oglądanie telewizora

Transkrypt

oglądanie telewizora
Pultusk24
OGLĄDANIE TELEWIZORA
Ileż to już razy człowiek się zarzekał... Że już nigdy nie weźmie do ust tego angielskiego świństwa o nazwie whisky,
albo innego podobnego ginu, że odda do biblioteki wszystkie pożyczone książki, że nie będzie więcej pożądać
samochodu bliźniego, że będzie przeprowadzał staruszki przez jezdnie, że będzie mył ręce przed jedzeniem itp. I co z
tego? Nic. Nadal nie oddaję książek w terminie, staruszki omijam z daleka, bo są coraz bardziej podobne do mnie,
whisky piję kilka razy w roku, gdy znajomi postawią. Tylko ręce zacząłem myć, jak przykazano, 20 sekund. Ale tylko
dlatego, że postraszono mnie grypą.
Zarzekałem się też, że nie będę pisać o telewizji. Ot, taki prywatny bojkot. Jednak, kiedy ostatnio oglądam, słucham i
czytam o tym „środku masowego przekazu” nie mogę wytrzymać. No nie mogę, kiedy kolejny raz słyszę bzdurne
gadanie o jakichś tam misjach. Totalne nieporozumienie. Każdy polityk gada, nie wiedząc o czym mówi. Przecież dla
nich misja telewizji publicznej polega tylko na tym, by pokazywała ich, polityków, nawet wtedy, gdy nie mają nic
sensownego do powiedzenia. Bo przecież chodzi tylko o to, by opluć i dyskredytować konkurentów. Misja to rzekomo
jakieś programy edukacyjne (jakie?), jakieś wartościowe filmy (?), przedstawienia (?). rozrywka (?). Kiedy widzieli
państwo coś takiego w telewizji? Pewnie, wstyd przyznać,za czasówtzw. radiokomitetu. Ale to była misja
komunistyczna...Dziś misja telewizji polega na wydawaniu co kilka dni pieniędzy na idiotyczne sondaże typu: na kogo
głosowałbyś, gdyby wybory były dzisiaj...(Ja na burmistrza Dębskiego, ponieważ doprowadził do wyasfaltowania ul.
Nadnarwiańskiej). Albo kto powinien być prezydentem? (Co jako żywo przypomina pytanie, które debilne ciotki
zadają maluchom: kogo bardziej kochasz tatusia czy mamusię?) Dziś misja to przypominanie narodowi już w połowie
listopada o świętach Bożego Narodzenia (bo przecież ktoś mógłby o tym zapomnieć), dziś misja to płacenie ogromnych
pieniędzy „gwiazdom”, które seplenią, bełkocą i mówią źle po polsku (tylko dlatego, że „gwiazda” ma jakieś
powiązania z bliższymi i dobrymi znajomymi szefów). Misja to podawanie na każdym kanale różnych prognoz
pogody, zresztą i tak nie sprawdzających się. Misja to tzw. programy interwencyjne (pamiętacie - to się nadaje do
telewizji), które oczywiście niczego nie załatwiają, tyle tylko, że osoby prowadzące mogą nie dać gościom dojść do
głosu i pokazać jakie zgrabne maja nogi, układając je w odpowiedni sposób.Misja to także godzinna gadanina jednego
faceta z innymi facetami, albo kobiety z kobietami o byle czym. Na przykład o tym dlaczego jedna komisja sejmowa
dostała papiery by napisać sprawozdanie, a druga nie, kto na kogo naciskał, kiedy, na którym piętrze i w jakim to było
hotelu oraz czy ten Mariot miał jakieś kontakty z posłem rządowej koalicji. Można też, w ramach, misji godzinami
gadać jak upiec ciasto bez mąki, tłuszczu, jajek i cukru, co zrobić gdy mąż 70 lat po ślubie odmawia czynności
reprodukcyjnych,jak niezauważalnie i bezkarnie otruć kota sąsiadki, który sika na wszystkie wycieraczki na naszym
piętrze... Misyjny program poradnikowy można zrobić na każdy temat.Ale misja to też niemoralne seriale, w których
wszyscy już sobą mieli do czynienia w łóżku; nie spali jeszcze tylko syn z matką i córka z ojcem, ale i na to przyjdzie
pora w 6458 odcinku.Niech sobie i ta misja będzie. Chcą politycy mieć jeszcze jeden temat do kłótni, niech mają. Ja im
nie żałuję. Ale niech postąpią uczciwie i niech skończą pitolenie o abonamencie. Abonament jest taką samą
pozostałością po komunizmie jak mówienie, że wszyscy jesteśmy równi, np. wobec prawa. Pusty śmiech. Kiedyś szło o
to. by bezpieka wiedziała, kto ma radio i telewizor. Skąd go na to stać? A może, cholera, słucha Wolnej Europy? Teraz
chodzi tylko o wyciągnięcie z naszych kieszeni kolejnego podatku.Już uczciwiej jest w prywatnych telewizjach, bo
tam, choć każą płacić, to przynajmniej nie bredzą o misji. A dają te same filmy w których jeden facet jednym nabojem
zabija setki ludzi, albo żona zabija męża, bo nie dał jej na nowe buty, albo mąż dusi żonę, bo nakryła go na głaskaniu
ich ulubionego psa, a temu wszystkiemu przyglądało się dziecko, do tego niemowa. Oczywiście napisałem to wszystko
dlatego, że od dawna nikt nie proponował mi występu w żadnym programie w telewizji. A gdy zgłosiłem się do „Mam
talent” powiedzieli, że pisanie felietonów jest nietelewizyjne, „nudne w obrazku”.Może i mają rację...
strona 1 / 1