Katecheza 2016.04.19 – Piąte przykazanie cz.4 K A T E C H E Z A III

Transkrypt

Katecheza 2016.04.19 – Piąte przykazanie cz.4 K A T E C H E Z A III
Katecheza 2016.04.19 – Piąte przykazanie cz.4
K A T E C H E Z A
III. Obrona pokoju
Pokój
2302. Nasz Pan, przypominając przykazanie: „Nie zabijaj!” (Mt 5, 21), domaga się
pokoju serca i piętnuje niemoralność zbrodniczego gniewu i nienawiści.
Gniew jest pragnieniem odwetu. „Pragnienie odwetu celem zaszkodzenia karanemu
jest niedozwolone”; natomiast godne pochwały jest wynagrodzenie „w celu
skorygowania wady i zachowania dobra sprawiedliwości”. Jeśli gniew posuwa się
do dobrowolnego pragnienia zabójstwa lub ciężkiego zranienia bliźniego, stanowi
poważne wykroczenie przeciw miłości; jest grzechem śmiertelnym. Pan mówi:
„Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi” (Mt 5, 22).
2303. Nienawiść zamierzona jest przeciwna miłości. Nienawiść do bliźniego jest
grzechem, gdy człowiek dobrowolnie chce dla niego zła. Nienawiść jest grzechem
ciężkim, gdy dobrowolnie życzy się bliźniemu poważnej szkody. „A Ja wam
powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was
prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie...” (Mt 5, 4445).
2304. Poszanowanie i rozwój życia ludzkiego domagają się pokoju. Pokój nie
polega jedynie na braku wojny i nie ogranicza się do zapewnienia równowagi sił.
Nie da się osiągnąć pokoju na ziemi bez obrony dóbr osoby ludzkiej, swobodnej
wymiany myśli między ludźmi, poszanowania godności osób i narodów,
wytrwałego dążenia do braterstwa. Jest on „spokojem porządku”. Jest dziełem
sprawiedliwości (Por. Iz 32, 17) i owocem miłości.
2305. Pokój ziemski jest obrazem i owocem pokoju Chrystusa, który jest
mesjańskim „Księciem Pokoju” (Iz 9, 5). Przez krew przelaną na krzyżu, „w sobie
zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2, 16) (Por. Kol 1, 20-22), pojednał On ludzi z
Bogiem, a swój Kościół ustanowił sakramentem jedności rodzaju ludzkiego i jego
zjednoczenia z Bogiem: „On... jest naszym pokojem” (Ef 2,14). Jezus ogłasza:
„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” (Mt 5, 9).
2306. Ci, którzy wyrzekają się przemocy oraz krwawych działań i w celu ochrony
praw człowieka odwołują się do środków obronnych, jakie dostępne są
najsłabszym, dają świadectwo miłości ewangelicznej, pod warunkiem że nie
przynosi to szkody prawom ani obowiązkom innych ludzi i społeczeństw. Świadczą
~1~
oni w sposób uprawniony o powadze ryzyka fizycznego i moralnego uciekania się
do przemocy, która powoduje zniszczenia i ofiary.
Unikanie wojny
2307. Piąte przykazanie zakazuje dobrowolnego niszczenia życia ludzkiego. Z
powodu zła i niesprawiedliwości, jakie pociąga za sobą wszelka wojna, Kościół
usilnie wzywa wszystkich do modlitwy i działania, by dobroć Boża uwolniła nas od
odwiecznego zniewolenia przez wojnę.
2308. Każdy obywatel i wszyscy rządzący są zobowiązani do działania na rzecz
unikania wojen.
Tak długo jednak jak „będzie istniało niebezpieczeństwo wojny, a równocześnie
brakować będzie międzynarodowej władzy posiadającej niezbędne kompetencje i
wyposażonej w odpowiednią siłę... rządom nie można odmawiać prawa do
koniecznej obrony, byle wyczerpały wpierw wszystkie środki pokojowych
rokowań”.
2309. Należy ściśle wziąć pod uwagę dokładne warunki usprawiedliwiające
uprawnioną obronę z użyciem siły militarnej. Powaga takiej decyzji jest
podporządkowana ścisłym warunkom uprawnienia moralnego. Potrzeba
jednocześnie w tym przypadku:
- aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów była
długotrwała, poważna i niezaprzeczalna;
- aby wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się
nierealne lub nieskuteczne;
- aby były uzasadnione warunki powodzenia;
- aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż
zło, które należy usunąć. W ocenie tego warunku należy uwzględnić potęgę
współczesnych środków niszczenia.
Są to elementy tradycyjnie wymieniane w teorii tzw. wojny sprawiedliwej.
Ocena warunków uprawnienia moralnego należy do roztropnego osądu tych, którzy
ponoszą odpowiedzialność za dobro wspólne.
2310. Władze publiczne mają w tym przypadku prawo i obowiązek nałożyć na
obywateli zobowiązania konieczne dla obrony narodowej.
Ci, którzy poświęcają się sprawie ojczyzny, służąc w wojsku, są sługami
bezpieczeństwa i wolności narodów. Jeżeli wywiązują się należycie ze swojego
zadania, prawdziwie przyczyniają się do dobra wspólnego narodu i utrwalenia
pokoju.
~2~
2311. Władze publiczne powinny uwzględnić przypadek tych, którzy z pobudek
sumienia odmawiają użycia broni; są oni jednak zobowiązani w inny sposób służyć
wspólnocie ludzkiej.
2312. Kościół i rozum ludzki stwierdzają trwałą ważność prawa moralnego podczas
konfliktów zbrojnych. „Gdyby na nieszczęście już do wojny doszło, nie wszystko
tym samym staje się między walczącymi stronami dopuszczalne”.
2313. Należy szanować i traktować humanitarnie ludność cywilną, rannych
żołnierzy i jeńców.
Działania w sposób zamierzony sprzeczne z prawem narodów i jego powszechnymi
zasadami, podobnie jak nakazujące je zarządzenia, są zbrodniami. Nie wystarczy
ślepe posłuszeństwo, by usprawiedliwić tych, którzy się im podporządkowują.
Zagłada ludu, narodu czy mniejszości etnicznej powinna być potępiona jako grzech
śmiertelny. Istnieje moralny obowiązek stawiania oporu rozkazom, które nakazują
ludobójstwo.
2314. „Wszelkie działania wojenne, zmierzające bez żadnej różnicy do zniszczenia
całych miast lub też większych połaci kraju z ich mieszkańcami, są zbrodnią
przeciw Bogu i samemu człowiekowi, zasługującą na stanowcze i natychmiastowe
potępienie”. Ryzykiem nowoczesnej wojny jest stwarzanie okazji posiadaczom
broni masowej zagłady, zwłaszcza atomowej, biologicznej lub chemicznej, do
popełniania takich zbrodni.
2315. Gromadzenie broni wydaje się wielu ludziom paradoksalnym sposobem
powstrzymania ewentualnych przeciwników od wojny. Widzą w tym najbardziej
skuteczny ze środków zdolnych zapewnić pokój między narodami. Wobec takiego
odstraszającego zabiegu powinno się wysunąć poważne zastrzeżenia moralne.
Wyścig zbrojeń nie zapewnia pokoju. Nie tylko nie eliminuje przyczyn wojny, ale
może je jeszcze nasilić. Wydawanie ogromnych sum na produkcję ciągle nowych
rodzajów broni uniemożliwia przyjście z pomocą głodującej ludności, hamuje
rozwój narodów. Nadmierne zbrojenia mnożą przyczyny konfliktów i zwiększają
ryzyko ich rozprzestrzeniania się.
2316. Produkcja broni i handel nią dotykają wspólnego dobra narodów i wspólnoty
międzynarodowej. Władze publiczne mają więc prawo i obowiązek ich
ustawowego uregulowania. Dążenie do doraźnych interesów prywatnych lub
zbiorowych nie może usprawiedliwić przedsięwzięć, które podsycają przemoc i
konflikty między narodami oraz naruszają międzynarodowy porządek prawny.
~3~
2317. Niesprawiedliwości, nadmierne nierówności w porządku gospodarczym lub
społecznym, zazdrość, podejrzliwość i pycha, które szkodliwie szerzą się między
ludźmi i narodami, wciąż zagrażają pokojowi i powodują wojny. Wszystko, co
czyni się, by zlikwidować te nieporządki, przyczynia się do budowania pokoju i
unikania wojny:
Ludziom, o ile są grzeszni, zagraża niebezpieczeństwo wojny i aż do
nadejścia Chrystusa będzie zagrażać; o ile natomiast zespoleni w miłości
przezwyciężają grzech, to i gwałty są przezwyciężane, aż do wypełnienia
słowa: „przekują miecze na lemiesze, a włócznie swoje na sierpy. Nie
podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się ćwiczyć będą dalej ku
bitwie” (Iz 2, 4).
L E K T U R A
7
Maks potrzebował około tygodnia na wyrobienie sobie stałego rytmu życia.
Wstawał około godziny dziewiątej rano, brał prysznic i jadł śniadanie.
Przyzwyczaił się do tego, by te wszystkie wspaniałe rzeczy spożywać tylko w
takiej ilości, żeby zawsze pozostało jakieś niewielkie uczucie niedosytu. To
wzmagało apetyt i przyjemność przy następnych posiłkach.
Po śniadaniu przychodziła kolej na gazety. Następnie wyrobił w sobie silny nawyk
uprawiania treningu sportowego aż do obiadu. Pływanie, przyrządy, gimnastyka –
wszystko po pół godziny. Odczuwał już, że jego ciało nabiera tężyzny. Także w
dziedzinie zdrowia cielesnego nie chciał mieć problemów w wieczności.
Największej troski ziemskiego życia – śmierci nie potrzebował się obawiać, bo
przecież już umarł. Przed obiadem odprężał się nieco w solarium. Po obiedzie
wypoczywał, następnie przychodziła kolej na saunę, a na koniec na to, co sprawiało
mu największą radość, a mianowicie na odkrywcze podróże do tych wspaniałości,
których był właścicielem.
Zamówił sobie mnóstwo przyborów do pisania, a do tego cały regał pełen grubych,
czystych zeszytów, w których można pisać. Zabrał się do pracy w swoim
ogromnym skarbcu, chciał bowiem mieć spisane wszystko, co posiadał.
Liczył swoje pieniądze. Liczył każdy poszczególny plik setek tysięcy banknotów.
Banknoty po pięć tysięcy, dolarów po tysiąc i po pięćset, a następnie te drobniejsze.
Stwierdził przy tym, że wszystko się dokładnie zgadza, nie potrzebował więc
właściwie liczyć. Liczył zatem dokładnie poszczególne banknoty i zapisywał ich
sumy w swoich księgach.
8
~4~
Przez długie tygodnie Maks był zajęty sprawdzaniem ilości pieniędzy, papierów
wartościowych, listów zastawnych, subskrypcji i akcji. Stwierdził przy tym na
podstawie posiadanych certyfikatów, że należała do niego połowa amerykańskiego
stanu Arizona. Żaden miliarder amerykański nie miał tyle, co on. Szkoda, że nie
mógł się udać do tych olbrzymich, wspaniałych posiadłości i korzystać z nich. To
samo odnosiło się właściwie także do zakładów przemysłowych i do akcji, które
gwarantowały mu prawo posiadania tych najrozmaitszych dóbr ziemskich; nie
mógł nigdy udać się do żadnego swego majątku. Czyż więc naprawdę miał w ogóle
wszystkie te rzeczy?
- Odwiedziny na ziemi robimy MY – powiedziała ta dziewczyna.
- Kim są ci „MY”? – dociekał Maks. Nie znalazł jednak odpowiedzi na swoje
pytanie. W jego myślach odezwał się pierwszy fałszywy ton.
Ucieszył się, gdy zadzwoniono na kolację. Rozkoszował się swoją ucztą, odsunął
na bok przykre myśli i odprężył się podczas dwóch wspaniałych filmów. Potem
wypił jeszcze butelkę wina, położył si do łóżka i świat znowu był dla niego w
porządku.
Przebudzenie, prysznic, czytanie gazet, pływanie – całe następne przedpołudnie
upłynęło bez żadnych zakłóceń. Spokojnie przebiegała również poobiednia
drzemka i sauna. Ale kiedy znalazł się w swoim skarbcu, stanął znowu oko w oko z
nieprzyjemnym odkryciem z poprzedniego dnia. Taka jednak była prawda. Miał
tutaj mnóstwo papierów i był teoretycznym właścicielem ogromnych posiadłości na
ziemi. W rzeczywistości natomiast nic mu nie dawały te zakłady przemysłowe,
posiadłości ziemskie i lasy. Nie mógł bowiem w żaden sposób z nich korzystać.
Przerywał oglądanie papierów wartościowych i zajął się pieniędzmi. Rozkoszował
się widokiem tysięcy banknotów, ważył w rękach z rozkoszą ciężar tych cennych
papierów, lecz znowu nasunęła mu się ta sama myśl: „Co ja właściwie mogę kupić
za te wszystkie moje pieniądze?”
- Nic – taka była jedyna odpowiedź.
W jego domu nie było żadnego sklepu ani żadnej placówki handlowej. Posiadał
tyle pieniędzy zupełnie niepotrzebnie. Zdenerwował się.
Na szczęście odezwał się dzwonek na kolację. Po kolacji oglądanie filmów
rozładowało jego zdenerwowanie.
Następnego dnia udał się znowu do swego skarbca. Tym razem skoncentrował się
na klejnotach. Z rozkoszą odczuwał w rękach wagę ciężkich, złotych łańcuchów
oraz chłód brylantów i diamentów. Oglądał uważnie każdy poszczególny klejnot.
Jak to byłoby pięknie, gdyby mógł nimi wszystkimi przyozdobić ciało jakieś
pięknej kobiety. Nie było jednak u niego żadnej. Maks nie mógł sobie właściwie
wyobrazić godnej tych klejnotów. Byłoby pięknie, gdyby znalazła się tu
przynajmniej taka, która pożądałaby tych jego ozdób. Miał te swoje precjoza
wyłącznie dla siebie; mógł je dowolnie oglądać, ale w ten sposób kosztowności
~5~
traciły swój sens. Pomimo posiadania tak wielu rzeczy we wszystkich skarbcach,
radość Maksa została zakłócona.
Postanowił zrezygnować z zapisywania każdego poszczególnego klejnotu w swoich
księgach. Mimo to starannie zamknął wszystkie skarbce i zabrał klucze do sypialni,
gdzie je przechowywał w pancernym schowku, który był z kolei dobrze
zamaskowany. Tylko on wiedział, gdzie się znajduje.
Nagle przyszło mu na myśl, że jego ostrożność jest zupełnie zbyteczna. Jest
przecież sam w swoim domu. Przez całą wieczność będzie w swoim domu zupełnie
sam. Jest więc zupełnie niemożliwe, by mógł przyjść jakiś złodziej i okraś go.
Widok ogromnej szafy pancernej stanowił dla Maksa wielką przyjemność. „Moja
własność” – wołał zawsze z radością na jej widok. Teraz jednak wszystkie skarbce
straciły w jego oczach wszelki sens. Postanowił nie odwiedzać w ogóle tych swoich
skarbów. Jego życzenia stały się dla niego pułapką. Szkoda!
Jest przecież jeszcze wiele innych dobrych rzeczy.
Zwrócił teraz szczególną uwagę na sport, aby być możliwie jak najbardziej
sprawnym pod względem fizycznym. Nie chciał doznać ponownego zawału serca.
Ponownego zawału serca? To przecież wcale nie wchodzi w rachubę. Przecież on
już umarł. Nawet najbardziej wytrenowane muskuły nie potrafią nic zmienić w jego
trwaniu w wieczności. Wieczność jest wiecznością. Proste zdanie na arkuszu
życzeń: „Chcę być zdrowy” – całkowicie wystarcza. On przecież napisał takie
zdanie. Po co więc jeszcze cały ten program sportowy? Nie ma tu wcale takiej
konieczności. Zbladła nawet radość z widoku swojego wysportowanego ciała. Nie
ma kto go tutaj podziwiać. Trenowanie wyłącznie dla własnej satysfakcji nie tylko
jest bez sensu, lecz również nie wzbudza żadnego zapału. Zapał w takich sprawach
wynika właśnie z sensu, jaki ono posiada. Zaczął więc zaniedbywać się w sporcie.
Co mu jeszcze pozostało? Jedzenie i filmy. Z tym jednak również było coraz
gorzej. Kto je codziennie wytrawnie, ten się do tego przyzwyczaja. Nerwy
smakowe tracą z czasem swoją czułość. Przyjemność jest przyjemnością tylko
wtedy, gdy jest nowa. Maks więc stopniowo obojętniał.
A filmy? Obejrzał tyle filmów kryminalnych, że często już po dziesięciu minutach
wiedział, kto może być mordercą. Filmy gospodarcze i seriale nudziły go, a po
programach erotycznych pozostawał mu przykry niesmak.
Urządzał sobie długie spacery po swoim domu, oglądając obrazy i tapety, lecz i to
go bardzo szybko nasyciło.
Zajął się grami. Sama jednak gra bez żadnego innego zajęcia może doprowadzić do
śmiertelnego znudzenia.
Najwięcej radości dawały Maksowi książki, które posiadał. Czytanie było czymś
zupełnie innym, czymś nowym, czymś mniej angażującym. Jednak po kilku
miesiącach przeczytał już wszystkie książki, a przecież trzeba było znaleźć zajęcia
na całą wieczność.
~6~
Jakże byłoby pięknie, gdyby miał przynajmniej psa, z którym mógłby chodzić na
spacer. Albo kota, którego mógłby głaskać i bawić się z nim. Jednak sam przecież
zdecydował, że nie będzie miał żadnych istot żywych. Nie posiadał więc psa ani
kota. Nie miał także żadnego ptaka ani rybek w akwarium. We wszystkich jego
pomieszczeniach nie można było znaleźć nawet zwykłej muchy, bo on sobie ich nie
życzył. Teraz wyraźnie dotarło do niego, że on jest tu jedyną istotą żywą. Ludzi i
zwierzęta oglądał wyłącznie na ekranie telewizyjnym, ale to jest tylko elektronika.
Także i czytanie gazet straciło dla Maksa swój powab, przeważnie dlatego, że
świat, który znał, coraz bardziej się zmieniał. Zaczęło się od ludzi – umierali jeden
po drugim. I nikt z nich nie pojawił się u niego. Nawet jego żona, Helga. Maks
dowiedział się o jej śmierci z lokalnej gazety i miał nadzieję, że ona do niego
przyjdzie, przynajmniej na krótkie odwiedziny. Helga jednak nie przyszła. Jakże
bardzo teraz sobie tego życzył, ale było już za późno. Helgi nie zobaczył więcej
nigdy, nigdy, nigdy!
Maks nie był człowiekiem, który się szybko poddaje. Zmusił się ponownie do
zwiedzania swoich skarbców. Zmusił się również do inwentaryzowania stanu
posiadania. Ale zaskoczył go nowy problem. Jego banknoty były już nieważne. W
telewizji wyraźnie wyjaśniono, gdzie i kiedy należało je wymienić. Musiał jednak
siedzieć w swoim domu. Nie mógł się udać do żadnego banku. Ponadto już dawno
minął termin, w którym trzeba było to zrobić. Posiadał więc teraz tylko
bezużyteczne, kolorowe papierki. Jego papiery wartościowe także straciły swoją
ważność. Jeżeli bowiem ich posiadacz nie zgłasza się przez 49 lat, przestają być
ważne. Skoro Maks przesiedział w swoim domu 50 lat, jego akcje i akta własności
przepadły i stały się bezwartościowymi, kolorowymi papierkami, podobnie jak jego
dolary, marki, funty i franki.
Żaden złodziej nie mógł wtargnąć do niego i ukraść tego, co posiadał. Mimo to
stracił wszystko. Złodziej, który ukradł mu te rzeczy, przeszedł przez zamknięte
drzwi jego skarbców. Nie potrzebował nawet klucza ani palnika. Zabrał Maksowi
wszystko, „unieważniając” i zamieniając banknoty w kolorowy papier, a akcje – w
bezwartościowe druki. Tym złodziejem był czas.
M O D L I T W A
Zostań ze mną, Panie
Mój Boże, mój Zbawicielu, pozostań ze mną. Z dala od Ciebie
musiałbym zwiędnąć i zginąć. Skoro mi się tylko ukazujesz, rozkwitam
nowym życiem. Ale jak mogę Cię przy sobie zatrzymać? Nie inaczej,
jak tylko przez modlitwę.
Panie, zostań ze mną, bo ma się ku wieczorowi. Pozostań ze mną
do czasu, kiedy śmierć wyprowadzi mnie z tej ciemnej doliny
~7~
ziemskiego życia. Tak, Jezu, zostań ze mną na zawsze. Kiedy moja
ziemska natura załamie się całkowicie w swej bezsilności, wówczas
pozwól, by Twoja łaska spłynęła na mnie. Ty jesteś światłem, które
nigdy nie gaśnie, Płomieniem, który tli się nieustannie. Oświeć mnie
blaskiem tego Światła, abym sam się stał światłością oświecającą
innych. Ale to światło pochodzi wyłącznie od Ciebie. Ja jestem tylko
przejrzystym szkłem, poprzez które Ty świecisz na innych. Oświecaj
mnie Twoim światłem, a poprzez mnie innych.
Panie, pozwól mi ku Twojej chwale głosić innym Twoją Prawdę i
Twoją Wolę. Pozwól mi mówić o Tobie nie przez pustkę moich słów,
ale mocą czynnej miłości za przykładem Twoich świętych. Panie,
przyjmij moją szczerą miłość, jaką Ci z serca ofiaruję.
Nie dopuść, Panie, bym kiedykolwiek poszedł w swoją stronę, a
Ciebie zostawił. Nie chcę Cię nigdy opuścić. Do kogóż bym poszedł?
Przecież Ty jeden masz słowa życia wiecznego. Bez Ciebie nic nie
mogę uczynić. Ty mnie kochasz... Najdroższy Jezu, daj wytrwać...
Czego ja szukam? Chcę zobaczyć, gdzie mieszkasz, chcę Cię ujrzeć
własnymi oczyma, dotknąć własną ręką. Chcę się wsłuchać w Twoje
słowo, bo Ty jeden wiesz dokładnie, co się kryje we mnie. A potem
chcę czynić wszystko, co rozkażesz i iść za Tobą, dokądkolwiek
pójdziesz. Chcę oddać Ci życie. Memu szukaniu błogosław.
Panie, proszę Cię o to, co jest najtrudniejsze: daj mi łaskę, bym
rozpoznał Krzyż Twojego Syna we wszystkich moich cierpieniach i
abym szedł swą drogą krzyżową tak długo, jak się Tobie podoba. Daj
cierpliwie czekać tego Dnia, kiedy otrzesz z oczu wszelką łzę. Niech
to ufne cierpienie będzie znakiem mej wiary w szczęście, które
każdemu przygotowałeś. Panie, bądź mym wzorem i moim światłem
w każdym mroku. Niech krzyż Jezusa nie będzie dla mnie złem
koniecznym, lecz znakiem, że ja i Ty będziemy ze sobą na zawsze.
~8~

Podobne dokumenty