Czy startup różni się od firmy?

Transkrypt

Czy startup różni się od firmy?
W NUMERZE 4
Foto: własne
styczeń 2012
WYDARZENIA
Czerwony Widelec
podpisał umowę
Kolejne debiuty spółek InQbe
e-Starup, czyli survival w sieci
FELIETON
Czy startup różni się od firmy?
Twarda okładka
RYNKOWE TRENDY
Omijaj korki zawodowo
Masz talent?
Zostań gwiazdą sieci
Pozycjonowanie a
konkurencyjność polskich
firm
Trzecia droga
NA OKŁADCE: WOJCIECH KULIŃSKI
FOTO: MATERIAŁY PRASOWE
14
7
Foto: www.naviexpert.pl
E-SPÓŁKA MIESIĄCA
Igoria Trade
OKIEM INWESTORA
Wyróżnij się lub zgiń
Automaty na giełdzie
ROZMOWA MIESIĄCA
Michał Samojlik
JAKUB LEBUDA
Foto: materiały prasowe
31
WARTO WIEDZIEĆ
Kampanie reklamowe
Dzień z mentorem
Mentoring, czyli co?
Warto to zrobić
PO GODZINACH
Szykuje się zadyma
Ukraińskie hokus-pokus
Your english zone
Z biblioteki startupowca
Ludzie internetu
38
Foto: stadionnarodowy.org.pl
OD REDAKCJI
N
Marek Dornowski
REDAKTOR NACZELNY
Wydawca: InQbe sp. z o.o. ul. Towarowa 1, 10-416 Olsztyn
NIP 524-256-87-12 REGON 140440822 KRS 0000250743
www.inqbe.pl <http://www.inqbe.pl>
Redakcja: Marek Dornowski, Marta Przyłęcka,
Małgorzata Zawadzka, Jerzy Kawa
Projekt okładki i skład: Ateneo
Korekta: ITEL Solutions Tomasz Łukiańczyk
o i jesteśmy. Mniej lub bardziej hucznie wkroczyliśmy
w nowy 2012 rok. Jaki on będzie? Zadaliśmy to pytanie
kilku osobom znanym w branży i spotkaliśmy się z podobnymi odpowiedziami – trudno coś prognozować. Może to
i dobrze. Unikniemy pokusy mądrzenia się, jak to wszystko może
się dalej potoczyć. Przynajmniej pod koniec roku, kiedy ktoś sięgnie po archiwalny już numer, nie będzie miał się z czego śmiać.
Prawda jest taka, że warto mówić tylko to, co wiemy. A co wiemy
na pewno? Na dziś niewiele. Będzie Euro 2012. w Polsce i na
Ukrainie. To już się raczej nie zmieni, choć na pewno tytuły gazet
ogłoszą jakiś alternatywny scenariusz 1 kwietnia. Będzie kolejny koniec świata – i to zapowiadany od tak dawna, że niemało
będzie o nim w mediach, może nawet na tyle, by w niewielkim
stopniu wpłynąć na rynek? No i mamy nadzieję, będą kolejne
numery naszego magazynu. Tu z naszą dalekowzrocznością się
zatrzymajmy i skoncentrujmy się na tym, co jest tu i teraz. A jest
całkiem ciekawie. W grudniu na rynku NewConnect zadebiutowała spółka Igoria Trade. Niby nic wielkiego, ale połączenie faktu
udanego debiutu z zakresem działania (wymiana walut on Line
i rachunek e-scrow) daje trochę pozytywnych emocji. Dlatego w
tym numerze o Igorii piszemy szerzej. A skoro już jesteśmy w temacie e-spółek finansowych, to zachęcam do lektury artykułu
Automaty na giełdzie. Czy maszyny faktycznie będą w stanie podejmować trafniejsze decyzje inwestycyjne? Zanim odpowiecie
koniecznie przeczytajcie ten tekst. Po zorganizowanej w grudniu
konferencji e-Startup, czyli survival w sieci, zadaliśmy parę pytań
Michałowi Samojlikowi, przy okazji zainteresowaliśmy się szerzej
promowanym, między innymi przez Niego, pomysłem mentorowania startupom. Brzmi ciekawie, ale czy się sprawdzi? Tak czy
inaczej kilka słów o mentoringu znajdziecie. Powrócił też temat
pozycjonowania. Nie ma od niego ucieczki. Zresztą, jak przyjrzycie się wykresom przedstawiającym wyniki przeprowadzonych
badań, nie będziecie mieli żadnych złudzeń. Bez tego elementu
sukces w e-biznesie jest praktycznie niemożliwy. Na koniec polecam artykuły, których lektura może ułatwić Wam życie, zarówno
prywatne (jak unikać korków), jak i zawodowe (jak przeprowadzić kampanię marketingową przy niskim budżecie).
Miłej lektury.
3
WYDARZENIA
e-Startup, czyli survival w sieci
1 grudnia w Warszawie odbyła się konferencja e-Startup, czyli survival w sieci, poświęcona praktycznym aspektom prowadzenia
e-biznesu. Gośćmi byli między innymi wiceprezes Capital Partners Konrad Korobowicz,
prezes InQbe Wojciech Przyłęcki oraz inne
znane postacie ze świata e-biznesu (Artur Kurasiński, Grzegorz Marczak czy Paweł Lipiec).
Podczas spotkania poruszono kilka ważnych
i praktycznych dla startupów wątków: od
kwestii przekonania do pomysłu inwestora,
poprzez elementy wyboru najbardziej odpowiedniej domeny, prowadzenia niskobudżetowych kampanii PR, a kończąc na omówieniu
najczęściej popełnianych przez początkujących e-biznesmenów błędów. Całość materiału video z tego spotkania, podzielona tematycznie, publikowana jest na stronie www.
inqbe.pl.
Foto: własne
Czerwony Widelec S.A. podpisał umowę z największym
regionalnym serwisem Trojmiasto.pl
Dzięki tej umowie już w styczniu 2012 roku użytkownicy
portalu Trojmiasto.pl zamówią jedzenie przez internet.
Trojmiasto.pl to największy
w Polsce portal regionalny.
Codziennie odwiedza go ponad 170 tys. mieszkańców
Gdańska, Gdyni i Sopotu.
Współpraca z Czerwonym Widelcem to dodatkowa wartość
Foto: materiały prasowe
dla naszych użytkowników. Zdecydowaliśmy się na nią po kilku tygodniach testów. Ponieważ sami jesteśmy zadowolonymi klientami, wierzymy, że nasi użytkownicy też będą chętnie zamawiać jedzenie przez internet
– mówi Michał Kaczorowski, prezes Trojmiasto.pl.
Dla Czerwonego Widelca jest to pierwsza umowa z dużym portalem.
Umowa ta wpisuje się w obraną przez nas strategię. Po pierwszych miesiącach weryfikacji usługi na rynku poszukujemy partnerów, którzy pozwolą na
osiągnięcie zaplanowanych wyników finansowych – powiedział Przemysław
Witka, prezes Czerwonego Widelca S.A.
CzerwonyWidelec.pl zanotował w zeszłym miesiącu 97% wzrost obrotów.
Liczba użytkowników w stosunku do października wzrosła o 111%. Trudno
jest oszacować wzrosty, które przyniesie podpisana właśnie umowa, ale może
to być zmiana nawet o rząd wielkości w stosunku do obecnych wyników.
Z umowy tej cieszą się restauracje, które widzą w Czerwonym Widelcu doskonały kanał docierania z ofertą do mieszkańców Trójmiasta.
Z serwisem Czerwony Widelec współpracujemy od kilku miesięcy. Cenimy
sobie tę współpracę ze względu na obroty, które generują nam zamówienia
grupowe z firm. Bardzo cieszy mnie informacja o podpisanej umowie z Trojmiasto.pl. Dla nas oznacza to więcej zamówień i większe obroty – powiedział Paweł Dobrowolski, szef restauracji Jadalnia pod Zielonym Smokiem.
Kolejne debiuty spółek InQbe
Igoria Trade, Legal Stream oraz M10 to kolejne
spółki z portfela InQbe, które zadebiutowały na
rynku NewConnect. Igoria Trade oraz M10 to
spółki działające w sektorze usług finansowych,
podczas gdy przedmiotem działalności Legal
Stream jest działalność, którą można określić jako
e-commerce usług prawniczych.
odpowiedzi ze str 37: 1A 2C 3C
4
E2O, Seo Power i Prawomaniacy to trzy spółki z portfela
inwestycyjnego InQbe, które
otrzymały dofinansowanie
na rozwój swoich biznesów
Wdrożenie systemu automatycznego zarządzania treścią, budowa platformy do świadczenia usług transmisji on-line oraz budowa systemu do automatycznego aktualizowania stanu prawnego oraz aplikacji na urządzania mobilne – to nazwy projektów,
stworzonych przez spółki z portfela InQbe, które otrzymały dofinansowanie w ramach Osi Priorytetowej – 7 Infrastruktura społeczeństwa informacyjnego, Działania 7.2 Promocja i ułatwienie
dostępu do usług teleinformatycznych/Poddziałania 7.2.2 Usługi i aplikacje dla MŚP Regionalnego Programu Operacyjnego
Warmia i Mazury na lata 2007–2013. Łączna kwota dofinansowania dla tych projektów wynosi 710 067,20 zł.
FELIETON
Czy startup różni się od firmy?
Z
łośliwi śmieją się, że startup staje się firmą, kiedy zaczyna
zarabiać. A ja przekornie uważam, że są takie firmy, które
nie zarabiają i takie startupy, które zarabiają – różnica leży
zupełnie gdzie indziej.
Najbliżej mi jest do definicji, którą w książce „The Lean Startup:
How Today’s Entrepreneurs Use Continuous Innovation to Create
Radically Successful Businesses” stworzył Eric Ries:
(…) a human institution designer to create New products and services
under conditions of extreme uncertainty.
Paweł Lipiec
redaktor prowadzący
ecommerce.edu.pl
Bloger
WebFan.pl
To między innymi warunki, w jakich tworzymy produkt powinny
być kryterium określania młodej firmy startupem. Poza tym jest
jeszcze jeden, równie ważny (jeśli nie ważniejszy) parametr –
produkt.
Jak twierdzi Eric Ries – szereg eksperymentów ma na celu stworzenie dokładnie takiego produktu, jakim będą zainteresowani
klienci. Tworzenie MVP i prowadzenie na nim eksperymentów
na pierwszych grupach klientów to właśnie czas startupu. Dzięki
przeprowadzeniu serii odpowiednio dobranych eksperymentów,
które wskazują drogę rozwoju produktu (lub sugerują pivot) startup zmienia się w firmę.
Firma posiada już co najmniej jeden funkcjonujący na rynku produkt. I to właśnie sprawia, że różni się ona od startupu jak motyl
od poczwarki. Dlatego twierdzę, że rozróżnienie nie powinno przebiegać na linii przychodów i dochodów. Mogę sobie wyobrazić
startup, który jest już dochodowy, jednak produkt (lub usługa) nadal dynamicznie ewoluuje, tak jak równie łatwo można sobie wyobrazić firmę, która na tej ścieżce ewolucji produktu poszła w złą
stronę i stworzyła produkt, który przestał zadowalać klientów.
Dlatego upieram się właśnie, że zarabiający staratup to nie koniecznie już firma.
5
FELIETON
Twarda okładka
M
iałem nadzieję, że to nastąpi już teraz: czołowe sklepy,
w których zaopatrujemy się w prezenty, zaczną edukować użytkowników (i zarabiać na tym oczywiście)
w zakresie e-booków i czytników. Niestety, w sklepach właściwie
cisza – nikt nic nie wie o czytnikach, jeśli ktoś koniecznie chce się
dowiedzieć, czym jest e-czytnik, jak działa i czy będzie dobrym
prezentem, to raczej powinien szukać w ciągle niszowych sklepach z e-publikacjami.
Wystarczyło jednak wejść na Amazon.com i od razu wiemy, co
w USA będzie jednym z najbardziej popularnych prezentów – tak,
Kindle. Do Polski oczywiście też wysyłają, a całkowity koszt podstawowego czytnika to około 160 dol. z wysyłką i VATem. Dostawa
w ciągu kilku dni z USA (Tak, kilku dni w okresie przedświątecznym).
Sylewster Kozak
wydawca serwisów
internetowych:
e-biznes.pl
wystartowali.pl
Dlaczego mnie dziwi postawa polskich sprzedawców? Amazon
niedawno zapowiedział, że pojawi się w Polsce – oczywiście możemy tylko zastanawiać, w jakim zakresie i którym segmencie. Czy
jednak nasi wydawcy nie przespali idealnej okazji do zajęcia zdecydowanie lepszej pozycji startowej w wyścigu o e-booki? Żeby
tylko wspomnieć o nagrodzie, jaka czeka na zwycięzcę – Amazon sprzedaje teraz więcej książek w formacie elektronicznym
niż tradycyjnych. Mało tego – zwróćmy uwagę, że często jest tak,
że czytnik jest tylko początkiem zakupów użytkownika. Później
będzie kupować książki, czyli jeden użytkownik to szansa na stały
przychód. Brzmi zachęcająco? Nie dla naszych wydawców i sklepów.
Jeszcze na chwilę wrócę do edukacji – wielu uczniów ma problem
z lekturami. Niektórzy nie lubią czytać, inni nie mogą zdobyć książek w bibliotekach. Wystarczy wejść na stronę projektu Wolnelektury.pl, gdzie znajduje się ponad półtora tysiąca darmowych
lektur. Czy połączenie nowoczesności w postaci czytnika i darmowych lektur nie jest więc idealną zachętą dla uczniów?
6
RYNKOWE TRENDY
Omijaj korki
ZAWODOWO
Z dostępnych w sieci danych wynika, że Warszawiacy spędzają w korkach ponad 8 godzin tygodniowo, ale nawet jeśli nie
mieszkasz w Warszawie i tak słowo korek najprawdopodobniej wywołuje u Ciebie negatywne skojarzenia. Gdyby ktoś
wpadł na pomysł, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
zlikwidować korki, stałby się jednym z bogatszych ludzi na
świecie. Na to pewnie jeszcze poczekamy, a tymczasem na
rynku dostępne jest nowe rozwiązanie, które korków może
nie zlikwiduje, ale za to pozwoli nam ich uniknąć.
Marek Dornowski
Nowy sposób precyzyjniej – bo w postaci kolorów pokazuje, które
odcinki dróg są zakorkowane, a po których ruch
samochodowy jest płynny.
Foto: www.naviexpert.pl
K
orkosfera.pl to projekt, dzięki któremu kierowcy zyskują dostęp do
bieżących danych traffic, prezentowanych na mapach w postaci kolorów, zarówno z poziomu komputera,
jak i telefonu komórkowego.
System wykorzystuje dynamiczne dane
o natężeniu ruchu drogowego w czasie
rzeczywistym. Źródłem danych jest Community Traffic on-line – technologia generująca i przetwarzająca na bieżąco
dane dotyczące prędkości poruszających się po Polsce samochodów, pochodzące łącznie z monitoringu kilkuset tysięcy pojazdów.
– Web planner pozwala
na obserwację natężenia
ruchu na terenie całego
kraju, a także wytyczanie
optymalnych oraz alternatywnych tras przejazdu z pominięciem korków
i utrudnień – mówi Andrzej Jaszkiewicz, prezes
NaviExpert – Jeszcze przed
rozpoczęciem podróży, przy komputerze, możemy wejść na stronę Korkosfea.pl, sprawdzić, jak prezentuje się bieżąca sytuacja
na naszej trasie do pracy i zaplanować
najszybszą drogę dojazdu. Wizualny sposób demonstracji korków i utrudnień jest
bardziej przejrzysty i pomoże kierowcom
efektywniej planować każdą podróż samochodem. Docelowo będzie można
także importować wybrane punkty na
naszej drodze do telefonu oraz nawigować zgodnie z założonym w komputerze
planem. Na stronie pojawiają się również aktualizowane na bieżąco dane na
temat remontów, a także aktualne lokalizacje fotoradarów.
Dynamiczna warstwa traffic prezentowana na mapie w postaci kolorów,
sprawia, że kierowca bardziej świadomie podąża optymalną drogą z pominięciem korków i remontów. Automatyczne przeliczanie trasy odbywa się,
kiedy sytuacja na podstawie zmiennych danych o natężeniu ruchu drogowego może mieć znaczący wpływ na
przebieg wcześniej wytyczonej drogi.
Wszystko wydaje się być przemyślane
i ukierunkowane na dobro kierowcy.
Pewnych uprzykrzeń wyeliminować
się jednak nie da. Informacja w poniedziałkowy poranek, że jedyna droga dojazdu do pracy jest kompletnie
zakorkowana, nie zmienia faktu konieczności odczekania swojego w korku. Poza tym pozostaje zadać sobie
pytanie, co będzie, gdy zalety nowego
systemu wszyscy docenią jednocześnie
i, żeby ominąć sygnalizowany korek na
Wisłostradzie, wybiorą dla przykładu
aleję Jana Pawła II?
Z całą pewnością nowo wprowadzany
system to krok w dobrym kierunku,
ale do tego, by z naszych ulic na dobre
zniknęły korki, jest jeszcze bardzo daleka droga.
7
RYNKOWE TRENDY
Masz talent? Zostań gwiazdą sieci
Telewizyjne programy rozrywkowe poświęcone odkrywaniu talentów
cieszą się coraz większą popularnością. Mediarun podaje, że Polacy spędzają kilka godzin tygodniowo na oglądaniu umiejętności profesjonalistów i amatorów w takich programach, jak Taniec z Gwiazdami, X Factor
czy Mam Talent. Jak moda na prezentację talentów wpływa na nasze
inspiracje, w tym między innymi świat internetowego biznesu?
Anna Bielicka
Podobną popularnością cieszyła się ostatnia edycja Tańca z Gwiazdami, która każdej niedzieli skupiała przed telewizorami kilka milionów miłośników talentu
swoich ulubionych artystów.
Tak duża popularność tego typu programów wynika z wielu czynników. Z jednej strony jesteśmy spragnieni wrażeń,
to zazwyczaj główny powód, dla którego chwytaliśmy za pilota, z drugiej
strony znudziła nas już standardowa
konwencja programów rozrywkowych.
Dziś widz oczekuje od telewizji więcej
dynamiki, więcej emocji oraz możliwości zaangażowania się w to, co widzi na
8
Telewizyjne inspiracje a rozwój
e-biznesu
Telewizyjne programy rozrywkowe interesują nie tylko telemaniaków, lecz
także powoli przenoszą się do świata
internetowego biznesu. Wraz z ich rosnącą popularnością, powstaje coraz
więcej portali i serwisów typu talent
show, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem na całym świecie.
Pierwszym w Polsce prawdziwie rozbudowanym serwisem tego typu jest
Mytalent.pl, który daje użytkownikom
możliwość zaprezentowania swoich
umiejętności, wzięcia udziału w castingach on-line, nominacji do udziału
w konkursach, oceniania i komentowania, a także nawiązywania znajomości
z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Każda osoba, która ma do zaproponowania coś interesującego lub
posiada wyjątkowe umiejętności może
je upublicznić w ramach swojego profilu w serwisie, zdobyć rzeszę fanów,
a nawet zyskać możliwość realizacji
występów w realu. Dzięki takim serwisom poszukiwacze talentów mogą
przenieść swoją uwagę do internetu
i bez ograniczeń zapoznawać się z sylwetkami uzdolnionych.
– Mytalent.pl stworzony został z myślą
o osobach, które pragną promować
siebie – swoją urodę, osobowość czy
umiejętności. Zakres prezentacji jest
dowolny i zależy od tego, czym użytkownik planuje podzielić się w ramach
swojego profilu – tłumaczy Michał Sokołowski, pomysłodawca i właściciel
Mytalent.pl – Każda osoba posiadająca profil w serwisie może poddawać
ocenie swoje umiejętności, korzystać z
konstruktywnej krytyki oraz cieszyć się
sukcesami.
Serwis skierowany jest także do przedstawicieli firm z branży rozrywkowej,
które mają możliwość prezentowania swoich ofert, komentowania, głosowania oraz udzielania wskazówek
użytkownikom. Ich obecność to dla
użytkowników serwisu dodatkowy
motywator do prezentowania swoich
umiejętności.
Droga talentów od telewizji do internetu jest już bardzo dobrze znana. Czas
na odwrotny kierunek.
Foto: agencja Personal PR
P
rogramy rozrywkowe cieszą się
dużą popularnością wśród Polaków i, mimo dużej konkurencji, stacje telewizyjne z powodzeniem
tworzą nowe projekty skupione na szukaniu młodych utalentowanych muzyków, tancerzy czy gimnastyków. Każdy
kolejny program w krótkim czasie zdobywa rzeszę wiernych fanów i podczas
każdej emisji skupia przed telewizorami kilka milionów widzów. Dla przykładu pierwszy odcinek drugiej edycji
programu Mam Talent przyciągnął aż
4,36 mln osób, drugi oglądało już 5,07 mln.
ekranie. To dają programy skupione
na szukaniu talentów, w ich przypadku mamy szansę doświadczać różnych
emocji oraz na bieżąco śledzić poczynania najbardziej utalentowanych. Dodatkowo programy takie jak Mam Talent czy X Factor stanowią interesującą
i niewymagającą rozrywkę oraz motywują do tego, aby samodzielnie kształtować w sobie ciekawe umiejętności.
RYNKOWE TRENDY
Pozycjonowanie a konkurencyjność
polskich firm
Ponad 90% menedżerów firm korzystających z pozycjonowania uważa, że ta usługa poprawia ich
konkurencyjność i rozpoznawalność na rynku oraz zwiększa skuteczność dotarcia do klientów.
Choć promocja w sieci przynosi wiele korzyści, nie jest ona zadaniem łatwym. Warto więc pamiętać
o kilku kwestiach, które pozwolą zwiększyć efektywność podejmowanych działań przedsiębiorców.
Sebastian Kopeć, specjalista ds. pozycjonowania firmy Procreate Sp. z o. o.
A
by wyróżnić się na tle konkurencji, w pierwszej kolejności
należy zadbać o podstawowe
sprawy związane z obecnością firmy
w wirtualnym świecie. Ważnym elementem pozycjonowania jest optymalizacja strony www. Działania związane
z dostosowaniem jej kodu i treści pod
kątem wyszukiwarek internetowych,
powinny poprzedzać promocję w sieci. Warto przygotować również odpowiednią mapę serwisu oraz opis podstron, na których prezentowany jest
dany produkt czy usługa. Nieodłącznym elementem SEO jest także dobór
słów kluczowych dopasowanych do
zawartości danego portalu www. Ma
on wpływ na jego widoczność w sieci,
czyli konkurencyjność firmy w internecie, a tym samym i w realnym świecie.
Foto: Procreate
Dokonanie optymalnego wyboru
Dla ponad połowy respondentów, którzy wzięli udział w badaniach, pozycjonowanie cechuje się niskim jednostkowym kosztem dotarcia do klientów.
Zdobycie dobrej pozycji w wynikach
wyszukiwania bywa niekiedy trudne,
czasochłonne i kosztowne. W optymalizacji kosztów istotny okazuje się wybór
słów kluczowych. Przede wszystkim należy zdecydować się na takie wyrażenia,
które najlepiej charakteryzują działalność danego przedsiębiorstwa. Warto
zastanowić się, które frazy przyniosą
Wykres 1 Atrybuty usługi pozycjonowania
stron – rozpoznawalność
Wykres 2 Atrybuty usługi pozycjonowania
stron – konkurencyjność
maksymalne korzyści, a tym samym
będą mieć najlepszy wpływ na jej konkurencyjność. Z drugiej jednak strony
powinny one odpowiadać możliwościom danej firmy.
Zasada ta dotyczy zwłaszcza małych i
średnich podmiotów o zasięgu lokalnym, dla których dobrym rozwiązaniem jest wybór fraz związanych z regionalizacją. Zamiast pozycjonować
stronę www dla słów ogólnych, określających tylko np. daną branżę, lepiej
skoncentrować się na wykorzystaniu
nazwy województwa, miasta czy nawet dzielnicy, w której znajduje się siedziba przedsiębiorstwa, sklep.
9
RYNKOWE TRENDY
Optymalizacja portalu www pod kątem dużej liczby bardziej szczegółowych fraz
pozwala na osiągnięcie „długiego ogona”
pozycjonowania. Takie działanie sprawia,
że strona wyświetla się w wyszukiwarce internetowej dla wielu różnych wyrażeń kojarzących się z działalnością
firmy. Odpowiedni dobór słów kluczowych to jednak nie jedyny czynnik mający wpływ na konkurencyjność w sieci.
Wykres 3 Atrybuty usługi pozycjonowania stron –
niski jednostkowy koszt dotarcia do klientów
Pokonanie ograniczeń
Właściciele stron www mogą wpływać
na skuteczność podejmowanych działań e-marketingowych. W tym celu powinni zadbać przede wszystkim o treść
i właściwą budowę strony oraz liczbę
i jakość prowadzących do niej linków.
Ostatnie zagadnienie wiąże się z poszukiwaniem partnerów w internecie.
Podobnie jak w realnych kontaktach
biznesowych, również i w wirtualnym
świecie, warto stworzyć sieć wzajem-
nych powiązań. Podstawowym zadaniem jest zatem nawiązanie współpracy z portalami, których tematyka wiąże
się z działalnością danego przedsiębiorstwa. W zależności od jej rodzaju,
należą do nich portale branżowe, biznesowe serwisy informacyjne etc.
Przedsiębiorca promujący się w sieci
może jednak natrafić na ograniczenia
SEO. Powszechnie uważa się, że aby
skutecznie przeprowadzać działania
marketingowe, należy postawić się
na miejscu klienta i spróbować przewidzieć jego ruchy w sieci. Są jednak
sytuacje, w których warto zachować
szczególną ostrożność. Użytkownicy
internetu robią literówki w wyszukiwanym tekście. Dotyczy to nie tylko
skomplikowanych wyrażeń, lecz także
prostych słów, pod kątem których pozycjonowany jest dany portal. Planując kampanię promocyjną, nie sposób
przewidzieć jednak wszystkich możliwości. Takie działanie generowałoby
zresztą zbyt wysokie koszty.
Rozwiązanie w tym wypadku stanowią linki sponsorowane, które – przy
odpowiedniej konstrukcji – mogą wyświetlać się nawet dla nieograniczonej
liczby słów kluczowych. Odpowiedni
dobór strategii promocyjnej i znajomość kilku wspomnianych sposobów
są kluczem do osiągnięcie przewagi
konkurencyjnej w sieci. Wykorzystanie
nowoczesnych metod wpływa bowiem
na widoczność firmy w internecie,
zwiększając tym samym szansę dotarcia do nowych klientów, jest również
pomocne w budowaniu nowoczesnego wizerunku przedsiębiorstwa.
Wykres 4 Atrybuty usługi pozycjonowania stron –
budowanie wizerunku nowoczesnej firmy
Wykres 5 Atrybuty usługi pozycjonowania stron –
skuteczność dotarcia do klientów
Sebastian Kopeć
Powszechnie uważa się, że aby skutecznie przeprowadzać
działania marketingowe, należy postawić się na miejscu
klienta i spróbować przewidzieć jego ruchy w sieci. Są
jednak sytuacje, w których warto zachować szczególną
ostrożność. Użytkownicy internetu robią sporo literówek
w wyszukiwanym tekście.
10
RYNKOWE TRENDY
Trzecia droga – innowacje
dla niepełnosprawnych
Powoli mija trzeci rok działania inkubatora InQbe. O rocznicy jeszcze się
nie mówi, bo ta minie w maju 2012 r., prawie w trakcie EURO. Warto więc
już teraz, przy okazji noworocznych podsumowań, spojrzeć na rezultaty
kilkuletniej działalności. Przy czym nie chciałbym skupiać się na biznesowej
stronie przedsięwzięć, które zgłaszali wnioskodawcy, ani o projektowych
wskaźnikach. O tym niech mówią i piszą inni. Natomiast mało kto zdaje
sobie sprawę, że w InQbe, a pewnie także w wielu innych inkubatorach IT
i niezależnych firmach „komputerowych”, powstają projekty, które mogą
poprawiać jakość życia osób niepełnosprawnych.
Jerzy Kawa, ekspert InQbe
N
Foto: własne
a czym polega
problem osób
niepełnosprawnych?
Jeśli osoby silnie zaangażowanym
w życie rodzinne i zawodowe nie
zetknęły się bezpośrednio z niepełnosprawnością, świadomość istnienia wielkich stref ubóstwa wydaje
się niezbyt przyjemną i dość odległą abstrakcją. W tej abstrakcji ludzie ubodzy – w tym także osoby
niepełnosprawne – pochodzą jakby
z innego świata ludzi niezaradnych,
może pechowców lub leniwych.
„Nasz” świat puka przecież do grupy najbogatszych państwa świata
(tzw. Grupy G-20). Tymczasem około połowy społeczeństwa w Polsce
zalicza siebie do grupy osób żyją-
cych w ubóstwie subiektywnym lub
obiektywnym. W dużym stopniu są
to osoby niepełnosprawne i ich rodziny. Ich średni dochód w gospodarstwie domowym jest o około
615 zł niższy niż rodzin, w których
osoby niepełnosprawne nie występują, a ok. 60% tych gospodarstw
nie posiada komputera.
Z przyczyn wynikających z przewlekłych chorób (genetycznych,
powypadkowych, zawodowych lub
wynikających z podeszłego wieku)
osoby niepełnosprawne oraz osoby
opiekujące się nimi, zwykle członkowie rodzin, często z konieczności
są bierne zawodowo: nie pracują i
nie szukające pracy. Oprócz przyczyn czysto ludzkich (np. niechęć
do pracy, otrzymywanie zasiłku
w „wystarczającej” wysokości), wiele z nich nie pracuje ze względu na
obiektywne trudności stanowiące
konsekwencję niepełnosprawności.
Negatywnymi skutkami niepełnosprawności i pozostawania w strefie
ubóstwa są bierność zawodowa i wykluczenie społeczne, na co składa
się nieuczestniczenie w społecznym
podziale pracy, a także w codziennym życiu społecznym – nieutrzymywanie kontaktów ze znajomymi
i członkami rodzin, z kolegami z pracy, a także nie uczestniczenie w wydarzeniach kulturalnych (teatr,
kino, biblioteki), sportowych i/lub
turystycznych oraz dysponowanie
ograniczonym dostępem do mediów (prasa, tv, a nawet internet).
RYNKOWE TRENDY
Osoby te także w niższym stopniu
dokonują zakupów towarów codziennego użytku – nie tylko z powodu braku pieniędzy, lecz także
obniżonej mobilności (np. osoby na
wózku inwalidzkim, niedowidzące).
lub pośrednio do osób niepełnosprawnych.
Projekt Laudio
Potencjał innowacji IT do
poprawy jakości życia osób
niepełnosprawnych
Według opinii Artura Kurasińskiego
(konferencja e-Stratup, czyli survival w sieci z 1 grudnia 2011 r.), innowacją jest wszystko to, co można
sprzedać i przynosi zysk. Trudno
się z tym nie zgodzić. Zdrowy rozsądek podpowiada, że rzeczywiście trudno rozwijać coś, do czego
trzeba by cały czas dopłacać lub zyskowny byt projektu nie jest pewny z powodu niskiej lub niepewnej
opłacalności, niejasnego modelu
biznesowego czy niewystarczającej populacji użytkowników. Z tych
powodów wiele projektów upadło lub nie nadawało się do ścieżki inwestycyjnej poprzez fundusze
wysokiego ryzyka. Jednak na podstawie dotychczasowych zgłoszeń
lub kontaktów można znaleźć wiele rozwiązań innowacyjnych, które bezpośrednio kierowane są do
osób niepełnosprawnych lub mogą
za takie zostać uznane, pomimo
że główny cel projektu i jego funkcjonalności autorzy kierowali do
„wszystkich” lub ścisłe określonych
użytkowników internetu. Dotarcie
do osób niepełnosprawnych może
także zwiększyć atrakcyjność biznesową wielu rozwiązań i zapewnić
ich dalszy ekonomiczny i rynkowy
rozwój (np. poprzez zwiększenie
liczby „uu”). Poniżej prezentuję
przykłady innowacyjnych projektów skierowanych bezpośrednio
12
Opracowany przez spółkę Laudio.pl,
kierowaną przez Jarosława Czyrko z Olsztyna. Projekt od początku
opracowywany był z myślą osobach
niewidomych, niedowidzących oraz
50+. Serwis Ladio.pl dystrybuuje
przetworzone syntezatorem mowy
ulotki, zarówno w wysokiej rozdzielczości, jak i w formie audio. Tekst
jest zsynchronizowany z dźwiękiem,
można go też powiększać i wyświetlać z kontrastem. Takie rozwiązanie może być znacznie wygodniejsze dla osób słabowidzących lub
starszych. Oczywiście z punktu widzenia użytkownika usługa jest całkowicie darmowa.
Podstawowym zadaniem Laudio
jest zmniejszenie przepaści informacyjnej w kwestiach podstawowych (tj. ulotki, instrukcje obsługi)
pomiędzy ludźmi czytającymi bez
żadnych przeszkód a tymi, którzy są
pozbawieni tej możliwości.
Laudio ocenia, że w grupie docelowej może znaleźć się aż ok. 8 mln
osób.
EUREK NEWS.pl
Projekt o misji popularnonaukowej. O pewnym znaczeniu portalu
dla osób niepełnosprawnych może
przemawiać jego formuła oparta
na krótkich, opatrzonych często
ciekawymi ikonografikami artykułach. Trzeba bowiem pamiętać, że
większość osób niepełnosprawnych
może mieć trudności w zapoznawaniu się z długimi artykułami w popularnych portalach informacyjnych.
Niezależnie, szczególnie ciekawa
może okazać rubryka zdrowie, gdzie
zamieszczane są najświeższe rezultaty badań na medykamentami,
które wejdą w życie za jakiś czas,
ale pokazują, gdzie szukać pomocy
dla danego rodzaju schorzenia. Niestety portal nie zainstalował jeszcze
modułu dla osób niedowidzących
(wprowadzający kontrastowe odczytywanie treści, jak np. w projekcie
Laudio czy na stronie Ministerstwa
Pracy i Polityki Społecznej) oraz modułu czytającego tekst (Laudio, Onet,
Arslege.pl), co w przypadku osób niedowidzących czy leżących oraz 50+
znacząco ogranicza możliwość zapoznawania się treścią portalu (a z biznesowego punktu widzenia ogranicza liczebność wspomnianych wyżej
tzw. uniq users).
Arslege.pl
Portal prawniczy, którego misją
jest przygotowanie studentów do
egzaminów na aplikacje prawnicze
różnego typu. Osoby z uszkodzonym narządem wzroku oczywiście
największy problem mają z czytaniem. Chociaż na rynku dostępne są programy udźwiękawiające
RYNKOWE TRENDY
i ubrajlawiające system Windows,
to jednak są one dość drogie.
Portal Arslage dostarcza plik MP3
audioustawa, który jest odtwarzany z wykorzystaniem standardowych narzędzi. Rozwiązuje więc
problem w najtańszy możliwy sposób – z treścią ustawy zapoznamy
się ze słuchu, korzystając z komputera lub odtwarzacza MP3.
Projekt Exnui
Biuro w chmurze pozwala na obsługę firmy z każdego miejsca, ponadto wprowadza ruchome „okienka”
pozwalające przesuwać zadania od
„biurka” do „biurka” i śledzić jego
realizację. Dlatego jest też możliwe,
aby korzystały z programu także
osoby niedowidzące i poruszające
się na wózku inwalidzkim – w swoim domu. Program został stworzony z myślą o osobach sprawnych,
ale jego prostota daje szanse na zatrudnienie w trybie telepracy praktycznie dla każdego.
Jaka przyszłość dostępu do
internetu dla osób niepełnosprawnych?
Kluczowym zagadnieniem, gdy
przyjdzie zastanowić się, w jakim
stopniu te wymienione i inne rozwiązania będą mogły faktycznie
wpływać na życie osób niepełnosprawnych, jest na pewno kwestia
dostępności. Jak wspomniano, osoby te należą do osób najuboższych
i często najsłabiej wykształconych,
a także równie słabo wyposażo-
nych w sprzęt komputerowy. Jednak wiadomo, że zdecydowana
większość organizacji NGO, w tym
stowarzyszeń i fundacji pracujących
na rzecz osób niepełnosprawnych
jest obecna w sieci internetu. Organizacje te stanowią dobry przyczółek do rozpowszechniania najnowszych rozwiązań w tej niemałej
przecież społeczności (przydatny,
chociaż nieco rozdrobniony kanał
dystrybucji nowych projektów). Na
przeszkodzie stoją koszty i kryzys
sektora finansowego, w tym rządowego. W jednym z punktów expose
premiera Tuska możemy poznać zamiar rezygnacji z ulgi internetowej.
Można z dużą pewnością założyć,
że fani internetu jakoś przełkną tę
„żabę”, jednak dla osób niepełnosprawnych (i jednocześnie ubogich)
oznacza to dalsze odroczenie momentu wejścia do innego, znacznie
bardziej przyjaznego dla nich świata.
Internet to także możliwość wykonywania pracy bez wychodzenia
z domu (tzw. telepraca). Wiele korzyści stanowi ograniczenie kosztów transportu, który w przypadku
osób niepełnosprawnych wymaga
często dostępu do specjalistycznego pojazdu czy osoby opiekuna. Jest
więc dostęp do wiedzy, wydarzeń,
znajomych i ludzi o podobnych zainteresowaniach (np. z tą samą niepełnosprawnością). Wykorzystanie
możliwości płynących z technologii
IT/internetu jest zatem uwarunkowane „tylko”:
• dostępem do internetu – oznacza to co najmniej możliwość
wykupienia dostępu do internetu, przebywanie w zasięgu
sieci telewizji kablowej (sieci internetowej) lub internetu
bezprzewodowego, radiowego
– a więc może i utrzymania ulg
podatkowych,
• posiadaniem odpowiedniego
komputera,
• szkoleniem i promocją nowych
rozwiązań – pamiętajmy, że
ponad połowa osób niepełnosprawnych to osoby o relatywnie niskim wykształceniu
i wieku 50+, jednak rozwiązania internetowe stają się coraz
prostsze, intuicyjne, a więc łatwe w obsłudze.
Internet to także
możliwość
wykonywania pracy
bez wychodzenia
z domu
(tzw. telepraca).
Wiele korzyści
stanowi ograniczenie kosztów
transportu, który
w przypadku osób
niepełnosprawnych
wymaga często dostępu do specjalistycznego pojazdu
czy osoby
opiekuna.
13
E-SPÓŁKA MIESIĄCA
Trejdoo
nowe możliwości
Igoria Trade S.A.
Kilkadziesiąt razy tańszy, bezpieczniejszy i dostępny
non stop sposób rozliczania transakcji dla biznesu
będzie oferować nowa platforma internetowa
Trejdoo.com. Powstaje produkt dostarczany
w formacie nowoczesnej i bezpiecznej usługi
internetowej – przejaw nowego trendu w sektorze
usług finansowych
Marek Dornowski
J
uż w styczniu tego roku działalność rozpocznie Trejdoo.
com, platforma internetowa
do elektronicznej wymiany walut i obsługi rachunków Escrow.
Atuty Trejdoo.com to dostępność
24/7 i natychmiastowa realizacja,
przy jednoczesnym radykalnym
obniżeniu kosztów obsługi i ryzyka transakcji. Platforma planuje po
premierze dwóch pierwszych usług
stopniowe wprowadzanie całej palety produktów finansowych. Swoją ofertę kieruje na rynek krajowy
i zagraniczny. Jej użytkownikami
będą kupujący, w tym importerzy
oraz sprzedający, także eksporterzy, klienci indywidualni i biznesowi w kraju i zagranicą. Trejdoo.com
jest przykładem nowego zjawiska
w sektorze usług finansowych.
Foto: Igoria Trade
E-SPÓŁKA MIESIĄCA
Pojawiają się na rynku nowi, zwinni, elastyczni gracze, którzy operują
w znakomity sposób możliwościami stwarzanymi przez nowoczesne
technologie przy komponowaniu
produktów. Wykorzystują potencjał, jaki reprezentuje rosnąca grupa wyedukowanych technologicznie i ekonomicznie konsumentów
i odnajdują rynkowe nisze, które
mogą obsłużyć. W ciągu roku Trejdoo.com chce pozyskać 45 tys. użytkowników i obsługiwać miesięczne
obroty rzędu 50 mln zł dzięki innowacyjnemu rozwiązaniu problemu
kosztu, bezpieczeństwa, wygody
i szybkości w transakcjach b2b i b2c.
Escrow – reaktywacja
Rachunek powierniczy typu escrow powstał w latach 30. ub. wieku na rynku
amerykańskim. To znakomite i proste
rozwiązanie zabezpieczenia transakcji
dzięki zamrożeniu przez kupującego
środków do zapłaty u powiernika do
czasu, kiedy towar lub usługa zgodnie z kontraktem zostaną dostarczone
lub zrealizowane. Od dłuższego czasu
escrow przestał jednak błyszczeć.
W ofercie bankowej jest niczym produkt
uboczny, przestarzały, spoza obszaru
gorących, rozwijanych produktów w
które się inwestuje. Typowy escrow to
produkt niereformowany od lat, drogi
(3-5% wartości transakcji plus koszty
wszystkich dodatkowych operacji typu
przyjęcie lub wydanie dokumentów,
zmiany w kontrakcie, udzielenie promesy, przyznanie limitu, cesja), trudny
do uzyskania (od kilku dni do kilku tygodni na podpisanie kontraktu) i trudno dostępny (tym produktem zajmują
się zwykle pracownicy, dla których jest
to uboczna i dodatkowa działalność,
często nawet trudno ustalić, kto mógłby pomóc w jego uzyskaniu) – mówi
Wojciech Kuliński, Prezes Zarządu Igoria Trade, spółki będącej operatorem
platformy Trejdoo.com.
Trejdoo.com
planuje
przywrócić
Escrow blask, oferując jego internetową wersję, z prostymi zasadami,
stałym dostępem i niskim kosztem,
przy zachowaniu podstawowych za-
let: neutralności powiernika, gwarancji
środków finansowych i eliminacji ryzyka transakcji. Odnowiony escrow na
platformie Trejdoo.com sprzężony jest
ponadto z internetowym serwisem
wymiany walut.
Kantor bez spreadu i... bez przerwy
O innowacyjności całej platformy decyduje połączenie kilku produktów
w nową, adekwatną do aktualnych
oczekiwań rynkowych ofertę. Same
w sobie także stanowią jednak nową
wartość. Tak jest w przypadku drugiego
składnika platformy – usługi pośrednictwa wymiany walut. Model biznesowy
zakłada ominięcie takich pośredników,
jak bank, czy kantor, którzy zarabiają
na spreadzie. Platforma Trejdoo.com
pozwoli na bezpośrednie kojarzenie
zleceń klientów kupna i sprzedaż waluty. Kurs określają sami zainteresowani. Rozliczenie transakcji na rachunku
klienta będzie odbywać się w pełni
automatycznie, a operator gwarantuje realizację transakcji niezależnie od
wielkości kwoty. Transakcji można dokonywać 7 dni w tygodniu bez względu
na porę, a koszty są kilkadziesiąt razy
niższe niż w przypadku skorzystania
z usługi banku lub kantoru. Biorąc pod
uwagę rosnące zapotrzebowanie na
elektroniczną wymianę walut i bezgotówkową obsługę transakcji, zapotrzebowanie na wymianę polskich złotych
na walutę obcą (na przykład 700 tys.
Polaków posiada kredyt mieszkaniowy
we frankach szwajcarskich), widzimy
znaczący rynek na nasze usługi – mówi
Wojciech Kuliński.
komfortowym. Perspektywa otwierania
rachunku w nowym banku, aby zawrzeć
transakcję escrow nie będzie zapewne
interesowała partnera handlowego.
Alternatywą jest uczestnictwo „banku
korespondenta” w kontrakcie escrow,
ale w tym wypadku koszty i wspomniany formalizm pomnożyć należy przez
dwa – zauważa Wojciech Kuliński.
Takie warunki nie przysparzają popularności usłudze powierniczej.
Funkcjonalność rachunku Escrow na
platformie Trejdoo.com pozwoli na
zawieranie poprzez internet kontraktów, w których występować będą trzy
strony transakcji: kupujący, sprzedający oraz pośrednik. Strony kontraktu
będą negocjować i definiować kontrakt, ustalać terminy i warunki płatności, a pośrednik będzie zarządzał przebiegiem kontraktu zgodnie z umową
między stronami. Ogrywa on też rolę
neutralnego powiernika, dostawcy narzędzi i gwaranta finansowego rozliczenia kontraktu Escrow.
Użytkownikami Trejdoo – usług wymiany walut i escrow – będą klienci
indywidualni i biznesowi. Ci pierwsi,
posiadający kredyty walutowe, dokonujący zakupu towarów i usług w walucie obcej, osoby pracujące za granicą,
przesyłający środki do kraju, dokonujący inwestycji, planujący wyjazdy służbowe i wakacyjne. Z Escrow skorzystają osoby zdecydowane na dowolne
transakcje zakupu towarów i usług, na
przykład zakup auta, oprogramowania,
mieszkania, sprzętu gospodarstwa domowego.
Trejdoo.com powszechny
Dotychczas usługę powierniczą przy
transakcji oferowała akredytywa lub
inkaso obsługiwane przez bank, bądź
umowa powiernicza zawarta u notariusza. Skorzystanie z nich wiąże się
jednak z koniecznością wizyty kontrahentów w banku lub u notariusza,
przedstawienia szeregu dokumentów
i przeprowadzenia kosztownej i długotrwałej procedury. Kiedy kontrahenci
są z różnych miast lub krajów, kiedy
posiadają rachunki w różnych bankach – trudno nazwać to rozwiązaniem
Klienci biznesowi będą mogli skorzystać z obsługi wymiany walut obcych
w celu rozliczenia dowolnych transakcji
między kontrahentami, wymiany waluty przed lub po rozliczeniu kontraktu Escrow, a także do bezgotówkowej
obsługi rozliczania transakcji między
importerem i eksporterem, producentem i dystrybutorem, kupującym
i sprzedającym, przy zakupie towarów
i usług w kraju i za granicą. Zależy nam
na wypromowaniu odnowionej usługi
Escrow jako standardu rozliczeń transakcji między klientami biznesowymi
E-SPÓŁKA MIESIĄCA
i indywidualnymi – mówi Wojciech Kuliński. Pomóc ma w tym udostępniony
szeroki wybór gotowych definicji i typów kontraktów, wzorów umów, metod i instrukcji płatności.
Przyszłość – to obsługa kontraktów
międzynarodowych importu–eksportu
towarów. Trudno w to może uwierzyć,
ale jeszcze dziś w handlu z takimi krajami, jak Rosja, Ukraina, Chiny, Hong
Kong czy Indie eksporter podróżuje do
producenta z walizką żywej gotówki.
Jakie to rodzi ryzyko, łatwo sobie wyobrazić – mówi Wojciech Kuliński. Jeśli przedsiębiorca chce takiej podroży
uniknąć – minimum 30% wartości kontraktu musi wpłacić, zanim kontrahent
rozpocznie produkcję, a 100%, zanim
wyśle gotowy produkt do odbiorcy. Na
polskim rynku zdecydowanie brakuje
podmiotu, który umożliwiłby obsługę
tego typu transakcji w bezpieczny i tani
sposób. Aby wypełnić tę rynkową lukę,
Trejdoo.com będzie przygotowana do
obsługi kilku najpopularniejszych języków handlowych.
Siła innowacji
Unikalny, innowacyjny jest wspomniany fakt połączenia na platformie Trejdoo.com elektronicznej wymiany walut i rachunku Escrow. Integracja tych
składników w oparciu o przejrzysty, domyślny interfejs dla klienta zadecyduje
o rozszerzeniu zastosowania platformy
na zakupy na aukcjach i w sklepach internetowych oraz całą globalną sferę
e-commerce – mówi Wojciech Kuliński.
Dostępność, przejrzystość opłat, bezpieczeństwo transakcji i komfort przy
ich realizacji mają swoje znaczenie
przy jednocześnie zdecydowanie konkurencyjnym modelu cenowym. Dostępność non stop na wszystkie platformy sprzętowe wydaje się w przypadku
usług finansowych standardem, póki
co jednak na naszym rynku można także traktować to jako dowód rynkowej
przewagi poprzez zastosowanie innowacji – mówi Wojciech Kuliński.
Probierz instytucji finansowych
Nadzór nad operatorem platformy Trejdoo.com, spółką Igoria Trade,
sprawuje NBP, KNF i GPW. Od 7 grudnia 2011 r. Igoria Trade S.A. jest
spółką notowaną na rynku NewConnect, osiagając w dniu debiutu jeden z największych wzrostów, blisko 65% od ceny nominalnej. Igoria
Trade S.A. planuje aktywnie uczestniczyć i wspierać program Ministerstwa Finansów dotyczącego rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce
w latach 2010–2013.
Katalog korzyści
Powiernicza platforma finansowa Trejdoo obejmująca usługi
wymiany walut i rachunek Escrow, to korzyści dla użytkowników
rachunku Escrow:
•
•
•
•
•
•
wyeliminowanie ryzyka niewypłacalności kontrahenta,
ograniczenie ryzyka otrzymania wadliwych towarów lub opóźnień
w płatnościach,
możliwość negocjacji warunków kontraktu,
dostęp do szablonów umów, typów transakcji, definicji i instrukcji
płatności,
łatwy i mobilny dostęp do zainicjowania, negocjacji i przeprowadzenia transakcji,
dostęp do dokumentacji i raportów o stanie transakcji oraz przepływach płatności użytkowników usługi wymiany walut:
• bezpieczna wymiana walut w trybie 24/7,
• uniknięcie kosztu spreadu, tj. różnicy między kursem kupna
i sprzedaży,
• dostęp przez urządzenia mobilne.
Użytkownicy platformy, którzy połączą obie usługi, np. do realizacji transakcji zagranicznych, uzyskają:
•
•
•
•
•
zwiększenie płynności finansowej i gwarancję zapłaty za towar lub
usługę,
najtańsze rozliczenie wymiany walutowej,
realny wpływ na poprawę jakości i terminu dostawy towarów lub
usług,
mobilny i tani dostęp do platformy usług non stop,
doradztwo prowadzone przez dział obsługi klienta.
OKIEM INWESTORA
Automaty
na Giełdzie
W mediach, ale także w rozmowach prywatnych, coraz
częściej pojawia się widmo groźnych automatów czy
robotów handlujących na giełdach, które się zbuntują
(jak już nieraz przecież bywało w literaturze science
fiction), wyeliminują ludzi z rynków i przejmą władzę
albo przynajmniej zabiorą im wszystkie pieniądze.
Wiele z tych obaw i mitów wynika z braku wiedzy
i nieporozumienia.
Andrzej Endler
18
OKIEM INWESTORA
W
e wszystkich dziedzinach
naszego życia, rola komputerów, internetu i innych
nowoczesnych technologii jest coraz
większa i naturalna (przynajmniej dla
młodszego pokolenia, nieco starsi mają
z tym trochę problemów). Od ich obecności nie ma już odwrotu. Nie jest to
możliwe w żadnej innej dziedzinie życia, na rynkach finansowych także.
Kiedyś na giełdach królowali maklerzy
Maklerzy biegający po parkiecie z telefonami komórkowymi, wykrzykujący
zlecenia – wszystko sprawiało wrażenie wielkiego chaosu.
Inwestorzy składali zlecenia przez telefon lub osobiście w biurze maklerskim.
Brokerzy przekazywali je do maklerów
na parkiecie, a ci znajdowali drugą
stronę dla transakcji.
Tak płynęły lata i stosunkowo
niewiele zmieniało się na rynkach.
Dane transmitowano za pomocą
kabli i przedstawiano na tzw. taśmie,
na której drukowały się notowania.
Do dzisiaj zwyczajowo nazywa się
parę walutową GBP/USD „Cable” –
ponieważ kiedyś notowania funta
transmitowano podoceanicznym kablem
do USA.
Foto: M10 S.A.
Dzisiaj królują komputery
Z czasem inwestorzy zamiast kartek
papieru, na których wykreślali wykresy, zaczęli używać komputerów.
Stopniowo pojawiła się możliwość
podłączenia komputerów bezpośrednio do brokerów, obserwowania rynku oraz składania zleceń na ekranie.
Z giełd zniknęły parkiety, które zastąpiły systemy automatycznego parowania zleceń. Nasza giełda (ponieważ
powstała później) od samego początku
była elektroniczna, nigdy nie było na
niej parkietu.
Dzięki internetowi powstała możliwość
podłączenia już nie tylko do lokalnego brokera, lecz także do dowolnego
rynku lub brokera na całym świecie.
To całkowicie zmieniło rynek. Wielu
dzisiejszych traderów w ogóle nie ma
kontaktu z żywym maklerem.
Komputery zaczęto oczywiście stosować także do analizy danych i wyszukiwania okazji inwestycyjnych. Inwestorzy śledzili przebieg wykresów,
stosowali różne oscylatory, średnie
kroczące, szukali formacji cenowych,
próbując reagować i przewidzieć zachowania rynku.
Stąd był już tylko krok do tego, aby
tworzyć systemy, które, będąc podłączone bezpośrednio do systemów brokerskich, same zaczną składać zlecenia.
Okazało się, że takie systemy mogą
mieć bardzo wiele zalet i pozwalają
rozwiązać kilka problemów.
Problemy traderów
Największym problemem ludzi handlujących na rynkach jest brak dyscypliny
i emocje – głównie strach i chciwość.
Aby być dobrym traderem trzeba mieć
ściśle opracowane zasady wchodzenia
na rynek, wychodzenia z niego oraz zarządzania wielkością pozycji i zarządzania ryzykiem – czyli np. określania, ile
akcji kupujemy w danym momencie,
jakie podejmujemy ryzyko. A co najważniejsze nie tylko te zasady mieć, ale
ściśle się do nich stosować.
Wszystko to brzmi stosunkowo prosto,
gdy się o tym pisze lub słucha, ale każdy, kto kiedykolwiek handlował prawdziwymi pieniędzmi na giełdzie wie,
jak bardzo emocje z tym związane potrafią zakłócić racjonalny osąd.
Kiedy rynek odwraca się i idzie przeciw
nam, zaczynamy tracić pieniądze i pojawia się strach. Strach nie tylko o pieniądze, ale także jak ocenią nas inni,
jeżeli teraz stracimy pieniądze, strach
przed przyznaniem się, że nie mieliśmy
racji.
Kiedy idzie nam dobrze, może pojawić się (i często się pojawia) chciwość.
Trader zarabia całkiem pokaźne pie-
niądze. Chce więcej, zaczyna być nieostrożny, podejmuje coraz większe ryzyko i w końcu w jednej transakcji traci
to, co zarobił przez miesiące.
Trader to tylko człowiek, może mieć zły
dzień, może właśnie dzisiaj rano pokłócił się z żoną, może ma chore dziecko,
a może zwyczajnie bierze go grypa.
Wszystko to rozprasza i zakłóca właściwą analizę rynku. Trader przegrywa.
Komputery nie mają emocji. Zaprogramowane podejmują decyzję bez
emocji. Utrzymują pozycje tak długo,
jak dyktuje im algorytm. Nie kłócą się
z żoną, nie chorują im dzieci. Wreszcie,
z punktu widzenia firmy „zatrudniającej” je, nie biorą zwolnień, nie chcą
podwyżek czy udziału w zyskach, nie
odejdą z najlepszymi klientami.
Żeby jednak nie spisać nas, ludzi, całkiem na straty trzeba oczywiście pamiętać, że komputer nie ma intuicji
i wyobraźni (choć prace nad sztuczną
inteligencją cały czas trwają), nie potrafi też analizować wielu zmiennych,
które nie zostały mu zaprogramowane,
a które żywy trader widzi na wykresie
czy w danych.
Ale jeżeli jest dobrze zaprogramowany,
brak emocji i żelazna dyscyplina daje
mu przewagę.
Choć teza, że zastosowanie automatycznych systemów eliminuje całkowicie emocje z handlu jest oczywiście
nieprawdziwa – to wie każdy, kto miał
okazję takich systemów używać i zarządzać nimi. Kiedy na rynku są prawdziwe pieniądze zawsze są emocje, ale na
innym poziomie. Człowieka korci, aby
poprawiać komputer, aby jakieś sygnały odrzucić, samemu zamknąć pozycję.
Ale nie tylko o emocje tutaj chodzi.
O kolejnej przewadze poniżej.
Rynki 24 h, tysiące instrumentów
Przeciętny człowiek nie jest w stanie
analizować i aktywnie handlować na
więcej niż 3–4 rynkach finansowych,
używając najwyżej kilku systemów in-
19
OKIEM INWESTORA
w pary, w koszyki, handlować ich wartości względną, a nie tylko cenami bezpośrednimi itd.
To za dużo dla pojedynczego człowieka, ale nie dla komputerów…
Na bieżąco mogą monitorować tysiące instrumentów, sprawdzać korelację
pomiędzy nimi, kontrolować ryzyko
portfela złożonego z dziesiątek różnych instrumentów itp. Są też tańsze
niż duża grupa wysoko wykwalifikowanych traderów.
Czas
Kolejny ciekawy aspekt to zachowanie
się cen w różnych skalach czasowych.
Badania wykazują, że im krótsza skala
czasowa, tym bardziej przewidywalne
mogą być krótkookresowe ruchy cen,
a potencjalny zarobek jest coraz większy.
Czasami oblicza się i stosuje się jako
pewien wskaźnik, maksymalny poten-
cjalny zarobek dzienny (czy też w innym okresie).
Oblicza się go jako sumę zakresów
wahań cen w danym przedziale czasowym. Mierzy się w ten sposób maksymalny możliwy zarobek przy idealnym
inwestowaniu tzn. jeżeli w ciągu 5 minut ceny wahały się od wartości mniejszej x do większej y, to przyjmuje się że
kupiliśmy przy cenie x, a sprzedaliśmy
przy y.
Oczywiście nikt nie jest w stanie tak
handlować, a rozważania nie uwzględniają kosztów transakcji, opóźnień
itp. Jednak jest to wygodny poziom
odniesienia i miara, do której można
porównywa inne systemy „nieidealne”. Pokazuje ona także tendencje, jak
zmienia się ten potencjalny zysk wraz
z ze zmniejszaniem skali czasu.
Aby określić zmianę procentową, dzielimy zakres wahań cen przez cenę na
foto: M10 S.A.
westycyjnych.
Komputery jednocześnie są w stanie
analizować setki rynków, aktywów oraz
systemów.
Wiele dzisiejszych rynków działa 24 h
na dobę, instrumentów notowanych
na nich są tysiące. Aby efektywnie poruszać się po tych rynkach i wychwytywać jak najwięcej okazji inwestycyjnych, potrzeba komputerów.
Na nowojorskiej giełdzie notowanych
jest ponad 8 tys. instrumentów, a przecież giełd są dziesiątki. Oprócz giełd
współcześnie powstały platformy obrotu niezwiązane z giełdami. Są obligacje, kontrakty terminowe, są opcje,
waluty i ich pary, kontrakty terminowe
na indeksy giełdowe i stopy procentowe, na towary, takie jak tusze wołowe
czy sok pomarańczowy, kontrakty na
pogodę i wiele innych. Wszystkie te
instrumenty dodatkowo można łączyć
20
OKIEM INWESTORA
początku okresu.
Na przykładzie poniżej widzimy zmiany maksymalnego potencjalnego zysku
dla ETF-ów (Exchange traded fund) dla
S&P 500.
Jak widać wyraźnie, wraz z skracaniem
czasu czasu (wzrostem częstotliwości)
znacząco rośnie maksymalny potencjalny zysk.
Im krótszy ten czas, tym trudniej jest
uzyskać możliwość jak najszybszego
dokonywania transakcji. To przekłada się bezpośrednio na zyski. Firmy
przy pomocy szybkich komputerów są
w stanie składać nawet kilka tysięcy
zleceń w ciągu sekundy. Kiedy Państwo
czytają to zdanie mogło zostać otwartych i zamkniętych co najmniej kilka,
a może nawet kilkadziesiąt, tysięcy
transakcji. Każda z nich mogła być nie-
nie, ponieważ działają na zupełnie
innych skalach czasowych i większości tradycyjnych traderów nie przeszkadzają, a wręcz pomagają poprzez
zwiększenie płynności i zmniejszenie
spreadów. Mogą trochę przeszkadzać
traderom stosującym bardzo krótkie
horyzonty czasowe, poprzez likwidowanie wcześniej przez nich wykorzystywanych nieefektywności czy formacji.
Choć oczywiście istnieją niebezpieczeństwa związane z systemami automatycznymi w tym szybkich częstotliwości, o czym poniżej.
Zagrożenia
Wykres Zmiany potencjalnego maksymalnego zysku ze względu na długość transakcji
reagować człowiekowi. Kiedy mówimy
już o milisekundach, jest to zwyczajnie
niemożliwe. Komputery, oczywiście,
mogą reagować znacznie szybciej.
Wszystko, co napisałem powyżej, pokazuje dlaczego tyle firm wchodzi ten
biznes, dlaczego wykorzystuje komputery, aby uzyskać przewagę na rynkach
i zwyczajnie zarabiać pieniądze.
HFT – czyli jak to robić jeszcze szybciej
Automaty działają na bardzo różnych
skalach czasowych od milisekund aż
nawet po lata. Dziś bardzo modne (i zyskowne) stało się zjawisko HFT – high
frequency trading – czyli handlu wysokich częstotliwości. Choć automaty
HFT stanowią tylko część świata automatów inwestycyjnych, to o nich mówi
się najwięcej.
Co jest, a co nie jest handlem wysokiej
częstotliwości istnieją spory, ale dla
naszych potrzeb przyjmijmy, że jest to
bardzo szybkie (w ciągu nawet ułamków sekundy) dokonywanie transakcji
na rynkach.
Wiele dużych firm i banków inwestycyjnych lokuje ogromne pieniądze, aby
wielka, zysk czy strata to ułamek procenta, ale jeżeli takich transakcji dokonujemy miliony, to robią się całkiem
duże pieniądze. Mówi się, że firmy typu
Goldman Sachs zarabiają w ten sposób
nawet 100 tys. dolarów dziennie.
Jak to się odbywa? Jest kilka rodzajów
algorytmów używanych podczas takiego handlu (choć oczywiście szczegóły
stanowią pilnie strzeżoną tajemnicę).
Większość z nich nie używa tzw. kierunkowych strategii, czyli nie przewiduje wzrostu lub spadku ceny, jak robią tradycyjni inwestorzy, ale stosuje
strategie arbitrażowe, wykorzystując
chwilowe nieefektywności wycen aktywów czy też składa zlecenia po obu
stronach rynku, działając jako market
maker i zadowalając się zyskami rzędu
1 centa. Wykorzystywane bywa także
tzw. opóźnienie czasowe, czyli zawieranie transakcji zanim reszta rynku
zobaczy zlecenia lub wolniejsza część
rynku zareaguje na ruch szybszej, wykorzystuje się wiedzę o kolejce zleceń
czy gra o rabaty od giełd za płynność.
Czy takie strategie są zagrożeniem dla
tradycyjnych traderów? Najczęściej
Jak wszystko na świecie, automatyczne
systemy mają także swoje ciemniejsze
strony. Czasami problemy generują
błędy ludzi lub systemów, a czasami
są to intencjonalne zachowania. Systemy automatyczne, jak inne programy, mogą posiadać błędy, błąd może
popełnić obsługujący je człowiek. Gdy
wiele systemów działa jednocześnie
na rynku, mogą pojawić się nieprzewidziane zdarzenia.
Zagrożenia zmieniają się i ewoluują
wraz z rozwojem systemów i zabezpieczeń na rynkach. Kiedyś, przykładowo,
były obawy o efekt domina uruchamianych automatycznie zleceń zabezpieczających, tzw. stop loss. Uruchomienie
jednego zlecenia mogło powodować
spadek ceny uruchamiające kolejne,
to znowu następne itd. Ale każdy się
uczy. Systemy są dzisiaj „mądrzejsze”,
a giełdy posiadają zabezpieczenia –
np. przerywają lub spowalniają handel
na krótki czas w ekstremalnych sytuacjach, przerywając efekt domina.
Dziś pojawiły się obawy związane
z wykorzystaniem systemów wysokich
częstotliwości. Zawsze istnieje pokusa
niewłaściwego wykorzystania technologii. Zdarza się wykorzystywanie automatów może nie w sposób sprzeczny z prawem, ale nie całkiem etyczny.
Przykładem jest np. tzw. quote stuffing
– czyli „zapychanie” kwotowań. Polega
to błyskawicznym wprowadzaniu kilku
21
OKIEM INWESTORA
Krach zainicjował zwykły fundusz (a nie
automat), który złożył bardzo duże zlecenie sprzedaży (wartości ok. 4 mld
dol.). Jednak później duży udział w rozprzestrzenianiu się tego zdarzenia miały automaty. Co ciekawe, część z nich
się zwyczajnie wyłączyła, co spowo-
dowało kryzys płynności, nie miał kto
kupować aktywów. Kryzys zaczął się na
kontraktach indeksowych, ale błyskawicznie przeniósł się na rynek ETF-ów
i akcji.
Choć przyczyną problemów nie były
automaty, zdarzenia te pokazały jak
ważna dla dzisiejszego rynku jest ich
obecność – to właśnie ich wycofanie
spowodowało brak płynności i gwałtowne ruchy cen. W zależności od
giełdy mówi się, że od 30 do nawet
90% obrotów jest generowane przez
automaty. Pokazało także, jak bardzo
rynki są ze sobą powiązane i jak szybko
rozprzestrzeniają się ekstremalne zdarzenia na rynkach. To, co się stało, udowodniło braki w zarządzaniu systemem
giełd i niejednakowego ich reagowania
na zdarzenia ekstremalne. Spowodowało kolejne zmiany i wprowadzenia
nowych zabezpieczeń na giełdach.
Problemem jest też nadzór nad automatami w instytucjach. Jeżeli ciągle
słyszy się o braku nadzoru nad „ludzkimi” traderami i skandalach, które prowadzą do dużych strat, np. banków dla
których pracują, to taki sam mechanizm może zadziałać przy braku właściwego nadzoru nad algorytmami.
Podsumowanie
Choć rozwój technologii i używanie
komputerów do aktywnego handlu
na giełdach powoduje pewne zagrożenia i zmienia zachowania na rynkach,
to – jak się wydaje – nie ma od niego
odwrotu. Nie da się zatrzymać postępu
technologicznego w żadnej dziedzinie,
a tym bardziej w dziedzinie inwestycji
finansowych.
Korzyści z automatów inwestujących
na rynkach zdają się znacznie przewyższać ewentualne problemy z nimi związane. Stanowi to ogromną szansę na
zyskowną działalność firm, a dla pozostałych inwestorów oznacza płynność
rynku (więc możliwość wejścia i wyjścia z rynku bez problemów), mniejsze
spready i koszty transakcji.
Rynek automatów rośnie gwałtownie
i warto się do niego przyłączyć, aby być
częścią tej zyskownej rewolucji. To właśnie robi spółka M10 S.A., wchodząca
na rynek NewConnect. M10 prowadzi
działalność badawczą, rozwojową i licencyjną w obszarze tzw. automatów
i algorytmów inwestycyjnych.
Foto: M10 S.A.
tysięcy zleceń na sekundę i ich błyskawicznym anulowaniu, po czym znowu
składa się takie zlecenia itd. Kiedy robi
tak kilka firm na kilkuset akcjach jednocześnie, powoduje to olbrzymie zapychanie łączy i opóźnienia – właśnie
to starają się wykorzystać traderzy wysokich częstotliwości i na nich zarobić
niektórzy.
Czasami zdarza się także, że obecność
automatów nie jest źródłem problemów, ale kiedy się one pojawią, to
przyczyniają się do ich pogłębienia. Tak
się stało 6 maja 2010 r. podczas, tzw.
flash crash, kiedy index Dow Jones
Industrial Average (czyli jeden z głównych indeksów amerykańskich) w ciągu kilku minut spadł do minus 9%,
aby w ciągu kilku następnych wrócić
do prawie poprzednich poziomów. Po
drodze kilka miliardów dolarów zmieniło właściciela, a niektóre aktywa były
wyceniane na 1 cent, a inne np. na 100 tys.
OKIEM INWESTORA
Wyróżnij się lub zgiń,
czyli jak rozmawiać z inwestorem?
Przepis na sukces startupu jest relatywnie prosty. Wymyśl genialny pomysł, zbierz świetny zespół,
znajdź inwestora i… zarabiaj. Jak to mówią: sky is the limit. Najczęściej jest jednak tak, że albo
pomysł, albo zespół okazują się nie być idealne i… przeminęło z wiatrem. Jeśli czytając to, uśmiechasz się i kiwasz głową, przytakując, ponieważ tak to właśnie wyglądało w Twoim przypadku, to
nie czytaj dalej tego tekstu, jeśli jednak wierzysz zarówno w swój pomysł, jak i zespół, a jedyną
barierą do sukcesu upatrujesz w braku inwestora, to usiądź wygodnie. Powiemy Ci jak go znaleźć.
Marek Dornowski
I
nwestor oznacza realną szansę
na zysk. Znaleźć inwestora to tak,
jak dostać bilet na występ w finale Mam talent czy Szansy na sukces.
Wchodzisz na rynek – jesteś na scenie.
Masz swoją chwilę prawdy, swoje pięć
minut. Nie myśl jednak, że za samo bycie należą Ci się oklaski. Twój występ
kosztuje, a inwestor to nie to samo, co
sponsor i liczy, że na Twoim występie uda
mu się konkretnie zarobić. Ale po kolei.
Potrzeba, model, rynek, ludzie
Samo znalezienie adresów skrzynek
e-mailowych należących do inwestorów nie jest rzeczą trudną. Trudność
pojawia się, gdy trzeba przedstawić się
tak, by nie trafić to folderu trash. Jak to
zrobić? Za każdym projektem powinny
stać cztery elementy: potrzeba, model,
rynek, ludzie. Pokaż je inwestorowi.
Nie każ mu tego szukać. Puste opakowanie nie jest nic warte, ale ten sam
produkt lepiej opakowany ma większą
szansę na znalezienie nabywcy. Opakuj
więc swój projekt, niech będzie atrakcyjny. Możesz zyskać więcej niż myślisz.
Jaki powinien być zespół?
W praktyce dotarcie do inwestora nieodłącznie związane jest zarówno z pomysłem, jak i z zespołem.
Jaki powinien być zespół? Przede
wszystkim zbudowany na bazie kompetencji. Doskonałe kwalifikacje w zakresie wymyślania pomysłów na wspólne spędzanie wolnego czasu nie są, to
znaczy nie powinny być, brane pod
uwagę. Po drugie, musi mieć motywację. Grupa osób, które od czasu do czasu lubią w wolnej chwili spotkać się i
porozmawiać o tym, co byłoby gdyby…
nie zbuduje zespołu zmotywowanego
do osiągnięcia sukcesu. Wreszcie musi
mieć lidera. Demokracja na polu bitwy
sprawdza się raczej słabo. A rynek jest
takim biznesowym poligonem. Chcesz
zaprezentować dobrze zespół? Pokaż,
że ma on wszystkie te elementy. Tylko
wówczas inwestor będzie miał podstawy, by w niego uwierzyć.
Jakich pomysłów szukają inwestorzy?
No i dochodzimy do sedna sprawy. Pomysł na biznes – czyli jak chcesz osiągnąć sukces? Jakich pomysłów szukają
inwestorzy? No cóż, dobrze, jeżeli pomysł jest skalowalny. W e-biznesie myślenie na zasadzie stworzenia serwisu
społecznościowego dla mieszkańców
osiedla X czy Y to niekoniecznie droga
do sukcesu. Skalowalność biznesu daje
podstawę do jego rozwoju, a z punktu
widzenia inwestora to duży plus. W internecie nie działasz na rynku Pcimia
Dolnego (choć może być to najpiękniejsze miejsce na ziemi), ale na rynku
globalnym.
Kolejna kwestia, to odpowiedź na pytanie: czy to jest właściwy moment na
ten pomysł? Może on być świetny, ale
czy aby na pewno to jest już jego czas?
Może zamiast się spalać, trzeba odrobiny cierpliwości i wyczucia? Wyczucie
czasu to w biznesie rzecz bezcenna.
Równie ważna jest prostota (nie mylić z prostactwem). Biznes innowacyjny nie musi oznaczać skomplikowany.
Innowacja to przede wszystkim inne
spojrzenie na problem. Próba jego
uproszczenia i przedstawienia prostej
recepty na jego rozwiązanie. Im bardziej dany produkt czy usługa będzie
skomplikowana w użyciu, tym mniej
osób będzie w stanie z niej korzystać.
Tu mamy do czynienia z jasną zasadą:
im prościej tym lepiej.
Twój projekt to źródło przychodów
No i punkt kulminacyjny. Wracamy do
tego, o czym już wspominaliśmy. Darczyńca, sponsor a inwestor to zupełnie inne role. Krótko mówiąc: pokaż,
gdzie są pieniądze, udowodnij, że Twój
projekt to źródło przychodów, a nie
rozwiązanie problemów, które na tym
świecie trapią jedynie Ciebie i Twój
zespół. Tak naprawdę, jeżeli spełnisz
wszelkie inne warunki, ale tutaj polegniesz, na nic Twój trud.
A zatem, drogi Czytelniku, jeśli poświęciłeś chwilę swojego czasu i zadałeś sobie trud, by to przeczytać, wiesz już to,
na co czeka każdy inwestor. Wiesz to,
na co czekamy również my w InQbe.
Jeśli więc teraz, czytając ten tekst, kiwasz przytakująco głową, to znak, że
jak najszybciej powinieneś wejść na
stronę www.inqbe.pl. Szukasz inwestora? Właśnie go znalazłeś.
23
ROZMOWA MIESIĄCA
y
m
z
s
Śpie py, ta
star tu
.
.
ą
z
d
o
odch
Dzisiaj
ściem
o
g
m
y
z
s
na
którym
o
,
k
e
i
w
o
jest czł wiedzieć wiele,
można po ewno nie to,
ale na p ię nudzić.
że lubi s upówi przedtart
Pasjonats , który smaku
siębiorca udowanego
nowo b świadczał
o
biznesu d – Michał
e
osobiści ojlik
Sam
ski
rek Dornow
a
M
ł
ia
w
a
seed
Rozm
agazyn Pro
ał Rząca/M
Foto: Mich
ć
a
w
y
s
i
p
o
ę
i
s
y
o
k
b
y
z
s
ak
..
ROZMOWA MIESIĄCA
M
ichał, zrobiliśmy krótki
wywiad środowiskowy na
Twój temat i wyszło z niego, że jesteś strasznie zapracowaną
osobą. Wybacz wścibskość, ale chyba
Twoje zaangażowanie w kilka różnych
projektów nie wynika z tego, że musisz zarobić na czynsz i przetrwać do
pierwszego. Prowadzisz własną firmę,
nadzorujesz coraz bardziej popularny
portal Mamstartup.pl, teraz coś słyszymy o mentorach, bawisz się w konferansjera. Powiedz, skąd czerpiesz
motywację i siły?
Robię to, co lubię, więc sił i motywacji
nie braknie. Problemem jest czas. Gdyby nie ludzie, z którymi współpracuję,
to nie byłoby możliwe. W firmie nieocenionym wsparciem jest moja żona,
jak również i pozostała część zespołu.
W Mam Startup mamy bardzo zaangażowaną ekipę, biorą na siebie operacyjne obowiązki. Po pierwsze ludzie
– to nie jest banał.
Okej, zacznijmy od serwisu, który nasi
czytelnicy, zakładam, w większości znają. Mówiłeś kiedyś, że Mamstartup.pl
narodził się z pasji do startupów.
To prawda. Tematyka internetowego
biznesu była mi od zawsze bliska, jest
moim hobby i po części zawodowym
zajęciem. W pewnym momencie uznałem, że nie ma miejsca w polskim internecie w 100% poświeconego startupom. Nie minęło wiele czasu, gdy
zdecydowaliśmy się na własny tytuł.
Wiem, że wydawnictwo jest trudnym
przedsięwzięciem, ale na pewno nie
żałuję tej decyzji.
No to chyba ostatnio musiałeś się
zmartwić?
Dlaczego?
26
Na konferencji e-Startup, czyli survival w sieci, którą zresztą prowadziłeś,
bodajże Artur Kurasiński powiedział
bardzo istotną rzecz: przestańcie nazywać swoje biznesy startupami,
tak jakby to miał być jakiś parasol
ochronny i argument, że nie musicie
zarabiać. Zabierzcie się do zarabiania.
Osobiście odniosłem wrażenie, że faktycznie wiele osób zatrzymuje się na
etapie projektu, jego funkcjonalności
i generalnie wspaniałości, a zapomina
o modelu biznesowym, o tym, że na
tym projekcie trzeba zarabiać. Może
więc zamiast mówić mam startup,
powinniśmy po prostu mówić mam
biznes. Może trzeba zmienić nazwę
serwisu? A… domena mam biznes.pl
jest już zajęta.
Artur świadomie wybrał i napiętnował konkretne słowo. Wroga wszak
trzeba nazwać, by skutecznie prowadzić wojnę. Nikt przecież nie uwierzył,
że ten właśnie wyraz jest problemem
naszej branży. Zwrócił jednak uwagę
na niepokojący trend. Mam wrażenie,
że część z projektów, zespołów bierze
udział w ciągłym plebiscycie. Mamy już
celebrytów, gale, rankingi, plotki. Startupy błyszczą, a niekoniecznie mają
sens i bronią się w konfrontacji z najprostszymi argumentami.
Michał, przez Wasz serwis, w różnych
miejscach, przewija się masa rożnych
firm. Można odnieść wrażenie, że jesteśmy drugą doliną krzemową. Ale
to chyba tylko wrażenie, bo wiele firm
pojawia się i… znika. Nie przebija się
na rynek. Mimo że na pierwszy rzut
oka wszystko wygląda okej. Gdzie,
Twoim zdaniem, jest źródło ich słabości?
Przewijają się masy, ale nie firm, tylko
pomysłów, koncepcji, nazw. Śpieszmy
się je opisywać, tak szybko odchodzą.
Słabości należy upatrywać w 2 najważ-
niejszych filarach, zawsze tak się kończy. Pomysł i zespół – jedno z dwóch
nawala i prowadzi do przedwczesnego
finiszu.
Brałeś udział w wielu konferencjach,
startup weekendach i tego typu wydarzeniach. Jakie ogólne wnioski z nich
wyciągasz? Nie pytam, czy są one
potrzebne czy nie, bardziej chodzi mi
o wnioski dotyczące prezentowanych
tam pomysłów. Czy wpasowują się
one w stare sprawdzone prawa ekonomii – jest rynek, potrzeba, klienci,
biznes, czy raczej są świetne pomysły,
ale nikt nie wie, kto chciałby za nie zapłacić?
Szokowało mnie to na samym początku, dopóki nie poukładałem sobie tego
w głowie. Słabe prezentacje, niekompetentni ludzie, beznadziejne pomysły – tak, to wszystko spotkasz na tych
imprezach. Dobre rzeczy są niestety
w mniejszości. Jednak jak już zrozumiesz, że w tym wszystkim nie chodzi
o twardy biznes, ale edukację, zdobywanie doświadczenia, networking,
otrzaskiwanie się w pracy w zespole
i na końcu przyjemność z przebywania wśród ludzi o dobrej energii to te
wydarzenia są potrzebne i cenne. Idąc
na kolejny „weekend” warto o tym pamiętać.
A jak w kontekście tego wszystkiego
skomentowałbyś projekt Myguide.pl?
Cholerna nazwa, każdy robi w niej
błąd. Nasza wina, czasu nie było dużo,
a domenę Guid.ie przyblokowało nam
irlandzkie prawo. Co do samego projektu było to świetne doświadczenie.
Musiałem sprawdzić, czy faktycznie
da się coś zrobić przez weekend. I dało
się, choć oczywiście kończyliśmy serwis już po imprezie. Sam model nadal
pozostaje niezweryfikowany i potrzeba
czasu, by przekonać się, że mieliśmy
rację, stawiając pewne hipotezy. Mam
ROZMOWA MIESIĄCA
jednak zaufanie do Oli, ona zrobi to, co
trzeba, by dać największą szansę temu
projektowi.
Zdradzisz nam coś więcej o tym projekcie? Gdzie widzisz dla niego rynek?
W ostatnich dniach MyGuidie wystartował w nowej wersji. Już nie chodzi
o samą turystykę, ale po prostu o zaoferowanie pomysłu na ciekawe spędzenie czasu. Paradoksalnie, mam
teraz skojarzenia z Gruponami, gdzie
zupełnie nieświadomy trafiam na nieznane mi dotąd uciechy. Trafiam, poznaję i kupuję. Ten mechanizm może
też sprawdzić się w MyGuidie.
Myślałeś kiedyś, żeby zostać misjonarzem?
Po przeanalizowaniu bilansu finansowego Mam Startup za pierwsze 9
miesięcy, to jedna (o ile nie jedyna)
z milszych rang, jakie przychodzą mi
do głowy w kwestii nazewnictwa mojej
osoby. Pozostałe są bardziej dosadne,
więc pozostawię je dla siebie.
Pytam, bo przyglądając się bliżej projektowi „Mentorzy”, a bierzesz w nim
udział, odnoszę trochę takie wrażenie,
że chcecie nieść oświaty kaganek. Robicie to w poczuciu jakiejś misji społecznej, czy to biznes jak każdy inny?
Nie będę dorabiał tu jakiejś wydumanej gęby, choć cieszę się, że zaoferowaliśmy usługę, która w opinii wielu osób
jest potrzebnym przedsięwzięciem.
W planie jednak od początku są %, zł
i cel biznesowy. Mam Startup musi
zarabiać, jeśli mamy dostarczać coraz
lepszych jakościowo treści. Tego się od
nas oczekuje i nie możemy zawieźć naszych czytelników.
Sam pomysł muszę przyznać bardzo
mi się podoba, ale czy rynek już do
tego dojrzał, czy startupy są gotowe
płacić za mentoring?
Są opory, ale coraz więcej osób pyta
o usługę. Kto rozumie, jak łatwo popełnić błąd z braku wiedzy i jak wiele
w efekcie to kosztuje, nie ma problemu z zapłaceniem kilkuset złotych
mentorowi. Rynek dojrzewa, a zapotrzebowanie na usługę wzrośnie.
Mamy początek roku, jak myślisz, co
ten rok przyniesie w branży startupów, przepraszam w branży młodych
spółek technologicznych?
Nie mam pojęcia i chyba to jest, kurcze, w tym wszystkim najfajniejsze.
Jesteś kolejną osobą, która nie chce
podjąć się próby odpowiedzi na pytanie, co nas czeka w nowym roku.
To rozsądne podejście. Nieprzewidywalność e-biznesu jest faktycznie bardzo duża. A czy pokusisz się chociaż o
podsumowanie tego, co wydarzyło
się w ubiegłym? Co było dla Ciebie
największym zaskoczeniem, tym pozytywnym? A co największym rozczarowaniem?
Dziwne, ale to właśnie wzrost popularności branży startupów internetowych
w Polsce przyniósł w moim odczuciu
zarówno pozytywne, jak i negatywne
emocje w 2011 roku. Z jednej strony
kumuluje się wielka energia, której
pole rażenia obejmuje już nawet mainstreamowe media. Mamy w kraju
kilka tysięcy osób zaangażowanych
w tworzenie społeczności. Co ciekawe,
bardzo wiele dzieje się poza internetem, co mnie szczególnie cieszy.
Niestety negatywnym efektem tej
swoistej mody na startupy jest ogromne spłycenie tematu. Czekam na książkę Startup w weekend, chyba już czas.
Masę przypadkowych ludzi, śmieciowych projektów. Odsiewanie ziarna od
plew nabrało szczególnego znaczenia.
Tak się składa, że wśród znajomych
na jednym z portali społecznościowych, mam wiele osób prowadzących
własne e-biznesy. Czytając ich wpisy,
czasami w poźnych godzinach wieczornych, odnoszę wrażenie, że część
z nich żyje swoim e-życiem gdzieś
w wirtualnym świecie. Chce wierzyć,
że to tylko takie złudzenie. Czy Ty też
masz podobne przemyślenia?
Uzależnienie od bycia on-line jest niestety efektem ubocznym naszej branży.
Pokutuje mit, że aby pracować i rozwijać firmę, trzeba być podłączonym
do sieci, siedzieć przed komputerem,
smartfonem. Polecam wszystkim przetestowanie dnia bez internetu, a najlepiej sprzętu. Dzień na myślenie, rozmowy, ostatecznie telefony. Efekt będzie
zadziwiający. Żeby nie było – mądrzę
się, mając samemu z tym problem.
Czym żyjesz, gdy już wyłączasz komputer, gdy wychodzisz z fimy, gdy –
o zgrozo – znajdziesz się w miejscu
bez zasięgu sieci? Co, poza startupami
i calym tym wirtualnym swiatem, pasjonuje Cię najbardziej?
Przede wszystkim muzyka. Jestem
typem dłubacza, który cieszy się
z odkrycia ciekawego nagrania na
Youtube. Uwielbiam też gry komputerowe, szczególnie Football Manager i strategie. Po trzecie sport:
piłka nożna i narciarstwo biegowe.
Dumny jestem, że od 2 lat udaje mi się
utrzymać systematyczność treningów.
Przywracasz mi wiarę, że jesteśmy
jednak normalni. Wielkie dzięki.
27
WARTO WIEDZIEĆ
Kampanie
reklamowe
dla startupów –
czy to możliwe
przy niskim
budżecie?
Nawet największe marki były kiedyś tymi rozpoczynającymi budowanie swojego dorobku finansowego, rozpoznawalności oraz pozytywnego wizerunku. Przykładowo, największy światowy brand – Coca-Cola – została
wynaleziona przez farmaceutę z Atlanty w 1886 roku. Na początku sprzedaż Coca-Coli była nierentowna, jednak dzięki działalności marketingowej i reklamowej napój stał się hitem, a dziś wciąż jest najpopularniejszym
napojem na świecie.
Foto: Premium PR
Robert Stępniewski, Interactive Media Director w Value Media
WARTO WIEDZIEĆ
K
ażdy, kto zakłada firmę, jest
nastawiony na sukces swojego projektu, zdobycie rozpoznawalności na określonym przez
siebie rynku. Każdy z tych przedsiębiorców ma swoją wizję i strategię,
jak tego dokonać. Czy zatem startupy powinny inwestować w działania
reklamowe i marketingowe? Reklamowe wsparcie dobrego produktu
lub usługi jest niewątpliwie bardzo
ważne w procesie zdobywania rynku oraz budowania świadomości
istnienia promowanej marki. Jest
bardzo dobrym sposobem na to,
aby poinformować potencjalnych
konsumentów o unikalnych cechach proponowanych dóbr/usług.
W jaki zatem sposób rozpocząć
działania reklamowe startupu?
Są dwa sposoby prowadzenia działań marketingowych. Można to
robić samodzielnie lub rozpocząć
współpracę z odpowiednim partnerem biznesowym, dla którego ten
obszar działań to chleb powszedni.
Takim partnerem może być dom
mediowy o szerokich kompetencjach zarówno związanych z tworzeniem strategii komunikacji, jak
i strategii mediowych. Oczywiście
tutaj od razu pojawia się pytanie o
budżet i koszty. Profesjonalny dom
mediowy podchodzi do każdego
klienta w taki sposób, aby dysponowany przez niego budżet został
wykorzystany skutecznie oraz z pomysłem. Dziś, aby rozpocząć działania reklamowe, nie trzeba mieć
już milionów złotych na kampanie
telewizyjne. Internet i digitalizacja
mediów tradycyjnych pozwalają
na budowanie zasięgu przy wykorzystaniu znacznie mniejszych
nakładów finansowych. Wpływa
natomiast w dużym stopniu na pozyskiwanie konsumentów on-line,
którzy coraz chętniej wydają pieniądze w świecie cyfrowym. Analitycy
twierdzą, że w roku 2012 wydamy
w internecie 17 mld zł. Jest zatem
o co powalczyć!
Jak przygotować dobry brief?
Czy warto wiązać się z domem mediowym?
Jak najbardziej tak. Nawet duże
brandy wśród domów mediowych
nie powinny być barierą dla startupów. Właściciele małych firm
niczego nie tracą na prowadzeniu
rozmów z domami mediowymi, nawet tymi największymi. Mogą natomiast zyskać poprzez nawiązanie
współpracy na warunkach, które
pozwolą firmie dalej się rozwijać
i odnosić sukcesy.
Jak się przygotować
przed rozpoczęciem współpracy?
Z punktu widzenia właścicieli startupów
dobrze jest zrobić wstępne rozeznanie. Najprościej zaprosić kilka domów mediowych na spotkanie prezentacyjne, na którym opowiedzą
o sobie i swoich osiągnięciach. Na
tej podstawie można wyselekcjonować tych partnerów, którzy proponują najlepsze warunki oraz z którymi współpraca mogłaby korzystnie
przebiegać. Najlepiej wybrać np.
dwóch dużych sieciowych i dwóch
lokalnych, mniejszych graczy i przekonać się, kto tak naprawdę może
dostarczyć potrzebne usługi.
Przed spotkaniem z przedstawicielami domów mediowym warto
przygotować brief, który przedstawi
cele, jakie firma chce osiągnąć. Brief
jest niezwykle ważnym elementem
procesu przygotowania strategii,
ponieważ w dużym stopniu decyduje o tym, czy kampania odniesie
sukces. Jeżeli reklamodawca nie
wie, jak przygotować odpowiedni
brief, może liczyć na pomoc domu
mediowego.
Każdy brief niezależnie
od branży oraz wysokości
budżetu powinien zawierać:
•
USP (unikalną cechę produktu/
marki)
•
Cele kampanii (wizerunkowe,
marketingowe,
sprzedażowe,
komunikacyjne, mediowe długoi krótkoterminowe)
•
Informacje dotyczące konkurencji
•
Grupę docelową
•
Czas trwania aktywności
•
Budżet
•
Informacja o aktywnościach w innych mediach (jeżeli nie jest to brief
na całość działań)
Dobrze poszerzyć brief o dodatkowe informacje:
•
Rynek – na którym reklamodawca realizuje swój biznes
•
Pozycję rynkową reklamodawcy oraz konkurencję
•
Strategia marki/produktu w skali makro
•
Badania dotyczące świadomości marki oraz jej postrzegania
przez konsumentów
•
Wyniki sprzedażowe, jeżeli klient
chce realizować kampanie stricte
sprzedażowe
29
WARTO WIEDZIEĆ
Czy zamawianie doradztwa dla startupu ma sens?
Marcin Małecki, Mamstartup.pl
W środowisku startupów bardzo mocno funkcjonują zjawiska mentoringu,
doradztwa i coachingu. Przedsiębiorcy
startujący często ze swoim pierwszym
biznesem w internecie dobrze wiedzą,
jak cenne są rady bardziej doświadczonych kolegów oraz ekspertów w danej dziedzinie. Stąd też właśnie bierze
się duża popularność startupowych
eventów, podczas których pojawiają
się osoby gotowe do tego, by dzielić
się z innymi swoim doświadczeniem
i wiedzą. Na tej samej potrzebie bazują
również akceleratory startupów, które
w zamian za pomoc swoich mentorów,
coachów i advisorów, obejmują udziały
w projektach zgłaszających się do programu.
Dostęp do ludzi z branży, którzy są
w stanie wspomóc startup swoją radą,
nie jest jednak łatwy, bo przecież nie
każdy może/chce z różnych powodów
brać udziału w eventach, a tym bardziej, w którymś, z nielicznych jeszcze
30
w naszym kraju, programów akceleracji startupów. Jak więc w takiej sytuacji dotrzeć do mentorów? Gdzie
szukać niezbędnej wiedzy? Te pytania
przyświecały nam, kiedy postanowiliśmy stworzyć serwis MamStartup.pl.
Chcieliśmy, by było to miejsce w sieci,
w którym poprzez wywiady z doświadczonymi startupowcami, inwestorami,
ekspertami oraz ich artykuły i felietony uda nam się zagregować w jednym
miejscu sporą dawkę wartościowych
informacji i inspiracji dla ludzi chcących
tworzyć swoje własne startupy.
Lektura tekstów na serwisie internetowym to oczywiście jednak nie to samo,
co spotkanie z mentorem twarzą
w twarz i rozmowa o swoim projekcie
i konkretnych problem, trudnościach
czy zagrożeniach, jakie przed nim stoją. Tu właśnie pojawił się ten prosty pomysł – zebrać grono doświadczonych
ekspertów, którzy gotowi będą spotkać
się ze startupami w uzgodnionym miejscu i terminie i udzielać im prywatnej
konsultacji. Tak na MamStartup.pl pojawił się „Dzień z mentorem”.
Jak to działa w praktyce?
Osoba, która planuje np. zorganizować
sesję strategiczną w swoim startupie,
chce zweryfikować swój pomysł albo
szukająca po prostu odpowiedzi na
trudne pytania, może znaleźć wśród
grona mentorów ogłaszających się na
naszej stronie ekspertów specjalizujących się w danych branżach i zagadnieniach. Dalej wygląda to w ten sposób,
że ustalane są: tematy rozmowy, dogodny termin oraz miejsce spotkania,
a następnie na 48h przed planowanym
spotkaniem należy wnieść opłatę, potwierdzając jednocześnie konsultacje.
Ceny konsultacji są ustalane indywidualnie przez mentorów.
Pomysł na tego typu płatne usługi
w naszym kraju, a zwłaszcza w tej branży, jest dosyć nowy, więc nie ma w tym
nic dziwnego, że „Dzień z mentorem”
w ciągu właściwie niewielu dni, które
minęły od jego startu, zdążył już wywołać sporo dyskusji i komentarzy.
Tymczasem do grona ekspertów chcących dzielić się ze startupami swoją
wiedzą za pomocą naszej strony dołączają kolejne osoby. Otrzymujemy już
także zapytania od pierwszych internetowych przedsiębiorców zainteresowanych ich usługami.
Czy jednak jesteśmy już gotowi na
płatny, branżowy mentoring? – jak
pytał Grzegorz Marczak, autor blogu
Antyweb.pl, komentując naszą akcję.
Niebawem powinniśmy poznać odpowiedź.
Foto: mamstartup.pl
W
iedza i doświadczenie to
dwie rzeczy, których prowadząc biznes nie da się
przecenić. To dość oczywiste stwierdzenie i chyba o jego prawdziwości nikogo nie trzeba mocno przekonywać.
Zwłaszcza, jeśli biznesem, o którym
myślimy, jest startup internetowy.
WARTO WIEDZIEĆ
Mentoring, czyli co?
Mentoring, czyli jak?
Ostatnio dużo się dzieje na rynku startupów – konkursy, hackatony wszelkiej maści czy akceleratory (BIC Summer Start, Gamma Rebels, Start-up School, itd.). Istotnym, jeśli nie najważniejszym elementem tych wydarzeń – co podkreślają zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy – jest mentoring.
Ta formuła wsparcia młodego biznesu została uznana za pewien standard, must have. Jej zalety są
nie do przecenienia. Dlaczego? Otóż startup to bardzo często biznes, w którym jest duża chęć do
walki, jednak nie zawsze pełny zestaw kompetencji – mentoring z założenia ma uzupełniać braki
w doświadczeniu i kierować biznes na ścieżkę pewnego wzrostu.
Jakub Lebuda
C
Foto: mat. prasowe
zym jest mentoring?
Mentoring jest zwykle działaniem ad hoc ze strony mentora
– poznaje on biznes w ciągu kilkudziesięciosekundowego pitchu i na bieżąco dzieli się z teamem swoimi radami.
Rady te możemy podzielić na dwa rodzaje: po pierwsze kontakty, umożliwienie dostępu do osób, które mogą
przyczynić się do rozwoju biznesu, po
drugie wsparcie typu doradczego. O ile
pierwszy element jest zupełnie bezdyskusyjny (i szybko mierzalny), to już
drugi rodzaj wsparcia wymaga głębszej
refleksji. Nie twierdzę, że mentoring
tego typu jest niekorzystny dla startupów, jednak jeśli zastanowić się nad
nim dokładniej, to wsparcie tego typu
jest rodzajem konsultingu w obszarze
zarządzania – czy firmy doradcze mogłyby pozwolić sobie na doradzanie
swoim klientom bez drobiazgowej
analizy ich biznesu? Pojawia się więc
pytanie, na ile mocnym fundamenJakub Lebuda – przedsiębiorca, Partner Zarządzający w akcelera- tem może być mentoring tego typu dla
torze 1410ventures oraz Disruptive Concepts. Doradca w obsza- młodego biznesu? W branży przyjmuje
się powszechnie i niemal bezdyskusyjrze dotacji na działalność badawczą i rozwojową. Organizator
nie, że takim fundamentem jest. Zależy
BIC Summer Start.
31
WARTO WIEDZIEĆ
to na pewno od samego mentora i jego
doświadczenia oraz poziomu, z jakiego startuje zespół. Ja byłbym jednak
ostrożny. Warto korzystać z tego typu
wsparcia – traktować trzeba je jednak
w sposób krytyczny i prowadzić do
syntezy rekomendacji wielu różnych
mentorów. Dlaczego? Otóż doświadczenia wielu zespołów mówią, że rady
mentorów są zwykle różne, a czasem
nawet sprzeczne. Cóż, czasem można
wejść na tę samą górę z dwóch stron,
czasem jednak mentor może się mylić.
Dlatego warto, aby mentor był partnerem sparingowym teamu. Jego rolą
jest zadawanie wielu, czasem pozornie
banalnych pytań i dzielenie się wnioskami, a zadaniem startupu będzie ich
weryfikacja, a nie bezkrytyczna internalizacja.
Mentoring jak coaching
Opinie zebrane wśród uczestników akceleratora www.summerstart.pl wskazują, że prawdziwie cenny wkład wnoszą: mentorzy przygotowani do sesji
(znający założenia biznesu, tacy którzy
poświęcili kilka godzin, aby zastanowić się nad możliwymi strategiami dla
startupu) oraz ci z mentorów, którzy są
skłonni angażować się na dłużej (a więc
Ci którzy asystują w nierzadko trudnym
procesie implementacji ich rad). Ilustracją nietrywialności tego zagadnienia
jest dowcip, jaki opowiadają konsultanci jednej ze znanych firm doradczych:
Myszy nękane przez kota, udają się
do firmy doradczej z prośbą o rozwiązanie ich problemu. Doradcy sugerują
zmianę w sowy. Kiedy myszy zwracają
się z pytaniem, jak to uczynić? – konsultanci rozkładają ręce i ripostują:
nie zajmujemy się implementacją. Tak
więc ważne jest zarówno przygotowanie, jak i zaangażowanie na czas dłuższy w prace teamów. Część młodych
przedsiębiorców twierdzi wręcz, że idealnym trybem mentoringu, jest aktywny
udział mentora w roli członka teamu,
przez przynajmniej kilka dni podczas
planowania rozwoju biznesu.
32
Pieniądze czy/i sława?
Udział w roli mentora w intensywnie promowanych w mediach wydarzeniach jest pewnym wyróżnieniem
samym w sobie. Przyjęło się, że mentoring jest rodzajem gestu tych doświadczonych, o stabilnej pozycji na
rynku, dla młodych, słabszych, ale
świetnie się zapowiadających. Ponieważ jednak trudno o darmowe obiady,
organizatorzy eventów, akceleratorów
oraz zarządzający funduszami poszukują przejrzystych i motywujących
modeli wynagradzania (dobrego) mentoringu. Coraz popularniejsze są praktyki przydzielania kilku procent equity
(zwykle 1–5%) dla wspierających startup w dłuższym okresie lub dla tych,
którzy przysporzą mu strategiczny kontakt. Mechanizm taki obowiązuje m.in.
w funduszu HackFwd (jest to jednak
wynagradzanie symboliczne i często
następuje niejako po fakcie, nie jest
więc to zadanie płatne sensu stricte).
Rynek zagraniczny zna także przykłady finansowego wynagradzania mentoringu: startupy często alokują część
swojego budżetu na stałe wsparcie
mentora, rolę opłacającego mentoring przyjmują także czasem fundusze
oferujące mentoring niejako w pakiecie z finansowaniem, zwykle w trybie
szkoleń organizowanych dla całego
portfela swoich firm. Model ten przenika powoli na rynek polski – zarówno
w formie szkoleń kupowanych indywidualnie przez startupy, jak i fundusze
VC.
Jaki mentor to dobry mentor?
Na koniec – bez zbędnego komentarza
– chciałbym pokazać (jako subiektywny
wybór z wielu klasyfikacji) cechy, które
najczęściej określane są jako kluczowe
dla dobrego mentora:
1. Autentyczna chęć wsparcia teamu:
wiedzą, doświadczeniem, umiejętnościami – to dla mentora często wyjście
z roli szefa i wejście w buty nauczyciela – wymagającego, ale wyrozumiałego
na niedoskonałości ucznia.
2. Entuzjazm: poszukiwanie zalet rozwijanego przez startup produktu/usługi – budowanie dobrego morale teamu
i motywowanie go do wytężonej pracy.
3. Umiejętność dostrzegania i komunikowania postępów, jakie robi team
pod okiem mentora.
4. Wyłącznie konstruktywna krytyka,
a więc taka, która sugeruje alternatywne rozwiązania i drogi.
5. Szacunek w branży i uznanie otoczenia: zespół musi wierzyć, że poświęca
swój czas na dialog z właściwą osobą.
6. Umiejętność sprawnej organizacji
procesu mentoringowego i jasnego
zakomunikowania take-away’u: cele,
kamienie milowe, terminy.
7. Wierzący/praktykujący: a więc taki
mentor, który działa i odnosi sukcesy
w branży w której prowadzi mentoring,
a jednocześnie stale poszerza swoją
wiedzę i nie boi wstrzymać się od głosu
w sprawach na których się nie zna.
Memento dla mentorów:
primum non nocere!
Na koniec chciałbym przytoczyć ciekawe spostrzeżenie, którym podzielił się
ze mną jakiś czas temu Artur Kurasiński.
Podzielam jego obserwację i staram się
działać rozumnie. Artur zaobserwował,
że ludzie zapytani o zdanie na wybrany temat (projekt strony www, koncept biznesu itp.) zawsze starają się go
storpedować, a przynajmniej mocno
skrytykować ten przedmiot (Artur użył
bardziej barwnego języka). Tak samo
mogą postępować mentorzy. Czy powinni? A może czasem warto ugryźć
się w język? Nie zawsze należy mieć
zdanie na każdy temat – mentor to,
ponad wszystko, rola odpowiedzialna.
WARTO WIEDZIEĆ
Warto to zrobić!
Czyli jak chronić nasze pieniądze zainwestowane w domenach,
znakach firmowych, identyfikującej nas marce
Do napisania niniejszego artykułu skłoniła mnie refleksja, która
nasunęła mi się podczas Konferencji e-startup, czyli survival w sieci. Otóż
w jednym z paneli poświęconych „Najczęstszym błędom popełnianym
przez startupy” padło zagadnienie dotyczące wymyślania odpowiednich
nazw domen, dobierania właściwych logotypów itp. Niestety prelekcja
zamknęła się konkluzją, że „…warto podejmować” działania prawne, by
zabezpieczyć owe „domeny”, nie mówiąc nic więcej.
Zabrakło najważniejszego… jak to zrobić?
Tomasz Szulgo
N
ie można zapominać, że marka, nazwa, firma przy udanym
sukcesie projektu (a przecież
tylko taki efekt zakładamy, startując
z nowym biznesem) będzie dodatkową
wymierną wartością, powiem więcej,
z czasem może stać się naszym, dosłownie, bardzo cennym aktywem.
Z mojego doświadczenia wynika, iż
temat zarządzania własnością intelektualną czy też własnością przemysłową
w firmach małych i średnich jest praktycznie znikomy – a co dopiero mówiąc
o startupach. Zatem w czym rzecz, o
co chodzi? Co to jest własność intelektualna i przemysłowa? Jak zabezpieczyć
naszą wiedzę i wartości niematerialne na
wypadek sukcesu naszego biznesu?
Próba mojej odpowiedzi poniżej.
Własność intelektualna i dobra niematerialne to dobra występujące w obrocie cywilnoprawnym, nieposiadające
postaci materialnej. Stanowią one wynik twórczości artystycznej, naukowej
i wynalazczej. Dla bardzo wnikliwych
Czytelników przedstawiam miejsce
unormowania prawnego. Uregulowania prawne własności intelektualnej
mają swoje zakorzenienie w różnych
gałęziach prawa. Podstawowymi aktami prawnymi skupiającymi się na ich
ochronie to:
• w zakresie ochrony własności intelektualnej – własności artystycznej, naukowej i literackiej/ prawa
autorskiego/ – Ustawa o prawie
autorskim i prawach pokrewnych
(Dz. U. z 2000 nr 80, poz. 904);
• Ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r. Prawo własności przemysłowej (p.w.p)
(Dz.U. z 2003 r. nr 119, poz. 1117 ze zm.
Ustawy te obejmują w zasadzie wszystkie najważniejsze kwestie związane
z prawem własności intelektualnej.
Dla uproszczenia i efektywnego zapamiętania najważniejszych kwestii
ochrona na gruncie przepisów prawa
autorskiego powstaje z chwilą powstania utworu, natomiast ochrona patentowa wywodzi się z decyzji właściwego
organu publicznego (urzędu patentowego), czyli rejestracji.
Na drodze rejestracji możemy objąć
ochroną prawną znaki towarowe, patenty/wynalazki/ wzory przemysłowe,
wzory użytkowe, oznaczenia geograficzne oraz tzw. topografie układów
scalonych.
ZNAKI TOWAROWE
Może nim być znak firmowy, nazwa,
logo, logotyp, marka, slogan, symbol,
rysunek, hasło, melodia, dźwięk bądź
inny znak umożliwiający odróżnienie
towaru bądź usługi na rynku. Znakiem
towarowym może być także kształt towaru lub opakowania bądź jego niektóre elementy. Z orzecznictwa Urzędu
Patentowego /UP/ wynika, co do zasady znakiem towarowym nie może być
kompozycja zapachowa czy smakowa.
Otrzymanie prawa ochronnego z rejestracji następuje po dokonaniu zgłoszenia, następnie badaniu tego zgłoszenia
przez Urząd Patentowy RP i wniesieniu
oczywiście opłaty za ochronę. Prawo
ochronne na znak towarowy jest udzielane na mocy decyzji administracyjnej
UP na 10 lat. Może zostać przedłużone
33
WARTO WIEDZIEĆ
na kolejne okresy dziesięcioletnie po
złożeniu odpowiedniego wniosku.
Zapewne większość z czytelników jest
świadoma praw wynikających z rejestracji, ale ku podsumowaniu najważniejszych kwestii to po rejestracji
mamy wyłączne prawo do jego używania, do zakazywania konkurentom
kopiowania, naśladowania czy też podpinania się pod naszą renomę i reputację. Co ważne i o czym często zapomina się, znak towarowy można zastawić,
wnieść do spółki w postaci aportu,
udzielać licencji na jego wykorzystanie
czy też po prostu sprzedać. Jest oczywistym skutecznym narzędziem dla marketingu w firmie, obowiązkową częścią
strategii marketingowej – budowania
wizerunku, promocji towarów, renomy
itp.
Jakie dokumenty są niezbędne?
Przygotować należy logo znaku w formie elektronicznej (np. jpg, cdr).
Należy wypełnić formularz podania
o udzielenie prawa ochronnego na
znak towarowy, oczywiście załączając
NIP, REGON, KRS – jeśli jesteś osobą
prawną oraz zaświadczenia o wpisie do
ewidencji działalności gospodarczej,
w przypadku osoby fizycznej.
PATENTY
Zgodnie z przepisami ustawy Prawo
własności przemysłowej, patenty są
udzielane na wynalazki, będące rozwiązaniami o charakterze technicznym, które są nowe, posiadają poziom
wynalazczy, nadają się do przemysłowego stosowania. Co jest najważniejsze – czas trwania patentu wynosi 20
lat liczonych od daty dokonania zgłoszenia wynalazku w UP, a nie od daty
wydania decyzji.
Zgodnie z zapisami ustawy Prawo własności przemysłowej do wynalazków
nie można zaliczyć teorii naukowych
i metod matematycznych, wytworów
o charakterze jedynie estetycznym,
planów, zasad i metod dotyczących
działalności umysłowej lub gospodar-
czej. Ponadto wynalazkiem nie mogą
być gry i wytwory niemożliwe do wykorzystania, co wynika z zasad nauki.
WZORY PRZEMYSŁOWE
Bardzo często wygląd zewnętrzny produktów, podczas wyborów dokonywanych przez potencjalnego klienta, jest
elementem posiadającym większe znaczenie (a w wielu przypadkach nawet
decydujące), niż względy techniczne.
W związku z tym ochrona wzoru przemysłowego powinna stanowić pierwszoplanowy element strategii marketingowej każdego projektanta lub
producenta.
Wzorem przemysłowym jest nowa
i posiadająca indywidualny charakter
postać wytworu lub jego części, nadana mu w szczególności przez cechy linii, konturów, kształtów, kolorystykę,
strukturę.
Przykładem wzoru przemysłowego
może być karoseria samochodu, zewnętrzna postać AGD – linia, kształt
odkurzacza, robota kuchennego, ekspresu do kawy itp. wzory biżuterii,
mebli itd. Prawa z rejestracji wzoru
udziela się na okres 25 lat od daty dokonania zgłoszenia w UP.
WZÓR UŻYTKOWY
Wzorem użytkowym jest nowe i użyteczne rozwiązanie o charakterze technicznym – dotyczące kształtu, budowy
lub zestawienia przedmiotu o trwałej
postaci.
Należy wskazać, że wzór użytkowy
uważa się za rozwiązanie użyteczne,
jeżeli pozwala on na osiągnięcie celu
mającego praktyczne znaczenie przy
wytwarzaniu lub korzystaniu z wyrobów. Wzór użytkowy może być utrwalony np. w formie modelu, schematu,
rysunku, fotografii lub opisu.
Na wzór użytkowy może być udzielone
prawo ochronne – decyzją administracyjną Urzędu Patentowego. Czas trwania prawa ochronnego wynosi 10 lat
od daty dokonania zgłoszenia wzoru
użytkowego w Urzędzie Patentowym.
OZNACZENIA GEOGRAFICZNE
Oznaczenia geograficzne odgrywają szczególną rolę przede wszystkim
w marketingu handlowym. Producenci,
którzy wykorzystują je do oznaczania
swoich produktów podkreślają w ten
sposób związek produktu z danym krajem, regionem lub miejscowością, co
często jest głównym czynnikiem dla
kupującego podczas wyboru towaru.
Przykładowe oznaczenia geograficzne
to znane nam wszystkim sery „bryndza”, „oscypek”, czy też woda „Żywiec”.
Na oznaczenie geograficzne może być
udzielone prawo z rejestracji w drodze
decyzji administracyjnej Urzędu Patentowego. Ochrona oznaczenia geograficznego jest bezterminowa i trwa
od dnia dokonania wpisu do rejestru
oznaczeń geograficznych prowadzonego przez Urząd Patentowy.
TOPOGRAFIE UKŁADÓW SCALONYCH
Pod nazwą „topografia układu scalonego” rozumie się rozwiązanie polegające na przestrzennym rozplanowaniu
elementów oraz połączeń układu scalonego.
Od momentu, kiedy Polska weszła do
wspólnoty europejskiej, polskie przedsiębiorstwa mogą skuteczniej chronić swoją własność intelektualną we
wszystkich 27 krajach członkowskich.
Nie muszą już równolegle rejestrować swoich praw wyłącznych – osobno w trybie wspólnotowym i osobno
w trybie krajowym. Wystarczy zdecydować się na tryb wspólnotowy, który
automatycznie obejmuje terytorium
Polski.
Dla wnikliwych Czytelników zainteresowanych bardziej szczegółowymi
kwestiami załączam link do samego źródła Urzędu Patentowego RP
(www.uprp.pl).
PO GODZINACH
UKRAIŃSKIE
hokus-pokus
Czy oglądając losowanie grup Euro 2012, zastanawialiście się, jak odbieralibyście
je, piastując ważne funkcje ministerialne w Polsce? Co byście myśleli, gdybyście
odpowiadali za sport, a co, gdyby była to gospodarka? Jak wyglądało to w naszym
rządzie? Co myśleli nasi politycy? Nie wiemy. Puśćmy na moment wodze fantazji
i spróbujmy sobie to wyobrazić. A co najważniejsze odpowiedzmy na pytanie, dlaczego mogli myśleć tak, a nie inaczej.
Marek Dornowski
najmniej mają niedaleko – premier próbował
pocieszać Ministra Gospodarki, który przez
moment nawet się uśmiechnął, jednak po
chwili zasępił się, widząc, że nasi przyjaciele
znad Sekwany wylądowali w grupie z Ukrainą
i Warszawę zobaczą, co najwyżej, z lotu ptaka,
tudzież z perspektywy Okęcia. Po chwili stan
jego przygnębienia jeszcze się pogłębił. Grecja – krzyknęła znowu radośnie pani Minister
Sportu!!! Grecja – powtórzył beznamiętnie
Minister Gospodarki, powoli chowając twarz
w dłoniach. No, Ci to raczej pieniędzy u nas
nie zostawią, chyba że na kredyt. No, ale przynajmniej zamieszek nie powinno być – wtrącił Minister spraw Wewnętrznych, ci Grecy to
nieźli wojownicy. Choć w sumie nie jestem taki
pewien. Widziałem kiedyś taki film o Spartanach, wystarczyło ich 300, a potrafili nieźle
namieszać – dodał. Dobrze, że chociaż Irlandczycy przylecą do Polski, z nimi się zintegrujemy, wzrośnie sprzedaż piwa, będzie wesoło
– Premier próbował robić dobra minę. W gabi-
Foto: stadionnarodowy.org.pl
B
yło piątkowe popołudnie. Niby weekend,
ale w gabinecie premiera kilku ministrów
wraz ze swoim szefem nerwowo wpatrywało się w ekran telewizora, gdzie za chwilę
rozpocząć się miała transmisja z losowania grup
piłkarskich mistrzostw Europy (dla niewtajemniczonych EURO 2012). Podczas gdy większość
fanów robiła zakłady, czy trafimy na Niemców
czy może znowu na Anglię i po raz tysiąc pięćset dziewięćdziesiąty obejrzymy przed meczem
powtórkę gola Domarskiego z Wembley z roku
tysiąc dziewięćset… eee, nawet nie kończmy,
a Jan Tomaszewski będzie musiał po raz tysiąc
osiemset któryś, odpowiedzieć na pytanie, jak
zatrzymać Anglików, oni doskonale wiedzieli,
że stawka tego, co akurat dzieje się na bratniej
Ukrainie jest o wiele ważniejsza. Jeszcze chwila
wyczekiwania i …zaczęło się. Czechy!!! – krzyknęła pani Minister Sportu z nieukrywaną radością. Premier z Ministrem Gospodarki spojrzeli
na siebie w milczeniu. Hmmm… No, nie jest źle,
może nie są tak bogaci jak Francuzi, ale przy-
Foto: stadionnarodowy.org.pl
PO GODZINACH
necie zapanowała cisza. Pozostał drugi A ludzie żyją wspomnieniami z lat 70. i stanowią oni bardziej łakome kąski. Tu
koszyk. Czyżby Niemcy? A może jednak wierzą, że trafiliśmy do grupy marzeń. cieszy się też zapewne Minister Kultury
Anglia, tak na pewno Anglia. Rosja!!! Ciężko będzie wytłumaczyć, dlaczego – Krakowskim zabytkom, które przeży– Minister Sportu wykrzyknęła rado- zagraliśmy tylko mecz otwarcia, mecz ły już niejeden stag party nic nie grozi.
śnie, jednak po chwili, widząc miny o wszystko i mecz o honor – pomyślała. Takich porównań można by mnożyć,
wszystkich dookoła, usiadła spokojnie Gdybyśmy trafili na Niemcy czy Francję kto zyska, kto straci, kto się cieszy, kto
i dodała – szkoda, że nie Niemcy, z nimi nikt nie robiłby sobie nadziei a teraz?... narzeka? Faktem jest, że chyba mimo
ostatnio o mało nie wygraliśmy. Ale Czy tak rzeczywiście było? Pewnie nie, wszystko, było to udane losowanie.
jeszcze nie skończyła zdania, gdy już ale taki sposób myślenia nie jest do Takie, które pozwoli jeszcze przez te 6
zaczęła żałować, że przypomniała sze- końca dziennikarską fikcją. Ze sporto- miesięcy nakręcać biznesową machifowi o tym wrześniowym wieczorze, wego punktu widzenia trafiliśmy na nę promocji, konkursów z biletami na
gdy w jego ukochanym mieście byliśmy ekipy, które owszem – trzeba to sobie mecze, w których Polska nie jest z góry
tak, tak blisko. Właściwie to wygrali- jasno powiedzieć – są od nas lepsze, skazana na pożarcie, sprzedaży różnego
śmy, oni strzelili już
rodzaju gadżetów oraz
w doliczonym czasie,
wszystkiego, co na
wszystko to wina sęswoim opakowaniu
dziego – próbowała
będzie miało znaczek
naprawić swój błąd,
Euro 2012. W czaale Premier wydawał
sach, gdy Grecja kosię być już nieobecjarzona jest ostatnio
ny. Rosja – szeptał
raczej z perturbacjapod nosem. No to
mi finansowymi, bębędzie się działo…
dziemy mogli poczyW prasie przetoczy
tać o niej z zupełnie
się patriotyczna fala
innej, przyjemnejszej
opiewająca wspólperspektywy. W czane losy historyczsach, gdy szykowane
ne ze szczególnym
są trudne, często buuwzględnieniem
dzące kontrowersje
„Koloseum XXI wieku. Tu w czerwcu będzie tworzyć się historia”
1920 roku, a jeśli nie daj Boże
reformy, będziemy mogli powieprzegramy, to pewnie znajdą się i tacy, ale przy dobrej dyspozycji dnia i wspar- dzeć: najważniejsze żeby wygrać z Roktórzy powiedzą, że to spisek, na czele ciu ze strony kibiców mogą być w na- sją. A jeśli tak się stanie rzeczywiście,
którego stoi Rząd i Premier. Oj to nie szym zasięgu. To dobra wiadomość, to może na nowo odnajdziemy się w
było szczęśliwe losowanie… – pomy- dla naszej gospodarki, bo optymizm naszej małej ojczyźnie, zapomnimy o
ślał Premier i zasępił się. Nawet fakt, społeczny i wiara w sukces będą na- naszych sporach i waśniach, może na
że w jego ukochanym mieście zagrają pędzane do samego końca. Euro nadal moment znów wszyscy będziemy Polaze sobą Hiszpanie i Włosi niespecjalnie będzie magnetyzować, wywoływać kami. Może…
go pocieszył. Spojrzał kątem oka na emocje, i – co najważniejsze – otwie- Trudno w tej sytuacji nie zgodzić się
Ministra Gospodarki, który siedział w rać portfele. Wszystko ma jednak swo- z tym, co kiedyś powiedziała jedna
fotelu i poluzowywał krawat. Anglicy, je cienie i faktycznie, gdyby spojrzeć na z legend futbolu: piłka nożna to nie jest
Niemcy i Holendrzy tez jadą na Ukra- temat z punktu widzenia gospodarki, sprawa życia lub śmierci, to coś o wiele
inę – mówił zrezygnowany, a my w War- to ani Czesi, ani tym bardziej Grecy bardziej poważnego. Już niedługo bęszawie będziemy organizować mecz Grecja nie są tymi kibicami, którzy mogliby dziemy mieli w Polsce sytuację, w któ– Rosja. I jak na tym zarobić, przecież ze wszystkich ekip zostawić nad Wisłą rej bardzo wiele w każdym aspekcie
większe poruszenie na mieście wywo- najwięcej waluty. Czego by nie mówić naszego społecznego życia zależeć bęłują miejscowe derby – pytał sam sie- o Niemcach czy Anglikach (tu Minister dzie od tak banalnego wydarzenia jak
bie. Minister Sportu, której początko- Spraw Wewnętrznych może pewnie fakt, czy skórzana piłka kopana przez
wo uśmiech nie schodził z twarzy, teraz odetchnąć z ulgą, bo te dwie ekipy 22 facetów na kawałku pola zwanego
trochę się zasępiła. Zapomniałam, że znane są z historii, przy których ostat- boiskiem trafi w słupek czy do bramki,
Grecy 7 lat temu zdobyli mistrzostwo nie zamieszki w Warszawie to zwykła i co najważniejsze tej właściwej. Życie
Europy, a w sumie i Czechy i Rosja we zabawa dla dzieci), to ekonomicznie potrafi naprawdę być zabawne.
wszelkich rankingach są przed nami…
39
PO GODZINACH
Szykuje się zadyma!!!
Zdjęciowa zadyma…
Robienie zdjęć jeszcze nigdy dotąd nie było tak proste. Przez cały dzień mamy przy sobie banalnie łatwe
w obsłudze urządzenie, które pozwala na wykonywanie
zdjęć – telefon komórkowy. Im nowszy model, tym więcej
funkcji oraz lepsza jakość fotografii.
J
ednak nie każdy jest wytrawnym
fotografem i bardzo często zrobione zdjęcie wymaga nieznacznej
korekty. Na rynku jest wiele propozycji
oprogramowań służących do tego typu
zadań, ale większość z nich wiąże się
ze znacznymi kosztami. Poza tym, gdy
już uda się wygospodarować z domowego budżetu te kilkaset złotych, kupić
wymarzony program, zainstalować go
i uruchomić, radość szybko znika. Dlaczego? Problemem okazuje się obsługa
programu: wykonanie nawet najprostszej czynności powoduje, że zamiast
frajdy z edycji zdjęć odczuwamy frustrację. W natłoku dostępnych funkcji
nie możemy znaleźć tej, która nas interesuje, a praktycznie każda czynność
wymaga przeczytania najpierw instrukcji. Znacie ten problem? Jeśli również
często go doświadczacie, to dalsza
część powinna Was zainteresować.
Szybko, prosto i przyjemnie
Na rynku dostępny jest serwis Dymki.com,
przygotowany z myślą o osobach, które nie
mają doświadczenia w fotografii i grafice
komputerowej, ale chcą prostymi sposobami uzyskać na swoich zdjęciach
ciekawy efekt wizualny
i mieć przy tym dużo
dobrej zabawy.
Główną funkcjonalnością serwisu jest
„Edytor zdjęć” – narzędzie on-line służące do obróbki plików graficznych. Posiada on całkiem szeroką gamę funkcji,
poczynając od przycinania zdjęcia,
zmiany rozmiaru, wyostrzenia, czy
zmiękczenia, a kończąc na pikselizacji.
Osoby szukające bardziej wyszukanych
efektów, mają możliwość usunięcia
efektu czerwonych oczu, wybielania
zębów, kolorowania ust czy… poprawy
opalenizny. Można zatem zażartować,
że to pierwsze profesjonalne solarium
w sieci. Wszystkie funkcje dostępne
są za pomocą kilku kliknięć z prostego w obsłudze i przyjaznego użytkownikowi menu. Każde zdjęcie można
umieścić bezpośrednio na serwisach
społecznościowych (NK.pl, Facebook,
Moja generacja czy Fotka.pl).
Co ciekawe, edytor docenią również
osoby, które mają problem z przygotowaniem zdjęć pod aukcje internetowe
na portalach typu Allegro, Gratka czy
Gumtree. Każde zdjęcie można zapisać
bezpośrednio do formatu akceptowanego w danym serwisie.
Zadyma dla zabawy
Edycja zdjęć dla amatorów to w sumie
znane już w sieci zagadnienie. Serwis
Dymki.com rozszerza jednak swoje
możliwości o kierunki… rozrywkowe.
Innymi słowy osoby, które do tej pory
nie interesowały się obróbką zdjęć, teraz mają taką możliwość. O ile korekta
nosa teściowej na zdjęciu zrobionym
u cioci na imieninach nie bawi każdego,
o tyle możliwość budowania w prosty
i szybki sposób komiksów zdjęciowych
z sobą w roli głównego bohatera brzmi
już ciekawie, zwłaszcza jeżeli wszystkimi tymi komiksami, kalendarzami i zdjęciami można podzielić się ze znajomymi
w sieci.
Oczywiście nikt nie powiedział, że
multimedialne zabawy muszą pozostać
wyłącznie na dysku. Spersonalizowane
kalendarze i komiksy z serii „Wakacyjne przygody Jasia we Władysławowie
część 3” mogą doczekać się wersji drukowanej i to bezpośrednio z serwisu –
bez potrzeby pobierania i instalowania
jakichkolwiek dodatkowych aplikacji.
Serwisu z pewnością nie można nazwać rewolucją w dziedzinie rozwoju
fotografii w Polsce, ale Ci którzy, o profesjonalnej fotografii mają dość mgliste
pojęcie, raczej powinni docenić jego prostotę i funkcjonalność. Zabawa w dymki
na długie zimowe wieczory zapewniona. Ale uwaga – to wciągające.
Foto: dymki.com
Dawid Wesołowski Project Menager AMBlog Sp. z o.o.
Foto: dymki.com
PO GODZINACH
Rafał Janik | Z BIBLIOTEKI STARTUPOWCA
Nie sposób przeczytać wszystkie pozycje dotyczące prowadzenia biznesu w sieci. Nie czytać
niczego, też nie jest dobrym rozwiązaniem. W tym numerze rozpoczynamy cykl rekomendacji wartościowych lektur, które powinny stać na półce każdej biblioteki startupu.
Przeglądu lektur i rekomendacji dokonuje Rafał Janik
Tytuł: Do More Faster
Autor: David Cohen
i Brad Feld
Wydawca: Wiley
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2010
Polskie wydanie:
w przygotowaniu
42
TechStars to accelerator startupów, który pomaga im rozwinąć skrzydła. Co roku w kilku miastach Stanów Zjednoczonych wybiera i finansuje startupy, którym pomaga rozwinąć biznes i znaleźć inwestorów.
Twórcy tego akceleratora, napisali książkę, która jest szybkim poradnikiem, jak stworzyć biznes, na co zwrócić uwagę. Jest to zbiór porad
od mentorów TechStars, którzy mają swój wkład w sukces wielu firm
internetowych.
W Do More Faster, założyciele TechStars identyfikują główne problemy
napotykane przez młodych, początkujących przedsiębiorców i proponują sprawdzone porady ludzi, którzy odnieśli sukces i pracowali z programem TechStars.
Autorzy podzielili najważniejsze kwestie na siedem pól tematycznych:
Pomysł i Wizja, Ludzie, Wykonanie, Produkt, Pozyskiwanie Środków,
Aspekty prawne i kształt firmy, Równowaga Praca/Życie osobiste. Duża
część przykładów pochodzi z osobistych doświadczeń przedsiębiorców,
z których utworzona została płynna opowieść – równocześnie opowieści te funkcjonować mogą bez osobistego tła. Książka odsłania wiele
mitów o młodych firmach, a także kilka zaskakujących prawd. Autorzy
wyjaśniają na przykład, że zalążek młodego przedsiębiorstwa to nie
zawsze pomysł, który zrewolucjonizuje świat – w rzeczywistości, najczęściej młode przedsiębiorstwa, które odniosły sukces rozpoczynały
działalność robiąc coś zupełnie innego. Autorzy zaznaczają także, jak
ważna jest skuteczność wykonywania: wielcy przedsiębiorcy wiedzą,
jak syntetyzować dane, podejmować decyzję o tym, jaką drogę obrać,
i podążać nią. Autorzy podają kilka różnych sposobów na pozyskiwanie
pieniędzy, przy czym dodają też, że nie powinno się wychodzić z założenia, że pozyskiwanie pieniędzy będzie konieczne.
Według autorów książki, aby odnieść sukces, należy się skupić na siedmiu polach i w każdym z nich znaleźć równowagę, która pozwoli osiągnąć zamierzone efekty biznesowe.
Pomysł i Wizja: Wszystko zaczyna się od pomysłu, który po wielu przemianach i prototypach może wyglądać zupełnie inaczej od tego,
od czego zaczynałeś. Według autorów najważniejszą cechą jest umiejętność szybkiego przystosowania się i skupiania się na jednej rzeczy, a nie
na „wszystko-chceniu”, ktore prowadzi do rozmycia.
Idea projektu jest prosta. Pokazać ludzi tworzących Internet w Polsce.
Chcemy pokazać ludzi zróżnicowanych, ciekawych, barwnych, uchwyconych w czarno-białych fotografiach Aleksandry Anzel.
web2
LUDZIE POLSKIEGO INTERNETU
www.webdowadratu.pl, www.olaanzel.pl
ANNA AŁASZKIEWICZ
Profesjonalnie z branżą interaktywną związana od 6 lat.
Obecnie pracuje na stanowisku dyrektora ds. rozwoju
produktu i marketingu, jest członkiem Zarządu Trader.com
(Polska). Wcześniej jako dyrektor promocji Segmentu Internet Agory odpowiadała za promocję kluczowych marek i PR.
Z Agorą związana od 2005 roku. W segmencie Internet
Agory pracuje od 2006 roku, początkowo na stanowisku
brand managera w zespole marketingu portalu Gazeta.pl,
następnie zastępcy dyrektora marketingu.
Studiowała na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych
Uniwersytetu Warszawskiego, jest absolwentką podyplomowych studiów z dziedziny marketingu internetowego
w Szkole Głównej Handlowej.
Fascynują ją sieci społeczne i nowe modele komunikacji.
Zgłębia temat użyteczności reklamy i jej konsumpcji przez
użytkowników internetu.
Jest jednym z pomysłodawców i organizatorów StartupFest
–konkursu dla najciekawszych startupów, orgaznizowanego
przez Agorę (www.startupfest.pl)
Prywatnie: jeździ konno i uprawia sporty wodne.
Jest pasjonatką pustyń.
PARTNERZY PROJEKTU:
43