DWUTYGODNIK • ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU

Transkrypt

DWUTYGODNIK • ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU
DWUTYGODNIK • ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU tOWlECKEGO • 1-15 LISTOPADA • CENA 4 2t
tOmSC
21
Sekretarz
Komitetu
Pińkowski
dokonał
Trybunalskim.
POLSKI
Centralnego
uroczystego
Polskiej
otwarcia
Zjednoczonej
dożynkowej
Partii Robotniczej
wystawy łowieckiej
towarrysz
Józef
w
Piotrkowie
Treść numeru
KALENDARZYK MYŚLIWSKI
2
NAJWIĘKSZE POROŻE ŁOSIA
EUROPEJSKIEGO
Z. J a c z e w s k i
3
Z A W O D Y STRZELECKIE
RODZIN
W g r u d n i u w o l n o p o l o w a ć na n a s t ę ­
pujące 7 w i e r z ę t d łowne; łosie - klępv
i loszaki, felenie e u r o p e j s k i e - h y k i .
Idnie i c i e l ę t a , j e l e n i e sika - b y k i ,
ł a n i e i cielęta, daniele
byki, łanie
i c i e l ę t a , s a m y - kozy i k o ź l ę t a , m u f l o ­
ny - t r y k i , o w c e i j a g n i ę t a , d z i k i
bez
w z g l i j d u na pter, rysie, w i l l d , lisy,
borsuki, jenoty, t c h ó r z e , p i ż m a k i , k u ­
ny l e ś n e , z a j ą c e szaraki, d z i k i e iirólłki, jarząbki, bażanty-koguty, hażanty-kury
t y l k o na terenach o ś r o d k ó w
h o d o w l i z w i e r z y n y , czaple s i w e , s ł o n ­
ki, dzikie gęsi, g o ł ę b i e grzywacze,
dubelty, kszyki, bekasiki, kwiczoły
1 paszkoty.
5
NOTECIĄ
NAD
O AKTYWNĄ OCHRONĘ
TATRZAŃSKICH ŚWISTAKÓW
W. G ą s i e n i c a - B y r c y n
6
DOŻYNKOWA
WYSTAWA
ŁOWIECKA
W PIOTRKOWIE TRYBUNALSKIM
A. Kryński
8-9
Z DZIENNIKA WSPOMNIEŃ
JAKUBA SAKOWICZA
Przez r a t y rok w o l n o s t r z e l a ć : w i l k i
- na terendch w o i e w o d z t w : k r o ś n i e ń ­
skiego, n o w o s ą d e c k i e g o i pr.?f'myskiego, k u n y l e ś n e - na terenach z os­
toją g ł u s / c a . cietrzewia i j a r z ą b k a
ordz w o ś r o d k a c h h o d o w l i z w i e r 7 y n y .
z a j ą c e s z a r a k i i d z i k i e k r ó l i k i - nu
t e r e n d t ł i s a d ó w i s z k ó ł e k , ogrodzoiiyth w sposób
uniemożliwiający
przedostanie s i ę z w i e r z y n y , czaple si­
w e - na terenuch s t a w ó w zagospodnrowanych,
wrony
siwe.
sroki
t gawrony.
10
RODZAJE
I PRZYCZYNY USZKO­
D Z E Ń DRZEW
PRZEZ N I E D Ź W I E D Z I A B R U N A T ­
NEGO
11
ŁOWIECTWO ZA
GRANICĄ
12
ZE S T A R Y C H K R O N I K
C I E N K I M ŚRUTEM
13
ROZRYWKI
GODZINY WSCHODU I ZACHODU SŁOŃCA 1 KSIĘŻYCA
UMYSŁOWE
Grudzień
czas środkuwoeiitopejski
14
SIEKIERKA...
J. Anus7
Słońce
Księżyc
Dnia Świt Wschód Zachód Zmrok Wschód Zachód
16
Z d j ę c i e na o k ł a d c e :
FOT. ANDRZEJ I W A N O W S K I
tOmEC
\r2i
POLSKI
(ifiooi
W Y D A W C A : Polski Z w i ą z e k Łowiec­
k i - Z a r z ą d G ł ó w n y , 0 0 - 0 2 9 Warsza­
wa, N o w y Ś w i a t 35, t e l . 2 6 - 4 6 - 1 3 .
konto: NBP X V O M 11 .S3-31.')7-132
R E D A K C J A : Z. G o l a ń s k i , A . K r y ń s k i
|red. nac7.,|, A . S i k o r s k a , R . T e r e n t ( c w
(sekr, led.), U . T a ń s k a |r(Ml. Ieclin.|,
A . Krzysztoforski (rod grat |, K O M I ­
T E T R E D A K C Y J N Y : A . B r z e z i c k i , E.
F r a n k i e w i c z , Z. G o l a ń s k i , A . K r y ń s k i
|pr2ewodnicz<((y), M . K u r e k , W . M a ­
z u r e k , G . M r o c z k o w s k i , T. P a s ł a w s k i ,
R. T e r e n t i e w , B. Z i e l i ń s k i .
Redaktor „ Ł O W C A
POLSKIEGO"
p r z y i m u j e we w t o r k i i c z w a r t k i w
godz. 10-12, w i n n e d n i i g o d z i n y po
uprzednim telefonicznym porozumie­
n i u redakcja zastrzega sobie p r a w o
skrótów, poprawek i u z u p e ł n i e ń w
przypadku wykorzystania w druku
n a d e s ł a n e g o m a t e r i a ł u rpriakcyjneyo
R ę k o p i s ó w nie z a m ó w i o n y c h Redak­
cja nie zwraca.
2
1
2
:i
4
5
6
7
H
10
n
12
13
14
15
16
17
18
l»
20
21
22
23
24
b.'A4
ti.3.5
6.37
6.38
6.3fi
6,41
6,42
6,42
6,44
6.45
6.46
6.46
6,47
b.46
6,50
6.51
6.51
6,52
6.52
6.53
6,54
6.54
6,55
6.55
7,21
7.23
7.24
7,25
7.27
7.28
7,29
7..11
7,32
7,31
7,34
7,35
7.36
7,37
7,38
7.39
7,40
7,40
7.41
7,42
7,42
7.43
7,43
7,44
15,2b
15,27
15.27
15,26
15.26
15,25
15.25
1.5,24
15,24
15,24
15.24
15.24
15,24
15,24
l.S,24
15,24
15.24
15,24
15,25
15,25
15,25
15,26
15.26
15,27
16,15
16.15
16.15
16,14
16,14
16.13
16.13
16,13
16,13
16.13
16,13
16,12
lh.l2
16.12
16.11
16.13
16,13
16.14
16,14
16,15
16,15
16,15
16,16
16.16
14,40
15,12
15,50
16.33
17,23
18,19
19.19
20,2!
21,24
22,28
.23,31
-
0,-3.i
1.39
2,45
3.52
5,0(t
6.UH
7,13
8.12
9.04
9.48
10.24
10,56
3.5?
5.14
6.27
7.35
8,3,'>
9.27
tO.lc
10,4t>
11.II.
11.4J
12,0''
12,27
I2,4H
13,11
13.3n
14,02
14.34
15,14
16,02
16.,Mł
18.(111
19,1''
20,3 S
21.5 (
25
26
27
28
29
30
31
6.56
6,56
6.56
t..56
6,56
6,56
6.56
7,44
7,44
7,45
7.45
7.45
7.45
7,45
15.28
15,28
15,29
15,30
15.31
15,32
15,33
16.1?
16.17
16,18
16.19
16,20
16,21
16.22
11,24
11.49
12,16
12.43
13.13
13,47
14,27
23,11
0,27
1.44
2,58
4,11
5,20
Poprawki średnie dla miast na dzień 15 grudnia:
Słon<TM irtslo
Swlt
Wschód
Zachułi
Lublin
Kielce
Kraków
Bielsko
ł-Ód7,
•Wrocław
Po7.nań
Szczecin
Słupsk
Gdańsk
01s;£tyn
Bydgoszcz
Białystok
Rzeszów
0.10
-0.03
-0,03
+0,01
+ 0,06
+ 0,12
*0,16
+ 0,29
+ 0.23
+0,16
+ 0.11
+ 0.17
-0.05
-0,11
-0,1 i
-0,04
-0,06
+ 0,02
tO,06
+ 0,11
+ 0.16
+ 0,31
+ 0,27
+0.20
+ 0.15
.0,17
-0,03
-0,14
-tl.Ol
-0,06
-•-0.14
+ 0,18
+ 0,06
+ 0.21
+ 0,16
+0,21
+0.06
-0,01
-0,06
+0,07
+ 0.13
+0.06
-0.1)3
'0,il4
+0.11
-0.15
+ 0,06
+ 0.19
+ 0.16
• 0,22
+ 0.08
-0,01
-0,04
r0,08
-+0,12
--0,13
WARUNKI PRENUMERATY: Prenumeratę na kraj przyjmują Oddziały RSW „Prasa-Książka-Ruch oraz urzędy pocztowe i
d o r ę c z y a e l e - w terminat h: - do 25 listopada na styczeń.! kwartał, 1 ptarocze roku następnego i na cały rok następny, - do dnia 10
miesiąca, poprzedzającego okres prenumeraty na pozostałe okresy roku bieżącego.
Jednostki gospodarki uspołecznionej, instytucie i organizacje społeczno-polityczne składają zamówienia w miejscowych
Oddziałach RSW ..Prasa-Książka-Ruch', Zakłady pracy i instytucje w miejscowościach, w których nie ma Oddziałów RSW oraz
prenumeratorzy Indywidualni, zamawiają prenumeratę w urzędach pocztowych lub u doręczycieli. Prenumeratę ze zlecemem
Vk-ysyłki za granicę, ktord jest u ,50% droższa od prenumeraly krajowej, przyjmuje RSW ,,Prdsa-KEiążkd-Ruch . O n t r a l a
Kolportóżu Prasy i Wydawnictw, ul Towarowa 28 . 00-958 Warszawa, konto PKO nr 1531-71 - w termmach podanych dla
prfnuriietdty krainwej. Cennik ogłoszeń: 2d(.<.'nlyrtielr kwddralowy 7,145.-Drobne do 25 wyrazów zd wyraz zl 12 - Nekrologi zl 35.za cm kwadratowy Mieisca zastrzeżone .50 proc. drożej. Druk Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskieqo ', Warszawa Nakład
60 000 egz Papier rotogr kl \", Skład techniką lotograiiczną. Indeks 35451. Zam. 6623/CD C-130
Największe poroże łosia
europejskiego
ZBIG^4IEW JACZEWSKI
J u ż t y l k o szperacze, albo bardzo s ę d z i w i m y ś l i w i
p a m i ę t a j ą a r t y k u ł profesora £ . L . N i e z a b i t o w s k i e g o
pt. „ Ł o ś k o p a l n y w Polsce" ( „ Ł o w i e c P o l s k i " , 1932,
nr 44/699, str. 723-724). A r t y k u ł d o t y c z y ł w y k o p a ­
nej czaszki z rosochami oraz n i e k t ó r y c h c z ę ś c i
szłcieletu d u ż e g o ł o s i a , znalezionego podczas prac
m e l i o r a c y j n y c h na terenie W i e l k o p o l s k i .
W y d o b y t o je z torfu na j e s i e n i 1928 r o k u , o k o ł o 5
k m na p ó ł n o c n y z a c h ó d od Trzemeszna, w miejsco­
w o ś c i Ł u k a s z e w k o . S t ą d t e ż p o p u l a r n i e ł o ś t e n zo­
s t a ł n a z w a n y ł o s i e m z Ł u k a s z e w k a i czaszita jego
w i s i w Poznaniu w M u z e u m P r z y r o d n i c z y m . C a ł e g o
s z k i e l e t u n i e wydostano, p o n i e w a ż j a m a torfowa
w y p e ł n i a ł a s i ę l o d o w a t ą w o d ą i dalszych prac za­
niechano. B y ć m o ż e , resztki s z k i e l e t u tego łosia
z n a j d u j ą s i ę jeszcze w t y m s a m y m m i e j s c u i przy
zastosowaniu I ł a r d z i e j nowoczesnych ś r o d k ó w m o ż ­
na by je w y d o b y ć .
Profesor N i e z a b i t o w s l t i p o d a ł k i l k a w y m i a r ó w
p o r o ż a ł o s i a z Ł u k a s z e w k a , j a k n p . r o z p i ę t o ś ć i ob­
w ó d r ó ż . P o n i e w a ż j e d n a k c a ł a sprawa m i a ł a m i e j ­
sce jeszcze p r z e d zastosowaniem o f i c j a l n y c h m e t o d
w y c e n y C I C , w i ę c o c z y w i ś c i e dane te nie p o z w a l a j ą
n a p o r ó w n a n i e j a k o ś c i tego p o r b ż a z ł o s i a m i w y s t ę ­
pującymi olłecnie i wycenianymi metodą CIC.
W związku z powyższym, dzięki uprzejmości
dr. A . W r ó b l e w s k i e g o , od lat p r a c u j ą c e g o w
z e u m Z o o l o g i c z n y m w P o z n a n i u oraz pomocy
k o l e g ó w , p o s t a n o w i ł e m w^yccnić o w e p o r o ż e
pomocy o ł ) o w i ą z u j ą c y c h o ł i e c n i e m e t o d .
prof.
Mu­
kilku
przy
C i ę ż a r p o r o ż a z c z a s z k ą wrynosil 27,3 k g . T r u d n o
p o w i e d z i e ć , czy jest o n w y ż s z y czy n i ż s z y od c i ę ż a r u
faktycznego. W torfie k o ś c i m o g ł y ulec c z ę ś c i o w e ­
m u o d w a p n i e n i u . S ą bardzo s i l n i e wysuszone. Zo­
s t a ł y one u t r w a l o n e i d l a lepszego zaliezpieczenia
pomalowane ś r o d k a m i konserwującymi. W łopacie
t y l n e j l e w e j cztery w e w n ę t r z n e p a s y n k i z o s t a ł y u ł a ­
mane i n a s t ę p n i e dorobione z gipsu. W łopacie
t y l n e j p r a w e j to samo dotyczy trzech przedostatnich
p a s y n k ó w . M o ż n a w i ę c p r z y j ą ć , ż e rosochy raczej
s t r a c i ł y nieco na v/adze i p i e r w o t n a i c h masa przy­
puszczalnie wrynosiła o k o ł o 30 k g . P o n i e w a ż j e d n a k
Aices aices
gigas
FOT. Z.
FNIEWSid
masa p o r o ż a ł o s i nie jest b r a n a p o d u w a g ę p r z y
w y c e n i e , a uszkodzone p a s y n l t i nie z m i e n i a j ą ż a ­
d n e g o z i s t o t n y c h p o m i a r ó w , w i ę c wycena m e t o d ą
C I C m o ż e b y ć z r o b i o n a d o k ł a d n i e ftałiela I | .
J a k natomiast w y g l ą d a ł o ś z Ł u k a s z e w k a w zesta­
w i e n i u z rekordowymi łosiami Azji i A m e r y k i Pół­
nocnej? C h o d z i t u j u ż co p r a w d a o i r m e p o d g a t u n k i ,
ale p o r ó w n a n i e t a k i e jest bardzo c i e k a w e .
J a k w i d a ć z t a b e l i , p o r o ż e to p r z e w y ż s z a j a k o ś c i ą
z n a c z n i e wszystkie z a n o t o w a n e d o t ą d r e k o r d y łosi
e u r o p e j s k i c h . Dotychczasowy r e k o r d n a l e ż y d o ł o ­
sia strzelonego w S z w e c j i w r o k u 1954 i w y n o s i
375,8 p u n k t ó w . (ICatalog Ś w i a t o w e j W y s t a w y Ł o ­
w i e c k i e j Budapeszt 1971). N a l e ż y p a m i ę t a ć , ż e
d a w n i e j d o d a w a n o jeszcze 15 p u n k t ó w za ,.moc"
przy s i l n y c h rosochach. G d y b y te 15 p u n k t ó w do­
liczyć, to ł o ś z Ł u k a s z e w k a o s i ą g n ą ł b y 493,3 p u n k ­
t ó w C I C . O b e c n i e j u ż nie p u n k t u j e s i ę „ m o c y " , ale
w d a w n i e j s z y c h r e k o r d a c h te 15 p u n k t ó w b y ł o prze­
w a ż n i e doliczane.
A m e r y k a ń s k a f o r m u ł a w y c e n y p o r o ż a ł o s i a usta­
l o n a przez Boone a n d C r o c k e t t C l u b (zwana d a l e j
f o r m u ł ą B C C ) r ó ż n i s i ę d o ś ć znacznie o d f o r m u i y
C I C . Pomiary s ą w y k o n y w a n e w calach z d o k ł a d ­
n o ś c i ą do 1/8 cala i s ą b e z p o ś r e d n i o w p i s y w a n e do
t a b e l i . S i l n i e jest r ó w n i e ż k a r a n a asymetria p o r o ż a .
R o z p i ę t o ś ć p o r o ż a oraz s z e r o k o ś ć ł o p a t jest m i e r z o ­
na p o d o b n i e j a k w metodzie C I C . D ł u g o ś ć ł o p a t
m i e r z y s i ę od w c i ę c i a d o w c i ę c i a ( p o m i j a j ą c d ł u g o ś ć
p a s y n k ó w ) . O b w ó d t y k n o ś n y c h m i e r z y s i ę w naj­
c i e ń s z y m miejscu. Poroże łosia z Ł u k a s z e w k a wyce­
n i o n e m e t o d ą B C C przedstawia tabela I I .
Na terenie A m e r y k i P ó ł n o c n e j ż y j ą cztery p o d g a ­
t u n k i ł o s i a . W y s t ę p u j ą c e na terenie K a n a d y d w a
p o d g a t i m k i (Aioes alces americana
i Alces
alces
andersoni) n i e r ó ż n i ą s i ę w i e l k o ś c i ą i s ą w y c e n i a n e
ł ą c z n i e ( w g 7 wrydania N o r t h A m e r i c a n B i g Game,
W a s ł u n g t o n 1977). M i n i m a l n a w y c e n a uwzglcfdnian a w .spisach w y n o s i 195 p u n k t ó w . R e k o r d n a l e ż y d o
ł o s i a strzelonego w 1914 r o k u i w y c e n i o n e g o na 238
i 5/8 p i m k t a . Ł o ś z Ł u i c a s z e w k a z n a l a z ł b y s i ę w ś r ó d
łosi k a n a d y j s l u c h na 14 miejscu. Oznacza to, ż e
s p o ś r ó d 290 łosi, k t ó r e w y c e n i o n o na l u b p o w y ż e j
195 p u n k t ó w , t y l k o 13 o s o b n i k ó w o s i ą g n ę ł o wryższą
p u n i t t a c j ę od ł o s i a z Ł u k a s z e w k a .
N a j w i ę k s z e rozmiary o s i ą g a łoś z Alaski
{Alces
alces gigas).
M i n i m a l n a wycena d l a w y k a z y w a ­
nych w spisach t r o f e ó w w y n o s i 224 p u n k t y . Jak
z tego w i d a ć , wszystkie r e k o r d o w e trofea z Aiasłci
(w l i c z b i e 231) p r 7 . e w y z s z a j ą j a k o ś c i ą p o r o ż e z Ł u ­
kaszewka. R e k o r d n a l e ż y d o osobnika zdobytego
w 1961 r o k u i w y c e n i o n e g o na 251 p u n k t ó w B C C .
Ostatni podgatunelcSAJces aices shirasi)
wystę­
puje na terenie USA. M i n i m a l n a w y c e n a d l a w y k a ­
z ó w w y n o s i 155 p u n k t ó w B C C . Rekord n a l e ż y do
osobnika strzelonego w 1952 r o k u i w y c e n i o n e g o n a
205 i 4/8 p u n k t a B C C . J a k z p o w y ż s z e g o w i d a ć , ł o ś
z Ł u k a s z e w k a znacznie p r z e w y ż s z a ł o s i e ze S t a n ó w
Zjednoczonych.
Z kolei warto z c s t a w i ć ł o s i a z Ł u k a s z e w k a z łosia­
m i z terenu A z j i . W y s t ę p u j ą tu dwa podgatunki:
Alces alces cameloides
i Alces alces
pfizenmayeri.
Pierwszy z n i c h . tzw. ł o ś m a n d ż u r s k i a i b u usuryjski,
o s i ą g a n i e w i e l k i e rozmiary. I m p o n u j ą c e rozmiary
c i a ł a i p o r o ż a o s i ą g a natomiast d r u g i p o d g a t u n e k łoś wschodniosyberyjski, z b l i ż o n y p o d w z g l ę d e m
systematycznym do ł o s i a alaska ń s k i e g o . Losie
wschodniosyberyjsitie s ą w y c e n i a n e systemem C I C .
3
Tabela II
Największe
Kolunmd !
poroże łosia
Ro7,pit;losc
Kolumna 2
Prawy narostek
Szerokość łopaty
15
-i
P o r ó w n a n i e w i e l k o ś c i p o r o ż y A.a. gigas i A.a.
pdzenmayeri
jest trudne z u w a g i na r ó ż n e systemy
w y c e n y p o r o ż a . Niestety, c i ę ż a r p o r o ż a n i e w c h o d z i
do oficjalnej w y c e n y . Jest to z r o z u m i a ł e , p o n i e w a ż
n i e k t ó r z y m y ś l i w i p r e p a r u j ą c a ł ą cieaszkę, i r m i t y l k o
k a w a ł e k czaszki, a jeszcze i n n i w y p y c h a j ą c a ł ą
g ł o w ę ze s k ó r ą i t d . T a k w i ę c w a ż e n i e t r o f e ó w b y ł o ­
b y m y l ą c e , t y m tiardziej, ż e r ó ż n y m o ż e b y ć s t o p i e ń
Tabela I
Pomiar
Mnożnik
IW
0,5
85,0
Obwód tyk
|4 cm ponad różą)
prawd 22,5
lewa 22,8
1,0
45,.T
Długość łopat
prawa 149.5
l<'wa 1.52,5
0,5
151,0
Szerokość łopat
prawa 41.U
lewa 42,0
2,0
166,0
Elementy pomiaru
Rozloga
Średnia długość
pasynków"
Liczł>a pasynków
(maksymalna ocena 15)
30
Poroże jest dość symetryczne, wi(;r potrącenia
Punkty C i r
H
•10
Długość łopaty
Dotychczasowy r e k o r d wyfceniony z o s t a ł p i e r w o t n i e
na 509,85 p u n k t ó w CIC- W y c e n a ta z o s t a ł a skorygo­
w a n a na M i ę d z y n a r o d o w e j W y s t a w i e Ł o w i e c k i e j
w Czeskich B u d z i e j o w i c a c h w 1976 r o k u , g d z i e to
samo p o r o ż e w y c e n i o n o na 470,29 p u n k t ó w C I C
T y m samym okaz ten jest o o k o ł o 8 p u n k t ó w s ł a b s z y
od ł o s i a z Ł u k a s z e w k a ,
Kolumna 4
Różnica
H
Liczba normalnych
odgałęzień
europejskiego
Kolumna 3
Lewy narostek
^
2
8
Obwód tyki nośnej
w najcienszyTn miejscu
Sunid
761
801
8
Ostateczna wyceha (suma kolumn 1, 2 i 3 - kolumna 4) = 21? -r
o
i c h wysuszenia. T y m n i e m n i e j , p o n i e w a ż u d a ł o m i
się z w a ż y ć p o r o ż e łosia z Ł u k a s z e w k a , p o z w o l ę
sobie p o d a ć p r z y k ł a d o w o c i ę ż a r y p o r o ż a łosi alas k a ń s k i c h i w s c h o d n i osy b e r y j s k i c h .
C i ę ż a r p o r o ż a z m a ł y m k a w a ł k i e m czaszki łosia
a l a s k a ń s k i e g o . w y c e n i o n e g o na 227 p u n k t ó w BCC,
w y n i ó s ł 57 f u n t ó w (25,855 k g ) ( w g W . H . Nesbitt,
N o r t h A m e r i c a n B i g G a m e A w a r d s Program). W y ­
ż s z e c i ę ż a r y p r a w d o p o d o b n i e o s i ą g a p o r o ż e łosi ze
W s c h o d n i e j Sytjerii. W g W . I . F i l i a n i e k t ó r e trofea
w a ż ą 35 k g i w i ę c e j . W s p o m i n a on nawet, ż e z n a l a z ł
w lesie zrzut l e w e j ł o p a t y w a ż ą c e j 28 k g . W l i ś c i e
p o i n f o r m o w a ł m n i e on o p o r o ż u łosia, k t ó r e z c a ł ą
c z a s z k ą w a ż y ł o po z a b i c i u z w i e r z ę c i a (bez wysusze­
nia) 46 kgZ p r z y t o c z o n y c h p o w y ż e j d a n y c h w y n i k a wryraźnie, ż e ł o ś z Ł u k a s z e w k a j a k o ś c i ą p o r o ż a nie u s t ę p u ­
je w y b i t n y m o s o b n i k o m z K a n a d y , ze W s c h o d n i e j
S y b e r i i , a jest n i e w i e l e gorszy od łosi z A l a s k i . Łoś
z Ł u k a s z e w k a nie b y ł p r a w d o p o d o b n i e w y j ą t k i e m .
ho p r z e d w o j n ą w M u z e u m w K r ó l e w c u z n a j d o w a ł o
s i ę p o r o ż e łosia o nieco w i ę k s z e j r o z p i ę t o ś c i
(166 cm), m a j ą c e 2 6 p a s y n k ó w (Franz V , Z o o l . A n z e iger 1939,125, 8 1 - 8 6 ) . O rosochach w a ż ą c y c h 27 k g ,
k t ó r e z n a l e z i o n o w 1843 r o k u w W i ś l e pod K r a k o ­
wem wspomina r ó w n i e ż W. K r a w c z y ń s k i {Łowiec­
two, W a r s z a w a 1947).
Jak z tego w i d a ć , w d a w n y c h czasach, g d y tereny
o b e c n y c h z i e m p o l s k i c h b y ł y p o k r y t e rozległ>'mi
puszczami, b a g n a m i i ł ą k a m i , w y s t ę p o w a ł y na n i c h
losie d u ż y c h r o z m i a r ó w , k t ó r y c h p o r o ż e m o g ł o do­
r ó w n y w a ć j a k o ś c i ą p o r o ż o m łosi k a n a d y j s k i c h . Za­
b r a n i e najlepszych g r u n t ó w pod u p r a w ę r o l i , osu­
szanie b a g i e n , t r z e b i e n i e l a s ó w i t p . p o p s u ł o j a k o ś ć
siedliska i j a k o ś ć łosi. N i e b a g a t e l n ą r o l ę o d e g r a ł a
t e ż p r a w d o p o d o b n i e selekcja i n m i n u s , p r z e p r o w a ­
dzana przez m y ś l i w y c h w d a w n i e j s z y c h czasach,
a p o l e g a j ą c a na z a b i j a n i u najlepszych sztuk.
prof. dr ZBIGNIEW JACZEWSKI
15,0
20.0
O
Og<^em wycena
478,3
" Pomiar ten może być określony tylko szacunkowo, ponie­
waż jak już wspomniałem, niektóre pasynki zostały
odtamane podczas wydobywania rusoch i pozostały
w torfie, Mimo to można przyjąć, że średnia ta przekra­
cza wyraźnie 20 cm (703 cm 30 - 23.4 cm).
., W „Łowni Polskim " fni 7/79) ukazał siq artykuł pt ..Na
wilki w XIX wieku". Autor cytuje bardzo ciekawy opis
ołyławy ns wilki na tlkrainie. Jest tam m.in. mowa o panu
Leonie
Podtiorskim.
Ponieważ znałem bardzo dobrze jego syna, Wacława,
urodzonego w Koneleita Ukrainie w roku 1885, który przed
U wojną ucłiodził w Polsce za jednego z najwybitniejszych
znawców
wUka, cbciatbym do cytowanego
artykułu
M Mazarakiego dodać co nieco odnośnie
wilków.
Wacław PodłioTski jiozostawił ..Wspomnienia
Łowiec­
kie
które czytałem z zapartym tchem. Rękopis
został
złożony w roku śmierci autora (1966) w Ossolineum we
Wrocławiu
Wspomnienia składają się z dwóch
części,
ł. Vkraina (doroku 1917) i II. Woł)'n (1918-1939)
WI części Podhor^ki opisuje ob/a wy na willa z sieciami,
podobne do cytowanej przez M Mazarakiego, w których
w młodości brał udział oraz inne epizody z licznych łowów
na tego zwierza. Opowiadał mi również o konnych polowa­
niach z chartami, na których uszczuto kilka wilków, co dla
mnie było rewelacją, nie przypuszczałem
bowiem, że cłiarty nie boją się wilka
Wychowany w dobrej tradycji po/skiego łowiectwa, stał
się Wacław Podborsia żarliwym obrońcą zwierzyny i łowie­
ctwa w najszlachetniejszym jego znaczeniu. Zetknięcie się
od najwcześniejszej
młodości z wilkami wycisnęło niejako
piętno na dalszych kolejacłi jego łowieckiego
żyaa.
Zamieszkawszy ł>owiem po zakończeniu I wojny świato­
we] wsrod leniej polesk}ch i walynskicti. pt)święcit pan
FOT. .4.
Wacław swoją olbrzymią pasję myśliwską przede wszyst­
kim wilkom i stał się w okresie międzywojennym
jednym
z najwybitniejszych znawców nie tylko sposobów polowa­
nia na nie, ale również ich biologii Byl nie tylko znakomi­
tym tropicielem i łowcą wilków, ale równie gorącym ich
obrońcą przed zakusami całkowitego
wyfępjrnia
W okresie międzywojennym
na lamach ..Łowca Polskie­
go" ukazały się, między innymi publikacjami
Podhorskiego, dwa jego artykuły w obronie wilka W nr 32 (7361 z roku
1933 ..Czy zwierzyna łowna może być użyteczna lub nieu­
żyteczna', oraz w nr 15 (827Iz roku 1936..Nie poprawiajmy
natury". Również
w Księdze Pamiątkowej
Łowiectwa
Wschodniego, wydanej w Wiinie, cały rozdział o wilkach
był jego pióra. Także w artykule ..Organizacja Jowiecfwa
na kresach" („ŁP" nr 17 (937) z roku 1939) dużo miejsca
poświęcił wilkom.
Po drugiej wojnie, podczas tzw. akcji wilczej, zaniepoko­
jony szybko malejącym pogłowiem tych zwierząt, stanął
w ich obronie publikując w „Łowcu Polskim", nr 18'6l
(1165) artykuł pt. „Rasizm w łowiectwie'
Ponieważ wydaje mi się. że Wacław f^dhorski należy do
lego typu myśliwych, miłośników przyrody i prekursorów
badań naukowych nad zwierzyną, którzy powinni przejść
do historii polskiego łowiectwa, podają jeszczekilka
szcze­
gółów o nim
Drugą zwierzyną po wilkach, na którą pan Wacła w ? pas­
ją polował, były dziki W okresie międzywojermym
ubił
w kniejach Polesia i Wołynia łiiikadziesiąt odynców i wy
POLlSZYSSKt
anków
Polował najchętniej
sam tylko na pojedyncze,
grube sztuki, zawsze z psami, które sam układał. Intereso­
wał się również biologią i anatomią dzików,
dokonując
w Ciągu lal niezliczonej hczhy pomiarów
hiometr}'cznyLli.
a w szczególności czaszki. Wyniki tych badan opisał w arty­
kule .,0 dziku i jego pomiarach' („ŁP' nr 8 (7841 z roku
1935). Bral również udział w dyskusji nad sposobami wyce­
ny oręża, drukując w .,Łowcu Polskim ' ni 18 1830) z roku
1936 aTt}ki^,.Szable
dzicze i ich kwalifikacja".
Tebadaiua
nad dzikiem wykraczały znacznie poza ramy myśliwskiej
pasji. Toteż w roku 1936 zaproponowano Podhorskiem u
objęcie Katedry Łowiectwa na Untwcrsytecie Stefana Bato­
rego w Wilnie Propozycji tej jednak nie przyjął, me chcąc
rozstawać się z ukochaną
knieją.
Był również Podhorski wielkim znawcą głuszca, mc
opuszczając w żadnym roku loków przez 20 lal okresu
międzywojennego.
Poza kilkoma ubitymi w jmczątkowyni
okresie na tokach głuszcami, nie strzelił już potem, w ciągu
wielu lat i podchodów, ani jednego. Podejście
głuszca
i wyshichanie jego pieśni do końca, stało się dla niego
szczytem rozkoszy myśliwskich. Na temat głuszców pisał
rówrueż w „Łowcu Polskim ' (nr 17 (793) z roku 1935) „Ust
do Redakcji ..Łowca Polskiego , oraz ..Ścisłość i wiarygod­
ność cyfr w artykulacti łowieckich " („ŁP" nr 10 (894) z roku
1938)
W czasie kilkuletniego pobytu na Polesiu
zamiłowanie
badacza skierowało jego uwagę na słonkę. Wyniki tych
badan opisał w „Łowcu Polskim", nr 8 (856) z roku 1937
, .Słonka i jej ochrona''.
Należy zatem mieć nadzieję, że wymienione na wstępie
„Wspomnienia
łowieckie " Wacława PodhorsJciego. prze­
pojone ogromnym umiłowaniem polskiej kniei i jej miesz­
kańców, ukażą się kiedyś w druku i wzbogacą naszą ło­
wiecką literaturę pamiętnikarską
o cenną fiozycję.
FRANCISZEK
ŻABA
Podobnie j a k w r o k u u b i e g ł y m , na strzelnicy
w K r z y w i n i u z o r g a n i z o w a n o 2 6 s i e r p n i a 1979r. przy
w s p ó ł u d z i a l e Z a r z ą d u W o j e w ó d z k i e g o P Z Ł w Lesz­
nie, Z a w o d y Strzeleckie Rodzin, o n a g r o d ę T a d e u ­
sza N a b i a ł c z y k a obecnie c z ł o n k a W o j e w ó d z k i e j Ra­
dy I j i w t e c k i e j w Lesznie.
W z a w o d a c h w z i ę ł o u d z i a ł osiem 3 - o s o b o w y c ł i
z e s p o ł ó w r o d z i n n y c h , k t ó r e d o p i n g o w a n e przez
s w o i c h k i b i c ó w w a l c z y ł y o najlepsze lokaty.
W ostatecznej k l a s y f i k a c j i I miejsce z a j ę ł a rodzi­
na R a d z i m s k i c h w s k ł a d z i e : S t a n i s ł a w , A n d r z e j ,
Leszek - 250 300 pkt., I I miejsce r o d z i n a Francza­
k ó w w s k ł a d z i e : Z b i g n i e w , M a r e k , Janusz - 243.300
pkt., I I I miejsce rodzina G l y d ó w w s k ł a d z i e : M i c h a ł ,
Ilona, M a c i e j - 224-300 p k t . Dalsze miejsca z a j ę ł y :
r o d z i n a M i r o s ł a w a Franczaka (IV), Z b i g n i e w a T y m czyszyna (V}, Romana Z i e l i ń s k i e g o (VI), M i e c z y s ł a ­
w a J a n k o w s k i e g o (VII) i B o g u m i ł a Z i e l n i c y ( V i n ) .
Trzy p i e r w s z e r o d z i n y u t r z y m a ł y te same miejsca co
w r o k u 1978. I n d y w i d u a l n i e najlepszym strzelcem
o k a z a ł s i ę A n d r z e j R a d z i m s k i (w u b i e g ł y m r o k u
j e g o brat Leszek).
Z a i n t e r e s o w a n i e z a w o d a m i d u ż e , atmosfera bar­
dzo m i ł a , n a p r a w d ę rodzirma.
N a g r o d y i d y p l o m y w r ę c z y ł w p i ę k n e j scenerii
l e ś n e j przy o g n i s k u , w o j e w o d a l e s z c z y ń s k i i prezes
WRŁ, S t a n i s ł a w Radosz w t o w a r z y s t w i e organizato­
ra z a w o d ó w . Tadeusza N a b i a ł c z y k a .
FOT. A. LUDOmCZ
StoJĄ od lewej: przewodniczący
Woj. Komisft
Strzeteckief
- Z. Tymczyszyn, organizator
za­
wodów - T. NabiaŁczyk,
wojewoda
leszczyński,
prezes WRŁ - SJiadosz, zwycięska
rodzina: Ela.
Stanisław,
Leszek, Andrzej Radzimscy,
sędzia
gtóway - A. Piekarslii
Zawody strzeleckie rodzin
N a s t ę p n i e prezes W R L w serdecznych s ł o w a c h
p o d z i ę k o w a ł z a w o d n i k o m i i c h r o d z i n o m za krze­
w i e n i e i rozpowszechnianie strzelectwa m y ś l i w ­
skiego, ż y c z ą c j e d n o c z . e ś n i e aby i m p r e z a ta, zorga­
n i z o w a n a w L e s z c z y ń s k i e m po raz p i e r w s z y w Pol­
sce, w e s z ł a do k a l e n d a r z a i m p r e z s t r z e l e c k i c h i zo­
s t a ł a rozszerzona na k i l k a o ś c i e r m y c h w o j e w ó d z t w .
Z b i g n i e w Franczak z Poznania z a z n a c z y ł , ż e k o n ­
t a k t y te b ę d ą p o d t r z y m y w a n e . P o d z i ę k o w a ł o r g a n i Z d l o r o m za w ł o ż o n y t m d i s p r a w n e przeprowadze­
nie z a w o d ó w i w r ę c z y ł u p o m m e k d l a organizatora,
.leszcze j e d n y m m i ł y m a k c e n t e m i m p r e z y b y ł o w r ę -
czenie r o d z i n i e R a d z i m s k i c h i j e d y n e j z a w o d n i c z c e
I l o n i e G l y d a przez z u p e ł n i e nie z w i ą z a n e g o ze
, , s t r z e l a j ą c y m i r o d z i n a m i " , p. G e n d e r ę z Poznania,
i i h i n d o w a n y c h przez siebie p i ę k n y c h p u c h a r k ó w
z motywanji myśliwskimi.
Myśliwi na starej fotografii
=4*
Polowanie w Brześćcach
kolo
Córy
Kalwarii,
ok.
1923
roku. Na zdjęciu
od
lewej:
Apolinary
Dąbrowski,
Plater.
Julian
Ejsmond
i
Zabłocki
T.N.
Nad
Notecią
Teraz, g d y po p r a w i e d w u d z i e s t u latach d z i a ł a l ­
n o ś c i r o z m a w i a s i ę z m y ś l i w y m i z KŁ , , N o t e ć "
w C h o d z i e ż y , m ó w i ą - to k o l o nie p o w i n n o p o w s t a ć .
I t y l k o n i e z w y k ł e m u u p o r o w i k i l k u n a s t u l u d z i nale­
ży z a w d z i ę c z a ć , ż e przez p i e r w s z e lata u d a ł o s i ę
j a k o t a k o e g z y s t o w a ć . Bo c ó ż to za p o l o w a n i e , g d y
w p i e r w s z y m r o k u , po o t r z y m a n i u o b w o d u strzelono
t y l k o k i l k a z a j ę c y , za to a ż 500 p s ó w i k o t ó w . - G d y
pierwszy r a z o g l ą d a i e m otrzymany o b w ó d , który b y l
j e d y n y m uzasadnieniem powstćinia koła ł o w i e c k i e ­
go, o g a r n ą ł m n i e n i e p o k ó j - w s p o m i n a z a ł o ż y c i e l
' »
i dotychczasowy prezes „ N o t e c i " , b y ł y ł o w c z y po­
w i a t o w y i d z i a ł a c z W R L w P o z n a n i u H i e r o n i m Dreger. - D o s t a l i ś m y same ł ą k i n a d n o t e c k i e , prawrie 4
tys. h e k t a r ó w p u s t y n i . T r u d n o s i ę z r e s z t ą b y ł o d z i ­
w i ć - w i e d z i e l i ś m y co b i e r z e m y , w i e d z i e l i ś m y , ż e
ten o b w ó d nie m i a ł s z c z ę ś c i a do w ł a ś c i c i e l i i w i e l o ­
k r o t n i e p r z e c h o d z i ł z r ą k do r ą k . A l e nie przypusz­
c z a l i ś m y , ż e b ę d z i e a ż tak.
A j e d n a k n a d N o t e c i ą g o s p o d a r o w a l i , a raczej
t r z y m a l i s i ę przez o s i e m lat. Z n i k n ę ł y psy i koty,
p o j a w i ł a s i ę z w i e r z y n a . Ś c i ą g n i ę t e s p o k o j e m przy-
-Ok
mm
O aktywną ochronę
tatrzańskich świstaków
D r u g i m , o b o k kozicy, t y p o w y m g a t u n k i e m tat r z a t i s k i m jest ś w i s t a k . N a l e ż y o n do r z ę d u g r y z o n i
i jest bardzo b l i s k i m k r e w n y m naszej w i e w i ó r k i .
W Tatrach spotykamy ś w i s t a k i zwykle w piętrach
h a l i t u r n i , a wdęc p o w y ż e j p i ę t r a k o s o d r z e w i n y ,
g d z i e z n a j d u j ą jeszcze w i e l e r o ś l i n z i e l n y c h i krze­
w i n e k , s t a n o w i ą c y c h i c h p o ż y w i e n i e . P a n u j ą tam,
j a k w i a d o m o , bardzo z m i e r m e w a r u n k i k l i m a t y c z n e
Inie t y l k o na przestrzeni c y k l u rocznego ale r ó w n i e ż
w d ą g u j e d n e j doby) i w o ł i e c tego g a t u n e k ten
m u s i a ł p r z y s t o s o w a ć s i ę do tych t r u d n y c h w a r u n ­
k ó w . S z c z e g ó l n i e n i e k o r z y s t n y okres g r y z o n i e te
p r z e s y p i a j ą w g r z e b a n y c h przez siebie norach,
w k t ó r y c h znajduje s i ę d o ś ć obszerna k o m o r a g n i a z ­
d o w a , w y ś c i e l o n a t r a w ą i m c h e m . W tej w ł a ś n i e
c z ę ś c i n o r y przesypia r o d z i n a ś w i s t a k ó w d ł u g i ,
t r w a j ą c y o k o ł o s i e d m i u m i e s i ę c y ( p a ź d z i e r n i k do
maja) okres. Przed snem o t w o r y w e j ś c i o w e n o r y
z o s t a j ą d o k ł a d n i e z a t k a n e sianem, ż w i r e m k a m i e n ­
n y m i z i e m i ą . Podczas snu t e m p e r a t u r a c i a ł a z w i e ­
r z ę c i a , w y n o s z ą c a w okresie lata o k o ł o 36°C, spada
do 4,5''C; i l o ś ć o d d e c h ó w , p o d o b n i e j a k t ę t n o , r ó w ­
n i e ż m a l e j ą i w y n o s z ą o d p o w i e d n i o 1-4 o d d e c h ó w
na m i n u t ę oraz 2-3 u d e r z e ń serca. Z a p o t r z e b o w a n i e
p o k a r m o w e (energetyczne) w okresie h i b e r n a c j i
p o k r y w a n e jest z r e z e r w t ł u s z c z o w y c h , j a k i e z w i e ­
rzę o d k ł a d a w w y n i k u intensywnego żerowania
w m i e s i ą c a c h letnich.
Przebudzone w i o s n ą ś w d s t a k i w w y n i k u w y k o ­
rzystania s w o i c h z a p a s ó w t ł u s z c z o w y c h s ą w y c h u ­
dzone i s ł a b e , lecz j u ż po k i l k u d n i a c h o s i ą g a j ą
l e p s z ą s p r a w n o ś ć . O p u s z c z a j ą c nory, n i e j e d n o k r o t ­
n i e m u s z ą p r z e k o p a ć s i ę d o d a t k o w o przez w a r s t w ę
ś n i e g u , z a l e g a j ą c ą jeszcze w t y m czasie w y ż s z e
p a r t i e g ó r . W m a j u 1979 r o k u o b s e r w o w a ł e m p r z e b i ­
cie s i ę ś w i s t a k a przez ś n i e g grutx>ści 3,10 m .
Po w y j ś c i u z w i e r z ę t a s z c z e g ó l n i e c h ę t n i e w y g r z e ­
w a j ą s i ę w w i o s e i m y m s ł o ń c u . Czas ż e r o w a n i a jest
k r ó t k i . W t e d y to w y s z u k u j ą k ę p k i z e s z ł o r o c z n y c h
traw, a najchętniej ś w i e ż ą roślinność zieloną, które
czasem z n o s z ą do nory, aby z j e ś ć je w b e z p i e c z n y m
miejscu.
b y ł y n a w e t losie. Potem w p r a w d z i e p r z y b y l i t a k ż e
raelioranci
i łosie nie wytrzymały już konkurencji.
Wkrótce melioranci uporali się t a k ż e z kaczkami,
k t ó r y c h na r o z l e w i s k a c h b y w a ł o d a w n i e j sporo. A l e
o b w ó d zagospodarowano w t a k i m stopniu, ż e 'U
m y ś l i w y c h przez osiem lat m i a ł o co r o b i ć i m o g ł o
c z e r p a ć s a t y s f a k c j ę z w ł a s n e j pracy.
Po o ś m i u latach d o c e n i o n o i c h starania i u m i e j ę t ­
n o ś c i - o t r z y m a l i wreszcie d r u g i o b w ó d l e ś n o - p o l ny. M i e l i j u ż j e l e n i e , s a m y , dzilci i ż y c i e m y ś l i w s k i e
p o t o c z y ł o s i ę j a k b y szybciej, z n o w y m r o z m a c h e m .
Pierwszego r o k u p a d ł y trzy d z i k i , w i ę c w n a s t ę ­
p n y c h r o z p o c z ę t o o c t i r o n ę - d z i ś m a j ą z tego ł o w i s k a
p o n a d 50 d z i k ó w . N i e z a p o m n i e l i i o n a d n o t e c k i c h
ł ą k a c h - po u s u n i ę c i u d r a p i e ż n i k ó w w p r o w a d z o n o
bażanty. Pojawiły się samy i dziki. W jednym roku
wpuszczono do ł o w i s k a t y s i ą c b a ż a n t ó w , w i r m y c h
po d w i e ś c i e .
G d y p o w s t a w a ł o , n i k t n i e w r ó ż y ł t e m u k o ł u po­
m y ś l n e j p r z y s z ł o ś c i a po latach o k a z a ł o s i ę j e d n y m
z najsilniejszych k ó ł w b y ł y m c h o d z i e s ł t i m p o w i e ­
cie. D z i ś , p o d p i l s k ą a d m i n i s t r a c j ą n a s t ą p i ł o k o l e j n e
•
.
i
'
Jak w i a d o m o , j e d y n ą o b r o n ą ś w i s t a k ó w p r z e d
w r o g a m i jest ucieczka i s c ł i r o n i e n i e s i ę w norze lub
p o m i ę d z y s k a l a m i . Z a g r o ż o n e o s o b n i k i z w y k l e zdo­
ł a j ą ostrzec p o z o s t a ł y c h c z ł o n k ó w r o d z i n y charakte­
rystycznym g w i z d e m i u m k n ą ć przed g r o ż ą c y m nie­
b e z p i e c z e ń s t w e m . T e n t y p o w y d ź w i ę k ostrzegaw­
czy, o d k t ó r e g o p o c h o d z i nazwa ś w i s t a k a , jest w ł a ś ­
c i w i e w y d a w a n y m z g ł ę b i g a r d ł a kirzykiem. Z w y k l e
t r w a o n k r ó t k o i jest b a r d z o d o n o ś n y . N a g w i z d
p o z o s t a ł e o s o b n i k i r e a g u j ą zawsze z w i ę k s z e n i e m
o s t r o ż n o ś c i l u b t e ż , z a l e ż n i e od tonacji, natychmias­
t o w ą u c i e c z k ą . Z nory w y c h o d z ą po d ł u ż s z e j c h w i l i ,
a l b o p o z o s t a j ą w n i e j do n a s t ę p n e g o d n i a . W r o d z o ­
nej o s t r o ż n o ś c i i s p o s t r z e g a w c z o ś c i oraz d o s k o n a ł e ­
mu wzrokowi często zawdzięczają świstaki życie.
Ich g ł ó w n y m i n a t u r a l n y m i w r o g a m i s ą lis i o r z e ł ,
które jednak tylko w szczególnych przypadkach
m o g ą s t a n o w i ć p o w a ż n e n i e ł w z p i e c z e ń s t w o dla
tych g r y z o n i . W r z e c z y w i s t o ś c i s ą one sanitariusza­
m i , e h m i n u j ą c o s o b n i k i chore, n i e z b y t o s t r o ż n e ,
stare.
O b s e r w u j ą c j e d n o ze s t a n o w i s k ś w i s t a k a , z a u w a ­
ż y ł e m w ś r ó d r o d z i n y l i c z ą c e j cztery o s o b n i k i w y r a ź ­
ny n i e p o k ó j . J e d e n z ż e r u j ą c y c h ś w i s t a k ó w spos­
t r z e g ł s k r a d a j ą c e g o s i ę lisa. Rodzina s k r y ł a s i ę do
nory poza j e d n y m s t a r y m ś w i s t a k i e m , k t ó r y jeszcze
c h w i l ę o b s e r w o w a ł z w y l o t u nory o d c h o d z ą c e g o bez
ł u p u lisa. W Tatrach znane s ą j e d n a k p r z y p a d k i
udanego ataku wsponmianego d r a p i e ż n i k a .
I n t e r e s u j ą c y jest a t a k o r ł a , k t ó r y zazwyczaj do­
brze zna p o ł o ż e n i e ś w i s t a c z y c h ostoi. Ptak ten stara
się z a s k o c z y ć świstaki, dlatego też leci nisko. Z w i ę ­
kszej w y s o k o ś c i atakuje n i e c h ę t n i e , zaprzestaje
t a k ż e a t a k u , k t ó r y s i ę raz n i e p o w i ó d ł .
D r a p i e ż n i k i m o g ą b y ć n i e b e z p i e c z n e dla ś w i s t a ­
k ó w , poza w i o s e r m y m w y j ś a e m z nor. r ó w n i e ż
w okresie w y p r o w a d z a n i a m ł o d y c h , k t ó r e po raz
p i e r w s z y w y c h o d z ą c z nor, s ą bardzo n i e o s t r o ż n e .
C h a r a k t e r y s t y c z n ą c e c h ą i c h z a c h o w a n i a jest c i e k a ­
w o ś ć oraz w i e l k a potrzeba zabawy. O b s e r w u j ą c
m a ł e c z ę s t o m o ż n a z a u w a ż y ć i c h w z a j e n m e moco­
w a n i e s i ę , k i e d y to s t o j ą c na t y l n y c h ł a p ł t a c h j e d n o
p r ó b u j e p o w a l i ć d r u g i e . L e ż ą c e z w y k l e jest l e k k o
k ą s a n e . Z a b a w a taka t r w a d z i e s i ą t k i m i n u t , przy
c z y m o d b y w a s i ę p r z e w a ż n i e w o b e c n o ś c i doro­
s ł y c h , bacznie k o n t r o l u j ą c y c h teren. C z ę s t o w zaba­
wach z młodymi udział biorą również osobniki
starsze.
Świstaki w poszukiwaniu pokarmu opuszczają
czasem n o r y z i m o w e na d ł u ż s z y okres. W rejonach
o d d a l o n y c h od n i c h zawsze p r z y g o t o w u j ą nory
przejściowe b ą d ź w y k o r z y s t u j ą naturalne ukrycia,
których używają w chwilach zagrożenia.
W a r i m k i ś r o d o w i s k a b y t u ś w i s t a k a , do k t ó r y c h
w s p o s ó b tak i n t e r e s u j ą c y p r z y s t o s o w a ł s i ę , pozwo­
liły p r z e ż y ć m u w T a t r a c h p o n a d 10 t y s i ę c y lat,
a w i ę c od okresu l o d o w c o w e g o . O t a c z a j ą c a p r z y r o ­
da p r z y c z y n i ł a s i ę w p r z e s z ł o ś c i do r e g u l a c j i l i c z e b ­
n o ś c i i w y s t ę p o w a n i a tego ssaka. N i g d y j e d n a k nie
s t a n o w i ł a z a g r o ż e n i a w y n i s z c z e n i a go, j a k i e stwo­
rzył sam c z ł o w i e k .
p r z y ś p i e s z e n i e . Sytuacja finansowa staia s i ę na tyle
dobra, ż e p o s t a n o w i o n o z b u d o w a ć j a k i ś d o m e k
w łowisku. Zdania były podzielone - p o c z ą t k o w o
c h c i a n o w s t a w i ć do lasu z w y k ł y k i o s k ,,Ruchu", ale
zwolermicy estetyki zwyciężyli. Zbudowano w i ę c
s k r o m n y d r e w n i a n y d o m e k , o w y m i a r a c h 6,5 m x
X 4,5 m . W k r ó t c e o k a z a ł s i ę zbyt ciasny. R o z p o c z ę t o
rozbudowę.
Z m y ś l i w y m i z „ N o t e c i " s p o t k a l i ś m y s i ę podczas
tegorocznych r e g i o n a l n y c h k o n k u r s ó w p s ó w m y ś l i ­
wskich, w ł a ś n i e w ich d o m k u w pobliżu Kaczorów,
Z a r z ą d W o j e w ó d z k i w Pile j u ż od trzech lat o r g a n i ­
zuje owe k o n k u r s y w s p ó l n i e z t y m k o ł e m ł o w i e c ­
k i m , b a z ą z a ś jest pielenie p o ł o ż o n y w ł o w i s k u d o m
m y ś l i w s k i . O i l e nam w i a d o m o , jest to c h y b a j e d y n e
w Polsce k o ł o , k t ó r e m o ż e p o d j ą ć s i ę o r g a n i z a c j i tak
d u ż e j i trudnej imprezy.
w a ż n i e n i a W R Ł w Pile a d m i n i s t r u j ą w r y b u d o w a n ą
z ich inicjatywy strzelnicą m y ś l i w s k ą w Chodzieży.
Jak w i a d o m o , k o l e j e m y ś l i w s k i e g o ż y c i a w d u ­
ż y m s t o p n i u z a l e ż n e s ą od pogody. Ostatnia z i m a
n i e o s z c z ę d z i ł a n a d n o t e c k i c h ł o w i s k . Pomimo, ż e
u d a ł o s i ę z d o b y ć n a w e t c i ę ż k i s p r z ę t do o d ś n i e ż a n i a
U n i i l e ś n y c h , p o m i m o w y w i e z i e n i a do lasu stu ton
b u r a k ó w , dwoidziestu t o n m a r c h w i , t y l e samo k u k u ­
rydzy, p o m i m o z o r g a n i z o w a n i a w w i e j s k i c h szko­
ł a c h z b i ó r k i suchego chleba, p a d ł y d w a j e l e n i e ,
d w a d z i e ś c i a s a m i siedem d z i k ó w . A l e ten b i l a n s
nie z a c h w i a ł r ó w n o w a g ą k o l a . W t y m sezonie rozpo­
czyna s i ę b u d o w ę w lesie m a g a z y n ó w razem z p a ś ­
n i k a m i , t a k i c h samych j a k j u ż p r e z e n t o w a l i ś m y na
naszych l a m a c h w r e p o r t a ż u z łCoła w p o b l i ż u T r z e ­
bieży, w województwie szczecińskim.
Konkursy, c h o ć p o g o d a n i e d o p i s a ł a , p r z e b i e g a ł y
s p r a w n i e , m y ś l i w i z N o t e c i b y l i na w s z y s t k i c h sta­
n o w i s k a c h , p r z y g o t o w a l i p o s i ł e k przy k o m i n k u . Za­
dowoleni b y l i s ę d z i o w i e i menerzy.
N i e z a l e ż n i e od tego m y ś l i w i z . , N o t e c i " z u p o ­
Na n a d n o t e c m e ł ą k i n a t o m i a s t byc m o ż e p o w r ó c ą
k a c z k i . T r w a t a m b u d o w a s t a w ó w r y b n y c h ; prze­
znaczono na nie p o n a d 500 h e k t a r ó w ł ą k . Zyska na
t y m gospodarka r y b a c k a , a przy d o b r e j w s p ó ł p r a c y
r ó w n i e ż m y ś l i w i i przyroda. (ter.|
O g r a n i c z o n e miejsca w y s t ę p o w a n i a tego g a t i m k u były p o c z ą t k o w o znane nielicznym ludziom,
z a m i e s z k u j ą c y m przed w i e k a m i p o d n ó ż e Tatr.
Z w i ę k s z e n i e z a l u d n i e n i a , r o z w i j a j ą c e s i ę pasters­
t w o , a przede w s z y s t k i m , , ś w i s z c z ą r z e " c z y l i l u d z i e
z a j m u j ą c y s i ę p o l o w a n i e m na ś w i s t a k i , s t a ł o s i ę
p r z y c z y n ą n i e z a u w a ż a l n e g o p o c z ą t k o w o , z a ś w po­
l o w i e X I X w i e k u katastrofalnego j u ż s p a d k u l i c z e b ­
n o ś c i t y c h s s a k ó w . M a s o w e ich niszczenie b y ł o
z w i ą z a n e z z a b o b o i m ą wiarą we własności świstaczego s a d ł a , t ł u s z c z u , k t ó r y r z e k o m o m i a ł l e c z y ć
n a j r ó ż n i e j s z e schorzenia. I ^ u s o w n i c y w y k o p y w a l i
c a ł e rodziny, nie p r z e p u s z c z a j ą c ż a d n e j sztuce,
g d y ż j a k t w i e r d z i l i , pozostawione z w i e r z ę t a i t a k
z g i n ę ł y b y o d mrozu.
S t w o r z e n i e teoretycznie w y s t a r c z a j ą c o d o g o d ­
n y c h w a n m k ó w egzystencji z w i e r z y n i e t a t r z a ń ­
skiej, a w i ę c i ś w i s t a k o w i , p r z e z u t w o r z e n i e P a r k u
N a r o d o w e g o , specjalnych s ł u ż b tej j e d n o s t k i , usu­
n i ę c i e w y p a s u , u p o r z ą d k o w a n i e r u c h u turystyczne­
go, n i e s t a n o w i p e ł n e g o zabezpieczenia b y t u tego
gryzonia. Wymienione pozytywne d z i a ł a n i a s ą n i ­
weczone przez w y s t ę p u j ą c e c i ą g l e w T a t r a c h k ł u ­
s o w n i c t w o . P e w n y c h zniszczonych s t a n o w i s k w y ­
s t ę p o w a n i a n i e z d o ł a ś w i s t a k sam p o n o w n i e zasie­
d l i ć . Barier, j a k i e s t w o r z y ł c z ł o w i e k przez k a n a ł y
u c z ę s z c z a n y c h r e j o n ó w , u r z ą d z e n i a techniczne,
a t a k ż e Ijarier p r z y r o d n i c z y c h i o d l e g ł o ś c i o w y c h
z w i e r z ę to nie b ę d z i e w stanie p o k o n a ć .
W i e l u ś w i a t ł y c h l u d z i , z d a j ą c sobie s p r a w ę z za­
grożenia tatrzańskich zwierząt, a więc i świstaka,
p o d j ę ł o a k c j ę i c h o c ł i r o n y . N a j w i ę k s z e z a s ł u g i w tej
bardzo t r u d n e j , n i e w d z i ę c z n e j , ale j a k ż e cermej
pracy p o ł o ż y l i M . S i ł a - N o w i c k i oraz E. Janota, Ich
akcja u ś w i a d a m i a j ą c a ,
imiiejętność
perswazji
i k o n s e k w e n c j a d z i a ł a n i a , d o p r o w a d z i ł y do tego, ż e
n a w e t tak z a p a l e n i k ł u s o w n i c y j a k J, W a l a i
M . G ą s i e n i c a - S i e c z k a z m i e n i l i swoje p o s t ę p o w a ­
nie, a ruiwet stali s i ę p i e r w s z y m i s t r a ż n i k a m i tatrza­
ń s k i e j z w i e r z y n y . A l a r m u j ą c e a r t y k u ł y profesora
N o w i c k i e g o i k s i ę d z a J a n o t y d o p r o w a d z i ł y do
u c h w a l e n i a przez Sejm K r a j o w y w e L w o w i e w 1868
r. „ U s t a w y w z g l ę d e m z a k a z u ł a p a n i a , w y t ę p i e n i a
i sprzedawania z w i e r z ą t alpejskich w ł a ś c i w y c h Ta­
trom, ś w i s t a k a i dzikicłi k ó z ' .
C z ł o w i e k nadal jednak rozprawia się b e z w z g l ę d ­
n i e ze ś w i s t a k i e m . Ś w i a d c z ą o t y m c h o ć b y miejsca,
w k t ó r y c h ten g a t u n e k d a w n i e j w y s t ę p o w a ł , a obec­
n i e t a m go b r a k . S t a n o w i s k t a k i c h na terenie P a r k u
T a t r z a ń s k i e g o jest w i e l e . D z i w i c i ą g l e n a i w n o ś ć
pewnych k r ę g ó w ludzi, często wykształconych,
w i e r z ą c y c h u p a r c i e w zaboborme l e k a r s t w o ś w i s t a cze. Ich w i a r a oparta jest w y ł ą c z n i e na i r r a c j o n a l ­
n y c h p r z e s ł a n k a c h , n i e m a j ą c y c h n i c w s p ó l n e g o ze
w s p ó ł c z e s n ą w i e d z ą m e d y c z n ą . Przekazy s ł o w n e
o cudownych właściwościach świstaczego sadła,
b e z m y ś l n i e p o w t a r z a n e z p o k o l e n i a na p o k o l e n i e ,
p r z y p o m i n a j ą n a j c i e m n i e j s z ą s t r o n ę pseudomedycznych praktyk.
D l a t e g o t e ż n a l e ż y dobrze z a s t a n o w i ć s i ę n a d
dalszą ewentualną czynną ochroną świstaka, mają­
c ą na c e l u w p r o w a d z e r u e go w rejony d a w n y c h
ostoi.
W r o k u b i e ż ą c y m o b c h o d z i m y 25 r o c z n i c ę p o ­
w s t a n i a T a t r z a ń s k i e g o Parku N a r o d o w e g o . Roczni­
cę uregulowania planowej ochrony całej przyrody
p o l s k i c h Tatr. Wszyscy w i n n i ś m y c h r o n i ć w d a l s z y m
c i ą g u ten n a j w y ż s z y s k r a w e k naszej ojczyzny n i e
t y l k o z o b o w i ą z k u , lecz z w e w n ę t r z n e j potrzeby.
K a ż d y e l e m e n t p r z y r o d y t a t r z a ń s k i e j s k ł a d a s i ę na
jej c a ł o ś ć , r ó ż n o r o d n o ś ć i p i ę k n o .
Z a r ó w n o turysta, j a k i m i e s z k a n i e c Podtatrza m e
m o g ą o b o j ę t n i e p r z e c h o d z i ć o b o k p r ó b y niszczenia
k o m p o n e n t ó w p r z y r o d y Tatr.
WOJCIECH GĄSIENICA-BYKCYN
Leśniczy Tatrzaiiskłego
Parku Narodowego
D z i ś s z c z e g ó l n i e w ł a ś n i e m y , m i e s z k a ń c y tej z i e ­
m i , m u s i m y c ł i r o n i ć to, co nieraz n i s z c z y l i nasi
rodzice. T r u d n e w a r u n k i ż y c i a w p r z e s z ł o ś c i , okresy
z n a n y c h tutaj g ł o d ó w , c h o r ó b , w o j e n , k ł o p o t l i w e
zwyczaje, wszystko to razem n i e u s p r a w i e d l i w i a
f a k t u niszczenia ś w i s t a k a . N i e m o ż e m y d o p u ś c i ć ,
aby c z ł o w i e k p r z y c z y n i ł s i ę przez s w ą d z i a ł a l n o ś ć
do zniszczenia j a k i e g o k o l w i e k e l e m e n t u ś w i a t a
z w i e r z ę c e g o Tatr,
W obecnej c h w i l i m a m y p r z y k ł a d y b e z p o w r o t n e ­
go z u b o ż e n i a f a i m y tego r e j o n u Polski o t a k i e g a t i m k i j a k troć d u n a j c o w a , d r o z d s k a l n y , o r z e ł p r z e d n i ,
ż b i k czy w i l k . Na naszych oczach w c i ą g u ostatnich
lat c i ą g l e u b y w a n i e p y l a k ó w a p o l l o . n i e d ź w i e d z i ,
k o z i c oraz ś w i s t a k ó w .
7
w myśliwskim dworzyszczu nad Bugajem
Sekretarzowi
KC PZPR tow. Jozetowi Pińkowskiemu,
któremu
towarzyszy wlcemiaister Leśnictwa
i PD
Józef Kardyś, meldunek o gotowości
do otwarcia wystawy 35-tetniego dorobku piotrkowskich
myśliwych
składa przewodniczący
ZG PZŁ Jerzy Krupka w ot>ecności łowczego
wojewódzkiego
Jana
Suchorsiciego
Dożynkowa Wystawa Łowiecka
w Piotrkowie Trybunalskim
Stdlo s i ę j u ż d o b r ą i p o ż y t e c z n ą t r a d y c j ą , iż coro­
cznie w m i e ś c i e , w k t ó r y m o d b y w a j ą s i ę C e n t r a l n e
D o ż y n k i , p r e z e n t u j ą m y ś l i w i danego regionu swoją
g o s p o d a r k ę , z a r ó w n o miejscowemu społeczeństwu,
jak i licznym gościom d o ż y n k o w y m z c a ł e g o kraju.
W r o k u b i e ż ą c y m zaszczyt ten s p o t k a ł p i o t r k o w ­
s k ą w o j e w ó d z k ą o r g a n i z a c j ę ł o w i e c k ą . Zaszczyt sprawa oczywista, ale p ó k i co, bardzo s o l i d n i e
i z w i e l k i m p o ś w i ę c e n i e m napracowali się myśliwi
ze w s z y s t k i c h k ó ł , aby w y s t a w a m o g ł a b y ć o t w a r t a
w ich nowym własnym domu.
Tak się złożyło, że m o g l i ś m y b y ć ś w i a d k a m i k i l k u
kolejnych e t a p ó w budowy owego domu - prawdzi­
w i e m y ś l i w s k i e g o , bo i p o s t a w i o n e g o na skraju lasu,
1 z m i e j s c o w y c h sosen, c h o ć na m o d ł ę p o d h a l a ń s k ą
na p ł a z y p o c i ę t y c h i w g ó r a l s k i c h chat z r ę b y p o b u ­
d o w a n e g o . W a r t o w s p o m n i e ć i o c i ą g ł o ś c i tradycji,
b o w i e m g d z i e ś n i e d a l e k o , j a k to p o d a j ą przekazy
tiistorycz.ne, z n a j d o w a ł s i ę p r z e d w i e k a m i d r e w n i a ­
ny d w ó r m y ś l i w s k i ostatniego z J a g i e l l o n ó w .
Co b y ł o t y l k o m o ż n a , w y k o n a n o s p o ł e c z n ą p r a c ą ,
gros jej p r z y p a d ł o na p o c z ą t e k i k o n i e c b u d o w y w ś r o d k u p o m a g a l i j u ż n i e lada fachowcy - c i e ś l e
z Bukowiny.
J e ś l i c h o d z i o p r a c ę s p o ł e c z n ą , to w w y z n a c z o n e
d n i i g o d z i n y p r z y j e ż d ż a l i na t e r e n b u d o w y m y ś l i w i
2 p o s z c z e g ó l n y c h kłH ł o w i e c k i c h c a ł e g o p i o t r k o w ­
skiego r e g i o n u , w i e l u , z g o d n i e z j u ż o g ó l n o k r a j o w ą
t r a d y c j ą , s p ę d z a ł o t u swoje urlopy, i t a k i m to sposo­
b e m w trzy m i e s i ą c e s t a n ą ł ó w n i e t y p o w y , n i g d z i e
d o t ą d przez nas p r z e d t y m nie s p o t y k a n y D o m
M y ś l i w e g o w P i o t r k o w i e T r y b u n a l s k i m , w jego
d z i e l n i c y z w a n e j Wierzeje, na terenie i s t n i e j ą c e j od
d w u n a s t u j u ż lat strzelnicy m y ś l i w s k i e j . Ż e n i e t y p o ­
wy, n i e z w y k l e oryginalny, o niecodziermej archi­
tekturze, m o ż n a s i ę p r z e k o n a ć c h o ć b y z zamieszczo­
n y c h z d j ę ć . S ą d z i m y , ż e 7.arówno inicjatorzy j e g o
p o w s t a n i a , j a k i b u d o w n i c z o w i e , a talcże przyszli
u ż y t k o w n i c y (jak s i ę d o w i e d z i e l i ś m y , znajdzie tu
s t a ł e pomieszczenie p r o j e k t o w a n e m u z e u m przyr o d n i c z o - i o w i e c k i e ) , m o g ą b y ć z d o m u tego d i m i n i ,
a myśliwi z innych województw patrzeć n a ń z kon­
struktywną zazdrością.
P r z e w o d z i ł i m ł o w c z y w o j e w ó d z k i Jan Suchorski,
n i e z m o r d o w a n y tak w i n i c j a t y w a c h , j a k i w c i e l a n i u
ich w ż y c i e , d o s k o n a ł y organizator nie pierwszej j u ż
tak d u ż e j i m p r e z y z w i ą z k o w e j .
D o m s t a n ą ł na czas. A l e jes7xrze w p r z e d d z i e ń , ale
jeszcze w p a r ę g o d z i n p r z e d o t w a r c i e m b y ł y c h w i l e
bardzo n e r w o w e . Oto w ś w i e ż o n a w i e z i o n e j z i e m i
u g r z ę z ł a w y w r o t k a , oto o s u n ą ł s i ę n i e b e z p i e c z n i e
ze s k a r p y s p i e s z ą c y jej z p o m o c ą c i ę ż k i c i ą g n i k ,
a zaraz po n i m w i e l k i w a l e c r o z p r a s o w u j ą c y d o p i e r o
co w y l a n y na d r o g ę asfalt. Były to j e d n a k p r z y s ł o ­
w i o w e szczypty soli, bez k t ó r y c h m d ł y p o d o b n o
b y w a s m a k k a ż d e g o sukcesu.
Skoro powstaje g d z i e ś o b i e k t ł a d n y , p o ż y t e c z n y ,
trwały ~ taki, w k t ó r e g o powstanie z a a n g a ż o w a n o
w i e l e s p o ł e c z n e g o t r u d u - m y ś l i i c z y n u - jest d o b r y
zwryczaj h o n o r o w a n i a n a j b a r d z i e j
zasłużonych
w t y m d z i e l e l u d z i przez w y m i e n i a n i e ich z i m i e n i a
i n a z w i s k a , a n a w e t imiieszczania p o d o b i z n w pra­
sowych publikacjach. W tym konkretnym przypad­
k u p o w s t a ł a b y bardzo d ł u g a lista, n i e z w y k l e z r e s z t ą
trudna do s p o r 7 . ą d z e n i a - aby c z y j e g o ś w y s i ł k u nie
p o m n i e j s z y ć , k o m u ś m n e m u z n o w u n i e d o d a ć po­
nad z a s ł u g ę , z w ł a s z c z a ż e j e d e n m ó g ł d u ż o i z r o b i ł
d u ż o , drugi z a ś nie m ó g ł wcale, ale uczynił c h o ć
t r o c h ę . M i e l i ś m y t r u d n o ś ć jeszcze j e d n ą : n a w e t c i ,
k t ó r z y p o w i n n i , g w o l i najł>ardziej o b i e k t y w n e j p r a ­
w d z i e , p r z y z n a ć s i ę do z a s ł u g , starali s i ę swoje
osoby o d s i m ą ć na najdalsze p l a n y M o ż e m y w i ę c
t y l k o w y m i e n i ć u w i d o c z n i o n y w oficjalnych d o k u ­
mentach „ s z t a b " budowy d o m u i komitet organiza­
cyjny w y s t a w y - l u d z i , k t ó r z y m u s i e l i w y m y ś l e ć
i z r o b i ć wszystko, aby n i e r e a l n y p r a w i e t e r m i n
trzech m i e s i ę c y , od r o z p o c z ę c i a k o p a n i a f u n d a m e n ­
t ó w do z a k o ń c z e n i a b u d o w y , to znaczy p o s i a n i a
t r a w y i posadzenia d r z e w e k i k r z e w ó w , m ó g ł z o s t a ć
dotrzymany.
W s o b o t ę . H w r z e ś n i a , d z i e ń pr7.ed Ś w i ę t e m Plo­
n ó w , o g o d z i n i e 12.45 p r z e d g ł ó w n y m w e j ś c i e m do
Domu M y ś l i w e g o z e b r a ł się aktyw łowiecki woje­
w ó d z t w a piotrkowskiego, budowniczowie, dzienni­
karze. Na teren strzelnicy p r z y b y w a j ą : sekretarz
K o m i t e t u C e n t r a l n e g o Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotniczej towarzysz J ó z e f P i ń k o w s k i , w i c e p r e ­
m i e r L o n g i n C e g i e l s k i , K i e r o w n i k W y d z i a ł u Rolnic­
twa i G o s p o d a r k i Ż y w n o ś c i o w e j K C PZPR Jerzy
Wojtecki. ^ c a Kierownika W y d z i a ł u Rolnictwa
i Gospodarki Ż y w n o ś c i o w e j Witold Stasiński, m i n i ­
strowie - R o l n i c t w a L e o n K ł o n i c a . P r z e m y s ł u S p o ż y ­
wczego i Skupu Emil Kołodziej, wiceminister Leśni­
ctwa i P r z e m y s ł u Drzewnego Józef Kardyś. Towa­
r z y s z ą i m m . i n . I sekretarz K W PZPR S t a n i s ł a w
S k ł a d o w s k i , w o j e w o d a p i o t r k o w s k i Leszek W y s ł o c k i , prezes Wojew<>dzkiej Rady Ł o w i e c k i e j K o m e n ­
dant W o j . M O p ł k B r o n i s ł a w M o c z k o w s k i .
P r a w d o p o d o b n i e bardzo d ł u g o o w e trzy m i e s i ą c e
ł j ę d ą p a m i ę t a l i S t a n i s ł a w Boczek, H i e r o n i m C z e k a ­
l s k i , Z b i g n i e w J a n e c k i , Z y g m i m t M a c k i e w i c z , Ed­
w a r d M a j e k , B r o n i s ł a w M o c z k o w s k i . L u c j a n Reczek, M i e c z y s ł a w Ś l ą z a k , czy Jan S z c z e p a n o w s k i .
W l e ś n e j scenerii w i t a j ą p r z y b y ł y c h ł o w i e c k i e
sygnały, w wykonaniu zespołu trębaczy z Biało­
wieży
P r z e w o d n i c z ą c y Z a r z ą d u G ł ó w n e g o Polskiego
Z w i ą z k u ł o w i e c k i e g o Jerzy K r u p k a w t o w a r z y s t w i e
ALBIN KRYŃSKI
Z d f ę d a : ANDRZEJ
IWANOWSKI
ł o w c z e g o w o j e w ó d z k i e g o Jana S u c h o r s k i e g o s k ł a ­
da t o w . J ó z e f o w i P i ń k o w s k i e m u m e l d u n e k o goto­
w o ś c i do o t w a r c i a w y s t a w y d o r o b k u p i o t r k o w s k i c h
myśliwych w nowo zbudowanym Domu Myśliwego.
Tradycyjne przecięcie wstęgi, którego d o k o n a ł
sekretarz K C PZPR tow. J. P i i i k o w s k i , k o ń c z y ofi­
c j a l n ą u r o c z y s t o ś ć . Przedstawiciele p a r t i i i r z ą d u
oraz zaproszeni g o ś c i e z w i d o c z n y m zainteresowa­
n i e m rozpoczęli zwiedzanie ekspozycji zatytiiiowanej „ 3 5 lat ł o w i e c t w a na Z i e m i P i o t r k o w s l d e j " .
W y s t a w ę u r z ą d z o n o w zespole s z e ś c i u ś c i ś l e ze
s o b ą p o ł ą c z o n y c h b u d y n k ó w , j a k i e s k ł a d a j ą s i ę na
D o m , na p o w i e r z c h n i 460 m ^ Z h a l l u z w i e d z a j ą c y
t r a f i a l i do s a l i o g ó l n e j p o t r a k t o w a n e j j a k o w p r o w a ­
d z e n i e do c a ł e j w y s t a w y . Z n a l a z ł y s i ę t a m teksty
i n f o r m a c y j n e o celach i z a d a n i a c h ł o w i e c t w a , foto­
g r a m y , trofea oraz okazy r ó ż n y c h g a t u n k ó w p t a k ó w .
W n a s t ę p n e j s a l i umieszczone z o s t a ł y , m i ę d z y i m i ­
t u j ą c y m i las n a t u r a l n e j w i e l k o ś c i d r z e w a m i , g r u p y
z w i e r z ą t ł o w n y c h ; ś c i a n y p o k r y w a ł y s k ó r y i trofea.
K o l e j n a ekspozycja o b e j m o w a ł a 40 w i e ń c ó w j e l e n i ,
dalsze z a ś - 200 p a r o s t k ó w , o r ę ż a d z i k ó w , z w i e r z y ­
n ę d r c ^ n ą . Na wystawie z n a l a z ł o się r ó w n i e ż cieka­
w e stoisko Polskiego Z w i ą z k u W ę d k a r s k i e g o .
Sala
ogólna
Fragment
ekspozycll
Przed najlepszym polskim wieńcem,
tym w 1977 r. w Górowie
Bawieckim
pkL CIC)
zdobyf243,78
N a z a k o ń c z e n i e tej relacji t r o c h ę d a n y c h statysty­
c z n y c h o ł o w i e c t w i e Z i e m i P i o t r k o w s k i e j . O t ó ż po­
wierzchnia ł o w i e c k a w o j e w ó d z t w a wynosi ponad
570 tys. ha i p o d z i e l o n a jest na 105 o b w o d ó w ;
w 96 z n i c h gospodarzy 67 k ^ , w t y m 45 macierzys­
t y c h ; z r z e s z a j ą one p o n a d t y s i ą c c z ł o n k ó w , w w i ę ­
kszości roljotników i p r a c o w n i k ó w umysłowych.
Stany z w i e r z y n y s ą n a s t ę p u j ą c e : o k o ł o 1000 j e l e n i ,
ok. eOOO sam. ok. 900 d z i k ó w , ok. 80 000 z a j ę c y ,
100 000 k u r o p a t w i 16 000 b a ż a n t ó w .
d o k o ń c z e n i e na str. 12
.4.Sf•'i^...i>...,.i
. „.
-i
i
z dziennika wspomnień
Jakuba Sakowicza
Przerwa j a k ą t y m razem z r o b i ł e m w p i s a n i u m e g o
d z i e i m i k a p r z e d ł u ż y ł a s i ę do j a k i d i ś d w ó c h m i e s i ę ­
cy. Przyczyn tego b y ł o p a r ę , raczej m a ł o w a ż n y c h ,
w i ę c je p o m i j a m , a w to miejsce p r z y p o m n ę , ż e
s k o ń c z y ł e m n a t y m , jaic t o ś m y z A d a m e m n i e m o g l i
a n i s p o t k a ć , a n i t y m b a r d z i e j d o j ś ć na s t r z a ł o w y c h
d w ó c h w a r c h l a k ó w o b i e c a n y c h j a k o prezent n a ś l u b
A n k i , starszej z d w u c ó r e k n a d l e ś n i c z e g o .
Sytuacja m i a ł a s i ę p o d o b n i e j a k w bardzo p i ę k ­
nym opowiadariiu jakiegoś litewskiego myśliwego,
d r u k o w a n y m przed laty w , , Ł o w c u P o l s k i m " , a no­
s z ą c y m tytuł, k t ó r y z a p a m i ę t a ł e m do d z i ś . T y t u ł t e n
brzmiał: „Trzeba zabić łosia". Nie m o g ę się oprzeć
c h ę c i a b y c h o ć j a k n a j k r ó c e j n i e p r z y p o m n i e ć na
t y m miejscu t a k ż e jego treści.
Rzecz b y ł a o t ó ż o t y m , ż e z j a k i e g o ś w a ż n e g o
p o w o d u i w k t ó r y m ś z ł o w i s k n a L i t w i e trzeba b y ł o
odstrzelić łosia. Zorganizowano w tym celu całą
ł o w i e c k ą w y p r a w ę i po licznych trudach myśliwi
doszli z w i e r z a , k t ó r y u c h o d z ą c p r z e d p o g o n i ą schro­
n i ł s i ę n a b a g n i e i t a m t e ż z a c z ą ł coraz b a r d z i e j
g r z ę z n ą ć w zdradnej t o p i e l i . 1 s t a ł o s i ę , ż e w t e d y
wszyscy ł o w c y , n i e m a ł y m p o ł ą c z o n y m w y s i ł k i e m
p o c z ę l i r a t o w a ć ł o s i a z opresji, k t ó r a inaczej s k o ń ­
c z y ł a b y s i ę n i e c h y b n ą j e g o ś m i e r c i ą . Było to zada­
n i e i c i ę ż k i e i t r w a ł o d ł u g o - wreszcie j e d n a k
w y c i ą g n i ę t o ł o p a t a c z a na suche, ICiedy t r o c h ę
o d s a p n ą ł i p r z y s z e d ł d o siebie, k l e p n i ę t o w zad,
ż y c z ą c s z c z ę ś l i w e j d r o g i . N i e m u s z ę d o d a w a ć iż ł o ś
s k w a p l i w i e w n i ą p o d ą ż y ł . Bardzo m i s i ę s p o d o b a l i
c i m y ś l i w i ; j a k to b y b y ł o dobrze g d y b y wszyscy
takimi byli...
Z n a l e ź l i ś m y s i ę z A d a m e m w j a k i m ś sensie w po­
dobnej s y t u a c j i : trzeba z a b i ć d w a d z i k i na w e s e l n ą
k u c h n i ę , ostateczny tego t e r m i n t u ż , t u ż , a m y n i c w r a c a m y co d z i e ń bez d z i k ó w , j a k t a m c i L i t w i n i bez
ł o s i a . Z a ł o ż e n i a i f i n a ł y t a k i e same, c h o ć ś r o d k o w a
c z ę ś ć eposu i r m a . W naszym p r z y p a d k u po prostu
n i e b y ł o d z i k ó w . T y m r a z e m z a w i ó d ł na c a ł e j l i n i i
ł o w i e c k i nos i bogate d o ś w i a d c z e n i e A d a m a . N i e
w i d z i e l i ś m y n i c o co n a m c h o d z i ł o a n i na z n a n y c h
p r z e s m y k a c h a n i w , , m u r o w a n y c h " o w s i a n y c h czy
• k u k u r y d z i a n y c h s t o ł ó w k a c h n a p o l a c h pegeeru, a n i
w p o b l i ż u o b l a n y c h ż y w i c ą p n i sosen, o k t ó r e , j a k
w i a d o m o , czarny z w i e r z o c i e r a ć s i ę b a r d z o l u b i . Ba,
do tej p o r y A d a m p o t r a f i ł n i e o m y l n i e t a k s i e b i e j a k
i i n n y c h p o d p r o w a d z i ć na pewne d z i k i , po odnale­
zieniu nad wieczorem świeżego buchtowiska.
(„Tam gdzie dzik k o ń c z y buchtowanie wieczorem,
tam z c a l ą p e w n o ś c i ą rozpocznie je rano ' - m a w i a ł ) .
J u ż m y ś l a ł e m , ż e n a m s i ę k a r t a wreszcie o d m i e n i ,
bo naszym n i e c o d z i e n n y m u g a n i a n i e m s i ę po ł o w i ­
sku zainteresowali się robotnicy leśni. Kiedyśmy i m
w y j a ś n i l i cel naszych z a b i e g ó w i s h a p i e n i e z p o w o ­
d u c i ą g ł e g o n i e p o w o d z e n i a , wszyscy naraz w y ­
k r z y k n ę l i : ,,A t o ż p r z e c i e ż j e d e n t a k i odyriczak o d
d w ó c h t y g o d n i o j a k i e t r z y d z i e ś c i m e t r ó w o d nas
w y l e g u j e s i ę w m r o w i s k u ! M y j e g o na p o c z ą t k u s i ę
baili, a o n c h o l e r a nas w c a l e - n i c a nic. Teraz n a w e t
to i p o s y p i a sobie, t y l k o co j a k i ś czas j e d n o oczko
otworzy, w m r o w i s k u s i ę p o p r a w i i d a l e j s p o k o j n i e
p o c h r a p u j e . M o ż e m y go p o k a z a ć , c h o ć b y i zaraz.,."
S p o j r z a ł e m na Adama, A d a m na mnie. N i e wie­
d z i e l i ś m y czy s i ę r o z e ś m i a ć , czy z a z g r z y t a ć z ę b a m i .
W rezultacie, bez s ł o w a r u s z y l i ś m y za n a s z y m i prze­
wodnikami.
Trzeba p r z y z n a ć , ż e n i c n i e p r z e s a d z i l i z t y m
d z i k i e m w m r o w i s k u . D u ż y b y ł to odyniec, z t y m ż e
m o g l i ś m y g o o b e j r z e ć w o l n o u c h o d z ą c e g o k u po­
b l i s k i m m i o d n i k o m , n a d o b r e 150 m e t r ó w . R o b o t n i ­
cy b y l i t ą r e j t e r a d ą z w i e r z a n i e z m i e r n i e z d z i w i e n i ,
natomiast m y n i e i zaraz i m w y j a ś n i l i ś m y , ż e k a ż d y
d z i k i z w i e r z to m ą d r a sztuka, a t e n stary d z i k dosko­
nale u m i e o d r ó ż n i ć p i ł ę i s i e k i e r ę w r ę k u c z ł o w i e k a
o d m y ś l i w s k i e j strzelby.
P o c z ą t k o w o n i e c h c i e l i n a m u w i e r z y ć , ale k i e d y ­
ś m y n a s t ę p n e g o d n i a p o w t ó r z y l i eksperyment i s k u ­
t e k b y l t a k i sam, n a b r a l i do d z i k a w i d o c z n e a o
10
szacunku. A b y i c h jeszcze b a r d z i e j p r z e k o n a ć , u m ó ­
w i l i ś m y s i ę z A d a m e m , i trzeciego d n i a p r z y s z l i ś m y
d o p r a c u j ą c y c h r o b o t n i k ó w bez b r o n i , j e d y n i e z p o ­
ż y c z o n y m i od gajowego c e c h o w n i k a m i w r ę k a c h .
T y m razem na nasz w i d o k o d y n i e c n a w e t s i ę n i e
p o r u s z y ł , t r o c h ę d ł u ż e j t y l k o ś w i d r o w a ł nas s w y m i
b y s t r y m i o c z k a m i . C o p r a w d a m o g ł e m ja l u b A d a m
m i e ć ukrytą pod p ł a s z c z e m z a ł a d o w a n ą b r o ń i w ten
s p o s ó b p r z e c h y t r z y ć d z i k a , ale m i a l on ze cztery razy
po p r z e p i s o w e c z t e r d z i e ś c i k i l o i b y ł n i e pierwszej
j u ż m ł o d o ś c i , w i ę c g d y b y nawet... d o daty ś l u b u
skruszeć by już nie zdołał.
N a d s z e d ł szybko d z i e ń w e s e l a i j a k o ś l u b n y p r e ­
zent o d nas d w ó c h o b r a c a ł y s i ę na r o ż n a c h d w a
piękne... jagnięta, które zdążyliśmy w porę nabyć
w s ą s i e d n i e j wiosce. Z a n i m p r z y s z ł a k o l e j na i c h
skosztowanie, n i e w i e l u b i e s i a d n i k ó w b y ł o w stanie
r o z p o z n a ć p r z e m i a n ę jakiej u l e g ł y p i e k ą c s i ę nad
ogniskiem zapowiadane warchlaki. Nie p o z w a l a ł y
i m na to i ochoczo s p e ł n i a n e toasty i p a n u j ą c e zaraz
za n i e w i e l k i m k r ę g i e m o g n i a w i e c z o r n e c i e m n o ś c i .
A l e to b y ł o p o t e m . N a j p i e r w z a ś , to znaczy k o ł o
p o ł u d n i a , po r o d z i c i e l s k i m b ł o g o s ł a w i e ń s t w i e , przy
k t ó r y m postronnych ś w i a d k ó w n i e b y ł o , m ł o d z i a za
n i m i ich rodziny i g o ś c i e , ż e g n a n i d ź w i ę k a m i orkie­
stry p o j e c h a l i d o p e ł n i ć ś l u b n y c h f o r m a l n o ś c i do
n i e z b y t o d l e g ł e g o miasta.
C h c i a ł b y m teraz z r o b i ć d y g r e s j ę n a temat d o m u
r o d z i i m e g o p a n n y m ł o d e j i zaraz p o t e m d o m u w e ­
selnego o d d a l o n e g o o d n i e g o i j a k i e ś sto m e t r ó w
w l i n i i prostej, w o b u b o w i e m p a n o w a ł a atmosfera
j a k i e j coraz t r u d n i e j j u ż w dzisiejszych czasach
u ś w i a d c z y ć , A i to w e s e l e o d b y w a j ą c e s i ę w d w ó c h
s ą s i e d r u c h domach i m i ę d z y n i m i - niespotykane,
bo ani miejskie ani wiejskie, tylko l e ś n e .
O t ó ż d o m r o d z i n n y A n i , a w ł a ś c i w i e d o m miesz­
k a l n y i c a ł e p r z y n a l e ż n e d o n i e g o gospodarstwo
s ł u ż ł w w e ojca, s ą n i e t y p o w e t a k ze w z g l ę d u na s w ą
a r c h i t e k t u r ę j a k i otoczenie u k s z t a ł t o w a n e przez
d w a a m o ż e n a w e t i w i ę c e j . . . stuleci. A w t a k i e j
scenerii inaczej w y g l ą d a j ą i a k t o r z y w i d o w i s k a ,
inaczej b r z m i ą i c h g ł o s y , inaczej d ź w i ę c z ą i n s t r u ­
menty. T a k ż e p l a n ó w , o w y c i ą g n i ę c i e ręki' lub po­
s t ą p i e n i e p a r u k r o k ó w , m o g ł o tam b y ć w i ę c e j n i ż
d z i e s i ę ć - z w i e c z o r n y m i m g ł a m i , n i e o d l e g ł y m la­
sem, g w i a z d a m i i k s i ę ż y c e m w g ó r z e i i c h p o b l y s l d i w y m i o d b i c i a m i w cichej t a f l i s a d z a w k i . G d y do
tego d o ł ą c z y ć jeszcze g ł o s y z p ó l i lasu. z s ą s i e d n i e j
wsi... M u s z ę jeszcze d o d a ć , ż e w o k ó ł d o m u wesel­
nego t r w a ł y , d a j ą c za n a j l ż e j s z y m p r z e j ś c i e m w i a ­
tru, z n a k swego o d w i e c z n e g o n a t y m m i e j s c u ż y w o ­
ta - p o t ę ż n e d ę b y .
Do domostwa n a d l e ś n i c z e g o wjeżdżało się lub
w c h o d z i ł o s t a r ą a l e j ą k a s z t a n o w ą , z a ł a m a n ą pod
k ą t e m p r o s t y m w l i t e r ę „ L " , D l a m n i e w i e l c e cha­
rakterystyczne b y ł o to, iż aleja ta p r o w a d z i ł a n i e d o
umieszczonego symetrycznie p o ś r o d k u b u d y n k u
g ł ó w n e g o w e j ś c i a , wspartego na d w ó c h b i a ł y c h
k o l u m i e n k a c h , lecz d o w e j ś c i a u szczytu d o m u ,
a w e j ś c i e to b y ł o w e j ś c i e m do obszernej k u c h n i ,
zawsze c i e p ł e j , zawsze l u d n e j i zawsze g o t o w e j do
p o s i l e n i a k a ż d e g o n a w e t n a j b a r d z i e j niespodzie­
w a n e g o przybysza.
B u d y n e k o d frontu b y l p a r t e r o w y , m a n s a r d k a
z n a j d o w a ł a s i ę p o j e g o d r u g i e j „ o g r o d o w e j " stronie
i m a ł e j e j o k i e n k a n a sad w ł a ś n i e w y c h o d z i ł y . N a
sad, w n i m n i e w i e l k ą p a s i e k ę oraz c z ę ś ć rozUcznych
z a b u d o w a ń - s t a r o ś w i e c k i lamus czy t e ż ś w i r o n e k ,
d o k t ó r e g o w c h o d z i ł o s i ę po umieszczonych n a
z e w n ą t r z schodkach, o g r o m n ą s t o d o ł ę i n i e w i e l k ą
d r e w r u t n i ę . D a l e j n a p r a w o , s t a ł a stajnia, obora oraz
r o z c i ą g a ł y s i ę odgrodzone o d n i c h n i s k i m p ł o t e m
o g r ó d k i - w a r z y w n y i kwiatowy. W bok od nich
znajdował się spłacłieć dzikiej zieleni, w p o ś r o d k u
której cłiłodził k a ż d e g o , z w ł a s z c z a w d n i upalne,
j u ż sam w i d o k d w ó c h n i e w i e l k i c h
sadzawek.
W d z i e ń cichych, najwyżej p o b r z ę k u j ą c y c h leciutko
l o t a m i w a ż e k , za to w i e c z o r a m i w i o s e n n y m i roz-
kumkanych. czyniących rywalizację słowikom kon­
c e r t u j ą c y m w p o b l i s k i c h k r z e w a c h j a ś m i n u . Ran­
k i e m b u d z i ł y d o m o w n i k ó w i r m e r o z l i c z n e "ptaki,
k t ó r e o b r a ł y sobie do ś p i e w a n i a g ę s t w ę d w ó c h
o l b r z y m i c h srebrnych ś w i e r k ó w , r o z s t a w i o n y c h j a k
d w a j b a j k o w i s t r a ż n i c y po o b u stronach w s p o m n i a - .
nego b i a ł e g o p ó ł g a n k u . W c h o d z i ł o s i ę p r z e z e ń d o
sieni, w k t ó r e j pan d o m u m i a ł p r a w o p o r o z k ł a d a ć
i p o r o z w i e s z a ć swe rozliczne trofea m y ś l i w s k i e s k ó r y , p o r o ż a , l i r y i m e d a l i o n y . D ł u g i , lecz n i e z b y t
szeroki k o r y t a r z w e w n ę t r z n y p r o w a d z i ł do trzech
p o k o i w a m f i l a d z i e , k u c i m i , ł a z i e n k i oraz w s p i n a ł
s i ę d r e w n i a n y m i s c h o d a m i k u mansardzie.
Z t a k i e g o to d o m u - z d a n i e m n i e j e d n e g o , k t ó r y t u
k r ó c e j l u b d ł u ż e j g o ś c i ł - oazy s p o k o j u , n i e r e ż y s e r o w a n e g o p i ę k n a otoczenia i j a k i e j ś przez w s z y s t k i c h
l u d z i w y m a i z o n e j s i e l s k o ś c i , a przy t y m p e ł n e g o
staropolskiej bezinteresownej g o ś c i n n o ś c i . . . Z d o ­
m u zasobnego, d z i ę k i wczorajszej i dzisiejszej m r ó ­
wczej pracy trzech p o k o l e ń jego m i e s z k a ń c ó w ,
w rozliczne s p e c j a ł y bogatej s p i ż a m i , a k t ó r y c h
s m a k o w i t o ś ć s p r a w d z i ć m o g ł e m podczas w i e l o g o ­
d z i n n e j uczty weselnej - w y c h o d z i ł a z ł o t o w ł o s a
A n i a w n o w e ż y c i e w sporym d o ś ć o d l e g ł y m m i e ś ­
cie. G d z i e wszystko, a l b o p r a w i e wszystko m i a ł o
b y ć i n n e n i ż dotychczas.
A l e n i e o t y m c h c i a ł e m tyle p i s a ć , a o tamtej
c h w i l i , o w y m d n i u , wieczorze i n o c y w s p ó l n e g o
stołu i w s p ó l n e g o weselenia się. C h c i a ł b y m ułożyć
h y m n na c z e ś ć w s p o m n i a n e j s p i ż a m i , r z a d k i e g o
p t a k a w naszym dzisiejszym p u s z k ó w o - m r o ż o n k o w y m c o d z i e n n y m j a d ł o s p i s i e . Rozliczne z i m n e i g o ­
r ą c e d a n i a b y ł y p r z y r z ą d z a n e w d o m u i ze ś w i e ż y c h
s u r o w c ó w ; przetwory wszystkie r ó w n i e ż w y s z ł y
spod r ę k i p a n i d o m u - g r z y b k i , p i k l e , korniszony,
zielone p o m i d o r y s z p i k o w a n e g o ź d z i k a m i , owoce
z sadu i owoce l e ś n e , jeszcze c i e p l e o d s ł o ń c a i t a k i e
same owoce k a n d y z o w a n e , d a l e j b o r ó w k i s m a ż o n e
z g r u s z k a m i , ż u r a w i n y . Wreszcie n a l e w k i z j a ł o w c a ,
g ł o g u , brusznicy, j a r z ę b i n y .
D z i w n a rzecz - z c a ł e j tej z d a w a ł o b y s i ę n i e z a ­
pomnianej uroczystości, prócz g ł ó w n y c h osób nie
z a p a m i ę t a ł e m prawie wcale poszczególnych jej
u c z e s t n i k ó w , a j e d y n i e o w ą , j a k ż e p i ę k n ą scenogra­
fię, pierwsze, d m g i e i d z i e s i ą t e p l a n y sceny. Zapa­
m i ę t a ł e m t e ż t r w a l e t y c h g o ś c i , k t ó r z y j a k ojciec
p a n n y m ł o d e j b y l i l u d ź m i lasu; w y r ó ż n i a j ą c y c h s i ę
c z y m ś w swej p o s t a w i e , sposobie poruszania, a na­
wet w y r a ż a n i a m y ś l i . T a k w ł a ś n i e w y r ó ż n i a j ą s i ę
n i e k t ó r e z a w o d y - g ó m i c y , marynarze... Las, j e g o
rozliczne sprawy j a k b y o d c i s n ę ł y s i ę na w i z e r u n ­
k a c h tych l u d z i , na i c h psychice. M o ż e j a k ą ś szcze­
g ó l n ą p o w a g ą , a m o ż e t y l k o spokojem - czy ja
wiem...
D o m w e s e l n y b y l to p o b l i s k i , j a k j u ż w s p o m n i a ­
ł e m , d o m m y ś l i w s k i z m i o d n o z ł o t y c h b i e r w i o n po­
b u d o w a n y przed k i l k u laty przez z a p r z y j a ź n i o n e
k o ł o ł o w i e c k i e . S t a ł na s k r a j u d u ż e g o mrocznego
bom w pośrodku gmpy kilkunastu dębów-mocarzy,
j a k i m ś c u d e m , a l b o raczej r o z u m e m i c z u c i e m l u ­
d z k i m ocalonych od siekiery a p ó ź n i e j i mechanicz­
nej p i ł y . Tego p o p o ł u d n i a , w i e c z o r u i n o c y a ż po
l e t n i ą j u t r z n i ę , ż y ł d o m ó w j a k i m ś pasiecznym rozgwarem, brzęczeniem rozmów i śmiechów, dźwię­
k a m i n i e z m o r d o w a n e j b o m ł o d e j orkiestry, usado­
wionej na p ó ł p i ę t r z e ponad b i e s i a d n ą m y ś l i w s k ą
salą.
Godziny płynęły niepostrzeżenie, zmieniał się
k o l o r y t sali i w s z y s t k i e g o poza n i ą . O b e c n y m b y ł o
c h y b a dobrze, m o ż e n a w e t łałogo, b o j u ż na sam
p o c z ą t e k wesela p r z y c h o d z i s i ę p r z e c i e ż bez b a g a ż y
trosk i zgryzot. Co d o p i e r o g d y u p ł y n i e sporo czasu.
T o b y ł o w s p a n i a ł e ! Z r o b i ł e m z a l e d w i e p a r ę kro­
k ó w zza s t o ł u do sieni, a z n i e j j u ż t y l k o k i l k a
schodów i znalazłem się między dębami, minąłem
je i b y ł e m w lesie. Pora b y ł a d z i w n a , pora p r z e d ­
ś w i t o w e j absolutnej ciszy w przyrodzie - k i e d y
d o k o ń c z e n i e n a str. 14
Rodzaje i przyczyny uszkodzeń drzew
przez niedźwiedzia brunatnego
znakami namalowanymi o l e j n ą farbą, przy c z y m
z g r y z i e n i e u m i e j s c o w i o n e jest w p r o s t na o l e j n y m
znaku. Obserwowano przypadki, kiedy n i e d ź w i e d ź
z g r y z ł k o r ę z w s z y s t k i c h d r z e w , na k t ó r y c h n a m a l o ­
w a n e b y ł y z n a k i turystyczne, l u b n u m e r y drzewos­
t a n o w e , przy c z y m resztki n i e zjedzonej k o r y l e ż a ł y
u podnóży pni.
Przypuszcza s i ę , ż e silniejsze samce i n t e s y w n i e j
u s z k a d z a j ą d r z e w a n i ż samce s ł a b s z e ( m ł o d e ,
w z g l ę d n i e stare, z u s z k o d z o n y m u z ę b i e n i e m | . N i e
z a u w a ż o n o , by n i e d ź w i e d z i e u s z k a d z a ł y d r z e w a
w d r u g i e j p o ł o w i e lata, j e s i e n i ą l u b z i m ą (w okresie
s i e r p i e ń - marzec); s t ą d w n i o s e k , ż e okres uszka­
d z a n i a d r z e w p o k r y w a s i ę z okresem r u i t y c h z w i e ­
rząt.
J u ż b l i s k o sto lat t e m u m y ś l i w i i p r z y r o d n i c y
z w r ó c i l i u w a g ę na uszkadzanie d r z e w przez n i e ­
d ź w i e d z i e brunatne, dotychczas j e d n a k n i e w y j a ś ­
niono w z a d o w a l a j ą c y s p o s ó b przyczyn takiego ich
z a c h o w a n i a się- J e d n i t w i e r d z ą , ż e n i e d ź w i e d ź
z d z i e r a k o r ę z drzew p o to by j ą z j e ś ć , i n n i natomiast
- ż e jest to s p o s ó b Wzajemnego p o r o z u m i e w a n i a s i ę
niedźwiedzi, p r o w a d z ą c y c h zresztą, jak wiadomo,
samotniczy t r y b ż y c i a , z w y j ą t k i e m samic z m ł o d y ­
m i . R ó ż n e rodzaje u s z k o d z e ń drzew przez n i e d ź w i e ­
dzie (zdzieranie k o r y z ę b a m i i p a z u r a m i , ł a m a n i e
p ę d ó w itp.) s ą w k a ż d y m razie ś w i a d e c t w e m p o b y t u
t y c h z w i e r z ą t na d a n y m terenie.
Uszkodzenia d r t e w przez n i e d ź w i e d z i e rejestro­
w a n o n i e d a w n o w s z e ś c i u rejonach S ł o w a c j i .
O g ó ł e m o d n o t o w a n o 261 drzew, z k t ó r y c h 4 uszko­
d z i ł y n i e d ź w i e d z i e w y ł ą c z n i e p a z u r a m i , 10 drzew p a z u r a m i i z ę b a m i , z a ś 247 - t y l k o z ę b a m i . Uszko­
dzenia te m o ż n a o p i s a ć n a s t ę p u j ą c o : s ą to z w y k l e
z g r y z i e n i a d o k o n y w a n e na r ó ż n e j w y s o k o ś c i p n i a :
od 160 d o 220 c m o d z i e m i (z u s z k o d z e n i e m k o r y
i d r e w n a ) . W y s o k o ś ć p n i a , na k t ó r e j s t w i e r d z a s i ę
z g r y z i e n i a , ś w i a d c z y , ż e w czasie z g r y z a n i a z w i e r z ę
z r e g u ł y staje na t y l n e ł a p y . Uszkodzenia te d o k o n y ­
w a n e s ą p r z e w a ż n i e w i o s n ą , w okresie k r ą ż e n i a
s o k ó w , d l a t e g o o p r ó c z samego z g r y z i e n i a stwierdza
s i ę o d ł u p a n i e k o r y na p e w n e j p o w i e r z c h n i p n i a
Należy podkreślić, że niedźwiedzie uszkadzały
p r a w i e w y ł ą c z n i e d r z e w a iglaste; i n n ą z n a m i e r m ą
c e c h ą jest fakt. ż e i l o ś ć u s z k o d z o n y c h d r z e w iglas­
tych z poszczególnych
gahmków
odpowiada
w przybliżeniu ich udziałowi powierzchniowemu
w drzewostanach, ć o d o w o d z i , ż c n i e d ź w i e d z i e nie
preferują s z c z e g ó l n i e j a k i e g o ś jednego g a t i m k u .
C z ę s t o ś ć z g r y z i e ń na j e d n y m d r z e w i e jest n i e ­
w i e l k a ; b l i s k o p o ł o w ę z g r y z a n y c h drzew n i e ­
d ź w i e d ź uszkadza t y l k o jeden raz. N a k i l k a k r o t n e
u s z k o d z e n i e tego samego d r z e w a potrzebny jest
okres k i l k u lat. N i e d ź w i e d z i e u s z k a d z a j ą p r z e w a ż ­
n i e d r z e w a stosunkowo c i e n k i e , od 6 do 20 c m
ś r e d n i c y , n a j c z ę ś c i e j d o ś ć w y s o k o . Przy c z y m s ą to
d r z e w a r o s n ą c e w w y r ó ż n i a j ą c y c h s i ę miejscach,
g ł ó w n i e przy d r o g a c h i ś c i e ż k a c h l u d z k i c h i z w i e ­
r z ę c y c h , przy p o l a n k a c h w i d o k o w y c h , s k r z y ż o w a ­
n i a c h ś c i e ż e k , i c h r o z w i d l e n i a c h i n a g ł y c h zmia­
nach k i e r u n k u . N i e s t w i e r d z o n o u s z k a d z a n i a drzew
r o s n ą c y c h w e w n ą t r z d r z e w o s t a n ó w ; natomiast spo­
ś r ó d 5 k o n t r o l o w a n y c h miejsc, na k t ó r y c h w y k ł a d a ­
no p r z y n ę t ę , w 3 n i e d ź w i e d z i e u s z k o d z i ł y drzewa
rosnące w pobliżu.
Interesujące są także następujące spostrzeżenia.
Szereg l e ś n i k ó w i p r z y r o d n i k ó w s t w i e r d z i ł o , ż e n i e ­
d ź w i e d z i e s z c z e g ó l r u e c z ę s t o z g r y z a j ą d r z e w a ze
N a k a ż d y m d r z e w i e l i s z k o d z o n y m przez n i e ­
d ź w i e d z i e z n a j d o w a n o k ę p k i s i e r ś c i , czasem bardzo
liczne, na w y s o k o ś c i 40-200 c m o d z i e m i . Oznacza
t o , ż e n i e d ź w i e d z i e o c i e r a j ą s i ę o d r z e w a s t o j ą c na
tylnych ł a p a c h . Stwierdzano r ó w n i e ż k ę p k i sierści
na d r z e w a c h n i e uszkodzonych.
Z 2.57 z g r y z i o n y c h d r z e w 15% z ł a m a ł o s i ę w m i e j ­
scu z g r y z i e n i a , b e z p o ś r e d n i o podczas z g r y z a n i a l u b
później, pod naciskiem wiatru lub śniegu. Z p o w o d u
u s c h n i ę c i a w y p a d ł o 5% uszkodzonych d r z e w . O m a ­
w i a n e uszkodzenia s ą jwydatne s z c z e g ó l n i e w o k o l i ­
cach, g d z i e d r z e w a iglaste s t a n o w i ą t y l k o domiesz­
k ę w drzewostanach b u k o w y c h
P o g l ą d y z o o l o g ó w na temat t e r y t o r i a l i z m u n i e ­
d ź w i e d z i b n m a t n y c h n i e s ą zgodne. L i n d e m a n n
(1954) twrierdzi, ż e z w i e r z ę t a te m a j ą o k r e ś l o n e
terytoria osobnicze, z n a k o w a n e i b r o n i o n e przed
i n n y m i o s o b n i k a m i tego samego g a t u n k u . O k o ł o
1500-3000 ha z tej o z n a k o w a n e j p o w i e r z c h n i m o ż ­
na u z n a ć za i n d y w i d u a l n y a r e a ł „ ś c i s ł y " i na t y m
terenie znajduje s i ę g a w r a z i m o w a . Jest on otoczony
znacznie w i ę k s z y m obszarem p e n e t r o w a n y m przez
d a n e g o osobnika. Obszary p e n e t r a c j i r ó ż n y c h osob­
n i k ó w m o g ą c z ę ś c i o w o z a c h o d z i ć na siebie.
W e d ł u g t e g o ż autora, a r e a ł y i n d y w i d u a l n e n i e ­
d ź w i e d z i c h a r a k t e r y z u j ą s i ę o b e c n o ś c i ą , o p r ó c z ga­
w r y , t a k ż e systemu ś c i e ż e k d a n e g o osobnika, miejsc
c z ę s t o p r z e z e ń o d w i e d z a n y c h oraz p n i , o k t ó r e w y ­
ciera futro. L i n d e m a n n w y p o w i e d z i a ł t a k ż e p o g l ą d ,
że n i e d ź w i e d z i e z n a k u j ą swój areał i n d y w i d u a l n y
moczem, p o d o b n i e j a k psowate,
Krott (1962) b a d a j ą c y tryi) ż y c i a n i e d ź w i e d z i alpe­
jskich i skandynawskich stwierdził, że n i e d ź w i e d ź
p r o w a d z i w ę d r o w n y tryb ż y c i a , i ż e n i g d y m e znalazl^drzewa, uszkadzanego przez to z w i e r z a r e g u l a m i e , w o k r e ś l o n y c h czasowych o d s t ę p a c h . Ś c i e ż k i
n i e d ź w i e d z i e , w e d ł u g p o g l ą d u tego autora, s ą t y l k o
najodpowiedniejszymi szlakami, którymi m i ś w ę ­
druje w poszukiwaniu p o ż y w i e n i a , nie z a ś o z n a k ą
terytorializmu.
. Z d a n i e m K u k u c k a (1937) i Schneidera (1951) n i e ­
d ź w i e d z i e h o d o w a n e w n i e w o l i bardzo porusza w o ń
p e w n y c h substancji, t a k i c h j a k terpentyna i a n y ż e k .
Schneider pisze, ż e z w i e r z ę t a te c h ę t n i e t a r z a ł y s i ę
na szmatach nasyconych t e r p e n t y n ą l u b w ś w i e ż y c h
trocinach w o n i e j ą c y c h żywicą. Znaczenie takiego
zachowania s i ę jest niejasne, przypuszcza s i ę , ż e
c h o d z i t u o o c h r o n ę pr^.eciw o w a d o m .
M e y e r - H o l z a p f e l (1957) w b m e ń s k i m Z O O s t w i e ­
r d z i ł a , ż e n i e d ź w i e d z i e b r u n a t n e , zarówTio samce
j a k i samice, s t o j ą c na t y l n y c h ł a p a c h , o c i e r a ł y s i ę
g r z b i e t e m o p i e ń j o d ł o w y spryskany o l e j k i e m t e r ­
p e n t y n o w y m oraz o d d a w a ł y mocz. W y m i e n i o n a a u ­
torka p r z y p u s z c z . a ł a , ż e opisane z a c h o w a n i e w y w o ­
ł a n e jest p o t r z e b a m i h i g i e n y c i a ł a .
K i l k a n a ś c i e l a t p ó ź n i e j M e y e r - H o l z a p f e l (1968)
p r z e p r o w a d z i ł a dodatkowe d o ś w i a d c z e n i a dla w y ­
j a ś n i e n i a intrygującego zjawiska. N i e d ź w i e d z i o m
w r ó ż n y m w i e k u p o d a w a ł a , w okresie o d czerwca do
wTześnia, świeżą korę jodłową i świerkową, gałęzie
i p n i e ś w i e r k a , sosny w e j m u t k i , o s i k i , j a w o r u , w i e ­
rzby i l i p y . Z w i e r z ę t a i n t e n s y w n i e o b w ą c h i w a ł y
k o r ę , r o z g r y z a ł y j ą , taraaly s i ę po n i e j , o g r y z a ł y k o r ę
i b i e l z p n i , z j a d a ł y ś w i e ż e igły, l i ś c i e i n d j c i e ń s z e
g a ł ą z k i . Woltresie k r ą ż e n i a s o k ó w autorka podawa­
ła n i e d ź w i e d z i o m ś w i e ż e o k r ą g l a k i z r ó ż n y c h ga­
t u n k ó w drzew i z a o b s e r w o w a ł a , ż e z w i e r z ę t a te
o b l i z y w a ł y i z j a d a ł y ń i i a z g ę , z w ł a s z c z a z sosen
i osik.
R u m u ń s k i zoolog H . A l m a s a n (1963) podaje, ż e
w przewodach pokarmowych ubitych n i e d ź w i e d z i
z n a l a z ł resztki k o r y oraz ż y w i c ę j o d ł o w ą i ś w i e r k o ­
w ą . W e d ł u g tego autora n i e d ź w i e d ź zdziera k o r ę
z d r z e w i g l a s t y c h i zjada j ą . Ś r e d n i a g r u b o ś ć uszko­
d z o n y c h drzew w y n o s i ł a 32 cm, a w i ę c b y ł a znacz­
n i e w i ę k s z a n i ż s t w i e r d z o n a w S ł o w a c j i (18 c m ) ;
r ó w n i e ż ś r e d n i e rozmiary powierzclmi kory o d ł u p a ­
nej z j e d n e g o d r z e w a b y ł y w i ę k s z e .
O s p a ł o w a n i u j o d e ł i ś w i e r k ó w przez n i e d ź w i e ­
d z i e w s p o m i n a t e ż K l e m m (1958), z a ś o g r y z a n i e
kory m ł o d y c h o s i k i ś w i e r k ó w ołłserwowali Nasimowicz i S i e m i o n ó w T i a ń - S z a n s k i j (1951). Krott (1960)
natomiast t w i e r d z i , ż e w A l p a c h n i e d ź w i e d z i e n i e
spałują drzew iglastych.
W e d ł u g Formozowa (1952) w tajdze n a d d o l n y m
A m u r e m n i e d ź w i e d z i e u s z k a d z a j ą latem k o r ę róż­
n y c h g a t u n k ó w d r z e w , m . i n . j o d ł y , brzozy i modrze­
w i a , p a z u r a m i p r z e d n i c h ł a p , s t o j ą c na t y l n y c h .
A u t o r t e n s t w i e r d z i ł w ż y w i c y ś c i e k a j ą c e j po p n i u
o b e c n o ś ć sierści n i e d ź w i e d z i e j różnej m a ś c i i z róż­
n y c h o k r e s ó w . Przypuszcza on, ż e p r z y c z y n ą s k ł a ­
n i a j ą c ą n i e d ź w i e d z i e do uszkadzania kory d r z e w
było linienie p a z u r ó w .
G r z y m a l s k i i Z a g a j k i e w i c z (1957) o p i s u j ą znacz­
ne uszkodzenia .drzew, z w ł a s z c z a ś w i e r k a i j o d ł y ,
w Karpatach i t w i e r d z ą , ż e p o w o d e m tego z j a w i s k a
jest z a b i e g oczyszczania p a z u r ó w przez n i e d ź w i e ­
dzie o p u s z c z a j ą c e g a w r ę w i o s n ą .
K r u m b i e g e l (1955) przypiiszcza. ż e uszkadzanie
d r z e w jest z n a k i e m o s t r z e g a j ą c y m i n n e n i e d ź w i e ­
d z i e przed w c h o d z e n i e m do z a j ę t e g o j u ż r e w i r u .
Podobne w y t ł u m a c z e n i e podaje M i l j s (1919), u w a ­
ż a j ą c uszkodzone d r z e w a za z n a k i g r a n i c z j i e teryto­
r i ó w osobruczych i za s p o s ó b i n f o r m a c j i w e w n ą t r z p o p u l a c y j n e j . Za t ą i n t e r p r e t a c j ą p r z e m a w i a j ą na­
s t ę p u j ą c e fakty:
a) w co n a j m n i e j 80% p r z y p a d k ó w z g r y z i o n a kora
w r a z z ł y k i e m p o z o s t a w a ł y n i e zjedzone,
b | n i e k t ó r e d r z e w a uszkadzane b y ł y przez szereg
lat w t y m s a m y m m i e j s c u m i m o , ż e t y k o d a w n o
już zamarłoj ponadto n i e d ź w i e d z i e u s z k a d z a j ą
t a k ż e d r z e w a u s c ł m i ę t e oraz u s c l l l e t r z p i e n i e ,
p o z o s t a ł e po o d ł a m a n i u s i ę o d g r y z i o n e j g ó r n e j
części pnia,
c) uszkadzane s ą d r z e w a r o s n ą c e w charakterysty­
c z n y c h miejscach,
d) podczas g r y z i e n i a d r z e w n i e d ź w i e d z i e s t o j ą z re­
g u ł y na t y l n y c h ł a p a c h j a k b y s t a r a ł y s i ę u g r y ź ć
d r z e w o w j a k n a j w y ż s z y m miejscu; w e d ł u g n i e ­
k t ó r y c h a u t o r ó w a m e r y k a ń s k i c h w y s o k o ś ć , na
k t ó r e j znajduje s i ę z g r y z i e n i e n a d z i e m i ą oraz
j e g o w i e l k o ś ć jest z n a k i e m o d s t r a s z a j ą c y m s ł a b ­
sze samce (zachowanie h i e r a r c ł i i i w e w n ą t r z j H ) pulacyjnej),
e) n i e d ź w i e d z i e o c i e r a j ą s i ę o w i ę k s z o ś ć uszkodzo­
n y c h przez siebie d r z e w ,
f) uszkodzone d r z e w a z n a j d u j ą s i ę p r z e w a ż n i e
w okolicy gawry, w odległości do 3 k m od niej;
w o k o l i c a c h g d z i e n i e d ź w i e d ź jest przechodni
n i e z n a l e z i o n o u s z k o d z o n y c h p r z e z e ń drzew.
A oto z k o l e i d o d a t k o w e a r g u m e n t y za u z n a n i e m
p o k a r m o w e g o znaczenia o p i s y w a n y c h u s z k o d z e ń .
Z j a d a n i e ł y k a i k o r y d r z e w i g l a s t y c h przez n i e ­
d ź w i e d z i e o p i s u j ą : K o m a r e k (1954), N a s i m o w i c z
i S i e m i o n ó w T i a ń - S z a n s k i j (1951), M e y e r - H o l z a p f e l
(1968). Pausmger ( 1 9 1 1 | podaje, ż e w i o s n ą n i e ­
d ź w i e d z i e l i ż ą ż y w i c ę z d r z e w i g l a s t y c h by w z m ó c
procesy t r a w i e n i a . W e d ł u g L e w i n a (1954) w A m e r y ­
ce P ó ł n o c n e j j e d e n n i e d ź w i e d ź w c i ą g u doby m o ż e
u s z k o d z i ć do dwudziestu lO-30-ietnich daglezji,
z d z i e r a j ą c k o r ę z o d z i o m k o w e j c z ę ś c i pnia.
d o k o ń c z e n i e na str. 12
11
Zwierzęta usprawniają
porozumiewanie się
między sobą
Z a l e d w i e od ć w i e r ć w i e c z a , d z i ę k i p o s t ę p o w i
w zakresie t e c h n i k i zapisu elektroakustycznego,
b a d a n e s ą s y g n a ł y d ź w i ę k o w e w y d a w a n e przez
z w i e r z ę t a w c e l u p o r o z u m i e w a n i a s i ę . Badania po­
r ó w n a w c z e d ź w i ę k ó w w y d a w a n y c h przez z w i e r z ę ­
ta w y k a z u j ą , ż e z b i e g i e m czasu z m i e n i ł y s i ę i c h
struktury. U l e g ł o p o p r a w i e p o r o z u m i e w a n i e s i ę
z w i e r z ą t tego samego g a t u n k u , g d y ż o r g a n y w y d a ­
j ą c e d ź w i ę k i r o z w i n ę ł y s i ę w zakresie trzech para­
metrów: intensywności, częstotliwości i długotrwa­
łości w y d a w a n y c h d ź w i ę k ó w .
Wysoka grzywna za wybranie
jaj sokoła wędrownego
S ą d w Z j e d n o c z o n y m ICrólestwie n a ł o ż y ł ostatnio
g r z y w n ę w w y s o k o ś c i 900 f u n t ó w s z l e r l i n g ó w na
z ł o d z i e j a trzech j a j s o k o ł a w ę d r o w n e g o ( F a / r o p e r c grinus). Jest to n a j w i ę k s z a kara k i e d y k o l w i e k zasto­
sowana w A n g I li za w y k r o c z e n i e tego rodzaju. Z ł o ­
dzieja w y ś l e d z o n o przy p o m o c y n o w e j metody zna­
k o w a n i a j a j , w y k o r z y s t u j ą c e j z a k o d o w a n e liczby
widoczne jedynie w podczerwieni, a w y k a z u j ą c e
pochodzenie g n i a z d a .
Wstrzymanie polowań
na głuszce w Hiszpanii
I C O N A , h i s z p a ń s k i i n s t y t u t ochrony przyrody,
d o p r o w a d z i ł do w p r o w a d z e n i a z a k a z u p o l o w a ń na
g ł u s z c e {Tetrao urogallus]
w tym kraju. C a ł k o w i t a
populacja tych p t a k ó w szacowana jest obecnie na
o k o ł o t3(X) o s o b n i k ó w .
Wstrzymanie rucłiu kołowegc
w rezerwacie
Ostatnio z b u d o w a n o d r u g i most d l a pieszych za­
p e w n i a j ą c y d o s t ę p na w y s p ę K i i h k o p f , b ę d ą c ą naj­
w i ę k s z y m .rezerwatem p r z y r o d y w H e s j i (RFN).
W i e l k o ś ć r e z e r w a t u w y n o s i 2370 ha. O d k i l k u lat
zabroniono w s z e l k i e g o r u c h u m o t o r o w e g o na w y ­
spie i obecnie g n i e ż d ż ą s i ę t a m d u ż e ilości p t a c t w a .
W ł a d z e miejscowe m a j ą n a d z i e j ę , ż e M i ę d z y n a r o ­
d o w a Rada O c h r o n y Ptactwa (ICBP) p r z y w r ó c i w y -spie status „ r e z e r w a t u e u r o p e j s k i e g o " odebrany
w w y n i k u intensywnego ruchu k o ł o w e g o z a g r a ż a ­
jącego zwierzętom.
Octirona przyrody we Francji
Francuska
Federacja
Stowarzyszeń Ochrony
Przyrofiv i FFSPN) o d b y ł a swe z g r o m a d z e n i e o g ó l n e
w Bordedux w m a j u br. Było ono p o ś w i ę c o n e ,,go­
spodarowaniu d z i k i m i z w i e r z ę t a m i i ich ś r o d o w i ­
s k i e m " . Polowanie ( z w ł a s z c z a strzelanie t u r k a w e k )
b y ł o poruszane przez w i e l u m ó w c ó w . M i n i s t e r Ś r o ­
d o w i s k a o g ł o s i ł r ó w n i e ż zamiar z a ł o ż e n i a co n a j ­
m n i e j 12 r e z e r w a t ó w p r z y r o d y do k o ń c a 1979 i .
W ...lournal O f f i c i e l " z 12 maja br, o p u b l i k o w a n o
listy g a t u n k ó w z a g r o ż o n y c h l u b z m n i e j s z a j ą c y c h
s w ą l i c z e b n o ś ć oraz s z c z e g ó ł o w e ś r o d k i p l a n o w a n e
d l a i c h ochrony. Projektuje s i ę trzy rodzaje za­
biegów:
- p e ł n ą o c h r o n ę g a t u n k ó w rzadkich lub zanika­
jących:
- z w i e r z ę t a g a t u n k ó w w y k a z u j ą c y c h spadek l i ­
c z e b n o ś c i b ę d ą m o g ł y być pozyskiwane wrytącznie
w prz^-padkach k o n i e c z n o ś c i natomiast n i g d y d l a
celów handlowych;
- w stosunku d o p e w n y c h m n i e j z a g r o ż o n y c h
g a t u n k ó w (np. ptactwa w ę d r o w n e g o ) p r o j e k t u j e s i ę
zakaz w p r o w a d z a n i a i c h tusz d o h a n d l u .
Światowa Lista Dziedzictwa
Ludzkości
D w a n a ś c i e obiektów kulturalnych i przyrodni­
czych w s i e d m i u k r a j a c h z o s t a ł o w p i s a n y c h na
Ś w i a t o w ą Listę Dziedzictwa Ludzkości ustanowio­
n ą przez k o n w e n c j ę d o t y c z ą c ą ochrony ś w i a t o w e g o
d z i e d z i c t w a k u l t u r a l n e g o i przyrodniczego. O b i e k ­
tom t y m U N E S C O z a p e w n i a o b s ł u g ę przez s w ó j
personel oraz o c h r o n ę d l a dobra l u d z k o ś c i . Lista ta
o b e j m u j e cztery o b i e k t y p r z y r o d n i c z e o n a d z w y ­
czajnej w a r t o ś c i . O t o one:
- Park N a r o d o w y N a h a r m i (Kanada), obszerny
teren p i e r w o t n y n i e z m o d y f i k o w a n y przez c z ł o w i e ­
ka, miejsce l ę g o w e t a k r z a d k i c h p t a k ó w , j a k s o k ó ł
w ę d r o w n y i orzeł przedni;
- W y s p y Galapagos (Ekwador) o n i e z w y k l e d u ­
żym udziale rzadkich roślin i zwierząt;
- Park N a r o d o w y S i m i e n (EHopial, w k t ę r y m
miejscowa l u d n o ś ć p o w a ż n i e w y n i s z c z y ł a cerme
z w i e r z ę t a , lecz i c h l i c z e b n o ś ć u l e g ł a s z y b k i e j o d b u ­
dowie dzięki powziętym krokom ochronnym;
- Park N a r o d o w y Y e l l o w s t o n e (USA), w k t ó r y m
trzy strefy r o ś l i n n o ś c i s t a n o w i ą ś r o d o w i s k o dla po­
nad 1000 g a t u n k ó w r o ś l i n i w i e l u z w i e r z ą t
W n a s t ę p n e j k o l e j n o ś c i na Listę D z i e d z i c t w a
Ludzkości z o s t a n ą wpisane: o b ó z koncentracyjny
w Oświę<:imiu, C:hartres, l a n z a ń s k i rezerwat N g i i r o N g o r o , M o n t S a i n t - M i c h e l . PersepoHs i Lascdux.
W a r t o p r z y p o m n i e ć , ż e n a L i ś c i e tej f i g u r u j ą j u ż od
1978 r. K r a k ó w i k o p a l n i a soli w W i e l i c z c e .
Bocian biały w R F N
Sytuacja bociana b i a ł e g o ( C i c o n i a ciconia) w R F N
staje s i ę k r y t y c z n a . W B a d e n i i - W i r t e m b e r d z e na
p r z y k ł a d , s p o ś r ó d 252 par s t w i e r d z o n y c h t a m w
1948 r., w 1974 r. p o z o s t a ł o t y l k o 17. T o w a r z y s t w a
ochrony p r z y r o d y z d e c y d o w a ł y s i ę na t w o r z e n i e
o d p o w i e d n i c i i ś r o d o w i s k , k t ó r e z a p e w n i ł y b y ochro­
nę temu ptakowi.
R.D.
Rodzaje i przyczyny
uszkodzeń drzew...
Dożynkowa Wystawa Łowiecka
d o k o ń c z e n i e ze str. 11
Istotnym e l e m e n t e m d l a w y j a ś n i e n i a p r z y c z y n
i n t e r e s u j ą c e g o zachowania się n i e d ź w i e d z i może
b y ć fakt, ż e z w i e r z ę t a te u s z k a d z a j ą w opisany
s p o s ó b t y l k o d r z e w a iglaste. B y ć m o ż e zasadnicze
znaczenie ma t u w o ń ż y w i c y j a k o c z y n n i k s t y m u l u ­
j ą c y r e a k c j ę z w i e r z ę c i a ; t e z ę t ę p o t w i e r d z a fakt
zgryzania z n a k ó w o l e j n y c h i niszczenia pozosta­
w i o n y c h w lesie p o j e m n i k ó w z farbą, .
Wobec b r a k u j e d n o z n a c z n y c h p r z e k o n u j ą c y c h
w y j a ś n i e ń czasowo p r z y j m u j e s i ę , ż e o b i e w y m i e ­
nione h i p o t e z y (o i n f o r m a c y j n y m i p o k a r m o w y m
z n a c z e n i u u s z k o d z e ń d r z e w przez n i e d ź w i e d z i e )
m o g ą b y ć s ł u s z n e , a c z k o l w i e k w r ó ż n y m zakresie,
z a l e ż n i e od r e g i o n u .
wg publikacfl JaiiuiickY'ego
opracował G.M.
Bohaterowie
po łowczym
UZUPEŁNIENIE
w n u m e r z e 12.'79 , , Ł P " p o d a l i ś m y adresy
sklepów W C H prowadzących sprzedaż wy­
posażenia
myśliwskiego,
A oto dalsze
adresy:
Koszalin - ul. Z w y c i ę s t w a 154
R z e s z ó w - ul. J . D ą b r o w s k i e g o 17
S z c i e d n - u l . Pocztowa 1
powinni byc zmęczeni...
A jetinak w dniu otwarcia Domu i U v>(div v m e byto tego widać
wofewódzltlm
Janie Sucborskitn ani nadleśniczym
Mieczysławie
Ślązaku
d o k o ń c z e n i e ze str. 9
D o ż y n k o w a wystawa łowiecka w Piotrkowie Try­
b u n a l s k i m czynna b y ł a w d n i a c h 9 - 2 0 w r z e ś n i a .
S ą d z ą c po liczbie z w i e d z a j ą c y c h , j a k ą m i e l i ś m y
o k a z j ę o g l ą d a ć w c i ą g u k i l k u pierwszych d n i po
o t w a r c i u ekspozycji (w sumie z w i e d z i ł o j ą b l i s k o 60
tys, o s ó b ) oraz c i e p ł y c h , a c z ę s t o w r ę c z entuzjastycz­
nych wpisach do w y ł o ż o n e j Księgi P a m i ą t k o w e j ,
ani
s z c z e g ó l n i e l u d z i , którz>' t a m po raz p i e r w s z y w ż y ­
c i u z e t k n ę l i s i ę b l i ż e j z naszym ł o w i e c t w e m - m o ż n a
o d n o t o w a ć jeszcze j e d e n sukces o r g a n i z a t o r ó w w y ­
stawy. W t y m t a k ż e k i e r o w n i k a z e s p o ł u p r o j e k t o w o w y k o n a w c z e g o - artysty plastyka Tomasza Konar­
skiego, a u t o r k i scenariusza H a l i n y N e h r i n g oraz
autora w i e l u d z i e s i ą t k ó w b a r w n y c h i czarno-bia­
ł y c h f o t o g r a m ó w - Leszka Krzysztofa S a w i c k i e g o .
ALBIN
KRYŃSKI
Listopad 1929 rok
Niemcy o jeleniach karpacldch. W ,,D. Jaegerz."
zamieszczono a r t y k u ł H . M . pt. „ C z y grut)ej z w i e r z y ­
nie w Karpatach z a g r a ż a n i e b e z p i e c z e ń s t w o ? " . A u ­
tor pisze: , , O d czasu do czasu w p o l s k i e j prasie
m y ś l i w s k i e j zjawiają się odezwy n a w o ł u j ą c e do
ratowania z a g r o ż o n e g o jelenia karpackiego, naj­
p i ę k n i e j s z e g o p o m n i k a p r z y r o d y tego ś w i a t a g ó r ­
skiego. Stawia s i ę rozmaite w n i o s k i . J e d e n u w a ż a ,
ż e r a t u n e k przyniesie k o n t r o l a p a ń s t w o w a n a d
wszystkimi rewirami pod w z g l ę d e m hodowlanym;
i n n y oczekuje o d p r z e d ł u ż e n i a czasu ochronnego d o
k o ń c a w r z e ś n i a - lepszej o c ł i r o n y k a p i t a l n y c h j e l e n i
j a k o r e p r o d u k t o r ó w . Czy istotnie t a k ż l e s i ę dzieje
z g r u b ą zwierzyną? N i e w ą t p l i w i e w większości re­
wirów nie osiągnięto bynajmniej poziomu zwier z o s t a n ó w p r z e d w o j e n n y c h , a w w i e l u terenach
j e l e ń jest n a w e t r z a d k o ś c i ą . K r y t y k a jest z a p e w n e
ł a t w a , ale t u chodzi o p e w n e w y j a ś n i e n i e . ,,Sto
h e k t a r ó w t w o r z y t e r e n w ł a s n y ! Jest t o n i e w ł a ś c i ­
w o ś ć w górach, g d y ż jeleń dopiero w rewirach
o p r z e s z ł o 1000 ha staje s i ę ł o w n y m . " W d a l s z y m
c i ą g u autor zaznacza, ż e , , w i ę k s z o ś ć r e w i r ó w kar­
packich odczuwa d o t k l i w y brak personelu hodow­
lanego, p l a g ę k ł u s o w n i c z ą , n a p a d y w i l k ó w , niedos­
tateczne k a r m i e n i e i n a d m i e r n ą l i c z b ę g ó r a l i posia­
d a j ą c y c h p o z w o l e n i e na b r o ń " . C i ostatni m a j ą j ą
n i b y d l a obrony b y d ł a przed w i l k a m i i n i e d ź w i e ­
d z i a m i , lecz n a p r a w d ę b r o ń b y w a u ż y w a n a g ł ó w n i e
do c e l ó w k ł u s o w n i c z y c h . O p l a d z e w i l k ó w autor
pisze: ,,Jedynie p o w s z e c ł m e z w a l c z a n i e j e j przy
pomocy strzelby, ż e l a z i trutek, m o ż e o s i ą g n ą ć sku­
tek p o ż ą d a n y . Zamiast j e d n a k s t a w i a n i a t r u d n o ś c i
przy z a k ł a d a n i u trutek, w ł a d z e raczej p o w i r m y
w t y m p o m a g a ć o r g a n o m ł o w i e c k i m i z a c h ę c a ć je d o
tego. N i k t n i e m ó w i o w y t ę p i e n i u t y c h d r a p i e ż n i ­
k ó w , a l e zmniejszenie l i c z b y w i l k ó w jest r z e c z ą
k o n i e c z n ą . W j e d n y m tylko rewirze u b i e g ł e j zimy
w i l k i z a r ż n ę ł y 12 j e l e n i ! "
S z c z ę ś l i w e dni. W s p o m n i e n i a ł o w i e c k i e Stefana
Badeniego w y d a n e n i e d a w n o w k s i ą ż c e i l u s t r o w a ­
nej z d j ę c i a m i b o g a t y c h p r z e ż y ć - n a l e ż ą d o n a j m i l ­
szych d z i e ł ł o w i e c k i c h . W p r z e d m o w i e c z y t a m y :
,,Nie bez w a h a n i a o d d a ł e m do d r u k u te k a r t k i . . .
T r e ś ć i c h niepozorna, n i e o l ś n i e w a czarem d a l e k i c h
w y p r a w , n i e z a c i e k a w i a opisem n i e z n a n y c h ł o w ó w ,
p r z y g ó d n i e z w y k ł y c h . O naszych to lasach i w o d a c h
o p o w i a d a m , o naszych d z i k a c h i sarnach, s ł o n k a c h '
i kszykach. A l e w ł a ś n i e ta - ż e tak p o w i e m p o w s z e d n o ś ć t r e ś c i dodaje m i o t u c h y . W r a ż e n i a
moje w s p ó l n e s ą o g r o m n e j rzeszy m y ś l i w y c h , a m y ­
ś l i w y l u b i m y ś l ą p o w r a c a ć do s w y c h p r z e ż y ć , odczy­
t a ć je, c h o ć c u d z y m spisane p i ó r e m . W t e d y ta k s i ą ż ­
k a s k r o m n ą u s ł u g ę odda, a m o ż e n i e j e d n e m u , k t ó r e ­
mu w i e k l u b inne koleje życia wyjęły broń z ręki,u k a ż e t r o c h ę tego s ł o ń c a , co m u o n g i ś p o g o d n i e
ś w i e c i ł o n a m y ś l i w s k i c h szlakach,"
Z a s t a n ó w m y s i ę g ł ę b i e j n a d s ł o w a m i tej wzrusza­
j ą c e j p r z e d m o w y . S ł u s z n o ś ć ma Autor, g d y m ó w i , ż e
w r a ż e n i a j e g o s ą , , w s p ó l n e o g r o m n e j rzeszy m y ś l i ­
wych". Czytając j e - wracamy m y ś l ą do swych
p r z e ż y ć i p r z y p o m i n a m y sobie c h w i l e p i ę k n e , a n i e zapoirmiane, naszych ł o w ó w ,,cudzym spisane p i ó ­
r e m " . A l e to ,,cudze p i ó r o " jest n a m t a k bardzo
b l i s k i e , t a k m a ł o obce, i ż k o c h a m y j e ' - o d pierwszej
stronicy k s i ą ż k i . K o c h a m y j e , g d y n a m o p o w i a d a
dzicze ł o w y w K n i e i K o r o p e c k i e j , i p o l o w a n i a b ł o t ­
ne n a d D n i e s t r e m ; k o c h a m y j e , g d y n a m o p i e w a
k n i e j e p y s z n i ą c e s i ę b o g a c t w e m czarnej z w i e r z y n y
- i mniejsze, k t ó r e „ d a w a ł y , co m o g ł y i m i a ł y " .
Książka nie tylko ukazuje nam, zgodnie z zapowie­
d z i ą p r z e d m o w y , „ t r o c h ę tego s ł o ń c a ', co n a m ś w i e ­
c i ł o na m y ś l i w s k i c h szlakach, ale, d z i ę k i n i e z w y k ł e j
prostocie o p o w i a d a n i a , p r o m i e n i e j e c a ł a u r o k i e m .
j a k ś n i e g w pogodne, z i m o w e rano... W i e j e z m e j
zdrowie i radość... Pacłmie puszczą.
Ł o w c z y c a r a M i k o ł a j a I L M y ś l i w y rosyjski
J. S w o r y k i n o p o w i a d a ł o swej z n a j o m o ś c i z ł o w c z y m
cara M i k o ł a j a I I w Gatczynie, W i e l k i m ł o w c z y m
n a d w o r n y m b y ł k s i ą ż ę D y m i t r Borysowicz G o l i c y n ,
ale b y l to t y l k o h o n o r o w y t y t u ł . W ł a ś c i w i e k i e r o w n i ­
ctwo i o d p o w i e d z i a l n o ś ć spoczywała w r ę k u zastęp­
cy G o l i c y n a , W ł o d z i m i e r z a Robertowicza Dietza.
A u t o r z n a ł go o s o b i ś c i e . O p o l o w a n i u cara M i k o ł a j a
I I podczas t o k ó w g ł u s z c o w y c h o p o w i a d a ł D i e t z . Car
p r z y j e c h a ł d o G a t c z y n y z C a r s k i e g o S i o ł a na t o k i ,
k t ó r e w Rosji p ó ł n o c n e j r o z p o c z y n a j ą s i ę w p i e r w ­
szej p o ł o w i e maja i m a j ą p r z e b i e g i n t e n s y w n y , lecz
k r ó t k o t r w a ł y . D n i a 12 maja g r a ł o t a m 10 g ł u s z c ó w ,
ale cara jeszcze n i e b y ł o . N a s t ę p n e g o d n i a i p ó ź n i e j
g r a ł o j u ż t y l k o 6 k o g u t ó w , a d n i a 15 m a j a - z a l e d w i e
3. p o t e m w s z y s t k i e u m i l k ł y . D i e t z b y ł w strachu, ż e
r o z g n i e w a cara, g d y m u doniesie, ż e gra s k o ń c z o n a .
U r z ą d z o n o w i ę c n a r a d ę , na k t ó r e j p o s t a n o w i o n o
, . p o b u d z a ć g ł u s z c e d o dalszego t o k o w a n i a ' ' . W noc^'
t e d y k i l k u m y ś l i w y c h u d a ł o s i ę do r e w i r u i o brzasku
zaczęło naśladować dźwięki pieśni głuszcowej tak
ś w i e t n i e , ż e jeden g ł u s z e c , zapewne młody, k t ó r e g o
w e w ł a ś c i w y m czasie n i e brano w c a l e w r a c h u b ę ,
dał się zachęcić i począł grać. M a n e w r ten p o w t ó ­
rzono nazajutrz, ?. jeszcz.e lepszym s k u t k i e m , g d y ż
i drugi głuszec grał ponownie. Wtedy też zjawił się
car i u b i ł d w a k o g u t y , k u w i e l k i e j r a d o ś c i ł o w c z e g o
Dietza.
300-lecie cechu k u ś n i e r z y . C e c h k u ś n i e r z y , m a j ą ­
cy s t y c z n o ś ć z m y ś l i w y m i , w k r ó t c e b ę d z i e o b c h o d z i ł
300-lecie i s t n i e n i a swej o r g a n i z a c j i . Cech k u ś n i e r z y
s t o ł e c z n y c h posiada szereg d o k u m e n t ó w historycz­
n y c h , s t w i e r d z a j ą c y c h , ż e „ z o s t a ł on z a ł o ż o n y w W a ­
rszawie za z e z w o l e n i e m k r ó l a Z y g m u n t a I I I Wazy
w r o k u 1630 w s t y c z n i u " .
o
V
Jeszcze jedno rykowisko
Pozostało już za nami,
Powróciliśmy do domów
Z jelenimi trofeami.
Z wrażeruami, których nigdy
N a m n i e skąpią polskie k n i e j e .
Niosąc wciąż nową przygodę
Niosąc wciąż nowe nadzieje.
Mój znajomy też powrócił
Z wieńcem byka - o czym marzył,
Kiedy mi się tym pochwalił
Zapytałem ile ważył.
..Dziesięć kg - odpowiedział
Twierdzą ci co go ważyli".
..Srebrny medal m u r o w a n y " -
Powiedziałem
ja po chwili.
,,AJe kłopot pewien będzie.
Małe bowiem masz mieszkanie
1 jak zmieścisz tego byka
Skoro już dwa masz na ścianie?"
ix
Kuriozum „ O c h r o n y Przyrody". W r o c z n i k u 9 - y m
„ O c h r o n y Przyrody", ś w i e t n i e r e d a g o w a n e g o orga­
n u P a ń s t w o w e j Rady O c ł i r o n y Przyrody, zamiesz­
czona z o s t a ł a m . i n . korespondencja S t a n i s ł a w a Leszczyckiego o k o z i c a c h w D o l i n i e P i ę c i u S t a w ó w
w z i m i e w r o k u 1928-1929. A u t o r s p ę d z i ł t u cztery
m i e s i ą c e , specjalnie b a d a j ą c ż y c i e z w i e r z ą t w T a ­
trach. W c i e k a w y m opisie p. Leszczyckiego z n a j d u ­
j e m y n i e o c z e k i w a n i e u s t ę p n a s t ę p u j ą c y : ,,Po raz
c z w a r t y n a t r a f i l i ś m y na stadko k u r o p a t w d n i a 18.IV
(18 k w i e t n i a ! ) i w y p r a w a m y ś l i w s k a z a k o ń c z y ł a s i ę
p o m y ś l n i e ; m ó j towarzysz u p o l o w a ł d w i e k u r o p a ­
t w y . " Rzecz n i e do w i a r y : n a i w n e p r z y z n a n i e s i ę
badacza ż y c i a z w i e r z ą t do zabicia k u r o p a t w w cza­
sie o c h r o n n y m - i to wszystko w o r g a n i e P a ń s t w o ­
w e j Rady O c h r o n y Przyrody!
R e d a k c j i b r a t n i e g o n a m p i s m a z a l e c i l i b y ś m y bar­
dziej s k r u p u l a t n e czytanie r ę k o p i s ó w , z a ś b a d a ­
czom ż y c i a ś w i s t a k ó w - zapoznanie s i ę z p r z e p i s a m i
ustawy łowieckiej, d a r z ą c y m i o c h r o n ą tałtże inne
gatunki stworzeń.
Zając czy indyk? N i e trzeba c h y b a b y ć m y ś l i w y m ,
ż e b y o d r ó ż n i ć zająca od indyka, a jednak nie zdołał
tego d o k o n a ć reporter o p i s u j ą c y ,,strajk k u p i e c t w a
w stolicy' •, O p i s t w w i e m na t e n temat rozpoczyna s i ę
w j e d n y m z p i s m c o d z i e n n y c h j a k n a s t ę p u j e : , , War­
szawa, 11.3. Z a p o w i e d z i a n y na d z i ś strajk protesta­
cyjny k u p c ó w m a charakter
nierównomierny.
W ś r o d k u miasta, j a k na N o w y m Ś w i e c i e , M a r s z a ł -
Kiedy zaś go zobaczyłem
To zmieniłem nieco zdanie
Bo on mógł mieć 10 kg
Ale przed... wygotowaniem.
SZARAK
kowskiej sklepy s ą pootwierane i handel idzie
z w y k ł y m t r y b e m , G d y nasz w y s ł a n n i k -zapytał j e d ­
nego z e k s p e d i e n t ó w u b r a r i P a k u l s k i c h , w i e s z a j ą ­
cego aktu-at n a d w e j ś c i o w y m i d r z w i a m i z a j ą c e (?).
u s ł y s z a ł o d p o w i e d ź : - , , 0 ż a d n y m strajku n i e w i e ­
my. Pracujemy j a k z w y k l e , ' Rzecz prosta, ż e bracia
Pakulscy w d n i u 11 marca ż a d n y c h z a j ę c y nie ,,wie­
s z a l i " , skoro p o l o w a n i a na n i e s k o ń c z y ł y s i ę jeszcze
w s t y c z n i u . C ó ż t o j e d n a k za n i e u ś w i a d o m i o n y
dziermikarz, który nie odróżnia zająca od indyka!
Niedźwiedzie „cygańskie". Z powodu wiado­
m o ś c i , ż e z W ę g i e r m a j ą p r z y j e c h a ć do P o l s k i cyga­
nie w ę 0 e r s c y z tresowanymi niedźwiedziami, wła­
dze u s t a l i ł y , ż e c i z n ę c a j ą s i ę n a d z w i e r z ę t a m i .
N i e d ź w i e d z i e s ą bite, d r a ż n i o n e , a n a w e t p r z y p i e ­
k a n e (?) r o z p a l o n y m ż e l a z e m . W o b e c tego m i n i s t e r ­
stwo spraw w e w n ę t r z n y c h r o z e s ł a ł o do k o n s u l a t ó w
p o l s k i c h oraz do starostw p o g r a n i c z n y c h o k ó l n i k
z poleceniem n i e wpuszczania band c y g a ń s k i c h
z n i e d ź w i e d z i a m i na t e r y t o r i u m Rzeczypospolitej.
Wuem
13
ik
B i: D 1E F C
1 H 1 J K L i M 1i
A
7
o
P
II
KRZYŻÓWKA MYŚLIWSKA
Po w p i s a n i u w d i a g r a m o d g a d n i ę t y c h w y r a z ó w , l i t e r y z k r a t e k p o n u m e r o w a ­
n y c h , w p i s a n e w k o l e j n o ś c i o d 1 d o 17, u t w o r z ą r o z w i ą z a n i e Poziomo: A ) m y ś l i w y z d o d a t k o w y m i u p r a w n i e n i a m i
zimowe legowisko
n i e d ź w i e d z i a , C) p o k ó j w y n a j m o w a n y na p o b y t czasowy, E) na szczycie t y k i
d z i e s i ą t a k a z n a d o c z n i a k i e m , G) w a ż n a m i e j s c o w o ś ć w h i s t o r i i LWP, 1) brori
m y ś l i w s k a naszych o d l e g ł y c h p r z o d k ó w , J) k r ę c i s i ę w p o b l i ż u c h m a r y w o k r e ­
sie r y k o w i s k a , K) i d z i e za l i c ó w k ą
szklana, z n a k o m i t a d o o c i e p l a n i a a m b o n ,
L) o d c i ś n i ę t e na tropie j e l e n i a V? p o k a r m . Łl proces c i ą g ł y c h , s t o p n i o w y c h
przemian
l i t e r a alfabetu g r e c k i e g o , M ) na termometrze -ir obszar, w y d z i e l o n y
z w i ę k s z e g o obszaru, strefa, N ) z m a r ł y n a g l e t: rodzaj c i e n k i e j k i e ł b a s y . O)
b y c z e n o g i . P) c z a t o w n i a
n i e d o p a ł e k papierosa, R) a r t r e t y z m , S) ruchoma
c z ę ś ć sceny iV t ł u m .
Pionowo: A ) w a l c z y o miejsce na p o d i u m
k o z i o ł e k selekcyjny, C) k o ń c z y n a
n i e d ź w i e d z i a , D ) u s ł u g u j e w s z p i t a l u , E) szydlarz, F) i m i ę k o b i e c e
batalion
w s k r ó c i e , G) p r z y j m u j e ż y c z e n i a i k w i a t y w d n i u 11 l i p c a . H I k o m f o r t o w y
d o m e k j e d n o r o d z i n n y •> d a w k a . I) g ł ó w n y lx»hater r y k o w i s k a , .1) szyk l o t u
ż u r a w i i i - s ł y n n e m u z e u m w P a r y ż u , K) c o ś d l a j e l e n i a r z y za 10 m i e s i ę c y
d o d a t k o w a karta w t a l i i , L) p r z e p ł y w a przez P a r y ż , L) t e ż trofeum z r y k o w i s k a
V g ó r n a c z ę ś ć g ł o w i c y k o l u m n y w ks-ztałcie c z t e r o k ą t n e j p ł y t y , M ) p r z o d o w n i c a
chmary, N ) p o r o ż e j e l e n i a
l e g e n d a r n a wyspa na A t l a n t y k u , w p o b l i ż u
G i b r a l t a r u , zatopiona w s k u t e k n i e z n a n e g o k a t a k l i z m u . O ) rezultat, P) d o w ó d c a
wojska kozackiego
zbrojownia.
R o z w i ą z a n i a m o ż n a n a d s y ł a ć w t e r m i n i e d w ó c h t y g o d n i o d o t r z y m a n i a ,,ŁP'
p o d adresem: Bedakcja „ Ł o w i e c Polsld", ul. N o w y Ś w i a t 35, 00-029 W a r s z a w a ,
z d o p i s k i e m : , . R o z r y w k i u m y s ł o w e z nr 2 1 ' .
W ś r ó d c z y t e l n i k ó w , k t ó r z y n a d e ś l ą p r a w i d ł o w e r o z w i ą z a n i e , rozlosujemy
n a g r o d ę - n i e s p o d z i a n k ę oraz p i ę ć n a g r ó d k s i ą ż k o w y c h .
W I E S Ł A W ZIELIŃSKI
Siekierka...
d o k o ń c z e n i e ze str. 16
natomiast p a d a ł coraz lepszy, t a ł u , j a k i pada t y l k o
w g ó r a c h . T r a k t o r e k d z i e l n i e s i ę s p i s y w a ł na tych
b e z d r o ż a c h , a ż wreszcie z g a s ł . P r z e r a z i ł e m s i ę t y m
bardzo m y ś l ą c j u ż , ż e noc s p ę d z i m y w lesie na t y m
deszczu. A l e C h r o b a k n i e d a ł za w y g r a n ą , a raczej
p r z e g r a n ą . Zaczął coś tam m a n i p u l o w a ć i traktorek
z a p a l i ł . O d e t c h n ą ł e m z u l g ą , ale na k r ó t k o , po
2 0 0 - 3 0 0 metrach z n o w u stoimy. C h r o b a k p r z y s z e d ł
do f u r m a n k i , w y n a l a z ł p o d sianem s i e k i e r k ę , j a k n
ż e g ó r a l bez s i e k i e r k i do lasu n i e j e ź d z i i o z n a j m i ł
m i , ż e m u s i z r e p e r o w a ć traktor tak na fest. Po czym
r ą b n ą ł s i e k i e r k ą raz i d r u g i w sobie t y l k o w i a d o m i
miejsce i . . . t r a k t o r e k z a p a l i ł . S z c z ę ś l i w i e dojecha­
l i ś m y do d o m u .
Okazało się,
i dlatego gasł
imiwersalny i
tylko wiedzieć,
ż e k l e m a s p a d a ł a na tych w y ł m j a c h
s i l n i k . S i e k i e r k a p o m o g ł a - jakc
n i e z a w o d n y s p r z ę t g ó r a l a . Trzeb.i
gdzie p u k n ą ć .
J. ANUSZ
Z dziennika
wspomnień
Jakuba Sakowicza
d o k o ń c z e n i e ze str. 10
u c i c h ł y j u ż w s z e l k i e g ł o s y n o c y a blask s ł o ń c a n i e
p o z w o l i ł w y b u c h n ą ć g ł o s o m ś w i a t ł a i d n i a . O tej
porze jest t e ż chyba n a j c h ł o d n i e j ,
najczęściej
w s t r z ą s a n a m i dreszcz - d ł u g i i n i e p r z y j e m n y .
Z m ę c z o n a wreszcie orkiestra z r o b i ł a sobie d h i ż s z ą p r z e r w ę p r z e d f i n a ł e m d l a naj w y t r w a ł szych
tancerzy. B e z d y m n i e j u ż i b e z g ł o ś n i e d o g a s a ł o
p r z e d s t a n i c ą m y ś l i w s k ą o g n i s k o , przy k t ó r y m
z wieczora p i e k ł y s i ę f a ł s z y w e w a r c h l a k i .
A ja s z e d ł e m sobie p o w o l i w ś r ó d p i ę k n y c h tutej­
((.i; i.k ,s.\ui( h(
szych sosen, n a s t ę p n y c h s k u p i s k d ę b ó w , g ł a d k i c h
p n i b u k ó w i strojnych j o d e ł , r o z j a ś n i a n y c h n i e k i e d y
p n i a m i b r z ó z , p o k r a s z a n y c h g r o n a m i j a r z ę b i n i-nios ą c y c h uczucie jeszcze w i ę k s z e g o c h ł o d u - k ę p
olszyn.
Szyszki brzozy i olszy j a k ż e c h ę t n i e b ę d ą o b j a d a ć
cietrzewie, z a ś k o r ę j a r z ę b i n y o g r y z a ć zadomowio­
ne o d d w ó c h s e z o n ó w w o k o l i c y losie, a t a k ż e
j e l e n i e i s a m y . D r o g i w las. na p r z e ł a j , b r o n i ł y liczne
k r z e w y łozy, k a l i n y , a w n i e k t ó r y c l i miejscach l e ­
szczyny, m a l i n y i j a ł o w c ó w . P o k a z y w a ł y s i ę j u ż
wczesne g r z y b y - o p i e r i k i , p r z y s m a k p ł o w e g o
zwierza.
Zaraz za f i l i g r a n o w y m s t a n o w i s k i e m czarnej
brzozy, s t a n o w i ą c y m o c z y w i ś c i e m i n i r e z e r w a t t y c h
r z a d k i c h u nas drzew, n a t k n ą ł e m s i ę n a p i e r w s z ą
śródleśną ł ą c z k ę o słodkich zapewne trawach i pod­
s z e d ł e m na k i l k a d z i e s i ą t k r o k ó w d w i e s a m y i z a j ą ­
ca. S t a n ą ł e m bez r u c h u , z w o l n i ł e m oddech. Jedna
z s a m o c z y ł a na m n i e k i l k a m i n u t , p o c z y m uspoko­
jona o p u ś c i ł a g ł o w ę b y k o n t y n u o w a ć p r z e r w a n e
ż e r o w a n i e . W k o ń c u m u s i a ł e m się jednak p o m s z y ć
- ł>łysnęły d w a l u s t e r k a , zaraz t e ż m i g n ę ł a b i a ł a
w e w n ę t r z n a strona o m y k d i ł ą c z k a p o z o s t a ł a na
j a k i ś czas pusta.
W s c h ó d s ł o ń c a s p o t k a ł e m w lesie. D o m y ś l i w s k i e ­
go d o m u n i e w r ó c i ł e m j u ż tego d n i a . C h c i a ł e m
z a c h o w a ć j e g o obraz t a k i j a k i m i a ł e m d o s c h y ł k u
nocy. Obraz sosnowych ś c i a n , stropu i p o d ł o g i , ref­
l e k s ó w k o m i n k o w e g o o g n i a na nich, b i e l i sutych,
ziemi s i ę g a j ą c y c h o b r u s ó w , bogactwa barw potraw,
gwaru wielu dziesiątków głosów, pantomimy
uśmiechów i gestów, okien i drzwi otwartych k u
ciszy nocy i jej c ł i ł o d n e m u k o j ą c e m u o d d e c h o w i .
A t a k ż e s y l w e t e k w i e k o w y c h d ę b ó w , t u ż za p r o g i e m
r y s u j ą c y c h s i ę n i e w y r a ź n i e i do p e w n e j t y l k o w y s o ­
k o ś c i w m i g o t l i w y m ś w i e t l e d o g a s a j ą c e g o ogniska,
i jeszcze w i e l u , w i e l u i r m y c h spraw i rzeczy - k t ó r e
n a z w a ć trudno, takie są nieuchwytne dla słowa,
nierealne d l a r y s u n k u , k t ó r y m i a ł b y je o d d a ć , ale
k a ż d e m u c z ł o w i e k o w i l>ardzo p o t r z e b n y c h . Po pros­
tu w s p o m n i e ń p i ę k n e g o dnia, który n i g d y się j u ż
p o w t ó r z y ć nie m o ż e .
z żałobnej karty
7 stycznia 1979 r. zmarł w Warszawie w wiełcw
77 lat mgr Adam Rośdszewski, współzałożyciel
i wieloletni wiceprezes Spółdzielni „Jedność
Łowiecka'', Byl jednym z tych, którym Spółdziel­
nia zawdzięcza swój dynamiczny rozwój. Mię­
dzy innymi uruchomienie we wszystkich ów­
czesnych województwach sklepów myśliw­
skich, zorganizowanie rusznikarni w Warsza­
wie, Opolu, Wrocławiu, Łodzi, Poznaniu i Krako­
wie, uruchomienie w stolicy warsztatumechanicznego do wyrobu akcesoriów oraz warsztatu
kaletniczego, a także rozpoczęcie w roku 1959
eksportu żywej zwierzyny.
mgr ADAM
Miał również A, Rościszewski swój niezaprze­
czalny udział w rozpoczęciu budowy nowoczes­
nej bazy eksportowej żywej zwierzyny w Plo-
ROŚCISZEWSKI
LEOPOLD JAROSZ
19 marca 1978 r. odszedł od nas n a zawsze
długoletni pracownik Zarządu Wojewódzkiego
Polskiego Związku Łowieckiego w iiodzi, wielki
społecznik, budowniczy strzelnic w Polsce, nie­
strudzony nauczyciel strzelectwa sportowo-myśliwskiego młodzieży łódzkiej, serdeczny Przy­
jaciel - Leopold Jarosz.
Zawsze niezwykle pogodny, niezastąpiony
gawędziarz, zamiłowany przyrodnik, niezmor­
dowany w pracy w polu i w lesie do ostatnich
chwil życia, mimo trzech zawałów serca.
Leopold Jarosz znany byl wszystkim uprawia­
jącym w Polsce strzelectwo sportowo-myśliw­
skie, jako ten, który irsprawnił urządzenie strzel­
nicze konkurencji zająca w przebiegu, stosowa­
chocinie pod Warszawą oraz uruchomieniu bazy
w Poznaniu.
We wszystkich często bardzo trudnych poczy­
naniach, cechowała mgr. A. Rościszewskiego
niespożyta energia, pracowitość, solidność, wy­
trwałość i inicjatywa. Jako propagator eksportu,
był jednocześnie inicjatorem utworzenia Fundu­
szu Ochrony Łowisk.
Za zasługi na polu gospodarczym i społecz­
nym został odznaczony Krzyżem Kawalerskim
Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasłu0, odznaką Zasłużony Działacz Sp^dzielczości.
Odszedł człowiek prawy, rozumny, szlachetny
i uczynny, całkowicie oddany sprawom Spół­
dzielni.
Cześć Jego pamięci!
ne do dziś na wszystkich strzelnicach w kraju.
Był też jednym z organizatorów wszystkich Mis­
trzostw Krajowych.
Za zasługi łowieckie został odznaczony zło­
tym, srebrnym i brązowym Medalami Zasługi
Łowieckiej.
W pierwszą rocznicę śmierci grono przyjaciół
ufundowało Puchar Jego Imienia, który zgodnie
z regulaminem rozgrywany będzie każdego ro­
ku na łódzkiej strzelnicy zbudowanej Jego
rękoma.
Pierwsza taka impreza odbyła się 24 maja
1979 r. w Ośrodku Strzelectwa Sportowego
w Nowosolnej. W dniu tym delegacja Zarządu
Wojewódzkiego PZŁ i myśliwych złożyła wiązarUcę kwiatów na Jego grobie.
Cześć Jego pamięci!
Z głębokim żalem zawiadamiamy, że wdniu U sierpnia 1979 roku zmarł
po ciężkiej chorobie w wieku 68 lat
Dnia 26 września 1979 roku zmarł śmiercią tragiczną przeżywszy 48 lat
Kolega
Kolega
JAN DĄBROWSKI
JANUSZ PALUCH
długolebu c^onek naszego kola. Zmarły wniósł duży wktad pracy sperfecznej dla koła
i rozwoju łowiectwa ziemi Itieleckiej, W osobie zmarłego straciliśmy serdecznego ko­
lega, miłego nam wszystkim towarzysza łowów i etycznego myśliwego. Knieja niech
szumi nad Jego mogiłą,
C:ześć Jego pamięci!
Zarząd i członkowie
Koła Łowieckiego Nr 1
w Starachowicach
współzałożyciel Koła Łowieckiego ,,Bażant" w Wysokiem Mazowieckiem,
wieloletni członek. Odszedł od nas na zawsze do krainy wiecznych łowów.
W osobie zmarłego straciliśmy serdecznego kolegę i wiernego towarzysza
łowów.
Cześć Jego p a m i ę c i !
Zarząd t c z ł o n k o w i e
Koła Ł o w i e c k i e g o „Bażant"
w Wysokiem Mazowieckiem
Dnia 21 czerwca 1979 roku zmarł tragicznie w wieku 51 lat
Kolega
Wdniu 1 lipca 1979 roku po długichicieżkich cierpieniach zmarłwwieku
78 lat
inż. JÓZEF GRZELCZAK
Kolega
dhigoletni łowczy naszego koła, etyczny myśliwy i zamiłowany hodowca
zwierzyny, odznaczony brązowym Medalem Zasługi Łowieckiej. W osobie
zmarłego straciliśmy serdecznego kolegę i niezapomnianego towarzysza
łowów.
Zarząd t cdonkowle
Cześć Jego pamięci!
Koła Ł o w i e c k i e g o „Wieniec"
MARIAN MAŁKIEWICZ
współzałożyciel i długoletni członek Kold 1-owieckiego ,,Swit" wPasymiu.
W osobie zmarłego straciliśmy serdecznego kolegę i miłego towarzysza
łowów.
Cześć Jego pamięci!
Zarząd i c z ł o n k o w i e
Kola Ł o w i e c k i e g o ,.Św1t" w Pasymiu
w Mirosławcu
Ogłoszenia
Kapię sziucer 30-06 z lunetą. Horecki
Kawenczyn Nowy skr. 25.
314/79
Sprzedam ,,Łowce Polskie" oprawione
roczniki 1947 1978, Franciszek Penkala,
Warszawska 9 m 17, 42-200 Częstoctiowa
315/79
Posokowiec bawarski siedmiomiesięczny rodowodowy po polujących złotomedaIistacti do sprzedania. Mgr Adam Sikorsłci,
38-500 Sanok, Darwina 4.
316/79
Wyielki niemieckie krótkowłose pełnorodowodowe po rodzicach użytkowych
sprzedam. Ryszard Własniewski, ul, C.
Skłodowskiej 65/120, 85-707 Bydgoszcz,
Unieważniam zgubioną legitymację
PZŁ, wydaną przez Zarząd Wojewódzki Za­
mość, Wiesław Wieleba.
320/79
317r79
Uniewałniam zgubioną legitymację PZŁ
wydaną przez Zarząd Wojewódzki, War­
szawa, Tadeusz Trzaskulski.
321/79
Sprzedam szczenięta wyżły gładkowłose
po rodzicach użytkowych, medalistach.
Jadwiga Pilecka, Czepca 3 m 2, 30-094
Kraków, tel. 745-24, odbiór początek stycz­
nia 1980 r.
318/79
Unieważniam zgubioną legitymację PZŁ
wydaną przez Zarząd Wojewódzki W Lubli­
nie na nazwisko Tadeusz Kot.
322/79
Jamniki szorstkowłose, szczenięta i psa
trzyletniego norowca. dyplom 1 stopnia
z konkursu sprzedam. Leszek Siejkowski,
ul. Janickiego 47/2, 88-400 Żnin, tel. 677
wieczorem
Unieważniam zgubioną legitymację PZŁ
wydaną przez Zarząd Wojewódzki Zielona
Góra 1 pozwolenie na broń wydane przez
KWMO Zielona Góra. Kazimierz Gałązlca,
68-320 Jasień.
.319/79
323/79
Unieważniam zgubioną legitymacją PZŁ
wyddnii przez Zarząd Wojewódzki Katowi­
ce, Stefan Młynarczyk.
324/79
Unieważniam zgubioną legitymacja PZŁ
wydaną przez Zarząd Wojewódzki Koszalin
na nazwisko Antoni Boniecki.
325/79
Unieważniam zgubioną legitymację P7t,
wydaną przez Zarząd Wojewódzki Warsza­
wa Andrzej Lech.
327/79
Kupię psy dzikarze,
10-58-52.
Warszawa, teł.
328/79
15
Siekierka...
J. ANUSZ
Chyba w dwa lata po upadku z ambony, podczas
którego zlamatem ,,1 7" - tak lekarze bowiem
w skrócie nazywają 7 krąg lędźwiowy, dostałem
wiadomość od Chrobaka, że ten duży dzik chodzi na
owies i ,.nawet łatwo można go dostać". To miało
mnie zdopingować do szybkiego przyjechania, jako
,,że wystarczy niedziela, nie trzeba urlopu" itp.
Oczywiście, nie czekałem na powtórne wiado­
mości i w najbliższą sobotę, znacznie jeszcze przed
zachodem słońca, byłem u Chrobaka i traktorltiem
pojechaliśmy na górę, nie czekając nawet na placki
z młodych ziemniaków, które wiedziałem, że są
wyjątkowo smaczne. Były to jeszcze lata, kiedy
pasja łowiecka brała górę nad przysmakami pod­
niebienia. Teraz chyba poczekałbym na placki.
Kiedy byliśmy już przy rozległym łanie owsa,
słonko było jeszcze na mebie, ale iiiet>awem miało
zniknąć za najbliższą górą. Zajęliśmy stanowisko na
ziemi, w odległości około 100 metrów od ściany
lasu, z którego wychodził dzik. Pomyślałem, że
trochę wcześnie przyjechaliśmy, że można było
zjeść te placki i usadowiłem się na kocu, nie ładując
jeszcze broni - bo po co?
Raptem Chrobak przychylił się do ziemi, powie­
dział: ,,dzik, panie i zamarł w bezruchu. Istotnie na
ścianie lasu stał nie dzik - to był posąg dzika takiego drugi raz widziałem w Zielonej Górze (na
strzelnicy przed pawilonem myśliwsłciml.
Pospiesznie rozstawiłem podpórki, wolniej nieco
wprowadziłem nabój i zdawało mi się, że wycelo*
wałem. Padł strzał, a dzik ruszył ostio w las, choć
wyszedł powoli i dostojnie.
- Pudło - powiedział Chrobak. - Pudlo - potwier­
dziłem. Nie wiedziałem, czy dzika zgorowałem, czy
zdołowałem, ale wiedziałem, że nie trafiłem. Zbyt
nagie to się stało.
- Panie, panu zawsze coś przeszkodzi - skwito­
wał przygodę Chrobak, zły trochę z takiego obrotu
sprawy.
Dla zasady tylko poszliśmy sprawdzić trop, ale
było to zbyteczne. Dzik bowiem długo odzywał się
w lesie - też widać niezbyt zachwycony przygodą.
- Co robuny dalej, może przyjdą irme?
- Nie przyjdą, ja wiem, co tu chodzi, musi Pan
przyjechać jeszcze raz, jak ustalę, gdzie teraz bę­
dzie wychodził.
- Na tałuego dzika przyjadę, tylko koniecznie
ruech pan zrobi jakąć ambonkę. Może być prowizo­
ryczna, ho z ziemi takiego dzika nie dostaniemy. Za
dwa tygodnie tiędzie pełnia, wezmę sobie 2 dni
urlopu 1 jestem.
Po tygodruu miałem już wiadomość, żc dzik cho­
dzi na ten sam owies, tylko wychodzi później i tro­
chę w innym miejscu.,,Zrobiłem rówrueż ambonkę'
- chwalił się pan Cłuolłak.
I znowu ta sama operacja, traktorek i na górę.
Owies był już nieco bielsiry - ciągle jeszcze nie
zebrany, jako że w górach zboża dojrzewają póź­
niej. Był to dobry znak, ,,t>o jednak noc - ma swoją
moc" - jak mawia mny leśnik. Marczak z bydgo­
skiego.
- Ambonka jest na jodełce - powiedział Chrobak
- gałęzie są do samego dołu, to łatwo pan wejdzie.
- Jak wysoko? - zapytałem. Jakie 8 metrów nad
owsem - to dobrze - wiatru chyba nie złapie. O, to tu
- to ta jodełka. Podniosłem głowę do góry i ruc na
jodle nie zotłaczyłem. Oddałem Clirobakowi sztucer i nawet lornetkę i pospiesznie wlazę na tę
jodełkę, jako że faktycznie jest dobrze ugałęziona.
lOedy byłem jakieś 15 m w górze, skończyły się
gałęzie, a owsa ciągle nie ijylo widać, jako że
jodełka rosła w potoku. Boję się spojrzeć w dół, bo
zakręci mi się w głowie, i pytam Cłirobaka, co dalej?
Trzeba przejść na tę drugą jodełkę - odpowiedział.
Nie ma innego wyjścia, przechodzę i następne kilka
metrów w górę. Cłirobak idzie za mną i marudzi, że
powoli wcłiodzę. Jako cłilopak, kied^^Właziło się do
wronich gniazd - nigdy tak wrysoko nie wlazłem,
POT. A. IWANOWSKI
a tu raptem taka sytuacja. Co Ijędzie, jak spadnę
drugi raz? Powiedzą, że łiobbista - włazi na drzewa
i co dwa lata spada.
Trzymam się kurczowo gałęzi i pnę się w gorę.
Wreszcie jest upragniona pólka! Taka jedna desecz­
ka położona na dwóch gałązkach. Siadani bardzo
ostrożnie, bo uważam, że gałązki nie wytrzymają.
Chrobak siada śmielej i jeszcze się poprawia, aż
chwieje się czubek jodły. - Siedź pan spokojnie, Iło
zaraz spadniemy. - Nie spadniemy, ja to sprawdza­
łem. Tu się bardzo pierwszorzędnie siedzi.-,,Niech
pana cholera" - pomyślałem i przywiązałem się na
wszelki wypadek paskiem. Nigdy tu więcej nie
wejdę, jeżeli uda mi się tylko szczęśliwie zejść - ale
na razie siedzimy i czekamy. Po kilkunastu minu­
tach słychać w potoku pękające gałązki. Znaczące
spojrzenia i szybszy oddech. Idzie. Faktycznie, dzik
zbliżał się zdecydowanie i szedł wprost na jodłę,
Kiedy był już pod nami, fuknął raz i drugi i pospiesz­
nie wrócił do potoku. Znowu znaczące spojrzenia.
Trafił na nasz trop. Czekamy. Po pewnym czasie
dzik ponawia próbę. Upewnia się jednak, że trop
jest zbyt świeży i mrucząc z niezadowolenia - ginie
w lesie.
Postanawiamy, że będziemy czekać. Po trzech
godzinach byłem juz prawie drętwa. Nie wierzyłem,
że dzik w^yjdzie, ale siedziałem. Cłirobak drzemał
1 kiwał się na tej półce, więc miałem zajęcie, aby go
trzymać. Budził się wtedy i mówił: ,,Panie, ja się
mogę na gałęzi położyć i nie spadnę - niech się pan
nic boi," 1 tak, bojąc się tej drogi powrotnej, docze­
kałem do 11-ej. Księżyc oświetlał owies, na którym
nie było nic - poza trzema jeleiuami, które spokoj­
nie żerowały.
Droga powrotna była znacznie trudniejsza. Zno­
wu oddałem Clirot>akowi broń, lornetkę i latarkę,
która oddała nam teraz nieocenione usługi, i gałąz­
ka po gałązce schodziłem na dół. Jeszcze 10, jeszcze
5 metrów i ziemia. Kiedy cały stanąłem obok tej
jodełki, byłem tak zadowolony, jakbym strzelił dwa
dziki, d nie polowa! na jednego. Ale zatrwożyłem
się, kiedy spostrzegłem, że Chroliak nie ma ani
broni, ani lornetki, tylko tę latarkę. A gdzie broii? zapytałem, - A zostawiłem na górze, żeby mnie się
lepiej świeciło. - I co teraz t)ędzie? -~JA zaraz
przyruosę. l ze zręcznością wiewiórki w ciemnoś­
ciach nocy Chrobak wlazł jeszcze raz na półkę po
zostawione rzeczy. „Twarda sztuka" -pomyślałem.
No nic, mamy jeszcze dwie noce przed sobą i kon­
takt z dzikiem. Nie wchodzimy na żadne półki tylko przychodzimy nad owies już przy księżycu.
Niech dzik wyjdzie i spokojnie żeruje -spróbujemy
z podchodu - postanowiłem.
Nie mogłem doczekać się tego drugiego wieczo­
ru, ale jakoś czas minął i znow\i czekamy opodal
owsa, aż księżyc dźwignie się nieco wyżej i będzie
dawał lepsze światło. Wreszcie ruszamy. Idę pierw­
szy, skrajem lasu, wolno i ostrożrue, lornetując teren
i nasłuchując. Idący z tyłu Chrobak trąca nmie
i pokazuje na ucho, co ma oznaczać, ze coś słyszy.
Słucham i nic nie słyszę. Chrobak rusza rękami
dając mi znać, że słyszy żerującego dzika. Kiwam
głową znacząco, zostawiam Chrobaka w tyle i ze
zdwojoną ostrożnością posuwam się do przodu
Przy kolejnym lornetowaniu terenu zauważyłem
ciemny grzbiet. Jeszcze kilka kroków i widzę całą
sylwetkę. Dzik wystaje ponad owies. Widzę jasny
bok, oświetlony księżycem. Rozstawiam podpórki
i strzelam. Dzik rusza ostro i ginie w potoku, z które­
go wyszedł. Podbiega Cłirot>ak i gratuluje mi.
Nie chcę przyjąć gratulacji, ale Chrobak swoje.
Mówi, że słyszał, jak dzik się przewrócił. Tylko
spokojnie. Idziemy, gdzie dzik był strzelany, znaj­
dujemy ślad ucieczki i farl>ę, jasną, zatem dobrze.
Teraz i ja uwierzyłem, że chyba się udało.
W potoku dzik uderzył t>okiem o jodełkę, umalo­
wał korę na znacznej wysokości - dobry to znak,
pomyślałem i w tej samej chwili ujrzałem duze,
jasne cielsko leżące w bezruchu. Teraz po raz dniai—
przyjąłem gratulacje i ja też pogratulowałem ^^Kuobakowi. To on go upolował, a ja tylko strzeliłem.
Wypatroszonego dzika o pięknym i me uszkodzo­
nym orężu przykryliśmy pałatką, jako że niebo
pociemniało i zaniosło się na deszcz.
W drodze powrotnej do domu, kiedy przykryty
kocem siedziałem na furmance uwiązanej do trakto­
ra, jeszcze raz rozmyślałem o tym dziku. Deszcz
d o k o ń c z e n i e na str. 14

Podobne dokumenty