Glos_Polski_2013_nr_..
Transkrypt
Glos_Polski_2013_nr_..
Dziś wykupujemy Manhattan, Węgry, Rumunię, Polskę Indie: Oślepili go, by skutecznie żebrał Polska: Zabierają dzieci rodzicom pod byle pretekstem To prawdziwy cud nad Wisłą BÓG - HONOR - OJCZYZNA Pismo Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie No. 34 Toronto P O L I S H V O I C E TYGODNIK 28.08-3.09. 2013 W E E K L Y w y d a w a n y od 1908 r. since 1908 POLAKÓW W KANADZIE PUBL. MAIL. Reg. No. 40012402 Delivered to the POST: August 28, 2013 $1.50 ($1.43+$0.07 GST) Czy w Polsce powinni rządzić Polacy? Mirosław Kokoszkiewicz K toś mało rozgarnięty zapyta – a któż to jest dzisiaj tym naszym okupantem? Odpowiedź jest prosta. Ten, który uważa, że stwierdzenie: „w Polsce powinni rządzić Polacy” jest zagrożeniem dla jego interesów, wpływów i stanu posiadania. Wieloletnie przebywanie w naszym okupowanym przez okrągłostołowców kraju, a w szczególności obcowanie z tutejszymi „autorytetami” i wiodącymi mediami wyrządziło niejednemu nadwiślańskiemu tubylcowi niepowetowane szkody, odciskające się na umyśle. Słowa, które wszędzie na świecie przyjmowane byłyby jak coś oczywistego, u nas stanowią zbrodnię niesłychaną. Otóż wystarczy, że taka „Gazeta Wyborcza” opisując jakiegoś kolejnego wytypowanego na antysemitę naszego rodaka, potwierdzi jego zbrodniczość cytatem w stylu „stwierdził kiedyś, że w Polsce powinni rządzić Polacy”, a już te „antysemickie” i jednocześnie „faszystowskie” słowa ze zgrozą powielają pozostałe, wytypowane do nagonki gazety, stacje radiowe i telewizyjne. Czy podobne larum podnosiłyby reżimowe tuby propagandowe, gdyby, dajmy na to, ktoś powiedział, że w Niemczech powinni rządzić Niemcy, w Norwegii Norwegowie, w Rosji Rosjanie, a w Finlandii Finowie? Czy nie pukanoby się w czoło, gdyby jakiś polski oszołom stwierdził publiczne, że słowa: „w Izraelu powinni rządzić Żydzi” są wyrazem zwierzęcego antypolonizmu? Oczywiście dzisiejszy postępowy świat, ucharakteryzowany na wolny i demokratyczny, zezwala na mówienie, że każdy powinien rządzić się sam u siebie i tylko Polska nie wiedzieć czemu stanowi tu niechlubny wyjątek. Były jednak już w naszej historii takie okresy, kiedy to, podobnie jak dziś, oczywiste stwierdzenie, że „w Polsce powinni rządzić Polacy”, mogłoby być, delikatnie mówiąc, źle odbierane przez władze. Chodzi mi o czasy zaborów czy niemieckiej okupacji. Za uporczywe nadużywanie cd. na str. 27 Nie chcemy imigranta - chcemy repatrianta! “Przewodniczący maltańskiego parlamentu spotkał się z podsekretarz w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Spotkanie dotyczyło polskiej pomocy w uregulowaniu kwestii imigrantów przybywających na Maltę. Polska zgodziła się przyjąć 50 takich osób. Są to uchodźcy z północnej Afryki.” zostać krajem słowiańskim oraz chrześcijańskim! - mówił Robert Winnicki na Kongresie Ruchu Naro- mieszkańców Trzeciego Świata. Już dziś na ulicach Londynu, Paryża, Madrytu czy Amsterdamu dochodzi do dowego 8 czerwca 2013 r. Nie zgadzamy się na przyjmowanie przez Polskę imigrantów z obcych kręgów cywilizacyjnych. Nie możemy dopuścić do sytuacji jaka ma miejsce w Europie Zachodniej, zalewanej przez miliony muzułmanów i innych mordów w imię islamu, a w przedszkolach i szkołach rdzenni mieszkańcy państw zachodnioeuropejskich są w mniejszości. Taka sytuacja to zagrożenie: dla bezpieczeństwa naszego kontynentu, dla możliwości rozwoju, budowania dobrobytu oraz dla D ziś są to problemy Europy Zachodniej, ale bardzo szybko mogą się stać również naszymi problemami. Musimy bardzo jasno, bardzo jednoznacznie stwierdzić: nie chcemy w Polsce żadnego multikulturalizmu. Cudzoziemcy osiedlający się w Polsce pojedynczo bądź rodzinami to zjawisko znane od setek lat, nie ma w nim nic dziwnego. Ale nie ma i nie będzie zgody na miliony muzułmańskich imigrantów. Nie ma zgody na arabskie dzielnice w polskich miastach. Polska jest i ma po- przyszłości naszej kultury, religii, tożsamości narodowej. Nie chcemy tego w naszym kraju. Zamiast przyjmowania imigrantów z Afryki, żądamy znaczącego zwiększenia repatriacji potomków Polaków zesłanych w XX wieku do Kazachstanu, na Syberię i w inne zakątki Związku Sowieckiego. Od 20 lat państwo polskie zaniedbuje naszych rodaków na Wschodzie w sposób skandaliczny, tłumacząc to głównie brakiem środków finansowych. Okazuje się jednak, że są pieniądze na sprowadzanie obcych kulturowo imigrantów! Żądamy natychmiastowego zatrzymania imigracji z obcych kręgów cywilizacyjnych i aktywnej postawy rządu wobec repatriacji tysięcy Polaków ze Wschodu. Robert Winnicki POLSKA - KANADA - ŒWIAT STRONA 2 Nawet podczas sierpniowej kanikuły nie ustają protesty w sprawie „homoślubów” wprowadzonych we Francji, a przede wszystkim przeciw pomysłom obdarowania takich związków przywilejem wychowywania dzieci. Prym w protestach wiodą głównie ludzie młodzi. To oni utworzyli m.in. stowarzyszenie „Strażników”, które w pacyfistyczny sposób organizuje całodobowe czuwania w różnych miejscach, by wyrażać milczący protest Oskarżony policjant jest drugim takim przypadkiem od czasu powstania SIU w 1990 roku. James’owi Forsillo grozi dożywocie, jeżeli zostanie uznany winnym. Wcześniej w innych sprawach - pięciu nych. TPA uważa, że rozstrzygnięcie powinno nastąpić w procederze dyscyplinarnej, a nie sprawie karnej. Po aresztowaniu Forsillo, TPA zagwarantowało mu pół miliona dolarów dotyczących oficerów policji torontońskiej i czterech dotyczących oficerów OPP - SIU postawiło policjantom zarzuty nieumyślnego zabójstwa. Torontoński Związek Zawodowy Policji (Toronto Police Association) protestuje przeciwko postawieniu oficerowi Forsillo zarzutów kryminal- kaucji, których zażądał prokurator za uchylenie aresztu. Sprawą zajął się też Rzecznik Praw Obywatelskich Ontario. I tutaj decyzja ta jest bezprecedensowa, bowiem po raz pierwszy biuro rzecznika Ontario zajęło się taką sprawą. Od chwili tragicznych wydarzeń rzecznik otrzymał Sammy Yakim (po prawej) i policjant, który go zabił SIU – Special Investigations Unit – w Policji metropolii torontońskiej postawił zarzut zabójstwa funkcjonariuszowi, który zabił 18-letniego Sammy Yakim’a. 27 lipca br. około północy w pustym tramwaju, Sammy groził 5-centymetrowym nożem 20 policjantom, którzy otoczyli tramwaj. Jeden z nich zastrzelił 8 strzałami Yatim’a, po czym policjanci weszli do tramwaju i prawdopodobnie strzelający wcześniej funkcjonariusz strzelił jeszcze raz do leżącego Sammy’ego, a inny potraktował go taserem. Przechodnie sfilmowali wydarzenie i opublikowali footage na YouTube. Opinia publiczna w Toronto i Kanadzie jest oburzona i przerażona. Nieprzerwanie trwające protesty pod komendami policji, pod parlamentem prowincji Ontario, na linii tramwajowej, gdzie został zastrzelony Sammy etc. zmusiły policję i władze prowincji do natychmiastowego działania. SIU - wewnętrzna „policja“ w policji, trzy tygodnie po tragicznej śmierci Sammy’ego postawiła zarzut zabójstwa 30-letniemu oficerowi James’owi Forsillo. Ta bezprecedensowa decyzja postawienia zarzutu zabójstwa policjantowi Młodzi maszerują do Paryża przeciw pomysłom homoadopcyjnym. „Strażnicy” zapowiedzieli ostatnio marsz na Paryż, który wyruszył już z Rochefort (departament CharenteMaritime) i ma 31 sierpnia dotrzeć do stolicy. Ostatni etap poprowadzi z dzielnicy La Défense na Pola Elizejskie. Ta swoista „pielgrzymka” w swoich hasłach upomina się także o poszkodowanych trudną sytuacją ekonomiczną. Każdego dnia o godz. 17 uczestnicy marszu będą prowadzić w centrach mijanych miast publiczne debaty, po których będzie trwać „czuwanie”. Ciekawostką jest, że na pierwszym etapie marszu pojawił się socjalistyczny deputowany Hieronim Lambert – jeden z czterech parlamentarzystów PS, którzy głosowali przeciw legalizacji homozwiązków. Lam- G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 ponad 60 skarg od obywateli i organizacji pozarządowych dotyczących różnych aspektów naruszenia praw człowieka przez rząd ontaryjski i policję w tej sprawie. O ile celem dochodzenia SIU było ustalenie, czy istnieją uzasadnione powody, aby postawić oficerowi zarzuty kryminalne w związku ze śmiercią obywatela, to dochodzenie rzecznika ma odpowiedzieć na pytania dotyczące samych procedur policji w podobnych sytuacjach, treningu policjantów i ewentualnych zaniechań w tych kwestiach rządu ontaryjskiego. Minister Bezpieczeństwa Publicznego i Służb Więziennych Madeleine Meuiller wydała oświadczenie, w którym zapewniła, że jej ministerstwo bedzie wspólpracowało z RPO, udzieli wszelkich informacji i odpowiedzi na każde pytanie. RPO Ontario wezwał też wszystkich obywateli posiadających informacje w tej sprawie do zgłaszania tychże do jego biura. Codziennie - od 28 lipca, a więc już miesiąc - w miejscu gdzie zastrzelony został Sammy Yatim, dziesiątki ludzi zapala znicze, kładzie wiązanki kwiatów, zostawia kartki i listy dla rodziny ofiary. bert to bratanek byłego socjalistycznego prezydenta, Franciszka Mitterranda. Przeciwnicy „homoślubów” podejmują jeszcze także ostatnie próby prawnych protestów, chociaż wydają się one z góry skazane na niepowodzenie. Francuskie stowarzyszenia rodzinne odwołały się do Rady Państwa i domagają się anulowania zastosowań ustawy minister Taubiry (wprowadziła homośluby). Wybory na szefa PO sfałszowane? Jarosław Gowin stawia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poważne zarzuty dot. przedwyborczych fałszerstw. Gowin osiągnął w wyborach na szefa PO znacznie lepszy wynik, niż ten, który mu prognozowano - Dochodziło do "nocy cudów". W Małopolsce w przeddzień zamknięcia list wyborczych wpisano do Platformy kilkaset osób - mówi kon- kurent premiera w walce o przywództwo w Platformie. Gowin uważa też, że wybory pokazały, iż obecna polityka nie jest akceptowana nawet przez dużą część członków PO. Zdaniem Gowina część 20 procentowego poparcia jakie uzyskał to efekt sprzeciwu członków partii wobec tego, co dzieje się w PO. Uważa też, że ZWI¥ZEK NARODOWY POLSKI W KANADZIE POLISH NATIONAL UNION OF CANADA 408 Royal York Rd. #102 Toronto, Ontario M8Y 2R5 Prezes Zarządu Głównego Bogusław Jacek Bukin Wiceprezesi Zarządu Głównego: Bogdan Adamczak, Marek Urbaniak, Stefan Skulski G£OS POLSKI POLISH VOICE PM Agreement #40012402 408 Royal York Rd. #102 Toronto, Ontario M8Y 2R5 tel. 416.993.3143 [email protected] Głos Polski - Polish Voice Weekly Magazine of Polish National Union of Canada Editor-in-chief Wiesław Magiera Contributors: Agnieszka Buda-Rodriguez, Edward Dusza, Wiesław Cypryś, Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław Korowajczyk, Andrzej Legienis, Dariusz Melon, Kazimierz Murasiewicz, Lech Niekrasz, Stefan Skulski, Krystyna Starczak-Kozłowska, Zbigniew Sulatycki, Aleksander Szumański. Secretary Magda Zakrzewska Accounting Wiesława Sienkiewicz gdyby w wyborach wystąpił również Grzegorz Schetyna, to Donald Tusk nie uzyskałby nawet 50 proc. głosów. Kim jest typowy wyborca Gowina? - To szeregowy członek PO w mieście powiatowym. Często ma doświadczenie biznesowe. Nie wstąpił do Platformy dla kariery, tylko z przekonania do programu. Jest przywiązany do kościoła, niechętnie patrzy na flirt PO z ideologią politycznej poprawności, choćby w sprawie paramałżeństw homoseksualnych - mówi Jarosław Gowin. - Platforma może wygrać wybory w roku 2015 tylko pod warunkiem powrotu do programu wolnorynkowego. Do takiej współpracy programowej z premierem jestem w każdej chwili gotowy - zapewnia. Z preambuły Konstytucji ZNPwK: Każdy obywatel kanadyjski lub osoba mająca pobyt stały w Kanadzie, pochodzenia polskiego, posiada przywilej należenia do Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie, którego etyka i zasady światopoglądowe oparte są na nauce Kościoła Rzymskokatolickiego. Hasłem naczelnym ZNPwK jest: BÓG, HONOR i OJCZYZNA ZNPwK jest organizacją pracującą dla dobra Kanady i narodu polskiego. Managing Board: President Eugeniusz Boryszko Secretary Bolesław Berek Financial Secretary Jan Cylke Members: Bogdan Adamczak, Stanisława Adamczak, Andrzej Legienis, Stefan Skulski. Publikowane teksty niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcji lub ZNPwK. Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń i publikowanych listów do redakcji. Nie wszystkie nadesłane listy są publikowane. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych. Materiały własne oraz agencyjne i internetowe. Prenumerata - subscription Canada: rok $100, pół roku $50, ekspresowo $140, USA: rok $240 Polska: rok $300, pdf rok $35 Proszę przesłać czek lub Money Order na: G³os Polski na adres: 408 Royal York Rd. #102, Toronto, Ontario M8Y 2R5 Canada GST: R104258785 G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 POLSKA - ŒWIAT STRONA 3 Skutki Paktu Ribbentrop-Mołotow trwają do dziś Jadwiga Chmielowska Pakt Ribbentrop-Mołotow został podpisany 23 sierpnia 1939 r., czyli 74 lata temu, ale mam wrażenie, że skutki jego trwają do dziś. Dzięki podpisanej umowie III Rzeszy ze Związkiem Sowieckim, Niemcy mogły rozpocząć II wojnę światową. Zabezpieczyły sobie „tyły” w opanowaniu całego terytorium Europy. Hitler wiedział, że musi najpierw napaść na Polskę, bo gdy napadnie na Francję to Polska związana traktatem ruszy jej na pomoc, a Francja Polsce niekoniecznie. 1,5 milionowa armia polska w wyniku mobilizacji mogła osiągnąć nawet 2,7 miliona żołnierzy. Tak więc na początku września 1939r. alianci mieli olbrzymią przewagę nad Niemcami. Hitler wydzwaniał do Moskwy przynaglając Stalina do zaatakowania Polski. Armia Sowiecka wkroczyła do Polski dosłownie w ostatnim dniu – 17 września 1939r. Umożliwiła tym Francji dalsze siedzenie za Linią Maginota. III Rzesza przegrała, ale jej koalicjant z Paktu Ribbentrop-Mołotow wygrał. Konferencje w Jałcie, Teheranie i Poczdamie jedynie przypieczętowały zdobycze Rosji Sowieckiej w Europie. Anglia i USA zdradziły wtedy swego najwierniejszego sojusznika - Polskę - i oddały pod okupację sowiecką całą Europę ŚrodkowoWschodnią. Nie pogodzili się z tym wyrokiem nasi ojcowie - walczyli z bolszewickim najeźdźcą do początku lat 60. Dopiero teraz odnajdywane są ich kości w zbiorowych mogiłach. Po prawie 70. latach będzie można niektórych wreszcie godnie pochować, tak jak na to zasłużyli najwięksi bohaterowie XX wieku. Ich mordercy do dziś nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie, wielu z nich spoczywa w alejach zasłużonych a niektórzy żyjący jeszcze kaci dostają ordery i honorowani są przez Uniwersytety. Nie rozliczono zbrodniarzy, nie mieli swojej Norymbergi. Umniejszanie zasług Polski w rozprawieniu się z dwoma totalitaryzmami - winnymi śmierci przeszło 200. mln istnień ludzkich, ma na celu poprawienie samopoczucia tych narodów, które nas przed laty zdradziły. Ma też drugi cel - zrzucenie z Niemców i Rosjan odpowiedzialności za zbrodnie. Podzielenie się nią, na zasadzie winni byli Hitler i Stalin jacyś naziści i stalinowcy, a nie Niemcy i Rosjanie. Od lat próbuje się też zamienić rolę katów i ofiar. To właśnie w tej „narracji” słyszymy o „polskich obozach koncentracyjnych” i o pols- kim antysemityzmie. Ostatnio przygotowywana nowela ustawy o ABW i AW nakłada na nie zadanie poszukiwania i tępienia faszyzmu w Polsce. Wygląda na to, że najpierw będą musiały te specsłużby go stworzyć, aby móc następnie tępić. Carska „ochrana” miała to przećwiczone. Polska otrzymała w 1989 r. szansę na wybicie się na niepodległość i ją zmarnowała. Do władzy dorwali się mali ludzie, bez kwalifikacji i wiary w niepodległość. Doprowadzili do dezindustrializacji państwa, wygnali z Polski miliony młodych obywateli, którzy w poszukiwaniu pracy rozjechali się po całym świecie. Zlikwidowano wreszcie armię. 100 tysięczne Wojsko Polskie było marzeniem Lenina po rewolucji bolszewickiej. III RP toleruje działalność Ruchu Autonomii Śląska, który godzi w Konstytucję, głosząc wolę oderwania od Polski części jej terytorium. Skundleni politycy wszystkich opcji politycznych, wydają się tego nie zauważać, przymilając się do separatystycznego elektoratu. Liczą się dla nich jedynie głosy i piastowane funkcje a nie przyszłość i dobrobyt Polski. Zdają się nie zauważać wspierania RAŚ przez organizacje niemieckie powiązane z ziomkostwami. Rosja od 1999 r., znowu próbuje zbudować i scementować wielkie imperium. Dąży do tego skłócając narody. Wszystkich ze wszystkimi. W każdym z państw postsowieckich działa dobrze zorganizowana i wpływowa promoskiewska agentura. Najlepiej metodę tworzenia waśni i prowokacji widać na Litwie, Ukrainie, Polsce, Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie. Niestety przez ostatnie 20 lat, przekonaliśmy się, że nie możemy liczyć tylko i wyłącznie na pomoc Zachodu. Państwa te prowadzą własną politykę i nie mają zamiaru umierać za Warszawę, Wilno, Tallinn czy Pragę. Smoleńsk dowiódł, czym kończy się głupia i chwiejna polityka. W polityce można ufać tylko tym, których interes jest wspólny. Jedynie współpraca polityczna od Tallina po Baku i Warszawy po Sofię, może na trwałe uchronić niepodległość naszych państw. Przykładem jest wspólna wizyta przywódców sześciu naszych państw, która obroniła Gruzję przed całkowitym rozbiorem. Pakt Ribbentrop-Mołotow powinien być dla nas przestrogą po wsze czasy. Po dzień dzisiejszy nie przeprowadzono sądu nad komunizmem i komunistycznymi zbrodniarzami. To musi być dla nas priorytetem. Bez dekomunizacji i rozliczenia historii, pozbycia się obcej agentury, nie ma przed nami normalnej przyszłości. Wielkie obroty sieci handlowych a podatek... 0 zł Zagraniczne sieci handlowe w większości nie płacą w Polsce podatku dochodowego. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Fundacja Republikańska na podstawie danych ze sprawozdań finansowych porównała obroty sieci handlowych do odprowadzanej kwoty CIT. Okazuje się, że nie bardzo jest co porównywać, bo tego podatku większość analizowanych firm zwyczajnie nie płaci. W 2011 r. Jeronimo Martins (właściciel sieci Biedronka) oddała fiskusowi niemal 241 mln zł. Kwota ta stanowi niecały 1 proc. przychodów ze sprzedaży. Lidl twierdzi, że suma wszystkich podatków zapłaconych (w tym CIT, VAT, PIT i inne podatki) w Polsce wynosi ponad 600 mln zł. Z danych Ligi Republikańskiej wynika, że Kaufland zapłacił podatek CIT w zerowej wysokości, a Carrefour nawet otrzymał 14 mln zł zwrotu. Fundacja Republikańska nie dotarła do danych o kwocie podatku CIT odprowadzonego przez Tesco. Choć fakt, że największe sieci handlowe w Polsce praktycznie nie płacą podatku dochodowego, wydaje się szokujący, to eksperci nie są zdziwieni. - Problem polega na tym, że podatek dochodowy od osób prawnych, czyli CIT, w pewnym sensie bankrutuje jako źródło dochodów budżetowych. System jest już na tyle skomplikowany i ma w sobie tyle luk, że podlega wynaturzeniom - komentuje Paweł Gruza, ekspert Fundacji Republikańskiej. Wszystko zgodnie z prawem Poproszone o potwierdzenie danych o wynikach finansowych sieci handlowe nie zaprzeczają podanym w tabeli kwotom podatku CIT. Jednak jako jedyne dane te potwierdziło Jeronimo Martins. "Informujemy, że podane wartości podatku CIT, według wstępnej weryfikacji, są zbliżone do kwot faktycznie odprowadzonego podatku" - czytamy w nadesłanym oświadczeniu. Część firm nabrała za to wody w usta. Biuro Prasowe Carrefour Polska stwierdziło, że nie jest upoważnione do komentowania wyników finansowych i odesłało do biura prasowego całej grupy z siedzibą we Francji, które nie odpowiedziało na wysłanego maila. W podobnym tonie wypowiedział się Kaufland: "Przepraszamy, ale nie komentujemy ani nie udostępniamy wyników działalności naszej firmy. Informujemy, że według polskiego prawa spółka komandytowa nie jest płatnikiem podatku dochodowego" - czytamy w otrzymanej korespondencji. Zresztą wszystkie firmy zgodnie podkreślają, że działają zgodnie z polskim prawem. Paweł Gruza podkreśla, że dane upublicznione przez Fundację mają na celu rozpoczęcie dyskusji o tym, jak skutecznie zreformować system podatkowy. Jego zdaniem podatek CIT po prostu się nie sprawdza. - Kto dzisiaj płaci podatek dochodowy od osób prawnych? Okazuje się, że głównie państwowe firmy czy spółki skarbu państwa - mówi ekspert. Podatki z kieszeni Polaków Lidl i Tesco przesłały nam ogólne dane o kwotach odprowadzonych podatków. Niemiecki dyskont podaje, że w formie CIT, VAT, PIT i innych podatków odprowadził w 2011 r. łącznie ponad 600 mln zł. Z kolei Tesco w 2012 r. zapłaciło łącznie 456 mln zł, z których 329 mln stanowił VAT, a 79 mln zł - podatki zasilające bezpośrednio budżety gmin, czyli podatek od nieruchomości czy koncesje alkoholowe. Pozostała kwota to CIT, akcyza i PFRON. Odpowiedzi obu sklepów nie wykluczają jednak możliwości, że kwota podatku od dochodu mogła wynieść 0 zł. Jednak argument o odprowadzanym podatku VAT nie jest zbyt mocny. - To jest zupełnie nieistotna sprawa. To prawda, że firmy rzeczywiście odprowadzają podatek VAT, natomiast faktycznie idzie on z kieszeni konsumentów. Firmy są tylko pośrednikiem komentuje Paweł Gruza. Nie tylko nasz problem Ekspert podkreśla, że kwestia niskich przychodów z CIT nie jest tylko polskim problemem. - Wiele państw próbuje znaleźć alternatywy wobec podatku dochodowego od osób prawnych - mówi Paweł Gruza. Taką alternatywą może być np. wprowadzenie podatku obrotowego, który firmy odprowadzałyby nie od dochodu, ale od przychodu. G£OS POLSKI pismo, które szuka prawdy Bronimy dobrego imienia Polski i Polaków! tel. 416.993.3143 [email protected] STRONA 4 KANADA - USA G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Amerykański olbrzym budzi się ze snu. To nie zasługa Obamy! Paweł £epkowski G ospodarka amerykańska ma się dobrze i wszystko wskazuje, że będzie lepiej. „Eksperci” wieszczący jeszcze dwa lata temu koniec międzynarodowej supremacji dolara na korzyść euro powinni dzisiaj posypać głowy popiołem. Pozostaje jedynie zadać pytanie: czy to zasługa polityki gospodarczej Obamy, czy zwykła cykliczność koniunktury światowej? Prezes systemu Rezerwy Federalnej Ben Bernanke uważa, że sytuacja gospodarcza USA stabilizuje się i wykazuje wyraźne tendencje wzrostowe. 17 lipca na konferencji prasowej kończącej posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) Bernanke oświadczył, że zamierza ograniczyć tempo skupu obligacji w drugiej połowie 2013 roku i zakończyć całkowicie ten program w połowie przyszłego roku. Warunkiem realizacji takich założeń jest utrzymanie tempa wzrostu gospodarczego przynajmniej na obecnym poziomie i zgodnym z obecnymi oczekiwaniami Fed. Fed zaraża optymizmem W grudniu 2012 roku amerykański bank centralny uchwalił program stymulacyjny, w ramach którego od początku stycznia skupowane były obligacje warte 45 mld $ miesięcznie. Program ten uwzględnia także uchwalony we wrześniu 2012 roku kalendarz skupu obligacji zabezpieczonych hipotekami MBS, wartych 40 mld $ miesięcznie. Stąd też Fed skupuje każdego miesiąca od początku tego roku aktywa warte łącznie 85 mld dolarów. Obecnie jednak system jest „gotowy do zwiększenia lub zmniejszenia tempa skupu tak, aby zachowana była właściwa akomodacja monetarna, odpowiednia dla sytuacji na rynku pracy lub poziomu inflacji” - oświadczył prezes Bernanke. Amerykański Bank Centralny, który jest najbardziej dokładnym i niezależnym badaczem gospodarki, obniżył także prognozy stopy bezrobocia w Stanach Zjednoczonych w 2013 i 2014 roku. Eksperci Systemu Rezerwy Federalnej oceniają, że stopa bezrobocia w USA wyniesie w drugiej połowie tego roku pomiędzy 7,2 a 7,3 proc., co oznacza istotny spadek o 0,2 punktu procentowego w stosunku do marcowej prognozy, kiedy system zakładał stopę bezrobocia w 2013 roku na poziomie nawet 7,5 procent. Amerykanie mogą już się cieszyć, że stopa bezrobocia w przyszłym roku spadnie prawdopodobnie do 6,7 proc., a w czwartym kwartale 2015 roku wyniesie zaledwie 6 procent. Teoretycznie pracy nie będzie miał jedynie ten, kto albo jest bardzo wybredny, albo lubi żyć na garnuszku państwa. Zbliżające się wzrosty w gospodarce amerykańskiej doskonale wyczuł rynek nieruchomości w całym kraju, gdzie ceny domów wyraźnie rosną. Jeszcze rok temu od Honolulu po Nowy Jork amerykańska Main Street była zawalona niekończącą się ilością tabliczek z napisem „House for sale”. Zgodnie z informacjami podanymi przez lipcowe wydanie prestiżowego biuletynu „J.P. Morgan Guide to Markets”, w trzecim kwartale 2013 roku ceny nieruchomości oraz ceny najmu domu gwałtownie wzrosną. Już teraz cena wynajmu jest znacznie wyższa od raty kredytu hipotecznego, co czyni znowu opłacalnym zakup domów pod wynajem. Romney mia³ plan Czy zatem można uznać nadchodzący wzrost PKB za sukces Baracka Obamy i jego wizji gospodarczej pań- stwa? A może gospodarka amerykańska jest na tyle silna, że sama z siebie potrafi wygenerować koniunkturę gospodarczą wbrew hamującym ją pomysłom polityków z Waszyngtonu? Czerwcowe spadki na rynku akcji nie wpłynęły znacznie na ogólny trend wzrostowy. Jest już pewne, że dla gospodarki amerykańskiej zaczyna się nowa koniunktura i kilka tłustych lat. Ed Keon, szef grupy doradztwa finansowego Prudential’s Quantitative Management Associates, zwrócił uwagę podczas wywiadu dla stacji telewizyjnej CNN, że wzrost nastąpiłby wcześniej, gdyby gospodarki nie dławiły podatki Obamy. Jednak nawet z nimi u pasa gospodarka może wygenerować w 2014 roku wzrost rzędu 5 procent. Ekonomiści amerykańscy podkreślają, że wraz z typową zmianą cyklu koniunkturalnego najbliższa dekada będzie okresem wielkich zmian w całej infrastrukturze gospodarczej USA. Jednym z najistotniejszych elementów tej transformacji będzie uniezależnienie energetyczne Ameryki. Ale mogłoby być o wiele lepiej. W sierpniu zeszłego roku republikański kandydat na urząd prezydenta USA Mitt Romney obiecywał, że w 2020 roku Ameryka uzyska pełną niezależność energetyczną dzięki zezwoleniom na wydobycie ropy naftowej i gazu ziemnego na wodach morskich wokół Wschodniego Wybrzeża USA, przyznaniu stanom prawa do wolnej eksploatacji zasobów energetycznych na terenach znajdujących się pod kuratelą rządu federalnego oraz dzięki zawarciu sojuszu energetycznego z Kanadą i Meksykiem, dzięki któremu miał powstać rurociąg Keystone XL. Ten projekt wielkiej rury przesyłowej z Kanady do Teksasu, podobnie jak pozostałe pomysły, został całkowicie odrzucony przez administrację Obamy. Tym samym rząd federalny pozbawił wiele regionów 3 milionów miejsc pracy i ponad 1 bln dolarów wpływów do federalnego budżetu oraz kas stanowych i lokalnych. Proobamowscy eksperci ekonomiczni, tacy jak Michael Levi, analityk ds. energii w nowojorskiej Radzie ds. Stosunków Zagranicznych, nazwali plan energetyczny Romneya „sposobem na uzależnienie kraju od surowców kopalnych”. Uznali oni jednym chórkiem, że zwiększenie krajowego wydobycia ropy naftowej nie uchroni Amerykanów przed wysokimi cenami paliw, ponieważ – jak twierdzi Levi – „wrażliwość amerykańskiej gospodarki na zmienność rynku ropy jest pochodną ilości surowca, którą zużywamy, a nie wielkości importu”. Jaka jest zatem wizja energetycznej przyszłości Ameryki według Baracka Obamy? Wydawałoby się, że prezydent będzie bronił sloganu „niezależności energetycznej do 2020 roku” jak niepodległości. Tymczasem w jego czerwcowym przemówieniu do obu izb Kongresu zabrakło jasnego kierunku działań generujących bezpieczeństwo energetyczne głównie w oparciu o własny węgiel i gaz. Za najważniejsze Obama uznał „działania adaptacyjne do (rzekomych) zmian klimatycznych na naszej planecie”, a więc przede wszystkim ograniczenie emisji CO2 do atmosfery. Te słowa nie są jedynie pustym lewicowym bełkotem o globalnym ociepleniu i konieczności ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. One są deklaracją, że rząd USA przyłączy się do międzynarodowej polityki przyznawania limitów emisji takich gazów oraz wpompuje ogromne pieniądze w badania nad tzw. globalnym ociepleniem. Znamienne, że po oświadczeniu mówiącym o konieczności ograniczeń w emisji CO2 Obama zaraz sam dopowiedział, broniąc się z góry: G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 KANADA - USA STRONA 5 Zakażą noszenia krzyża w Quebecu! Rząd kanadyjskiej prowincji Quebec przygotowuje projekt „Karty wartości quebeckich”, w której ma się znaleźć zakaz noszenia przez pracowników instytucji publicznych widocznych symboli religijnych i związanych z religią nakryć głowy. Informacje na ten temat podał dziennik “Journal de Montreal”. Zakaz eksponowania symboli religijnych, wśród których wymienia się także chrześcijański krzyż, ma dotyczyć pracowników instytucji rządowych, szkół publicznych i przedszkoli finansowanych z budżetu. “Karta wartości quebeckich” ma być oficjalnie zaprezentowana we wrześniu. Jak nieoficjalnie podaje “Journal de Montreal”, jej przyjęcie oznaczałoby wprowadzenie zakazu noszenia zarówno sikhijskich turbanów, jak i zasłon na twarz dla muzułmanek, a także jarmułek i widocznych symboli religijnych, na przykład krzyży. W Quebecu dyskusja o tym, w jakim stopniu indywidualne przekonania religijne powinny być widoczne w przestrzeni publicznej, trwa od wielu lat. W 2008 roku komisja BouchardTaylor przedstawiła 300-stronicowy raport, w którym sformułowano 37 propozycji. Zalecenia te dotyczyły m.in. przygotowania “białej księgi laickości”, lepszej integracji imigrantów i lepszej ochrony przed dyskryminacją. Według agencji Canadian Press, wśród zapisów “Karty wartości quebeckich”, miałyby też znaleźć się kwestie dotyczące równości kobiet i mężczyzn. Minister instytucji demokratycznych Quebecu Bernard Drainville, odpowiedzialny za przygotowywany dokument, uważa, że “równość kobiet i mężczyzn to bardzo istotna zasada, a najwyraźniej są osoby, które wciąż mają problem z jej akceptacją”. Zakaz noszenia widocznych symboli religijnych w Quebecu byłby sprzeczny z kanadyjską konstytucją, która w części pierwszej, nazywanej Kartą Praw i Wolności, określa prawo swobody wyznania jako jedną z “fundamentalnych wolności” - uważają prawnicy. Cytowany przez agencję Canadian Press filozof Charles Taylor, współautor raportu z 2008 roku, zauważył, że “Karta wartości quebeckich”, w formie opisanej w mediach, miałaby fatalne skutki dla reputacji Quebecu, a ponadto zamknęłaby drogę do kariery w sektorze publicznym dla wielu grup wyznaniowych. „Gdybym życzył Ameryce klęski, gdybym chciał, by podążała za innymi, a nie przewodziła, by cierpiała, a nie rozwijała się, i by rozpaczała, a nie śniła, zacząłbym od energii”. Kryzysu lat trzydziestych XX wieku. W 2008 roku wzrost PKB był ujemny, bezrobocie osiągnęło 9,9 proc., a inflacja narastała z miesiąca na miesiąc. Wtedy część lewicowych dziennikarzy amerykańskich zaczęła z zachwytem zerkać na strefę euro. Wystarczyło pięć lat, aby gospodarka sama się odnowiła. Obecnie wzrost gospodarczy rośnie, bezrobocie maleje z miesiąca na miesiąc, a inflacja spadła do 2 procent. Czy można było uzyskać lepsze wyniki o wiele wcześniej? Ekonomiści uważają, że polityka Obamy mało znanych obciążeń fiskalnych, jak np. amortyzacji premii. Firmy dostały też prawo – zupełnie niepotrzebnie – do odliczania sobie z góry od podatków wartości nowo zakupionych środków trwałych na kolejne 20 lat. Po drugie: najbardziej spektakularną pomyłką polityki gospodarczej Obamy było stworzenie pakietów stymulacyjnych, które miały generować powstanie nowych miejsc pracy. Oblicza się, że każde nowe stanowisko powstałe dzięki tym pakietom kosztowało skarb państwa od 170 tys. do 400 tys. dolarów. Tymczasem licząc wszystkie korzyści ekonomiczne, jakie takie stanowisko pracy przynosi budżetowi, to dochód rzędu zaledwie od 20 tys. do 63 tys. dolarów rocznie. Jeżeli więc głównym przesłaniem stworzenia programu stymulacyjnego miało być zmniejszenie bezrobocia, była to najdroższa i najgłupsza operacja ekonomiczna w całej historii USA i jedna z najbardziej kuriozalnych w dziejach świata. środkowym biegu. Czysta głupota, nie znajdująca żadnego uzasadnienia prócz chęci zaszkodzenia własnemu państwu! Kiedy większość państw świata dereguluje rynki pracy, poprawiając dzięki temu swoje pozycje na międzynarodowych indeksach wolności gospodarczej, Stany Zjednoczone wprowadzają uprawnienia i licencje zawodowe. Co prawda nadal w opinii Banku Światowego i amerykańskich ekspertów z Bloomberg L.P., USA są największym rynkiem i najbardziej przyjaźnie nastawionym do przedsiębiorcy państwem świata (obok Hongkongu), ale niewielu ekspertów zwraca uwagę na pułapki prawne, jakie czyhają na przedsiębiorców. Obama zamienił jeden z najbardziej liberalnych rynków pracowniczych na świecie w obóz atestów i licencji zawodowych. Wiedzą o tym nasi rodacy pragnący rozwijać prywatną działalność w USA. Można na przykład w kilka dni założyć firmę importującą żywność z Polski, ale bez dość trudnego do wyrobienia atestu importera żywności celnicy zarekwirują cały towar w porcie. Z kolei właściciel firmy remontowobudowlanej może przeżyć prawdziwy dramat, kiedy po dobrze wykonanej pracy zleceniodawca legalnie odmówi mu zapłaty z powodu braku uprawnień o nazwie home improvement license. Czytałem i słuchałem wiele przemówień prezydentów Stanów Zjednoczonych, ale nigdy nie spotkałem w oświadczeniu szefa amerykańskiego państwa tłumaczenia się w ten sposób ze szkodliwości swoich decyzji. Tylko człowiek, który ma na sumieniu coś złego, tłumaczy się w takim tonie ze swoich czynów, zanim ich dokona. Najg³upszy pomys³ na zwiększenie liczby miejsc pracy Gdyby porównać Obamę do innych przywódców światowych, tylko dwóch miałoby zbliżoną wizję gospodarki: dr Robert Mugabe, prezydent Zimbabwe, i François Hollande, prezydent Republiki Francuskiej, z którymi Obama prezentuje podobne stanowiska w odniesieniu do podstawowych założeń kwestii przywrócenia wzrostu gospodarczego oraz społecznego wymiaru polityki fiskalnej i ekonomicznej. Innymi słowy: to zwyczajne komuchy, wycierające sobie gęby sloganami sprawiedliwości społecznej. Nawet Bill Clinton dostrzegł szereg zagrożeń płynących z takiej wizji państwa. W wydanej dwa lata temu książce „Back to Work: Why We Need Smart Government for a Strong Economy” („Z powrotem do pracy. Dlaczego potrzebujemy inteligentnego rządu dla wzmocnienia gospodarki”). Bill Clinton przemyca między wierszami opinię, że administracja Obamy składa się w większości z nieudaczników odpowiadających za stagnację ekonomiczną, wysokie bezrobocie i osłabienie konkurencyjności amerykańskiej gospodarki w równym stopniu jak neokonserwatyści republikańscy. Na rzecz obecnego prezydenta świadczy jedynie fakt, że przejmował gospodarkę amerykańską w chaosie zbliżonym do okresu Wielkiego jedynie wyhamowała koniunkturę, które mogła nadejść już w 2010 roku. W opinii wielu ekspertów, w tym Davida Barkera, komentatora ekonomicznego „U.S. News”, Obama popełnił trzy zasadnicze błędy. Po pierwsze: w czasie kiedy rząd federalny potrzebował wpływów z tytułu podatków, Obama zaczął bawić się na wzór republikanów w cięcia podatkowe nie mające większego znaczenia dla wolnego rynku. Zmniejszył bowiem jedynie podatki od wynagrodzeń z 7,65% do 5,65% w skali roku. Był to gest bardziej kosmetyczny i pod publiczkę niż realne poluzowanie węzłów fiskalnych duszących przedsiębiorców. Jego celem miała być stymulacja klasy średniej do robienia większych zakupów. W rzeczywistości cięcia obciążyły deficyt budżetowy dodatkową kwotą 93 miliardów dolarów. Krytycy zarzucili prezydentowi, że dokonuje cięć podatkowych w strefie Kraj wielkich możliwości Przed wybuchem paniki finansowej w 2008 roku Stany Zjednoczone miały jedną z najniższych stóp bezrobocia na świecie. Wynikało to z faktu, że amerykański rynek pracy cieszył się dużą swobodą zwalniania pracowników bez ponoszenia konsekwencji karnych, z giętkości polityki fiskalnej oraz z zaniku związków zawodowych, dyktujących pracodawcom komunistyczne reguły zatrudnienia. Po 2009 roku nawet kraje Unii Europejskiej zaczęły dokonywać deregulacji w dziedzinie prawa pracy. Tymczasem rząd Obamy zaczął wprowadzać regulacje licencjackie rynku pracy. To tak jakby w czasie powodzi zacząć regulować bieg rzeki w jej Dlaczego mimo takich ograniczeń Ameryka nadal nabiera powietrza i jest niekwestionowanym liderem gospodarczym świata? To nie zasługa Obamy ani żadnych lewackich programów stymulacyjnych. USA to kraj z najlepszą infrastrukturą transportową, komunikacyjną i usługową, zajmujący – zgodnie z danymi Transparency International CPI 2012 – dopiero 19 miejsce wśród 102 najmniej skorumpowanych gospodarek świata. POLSKA STRONA 6 G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Uwaga rodzice - zaczyna się sezon polowań na dzieci Janusz Wojciechowski Łowcy dzieci grasują i wybierają co s³absze ofiary, żeby je zabrać z ich rodzin 1. Ta wiadomość którą przeczytałem na jednym z portali, mrozi krew. „…Kuratorka sądowa zagroziła dziadkom pięcioletniego Maćka, że odbierze im chłopca, ponieważ jest za gruby. Jej wniosek trafił już do sądu, we wrześniu odbędzie się rozprawa. - Kuratorka powiedziała przy Maćku: „Pasiecie go jak świnię”. Mały się rozpłakał – opowiada pani Lucyna £acina, która wspólnie z mężem od pięciu lat opiekuje się wnukiem…” O tej sprawie był też reportaż w telewizji publicznej. Pokazali pięcioletniego Maćka, rzeczywiście korpulentnego, jak milion innych polskich dzieci, ale ruchliwego i tulącego się do dziadków, którzy go kochają i opiekują się, bo mama z jakichś względów sama zająć się nim nie mogła. Oderwanie go od tej miłości byłoby okrucieństwem z piekła rodem. 2. Na razie to tylko wniosek kuratorki sądowej, sąd podejmie decyzję we wrześniu. Ale sam wniosek napawa przerażeniem. Jeśli można zabrać dziecko, z tego powodu, że za dużo je, to można i z każdego innego. Drugie jest niejadkiem, to je zabiorą, ze jest za chude. Trzecie zabiorą, że jest za małe, czwarte że za duże, piąte, że za dużo siedzi przed komputerem, szóste, że nie ma komputera, siódme że się za mało uczy, ósme, że za dużo…. jak ktoś chce cudze dziecko zabrać, każdy pretekst jest dobry. 3. Przypadek Maćka nie jest odosobniony. Nie zapomnę sprawy sprzed kilku lat, też z Dolnego Śląska 10-letniego Pawła, którego zabrano matce do domu dziecka, bo matka za dużo się z nim modliła, zdaniem sądu. Sprawa była przedstawiana w programie p. Jaworowicz „Sprawa dla reportera”. Dwa lata trwała walka o odzyskanie tego dziecka, chłopiec wyłysiał z tęsknoty i rozpaczy, a gdy wreszcie wrócił, rodzice w leku przed ponownym jego odebraniem wyjechali do Anglii i tam zostali. W Pucku niedawno temu pięcioro dzieci zostało zabranych matce i oddanych płatnej rodzinie zastępczej. Dwoje z nich zostało w tej rodzinie zakatowanych na śmierć… 4. Listę innych przypadków podaje na swoim blogu bloger „Aleksander Degrejt”, w felietonie pod jakże trafnym tytułem „Nacjonalizacja dzieci”. W kwietniu czwórkę dzieci, chłopców z których najstarszy miał cztery lata, a najmłodszy przyszedł na świat podczas ostatnich świąt wielkanocnych, odebrano matce w Poznaniu. Powód: trudna sytuacja materialna. „Decyzja o odebraniu chłopców była bardzo trudna, ale musieliśmy to zrobić, nie było innego wyjścia. Zawsze w takich sytuacjach kierujemy się dobrem dziecka” – powiedziała dziennikarzowi portalu „Onet.pl” Lidia Leońska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. W ramach tego „kierowania się dobrem dziecka”, którego zawsze pełne gęby mają urzędnicy, rodzeństwo rozdzielono i umieszczono w dwóch różnych placówkach. Również w kwietniu w Lublinie odebrano córkę matce gdyż ta… popadła w konflikt z personelem szpitala, w którym przebywały jej dzieci. Wszystko zaczęło się od tego, że u jej dwóch córek podejrzewano grypę żołądkową i zatrzymano je w szpitalu. Kobieta nie odstępowała dziewczynek, mimo że była niespełna pół roku po porodzie, personel nie przydzielił jej łóżka ani w żaden inny sposób nie próbował jej pomóc. Kobieta trzy dni koczowała przy łóżeczku kilkumiesięcznej Małgosi doglądając równocześnie starszej córki. Kiedy przyniosła z domu kołdrę nie spodobało się to lekarzom. Kiedy dziewczynkę umieszczono na oddziale chorób zakaźnych szpitala we Wrocławiu tamtejszy personel już wiedział, że kobieta jest „dziwna”, że zachowuje się „niepokojąco”, oraz że jest „konfliktowa”. Powiadomili sąd, który stwierdził, że dobro dziecka jest zagrożone i nakazał umieszczenie go w placówce opiekuńczej. W lipcu w Warszawie samotnej matce siłą odebrano dwójkę dzieci, jedenastoletniego syna i czteroletnią córkę. Druga córka, niespełna roczna, pozostała przy matce tylko dlatego, że podczas interwencji funkcjonariuszy pomocy społecznej wspieranych przez policję doznała urazu głowy – w wyniku szarpaniny matka trzymająca dziecko na ręku przewróciła się: „…funkcjonariusze policji przewrócili mnie wraz z dzieckiem. W wyniku upadku zostałam zraniona w łokieć, a głowa Hani została rozbita…” – relacjonuje kobieta. Najbardziej jednak kuriozalny był powód, dla którego urzędnicy zdecydowali się „przejąć” dzieci – otóż kobieta wyszła do sklepu pozostawiając młodsze rodzeństwo pod opieką najstarszego syna. To wystarczyło, by biurokraci dopatrzyli się zaniedbań i pozostawienia dzieci bez opieki. I przykład najświeższy, a zarazem najbardziej niepokojący. Bydgoski sąd rejonowy nakazał odebranie i umieszczenie w placówkach opiekuńczych czwórki chłopców matce, gdyż ta „prawdopodobnie cierpi na depresję”. Kobieta nie czekając na interwencję i siłowe wykonanie nakazu ucieka wraz z dziećmi. O pośpiechu, w jakim opuszczała miejsce zamieszkania świadczyć mogą pozostawione w ogródku rowery i zabawki, nie było czasu na ich schowanie. Co się dzieje z kobietą i dziećmi? Tego nikt nie wie, policja prowadzi poszukiwania, ale na razie bez skutku. A jeżeli podejrzenie o depresję okaże się prawdziwe i kobieta zdecyduje się na podjęcie „decyzji ostatecznej” to, mogę się założyć, cała wina spadnie na pomoc społeczną i sąd, ale nie dlatego, że dzieci odebrał, ale dlatego, że nieskutecznie. Tymczasem właśnie decy- zja o rozbiciu rodziny (bo jak inaczej ją nazwać) może spowodować nawrót choroby…” 5. Jest jedna tylko okoliczność, z powodu którego można zabrać dziecko z rodziny – przemoc. Jesli rodzice znęcają się nad dzieckiem, maltretują, co się zdarza, to nie ma na co czekać, trzeba dziecko ratować, zanim je zakatują, bo i to też się zdarza. W innych przypadkach od dziecka wara! Jeśli jest miłość – rodziców czy dziadków do dziecka, a dziecka do nich – to łapy precz od tej rodziny i tego dziecka! Do takiej rodziny trzeba przyjść, ale z pomocą i radą, a nie z przemocą i gwałtem. 6. Z początku myślałem, że w tym szaleństwie jest tylko ideologia. Szalona lewacka ideologia, ze rodzina to patologia i najlepiej ją rozbić. Nawet język podporządkowany został tej ideologii – rodzina patologiczna, przemoc w rodzinie… W związkach partnerskich nie ma przemocy, w konkubinatach nie ma, tam wszystko jest w porządku, całe zło jest w rodzinie – tak głosi ta ideologia walki z rodziną, a zabieranie dzieci z byle powodu, bądź zupełnie bez powodów jest jej konsekwencją. Ale to nie tylko ideologia. W tym szaleństwie jest też inna metoda – to jest biznes. W Polsce zaczyna działać biznes zabierania dzieci, biznes, w którym biorą udział zaangażowani weń urzędnicy, kuratorzy, psycholodzy i nie wykluczam, że i niektórzy sędziowie też. Są osoby, które czekają na cudze dzieci i to nie zawsze z miłości, bo nierzadko dla pieniędzy. Adopcja to zaczyna być niezły biznes, są ludzie, którzy sporo zapłacą za dostarczenie im ładnego, zdrowego dziecka. Ta rodzina zastępcza z Pucka, która zakatowała dwoje dzieci, na cała piątkę dostawała od państwa coś około siedmiu tysięcy złotych miesięcznie. A mogły życ we własnej rodzinie, gdyby choć czwartą część tych pieniędzy dostały… Są domy dziecka, są pogotowia opiekuńcze – to też jest miejsce pracy dla sporej liczby ludzi. Żeby te miejsca dalej istniały, trzeba je zapełnić dziećmi, a żeby zapełnić, trzeba je komuś zabrać. Wszystko zmierza ku temu, pod rządami obecnej władzy lub nie daj Boże przymierzanej na przyszłość koalicji PO-SLDPalikot, że niedługo i w Polsce pary homoseksualne uzyskają prawa małżeńskie, z prawem do wychowywania dzieci włącznie. Własnych nie urodza, więc potrzeba dać im cudze, a żeby im dać, komuś innemu trzeba zabrać. I dopiero wtedy zacznie się prawdziwe zabieranie, pod by;le pretekstem – że za grupe, za chude, za smutne albo za wesołe. 7. Rodzice, dziadkowie, wszyscy ludzie dobrej woli – łaczmy się! Zaczyna się bowiem sezon polowania na nasze dzieci. £owcy dzieci grasują i wypatrują ofiary, co słabsze, co łatwiejsze. Silnym nie zabierają, tylko słabym. Bandytom z Pruszkowa czy Wołomina żadnego dziecka nigdy nie zabrali nie postawili zarzutuwytrychu, że rodzina jest niewydolna wychowawczo. Nie postawili, bo się ich bali. A zwykłych, prostych ludzi się nie boją, zwłaszcza biednych. Biednym i słabym będą więc zabierać coraz częściej. Tych biednych rodzin, tych skatowanych psychicznie dzieci, traktowanych jak przedmiot, jak rzecz, nie wolno zostawić bez pomocy. Ten przemysł pogardy dla rodziny, ten handel dziećmi w imię ideologii dla biznesu, musi zostać zatrzymany. Musi być zatrzymany najpierw kartką wyborczą, przez odsunięcie władzy, która temu biznesowi sprzyja. A jeśli to nie wystarczy, to może tej pogardzie wobec miłości i rodziny trzeba będzie sprzeciwić się na ulicy. I tak jak śpiewaliśmy razem – nie oddamy wam Telewizji Trwam, może trzeba będzie zaśpiewać – nie oddamy wam, sowieci, z naszych rodzin naszych dzieci! PS. W sprawie Maćka napisałem list do Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka Rawa Mazowiecka, 23 sierpnia 2013 roku Pan Marek Michalak Rzecznik Praw Dziecka Szanowny Panie Rzeczniku, We wczorajszych (22 sierpnia) Wiadomościach telewizyjnych TVP 1 został przedstawiony reportaż o próbie odebrania z rodziny 5-letniego Maćka, która ma miejsce w jednej z miejscowości Dolnego Śląska. Z przedstawionych okoliczności wynika, że chłopiec ma być odebrany z rodziny kochających go dziadków, z tego tylko powodu, że zdaniem pani kurator sądowej, za dużo je i jest zbyt otyły. Jeśli otyłość miałaby być powodem zabierania dzieci z ich rodzin, to znaczyłoby, ze każdy pretekst jest dobry. Można zabrać za otyłość, to można i za chudość. Są setki tysięcy dzieci zbyt otyłych, setki tysięcy zbyt chudych jak na swój wiek, bo dzieci, tak jak dorośli ludzie, są po prostu różni. Niech pan obejrzy ten reportaż i niech Pan się zajmie tą sprawą i w ramach swoich kompetencji udaremni ten absurdalny akt przemocy wobec niewinnego dziecka. Zwalcza się wobec dzieci przemoc fizyczną, a to dziecko jest już katowane psychicznie strachem, że zostanie oderwane od miłości, od kochających je dziadków. Zwracam uwagę na publicznie podniesiony zarzut, że pani kurator, która wymyśliła ideę odebrania Macka, miała powiedzieć do dziadków, w obecności dziecka - tuczycie go jak świnię! Panie Rzeczniku, znam pańska wrażliwość na krzywdę dzieci i wierzę, ze wobec tej sprawy nie pozostanie Pan obojętny. Będę wdzięczny za informacje o zajętym przez Pana stanowisku… Z poważaniem Janusz Wojciechowski G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 ROZMOWY STRONA 7 O Indiach, znacznie mniej sielankowych niż filmy bollywood Często dostaje Siostra po głowie? Po głowie to już w Indiach dostawałam! (śmiech). Z s. Michaelą Zofią Pawlik OP rozmawia Marcin Jakimowicz pomóc, by człowiek mógł nadal rozwijać się duchowo, bo po śmierci rozwój duszy się skończy”… I tu pojawia się pytanie: na jakiej podstawie mam tę pewność? Wszystko rozbija się o problem zaufania autorytetom. Ktoś wierzy, że Kriszna (podstawowy nauczyciel reinkarnacji) mówi prawdę, a ja, że Jezus! Przekonywałam więc, że tylko On ma rację, iż w tym jednym, jedynym życiu trzeba osiągnąć doskonałość, by żyć szczęśliwie na wieki… Dlaczego? Bo stawałam po stronie najniższej kasty. Zwłaszcza gdy chodziło o radykalne kroki: na przykład ktoś chciał zagarnąć teren, na którym mieszkała rodzina z najniższej kasty śudrów. Z takimi ludźmi nikt się nie liczył. Szantażowano ich: „Jeśli się nie wyprowadzicie, w nocy was podpalimy!”. Co Siostra robiła? Dzwoniłam po policję i pomagało. Byłam pielęgniarką z Europy, trochę się mnie bali, bo za bardzo nie wiedzieli, jakie powiązania za mną stoją. (śmiech) Dlatego zostawiali mnie w spokoju. Kiedyś jednak usłyszałam od jednego profesora: „Gdybyś była Hinduską, już dawno by ciebie było…”. Wie Siostra, co działo się w redakcji, gdy pisząc o reinkarnacji, zacytowałem opowieść Siostry: „Przynoszą mi dziecko, które zostało oślepione. Z oczodołów leje się ropa. - Co się stało? - pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano ceremonii przygotowania chłopca do pełnienia dharmy rodu, w którym się urodził, a dharmą jego rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było okaleczyć”. I co, nie uwierzyli? Odebrałem wiele telefonów. Niektórzy nie wierzyli w te „wyssane z palca bajeczki”. Sama bym nie uwierzyła, gdybym tego nie widziała. Podobnie szokującymi rytuałami (zakazanymi przez ich konstytucję) była praktyka sati palenie wdów żywcem czy krwawe ofiary z ludzi. Byłam kiedyś na wycieczce w okolicach Raipuru, gdzie przewodnik, Hindus, wskazał skałę zwaną Skałą Płaczu Dzieci. Mówił, że jeszcze w XX wieku zamordowano tu około 80 niemowląt, by złożyć je w ofierze bogini Kali. Chcieli ją obłaskawić, bo szalała zaraza. Skoro Kali jest siłą, która niesie śmierć, trzeba było zapłacić krwią. Do dziś w czasie jej święta Dasajnu zabija się tysiące zwierząt. Nie chcę opowiadać jednak o skrajnych scenach, bo one wypaczają trochę obraz. Trzeba zawsze pokazać cały kontekst. Zaznaczam więc, że tylko nieliczne rodziny żebraków są tak „gorliwe”. Wspomniany czyn wynikał z wiary, że żebrak przez budzenie litości uszlachetnia innych serca, a dzięki temu sam po S. Michaela Pawlik OP. Ukończyła Instytut Wyższej Kultury Religijnej na KUL-u w 1966 r. i została zaproszona do Indii, gdzie w latach 1967-1980 pracowała jako świecka pielęgniarka. Aby zrozumieć społeczne problemy, które chciała rozwiązywać, studiowała socjologię na Wydziale Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Karnatak w Dharwad. śmierci wcieli się wyżej. Ale za jaką cenę! Dla Europejczyka jest to szok, bez wątpienia. Trzeba wiedzieć jednak, że tu przyczyną tragedii nie było okrucieństwo, lecz błędna wiara… Nie wyobrażam sobie, bym mógł okaleczyć troje moich dzieci „dla ich dobra”… Ale gdyby pan w stu procentach wierzył, że dzięki temu po śmierci osiągną jakieś superwcielenie, to pewno pan by tego dokonał. „Dlaczego w Indiach nie pomaga się trędowatym? Bo nie można się skalać pracą z kimś z kasty nietykalnych opowiadał mi o. Marian Żelazek, kandydat do Pokojowej Nagrody Nobla. - On ma taką karmę - mówią musi cierpieć. A nie musi cierpieć!”. Jak odpowiadała Siostra na takie argumenty? Mówiłam wprost, że ich poglądów nie podzielam. Na przykład gdy opatrywałam kiedyś trędowatego, który miał rozległe bolesne owrzodzenia, podszedł do mnie Hindus i rzucił: „Kobieto, co ty robisz? Pozwól tej duszy wyjść. Będzie miała nowe ciało! Po co reperować stare ubranie, skoro lada chwila dostanie nowe?”. Powiedziałam stanowczo: „Ja w to nie wierzę. To nie dusza chce wyjść, tylko choroba toczy jego ciało. Ja chcę mu Jak Siostra przyjmuje perełki w stylu wypowiedzi Tadeusza Bartosia: „Misjonarki Miłości nie pomagały chorym i umierającym. One napawały się swoją dobrocią”. A co to znaczy „napawały się”, ja się pytam. Ja też byłam upojona radością, gdy widziałam, że człowiek, któremu pomogłam, wyzdrowiał. Gdy siostry widzą gnijącego na śmietniku człowieka, któremu muchy wchodzą do ust i oczu, a potem biorą go, myją, opatrują rany i leczą, to naprawdę mogą upajać się tym, że ten biedak ożył! Dziwię się, że ktoś zarzuca im, iż „nic nie robiły, tylko siedziały bezczynnie”. No chyba, że w czasie adoracji, której on nie rozumiał. (śmiech) „Chłopie, mam taki węch, że w poprzednim wcieleniu musiałem być psem” - żartują przedstawiciele pokolenia, które wszystko zamienia na nowszy model. Podobno aż 32 procent Polaków wierzy w reinkarnację… To jakieś szaleństwo. Nawet Janusz Palikot opowiadał w „Gazecie Wyborczej”, że wierzy w reinkarnację, w kolejne wcielenia duszy. Hinduizm przedstawia się w Polsce (szczególnie w kolorowych czasopismach) jako oazę pokoju, źródło szczęścia. Działa tu klasyczny mechanizm reklamy. Często – jestem tego pewna – robi się to celowo po to, by rozbić chrześcijaństwo. Ludzie, słysząc takie odważne deklaracje, nie biorą Siostry za wariatkę? Nie przejmuję się tym, co o mnie mówią. Fakty są faktami. Na przykład w polskim konsulacie w Bombaju już w 1973 r. urzędnik do spraw wyznań proponował mi współpracę w propagowaniu indyjskich religii w Polsce. Powiedział mi wprost: „Chodzi o to, by Polak nie był skazany na chrześcijaństwo, ale mógł sobie religię wybrać”. „Polacy nie są skazani na chrześcijaństwo, tylko na ateizm” – zdumiałam się. A on odrzekł: „Ateizm jest dobry dla tych, którym wystarczy miska i łóżko, natomiast człowiek myślący zadaje sobie egzystencjalne pytania: skąd się wziął, dokąd zmierza itp., a na te pytania różne odpowiedzi dają tylko religie, więc niech Polacy mają wybór… „Dla mnie chrześcijaństwo to przede wszystkim Chrystus. Gdyby tak nie było, w dalszym ciągu szedłbym drogą buddyzmu czy hinduizmu. Spotkałem nie kolejną religię, ale konkretną osobę: Jezusa Chrystusa” - opowiadał mi o. Jacques Verlinde, który chrześcijaństwo odkrył w… Indiach! Doskonale go rozumiem. Sama zachwyciłam się na nowo katolicyzmem, gdy porównałam go z innymi religiami w Indiach. Wyjechałam po studiach IWKR na KUL z takim przekonaniem, że wszystkie religie są dobre, bo prowadzą do Boga; że wszyscy ludzie jakoś Go czczą. Ale gdy ujrzałam w Indiach ludzi, którzy czczą krowy, od razu przypomniał mi się złoty cielec, więc to bałwochwalstwo! Cierpimy na chorobę Koziołka Matołka? Po szerokim szukamy świecie tego, co jest bardzo blisko. Jesteśmy Koziołkami Matołkami dobrze, że nie wszyscy. Można niektórym powiedzieć: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”... itd. Zna to pan? Jasne… A jednak wielu chce namacalnie sprawdzić, czy to przysłowie nie kłamie. Kilkoro moich znajomych ruszyło do Indii „szukać świętego Graala”, mistyki w czystej postaci. Wrócili przerażeni tym, co ujrzeli na ulicach, poza trasami opisanymi w przewodnikach… Nie dziwię się. Dotknęli tam prawdziwego życia. Mnie zawsze najbardziej interesowało socjologiczne spojrzenie na rzeczywistość religii: jak przekłada się ona na zwyczajne, codzienne życie. Pańscy znajomi wróciliby jednak wniebowzięci, gdyby swobodnie się tam nie poruszali, lecz ktoś (są takie wycieczki!) zawiózł ich do specjalnie przygotowanego aśramu, na przykład do czcicieli Hare Kriszna. Zostaliby nakarmieni, oprowadzeni, okadzeni (są kadzidełka, które wprawiają człowieka w stan euforii). Zobaczyliby przejrzyste niebo, bogatą roślinność, piękne ptaki, motyle, kraj tonący w kwiatach… Tyle że to tania reklama. Tak jak kilkadziesiąt lat temu przywożono wycieczkę do pokazowego kołchozu. Raj na ziemi! Wspólna własność, sielanka. Żyć nie umierać – a prawda?… cd. na str. 24 G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 FELIETON STRONA 8 Kundlizm - wprowadzenie do definicji Witold Gadowski U waga, będzie ostro, są bowiem sprawy, w których autor nie zwykł gryźć się w język. *** Felieton jest jak potrawa. Jedni wolą mdłe, nie poruszające podniebienia leguminy, inni gustują w ostrych, otwierających oczy z wrażenia, sosach. Są wielbiciele dietetycznych brej i miłośnicy krwistego mięsiwa. Z reguły staram się swoje potrawy doprawiać, choć wiem, że takie praktyki zawężają krąg odbiorców, kurczą go do tych, którzy nie polegają na opinii innych i sami gotowi są smakować prawdę, choćby najostrzejszym sosem oblaną. sekutnica, latawica, spróbujcie nazwać profesor Środę „białogłową”, lub przepuścić, w drzwiach, przodem Kazimierę Szczukę do pary z Wandą Nowicką, albo – w przypływie totalnej brawury – nazwać pewną panią poseł – facetem bez jaj! Oj policja poprawności szybko da wam tak w kość, że £oże Madejowe wspomnicie jako rozkoszną miejscówkę. *** Pojęcia i ich dokładne rozumienie są podstawą dyskusji. Jeśli więc oderwiemy je od ich pierwotnych znaczeń, drosnymi, małostkowymi ludźmi, którzy przeprowadzili zbrodniczy „Zamach Majowy”. Powstanie Warszawskie było nieodpowiedzialnym wiedzeniem młodych ludzi na rzeź. Przypadkowo wszystkie te działania wymierzone były przeciwko dwóm państwom, których nazw, w tym kontekście absolutnie nie wolno wymieniać. Nieodpowiedzialnie walczyliśmy bowiem o niepodległość z niewymienialnymi ciemiężcami, no w najlepszym razie ze „stalinowcami” i „nazistami”. AK wyglądała jak banda obleśnych durni z pewnego niemieckiego serialu, którego scenariusza na pewno nie powstydziłaby się para autorska: Jerzy Urban - Jozef Goebbels. *** Z tymi nazistami, to w ogóle wszystko nie jest takie pewne, jako że naziści przeważnie swoje mleko ssali, z piersi nazistowskich matek, nad Wisłą. Gromiliśmy zatem Żydów w Kielcach, mordowaliśmy ich w Jedwabnem, nieodpowiedzialnie stawialiśmy nasze ciała pod upowskie piły i topory na Wołyniu, blokując tym samym słuszne tendencje narodu ukraińskiego do samostanowienia – szczególnie na trupach stu trzydziestu tysięcy wyciętych (w czystce etnicznej o znamionach ludobójstwa) w pień Polaków – i niepodległości. *** Tak więc drogie (dosłownie) ślimaki postępu i wy – lampucery totalnej urawniłowki - poczytajcie dziś mój felietonik, nic bowiem nie sprawi mi większej frajdy niż ujrzenie jadowitych wypieków na waszych przyklapłych policzkach. *** Stworzyliście cały kod, podle którego się rozpoznajecie i porozumiewacie. Naczelnymi konstruktami tego kodu są takie pojęcia jak: „język nienawiści”, „homo (czytaj – ludzko) fobia”, „przesąd”, „faszyzm”, „szowinizm”, „samcza przemoc”, „niezrozumienie etapu historii”, „nietolerancja”, „ciasny nacjonalizm”, „antysemityzm” i tym podobne nowotwory konstytuujące nowy język. *** Zauważyłem, że w dzisiejszej Polsce postępuje proces, z którym w sposób naturalny, mamy do czynienia w Serbii i Chorwacji. Tam na siłę rozdzielono jeden język – serbochorwacki i stworzono dwa, odseparowane od siebie, narzecza. Dziś na to co Serbowie ciągle nazywają: „chlieb”, Chorwaci mówią już „kruh”… W Polsce także następuje rozwarstwienie naturalnego, ojczystego narzecza. Zakazuje się używania pewnych pojęć, a innym kompletnie zmienia się znaczenia. Niektóre pojęcia, mające sporą tradycję i dużą soczystość, zostały wręcz zakazane i spenalizowane. Spróbujcie dziś publicznie używać tak staropolskich określeń jak „zboczeniec”, „pedał” czy „sodomita”, a potem chytrze jedne z nich aresztujemy i wycofamy z obiegu, a innym nadamy zupełnie nieprzewidywalne konotacje, to zbiorowość (na której takie sztuczki przeprowadzimy) mamy już niemal w kieszeni, a raczej swoją łapkę mamy w ich – powszechnej – kieszeni. *** Użycie „nowego języka” służy do kształtowania „nowej świadomości”. Okazuje się zatem, że Insurekcja Kościuszkowska nosiła w sobie jedynie jeden pozytywny pierwiastek – poruszenie chłopstwa ku obronie swoich praw, Powstanie Listopadowe – było przejawem głębokiej nieodpowiedzialności młodych podchorążych i ostatecznie, zgubną prowokacją. Powstanie Styczniowe było nieodpowiedzialnym traceniem sił, Józef Piłsudski i jego współpracownicy, byli gnębicielami własnego narodu i zaz- *** W dzisiejszej Polsce każdy – kto jako tako potrafi zadbać o swoje interesy – ma rację! Racja, w relacjach społecznych, ma jednak to do siebie, że przeważnie jest kosztem kogoś. Wszyscy mają więc w dzisiejszej Polsce rację… kosztem Polaków. Tam, gdzie Polacy mogą się bić w piersi za winy obce – tam po prostu muszą to czynić. *** Narodem mogą zatem być Niemcy, Ukraińcy, Rosjanie, tej cechy nie należy jednak zbyt podkreślać w odniesieniu do Polaków. Jeśli już operujemy pojęciem „Naród Polski”, to zawsze w odniesieniu do wad, zbrodni (popełnionych, bądź wyimaginowanych). Za wszystkie musimy szczerze i nieprzerwanie żałować i przyrzekać – najlepiej ustami Adama Michnika i Mariusza Waltera – poprawę. Biczowanie narodu ma trwać, aż do momentu jego ostatecznego wytresowania, albo - co byłoby chyba o wiele bardziej pożądane, jego ostatecznego – językowego i myślowego – rozbrojenia i ustawienia w pozycji na kolanach. *** Być może jestem zacofańcem ostatecznym i zoologicznym nienawistnikiem, ale obiecuje, że nie mam zamiaru przejmować się Dzidziami Piernik, które oburzają się na moją Polszczyznę. W nosie mam fochy eterycznych „proroczków nowoczesności w domu i zagrodzie”. Już takich widziałem, jak ganiali z czerwonymi wypiekami i chustami, a teraz chodzą w uniwersyteckich gronostajach. Wokół siebie mam strefę wolną od serwowanych za ruble i euromarki wyziewów. Nie obchodzą mnie ideologie „małych ojczyzn” (Heimatów) i plewienie własnego języka z jego najpiękniejszych kwiatów. Spluwam na takie wersje historii mojego kraju, w których nie ma miejsca na Husarię, lanie Moskali, czyny heroiczne i szacunek dla Powstańców. Patriotyzmu nie będzie mnie uczył stetryczały Angol, któremu zdarzyło się napisać książczynę o Polsce. *** To się od lat nie zmienia, drwię sobie z poprawnościowych reguł. Nikt mi nie wmówi, że słowo „Polska” jest najbardziej nienawistnym terminem, który powinniśmy wyeliminować z naszego publicznego słownika. *** Nowy język, ten coraz mocniej abstrahujący już od klasycznej polszczyzny, nie znosi „bohaterszczyzny”, „cierpiętnictwa”, „narodowej mitomanii”, on nie znosi „narodu” w ogóle, a przy okazji za nic ma Mickiewicza, Słowackiego i Sienkiewicza. W jednym tylko – te pawie, fircyki i pomady - mają rację: jeśli poprawnościowe cioty twierdzą, że pojęcie „Polska” dzieli, to trafiają w samo sedno sporu. Tak dzieli! Nas od nich. Separuje Polaków od kundli. Witold Gadowski G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Prof. dr hab. Feliks Grądalski W kwietniu 2010 roku partia Fidesz (Węgierska Unia Obywatelska) zdobyła w wyborach 61 proc. głosów i wraz z KDNP (Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa) utworzyła rząd z konstytucyjną większością 2/3 głosów w parlamencie. Premierem został Viktor Orbán. Do tego czasu przez pełne dwie kadencje, począwszy od 2002 roku, władzę sprawowała postkomunistyczna koalicja MSZP SZDSZ, przez większą część tego okresu pod wodzą Ferenca Gyurcsányego. Polityka rządu Gyurcsányego doprowadziła na początku roku 2010 gospodarkę Węgier do głębokiego kryzysu. Przejawił się on spadkiem PKB aż o 7 proc., nieujawnioną w wyniku nieuczciwych manipulacji dziurą budżetową w wysokości 8,4 mld zł i poważnym zadłużeniem gospodarki. Wzrosło ono z 55 proc. PKB w 2002 roku do przeszło 80 proc. PKB na początku roku 2010. Taką oto sytuację „odziedziczył” po postkomunistach Viktor Orbán. To zaś w sposób oczywisty musiało ograniczać i warunkować program reform. Okres trzech lat jest zbyt krótki, aby w pełni ocenić skutki strukturalnych reform Viktora Orbána. Daje się jednak zauważyć wyciszenie brutalnych ataków na premiera Węgier ze strony zsocjalizowanej i bezideowej Europy. Równocześnie obserwujemy coraz większe zainteresowanie i ciekawość skierowaną na to, co dzieje się na Węgrzech. Fundament reform Viktor Orbán zaczął od uchwalenia nowej konstytucji, w której został zagwarantowany interes narodu węgierskiego wywiedziony z tradycji chrześcijańskiej. W ten sposób konstytucja nadaje priorytet prawu krajowemu nad regulacjami Unii Europejskiej. Oprócz bezpośredniego odwołania się do Boga jako źródła prawa naturalnego i wolności człowieka w konstytucji znalazł się zapis, że walutą narodową Węgier jest forint. Fakt ten ma ważne, ekonomiczne konsekwencje, ponieważ konstytucyjnie zamyka ścieżkę do przyjęcia euro i tym samym pozostawia w rękach rządu autonomię prowadzenia polityki pieniężnej i dochodowej w interesie własnych obywateli. Taką politykę w interesie obywateli Węgier prowadzi konsekwentnie premier, nie bacząc na nerwowe reakcje szefów różnych instytucji międzynarodowych. Węgry są krajem małym i dlatego mówi Orbán – musimy zabezpieczyć się przed wszelkimi zakusami ograniczania naszej suwerenności. Europą nie rządzą dziś odpowiedzialni politycy, lecz rozmaite procesy, mechanizmy i regulacje. Taki system podejmowania decyzji nie leży w interesie Węgier. Kryzys europejski mogą rozwiązać tylko silne państwa BRACIA WĘGRZY narodowe. Mogą to zrobić przywódcy mający silną pozycję polityczną. Wolność obywateli i suwerenność kraju - oto motto polityki Viktora Orbána. Niech przykładem takiej postawy będzie wcześniejsza spłata kredytu 20 mld euro udzielonego w 2008 roku przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy na ratowanie węgierskiej gospodarki. Rząd właśnie spłacił ostatnią ratę pożyczki i zapowiedział zamknięcie biura MFW w Budapeszcie. W ten sposób Viktor Orbán chce uniezależnić gospodarkę od lobby międzynarodowej finansjery, kontes- podarce. Jeśli rodzina posiada jedno lub dwoje dzieci, kwota wolna od podatku w przeliczeniu na złotówki wzrasta o 900 zł miesięcznie za każde dziecko, co daje w skali roku np. przy dwojgu dzieci kwotę wolną w wysokości 21 tys. 600 złotych. W sytuacji trojga lub większej liczby dzieci rodzina odpisuje już 2 tys. 950 zł miesięcznie za każde dziecko. Odnosząc to do warunków polskich, widzimy, że rodzina z trojgiem dzieci i dochodami około 100 tys. zł rocznie w ogóle nie płaci podatku. Takie rozwiązanie upraszcza i skutecznie integruje system podatkowy z instru- Orbán wyprzedza Brukselę tującej niektóre decyzje fiskalne, szczególnie te, które dotykają kapitał zagraniczny. Rodzina i praca Centralnym obszarem polityki makroekonomicznej jest polityka prorodzinna. Jej celem jest stworzenie warunkówdo wychowywania dzieci i ochrona realnych dochodów rodziny. Węgierskie matki mają możliwość pozostawania z dzieckiem w domu przez pierwsze trzy lata (jeżeli zrezygnowały z pracy zawodowej, otrzymują 70 proc. wynagrodzenia). Głównym źródłem dochodów rodziny powinna być praca. Dlatego też polityka tworzenia nowych miejsc pracy (a nie walka z bezrobociem, tak jak to bezskutecznie czyni rząd Tuska i Rostowskiego) jest integralnym programem polityki prorodzinnej. To oczywiście musi kosztować. Aby zrealizować ten ambitny cel, rząd Orbána kieruje się zasadą sprawiedliwego, tj. równego rozkładania ciężarów. W procesie tym biorą udział nie tylko obywatele węgierscy, ale także państwo oraz działające na Węgrzech wielkie koncerny z udziałem kapitału zagranicznego. Poniżej wymienię cztery najważniejsze regulacje fiskalne mające motywować Węgierki do rodzenia dzieci, przedsiębiorstwa skłaniać do tworzenia nowych miejsc pracy i chronić realne dochody węgierskich rodzin. 1. Podatek od dochodów z pracy PIT. Od stycznia 2011 roku obowiązuje podatek liniowy ze stałą krańcową stawką opodatkowania w wysokości 16 proc. i kwotą wolną od podatku w wysokości podwójnego miesięcznego wynagrodzenia w gos- mentami polityki prorodzinnej. Ponadto jest ono o wiele mniej kosztowne niż skomplikowany system ulg i transferów. 2. Podatek dochodowy od osób prawnych – CIT. Od lipca 2010 roku obowiązuje obniżona do 10 proc. stawka CIT. Jest to obecnie najniższa stawka w Unii. Dotychczas najniższą stawkę miała Irlandia – 12,5 procent. Równocześnie dla małych firm wprowadzono możliwość płacenia podatku ryczałtowego, czyli kwotowego, zamiast standardowej stawki CIT. 3. Stały kurs walutowy dla kredytów hipotecznych zaciągniętych w obcych walutach. Deprecjacja forinta w czasie kryzysu finansowego dramatycznie pogorszyła sytuację młodych rodzin, które zaciągnęły kredyt hipoteczny w obcych walutach. W celu ustabilizowania ich sytuacji dochodowej zarówno skutki deprecjacji forinta, jak i bieżące ryzyko kursowe przejął na siebie Bank Centralny Węgier. Został ustalony stały – korzystny dla kredytobiorców – kurs dla walut, w których spłacane są kredyty hipoteczne. 4. Podatki: kryzysowy, sektorowy i bankowy. Zgodnie z zasadą solidarnego ponoszenia kosztów kryzysu rząd wprowadził jednorazową daninę publiczną obejmującą prominentne sektory z dominującym udziałem kapitału zagranicznego takie jak: energetyka, telekomunikacja, sektor finansowy i wielkopowierzchniowe sieci handlowe. Jednorazowy podatek kryzysowy został następnie przekształcony w podatek sektorowy, liczony nie od zysku (zysku można przecież nie wykazać), lecz od przychodu, czyli obrotu, bądź od sumy bilansowej, jak to jest w przypadku banków. Równocześnie wprowadzono bankowy STRONA 9 podatek transakcyjny od każdej operacji przy okienku bankowym. Niestety, jest on często skutecznie przerzucany na klientów. Wnioski i efekty Opisane rozwiązania stanowią jedynie fragment programu reform strukturalnych na Węgrzech. W krótkim artykule nie sposób o wszystkim napisać. W szczególności nie przedstawiłem działań związanych z cięciami po stronie wydatków, które zostały zapisane w pakiecie korygującym bilans finansów państwa z października 2012 roku. Niemniej jednak z przytoczonych powyżej rozwiązań fiskalnych można wyraźnie odczytać intencję i logikę działania rządu Viktora Orbána. Jest nią znaczne zmniejszenie obciążeń podatkowych węgierskich rodzin i węgierskich przedsiębiorców oraz przeniesienie zobowiązań fiskalnych na duże koncerny o charakterze oligopolistycznym z dominującym udziałem kapitału zagranicznego. Równocześnie, zmniejszając opodatkowanie pracy, zarówno po stronie pracodawców, jak i pracobiorców, rząd przeniósł ciężar opodatkowania na stronę bieżącej konsumpcji, podnosząc podatek VAT do poziomu 27 procent. Zmniejszenie kosztów pracy ma na celu zwiększenie konkurencyjności węgierskiej gospodarki, a w szczególności jej eksportu. I jeszcze kilka słów o efektach. Jak wcześniej nadmieniłem, trzy lata to za mało, aby usunąć skutki ośmiu lat rządów postkomunistycznych. Najbardziej spektakularnym efektem jest systematyczny wzrost liczby urodzeń, począwszy od 2011 roku do dzisiaj. Jak pokazują dane statystyczne, tylko w pierwszej połowie 2012 roku urodziło się blisko 6 proc. więcej dzieci niż w takim samym okresie roku poprzedniego, a realny dochód rodzin posiadających troje dzieci wzrósł o blisko 20 procent. Drugim, równie spektakularnym efektem jest stały wzrost stopy zatrudnienia z 59 proc. w roku 2010 do 63 proc. na koniec 2012 roku. Oznacza to, że od chwili przejęcia rządów przez Viktora Orbána liczba miejsc pracy zwiększyła się na Węgrzech o 120 tysięcy. Nadmienię, że w wielu krajach Europy liczba zatrudnionych po prostu spada. Nie można jeszcze powiedzieć, że gospodarka Węgier weszła w fazę ożywienia gospodarczego. Wyraźnie jednak widać symptomy stabilizacji makroekonomicznej. Zahamowany został spadek PKB i proces dalszego zadłużania gospodarki. Deficyt budżetowy po raz pierwszy od czasu wejścia Węgier do Unii znalazł się poniżej 3 proc., zaś bilans handlu zagranicznego dzięki ożywionemu eksportowi jest dodatni. Warto pojechać na Węgry i przyjrzeć się Viktorowi Orbánowi z bliska. Autor jest pracownikiem Katedry Teorii Systemu Rynkowego Kolegium Zarządzania i Finansów w Szkole Głównej Handlowej. STRONA 10 FAKTY - OSOBY G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Towarzystwo... Tadeusz M. Płużański część 1 „Najsłynniejszy żyjący polski socjolog. Wnikliwy filozof” - czytaliśmy we wstępie do wywiadu z prof. Zygmuntem Baumanem w „Gazecie Wyborczej”. Jakże podobnie brzmiały nekrologi po zmarłym w 2007 r. koledze Baumana - prof. Włodzimierzu Brusie: „Odszedł wybitny, zasłużony profesor, prawy człowiek w latach próby”. Brus nie był co prawda „światowej sławy socjologiem”, ale „światowej sławy ekonomistą”. Tak jak Bauman został oddelegowany na front stalinowskiej nauki z LWP, gdzie „służył” jako oficer polityczno-wychowawczy. Od politruka do profesora - taka kariera połączyła obu „myślicieli”. Kariera, którą robili po trupie przedwojennej Polski, jako przedstawiciele nowych „elit” - sowieckich. Pamięci Włodzimierza Brusa tekst pod znamiennym tytułem: „Ucieczka od końca świata” napisał w „Gazecie Wyborczej” sam Adam Michnik. Uczeń Brusa, ale także Baumana. Dwustronicowy artykuł Michnika nie był biografią Brusa, ale kolejnym politycznym manifestem: „To, co obserwuję w polskiej polityce, nie przypomina końca świata. To raczej sceny z filmu amerykańskiego - najpierw jest pożar w burdelu, a potem akcja nabiera tempa. Nie mam umiejętności strażaka, by gasić ten pożar. Chciałbym spojrzeć nań z pewnej perspektywy - ileż to już było takich pożarów…” - stwierdza Michnik i konstatuje: „nasze życie nie sprowadza się do walk z „układem”, „wykształciuchami”, „partią białej flagi” i innymi tego rodzaju fantomami”. Co z tym wszystkim miał wspólnego Włodzimierz Brus? Michnik chciał najpewniej powiedzieć: odp… się od profesora, tak jak wcześniej kazał to samo uczynić względem towarzysza generała. W tej samej „GW” sylwetkę zmarłego („Profesor Brus - mój mistrz”) przedstawił Waldemar Kuczyński, magistrant Brusa z 1965 r. na Wydziale Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego (w III RP doradca premierów Mazowieckiego i Buzka): „Największy popłoch budził profesor Włodzimierz Brus. Egzamin u niego uważano za kataraktę śmierci, kto ją przebył, miał magisterkę w kieszeni”. Ja mam inne, oczywiście nieprawomyślne skojarzenie. Jeśli już o śmierci mowa, to może tak: Podpis Heleny Wolińskiej nie był kataraktą śmierci, tylko jej przedsionkiem. Wymieniona pani to stalinowska prokurator, żona Brusa, budząca niemniejszy popłoch, ale nie studentów, tylko Bogu ducha winnych ludzi, których pod dyktando bezpieki kazała aresztować. Jej podpis to nie zaliczenie w indeksie, ale przepustka na tamten świat. – Żona nie będzie rozmawiała z prasą. Ja też nie. – Dlaczego? – Po prostu „nie”. Gdzie się podziała tak wychwalana odwaga pana profesora? Do komunizmu przez biedę „Wszystko to wywarło na mnie wielkie wrażenie, jako przekonujące wyjaśnienie procesu historycznego wskazujące obecnie na socjalizm z jego planową gospodarką jako jedyne realistyczne lekarstwo na ewidentnie nieuleczalne choroby kapitalizmu”. „Polska przedwojenna była bardzo zacofanym krajem, co okupacja jeszcze bardziej pogłębiła. (…) Jeśli spojrzeć wtedy na ówcześnie istniejące ugrupowania polityczne, partia komunistyczna obiecywała rozwiązania najlepsze. Jej program najbardziej nadawał się do rozwiązania ówczesnych polskich problemów. I byłem całkowicie przekonanym komunistą. Idee komunistyczne były po prostu rozwinięciem idei Oświecenia” – mówi z kolei Zygmunt Bauman, urodzony w 1925 r. w Poznaniu. Swoje „zaczadzenie” zbrodniczą ideologią tłumaczy podobnie jak Brus: biedą w Polsce, ale też biedą własnej rodziny. Ile w tym prawdy, tylko Bauman to wie, bo znamy relacje, że jego ojciec był żydowskim kupcem, właścicielem kamienicy. S³aba milicja, porządna Informacja “Światowej sławy socjolog” Zygmunt Bauman Po prostu „nie” Kilka lat wcześniej uczczono – oczywiście w „Gazecie Wyborczej” – 80-lecie Włodzimierza Brusa, wybitnego przedstawiciela środowiska rewizjonistów i „odważnego ekonomisty”. Prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar, wymieniając zasługi profesora, napisał wówczas: „jaka szkoda, że nie ma go tutaj”. Przede wszystkim szkoda, że do Polski nie wróciła przed oblicze Temidy jego żona. Kiedy wybuchła sprawa działalności Wolińskiej w stalinowskim aparacie represji, zadzwoniłem do oksfordzkiego mieszkania państwa Brusów. Był 11 października 1999 r. W słuchawce odezwał się męski głos: - Czy rozmawiam z panem profesorem Brusem? - Tak, a o co chodzi? - O pana żonę, Helenę WolińskąBrus. Do 15 października powinna się stawić na przesłuchanie w warszawskiej prokuraturze w sprawie bezprawnego aresztowania generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. W 1921 r. w Płocku w rodzinie Abrama Zylberberga i Heleny z domu Askanas urodził się syn Beniamin. „Chociaż sytuacja mojej własnej rodziny była relatywnie dobra (mój ojciec - pracownik umysłowy ochotniczej organizacji żydowskiej – zachował pracę w całym okresie międzywojennym), zestawienie nieczynnych fabryk i marnowanych produktów obok armii ludzi desperacko poszukujących pracy i walczących o swe przetrwanie rodziło pytania, których nie można było zlekceważyć” – tak młody Zylberberg zdawał się tłumaczyć swoją drogę do komunizmu (strona Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, rozdział „Ekonomiści polscy w świecie”, tekst: „Zmora reformowania socjalistycznego systemu ekonomicznego”, bez daty). Potem przyszły książki – wedle określenia samego Brusa (wówczas jeszcze Zylberberga) – „ojców założycieli”: „Ekonomia polityczna” Bogdanowa, „Nauki ekonomiczne” i „Manifest komunistyczny” Marksa: Waldemar Kuczyński w dalszej części wspomnienia o swoim mistrzuBrusie pisze: „Niski, metaliczny baryton, sylwetka energiczna, wojskowa, służył chyba u Berlinga”. Rzeczywiście, po ukończeniu studiów w Saratowie (ZSRS) w 1944 r. Włodzimierz Brus rozpoczął służbę w aparacie polityczno-wychowawczym LWP. Sam tak to wspominał: „Moim przydziałem w armii stał się wkrótce wydział publikacji Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego, gdzie byłem głównie zaangażowany w pisanie i publikację materiałów wykładowych na tematy socjoekonomiczne dla oficerów politycznych, zajmując się zarówno przedwojenną przeszłością (ciemną), jak i perspektywami powojennej odbudowy oraz przyszłym rozwojem Polski w jej nowych – znacznie przesuniętych na zachód – granicach i w warunkach radykalnie zreformowanego systemu ekonomicznego (jasnego)”. W maju 1945 r. por. Włodzimierz Brus (jeszcze jako Beniamin Zylberberg) alarmował centralę o sytuacji na Opolszczyźnie: „Milicja jest b. słaba, źle uzbrojona i na niesłychanie niskim poziomie moralnym. (…) Milicjanci biorą udział w rabunkach, są często w cichej zmowie z „szabrownikami” (…) Kierownictwo MO i UB odnoszą się z największym pobłażaniem do rabunków i gwałtów”. G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Brus: „W kampaniach wyborczych roku 1946 (najpierw referendum, później wybory do parlamentu) wojsko jako całość, a w szczególności jego zarząd polityczno-wychowawczy, były silnie zaangażowane po stronie kierowanej przez komunistów koalicji przeciw siłom opozycji. Na początku 1947 roku zostałem zwolniony z wojska, aby zostać młodszym redaktorem teoretycznego dwumiesięcznika Polskiej Partii Robotniczej - polskiego odpowiednika partii komunistycznej (zostałem członkiem partii jeszcze w wojsku)”. Zygmunt Bauman po zakończeniu „służby” politruka w LWP przeszedł do zbrodniczego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego – to w ramach tej sowieckiej jednostki za walkę z „bandami”, czyli niepodległościowym podziemiem dostał Krzyż Walecznych. „Moja praca to były nudy” – stwierdził cynicznie w jednym z wywiadów. A potem, jako TW „Semjon”, współpracował z niemniej zbrodniczą Informacją Wojskową. Po latach tak bezczelnie to ocenił: „Każdy porządny obywatel powinien uczestniczyć w kontrwywiadzie”. A donoszenie na „wrogów ludu” tłumaczył w równie pokrętny sposób: „Tego ode mnie oczekiwano, ale nie pamiętam, żebym cokolwiek takiego robił. Nie miałem nic do roboty – siedziałem w biurze i pisałem – to nie była dziedzina, w której mogłem zebrać cokolwiek ciekawego”. „Ciekawego” może nie, ale szkodliwego dla innych – z pewnością. Każdy donos w każdych czasach przynosi szkodę, a w systemach totalitarnych – szkodę dużo większą. Przypomnijmy również profesorowi opinię jego oficera prowadzącego: „dobrze wyszkolony. Materiały jego są cenne i dają analizę pracy aparatu polityczno-wychowawczego”. „Okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań” Włodzimierz Brus podjął pracę naukową w Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR, SGPiS i na Wydziale Ekonomii Politycznej UW. Miał przyczynić się do „umocnienia pionu ideologicznego i wziąć udział w obalaniu nauki burżuazyjnej”. Robił to z powodzeniem. Wtedy z uczelni musiały odejść takie tuzy przedwojennej profesury jak Kotarbiński, Tatarkiewicz, Ossowscy. Jakże podobnie przebiegała kariera Zygmunta Baumana. Będąc jeszcze w KBW uczył się w partyjnej Akademii Nauk Społecznych i Politycznych, a następnie na Uniwersytecie Warszawskim. Promotorem jego pracy magisterskiej był słynny marksistowski ideolog prof. Adam Schaff. Jako asystent innego stalinowca – Juliana Hochfelda – zrobił błyskawiczną karierę naukową – w 1956 r. obronił pracę doktorską, a cztery lata później zrobił habilitację. W latach 60. FAKTY - OSOBY wykładał także w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym PZPR – kuźni sowieckich „elit”. To utorowało mu drogę do dalszej kariery, kariery „wybitnego, światowej sławy socjologa”. Podobnie było z Brusem. W swoich ówczesnych, stalinowskich publikacjach wychwalał „demokrację” w Związku Sowieckim, a w Polsce ekonomię marksistowsko-leninowską (przeciwną kapitalistyczno-obszarniczej) oraz jej mentorów – Bieruta i Minca, równocześnie atakując niepodległą Polskę – zgniłą i umierającą pod rządami „bezwzględnej faszys- “Światowej sławy ekonomista” Włodzimierz Brus towskiej dyktatury sanacji”. W połowie lat 50. Brus zmienił front: ortodoksyjny marksista – jak Bauman i wielu im podobnych – został rewizjonistą. O 1956 r. pisał: „Wkrótce zaczęło się zwalnianie z więzień i obozów koncentracyjnych, początkowo powoli, a następnie szybciej i szerzej, milionów rzekomych »wrogów ludu«, odsłaniając prawdziwą skalę i okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań. Wszystko to obnażyło fałsz nie tylko mistyczno-absolutystycznych roszczeń do uniwersalnej ważności tego, co było przedstawiane jako fundamenty teorii marksizmuleninizmu, lecz również wersji racjonalno-relatywistycznej (»konieczne w swoim czasie«)”. Jakoś zapomniał prof. Brus, że już wówczas żył pod jednym dachem z osobą odpowiedzialną za „okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań” – krwawą stalinowską prokurator Heleną Wolińską. W 1957 r. tak chciał zmieniać socjalizm: „program zmian w modelu gospodarczym powinien zawierać – jako jeden z zasadniczych punktów – zadanie pogłębienia planowania centralnego”. Należał m.in. do Klubu Krzywego Koła, razem z Władysławem Bartoszewskim, którego Wolińska przetrzymywała bezprawnie w więzieniu przez 18 miesięcy bez przedstawienia aktu oskarżenia. Czerezwyczajka i samookreślenie Dla Włodzimierza Brusa marzec 1968 r. zaczął się w styczniu. W akcie protestu przeciwko zdjęciu „Dziadów” Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym wystąpił z PZPR. 19 marca, na spotkaniu aktywu partyjnego w Sali Kongresowej Gomułka (towarzysza „Wiesława” przed „odwilżą” Wolińska też chciała wsadzić do więzienia, tak jak to zrobiła z jego najbliższym współpracownikiem – Zenonem Kliszką) zaatakował literatów, m. in. Stefana Kisielewskiego i Pawła Jasienicę, i naukowców – obok Brusa także Bronisława Baczkę, Zygmunta Baumana i Leszka Kołakowskiego: „zwalczając od lat politykę naszej partii z pozycji rewizjonistycznych - świadomie i z premedytacją sączyli wrogie poglądy polityczne w umysły powierzonej ich pieczy młodzieży”. Rozpowszechniano ulotki: „Bauman z Brusem i Baczką ta podstępna szajka Pastwiła się nad Polską jak czerezwyczajka”. I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego w Lublinie, niejaki Kozdra, na wiecu 21 marca 1968 r. przemawiał: „Mamy prawo żądać wyraźnego samookreślenia się tych Żydów, obywateli naszego państwa, którzy jeszcze się nie samookreślili”. Na łamach „Walki Młodych” Brus został postawiony w jednym rzędzie z Bermanem, Różańskim i Światłą. Prowokacja wobec profesora zawierała jednak źdźbło prawdy - komunistyczny politruk Brus przybył razem z nimi z ZSRS, żeby instalować w Polsce nową władzę, a rewizjoniście Brusowi jakoś nigdy nie przeszkadzało, że prywatnie związał się ze stalinowską inkwizytorką. Jego koledzy-naukowcy – prócz Zygmunta Baumana także Leszek Kołakowski i Bronisław Baczko – marksistowscy ortodoksi i walczący ideologowie stalinizmu – też zostali rewizjonistami. Bauman – jak twierdzi – słono za to zapłacił: „współpracowałem przez 2-3 lata [z Informacją Wojskową – TMP], a przez 15 lat bezpieka mnie prześladowała. (…) szpiegowano mnie, donoszono na mnie, mój telefon był na podsłuchu itd. Wyrzucili mnie z KBW i w końcu, jak Pani wie, wyrzucili mnie też z uniwersytetu i zakazano publikacji mych prac. (…) Czuję się bardziej ofiarą” – mówił dziennikarce brytyjskiego „Guardiana” w 2007 r. A przecież przez te wszystkie lata, kiedy był „prześladowany”, wykładał dalej – na Uniwersytecie Warszawskim i w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC. Kształcił kolejnych „homo sovieticus”, najpierw bardziej stalinowskich, potem bardziej rewizjonistycznych. Bo okupacyjna komunistyczna władza z siedzibą w Moskwie wciąż potrzebowała nowych „elit”, które zastępowały te prawdziwe, przedwojenne. A wychowane przez Baumana i Brusa zastępy naukowców „nowego typu” do dziś mają potężny wpływ na polską rze- STRONA 11 czywistość – nie tylko akademicką, ale na świat kultury, polityki i gospodarki. Kierunek – Wielka Brytania Włodzimierz Brus został wyrzucony z UW 25 marca 1968 r. To najbardziej znany fakt z jego biografii, często przytaczany w rewizjonistycznych i politycznie poprawnych publikatorach. Ta sama decyzja, którą podpisał minister oświaty i szkolnictwa wyższego Henryk Jabłoński dotyczyła również innych, wspomnianych już akademików: Baumana, Baczki, Kołakowskiego. Przez kolejne lata PRL-u na Brusa istniały „zapisy cenzorskie”. Brus o marcu 1968 r.: „Pomimo wysoce niepomyślnych perspektyw, podjąłem decyzję nieopuszczania kraju i przyjąłem jedyną dostępną mi pracę (żadna instytucja nie ośmieliłaby się zatrudnić mnie bez bezpośredniego polecenia z Komitetu Centralnego Partii) w Instytucie Ekonomiki Budownictwa Mieszkaniowego. Panująca tam atmosfera była bardzo pobudzająca intelektualnie, prawdopodobnie również z uwagi na to, że wśród personelu były ofiary wcześniejszych (i często ostrzejszych) fal prześladowań. Pracowałem tam prawie cztery lata”. Znów ani słowa o Wolińskiej i jej ofiarach. Ponieważ jednak – kontynuuje Brus – „nie było żadnych widocznych perspektyw dla podjęcia jakiejkolwiek otwartej pracy akademickiej w Polsce (…), gdy nadeszło zaproszenie na jednoroczny pobyt na University of Glasgow, zbiegające się z pilną potrzebą rozwiązania za granicą rodzinnych problemów zdrowotnych, wybraliśmy wyjazd na chwilowy odpoczynek. Nie tak rzadki przypadek najdłuższego żywota rzeczy tymczasowych potwierdził się w naszym przypadku: po owocnym roku w Glasgow nadarzyła się sposobność kontynuowania pracy w mojej dziedzinie na długoterminowych zasadach w Oksfordzie”. Państwo Brusowie, zachowując polskie obywatelstwo, zamieszkali w spokojnej, willowej dzielnicy tego uniwersyteckiego miasteczka. Profesor wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony`s College. Jego żona uczestniczyła w sympozjach naukowych, udzielała się towarzysko, ostentacyjnie manifestując swoje poparcie dla „Solidarności” i potępiając stan wojenny… część 2 w numerze 35 Głos Polski nie chce salonowych układów, chce... Prawdy STRONA 12 PSYCHOLOGIA i POLITYKA G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Kiedy rządzą nami psychopaci część 2 Z aczęliśmy zdawać sobie sprawę, że nie tylko jest to logiczne, ale i przerażająco trafne - przerażająco, ponieważ patologia wśród sprawujących władzę może mieć katastrofalne skutki dla wszystkich ludzi podlegających władzy takich patologicznych jednostek. Dlatego też zdecydowaliśmy się pisać ten temat i publikować materiał w Internecie. Gdy tylko materiał pojawił się na naszej stronie, zaczęły napływać od czytelników listy z podziękowaniami za nazwanie tego, co działo się w ich życiu osobistym, jak również za pomoc w zrozumieniu tego, co dzieje się na tym – jak się wydaje, zupełnie oszalałym – świecie. Zaczęliśmy myśleć, że to epidemia, i w pewnym sensie mieliśmy rację, choć w inny sposób niż nam się zdawało. Jeśli człowiek zarażony wysoce zakaźną chorobą ma w pracy kontakt z dużą liczbą ludzi, skutkuje to wybuchem epidemii. Taki sam proces zachodzi, jeżeli osoba posiadająca władzę polityczną jest psychopatą – może ona zapoczątkować epidemię psychopatologii wśród ludzi, którzy zasadniczo nie są psychopatyczni. Tego typu idee wkrótce znalazły potwierdzenie z niespodziewanego źródła. Dostałam email od polskiego psychologa, który napisał: Szanowni Państwo, Dostałem na komputer Wasz Specjalny Projekt Badawczy [Special Research Project]. Wykonujecie najważniejszą i najbardziej wartościową pracę dla przyszłości narodów. [...] Jestem bardzo starym psychologiem ADWOKACI KRZYSZTOF PREOBRA¯EÑSKI ANITA KOCU£A SPECJALIŒCI W SPRAWACH KRYMINALNYCH I RODZINNYCH Sheraton Centre, Suite 414 Richmond Tower 100 Richmond Street West Toronto, ON M5H 3K6 416.964 -1717 tel. samochodowy 416.580-1408 klinicznym. Czterdzieści lat temu wziąłem udział w tajnych pracach badawczych dotyczących prawdziwej natury i psychopatologii makro-społecznego zjawiska zwanego “komunizmem”. Pozostali badacze byli naukowcami z poprzedniego pokolenia i już nie żyją. z wiedzą o tym piekle, wiedzą bezcenną dla nas wszystkich, szczególnie w tych dniach i w tym czasie, kiedy wydaje się oczywiste, że podobne piekło spowija naszą planetę. Ryzyko podjęte przez grupę naukowców prowadzących badania, które stały się bazą dla tej książki, przekracza pojęcie Dogłębne studia nad naturą psychopatii – która odegrała zasadniczą i inspirującą rolę w tym makro-społecznym zjawisku psychopatologicznym i odróżniająca je od innych anomalii psychicznych - wydają się być niezbędnym przygotowaniem do zrozumienia złożonej natury tego zjawiska. Duża część pracy, którą wykonujecie teraz, została wykonana w tamtych czasach. … Jestem w stanie dostarczyć Wam większość niezwykle wartościowych dokumentów naukowych, przydatnych dla Waszych celów. Mam na myśli moją książkę “Ponerologia polityczna – Nauka o charakterze zła w adaptacji do celów politycznych”. Egzemplarz tej książki możecie również znaleźć w Bibliotece Kongresu oraz w niektórych bibliotekach uczelnianych i publicznych w USA. Bądźcie tak mili i skontaktujcie się ze mną, abym mógł przesłać wam jej egzemplarz. Wasz oddany Andrzej M. Łobaczewski większości z nas. W dużej części byli to ludzie młodzi, dopiero rozpoczynający karierę, kiedy naziści zaczęli kroczyć w swoich stumilowych oficerkach przez Europę. Badacze przeżyli to wszystko, a potem, kiedy naziści zostali wypędzeni i zastąpieni przez komunistów pod władzą Stalina, badacze przez całe lata stawiali czoło uciskowi, jakiego ci z nas, którzy dzisiaj decydują się opowiedzieć przeciwko Bushowskiej Rzeszy, nie są w stanie sobie nawet wyobrazić. Skoro więc oni przez to przeszli i przeżyli, i przynieśli nam stamtąd informacje, posiadanie mapy, która poprowadzi nas w tych zapadających ciemnościach, może ocalić nam życie. To właśnie w tym kontekście, zanim zajmiemy się Ponerologią, chciałabym przywołać fragment, w którym profesor £obaczewski omawia znaczenie gruntownych badań klinicznych nad złem: Ta nowa wiedza jest niezmiernie bogata w kazuistyczne szczegóły… Zawiera wiedzę i opis [tego] zjawiska w kategoriach naturalnego światopoglądu, odpowiednio zmodyfikowany zgodnie z potrzebą zrozumienia [wielu] spraw… Rozwojowi tej znajomości zjawiska towarzyszył rozwój języka komunikatywnego, przy pomocy którego społeczeństwo może informować się Odpisałam natychmiast. Kilka tygodni później manuskrypt przybył pocztą. W trakcie czytania zdałam sobie sprawę, że to, co trzymam w ręku, jest w istocie kroniką zstąpienia do piekła, transformacji i triumfalnego powrotu i ostrzegać o niebezpieczeństwach. Obok więc wspomnianej już dwumowy ideologicznej, powstaje więc trzeci język, posługujący się po części nazwami zapożyczonymi z oficjalnej ideologii, ale o znaczeniowo odpowiednio zmodyfikowanymi. W pewnej części język ten operował nazwami zapożyczonymi od pewnych zdarzeń, powiedzeń lub dowcipów. Mimo swojej dziwaczności, język ten staje się użytecznym środkiem komunikacji i stał się dość sprawnym środkiem komunikacji i przyczyniał się do regeneracji więzi społeczeństwa ludzi normalnych… Jednak mimo wysiłków literatów i dziennikarzy, ten język zrozumiały wewnątrz tych krajów pozostał hermetyczny na zewnątrz obszaru objętego makrosocjalnymi zjawiskami patologicznymi. [...] Ta nowa wiedza, opisywana językiem wyrosłym z odmiennej rzeczywistości, pozostaje czymś zupełnie obcym dla osób, które wciąż usiłują zrozumieć to zjawisko patologiczne posługując się kategoriami pojęciowymi krajów normalnego człowieka. Wszelkie próby zrozumienia tego języka kończą się poczuciem bezradności, które daje początek tendencji do tworzenia własnych doktryn, zbudowanych z pojęć własnego świata i niezręcznie zapożyczonych elementów ideologicznych patokracji. Takie doktryny, jak np. amerykańska doktryna antykomunistyczna, utrudniały jeszcze bardziej zrozumienie natury zjawiska. Może więc obiektywny opis zamieszczony w niniejszym opracowaniu umożliwi im przezwyciężenie powstałego w ten sposób impasu.[...] Warto zwrócić uwagę na szczególną rolę, jaką odgrywali w tych czasach pewni ludzie; brali oni udział w odkrywaniu charakteru tej nowej rzeczywistości i pomagali innym znaleźć właściwą drogę. Mieli normalną naturę, lecz nieszczęśliwą młodość, już w dzieciństwie poddawani byli dominacji jednostek z różnymi dewiacjami psychicznymi, wliczając w to patologiczny egotyzm i metodyczną przemoc. Nowy system rządów był dla tych ludzi uderzająco podobny do ich własnych doświadczeń powielonych na wielką skalę społeczną. Pojmowali więc tę nową rzeczywistość bardziej prozaicznie, od początku traktując [nową] ideologię na wzór znanych im paralogistycznych opowieści, które miały na celu skrywanie ich własnych gorzkich doświadczeń. G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 PSYCHOLOGIA i POLITYKA Szybko dotarli do prawdy, bo zło ma analogiczną genezę i naturę niezależnie od społecznej skali jego występowania. Tacy ludzie rzadko są rozumiani w szczęśliwych społeczeństwach, lecz stali się przydatni; ich wyjaśnienia i wskazówki okazały się trafne i były przekazywane dalej, powiększając ten dorobek poznawczy. Jednak oni sami cierpieli podwójnie, ponieważ było to zbyt wiele udręki jak na jedno życie... W społeczeństwie pojawiały się w końcu różne osoby, które dopracowywały się bogatszej wiedzy praktycznej i wyczucia realiów psychologicznych takiego systemu i myślenia patokratów. Niektórzy opanowali tak dobrze tę idiomatykę ich odmiennego języka pojęć, że mogli posługiwać się nim podobnie jak dostatecznie wyuczonym językiem obcym. Rozszyfrowywali więc łatwo zamiary i słabości takiej władzy i służyli innym radą w ich kłopotach z nią. Ci bezinteresowni adwokaci społeczeństwa ludzi normalnych mieli swój niczym nie zastąpiony udział w jego życiu i przetrwaniu. Tymczasem tamci nie potrafią nigdy nauczyć się myślenia kategoriami normalnego człowieka, chociaż usiłują to czynić przez całe życie. Równocześnie możność przewidywania sposobu reagowania takiego systemu i jego ludzi prowadzi nas ponownie do wniosku o jego wewnętrznej usztywnionej przyczynowości, która pozostawia niewiele pola dla naturalnej i racjonalnej swobody wyboru. [...] Pewnego dnia skierowano do autora pacjentkę, byłą więźniarkę hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Powróciła z tego piekła w raczej wyjątkowo dobrej kondycji, tak że mogła jeszcze wyjść za mąż i urodzić troje dzieci. W ich wychowaniu jednak stosowała nader twardy reżim, który był w widocznym stopniu reminiscencją świata obozowego, tak trwale persewerującego w tych ludziach. Dzieci reagowały na to nerwicowym protestem i agresją wobec innych dzieci. W toku psychoterapii matki przywoływaliśmy z jej pamięci postacie esesmanów i esesmanek wskazując przy tym na ich psychopatyczne cechy, ponieważ z takich głównie się rekrutowali. Aby pomóc jej wyeliminować z siebie przyswojone od nich patologiczne tworzywo psychiczne, należało podawać jej pewną wiedzę o naturze tych zjawisk i częstości ich występowania w populacji (metoda statystyczna). To ułatwiło jej znalezienie bardziej obiektywnej perspektywy wobec tamtej rzeczywistości i przezwyciężanie jej perseweracji w sobie. Mogła więc łatwiej odbudowywać swoją więź ze społeczeństwem i zaufanie do ludzi normalnych… Równolegle z rozwojem wiedzy praktycznej i języka wewnętrznej komunikacji, kształtują się inne zjawiska psychiczne, które mają istotne znacze- nie dla procesu transformacji społeczeństwa pod panowaniem patokracji, zaś dostrzeganie tych przemian jest niezbędne dla zrozumienia ludzi i narodów, którym wypadło żyć w takich warunkach, a także dla oceny sytuacji politycznej. Do przemian tych należą psychiczne uodparnianie się ludzi i ich przystosowywanie się do życia w tak odbiegających od normy warunkach. Początkowo metody terroru psychicznego, ta specyficzna broń patokratycji, techniki patologicznej arogancji i “włażenia ludziom do duszy z butami”, działają tak traumatyzująco, że pozbawia to ludzi zdolności celowego reagowania. Na psychofizyczne aspekty tych zjawisk zwracałem już uwagę. Kilkanaście lat później analogiczne postępowanie bywa odbierane jak dobrze znany kabotynizm i nie pozbawia normalnego człowieka umiejętności myślenia i celowej obrony. Jego odpowiedzi bywają taktycznie przemyślane, dawane z pozycji świadomości intelektualnej przewagi i często zabarwione ironią. Człowiek potrafi już spojrzeć w oczy cierpieniu, a nawet śmierci, z koniecznym spokojem. Z rąk patokratów wypada jedna z najbardziej skutecznych broni. Ten proces uodparniania się należy rozumieć po części jako skutek powyżej opisanego narastania praktycznej znajomości zjawiska makrospołecznego. Jest on również efektem wielowarstwowego stopniowego gromadzenia wiedzy o zjawisku, jak i obycia się z nim, wytwarzania się odpowiednich nawyków reagowania i samokontroli oraz wypracowywania w międzyczasie przekonań i postaw moralnych. Te same sytuacje, które wyzwalały chłodną niemoc ducha albo paraliżowały umysł, po latach powodują ochotę przepłukania gardła czymś mocniejszym, aby pozbyć się tego paskudztwa. Był czas, kiedy wielu ludzi marzyło o takich pigułkach, które pozwoliłyby im łatwiej przetrwać rozmowy z władzą lub przymusowe szkolenia ideowe, zwykle pod przewodnictwem jakiejś psychopatycznej postaci. Niektóre nowoczesne środki antydepresyjne dawały ten pożądany skutek. Po dwudziestu latach zapomniano o tym zupełnie. Kiedy w 1951 zostałem aresztowany po raz pierwszy, przemoc, arogancja i psychopatyczne metody wymuszania zeznań pozbawiły mnie prawie zupełnie zdolności do samoobrony. Po pierwszych dniach aresztu, bez picia i o głodzie, mój umysł przestał działać w takim stopniu, że nie przypominałem sobie nawet samego przypadkowego zajścia, które spowodowało moje aresztowanie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że było ono sprowokowane i że istniały okoliczności, które pozwalały na obronę. Zrobili ze mną prawie wszystko, na co mieli ochotę. Kiedy w roku 1968 zostałem aresztowany po raz ostatni, byłem przesłuchiwany przez pięciu groźnie wyglądających funkcjonariuszy bezpieki. W pewnym momencie, zaplanowawszy z góry ich reakcję, zacząłem uważnie wodzić oczami po ich twarzach. Kiedy ten najważniejszy zapytał mnie: „Co sobie myślicie, kiedy tak na nas patrzycie?” Odpowiedziałem bez obaw o konsekwencje: „Tak się zastanawiam, dlaczego to tylu spośród panów kończy karierę w zakładzie psychiatrycznym”. Zatkało ich na chwilę, a potem ten sam człowiek wykrzyknął „Bo to jest taka cholerna robota!” „Ja myślę że jest właśnie odwrotnie”, powiedziałem spokojnie. Następnie zabrano mnie z powrotem do celi. Trzy dni później miałem możność rozmawiania z nim znowu, ale tym razem okazywał mi znacznie więcej szacunku. Potem kazał mnie wyprowadzić, jak się okazało – na ulicę. Jechałem do domu, wciąż nie dowierzając oczom, że widzę wielki park, który mijaliśmy. Kiedy kładłem się w domu do łóżka, świat był jeszcze niezupełnie realny, ale człowiek wyczerpany nocami na desce zasypia twardo. Kiedy się obudziłem rano, powiedziałem na głos: Panie Boże, przecież rządzisz na tym świecie! W tym czasie wiedziałem nie tylko, że mniej więcej 1/4 funkcjonariuszy tajnej policji ląduje ostatecznie w szpitalu psychiatrycznym. Wiedziałem także i to, że ich “chorobą zawodową” bywa demencja zastoinowa, spotykana niegdyś prawie wyłącznie u starych prostytutek. Niezależnie od rodzaju wykonywanego zawodu, człowiek nie może bezkarnie gwałcić w sobie elementarnych ludzkich uczuć. Pod tym względem Towarzysz Kapitan miał trochę racji. Równocześnie jednak moja psychika była już w znacznym stopniu uodporniona, a reakcje dalekie od tych sprzed siedemnastu lat. Te wszystkie przemiany ludzkiej świadomości i nieświadomości prowadzą do przystosowania się do życia w takim systemie zarówno jednostek jak i społeczeństwa. W tak zmienionych warunkach, i wśród materialnych i moralnych ograniczeń, wytwarza się zaradność życiowa gotowa pokonać wiele trudności. Wytwarza się także nowa więź społeczna ludzi normalnych pomagających sobie nawzajem. To społeczeństwo, działając solidarnie i ze znajomością rzeczy, zaczyna znajdować sposoby wpływania na różne instancje takiej władzy i realizowania pożytecznych celów gospodarczych i społecznych… A zatem przekonanie, że w takim kraju społeczeństwo zostało zupełnie odsunięte od wpływu na rządy, jest nieścisłe. W rzeczywistości bowiem to coraz lepiej zorganizowane społeczeństwo w pewnym stopniu współrządzi i mimo niepowodzeń osiąga pewne sukcesy, zmierzając do wytworzenia STRONA 13 znośniejszych warunków bytowania. Dzieje się to jednak w sposób zupełnie odmienny niż w krajach demokratycznych. Te procesy: poznawczy, psychicznego uodparniania się i przystosowania, pozwalają na wytworzenie nowej więzi międzyludzkiej i społecznej, która działa w zasięgu znacznej większości ludzi, a którą nazwaliśmy już “społeczeństwem ludzi normalnych”. Odnogi tej więzi rozciągają się dyskretnie w świecie reżimowej burżuazji, wśród ludzi, którym można do pewnego stopnia zaufać… Wymiana informacji, ostrzeżeń i wzajemna pomoc obejmuje całe społeczeństwo. Kto jest w stanie to zrobić, oferuje pomoc każdemu, kto znalazł się w tarapatach, często w taki sposób, że dana osoba nie wie kto jej pomógł. Jeżeli sam, przez brak ostrożności w kontaktach z władzą, ściągnie na siebie nieszczęście, spotyka się z wyrzutami, ale nie zostanie bez pomocy. Wytworzenie się takich więzi umożliwia fakt, że ten nowy podział społeczeństwa uwzględnia tylko w niewielkim stopniu takie czynniki, jak poziom uzdolnień i wykształcenia człowieka, czy tradycje przynależności do dawnych warstw społecznych. Zredukowanie różnic ekonomicznych również ułatwia powstanie nowej więzi. Po jednej stronie tego podziału znaleźli się ludzie o najwyższej kulturze i ludzie prości, intelektualiści, pracownicy umysłowi, robotnicy i wieśniacy, których połączyła wspólnota protestu ich ludzkich natur przeciwko dominacji paraludzkich przeżyć i metod rządzenia. W tej więzi rodzi się wzajemna sympatia i zrozumienie pomiędzy ludźmi niegdyś podzielonymi przez różnice dobrobytu i tradycje społeczne. Sposób pojmowania drugiego człowieka, jaki tej więzi służy, ma charakter bardziej psychologiczny i rozumiejący indywidualne motywacje ludzkie. Przy tym wszystkim zachowany zostaje szacunek ludzi przeciętnych dla tych, którzy reprezentują wartości inteligencji i wykształcenia. Pojawiają się więc pewne wartości społeczne i moralne, które mogą przetrwać. Geneza tej wielkiej solidarności międzyludzkiej oraz ocena człowieczeństwa swojego i innych, stają się jednak zrozumiałe dopiero wtedy, kiedy poznaliśmy już naturę tego patologicznego zjawiska makro-społecznego i jego oddziaływanie. Nasuwa się refleksja nad tym, jak ta więź jest w swojej naturze odmienna od amerykańskiego “competitional community” [społeczeństwa konkurencyjnego]. Andrzej M. £obaczewski część 3 w numerze 35 STRONA 16 NASZE SPRAWY G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Zdarzył się cud nad Wisłą Szanowny Panie Redaktorze, Minęła kolejna rocznica „Bitwy Warszawskiej” 1920 r. To był cud nad Wisłą. Nawałnica bolszewicka została powstrzymana. Nowo odrodzona Polska i Europa zostały uratowane. Nie wszyscy jednak rozumieją na czym w istocie ten CUD polegał. Bitwę wygrał geniusz wojskowy gen. Rozwadowskiego. Ten tekst nie jest jednak artykułem polemicznym - kto był ważniejszy Piłsudski czy Rozwadowski. Jest wiele nieznanych wątków historii. Wg relacji polskich pensjonariuszy „Wawel Villa” z Cooksville, udział w bitwie wzięło kilku pilotów amerykańskich, którzy przegnali armię Budionnego, pilotując kilka starych samolotów przelatujących nad konnicą Budionnego i wywołując panikę. Ale jest jeszcze inny wątek - malo znany, a być może najważniejszy. Cud nad Wisłą jest zwany cudem dlatego, że obu walczącym stronom ukazała się Matka Boska i ochroniła Polskę i Europę przed nawałą bolszewików. S³awomir Basiukiewicz Cud nad Wis³ą Matka Boża Łaskawa - dzieje kultu i ³aski” Fragmenty książki ks. dr-a Józefa Marii Bartnika i Ewy J.P. Storożyńskiej pod tym samym tytułem. N a znanym obrazie Jerzego Kossaka Cud nad Wisłą, ponad żołnierzami polskiego wojska broniącego przyczółków Warszawy przed bolszewicką nawałą, jaśnieje postać Matki Boskiej. To nie żaden przypadek ani licencia poetica. Maryja faktycznie zjawiła się wówczas, by obronić ledwie powstałą po okresie rozbiorów Polskę przed kolejną niewolą, by uchronić tę ziemię przed antychrześcijańską ideologią. Fakt Jej zjawienia, który przetrwał przede wszystkim w pamięci ludu, oficjalnie był jednak przez dziesięciolecia pomijany milczeniem - niewygodny zarówno dla części polskich polityków, widzących w tym możliwość osłabienia w opinii publicznej znaczenia odniesionego zwycięstwa, jak i dla rządzących po drugiej wojnie światowej w Polsce komunistów, dla których wojna 1920 roku była niepowetowaną klęską. O. Józef Maria Bartnik SJ i Ewa Storożyńska zebrali zachowane świadectwa i odkryli jeszcze jeden, niezwykle cenny rys zjawienia Maryi na przedpolu Warszawy. Otóż Maryja miała się ukazać na niebie w takiej postaci, jak jest przedstawiona na czczonym w kościele ojców jezuitów na Starym Mieście w Warszawie obrazie Matki Bożej £askawej - przed wiekami ogłoszonej Patronką miasta i kraju. Stąd niezwykle barwna historia powstania obrazu i rozwoju jego kultu - Maria £askawa uznawana była za niezastąpioną orędowniczkę w czasie zarazy, a jej sława sięgała do wielu innych miast Rzeczypospolitej, w tym Krakowa i Wilna. Zwycięstwo roku 1920 zostało jednak uproszone przez polskie społeczeństwo w gorliwej modlitwie. To wskazówka dla nas na dzisiaj… Praca ks. dr. Józefa Marii Bartnika SJ przerywa tę zmowę milczenia i ujawnia zatajany przez dziewięćdziesiąt lat fakt dwukrotnego publicznego ukazania się Bogurodzicy, 14 i 15 sierpnia 1920 r., w czasie walk o Ossów i Wólkę Radzymińską. Autor przedstawia te nieznane szerszemu ogółowi zdarzenia, które zmieniają dotychczasowe rozumienie przebiegu bitwy o Warszawę. Książka jest monografią tematu. Prezentuje, poczynając od roku 1608, panoramę wydarzeń, których kulminacją będzie zjawienie się Bogurodzicy na ziemi warszawskiej w poświęconym Jej dniu, święto Wniebowzięcia, w roku 1920. Przytacza także proroctwa, które pół wieku wcześniej te zdarzenia zapowiadały. Ujawnienie faktu ukazania się Bożej Matki bolszewikom w decydującym momencie walk, kiedy ważyły się losy nie tylko Polski, lecz także Europy, weryfikuje oficjalną wersję przebiegu Bitwy Warszawskiej, w której dotychczas zdarzenia te nie były odnotowane. Ukazanie się Matki Bożej podczas Bitwy Warszawskiej 1920. Kontekst historyczny i polityczny Pojawienie się Bogurodzicy ponad polskimi oddziałami broniącymi bolszewikom dostępu do Warszawy w wigilię święta Wniebowzięcia (Ossów) i w samo święto (Wólka Radzymińska) nie było ani grą świateł na niebie, ani urojeniem grupki egzaltowanych dewotów, ani też pobożną legendą. Było faktem! Podczas krwawych zmagań, kiedy rozstrzygał się los Polski - a co za tym idzie, Europy - Maryja dwukrotnie zjawiła się na przedpolach Warszawy, a data i okoliczności tego wydarzenia zostały zapowiedziane przez Najświętszą Dziewicę blisko pół wieku wcześniej. Postać Maryi, jaśniejąca na ciemnym niebie, była dobrze widoczna. Bolszewicy bez trudu odgadli, kogo widzą! Zjawienie się Matki Bożej przeraziło ich tak, że w panice rzucili się do ucieczki. Po ustaniu działań wojennych ci z nich, którzy byli internowani w obozach jenieckich, wielokrotnie o tym opowiadali. Fakt publicznego zjawienia się Bogurodzicy, potwierdzony przez setki naocznych świadków, pozornie nie wzbudził zainteresowania czynników oficjalnych. Nie komentowano go ani nie dementowano, niemniej podjęto stanowcze kroki, by nie dopuścić do nagłośnienia sprawy. Obawiano się, że publiczne roztrząsanie tego zdarzenia mogłoby negatywnie wpłynąć na dobre imię polskich żołnierzy, oficerów oraz generalicji, a także Naczelnego Wodza - Marszałka Piłsudskiego, dlatego konsekwentnie je zatajano. Rzecz jasna także w czasach reżimu komunistycznego sprawę przemilczano, choć z zupełnie innych przyczyn. W marcu roku 1921, po podpisaniu traktatu pokojowego w Rydze, dla odrodzonej ojczyzny zaczęła się nowa epoka. Marszałek Piłsudski jeździł po całym kraju i dekorował zasłużonych żołnierzy, sztandary jednostek oraz trąbki bojowe Krzyżami Srebrnymi Orderu Wojskowego Virtuti Militari. Rozliczano czas wojny, historycy przystąpili do dokumentowania jej przebiegu, honorowano bohaterów, przyznawano ordery i medale. Fakt dwukrotnego publicznego zjawienia się Bogurodzicy na przedpolach Warszawy okazał się bardzo niewygodny dla Ministerstwa Spraw Wojskowych. Dla masonów - a było ich wielu wśród polityków - sprawa ta była nie do przyjęcia, gdyż „masoneria z właściwą sobie zaciekłością stara się wypierać z życia narodowego i państwowego wszelką myśl Bożą i religijną.” (…) Pisarz Adam Grzymała-Siedlecki, korespondent wojenny w roku 1920, w swojej książce Cud Wisły nader wnikliwie wskazał na „złożoność czynników cudownego zwycięstwa w bitwie warszawskiej”, podkreślając współistnienie czynników „materialnych”, takich jak: - zjednoczenie rządu, - konsolidacja społeczeństwa, - obudzenie ducha walki u żołnierzy i ochotników, z czynnikiem „duchowym”, na który złożyły się: - publiczne zawierzenie Polski Sercu Jezusowemu 19 czerwca 1920 r. przez najwyższe władze kościelne, w którym oficjalny udział wzięli Naczelnik Państwa i przedstawiciele władzy; - powtórzenie zawierzenia przez Konferencję Episkopatu Polski na Jasnej Górze w dniach 26-27 lipca; - ponowienie aktu obrania Maryi Królową Polski, dokonane przez Episkopat Polski na Jasnej Górze 2627 lipca; - nowenny błagalno-pokutne, połączone z procesjami i całodziennym czuwaniem przed Przenajświętszym Sakramentem w całej Polsce, a szczególnie w Warszawie (6-15 sierpnia); - nowenna błagalno-pokutna na Jasnej Górze w intencji ocalenia Ojczyzny (7-15 sierpnia); - nowenna o wstawiennictwo Matki Bożej i ratunek dla Polski, odprawiana w każdej świątyni w kraju; - apel biskupów polskich do Ojca Świętego o modlitwę za Polskę; - apel biskupów polskich do episkopatów świata o modlitwę za Polskę; - apel biskupów do narodu - jego owocem było 105 714 zgłoszeń do Armii Ochotniczej gen. Hallera. Te płynące z milionów serc gorące błagania wzruszyły serce Najczulszej z Matek i wyjednały łaskę Jej dwukrotnego publicznego ukazania się podczas walk na przedpolach stolicy, co w konsekwencji zmieniło bieg historii Polski, Europy i świata. JE Arcybiskup Józef Teodorowicz powiedział, że Maryja „w wielkie swe święta [...] zwykła czynić [...] swe zmiłowania.” Prawdziwość tych słów potwierdzili… sami bolszewicy! Z relacji jeńców wojennych wiemy, że 15 sierpnia 1920 r. po północy ujrzeli postać Bożej Matki unoszącą się ponad atakującymi Polakami (w okolicach wsi Mostki Wólczańskie i Wólka Radzymińska). Otwarcie przyznawali, że ukazanie się Bogurodzicy było przyczyną rejterady z pola walki: Was się nie boimy, ale z Nią walczyć nie będziemy! Komisarz Feliks Dzierżyński tak scharakteryzował wybrańców losu, którym dane było ujrzeć Bogurodzicę: „Armia bolszewicka - to dzicz bezmyślna, chyba niewiele się różniąca od hord tatarskich z zamierzchłej przeszłości”. Aby sprecyzować, co wysoki komisarz miał na myśli, wyjaśnijmy, że słowo «horda» pochodzi z czasów najazdów na Polskę plemion Mongołów, nazywanych u nas Tatarami, których cechowało wyjątkowe barbarzyństwo i okrucieństwo. Mongołowie byli bezlitośni: dzieci i kobiety brali w jasyr, opornych - zabijali, a wziętych w niewolę używali, jako żywe tarany do podbicia kolejnych warowni i miast. Żołnierzy spod znaku czerwonej gwiazdy - pentagramu, symbolu Lucyfera - roznosiła ta sama niszczycielska furia, co owe barbarzyńskie plemiona. Bolszewicy, podobnie jak G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Tatarzy, nie uznawali żadnej świętości ani nie znali uczucia litości. Mieli oni stalowe nerwy i serca z kamienia – bo jak inaczej tłumaczyć brutalne mordy i gwałty, dokonywane na bezbronnej ludności cywilnej i osobach duchownych. (…) ŚWIADKOWIE UKAZANIA SIĘ BOGURODZICY Bogurodzica, groźna jak zbrojne zastępy, pojawiła się na nocnym niebie w chwili, gdy porucznik Stefan Pogonowski wraz ze swoim batalionem znienacka zaatakował pozycje bolszewików. Sołdaci, obudzeni w środku nocy niespodziewaną strzelaniną, struchleli, widząc kobiecą postać unoszącą się na niebie ponad atakującymi Polakami. Jej szeroki, granatowy płaszcz powiewał na wietrze, odcinając się smugami światła od czarnego nieba. Jego poły zasłaniały stanowiska Polaków i znajdującą się za nimi Warszawę. Chaotyczna strzelanina nie trwożyła zawieszonej na niebie Postaci. Co więcej, dostrzeżono, że Niebiańska Osoba jakby wychyla się to w jedną, to w drugą stronę i odrzuca czy też odbija lecące w Jej stronę - czyli w kierunku Polaków - pociski! Osłupieli ze zgrozy bolszewicy obserwowali, jak odrzucone przez Niewiastę kartacze eksplodują tam, gdzie znajdowały się ich odwody! Ksiądz Zdzisław Król przytoczył NASZE SPRAWY świadectwo gospodyni ze wsi pod Radzyminem, u której nieprzytomny z przerażenia krasnoarmiejec szukał kąta do ukrycia się. Wstrząśnięty mówił, że widział na własne oczy, jak „Matier Bożja brasala puli!” - Matka Boża rzucała (odrzucała) pociski! Bolszewicy byli ludźmi twardymi, nie ulegali łękom. Jednak widok majestatycznej postaci Bogurodzicy, jakby zawieszonej na niebie, wywołał wstrząs. Obudził zagłuszone sumienia i… wiarę. Wy etawo nie widieli. Tuda pod Warszawoj stojała bolszaja armija. My tuda widieli Bożiju Matier, katoraja zaslanijala Palijakow Wyście tego nie widzieli. Pod Warszawą stała wielka armia. Myśmy tam widzieli Bożą Matkę, która osłaniała Polaków. I oto, wbrew solennym zapewnieniom komisarzy, że Boga nie ma, sołdaci świadczyli o Jego istnieniu - Jerzy Kossak – “Cud nad Wisłą” A sumienia te, które teraz, w obecności Najświętszej Dziewicy doszły do głosu, wołały, oskarżały i przypominały o popełnionych niegodziwościach, mordach, gwałtach i okrucieństwach! Każdy z nich czuł, że powinien paść na twarz, by oddać Matce Bożej cześć, by błagać o wybaczenie straszliwych win, by żebrać o zmiłowanie! Jednocześnie serca przepełniała trwoga! Uczucie to przeważało i bolszewicy, ogarnięci panicznym strachem, uciekali na łeb, na szyję, porzucając tabory, działa i amunicję. Nikt z krasnoarmiejców nie myślał o konsekwencjach ucieczki z pola walki, nikt nie lękał się sądu polowego. Wszyscy śmiertelnie bali się Maryi! Ochłonęli dopiero pod Zambrowem, gdzie wstrząśnięci opowiadali chłopom: wszak na własne oczy oglądali Bożą Matkę! Jej postać nie była urojeniem, widmem czy duchem. Obserwowali Niebiańską Niewiastę działającą! Widzieli, jak odrzucała wystrzelone w kierunku Polaków pociski! Czy nie jest ironią losu, że prześladowcy wiary i mordercy księży katolickich stali się naocznymi świadkami zjawienia się Najświętszej Maryi? Wrogowie krzyża, programowi ateiści, chętnie i dobrowolnie składali świadectwa istnienia Bogurodzicy! Jaki pogląd mieli bolszewicy na temat istnienia Boga, dowiadujemy się z relacji ks. Wiktora, Mieczkowskiego, proboszcza parafii św. Idziego w Wyszkowie. W sierpniu 1920 r. zmuszony był przyjąć na kwaterę bolszewicką wierchuszkę. Podczas posiłków goś- STRONA 17 ciom rozwiązywały się języki: przyszli do mnie na pogawędkę [...]. Chrystus był pierwszym rewolucjonistą – rzeki drugi – za rewolucję oddal życie, a kościół wypaczył jego idee, ucząc o wolnej woli, której nie ma i być nie powinno. Komuna tak wychowa człowieka, że tylko dobrze robić będzie. [...] Nie ma ani Boga, ani duszy, więc tylko na ziemi trzeba używać, a wy nie okłamujcie ludzi, obiecując im niebo. Jak już wspominaliśmy, bolszewików, którzy widzieli Matkę Bożą w Wólce Radzymińskiej, można było liczyć na setki. Paradoksalnie - byli oni świadkami obiektywnymi i rzetelnymi, co gwarantował ich laicki światopogląd. Przekonano ich, że Bóg nie istnieje! Wpojono pogląd, że Pismo Święte jest jedną z baśni tysiąca i jednej nocy, zbiorem podań i legend! Początkowo nie chciano im wierzyć. Sądzono, że zmyślili historię o ukazaniu się Matki Bożej, by wytłumaczyć niechlubną ucieczkę z pola walki. Jednak zgodnych świadectw było tak dużo, że podejrzenia o mistyfikację musiały się rozwiać. Podejrzewano, że bolszewicy na skutek nadużycia alkoholu mieli zaburzenia psychiczne i zwidy. Było jednak w najwyższym stopniu nieprawdopodobne, by takie same zaburzenia dotknęły kilkuset różnych ludzi, znajdujących się we wsiach oddalonych od siebie o 50 km… część 2 za tydzień WALKA O POLSKĘ STRONA 18 część 2 Piotr Chróściel W iesław Jurkiewicz podkreślał, że Zachód finansuje w Polsce jedynie działalność „harcerską” - wystąpienia uliczne lub inne formy demonstracji o aspekcie spektakularnym, niezbędne do mobilizacji narodu, ale nie stanowiące istoty problemu. Podziemie nie wykazywało chęci modyfikacji walki, Prezydent RP Juliusz Nowina-Sokolnicki, o nim szerzej za chwilę) udzielała wymiernej pomocy materialnej opozycji. Przesyłanie sprzętu bezpośrednio z USA stanowiło znaczne utrudnienie. Zastosowano więc bardziej praktyczne rozwiązanie. Hanff przesyłał Jurkiewiczowi pieniądze (czeki), a Jurkiewicz oraz Andrzej Wirga dokonywali zakupów na miejscu zgodnie z zamówieniami Solidarności Walczącej, której kurierzy przewozili następnie towar z RFN do Polski. Przykładowe rozliczenie wydatków z lutego 1986 potwierdza zakup między innymi wideo kiewicza. Andrzej Wirga przesłał je w sierpniu 1987 do Polski za pośrednictwem Eugeniusza Jaroszewskiego. Ponieważ Jaroszewski od 1973 współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa, nie jest pewne, czy kasety z nagranym instruktażem „Ruch oporu” trafiły do kierownictwa Solidarności Walczącej. Z relacji działaczy tej organizacji wynika, ze kasety te nie były im znane. Na początku istnienia Organizacji „Wolna Polska” Konstanty Hanff popierał niekonstytucyjnego Prezydenta RP na Uchodźstwie Stanisława Ostrowskiego. G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 po stronie Prezydenta Juliusza NowinySokolnickiego. Kiedy w roku 1984 u Konstantego Hanffa zjawili się przedstawiciele Sokolnickiego - gen. Wacław Bakierowski i inżynier Jan Libront, Hanff zadeklarował swoją współpracę z jedynym prawowitym Prezydentem RP na Uchodźstwie. Był to kluczowy moment w tej historii. Wkrótce rozpoczęła się jego kariera ministerialna w kolejnych rządach podległych Sokolnickiemu. W latach 1985-1987 był Podsekretarzem Stanu w Rządzie RP na Uchodźstwie. 16 maja 1987 został powołany na stanowisko Ministra Spraw Za- Organizacja “WOLNA POLSKA” ani pod względem metod, ani pod względem środków. „Jeśli KPN - pisał Hanff 5 października 1984 r. w liście do Jurkiewicza - będzie nadal taka ‘harcerzykowata’ i nadal będzie narażać konspirację, to straci kredyt zaufania i możliwość działania do reszty. (…) W tej sytuacji trzeba chyba całą uwagę skupić na SW i forsować kampanię ‘publicity’ dla niej, aby przedstawić SW jako rzeczywistą siłę podziemia w kraju. (…)”. Zniechęcony postawą KPN Konstanty Hanff nawiązał dzięki Wiesławowi Jurkiewiczowi kontakt z przedstawicielem Solidarności Walczącej w RFN Andrzejem Wirgą. W lipcu 1984 r. Jurkiewicz poinformował Hanffa o utworzeniu kanału umożliwiającego kontakt z Solidarnością Walczącą w Polsce. Tak powstała grupa, którą 18 września 1984 roku Hanff nazwał dla celów praktycznych Grupą Logistycznego Wsparcia Podziemia. W praktyce polegało to na utworzeniu mostu między Nowym Jorkiem (Hanff) i Stuttgartem (Jurkiewicz), za pomocą którego Organizacja „Wolna Polska” (jak również Sony, mikrofonu, kaset do magnetofonu, dwóch skanerów, lornetki, kompasu, kalkulatora, komputera i monitora Sanyo. O tym, że pomoc ta docierała do kraju świadczą informacje zamieszczane w pismach podziemnych. Ciekawym przykładem współdziałania Organizacji „Wolna Polska” i Grupy Logistycznego Wsparcia Podziemia na rzecz Solidarności Walczącej było wyprodukowanie 104 taśm magnetofonowych, na których nagrano dźwiękową wersję podręcznika zatytułowanego „Ruch oporu”. Znalazł się tam instruktaż dla podziemnego ruchu oporu w Polsce, opracowany w trzech grupach tematycznych: 1. Organizacja i szkolenie grup podziemnych 2. Działalność sabotażowa i terrorystyczna 3. Prowadzenie działań zbrojnych Tekst opracował Wiesław Jurkiewicz. Początkowo miał zostać wydany w formie publikacji książkowej, która zostałaby przerzucona do kraju. Ostatecznie zdecydowano się na kasety magnetofonowe. Ich produkcją zajął się w USA Konstanty Hanff. Gotowe nagrania zostały przerzucone do RFN, do Wiesława Jur- Słowo Boże na najbliższą niedzielę Ewangelia wg św. £ukasza Łk 14, 1. 7-14 Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: «Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca; by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej ”; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony». Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych». Kiedy zwrócił się do niego z memoriałem na temat polityki zagranicznej, otrzymał od jednego z ministrów pozytywną odpowiedź, którą można było odczytać jako gest poparcia dla „Wolnej Polski”. Potem jednak tego ministra usunięto z rządu londyńskiego, a na memoriał Hanffa nie przyszła żadna konkretna odpowiedź. W tym czasie do rąk lidera „Wolnej Polski” trafiła broszura na temat tzw. afery Bergu. Studiujac ją Hanff dowiedział się, że urzędujący w Londynie „pogrobowcy” polskich przedwojennych partii politycznych brali spore pieniądze od CIA i wydawali je na własne cele. Jednocześnie zorganizowano sieć wywiadowczą mającą na celu wywołanie ewentualnego powstania w Polsce. W rzeczywistości była to zasłona dymna mająca usprawiedliwić branie pieniędzy, rzekomo na wspieranie podziemia. Okazał się jednak, że kurierzy z Bergu do kraju są agentami bezpieki. Organizacja Wolność i Niezawisłość została rozbita. Wielu ludzi aresztowano i skazano. - Winni byli - jak to okreslił Hanff - „partyjniacy” z Londynu, którzy nie potrafili dopilnować właściwej obsady kurierskiej. Kiedy Prezydentem RP na Uchodźstwie został August Zaleski, zaczął domagać się śledztwa i kary dla sprawców afery Bergu. Za to został znienawidzony przez gen. Andersa i jego popleczników, którzy w opozycji do Prezydenta i Rządu RP stworzyli tzw. Radę Trzech łamiąc w ten sposób Konstytucję Kwietniową z 1935 roku. Hanff dowiedział się, że kiedy zmarł Prezydent August Zaleski, jego prawowitym następcą był Juliusz Nowina Sokolnicki, który miał nominację podpisaną przez Zaleskiego 22 września 1971. Tymczasem przeciwnicy Sokolnickiego prędko posadzili na „Zamku” w Londynie Stanisława Ostrowskiego. Na jego nominacji widniała data 24 lutego 1971, zatem dokument ten był nieważny. Hanff zrozumiał też później, że sprężyną londyńskiej sceny politycznej jest szefowa PPS, działaczka żydowskiego pochodzenia Lidia Ciołkoszowa. Sokolnicki nigdy nie miał nic wspólnego z lewakami, a Ostrowski i jego następcy - Raczyński, Sabbat i Kaczorowski byli posłusznymi narzędziami lewicy pod wodzą Ciołkoszowej. Dlatego niekonstytucyjne władze polskie w Londynie popierały lewicowy Komitet Obrony Robotników (KOR). Ta właśnie analiza - a przytaczam ją opierając się na wywiadzie - rzece z Konstantym Hanffem opublikowanym pod tytułem „Niesamowita historia jednego życia” – doprowadziła lidera Organizacji „Wolna Polska” do przekonania, że słuszność jest granicznych w Rządzie gen. Jana Alfreda £okcikowskiego i pełnił tę funkcję nieprzerwanie do 22 grudnia 1990. W latach 1985-1990 wydawane przez Hanffa pismo „Free Poland -Wolna Polska” pełniło rolę nieoficjalnego organu Rządu RP na Uchodźstwie. Jako Minister Spraw Zagranicznych Konstanty Hanff opracował Memoriał w sprawie zjednoczenia Niemiec, który został podpisany przez niego oraz Prezydenta Sokolnickiego i doręczony między innymi niemieckiemu politykowi Franzowi Josefowi Straussowi. Hanff wziął również udział w przygotowaniu pod względem prawnym aktu przekazania władzy na uchodźstwie nowo wybranemu prezydentowi w kraju. Twierdził, że zostało to dokonane w sposób „arcylegalistyczny”. Niestety nie jest to prawda, ponieważ zgodnie z artykułem 24 Konstytucji Kwietniowej „w czasie wojny okres urzędowania Prezydenta Rzeczypospolitej przedłuża się do upływu trzech miesięcy od zawarcia pokoju”. To samo dotyczy następcy, wyznaczonego przez prezydenta na wypadek opróżnienia się urzedu przed zawarciem pokoju. Strony walczące ze sobą w II wojnie światowej (w tym Polska) nie zawarły żadnego traktatu pokojowego po zakończeniu działań wojennych. Nadal istnieje zatem prawny stan wojny i prezydent nie ma prawa nikomu przekazywać władzy. Może jedynie wyznaczyć swojego następcę. W połowie lat 80. Konstanty Hanff doszedł do wniosku, że jeden rząd emigracyjny to za mało, aby znaleźć posłuch wśród możnych tego świata. W 1986 lider Organizacji „Wolna Polska” walnie przyczynił się do utworzenia Rady Środkowej Europy (Central European Council - CEC), która była ośrodkiem współpracy sześciu rządów emigracyjnych. Hanff był sekretarzem tej Rady w latach 1986-1987. W 1986 odbyła się pierwsza konferencja Rady Środkowej Europy w Hotelu Dorian przy Park Avenue w Nowym Jorku. Rządy emigracyjne kilku państw Środkowej Europy podpisały wówczas wspólną deklarację. Druga konferencja CEC odbyła się w Hotelu Plaza w Nowym Jorku, w październiku 1988. Również i tym razem opublikowano wspólną deklarację. Konstanty Hanff liczył, że tworzy podstawy współpracy tych narodów w ramach przyszłej jednoczacej się Europy. Kilka lat później zrozumiał jednak swoją naiwność mówiąc: „Proszę wziąć pod uwagę, że działo się to na rok przed rozwaleniem muru berlinskiego. Myśmy czuli, że stoimy przed jakimś krytycznym momentem G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 G£OS Z NIEBA STRONA 19 Wróg boi się waszej wiary Odc. 4 Anioł Stróż Polski: Pisz, Człowiecze. Potrzebujecie wytężonej pracy duchowej dla odnowienia narodu! Pamiętajcie, że partiami politycznymi nie zmienicie ducha, lecz jedynie modlitwą i ofiarą. Właśnie tego żąda dziś od was Bóg - byście pozostali wierni waszej historii i, przede wszystkim, waszej tradycji. Wiedzcie, że wasz wróg jest bardzo aktywny i chce zniszczyć waszą tożsamość. Wrogowie pragną całkowicie podporządkować was narzuconemu prawu, które jest przeciwne Bogu. Spójrzcie, ile dusz ulega tej presji, wierząc, że w ten sposób osiągnie dobrobyt - jednak zapominają, że szczęście tylko i wyłącznie materialne nie przynosi ani pokoju, ani błogosławieństwa dla narodu. Teraz nadeszła próba dla narodów, nadeszła próba dla Europy, która zupełnie porzuciła korzenie chrześcijaństwa. Polska także została wplątana w ten wielki spisek przeciwko Bogu - i to ze szczególną siłą, gdyż wróg boi się waszej wiary, waszego oddania Maryi. W całej swej historii naród wasz okazał się ostoją chrześcijaństwa, bronił swej tożsamości, ale też bronił wiary. Dziś znów objawia się posłannictwo waszego narodu - aby bronić wiary, dawać jej narodowe świadectwo wytrwałości, pomimo tak wielu przeciwieństw. TO JEST SZCZEGÓLNA GODZINA ŁASKI DLA WAS. Jak widzicie, nie jesteście osamotnieni w tej walce, ponieważ Niebo upomina się o was, o waszą ofiarność, poświęcenie i odwagę. Sam Zbawiciel upomina się o królowanie w waszym narodzie. Musicie zrozumieć cały sens Intronizacji, aby ją urzeczywistnić w całym życiu społecznym. Ponieważ otrzymaliście wiekowe posłannictwo, aby stać się przykładem dla innych narodów oraz, aby mogła wyjść z waszego narodu iskra pokoju dla wielu narodów, musicie zrozumieć, że Akt Intronizacji Chrystusa Króla jest wypełnieniem Woli Bożej względem waszego narodu. JEST TO PLAN BOŻY WZGLĘDEM WAS. Jako Anioł Stróż waszego narodu, pragnę wam pomóc w waszych modlitwach. Jestem Aniołem Maryi, który trzyma w swoim ręku Maryjny dzwon, będący znakiem głosu Boga i wezwaniem do jego realizacji. Ten dzwon, który trzymam w ręku, jest dzwonem Maryjnym - to znak, że Królowa waszego narodu wzywa także was, abyście odpowiedzieli na Jej matczyne wezwanie i poprzez modlitwy, ofiary i pokutę umacniali wiarę w waszym narodzie. Módlcie się za waszych biskupów, którzy - niestety - nie rozpoznają znaków czasu, a zaangażowali się w poprawność polityczną. Wielu z nich nie chce przyjąć Intronizacji, ponieważ boją się odpowiedzialności oraz urzeczywistnienia tego, do czego zostali powołani - mianowicie do głoszenia Królestwa Chrystusowego na ziemi. Dlatego też Święta Matka w historii, lecz nie udało się nam wzbudzić zainteresowania. Elita tego świata już miała to wszystko odpowiednio ‘nagrane’ i nasze emigracyjne podrygi nie były nikomu potrzebne”. W roku 1990 dla Konstantego Hanffa stało się jasne, że popieranie KPN było ze strony “Wolnej Polski” błędem. Swoje polityczne sympatie organizacja ta całkowicie przestawiła wówczas na Solidarność Walczącą, której cele i styl działania były bliższe “Wolnej Polsce” niż działalność innych ugrupowań. Hanff wysłał wtedy do kilku wydawnictw w Polsce listy z propozycją współpracy. Kiedy przeanalizował wszystkie otrzymane odpowiedzi, doszedł do wniosku, że najbardziej uczciwie i sensownie odpowiedział mu Zbigniew Rutkowski. Ten młody działacz niepodległościowy nie był już wówczas nowicjuszem. Swą pracę dla Ojczyzny rozpoczął w latach 1983/1984 jako redaktor „Pokolenia Walczącego – antysocjalistycznego pisma młodych”. Działał w Konfederacji Młodej Polski „Rokosz”. W 1984 został aresztowany. W latach 1990-1994 Zbigniew Rutkowski był redaktorem tygodnika, miesięcznika, a następnie kwartalnika „Solidarność Walcząca”. Kiedy Hanff nawiazał współracę z Rutkowskim, ten zakładał własne Wydawnictwo WERS (powstało w 1993 roku). W wyniku współpracy tych dwóch wybitnych Polaków wiosną 1998 w Poznaniu doszło do wydania pierwszego krajowego numeru kwartalnika politycznego „Wolna Polska”. Swoją nazwą i politycznym profilem nawiazywał on do emigracyjnych wydań „Wolnej Polski”, a fakt tej kontynuacji potwierdza numeracja pierwszego, podwójnego wydania - I-II/ 149-150. Redaktorem naczelnym krajowych wydań kwartalnika “Wolna Polska” został Zbigniew Rutkowski. Członkami pierwszego zespołu redakcyjnego byli również Konstanty Hanff oraz płk Marian Gołębiewski, który zmarł niestety przed wydrukowaniem pierwszego numeru. Dlatego pierwsze krajowe wydanie kwartalnika „Wolna Polska” zostało poświęcone Jego pamięci. Płk Marian Golębiewski był uczestnikiem kampanii wrześniowej, potem „cichociemnym”, zrzuconym do Polski w październiku 1942 roku, komendantem Obwodu Hrubieszów AK, a w 1945 zastępcą Komendanta Okręgu Lubelskiego WiN. Komunistyczne sądy skazały Golębiewskiego na 3-krotną karę śmierci, zamienioną na dożywocie. W więzieniu spędził 10 lat. Od 1970 odsiedział 4, 5 roku więzienia za współtworzenie i udział w organizacji „Ruch”. Od 1977 był aktywnym działaczem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Zbigniew Rutkowski dokonał kilku znaczących wyczynów. W czerwcu 2001 roku skierował do Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie działalności wolnomularstwa na terenie Rzeczypospolitej, zawierający Memorandum w sprawie zagrożenia niepodleglości Państwa Polskiego przez działającą w Polsce masonerię. Tym samym Zbigniew Rutkowski jako pierwszy obywatel polski od czasów II Rzeczypospolitej podjął prawną walkę z wolnomularstwem. Zmarły 17 grudnia 2000 roku Konstanty Zygfryd Hanff byłby z niego dumny, bo sam konsekwentnie zwalczał masonerię. W 2001 roku Wydawnictwo WERS Zbigniewa Rutkowskiego wydało pierwszą w Polsce książkę o konstytucyjnych władzach RP - „Prezydent i Rząd Rzeczypospolitej na Uchodźstwie”. 5 lat później to samo wydawnictwo opublikowało pracę „Nieznany Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Juliusz Nowina-Sokolnicki”. To pierwsza w Polsce książka o tym wielkim polskim mężu stanu. Jej autor Robert Majka był działaczem Solidarności Walczącej. Organizacja ta nigdy nie udzieliła otwartego poparcia Prezydentowi Sokolnickiemu, ale właśnie w środowisku Solidarności Walczącej przetrwali zwolennicy tezy o legalności tej prezydentury. Zachował się podpisany przez Prezydenta Sokolnickiego dokument, w którym poświadcza on, iż „Pan Robert Majka, działacz struktur niepodległościowych (Solidarność Walcząca, Partia Wolności) w okresie jarzma komunistycznego w Kraju był współpracownikiem Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie.(…)”. Konstanty Hanff przekazał całe swoje archiwum do kraju. Na jego bazie powstało „Archiwum Organizacji i Redakcji Wolna Polska”, które gromadzi dorobek działaczy i organizacji emigracyjnych i przygotowuje tę dokumentację przed jej udostępnieniem historykom. W roku 2013 Zbigniew Rutkowski przejął kilkaset teczek dokumentacji Polish American Public Relations Committee (PAPUREC) z Santa Monica w USA. Teczki zostały uporządkowane i przekazane do zasobów „Archiwum Organizacji i Redakcji Wolna Polska” w zbiorach Archiwum Emigracji przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Obecnie zespół redakcyjny kwartalnika politycznego „Wolna Polska” współtworzą - poza redaktorem naczelnym Zbigniewem Rutkowskim - Jarosław Maszewski (redakcja w Poznaniu), Robert Majka (redakcja w Przemyślu), Krzysztof Koczwara (redakcja w Nowym Jorku, USA), Lesław Giermański (redakcja w New Jersey, USA) oraz autor tego tekstu (redakcja w Warszawie). Współpraca Prezydenta RP na Uchodź- 12 stycznia 2010 Kościół przeżywa kryzys, ponieważ mało kto troszczy się o prawdziwe Królestwo Boże. Samymi przepisami, nakazami, nie umocni się ducha narodu ani nie pomnoży miłości Bożej. Błogosławię wam w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Tekst Orędzi wg. wydania: Adam Cz³owiek: Anio³ Stróż Polski. Orędzia dla Polski i Polaków 2009-2012, Instytut Wydawniczy św. Jakuba 2013 Nihil Obstat: zatwierdzam do studiowania i medytacji prywatnej. Ks. Abp. Andrzej Dzięga, 17 maja 2013; NR O1d-1/2013 © Zabrania się przedruku, kopiowania, skracania, wykorzystywania całości tekstu lub jego fragmentu bez zgody wydawcy. Zamówienia książki: tel. w Polsce: 52-382-4027. Od red.: “Głos Polski” otrzymał specjalne pozwolenie na publikację niektórych orędzi. ciąg dalszy nastąpi stwie Juliusza Nowiny-Sokolnickiego z Organizacją „Wolna Polska” Konstantego Hanffa oraz stworzonymi przez Zbigniewa Rutkowskiego - Wydawnictwem WERS i kwartalnikiem politycznym „Wolna Polska” przyniosła wspaniałe owoce i z pewnością będzie inspiracją dla przyszłych zwycięstw. Organizacja „Wolna Polska” istniała ponad 15 lat opierając się o mała garstkę sympatyków, dzięki dobrowolnym składkom pokrywającym zaledwie 10 procent wydatków oraz dzięki uporczywej pracy i prywatnym funduszom kierującego jej działalnością Konstantego Hanffa. „Wolna Polska” nie zrzeszała członków. Nie wydawała legitymacji. Stanowiła luźny związek ludzi pragnących działać, walczyć o wolność i niepodległość Polski oraz wszystkich narodów cierpiących pod jarzmem komunistycznej dyktatury. Nie ulega wątpliwości, że Konstanty Hanff był wielką polityczną osobowoscią. Pracując dla „Wolnej Polski” stosował radykalne i niekonwencjonalne metody walki z wrogiem, udowadniając, że dodany do nazwy tej organizacji przymiotnik „bojowa” nie był tanim chwytem propagandowym. Senator II RP i jeden z pierwszych mentorów „Wolnej Polski” Tadeusz Katelbach powiedział o tej organizacji: „Weszliście na trwałe do historii”. Czytając kwartalnik „Wolna Polska”, wydawany w Poznaniu przez Zbigniewa Rutkowskiego, pamiętajmy, ze zarówno on jak i pozostali redaktorzy tego periodyku kontynuują niesamowite dzieło Konstantego Zygfryda Hanffa i Orga-nizacji „Wolna Polska”. Piotr Chróściel Redaktor kwartalnika politycznego „Wolna Polska”, Warszawa STRONA 20 G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 ZAPRASZAMY Elegancki wystrój Znakomite potrawy Odświętna atmosfera 2316 Fairview Street SALE BANKIETOWE Burlington, On Związek Narodowy Polski w Kanadzie - Gmina 17 tel. 905.639.3236 Wesela Chrzciny Komunie Rocznice Bankiety Konferencje Tania sala na: - zabawy, - chrzciny, - rocznice, - przyjęcia Dobre warunki, prywatność ok. 60 osób Cena $400 za dobę 410 Royal York Rd. Etobicoke (przy Evans Ave.) prosty dojazd ze stacji metra Royal York Stn. autobusem nr 76 tel. 416.993.3143 lub 416.347.9946 POLSKA G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 STRONA 21 Jasnogórska Królowo Polski Matko, w krzyżowe drogi wpisana narodu od chwili jego poczęcia, rodząca w bólach walk dla niego Syna. Nauczycielko znaku krzyża stojąca pod nim, jak na Golgocie - w cierpieniu. Bogarodzico, obecna w historii męczeńską śmiercią Świętych i w zawierzeniu Monarchów, śpiewem na ustach rycerzy i uwielbieniem wieśniaków, na witrażach świątyń i w mozaikach katedr. Jasnogórska Pani mężnie broniąca wolności przed najeźdźcami narodu. Światło solidarności świecące w ciemnościach niewoli. Sybiraczko pędzona w kazamaty. Matko Wygnaństwa Polskiego, wędrująca z grudką ziemi na sercach emigrantów. Jutrzenko nadziei - w zwycięstwie, a w klęsce - Rachel opłakująca dzieci. Tobie śpiewamy w modlitwach różańcowych przesuwając paciorki z więziennego chleba - w samotni ukryci zapomnienia z nad mogił bestialsko zamordowanych dymem zniczów i ptaków śpiewaniem, w płaczu osieroconych nagle dzieci i w krzyku sumień - gwałconych wymazywaniem znaku krzyża - z pamięci, w miłości - płaconej za zło morderstwa i oszczerczych pomówień, Królowo Polski - przyczyń się za nami! Ks. Dariusz Nowak 26 sierpnia – W Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej Idziesz na spotkanie z Bogiem! S Ubierz się elegancko połeczeństwo staje się coraz bardziej niedbałe. Widziałem już ludzi idących do warzywniaka w pidżamie i futrzanych papciach. Na koncertach muzyki klasycznej w wykonaniu światowej sławy muzyków oglądałem publiczność ubraną w dżinsy i hawajskie koszule. Trudno mi w sumie wyobrazić sobie okazję, na którą współczesny człowiek ubierałby się jakoś specjalnie. Nawet na śluby i pogrzeby ludzie przychodzą ubrani w codzienne ciuszki. Martwi mnie to, ponieważ sposób ubrania jest znakiem tego, ile szacunku mamy dla samych siebie i innych ludzi. Jeśli nie ubieramy się elegancko dla nikogo ani dla niczego, jest to oczywisty znak, że nikogo i niczego już nie szanujemy. Jezus, Król królów zawitał do Twojej parafii. Anioły się Go lękają, demony przed Nim uciekają, a On pojawia się na ołtarzu, podczas każdej Mszy świętej. Naprawdę, chcesz Go spotkać w japonkach i spodenkach gimnastycznych? Naprawdę chcesz powiedzieć Jezusowi: “Dla Ciebie nie warto się porządnie ubrać”? Jako społeczeństwo zmagamy się z wyzwaniem zrozumienia królewskości. Mamy wypaczone poczucie równości, które mówi nam, że nikt, niezależnie od tego kim jest, nie jest wart szacunku i oddania mu honorów. To jest zwyczajnie złe. w Eucharystii i zachęcić wiernych, by to uszanowali sposobem ubrania? Św. Paweł mówi nam, by oddać honor temu, komu należy. Jeśli ktokolwiek jest godny szacunku, to Jezus Chrystus, nasz Kapłan i Król. Wiem, wiem. Wszyscy inni też to „olewają”. W rzeczywistości Msza św. w twojej parafii może być odprawiana byle jak, wobec byle jak ubranych ludzi. Jednak nie jest to usprawiedliwieniem. Częścią bycia mężczyzną jest robienie rzeczy właściwych, nawet jeśli nie jest to popularne. Bądź silny, płyń pod prąd! Księża, może warto wziąć na siebie trud wyjaśnienia realnej obecności Chrystusa siłku. Gdy wybierasz ubranie na Mszę, nie bierz tego, co się nosi łatwo i wygodnie. W sumie, nawet lepiej, by nie było to nadmiernie wygodne. Na przykład, jeśli zwykle nosiłeś na Mszę japonki czy adidasy, załóż eleganckie, skórzane buty. Jeśli nosiłeś koszulkę polo, załóż koszulę. Jeśli nosiłeś koszulę z krawatem, dołóż marynarkę. Jednym słowem - włóż w to odrobinę więcej wysiłku, małe wyrzeczenie. 2. Twój strój powinien być ponad przeciętną. Mieszkamy w różnych miejscach a nasza kultura mówi wiele na temat tego, co jest eleganckim ubraniem. Inaczej Legalizm nie jest odpowiedzią Choć jestem zdania, że każdy powinien się porządnie na Mszę ubrać, nie mam zamiaru dyktować konkretnego kodeksu ubraniowego. Nie moim zadaniem jest rekomendowanie trzyczęściowego garnituru, konkretnego koloru spodni czy noszenia brogsów. Wyjaśniwszy to, proponuję trzy podstawowe zasady eleganckiego ubrania: 1. Ubranie się powinno wymagać wy- Eleganckie ubranie jako ofiara Ubranie adekwatne do okazji wymaga wysiłku. Założenie porządnie wyprasowanej koszuli i krawata zamiast wymiętolonej koszulki zabiera czas. Ogolenie się zamiast straszenia szczeciną także wymaga zadania sobie odrobiny trudu. Zaczesanie sterczących włosów to kolejne drobne staranie. Właśnie te małe ofiary z czasu i wysiłku mówią innym, że są tego warci. Wierzcie mi, wiem, że to niełatwe dla mężczyzny. Naturalnie nie chce nam się podejmować tych starań. Gwarantuję jednak, że jeśli to zrobicie, poczujecie się jak milion dolarów. Poczujecie się bardziej męscy i pewni siebie. Wystrój się na Mszę! Nawet jeśli uważasz, że eleganckie ubranie nie jest potrzebne na co dzień, jest jedno miejsce w którym zawsze powinieneś być elegancki. Jest to Msza święta. ubierze się góral, inaczej mieszkaniec wielkiego miasta. Niezależnie od tego, gdzie mieszkamy “niedzielne ubranie” jest czymś o wyższym standardzie od codziennego. Jeśli tak samo ubierasz się na Mszę i do kina, masz problem. 3. Rób to z miłości. Najważniejsza jest Twoja motywacja. Jeśli robisz cokolwiek mając inną motywację niż miłość, tracisz czas. Często słyszę: “Bóg widzi moje serce. Widzi, że go kocham, nie muszę się stroić”. Źle! Miłość wyraża się przez akty samopoświęcenia, dary serca. Miłość nie jest uczuciem, jest wyborem by poświęcić siebie lub coś, co cenisz dla drugiej osoby. Jak powiedziałem wcześniej, eleganckie ubranie jest małym wyrzeczeniem. Powiedz Jezusowi, że Go kochasz i wyraź szacunek, podejmując wyrzeczenie – wkładając wysiłek w wybór ubrania na Mszę. Im bardziej nie masz ochoty ubierać się elegancko, tym bardziej wartościowe jest twoje poświęcenie czasu, wysiłku i wygody dla Jezusa. Konkluzja Świat może nam mówić, że nie warto ubierać się dla nikogo. Nie powinno być to jednak wyznacznikiem zachowania katolickiego mężczyzny. Powinniśmy okazywać szacunek - sobie i innym, podejmując wysiłek - szczególnie gdy chodzi o Mszę świętą. Musimy być kontrkulturowo odważni w ubiorze, nawet jeśli będą na nas patrzeć z niechęcią. Jaki jest “kodeks ubraniowy” Twojej parafii? Jak w prosty sposób możesz ubrać się nieco bardziej elegancko, ponad przeciętną, na Mszę? Sam Guzman POLONIA STRONA 22 G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Ruch Quo Vadis chce zmieniać Polonię w USA i Kanadzie. Uwaga na “sponsorstwo” MSZ! W New Britain w stanie Connecticut na konferencji Quo Vadis debatowali przed miesiącem o przyszłości Polonii młodzi prawnicy, lekarze, biznesmeni, a także studenci polskiego pochodzenia z USA, Kanady i Australii. Ambicją pomysłodawców konferencji jest zbudowanie międzynarodowej sieci, która ułatwiałaby zbliżenie młodych Polaków na świecie. Traktują przedsięwzięcie jako inwestycję w młodą Polonię, niemającą jeszcze wielkich wpływów, ale dysponującą ogromnym potencjałem. Spotkania Quo Vadis mają być "burzą mózgów", owocującą pomysłami i inicjatywami, które w przyszłości kształtować będą oblicze Polonii. Uczestnicy z Kanady i USA wskazywali na lukę pokoleniową istniejącą pomiędzy szkołami polskimi i harcerstwem a organizacjami kombatanckimi i stowarzyszeniami starszej Polonii. Wyrażali obawę, że jeśli nie pojawi się oferta dla osób w wieku od 20 do 40 lat, Polonia jako zbiorowa społeczność może zaniknąć. Jak wskazywali, łatwiejsza sytuacja jest w Kanadzie, gdzie 30-latkowie polskiego pochodzenia zarabiają już niekiedy duże pieniądze, mają własne firmy, a zarazem chcą przysłużyć się społeczności i sponsorują różne wydarzenia. Marcin Grządka, szef stowarzyszenia młodych profesjonalistów polskich w Kanadzie - YPCPA, podkreśla, że grupie tej zależy na "odnowieniu polskiej społeczności". Wyjaśnia, że idea Quo Vadis zrodziła się w 2009 r. wśród studentów w Ottawie, gdzie były kluby studenckie, ale brakowało stowarzyszeń młodych profesjonalistów. - Kończy się uniwersytet i kończy się Polonia, dlatego założyliśmy stowarzyszenie młodych profesjonalistów w Toronto. Teraz są już trzy - w Ottawie zorientowane przede wszystkim politycznie, w Toronto biznesowo oraz w Calgary - wylicza. Młodzi Kanadyjczycy polskiego pochodzenia, czego wcześniej nie było, pomagają sobie w znalezieniu pracy. Zaczynają się aktywizować politycznie i mają dwóch posłów federalnych, którzy zatrudniają Polaków. Chcą przygotowywać rodaków do zajmowania wyższych stanowisk politycznych. Służą temu m.in wizyty w parlamencie. Derek Monson Account Executive - My, Polacy, mieszkamy na całym świecie i możemy zakładać firmy w skali globalnej. Nie mamy kompleksów naszych rodziców, którzy ciężko pracowali, by nas wykształcić. Teraz możemy zrobić wiele, nie tylko dla krajów, w których mieszkamy, ale też dla Polski - mówi Natalia Kusendowa z Toronto. Zauważyła ona, że emigracja polska poza Europą maleje i by utrzymać tożsamość, trzeba starać się o to, by przetrwały polskie organizacje, szkoły i kościoły. - Jeśli ja o to nie zadbam, kto o to zadba? - pyta. Prof. Walter J. Perchal z York rozkwitać w Chicago. Jedna z grup młodych prawników pracuje już nad organizowaniem wyjazdów amerykańskich sędziów do Polski, żeby lepiej rozumieli oni problemy Polaków mieszkających w USA przy prowadzeniu skomplikowanych spraw majątkowych czy dotyczących alimentów. - Wspólna Wigilia, sprzedawanie pączków, zachowanie tradycji jest bardzo potrzebne, ale trzeba też kontaktować się z politykami, wiedzieć, kto jest naszym kongresmanem, w jakim jesteśmy okręgu politycznym, czy jesteśmy zarejestrowani do wyborów. i dziennikarz, zdobywca nagrody Pulitzera, Alex Storożyński zaznaczył, że ponieważ po upadku komunizmu zainteresowanie Polską jest w USA mniejsze, trzeba uwzględniać te realia i nie działać emocjonalnie. - Musimy szukać sojuszników, tak jak ogromne rzesze Latynosów, którzy stanowią ogromny blok wyborczy zainteresowany ustawą imigracyjną, zawierającą także projekt przyłączenia Polski do ruchu bezwizowego. Musimy też popierać tych polityków, którzy nas popierają - przekonywał Storożyński. Do New Britain przyjechali także University w Toronto, związany z Quo Vadis, przekonuje, że ruch ten zadecyduje, czy polska diaspora będzie się rozwijać, czy też zaniknie. - Sądzę, że Quo Vadis buduje początek takiego renesansu. Są to ludzie młodzi, wykształceni, energiczni, mający ambicję kontynuowania ambitnego zamierzenia. (...) Ponieważ byli rozsiani po całym świecie, nikt z nimi nie rozmawiał i każdy się jakby cofał. To, co zaczęło się od małej iskry w Ottawie, już zapłonęło może jeszcze nie ogniskiem, lecz porządnym ogniem - opisuje naukowiec. Agnieszka Ptasznik, prokurator w stanie Illinois, przyczyniła się do zainicjowania Quo Vadis w USA. Za główny cel ruchu uważa odkrywanie młodej Polonii studiującej na uniwersytetach. - Oni wybijają się w kancelariach adwokackich i korporacjach, ale nie mają styczności ze starszą Polonią - zauważa. Quo Vadis - relacjonuje - zaczyna Teraz łatwo rozpowszechnić takie informacje, choćby na stronach internetowych klubów studenckich, ale ktoś to musi robić - dodaje Ptasznik. Andrzej Błaszczyński, prezes Fundacji Polsko-Amerykańskiej w Connecticut wyjaśnia, że Quo Vadis ma łączyć młodych, zdolnych, energicznych ludzi, którzy chcą działać nie tylko dla siebie, lecz dla społeczności. Jak tłumaczy, to szansa na zmianę pokoleniową w już istniejących organizacjach polonijnych. Uczestnicy konferencji w New Britain wskazywali, że nie można tylko powielać tego, co czyniły starsze generacje, ale trzeba tworzyć metody wykorzystujące najnowsze technologie. Postulowali, by przeciwdziałać wykorzystywaniu przez pracodawców imigrantów, którzy w obawie przed deportacją nie upominają się o swoje prawa. Przyznali, że trzeba zadbać o poprawę wizerunku Polski i jej promocję w USA. Grupa zajmująca się kwestiami politycznymi za najistotniejsze obecnie wyzwanie uznała działania na rzecz zniesienia wiz do USA dla Polaków. Na konferencji pojawili się obaj senatorzy USA reprezentujący Connecticut: przyznający się do polskiego pochodzenia Chris Murphy i Richard Blumenthal, a także członkini Izby Reprezentantów Elizabeth Esty. Szef Fundacji Kościuszkowskiej przedstawiciele polskiego Sejmu: Killion Nunyama i Arkadiusz Mularczyk. Organizatorami konferencji byli: Fundacja Polsko-Amerykańska w Connecticut, konsulat generalny RP w Nowym Jorku oraz Wydział Studiów Polskich na Central Connecticut State University. Uczestnicy Quo Vadis planują zorganizowanie 22 listopada międzynarodowej konferencji w Warszawie. tel. 905 575 0667 cell 905 541 2368 fax 905 575 9526 HOME/AUTO+ BUSINESS INSURANCE [email protected] Rock Solid Protection Serving Hamilton, Burlington, Oakville, Mississauga, Toronto Problem jednak polega na tym, iż rząd D. Tuska i MSZ R. Sikorskiego zmierzają do zinstrumentalizowania zapału polonijnej młodzieży i wykorzystania go dla swych partykularnych celów politycznych. Stąd też finansowanie wyjazdów młodzieży zrzeszonej w Quo Vadis przez MSZ przebiega wedle zasady “my zapłacimy, wy zaśpiewacie nasze melodie”. O tym, iż tuskowy MSZ chce sterować postawami polonijnej młodzieży, można się było przekonać chociażby podczas manifestacji zorganizowanej przez “Głos Polski” przed konsulatem polskim w Toronto, domagającej się umiędzynarodowienia śledztwa dot. tragedii smoleńskiej. Wicekonsul ds. polonijnych zadzwonił do tutejszego zrzeszenia polskich studentów, grożąc, że jeśli wezmą w niej udział, nie otrzymają funduszy na wyjazdy i działalność Quo Vadis. PAP, Wiesław Magiera SYLWETKI G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 STRONA 23 Polak i Oblat - brat ANTONI KOWALCZYK kandydatem na ołtarze z Kanady Ks. Ryszard Kosian OMI C zy znamy brata Antoniego Kowalczyka? Co o nim wiemy? Kim był? Czy znany jest w świecie chrześcijańskim? – Nie! Czy w Kościele Katolickim? – owszem tak, chociaż niewiele! A więc gdzie? - w Kanadzie – tak, ale jeszcze nie powszechnie! A gdzie jest bardzo znany? – w prowincji Alberta! Tam w miejscowości St. Albert jest pochowany - tam znajduje się jego grób. I tam właśnie przy jego grobie znajdują się stale świeże kwiaty. I one o nim świadczą. Przychodzą tam ludzie i trwają w żarliwej modlitwie. Tam próbują się do niego upodobnić. Tam przy jego grobie modlą się tak jak on kiedyś modlił się w podziwu godnej pokorze. Chociaż modlitwa modlących się do niego jest miniaturą, ale tym im właśnie imponował, jeśli to tak można wyrazić. Wiemy, że Antonich na świecie było już wielu, wielu jeszcze jest i jeszcze będzie. Tak samo ludzi o nazwisku Kowalczyk. Ale takich jak on było bardzo niewielu. A kto wie czy obenie poza świętym Antonim z Padwy, brat Antoni Kowalczyk nie jest jedynym na świecie. Żył niezwykle święcie, modlił się niezwykle święcie i umarł nie- zwykle święcie. Żył więcej aniżeli tylko przykładnie. Jego codzienne życie dobitnie świadczyło o Bogu i o niebie. W skromności dziecka bożego uświęcał się i tym samym innych. Tych innych, swoich bliźnich uświęcał podświadomie. Pomimo tego, że pozornie nic nie miał w sobie szczególnego. Żył w wielkim ubóstwie, które dobrowolnie wybrał i z chęcią pielęgnował. Trudno powiedzieć w czym celował najbardziej. Według mnie – celował przede wszystkim w pokorze. Wyróżniał się bez cienia chęci wyróżnienia. Z wszystkich ostatnich cieni chciał być ostatním. Poza pragnieniem obcowania z Bogiem, chciał służyć innym i być ich narzędziem. I do tego dążył przez całe swoje życie aż do samego końca. W duszy brata Antoniego płynęło chyba więcej łask bożych aniżeli krwi w żyłach. Tyle znaczył mu Bóg w Trójcy Jedyny z Bogurodzicą Maryją. Miał Ją zawsze i wszędzie w sercu, tak samo i na ustach. Czcił i wielbił Ją jak syn Matkę. Wszędzie i wobec wszystkich dał temu wyraz. Znany był jako brat „AVE“. Kiedy bratu Antoniemu w oczach zgasło światło słonecze, w duszy zabłysnęło mu światło wiekuiste, nigdy już nie gasnące. Tak mówią ci, którzy go znali osobiście. Obecnie nadszedł czas, aby brata „AVE“ wyciągnąć z cienia pokory i postawić w świetle prawdy. Trzeba go nareszcie pokazać światu i przedstawić kim był. Nie ze względu na niego, ale ze względu na nas i ludzi nam bliskich. Jest nam potrzebny jako przykład chrześcijańskiego życia, zwłaszcza w obecnych powikłanych i zakłamanych czasach. Nadto - jest nam potrzebny jako przyjacielski wędrownik przez życie i jako orędownik w niebie. Szczególnie jest nam potrzebny jako wzór pokory. Teraz kiedy wokoło jest tyle zarozumiałości i pychy. Dlatego poznajmy go bliżej i poznamy ile w nim było ducha i siły, ile dla nas żyjących do naśladowania. Niejednego z nas może wyprowadzić z ciemności zwątpienia i rozpaczy. Jego przykład pokaże nam drogę do przezwyciężania niechęci do siebie i w ogóle do życia. Zbliży nas do Pana Jezusa, do Niepokalanej Maryi, a przez nich do bliźnich. A czy wiecie czym był jeszcze? Otóż był apostołem pogody ducha i radości. Z podziwem w pamięci chętnie i często wracamy do naszych odeszłych żołnierzy, oficerów i generałów, którzy wsławili się na polach bitew. Cześć i chwała ich pamięci! Ale oprócz nich w skarbcu „naszych wielkich“ znajdują się tak samo nasi święci. Jednym z nich, takim prawdziwym orłem świętości był niewątpliwie brat Antoni Kowalczyk. Poznajmy go bliżej i szczerym sercem zwróćmy się do niego o wstawiennictwo u Jezusa i Jego Matki. Na pewno również nas zachwyci, wprawi w ogromny podziw i w niebie za nami chętnie się wstawi. Notatka biograficzna: Antoni Kowalczyk urodził się w 1866 roku w Dzierżanowie w województwie Wielkopolskim. Był szóstym z dwunaściorga dzieci w rodzinie. Mając 20 lat, z świadctwem czeladnika w ręku udał się w świat. Najpierw znalazł się w Niemczech, gdzie doskonalił sprawności w swoim zawodzie. Tam też w roku 1890 zetknął się ze Zgromadzeniem Ojców Oblatów. Nowicjat odbył w 1892 roku w Holandii i tym samym został oblatem, członkiem Maryjnego i Misyjnego Zgromadzenia. Ks. Ryszard Kosian OMI część 2 za tydzień NAGA PRAWDA Wiesław Cypryś W OBRONIE W£ASNEJ J ak było do przewidzenia, uniewinnienie George’a Zimmermana z zarzutu morderstwa przez ławę przysięgłych na Florydzie spowodowało liczne protesty w całych Stanach. Ich uczestniczy krzyczeli: „Nie ma sprawiedliwości, nie ma pokoju.” Czyżby oskarżony dziwnym trafem uniknął kary? Czy wyszedł na wolność za sprawą ukrytego z góry spisku? Czy proces, który mu wytoczono odbył się w głębokim ukryciu, bez rodziny ofiary, obserwatorów, prasy, publiczności? Oburzeni nawołują do „narodowej rozmowy” odnośnie tej sprawy. Działacze praw obywatelskich chcą dyskutować o stronniczości i uprzedzeniach w stosunku do czarnych. Tu w sukurs przyszedł im sam prezydent, który nie czekał zbyt długo z dorzuceniem oliwy do ognia mówiąc, że Trayvonem Martinem mógł być on 35 lat temu. Debaty o rasie i przestępczości w Ameryce nie można prowadzić bez zobrazowania faktów, które determinują ludzkie zachowania, a które czarni jako takie ignorują. Chodzi tu o ogromne dysproporcje w dokonywaniu aktów kryminalnych przez rzeczone strony. Tzw. Afro-Amerykanie, którzy tworzą około 13 procent populacji USA, w latach 1976-2005 dokonali ponad połowę wszystkich morderstw w granicach USA. Współczynnik aresztowań pośród tej rasy za większość aktów przestępczych jak: napad, rabunek, pobicie, kradzież mienia, zwykle jest dwa, trzy razy większy od współczynnika aresztowań wśród białej populacji. Czy wobec powyższego należy się dziwić obawom innej rasy? - „Wysoki stopień przemocy końcem XX wieku to historyczny fakt, a nie wytwór bigoterii” - napisał nieżyjący profesor Uniwersytetu Harvardzkiego w książce pt. „Upadek amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości”. Wystarczy włączyć telewizor czy wziąć do ręki gazetę. Opatrzone zdjęciami informacje o najświeższych aktach przestępczych nie kłamią podejrzani lub schywani są ciemnej karnacji. W procesie Zimmermana zadaniem jurorów było ustalenie, czy oskarżony złamał prawo, kiedy zastrzelił 17-letniego Martina. W przypadku obrony własnej nie ma znaczenia, kto zaczął konfrontację: czy oskarżony, cywilny członek patrolu sąsiedzkiego, zaczepił Martina, dlatego, że był on czarnym młodzieńcem w dzielnicy, w której dochodzi do częstych włamań dokonywanych przez tą grupę wiekowo-rasową, czy nie dostosował się do polecenia dyspozytora policyjnego, żeby nie podążać za nim i żeby nie wychodzić z samochodu. Nie ma znaczenia, że nastolatek nie miał broni i nie dokonywał aktu przestępczego. Ważne jest to, czy Zimmerman miał uzasadnione powody wierzyć, że jego życie jest w niebezpieczeństwie, kiedy pociągał za spust pistoletu. Krytycy wyroku nie dopuszczali takiego rozwiązania, ale ławnicy nie mogli zignorować litery prawa i uznać go winnym. Jedyna czarnoskóra wśród tego grona w wystąpieniach publicznych ciągle to podkreśla. Czy to, że Martin był Afro-Amerykaninem miało wpływ na jego śmierć? Nigdy nie będzie to do końca pewne, ale negatywna percepcja czar- nych młodzieńców jest poparta niezaprzczeczalną statystyką policyjnych rejestrów, gdzie okupują oni pierwsze miejsce. Muszą zdać sobie sprawę z tego, że ich społeczny osąd nie zmieni się do czasu, kiedy sami nie zmienią zachowania. Współczynnik czarnych ofiar morderstw jest siedmiokrotnie wyższy niż białych. 90 procent z nich jest zabijana przez Afro-Amerykanów. Czy ten aspekt nie winien być tematem narodowej dyskusji? Czy działacze czarnej społeczności, zamiast na rasizmie białych nie winni koncentrować się na własnej odpowiedzialności w spirali przestępczości? Zimmerman musi żyć z myślą, że z jego ręki zginął człowiek. Czy to nie wystarczająco wysoka kara dla kogoś, kogo uznano za niewinnego? Okrzyczano go rasistą, co nie da mu wewnętrznego spokoju przez lata, a fizycznie będzie musiał się ukrywać, by gniewny tłum nie dokonał na nim samosądu. Wiesław Cypryś STRONA 24 ROZMOWY G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 O Indiach, znacznie mniej sielankowych niż filmy bollywood cd. ze str. 7 Wielkim zgrzytem kolejnego Woodstocku jest coraz intensywniejsze promowanie Pokojowej Wioski Kriszny. Ruch Hare Kriszna zyskuje zawsze błogosławieństwo organizatorów… Wiem, że od początku na Woodstocku oni byli. W Polsce wchodzili podstępnie, niby w imię międzywyznaniowych dialogów. Nie pomagały moje ostrzeżenia, że na Zachodzie ta sekta wielokrotnie wmieszana była w kryminalne afery. W Polsce reżyserują „ideał pobożności!”. Argumentacja Owsiaka, że zaprasza ich ze względu na zdrową wegetariańską kuchnię, jest trudna do obrony… Co odpowiada krisznowiec, gdy w czasie rozmowy przytacza Siostra opowieści o tym, „że w świętych księgach Kriszna manifestował swą boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon”? Odpowiada, że Bogu wszystko wolno… On nie kradnie, bo… jest właścicielem wszystkiego - jego awatara też! Ciekawa argumentacja. Da się porozmawiać z człowiekiem nucącym pod nosem: „Hare Kriszna, Hare Rama”? Chce słuchać Siostry argumentów? Dotknął pan sedna problemu: nie chce słuchać! Podobnie jak Świadkowie Jehowy. Pojechałam kiedyś (oczywiście nie w habicie) do ośrodka Hare Kriszna w Niemczech z ojcem jednego z czcicieli Kriszny, który tam trafił. Ojciec sam nie potrafił go z sekty wyciągnąć, bo brakowało mu argumentów. Spotkaliśmy się z chłopakiem w ich wegetariańskiej restauracji. Mógł być z nami tylko w czasie posiłku. Nam przyniesiono zamówione potrawy, a on dostał miseczkę ryżu z curry. Chwalił się, że jego ryż poświęcony przez Krisznę jest jak nasza Hostia. Ja patrzę, a w tym curry widzę listki konopii indyjskich. Pytam: „A co to za listki?”. „To taka hinduska przyprawa, jak mięta” – odpowiada. Nie znał prawdy! Zawsze Siostra nazywa rzeczy po imieniu? Tak. Nie podobają mi się takie metody! Ja dostałam w swej porcji sporo jarzyn. Chciałam się z nim podzielić: „Weź trochę” – zaproponowałam. „Nie mogę” – odparł – bo są one nieczyste”. „Nieczyste? – zaoponowałam – w takim razie też nie będę ich jadła”. „One nie są poświęcone przez Krisznę” – wyjaśnił. Dziękuję za „poświęcenie” konopiami! Przy tej okazji skojarzyło mi się zdanie z listu apostołów do pierwszych chrześcijan: „Nie spożywajcie potraw ofiarowanych bożkom”… Może wtedy też te świątynne potrawy tak były „poświęcane”? Ma Siostra sporą wiedzę, ogromne doświadczenie. Zna mechanizmy globalnego działania sekt, z których nie zdaje sobie sprawy Jan Kowalski. Czy to pomaga w życiu duchowym? W zwyczajnej modlitwie? W akcie zawierzenia: „Ufam Tobie?” Jestem głęboko przekonana (tak zresztą napisane jest w Apokalipsie), że po czasie odstępstwa, zaburzeń i różnorakich zawirowań przyjdzie „Pan panów i Król królów”. Fala przejść musi, ale wierzę, że w końcu opadnie, więc Mu ufam… G£OS POLSKI pismo, które szuka Prawdy Zaprenumeruj Za wsparcie funduszu naszego tygodnika w wys. $20 dziękujemy bardzoPanu Zbigniewowi Kowalikowi z Toronto. Wyrażam swe poparcie dla profilu ideowego “Głosu Polskiego” i przeznaczam na FUNDUSZ G£OSU POLSKIEGO kwotę $ .......... Imię i nazwisko.................................... ............................................................. Mój adres............................................. ............................................................. Głos Polski, 408 Royal York Rd., Toronto, ON M8Y 2R5 OG£OSZENIA - KOMUNIKATY G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 STRONA 25 Dr EVA BAZYDLO Stomatolog Rodzinny tel. 905-813-7860 37 Queen Street South an Br it th ou .S St Kwiaty i dekoracje na wszystkie okazje www.mayflowerdisplays.com en ue Mayflower Displays Inc. G³os Polski Q nia Ro ad Streetsville - Mississauga - pismo, które szuka Prawdy Zaprenumeruj nas i wesprzyj finansowo [email protected] (416) 233-5122 Mary Sue 3069 Lakeshore Rd. Etobicoke, On POLSKI DOM SENIORA Najtaniej i najlepiej wykonamy: - “interlocking” - płyty brukowe - “driveways” - schody - patio Po³ożony w pięknej, spokojnej dzielnicy w Mississauga zaprasza... Spędź złotą jesień swojego życia u nas G.W. LAWN MAINTENANCE SNOWPLOWING Commercial and Residential Serving: Guelph - Kitchener - Cambridge GREG WASNIEWSKI Cell (519) 827-5396, Dodatkowe usługi: Zapewniamy: (519) 821-2846 Fax (519) 821-1464 # 5697 WELLINGTON RD.39 ARISS, ONTARIO N0B 1B0 POSZKODOWANY… - w wypadku samochodowym? - w pracy (WCB)? - poślizgnąłeś się na ulicy bądź w miejscu publicznym? - masz problemy z ubezpieczeniem? - odmówiono Ci odszkodowania? LONGLEY/VICKAR L.L.P. BARRISTERS&SOLICITORS 970 Lawrence Ave. W., Suite 900, Toronto, ON M6A 3B6 tel. 416.256.2020 bezpośredni: Jerzy Jurzikowski 647.966.9733 Dr. S. Sebestyen, B.Sc., O.D. F.A.A.O. Specjaliści Dr. O. Vencel, B.Sc., O.D. chorób oczu Dr. A. Martins, B.Sc., O.D. Dr. S. Ha, B.Sc., O.D. Dr. K. Murray, B.Sc., O.D. 1344 Cornwall Rd. Ste. 200 Oakville, Ontario, L6J 7W5 t 905-338-6633 f 905-338-6659 - prywatne pokoje z łazienkami - opiekę pielęgniarską 24 godziny na dobę - regularne, cotygodniowe wizyty lekarzy - smaczne domowe posiłki z uwzględnieniem diety - katolicki serwis religijny - codzienny, atrakcyjny program zajęć i rozrywki dla każdego - usługi fryzjerskie - pedicure - pranie bielizny osobistej - dostarczanie lekarstw i ekwipunku medycznego - posiłki dostarczane do pokoju - serwis taksówkowy - telefon w pokoju Po więcej informacji proszę dzwonić 905.823.3650 880 Clarkson Rd. South, Mississauga, ON L5J 4N4 www.wawel.org TV POLONIA STRONA 26 Wtorek, 3 września 00:05 - Opole 2011 na bis 00:50 - Słownik polsko@polski 01:20 - Urwisy z Doliny Młynów 02:00 - Pytanie na śniadanie 04:30 - Jedna Scena 04:45 - Polonia w Komie 05:00 - Polonia 24 05:40 - Codzienna 2 m. 3 06:05 - Barwy szczęścia 06:30 - £amigłówka 06:35 - Wiadomości 06:50 - Ziemia obiecana 07:50 - Dzika Polska 08:20 - Magazyn polonijny 08:45 - TOMASZ LIS 09:50 - Złotopolscy 10:25 - Opole na bis 10:55 - Codzienna 2 m. 3 11:20 - Polonia w Komie 11:20 - £amigłówka 11:30 - Teleexpress 11:55 - Makłowicz w podróży 12:30 - Szlakiem gwiazd 12:55 - Barwy szczęścia 13:25 - Magazyn polonijny 13:45 - Dobranocka 14:00 - Wiadomości 14:25 - Sport 14:35 - Pogoda 14:50 - Ojciec Mateusz 15:45 - Polonia w Komie 16:00 - Polonia 24 16:45 - Po prostu. 17:25 - Przystanek Woodstock 2007 18:20 - Jedna Scena 18:35 - £amigłówka 18:40 - Codzienna 2 m. 3 19:10 - Urwisy z Doliny Młynów 19:45 - Dobranocka za oceanem 20:00 - Wiadomości 20:25 – Sport 20:30 - Pogoda 20:45 - Ojciec Mateusz 21:35 - Polonia 24 22:10 - Polonia w Komie 22:20 - Barwy szczęścia 22:55 - Po prostu. 23:30 - Magazyn polonijny 23:45 - Flesz historii Œroda, 4 września 00:05 - Rozmowy 00:40 - Piękniejsza Polska 01:00 - Wilnoteka 01:25 - Wakacje z duchami 02:00 - Pytanie na śniadanie 04:30 - Flesz historii 04:50 - Polonia w Komie 05:00 - Polonia 24 05:40 - Codzienna 2 m. 3 06:05 - Barwy szczęścia 06:30 - £amigłówka 06:35 - Wiadomości 06:50 - Głęboka woda 07:45 - Bałtycki Festiwal Piosenki 08:55 - Po prostu. 09:30 - Notacje 09:50 - Złotopolscy 10:15 - Rozmowy 10:55 - Codzienna 2 m. 3 11:20 - £amigłówka 11:22 - Polonia w Komie 11:30 - Teleexpress 11:55 Festiwal Piosenki 12:55 - Barwy szczęścia 13:25 - Wilnoteka 13:45 - Dobranocka 14:00 - Wiadomości 14:30 - Sport 14:35 - Pogoda 14:50 - Warto kochać 15:45 - Polonia w Komie 16:00 - Polonia 24 16:45 - Kabaretowy Klub Dwójki 17:40 - Wieluń 18:10 - Zapomniana rozgłośnia 18:45 - Codzienna 2 m. 3 19:10 - £amigłówka 19:15 - Wakacje z duchami 19:45 - Dobranocka za oceanem 20:00 - Wiadomości 20:25 - Sport 20:30 - Pogoda 20:45 - Warto kochać 21:35 - Polonia 24 22:10 - Polonia w Komie 22:20 - Barwy szczęścia 22:50 - Kabaretowy Klub Dwójki 23:45 - Wilnoteka Czwartek, 5 września 00:05 - Kultura, głupcze 00:40 - Notacje 00:55 - Jak to działa 01:25 - Klasa na obcasach 02:00 - Pytanie na śniadanie 04:25 - Polska i świat z historią w tle 04:50 - Polonia w Komie 05:00 - Polonia 24 05:40 - Codzienna 2 m. 3 06:05 - Barwy szczęścia 06:30 - £amigłówka 06:35 - Wiadomości 06:50 - Rodzinka.pl 07:50 - Kabaretowy Klub Dwójki 08:50 - Wieluń 09:15 - Jedna Scena 09:45 - Złotopolscy 10:10 - Kultura, głupcze 10:55 - Codzienna 2 m. 3 11:20 - £amigłówka 11:22 - Polonia w Komie 11:30 - Teleexpress 11:55 - Festiwal Piosenki 12:55 - Barwy szczęścia 13:25 - Informacje kulturalne 13:45 - Dobranocka 14:00 - Wiadomości 14:25 - Sport 14:35 - Pogoda 14:50 - Komisarz Alex 15:45 - Polonia w Komie 16:00 - Polonia 24 16:45 - Mrok 17:40 - Pułkownik Dąbek. 18:35 - £amigłówka 18:45 - Codzienna 2 m. 3 19:15 - Klasa na obcasach 19:45 - Dobranocka za oceanem 20:00 - Wiadomości 20:25 - Sport 20:30 - Pogoda 20:45 - Komisarz Alex 21:35 - Polonia 24 22:10 - Polonia w Komie 22:20 - Barwy szczęścia 22:55 - Pułkownik Dąbek. 23:50 - Informacje kulturalne Piątek, 6 września 00:10 - Warto kochać 01:00 - Przewodnik 01:30 - Bajki Pana Bałagana 02:00 - Pytanie na śniadanie 04:30 - Ex Libris 04:45 - Polonia w Komie 05:00 - Polonia 24 05:40 - Codzienna 2 m. 3 06:05 - Barwy szczęścia 06:30 - £amigłówka 06:35 - Wiadomości 06:50 - Rodzinka.pl 07:20 - Rodzinka.pl 07:50 - Komisarz Alex 08:50 - Mój pierwszy dzień 09:25 - Złotopolscy 10:00 - Budka Suflera 10:55 - Codzienna 2 m. 3 11:15 - £amigłówka 11:20 - Polonia w Komie 11:30 - Teleexpress 11:55 - Festiwal Piosenki 12:55 - Barwy szczęścia 13:25 - Ex Libris 13:45 - Dobranocka 14:00 - Wiadomości 14:30 - Sport 14:35 - Pogoda 14:50 - Na dobre i na złe 15:45 - Polonia w Komie 16:00 - Polonia 24 16:45 - Pożegnanie z Marią* 18:45 - Codzienna 2 m. 3 19:10 - £amigłówka 19:15 - Bajki Pana Bałagana 19:45 - Dobranocka za oceanem 20:00 - Wiadomości 20:25 - Sport 20:30 - Pogoda 20:45 - Na dobre i na złe 21:40 - Polonia 24 22:15 - Polonia w Komie 22:20 - Barwy szczęścia 22:55 - Pożegnanie z Marią* Sobota, 7 września 00:35 - Złotopolscy 02:55 - Polonia 24 03:40 - Wakacje 04:40 - Załoga Eko 05:10 - Kolumbowie 06:15 - £amigłówka 06:25 - Pamiętaj o mnie 06:40 - Ojciec Mateusz 07:30 - Makłowicz w podróży 07:55 - Na dobre i na złe 09:00 - Pułkownik Dąbek. 10:00 - Kulturalni PL 11:00 - Słownik polsko@polski 11:25 - £amigłówka 11:30 - Teleexpress 11:55 - M jak miłość 12:50 - program rozrywkowy 13:40 - Dobranocka 14:00 - Wiadomości 14:25 - Sport 14:30 - Pogoda 14:45 - Ziemia obiecana 15:35 - Pamiętaj o mnie 16:00 - Polacy tu i tam 16:40 - Polskie drogi 18:15 - Słownik polsko@polski 18:45 - £amigłówka 18:50 - M jak miłość 19:40 - Dobranocka za oceanem 20:00 - Wiadomości 20:20 - Sport 20:25 - Pogoda 20:35 - Ziemia obiecana 21:30 - Pamiętaj o mnie 21:50 - Polacy tu i tam 22:25 - Polskie drogi Niedziela, 8 września 00:05 - Bitwa Tenorów na Róże 02:00 - Wędrówki skrzata Borówki 02:20 - Polacy tu i tam 02:55 - Kaktus i Mały 03:00 - £amigłówka 03:05 - Magiczne drzewo 03:40 - Ziarno 04:10 - Czterdziestolatek 05:10 - Pamiętaj o mnie 05:30 - Szlakiem gwiazd 05:55 - Między ziemią a niebem 06:00 - Anioł Pański 06:10 - Między ziemią a niebem 06:45 - Pod Tatrami 07:00 - Transmisja Mszy Świętej 08:20 - Polskie drogi 10:00 - Lato Zet i Dwójki 2013 10:55 - Dzika Polska 11:25 - £amigłówka 11:30 - Teleexpress 11:50 - M jak miłość 12:45 - Lato Zet i Dwójki 13:40 - Dobranocka 14:00 - Wiadomości 14:25 - Sport 14:30 - Pogoda 14:45 - Ranczo 15:40 - Pamiętaj o mnie 16:00 - Tygodnik.pl 17:00 - Czterdziestolatek 18:00 - Dzika Polska 18:35 - Wędrówki skrzata Borówki 18:50 - £amigłówka 18:50 - M jak miłość 19:45 - Dobranocka za oceanem 20:00 - Wiadomości 20:20 - Sport 20:25 - Pogoda 20:40 - Ranczo 21:30 - Pamiętaj o mnie 21:50 - Tygodnik.pl 22:45 - Kulturalni PL G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 23:40 - Szlakiem gwiazd Poniedziałek, 9 września 00:10 - program rozrywkowy 01:05 - Las bliżej nas 01:25 - Tylko Kaśka 02:00 - Pytanie na śniadanie 04:30 - Polonia w Komie 04:45 - Tygodnik.pl 05:40 - Codzienna 2 m. 3 06:05 - Barwy szczęścia 06:30 - £amigłówka 06:35 - Wiadomości 06:50 - Ranczo 07:45 - Kulturalni PL 08:45 - Naszaarmia.pl 09:10 - Jestem z Montreuil 09:50 - Złotopolscy 10:20 - Jak to działa 10:55 - Codzienna 2 m. 3 11:20 - £amigłówka 11:22 - Polonia w Komie 11:30 - Teleexpress 11:55 - Tacy sami 12:25 - Piękniejsza Polska 12:55 - Barwy szczęścia 13:25 - Cafe Historia 13:45 - Dobranocka 14:00 - Wiadomości 14:25 - Sport 14:40 - Pogoda 14:50 - Głęboka woda 15:45 - Polonia w Komie 16:00 - Polonia 24 16:45 - Opole na bis 17:20 - TOMASZ LIS 18:20 - Naszaarmia.pl 18:45 - Codzienna 2 m. 3 19:10 - £amigłówka 19:15 - Tylko Kaśka 19:45 - Dobranocka za oceanem 20:00 - Wiadomości 20:25 - Sport 20:35 - Pogoda 20:45 - Głęboka woda 21:35 - Polonia 24 22:10 - Polonia w Komie 22:20 - Barwy szczęścia 22:50 - TOMASZ LIS SPOJRZENIA G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 STRONA 27 Mieli być abortowani jako dwug³owy potwór - dziś są księżmi. M ieli być abortowani jako dwugłowy potwór. Uratowała ich pobożna matka i dzisiaj bliźniacy są księżmi. Ojcowie Paulo i Felipe Lizama z Chile mówią, że determinacja ich matki, by wbrew radom lekarzy nie poddać się aborcji, pomogła im w umocnieniu powołania do kapłaństwa. O. Paulo Lizama powiedział CNA: „Jestem w pełni przekonany o tym, w co wierzę, czym jestem i o czym mówię - oczywiście dzięki łasce Boga”. „Jak mógłbym nie bronić Boga życia? (...) Wydarzenie [uratowania przed aborcją] umocniło moje powołanie i dało mu swoistej witalności i pozwoliło mi całkowicie oddać się temu, w co wierzę” - dodał. O. Paulo i jego brat bliźniak Felipe urodzili się w 1984 w chilijskim mieście Lagunillas de Casablanca. Ich matka, Rosa Silva, pracowała jako sanitariuszka. Zanim dowiedziała się, że jest w ciążu, w związku ze swoimi obowiązkami w pracy, wystawiła się na działanie promieniowania rentgenowskiego. Lekarz, który badał jej ciążę powiedział jej, że z dziećmi dzieje się „coś dziwnego”. Mianowicie dziecko miało trzy ręce i zaplątane stopy oraz dwie głowy. Wówczas w Chile aborcja z powodów terapeutycznych była legalna. Lekarz powiedział jej, że jej życie jest w niebezpieczeństwie. Pomimo tego Rosa Silva nie zgodziła się na aborcję i chciała zaakceptować cokolwiek Bóg jej ześle. O. Felipe opowiada, że „Bóg działał i stworzył bliźniaczą ciążę. Nie wiem, czy lekarz się mylił, czy chodziło o coś innego”. Jego bliźniak, o. Paolo dodaje, że zawsze myśli ze specjalnym uczuciem o swojej matce, która była gotowa oddać za niego życie. Podczas porodu wydarzył się swoisty cud. Felipe urodził się pierwszy i lekarze mieli zamiar usunąć łożysko. Jednak Rosa Silva odmówiła, bo – jak utrzymywała – czuła, że kolejne dziecko przyjdzie zaraz na świat. Faktycznie, jej drugi syn urodził się 17 minut później. Gdyby nie przeczucie kobiety, Paolo mógłby zostać mocno zraniony przez interwencję lekarzy. “Lwowska Fala" dla Przyjaciół za oceanem w każdą niedzielę o 7.00 PM czasu Toronto (w Kraju w nocy z niedzieli na poniedziałek o 1.00 AM czasu polskiego). Archiwalne audycje są cały czas dostępne poprzez internet w dziale: archiwum dźwiekowe Polskiego Radia Katowice. Adres internetowy: http://www.radio.katowice.pl/index.php?id=391 www.danutaskalska.pl http://www.kresowianie.com/lf.php Danuta Skalska Bracia bliźniacy dowiedzieli się o okolicznościach swoich narodzin, gdy byli w seminarium szósty rok. Co ciekawe, utrzymują, że decyzję o kapłaństwie podjęli niezależnie od siebie i w ogóle ze sobą na ten temat nie rozmawiali. http://pl.gloria.tv Polonijny Klub Turystyczny "Koliba" proponuje letnią jaszcze wycieczkę pieszą oraz barbecue w Kelso Conservation Area, w Milton, w najbliższą niedzielę 1 września. Spotykamy się na parkingu przy Centrum Informacyjnym o 12:30. W programie niedługa wycieczka piesza oraz barbecue na zapewnionym przez organizatora grill'u. Proszę przywieźć swój prowiant oraz coś do picia. Pogoda ma być dobra, więc dla chętnych jest tam jeziorko do popływania czy łatwego canoeing lub rowerka wodnego. Zapraszamy “kolibiarzy" oraz osoby z nami sympatyzujące. Z turystycznym pozdrowieniami Andrzej Legienis Czy w Polsce powinni rządzić Polacy? cd. ze str. 1 takich słów można było stracić życie, albo trafić na Sybir, do Pawiaka lub wylądować w obozie koncentracyjnym. Optymiści powiedzą, że powinniśmy się cieszyć, gdyż etykieta „antysemity” lub „faszysty” to żadna kara w porównaniu z tamtymi, strasznymi czasami. Pesymiści zaś, do których i ja się zaliczam, stwierdzą: twarda czy miękka, ale jednak okupacja. Ktoś mało rozgarnięty zapyta: a któż to jest dzisiaj tym naszym okupantem? Odpowiedź jest prosta. Ten, który uważa, że stwierdzenie: „w Polsce powinni rządzić Polacy” jest zagrożeniem dla jego interesów, wpływów i stanu posiadania. Zapewniam, że za słowa „w Polsce powinni rządzić Żydzi, Niemcy lub Rosjanie” nie grozi nikomu u nas żadna kara czy wstydliwa etykietka, o czym niech świadczy świetne samopoczucie Radka Sikorskiego, który publicznie nawoływał do oddania krajów członkowskich UE Niemcom w pacht. Zadziwiające, że „polskie elity” zupełnie nie zareagowały na słowa prezydenta Izraela Szymona Peresa, który 10 października 2007 roku na forum ekonomicznym w Tel Awiwie powiedział: Ekonomia Izraela rozkwita. Izraelscy biznesmeni inwestują wokół całego świata. Izrael osiągnął bezprecedensowy sukces ekonomiczny. Dziś osiągnęliśmy gospodarczą niezależność i wykupujemy Manhattan, Węgry, Rumunię, Polskę. I jak ja to widzę, nie mamy żadnych problemów. Oto odważne i jednocześnie bezczelnie szczere słowa prawdziwego przywódcy, podczas gdy my boimy się wyartykułować choćby szeptem oczywistej oczywistości mówiącej, że Polską powinni rządzić Polacy. STRONA 28 Do szkoły jazdy przychodzi staruszek: - Chciałem zapisać się na kurs prowadzenia autobusów. - Nie za późno? - Nie, byłem u lekarza na badaniach, żeby sobie przedłużyć prawo jazdy na moje auto. I on mi powiedział, że w tym wieku to najlepiej autobusem. Młoda dziewczyna prowadzi wózek z niemowlakiem. Spotyka dawno niewidzianą znajomą. Ta od razu zagląda do wózka i zagaduje: - A gu, gu, gu, jaki wspaniały dzidziuś, no normalnie podobny do twojego męża jak dwie krople wody! - Hm... Chora sąsiadka poprosiła mnie, żeby wyjść z jej dzieckiem na spacer.... Córka mówi do ojca: - Chcę wyjść za kierowcę walca, tato. - No cóż, ja nie będę ci stawał na drodze. Dwóch dżentelmenów na przyjęciu: - Tamta brunetka w zielonej sukni mówi wolno jeden, upijając łyk z kielicha trzymanego w ręku - jest wyjątkowo szkaradna... - Hmmm - odpowiada drugi i także wolno wypija łyk - tak się składa, że to moja żona... OSTATNIA STRONA Czas na uœmiech! Pierwszy upija kolejny łyk: - Ale w porównaniu z moją żoną jest piękna... Lekarz zastanawia się, jak delikatnie powiedzieć pacjentce, że ma dużą nadwagę. W końcu mówi: - Według mojej tabeli, przy tej tuszy, powinna mieć pani 4 metry i 30 centymetrów wzrostu... Lokaj odbiera telefon i pan pyta czy pani jest w domu. Lokaj odpowiada, że jest. - A co robi? - Przyjmuje kochanka - odpowiada lokaj. - Weź mój sztucer i zastrzel obydwoje - mówi pan. Lokaj idzie ze sztucerem do sypialni pani i padają dwa strzały. - Już to zrobiłem - mówi lokaj do słuchawki. - To teraz wrzuć ciała do basenu mówi facet. - Ale my nie mamy basenu sir mówi zdziwiony lokaj. - Czy to numer 254.6892? - pyta facet w słuchawce - Nie - odpowiada lokaj. - A to przepraszam... - Panie doktorze, każdej nocy śnią mi się nagie dziewczęta, jak wbiegają i wybiegają z pokoju... - I chce pan, żeby ten sen się nie pojawiał? - Nie, tylko chciałem spytać, co zrobić, żeby one tak nie trzaskały drzwiami. Do gabinetu psychiatry wchodzi mężczyzna z żoną, skarżąc się na jej apatię. Lekarz porozmawiał z pacjentką, potem ją objął, pogłaskał i kilka razy pocałował. Wreszcie zwraca się do obecnego przy tej scenie męża: - Oto zabiegi, które są potrzebne pańskiej żonie. Powinny być stosowane przynajmniej... no, powiedzmy we wtorki, czwartki i soboty. - We wtorki i czwartki mogę żonę do pana przyprowadzać, ale sobota wykluczona - gram z kolegami w karty! Ordynator przed wyjściem do domu zagląda do pokoju asystentów i widzi, że wszyscy piją koniak. - Co to panowie, alkohol w pracy? - Panie ordynatorze, właśnie dowiedzieliśmy się, że siostra Mariola nie jest w ciąży. - Nalejcie i mnie. G£OS POLSKI nr 34 28.08-3.09. 2013 Jasio miał słabe oceny. Mama mówi więc do taty: - Porozmawiaj z Jasiem po męsku, zobacz jego oceny, przemów mu do rozumu. Ojciec pomyślał, wziął flachę i puka do Jasia. - Mogę wejść? - Wejdź tato. - Przyszedłem pogadać, dziabniemy po kieliszku? Popili troszkę. - Może zapalimy? - pyta ojciec. Jasio zdziwiony się zgadza. Po jakimś czasie ojciec pyta: - No to co, może jakiś świerszczyk i wyjmuje z rękawa pornosy, oglądają, a Jasio zaczerwieniony pyta go: - Tato, a kto ma takie dziewczyny? - Prymusi, synu, prymusi! Trzech przywódców republik bananowych spotyka się w barze na Karaibach i sącząc drinki rozmawiają o pracownikach w swoich krajach. - W moim państwie - mówi pierwszy - ludzie pracują zawsze do zachodu słońca, lub do świtu. Nigdy krócej. - W moim państwie - mówi drugi ludzie pracują tak długo, aż padną z wyczerpania. - A w moim państwie ludzie pracują aż do śmierci - powiedział wreszcie trzeci, na co dwóch jego przedmówców wzniosło toast: - Wygrałeś Donek, twoje zdrowie!!!