Glos_Polski_2013_nr_..

Transkrypt

Glos_Polski_2013_nr_..
Dziś wykupujemy Manhattan, Węgry, Rumunię, Polskę
Indie: Oślepili go, by skutecznie żebrał
Polska: Zabierają dzieci rodzicom pod byle pretekstem
To prawdziwy cud nad Wisłą
BÓG - HONOR - OJCZYZNA
Pismo
Związku Narodowego
Polskiego w Kanadzie
No. 34 Toronto
P O L I S H
V O I C E
TYGODNIK
28.08-3.09. 2013
W E E K L Y
w y d a w a n y od 1908 r. since 1908
POLAKÓW W KANADZIE
PUBL. MAIL. Reg. No. 40012402
Delivered to the POST: August 28, 2013
$1.50 ($1.43+$0.07 GST)
Czy w Polsce powinni rządzić Polacy?
Mirosław Kokoszkiewicz
K
toś mało rozgarnięty zapyta –
a któż to jest dzisiaj tym
naszym okupantem? Odpowiedź jest prosta.
Ten, który uważa, że stwierdzenie:
„w Polsce powinni rządzić Polacy”
jest zagrożeniem dla jego interesów,
wpływów i stanu posiadania.
Wieloletnie przebywanie w naszym
okupowanym przez okrągłostołowców
kraju, a w szczególności obcowanie
z tutejszymi „autorytetami” i wiodącymi mediami wyrządziło niejednemu
nadwiślańskiemu tubylcowi niepowetowane szkody, odciskające się na
umyśle. Słowa, które wszędzie na
świecie przyjmowane byłyby jak coś
oczywistego, u nas stanowią zbrodnię
niesłychaną.
Otóż wystarczy, że taka „Gazeta
Wyborcza” opisując jakiegoś kolejnego wytypowanego na antysemitę
naszego rodaka, potwierdzi jego
zbrodniczość cytatem w stylu
„stwierdził kiedyś, że w Polsce powinni
rządzić Polacy”, a już te „antysemickie” i jednocześnie „faszystowskie”
słowa ze zgrozą powielają pozostałe,
wytypowane do nagonki gazety, stacje
radiowe i telewizyjne.
Czy podobne larum podnosiłyby
reżimowe tuby propagandowe, gdyby,
dajmy na to, ktoś powiedział, że
w Niemczech powinni rządzić Niemcy, w Norwegii Norwegowie, w Rosji
Rosjanie, a w Finlandii Finowie?
Czy nie pukanoby się w czoło,
gdyby jakiś polski oszołom stwierdził
publiczne, że słowa: „w Izraelu powinni rządzić Żydzi” są wyrazem
zwierzęcego antypolonizmu?
Oczywiście dzisiejszy postępowy
świat, ucharakteryzowany na wolny
i demokratyczny, zezwala na mówienie, że każdy powinien rządzić się sam
u siebie i tylko Polska nie wiedzieć
czemu stanowi tu niechlubny wyjątek.
Były jednak już w naszej historii
takie okresy, kiedy to, podobnie jak
dziś, oczywiste stwierdzenie, że
„w Polsce powinni rządzić Polacy”,
mogłoby być, delikatnie mówiąc, źle
odbierane przez władze. Chodzi mi
o czasy zaborów czy niemieckiej
okupacji. Za uporczywe nadużywanie
cd. na str. 27
Nie chcemy imigranta - chcemy repatrianta!
“Przewodniczący maltańskiego parlamentu spotkał się z podsekretarz
w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Spotkanie dotyczyło polskiej pomocy w
uregulowaniu kwestii imigrantów
przybywających na Maltę. Polska
zgodziła się przyjąć 50 takich osób. Są
to uchodźcy z północnej Afryki.”
zostać krajem słowiańskim oraz
chrześcijańskim! - mówił Robert
Winnicki na Kongresie Ruchu Naro-
mieszkańców Trzeciego Świata. Już
dziś na ulicach Londynu, Paryża,
Madrytu czy Amsterdamu dochodzi do
dowego 8 czerwca 2013 r.
Nie zgadzamy się na przyjmowanie
przez Polskę imigrantów z obcych
kręgów cywilizacyjnych. Nie możemy
dopuścić do sytuacji jaka ma miejsce
w Europie Zachodniej, zalewanej
przez miliony muzułmanów i innych
mordów w imię islamu, a w przedszkolach i szkołach rdzenni mieszkańcy państw zachodnioeuropejskich
są w mniejszości. Taka sytuacja to
zagrożenie: dla bezpieczeństwa naszego kontynentu, dla możliwości rozwoju, budowania dobrobytu oraz dla
D
ziś są to problemy Europy
Zachodniej, ale bardzo
szybko mogą się stać również
naszymi problemami. Musimy bardzo
jasno, bardzo jednoznacznie stwierdzić: nie chcemy w Polsce żadnego
multikulturalizmu. Cudzoziemcy osiedlający się w Polsce pojedynczo bądź
rodzinami to zjawisko znane od setek
lat, nie ma w nim nic dziwnego. Ale
nie ma i nie będzie zgody na miliony
muzułmańskich imigrantów. Nie ma
zgody na arabskie dzielnice w polskich miastach. Polska jest i ma po-
przyszłości naszej kultury, religii,
tożsamości narodowej. Nie chcemy
tego w naszym kraju.
Zamiast przyjmowania imigrantów
z Afryki, żądamy znaczącego zwiększenia repatriacji potomków Polaków
zesłanych w XX wieku do Kazachstanu, na Syberię i w inne zakątki
Związku Sowieckiego. Od 20 lat
państwo polskie zaniedbuje naszych
rodaków na Wschodzie w sposób
skandaliczny, tłumacząc to głównie
brakiem środków finansowych. Okazuje się jednak, że są pieniądze na
sprowadzanie obcych kulturowo imigrantów!
Żądamy natychmiastowego zatrzymania imigracji z obcych kręgów
cywilizacyjnych i aktywnej postawy
rządu wobec repatriacji tysięcy Polaków ze Wschodu.
Robert Winnicki
POLSKA - KANADA - ŒWIAT
STRONA 2
Nawet podczas sierpniowej kanikuły
nie ustają protesty w sprawie „homoślubów” wprowadzonych we Francji,
a przede wszystkim przeciw pomysłom obdarowania takich związków
przywilejem wychowywania dzieci.
Prym w protestach wiodą głównie
ludzie młodzi. To oni utworzyli m.in.
stowarzyszenie „Strażników”, które w
pacyfistyczny sposób organizuje całodobowe czuwania w różnych miejscach, by wyrażać milczący protest
Oskarżony policjant
jest drugim takim przypadkiem od
czasu powstania SIU w 1990 roku.
James’owi Forsillo grozi dożywocie,
jeżeli zostanie uznany winnym.
Wcześniej w innych sprawach - pięciu
nych. TPA uważa, że rozstrzygnięcie
powinno nastąpić w procederze dyscyplinarnej, a nie sprawie karnej. Po
aresztowaniu Forsillo, TPA zagwarantowało mu pół miliona dolarów
dotyczących oficerów policji torontońskiej i czterech dotyczących oficerów OPP - SIU postawiło policjantom
zarzuty nieumyślnego zabójstwa.
Torontoński Związek Zawodowy
Policji (Toronto Police Association)
protestuje przeciwko postawieniu oficerowi Forsillo zarzutów kryminal-
kaucji, których zażądał prokurator za
uchylenie aresztu.
Sprawą zajął się też Rzecznik Praw
Obywatelskich Ontario. I tutaj decyzja
ta jest bezprecedensowa, bowiem po
raz pierwszy biuro rzecznika Ontario
zajęło się taką sprawą. Od chwili tragicznych wydarzeń rzecznik otrzymał
Sammy Yakim (po prawej)
i policjant, który go zabił
SIU – Special Investigations Unit –
w Policji metropolii torontońskiej
postawił zarzut zabójstwa funkcjonariuszowi, który zabił 18-letniego
Sammy Yakim’a.
27 lipca br. około północy w pustym
tramwaju, Sammy groził 5-centymetrowym nożem 20 policjantom,
którzy otoczyli tramwaj. Jeden z nich
zastrzelił 8 strzałami Yatim’a, po czym
policjanci weszli do tramwaju i prawdopodobnie strzelający wcześniej funkcjonariusz strzelił jeszcze raz do
leżącego Sammy’ego, a inny potraktował go taserem. Przechodnie sfilmowali wydarzenie i opublikowali footage na YouTube.
Opinia publiczna w Toronto i Kanadzie jest oburzona i przerażona. Nieprzerwanie trwające protesty pod komendami policji, pod parlamentem
prowincji Ontario, na linii tramwajowej, gdzie został zastrzelony
Sammy etc. zmusiły policję i władze
prowincji do natychmiastowego działania. SIU - wewnętrzna „policja“
w policji, trzy tygodnie po tragicznej
śmierci Sammy’ego postawiła zarzut
zabójstwa 30-letniemu oficerowi James’owi Forsillo.
Ta bezprecedensowa decyzja postawienia zarzutu zabójstwa policjantowi
Młodzi maszerują do Paryża
przeciw pomysłom homoadopcyjnym.
„Strażnicy” zapowiedzieli ostatnio
marsz na Paryż, który wyruszył już
z Rochefort (departament CharenteMaritime) i ma 31 sierpnia dotrzeć do
stolicy. Ostatni etap poprowadzi z
dzielnicy La Défense na Pola Elizejskie. Ta swoista „pielgrzymka”
w swoich hasłach upomina się także
o poszkodowanych trudną sytuacją
ekonomiczną. Każdego dnia o godz.
17 uczestnicy marszu będą prowadzić
w centrach mijanych miast publiczne
debaty, po których będzie trwać
„czuwanie”. Ciekawostką jest, że na
pierwszym etapie marszu pojawił się
socjalistyczny deputowany Hieronim
Lambert – jeden z czterech parlamentarzystów PS, którzy głosowali przeciw legalizacji homozwiązków. Lam-
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
ponad 60 skarg od obywateli i organizacji pozarządowych dotyczących
różnych aspektów naruszenia praw
człowieka przez rząd ontaryjski i policję w tej sprawie. O ile celem dochodzenia SIU było ustalenie, czy istnieją
uzasadnione powody, aby postawić
oficerowi zarzuty kryminalne w związku ze śmiercią obywatela, to dochodzenie rzecznika ma odpowiedzieć na
pytania dotyczące samych procedur
policji w podobnych sytuacjach, treningu policjantów i ewentualnych
zaniechań w tych kwestiach rządu
ontaryjskiego.
Minister Bezpieczeństwa Publicznego i Służb Więziennych Madeleine
Meuiller wydała oświadczenie, w którym zapewniła, że jej ministerstwo
bedzie wspólpracowało z RPO, udzieli
wszelkich informacji i odpowiedzi na
każde pytanie. RPO Ontario wezwał
też wszystkich obywateli posiadających informacje w tej sprawie do
zgłaszania tychże do jego biura.
Codziennie - od 28 lipca, a więc już
miesiąc - w miejscu gdzie zastrzelony
został Sammy Yatim, dziesiątki ludzi
zapala znicze, kładzie wiązanki kwiatów, zostawia kartki i listy dla rodziny
ofiary.
bert to bratanek byłego socjalistycznego prezydenta, Franciszka Mitterranda. Przeciwnicy „homoślubów” podejmują jeszcze także ostatnie próby
prawnych protestów, chociaż wydają
się one z góry skazane na niepowodzenie. Francuskie stowarzyszenia rodzinne odwołały się do Rady Państwa i domagają się anulowania zastosowań
ustawy minister Taubiry (wprowadziła
homośluby).
Wybory na szefa PO sfałszowane?
Jarosław Gowin stawia w
rozmowie z "Rzeczpospolitą"
poważne zarzuty dot.
przedwyborczych fałszerstw.
Gowin osiągnął w wyborach na
szefa PO znacznie lepszy wynik, niż
ten, który mu prognozowano
- Dochodziło do "nocy cudów".
W Małopolsce w przeddzień zamknięcia list wyborczych wpisano do
Platformy kilkaset osób - mówi kon-
kurent premiera w walce o przywództwo w Platformie. Gowin uważa też,
że wybory pokazały, iż obecna polityka nie jest akceptowana nawet przez
dużą część członków PO.
Zdaniem Gowina część 20 procentowego poparcia jakie uzyskał to efekt
sprzeciwu członków partii wobec tego,
co dzieje się w PO. Uważa też, że
ZWI¥ZEK NARODOWY POLSKI W KANADZIE
POLISH NATIONAL UNION OF CANADA
408 Royal York Rd. #102 Toronto, Ontario M8Y 2R5
Prezes Zarządu Głównego Bogusław Jacek Bukin
Wiceprezesi Zarządu Głównego:
Bogdan Adamczak, Marek Urbaniak, Stefan Skulski
G£OS POLSKI
POLISH VOICE
PM Agreement #40012402
408 Royal York Rd. #102
Toronto, Ontario M8Y 2R5
tel. 416.993.3143
[email protected]
Głos Polski - Polish Voice
Weekly Magazine of
Polish National Union of Canada
Editor-in-chief Wiesław Magiera
Contributors: Agnieszka Buda-Rodriguez, Edward Dusza, Wiesław Cypryś, Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław Korowajczyk, Andrzej Legienis, Dariusz Melon, Kazimierz Murasiewicz, Lech Niekrasz, Stefan
Skulski, Krystyna Starczak-Kozłowska, Zbigniew
Sulatycki, Aleksander Szumański.
Secretary Magda Zakrzewska
Accounting Wiesława Sienkiewicz
gdyby w wyborach wystąpił również
Grzegorz Schetyna, to Donald Tusk
nie uzyskałby nawet 50 proc. głosów.
Kim jest typowy wyborca Gowina?
- To szeregowy członek PO w mieście
powiatowym. Często ma doświadczenie biznesowe. Nie wstąpił do
Platformy dla kariery, tylko z przekonania do programu. Jest przywiązany
do kościoła, niechętnie patrzy
na flirt PO z ideologią politycznej poprawności, choćby
w sprawie paramałżeństw homoseksualnych - mówi Jarosław Gowin.
- Platforma może wygrać wybory
w roku 2015 tylko pod warunkiem
powrotu do programu wolnorynkowego. Do takiej współpracy programowej z premierem jestem w każdej
chwili gotowy - zapewnia.
Z preambuły Konstytucji ZNPwK: Każdy obywatel kanadyjski lub osoba
mająca pobyt stały w Kanadzie, pochodzenia polskiego, posiada przywilej
należenia do Związku Narodowego Polskiego w Kanadzie, którego etyka
i zasady światopoglądowe oparte są na nauce Kościoła Rzymskokatolickiego.
Hasłem naczelnym ZNPwK jest: BÓG, HONOR i OJCZYZNA
ZNPwK jest organizacją pracującą dla dobra Kanady i narodu polskiego.
Managing Board:
President Eugeniusz Boryszko
Secretary Bolesław Berek
Financial Secretary Jan Cylke
Members: Bogdan Adamczak, Stanisława
Adamczak, Andrzej Legienis, Stefan Skulski.
Publikowane teksty niekoniecznie
odzwierciedlają stanowisko redakcji lub ZNPwK.
Nie odpowiadamy za treść ogłoszeń
i publikowanych listów do redakcji.
Nie wszystkie nadesłane listy są publikowane.
Nie zwracamy materiałów nie zamówionych.
Materiały własne oraz agencyjne i internetowe.
Prenumerata - subscription
Canada: rok $100, pół roku $50,
ekspresowo $140, USA: rok $240
Polska: rok $300, pdf rok $35
Proszę przesłać czek lub Money
Order na:
G³os Polski na adres:
408 Royal York Rd. #102, Toronto,
Ontario M8Y 2R5 Canada
GST: R104258785
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
POLSKA - ŒWIAT
STRONA 3
Skutki Paktu Ribbentrop-Mołotow trwają do dziś
Jadwiga Chmielowska
Pakt Ribbentrop-Mołotow został
podpisany 23 sierpnia 1939 r., czyli 74
lata temu, ale mam wrażenie, że skutki
jego trwają do dziś.
Dzięki podpisanej umowie III
Rzeszy ze Związkiem Sowieckim,
Niemcy mogły rozpocząć II wojnę
światową. Zabezpieczyły sobie „tyły”
w opanowaniu całego terytorium Europy. Hitler wiedział, że musi najpierw
napaść na Polskę, bo gdy napadnie na
Francję to Polska związana traktatem
ruszy jej na pomoc, a Francja Polsce niekoniecznie. 1,5 milionowa armia
polska w wyniku mobilizacji mogła
osiągnąć nawet 2,7 miliona żołnierzy.
Tak więc na początku września 1939r.
alianci mieli olbrzymią przewagę nad
Niemcami. Hitler wydzwaniał do
Moskwy przynaglając Stalina do
zaatakowania Polski. Armia Sowiecka
wkroczyła do Polski dosłownie
w ostatnim dniu – 17 września 1939r.
Umożliwiła tym Francji dalsze siedzenie za Linią Maginota.
III Rzesza przegrała, ale jej koalicjant z Paktu Ribbentrop-Mołotow
wygrał. Konferencje w Jałcie, Teheranie i Poczdamie jedynie przypieczętowały zdobycze Rosji Sowieckiej
w Europie. Anglia i USA zdradziły
wtedy swego najwierniejszego sojusznika - Polskę - i oddały pod okupację
sowiecką całą Europę ŚrodkowoWschodnią. Nie pogodzili się z tym
wyrokiem nasi ojcowie - walczyli
z bolszewickim najeźdźcą do początku
lat 60. Dopiero teraz odnajdywane są
ich kości w zbiorowych mogiłach. Po
prawie 70. latach będzie można
niektórych wreszcie godnie pochować,
tak jak na to zasłużyli najwięksi
bohaterowie XX wieku. Ich mordercy
do dziś nie odpowiedzieli za swoje
zbrodnie, wielu z nich spoczywa
w alejach zasłużonych a niektórzy
żyjący jeszcze kaci dostają ordery
i honorowani są przez Uniwersytety.
Nie rozliczono zbrodniarzy, nie
mieli swojej Norymbergi.
Umniejszanie zasług Polski w rozprawieniu się z dwoma totalitaryzmami - winnymi śmierci przeszło 200.
mln istnień ludzkich, ma na celu
poprawienie samopoczucia tych narodów, które nas przed laty zdradziły.
Ma też drugi cel - zrzucenie z Niemców i Rosjan odpowiedzialności za
zbrodnie. Podzielenie się nią, na
zasadzie winni byli Hitler i Stalin jacyś naziści i stalinowcy, a nie Niemcy i Rosjanie. Od lat próbuje się też
zamienić rolę katów i ofiar. To właśnie
w tej „narracji” słyszymy o „polskich
obozach koncentracyjnych” i o pols-
kim antysemityzmie. Ostatnio przygotowywana nowela ustawy o ABW
i AW nakłada na nie zadanie poszukiwania i tępienia faszyzmu w Polsce.
Wygląda na to, że najpierw będą
musiały te specsłużby go stworzyć,
aby móc następnie tępić. Carska
„ochrana” miała to przećwiczone.
Polska otrzymała w 1989 r. szansę
na wybicie się na niepodległość i ją
zmarnowała. Do władzy dorwali się
mali ludzie, bez kwalifikacji i wiary
w niepodległość. Doprowadzili do
dezindustrializacji państwa, wygnali
z Polski miliony młodych obywateli,
którzy w poszukiwaniu pracy rozjechali się po całym świecie. Zlikwidowano wreszcie armię. 100 tysięczne
Wojsko Polskie było marzeniem
Lenina po rewolucji bolszewickiej.
III RP toleruje działalność Ruchu
Autonomii Śląska, który godzi w Konstytucję, głosząc wolę oderwania od
Polski części jej terytorium. Skundleni
politycy wszystkich opcji politycznych, wydają się tego nie zauważać,
przymilając się do separatystycznego
elektoratu. Liczą się dla nich jedynie
głosy i piastowane funkcje a nie
przyszłość i dobrobyt Polski. Zdają się
nie zauważać wspierania RAŚ przez
organizacje niemieckie powiązane
z ziomkostwami.
Rosja od 1999 r., znowu próbuje
zbudować i scementować wielkie imperium. Dąży do tego skłócając narody. Wszystkich ze wszystkimi. W każdym z państw postsowieckich działa
dobrze zorganizowana i wpływowa
promoskiewska agentura. Najlepiej
metodę tworzenia waśni i prowokacji
widać na Litwie, Ukrainie, Polsce,
Gruzji, Armenii i Azerbejdżanie. Niestety przez ostatnie 20 lat, przekonaliśmy się, że nie możemy liczyć tylko
i wyłącznie na pomoc Zachodu. Państwa te prowadzą własną politykę i nie
mają zamiaru umierać za Warszawę,
Wilno, Tallinn czy Pragę. Smoleńsk
dowiódł, czym kończy się głupia
i chwiejna polityka. W polityce można
ufać tylko tym, których interes jest
wspólny. Jedynie współpraca polityczna od Tallina po Baku i Warszawy po
Sofię, może na trwałe uchronić niepodległość naszych państw. Przykładem jest wspólna wizyta przywódców
sześciu naszych państw, która obroniła
Gruzję przed całkowitym rozbiorem.
Pakt Ribbentrop-Mołotow powinien
być dla nas przestrogą po wsze czasy.
Po dzień dzisiejszy nie przeprowadzono sądu nad komunizmem i komunistycznymi zbrodniarzami. To musi
być dla nas priorytetem. Bez dekomunizacji i rozliczenia historii, pozbycia
się obcej agentury, nie ma przed nami
normalnej przyszłości.
Wielkie obroty sieci handlowych a podatek... 0 zł
Zagraniczne sieci handlowe w większości nie płacą w Polsce podatku
dochodowego. Wszystko odbywa się
zgodnie z prawem.
Fundacja Republikańska na podstawie danych ze sprawozdań finansowych porównała obroty sieci handlowych do odprowadzanej kwoty CIT.
Okazuje się, że nie bardzo jest co porównywać, bo tego podatku większość
analizowanych firm zwyczajnie nie
płaci.
W 2011 r. Jeronimo Martins (właściciel sieci Biedronka) oddała fiskusowi niemal 241 mln zł. Kwota ta
stanowi niecały 1 proc. przychodów ze
sprzedaży. Lidl twierdzi, że suma
wszystkich podatków zapłaconych
(w tym CIT, VAT, PIT i inne podatki)
w Polsce wynosi ponad 600 mln zł.
Z danych Ligi Republikańskiej wynika, że Kaufland zapłacił podatek
CIT w zerowej wysokości, a Carrefour
nawet otrzymał 14 mln zł zwrotu.
Fundacja Republikańska nie dotarła do
danych o kwocie podatku CIT odprowadzonego przez Tesco.
Choć fakt, że największe sieci handlowe w Polsce praktycznie nie płacą
podatku dochodowego, wydaje się
szokujący, to eksperci nie są zdziwieni. - Problem polega na tym, że podatek dochodowy od osób prawnych,
czyli CIT, w pewnym sensie bankrutuje
jako źródło dochodów budżetowych.
System jest już na tyle skomplikowany
i ma w sobie tyle luk, że podlega
wynaturzeniom - komentuje Paweł
Gruza, ekspert Fundacji Republikańskiej.
Wszystko zgodnie z prawem
Poproszone o potwierdzenie danych
o wynikach finansowych sieci handlowe nie zaprzeczają podanym w tabeli kwotom podatku CIT.
Jednak jako jedyne dane te potwierdziło Jeronimo Martins. "Informujemy,
że podane wartości podatku CIT,
według wstępnej weryfikacji, są zbliżone do kwot faktycznie odprowadzonego podatku" - czytamy w nadesłanym oświadczeniu.
Część firm nabrała za to wody
w usta. Biuro Prasowe Carrefour
Polska stwierdziło, że nie jest upoważnione do komentowania wyników
finansowych i odesłało do biura prasowego całej grupy z siedzibą we
Francji, które nie odpowiedziało na
wysłanego maila.
W podobnym tonie wypowiedział
się Kaufland: "Przepraszamy, ale nie
komentujemy ani nie udostępniamy
wyników działalności naszej firmy.
Informujemy, że według polskiego
prawa spółka komandytowa nie jest
płatnikiem podatku dochodowego" -
czytamy w otrzymanej korespondencji. Zresztą wszystkie firmy zgodnie podkreślają, że działają zgodnie
z polskim prawem.
Paweł Gruza podkreśla, że dane
upublicznione przez Fundację mają na
celu rozpoczęcie dyskusji o tym, jak
skutecznie zreformować system
podatkowy. Jego zdaniem podatek CIT
po prostu się nie sprawdza. - Kto
dzisiaj płaci podatek dochodowy od
osób prawnych? Okazuje się, że
głównie państwowe firmy czy spółki
skarbu państwa - mówi ekspert.
Podatki z kieszeni Polaków
Lidl i Tesco przesłały nam ogólne
dane o kwotach odprowadzonych podatków. Niemiecki dyskont podaje, że
w formie CIT, VAT, PIT i innych podatków odprowadził w 2011 r. łącznie
ponad 600 mln zł. Z kolei Tesco
w 2012 r. zapłaciło łącznie 456 mln zł,
z których 329 mln stanowił VAT, a 79
mln zł - podatki zasilające bezpośrednio budżety gmin, czyli podatek od
nieruchomości czy koncesje alkoholowe. Pozostała kwota to CIT, akcyza
i PFRON. Odpowiedzi obu sklepów
nie wykluczają jednak możliwości, że
kwota podatku od dochodu mogła
wynieść 0 zł.
Jednak argument o odprowadzanym
podatku VAT nie jest zbyt mocny.
- To jest zupełnie nieistotna sprawa.
To prawda, że firmy rzeczywiście
odprowadzają podatek VAT, natomiast
faktycznie idzie on z kieszeni konsumentów. Firmy są tylko pośrednikiem komentuje Paweł Gruza.
Nie tylko nasz problem
Ekspert podkreśla, że kwestia niskich przychodów z CIT nie jest tylko
polskim problemem. - Wiele państw
próbuje znaleźć alternatywy wobec
podatku dochodowego od osób prawnych - mówi Paweł Gruza.
Taką alternatywą może być np.
wprowadzenie podatku obrotowego,
który firmy odprowadzałyby nie od
dochodu, ale od przychodu.
G£OS POLSKI
pismo, które szuka prawdy
Bronimy dobrego
imienia Polski
i Polaków!
tel. 416.993.3143
[email protected]
STRONA 4
KANADA - USA
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Amerykański olbrzym budzi się ze snu.
To nie zasługa Obamy!
Paweł £epkowski
G
ospodarka amerykańska ma
się dobrze i wszystko wskazuje, że będzie lepiej.
„Eksperci” wieszczący jeszcze dwa
lata temu koniec międzynarodowej
supremacji dolara na korzyść euro
powinni dzisiaj posypać głowy popiołem. Pozostaje jedynie zadać pytanie: czy to zasługa polityki gospodarczej Obamy, czy zwykła cykliczność koniunktury światowej?
Prezes systemu Rezerwy Federalnej
Ben Bernanke uważa, że sytuacja
gospodarcza USA stabilizuje się
i wykazuje wyraźne tendencje wzrostowe. 17 lipca na konferencji prasowej
kończącej posiedzenia Federalnego
Komitetu Otwartego Rynku (FOMC)
Bernanke oświadczył, że zamierza
ograniczyć tempo skupu obligacji w
drugiej połowie 2013 roku i zakończyć
całkowicie ten program w połowie
przyszłego roku. Warunkiem realizacji
takich założeń jest utrzymanie tempa
wzrostu gospodarczego przynajmniej
na obecnym poziomie i zgodnym
z obecnymi oczekiwaniami Fed.
Fed zaraża optymizmem
W grudniu 2012 roku amerykański
bank centralny uchwalił program stymulacyjny, w ramach którego od początku stycznia skupowane były
obligacje warte 45 mld $ miesięcznie.
Program ten uwzględnia także uchwalony we wrześniu 2012 roku kalendarz
skupu obligacji zabezpieczonych
hipotekami MBS, wartych 40 mld $
miesięcznie. Stąd też Fed skupuje
każdego miesiąca od początku tego
roku aktywa warte łącznie 85 mld
dolarów.
Obecnie jednak system jest „gotowy
do zwiększenia lub zmniejszenia tempa
skupu tak, aby zachowana była
właściwa akomodacja monetarna,
odpowiednia dla sytuacji na rynku
pracy lub poziomu inflacji” - oświadczył prezes Bernanke. Amerykański
Bank Centralny, który jest najbardziej
dokładnym i niezależnym badaczem
gospodarki, obniżył także prognozy
stopy bezrobocia w Stanach Zjednoczonych w 2013 i 2014 roku. Eksperci
Systemu Rezerwy Federalnej oceniają,
że stopa bezrobocia w USA wyniesie
w drugiej połowie tego roku pomiędzy
7,2 a 7,3 proc., co oznacza istotny
spadek o 0,2 punktu procentowego
w stosunku do marcowej prognozy,
kiedy system zakładał stopę bezrobocia w 2013 roku na poziomie nawet
7,5 procent. Amerykanie mogą już się
cieszyć, że stopa bezrobocia w przyszłym roku spadnie prawdopodobnie
do 6,7 proc., a w czwartym kwartale
2015 roku wyniesie zaledwie 6 procent.
Teoretycznie pracy nie będzie miał
jedynie ten, kto albo jest bardzo
wybredny, albo lubi żyć na garnuszku
państwa.
Zbliżające się wzrosty w gospodarce
amerykańskiej doskonale wyczuł rynek nieruchomości w całym kraju,
gdzie ceny domów wyraźnie rosną.
Jeszcze rok temu od Honolulu po
Nowy Jork amerykańska Main Street
była zawalona niekończącą się ilością
tabliczek z napisem „House for sale”.
Zgodnie z informacjami podanymi
przez lipcowe wydanie prestiżowego
biuletynu „J.P. Morgan Guide to
Markets”, w trzecim kwartale 2013
roku ceny nieruchomości oraz ceny
najmu domu gwałtownie wzrosną. Już
teraz cena wynajmu jest znacznie
wyższa od raty kredytu hipotecznego,
co czyni znowu opłacalnym zakup
domów pod wynajem.
Romney mia³ plan
Czy zatem można uznać nadchodzący wzrost PKB za sukces Baracka
Obamy i jego wizji gospodarczej pań-
stwa? A może gospodarka amerykańska jest na tyle silna, że sama z siebie
potrafi wygenerować koniunkturę
gospodarczą wbrew hamującym ją
pomysłom polityków z Waszyngtonu?
Czerwcowe spadki na rynku akcji
nie wpłynęły znacznie na ogólny trend
wzrostowy. Jest już pewne, że dla
gospodarki amerykańskiej zaczyna się
nowa koniunktura i kilka tłustych lat.
Ed Keon, szef grupy doradztwa finansowego Prudential’s Quantitative Management Associates, zwrócił uwagę
podczas wywiadu dla stacji telewizyjnej CNN, że wzrost nastąpiłby
wcześniej, gdyby gospodarki nie
dławiły podatki Obamy. Jednak nawet
z nimi u pasa gospodarka może wygenerować w 2014 roku wzrost rzędu
5 procent. Ekonomiści amerykańscy
podkreślają, że wraz z typową zmianą
cyklu koniunkturalnego najbliższa
dekada będzie okresem wielkich
zmian w całej infrastrukturze gospodarczej USA. Jednym z najistotniejszych elementów tej transformacji
będzie uniezależnienie energetyczne
Ameryki.
Ale mogłoby być o wiele lepiej.
W sierpniu zeszłego roku republikański kandydat na urząd prezydenta USA
Mitt Romney obiecywał, że w 2020
roku Ameryka uzyska pełną niezależność energetyczną dzięki zezwoleniom na wydobycie ropy naftowej
i gazu ziemnego na wodach morskich
wokół Wschodniego Wybrzeża USA,
przyznaniu stanom prawa do wolnej
eksploatacji zasobów energetycznych
na terenach znajdujących się pod
kuratelą rządu federalnego oraz dzięki
zawarciu sojuszu energetycznego
z Kanadą i Meksykiem, dzięki któremu miał powstać rurociąg Keystone
XL. Ten projekt wielkiej rury przesyłowej z Kanady do Teksasu, podobnie
jak pozostałe pomysły, został całkowicie odrzucony przez administrację
Obamy.
Tym samym rząd federalny pozbawił wiele regionów 3 milionów miejsc
pracy i ponad 1 bln dolarów wpływów
do federalnego budżetu oraz kas stanowych i lokalnych.
Proobamowscy eksperci ekonomiczni, tacy jak Michael Levi, analityk
ds. energii w nowojorskiej Radzie ds.
Stosunków Zagranicznych, nazwali
plan energetyczny Romneya „sposobem na uzależnienie kraju od surowców kopalnych”. Uznali oni jednym
chórkiem, że zwiększenie krajowego
wydobycia ropy naftowej nie uchroni
Amerykanów przed wysokimi cenami
paliw, ponieważ – jak twierdzi Levi –
„wrażliwość amerykańskiej gospodarki na zmienność rynku ropy jest pochodną ilości surowca, którą zużywamy, a nie wielkości importu”.
Jaka jest zatem wizja energetycznej
przyszłości Ameryki według Baracka
Obamy? Wydawałoby się, że prezydent będzie bronił sloganu „niezależności energetycznej do 2020 roku” jak
niepodległości. Tymczasem w jego
czerwcowym przemówieniu do obu
izb Kongresu zabrakło jasnego kierunku działań generujących bezpieczeństwo energetyczne głównie w oparciu
o własny węgiel i gaz. Za najważniejsze Obama uznał „działania adaptacyjne do (rzekomych) zmian klimatycznych na naszej planecie”, a więc
przede wszystkim ograniczenie emisji
CO2 do atmosfery. Te słowa nie są
jedynie pustym lewicowym bełkotem
o globalnym ociepleniu i konieczności
ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. One są deklaracją, że rząd
USA przyłączy się do międzynarodowej polityki przyznawania limitów
emisji takich gazów oraz wpompuje
ogromne pieniądze w badania nad tzw.
globalnym ociepleniem.
Znamienne, że po oświadczeniu
mówiącym o konieczności ograniczeń
w emisji CO2 Obama zaraz sam
dopowiedział, broniąc się z góry:
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
KANADA - USA
STRONA 5
Zakażą noszenia krzyża w Quebecu!
Rząd kanadyjskiej prowincji Quebec
przygotowuje projekt „Karty wartości
quebeckich”, w której ma się znaleźć
zakaz noszenia przez pracowników
instytucji publicznych widocznych
symboli religijnych i związanych z religią nakryć głowy.
Informacje na ten temat podał dziennik “Journal de Montreal”. Zakaz
eksponowania symboli religijnych,
wśród których wymienia się także
chrześcijański krzyż, ma dotyczyć
pracowników instytucji rządowych,
szkół publicznych i przedszkoli finansowanych z budżetu.
“Karta wartości quebeckich” ma być
oficjalnie zaprezentowana we wrześniu. Jak nieoficjalnie podaje “Journal
de Montreal”, jej przyjęcie oznaczałoby wprowadzenie zakazu noszenia zarówno sikhijskich turbanów, jak
i zasłon na twarz dla muzułmanek,
a także jarmułek i widocznych symboli religijnych, na przykład krzyży.
W Quebecu dyskusja o tym, w jakim
stopniu indywidualne przekonania
religijne powinny być widoczne
w przestrzeni publicznej, trwa od
wielu lat.
W 2008 roku komisja BouchardTaylor przedstawiła 300-stronicowy
raport, w którym sformułowano 37
propozycji. Zalecenia te dotyczyły
m.in. przygotowania “białej księgi
laickości”, lepszej integracji imigrantów i lepszej ochrony przed dyskryminacją.
Według agencji Canadian Press,
wśród zapisów “Karty wartości quebeckich”, miałyby też znaleźć się
kwestie dotyczące równości kobiet
i mężczyzn. Minister instytucji demokratycznych Quebecu Bernard Drainville, odpowiedzialny za przygotowywany dokument, uważa, że “równość
kobiet i mężczyzn to bardzo istotna
zasada, a najwyraźniej są osoby, które
wciąż mają problem z jej akceptacją”.
Zakaz noszenia widocznych symboli
religijnych w Quebecu byłby sprzeczny z kanadyjską konstytucją, która
w części pierwszej, nazywanej Kartą
Praw i Wolności, określa prawo swobody wyznania jako jedną z “fundamentalnych wolności” - uważają
prawnicy. Cytowany przez agencję
Canadian Press filozof Charles Taylor,
współautor raportu z 2008 roku,
zauważył, że “Karta wartości quebeckich”, w formie opisanej w mediach,
miałaby fatalne skutki dla reputacji
Quebecu, a ponadto zamknęłaby drogę
do kariery w sektorze publicznym dla
wielu grup wyznaniowych.
„Gdybym życzył Ameryce klęski,
gdybym chciał, by podążała za innymi,
a nie przewodziła, by cierpiała, a nie
rozwijała się, i by rozpaczała, a nie
śniła, zacząłbym od energii”.
Kryzysu lat trzydziestych XX wieku.
W 2008 roku wzrost PKB był ujemny,
bezrobocie osiągnęło 9,9 proc., a inflacja narastała z miesiąca na miesiąc.
Wtedy część lewicowych dziennikarzy
amerykańskich zaczęła z zachwytem
zerkać na strefę euro.
Wystarczyło pięć lat, aby gospodarka sama się odnowiła. Obecnie wzrost
gospodarczy rośnie, bezrobocie maleje
z miesiąca na miesiąc, a inflacja spadła
do 2 procent. Czy można było uzyskać
lepsze wyniki o wiele wcześniej? Ekonomiści uważają, że polityka Obamy
mało znanych obciążeń fiskalnych, jak
np. amortyzacji premii. Firmy dostały
też prawo – zupełnie niepotrzebnie –
do odliczania sobie z góry od podatków wartości nowo zakupionych
środków trwałych na kolejne 20 lat.
Po drugie: najbardziej spektakularną
pomyłką polityki gospodarczej Obamy
było stworzenie pakietów stymulacyjnych, które miały generować powstanie nowych miejsc pracy. Oblicza
się, że każde nowe stanowisko
powstałe dzięki tym pakietom kosztowało skarb państwa od 170 tys. do 400
tys. dolarów.
Tymczasem licząc
wszystkie korzyści
ekonomiczne, jakie
takie
stanowisko
pracy przynosi budżetowi, to dochód
rzędu zaledwie od 20
tys. do 63 tys. dolarów rocznie. Jeżeli
więc głównym przesłaniem stworzenia
programu
stymulacyjnego miało być
zmniejszenie bezrobocia, była to
najdroższa i najgłupsza operacja
ekonomiczna w całej historii USA
i jedna z najbardziej kuriozalnych
w dziejach świata.
środkowym biegu. Czysta głupota, nie
znajdująca żadnego uzasadnienia
prócz chęci zaszkodzenia własnemu
państwu!
Kiedy większość państw świata
dereguluje rynki pracy, poprawiając
dzięki temu swoje pozycje na międzynarodowych indeksach wolności gospodarczej, Stany Zjednoczone wprowadzają uprawnienia i licencje
zawodowe.
Co prawda nadal w opinii Banku
Światowego i amerykańskich ekspertów z Bloomberg L.P., USA są
największym rynkiem i najbardziej
przyjaźnie nastawionym do przedsiębiorcy państwem świata (obok
Hongkongu), ale niewielu ekspertów
zwraca uwagę na pułapki prawne,
jakie czyhają na przedsiębiorców.
Obama zamienił jeden z najbardziej
liberalnych rynków pracowniczych na
świecie w obóz atestów i licencji
zawodowych.
Wiedzą o tym nasi rodacy pragnący
rozwijać prywatną działalność w USA.
Można na przykład w kilka dni
założyć firmę importującą żywność
z Polski, ale bez dość trudnego do
wyrobienia atestu importera żywności
celnicy zarekwirują cały towar
w porcie.
Z kolei właściciel firmy remontowobudowlanej może przeżyć prawdziwy
dramat, kiedy po dobrze wykonanej
pracy zleceniodawca legalnie odmówi
mu zapłaty z powodu braku uprawnień
o nazwie home improvement license.
Czytałem i słuchałem wiele przemówień prezydentów Stanów Zjednoczonych, ale nigdy nie spotkałem
w oświadczeniu szefa amerykańskiego
państwa tłumaczenia się w ten sposób
ze szkodliwości swoich decyzji. Tylko
człowiek, który ma na sumieniu coś
złego, tłumaczy się w takim tonie ze
swoich czynów, zanim ich dokona.
Najg³upszy pomys³ na zwiększenie
liczby miejsc pracy
Gdyby porównać Obamę do innych
przywódców światowych, tylko
dwóch miałoby zbliżoną wizję gospodarki: dr Robert Mugabe, prezydent
Zimbabwe, i François Hollande, prezydent Republiki Francuskiej, z którymi Obama prezentuje podobne stanowiska w odniesieniu do podstawowych założeń kwestii przywrócenia
wzrostu gospodarczego oraz społecznego wymiaru polityki fiskalnej
i ekonomicznej. Innymi słowy: to
zwyczajne komuchy, wycierające
sobie gęby sloganami sprawiedliwości
społecznej. Nawet Bill Clinton dostrzegł szereg zagrożeń płynących
z takiej wizji państwa. W wydanej dwa
lata temu książce „Back to Work: Why
We Need Smart Government for a
Strong Economy” („Z powrotem do
pracy. Dlaczego potrzebujemy inteligentnego rządu dla wzmocnienia
gospodarki”). Bill Clinton przemyca
między wierszami opinię, że administracja Obamy składa się w większości
z nieudaczników odpowiadających za
stagnację ekonomiczną, wysokie bezrobocie i osłabienie konkurencyjności
amerykańskiej gospodarki w równym
stopniu jak neokonserwatyści republikańscy.
Na rzecz obecnego prezydenta
świadczy jedynie fakt, że przejmował
gospodarkę amerykańską w chaosie
zbliżonym do okresu Wielkiego
jedynie wyhamowała koniunkturę,
które mogła nadejść już w 2010 roku.
W opinii wielu ekspertów, w tym
Davida Barkera, komentatora ekonomicznego „U.S. News”, Obama popełnił trzy zasadnicze błędy.
Po pierwsze: w czasie kiedy rząd
federalny potrzebował wpływów
z tytułu podatków, Obama zaczął
bawić się na wzór republikanów w cięcia podatkowe nie mające większego
znaczenia dla wolnego rynku.
Zmniejszył bowiem jedynie podatki
od wynagrodzeń z 7,65% do 5,65%
w skali roku. Był to gest bardziej
kosmetyczny i pod publiczkę niż
realne poluzowanie węzłów fiskalnych
duszących przedsiębiorców. Jego
celem miała być stymulacja klasy
średniej do robienia większych zakupów. W rzeczywistości cięcia obciążyły deficyt budżetowy dodatkową
kwotą 93 miliardów dolarów.
Krytycy zarzucili prezydentowi, że
dokonuje cięć podatkowych w strefie
Kraj wielkich możliwości
Przed wybuchem paniki finansowej
w 2008 roku Stany Zjednoczone miały
jedną z najniższych stóp bezrobocia na
świecie. Wynikało to z faktu, że amerykański rynek pracy cieszył się dużą
swobodą zwalniania pracowników bez
ponoszenia konsekwencji karnych,
z giętkości polityki fiskalnej oraz
z zaniku związków zawodowych,
dyktujących pracodawcom komunistyczne reguły zatrudnienia.
Po 2009 roku nawet kraje Unii
Europejskiej zaczęły dokonywać
deregulacji w dziedzinie prawa pracy.
Tymczasem rząd Obamy zaczął wprowadzać regulacje licencjackie rynku
pracy. To tak jakby w czasie powodzi
zacząć regulować bieg rzeki w jej
Dlaczego mimo takich ograniczeń
Ameryka nadal nabiera powietrza
i jest niekwestionowanym liderem
gospodarczym świata? To nie zasługa
Obamy ani żadnych lewackich programów stymulacyjnych. USA to kraj
z najlepszą infrastrukturą transportową, komunikacyjną i usługową,
zajmujący – zgodnie z danymi
Transparency International CPI 2012
– dopiero 19 miejsce wśród 102 najmniej skorumpowanych gospodarek
świata.
POLSKA
STRONA 6
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Uwaga rodzice - zaczyna się
sezon polowań na dzieci
Janusz Wojciechowski
Łowcy dzieci grasują
i wybierają co s³absze ofiary,
żeby je zabrać z ich rodzin
1. Ta wiadomość którą przeczytałem na
jednym z portali, mrozi krew.
„…Kuratorka sądowa zagroziła dziadkom pięcioletniego Maćka, że odbierze im
chłopca, ponieważ jest za gruby. Jej
wniosek trafił już do sądu, we wrześniu
odbędzie się rozprawa.
- Kuratorka powiedziała przy Maćku:
„Pasiecie go jak świnię”. Mały się rozpłakał – opowiada pani Lucyna £acina,
która wspólnie z mężem od pięciu lat
opiekuje się wnukiem…”
O tej sprawie był też reportaż w telewizji publicznej. Pokazali pięcioletniego
Maćka, rzeczywiście korpulentnego, jak
milion innych polskich dzieci, ale
ruchliwego i tulącego się do dziadków,
którzy go kochają i opiekują się, bo mama
z jakichś względów sama zająć się nim nie
mogła.
Oderwanie go od tej miłości byłoby
okrucieństwem z piekła rodem.
2. Na razie to tylko wniosek kuratorki
sądowej, sąd podejmie decyzję we
wrześniu. Ale sam wniosek napawa
przerażeniem. Jeśli można zabrać dziecko,
z tego powodu, że za dużo je, to można
i z każdego innego. Drugie jest niejadkiem, to je zabiorą, ze jest za chude.
Trzecie zabiorą, że jest za małe, czwarte że
za duże, piąte, że za dużo siedzi przed
komputerem, szóste, że nie ma komputera,
siódme że się za mało uczy, ósme, że za
dużo…. jak ktoś chce cudze dziecko
zabrać, każdy pretekst jest dobry.
3. Przypadek Maćka nie jest odosobniony. Nie zapomnę sprawy sprzed kilku
lat, też z Dolnego Śląska 10-letniego
Pawła, którego zabrano matce do domu
dziecka, bo matka za dużo się z nim
modliła, zdaniem sądu. Sprawa była
przedstawiana w programie p. Jaworowicz
„Sprawa dla reportera”. Dwa lata trwała
walka o odzyskanie tego dziecka, chłopiec
wyłysiał z tęsknoty i rozpaczy, a gdy
wreszcie wrócił, rodzice w leku przed
ponownym jego odebraniem wyjechali do
Anglii i tam zostali.
W Pucku niedawno temu pięcioro dzieci
zostało zabranych matce i oddanych
płatnej rodzinie zastępczej. Dwoje z nich
zostało w tej rodzinie zakatowanych na
śmierć…
4. Listę innych przypadków podaje na
swoim blogu bloger „Aleksander Degrejt”,
w felietonie pod jakże trafnym tytułem
„Nacjonalizacja dzieci”.
W kwietniu czwórkę dzieci, chłopców
z których najstarszy miał cztery lata,
a najmłodszy przyszedł na świat podczas
ostatnich świąt wielkanocnych, odebrano
matce w Poznaniu. Powód: trudna sytuacja materialna. „Decyzja o odebraniu
chłopców była bardzo trudna, ale musieliśmy to zrobić, nie było innego wyjścia.
Zawsze w takich sytuacjach kierujemy się
dobrem dziecka” – powiedziała dziennikarzowi portalu „Onet.pl” Lidia Leońska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka
Pomocy Rodzinie. W ramach tego „kierowania się dobrem dziecka”, którego
zawsze pełne gęby mają urzędnicy,
rodzeństwo rozdzielono i umieszczono
w dwóch różnych placówkach.
Również w kwietniu w Lublinie odebrano córkę matce gdyż ta… popadła
w konflikt z personelem szpitala, w którym przebywały jej dzieci. Wszystko
zaczęło się od tego, że u jej dwóch córek
podejrzewano grypę żołądkową i zatrzymano je w szpitalu. Kobieta nie odstępowała dziewczynek, mimo że była
niespełna pół roku po porodzie, personel
nie przydzielił jej łóżka ani w żaden inny
sposób nie próbował jej pomóc. Kobieta
trzy dni koczowała przy łóżeczku kilkumiesięcznej Małgosi doglądając równocześnie starszej córki. Kiedy przyniosła
z domu kołdrę nie spodobało się to lekarzom. Kiedy dziewczynkę umieszczono na
oddziale chorób zakaźnych szpitala we
Wrocławiu tamtejszy personel już wiedział, że kobieta jest „dziwna”, że
zachowuje się „niepokojąco”, oraz że jest
„konfliktowa”. Powiadomili sąd, który
stwierdził, że dobro dziecka jest zagrożone
i nakazał umieszczenie go w placówce
opiekuńczej.
W lipcu w Warszawie samotnej matce
siłą odebrano dwójkę dzieci, jedenastoletniego syna i czteroletnią córkę. Druga
córka, niespełna roczna, pozostała przy
matce tylko dlatego, że podczas interwencji funkcjonariuszy pomocy społecznej wspieranych przez policję doznała
urazu głowy – w wyniku szarpaniny matka
trzymająca dziecko na ręku przewróciła
się: „…funkcjonariusze policji przewrócili
mnie wraz z dzieckiem. W wyniku upadku
zostałam zraniona w łokieć, a głowa Hani
została rozbita…” – relacjonuje kobieta.
Najbardziej jednak kuriozalny był powód,
dla którego urzędnicy zdecydowali się
„przejąć” dzieci – otóż kobieta wyszła do
sklepu pozostawiając młodsze rodzeństwo
pod opieką najstarszego syna. To wystarczyło, by biurokraci dopatrzyli się
zaniedbań i pozostawienia dzieci bez
opieki.
I przykład najświeższy, a zarazem najbardziej niepokojący. Bydgoski sąd rejonowy nakazał odebranie i umieszczenie
w placówkach opiekuńczych czwórki
chłopców matce, gdyż ta „prawdopodobnie cierpi na depresję”. Kobieta nie
czekając na interwencję i siłowe wykonanie nakazu ucieka wraz z dziećmi.
O pośpiechu, w jakim opuszczała miejsce
zamieszkania świadczyć mogą pozostawione w ogródku rowery i zabawki, nie
było czasu na ich schowanie. Co się dzieje
z kobietą i dziećmi? Tego nikt nie wie,
policja prowadzi poszukiwania, ale na
razie bez skutku. A jeżeli podejrzenie
o depresję okaże się prawdziwe i kobieta
zdecyduje się na podjęcie „decyzji ostatecznej” to, mogę się założyć, cała wina
spadnie na pomoc społeczną i sąd, ale nie
dlatego, że dzieci odebrał, ale dlatego, że
nieskutecznie. Tymczasem właśnie decy-
zja o rozbiciu rodziny (bo jak inaczej ją
nazwać) może spowodować nawrót choroby…”
5. Jest jedna tylko okoliczność, z powodu którego można zabrać dziecko
z rodziny – przemoc. Jesli rodzice znęcają
się nad dzieckiem, maltretują, co się
zdarza, to nie ma na co czekać, trzeba
dziecko ratować, zanim je zakatują, bo i to
też się zdarza.
W innych przypadkach od dziecka wara!
Jeśli jest miłość – rodziców czy dziadków
do dziecka, a dziecka do nich – to łapy
precz od tej rodziny i tego dziecka! Do
takiej rodziny trzeba przyjść, ale z pomocą
i radą, a nie z przemocą i gwałtem.
6. Z początku myślałem, że w tym
szaleństwie jest tylko ideologia. Szalona
lewacka ideologia, ze rodzina to patologia
i najlepiej ją rozbić. Nawet język podporządkowany został tej ideologii – rodzina
patologiczna, przemoc w rodzinie…
W związkach partnerskich nie ma przemocy, w konkubinatach nie ma, tam wszystko
jest w porządku, całe zło jest w rodzinie –
tak głosi ta ideologia walki z rodziną,
a zabieranie dzieci z byle powodu, bądź
zupełnie bez powodów jest jej konsekwencją.
Ale to nie tylko ideologia. W tym
szaleństwie jest też inna metoda – to jest
biznes.
W Polsce zaczyna działać biznes zabierania dzieci, biznes, w którym biorą udział
zaangażowani weń urzędnicy, kuratorzy,
psycholodzy i nie wykluczam, że i niektórzy sędziowie też.
Są osoby, które czekają na cudze dzieci
i to nie zawsze z miłości, bo nierzadko dla
pieniędzy. Adopcja to zaczyna być niezły
biznes, są ludzie, którzy sporo zapłacą za
dostarczenie im ładnego, zdrowego dziecka. Ta rodzina zastępcza z Pucka, która
zakatowała dwoje dzieci, na cała piątkę
dostawała od państwa coś około siedmiu
tysięcy złotych miesięcznie. A mogły życ
we własnej rodzinie, gdyby choć czwartą
część tych pieniędzy dostały…
Są domy dziecka, są pogotowia opiekuńcze – to też jest miejsce pracy dla
sporej liczby ludzi. Żeby te miejsca dalej
istniały, trzeba je zapełnić dziećmi, a żeby
zapełnić, trzeba je komuś zabrać.
Wszystko zmierza ku temu, pod rządami
obecnej władzy lub nie daj Boże przymierzanej na przyszłość koalicji PO-SLDPalikot, że niedługo i w Polsce pary
homoseksualne uzyskają prawa małżeńskie, z prawem do wychowywania dzieci
włącznie. Własnych nie urodza, więc
potrzeba dać im cudze, a żeby im dać,
komuś innemu trzeba zabrać. I dopiero
wtedy zacznie się prawdziwe zabieranie,
pod by;le pretekstem – że za grupe, za
chude, za smutne albo za wesołe.
7. Rodzice, dziadkowie, wszyscy ludzie
dobrej woli – łaczmy się! Zaczyna się
bowiem sezon polowania na nasze dzieci.
£owcy dzieci grasują i wypatrują ofiary,
co słabsze, co łatwiejsze. Silnym nie
zabierają, tylko słabym. Bandytom z Pruszkowa czy Wołomina żadnego dziecka
nigdy nie zabrali nie postawili zarzutuwytrychu, że rodzina jest niewydolna
wychowawczo. Nie postawili, bo się ich
bali. A zwykłych, prostych ludzi się nie
boją, zwłaszcza biednych. Biednym i słabym będą więc zabierać coraz częściej.
Tych biednych rodzin, tych skatowanych psychicznie dzieci, traktowanych jak
przedmiot, jak rzecz, nie wolno zostawić
bez pomocy. Ten przemysł pogardy dla
rodziny, ten handel dziećmi w imię ideologii dla biznesu, musi zostać zatrzymany. Musi być zatrzymany najpierw
kartką wyborczą, przez odsunięcie władzy,
która temu biznesowi sprzyja.
A jeśli to nie wystarczy, to może tej
pogardzie wobec miłości i rodziny trzeba
będzie sprzeciwić się na ulicy.
I tak jak śpiewaliśmy razem – nie
oddamy wam Telewizji Trwam, może
trzeba będzie zaśpiewać – nie oddamy
wam, sowieci, z naszych rodzin naszych
dzieci!
PS. W sprawie Maćka napisałem list do
Rzecznika
Praw
Dziecka
Marka
Michalaka
Rawa Mazowiecka,
23 sierpnia 2013 roku
Pan Marek Michalak
Rzecznik Praw Dziecka
Szanowny Panie Rzeczniku,
We wczorajszych (22 sierpnia) Wiadomościach telewizyjnych TVP 1 został
przedstawiony reportaż o próbie odebrania z rodziny 5-letniego Maćka, która ma
miejsce w jednej z miejscowości Dolnego
Śląska.
Z przedstawionych okoliczności wynika,
że chłopiec ma być odebrany z rodziny
kochających go dziadków, z tego tylko
powodu, że zdaniem pani kurator sądowej,
za dużo je i jest zbyt otyły.
Jeśli otyłość miałaby być powodem
zabierania dzieci z ich rodzin, to znaczyłoby, ze każdy pretekst jest dobry.
Można zabrać za otyłość, to można i za
chudość. Są setki tysięcy dzieci zbyt
otyłych, setki tysięcy zbyt chudych jak na
swój wiek, bo dzieci, tak jak dorośli ludzie,
są po prostu różni.
Niech pan obejrzy ten reportaż i niech
Pan się zajmie tą sprawą i w ramach
swoich kompetencji udaremni ten absurdalny akt przemocy wobec niewinnego
dziecka. Zwalcza się wobec dzieci przemoc
fizyczną, a to dziecko jest już katowane
psychicznie strachem, że zostanie oderwane od miłości, od kochających je
dziadków. Zwracam uwagę na publicznie
podniesiony zarzut, że pani kurator, która
wymyśliła ideę odebrania Macka, miała
powiedzieć do dziadków, w obecności
dziecka - tuczycie go jak świnię!
Panie Rzeczniku, znam pańska wrażliwość na krzywdę dzieci i wierzę, ze
wobec tej sprawy nie pozostanie Pan
obojętny.
Będę wdzięczny za informacje o zajętym
przez Pana stanowisku…
Z poważaniem
Janusz Wojciechowski
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
ROZMOWY
STRONA 7
O Indiach, znacznie mniej
sielankowych niż filmy bollywood
Często dostaje Siostra po głowie?
Po głowie to już w Indiach dostawałam! (śmiech).
Z s. Michaelą Zofią Pawlik OP rozmawia Marcin Jakimowicz
pomóc, by człowiek mógł nadal
rozwijać się duchowo, bo po śmierci
rozwój duszy się skończy”… I tu
pojawia się pytanie: na jakiej podstawie mam tę pewność? Wszystko
rozbija się o problem zaufania autorytetom. Ktoś wierzy, że Kriszna (podstawowy nauczyciel reinkarnacji)
mówi prawdę, a ja, że Jezus! Przekonywałam więc, że tylko On ma rację,
iż w tym jednym, jedynym życiu
trzeba osiągnąć doskonałość, by żyć
szczęśliwie na wieki…
Dlaczego?
Bo stawałam po stronie najniższej
kasty. Zwłaszcza gdy chodziło o radykalne kroki: na przykład ktoś chciał
zagarnąć teren, na którym mieszkała
rodzina z najniższej kasty śudrów.
Z takimi ludźmi nikt się nie liczył.
Szantażowano ich: „Jeśli się nie
wyprowadzicie, w nocy was podpalimy!”.
Co Siostra robiła?
Dzwoniłam po policję i pomagało.
Byłam pielęgniarką z Europy, trochę
się mnie bali, bo za bardzo nie
wiedzieli, jakie powiązania za mną
stoją. (śmiech) Dlatego zostawiali
mnie w spokoju. Kiedyś jednak usłyszałam od jednego profesora: „Gdybyś
była Hinduską, już dawno by ciebie
było…”.
Wie Siostra, co działo się w redakcji,
gdy pisząc o reinkarnacji, zacytowałem opowieść Siostry: „Przynoszą mi
dziecko, które zostało oślepione.
Z oczodołów leje się ropa. - Co się
stało? - pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano ceremonii przygotowania chłopca do pełnienia dharmy rodu,
w którym się urodził, a dharmą jego
rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było okaleczyć”.
I co, nie uwierzyli?
Odebrałem wiele telefonów. Niektórzy nie wierzyli w te „wyssane z palca
bajeczki”.
Sama bym nie uwierzyła, gdybym
tego nie widziała. Podobnie szokującymi rytuałami (zakazanymi przez ich
konstytucję) była praktyka sati palenie wdów żywcem czy krwawe
ofiary z ludzi. Byłam kiedyś na
wycieczce w okolicach Raipuru, gdzie
przewodnik, Hindus, wskazał skałę
zwaną Skałą Płaczu Dzieci. Mówił, że
jeszcze w XX wieku zamordowano tu
około 80 niemowląt, by złożyć je
w ofierze bogini Kali. Chcieli ją
obłaskawić, bo szalała zaraza. Skoro
Kali jest siłą, która niesie śmierć,
trzeba było zapłacić krwią. Do dziś
w czasie jej święta Dasajnu zabija się
tysiące zwierząt. Nie chcę opowiadać
jednak o skrajnych scenach, bo one
wypaczają trochę obraz. Trzeba zawsze pokazać cały kontekst. Zaznaczam
więc, że tylko nieliczne rodziny
żebraków są tak „gorliwe”. Wspomniany czyn wynikał z wiary, że żebrak
przez budzenie litości uszlachetnia
innych serca, a dzięki temu sam po
S. Michaela Pawlik OP.
Ukończyła Instytut Wyższej Kultury
Religijnej na KUL-u w 1966 r. i została zaproszona do Indii, gdzie w latach 1967-1980 pracowała jako
świecka pielęgniarka. Aby zrozumieć
społeczne problemy, które chciała
rozwiązywać, studiowała socjologię
na Wydziale Nauk Humanistycznych
Uniwersytetu Karnatak w Dharwad.
śmierci wcieli się wyżej.
Ale za jaką cenę!
Dla Europejczyka jest to szok, bez
wątpienia. Trzeba wiedzieć jednak, że
tu przyczyną tragedii nie było okrucieństwo, lecz błędna wiara…
Nie wyobrażam sobie, bym mógł
okaleczyć troje moich dzieci „dla ich
dobra”…
Ale gdyby pan w stu procentach
wierzył, że dzięki temu po śmierci
osiągną jakieś superwcielenie, to
pewno pan by tego dokonał.
„Dlaczego w Indiach nie pomaga się
trędowatym? Bo nie można się skalać
pracą z kimś z kasty nietykalnych opowiadał mi o. Marian Żelazek,
kandydat do Pokojowej Nagrody
Nobla. - On ma taką karmę - mówią musi cierpieć. A nie musi cierpieć!”.
Jak odpowiadała Siostra na takie
argumenty?
Mówiłam wprost, że ich poglądów
nie podzielam. Na przykład gdy opatrywałam kiedyś trędowatego, który
miał rozległe bolesne owrzodzenia,
podszedł do mnie Hindus i rzucił:
„Kobieto, co ty robisz? Pozwól tej
duszy wyjść. Będzie miała nowe ciało!
Po co reperować stare ubranie, skoro
lada chwila dostanie nowe?”. Powiedziałam stanowczo: „Ja w to nie wierzę. To nie dusza chce wyjść, tylko
choroba toczy jego ciało. Ja chcę mu
Jak Siostra przyjmuje perełki w stylu
wypowiedzi Tadeusza Bartosia: „Misjonarki Miłości nie pomagały chorym
i umierającym. One napawały się
swoją dobrocią”.
A co to znaczy „napawały się”, ja
się pytam. Ja też byłam upojona
radością, gdy widziałam, że człowiek,
któremu pomogłam, wyzdrowiał. Gdy
siostry widzą gnijącego na śmietniku
człowieka, któremu muchy wchodzą
do ust i oczu, a potem biorą go, myją,
opatrują rany i leczą, to naprawdę
mogą upajać się tym, że ten biedak
ożył! Dziwię się, że ktoś zarzuca im, iż
„nic nie robiły, tylko siedziały bezczynnie”. No chyba, że w czasie
adoracji, której on nie rozumiał.
(śmiech)
„Chłopie, mam taki węch, że w poprzednim wcieleniu musiałem być
psem” - żartują przedstawiciele pokolenia, które wszystko zamienia na
nowszy model. Podobno aż 32 procent
Polaków wierzy w reinkarnację…
To jakieś szaleństwo. Nawet Janusz
Palikot opowiadał w „Gazecie Wyborczej”, że wierzy w reinkarnację,
w kolejne wcielenia duszy. Hinduizm
przedstawia się w Polsce (szczególnie
w kolorowych czasopismach) jako
oazę pokoju, źródło szczęścia. Działa
tu klasyczny mechanizm reklamy.
Często – jestem tego pewna – robi się
to celowo po to, by rozbić chrześcijaństwo.
Ludzie, słysząc takie odważne deklaracje, nie biorą Siostry za wariatkę?
Nie przejmuję się tym, co o mnie
mówią. Fakty są faktami. Na przykład
w polskim konsulacie w Bombaju już
w 1973 r. urzędnik do spraw wyznań
proponował mi współpracę w propagowaniu indyjskich religii w Polsce.
Powiedział mi wprost: „Chodzi o to,
by Polak nie był skazany na chrześcijaństwo, ale mógł sobie religię
wybrać”. „Polacy nie są skazani na
chrześcijaństwo, tylko na ateizm” –
zdumiałam się. A on odrzekł: „Ateizm
jest dobry dla tych, którym wystarczy
miska i łóżko, natomiast człowiek
myślący zadaje sobie egzystencjalne
pytania: skąd się wziął, dokąd zmierza
itp., a na te pytania różne odpowiedzi
dają tylko religie, więc niech Polacy
mają wybór…
„Dla mnie chrześcijaństwo to przede wszystkim Chrystus. Gdyby tak nie
było, w dalszym ciągu szedłbym drogą
buddyzmu czy hinduizmu. Spotkałem
nie kolejną religię, ale konkretną
osobę: Jezusa Chrystusa” - opowiadał
mi o. Jacques Verlinde, który chrześcijaństwo odkrył w… Indiach!
Doskonale go rozumiem. Sama zachwyciłam się na nowo katolicyzmem,
gdy porównałam go z innymi religiami
w Indiach. Wyjechałam po studiach
IWKR na KUL z takim przekonaniem,
że wszystkie religie są dobre, bo
prowadzą do Boga; że wszyscy ludzie
jakoś Go czczą. Ale gdy ujrzałam
w Indiach ludzi, którzy czczą krowy,
od razu przypomniał mi się złoty
cielec, więc to bałwochwalstwo!
Cierpimy na chorobę Koziołka Matołka? Po szerokim szukamy świecie
tego, co jest bardzo blisko.
Jesteśmy Koziołkami Matołkami dobrze, że nie wszyscy. Można niektórym powiedzieć: „Cudze chwalicie,
swego nie znacie”... itd. Zna to pan?
Jasne… A jednak wielu chce namacalnie sprawdzić, czy to przysłowie nie
kłamie. Kilkoro moich znajomych
ruszyło do Indii „szukać świętego
Graala”, mistyki w czystej postaci.
Wrócili przerażeni tym, co ujrzeli na
ulicach, poza trasami opisanymi
w przewodnikach…
Nie dziwię się. Dotknęli tam prawdziwego życia. Mnie zawsze najbardziej interesowało socjologiczne spojrzenie na rzeczywistość religii: jak
przekłada się ona na zwyczajne,
codzienne życie. Pańscy znajomi
wróciliby jednak wniebowzięci, gdyby
swobodnie się tam nie poruszali, lecz
ktoś (są takie wycieczki!) zawiózł ich
do specjalnie przygotowanego aśramu,
na przykład do czcicieli Hare Kriszna.
Zostaliby nakarmieni, oprowadzeni,
okadzeni (są kadzidełka, które wprawiają człowieka w stan euforii).
Zobaczyliby przejrzyste niebo, bogatą
roślinność, piękne ptaki, motyle, kraj
tonący w kwiatach… Tyle że to tania
reklama. Tak jak kilkadziesiąt lat temu
przywożono wycieczkę do pokazowego kołchozu. Raj na ziemi! Wspólna
własność, sielanka. Żyć nie umierać –
a prawda?…
cd. na str. 24
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
FELIETON
STRONA 8
Kundlizm - wprowadzenie do definicji
Witold Gadowski
U
waga, będzie ostro, są bowiem sprawy, w których autor
nie zwykł gryźć się w język.
***
Felieton jest jak potrawa. Jedni wolą
mdłe, nie poruszające podniebienia
leguminy, inni gustują w ostrych,
otwierających oczy z wrażenia, sosach.
Są wielbiciele dietetycznych brej
i miłośnicy krwistego mięsiwa.
Z reguły staram się swoje potrawy
doprawiać, choć wiem, że takie
praktyki zawężają krąg odbiorców,
kurczą go do tych, którzy nie polegają
na opinii innych i sami gotowi są
smakować prawdę, choćby najostrzejszym sosem oblaną.
sekutnica, latawica, spróbujcie nazwać
profesor Środę „białogłową”, lub
przepuścić, w drzwiach, przodem
Kazimierę Szczukę do pary z Wandą
Nowicką, albo – w przypływie totalnej
brawury – nazwać pewną panią poseł –
facetem bez jaj!
Oj policja poprawności szybko da
wam tak w kość, że £oże Madejowe
wspomnicie jako rozkoszną miejscówkę.
***
Pojęcia i ich dokładne rozumienie są
podstawą dyskusji. Jeśli więc oderwiemy je od ich pierwotnych znaczeń,
drosnymi, małostkowymi ludźmi,
którzy przeprowadzili zbrodniczy
„Zamach Majowy”. Powstanie Warszawskie było nieodpowiedzialnym
wiedzeniem młodych ludzi na rzeź.
Przypadkowo wszystkie te działania
wymierzone były przeciwko dwóm
państwom, których nazw, w tym
kontekście absolutnie nie wolno
wymieniać. Nieodpowiedzialnie walczyliśmy bowiem o niepodległość
z niewymienialnymi ciemiężcami, no
w najlepszym razie ze „stalinowcami”
i „nazistami”. AK wyglądała jak banda
obleśnych durni z pewnego niemieckiego serialu, którego scenariusza na
pewno nie powstydziłaby
się para autorska: Jerzy
Urban - Jozef Goebbels.
***
Z tymi nazistami, to
w ogóle wszystko nie jest
takie pewne, jako że
naziści przeważnie swoje
mleko ssali, z piersi nazistowskich matek, nad Wisłą. Gromiliśmy zatem
Żydów w Kielcach, mordowaliśmy ich w Jedwabnem, nieodpowiedzialnie
stawialiśmy nasze ciała
pod upowskie piły i topory
na Wołyniu, blokując tym
samym słuszne tendencje
narodu ukraińskiego do
samostanowienia – szczególnie na trupach stu
trzydziestu tysięcy wyciętych (w czystce etnicznej
o znamionach ludobójstwa) w pień Polaków –
i niepodległości.
***
Tak więc drogie (dosłownie) ślimaki
postępu i wy – lampucery totalnej
urawniłowki - poczytajcie dziś mój
felietonik, nic bowiem nie sprawi mi
większej frajdy niż ujrzenie jadowitych
wypieków
na
waszych
przyklapłych policzkach.
***
Stworzyliście cały kod, podle
którego się rozpoznajecie i porozumiewacie. Naczelnymi konstruktami
tego kodu są takie pojęcia jak: „język
nienawiści”, „homo (czytaj – ludzko)
fobia”, „przesąd”, „faszyzm”, „szowinizm”, „samcza przemoc”, „niezrozumienie etapu historii”, „nietolerancja”, „ciasny nacjonalizm”, „antysemityzm” i tym podobne nowotwory
konstytuujące nowy język.
***
Zauważyłem, że w dzisiejszej Polsce
postępuje proces, z którym w sposób
naturalny, mamy do czynienia w Serbii
i Chorwacji. Tam na siłę rozdzielono
jeden język – serbochorwacki i stworzono dwa, odseparowane od siebie,
narzecza.
Dziś na to co Serbowie ciągle
nazywają: „chlieb”, Chorwaci mówią
już „kruh”…
W Polsce także następuje rozwarstwienie naturalnego, ojczystego narzecza. Zakazuje się używania pewnych
pojęć, a innym kompletnie zmienia się
znaczenia. Niektóre pojęcia, mające
sporą tradycję i dużą soczystość,
zostały wręcz zakazane i spenalizowane.
Spróbujcie dziś publicznie używać
tak staropolskich określeń jak „zboczeniec”, „pedał” czy „sodomita”,
a potem chytrze jedne z nich aresztujemy i wycofamy z obiegu, a innym
nadamy zupełnie nieprzewidywalne
konotacje, to zbiorowość (na której
takie sztuczki przeprowadzimy) mamy
już niemal w kieszeni, a raczej swoją
łapkę mamy w ich – powszechnej –
kieszeni.
***
Użycie „nowego języka” służy do
kształtowania „nowej świadomości”.
Okazuje się zatem, że Insurekcja
Kościuszkowska nosiła w sobie jedynie jeden pozytywny pierwiastek –
poruszenie chłopstwa ku obronie
swoich praw, Powstanie Listopadowe
– było przejawem głębokiej nieodpowiedzialności młodych podchorążych
i ostatecznie, zgubną prowokacją.
Powstanie Styczniowe było nieodpowiedzialnym traceniem sił, Józef
Piłsudski i jego współpracownicy, byli
gnębicielami własnego narodu i zaz-
***
W dzisiejszej Polsce każdy – kto
jako tako potrafi zadbać o swoje
interesy – ma rację!
Racja, w relacjach społecznych, ma
jednak to do siebie, że przeważnie jest
kosztem kogoś.
Wszyscy mają więc w dzisiejszej
Polsce rację… kosztem Polaków. Tam,
gdzie Polacy mogą się bić w piersi za
winy obce – tam po prostu muszą to
czynić.
***
Narodem mogą zatem być Niemcy,
Ukraińcy, Rosjanie, tej cechy nie
należy jednak zbyt podkreślać
w odniesieniu do Polaków. Jeśli już
operujemy pojęciem „Naród Polski”,
to zawsze w odniesieniu do wad,
zbrodni (popełnionych, bądź wyimaginowanych). Za wszystkie musimy
szczerze i nieprzerwanie żałować
i przyrzekać – najlepiej ustami Adama
Michnika i Mariusza Waltera – poprawę.
Biczowanie narodu ma trwać, aż do
momentu jego ostatecznego wytresowania, albo - co byłoby chyba o wiele
bardziej pożądane, jego ostatecznego –
językowego i myślowego – rozbrojenia i ustawienia w pozycji na kolanach.
***
Być może jestem zacofańcem ostatecznym i zoologicznym nienawistnikiem, ale obiecuje, że nie mam
zamiaru przejmować się Dzidziami
Piernik, które oburzają się na moją
Polszczyznę. W nosie mam fochy
eterycznych „proroczków nowoczesności w domu i zagrodzie”. Już takich
widziałem, jak ganiali z czerwonymi
wypiekami i chustami, a teraz chodzą
w uniwersyteckich gronostajach.
Wokół siebie mam strefę wolną od serwowanych za ruble i euromarki wyziewów. Nie obchodzą mnie ideologie „małych ojczyzn” (Heimatów)
i plewienie własnego języka z jego
najpiękniejszych kwiatów. Spluwam
na takie wersje historii mojego kraju,
w których nie ma miejsca na Husarię,
lanie Moskali, czyny heroiczne
i szacunek dla Powstańców. Patriotyzmu nie będzie mnie uczył stetryczały Angol, któremu zdarzyło się
napisać książczynę o Polsce.
***
To się od lat nie zmienia, drwię
sobie z poprawnościowych reguł. Nikt
mi nie wmówi, że słowo „Polska” jest
najbardziej nienawistnym terminem,
który powinniśmy wyeliminować
z naszego publicznego słownika.
***
Nowy język, ten coraz mocniej
abstrahujący już od klasycznej polszczyzny, nie znosi
„bohaterszczyzny”, „cierpiętnictwa”, „narodowej
mitomanii”, on nie znosi „narodu”
w ogóle, a przy okazji za nic ma
Mickiewicza, Słowackiego i Sienkiewicza.
W jednym tylko – te pawie, fircyki
i pomady - mają rację: jeśli poprawnościowe cioty twierdzą, że pojęcie
„Polska” dzieli, to trafiają w samo
sedno sporu.
Tak dzieli! Nas od nich. Separuje
Polaków od kundli.
Witold Gadowski
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Prof. dr hab. Feliks Grądalski
W
kwietniu 2010 roku partia
Fidesz (Węgierska Unia
Obywatelska)
zdobyła
w wyborach 61 proc. głosów i wraz
z KDNP (Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa) utworzyła rząd
z konstytucyjną większością 2/3
głosów w parlamencie. Premierem
został Viktor Orbán. Do tego czasu
przez pełne dwie kadencje, począwszy
od 2002 roku, władzę sprawowała
postkomunistyczna koalicja MSZP SZDSZ, przez większą część tego
okresu pod wodzą Ferenca Gyurcsányego.
Polityka rządu Gyurcsányego doprowadziła na początku roku 2010
gospodarkę Węgier do głębokiego
kryzysu. Przejawił się on spadkiem
PKB aż o 7 proc., nieujawnioną
w wyniku nieuczciwych manipulacji
dziurą budżetową w wysokości 8,4
mld zł i poważnym zadłużeniem
gospodarki. Wzrosło ono z 55 proc.
PKB w 2002 roku do przeszło 80 proc.
PKB na początku roku 2010. Taką oto
sytuację „odziedziczył” po postkomunistach Viktor Orbán. To zaś w sposób
oczywisty musiało ograniczać i warunkować program reform.
Okres trzech lat jest zbyt krótki, aby
w pełni ocenić skutki strukturalnych
reform Viktora Orbána. Daje się jednak zauważyć wyciszenie brutalnych
ataków na premiera Węgier ze strony
zsocjalizowanej i bezideowej Europy.
Równocześnie obserwujemy coraz
większe zainteresowanie i ciekawość
skierowaną na to, co dzieje się na
Węgrzech.
Fundament reform
Viktor Orbán zaczął od uchwalenia
nowej konstytucji, w której został
zagwarantowany interes narodu węgierskiego wywiedziony z tradycji
chrześcijańskiej. W ten sposób konstytucja nadaje priorytet prawu krajowemu nad regulacjami Unii Europejskiej.
Oprócz bezpośredniego odwołania
się do Boga jako źródła prawa naturalnego i wolności człowieka w konstytucji znalazł się zapis, że walutą
narodową Węgier jest forint.
Fakt ten ma ważne, ekonomiczne
konsekwencje, ponieważ konstytucyjnie zamyka ścieżkę do przyjęcia
euro i tym samym pozostawia
w rękach rządu autonomię prowadzenia polityki pieniężnej i dochodowej w interesie własnych obywateli.
Taką politykę w interesie obywateli
Węgier prowadzi konsekwentnie premier, nie bacząc na nerwowe reakcje
szefów różnych instytucji międzynarodowych.
Węgry są krajem małym i dlatego mówi Orbán – musimy zabezpieczyć
się przed wszelkimi zakusami ograniczania naszej suwerenności.
Europą nie rządzą dziś odpowiedzialni politycy, lecz rozmaite procesy,
mechanizmy i regulacje. Taki system
podejmowania decyzji nie leży w interesie Węgier. Kryzys europejski
mogą rozwiązać tylko silne państwa
BRACIA WĘGRZY
narodowe. Mogą to zrobić przywódcy
mający silną pozycję polityczną.
Wolność obywateli i suwerenność
kraju - oto motto polityki Viktora
Orbána.
Niech przykładem takiej postawy
będzie wcześniejsza spłata kredytu 20
mld euro udzielonego w 2008 roku
przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy na ratowanie węgierskiej
gospodarki. Rząd właśnie spłacił
ostatnią ratę pożyczki i zapowiedział
zamknięcie biura MFW w Budapeszcie. W ten sposób Viktor Orbán chce
uniezależnić gospodarkę od lobby
międzynarodowej finansjery, kontes-
podarce. Jeśli rodzina posiada jedno
lub dwoje dzieci, kwota wolna od
podatku w przeliczeniu na złotówki
wzrasta o 900 zł miesięcznie za każde
dziecko, co daje w skali roku np. przy
dwojgu dzieci kwotę wolną w wysokości 21 tys. 600 złotych. W sytuacji
trojga lub większej liczby dzieci
rodzina odpisuje już 2 tys. 950 zł
miesięcznie za każde dziecko.
Odnosząc to do warunków polskich,
widzimy, że rodzina z trojgiem dzieci
i dochodami około 100 tys. zł rocznie
w ogóle nie płaci podatku. Takie
rozwiązanie upraszcza i skutecznie
integruje system podatkowy z instru-
Orbán
wyprzedza
Brukselę
tującej niektóre decyzje fiskalne,
szczególnie te, które dotykają kapitał
zagraniczny.
Rodzina i praca
Centralnym obszarem polityki
makroekonomicznej jest polityka prorodzinna. Jej celem jest stworzenie
warunkówdo wychowywania dzieci
i ochrona realnych dochodów rodziny.
Węgierskie matki mają możliwość
pozostawania z dzieckiem w domu
przez pierwsze trzy lata (jeżeli zrezygnowały z pracy zawodowej, otrzymują 70 proc. wynagrodzenia). Głównym źródłem dochodów rodziny
powinna być praca. Dlatego też polityka tworzenia nowych miejsc pracy
(a nie walka z bezrobociem, tak jak to
bezskutecznie czyni rząd Tuska
i Rostowskiego) jest integralnym programem polityki prorodzinnej.
To oczywiście musi kosztować. Aby
zrealizować ten ambitny cel, rząd Orbána kieruje się zasadą sprawiedliwego, tj. równego rozkładania
ciężarów. W procesie tym biorą udział
nie tylko obywatele węgierscy, ale
także państwo oraz działające na
Węgrzech wielkie koncerny z udziałem kapitału zagranicznego.
Poniżej wymienię cztery najważniejsze regulacje fiskalne mające
motywować Węgierki do rodzenia
dzieci, przedsiębiorstwa skłaniać do
tworzenia nowych miejsc pracy
i chronić realne dochody węgierskich
rodzin.
1. Podatek od dochodów z pracy PIT. Od stycznia 2011 roku obowiązuje podatek liniowy ze stałą krańcową stawką opodatkowania w wysokości 16 proc. i kwotą wolną od
podatku w wysokości podwójnego
miesięcznego wynagrodzenia w gos-
mentami polityki prorodzinnej. Ponadto jest ono o wiele mniej kosztowne
niż skomplikowany system ulg i transferów.
2. Podatek dochodowy od osób
prawnych – CIT. Od lipca 2010 roku
obowiązuje obniżona do 10 proc.
stawka CIT. Jest to obecnie najniższa
stawka w Unii. Dotychczas najniższą
stawkę miała Irlandia – 12,5 procent.
Równocześnie dla małych firm wprowadzono możliwość płacenia podatku
ryczałtowego, czyli kwotowego, zamiast standardowej stawki CIT.
3. Stały kurs walutowy dla kredytów
hipotecznych zaciągniętych w obcych
walutach. Deprecjacja forinta w czasie
kryzysu finansowego dramatycznie
pogorszyła sytuację młodych rodzin,
które zaciągnęły kredyt hipoteczny
w obcych walutach. W celu ustabilizowania ich sytuacji dochodowej
zarówno skutki deprecjacji forinta, jak
i bieżące ryzyko kursowe przejął na
siebie Bank Centralny Węgier. Został
ustalony stały – korzystny dla kredytobiorców – kurs dla walut, w których
spłacane są kredyty hipoteczne.
4. Podatki: kryzysowy, sektorowy
i bankowy. Zgodnie z zasadą solidarnego ponoszenia kosztów kryzysu
rząd wprowadził jednorazową daninę
publiczną obejmującą prominentne
sektory z dominującym udziałem
kapitału zagranicznego takie jak: energetyka, telekomunikacja, sektor finansowy i wielkopowierzchniowe sieci
handlowe. Jednorazowy podatek kryzysowy został następnie przekształcony w podatek sektorowy, liczony nie
od zysku (zysku można przecież nie
wykazać), lecz od przychodu, czyli
obrotu, bądź od sumy bilansowej, jak
to jest w przypadku banków. Równocześnie wprowadzono bankowy
STRONA 9
podatek transakcyjny od każdej operacji przy okienku bankowym. Niestety,
jest on często skutecznie przerzucany
na klientów.
Wnioski i efekty
Opisane rozwiązania stanowią
jedynie fragment programu reform
strukturalnych na Węgrzech. W krótkim artykule nie sposób o wszystkim
napisać. W szczególności nie przedstawiłem działań związanych z cięciami po stronie wydatków, które zostały
zapisane w pakiecie korygującym
bilans finansów państwa z października 2012 roku.
Niemniej jednak z przytoczonych
powyżej rozwiązań fiskalnych można
wyraźnie odczytać intencję i logikę
działania rządu Viktora Orbána. Jest
nią znaczne zmniejszenie obciążeń
podatkowych węgierskich rodzin
i węgierskich przedsiębiorców oraz
przeniesienie zobowiązań fiskalnych
na duże koncerny o charakterze
oligopolistycznym z dominującym
udziałem kapitału zagranicznego.
Równocześnie, zmniejszając opodatkowanie pracy, zarówno po stronie
pracodawców, jak i pracobiorców, rząd
przeniósł ciężar opodatkowania na
stronę bieżącej konsumpcji, podnosząc
podatek VAT do poziomu 27 procent.
Zmniejszenie kosztów pracy ma na
celu zwiększenie konkurencyjności
węgierskiej gospodarki, a w szczególności jej eksportu.
I jeszcze kilka słów o efektach. Jak
wcześniej nadmieniłem, trzy lata to za
mało, aby usunąć skutki ośmiu lat
rządów postkomunistycznych. Najbardziej spektakularnym efektem jest systematyczny wzrost liczby urodzeń,
począwszy od 2011 roku do dzisiaj.
Jak pokazują dane statystyczne, tylko
w pierwszej połowie 2012 roku urodziło się blisko 6 proc. więcej dzieci
niż w takim samym okresie roku
poprzedniego, a realny dochód rodzin
posiadających troje dzieci wzrósł
o blisko 20 procent.
Drugim, równie spektakularnym
efektem jest stały wzrost stopy zatrudnienia z 59 proc. w roku 2010 do 63
proc. na koniec 2012 roku. Oznacza to,
że od chwili przejęcia rządów przez
Viktora Orbána liczba miejsc pracy
zwiększyła się na Węgrzech o 120
tysięcy. Nadmienię, że w wielu krajach
Europy liczba zatrudnionych po prostu
spada.
Nie można jeszcze powiedzieć, że
gospodarka Węgier weszła w fazę
ożywienia gospodarczego. Wyraźnie
jednak widać symptomy stabilizacji
makroekonomicznej. Zahamowany
został spadek PKB i proces dalszego
zadłużania gospodarki. Deficyt budżetowy po raz pierwszy od czasu wejścia
Węgier do Unii znalazł się poniżej 3
proc., zaś bilans handlu zagranicznego
dzięki ożywionemu eksportowi jest
dodatni. Warto pojechać na Węgry
i przyjrzeć się Viktorowi Orbánowi
z bliska.
Autor jest pracownikiem Katedry Teorii
Systemu Rynkowego Kolegium Zarządzania
i Finansów w Szkole Głównej Handlowej.
STRONA 10
FAKTY - OSOBY
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Towarzystwo...
Tadeusz M. Płużański
część 1
„Najsłynniejszy żyjący polski socjolog. Wnikliwy filozof” - czytaliśmy we
wstępie do wywiadu z prof. Zygmuntem Baumanem w „Gazecie Wyborczej”. Jakże podobnie brzmiały
nekrologi po zmarłym w 2007 r. koledze Baumana - prof. Włodzimierzu
Brusie: „Odszedł wybitny, zasłużony
profesor, prawy człowiek w latach próby”. Brus nie był co prawda „światowej sławy socjologiem”, ale „światowej sławy ekonomistą”. Tak jak
Bauman został oddelegowany na front
stalinowskiej nauki z LWP, gdzie
„służył” jako oficer polityczno-wychowawczy. Od politruka do profesora
- taka kariera połączyła obu „myślicieli”. Kariera, którą robili po trupie
przedwojennej Polski, jako przedstawiciele nowych „elit” - sowieckich.
Pamięci Włodzimierza Brusa tekst
pod znamiennym tytułem: „Ucieczka
od końca świata” napisał w „Gazecie
Wyborczej” sam Adam Michnik.
Uczeń Brusa, ale także Baumana.
Dwustronicowy artykuł Michnika nie
był biografią Brusa, ale kolejnym politycznym manifestem: „To, co obserwuję w polskiej polityce, nie przypomina końca świata. To raczej sceny
z filmu amerykańskiego - najpierw jest
pożar w burdelu, a potem akcja
nabiera tempa. Nie mam umiejętności
strażaka, by gasić ten pożar. Chciałbym spojrzeć nań z pewnej perspektywy - ileż to już było takich pożarów…”
- stwierdza Michnik i konstatuje:
„nasze życie nie sprowadza się do walk
z „układem”, „wykształciuchami”,
„partią białej flagi” i innymi tego
rodzaju fantomami”.
Co z tym wszystkim miał wspólnego
Włodzimierz Brus? Michnik chciał
najpewniej powiedzieć: odp… się od
profesora, tak jak wcześniej kazał to
samo uczynić względem towarzysza
generała.
W tej samej „GW” sylwetkę
zmarłego („Profesor Brus - mój
mistrz”) przedstawił Waldemar Kuczyński, magistrant Brusa z 1965 r. na
Wydziale Ekonomii Politycznej
Uniwersytetu Warszawskiego (w III
RP doradca premierów Mazowieckiego i Buzka): „Największy popłoch
budził profesor Włodzimierz Brus.
Egzamin u niego uważano za kataraktę śmierci, kto ją przebył, miał
magisterkę w kieszeni”. Ja mam inne,
oczywiście nieprawomyślne skojarzenie. Jeśli już o śmierci mowa, to może
tak: Podpis Heleny Wolińskiej nie był
kataraktą śmierci, tylko jej przedsionkiem. Wymieniona pani to stalinowska prokurator, żona Brusa, budząca niemniejszy popłoch, ale nie
studentów, tylko Bogu ducha winnych
ludzi, których pod dyktando bezpieki
kazała aresztować. Jej podpis to nie
zaliczenie w indeksie, ale przepustka
na tamten świat.
– Żona nie będzie rozmawiała
z prasą. Ja też nie.
– Dlaczego?
– Po prostu „nie”.
Gdzie się podziała tak wychwalana
odwaga pana profesora?
Do komunizmu przez biedę
„Wszystko to wywarło na mnie wielkie
wrażenie, jako przekonujące wyjaśnienie procesu historycznego wskazujące obecnie na socjalizm z jego
planową gospodarką jako jedyne realistyczne lekarstwo na ewidentnie
nieuleczalne choroby kapitalizmu”.
„Polska przedwojenna była bardzo
zacofanym krajem, co okupacja jeszcze bardziej pogłębiła. (…) Jeśli
spojrzeć wtedy na ówcześnie istniejące
ugrupowania polityczne, partia komunistyczna obiecywała rozwiązania
najlepsze. Jej program najbardziej nadawał się do rozwiązania ówczesnych
polskich problemów. I byłem całkowicie przekonanym komunistą. Idee
komunistyczne były po prostu rozwinięciem idei Oświecenia” – mówi
z kolei Zygmunt Bauman, urodzony
w 1925 r. w Poznaniu. Swoje „zaczadzenie” zbrodniczą ideologią tłumaczy
podobnie jak Brus: biedą w Polsce, ale
też biedą własnej rodziny. Ile w tym
prawdy, tylko Bauman to wie, bo
znamy relacje, że jego ojciec był żydowskim kupcem, właścicielem
kamienicy.
S³aba milicja,
porządna Informacja
“Światowej sławy socjolog” Zygmunt Bauman
Po prostu „nie”
Kilka lat wcześniej uczczono –
oczywiście w „Gazecie Wyborczej” –
80-lecie Włodzimierza Brusa, wybitnego przedstawiciela środowiska
rewizjonistów i „odważnego ekonomisty”. Prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar, wymieniając zasługi
profesora, napisał wówczas: „jaka
szkoda, że nie ma go tutaj”. Przede
wszystkim szkoda, że do Polski nie
wróciła przed oblicze Temidy jego
żona. Kiedy wybuchła sprawa działalności Wolińskiej w stalinowskim
aparacie represji, zadzwoniłem do
oksfordzkiego mieszkania państwa
Brusów. Był 11 października 1999 r.
W słuchawce odezwał się męski głos:
- Czy rozmawiam z panem profesorem Brusem?
- Tak, a o co chodzi?
- O pana żonę, Helenę WolińskąBrus. Do 15 października powinna się
stawić na przesłuchanie w warszawskiej prokuraturze w sprawie bezprawnego aresztowania generała Augusta
Emila Fieldorfa „Nila”.
W 1921 r. w Płocku w rodzinie
Abrama Zylberberga i Heleny z domu
Askanas urodził się syn Beniamin.
„Chociaż sytuacja mojej własnej
rodziny była relatywnie dobra (mój
ojciec - pracownik umysłowy ochotniczej organizacji żydowskiej – zachował pracę w całym okresie międzywojennym), zestawienie nieczynnych fabryk i marnowanych produktów
obok armii ludzi desperacko poszukujących pracy i walczących o swe
przetrwanie rodziło pytania, których
nie można było zlekceważyć” – tak
młody Zylberberg zdawał się tłumaczyć swoją drogę do komunizmu
(strona Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, rozdział „Ekonomiści
polscy w świecie”, tekst: „Zmora
reformowania socjalistycznego systemu ekonomicznego”, bez daty).
Potem przyszły książki – wedle
określenia samego Brusa (wówczas
jeszcze Zylberberga) – „ojców założycieli”: „Ekonomia polityczna” Bogdanowa, „Nauki ekonomiczne” i „Manifest komunistyczny” Marksa:
Waldemar Kuczyński w dalszej
części wspomnienia o swoim mistrzuBrusie pisze: „Niski, metaliczny baryton, sylwetka energiczna, wojskowa,
służył chyba u Berlinga”. Rzeczywiście, po ukończeniu studiów w Saratowie (ZSRS) w 1944 r. Włodzimierz Brus rozpoczął służbę w aparacie polityczno-wychowawczym LWP.
Sam tak to wspominał: „Moim
przydziałem w armii stał się wkrótce
wydział publikacji Głównego Zarządu
Polityczno-Wychowawczego, gdzie
byłem głównie zaangażowany w pisanie i publikację materiałów wykładowych na tematy socjoekonomiczne
dla oficerów politycznych, zajmując
się zarówno przedwojenną przeszłością (ciemną), jak i perspektywami
powojennej odbudowy oraz przyszłym
rozwojem Polski w jej nowych – znacznie przesuniętych na zachód – granicach i w warunkach radykalnie zreformowanego systemu ekonomicznego
(jasnego)”.
W maju 1945 r. por. Włodzimierz
Brus (jeszcze jako Beniamin Zylberberg) alarmował centralę o sytuacji na
Opolszczyźnie: „Milicja jest b. słaba,
źle uzbrojona i na niesłychanie niskim
poziomie moralnym. (…) Milicjanci
biorą udział w rabunkach, są często
w cichej zmowie z „szabrownikami”
(…) Kierownictwo MO i UB odnoszą
się z największym pobłażaniem do
rabunków i gwałtów”.
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Brus: „W kampaniach wyborczych
roku 1946 (najpierw referendum,
później wybory do parlamentu) wojsko
jako całość, a w szczególności jego
zarząd polityczno-wychowawczy, były
silnie zaangażowane po stronie
kierowanej przez komunistów koalicji
przeciw siłom opozycji. Na początku
1947 roku zostałem zwolniony z wojska, aby zostać młodszym redaktorem
teoretycznego dwumiesięcznika Polskiej Partii Robotniczej - polskiego
odpowiednika partii komunistycznej
(zostałem członkiem partii jeszcze
w wojsku)”.
Zygmunt Bauman po zakończeniu
„służby” politruka w LWP przeszedł
do zbrodniczego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego – to w ramach
tej sowieckiej jednostki za walkę
z „bandami”, czyli niepodległościowym podziemiem dostał Krzyż
Walecznych. „Moja praca to były
nudy” – stwierdził cynicznie w jednym z wywiadów.
A potem, jako TW „Semjon”,
współpracował z niemniej zbrodniczą
Informacją Wojskową. Po latach tak
bezczelnie to ocenił: „Każdy porządny
obywatel powinien uczestniczyć
w kontrwywiadzie”. A donoszenie na
„wrogów ludu” tłumaczył w równie
pokrętny sposób: „Tego ode mnie
oczekiwano, ale nie pamiętam, żebym
cokolwiek takiego robił. Nie miałem
nic do roboty – siedziałem w biurze
i pisałem – to nie była dziedzina,
w której mogłem zebrać cokolwiek
ciekawego”. „Ciekawego” może nie,
ale szkodliwego dla innych – z pewnością. Każdy donos w każdych
czasach przynosi szkodę, a w systemach totalitarnych – szkodę dużo
większą. Przypomnijmy również profesorowi opinię jego oficera prowadzącego: „dobrze wyszkolony. Materiały jego są cenne i dają analizę
pracy aparatu polityczno-wychowawczego”.
„Okrucieństwa bezpodstawnych
prześladowań”
Włodzimierz Brus podjął pracę
naukową w Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR, SGPiS i na
Wydziale Ekonomii Politycznej UW.
Miał przyczynić się do „umocnienia
pionu ideologicznego i wziąć udział
w obalaniu nauki burżuazyjnej”. Robił
to z powodzeniem. Wtedy z uczelni
musiały odejść takie tuzy przedwojennej profesury jak Kotarbiński,
Tatarkiewicz, Ossowscy.
Jakże podobnie przebiegała kariera
Zygmunta Baumana. Będąc jeszcze
w KBW uczył się w partyjnej Akademii Nauk Społecznych i Politycznych, a następnie na Uniwersytecie
Warszawskim. Promotorem jego pracy
magisterskiej był słynny marksistowski ideolog prof. Adam Schaff. Jako
asystent innego stalinowca – Juliana
Hochfelda – zrobił błyskawiczną karierę naukową – w 1956 r. obronił
pracę doktorską, a cztery lata później
zrobił habilitację. W latach 60.
FAKTY - OSOBY
wykładał także w Wyższej Szkole
Nauk Społecznych przy Komitecie
Centralnym PZPR – kuźni sowieckich
„elit”. To utorowało mu drogę do dalszej kariery, kariery „wybitnego,
światowej sławy socjologa”.
Podobnie było z Brusem. W swoich
ówczesnych, stalinowskich publikacjach
wychwalał
„demokrację”
w Związku Sowieckim, a w Polsce
ekonomię marksistowsko-leninowską
(przeciwną kapitalistyczno-obszarniczej) oraz jej mentorów – Bieruta
i Minca, równocześnie atakując niepodległą Polskę – zgniłą i umierającą
pod rządami „bezwzględnej faszys-
“Światowej sławy ekonomista”
Włodzimierz Brus
towskiej dyktatury sanacji”.
W połowie lat 50. Brus zmienił
front: ortodoksyjny marksista – jak
Bauman i wielu im podobnych – został
rewizjonistą. O 1956 r. pisał: „Wkrótce
zaczęło się zwalnianie z więzień
i obozów koncentracyjnych, początkowo powoli, a następnie szybciej
i szerzej, milionów rzekomych »wrogów ludu«, odsłaniając prawdziwą
skalę i okrucieństwa bezpodstawnych
prześladowań. Wszystko to obnażyło
fałsz nie tylko mistyczno-absolutystycznych roszczeń do uniwersalnej
ważności tego, co było przedstawiane
jako fundamenty teorii marksizmuleninizmu, lecz również wersji racjonalno-relatywistycznej (»konieczne
w swoim czasie«)”.
Jakoś zapomniał prof. Brus, że już
wówczas żył pod jednym dachem
z osobą odpowiedzialną za „okrucieństwa bezpodstawnych prześladowań”
– krwawą stalinowską prokurator
Heleną Wolińską.
W 1957 r. tak chciał zmieniać socjalizm: „program zmian w modelu
gospodarczym powinien zawierać – jako jeden z zasadniczych punktów – zadanie pogłębienia planowania centralnego”.
Należał m.in. do Klubu Krzywego
Koła, razem z Władysławem Bartoszewskim, którego Wolińska przetrzymywała bezprawnie w więzieniu
przez 18 miesięcy bez przedstawienia
aktu oskarżenia.
Czerezwyczajka i samookreślenie
Dla Włodzimierza Brusa marzec
1968 r. zaczął się w styczniu. W akcie
protestu przeciwko zdjęciu „Dziadów”
Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym wystąpił z PZPR. 19 marca, na
spotkaniu aktywu partyjnego w Sali
Kongresowej Gomułka (towarzysza
„Wiesława” przed „odwilżą” Wolińska
też chciała wsadzić do więzienia, tak
jak to zrobiła z jego najbliższym
współpracownikiem – Zenonem Kliszką) zaatakował literatów, m. in. Stefana Kisielewskiego i Pawła Jasienicę,
i naukowców – obok Brusa także Bronisława Baczkę, Zygmunta Baumana
i Leszka Kołakowskiego: „zwalczając
od lat politykę naszej partii z pozycji
rewizjonistycznych - świadomie i z premedytacją sączyli wrogie poglądy
polityczne w umysły powierzonej ich
pieczy młodzieży”.
Rozpowszechniano ulotki:
„Bauman z Brusem i Baczką ta
podstępna szajka
Pastwiła się nad Polską jak
czerezwyczajka”.
I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego w Lublinie, niejaki Kozdra, na
wiecu 21 marca 1968 r. przemawiał:
„Mamy prawo żądać wyraźnego samookreślenia się tych Żydów, obywateli
naszego państwa, którzy jeszcze się nie
samookreślili”. Na łamach „Walki
Młodych” Brus został postawiony
w jednym rzędzie z Bermanem, Różańskim i Światłą. Prowokacja wobec
profesora zawierała jednak źdźbło
prawdy - komunistyczny politruk Brus
przybył razem z nimi z ZSRS, żeby
instalować w Polsce nową władzę,
a rewizjoniście Brusowi jakoś nigdy
nie przeszkadzało, że prywatnie związał się ze stalinowską inkwizytorką.
Jego koledzy-naukowcy – prócz
Zygmunta Baumana także Leszek
Kołakowski i Bronisław Baczko –
marksistowscy ortodoksi i walczący
ideologowie stalinizmu – też zostali
rewizjonistami.
Bauman – jak twierdzi – słono za to
zapłacił: „współpracowałem przez 2-3
lata [z Informacją Wojskową – TMP],
a przez 15 lat bezpieka mnie prześladowała. (…) szpiegowano mnie, donoszono na mnie, mój telefon był na
podsłuchu itd. Wyrzucili mnie z KBW
i w końcu, jak Pani wie, wyrzucili mnie
też z uniwersytetu i zakazano publikacji mych prac. (…) Czuję się bardziej ofiarą” – mówił dziennikarce
brytyjskiego „Guardiana” w 2007 r.
A przecież przez te wszystkie lata,
kiedy był „prześladowany”, wykładał
dalej – na Uniwersytecie Warszawskim i w Wyższej Szkole Nauk
Społecznych przy KC. Kształcił kolejnych „homo sovieticus”, najpierw
bardziej stalinowskich, potem bardziej
rewizjonistycznych. Bo okupacyjna
komunistyczna władza z siedzibą
w Moskwie wciąż potrzebowała nowych „elit”, które zastępowały te
prawdziwe, przedwojenne. A wychowane przez Baumana i Brusa zastępy
naukowców „nowego typu” do dziś
mają potężny wpływ na polską rze-
STRONA 11
czywistość – nie tylko akademicką, ale
na świat kultury, polityki i gospodarki.
Kierunek – Wielka Brytania
Włodzimierz Brus został wyrzucony
z UW 25 marca 1968 r. To najbardziej
znany fakt z jego biografii, często
przytaczany w rewizjonistycznych
i politycznie poprawnych publikatorach. Ta sama decyzja, którą podpisał minister oświaty i szkolnictwa
wyższego Henryk Jabłoński dotyczyła
również innych, wspomnianych już
akademików: Baumana, Baczki, Kołakowskiego. Przez kolejne lata PRL-u
na Brusa istniały „zapisy cenzorskie”.
Brus o marcu 1968 r.: „Pomimo
wysoce niepomyślnych perspektyw,
podjąłem decyzję nieopuszczania
kraju i przyjąłem jedyną dostępną mi
pracę (żadna instytucja nie ośmieliłaby się zatrudnić mnie bez bezpośredniego polecenia z Komitetu
Centralnego Partii) w Instytucie Ekonomiki Budownictwa Mieszkaniowego. Panująca tam atmosfera była
bardzo pobudzająca intelektualnie,
prawdopodobnie również z uwagi na
to, że wśród personelu były ofiary
wcześniejszych (i często ostrzejszych)
fal prześladowań. Pracowałem tam
prawie cztery lata”. Znów ani słowa
o Wolińskiej i jej ofiarach.
Ponieważ jednak – kontynuuje Brus
– „nie było żadnych widocznych perspektyw dla podjęcia jakiejkolwiek
otwartej pracy akademickiej w Polsce
(…), gdy nadeszło zaproszenie na jednoroczny pobyt na University of Glasgow, zbiegające się z pilną potrzebą
rozwiązania za granicą rodzinnych
problemów zdrowotnych, wybraliśmy
wyjazd na chwilowy odpoczynek. Nie
tak rzadki przypadek najdłuższego
żywota rzeczy tymczasowych potwierdził się w naszym przypadku: po
owocnym roku w Glasgow nadarzyła
się sposobność kontynuowania pracy
w mojej dziedzinie na długoterminowych zasadach w Oksfordzie”.
Państwo Brusowie, zachowując polskie obywatelstwo, zamieszkali
w spokojnej, willowej dzielnicy tego
uniwersyteckiego miasteczka. Profesor wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską
w Wolfson i Saint Anthony`s College.
Jego żona uczestniczyła w sympozjach
naukowych, udzielała się towarzysko,
ostentacyjnie manifestując swoje
poparcie dla „Solidarności” i potępiając stan wojenny…
część 2 w numerze 35
Głos Polski
nie chce
salonowych układów,
chce... Prawdy
STRONA 12
PSYCHOLOGIA i POLITYKA
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Kiedy rządzą nami
psychopaci
część 2
Z
aczęliśmy zdawać sobie sprawę, że nie tylko jest to logiczne, ale i przerażająco
trafne - przerażająco, ponieważ patologia wśród sprawujących władzę
może mieć katastrofalne skutki dla
wszystkich ludzi podlegających władzy takich patologicznych jednostek.
Dlatego też zdecydowaliśmy się pisać
ten temat i publikować materiał
w Internecie.
Gdy tylko materiał pojawił się na
naszej stronie, zaczęły napływać od
czytelników listy z podziękowaniami
za nazwanie tego, co działo się w ich
życiu osobistym, jak również za
pomoc w zrozumieniu tego, co dzieje
się na tym – jak się wydaje, zupełnie
oszalałym – świecie. Zaczęliśmy
myśleć, że to epidemia, i w pewnym
sensie mieliśmy rację, choć w inny
sposób niż nam się zdawało. Jeśli
człowiek zarażony wysoce zakaźną
chorobą ma w pracy kontakt z dużą
liczbą ludzi, skutkuje to wybuchem
epidemii. Taki sam proces zachodzi,
jeżeli osoba posiadająca władzę
polityczną jest psychopatą – może ona
zapoczątkować epidemię psychopatologii wśród ludzi, którzy zasadniczo
nie są psychopatyczni. Tego typu idee
wkrótce znalazły potwierdzenie z niespodziewanego źródła. Dostałam
email od polskiego psychologa, który
napisał:
Szanowni Państwo,
Dostałem na komputer Wasz Specjalny Projekt Badawczy [Special Research Project]. Wykonujecie najważniejszą i najbardziej wartościową
pracę dla przyszłości narodów. [...]
Jestem bardzo starym psychologiem
ADWOKACI
KRZYSZTOF
PREOBRA¯EÑSKI
ANITA KOCU£A
SPECJALIŒCI W SPRAWACH
KRYMINALNYCH I RODZINNYCH
Sheraton Centre, Suite 414
Richmond Tower
100 Richmond Street West
Toronto, ON M5H 3K6
416.964 -1717
tel. samochodowy
416.580-1408
klinicznym. Czterdzieści lat temu
wziąłem udział w tajnych pracach
badawczych dotyczących prawdziwej
natury i psychopatologii makro-społecznego zjawiska zwanego “komunizmem”. Pozostali badacze byli naukowcami z poprzedniego pokolenia
i już nie żyją.
z wiedzą o tym piekle, wiedzą bezcenną dla nas wszystkich, szczególnie
w tych dniach i w tym czasie, kiedy
wydaje się oczywiste, że podobne
piekło spowija naszą planetę. Ryzyko
podjęte przez grupę naukowców
prowadzących badania, które stały się
bazą dla tej książki, przekracza pojęcie
Dogłębne studia nad naturą psychopatii – która odegrała zasadniczą
i inspirującą rolę w tym makro-społecznym zjawisku psychopatologicznym i odróżniająca je od innych
anomalii psychicznych - wydają się
być niezbędnym przygotowaniem do
zrozumienia złożonej natury tego
zjawiska. Duża część pracy, którą
wykonujecie teraz, została wykonana
w tamtych czasach. …
Jestem w stanie dostarczyć Wam
większość niezwykle wartościowych
dokumentów naukowych, przydatnych
dla Waszych celów. Mam na myśli
moją książkę “Ponerologia polityczna
– Nauka o charakterze zła w adaptacji
do celów politycznych”. Egzemplarz
tej książki możecie również znaleźć
w Bibliotece Kongresu oraz w niektórych bibliotekach uczelnianych
i publicznych w USA.
Bądźcie tak mili i skontaktujcie się
ze mną, abym mógł przesłać wam jej
egzemplarz.
Wasz oddany
Andrzej M. Łobaczewski
większości z nas. W dużej części byli
to ludzie młodzi, dopiero rozpoczynający karierę, kiedy naziści zaczęli kroczyć w swoich stumilowych
oficerkach przez Europę. Badacze
przeżyli to wszystko, a potem, kiedy
naziści zostali wypędzeni i zastąpieni
przez komunistów pod władzą Stalina,
badacze przez całe lata stawiali czoło
uciskowi, jakiego ci z nas, którzy
dzisiaj decydują się opowiedzieć przeciwko Bushowskiej Rzeszy, nie są
w stanie sobie nawet wyobrazić. Skoro
więc oni przez to przeszli i przeżyli,
i przynieśli nam stamtąd informacje,
posiadanie mapy, która poprowadzi
nas w tych zapadających ciemnościach, może ocalić nam życie. To
właśnie w tym kontekście, zanim
zajmiemy się Ponerologią, chciałabym
przywołać fragment, w którym profesor £obaczewski omawia znaczenie
gruntownych badań klinicznych nad
złem:
Ta nowa wiedza jest niezmiernie
bogata w kazuistyczne szczegóły…
Zawiera wiedzę i opis [tego] zjawiska
w kategoriach naturalnego światopoglądu, odpowiednio zmodyfikowany
zgodnie z potrzebą zrozumienia
[wielu] spraw…
Rozwojowi tej znajomości zjawiska
towarzyszył rozwój języka komunikatywnego, przy pomocy którego
społeczeństwo może informować się
Odpisałam natychmiast. Kilka tygodni później manuskrypt przybył pocztą.
W trakcie czytania zdałam sobie
sprawę, że to, co trzymam w ręku, jest
w istocie kroniką zstąpienia do piekła,
transformacji i triumfalnego powrotu
i ostrzegać o niebezpieczeństwach.
Obok więc wspomnianej już dwumowy ideologicznej, powstaje więc
trzeci język, posługujący się po części
nazwami zapożyczonymi z oficjalnej
ideologii, ale o znaczeniowo odpowiednio zmodyfikowanymi. W pewnej
części język ten operował nazwami
zapożyczonymi od pewnych zdarzeń,
powiedzeń lub dowcipów.
Mimo swojej dziwaczności, język
ten staje się użytecznym środkiem
komunikacji i stał się dość sprawnym
środkiem komunikacji i przyczyniał
się do regeneracji więzi społeczeństwa
ludzi normalnych… Jednak mimo
wysiłków literatów i dziennikarzy, ten
język zrozumiały wewnątrz tych krajów pozostał hermetyczny na zewnątrz
obszaru objętego makrosocjalnymi
zjawiskami patologicznymi. [...]
Ta nowa wiedza, opisywana językiem wyrosłym z odmiennej rzeczywistości, pozostaje czymś zupełnie
obcym dla osób, które wciąż usiłują
zrozumieć to zjawisko patologiczne
posługując się kategoriami pojęciowymi krajów normalnego człowieka.
Wszelkie próby zrozumienia tego
języka kończą się poczuciem bezradności, które daje początek tendencji
do tworzenia własnych doktryn,
zbudowanych z pojęć własnego świata
i niezręcznie zapożyczonych elementów ideologicznych patokracji. Takie
doktryny, jak np. amerykańska doktryna antykomunistyczna, utrudniały
jeszcze bardziej zrozumienie natury
zjawiska. Może więc obiektywny opis
zamieszczony w niniejszym opracowaniu umożliwi im przezwyciężenie
powstałego w ten sposób impasu.[...]
Warto zwrócić uwagę na szczególną
rolę, jaką odgrywali w tych czasach
pewni ludzie; brali oni udział w odkrywaniu charakteru tej nowej rzeczywistości i pomagali innym znaleźć
właściwą drogę. Mieli normalną
naturę, lecz nieszczęśliwą młodość,
już w dzieciństwie poddawani byli
dominacji jednostek z różnymi
dewiacjami psychicznymi, wliczając
w to patologiczny egotyzm i metodyczną przemoc. Nowy system rządów
był dla tych ludzi uderzająco podobny
do ich własnych doświadczeń powielonych na wielką skalę społeczną.
Pojmowali więc tę nową rzeczywistość bardziej prozaicznie, od początku
traktując [nową] ideologię na wzór
znanych im paralogistycznych opowieści, które miały na celu skrywanie
ich własnych gorzkich doświadczeń.
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
PSYCHOLOGIA i POLITYKA
Szybko dotarli do prawdy, bo zło ma
analogiczną genezę i naturę niezależnie od społecznej skali jego występowania.
Tacy ludzie rzadko są rozumiani
w szczęśliwych społeczeństwach, lecz
stali się przydatni; ich wyjaśnienia
i wskazówki okazały się trafne i były
przekazywane dalej, powiększając ten
dorobek poznawczy. Jednak oni sami
cierpieli podwójnie, ponieważ było to
zbyt wiele udręki jak na jedno życie...
W społeczeństwie pojawiały się
w końcu różne osoby, które dopracowywały się bogatszej wiedzy praktycznej i wyczucia realiów psychologicznych takiego systemu i myślenia
patokratów. Niektórzy opanowali tak
dobrze tę idiomatykę ich odmiennego
języka pojęć, że mogli posługiwać się
nim podobnie jak dostatecznie
wyuczonym językiem obcym. Rozszyfrowywali więc łatwo zamiary i słabości takiej władzy i służyli innym
radą w ich kłopotach z nią. Ci bezinteresowni adwokaci społeczeństwa
ludzi normalnych mieli swój niczym
nie zastąpiony udział w jego życiu
i przetrwaniu. Tymczasem tamci nie
potrafią nigdy nauczyć się myślenia
kategoriami normalnego człowieka,
chociaż usiłują to czynić przez całe
życie. Równocześnie możność przewidywania sposobu reagowania
takiego systemu i jego ludzi prowadzi
nas ponownie do wniosku o jego wewnętrznej usztywnionej przyczynowości, która pozostawia niewiele pola
dla naturalnej i racjonalnej swobody
wyboru. [...]
Pewnego dnia skierowano do autora
pacjentkę, byłą więźniarkę hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Powróciła z tego piekła w raczej wyjątkowo dobrej kondycji, tak że mogła
jeszcze wyjść za mąż i urodzić troje
dzieci. W ich wychowaniu jednak
stosowała nader twardy reżim, który
był w widocznym stopniu reminiscencją świata obozowego, tak trwale
persewerującego w tych ludziach.
Dzieci reagowały na to nerwicowym
protestem i agresją wobec innych
dzieci.
W toku psychoterapii matki przywoływaliśmy z jej pamięci postacie
esesmanów i esesmanek wskazując
przy tym na ich psychopatyczne cechy,
ponieważ z takich głównie się rekrutowali. Aby pomóc jej wyeliminować
z siebie przyswojone od nich patologiczne tworzywo psychiczne, należało
podawać jej pewną wiedzę o naturze
tych zjawisk i częstości ich występowania w populacji (metoda statystyczna). To ułatwiło jej znalezienie
bardziej obiektywnej perspektywy
wobec tamtej rzeczywistości i przezwyciężanie jej perseweracji w sobie.
Mogła więc łatwiej odbudowywać
swoją więź ze społeczeństwem i zaufanie do ludzi normalnych…
Równolegle z rozwojem wiedzy praktycznej i języka wewnętrznej komunikacji, kształtują się inne zjawiska
psychiczne, które mają istotne znacze-
nie dla procesu transformacji społeczeństwa pod panowaniem patokracji,
zaś dostrzeganie tych przemian jest
niezbędne dla zrozumienia ludzi
i narodów, którym wypadło żyć
w takich warunkach, a także dla oceny
sytuacji politycznej. Do przemian tych
należą psychiczne uodparnianie się
ludzi i ich przystosowywanie się do
życia w tak odbiegających od normy
warunkach.
Początkowo metody terroru psychicznego, ta specyficzna broń patokratycji, techniki patologicznej arogancji
i “włażenia ludziom do duszy
z butami”, działają tak traumatyzująco, że pozbawia to ludzi zdolności
celowego reagowania. Na psychofizyczne aspekty tych zjawisk zwracałem
już uwagę. Kilkanaście lat później
analogiczne postępowanie bywa odbierane jak dobrze znany kabotynizm
i nie pozbawia normalnego człowieka
umiejętności myślenia i celowej
obrony. Jego odpowiedzi bywają
taktycznie przemyślane, dawane
z pozycji świadomości intelektualnej
przewagi i często zabarwione ironią.
Człowiek potrafi już spojrzeć w oczy
cierpieniu, a nawet śmierci, z koniecznym spokojem. Z rąk patokratów
wypada jedna z najbardziej skutecznych broni.
Ten proces uodparniania się należy
rozumieć po części jako skutek
powyżej opisanego narastania praktycznej znajomości zjawiska makrospołecznego. Jest on również efektem
wielowarstwowego stopniowego gromadzenia wiedzy o zjawisku, jak
i obycia się z nim, wytwarzania się
odpowiednich nawyków reagowania
i samokontroli oraz wypracowywania
w międzyczasie przekonań i postaw
moralnych. Te same sytuacje, które
wyzwalały chłodną niemoc ducha albo
paraliżowały umysł, po latach powodują ochotę przepłukania gardła czymś
mocniejszym, aby pozbyć się tego
paskudztwa.
Był czas, kiedy wielu ludzi marzyło
o takich pigułkach, które pozwoliłyby
im łatwiej przetrwać rozmowy z władzą lub przymusowe szkolenia ideowe, zwykle pod przewodnictwem jakiejś psychopatycznej postaci. Niektóre nowoczesne środki antydepresyjne
dawały ten pożądany skutek. Po
dwudziestu latach zapomniano o tym
zupełnie.
Kiedy w 1951 zostałem aresztowany
po raz pierwszy, przemoc, arogancja
i psychopatyczne metody wymuszania
zeznań pozbawiły mnie prawie zupełnie zdolności do samoobrony. Po
pierwszych dniach aresztu, bez picia
i o głodzie, mój umysł przestał działać
w takim stopniu, że nie przypominałem sobie nawet samego przypadkowego zajścia, które spowodowało
moje aresztowanie. Nie zdawałem
sobie sprawy z tego, że było ono sprowokowane i że istniały okoliczności,
które pozwalały na obronę. Zrobili ze
mną prawie wszystko, na co mieli
ochotę.
Kiedy w roku 1968 zostałem aresztowany po raz ostatni, byłem przesłuchiwany przez pięciu groźnie wyglądających funkcjonariuszy bezpieki.
W pewnym momencie, zaplanowawszy z góry ich reakcję, zacząłem
uważnie wodzić oczami po ich twarzach. Kiedy ten najważniejszy zapytał
mnie: „Co sobie myślicie, kiedy tak na
nas patrzycie?” Odpowiedziałem bez
obaw o konsekwencje: „Tak się zastanawiam, dlaczego to tylu spośród
panów kończy karierę w zakładzie
psychiatrycznym”. Zatkało ich na
chwilę, a potem ten sam człowiek
wykrzyknął „Bo to jest taka cholerna
robota!” „Ja myślę że jest właśnie
odwrotnie”, powiedziałem spokojnie.
Następnie zabrano mnie z powrotem
do celi.
Trzy dni później miałem możność
rozmawiania z nim znowu, ale tym
razem okazywał mi znacznie więcej
szacunku. Potem kazał mnie wyprowadzić, jak się okazało – na ulicę.
Jechałem do domu, wciąż nie dowierzając oczom, że widzę wielki park,
który mijaliśmy. Kiedy kładłem się
w domu do łóżka, świat był jeszcze
niezupełnie realny, ale człowiek wyczerpany nocami na desce zasypia
twardo. Kiedy się obudziłem rano,
powiedziałem na głos: Panie Boże,
przecież rządzisz na tym świecie!
W tym czasie wiedziałem nie tylko,
że mniej więcej 1/4 funkcjonariuszy
tajnej policji ląduje ostatecznie
w szpitalu psychiatrycznym. Wiedziałem także i to, że ich “chorobą zawodową” bywa demencja zastoinowa,
spotykana niegdyś prawie wyłącznie
u starych prostytutek. Niezależnie od
rodzaju wykonywanego zawodu,
człowiek nie może bezkarnie gwałcić
w sobie elementarnych ludzkich
uczuć. Pod tym względem Towarzysz
Kapitan miał trochę racji. Równocześnie jednak moja psychika była już
w znacznym stopniu uodporniona,
a reakcje dalekie od tych sprzed
siedemnastu lat.
Te wszystkie przemiany ludzkiej
świadomości i nieświadomości prowadzą do przystosowania się do życia
w takim systemie zarówno jednostek
jak i społeczeństwa. W tak zmienionych warunkach, i wśród materialnych
i moralnych ograniczeń, wytwarza się
zaradność życiowa gotowa pokonać
wiele trudności. Wytwarza się także
nowa więź społeczna ludzi normalnych pomagających sobie nawzajem.
To społeczeństwo, działając solidarnie i ze znajomością rzeczy, zaczyna
znajdować sposoby wpływania na
różne instancje takiej władzy i realizowania pożytecznych celów gospodarczych i społecznych… A zatem
przekonanie, że w takim kraju społeczeństwo zostało zupełnie odsunięte
od wpływu na rządy, jest nieścisłe.
W rzeczywistości bowiem to coraz
lepiej zorganizowane społeczeństwo
w pewnym stopniu współrządzi i mimo niepowodzeń osiąga pewne sukcesy, zmierzając do wytworzenia
STRONA 13
znośniejszych warunków bytowania.
Dzieje się to jednak w sposób zupełnie
odmienny niż w krajach demokratycznych.
Te procesy: poznawczy, psychicznego uodparniania się i przystosowania, pozwalają na wytworzenie nowej
więzi międzyludzkiej i społecznej,
która działa w zasięgu znacznej
większości ludzi, a którą nazwaliśmy
już “społeczeństwem ludzi normalnych”. Odnogi tej więzi rozciągają się
dyskretnie w świecie reżimowej burżuazji, wśród ludzi, którym można do
pewnego stopnia zaufać…
Wymiana informacji, ostrzeżeń
i wzajemna pomoc obejmuje całe
społeczeństwo. Kto jest w stanie to
zrobić, oferuje pomoc każdemu, kto
znalazł się w tarapatach, często w taki
sposób, że dana osoba nie wie kto jej
pomógł. Jeżeli sam, przez brak ostrożności w kontaktach z władzą, ściągnie
na siebie nieszczęście, spotyka się
z wyrzutami, ale nie zostanie bez
pomocy.
Wytworzenie się takich więzi umożliwia fakt, że ten nowy podział
społeczeństwa uwzględnia tylko
w niewielkim stopniu takie czynniki,
jak poziom uzdolnień i wykształcenia
człowieka, czy tradycje przynależności do dawnych warstw społecznych.
Zredukowanie różnic ekonomicznych
również ułatwia powstanie nowej
więzi. Po jednej stronie tego podziału
znaleźli się ludzie o najwyższej
kulturze i ludzie prości, intelektualiści,
pracownicy umysłowi, robotnicy
i wieśniacy, których połączyła wspólnota protestu ich ludzkich natur przeciwko dominacji paraludzkich przeżyć
i metod rządzenia.
W tej więzi rodzi się wzajemna
sympatia i zrozumienie pomiędzy
ludźmi niegdyś podzielonymi przez
różnice dobrobytu i tradycje społeczne. Sposób pojmowania drugiego
człowieka, jaki tej więzi służy, ma
charakter bardziej psychologiczny
i rozumiejący indywidualne motywacje ludzkie. Przy tym wszystkim zachowany zostaje szacunek ludzi przeciętnych dla tych, którzy reprezentują
wartości inteligencji i wykształcenia.
Pojawiają się więc pewne wartości
społeczne i moralne, które mogą
przetrwać.
Geneza tej wielkiej solidarności
międzyludzkiej oraz ocena człowieczeństwa swojego i innych, stają się
jednak zrozumiałe dopiero wtedy,
kiedy poznaliśmy już naturę tego
patologicznego zjawiska makro-społecznego i jego oddziaływanie.
Nasuwa się refleksja nad tym, jak ta
więź jest w swojej naturze odmienna
od amerykańskiego “competitional
community” [społeczeństwa konkurencyjnego].
Andrzej M. £obaczewski
część 3 w numerze 35
STRONA 16
NASZE SPRAWY
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Zdarzył się cud nad Wisłą
Szanowny Panie Redaktorze,
Minęła kolejna rocznica „Bitwy
Warszawskiej” 1920 r. To był cud nad
Wisłą. Nawałnica bolszewicka została
powstrzymana. Nowo odrodzona Polska i Europa zostały uratowane. Nie
wszyscy jednak rozumieją na czym
w istocie ten CUD polegał. Bitwę wygrał geniusz wojskowy gen. Rozwadowskiego. Ten tekst nie jest jednak
artykułem polemicznym - kto był ważniejszy Piłsudski czy Rozwadowski.
Jest wiele nieznanych wątków historii.
Wg relacji polskich pensjonariuszy
„Wawel Villa” z Cooksville, udział
w bitwie wzięło kilku pilotów amerykańskich, którzy przegnali armię Budionnego, pilotując kilka starych samolotów przelatujących nad konnicą
Budionnego i wywołując panikę. Ale
jest jeszcze inny wątek - malo znany,
a być może najważniejszy. Cud nad
Wisłą jest zwany cudem dlatego, że
obu walczącym stronom ukazała się
Matka Boska i ochroniła Polskę
i Europę przed nawałą bolszewików.
S³awomir Basiukiewicz
Cud nad Wis³ą Matka Boża Łaskawa
- dzieje kultu i ³aski”
Fragmenty książki ks. dr-a Józefa
Marii Bartnika i Ewy J.P. Storożyńskiej
pod tym samym tytułem.
N
a znanym obrazie Jerzego
Kossaka Cud nad Wisłą,
ponad żołnierzami polskiego
wojska broniącego przyczółków Warszawy przed bolszewicką nawałą,
jaśnieje postać Matki Boskiej. To nie
żaden przypadek ani licencia poetica.
Maryja faktycznie zjawiła się wówczas, by obronić ledwie powstałą po
okresie rozbiorów Polskę przed kolejną niewolą, by uchronić tę ziemię
przed antychrześcijańską ideologią.
Fakt Jej zjawienia, który przetrwał
przede wszystkim w pamięci ludu,
oficjalnie był jednak przez dziesięciolecia pomijany milczeniem - niewygodny zarówno dla części polskich
polityków, widzących w tym możliwość osłabienia w opinii publicznej
znaczenia odniesionego zwycięstwa,
jak i dla rządzących po drugiej wojnie
światowej w Polsce komunistów, dla
których wojna 1920 roku była niepowetowaną klęską.
O. Józef Maria Bartnik SJ i Ewa
Storożyńska zebrali zachowane świadectwa i odkryli jeszcze jeden,
niezwykle cenny rys zjawienia Maryi
na przedpolu Warszawy. Otóż Maryja
miała się ukazać na niebie w takiej
postaci, jak jest przedstawiona na
czczonym w kościele ojców jezuitów
na Starym Mieście w Warszawie
obrazie Matki Bożej £askawej - przed
wiekami ogłoszonej Patronką miasta
i kraju.
Stąd niezwykle barwna historia
powstania obrazu i rozwoju jego kultu
- Maria £askawa uznawana była za
niezastąpioną orędowniczkę w czasie
zarazy, a jej sława sięgała do wielu
innych miast Rzeczypospolitej, w tym
Krakowa i Wilna. Zwycięstwo roku
1920 zostało jednak uproszone przez
polskie społeczeństwo w gorliwej
modlitwie. To wskazówka dla nas na
dzisiaj…
Praca ks. dr. Józefa Marii Bartnika
SJ przerywa tę zmowę milczenia
i ujawnia zatajany przez dziewięćdziesiąt lat fakt dwukrotnego publicznego ukazania się Bogurodzicy, 14
i 15 sierpnia 1920 r., w czasie walk
o Ossów i Wólkę Radzymińską.
Autor przedstawia te nieznane szerszemu ogółowi zdarzenia, które zmieniają dotychczasowe rozumienie przebiegu bitwy o Warszawę. Książka jest
monografią tematu. Prezentuje, poczynając od roku 1608, panoramę wydarzeń, których kulminacją będzie zjawienie się Bogurodzicy na ziemi
warszawskiej w poświęconym Jej
dniu, święto Wniebowzięcia, w roku
1920. Przytacza także proroctwa, które
pół wieku wcześniej te zdarzenia
zapowiadały. Ujawnienie faktu ukazania się Bożej Matki bolszewikom
w decydującym momencie walk, kiedy
ważyły się losy nie tylko Polski, lecz
także Europy, weryfikuje oficjalną
wersję przebiegu Bitwy Warszawskiej,
w której dotychczas zdarzenia te nie
były odnotowane.
Ukazanie się Matki Bożej
podczas Bitwy Warszawskiej 1920.
Kontekst historyczny i polityczny
Pojawienie się Bogurodzicy ponad
polskimi oddziałami broniącymi bolszewikom dostępu do Warszawy
w wigilię święta Wniebowzięcia
(Ossów) i w samo święto (Wólka
Radzymińska) nie było ani grą świateł
na niebie, ani urojeniem grupki egzaltowanych dewotów, ani też pobożną
legendą.
Było faktem!
Podczas krwawych zmagań, kiedy
rozstrzygał się los Polski - a co za tym
idzie, Europy - Maryja dwukrotnie
zjawiła się na przedpolach Warszawy,
a data i okoliczności tego wydarzenia
zostały zapowiedziane przez Najświętszą Dziewicę blisko pół wieku
wcześniej. Postać Maryi, jaśniejąca na
ciemnym niebie, była dobrze widoczna.
Bolszewicy bez trudu odgadli, kogo
widzą! Zjawienie się Matki Bożej
przeraziło ich tak, że w panice rzucili
się do ucieczki. Po ustaniu działań
wojennych ci z nich, którzy byli internowani w obozach jenieckich, wielokrotnie o tym opowiadali.
Fakt publicznego zjawienia się
Bogurodzicy, potwierdzony przez
setki naocznych świadków, pozornie
nie wzbudził zainteresowania czynników oficjalnych. Nie komentowano go
ani nie dementowano, niemniej podjęto stanowcze kroki, by nie dopuścić
do nagłośnienia sprawy. Obawiano się,
że publiczne roztrząsanie tego zdarzenia mogłoby negatywnie wpłynąć
na dobre imię polskich żołnierzy,
oficerów oraz generalicji, a także Naczelnego Wodza - Marszałka Piłsudskiego, dlatego konsekwentnie je zatajano. Rzecz jasna także w czasach
reżimu komunistycznego sprawę przemilczano, choć z zupełnie innych
przyczyn.
W marcu roku 1921, po podpisaniu
traktatu pokojowego w Rydze, dla
odrodzonej ojczyzny zaczęła się nowa
epoka. Marszałek Piłsudski jeździł po
całym kraju i dekorował zasłużonych
żołnierzy, sztandary jednostek oraz
trąbki bojowe Krzyżami Srebrnymi
Orderu Wojskowego Virtuti Militari.
Rozliczano czas wojny, historycy
przystąpili do dokumentowania jej
przebiegu, honorowano bohaterów,
przyznawano ordery i medale.
Fakt dwukrotnego publicznego
zjawienia się Bogurodzicy na przedpolach Warszawy okazał się bardzo
niewygodny dla Ministerstwa Spraw
Wojskowych.
Dla masonów - a było ich wielu
wśród polityków - sprawa ta była nie
do przyjęcia, gdyż „masoneria z właściwą sobie zaciekłością stara się
wypierać z życia narodowego i państwowego wszelką myśl Bożą i religijną.”
(…)
Pisarz Adam Grzymała-Siedlecki,
korespondent wojenny w roku 1920,
w swojej książce Cud Wisły nader
wnikliwie wskazał na „złożoność czynników cudownego zwycięstwa w bitwie
warszawskiej”, podkreślając współistnienie czynników „materialnych”,
takich jak:
- zjednoczenie rządu,
- konsolidacja społeczeństwa,
- obudzenie ducha walki u żołnierzy
i ochotników, z czynnikiem „duchowym”, na który złożyły się:
- publiczne zawierzenie Polski Sercu
Jezusowemu 19 czerwca 1920 r. przez
najwyższe władze kościelne, w którym
oficjalny udział wzięli Naczelnik
Państwa i przedstawiciele władzy;
- powtórzenie zawierzenia przez
Konferencję Episkopatu Polski na
Jasnej Górze w dniach 26-27 lipca;
- ponowienie aktu obrania Maryi
Królową Polski, dokonane przez
Episkopat Polski na Jasnej Górze 2627 lipca;
- nowenny błagalno-pokutne, połączone z procesjami i całodziennym
czuwaniem przed Przenajświętszym
Sakramentem w całej Polsce, a szczególnie w Warszawie (6-15 sierpnia);
- nowenna błagalno-pokutna na Jasnej Górze w intencji ocalenia
Ojczyzny (7-15 sierpnia);
- nowenna o wstawiennictwo Matki
Bożej i ratunek dla Polski, odprawiana
w każdej świątyni w kraju;
- apel biskupów polskich do Ojca
Świętego o modlitwę za Polskę;
- apel biskupów polskich do episkopatów świata o modlitwę za Polskę;
- apel biskupów do narodu - jego
owocem było 105 714 zgłoszeń do
Armii Ochotniczej gen. Hallera.
Te płynące z milionów serc gorące
błagania wzruszyły serce Najczulszej
z Matek i wyjednały łaskę Jej dwukrotnego publicznego ukazania się
podczas walk na przedpolach stolicy,
co w konsekwencji zmieniło bieg
historii Polski, Europy i świata.
JE Arcybiskup Józef Teodorowicz
powiedział, że Maryja „w wielkie swe
święta [...] zwykła czynić [...] swe zmiłowania.”
Prawdziwość tych słów potwierdzili… sami bolszewicy!
Z relacji jeńców wojennych wiemy,
że 15 sierpnia 1920 r. po północy ujrzeli postać Bożej Matki unoszącą się
ponad atakującymi Polakami (w okolicach wsi Mostki Wólczańskie i Wólka Radzymińska). Otwarcie przyznawali, że ukazanie się Bogurodzicy
było przyczyną rejterady z pola walki:
Was się nie boimy, ale z Nią walczyć
nie będziemy!
Komisarz Feliks Dzierżyński tak
scharakteryzował wybrańców losu,
którym dane było ujrzeć Bogurodzicę:
„Armia bolszewicka - to dzicz bezmyślna, chyba niewiele się różniąca od
hord tatarskich z zamierzchłej przeszłości”.
Aby sprecyzować, co wysoki komisarz miał na myśli, wyjaśnijmy, że
słowo «horda» pochodzi z czasów najazdów na Polskę plemion Mongołów,
nazywanych u nas Tatarami, których
cechowało wyjątkowe barbarzyństwo
i okrucieństwo. Mongołowie byli bezlitośni: dzieci i kobiety brali w jasyr,
opornych - zabijali, a wziętych w niewolę używali, jako żywe tarany do
podbicia kolejnych warowni i miast.
Żołnierzy spod znaku czerwonej
gwiazdy - pentagramu, symbolu Lucyfera - roznosiła ta sama niszczycielska furia, co owe barbarzyńskie
plemiona. Bolszewicy, podobnie jak
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Tatarzy, nie uznawali żadnej świętości
ani nie znali uczucia litości. Mieli oni
stalowe nerwy i serca z kamienia – bo
jak inaczej tłumaczyć brutalne mordy
i gwałty, dokonywane na bezbronnej
ludności cywilnej i osobach duchownych.
(…)
ŚWIADKOWIE UKAZANIA
SIĘ BOGURODZICY
Bogurodzica, groźna jak zbrojne
zastępy, pojawiła się na nocnym niebie
w chwili, gdy porucznik Stefan
Pogonowski wraz ze swoim batalionem znienacka zaatakował pozycje
bolszewików. Sołdaci, obudzeni
w środku nocy niespodziewaną strzelaniną, struchleli, widząc kobiecą
postać unoszącą się na niebie ponad
atakującymi Polakami. Jej szeroki,
granatowy płaszcz powiewał na wietrze, odcinając się smugami światła od
czarnego nieba. Jego poły zasłaniały
stanowiska Polaków i znajdującą się
za nimi Warszawę. Chaotyczna strzelanina nie trwożyła zawieszonej na
niebie Postaci. Co więcej, dostrzeżono, że Niebiańska Osoba jakby
wychyla się to w jedną, to w drugą
stronę i odrzuca czy też odbija lecące
w Jej stronę - czyli w kierunku Polaków - pociski!
Osłupieli ze zgrozy bolszewicy
obserwowali, jak odrzucone przez
Niewiastę kartacze eksplodują tam,
gdzie znajdowały się ich odwody!
Ksiądz Zdzisław Król przytoczył
NASZE SPRAWY
świadectwo gospodyni ze wsi pod
Radzyminem, u której nieprzytomny
z przerażenia krasnoarmiejec szukał
kąta do ukrycia się.
Wstrząśnięty mówił, że widział na
własne oczy, jak „Matier Bożja
brasala puli!” - Matka Boża rzucała
(odrzucała) pociski!
Bolszewicy byli ludźmi twardymi,
nie ulegali łękom. Jednak widok majestatycznej postaci Bogurodzicy,
jakby zawieszonej na niebie, wywołał
wstrząs. Obudził zagłuszone sumienia
i… wiarę.
Wy etawo nie widieli.
Tuda pod Warszawoj stojała
bolszaja armija.
My tuda widieli Bożiju Matier,
katoraja zaslanijala Palijakow
Wyście tego nie widzieli.
Pod Warszawą stała wielka armia.
Myśmy tam widzieli Bożą Matkę,
która osłaniała Polaków.
I oto, wbrew solennym zapewnieniom komisarzy, że Boga nie ma,
sołdaci świadczyli o Jego istnieniu -
Jerzy Kossak – “Cud nad Wisłą”
A sumienia te, które teraz, w obecności Najświętszej Dziewicy doszły
do głosu, wołały, oskarżały i przypominały o popełnionych niegodziwościach, mordach, gwałtach i okrucieństwach!
Każdy z nich czuł, że powinien paść
na twarz, by oddać Matce Bożej cześć,
by błagać o wybaczenie straszliwych
win, by żebrać o zmiłowanie! Jednocześnie serca przepełniała trwoga!
Uczucie to przeważało i bolszewicy,
ogarnięci panicznym strachem, uciekali na łeb, na szyję, porzucając
tabory, działa i amunicję. Nikt z krasnoarmiejców nie myślał o konsekwencjach ucieczki z pola walki, nikt nie
lękał się sądu polowego. Wszyscy
śmiertelnie bali się Maryi! Ochłonęli
dopiero pod Zambrowem, gdzie
wstrząśnięci opowiadali chłopom:
wszak na własne oczy oglądali Bożą
Matkę! Jej postać nie była urojeniem,
widmem czy duchem.
Obserwowali Niebiańską Niewiastę
działającą! Widzieli, jak odrzucała
wystrzelone w kierunku Polaków
pociski! Czy nie jest ironią losu, że
prześladowcy wiary i mordercy księży
katolickich stali się naocznymi świadkami zjawienia się Najświętszej Maryi?
Wrogowie krzyża, programowi
ateiści, chętnie i dobrowolnie składali
świadectwa istnienia Bogurodzicy!
Jaki pogląd mieli bolszewicy na temat
istnienia Boga, dowiadujemy się z relacji ks. Wiktora, Mieczkowskiego,
proboszcza parafii św. Idziego w Wyszkowie. W sierpniu 1920 r. zmuszony
był przyjąć na kwaterę bolszewicką
wierchuszkę. Podczas posiłków goś-
STRONA 17
ciom rozwiązywały się języki: przyszli
do mnie na pogawędkę [...].
Chrystus był pierwszym rewolucjonistą – rzeki drugi – za rewolucję
oddal życie, a kościół wypaczył jego
idee, ucząc o wolnej woli, której nie
ma i być nie powinno. Komuna tak
wychowa człowieka, że tylko dobrze
robić będzie. [...]
Nie ma ani Boga, ani duszy, więc
tylko na ziemi trzeba używać, a wy nie
okłamujcie ludzi, obiecując im niebo.
Jak już wspominaliśmy, bolszewików, którzy widzieli Matkę Bożą
w Wólce Radzymińskiej, można było
liczyć na setki.
Paradoksalnie - byli oni świadkami
obiektywnymi i rzetelnymi, co gwarantował ich laicki światopogląd.
Przekonano ich, że Bóg nie istnieje!
Wpojono pogląd, że Pismo Święte jest
jedną z baśni tysiąca i jednej nocy,
zbiorem podań i legend!
Początkowo nie chciano im wierzyć.
Sądzono, że zmyślili historię o ukazaniu się Matki Bożej, by wytłumaczyć niechlubną ucieczkę z pola
walki. Jednak zgodnych świadectw
było tak dużo, że podejrzenia o mistyfikację musiały się rozwiać. Podejrzewano, że bolszewicy na skutek
nadużycia alkoholu mieli zaburzenia
psychiczne i zwidy. Było jednak
w najwyższym stopniu nieprawdopodobne, by takie same zaburzenia
dotknęły kilkuset różnych ludzi, znajdujących się we wsiach oddalonych od
siebie o 50 km… część 2 za tydzień
WALKA O POLSKĘ
STRONA 18
część 2
Piotr Chróściel
W
iesław Jurkiewicz podkreślał, że Zachód finansuje w Polsce jedynie działalność „harcerską” - wystąpienia
uliczne lub inne formy demonstracji
o aspekcie spektakularnym, niezbędne
do mobilizacji narodu, ale nie stanowiące istoty problemu. Podziemie nie
wykazywało chęci modyfikacji walki,
Prezydent RP Juliusz Nowina-Sokolnicki,
o nim szerzej za chwilę) udzielała wymiernej pomocy materialnej opozycji. Przesyłanie sprzętu bezpośrednio z USA
stanowiło znaczne utrudnienie. Zastosowano więc bardziej praktyczne rozwiązanie. Hanff przesyłał Jurkiewiczowi pieniądze (czeki), a Jurkiewicz oraz Andrzej
Wirga dokonywali zakupów na miejscu
zgodnie z zamówieniami Solidarności
Walczącej, której kurierzy przewozili następnie towar z RFN do Polski. Przykładowe rozliczenie wydatków z lutego 1986
potwierdza zakup między innymi wideo
kiewicza. Andrzej Wirga przesłał je w sierpniu 1987 do Polski za pośrednictwem
Eugeniusza Jaroszewskiego. Ponieważ
Jaroszewski od 1973 współpracował ze
Służbą Bezpieczeństwa, nie jest pewne,
czy kasety z nagranym instruktażem
„Ruch oporu” trafiły do kierownictwa
Solidarności Walczącej. Z relacji działaczy tej organizacji wynika, ze kasety te nie
były im znane.
Na początku istnienia Organizacji „Wolna Polska” Konstanty Hanff popierał
niekonstytucyjnego Prezydenta RP na
Uchodźstwie Stanisława Ostrowskiego.
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
po stronie Prezydenta Juliusza NowinySokolnickiego. Kiedy w roku 1984 u Konstantego Hanffa zjawili się przedstawiciele
Sokolnickiego - gen. Wacław Bakierowski
i inżynier Jan Libront, Hanff zadeklarował
swoją współpracę z jedynym prawowitym
Prezydentem RP na Uchodźstwie. Był to
kluczowy moment w tej historii. Wkrótce
rozpoczęła się jego kariera ministerialna
w kolejnych rządach podległych Sokolnickiemu. W latach 1985-1987 był Podsekretarzem Stanu w Rządzie RP na
Uchodźstwie. 16 maja 1987 został powołany na stanowisko Ministra Spraw Za-
Organizacja “WOLNA POLSKA”
ani pod względem metod, ani pod
względem środków. „Jeśli KPN - pisał
Hanff 5 października 1984 r. w liście
do Jurkiewicza - będzie nadal taka
‘harcerzykowata’ i nadal będzie narażać konspirację, to straci kredyt zaufania i możliwość działania do reszty.
(…) W tej sytuacji trzeba chyba całą
uwagę skupić na SW i forsować kampanię ‘publicity’ dla niej, aby przedstawić SW jako rzeczywistą siłę
podziemia w kraju. (…)”.
Zniechęcony postawą KPN Konstanty
Hanff nawiązał dzięki Wiesławowi
Jurkiewiczowi kontakt z przedstawicielem
Solidarności Walczącej w RFN Andrzejem
Wirgą. W lipcu 1984 r. Jurkiewicz poinformował Hanffa o utworzeniu kanału
umożliwiającego kontakt z Solidarnością
Walczącą w Polsce. Tak powstała grupa,
którą 18 września 1984 roku Hanff nazwał
dla celów praktycznych Grupą Logistycznego Wsparcia Podziemia. W praktyce
polegało to na utworzeniu mostu między
Nowym Jorkiem (Hanff) i Stuttgartem
(Jurkiewicz), za pomocą którego Organizacja „Wolna Polska” (jak również
Sony, mikrofonu, kaset do magnetofonu,
dwóch skanerów, lornetki, kompasu, kalkulatora, komputera i monitora Sanyo.
O tym, że pomoc ta docierała do kraju
świadczą informacje zamieszczane w pismach podziemnych.
Ciekawym przykładem współdziałania
Organizacji „Wolna Polska” i Grupy
Logistycznego Wsparcia Podziemia na
rzecz Solidarności Walczącej było wyprodukowanie 104 taśm magnetofonowych,
na których nagrano dźwiękową wersję
podręcznika zatytułowanego „Ruch oporu”. Znalazł się tam instruktaż dla podziemnego ruchu oporu w Polsce, opracowany w trzech grupach tematycznych:
1. Organizacja i szkolenie grup podziemnych
2. Działalność sabotażowa i terrorystyczna
3. Prowadzenie działań zbrojnych
Tekst opracował Wiesław Jurkiewicz.
Początkowo miał zostać wydany w formie
publikacji książkowej, która zostałaby
przerzucona do kraju. Ostatecznie zdecydowano się na kasety magnetofonowe.
Ich produkcją zajął się w USA Konstanty
Hanff. Gotowe nagrania zostały przerzucone do RFN, do Wiesława Jur-
Słowo Boże na najbliższą niedzielę
Ewangelia wg św. £ukasza Łk 14, 1. 7-14
Kto się wywyższa, będzie poniżony,
a kto się poniża, będzie wywyższony
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby
w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.
I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie
wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: «Jeśli cię kto zaprosi
na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca; by czasem ktoś znakomitszy od
ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was
obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”; i musiałbyś ze wstydem
zająć ostatnie miejsce.
Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy
przyjdzie gospodarz i powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej ”;
i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy
bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie
wywyższony».
Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: «Gdy wydajesz obiad albo
wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani
zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś
odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych,
chromych i niewidomych.
A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć;
odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».
Kiedy zwrócił się do niego z memoriałem
na temat polityki zagranicznej, otrzymał
od jednego z ministrów pozytywną odpowiedź, którą można było odczytać jako
gest poparcia dla „Wolnej Polski”. Potem
jednak tego ministra usunięto z rządu
londyńskiego, a na memoriał Hanffa nie
przyszła żadna konkretna odpowiedź.
W tym czasie do rąk lidera „Wolnej Polski” trafiła broszura na temat tzw. afery
Bergu. Studiujac ją Hanff dowiedział się,
że urzędujący w Londynie „pogrobowcy”
polskich przedwojennych partii politycznych brali spore pieniądze od CIA i wydawali je na własne cele. Jednocześnie
zorganizowano sieć wywiadowczą mającą
na celu wywołanie ewentualnego powstania w Polsce. W rzeczywistości była to
zasłona dymna mająca usprawiedliwić
branie pieniędzy, rzekomo na wspieranie
podziemia. Okazał się jednak, że kurierzy
z Bergu do kraju są agentami bezpieki.
Organizacja Wolność i Niezawisłość została rozbita. Wielu ludzi aresztowano
i skazano. - Winni byli - jak to okreslił
Hanff - „partyjniacy” z Londynu, którzy
nie potrafili dopilnować właściwej obsady
kurierskiej. Kiedy Prezydentem RP na
Uchodźstwie został August Zaleski, zaczął
domagać się śledztwa i kary dla sprawców
afery Bergu. Za to został znienawidzony
przez gen. Andersa i jego popleczników,
którzy w opozycji do Prezydenta i Rządu
RP stworzyli tzw. Radę Trzech łamiąc
w ten sposób Konstytucję Kwietniową
z 1935 roku. Hanff dowiedział się, że
kiedy zmarł Prezydent August Zaleski,
jego prawowitym następcą był Juliusz
Nowina Sokolnicki, który miał nominację
podpisaną przez Zaleskiego 22 września
1971. Tymczasem przeciwnicy Sokolnickiego prędko posadzili na „Zamku”
w Londynie Stanisława Ostrowskiego. Na
jego nominacji widniała data 24 lutego
1971, zatem dokument ten był nieważny.
Hanff zrozumiał też później, że sprężyną
londyńskiej sceny politycznej jest szefowa
PPS, działaczka żydowskiego pochodzenia Lidia Ciołkoszowa. Sokolnicki nigdy
nie miał nic wspólnego z lewakami,
a Ostrowski i jego następcy - Raczyński,
Sabbat i Kaczorowski byli posłusznymi
narzędziami lewicy pod wodzą Ciołkoszowej. Dlatego niekonstytucyjne władze
polskie w Londynie popierały lewicowy
Komitet Obrony Robotników (KOR). Ta
właśnie analiza - a przytaczam ją opierając
się na wywiadzie - rzece z Konstantym
Hanffem opublikowanym pod tytułem
„Niesamowita historia jednego życia” –
doprowadziła lidera Organizacji „Wolna
Polska” do przekonania, że słuszność jest
granicznych w Rządzie gen. Jana Alfreda
£okcikowskiego i pełnił tę funkcję nieprzerwanie do 22 grudnia 1990. W latach
1985-1990 wydawane przez Hanffa pismo
„Free Poland -Wolna Polska” pełniło rolę
nieoficjalnego organu Rządu RP na Uchodźstwie. Jako Minister Spraw Zagranicznych Konstanty Hanff opracował
Memoriał w sprawie zjednoczenia Niemiec, który został podpisany przez niego
oraz Prezydenta Sokolnickiego i doręczony między innymi niemieckiemu politykowi Franzowi Josefowi Straussowi.
Hanff wziął również udział w przygotowaniu pod względem prawnym aktu
przekazania władzy na uchodźstwie nowo
wybranemu prezydentowi w kraju. Twierdził, że zostało to dokonane w sposób
„arcylegalistyczny”. Niestety nie jest to
prawda, ponieważ zgodnie z artykułem 24
Konstytucji Kwietniowej „w czasie wojny
okres urzędowania Prezydenta Rzeczypospolitej przedłuża się do upływu trzech
miesięcy od zawarcia pokoju”. To samo
dotyczy następcy, wyznaczonego przez
prezydenta na wypadek opróżnienia się
urzedu przed zawarciem pokoju. Strony
walczące ze sobą w II wojnie światowej
(w tym Polska) nie zawarły żadnego
traktatu pokojowego po zakończeniu działań wojennych. Nadal istnieje zatem
prawny stan wojny i prezydent nie ma
prawa nikomu przekazywać władzy. Może
jedynie wyznaczyć swojego następcę.
W połowie lat 80. Konstanty Hanff
doszedł do wniosku, że jeden rząd
emigracyjny to za mało, aby znaleźć
posłuch wśród możnych tego świata.
W 1986 lider Organizacji „Wolna Polska”
walnie przyczynił się do utworzenia Rady
Środkowej Europy (Central European
Council - CEC), która była ośrodkiem
współpracy sześciu rządów emigracyjnych. Hanff był sekretarzem tej Rady
w latach 1986-1987. W 1986 odbyła się
pierwsza konferencja Rady Środkowej
Europy w Hotelu Dorian przy Park Avenue
w Nowym Jorku. Rządy emigracyjne kilku
państw Środkowej Europy podpisały
wówczas wspólną deklarację. Druga
konferencja CEC odbyła się w Hotelu
Plaza w Nowym Jorku, w październiku
1988. Również i tym razem opublikowano
wspólną deklarację. Konstanty Hanff
liczył, że tworzy podstawy współpracy
tych narodów w ramach przyszłej
jednoczacej się Europy. Kilka lat później
zrozumiał jednak swoją naiwność
mówiąc: „Proszę wziąć pod uwagę, że
działo się to na rok przed rozwaleniem
muru berlinskiego. Myśmy czuli, że stoimy
przed jakimś krytycznym momentem
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
G£OS Z NIEBA
STRONA 19
Wróg boi się waszej wiary
Odc. 4
Anioł Stróż Polski: Pisz, Człowiecze.
Potrzebujecie wytężonej pracy duchowej dla odnowienia narodu! Pamiętajcie, że partiami politycznymi nie
zmienicie ducha, lecz jedynie modlitwą
i ofiarą. Właśnie tego żąda dziś od was
Bóg - byście pozostali wierni waszej
historii i, przede wszystkim, waszej
tradycji.
Wiedzcie, że wasz wróg jest bardzo
aktywny i chce zniszczyć waszą tożsamość. Wrogowie pragną całkowicie
podporządkować was narzuconemu
prawu, które jest przeciwne Bogu.
Spójrzcie, ile dusz ulega tej presji,
wierząc, że w ten sposób osiągnie
dobrobyt - jednak zapominają, że
szczęście tylko i wyłącznie materialne
nie przynosi ani pokoju, ani błogosławieństwa dla narodu.
Teraz nadeszła próba dla narodów,
nadeszła próba dla Europy, która
zupełnie porzuciła korzenie chrześcijaństwa. Polska także została wplątana w ten wielki spisek przeciwko
Bogu - i to ze szczególną siłą, gdyż
wróg boi się waszej wiary, waszego
oddania Maryi. W całej swej historii
naród wasz okazał się ostoją chrześcijaństwa, bronił swej tożsamości, ale
też bronił wiary. Dziś znów objawia się
posłannictwo waszego narodu - aby
bronić wiary, dawać jej
narodowe świadectwo
wytrwałości, pomimo
tak wielu przeciwieństw.
TO JEST SZCZEGÓLNA GODZINA ŁASKI
DLA WAS.
Jak widzicie, nie jesteście osamotnieni w tej
walce, ponieważ Niebo
upomina się o was,
o waszą ofiarność, poświęcenie i odwagę. Sam
Zbawiciel upomina się o królowanie
w waszym narodzie. Musicie zrozumieć cały sens Intronizacji, aby ją
urzeczywistnić w całym życiu społecznym.
Ponieważ otrzymaliście wiekowe
posłannictwo, aby stać się przykładem
dla innych narodów oraz, aby mogła
wyjść z waszego narodu iskra pokoju
dla wielu narodów, musicie zrozumieć,
że Akt Intronizacji Chrystusa Króla
jest wypełnieniem Woli Bożej względem waszego narodu. JEST TO PLAN
BOŻY WZGLĘDEM WAS.
Jako Anioł Stróż waszego narodu,
pragnę wam pomóc w waszych
modlitwach. Jestem Aniołem Maryi,
który trzyma w swoim ręku
Maryjny dzwon, będący
znakiem głosu Boga i wezwaniem do jego realizacji.
Ten dzwon, który trzymam
w ręku, jest dzwonem
Maryjnym - to znak, że
Królowa waszego narodu
wzywa także was, abyście
odpowiedzieli na Jej matczyne wezwanie i poprzez
modlitwy, ofiary i pokutę
umacniali wiarę w waszym
narodzie.
Módlcie się za waszych biskupów,
którzy - niestety - nie rozpoznają
znaków czasu, a zaangażowali się
w poprawność polityczną. Wielu z nich
nie chce przyjąć Intronizacji, ponieważ boją się odpowiedzialności oraz
urzeczywistnienia tego, do czego
zostali powołani - mianowicie do
głoszenia Królestwa Chrystusowego
na ziemi. Dlatego też Święta Matka
w historii, lecz nie udało się nam wzbudzić
zainteresowania. Elita tego świata już
miała to wszystko odpowiednio ‘nagrane’
i nasze emigracyjne podrygi nie były nikomu potrzebne”.
W roku 1990 dla Konstantego Hanffa
stało się jasne, że popieranie KPN było ze
strony “Wolnej Polski” błędem.
Swoje polityczne sympatie organizacja
ta całkowicie przestawiła wówczas na
Solidarność Walczącą, której cele i styl
działania były bliższe “Wolnej Polsce” niż
działalność innych ugrupowań. Hanff
wysłał wtedy do kilku wydawnictw w Polsce listy z propozycją współpracy. Kiedy
przeanalizował wszystkie otrzymane odpowiedzi, doszedł do wniosku, że najbardziej uczciwie i sensownie odpowiedział
mu Zbigniew Rutkowski. Ten młody
działacz niepodległościowy nie był już
wówczas nowicjuszem. Swą pracę dla
Ojczyzny rozpoczął w latach 1983/1984
jako redaktor „Pokolenia Walczącego –
antysocjalistycznego pisma młodych”.
Działał w Konfederacji Młodej Polski
„Rokosz”. W 1984 został aresztowany.
W latach 1990-1994 Zbigniew Rutkowski
był redaktorem tygodnika, miesięcznika,
a następnie kwartalnika „Solidarność
Walcząca”. Kiedy Hanff nawiazał współracę z Rutkowskim, ten zakładał własne
Wydawnictwo WERS (powstało w 1993
roku). W wyniku współpracy tych dwóch
wybitnych Polaków wiosną 1998 w Poznaniu doszło do wydania pierwszego krajowego numeru kwartalnika politycznego
„Wolna Polska”. Swoją nazwą i politycznym profilem nawiazywał on do emigracyjnych wydań „Wolnej Polski”, a fakt
tej kontynuacji potwierdza numeracja
pierwszego, podwójnego wydania - I-II/
149-150. Redaktorem naczelnym krajowych wydań kwartalnika “Wolna Polska”
został Zbigniew Rutkowski. Członkami
pierwszego zespołu redakcyjnego byli
również Konstanty Hanff oraz płk Marian
Gołębiewski, który zmarł niestety przed
wydrukowaniem pierwszego numeru. Dlatego pierwsze krajowe wydanie kwartalnika „Wolna Polska” zostało poświęcone
Jego pamięci. Płk Marian Golębiewski był
uczestnikiem kampanii wrześniowej,
potem „cichociemnym”, zrzuconym do
Polski w październiku 1942 roku, komendantem Obwodu Hrubieszów AK, a w
1945 zastępcą Komendanta Okręgu Lubelskiego WiN. Komunistyczne sądy skazały
Golębiewskiego na 3-krotną karę śmierci,
zamienioną na dożywocie. W więzieniu
spędził 10 lat. Od 1970 odsiedział 4, 5
roku więzienia za współtworzenie i udział
w organizacji „Ruch”. Od 1977 był
aktywnym działaczem Ruchu Obrony
Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).
Zbigniew Rutkowski dokonał kilku
znaczących wyczynów. W czerwcu 2001
roku skierował do Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie
działalności wolnomularstwa na terenie
Rzeczypospolitej, zawierający Memorandum w sprawie zagrożenia niepodleglości
Państwa Polskiego przez działającą
w Polsce masonerię. Tym samym Zbigniew Rutkowski jako pierwszy obywatel
polski od czasów II Rzeczypospolitej
podjął prawną walkę z wolnomularstwem.
Zmarły 17 grudnia 2000 roku Konstanty
Zygfryd Hanff byłby z niego dumny, bo
sam konsekwentnie zwalczał masonerię.
W 2001 roku Wydawnictwo WERS
Zbigniewa Rutkowskiego wydało pierwszą w Polsce książkę o konstytucyjnych
władzach RP - „Prezydent i Rząd Rzeczypospolitej na Uchodźstwie”. 5 lat później
to samo wydawnictwo opublikowało pracę
„Nieznany Prezydent Rzeczypospolitej
Polskiej Juliusz Nowina-Sokolnicki”. To
pierwsza w Polsce książka o tym wielkim
polskim mężu stanu. Jej autor Robert
Majka był działaczem Solidarności Walczącej. Organizacja ta nigdy nie udzieliła
otwartego poparcia Prezydentowi Sokolnickiemu, ale właśnie w środowisku
Solidarności Walczącej przetrwali zwolennicy tezy o legalności tej prezydentury.
Zachował się podpisany przez Prezydenta
Sokolnickiego dokument, w którym poświadcza on, iż „Pan Robert Majka,
działacz struktur niepodległościowych
(Solidarność Walcząca, Partia Wolności)
w okresie jarzma komunistycznego
w Kraju był współpracownikiem Rządu
Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie.(…)”.
Konstanty Hanff przekazał całe swoje
archiwum do kraju. Na jego bazie powstało „Archiwum Organizacji i Redakcji
Wolna Polska”, które gromadzi dorobek
działaczy i organizacji emigracyjnych
i przygotowuje tę dokumentację przed jej
udostępnieniem historykom. W roku 2013
Zbigniew Rutkowski przejął kilkaset
teczek dokumentacji Polish American
Public Relations Committee (PAPUREC)
z Santa Monica w USA. Teczki zostały
uporządkowane i przekazane do zasobów
„Archiwum Organizacji i Redakcji Wolna
Polska” w zbiorach Archiwum Emigracji
przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika
w Toruniu.
Obecnie zespół redakcyjny kwartalnika
politycznego „Wolna Polska” współtworzą - poza redaktorem naczelnym Zbigniewem Rutkowskim - Jarosław Maszewski (redakcja w Poznaniu), Robert
Majka (redakcja w Przemyślu), Krzysztof
Koczwara (redakcja w Nowym Jorku,
USA), Lesław Giermański (redakcja
w New Jersey, USA) oraz autor tego tekstu
(redakcja w Warszawie).
Współpraca Prezydenta RP na Uchodź-
12 stycznia 2010
Kościół przeżywa kryzys, ponieważ
mało kto troszczy się o prawdziwe
Królestwo Boże. Samymi przepisami,
nakazami, nie umocni się ducha
narodu ani nie pomnoży miłości Bożej.
Błogosławię wam w Imię Ojca
i Syna i Ducha Świętego.
Tekst Orędzi wg. wydania: Adam
Cz³owiek: Anio³ Stróż Polski. Orędzia
dla Polski i Polaków 2009-2012,
Instytut Wydawniczy św. Jakuba 2013
Nihil Obstat: zatwierdzam do studiowania i medytacji prywatnej.
Ks. Abp. Andrzej Dzięga, 17 maja
2013; NR O1d-1/2013
© Zabrania się przedruku, kopiowania, skracania, wykorzystywania całości tekstu lub jego fragmentu bez
zgody wydawcy.
Zamówienia książki: tel. w Polsce:
52-382-4027.
Od red.: “Głos Polski” otrzymał
specjalne pozwolenie na publikację
niektórych orędzi.
ciąg dalszy nastąpi
stwie Juliusza Nowiny-Sokolnickiego
z Organizacją „Wolna Polska” Konstantego Hanffa oraz stworzonymi przez
Zbigniewa Rutkowskiego - Wydawnictwem WERS i kwartalnikiem politycznym
„Wolna Polska” przyniosła wspaniałe
owoce i z pewnością będzie inspiracją dla
przyszłych zwycięstw. Organizacja
„Wolna Polska” istniała ponad 15 lat
opierając się o mała garstkę sympatyków,
dzięki dobrowolnym składkom pokrywającym zaledwie 10 procent wydatków
oraz dzięki uporczywej pracy i prywatnym
funduszom kierującego jej działalnością
Konstantego Hanffa. „Wolna Polska” nie
zrzeszała członków. Nie wydawała legitymacji. Stanowiła luźny związek ludzi
pragnących działać, walczyć o wolność
i niepodległość Polski oraz wszystkich
narodów cierpiących pod jarzmem komunistycznej dyktatury.
Nie ulega wątpliwości, że Konstanty
Hanff był wielką polityczną osobowoscią.
Pracując dla „Wolnej Polski” stosował
radykalne i niekonwencjonalne metody
walki z wrogiem, udowadniając, że dodany do nazwy tej organizacji przymiotnik
„bojowa” nie był tanim chwytem propagandowym.
Senator II RP i jeden z pierwszych mentorów „Wolnej Polski” Tadeusz Katelbach
powiedział o tej organizacji: „Weszliście
na trwałe do historii”.
Czytając kwartalnik „Wolna Polska”,
wydawany w Poznaniu przez Zbigniewa
Rutkowskiego, pamiętajmy, ze zarówno
on jak i pozostali redaktorzy tego periodyku kontynuują niesamowite dzieło
Konstantego Zygfryda Hanffa i Orga-nizacji „Wolna Polska”.
Piotr Chróściel
Redaktor kwartalnika politycznego
„Wolna Polska”, Warszawa
STRONA 20
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
ZAPRASZAMY
Elegancki
wystrój
Znakomite
potrawy
Odświętna
atmosfera
2316 Fairview Street
SALE BANKIETOWE
Burlington, On
Związek Narodowy Polski
w Kanadzie - Gmina 17
tel. 905.639.3236
Wesela
Chrzciny
Komunie
Rocznice
Bankiety
Konferencje
Tania sala na:
- zabawy, - chrzciny,
- rocznice, - przyjęcia
Dobre warunki, prywatność
ok. 60 osób Cena $400 za dobę
410 Royal York Rd.
Etobicoke
(przy Evans Ave.)
prosty dojazd ze stacji metra
Royal York Stn.
autobusem nr 76
tel. 416.993.3143
lub 416.347.9946
POLSKA
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
STRONA 21
Jasnogórska Królowo Polski
Matko,
w krzyżowe drogi wpisana narodu
od chwili jego poczęcia,
rodząca w bólach walk
dla niego Syna.
Nauczycielko znaku krzyża
stojąca pod nim,
jak na Golgocie - w cierpieniu.
Bogarodzico,
obecna w historii
męczeńską śmiercią Świętych
i w zawierzeniu Monarchów,
śpiewem na ustach rycerzy
i uwielbieniem wieśniaków,
na witrażach świątyń
i w mozaikach katedr.
Jasnogórska Pani
mężnie broniąca wolności
przed najeźdźcami narodu.
Światło solidarności
świecące w ciemnościach niewoli.
Sybiraczko
pędzona w kazamaty.
Matko Wygnaństwa Polskiego,
wędrująca z grudką ziemi
na sercach emigrantów.
Jutrzenko nadziei - w zwycięstwie,
a w klęsce - Rachel opłakująca dzieci.
Tobie śpiewamy
w modlitwach różańcowych
przesuwając paciorki z więziennego chleba
- w samotni ukryci zapomnienia z nad mogił
bestialsko zamordowanych
dymem zniczów i ptaków śpiewaniem,
w płaczu osieroconych nagle dzieci
i w krzyku sumień - gwałconych
wymazywaniem znaku krzyża - z pamięci,
w miłości - płaconej za zło
morderstwa i oszczerczych pomówień,
Królowo Polski - przyczyń się za nami!
Ks. Dariusz Nowak
26 sierpnia – W Uroczystość
Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej
Idziesz na spotkanie z Bogiem!
S
Ubierz się elegancko
połeczeństwo staje się coraz bardziej niedbałe. Widziałem już ludzi
idących do warzywniaka w pidżamie i futrzanych papciach. Na koncertach
muzyki klasycznej w wykonaniu światowej sławy muzyków oglądałem publiczność ubraną w dżinsy i hawajskie koszule.
Trudno mi w sumie wyobrazić sobie okazję, na którą współczesny człowiek ubierałby się jakoś specjalnie. Nawet na śluby
i pogrzeby ludzie przychodzą ubrani
w codzienne ciuszki.
Martwi mnie to, ponieważ sposób ubrania jest znakiem tego, ile szacunku mamy
dla samych siebie i innych ludzi. Jeśli nie
ubieramy się elegancko dla nikogo ani dla
niczego, jest to oczywisty znak, że nikogo
i niczego już nie szanujemy.
Jezus, Król królów zawitał do Twojej
parafii. Anioły się Go lękają, demony
przed Nim uciekają, a On pojawia się na
ołtarzu, podczas każdej Mszy świętej.
Naprawdę, chcesz Go spotkać w japonkach i spodenkach gimnastycznych? Naprawdę chcesz powiedzieć Jezusowi: “Dla
Ciebie nie warto się porządnie ubrać”?
Jako społeczeństwo zmagamy się
z wyzwaniem zrozumienia królewskości.
Mamy wypaczone poczucie równości,
które mówi nam, że nikt, niezależnie od
tego kim jest, nie jest wart szacunku i oddania mu honorów. To jest zwyczajnie złe.
w Eucharystii i zachęcić wiernych, by to
uszanowali sposobem ubrania?
Św. Paweł mówi nam, by oddać honor
temu, komu należy. Jeśli ktokolwiek jest
godny szacunku, to Jezus Chrystus, nasz
Kapłan i Król.
Wiem, wiem. Wszyscy inni też to „olewają”. W rzeczywistości Msza św. w twojej parafii może być odprawiana byle jak,
wobec byle jak ubranych ludzi. Jednak nie
jest to usprawiedliwieniem. Częścią bycia
mężczyzną jest robienie rzeczy właściwych, nawet jeśli nie jest to popularne.
Bądź silny, płyń pod prąd!
Księża, może warto wziąć na siebie trud
wyjaśnienia realnej obecności Chrystusa
siłku. Gdy wybierasz ubranie na Mszę, nie
bierz tego, co się nosi łatwo i wygodnie.
W sumie, nawet lepiej, by nie było to nadmiernie wygodne. Na przykład, jeśli zwykle nosiłeś na Mszę japonki czy adidasy,
załóż eleganckie, skórzane buty. Jeśli nosiłeś koszulkę polo, załóż koszulę. Jeśli nosiłeś koszulę z krawatem, dołóż marynarkę. Jednym słowem - włóż w to odrobinę
więcej wysiłku, małe wyrzeczenie.
2. Twój strój powinien być ponad
przeciętną. Mieszkamy w różnych miejscach a nasza kultura mówi wiele na temat
tego, co jest eleganckim ubraniem. Inaczej
Legalizm nie jest odpowiedzią
Choć jestem zdania, że każdy powinien
się porządnie na Mszę ubrać, nie mam
zamiaru dyktować konkretnego kodeksu
ubraniowego. Nie moim zadaniem jest
rekomendowanie trzyczęściowego garnituru, konkretnego koloru spodni czy noszenia brogsów. Wyjaśniwszy to, proponuję trzy podstawowe zasady eleganckiego ubrania:
1. Ubranie się powinno wymagać wy-
Eleganckie ubranie jako ofiara
Ubranie adekwatne do okazji wymaga
wysiłku. Założenie porządnie wyprasowanej koszuli i krawata zamiast wymiętolonej koszulki zabiera czas. Ogolenie się
zamiast straszenia szczeciną także wymaga zadania sobie odrobiny trudu. Zaczesanie sterczących włosów to kolejne drobne
staranie. Właśnie te małe ofiary z czasu
i wysiłku mówią innym, że są tego warci.
Wierzcie mi, wiem, że to niełatwe dla
mężczyzny. Naturalnie nie chce nam się
podejmować tych starań. Gwarantuję
jednak, że jeśli to zrobicie, poczujecie się
jak milion dolarów. Poczujecie się bardziej
męscy i pewni siebie.
Wystrój się na Mszę!
Nawet jeśli uważasz, że eleganckie
ubranie nie jest potrzebne na co dzień, jest
jedno miejsce w którym zawsze powinieneś być elegancki. Jest to Msza święta.
ubierze się góral, inaczej mieszkaniec
wielkiego miasta. Niezależnie od tego,
gdzie mieszkamy “niedzielne ubranie” jest
czymś o wyższym standardzie od codziennego. Jeśli tak samo ubierasz się na Mszę
i do kina, masz problem.
3. Rób to z miłości. Najważniejsza jest
Twoja motywacja. Jeśli robisz cokolwiek
mając inną motywację niż miłość, tracisz
czas. Często słyszę: “Bóg widzi moje serce. Widzi, że go kocham, nie muszę się
stroić”. Źle! Miłość wyraża się przez akty
samopoświęcenia, dary serca. Miłość nie
jest uczuciem, jest wyborem by poświęcić
siebie lub coś, co cenisz dla drugiej osoby.
Jak powiedziałem wcześniej, eleganckie
ubranie jest małym wyrzeczeniem. Powiedz Jezusowi, że Go kochasz i wyraź
szacunek, podejmując wyrzeczenie –
wkładając wysiłek w wybór ubrania na
Mszę. Im bardziej nie masz ochoty ubierać
się elegancko, tym bardziej wartościowe
jest twoje poświęcenie czasu, wysiłku
i wygody dla Jezusa.
Konkluzja
Świat może nam mówić, że nie warto
ubierać się dla nikogo. Nie powinno być to
jednak wyznacznikiem zachowania
katolickiego mężczyzny. Powinniśmy okazywać szacunek - sobie i innym, podejmując wysiłek - szczególnie gdy chodzi
o Mszę świętą. Musimy być kontrkulturowo odważni w ubiorze, nawet jeśli będą
na nas patrzeć z niechęcią.
Jaki jest “kodeks ubraniowy” Twojej
parafii? Jak w prosty sposób możesz ubrać
się nieco bardziej elegancko, ponad przeciętną, na Mszę?
Sam Guzman
POLONIA
STRONA 22
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Ruch Quo Vadis chce zmieniać Polonię w USA
i Kanadzie. Uwaga na “sponsorstwo” MSZ!
W
New Britain w stanie Connecticut na konferencji
Quo Vadis debatowali
przed miesiącem o przyszłości Polonii
młodzi prawnicy, lekarze, biznesmeni,
a także studenci polskiego pochodzenia z USA, Kanady i Australii.
Ambicją pomysłodawców konferencji jest zbudowanie międzynarodowej
sieci, która ułatwiałaby zbliżenie młodych Polaków na świecie. Traktują
przedsięwzięcie jako inwestycję
w młodą Polonię, niemającą jeszcze
wielkich wpływów, ale dysponującą
ogromnym potencjałem. Spotkania
Quo Vadis mają być "burzą mózgów",
owocującą pomysłami i inicjatywami,
które w przyszłości kształtować będą
oblicze Polonii.
Uczestnicy z Kanady i USA wskazywali na lukę pokoleniową istniejącą
pomiędzy szkołami polskimi i harcerstwem a organizacjami kombatanckimi i stowarzyszeniami starszej Polonii.
Wyrażali obawę, że jeśli nie pojawi się
oferta dla osób w wieku od 20 do 40
lat, Polonia jako zbiorowa społeczność
może zaniknąć.
Jak wskazywali, łatwiejsza sytuacja
jest w Kanadzie, gdzie 30-latkowie
polskiego pochodzenia zarabiają już
niekiedy duże pieniądze, mają własne
firmy, a zarazem chcą przysłużyć się
społeczności i sponsorują różne wydarzenia.
Marcin Grządka, szef stowarzyszenia młodych profesjonalistów polskich
w Kanadzie - YPCPA, podkreśla, że
grupie tej zależy na "odnowieniu polskiej społeczności". Wyjaśnia, że idea
Quo Vadis zrodziła się w 2009 r. wśród
studentów w Ottawie, gdzie były
kluby studenckie, ale brakowało stowarzyszeń młodych profesjonalistów.
- Kończy się uniwersytet i kończy się
Polonia, dlatego założyliśmy stowarzyszenie młodych profesjonalistów
w Toronto. Teraz są już trzy - w Ottawie zorientowane przede wszystkim
politycznie, w Toronto biznesowo oraz
w Calgary - wylicza.
Młodzi Kanadyjczycy polskiego
pochodzenia, czego wcześniej nie
było, pomagają sobie w znalezieniu
pracy. Zaczynają się aktywizować
politycznie i mają dwóch posłów
federalnych, którzy zatrudniają Polaków. Chcą przygotowywać rodaków
do zajmowania wyższych stanowisk
politycznych. Służą temu m.in wizyty
w parlamencie.
Derek Monson
Account Executive
- My, Polacy, mieszkamy na całym
świecie i możemy zakładać firmy
w skali globalnej. Nie mamy kompleksów naszych rodziców, którzy ciężko
pracowali, by nas wykształcić. Teraz
możemy zrobić wiele, nie tylko dla krajów, w których mieszkamy, ale też dla
Polski - mówi Natalia Kusendowa
z Toronto. Zauważyła ona, że emigracja polska poza Europą maleje i by
utrzymać tożsamość, trzeba starać się
o to, by przetrwały polskie organizacje, szkoły i kościoły. - Jeśli ja o to nie
zadbam, kto o to zadba? - pyta.
Prof. Walter J. Perchal z York
rozkwitać w Chicago. Jedna z grup
młodych prawników pracuje już nad
organizowaniem wyjazdów amerykańskich sędziów do Polski, żeby lepiej
rozumieli oni problemy Polaków
mieszkających w USA przy prowadzeniu skomplikowanych spraw majątkowych czy dotyczących alimentów.
- Wspólna Wigilia, sprzedawanie
pączków, zachowanie tradycji jest
bardzo potrzebne, ale trzeba też kontaktować się z politykami, wiedzieć,
kto jest naszym kongresmanem, w jakim jesteśmy okręgu politycznym, czy
jesteśmy zarejestrowani do wyborów.
i dziennikarz, zdobywca nagrody
Pulitzera, Alex Storożyński zaznaczył,
że ponieważ po upadku komunizmu
zainteresowanie Polską jest w USA
mniejsze, trzeba uwzględniać te realia
i nie działać emocjonalnie.
- Musimy szukać sojuszników, tak jak
ogromne rzesze Latynosów, którzy
stanowią ogromny blok wyborczy zainteresowany ustawą imigracyjną,
zawierającą także projekt przyłączenia
Polski do ruchu bezwizowego. Musimy
też popierać tych polityków, którzy nas
popierają - przekonywał Storożyński.
Do New Britain przyjechali także
University w Toronto, związany z Quo
Vadis, przekonuje, że ruch ten zadecyduje, czy polska diaspora będzie się
rozwijać, czy też zaniknie.
- Sądzę, że Quo Vadis buduje
początek takiego renesansu. Są to
ludzie młodzi, wykształceni, energiczni, mający ambicję kontynuowania
ambitnego zamierzenia. (...) Ponieważ
byli rozsiani po całym świecie, nikt
z nimi nie rozmawiał i każdy się jakby
cofał. To, co zaczęło się od małej iskry
w Ottawie, już zapłonęło może jeszcze
nie ogniskiem, lecz porządnym ogniem
- opisuje naukowiec.
Agnieszka Ptasznik, prokurator
w stanie Illinois, przyczyniła się do
zainicjowania Quo Vadis w USA. Za
główny cel ruchu uważa odkrywanie
młodej Polonii studiującej na uniwersytetach. - Oni wybijają się w kancelariach adwokackich i korporacjach,
ale nie mają styczności ze starszą
Polonią - zauważa.
Quo Vadis - relacjonuje - zaczyna
Teraz łatwo rozpowszechnić takie
informacje, choćby na stronach internetowych klubów studenckich, ale ktoś
to musi robić - dodaje Ptasznik.
Andrzej Błaszczyński, prezes Fundacji Polsko-Amerykańskiej w Connecticut wyjaśnia, że Quo Vadis ma
łączyć młodych, zdolnych, energicznych ludzi, którzy chcą działać nie
tylko dla siebie, lecz dla społeczności.
Jak tłumaczy, to szansa na zmianę
pokoleniową w już istniejących organizacjach polonijnych.
Uczestnicy konferencji w New
Britain wskazywali, że nie można
tylko powielać tego, co czyniły starsze
generacje, ale trzeba tworzyć metody
wykorzystujące najnowsze technologie. Postulowali, by przeciwdziałać
wykorzystywaniu przez pracodawców
imigrantów, którzy w obawie przed
deportacją nie upominają się o swoje
prawa. Przyznali, że trzeba zadbać
o poprawę wizerunku Polski i jej promocję w USA.
Grupa zajmująca się kwestiami politycznymi za najistotniejsze obecnie
wyzwanie uznała działania na rzecz
zniesienia wiz do USA dla Polaków.
Na konferencji pojawili się obaj
senatorzy USA reprezentujący Connecticut: przyznający się do polskiego
pochodzenia Chris Murphy i Richard
Blumenthal, a także członkini Izby
Reprezentantów Elizabeth Esty.
Szef Fundacji Kościuszkowskiej
przedstawiciele polskiego Sejmu:
Killion Nunyama i Arkadiusz Mularczyk. Organizatorami konferencji byli:
Fundacja Polsko-Amerykańska w Connecticut, konsulat generalny RP
w Nowym Jorku oraz Wydział Studiów Polskich na Central Connecticut
State University. Uczestnicy Quo
Vadis planują zorganizowanie 22
listopada międzynarodowej konferencji w Warszawie.
tel. 905 575 0667
cell 905 541 2368
fax 905 575 9526
HOME/AUTO+ BUSINESS
INSURANCE
[email protected]
Rock Solid Protection
Serving Hamilton, Burlington, Oakville, Mississauga, Toronto
Problem jednak polega na tym, iż
rząd D. Tuska i MSZ R. Sikorskiego
zmierzają do zinstrumentalizowania
zapału polonijnej młodzieży i wykorzystania go dla swych partykularnych
celów politycznych. Stąd też finansowanie wyjazdów młodzieży zrzeszonej w Quo Vadis przez MSZ przebiega
wedle zasady “my zapłacimy, wy
zaśpiewacie nasze melodie”.
O tym, iż tuskowy MSZ chce sterować postawami polonijnej młodzieży, można się było przekonać chociażby podczas manifestacji zorganizowanej przez “Głos Polski” przed konsulatem polskim w Toronto, domagającej
się umiędzynarodowienia śledztwa
dot. tragedii smoleńskiej. Wicekonsul
ds. polonijnych zadzwonił do tutejszego zrzeszenia polskich studentów,
grożąc, że jeśli wezmą w niej udział,
nie otrzymają funduszy na wyjazdy
i działalność Quo Vadis.
PAP, Wiesław Magiera
SYLWETKI
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
STRONA 23
Polak i Oblat - brat ANTONI KOWALCZYK
kandydatem na ołtarze z Kanady
Ks. Ryszard Kosian OMI
C
zy znamy brata Antoniego
Kowalczyka? Co o nim wiemy? Kim był? Czy znany jest
w świecie chrześcijańskim? – Nie!
Czy w Kościele Katolickim? – owszem tak, chociaż niewiele! A więc
gdzie? - w Kanadzie – tak, ale jeszcze
nie powszechnie! A gdzie jest bardzo
znany? – w prowincji Alberta! Tam
w miejscowości St. Albert jest
pochowany - tam znajduje się jego
grób. I tam właśnie przy jego grobie
znajdują się stale świeże kwiaty. I one
o nim świadczą. Przychodzą tam
ludzie i trwają w żarliwej modlitwie.
Tam próbują się do niego upodobnić.
Tam przy jego grobie modlą się tak
jak on kiedyś modlił się w podziwu
godnej pokorze. Chociaż modlitwa
modlących się do niego jest miniaturą,
ale tym im właśnie imponował, jeśli to
tak można wyrazić.
Wiemy, że Antonich na świecie było
już wielu, wielu jeszcze jest i jeszcze
będzie. Tak samo ludzi o nazwisku
Kowalczyk. Ale takich jak on było
bardzo niewielu. A kto wie czy obenie
poza świętym Antonim z Padwy, brat
Antoni Kowalczyk nie jest jedynym na
świecie. Żył niezwykle święcie, modlił
się niezwykle święcie i umarł nie-
zwykle święcie. Żył więcej aniżeli
tylko przykładnie. Jego codzienne
życie dobitnie świadczyło o Bogu
i o niebie. W skromności dziecka
bożego uświęcał się i tym samym
innych. Tych innych, swoich bliźnich
uświęcał podświadomie. Pomimo
tego, że pozornie nic nie miał w sobie
szczególnego. Żył w wielkim ubóstwie, które dobrowolnie wybrał i z chęcią pielęgnował. Trudno powiedzieć
w czym celował najbardziej. Według
mnie – celował przede wszystkim
w pokorze. Wyróżniał się bez cienia
chęci wyróżnienia. Z wszystkich
ostatnich cieni chciał być ostatním.
Poza pragnieniem obcowania z Bogiem, chciał służyć innym i być ich
narzędziem. I do tego dążył przez całe
swoje życie aż do samego końca.
W duszy brata Antoniego płynęło
chyba więcej łask bożych aniżeli krwi
w żyłach. Tyle znaczył mu Bóg
w Trójcy Jedyny z Bogurodzicą Maryją. Miał Ją zawsze i wszędzie
w sercu, tak samo i na ustach. Czcił
i wielbił Ją jak syn Matkę. Wszędzie
i wobec wszystkich dał temu wyraz.
Znany był jako brat „AVE“. Kiedy
bratu Antoniemu w oczach zgasło
światło słonecze, w duszy zabłysnęło
mu światło wiekuiste, nigdy już nie
gasnące. Tak mówią ci, którzy go znali
osobiście.
Obecnie nadszedł czas, aby brata
„AVE“ wyciągnąć z cienia pokory
i postawić w świetle prawdy. Trzeba
go nareszcie pokazać światu i przedstawić kim był. Nie ze względu na
niego, ale ze względu na nas i ludzi
nam bliskich. Jest nam potrzebny jako
przykład chrześcijańskiego życia,
zwłaszcza w obecnych powikłanych
i zakłamanych czasach. Nadto - jest
nam potrzebny jako przyjacielski
wędrownik przez życie i jako orędownik w niebie. Szczególnie jest nam
potrzebny jako wzór pokory. Teraz
kiedy wokoło jest tyle zarozumiałości
i pychy. Dlatego poznajmy go bliżej
i poznamy ile w nim było ducha i siły,
ile dla nas żyjących do naśladowania.
Niejednego z nas może wyprowadzić
z ciemności zwątpienia i rozpaczy.
Jego przykład pokaże nam drogę do
przezwyciężania niechęci do siebie
i w ogóle do życia. Zbliży nas do Pana
Jezusa, do Niepokalanej Maryi,
a przez nich do bliźnich. A czy wiecie
czym był jeszcze? Otóż był apostołem
pogody ducha i radości.
Z podziwem w pamięci chętnie
i często wracamy do naszych odeszłych żołnierzy, oficerów i generałów,
którzy wsławili się na polach bitew.
Cześć i chwała ich pamięci! Ale
oprócz nich w skarbcu „naszych wielkich“ znajdują się tak samo nasi
święci. Jednym z nich, takim prawdziwym orłem świętości był niewątpliwie brat Antoni Kowalczyk. Poznajmy go bliżej i szczerym sercem
zwróćmy się do niego o wstawiennictwo u Jezusa i Jego Matki. Na pewno
również nas zachwyci, wprawi
w ogromny podziw i w niebie za nami
chętnie się wstawi.
Notatka biograficzna:
Antoni Kowalczyk urodził się
w 1866 roku w Dzierżanowie w województwie Wielkopolskim. Był szóstym z dwunaściorga dzieci w rodzinie.
Mając 20 lat, z świadctwem czeladnika w ręku udał się w świat. Najpierw
znalazł się w Niemczech, gdzie doskonalił sprawności w swoim zawodzie. Tam też w roku 1890 zetknął się
ze Zgromadzeniem Ojców Oblatów.
Nowicjat odbył w 1892 roku w Holandii i tym samym został oblatem,
członkiem Maryjnego i Misyjnego
Zgromadzenia.
Ks. Ryszard Kosian OMI
część 2 za tydzień
NAGA PRAWDA
Wiesław Cypryś
W OBRONIE W£ASNEJ
J
ak było do przewidzenia, uniewinnienie George’a Zimmermana z zarzutu morderstwa przez
ławę przysięgłych na Florydzie spowodowało liczne protesty w całych
Stanach. Ich uczestniczy krzyczeli:
„Nie ma sprawiedliwości, nie ma
pokoju.” Czyżby oskarżony dziwnym
trafem uniknął kary? Czy wyszedł na
wolność za sprawą ukrytego z góry
spisku? Czy proces, który mu
wytoczono odbył się w głębokim
ukryciu, bez rodziny ofiary, obserwatorów, prasy, publiczności?
Oburzeni nawołują do „narodowej
rozmowy” odnośnie tej sprawy. Działacze praw obywatelskich chcą dyskutować o stronniczości i uprzedzeniach w stosunku do czarnych. Tu
w sukurs przyszedł im sam prezydent,
który nie czekał zbyt długo z dorzuceniem oliwy do ognia mówiąc, że
Trayvonem Martinem mógł być on 35
lat temu.
Debaty o rasie i przestępczości
w Ameryce nie można prowadzić bez
zobrazowania faktów, które determinują ludzkie zachowania, a które
czarni jako takie ignorują. Chodzi tu
o ogromne dysproporcje w dokonywaniu aktów kryminalnych przez rzeczone strony. Tzw. Afro-Amerykanie,
którzy tworzą około 13 procent populacji USA, w latach 1976-2005 dokonali ponad połowę wszystkich morderstw w granicach USA. Współczynnik aresztowań pośród tej rasy za
większość aktów przestępczych jak:
napad, rabunek, pobicie, kradzież
mienia, zwykle jest dwa, trzy razy
większy od współczynnika aresztowań
wśród białej populacji.
Czy wobec powyższego należy się
dziwić obawom innej rasy? - „Wysoki
stopień przemocy końcem XX wieku to
historyczny fakt, a nie wytwór bigoterii” - napisał nieżyjący profesor
Uniwersytetu Harvardzkiego w książce pt. „Upadek amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości”.
Wystarczy włączyć telewizor czy
wziąć do ręki gazetę. Opatrzone zdjęciami informacje o najświeższych
aktach przestępczych nie kłamią podejrzani lub schywani są ciemnej
karnacji.
W procesie Zimmermana zadaniem
jurorów było ustalenie, czy oskarżony
złamał prawo, kiedy zastrzelił 17-letniego Martina. W przypadku obrony
własnej nie ma znaczenia, kto zaczął
konfrontację: czy oskarżony, cywilny
członek patrolu sąsiedzkiego, zaczepił
Martina, dlatego, że był on czarnym
młodzieńcem w dzielnicy, w której
dochodzi do częstych włamań dokonywanych przez tą grupę wiekowo-rasową, czy nie dostosował się do polecenia dyspozytora policyjnego, żeby nie
podążać za nim i żeby nie wychodzić
z samochodu. Nie ma znaczenia, że
nastolatek nie miał broni i nie dokonywał aktu przestępczego. Ważne jest
to, czy Zimmerman miał uzasadnione
powody wierzyć, że jego życie jest
w niebezpieczeństwie, kiedy pociągał
za spust pistoletu. Krytycy wyroku nie
dopuszczali takiego rozwiązania, ale
ławnicy nie mogli zignorować litery
prawa i uznać go winnym. Jedyna
czarnoskóra wśród tego grona w wystąpieniach publicznych ciągle to
podkreśla.
Czy to, że Martin był Afro-Amerykaninem miało wpływ na jego
śmierć? Nigdy nie będzie to do końca
pewne, ale negatywna percepcja czar-
nych młodzieńców jest poparta niezaprzczeczalną statystyką policyjnych
rejestrów, gdzie okupują oni pierwsze
miejsce. Muszą zdać sobie sprawę
z tego, że ich społeczny osąd nie zmieni się do czasu, kiedy sami nie zmienią
zachowania.
Współczynnik czarnych ofiar morderstw jest siedmiokrotnie wyższy niż
białych. 90 procent z nich jest zabijana
przez Afro-Amerykanów. Czy ten
aspekt nie winien być tematem narodowej dyskusji? Czy działacze czarnej
społeczności, zamiast na rasizmie
białych nie winni koncentrować się na
własnej odpowiedzialności w spirali
przestępczości?
Zimmerman musi żyć z myślą, że
z jego ręki zginął człowiek. Czy to nie
wystarczająco wysoka kara dla kogoś,
kogo uznano za niewinnego? Okrzyczano go rasistą, co nie da mu wewnętrznego spokoju przez lata, a fizycznie będzie musiał się ukrywać, by
gniewny tłum nie dokonał na nim
samosądu.
Wiesław Cypryś
STRONA 24
ROZMOWY
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
O Indiach, znacznie mniej
sielankowych niż filmy bollywood
cd. ze str. 7
Wielkim zgrzytem kolejnego Woodstocku jest coraz intensywniejsze promowanie Pokojowej Wioski Kriszny.
Ruch Hare Kriszna zyskuje zawsze
błogosławieństwo organizatorów…
Wiem, że od początku na Woodstocku oni byli. W Polsce wchodzili
podstępnie, niby w imię międzywyznaniowych dialogów. Nie pomagały
moje ostrzeżenia, że na Zachodzie ta
sekta wielokrotnie wmieszana była
w kryminalne afery. W Polsce reżyserują „ideał pobożności!”. Argumentacja Owsiaka, że zaprasza ich ze
względu na zdrową wegetariańską
kuchnię, jest trudna do obrony…
Co odpowiada krisznowiec, gdy
w czasie rozmowy przytacza Siostra
opowieści o tym, „że w świętych
księgach Kriszna manifestował swą
boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych
żon”?
Odpowiada, że Bogu wszystko
wolno… On nie kradnie, bo… jest
właścicielem wszystkiego - jego
awatara też!
Ciekawa argumentacja. Da się
porozmawiać z człowiekiem nucącym
pod nosem: „Hare Kriszna, Hare
Rama”? Chce słuchać Siostry argumentów?
Dotknął pan sedna problemu: nie
chce słuchać! Podobnie jak Świadkowie Jehowy. Pojechałam kiedyś
(oczywiście nie w habicie) do ośrodka
Hare Kriszna w Niemczech z ojcem
jednego z czcicieli Kriszny, który tam
trafił. Ojciec sam nie potrafił go
z sekty wyciągnąć, bo brakowało mu
argumentów.
Spotkaliśmy
się
z chłopakiem w ich wegetariańskiej
restauracji. Mógł być z nami tylko
w czasie posiłku. Nam przyniesiono
zamówione potrawy, a on dostał
miseczkę ryżu z curry. Chwalił się, że
jego ryż poświęcony przez Krisznę
jest jak nasza Hostia. Ja patrzę, a
w tym curry widzę listki konopii
indyjskich. Pytam: „A co to za listki?”.
„To taka hinduska przyprawa, jak
mięta” – odpowiada. Nie znał prawdy!
Zawsze Siostra nazywa rzeczy po
imieniu?
Tak. Nie podobają mi się takie
metody! Ja dostałam w swej porcji
sporo jarzyn. Chciałam się z nim
podzielić: „Weź trochę” – zaproponowałam. „Nie mogę” – odparł – bo są
one nieczyste”. „Nieczyste? – zaoponowałam – w takim razie też nie będę
ich jadła”. „One nie są poświęcone
przez Krisznę” – wyjaśnił. Dziękuję za
„poświęcenie” konopiami! Przy tej
okazji skojarzyło mi się zdanie z listu
apostołów do pierwszych chrześcijan:
„Nie spożywajcie potraw ofiarowanych bożkom”… Może wtedy też te
świątynne potrawy tak były „poświęcane”?
Ma Siostra sporą wiedzę, ogromne
doświadczenie. Zna mechanizmy globalnego działania sekt, z których nie
zdaje sobie sprawy Jan Kowalski. Czy
to pomaga w życiu duchowym?
W zwyczajnej modlitwie? W akcie
zawierzenia: „Ufam Tobie?”
Jestem głęboko przekonana (tak
zresztą napisane jest w Apokalipsie),
że po czasie odstępstwa, zaburzeń
i różnorakich zawirowań przyjdzie
„Pan panów i Król królów”. Fala
przejść musi, ale wierzę, że w końcu
opadnie, więc Mu ufam…
G£OS POLSKI
pismo, które
szuka Prawdy
Zaprenumeruj
Za wsparcie funduszu
naszego tygodnika w wys. $20
dziękujemy bardzoPanu
Zbigniewowi Kowalikowi
z Toronto.
Wyrażam swe poparcie
dla profilu ideowego
“Głosu Polskiego”
i przeznaczam na
FUNDUSZ
G£OSU POLSKIEGO
kwotę $ ..........
Imię i nazwisko....................................
.............................................................
Mój adres.............................................
.............................................................
Głos Polski, 408 Royal York
Rd., Toronto, ON M8Y 2R5
OG£OSZENIA - KOMUNIKATY
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
STRONA 25
Dr EVA BAZYDLO
Stomatolog Rodzinny
tel. 905-813-7860
37 Queen Street South
an
Br
it
th
ou
.S
St
Kwiaty i dekoracje na wszystkie okazje
www.mayflowerdisplays.com
en
ue
Mayflower Displays Inc. G³os Polski
Q
nia
Ro
ad
Streetsville - Mississauga
- pismo, które szuka Prawdy
Zaprenumeruj nas i wesprzyj finansowo
[email protected]
(416) 233-5122 Mary Sue
3069 Lakeshore Rd. Etobicoke, On
POLSKI DOM SENIORA
Najtaniej i najlepiej wykonamy:
- “interlocking”
- płyty brukowe
- “driveways”
- schody
- patio
Po³ożony w pięknej, spokojnej
dzielnicy w Mississauga
zaprasza...
Spędź złotą jesień swojego życia u nas
G.W. LAWN MAINTENANCE
SNOWPLOWING
Commercial and Residential
Serving: Guelph - Kitchener - Cambridge
GREG WASNIEWSKI
Cell (519) 827-5396,
Dodatkowe usługi:
Zapewniamy:
(519) 821-2846
Fax (519) 821-1464
# 5697 WELLINGTON RD.39 ARISS, ONTARIO N0B 1B0
POSZKODOWANY…
- w wypadku samochodowym? - w pracy (WCB)?
- poślizgnąłeś się na ulicy bądź w miejscu publicznym?
- masz problemy z ubezpieczeniem? - odmówiono Ci odszkodowania?
LONGLEY/VICKAR L.L.P. BARRISTERS&SOLICITORS
970 Lawrence Ave. W., Suite 900, Toronto, ON M6A 3B6
tel. 416.256.2020
bezpośredni: Jerzy Jurzikowski 647.966.9733
Dr. S. Sebestyen, B.Sc., O.D. F.A.A.O. Specjaliści
Dr. O. Vencel, B.Sc., O.D.
chorób oczu
Dr. A. Martins, B.Sc., O.D.
Dr. S. Ha, B.Sc., O.D.
Dr. K. Murray, B.Sc., O.D.
1344 Cornwall Rd. Ste. 200
Oakville, Ontario, L6J 7W5
t 905-338-6633 f 905-338-6659
- prywatne pokoje z łazienkami
- opiekę pielęgniarską 24 godziny
na dobę
- regularne, cotygodniowe wizyty
lekarzy
- smaczne domowe posiłki
z uwzględnieniem diety
- katolicki serwis religijny
- codzienny, atrakcyjny program zajęć
i rozrywki dla każdego
- usługi fryzjerskie
- pedicure
- pranie bielizny osobistej
- dostarczanie lekarstw
i ekwipunku medycznego
- posiłki dostarczane
do pokoju
- serwis taksówkowy
- telefon w pokoju
Po więcej informacji proszę dzwonić 905.823.3650
880 Clarkson Rd. South, Mississauga, ON L5J 4N4
www.wawel.org
TV POLONIA
STRONA 26
Wtorek, 3 września
00:05 - Opole 2011 na bis
00:50 - Słownik polsko@polski
01:20 - Urwisy z Doliny Młynów
02:00 - Pytanie na śniadanie
04:30 - Jedna Scena
04:45 - Polonia w Komie
05:00 - Polonia 24
05:40 - Codzienna 2 m. 3
06:05 - Barwy szczęścia
06:30 - £amigłówka
06:35 - Wiadomości
06:50 - Ziemia obiecana
07:50 - Dzika Polska
08:20 - Magazyn polonijny
08:45 - TOMASZ LIS
09:50 - Złotopolscy
10:25 - Opole na bis
10:55 - Codzienna 2 m. 3
11:20 - Polonia w Komie
11:20 - £amigłówka
11:30 - Teleexpress
11:55 - Makłowicz w podróży
12:30 - Szlakiem gwiazd
12:55 - Barwy szczęścia
13:25 - Magazyn polonijny
13:45 - Dobranocka
14:00 - Wiadomości
14:25 - Sport
14:35 - Pogoda
14:50 - Ojciec Mateusz
15:45 - Polonia w Komie
16:00 - Polonia 24
16:45 - Po prostu.
17:25 - Przystanek Woodstock 2007
18:20 - Jedna Scena
18:35 - £amigłówka
18:40 - Codzienna 2 m. 3
19:10 - Urwisy z Doliny Młynów
19:45 - Dobranocka za oceanem
20:00 - Wiadomości
20:25 – Sport
20:30 - Pogoda
20:45 - Ojciec Mateusz
21:35 - Polonia 24
22:10 - Polonia w Komie
22:20 - Barwy szczęścia
22:55 - Po prostu.
23:30 - Magazyn polonijny
23:45 - Flesz historii
Œroda, 4 września
00:05 - Rozmowy
00:40 - Piękniejsza Polska
01:00 - Wilnoteka
01:25 - Wakacje z duchami
02:00 - Pytanie na śniadanie
04:30 - Flesz historii
04:50 - Polonia w Komie
05:00 - Polonia 24
05:40 - Codzienna 2 m. 3
06:05 - Barwy szczęścia
06:30 - £amigłówka
06:35 - Wiadomości
06:50 - Głęboka woda
07:45 - Bałtycki Festiwal Piosenki
08:55 - Po prostu.
09:30 - Notacje
09:50 - Złotopolscy
10:15 - Rozmowy
10:55 - Codzienna 2 m. 3
11:20 - £amigłówka
11:22 - Polonia w Komie
11:30 - Teleexpress
11:55 Festiwal Piosenki
12:55 - Barwy szczęścia
13:25 - Wilnoteka
13:45 - Dobranocka
14:00 - Wiadomości
14:30 - Sport
14:35 - Pogoda
14:50 - Warto kochać
15:45 - Polonia w Komie
16:00 - Polonia 24
16:45 - Kabaretowy Klub Dwójki
17:40 - Wieluń
18:10 - Zapomniana rozgłośnia
18:45 - Codzienna 2 m. 3
19:10 - £amigłówka
19:15 - Wakacje z duchami
19:45 - Dobranocka za oceanem
20:00 - Wiadomości
20:25 - Sport
20:30 - Pogoda
20:45 - Warto kochać
21:35 - Polonia 24
22:10 - Polonia w Komie
22:20 - Barwy szczęścia
22:50 - Kabaretowy Klub Dwójki
23:45 - Wilnoteka
Czwartek, 5 września
00:05 - Kultura, głupcze
00:40 - Notacje
00:55 - Jak to działa
01:25 - Klasa na obcasach
02:00 - Pytanie na śniadanie
04:25 - Polska i świat z historią w tle
04:50 - Polonia w Komie
05:00 - Polonia 24
05:40 - Codzienna 2 m. 3
06:05 - Barwy szczęścia
06:30 - £amigłówka
06:35 - Wiadomości
06:50 - Rodzinka.pl
07:50 - Kabaretowy Klub Dwójki
08:50 - Wieluń
09:15 - Jedna Scena
09:45 - Złotopolscy
10:10 - Kultura, głupcze
10:55 - Codzienna 2 m. 3
11:20 - £amigłówka
11:22 - Polonia w Komie
11:30 - Teleexpress
11:55 - Festiwal Piosenki
12:55 - Barwy szczęścia
13:25 - Informacje kulturalne
13:45 - Dobranocka
14:00 - Wiadomości
14:25 - Sport
14:35 - Pogoda
14:50 - Komisarz Alex
15:45 - Polonia w Komie
16:00 - Polonia 24
16:45 - Mrok
17:40 - Pułkownik Dąbek.
18:35 - £amigłówka
18:45 - Codzienna 2 m. 3
19:15 - Klasa na obcasach
19:45 - Dobranocka za oceanem
20:00 - Wiadomości
20:25 - Sport
20:30 - Pogoda
20:45 - Komisarz Alex
21:35 - Polonia 24
22:10 - Polonia w Komie
22:20 - Barwy szczęścia
22:55 - Pułkownik Dąbek.
23:50 - Informacje kulturalne
Piątek, 6 września
00:10 - Warto kochać
01:00 - Przewodnik
01:30 - Bajki Pana Bałagana
02:00 - Pytanie na śniadanie
04:30 - Ex Libris
04:45 - Polonia w Komie
05:00 - Polonia 24
05:40 - Codzienna 2 m. 3
06:05 - Barwy szczęścia
06:30 - £amigłówka
06:35 - Wiadomości
06:50 - Rodzinka.pl
07:20 - Rodzinka.pl
07:50 - Komisarz Alex
08:50 - Mój pierwszy dzień
09:25 - Złotopolscy
10:00 - Budka Suflera
10:55 - Codzienna 2 m. 3
11:15 - £amigłówka
11:20 - Polonia w Komie
11:30 - Teleexpress
11:55 - Festiwal Piosenki
12:55 - Barwy szczęścia
13:25 - Ex Libris
13:45 - Dobranocka
14:00 - Wiadomości
14:30 - Sport
14:35 - Pogoda
14:50 - Na dobre i na złe
15:45 - Polonia w Komie
16:00 - Polonia 24
16:45 - Pożegnanie z Marią*
18:45 - Codzienna 2 m. 3
19:10 - £amigłówka
19:15 - Bajki Pana Bałagana
19:45 - Dobranocka za oceanem
20:00 - Wiadomości
20:25 - Sport
20:30 - Pogoda
20:45 - Na dobre i na złe
21:40 - Polonia 24
22:15 - Polonia w Komie
22:20 - Barwy szczęścia
22:55 - Pożegnanie z Marią*
Sobota, 7 września
00:35 - Złotopolscy
02:55 - Polonia 24
03:40 - Wakacje
04:40 - Załoga Eko
05:10 - Kolumbowie
06:15 - £amigłówka
06:25 - Pamiętaj o mnie
06:40 - Ojciec Mateusz
07:30 - Makłowicz w podróży
07:55 - Na dobre i na złe
09:00 - Pułkownik Dąbek.
10:00 - Kulturalni PL
11:00 - Słownik polsko@polski
11:25 - £amigłówka
11:30 - Teleexpress
11:55 - M jak miłość
12:50 - program rozrywkowy
13:40 - Dobranocka
14:00 - Wiadomości
14:25 - Sport
14:30 - Pogoda
14:45 - Ziemia obiecana
15:35 - Pamiętaj o mnie
16:00 - Polacy tu i tam
16:40 - Polskie drogi
18:15 - Słownik polsko@polski
18:45 - £amigłówka
18:50 - M jak miłość
19:40 - Dobranocka za oceanem
20:00 - Wiadomości
20:20 - Sport
20:25 - Pogoda
20:35 - Ziemia obiecana
21:30 - Pamiętaj o mnie
21:50 - Polacy tu i tam
22:25 - Polskie drogi
Niedziela, 8 września
00:05 - Bitwa Tenorów na Róże
02:00 - Wędrówki skrzata Borówki
02:20 - Polacy tu i tam
02:55 - Kaktus i Mały
03:00 - £amigłówka
03:05 - Magiczne drzewo
03:40 - Ziarno
04:10 - Czterdziestolatek
05:10 - Pamiętaj o mnie
05:30 - Szlakiem gwiazd
05:55 - Między ziemią a niebem
06:00 - Anioł Pański
06:10 - Między ziemią a niebem
06:45 - Pod Tatrami
07:00 - Transmisja Mszy Świętej
08:20 - Polskie drogi
10:00 - Lato Zet i Dwójki 2013
10:55 - Dzika Polska
11:25 - £amigłówka
11:30 - Teleexpress
11:50 - M jak miłość
12:45 - Lato Zet i Dwójki
13:40 - Dobranocka
14:00 - Wiadomości
14:25 - Sport
14:30 - Pogoda
14:45 - Ranczo
15:40 - Pamiętaj o mnie
16:00 - Tygodnik.pl
17:00 - Czterdziestolatek
18:00 - Dzika Polska
18:35 - Wędrówki skrzata Borówki
18:50 - £amigłówka
18:50 - M jak miłość
19:45 - Dobranocka za oceanem
20:00 - Wiadomości
20:20 - Sport
20:25 - Pogoda
20:40 - Ranczo
21:30 - Pamiętaj o mnie
21:50 - Tygodnik.pl
22:45 - Kulturalni PL
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
23:40 - Szlakiem gwiazd
Poniedziałek, 9 września
00:10 - program rozrywkowy
01:05 - Las bliżej nas
01:25 - Tylko Kaśka
02:00 - Pytanie na śniadanie
04:30 - Polonia w Komie
04:45 - Tygodnik.pl
05:40 - Codzienna 2 m. 3
06:05 - Barwy szczęścia
06:30 - £amigłówka
06:35 - Wiadomości
06:50 - Ranczo
07:45 - Kulturalni PL
08:45 - Naszaarmia.pl
09:10 - Jestem z Montreuil
09:50 - Złotopolscy
10:20 - Jak to działa
10:55 - Codzienna 2 m. 3
11:20 - £amigłówka
11:22 - Polonia w Komie
11:30 - Teleexpress
11:55 - Tacy sami
12:25 - Piękniejsza Polska
12:55 - Barwy szczęścia
13:25 - Cafe Historia
13:45 - Dobranocka
14:00 - Wiadomości
14:25 - Sport
14:40 - Pogoda
14:50 - Głęboka woda
15:45 - Polonia w Komie
16:00 - Polonia 24
16:45 - Opole na bis
17:20 - TOMASZ LIS
18:20 - Naszaarmia.pl
18:45 - Codzienna 2 m. 3
19:10 - £amigłówka
19:15 - Tylko Kaśka
19:45 - Dobranocka za oceanem
20:00 - Wiadomości
20:25 - Sport
20:35 - Pogoda
20:45 - Głęboka woda
21:35 - Polonia 24
22:10 - Polonia w Komie
22:20 - Barwy szczęścia
22:50 - TOMASZ LIS
SPOJRZENIA
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
STRONA 27
Mieli być abortowani jako
dwug³owy potwór - dziś są księżmi.
M
ieli być abortowani jako
dwugłowy potwór. Uratowała ich pobożna matka
i dzisiaj bliźniacy są księżmi.
Ojcowie Paulo i Felipe Lizama
z Chile mówią, że determinacja ich
matki, by wbrew radom lekarzy nie
poddać się aborcji, pomogła im
w umocnieniu powołania do kapłaństwa. O. Paulo Lizama powiedział
CNA:
„Jestem w pełni przekonany o tym,
w co wierzę, czym jestem i o czym
mówię - oczywiście dzięki łasce
Boga”. „Jak mógłbym nie bronić Boga
życia? (...) Wydarzenie [uratowania
przed aborcją] umocniło moje powołanie i dało mu swoistej witalności
i pozwoliło mi całkowicie oddać się
temu, w co wierzę” - dodał.
O. Paulo i jego brat bliźniak Felipe
urodzili się w 1984 w chilijskim
mieście Lagunillas de Casablanca. Ich
matka, Rosa Silva, pracowała jako
sanitariuszka. Zanim dowiedziała się,
że jest w ciążu, w związku ze swoimi
obowiązkami w pracy, wystawiła się
na działanie promieniowania rentgenowskiego.
Lekarz, który badał jej ciążę powiedział jej, że z dziećmi dzieje się
„coś dziwnego”. Mianowicie dziecko
miało trzy ręce i zaplątane stopy oraz
dwie głowy. Wówczas w Chile aborcja
z powodów terapeutycznych była legalna. Lekarz powiedział jej, że jej
życie jest w niebezpieczeństwie.
Pomimo tego Rosa Silva nie zgodziła się na aborcję i chciała zaakceptować cokolwiek Bóg jej ześle.
O. Felipe opowiada, że „Bóg działał
i stworzył bliźniaczą ciążę. Nie wiem,
czy lekarz się mylił, czy chodziło o coś
innego”. Jego bliźniak, o. Paolo
dodaje, że zawsze myśli ze specjalnym
uczuciem o swojej matce, która była
gotowa oddać za niego życie.
Podczas porodu wydarzył się swoisty cud. Felipe urodził się pierwszy
i lekarze mieli zamiar usunąć łożysko.
Jednak Rosa Silva odmówiła, bo – jak
utrzymywała – czuła, że kolejne
dziecko przyjdzie zaraz na świat.
Faktycznie, jej drugi syn urodził się 17
minut później. Gdyby nie przeczucie
kobiety, Paolo mógłby zostać mocno
zraniony przez interwencję lekarzy.
“Lwowska Fala"
dla Przyjaciół za oceanem
w każdą niedzielę o 7.00 PM czasu Toronto
(w Kraju w nocy z niedzieli na poniedziałek o 1.00 AM czasu polskiego).
Archiwalne audycje są cały czas dostępne poprzez internet w dziale:
archiwum dźwiekowe Polskiego Radia Katowice.
Adres internetowy: http://www.radio.katowice.pl/index.php?id=391
www.danutaskalska.pl http://www.kresowianie.com/lf.php
Danuta Skalska
Bracia bliźniacy dowiedzieli się
o okolicznościach swoich narodzin,
gdy byli w seminarium szósty rok. Co
ciekawe, utrzymują, że decyzję
o kapłaństwie podjęli niezależnie od
siebie i w ogóle ze sobą na ten temat
nie rozmawiali.
http://pl.gloria.tv
Polonijny Klub Turystyczny "Koliba" proponuje letnią
jaszcze wycieczkę pieszą oraz barbecue w Kelso Conservation
Area, w Milton, w najbliższą niedzielę 1 września. Spotykamy się
na parkingu przy Centrum Informacyjnym o 12:30. W programie
niedługa wycieczka piesza oraz barbecue na zapewnionym przez
organizatora grill'u. Proszę przywieźć swój prowiant oraz coś do
picia. Pogoda ma być dobra, więc dla chętnych jest tam jeziorko
do popływania czy łatwego canoeing lub rowerka wodnego.
Zapraszamy “kolibiarzy" oraz osoby z nami sympatyzujące.
Z turystycznym pozdrowieniami Andrzej Legienis
Czy w Polsce powinni rządzić Polacy?
cd. ze str. 1
takich słów można było stracić
życie, albo trafić na Sybir, do Pawiaka
lub wylądować w obozie koncentracyjnym.
Optymiści powiedzą, że powinniśmy się cieszyć, gdyż etykieta „antysemity” lub „faszysty” to żadna kara
w porównaniu z tamtymi, strasznymi
czasami. Pesymiści zaś, do których i ja
się zaliczam, stwierdzą: twarda czy
miękka, ale jednak okupacja.
Ktoś mało rozgarnięty zapyta: a któż
to jest dzisiaj tym naszym okupantem?
Odpowiedź jest prosta.
Ten, który uważa, że stwierdzenie:
„w Polsce powinni rządzić Polacy”
jest zagrożeniem dla jego interesów,
wpływów i stanu posiadania.
Zapewniam, że za słowa „w Polsce
powinni rządzić Żydzi, Niemcy lub Rosjanie” nie grozi nikomu u nas żadna
kara czy wstydliwa etykietka, o czym
niech świadczy świetne samopoczucie
Radka Sikorskiego, który publicznie
nawoływał do oddania krajów członkowskich UE Niemcom w pacht.
Zadziwiające, że „polskie elity”
zupełnie nie zareagowały na słowa
prezydenta Izraela Szymona Peresa,
który 10 października 2007 roku na
forum ekonomicznym w Tel Awiwie
powiedział:
Ekonomia Izraela rozkwita. Izraelscy biznesmeni inwestują wokół całego
świata. Izrael osiągnął bezprecedensowy sukces ekonomiczny. Dziś
osiągnęliśmy gospodarczą niezależność i wykupujemy Manhattan, Węgry,
Rumunię, Polskę. I jak ja to widzę, nie
mamy żadnych problemów.
Oto odważne i jednocześnie bezczelnie szczere słowa prawdziwego
przywódcy, podczas gdy my boimy się
wyartykułować choćby szeptem oczywistej oczywistości mówiącej, że
Polską powinni rządzić Polacy.
STRONA 28
Do szkoły jazdy przychodzi staruszek: - Chciałem zapisać się na kurs
prowadzenia autobusów.
- Nie za późno?
- Nie, byłem u lekarza na badaniach, żeby sobie przedłużyć prawo
jazdy na moje auto. I on mi powiedział, że w tym wieku to najlepiej
autobusem.
Młoda dziewczyna prowadzi wózek
z niemowlakiem. Spotyka dawno
niewidzianą znajomą. Ta od razu
zagląda do wózka i zagaduje:
- A gu, gu, gu, jaki wspaniały
dzidziuś, no normalnie podobny do
twojego męża jak dwie krople wody!
- Hm... Chora sąsiadka poprosiła
mnie, żeby wyjść z jej dzieckiem na
spacer....
Córka mówi do ojca:
- Chcę wyjść za kierowcę walca,
tato.
- No cóż, ja nie będę ci stawał na
drodze.
Dwóch dżentelmenów na przyjęciu:
- Tamta brunetka w zielonej sukni mówi wolno jeden, upijając łyk z kielicha trzymanego w ręku - jest wyjątkowo szkaradna...
- Hmmm - odpowiada drugi i także
wolno wypija łyk - tak się składa, że to
moja żona...
OSTATNIA STRONA
Czas na uœmiech!
Pierwszy upija kolejny łyk:
- Ale w porównaniu z moją żoną jest
piękna...
Lekarz zastanawia się, jak delikatnie
powiedzieć pacjentce, że ma dużą
nadwagę. W końcu mówi:
- Według mojej tabeli, przy tej tuszy,
powinna mieć pani 4 metry i 30 centymetrów wzrostu...
Lokaj odbiera telefon i pan pyta czy
pani jest w domu. Lokaj odpowiada,
że jest.
- A co robi?
- Przyjmuje kochanka - odpowiada
lokaj.
- Weź mój sztucer i zastrzel obydwoje - mówi pan.
Lokaj idzie ze sztucerem do sypialni
pani i padają dwa strzały.
- Już to zrobiłem - mówi lokaj do
słuchawki.
- To teraz wrzuć ciała do basenu mówi facet.
- Ale my nie mamy basenu sir mówi zdziwiony lokaj.
- Czy to numer 254.6892? - pyta
facet w słuchawce
- Nie - odpowiada lokaj.
- A to przepraszam...
- Panie doktorze, każdej nocy śnią
mi się nagie dziewczęta, jak wbiegają
i wybiegają z pokoju...
- I chce pan, żeby ten sen się nie
pojawiał?
- Nie, tylko chciałem spytać, co
zrobić, żeby one tak nie trzaskały
drzwiami.
Do gabinetu psychiatry wchodzi
mężczyzna z żoną, skarżąc się na jej
apatię. Lekarz porozmawiał z pacjentką, potem ją objął, pogłaskał i kilka
razy pocałował. Wreszcie zwraca się
do obecnego przy tej scenie męża:
- Oto zabiegi, które są potrzebne
pańskiej żonie. Powinny być stosowane przynajmniej... no, powiedzmy we
wtorki, czwartki i soboty.
- We wtorki i czwartki mogę żonę do
pana przyprowadzać, ale sobota wykluczona - gram z kolegami w karty!
Ordynator przed wyjściem do domu
zagląda do pokoju asystentów i widzi,
że wszyscy piją koniak.
- Co to panowie, alkohol w pracy?
- Panie ordynatorze, właśnie dowiedzieliśmy się, że siostra Mariola nie
jest w ciąży.
- Nalejcie i mnie.
G£OS POLSKI nr 34
28.08-3.09. 2013
Jasio miał słabe oceny. Mama mówi
więc do taty: - Porozmawiaj z Jasiem
po męsku, zobacz jego oceny, przemów mu do rozumu.
Ojciec pomyślał, wziął flachę i puka
do Jasia. - Mogę wejść?
- Wejdź tato.
- Przyszedłem pogadać, dziabniemy
po kieliszku?
Popili troszkę.
- Może zapalimy? - pyta ojciec.
Jasio zdziwiony się zgadza.
Po jakimś czasie ojciec pyta:
- No to co, może jakiś świerszczyk i wyjmuje z rękawa pornosy, oglądają,
a Jasio zaczerwieniony pyta go:
- Tato, a kto ma takie dziewczyny?
- Prymusi, synu, prymusi!
Trzech przywódców republik bananowych spotyka się w barze na
Karaibach i sącząc drinki rozmawiają
o pracownikach w swoich krajach.
- W moim państwie - mówi pierwszy
- ludzie pracują zawsze do zachodu
słońca, lub do świtu. Nigdy krócej.
- W moim państwie - mówi drugi ludzie pracują tak długo, aż padną
z wyczerpania.
- A w moim państwie ludzie pracują
aż do śmierci - powiedział wreszcie
trzeci, na co dwóch jego przedmówców wzniosło toast:
- Wygrałeś Donek, twoje zdrowie!!!

Podobne dokumenty