curriculum vitae - Instytut Misesa

Transkrypt

curriculum vitae - Instytut Misesa
Dopalacze
Autor: Mateusz Machaj
W ostatnich dniach byliśmy świadkami brawurowej i gwałtownej akcji
rządowej skierowanej przeciwko legalnym handlarzom tak zwanych dopalaczy.
Co najmniej z „pominięciem” przepisów prawa organy państwa polskiego
postanowiły
z
dnia
na
dzień
zamknąć
legalnie
prowadzony
biznes
(co
prawdopodobnie będzie się wiązało z wypłaceniem z podatków odszkodowań dla
właścicieli
tego
biznesu).
Postanowienie
to
zostało
zaimplementowane
błyskawicznie i skoordynowane z odpowiednim przekazem medialnym. Nawet
osoby unikające środków masowego przekazu nie były w stanie ominąć doniesień
o truciznach, handlowaniu śmiercią i wszechobecnej panice. Trudno było się
oprzeć wrażeniu, że sklepy trzeba zamknąć od zaraz, ponieważ kiedy wyglądamy
przez okno na ulicę, raz na jakiś czas możemy wypatrzyć człowieka umierającego
na chodniku po spożyciu dopalaczy. W akcję zaangażowano dzieci, które
niewinnymi głosami wykrzykiwały hasła przeciwko szkodliwym dopalaczom.
Informacje momentami przypominały podwórkowe plotki o tym, jak to ktoś
gdzieś zasłyszał, że ktoś powiedział, że ktoś przedawkował i zmarł. Działanie
organów państwa polskiego było nawet bardziej imponujące niż w przypadku
delegalizacji znacznej części branży hazardowej – wtedy przynajmniej zadbano o
zmianę prawa, mimo że była to podejrzanie ekspresowa zmiana.
Nie chcę w tym komentarzu rozstrzygać, czy ludzie powinni mieć prawo
do sprzedawania i korzystania z tak zwanych dopalaczy, czy należy im to prawo
odebrać. To, co jest jednak niesłychanie uderzające, to sposób, w jaki
postanowiono rozwiązać tę kwestię. Chodzi o zignorowanie przepisów prawnych i
zaangażowanie tanich środków propagandowych, po to by osiągnąć cel. W trochę
podobny sposób postąpiono z hazardem. Nikt nie pokusił się o dokładną i
gruntownie przeprowadzoną analizę hazardu w Polsce (np. nikt nie sprawdził, ile
ludzi jest naprawdę od hazardu uzależnionych i jakie sumy na niego „marnują”),
tak jak nikt nie pokusił się o dokładną i gruntowną analizę rynku dopalaczy.
Zdrowy rozsądek podpowiada na przykład, żeby przed delegalizacją
określonej branży sprawdzić zakres jej działań. Należałoby zatem zbadać między
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
innymi szkodliwość społeczną takiej działalności, czyli sprawdzić liczbę osób
kupujących,
uzależnionych,
zachęconych
do
zakupów
legalną
formułą
działalności, osób, które pod wpływem tych substancji popełniają przestępstwa,
doznają uszczerbku na zdrowiu (natychmiastowego lub objawiającego się w
długim okresie). Takie analizy są przeprowadzane w odniesieniu do palenia
papierosów i picia alkoholu. Dlaczego zatem w podobny sposób nie zbadano
rynku dopalaczy? Panika w mediach dotycząca tego, że ponoć ktoś coś
przedawkował (bez jakiejkolwiek dokumentacji), ma rzekomo uzasadniać zmianę
prawa. Zresztą jaką „zmianę” prawa? Raczej złamanie prawa w imię wyższego
dobra. Propaganda opiera się na grze na emocjach i odstawieniu na bok chłodnej
rozumnej analizy. W ostatnich dniach osiągnęliśmy tego lokalne maksimum.
Co więcej, rozsądna analiza ekonomiczna nie zatrzymałaby się tylko na
stronie popytowej procederu sprzedaży dopalaczy. Objęłaby również strony
podażową i instytucjonalną. Analitycy mogliby na przykład rozstrzygnąć kwestię
tego, jak legalna sprzedaż dopalaczy wpłynęła na rynek nielegalnej produkcji
używek. Mogliby wykazać, że w sytuacji dostępności dopalaczy zmniejsza się
sprzedaż ciężkich narkotyków w podziemiu, których zawartość jest nieznana.
Podjęliby
się
analizy
kontrfaktycznej
tego,
czy
kryminalizacja
produkcji
doprowadzi do radykalnego spadku spożycia; czy nie pociągnie za sobą kosztów
społecznych w postaci wzmocnienia struktur mafijnych; czy nie wpłynie na to, że
proceder chemicznej produkcji będzie przeprowadzany bez kontroli, przez co
jakość używek się pogorszy, a tym samym zwiększy się ich szkodliwość.
Te wszystkie pytania są ważne i należałoby je zadać, zanim zmieni się
(albo złamie) prawo. Sam nie znam na nie odpowiedzi. Zdrowy rozsądek
podpowiada jednak, że każdy ruch na poziomie aparatu władzy powinien być
poprzedzony odpowiedziami na podobne pytania. Przyjmując taki sposób
działania, można zniszczyć i skryminalizować bardzo wiele branż; nie mówię
tylko o rynkach papierosów i alkoholu, ale także kawy czy fast foodów.
Władze państwa polskiego, zgodnie z medialnym obrazkiem, który
spontanicznie, nieświadomie i ze szczerą pasją wykreowali dziennikarze głodni
sensacji, pochwaliły się swoim misjonarstwem i szczytną wizją uporządkowania
społeczeństwa. Matki mogą wreszcie spać spokojnie, a dzieci śpiewać radosne
pieśni tryumfalne o tym, jak to udało się pokonać rynek dopalaczy. Fakty są
jednak takie, że bez racjonalnej, pozbawionej emocji i rzeczowej odpowiedzi na
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438
powyższe pytania nie mamy podstaw, by uważać, że spożycie groźnych używek
spadnie pod wpływem tych działań.
Prawdziwi zwycięzcy ostatniej akcji nalotowej państwa polskiego piją
gdzieś teraz szampana. I nie są nimi ani osoby uzależnione, ani osoby zagrożone
uzależnieniem, ani ich rodziny. A szampana pośrednio sponsoruje państwo
polskie
z
podatków,
z
których
prawdopodobnie
zostaną
wypłacone
odszkodowania za prawnie wątpliwe akcje nalotowe.
W świetle zaniedbania obowiązku przeprowadzenia rzetelnej analizy
przed zmianą prawa tradycyjne pytanie Qui bono? nie mogłoby być bardziej na
miejscu. Czy aż tak bardzo zagrożona została pozycja lokalnych dealerów
nielegalnych używek, że konieczna była delegalizacja dopalaczy? Czy też może
chodziło o odwrócenie uwagi od bieżących spraw politycznych i istotniejszych
problemów? Czy jest to jakaś personalna biznesowa rozgrywka, w którą
wmanewrowano instytucje państwowe?
A może odpowiedź tkwi w projekcie ustawy, którą przygotowano i którą
być może przepchnie parlament trybem „hazardowym”, czyli ekspresowo i przy
poparciu wszystkich? Nowa ustawa ma zapewnić inspektoratowi sanitarnemu
dodatkowe prerogatywy władzy, które pozwalają na łatwe zamknięcie placówki,
sklepu, czy hurtowni na podstawie podejrzeń szkodliwości dla zdrowia. Zwróćmy
zatem uwagę, że nie wprowadza się po prostu zakazu sprzedaży substancji
psychotropowych,
lecz
udostępnia
się
organowi
rządowemu
dodatkową
możliwość manipulowania rynkiem i nękania przedsiębiorców. Pozostaje tylko
czekać, jak w najbliższych latach okaże się, że nowe prerogatywy będą pewnym
grupom zdecydowanie bardziej przydatne niż do walki z „dopalaczami”.
Fundacja Instytut Ludwiga von Misesa, 00-241 Warszawa ul. Długa 44/50, p. 214
KRS 0000174572 ▪ NIP 894 277 56 04 ▪ Regon 932949234 Bank account: PL 19 2130 0004 2001 0253 7975 0001
www.mises.pl ▪ [email protected] ▪ +48 22 6352438

Podobne dokumenty