przewodnik po kobylanach - Szkoła Podstawowa w Kobylanach
Transkrypt
przewodnik po kobylanach - Szkoła Podstawowa w Kobylanach
SZKOŁA PODSTAWOWA W KOBYLANACH PRZEWODNIK PO KOBYLANACH Praca wykonana pod kierunkiem: mgr Magdaleny Stochla mgr Aleksandra Zając mgr Małgorzata Wojtas mgr Zofia Abramek Kobylany, 2010 SPIS TREŚCI I. Historia Kobylan - oprac. mgr Magdalena Stochla s. 3 II. Wybitne postacie - oprac. mgr Magdalena Stochla s. 24 III. Zabytki i pomniki przyrody - oprac. mgr Magdalena Stochla s. 30 IV. II wojna światowa w pamięci na- - uczniowie SP pod kierunkiem szych dziadków mgr Magdaleny Stochla oraz mgr Aleksandry Zając V. Kobylany w twórczości uczniów s. 35 - uczniowie pod kierunkiem Szkoły Podstawowej w Kobyla- mgr Magdaleny Stochla oraz nach mgr Małgorzaty Wojtas s. 42 2 I. Historia Kobylan W ieś Kobylany ma bardzo bogatą historię. Swymi początkami sięga być może końca XIII wieku. Pierwszą informację w źródłach pisa- nych odnajdujemy pod rokiem 1366. Problematyczne jest wcześniejsze osadnictwo na tych terenach. W Kobylanach nie prowadzono prac archeologicznych na szerszą skalę. Zdjęcia lotnicze wykazały, jednak, że być może znajduje się na tym terenie potencjalne stanowisko z epoki brązu. O osadnictwie tym nic nie wiemy. Mogły to być ludy południowe związane z kulturą otomańską, występującą we wschodniej Słowacji, zachodniej Rumunii i na Węgrzech. Bardziej prawdopodobne jest osadnictwo kultury łużyckiej. Dowodzą tego luźne skorupy odnalezione w Kobylanach i pobliskich wsiach. Rozwój osadnictwa wiejskiego na tych terenach nastąpił bardzo energicznie dopiero za rządów Kazimierza Wielkiego. Trudno, wobec braku źródeł, powiedzieć coś o Kobylanach przed rokiem 1366. Wtedy to dotychczasowy ich właściciel Janusz Suchywilk, kanclerz króla Kazimierza Wielkiego i arcybiskup gnieźnieński, przekazał je swoim bratankom z wyłączeniem linii żeńskiej (ustanowił pierwszą w Polsce ordynację). 1377 roku Mikołaj i Piotr, synowie Jakusza Cztana, przekazali Kobyle (pierwotna nazwa wsi) swojemu bratu Jakuszowi. On pierwszy zaczął podpisywać dokumenty „z Kobylan Kobyleński herbu Grzymała”. Kobyleńscy byli jednym z najznakomitszych rodów małopolskich XV i XVI wieku. Jego przedstawiciele sięgali po najwyższe urzędy, byli bliskimi doradcami władców, wykazywali się odwagą na polach bitew. Kobyleńscy zgaśli po mieczu w 1568 roku. Ponieważ nie pozostawili po sobie zamków, pamięć o tym potężnym rodzie przygasła. Kobylany znalazły się w obcych rękach. Często były dzierżawione lub przekazywane w zastaw. Ze źródeł wynika, że w tym samym okresie wieś należała do trzech różnych właścicieli. Jest to, oczywiście niemożliwe. Trudno dzisiaj wobec niezgodności źródeł rozwiązać ten problem. Według niektórych dokumentów w 1581 roku Kobylany należały do Stanisława Bolikowskiego, a dzierżawił je Jakub Warszycki. Inne źródła jako właściciela wskazują Stanisława Łubnickiego. W 1581 roku miała mu je wnieść w posagu żona Jadwiga Kobyleńska. Następnie w latach 1599 – 1622 dziedzicem miał być ich syn Maciej Łubnicki. Stoi to w sprzeczności z innymi źródłami, które podają, że w 1590 roku Kobylany przeszły na własność Wojciecha Mę3 cińskiego ożenionego z Barbarą Kobyleńską. Pewne jest tylko to, że wieś stała się na dłuższy czas własnością Męcińskich z Kurozwęk herbu Poraj. W pierwszej połowie XVIII wieku przeszła w ręce Peszyńskich i spokrewnionych z nimi Sulimirskich. W czasie I wojny światowej wiele szkód wyrządziły stacjonujące tu wojska rosyjskie. Poległo wielu mieszkańców Kobylan – upamiętnia to pomnik na skarpie koło kościoła wybudowany w okresie międzywojennym z inicjatywy Sulimirskich. Aktywną postawą wykazali się mieszkańcy wsi podczas II wojny światowej. Działał tu oddział AK placówki „Centuria”. We dworze znajdował się, m.in., szpital. Działaniom partyzanckim na tych terenach poświęcony jest osobny podrozdział. We IX 1944 r. Kobylany znalazły się na linii krwawych walk, spłonęło wiele domów i szkoła. Po wojnie w miejscowym dworze znajdowała się szkoła podstawowa dla dzieci z Kobylan oraz Sulistrowej i Draganowej, gdzie również spłonęły budynki szkolne. Dzieje oświaty w naszej wsi to oddzielny podrozdział niniejszej monografii. I.1. Reformacja w Kobylanach W latach 50 XVI wieku Kobylany znalazły się pod silnymi wpływami kalwinizmu. 1559 roku Andrzej Bziki kasztelan chełmski- kalwinista- sprofanował kościoły w Kobylanach i Makowiskach, zamieniając je na kalwińskie zbory. Wsie te należały do jego żony Anny Pileckiej (wdowie po Mikołaju Kobyleńskim). Od tego czasu przez blisko 200 lat Kobylany stały się najtrwalszym ośrodkiem reformacji na ziemi krośnieńskiej. Pastorem zboru kalwińskiego (powstał w miejscowym kościele) został tutejszy pleban Jakub, który przeszedł na stronę reformacji. Kościół zwrócono katolikom około 1620 roku, a zbór przeniesiono do dworu. Gdy Kobylany przeszły pod koniec XVI wieku w ręce kalwinisty Wojciecha Męcińskiego, kalwinizm na tym terenie zyskał potężnego protektora. Ród ten troszczył się o zbór aż do połowy XVIII wieku. Niezwykle barwne są długoletnie spory między Janem Męcińskim i kolejnymi właścicielami a plebanami. Obie strony uprzykrzały sobie życie. Pleban osten- 4 tacyjnie wystawiał na granicy posiadłości kościelnych figury świętych, a dziedzic nie płacił dziesięciny i agitował poddanych przeciwko katolicyzmowi. Jan Męciński wybudował w Kobylanach zbór (tzw. murowaniec). Ciekawym źródłem informacji są skargi składane przez plebana. W skardze wniesionej 16 VII 1641 roku pleban Jan Pandlicki zarzucił dziedzicowi agitację antykatolicką wśród chłopów i niepłacenie dziesięciny, co doprowadziło kościół do ruiny. Skarżył się też na zajęcie siłą plebanii. Mieli w tym uczestniczyć miejscowi chłopi: Wancho, Koszka i Błażej Trybiec. Jest to wyraźnym dowodem na to, że dziedzicom udało się nakłonić część chłopów na porzucenie katolicyzmu. Jan Męciński, obawiając się konsekwencji tego incydentu, zawarł z ks. Janem Pandlickim ugodę i przyrzekł wypłacić plebanowi tysiąc złotych odszkodowania. To nie zakończyło jednak sporu. Rozgorzał on na nowo, gdy dziedzic w 1643 roku wyrzucił z domu i gruntu plebańskiego dzierżawcę- Jana Bartkowskiego. Sprawa dotarła przed oblicze króla Władysława IV, który polecił przestrzegać warunków wcześniejszej ugody. Po interwencji królewskiej przez kilka lat był spokój. Sytuacja zmieniła się po przybyciu nowego plebana Stanisława Ruszczyńskiego. W skardze z listopada 1653 czytamy, że miesiąc wcześniej kmieć kobylański Walenty Gromek pobił nowego plebana. Kolejne protestancje zostały wzniesione w 1654 roku. Po śmierci Jana Męcińskiego zborem opiekowała się wdowa po nim- Anna Męcińska i jej zięć Paweł Orzechowski. Był on szeroko znanym działaczem reformacyjnym. 1 lipca 1658 r. pleban S. Ruszczyński złożył pozew przeciwko Annie Męcińskiej, Pawłowi Orzechowskiemu, Teodorze Orzechowskiej, Elżbiecie Męcińskiej i Pawłowi Ryznerowi (znany kaznodzieja kalwiński, który przez kilka lat przebywał w Kobylanach). Oskarżył ich o doprowadzenie do ruiny kościołów w Kobylanach i Makowiskach. W okresie potopu szwedzkiego wzmogły się w naszym kraju nastroje kontrreformacyjne. Na fali fanatyzmu religijnego doszło w 1658 r. do najazdu na Kobylany Jana Pieniążka. Splądrował on kaplicę zboru, gdzie mieściły się sarkofagi przodków Męcińskich. Trybunał lubelski skazał go za to na infamię (utratę dobrego imienia). 5 Pod koniec XVII wieku ministrem kalwińskim zboru został Paweł Petroselim. Pochodził on z bardzo znanej w Małopolsce rodziny kalwińskiej. Opiekunką zboru była w tym czasie Teofila z Męcińskich Potocka. Zbór kalwiński w Kobylanach upadł po 1720 roku, kiedy to wygasła kalwińska linia Pilawitów Potockich. Kolejni właściciele wsi, Peszyńscy i Sulimirscy byli katolikami. I.2. Kobylany w czasie II wojny światowej A. WRZESIEŃ 1939 ROKU W KOBYLANACH 1 września 1939 roku Niemcy napadli na Polskę i wybuchła II wojna światowa. Tuż po godzinie 6 –tej rano nad Kobylanami pojawiły się pierwsze samoloty niemieckie. Eskadra przeleciała nad wsią od północy w kierunku Krosna. Ostatni z bombowców zrzucił bomby małego kalibru. Spadły one na trasie między kopalnią a Leśniówką. Na szczęście żadna z nich nie eksplodowała. Od strony Krosna i Jasła słychać było potężne wybuchy bomb i huk artylerii przeciwlotniczej. Naloty trwały niemal cały dzień, wywołując popłoch wśród mieszkańców Kobylan. Niepokój wzrastał w następnych dniach w miarę napływających wieści o sytuacji na froncie i zbliżaniu się Niemców. We wsi pojawiły się pierwsze grupy uciekinierów cywilnych, wycofujących się przed Niemcami w kierunku wschodnim. Towarzyszyły im niewielkie grupy żołnierzy Wojska Polskiego. Większość mieszkańców Kobylan nie zdecydowała się na paniczną ucieczkę. Wpływ na ich decyzję miała postawa byłych żołnierzy I wojny światowej. Uważali oni, że wieści o poczynaniach faszystów wobec ludności cywilnej są wyolbrzymione. Decyzja ta okazała się słuszna. Mieszkańcy ocalili swój dobytek, uniknęli cierpienia i tułaczki. 8 września jest świętem dla Kobylan, odbywa się wtedy odpust parafialny. Tego dnia 1939 r. około godziny 17 – tej do wsi wkroczyły wojska niemieckie. Pojawiły się od strony Sulistrowej, ostrzeliwując z karabinów maszynowych wycofujący się oddział Wojska Polskiego. Polacy odpowiadali ogniem. Ofiar wśród mieszkańców Kobylan nie było. Padło tylko kilka sztuk zwierząt gospodarskich, wypuszczonych przez właścicieli z zabudowań, w obawie przed pożarami. 6 Niemcy sprawnie zajęli wieś, rozlokowali się w sadach i ogrodach. Ludność cywilna w obawie przed okupantem nie wyszła z domów aż do następnego dnia. W nocy słychać było wzmożony ruch na drogach wiodących do Łęk Dukielskich i Chorkówki. Ruch wojsk niemieckich w kierunku wschodnim i północnym trwał też przez następne dni. Do poważniejszego incydentu we wrześniu 1939 roku doszło tylko raz. Niespodziewanie od strony północnej pojawił się polski myśliwiec i pilot z karabinu maszynowego ostrzelał kolumnę niemiecką oraz zrzucił kilka granatów. Nie wiadomo, ilu Niemców było rannych i zabitych. Nie pozwolono nikomu zbliżyć się do miejsca, gdzie zwożono rannych i zabitych. Jedynym odczuwalnym efektem tej akcji było zajęcie domów Więcków na szpital niemiecki. Kolejne dni upływały bez poważniejszych wydarzeń. Wrzesień 1939 roku był niezwykle ciepły i sprzyjał planom wojennym Niemców. Okupacja Kobylan trwała dokładnie do godziny 17 – tej 8 września 1944 roku, kiedy to od strony północnej do wsi wkroczyła Armia Czerwona. B. KONSPIRACJA ZWZ – AK NA TERENIE GMINY CHORKÓWKA Od pierwszych dni okupacji ludność gminy Chorkówka, w tym mieszkańcy naszej wsi, aktywnie włączyła się do działalności antyniemieckiej. Początkowo były to niezorganizowane, indywidualne formy działania: zdobywanie broni, pomoc ludziom ściganym przez okupanta lub udającym się na zachód do Armii Polskiej we Francji. W wyniku kontaktów z Komendą Obwodu AK Krosno narzucono tym działaniom dyscyplinę organizacyjną. Na terenie gminy Chorkówka powołano silną Placówkę „Centuria” (od 15 kwietnia 1944 r. kryptonim „Cecylia”). Pierwszym jej dowódcą został ppor. Jan Mercik „Sulima” (III 1940 – V 1942), a po jego aresztowaniu przez Niemców – ppor. Kazimierz Kresak ps. „Zimorodek”, „Zgrzyt” (V 1942 – IX 1944). Placówka liczyła 3 plutony: Pluton nr 8 – obejmujący Kobylany, Łęki Dukielskie, Wietrzno (dowódca ppor. rez. Stanisław Nowak ps. „Barski”, „Jutrzenka”, „Orzeł”), Pluton nr 9 – Bóbrka, Zręcin, Machnówka, Chorkówka (dowódca plut. rez. Wojciech Pałka ps. „Krzak”), 7 Pluton nr 39 – Żeglce, Leśniówka, Chorkówka, Kopytowa, część Podniebyla (dowódca ppor. Marian Szpil ps. „Jarowicz”). W lipcu 1944 r. tuż przed rozpoczęciem akcji „Burza” stan liczebny wyglądał następująco: pluton nr 8 – 76 osób, pluton nr 9 – 35 osób, pluton nr 39 – 86 osób. Oprócz wymienionych jednostek na terenie gminy działały: Wojskowa Służba Ochrony Powstania, Pluton nr 11 (kryptonim „Beczka”) i Wojskowa Służba Kobiet (komendantka Barbara Wiktor „Żar”). Przy Plutonie nr 8 w Kobylanach działała też drużyna „Orzeł” pod dowództwem Mariana Makosia ps. „Kolumb”. Została ona przekształcona w patrole szturmowe. Po ogłoszeniu akcji „Burza” włączona ją do oddziałów partyzanckich pod dowództwo por. „Bekasa” Na terenie plebanii w Kobylanach u ks. Piotra Mocha ps. „Brat” znajdowała się placówka służby sanitarnej (zaplecze szpitala polowego). Placówce tej przewodziła dr Emilia Peszyńska i położna Maria Gawrecka ps. „Grażyna”. Oprócz AK w konspiracji działały też plutony Batalionów Chłopskich. Były to: Pluton nr I – obejmujący Łęki Dukielskie, Wietrzno, Pluton nr II – Kobylany, Sulistrowę, Draganową, Pluton nr III – Chorkówkę, Żeglce, Kopytową, Leśniówkę, Zręcin, Bóbrkę, Machnówkę. Tylko część z tych plutonów uległa scaleniu z AK, reszta działała niezależnie do końca okupacji na naszych terenach. Zagadnienia związane z działalnością Batalionów Chłopskich w Kobylanach nie są znane i wymagają dalszych badań. W przyszłości być może uda się uzupełnić ten przewodnik o dodatkowe informacje. Dużą rolę mogą odegrać żyjący jeszcze członkowie tej formacji zbrojnej. Mam nadzieję, że uda się ich nakłonić do spisania wspomnień oraz przekazania zdjęć i dokumentów. Ogółem na terenie Placówki do konspiracji AK należały 232 osoby (w tym w Kobylanach – 28 osób). W szeregach Batalionów Chłopskich znalazło się 178 osób. 8 C. ARMIA KRAJOWA W KOBYLANACH – ORGANIZACJA I DZIAŁALNOŚĆ Napisanie tego podrozdziału było możliwe dzięki nieocenionej pomocy, jaką uzyskaliśmy od uczestnika opisywanych niżej wydarzeń – pana porucznika Karola Solińskiego ps. „Gryf”. Nie tylko przeprowadził on dla młodzieży szkolnej bardzo ciekawą prelekcję, ale także przekazał naszej szkole swoje wspomnienia, notatki, zdjęcia i dokumenty. Dzięki temu bohaterstwo mieszkańców wsi i ich czyny nie zostaną zapomniane. Na terenie Kobylan do organizacji struktur AK przystąpił sierżant zawodowej służby lotniczej Dominik Kiełtyka (dowódca 2-go plutonu 5 pułku strzelców podhalańskich) oraz Tadeusz Soliński ps. „Zagłoba”, „Arab”, „Korak” (brat por. K. Solińskiego ps. Gryf”). Oprócz nich członkami AK z Kobylan byli: 1. Bolesław Soliński ps. „Barka”, 2. Władysław Soliński ps. „Tur”, „Gród”, 3. Stanisław Moch „Czujny”, 4. Stanisław Samborowski ps. „Luks”, 5. Kazimierz Makoś ps. „Jasny”, 6. Władysław Głowa ps. „Wołodyjowski”, 7. Benedykt Makoś ps. „Maciek”, 8. Antoni Wierdak ps. „Żwirski”, 9. ks. Piotr Moch ps. „Brat”, 10. por. Stanisław Nowak ps. „Barski”, 11. Władysław Samborowski ps. „Magister”, 12. Bolesław Głowa ps. „Cezar”, 13. Kazimierz Wierdak ps. „Kmieć”, „Wiatrak”, 14. Antoni Soliński ps. „Młot”, 15. Andrzej Dedowicz ps. „Wiarus”, 16. Roman Wierdak ps. „Tygrys”, 17. Karol Soliński ps. „Gryf”, 18. Józef Samborowski ps. „Żuraw”, 19. Kazimierz Wierdak ps. „Bryła”, 20. Ireneusz Szydło ps. „Skrzetuski”, 21. Stanisław Soliński ps. „Rzeź”, 9 22. Karol Wierdak ps. „Beczka” 23. Wit Samborowski ps. „Skała” 24. Marian Makoś ps. „Kolumb” 25. Edward Krężałek ps. „Woda”, 26. Tadeusz Więcek ps. „Rajtar”, 27. Stanisław Szydło, „Iwan”, 28. Władysław Gosztyła. Na szczególną pamięć u potomnych zasługują żołnierze 11-tego plutonu WSOP, którzy przeżyli I wojnę światową i nawet 7-letnią służbę wojskową, a mimo to wstąpili do tajnych szeregów Wojska Polskiego, dzieląc się swoim ogromnym doświadczeniem. Często służyli wraz ze swoimi synami i córkami. Byli to, m.in.: Stanisław Soliński, Karol Wierdak, Stanisław Szydło. Na pamięć zasługują nie tylko żołnierze biorący udział w walce. Nie można pominąć bohaterskiej postawy Wita Sulimirskiego – właściciela majątku i dworku w Kobylanach. Jego dzieci, przy pełnym poparciu ojca, włączyły się do walki wyzwoleńczej. Syn por. Witold Sulimirski zginął jeszcze podczas wojny polsko – bolszewickiej. Drugi syn – prof. Tadeusz Sulimirski podjął aktywną działalność naukową na emigracji w Londynie. Żona i córki działały w AK w kraju, prowadząc szpital w Kobylanach. Bohaterską postawą zasłynął pierwszy proboszcz okupowanej parafii – ks. Stanisław Kołodziej. Został aresztowany i stracony w obozie niemieckim. Podobną śmiercią zginął kpt. Marynarki wojennej Stanisław Więcek zdradzony przez konfidentów. Należy wspomnieć też o bosmanach marynarki wojennej – Karolu Rogali i Pawle Więcku oraz Mieczysławie Makosiu i Stanisławie Samborowskim – żołnierzach marynarki wojennej. Oddajmy cześć ludziom, którzy narażali swoje życie za wolną Ojczyznę. Pamięć o nich nie powinna nigdy wygasnąć. Do jednych z najważniejszych zadań AK w czasie wojny było prowadzenie szkoleń wojskowych. Odbywały się one w kościele, na plebanii w zabudowaniach dworskich (część teoretyczna). Prowadzili je: Tadeusz Soliński, Dominik Kiełtyka, Benedykt Makoś i Władysław Głowa, a w latach 1943 – 1944 por. Władysław Samborski. 10 Tadeusz Soliński prowadził też działalność poza Kobylanami. Wraz z Adamem Wiewiórskim organizował drużynę AK w Leśniówce. W kwietniu 1943 roku drużyna „Orzeł” z Kobylan i drużyna z Leśniówki zostały przekazane dowództwu Placówki „Centuria” w Chorkówce. Drużyna „Orzeł” weszła w skład 8-go Plutonu pod dowództwem por. S. Nowaka. Poza Placówką „Centuria” na terenie obwodu jasielskiego działali mieszkańcy Kobylan (dotychczasowi żołnierze 8-plutonu): Tadeusz soliński „Korak”, Władysław Soliński „Gród”, Bolesław Soliński „Barka”, Ireneusz Szydło „Skrzetuski”. Zostali tam przydzieleni do służb dywersyjnych. Szczególne cenionym żołnierzem był T. Soliński, którego skierowano go do KED-ywu, do dyspozycji A. Zawadzkiego „Teresy”. Terenem jego działalności były okolice Żmigrodu. W sierpniu podczas realizacji planu „Burza” współorganizował oddziały partyzanckie (zgrupowania) na tzw. „Bocianim Gnieździe”, czyli w okolicach Łubienka i Nienaszowa. Tadeusz. Soliński uczestniczył w kilku akcjach tego zgrupowania (m.in. rozbrojenie małego oddziału w miejscowości Czekaj k. Żmigrodu, rozbrojenie załogi czołgu niemieckiego w Łężanach, likwidacja żandarma ukraińskiego w Dębiczu). 17 sierpnia 1944 r. oddział opuścił „Bocianie Gniazdo”, by 19 sierpnia uderzyć na baterię niemiecką stacjonującą w Polanach. W wyniku zdrady miejscowych Ukraińców akcja zakończyła się niepowodzeniem, a Tadeusz Soliński „Korak” stracił życie. Karol Soliński złożył przysięgę wojskową w kwietniu 1942 roku po ukończeniu 18 roku życia. Wraz z innymi nowo zaprzysiężonymi znalazł się w szeregach drużyny „Orzeł”. Przeszedł szkolenie teoretyczne i praktyczne. Po zdaniu egzaminu otrzymał stopień kaprala i został łącznikiem między dowództwem placówki „Centuria” a podległymi jej jednostkami. Z drużyny „Orzeł” została wyodrębniona 6-osobowa grupa do ochrony szpitala polowego w Kobylanach. Dowódcą tej grupy został K. Soliński. Swoją działalność w szeregach organizacji AK zakończył pod koniec sierpnia 1944 r., po otrzymaniu oficjalnej wiadomości o śmierci brata - Tadeusza „Koraka”. Za udział w wielu akcjach dywersyjnych został odznaczony Krzyżem Armii Krajowej, Krzyżem Partyzanckim, Odznaką Akcji „Burza”, Medalem Zwycięstwa i Wolności. Wiosną 1944 roku w drużynie „Orzeł” zostały utworzone patrole szturmowe po 6 żołnierzy uzbrojonych w krótką broń (zdobyta we własnym zakresie). Ich do11 wódcą został kapral podchorąży Władysław Głowa „Wołodyjowski”, a zastępcą K. Soliński „Gryf”. Patrole zostały przekazane do dyspozycji dowódcy akcji „Burza”- „Bekasowi”. Uczestniczyły one w wielu akcjach, m.in. przeciw rabusiom podszywającym się pod AK, pomocy uciekinierom z więzienia w Jaśle. Zdobywały broń, ewakuowały szpital z Kobylan, przygotowywały tereny zrzutów broni, likwidowały konfidentów niemieckich. Pomoc uciekinierom z więzienia w Jaśle – wrzesień 1943 rok. 5 września 1943 . wydzielony z drużyny oddział otrzymał rozkaz stawienia się o godz. 23.00 w gospodarstwie Muniów w Faliszówce. Oddział w składzie: K. Soliński „Gryf”, J. Samborowski „Żuraw” (z furmanką konną), E. Krężałek „Woda”, A. Dedowicz „Wiarus”, A. Soliński „Młot” stawili się w wyznaczonym miejscu. Czekali tam na nich I. Szydło „Skrzetuski” i dwóch żołnierzy z tamtego terenu. Tu otrzymali polecenie udania się na wyznaczone miejsce pod lasem w Kopytowej, gdzie pozostawili furmankę pod opieką „Żurawia” i „Młota”. Reszta udała się na skraj lasu pomiędzy Kopytową i Łubienkiem, by odebrać więźniów uwolnionych z więzienia w Jaśle. Do rana nikt się jednak tam nie zgłosił i oddział wrócił do domu. Wieczorem tego samego dnia „Gryf” i „Skrzetuski” otrzymali rozkaz udania się do Nienaszowa i przewiezienia chorego więźnia do Kobylan pod opiekę dr Peszyńskiej. Przy pomocy wozaka z Nienaszowa zadanie zostało wykonane. Więźniem tym okazał się Józef Okwieca „Cerber”. Stan jego zdrowia był bardzo ciężki. Po udzieleniu pomocy przez dr Peszyńską został przetransportowany w bezpieczniejsze miejsce na Myszkowskie do domu pana Marcelego Pernala. Tutaj przebywali ranni i chorzy żołnierze AK. Po kilku dniach chory został przetransportowany do Wietrzna a stamtąd pod Iwonicz Zdrój, gdzie uzyskał właściwą pomoc lekarską. Pozostali w Faliszówce żołnierze „Wiarus” i „Woda” otrzymali 6 września inne zadanie – przy pomocy żołnierzy AK z Nienaszowa mieli przetransportować czterech uciekinierów z więzienia w Jaśle do Leśniówki i Bobrki. Akcja zakończyła się pełnym sukcesem. 12 Odbiór i transport broni – czerwiec 1944 r. W ramach alianckiej pomocy oddziały partyzanckie w Polsce otrzymywały pewną ilość broni i amunicji. Docierała ona do nas za pomocą zrzutów z samolotów. Niewielka część tej pomocy dotarła także za pośrednictwem Placówki „Fiołek” do Placówki „Centuria”. Zadanie odebrania broni i amunicji otrzymała drużyna „Orzeł” z Kobylan. Na czele oddziału stanął dowódca K. Kresak „Zgrzyt”. Odbiór miał nastąpić w Żarnowcu. W akcji wzięli udział: J. Samborowski „Żuraw” (z własnym wozem i końmi p. Sulimirskiego), S. Samborowski „Luks”, S. Moch „Czujny”, R. Wierdak „Tygrys”, W. Soliński „Tur”. Transport odbywał się przez Żarnowiec, Zręcin, Żeglce, Leśniówkę do Kobylan. Mimo olbrzymiego niebezpieczeństwa (w Chorkówce i Żeglcach) stacjonowali Niemcy) broń bezpiecznie dotarła do celu. Transport dodatkowo był ubezpieczany przez: K. Makosia „Jasny”, E. Krężałka „Woda”, A. Dedowicza „Wiarus”. Przygotowanie terenów zrzutów – lato 1944 r. Drużyna „Orzeł” brała też dwukrotnie udział w przygotowaniu zrzutów. Zadania te wykonywała wspólnie z partyzantami drużyn „Bekasa” i Błońskiego oraz żołnierzami Placówki „Zimorodek” ze Żmigrodu. Podczas akcji były wykorzystywane cztery parokonne furmanki z dworów w Kobylanach, Sulistrowej i Makowiskach. Na teren zrzutów wyznaczono dwa miejsca – jedno między Kobylanami a Nienaszowem, drugie na łąkach dworskich w Makowiskach. Mimo sprawnego przygotowania terenów do zrzutów nie doszło. Po akcji żołnierze dowiedzieli się, że przygotowanie terenu w Makowiskach miało charakter szkoleniowy, w Kobylanach do zrzutu nie doszło z powodu bardzo złej pogody (mgła i mżawka utrudniała widoczność). Akcja „Chorkówka” – lipiec 1944 r. W lipcu 1944 roku doszło do największej, niestety, nieudanej akcji zbrojnej, w której brali udział żołnierze AK z Kobylan. Jej zadaniem miało być rozbicie stacjonującego w Chorkówce oddziału niemieckiego. 29 lipca 1944 r. rozkaz dowódcy plutonu postawił drużynę „Orzeł” w stan gotowości bojowej. Na wyznaczonym miejscu zbiórki zjawił się cały 12 – osobowy oddział wyposażony w broń krótką, 2 automaty, 2 karabiny ręczne mauser, stary 13 karabin francuski, nagan austriacki Gasser, granaty i odpowiednią ilość amunicji. Drużyna miała za zadanie ubezpieczać akcję na drodze między Kobylanami a Chorkówką. Przez całą noc nie otrzymała żadnego meldunku. Dopiero o 6 - tej rano do oddziału zgłosił się mieszkaniec Kobylan E. Krężałek, który zameldował, że mają natychmiast zgłosić się w Chorkówce, gdzie będzie na nich czekał łącznik. Kapral W. Głowa „Wołodyjowski” i kapral K. Soliński „Gryf” próbowali wstrzymać wymarsz, obawiali się bowiem podstępu. Człowiek, który przyniósł im meldunek, podejrzany był o współpracę z granatową policją. Utrzymanie młodych żołnierzy na miejscu okazało się niemożliwe. Mieli wreszcie okazję walczyć z bronią w ręku i nie chcieli z tego rezygnować. Oddział udał się więc w kierunku Chorkówki. Na skraju lasu w Chorkówce obiecanego łącznika nie było, a we wsi panował spokój. Wysłano więc zwiad w składzie „Wołodyjowski” i „Gryf”. Uczestnik tych wydarzeń wspomina: Kiedy ja, „ Gryf" wraz z „ Wołodyjowskim " doczołgaliśmy się do pierwszych zabudowań, stwierdziliśmy, że partyzantów ani śladu, natomiast skraj wioski od strony lasu obsadzony jest przez nieprzyjacielskie stanowiska broni maszynowej. Starając się dokładnie rozpoznać sytuację, czołgaliśmy i zabudowaniami. się między ogrodami Na ostrym zakręcie przekroczyliśmy szosę skokami i przedostaliśmy się do zabudowań od strony zachodniej. W wiosce panował podejrzany spokój i cisza. Nawet psy były pochowane, co nam bardzo sprzyjało. Niestety, natknęliśmy się na przykry widok zastrzelonego mężczyzny. Spotkane wreszcie kobiety poinformowały nas, że akcja partyzancka zako ńczyła się w nocy, a rano Niemcy przetrząsnęli wieś. Zabity mężczyzna to mieszkaniec wsi, który został zastrzelony przez Niemców w czasie ucieczki. W czasie tej rozmowy od strony wschodniej, z miejsca, gdzie zostawiliśmy kolegów, usłyszeliśmy strzały broni maszynowej. Strzelanina wzmagała się, odezwała się ciężka broń m aszyno wa. Byliśmy pe wni, że Niemcy wykryli naszych chłopakó w i zaatakowali. W tej sytuacji biegiem dostaliśmy się do potoku łączącego las ze wsią od strony zachodniej, skąd w kierunku dworu oddałem kilka serii z posiadanego MP, tylko w tym celu, aby odwrócić uwagę Niemców od naszych kolegów. „Wołodyjowski" wyrzucił granat zaczepny po to, by zwiększyć zawieruchę z naszej strony. Zamiar osiągnął cel. Niemcy skierowali na nas całą siłę nie14 groźnego ognia. Nas chronił potok i las, spadały na nas tylko konary i gałęzie odrywane pociskami. Pod ochroną lasu, w pośpiechu, dotarliśmy w miejsce, gdzie pozostawiliśmy kolegów. Kolegów nie było, ale nie było też i Niemców w miejscu, w którym widzieliśmy ich przed akcją, gdyż wycofali się do dworu. W tej sytuacji postanowiliśmy udać się w miejsce wyznaczone na zbiórkę po ewentualnie udanej całej akcji partyzanckiej, tj. do lasu bobrzeckiego. Udając się w kierunku miejsca zbiórki, szliśmy skrajem lasu, skąd mogliśmy obserwować sytuację istniejącą we dworze. Zmęczeni postanowiliśmy odpocząć, ponieważ strzelanina niemiecka ustała. Około godz. 10-tej Niemcy wystrzelili kilka czerwonych rakiet. W tej sytuacji postanowiliśmy pozostać nadal w miejscu, skąd mieliśmy dobry widok na całą okolicę Chorkówki, a szczególnie na drogi dojazdowe do Chorkówki ze wszystkich kierunków. We dworze panował wzmożony ruch wskazujący na przygotowanie do ewakuacji. Po pewnym czasie od strony Zręcina pokazało się kilka samochodów ciężarowych. Nie czekając na dalszy bieg wydarzeń, postanowiliśmy odnaleźć swoich kolegów. W umówionym miejscu spotkaliśmy E. Krężałka „ Wodę", od którego dowiedzieliśmy się o zaistniałej sytuacji i o tym, że koledzy oczekują nas na skraju lasu od strony Kobylan. Wówczas postanowiliśmy trójką powrócić w miejsce, skąd obserwowaliśmy Niemców. Do punktu obserwacji dotarliśmy około godz. 14. Zobaczyliśmy to, czego najmniej się spodziewaliśmy - ostatnie samochody niemieckie opuszczały dwór. Nie wiedzieliśmy, dlaczego ogarnęła nas niesamowita radość, jak gdybyśmy wygrali większą bitwę. Zaczęliśmy krzyczeć i strzelać w górę z naszej krótkiej broni. Do Kobylan powróciliśmy około godz. 17. Wieś wiedziała już, co wydarzyło się w Chorkówce. Nasi ojcowie - starzy, doświadczeni żołnierze, członkowie WSOP - udali się za nami i obserwowali nasze poczynania. Powrócili do domów cztery godziny przed nami. Ewakuacja szpitala – lipiec / sierpień 1944 r. W okresie lata 1944 roku na terenie południowego obwodu jasielskiego nasiliły się aresztowania członków organizacji podziemnych. W wyniku zdrady do rąk faszystów dostała się lista członków AK. Ponieważ drużyna w Kobylanach była ściśle powiązana z tamtym rejonem, istniało duże prawdopodobieństwo, że Niemcy mieli informacje na temat szpitala i żołnierzy AK w Kobylanach. 15 Ponieważ spodziewano się pacyfikacji wsi Toki i Nienaszów, a w związku z tym interwencji oddziałów partyzanckich, obecność szpitala polowego w pobliżu była nieodzowna. Podjęto, więc, decyzję ewakuacji szpitala do majątków państwa Muniów w Faliszówce. Wraz ze sprzętem ewakuowano panią dr E. Peszyńską, Barbarę Wiktor, Marię Sulimirską, Alfredę Krężałek, Olgę Jastrzębską. Akcję przeprowadzili: K. Soliński (dowódca drużyny ewakuacyjnej), J. Samborowski z furmanką, E. Krężałek, A. Dedowicz, chłopi z Kobylan – F. Sowacki, A. Rogala, J. Węgrzyn i K. Wierdak z Batalionów Chłopskich. Atak na tabor niemiecki – sierpień 1944 r. W pierwszych dniach sierpnia doszło do wspólnej akcji AK i Batalionów Chłopskich. Z drużyny „Orzeł” oddelegowani zostali: Bolesław Głowa „Cezar”, Edward Krężałek „Woda”, Karol Soliński „Gryf”, Andrzej Dedowicz „Wiarus”. Na czele akcji stanął dowódca oddziału partyzanckiego Batalionów Chłopskich Antoni Głowa. Wraz z nim udział wzięli inni członkowie tej organizacji: Józef Węgrzyn, Stanisław Makoś, Adolf Kasprzyk, Tomasz Rogala. Grupa ta dokonała ataku na tabor niemiecki składający się z czterech furmanek prowadzonych przez czterech żołnierzy niemieckich i czterech mongolskich (Tatarzy?) drogą z Łęk Dukielskich do Kobylan. Niemcy poddali się bez najmniejszego oporu i tabor przez Młynek został skierowany do lasu na Myszkowskiem. Tutaj przejęli ich partyzanci oddziału Obłońskiego i Bekasa oraz żołnierze Batalionów Chłopskich. Członkowie drużyny „Orzeł” otrzymali rozkaz zaopatrzenia Niemców w cywilne ubrania i dopilnowania bezpiecznego opuszczenia wsi. D. HISTORIA ŻYDA VAULINA ps. „MAR” Historia ta została spisana na podstawie wspomnień por. Karola Solińskiego, który poznał Vaulina w 1943 roku. Był kolegą jego brata Tadeusza i żołnierzem AK. Jako Żyd musiał się ukrywać przed Niemcami. Miejscem jego schronienia był dom pani Białej, samotnej mieszkanki Łęk Dukielskich. Często przebywał też w domu rodzinnym pana Solińskiego. Mieszkańcy Kobylan wspominają go jako odważnego, zdyscyplinowanego żołnierza. 16 Podczas jednej z akcji pod Duklą został ranny i znalazł się w szpitalu polowym w Kobylanach pod opieką dr Peszyńskiej. Wtedy też zaprzyjaźnił się z Karolem Solińskim. Po wyzwoleniu, gdy „Gryf” mieszkał już w Krośnie, Vaulin pojawił się niespodziewanie w jego domu. Twierdził, że nadal jest żołnierzem oddziału partyzanckiego „Zucha” i poprosił o pomoc w zdobyciu broni i amunicji. Karol Soliński nie miał podstaw, by mu nie wierzyć. Następnego dnia udali się do Kobylan po broń. Kolejne spotkanie miało miejsce w X 1946 r. Odział „Zucha” został rozbity i Vaulin poprosił o schronienie. Karol Soliński ukrył go w domu swojego kuzyna w Krośnie. Pozostał tam dobę, potem odszedł i przez jakiś czas „Gryf” nie miał o nim żadnych informacji. Niespodziewanie zgłosił się ponownie, tym razem w towarzystwie funkcjonariuszy UB. Odebrali Karolowi Solińskiemu posiadaną od czasu wojny broń i zabrali na posterunek. Przypomnienie o dawnej przyjaźni, o dziwo, odniosło skutek. Karol Soliński został zwolniony a Urząd Bezpieczeństwa pozostawił go w spokoju. I.3. Kobylany po II wojnie światowej. A. UDZIAŁ MIESZKANCÓW KOBYLAN W APARACIE NOWEJ WŁADZY 8 maja 1945 r. Niemcy podpisały kapitulację. Radziecka ofensywa przyczyniła się do wyzwolenia ziem polskich spod okupacji niemieckiej, przynosząc nam kolejną niewolę. Jeszcze przed zakończeniem wojny, na konferencji w Jałcie w 1945 r., przywódcy Związku Radzieckiego, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii uzgodnili granice Polski oraz zgodzili się, żeby Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów. Samych Polaków nikt o zdanie nie zapytał. W 1945 roku powstał, popierany przez Armię Czerwoną, rząd komunistyczny. Powołał on specjalną policję polityczną – Urząd Bezpieczeństwa (UB). Osoby niechętne nowej władzy zamykano w więzieniach, torturowano, skazywano na obozy pracy lub śmierć. Szczególnym represjami zostali objęci żołnierze AK. Lata 1948 – 1956 były w Polsce okresem stalinizmu. Określenie to wzięło się od nazwiska radzieckiego przywódcy - Józefa Stalina. Każdego podejrzewano o spiskowanie przeciwko nowej władzy i nieustannie kontrolowano. Za szczególnie podejrzanych uważano aż 6 mln Polaków! 17 Od momentu wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie tworzono powiatowe struktury Urzędów Bezpieczeństwa. Ich zadaniem było zastraszenie społeczeństwa. Początkowo komuniści mieli w Krośnie poważne problemy. Nie było zbyt wielu chętnych do pracy w Urzędzie Bezpieczeństwa. Brakowało pełnej obsady do wszystkich sekcji. Mimo to od początku, przy wydatnej pomocy Sowietów, zaczęli rozpracowywać polskie podziemie. Zadanie mieli tym łatwiejsze, że znaczna część oddziałów AK ujawniła się przy realizacji planu „Burza”. Stopniowo trudności kadrowe krośnieńskiego UB zostały pokonane. Na początku 1945 roku w ewidencji PUBP w Krośnie odnotowano 60 informatorów i 23 agentów. Liczby te szybko rosły. Zgłaszali się byli partyzanci Armii Ludowej i lokalni sympatycy komunistów. Wśród funkcjonariusz PUBP w Krośnie znaleźli się, niestety, także mieszkańcy Kobylan (źródło: Archiwum Instytuty Pamięci Narodowej – KŚZpNP, Oddział w Rzeszowie, kartoteka funkcjonariuszy UB, SB). Lp. Imię i nazwisko Imię ojca Data uro- Okres zatrudnienia dzenia 1 Edward Głowa Ignacy 12 X 1927 2 Władysław Jaracz Franciszek 13 15 V – 10 III 1954 VIII 20 III – 1 VIII 1952 1918 3 Rudolf Trybiec 4 Kazimierz Adolf Wę- Jan 2 VI 1919 7 V1945 – 24 IX1946 4 X 1923 31 XII 1944 – 24 XI grzyn 5 Eugeniusz 1946 Wier- Stanisław 15 IV 1921 dak 6 Jan Wierdak 24 XII 1944 – 13 I 1945 Leon 27 III 1921 24 XII 1944 – 13 I 1945 7 Jan Wierdak Stanisław 2 XII 1924 8 Antoni Zborowski Władysław 12 1922 6 VII 1945 – 1 III 1951 VII 22 VIII 1945 – 14 XI 1946 Na szczególną uwagę zasługuje Antoni Zborowski. W czasie wojny był żołnierzem oddziału partyzanckiego BCh „Klon 22” J. Cieśli. Latem 1945 r. wstąpił do UB w Krośnie, po to tylko, by w roku następnym zdezerterować, uwalniając przy 18 okazji dwóch więźniów. Do kwietnia 1947 r. ukrywał się. Po ujawnieniu się, był więziony w Rzeszowie. We IX 1947 został zwolniony. B. MIESZKAŃCY KOBYLAN REPRESJONOWANI PRZEZ PUBP W KROŚNIE Od X 1944 r. areszt śledczy PUBP w Krośnie zapełniał się więźniami. Zatrzymywano osoby „podejrzane”, ich rodziny, a nawet sąsiadów. Posługiwano się fałszywymi zarzutami. Porywano ludzi z ulicy, nie zawiadamiając o ich losie rodzin. Straszono represjami wymierzonymi w rodziny podejrzanych. Powszechnie stosowano tortury fizyczne i psychiczne, by zmusić podejrzanego do przyznania się lub ujawnienia informacji. Dwukrotnie represjonowany był Stanisław Szydło. W 1946 r. znalazł się w więzieniu za przynależność do AK, w 1948 r. – za rozpowszechnianie antyrządowej propagandy i nielegalne posiadanie broni. Do więzienia można było trafić także za opowiadanie dowcipów wymierzonych w Związek Radziecki i nową władzę lub za niepochlebne opinie na ich temat. Taki los spotkał m.in. Julię Wierdak, którą skazano na trzy miesiące pobytu w obozie pracy. Urodzony w Kobylanach Józef Kozielec, żołnierz AK został aresztowany w 1946 roku za nielegalne posiadanie broni. Udało mu się zbiec z więzienia w Sanoku przy pomocy A. Zborowskiego. Pochodzący z Cergowej, a mieszkający w Kobylanach Jakub, Kazimierz, i Katarzyna Nawrotowicze zostali aresztowani w 1948 roku za ukrywanie A. Zborowskiego. I.4. Dzieje oświaty w Kobylanach W okresie zaboru austriackiego szkoły w Kobylanach jeszcze nie było. Niektórzy chłopi doceniali jednak korzyści, jakie daje umiejętność czytania, pisania i liczenia. W okresie jesienno – zimowym, gdy nie było już intensywnych prac polowych, chętne dzieci a nawet starsi spotykali się wieczorami w prywatnym domu. Tam uczyli ich, m.in. Izydor Pawlik i Michał Szajna. Początki codziennej nauki szkolnej to 1910 rok. Szkolne Władze Powiatowe w Krośnie mianowały wtedy nauczyciela Jana Lenarta z Komborni, a właściciel 19 dworu Wit Sulimirski ufundował szkołę w ogrodzie dworskim. Budynek ten spłonął w czasie działań wojennych w 1944 roku. Obecnie na tym miejscu znajduje się budynek stacji gazowej. Jan Lenart przebywał w Kobylanach bardzo krótko. Gospodarze nie byli zadowoleni, że dzieci będą musiały chodzić codziennie do szkoły. Nauczyciel został zmuszony do wyjazdu. W piśmie Stronnictwa Ludowego „Przyjaciel Ludu” zamieszczono rysunek satyryczny, który przedstawiał ucieczkę nauczyciela z Kobylan ściganego przez miejscowych chłopów. Nadal więc uczyli się tylko chętni i bogaci. Dwudziestu dwóch gospodarzy należących do Kółka Rolniczego w Kobylanach przekazało jedną salę budynku Kółka na potrzeby szkoły. Od 1912 roku zaczęła się codzienna nauka prowadzona przez jednego nauczyciela. Budynek ten znajdował się na parceli Jana Sowackiego. W drugiej sali był sklep, tam też odbywały się wesela. Można więc sobie wyobrazić, jakie dzieci miały warunki do nauki i jakie mogły być jej efekty. W czasie wojny 1914 – 1918 nauka odbywała się z przerwą, gdy wojska rosyjskie zajęły wieś. Naukę prowadziła żona nauczyciela Andrzeja Kozioła, który został powołany do armii. W okresie międzywojennym nauka odbywała się normalnie, z przerwą roczną w 1923 roku, kiedy to nie było nauczyciela. W 1924 r. przybył nauczyciel pochodzący z Kobylan – Karol Więcek. Szkoła zajmowała wtedy już dwie sale i władze szkolne przydzieliły drugiego nauczyciela. Budynek, w którym odbywała się nauka szkolna, był zbyt mały i zagrzybiony. Rząd austriacki przyznał subwencję na budowę nowej szkoły, jednak ludność nie skorzystała z tej pomocy i nie przystąpiła do budowy. Władze powiatowe starały się nakłonić wieś do jej budowy. Na zebranie wiejskie przybył starosta z Krosna. Radni jednak podczas całego zebrania milczeli. Innym razem, gdy przyjechały władze oświatowe, wójt z Kobylan uciekł do lasu z pieczątką, aby nie wyrazić zgody na tę budowę. Dzisiaj może nas dziwić zachowanie mieszkańców Kobylan. Gospodarze byli wówczas przekonani, iż pod budowę szkoły będą musieli sprzedać część swoich gruntów. Z subwencji rządowej skorzystała Sulistrowa – wybudowała szkołę, w której uczył jeden nauczyciel. 20 Pieniądze z subwencji na budowę szkoły w Kobylanach leżały w banku i po I wojnie światowej uległy dewaluacji. W Kobylanach, tak jak w każdej prawie miejscowości, była karczma, którą właściciel dzierżawił Żydowi. Po zakończeniu I wojny światowej nie można było dłużej odkładać budowy nowej szkoły. Sulimirski polecił rozebrać karczmę, a parcelę przekazał pod budowę szkoły. Ludność wsi samodzielnie wypaliła cegłę i przystąpiła do gromadzenia potrzebnych funduszy. 24 czerwca 1934 roku wybrano Komitet Budowy Szkoły w Kobylanach. Jego przewodniczącym został Karol Wierdak. Pozostali członkowie to, m.in., Jan Więcek (zastępca przewodniczącego), Marceli Soliński (zastępca przewodniczącego), Tadeusz Dedowicz (sekretarz), Karol Makoś (zastępca sekretarza), Antoni Wierdak (skarbnik), Wojciech Samborowski (zastępca skarbnika), Stanisław Makoś (przewodniczący Komisji Rewizyjnej), Władysław Rogala (przewodniczący Komisji Rewizyjnej od maja 1936 r.). Swoją pracę Komitet rozpoczął od gromadzenia potrzebnych funduszy – organizowano zabawy i festyny, zbierano składki (zależały od wielkości posiadanego gruntu) i co tydzień jajka (w miarę możliwości od poszczególnych gospodarstw). Udało się uzyskać pożyczkę w wysokości 5 tys. zł z Towarzystwa Popierania Budowy Szkół Powszechnych. 22 kwietnia 1936 roku rozpoczęto budowę siedmioklasowej szkoły i do roku 1938 wybudowano cały budynek składający się z sześciu klas, kancelarii, szatni, dużego korytarza na piętrze i parterze, Sali dostosowanej do zajęć praktyczno – technicznych oraz mieszkań dla kierownika szkoły (dwa pokoje, kuchnia i przedpokój) oraz dwóch nauczycieli (po jednym pokoju z kuchnią). W okresie okupacji nauka odbywała się w bardzo ciężkich warunkach. Nauczanie rozpoczęto dopiero 11 listopada 1939 po powrocie Władysława Gosztyły z frontu wojny obronnej. Inspektorat Szkolny w Jaśle przysłał do pomocy nauczycielkę wysiedloną z poznańskiego - Helenę Ratajczyk. Niemcy nie przydzielili szkole opału (węgla), było więc bardzo zimno (zima 1939 r. była bardzo mroźna). Początkowe uczono według przedwojennych programów i podręczników. Od września 1940 roku władze niemieckie Generalnej Guberni narzuciły nowe podręczniki i system nauczania. Chodziło o wychowanie młodzieży w duchu lojalności wobec władz okupacyjnych. Wprowadzono, m.in., niskiej wartości pisemka do nauki języ21 ka polskiego. Uczono rachunków, geografii, przyrody, rysunków, prac ręcznych, śpiewu i gimnastyki. Usunięto ze szkoły historię Polski. Uczono jej jednak w tajemnicy przed władzami na godzinach lekcyjnych. W 1941 roku przed uderzeniem Niemiec na Związek Radziecki na kilkanaście tygodni wojsko niemieckie zajęło budynek szkolny. Nauka odbywała się w domu prywatnym u Pawła Rajcy. W 1943 r. po wyjeździe do Krosna Heleny Ratajczykowej Inspektorat Szkolny w Jaśle mianował nową nauczycielkę – Kazimierę Szczygieł, która uczyła w Kobylanach do frontu 1944 roku. Na początku 1944 r. wobec zbliżającego się frontu Niemcy ponownie zajęli budynek szkolny. Urządzili w nim rzeźnię na potrzeby armii. Nauka znowu odbywała się w mieszkaniu Pawła Rajcy. Od września 1944 roku Kobylany znalazły się w centrum działań wojennych. W ich wyniku ucierpiał między innymi budynek szkolny, w który uderzyło osiem pocisków dużego kalibru. Z części dachu zerwana została blacha, ucierpiały belki stropowe i mury. Niemcy wywieźli lub spalili ławki, stoły i krzesła. Dalsze szkody wyrządziła Armia Czerwona. W szkole mieścił się jej sztab, w piwnicy i na parterze urządzono stajnie dla koni, a w jednej z sal kuchnię polową. Zniszczono kompletnie podłogi i zawilgocono cały budynek. W wyniku działań wojennych spłonęły także akta szkolne, kronika szkoły, mapy i część zbiorów bibliotecznych. Naukę rozpoczęto w 1945 roku w bardzo trudnych warunkach. Brakowało ławek, krzeseł, tablic, książek i przyborów szkolnych. Rodzice samodzielnie wykonali dla potrzeb szkoły dziesięć ławek, krzesełka dzieci nosiły z domu. Bardzo szybko podjęto decyzję remontu szkoły. Powołano Komitet, którego przewodniczącym został Ignacy Klecha. W pierwszej kolejności starano się zabezpieczyć budynek przed dalszymi zniszczeniami. W lipcu 1945 r. uzyskano z Funduszu Odbudowy Kraju 20 tys. zł na remont. Zabiegano o subwencje z Ministerstwa Oświaty. Komitet urządzał zabawy i festyny. W 1946 r. wybrano nowy Komitet. Jego przewodniczącym został Tadeusz Dedowicz (od 1949 r. Karol Makoś). W roku szkolnym 1949/1950 naukę prowadzono już w nowym budynku. W latach 1953 – 1954 oddano do użytku dobudowaną część z sanitariatami, doprowadzono bieżącą wodę. W drugiej połowie lat 50tych zainstalowano energię elektryczną. 22 W 1967 r. mieszkańcy wsi postanowili wybudować salę gimnastyczną. W czynie społecznym wypalono cegłę. W 1970 roku na zebraniu wiejskim zdecydowano się przeznaczyć tę cegłę na dom nauczyciela. Budynek oddano do użytku w 1974 r. W 1978 roku rozpoczęto prace adaptacyjne mające na celu przekształcenie mieszkania opuszczonego przez kierownika szkoły (Władysław Gosztyła odszedł na emeryturę) w przedszkole. W lutym 1987 r. był ostatni kapitalny remont szkoły. Dokonano wymiany instalacji elektrycznej i tynków sufitowych. Był to bardzo trudny okres dla uczniów i nauczycieli – nauka odbywała się na dwie zmiany. IVI 23 II. Wybitne postacie historyczne JANUSZ SUCHYWILK HERBU GRZYMAŁA Był protoplastą rodu Kobylańskich (patrz drzewo genealogiczne). Piastował najwyższe godności świeckie i duchowne – był kanclerzem króla Kazimierza Wielkiego i arcybiskupem gnieźnieńskim. Stał się jednym z najbliższych zaufanych współpracowników króla. Przez jego ręce przechodziły najważniejsze dokumenty. Miał duży wpływ na decyzje o utworzeniu Akademii Krakowskiej. On też sprawował bezpośredni nadzór nad uczelnią. O wielkim zaufaniu króla do swojego kanclerza może świadczyć fakt, że właśnie jemu powierzył wykonanie swojego testamentu. Po matce odziedziczył część włości rodu Bogoriów w ziemi bieckiej. Należały do nich, m.in. Kobylany. Wykazał dużą dbałość o ich rozwój. Chciał uczynić z odziedziczonych wsi podstawę do rozwoju nowej, małopolskiej gałęzi rodu. W 1366 r. dobra te, zwane od Kobylan kluczem kobyleńskim, nadał swoim pięciu bratankom, czyniąc zastrzeżenie, że mogą być dziedziczone tylko w linii męskiej (pierwsza w Polsce ordynacja). JAKUSZ ZWANY CZTANEM Był bratankiem Janusza Suchywilka. Na skutek podziałów dokonanych między braćmi, jemu przypadł klucz kobyleński. On pierwszy podpisywał dokumenty „Kobyleński herbu Grzymała”. Po stryju odziedziczył prawdopodobnie przydomek „Suchywilk”, bo w dokumentach często nazywany jest „Wilczkiem”. JANUSZ Z KOBYLAN I DUKLI Pierwsze wzmianki na jego temat odnajdujemy w dokumentach z roku 1400. Dość szybko rozpoczął karierę rycerską. W 1419 roku wraz z bratem Domaradem brał udział w wyprawie króla Władysława Jagiełły przeciwko Krzyżakom. Prawdopodobnie wykazał się męstwem, ponieważ wkrótce po ekspedycji został nagrodzony przez króla tytułem łowczego krakowskiego i starostwem sanockim. W 1426 roku król powierzył mu dowództwo nad pięciotysięcznym oddziałem rycerstwa polskiego. Miał wspierać króla Niemiec i Węgier Zygmunta Luksemburskiego w wojnie przeciw Turkom. 24 U schyłku życia (1438 roku) został starostą kamienieckim. Zmarł 1441 roku, pozostawiając żonę i pięcioro dzieci. JAKUSZ V. JAKUB (JAKUBEK) Z KOBYLAN Był bratem Janusza. Najbardziej wsławił się tym, że został posądzony w 1407 roku o romans z królowa Anną – żoną Władysława Jagiełły. Spędził trzy lata w więzieniu. Zrehabilitował się męstwem w wojnie z Zakonem Krzyżackim w 1410 roku. Przyczynił się do wzrostu kultu pierwszej żony Jagiełły – Jadwigi. Zeznał, że został przez nią cudownie uleczony z nękającej go przez dwa lata febry. DOMARAT Z KOBYLAN Był młodszym bratem Janusza i Jakuba. Tak, jak oni, wcześnie rozpoczął służbę rycerską. W 1406 roku brał udział w wojnie króla Węgier Zygmunta Luksemburczyka z banem Bośni. W 1410 roku uczestniczył w bitwie pod Grunwaldem. Wraz z ośmioma innymi znakomitymi rycerzami walczył w pierwszym szeregu chorągwi krakowskiej, dowodzonej przez Gniewosza z Dalewic. Odznaczył się też w bitwie pod Koronowem. Za wybitne zasługi otrzymał od króla kasztelanię biecką. Niezbyt gorliwie wykonywał, jednak, swoje obowiązki. Rzadko bywał w Bieczu. Stał się bowiem jednym z najbliższych doradców króla i stale przebywał u jego boku. W 1413 roku podpisał akt unii w Horodle. W 1418 roku sygnował na Litwie pełnomocnictwa dla polskich posłów na sobór w Konstancji. W 1426 roku posłował do wielkiego księcia Witolda. 1428 roku król obdarzył go tytułem marszałka dworu. W 1433 roku został kasztelanem wojnickim, a w 1435 – lubelskim. Otrzymał też liczne nadania ziemskie. Pozostawił dwóch synów: Domarada i Stanisława. Żaden z nich nie zrobił jednak, takiej kariery politycznej, jak ich ojciec. ... Leciały w górę skry skrzesane żelazem, złamki drzewców, proporce, pióra strusie i pawie. Kopyta rumaków obsuwały się po krwawych, leżących na ziemi pancerzach i trupach. Kto padł ranny, tego miażdżyły podkowy. Lecz żaden nie padł jeszcze z przedniejszych rycerzy polskich i szli przed się w zgiełku i ciasnocie, wykrzykując imiona swych patronów lub zawołania rodowe, jak idzie ogień po suchym stepie, który pożera krzewy i trawy. Pierwszy tam Lis 25 z Targowiska porwał mężnego komtura z Osterody, Gamrata, któreń straciwszy tarczę, zwinął w kłąb swój płaszcz koło ramienia i płaszczem się od ciosów zasłaniał. Ostrzem miecza przeciął Lis płaszcz i naramiennik, odwalił od pachy ramię, drugim zaś pchnięciem przebił brzuch, aż ostrze w kość pacierzową zgrzytnęło. Krzyknęli z trwogi na widok śmierci wodza ludzie Osterody, lecz Lis rzucił się między nich jak orzeł między żurawie, a gdy Staszko z Charbimowic i Domarad z Kobylan skoczyli mu z pomocą, poczęli ich we trzech łuskać okropnie, tak jak niedźwiedzie łuszczą strąki, gdy się na pole zasiany młodym grochem dostaną. (H. Sienkiewicz „Krzyżacy”) JAN Z KOBYLAN Był synem Przecława z Kobylan. W źródłach pojawia się po raz pierwszy pod rokiem 1440, kiedy to uczestniczył w wyprawie Władysława Jagiellończyka po koronę węgierską. Przed 1442 rokiem należał do obozu królowej Zofii. Odegrał pewną rolę w okresie bezkrólewia w latach 1444 – 47, o czym świadczy nie określona bliżej przez źródła, jego misja dyplomatyczna z ramienia królowej Zofii (1447 r.) Po objęciu rządów w Polsce przez Kazimierza Jagiellończyka, znalazł się przy jego boku. Stał się bliskim zaufanym króla, za co otrzymał godność stolnika krakowskiego. Uczestniczył lub był świadkiem najważniejszych wydarzeń wojny 13-letniej. Po śmierci brata Jakuba odziedziczył, za zgodą króla, starostwo brzeskie. Mimo licznych obowiązków znajdował czas na zarządzanie coraz liczniejszym majątkiem. Obok rodowych Kobylan i związanych z nimi wsi posiadał wiele królewszczyzn na Podkarpaciu, w Wielkopolsce, ziemi sieradzkiej i krakowskiej. Łaska królewska wynikała z konieczności. Król Kazimierz Jagiellończyk był stale zadłużony u Jana. JAKUB Z KOBYLAN Był synem Przecława. Za początek jego kariery rycerskiej i politycznej można uznać udział w wyprawie wielkiego księcia litewskiego Witolda na Nowogród Wielki (1428 r.). Po wyprawie pozostał na dworze księcia, piastując godność marszałka dworu. Po śmierci Witolda opuścił Litwę i zaciągnął się na służbę do króla 26 Władysława Jagiełły. Stanął na czele kilkutysięcznego oddziału rycerzy polskich w zwycięskiej wyprawie przeciw Świdrygielle. Za swoje zasługi otrzymał od króla kasztelanię biecką. Po kilkunastoletniej przerwie pojawił się ponownie na dworze króla Kazimierza Jagiellończyka. Miał duży w pływ na władcę. Za zasługi otrzymał kasztelanię gnieźnieńską. Zmarł bezpotomnie w 1454 roku. ANDRZEJ MĘCIŃSKI HERBU PORAJ Był synem Wojciecha, starosty Krzesickiego i Barbary Kobyleńskiej. W 1590 roku został kasztelanem wieluńskim. Prowadził aktywną działalność polityczną, często posłował na sejm i pełnił na nim różne funkcje. ANDRZEJ MĘCIŃSKI Był synem Andrzeja (patrz wyżej) i Katarzyny z Hoczwi. W młodości przebywał na dworze Zygmunta III i w 1593 r. uczestniczył w wyprawie króla do Szwecji. Energicznie działał w okresie rokoszu Zebrzydowskiego. Obóz królewski uważał go za jednego z najaktywniejszych przywódców rokoszowych. Działając w obozie antykrólewskim, zerwał sejm 1606 roku. Zmarł w 1620 roku. TYTUS HENRYK PESZYŃSKI (1813 – 1881) Pochodził z niezamożnej szlachty wołyńskiej. W młodym wieku rozpoczął służbę w armii rosyjskiej. W 1830 roku został zwolniony. Po wybuchu powstania 1831 roku zaciągnął się do Legii Litewsko – Ruskiej. Wzięty do niewoli, zbiegł do Galicji, a następnie wyjechał do Francji. W 1848 roku powrócił do kraju i we Lwowie objął w stopniu kapitana dowództwo nad 10 kompanią Gwardii Narodowej. Po zbombardowaniu Lwowa wyjechał do Londynu. Został aktywnym zwolennikiem konserwatywnego obozu politycznego na emigracji – Hotelu Lambert. W połowie 1855 roku zaciągnął się w Turcji do 1 p. 27 piechoty liniowej Dywizji Polskiej na żołdzie angielskim. Po pokoju paryskim (1856 rok) wrócił do Anglii. W nieznanym czasie osiadł w Galicji, gdzie po żonie odziedziczył wieś Kobylany. Tu został też pochowany. 28 RODOWÓD KOBYLAŃSKICH H. GRZYMAŁA Przecław z Gułtowy wojewoda kaliski † 1379 Jan v. Janusz kanclerz krakowski 1357, arcybiskup gnieźnieński 1374 r. Wilczek (Jakusz) z Kobylan 1377 r. Piotr Przecław ż. Małgorzata z Rogowa Janusz łowczy krakowski i starosta sanocki 1419 r. dzieci: Mikołaj, Jakub Piotr Jan Ofuka Jan stolnik krakowski 1454 r. Hieronim kasztelan rospirski Jan kasztelan rospirski Mikołaj Kasztelan rospirski 1537 r. Krzysztof 1552 Jan Jakusz Cztan ze Strzelec Mikołaj Cztan ze Strzelec sędzia zs. sandomierski 1409 r. Jakusz (Jakub) Jakub kasztelan gnieźnieński † 1454 r. Mroczek Jan Domarad kasztelan lubelski 1435 r. Domarad 1440 r. Jakub podkomorzy i starosta wieluński 1519 r. Stanisław 1425 r. córki: Katarzyna Lanckoroński Barbara Kuropatwia córki: Agnieszka Służewska Barbara Piwowa Barbara Męcińska 1550 r. Anna Jadwiga Dorota 29 III. Zabytki i pomniki przyrody 1. Kościół p. w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny Obecny kościół jest drugim powstałym w Kobylanach. Brak jest jednak dokładniejszej daty powstania pierwszej świątyni w tej wsi. Najstarsze o niej wzmianki pochodzą z 1466 roku. W XVI wieku kościół został zamieniony przez Andrzeja Bzickiego, kasztelana chełmskiego na zbór kalwiński. Katolicy odzyskali świątynię około roku 1620. Obecny kościół został wzniesiony w stylu późnego baroku w 1775 roku. Kolatorką była Maria Pomińska z Kobylan. W 1951 roku przeprowadzono restaurację kościoła. Obecna stolarka drzwiowa, boazeria i ławki wykonane zostały prawdopodobnie w pracowni stolarskiej u Michalitów w Miejscu Piastowym. W latach 70 – tych XX wieku wymieniono starą kamienną posadzkę na lastriko. Polichromia figuralna wykonana została w 1931 roku przez Włodzimierza Lisowskiego - malarza z Sanoka . Kościół posiada jedną nawę i prostokątne prezbiterium. Przy nim od strony północnej znajduje się zakrystia. Nawa jest szersza i wyższa od prezbiterium, od strony północnej przylega do niej składzik, a od strony zachodniej wieża wybudowana na rzucie kwadratu. W prezbiterium i nawie sklepienia są żaglaste wsparte na gurtach, w zakrystii – krzyżowe. Ściany nawy podzielone są pilastrami dźwigającymi gurty. Chór muzyczny wsparty jest na dwóch prostokątnych filarach. Do zakrystii prowadzi prostokątne, zamknięte łukiem segmentowym wejście. Przy nim można zobaczyć pochodzącą z XVIII wieku kropielnicę wykonaną z czarnego marmuru. Zewnętrzne elewacje budynku są gładkie, zwieńczone profilowanym gzymsem. Okna są prostokątne i zamknięte segmentowanym łukiem. W oknie zakrystii znajduje się krata roboty kowalskiej z XIX wieku. Dach kościoła pokryty blachą na prezbiterium jest trójspadowy, nad nawą – dwuspadowy, nad zakrystią – pulpitowy. Nad nawą znajduje się sześciokątna wieżyczka nakryta daszkiem namiotowym. Trójkondygnacyjna wieża została odbudowana po zniszczeniu w 1948 roku. 30 Wnętrze kościoła jest bogato wyposażone, możemy zobaczyć tutaj wiele cennych zabytków. W bocznym prawym ołtarzu znajduje się obraz Matki Boskiej adorującej dzieciątko. Jest to dzieło barokowe pochodzące z II połowy XVII wieku. Z II połowy XVIII wieku pochodzi ambona. W rokowym kartuszu można odnaleźć motywy słońca. Baldachim z lambrekinem zwieńczony jest czteroma wolutami z rzeźbą aniołka i symbolem Ducha Świętego. Późnobarokowy prospekt organowy (pochodzi z około 1700 roku) ozdobiony jest ornamentem z liści akantu oraz dwiema rzeźbami: Boga Ojca u podstawy i króla Dawida w zwieńczeniu. Najstarszym zabytkiem w Kościele jest gotycka kamienna chrzcielnica z końca XV wieku. Ma kształt ośmiobocznej czary ozdobionej herbami: Grzymała, Gozdawa, Drogosław, Jelita, Łodzia, Śreniawa, Tarnawa. Całość wieńczy nieczytelny już dzisiaj napis. W ściany kościoła wmurowane są dwie płyty. Pierwszą z nich jest płyta nagrobna Mikołaja Kobyleńskiego z rytą postacią rycerza w zbroi (prawdopodobnie I połowa XVI wieku). Druga płyta, pochodząca z tego samego okresu, prezentuje herb Grzymała Kobyleńskich. Do cennych zabytków możemy także zaliczyć: kielich w stylu regencji z początku XVIII wieku z ornamentami na stopie (czara jest nowsza), dwa neoempirowe żeliwne lichtarze z II połowy XIX wieku, fotel empirowy z początku XIX wieku. XIX – wieczne obrazy: Matki Boskiej Różańcowej, Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, św. Jadwigi, św. Rozalii. św. Izydora, św. Kazimierza. 2. Dwór Wzniesiony został w XVIII wieku, a pod koniec XIX wieku staraniem Tytusa Peszyńskiego uległ gruntownej przebudowie. Wtedy też dobudowano piętrowe skrzydło. Dwór wzniesiony został na rzucie prostokąta. Drewniana konstrukcja zrębowa została otynkowana. Przy elewacji frontowej znajduje się ganek wychodzący na staw i park. Dach jest czterospadowy, kryty dachówką. Szczególnie atrakcyjnym miejscem był kiedyś salon pokryty posadzką z trójbarwnego drewna. 31 3. Kapliczki Na terenie Kobylan znajdują się cztery XIX – wieczne kapliczki. Dwie z nich można odnaleźć na terenie dawnego parku dworskiego. Są murowane, czworoboczne i przykryte daszkami gontowymi. W obydwu znajdują się rzeźby ludowe św. Floriana. Dwie pozostałe kapliczki położone są na terenie wsi. Jedna z nich zbudowana na rzucie zbliżonym do kwadratu, przykryta jest dwuspadowym dachem krytym blachą. W ostatniej murowanej kapliczce przykrytej dachem gontowym znajduje się rzeźba ludowa św. Agaty. 4. Pomnik W 1932 roku dokonano uroczystego odsłonięcia pomnika poległych w czasie I wojny światowej i wojny polsko – bolszewickiej. Został on wybudowany dzięki staraniom i ofiarności Wita i Oktawi Sulimirskich oraz rodzin poległych. Na tablicy wymieniono 27-u mieszkańców wsi poległych w latach 1914 – 1920 w wojnach o wolność Polski. Byli to w kolejności alfabetycznej: Jan Baran, Andrzej Brożyna, Stanisław Bugała, Jan Czaja, Józef Głowa, Michał Kludacz, Stanisław Kludacz, Michał Kozielec, Józef Krężałek, Franciszek Kruszyna, Józef Kubaszczyk, Franciszek Makoś, Szymon Makoś, Michał Rajca, Stanisław Rogala, Jakub Rogala, Marceli Sajdak, Jakub Samborowski, Stanisław Samborowski, Wojciech Sarna, Jakub Sarna, Jan Soliński, Paweł Wierdak, Józef Wierdak, Władysław Wierdak, Paweł Wierdak, Aleksander Wójcik. W części środkowej pomnika upamiętniono śmierć tylko jednego bohatera. Był to podporucznik Witold Sulimirski, kawaler Orderu Virtuti Militari. Zginął on 23 września 1920 roku w wojnie polsko – bolszewickiej w bitwie pod Zasłaniem na Wołyniu. W czasie okupacji, aby Niemcy nie zniszczyli pomnika, godło orła zostało zasłonięte deskami pomalowanymi na kolor szary. Komponowało się to bardzo dobrze z pozostała częścią pomnika i dzięki temu orzeł z koroną przetrwał okupację i działania wojenne w 1944 roku. 32 5. Nagrobek powstańca Na miejscowym cmentarzu znajduje się nagrobek uczestnika powstania styczniowego. 6. Grobowiec w kształcie kurhanu Na miejscowym cmentarzu znajduje się grobowiec w kształcie kurhanu. W krypcie podziemnej chowani byli kolejni właściciele Kobylan: Peszyńscy i Sulimirscy. 7. Budownictwo wiejskie Na terenie Kobylan znajduję się jeden dom murowany i 27 drewnianych zabudowań uznanych za zabytkowe. Przeznaczenie spodarcze Dom nr 206 Właściciel go- Wierdak Przypuszczalne lata powstania 1875 – 1899 Dom nr 180 Stasiak 1975 – 1899 Dom nr 131 Wierdak 1875 – 1899 Dom nr 67 Trybiec 1875 – 1899 Dom nr 114 J. Rogala 1875 – 1899 Dom nr 143 Kubaszczyk 1890 – 1910 Dom nr 148 Rogala 1890 – 1910 Dom nr 210 Samborowski 1890 – 1910 Dom nr 212 Kielarowski 1890 – 1910 Dom nr 8 T. Woźniak 1900 – 1925 Dom nr 11 Makoś 1900 – 1925 Dom nr 63 Serwińska 1900 – 1925 Dom nr 64 Wierdak 1900 – 1925 Dom nr 161 Jakiewicz 1900 – 1925 Dom nr 199 Samborowski 1900 – 1925 Dom nr 207 Mrozińska 1900 – 1925 Dom nr 219 R. Głowa 1900 – 1925 Stodoła nr 55 Chomentowski 1900 – 1925 Stodoła nr 209 W. Baran 1900 – 1925 Spichlerz nr 209 W. Baran 1900 – 1925 33 Stodoła nr 206 Wierdak 1900 - 1925 Dom nr 88 S. Wierdak 1922 Dom nr 4 F. Szymanowski 1923 Dom nr 38 Król 1920 – 1929 Dom nr 39 Mrozińska 1920 -1929 Dom nr 220 Szydło 1920 – 1929 Dom nr 153 K. Janik 1930 – 1939 Dom nr 115 F. Więcek 1935 8. Pomniki przyrody Ogród wokół dworu rozplanowany jest na rzucie zbliżonym do kwadratu. Najcenniejszym elementem jest stara dąbrowa oraz posadzone wzdłuż jednego rzędu lipy. Układ ogrodu został jednak zniszczony poprzez budowę drogi do ośrodka zdrowia oraz rozdzielni i podziemnych linii gazociągu. Droga i ośrodek zdrowia bezpowrotnie zniszczyły najstarszą dąbrowę na Podkarpaciu. Drzewa zaliczone w Kobylanach do pomników przyrody: dąb szypułkowaty, kasztanowiec biały, lipa drobnolistna, lipa szerokolistna, wierzba krucha. 34 IV. II wojna światowa w pamięci naszych dziadków IV.I. Rozmowa z moim pradziadkiem Józefem Pernalem, synem Marcelego i Anieli, ur. 31.12.1925 r. w Łękach Dukielskich, żołnierzem Armii Krajowej o pseudonimie „Trzmiel" w stopniu porucznika, wieloletnim referentem w urzędzie gminy Chorkówka, kuratorem sądowym, ławnikiem, obecnie sołtysem wsi Myszkowskie. Dzień dobry dziadku. Witam Chcę z Tobą przeprowadzić wywiad, jako z żołnierzem Armii Krajowej, bo wiem z Twoich opowiadań, że w czasie II wojny światowej wstąpiłeś do tej organizacji. Tak, od 1 września 1939 roku Polska po raz kolejny utraciła swoją niepodległość. 1 września Hitler, a 17 września Stalin napadli na Polskę. Już wtedy na terenie Dukielszczyzny organizowały się odziały zbrojne AK. Każdy młody człowiek, również ja, chciał wstąpić w te szeregi. Wtedy byłem jednak za młody. Miałem 14 lat. Na początku wojny nie przyjmowali czternastolatków. W 1940 r. odział Armii Krajowej pojawił się w przysiółku Myszkowskie. Składał się z ośmiu żołnierzy. Tak się złożyło, że tych ośmiu żołnierzy przyjęła moja mama Aniela. Miało to miejsce w istniejącym jeszcze domu mojej babki. Pamiętam, że jeden z żołnierzy był ranny. Jego rany opatrywały babcia i mama. Z wielkim zaciekawieniem oglądałem wtedy ich broń i coś we mnie drgnęło. Wtedy nasunęła mi się myśl, by wstąpić w ich szeregi. Kiedy to ci się udało? Rok później, w 1942 roku. Miałem wtedy 17 lat. Był jeszcze jeden powód tej decyzji. Niemcy takich młodych jak ja szukali po wsiach, aresztowali i wywozili na roboty do Rzeszy. Pamiętam, że wtedy wielu postąpiło podobnie, jak ja. Wstąpiłem do AK. Jak wyglądało Twoje wstąpienie w szeregi partyzantów? Pewnego wrześniowego wieczoru znów partyzanci zjawili się w naszym domu. Było ich dwunastu, jak zwykle oparli swoją broń o ścianę w pokoju babki. Muszki z karabinów znowu poszerzyły rysę na miękkiej wapiennej ścianie. Przez tą rysę cała nasza rodzina mogła być pół roku później opowiem później. rozstrzelana. Ale o tym Tego wieczoru zapytałem plutonowego (nie pamiętam jego nazwiska, ale miał pseudonim „Żbik”), czy mogę się do nich przyłączyć. Odpowie35 dział, że chętnie przyjmie nowych, bo przy likwidacji posterunku żandarmerii niemieckiej w Miejscu Piastowym, zginęło kilku jego ludzi. Likwidowano tę jednostkę, po tym jak Niemcy zamordowali kilkanaście niewinnych dzieci, które wyszły na spacer z przedszkola. Żołnierze niemieccy z zimną krwią strzelali do bezbronnych dzieci. To wtedy wstąpiłeś do tego oddziału? Tak, po tygodniu zjawił się jakiś partyzant z wiadomością do mnie, że mogę wstąpić w ich szeregi. Jak wyglądało przyjęcie do oddziału? Pewnej nocy, a była to już zima zjawił się u mojej babki partyzant z Kobylan, który potem zginął podczas akcji pod Krosnem, z wiadomością, że mogę wstąpić w szeregi AK. Wręczył mi biały świstek papieru, na którym były słowa: „Jeśli jesteś zdolny do ofiary, przyjmiemy Cię". Jak wyglądało zaprzysiężenie? Na ten temat nic nie trzeba mówić, wystarczy zacytować słowa przysięgi, które składał każdy żołnierz Armii Krajowej. Te słowa są we mnie od 67 lat wciąż żywe. Nie zapomnę ich do śmierci. Mógłbyś je przytoczyć? „W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, Królowej Korony Polskiej, kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak męki i zbawienia i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczpospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży jej honoru i o wyzwolenie z Jej niewoli walczyć ze wszystkich sił - aż do ofiary mego życia. Prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam cokolwiek by mnie spotkać miało”. A dowódca odpowiadał: „Przyjmuję cię w szeregi żołnierzy Armii Polskiej, walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie twoją nagrodą. Zdrada karana jest śmiercią”. Dlaczego przyjąłeś pseudonim „trzmiel”? Koledzy zauważyli, że w lesie wśród drzew poruszałem się sprawnie jak trzmiel, więc taki przyjąłem pseudonim. W jakim oddziale walczyłeś? 36 Był to oddział partyzancki „Orskiego". Należał do inspektoratu Krosno, komendantem oddziału był Józef Czuchra z Suchodołu. Działaliśmy w okolicach Dukli, aż po Barwinek. Jakie były Twoje zadania? Moje pierwsze zadania były bardzo ciężkie i niebezpieczne. Jako łącznik przenosiłem przez front rozkazy, różne dokument, mapy. Później zacząłem przenosić broń. Była to broń krótka, gdyż można ją było swobodnie ukryć pod ubraniem, co było ważne, gdyż niejednokrotnie przenosząc broń spotykałem Niemców. Na szczęście tak jakoś się udawało, że nie byłem przez nich rewidowany. Gdyby do tego doszło, byłem przygotowany na obronę. Mój pistolet nosiłem w takim miejscu, żeby łatwo i szybko można było go wyciągnąć. Nosiłem też granat. Brałem też udział w kilkunastu akcjach. Pierwsza z nich to był atak na konwój dostawczy w Trzcianie koło Dukli. Nasz oddział zdobył wtedy dużo broni i amunicji. Zabiliśmy kilkunastu Niemców, spaliliśmy samochody i motory. Jaką miałeś broń? Posługiwałem się różnymi rodzajami broni. Pierwszym pistoletem był niemiecki pistolet Parabellum, był on jednak dość duży i kanciasty, więc dla łącznika takiego jak ja, dość niewygodny. Przy większych akcjach posługiwałem się niemieckim karabinem maszynowym MP40. W 1943 r. otrzymałem jeden z najlepszych pistoletów - polski pistolet samopowtarzalny VIS. W języku łacińskim vis znaczy siła. Co sądzisz o żołnierzach niemieckich? Była to świetnie wyszkolona i wyposażona armia. Niemieccy żołnierze zawsze byli nienagannie ubrani, czyści i ogoleni. Widać było na każdym kroku niemiecki porządek. Niestety, byli oni zdolni do różnych bestialstw, mordów. Byli wśród nich jednak i tacy, którzy poszli na wojnę z przymusu, ponieważ, gdyby tego nie zrobili, byliby rozstrzelani. W 1940 roku w rodzinnym domu mojej babki stacjonowało kilku Niemców na tak zwanej „kwaterze". Pamiętam, że byli to po prostu dobrzy ludzie. Przed wojną jeden z nich był fryzjerem, a drugi jakimś urzędnikiem. O pożywienie było trudno i oni o tym wiedzieli, więc często zostawiali w kuchni dla nas chleb, herbatę, a nawet czekoladę. Nigdy nic przed nimi nie zamykaliśmy, pieniądze można było zostawić na widocznym miejscu, nigdy nic nie zginęło. Myślę, że takich Niemców było wielu, niestety wielu było też zbrodniarzy. Obraz niemieckich 37 żołnierzy mogę zestawić z obrazem żołnierzy sowieckich, bo i na nich też się napatrzyłem. Oddziały Armii Czerwonej to był obraz nędzy i rozpaczy. Brudni, zawszeni, głodni, kradli co tylko można było, gwałcili i zabijali. Swoje karabiny nosili na sznurkach. Byłem świadkiem tego, jak rosyjski żołnierz zjadł mydło, bo pachniało. Nigdy wcześniej mydła nie widział. Innym razem byłem świadkiem egzekucji młodego rosyjskiego żołnierza, przy którym coś znaleziono. Przypuszczam, że coś ukradł do jedzenia z magazynu. Rozstrzelano go na miejscu, nawet nie pochowano. Jak oceniasz II wojnę światową? Któryś z poetów powiedział, że druga wojna światowa to „apokalipsa spełniona". Nic dodać, nic ująć. Kto przeżył wojnę będzie zawsze ją traktował jako apokalipsę i katastrofę. Kto nie widział wojny na własne oczy niech jedzie do Oświęcimia. Tam przekona się, że słowo „apokalipsa" w odniesieniu do wojny jest trafne. Miałeś mi jeszcze opowiedzieć o jakiejś rysie na ścianie? Powstała od luf karabinów, które partyzanci opierali o ścianę w domu babki. Po kilkunastu wizytach partyzantów rysa była dość znaczna. Nikt nie zwracał na to uwagi. Któregoś dnia Niemcy przeszukiwało na Myszkowskim domy, wiedzieli, że do wsi zaglądają akowcy. Dwóch Niemców przeszukać dom mojej babki. W pewnym momencie jeden z żołnierzy zauważył rysę. Wskazał na nią i powiedział „to od karabinów". Wszyscy domownicy zamarli. Moglibyśmy być wszyscy natychmiast postawieni pod ścianą i rozstrzelani. Bóg chciał, że trafiliśmy na dobrego człowieka Niemca, bo ten pogroził palcem i wyszedł. Nie zgłosił tego nikomu. To niesamowita historia. Jeszcze dziś przechodzą mnie ciarki. Czy nie żałujesz, że wstąpiłeś do AK i walczyłeś o ojczyznę? Nigdy nie żałowałem. Gdybym miał jeszcze raz wybierać, zrobiłbym to samo. W domu wychowywany byłem w duchu patriotycznym. Gdy 1 września Niemcy, a 17 września Związek Radziecki napadli na Polskę, nasz kraj znowu stracił niepodległość. Żołnierze Armii Krajowej byli kontynuatorami tych pokoleń Polaków, które walczyły w powstaniu kościuszkowskim, listopadowym, styczniowym, którzy ginęli podczas I wojny światowej. Jestem dumny z tego, że i ja należałem do tych kontynuatorów. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę. Ja również dziękuję. 38 Wywiad przeprowadził Daniel Soliński, uczeń VI klasy SP w Kobylanach. IV.II. Wywiad przeprowadzony z panią Zofią Wierdak Babciu czy pamiętasz II wojnę światową? Tak, pamiętam bardzo dobrze. A czy mogę Ci zadać kilka pytań na ten temat? Oczywiście, chętnie Ci na nie odpowiem. Ile miałaś lat jak wybuchła n wojna światowa? Gdy wybuchła wojna, byłam o rok młodsza od Ciebie, miałam wtedy 9 lat. Babciu, a czy pamiętasz, jak wyglądał początek wojny w naszej miejscowości? Wojna w Kobylanach rozpoczęła się we wrześniu 1939 roku. Jak dziś pamiętam, że od Sulistrowej wjechali na motorach pierwsi niemieccy żołnierze, a za nimi samochody ciężarowe. Pierwszy raz w życiu widziałam wtedy motor i samochód. A czy była jakaś strzelanina, jak wkraczało to wojsko? Nie było żadnej strzelaniny, żołnierze zajęli naszą miejscowość i pojechali dalej w kierunku wschodnim. Jak długo Niemcy okupowali naszą miejscowość? Niemcy zajmowali naszą miejscowość przez 5 lat. W ciągu tych lat robili kontrole, zabierali zboże i bydło z gospodarstw domowych. Organizowali też łapanki i wywozili ludzi na roboty. W tym okresie walki z Niemcami prowadzili partyzanci. A kiedy Niemcy odeszli? To był również wrzesień, ale 1944 roku. Jak to wyglądało? We wrześniu 1944 roku wkroczyły na te tereny wojska radzieckie i zaczęła się wielka bitwa. Wojska niemieckie znajdowały się na „Wolicy", a w środku Kobylan wojska radzieckie. Rozpętała się strzelanina. Od wybuchu kul zaczęły palić się domy. Nasz dom ocalał, ale dom sąsiadów się spalił. W popłochu część ludzi uciekła do lasu, a część ukrywała się w piwnicach i okopach. W tym czasie wielu ludzi zginęło i było rannych. Babciu, a czy ktoś opiekował się tymi rannymi? 39 Tutaj nikt się nie zajmował ich leczeniem. Samochody, które przywoziły amunicję dla żołnierzy zabierały rannych do szpitala do Krosna i tam udzielano im pomocy. Jak długo trwała ta strzelanina? Kochane dziecko, nie pamiętam ile to dni trwało, ale na pewno nie był to jeden dzień. W tym czasie wojsko radzieckie wypierało Niemców na zachód. Były to walki, w których zginęło dużo żołnierzy. Jedno z miejsc tych walk niedaleko naszej miejscowości nazwano „Doliną Śmierci". Babciu, a kiedy wojna się skończyła? Można by powiedzieć, że w naszej miejscowości wojna skończyła się po tych walkach. Ale Niemcy poddali się dopiero w maju 1945 roku. Babciu dziękuję Ci, że poświęciłaś mi chwilę czasu. Była to dla mnie piękna i ciekawa lekcja historii. Cieszę się, że choć trochę mogłam Ci o tym opowiedzieć. Wywiad przeprowadził Radosław Wierdak, uczeń IV klasy SP w Kobylanach. IV.III. Wywiad z Heleną Gruszką zamieszkałą w Leśniówce. Ciociu, czy mogę Ci zadać kilka pytań? Tak dziecko, pytaj. Ile masz lat? Urodziłam się w 1924 roku, to mam już 85 lat. Więc przeżyłaś II wojnę światową. Czy pamiętasz tamte czasy? Czasami nie pamiętam, co robiłam wczoraj, ale wojnę pamiętam doskonale. Byłam wtedy młodą dziewczyną. To były straszne czasy. Czy ktoś z Twoich bliskich zginął w walce? Z najbliższej rodziny nikt nie zginął, ale mój brat, a Twój pradziadek, został wywieziony na roboty do Niemiec, podobnie jak stryj i wielu innych. Niektórzy zostali tam na zawsze, założyli rodziny, inni wrócili. Czy na naszych terenach toczyły się jakieś walki? 40 Tak, na froncie walk w Przełęczy Dukielskiej zginęło bardzo dużo żołnierzy. Ludzie wtedy opowiadali, że czołgi jeździły po zwłokach, jak po „kapuście". Ale ludzie ginęli w różnych okolicznościach. W lasach ukrywali się partyzanci, często mieszkańcy pomagali im, dostarczali żywność. W Chorkówce była policja, która działała po stronie Niemców. Policjant Ekert rozstrzelał jednego gospodarza, bo podejrzewał, że ukrywa broń i pomaga partyzantom. Wiem, że w czasie wojny Niemcy prześladowali Żydów. Czy tutaj też tak było? Tak, przed wojną w Leśniówce, Żeglcach i Kopytowej mieszkały rodziny żydowskie. Niektórzy Polacy im pomagali. Wiem, że w Kopytowej pod lasem Polak (nazywał się chyba Krzysztyniak) ukrywał rodzinę żydowską, ale ktoś ich zdradził. Niemcy rozstrzelali wszystkich, a dom spalili. Ten policjant Ekert też zastrzelił w Żeglcach ukrywającego się Żyda z Leśniówki. A jak się żyło zwykłym ludziom? To było ciężkie życie, ciągły strach. A jak przyszli „Moskale" było jeszcze gorzej niż za okupacji niemieckiej. Rosjanie zabierali ludziom cały dobytek. Na przednówku nie było co jeść, brakowało zboża, ziemniaków. Nie daj Boże już takiej wojny! Dziękuję ciociu za rozmowę. Wywiad przeprowadziła Oliwią Rogala, uczennica klasy IV SP w Kobylanach. 41