głos jednostki

Transkrypt

głos jednostki
GŁOS JEDNOSTKI
d wu t y godn i k
ga ze t ka dost ę pn a r ów n ie ż w we r sj i on lin e n a st r on ie 1 6 bp d. p l
GAZETKA BATALIONOWA
NR 14 (34) 2014
AKTUALNOŚCI
OSTATNIE CZERWCOWE
POŻEGNANIE
30 czerwca 2014 r. mury jednostki
opuścili kpt. Przemysław Kuśnierczyk,
mł. chor. Tomasz Mikulski oraz kpr.
Adam Płoch.
f o t . s t . sz e r . M a r i u sz B i e n i e k
Na tę okazję koledzy oraz współpracownicy
licznie zebrali się na Sali Tradycji,
by pożegnać odchodzących żołnierzy. Kpt.
Marcin Pęcak w imieniu Dowódcy 16 bpd
podziękował za lata spędzone w szesnastce,
za wierną służbę ojczyźnie oraz ciężką
pracę,
a
także
życzył
żołnierskiego
szczęścia oraz wielu sukcesów na nowych
stanowiskach. Wszyscy spadochroniarze
przechodzą do innych jednostek.
SZKOLENIE TYMBARKU
29 czerwca w koszarach 16 batalionu
powietrznodesantowego zawitali uczniowie
klas
pierwszych
o
profilu
wojskowym
z Zespołu Szkół im. Komisji Edukacji
Narodowej w Tymbarku.
Celem wizyty młodzieży był udział w obozie
szkoleniowo - wypoczynkowym. Wśród zajęć
przygotowanych dla uczniów znalazły się między
innymi: nauka pływania, szkolenie spadochronowe,
strzelanie, wspinaczka ściankowa, zajęcia z taktyki,
elementy musztry indywidualnej i zespołowej,
nauka budowy i wykrywania min, czy biegi.
Poza szkoleniem uczniowie z Tymbarku mieli
również
okazję
zwiedzić
Obserwatorium
w Niepołomicach, Muzeum Lotnictwa w Krakowie
oraz Zamek Królewski na Wawelu.
f o t . B ar b ar a F ab i ś
Obóz zakończył się 11 lipca meczem przyjaźni
pomiędzy ZS im. KEN a reprezentacją 16 bpd.
W imieniu Dowódcy batalionu życzenia udanych
wakacji przekazał mjr Artur Wiatrowski, który
wyraził również nadzieję na to, że młodzież
Tymbarku zasili w przyszłości szeregi szesnastki.
Z kolei płk dypl. inż. Jan Dominik – opiekun grupy
z Tymbarku podziękował za owocną współpracę
i ciekawe zajęcia, dzięki którym młodzież zdobyła
szeroką wiedzę i umiejętności.
2
WYWIAD
„DO SZCZĘŚCIA NICZEGO WIĘCEJ MI NIE POTRZEBA”
WYWIAD ZE ST. KPR. RAFAŁEM NOWAKIEM – DOWÓDCĄ DRUŻYNY W PLUTONIE WSPARCIA NA 3 KSZ –
PRZEPROWADZIŁA DOMINIKA MATEJKO – KIEROWNIK KLUBU
DOMINIKA MATEJKO: Skąd pomysł na związanie swojego
życia z wojskiem?
ST. KPR. RAFAŁ NOWAK: W zasadzie już w przedszkolu
i szkole podstawowej przejawiałem zainteresowanie
służbami mundurowymi (strażą pożarną, wojskiem).
Zawsze, gdy na plastyce temat rysunków był dowolny –
malowałem żołnierzy czy śmigłowce. W rodzinie nie miałem
jednak nikogo, kto byłby związany z wojskiem. Natomiast
obecnie jeden z moich braci jest policjantem. Drugi z kolei
skończył kurs przygotowawczy i będzie starał dostać się do
Szkoły Oficerskiej we Wrocławiu. A zatem to ewentualnie
my – jako młode pokolenie w rodzinie – zapoczątkujemy
związek ze służbami mundurowymi.
DM: W jaki sposób trafił Pan do szesnastki?
RN: Przygodę z wojskiem zacząłem w 2001 r. wstępując
do służby zasadniczej. Trwało to rok. Później miałem trzy
lata przerwy, aby 9 maja 2005 r. po zaliczeniu egzaminów
rozpocząć służbę w szesnastce. Jednym z powodów wyboru
takiej, a nie innej jednostki była zapewne jej bliskość w
stosunku do miejsca, z którego pochodzę, czyli Krzeszowic.
Poza tym przyciągnęła mnie elitarność „bordowych
beretów” oraz możliwość wykonywania skoków.
DM: Służba w takiej jednostce, jak 16 bpd to również
wyjazdy na misje zagraniczne. Proszę powiedzieć, w jakich
misjach Pan uczestniczył.
RN: W 2009 r. byłem w Afganistanie na V zmianie,
a później w 2012 r. na XI zmianie. Na pierwszej misji
spędziłem dwa i pół miesiąca, ponieważ zostałem ranny.
DM: I właśnie z tym wydarzeniem wiąże się początek
znajomości z Pana żoną. Czy może Pan zdradzić, gdzie
po raz pierwszy się spotkaliście i czy była to miłość
od pierwszego wejrzenia? 
RN: Zostałem ranny 14 lipca 2009 r. w jednej z wiosek
afgańskich. Akurat pojazd, którym jechałem, był ostatni
(zabezpieczał tyły) i to właśnie on został ostrzelany. Kilku
chłopaków zostało rannych. Po przewiezieniu do szpitala
w Ghazni, okazało się, że nie mogę zostać na miejscu.
Konieczny był przeszczep skóry na stopie. Zostałem
przetransportowany do Niemiec, a dokładnie do Ramstein.
Właśnie tam poznałem Olę. Była jedną z nowych
pielęgniarek,
które
zaczynały
pracę.
Pierwszy
raz
zobaczyłem ją na nocnej zmianie, kiedy sprawdzany jest
stan pacjentów, roznoszone są leki. Pielęgniarka, która się
mną opiekowała, zapytała mnie o datę urodzenia. Gdy Ola,
która stała niedaleko, usłyszała to – okazało się, że urodziła
się tego samego dnia i miesiąca  Rozmawiać ze sobą
zaczęliśmy jednak dopiero po miesiącu. Ola od kiedy
ją zobaczyłem, spodobała mi się, ale nie była to miłość
od pierwszego wejrzenia. Gdy po pewnym czasie Ola została
przydzielona do polskich pacjentów, zaczęliśmy rozmawiać
i tak to się zaczęło.
DM: Czym wówczas ujęła Pana Ola?
RN: Myślę, że przede wszystkim podejściem do drugiego
człowieka. Ola jest ciepła, opiekuńcza, przedkłada czyjeś
dobro ponad swoje. Jest bardzo otwarta. Jest też piękną
kobietą.
3
WYWIAD C. D.
DM: W Ramstein przebywało wielu innych polskich żołnierzy.
Czy pytał Pan kiedyś żonę, dlaczego wybrała właśnie Pana?
DM: Co wpłynęło w takim
o zamieszkaniu w Polsce?
RN: Osobiście o to nie pytałem, ale inne osoby zadawały
jej to pytanie. Ola odpowiada, że urzekło ją we mnie
piękne, czyste serce i niebieskie oczy 
RN: Moja żona zauważyła, że bardzo lubię moją pracę
i jestem zżyty z ludźmi, z którymi przebywam na co dzień.
Poza tym uznała, że jej łatwiej będzie zaaklimatyzować się
w Polsce niż mnie w Stanach. Te argumenty przesądziły
o tym, że postanowiliśmy zamieszkać tutaj.
DM: Czy na swojej drodze do szczęścia
na jakieś przeszkody (np. urzędowe)?
napotkaliście
RN: W Polsce – tak. Kiedy Ola w styczniu tego roku
przyleciała
do
Polski
–
chcieliśmy
wziąć
ślub.
Zgromadziliśmy wszystkie dokumenty, tłumacz przysięgły
przetłumaczył je na polski, wynajęliśmy nawet prawnika.
Wszelkie niezbędne wnioski trafiły do Sądu, który z kolei
odesłał je do Ministerstwa Sprawiedliwości. Na zgodę dla Oli
na zawarcie małżeństwa w Polsce czekaliśmy do 2 czerwca,
czyli prawie pół roku… Dokument ten był niezbędny,
aby USC wydał zaświadczenie o braku przeciwskazań
do zawarcia małżeństwa. Poza tym, Urząd Celny nałożył
na Olę cło za mienie, gdyż nie uwierzyli w to, że Ola
przyjechała do Polski, by tu zamieszkać. Udało się nam
to jednak „udowodnić”. Gdybyśmy wcześniej wiedzieli,
że w Polsce napotkamy na tyle przeszkód – pobralibyśmy
się w Stanach. Ostatecznie jednak, dwa tygodnie temu
wzięliśmy ślub cywilny. 20 września odbędzie się ślub
kościelny. Chcieliśmy, żeby obie ceremonie odbyły się
jednocześnie, ale nie udało się…
DM: Rozumiem zatem, że będziecie mieszkać w Polsce. Czym
w takim razie będzie się tutaj zajmować Pana żona?
RN: Pielęgniarką na pewno nie będzie. Barierą jest przede
wszystkim język. Poza tym, Ola musiałaby stanąć przed
komisją,
która
zezwala
obcokrajowcom
na
pracę
w szpitalach… W Stanach wystarczy potwierdzić licencję
i można pracować w zawodzie. Póki co, przez dwa, może
trzy lata Ola będzie wyjeżdżała na kilka miesięcy
do Stanów, żeby pracować „na kontrakcie” w wybranym
szpitalu. Ola dużo czasu i nerwów poświęciła na to, żeby
uzyskać najwyższy stopień pielęgniarstwa. Aby utrzymać
zdolność do wykonywania zawodu, musi pracować
w szpitalu przez określony czas co roku. Nawet gdyby
pracowała tutaj, czy w innym kraju – w USA nie zostałoby
to uznane.
razie
na
Waszą
decyzję
DM: Czy cały czas porozumiewacie się w języku angielskim?
RN: Tak, aczkolwiek Ola uczy się polskiego. Dla mnie fakt,
że rozmawiamy w języku angielskim jest bardzo pozytywny.
Dzięki temu cały czas szlifuję go, nie muszę chodzić
do szkoły. Zanim poznałem Olę, uczyłem się tylko języka
rosyjskiego. To dla niej zacząłem poznawać słówka, po raz
pierwszy właśnie w szpitalu w Ramstein. Pożyczyłem słownik
polsko-angielski,
miałem
włączony
tłumacz
google
w komórce  Po powrocie ze szpitala, po urlopie zostałem
wysłany na kurs angielskiego tzw. „jedynkę”. To, że
zacząłem naukę języka przy Amerykance, sprawiło,
że nauczyłem się wielu sformułowań typowo „slangowych” –
na co nauczyciele na kursie nie patrzyli przychylnie.
DM: Jak Ola „odnajduje się” w Polsce? Czy ma / miała jakieś
problemy z aklimatyzacją?
RN: Należy do klubu dla obcokrajowców przy Ambasadzie.
Ma więc znajomych ze Stanów. Poza tym, starałem się
zapoznawać ją z moimi znajomymi, w tym z żołnierzami.
Zna też wielu podoficerów i oficerów z kompanii.
DM: Co najbardziej zaskoczyło Olę w Polakach – zarówno
na plus, jak i na minus?
RN: W Polsce podoba jej się nasza tradycja. Bardzo smakuje
jej nasza kuchnia, zwłaszcza zupy. Teoretycznie wszystko
to można dostać w Stanach, ale tutaj jednak zupełnie
inaczej smakuje. Nie lubi natomiast polskiej zimy ;-) Irytuje
ją też trochę polskie prawo.
DM: Amerykanie i Polacy to wprawdzie społeczeństwa
zaliczane do cywilizacji Zachodu, ale jak każdy naród
posiadamy tylko nam właściwe cechy. Jakie największe
różnice zauważył Pan pomiędzy Polakami a Amerykanami?
RN: Polacy są z pewnością bardziej zakompleksieni, mają
niskie poczucie własnej wartości. Amerykanie natomiast
potrafią świętować, wspólnie się bawić (np. przy okazji
Święta Niepodległości), są też bardzo uśmiechnięci.
Po prostu cieszą się życiem, nawet jeśli coś nie wychodzi.
Nie narzekają, tak jak wielu z nas.
4
WYWIAD C. D.
DM: A czy są jakieś cechy / przyzwyczajenia, które ciężko
Wam w sobie zaakceptować właśnie ze względu na różne
narodowości?
RN: Raczej nie. Nawet jeśli pojawi się sytuacja
„konfliktowa”, to rozmawiamy na ten temat, wyjaśniamy
wszystko i jest ok.
DM: A czego nauczył się Pan od swojej żony?
RN: Pewnie optymizmu, otwartości, tego, że należy doceniać
to, co się ma.
DM: Wasz związek z pewnością budzi spore zainteresowanie.
Z jakimi reakcjami najczęściej się spotkaliście?
RN: W większości są to reakcje pozytywne. Zdarzają
się jednak również i negatywne. Np. po wywiadzie w TVN
wśród internautów pojawiły się opinie, że wykorzystuję Olę
dla wizy i pieniędzy. Niektórzy dziwili się, że Amerykanka
chce mieszkać w Polsce. Jednak takie opinie są mniejszością.
DM: Jakie macie plany na przyszłość?
Ciężko jednak znaleźć taką idealną. Poza tym planujemy
podróże. Byliśmy już razem w wielu krajach. Wkrótce
wybieramy się do Indii. Ola była już tam wcześniej
po studiach pielęgniarskich, więc poznała tamtejszą kulturę.
Ja będę tam po raz pierwszy. Podróżowanie to nasza
wspólna pasja. Oboje lubimy też gotować. Ostatnio więcej
gotuje Ola. Stara się przyrządzać różne potrawy. Miksuje
kuchnię amerykańską z polską. Nie wszystkie produkty
są bowiem dostępne w Polsce. Najbardziej smakuje mi jej
zupa meksykańska 
DM: Czego Panu
człowiekiem?
brakuje
by
być
w
pełni szczęśliwym
RN: Niczego  Jest perfekcyjnie. Czego można chcieć
więcej? Mam wspaniałą kobietę, pracę, która sprawia mi
przyjemność, mnóstwo przyjaciół. Do szczęścia niczego
więcej mi nie potrzeba.
RN: Chcemy wybudować dom. Na razie szukamy działki.
ODEJŚCIE SIERŻ. KORUSA
4 lipca 2014 r. przeszedł na zasłużoną emeryturę sierż.
Tomasz Korus.
Pożegnanie odbyło się na Sali Tradycji 16 bpd. Uroczystości
przewodził Zastępca Dowódcy-Szef Sztabu - mjr Artur
Wiatrowski, który złożył żołnierzowi podziękowanie za oddaną
służbę. Z kolei kpt. Adam Dziwirek - dowódca kompanii
dowodzenia, do której należał sierż. Korus, przekazał mu
w imieniu własnym i całego pododdziału życzenia szczęścia
w dalszym życiu zawodowym i prywatnym. Trzymamy kciuki
za powodzenie w realizacji kolejnych życiowych planów!
UWAGA!
f o t . s t . sz e r . M ar i u sz B i e n i e k
BIBLIOTEKA OŚWIATOWA
BĘDZIE NIECZYNNA
CAŁY LIPIEC
Z POWODU INWENTARYZACJI.
WYDAWCA:
KLUB 16 bpd „BORDOWE BERETY”
kierownik: Dominika MATEJKO
starszy instruktor: Barbara FABIŚ
instruktor: Kamila KRUKOWSKA
(13 46 67)
(13 41 43)
(13 41 43)
pokój nr 16
pokój nr 9
pokój nr 9