Wstęp. Urodziłam się w czerwcu 1926 r. w miejscowości Mroczeń w
Transkrypt
Wstęp. Urodziłam się w czerwcu 1926 r. w miejscowości Mroczeń w
Wstęp. Urodziłam się w czerwcu 1926 r. w miejscowości Mroczeń w woj. poznańskim. W wieku sześciu lat zostałam zapisana do pierwszej klasy Publicznej Szkoły Podstawowej w Kępnie – zgodnie z obowiązującymi w tym województwie przepisami administracyjnymi. Po przeniesieniu się Rodziców do Krakowa, uczęszczałam od trzeciej klasy Publicznej Szkoły Podstawowej im. Św. Anny. Po ukończeniu szóstej klasy zdałam egzamin wstępny do pierwszej klasy Gimnazjum i Liceum im. Królowej Wandy. Podczas okupacji niemieckiej ukończyłam Trzechletnią Szkołę Handlową – przed wojną było to Gimnazjum Kupieckie. Po wojnie Małą Maturę zdałam jako ekstern i zostałam przyjęta do Gimnazjum i Liceum im. Jotejki – do pierwszej klasy licealnej o profilu przyrodniczym, na godziny popołudniowe gdyż w tym czasie pracowałam na swoje utrzymanie. Do matury przygotowywałam się z koleżeństwem – Dzidką i Jankiem. Koleżanka siedząca koło mnie podczas zajęć lekcyjnych prosiła mnie, aby przy egzaminie pisemnym koło niej usiąść i pomóc jej w napisaniu jej wypracowania. Zgodziłam się prosząc ją, aby ona zajęła dla nas obu miejsca. Stoliki były dwuosobowe. „Moja Matura” Dzień pierwszy – egzamin pisemny z języka polskiego. Na osobę prowadzącą egzamin, Kuratorium wyznaczyło swojego delegata Pana Wizytatora. Egzamin rozpoczęliśmy od odmówienia modlitwy, jak praktykowane było zawsze przed rozpoczęciem pierwszej lekcji, danego dnia. Pan Wizytator przerwał nam modlitwę, krzycząc „siadać”. Na to mój kolega Janek wstał i powiedział „a jednak się pomodlimy”. Bractwo wstało i modlitwa została odmówiona, zaś Pan Wizytator oznajmił nam, że nie będzie przerwy i możliwości wypicia herbaty, tak jak wcześniej było przewidziane. Wyjście z Sali było możliwe dopiero po oddaniu wypracowania. Ja pisałam właściwie dwa różne tematy. Jeden dla siebie, zaś drugi swojej koleżance przez podpowiadanie. Jako pierwszy oddał wypracowanie kolega Janek. Wizytator jego pracę przeglądnął i orzekł, że niepotrzebnie praca jest podpisana jego nazwiskiem. Na to Janek odpowiedział, że on odpowiada za to co tam napisał. Zaś nazwisko umieszczone na pierwszej stronie jest zgodnie z wymogiem pracy egzaminacyjnej. Pan Wizytator wypracowanie przedarł a Janek bez słowa wyszedł z sali. Dzień drugi – egzamin pisemny z matematyki. Weszłam na salę prawie ostatnia i usiadłam na poprzednim miejscu. Wtedy podszedł do mnie Pan Wizytator i oznajmił, że dla mnie przygotowany jest osobny stolik na końcu Sali. Oczywiście zmuszona zostałam, by tam się przesiąść. Po jakimś czasie Pan Wizytator podszedł do mnie i zapytał „jak koleżanka sobie radzi”. Odpowiedziałam, że zadania rozwiązałam poza jednym, bo do tego są potrzebne tablice logarytmiczne a ja ich nie posiadam i zapytałam czy mogę je od kogoś pożyczyć. Wcześniej zapewniano nas, że będzie możliwe wspólne korzystanie z tablic. Pan Wizytator odmówił mi. Pod zadaniem napisałam dlaczego nie mogę go zakończyć. Dzień trzeci – egzamin ustny z fizyki. Przy egzaminie ustnym była Komisja wieloosobowa. Komisja podała mi kartkę z pytaniami, na które po chwili zastanowienia odpowiedziałam pozytywnie i Komisja mi podziękowała i upoważniła do wyjścia z sali. Wtedy Pan Wizytator zwrócił się do Komisji czy może mi zadać dodatkowe pytania. Odpowiedziałam na kilka kolejnych pytań zaś przy następnym zabrakło mi wiedzy więc milczałam. Pan Wizytator zapytał czy będę odpowiadać. Odrzekłam, że nie potrafię odpowiedzieć. Na tym skończył się egzamin ustny. Zakończenie. Matury nie zdałam. Dyrekcja Liceum zorganizowała egzamin poprawkowy, do którego nie przystąpiłam. Stwierdziłam, że bez Matury można też żyć. Przez wakacje myślenie moje nieco się zmieniło. Gimnazjum i Liceum im. Bartłomieja Nowodworskiego ogłosiło możliwość do przystąpienia do powtórnego egzaminu maturalnego, na który się zgłosiłam. Świadectwo Dużej Matury mam z Gimnazjum i Liceum im. Bartłomieja Nowodworskiego! Barbara Szułakiewicz