Pismo do pobrania w całości – pdf
Transkrypt
Pismo do pobrania w całości – pdf
PRUTHENIA Tom V Olsztyn 2010 Pruthenia Pismo poświęcone Prusom i ludom bałtyjskim Rada Naukowa: Wiesław Długokęcki, Kazimierz Grążawski, Sławomir Jóźwiak, Jacek Kowalewski, Wojciech Nowakowski Redagują: Grzegorz Białuński (redaktor), Mirosław J. Hoffmann, Jerzy M. Łapo, Marek M. Pacholec (sekretarz), Bogdan Radzicki (zastępca redaktora), Ryszard Sajkowski, Joachim Stephan Tłumaczenia streszczeń i spisu treści: Joachim Stephan Opracowanie graficzne, skład i projekt okładki: Marek M. Pacholec Wydano dzięki wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Edycja wspólna Towarzystwa Naukowego „Pruthenia” oraz Towarzystwa Naukowego i Ośrodka Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, ISSN: 1897-0915 Olsztyn 2010 Pruthenia Band V Zeitschrift für Geschichte und Kultur der Pruβen und der baltischen Völker Wissenschaftlicher Beirat: Wiesław Długokęcki, Kazimierz Grążawski, Sławomir Jóźwiak, Jacek Kowalewski, Wojciech Nowakowski Redigiert von: Grzegorz Białuński (Redakteur), Mirosław J. Hoffmann, Jerzy M. Łapo, Marek Pacholec (Sekretär), Bogdan Radzicki (stellvertretender Redakteur), Ryszard Sajkowski, Joachim Stephan Übersetzung der Zusammenfassungen und des Inhaltsverzeichnisses: Joachim Stephan Vorbereitung zum Druck und Umschlagentwurf: Marek M. Pacholec Wissenschaftlicher Verein „Pruthenia” und Wojciech-Kętrzyński-Wissenschaftlicher Verein und Wojciech-Kętrzyński-Forschungszentrum in Allenstein ISSN: 1897-0915 Olsztyn 2010 Od Redakcji Szanowni Państwo, tom piąty rocznika „Pruthenia” przynosi ważne dla Redakcji i samego Towarzystwa zmiany. Rocznik stał się organem wydawniczym nowego regionalnego towarzystwa naukowego. Miło mi bowiem zakomunikować naszym Czytelnikom, że wydawca pisma – Towarzystwo Pruthenia przyjęło w roku 2010 nowy statut oraz zmieniło nazwę na: Towarzystwo Naukowe PRUTHENIA, która dokładnie oddaje podstawowy zakres jego działalności. Nieodmiennie naszym stałym i niezawodnym partnerem pozostaje Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, z którym współpracę nieustannie poszerzamy i zacieśniamy. Rocznik, który Państwu przekazujemy jest szczególny z jeszcze jednego – ważnego – powodu. Zarząd Towarzystwa Naukowego PRUTHENIA postanowił bowiem, że tom piąty w szczególny sposób honorował będzie pierwszego Członka Honorowego naszego stowarzyszenia, który to tytuł Walne Zgromadzenie Członków Towarzystwa przyznało jednemu z najwybitniejszych przedstawicieli archeologii bałtyjskiej – prof. Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi. Szanowny Panie Profesorze – czujemy się zaszczyceni, że mogliśmy tom ten Panu zadedykować. Zanim przejdę do prezentacji zawartości merytorycznej oddawanego w ręce Czytelników rocznika, chciałbym zwrócić Państwa uwagę na fakt, który i mnie samego mile zaskoczył. Otóż jeżeli przejrzeć spis treści tomu piątego, to rzuca się w oczy, że został on w znacznej części „zagospodarowany” przez stosunkowo młodych autorów. Sytuacja ta zupełnie przez Redakcję nie zamierzona, ale – jak sądzę – znakomicie oddaje stan rzeczy, jaki powstał wskutek działalności Towarzystwa, a w szczególności prowadzonego przezeń seminarium naukowego poświęconego szeroko rozumianej problematyce bałtyjskiej. Wracając do treści tomu. Obok „klasycznego” studium Grzegorza Białuńskiego poświęconego rodowi Prusa Pipina i interesującego tekstu Mateusza Boguckiego o kupcach wikińskich, treści prezentowane w roczniku układają się wedle dwóch podstawowych linii. Pierwsza z nich to studia nad osadnictwem – należą tu głównie teksty Joachima Stephana, Alicji Dobrosielskiej. Druga zaś, wyraźnie rysująca się linia zainteresowań publikowanych w tomie autorów podejmuje problematykę religijną. Mamy tu ciekawą próbę opisu przez Marka Pacholca pruskich okołowojennych obrzędów magicznych, studium Seweryna Szczepańskiego o miejscach świętych oraz wnikliwą recenzję Justyny Prusinowskiej polskiego tłumaczenia znanych studiów A. Greimasa o mitologii litewskiej. Pruthenia, 2010, t. V, s. 5–6 6 Od redakcji Tym bardziej cieszy zainteresowanie problematyką religijną, które w przedstawionym Państwu tomie znalazło swój wyraz, że najbliższa – czwarta już – konferencja Colloquia Baltica, w końcu marca 2011 roku, poświęcona będzie właśnie zjawiskom religijnym na ziemiach pruskich na przestrzeni dziejów. Wydaje się, że dla społeczeństw tradycyjnych, a tym bardziej archaicznych (a tak można chyba interpretować kulturę pruską, nawet jeszcze długo po podboju), właściwe jest holistyczne ujęcie świata przeżywanego jako niepodzielnego kontinuum, w którym nie występują charakterystyczne dla naszych współczesnych sposobów postrzegania i opisywania świata dystynkcje (por. Maussa koncepcja całościowego faktu społecznego). Nie znajdujemy w kulturze archaicznej ścisłego podziału na to, co przyrodzone i to, co nadprzyrodzone, na sacrum i profanum. Kultury te nie mają bowiem wyraźnie rozwiniętej waloryzacji religijnej. Sposób przeżywania świata przez podmiot kultury tradycyjnej oddawany bywa w literaturze przedmiotu za pomocą pojęcia „mistycznej partycypacji” (Levy-Bruhl), a charakterystyczna dlań sytuacja komunikacyjna bądź sposób działania podmiotu w świecie przez pojęcie metamorfozy (Cassirer). W opisywanych przez Marka Pacholca działaniach magicznych Prusów można widzieć przejawy funkcjonowania zdefiniowanych przez Levy-Bruhla pra-związków, czy też komunikacji magicznej. Z kolei opisywany przez Seweryna Szczepańskiego fenomen kształtowania się miejsc świętych – wyraźnie wyodrębnionej z otoczenia i waloryzowanej religijnie przestrzeni, wraz z towarzyszącymi mu zjawiskami wyodrębniania się warstwy „funkcjonariuszy” sacrum (niekoniecznie przecież utożsamianych z autonomiczną warstwą quasi-kapłańską, czy też kapłańską), mógłby – przy spełnionych innych przesłankach – być interpretowany jako program reformy religijnej i zmiany sposobów przeżywania i waloryzowania świata, czy wręcz jego „ontologizacji”. Nie czas tu i miejsce na rozwijanie tych wątków, niemniej ów horyzont interpretacyjny możliwy dla poruszanych w tomie problemów chciałbym przynajmniej zasygnalizować. Na koniec mojego zwięzłego wprowadzenia, chciałbym parę słów poświęcić prezentowanej w tomie polemice, której tematem formalnie ma być zagadnienie występowania dirhemów na ziemiach pruskich, ale której zakres – jak sądzę daleko i niepotrzebnie wykroczył poza meritum sporu. Chcę podkreślić, że Redakcja ani nie podziela radykalnych poglądów reprezentowanych przez polemistów, których teksty prezentujemy, ani też nie opowiada się za żadnym z reprezentowanych stanowisk. Nasze poważne zastrzeżenia budzi również sam sposób prowadzenia dyskusji, wykraczający poza ramy dyskursu naukowego. Jedynie silne przekonanie o tym, że nasi Czytelnicy nie będą mieli żadnych problemów z uchwyceniem istoty prowadzonej polemiki, nie bacząc na sposób jej prowadzenia, skłoniło nas do opublikowania pełnych wypowiedzi obu dyskutantów. Pozostaje mi już życzyć Państwu owocnej lektury, w imieniu zespołu redakcyjnego „Pruthenii” Bogdan Radzicki Bartosz Kontny PROFESOROWI JERZEMU OKULICZOWI-KOZARYNOWI W OSIEMDZIESIĄTĄ ROCZNICĘ URODZIN Profesor Jerzy Okulicz-Kozaryn to postać z pewnością nietuzinkowa, dla wielu wręcz pomnikowa. Pomnik to jednak nie spiżowy, ale pełen życia: ciepły, życzliwy, serdeczny i... ogromnie dowcipny. Poczuciu humoru towarzyszy dystans w stosunku do własnej osoby, co również odróżnia Go od statuarycznych luminarzy nauki. Osiemdziesiąta rocznica urodzin skłania do refleksji na temat dorobku Dostojnego Jubilata, a tym samym historii polskiej archeologii. Jerzy Okulicz-Kozaryn przez cały okres swojej aktywności naukowej związany był z warszawskim środowiskiem archeologicznym. Aby rozpocząć studia absolwent renomowanej szkoły im. Tadeusza Reytana pokonać musiał przeszkody natury nieformalnej, wynikające z „niewłaściwego” pochodzenia – jest synem oficera lotnictwa, Jarosława Okulicza-Kozaryna, który podczas I Wojny Światowej został odznaczony za męstwo na polu walki krzyżem św. Jerzego, potem był zaś wysokim oficerem wojska polskiego, który przejął faktyczne dowództwo obrony Wilna we wrześniu 1939 r. Z tego powodu syn początkowo nie został przyjęty na studia. Zainteresowania prahistoryczne skłoniły Go w tej sytuacji do podjęcia pracy w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie. Zanim rozpoczął studia pracował tu jako sekretarz administracyjny, a od 1954 r. jako asystent. W ten sposób nie tylko zdobył podstawy warsztatu archeologicznego, ale także – dzięki dostępowi do zbiorów bibliotecznych oraz kontaktom z zatrudnionymi oraz współpracującymi z muzeum starszymi naukowcami – prowadził „równoległe” studia archeologiczne. W warszawskim muzeum zetknął się z Jerzym Antoniewiczem, któremu pomagał prowadzić wykopaliska na grodzisku w Jeziorku (w niektórych okresach – i to jeszcze przed podjęciem studiów – w zasadzie nimi kierując). Współpraca z Jerzym Antoniewiczem zaowocowała jednak przede wszystkim zrodzeniem się zainteresowania archeologią ziem bałtyjskich. W rezultacie, po obronie pracy magisterskiej, poświęconej cmentarzysku w Netcie (1955 r.), w drugiej połowie lat pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, uczestniczył w badaniach Kompleksowej Ekspedycji Jaćwieskiej (badania na cmentarzysku w Szwajcarii, a następnie – już całkowicie samodzielnie – w Osinkach). W latach 1962–1966, jako doktorant-stypendysta Instytutu Historii Kultury Materialnej PAN w Warszawie, podjął badania na północnym Mazowszu. Ich plonem Pruthenia, 2010, t. V, s. 7–14 8 Bartosz Kontny była praca doktorska, obroniona w 1966 r., wyodrębniająca tzw. grupę nidzicką kultury przeworskiej i stanowiąca wzór badań osadniczych. Na owe czasy była to niekwestionowana rewelacja. Cytowana wielokrotnie w literaturze mimo braku publikacji, ujrzała światło dzienne w 2006 r.: wersja CD została załączona do dedykowanej Mu księgi jubileuszowej – Pogranicze trzech światów. Kontakty kultur przeworskiej, wielbarskiej i bogaczewskiej w świetle materiałów z badań i poszukiwań archeologicznych. W 1968 r. Jerzy Okulicz-Kozaryn podjął pracę na Uniwersytecie Warszawskim, zatrudniony jako adiunkt w Katedrze Archeologii Pradziejowej i Wczesnośredniowiecznej (później Instytut Archeologii). Tu habilitował się w 1971 r., a jego praca habilitacyjna Pradzieje ziem pruskich od późnego paleolitu do VII w. n.e., wydana w 1973 r., na długie lata stała się „podręcznikiem”, stanowiąc podstawowe źródło wiedzy badaczy różnych epok, zajmujących się problematyką wschodnich pobrzeży Morza Bałtyckiego. Po dziś dzień żywo dyskutowane są zawarte w niej pionierskie próby usystematyzowania zjawisk kulturowych na tym obszarze. Pracując na Uniwersytecie Jubilat tworzy unikalne centrum archeologii bałtyjskiej, kształcąc nowe pokolenia badaczy specjalizujących się w tej tematyce. Organizuje przy tym liczne ekspedycje wykopaliskowe w północno-wschodniej Polsce, na stanowiskach datowanych na okresy od wczesnej epoki żelaza po wczesne średniowiecze (z najważniejszych: Rembielin, Wyszembork i Szurpiły). W pracach badawczych często towarzyszy Mu Małżonka Łucja OkuliczKozaryn, z którą tworzą niezapomniany tandem. Jednocześnie rozwija On ośrodek badań nad okresem przedrzymskim i okresem wpływów rzymskich. Jego kolejni magistranci i doktoranci zasilają kadrę naukową instytucji archeologicznych w różnych częściach kraju. Aktywności tej udaje się Mu nadać ramy formalne: jest organizatorem i kierownikiem Zakładu Archeologii Starożytnej Europy, który powstaje na Uniwersytecie w 1973 r. Jednocześnie utrzymuje więź z Polską Akademią Nauk – w latach 1976–1991 jest członkiem Komitetu Nauk Demograficznych PAN i przewodniczącym Sekcji Paleodemografii w tym Komitecie, a od 1990 r. członkiem Komitetu Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN. Można śmiało powiedzieć, że Jerzy Okulicz-Kozaryn jest osobą niekonfliktową, otwartą i życzliwą. Jego styl uprawiania nauki daleki jest od ortodoksji – chętnie promuje uczniów prezentujących poglądy niekoniecznie zgodne z Jego własnymi, byle dobrze uargumentowane. Z racji na swoją pozycję, stale zresztą rosnącą (w 1985 r. zostaje profesorem, od 1994 r. profesorem zwyczajnym) pomaga wielu wartościowym badaczom znaleźć pracę w zawodzie. Zapewne właśnie z powodu swojego stosunku do ludzi Jubilat pozostaje ponad podziałami, łącząc środowiska naukowe, często pozostające w „tradycyjnie” niezbyt przychylnych stosunkach. Wyrazem okazywanego Mu w zamian szacunku jest m.in. organizacja i prezesura (w latach 1988–1991) Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich, ale jest On także członkiem kilku regionalnych towarzystw naukowych, ośrodków badań naukowych, rad muzealnych etc. Wdzięczność uczniów i współpracowników uzewnętrzniła się przy tym bezprecedensowym faktem dedykowania Mu aż trzech ksiąg jubileuszowych: Concordia. Profesorowi Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi w osiemdziesiątą rocznicę urodzin 9 Studia ofiarowane Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi w sześćdziesiątą piątą rocznicę urodzin, red. W. Nowakowski, Warszawa 1996; Officina Archaeologica Optima. Studia ofiarowane Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. W. Nowakowski, A. Szela, Światowit Supplement Series P: Prehistory and Middle Ages, VII, Warszawa 2001; Pogranicze trzech światów. Kontakty kultur przeworskiej, wielbarskiej i bogaczewskiej w świetle materiałów z badań i poszukiwań archeologicznych, red. W. Nowakowski, A. Szela, Światowit Supplement Series P: Prehistory and Middle Ages, XIV, Warszawa 2006 – a na tym zapewne się nie skończy. Osobną kartę stanowi aktywność „antysystemowa” w czasach komunistycznych, w którą angażuje się wraz z Żoną i w której również wyraża się Jego serdeczność dla ludzi. Apogeum tej działalności jest organizacja kampanii wyborczej „Solidarności” w Elbląskiem, w pierwszych, częściowo wolnych wyborach w czerwcu 1989 r. Jest Jubilat człowiekiem-instytucją. Składa się na to dorobek naukowy, nowatorstwo w badaniach (studia językoznawcze, osadnicze czy paleodemograficzne), ale także niebywała liczba ekspedycji, w których uczestniczył, prowadzonych na najważniejszych stanowiskach archeologicznych naszego kraju. Dzięki tej ostatniej formie aktywności jest On niczym Flinders Petrie polskiej archeologii – na ogromnej części istotnych stanowisk, badanych obecnie, On był już wcześniej. Ten imponujący dorobek nie stanowi zamkniętego rozdziału. Nie przestaje bowiem zdumiewać ciągle ogromna aktywność Jubilata. Mimo, iż od 2001 r. jest na emeryturze, bierze udział w sympozjach i konferencjach krajowych, i międzynarodowych, współprzewodniczy seminariom bałtyjskim, odbywającym się od ponad 10 lat w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie. Recenzując prace naukowe czynnie uczestniczy w działalności dydaktycznej. Jego niekonwencjonalne pomysły i interpretacje, często łamiące utarte schematy naukowe, wciąż zapładniają umysły badaczy. Szczególnego podkreślenia wymaga jednak Jego udział w pracach zespołów badawczych, opracowujących materiały z kilku niesłychanie ważnych stanowisk, które już w tej chwili stanowią kamienie milowe polskiej archeologii. Wymienić należy tu cmentarzysko kultury wielbarskiej w Weklicach, badane przezeń wraz z Małżonką, prof. Łucją Okulicz-Kozaryn. Opracowanie, przygotowywane do druku wraz z mgr Magdaleną Natuniewicz-Sekułą, bliskie jest już ukończenia. Wierność archeologii bałtyjskiej wyraża się w zainicjowaniu i udziale w opracowaniu materiałów z cmentarzyska z późnego okresu wędrówek ludów w Nowince. Projekt, prócz Jubilata, realizowany przez niżej podpisanego oraz mgr. Mirosława Pietrzaka, również powinien wkrótce zostać zakończony. Zadaniem zakrojonym na największą skalę są jednak prace nad zespołem osadniczym w Szurpiłach. Miejsce to weszło na stałe do archeologii Polski dzięki Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi, a obecnie – dzięki badaniom zespołu, złożonego z Jubilata oraz pracowników Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie – daje ogromną nadzieję na rozwój archeologii bałtyjskiej, ze szczególnym uwzględnieniem okresu wczesnego średniowiecza. W ten sposób Jerzy OkuliczKozaryn nadal pozostaje w awangardzie badań archeologicznych w Polsce i kreśli nowe 10 Bartosz Kontny karty w archeologii okresu rzymskiego, wędrówek ludów i wczesnego średniowiecza. Oby jak najdłużej! Fot. 1: Jerzy Okulicz-Kozaryn na moście w Avignon, 1966, fot. brak Profesorowi Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi w osiemdziesiątą rocznicę urodzin 11 Fot. 2: Od lewej J. Okulicz-Kozaryn, D. Jaskanis, M. Kaczyński, P. Jaskanis, Wyszembork, bez daty, fot. brak Fot. 3: Od lewej: M. Kaczyński, Z. Rajewski, T. Biniewski, J. Okulicz-Kozaryn, Grunwald 1960, fot. R. Odoj 12 Bartosz Kontny Fot 4: Jerzy Okulicz-Kozaryn z psem Lupim, Weklice 1985, fot. M. Szymczyk Fot. 5: Od lewej: D. Wołągiewicz, A. Waluś, Ł. Okulicz, M. Szymczyk, pies Lupi, J. Okulicz-Kozaryn, Piórkowo 1988 r., fot. R. Wołągiewicz Profesorowi Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi w osiemdziesiątą rocznicę urodzin 13 Fot. 6: Przy szkielecie konia, od lewej: J. Okulicz-Kozaryn, W. Nowakowski, Ł. Okulicz, M. Wielgus, Równina Dolna 1996 r., fot. brak 14 Bartosz Kontny Fot. 7: J. Okulicz-Kozaryn w Puszczy Białowieskiej, wrzesień 2010 r., fot. M. Karczewski I. Studia i artykuły Mateusz Bogucki MIĘDZY WAGĄ A MIECZEM. KUPCY WIKIŃSCY W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ PISANYCH I ARCHEOLOGICZNYCH1 Teraz wolno mi spytać przybyłych tu gości, Kto są – bo już podjedli sobie do sytości. Mówcie, co wy za jedni? skąd morzem płyniecie? Czy dla handlu, czyli też błądzicie po świecie, Ot tak sobie, łotrzyki, postrach tych wybrzeży, Narażając głowy własne dla grabieży? Homer, Odyseja (III, 70–75)2 Studia nad handlem i kontaktami ekonomicznymi pomiędzy różnymi kręgami kulturowymi są stałym elementem badań niemal nad każdą epoką pradziejową czy historyczną. Wymiana i zdobywanie różnego rodzaju i przeznaczenia dóbr była i jest istotnym motywem działalności człowieka. I choć znane są przypadki, gdy cała społeczność zajmuje się dorywczo handlem z „obcymi”3, to jednak w większości wypadków postępująca specjalizacja zadań społecznych spowodowała wykształcenie się zawodu kupca – osoby, której zadaniem było dostarczenie swojej grupie towarów trudnych do zdobycia na miejscu, co wymuszało odbycie podróży do sąsiednich i dalej położonych plemion z towarami na wymianę. Kupiec, zazwyczaj nic nie wytwarzając, żyje z różnicy cen, uzyskanej podczas wymiany handlowej4. Definicję taką zaproponował na początku XI w. benedyktyński opat Aelfrik, z klasztoru w Eynsham, Oxfordshire, który opisał różne zawody. Kupcowi każe tak o sobie mówić: służę pożytkiem królowi, szlachetnie urodzonemu, bogatemu i całemu ludowi. Wchodzę z moim towarem na pokład okrętu, 1 Chciałbym podziękować dr.dr. Wojciechowi Wróblewskiemu i Pawłowi Żmudzkiemu, z którymi miałem przyjemność przedyskutować wybrane zagadnienia niniejszej pracy. Dziękuję również prof. Leszkowi Słupeckiemu za wnikliwe zapoznanie się z treścią artykułu i wyłapanie wszelkich pomyłek i nieścisłości. 2 Fragment III pieśni opisującej przybycie Telemacha do Pylos w przekładzie Lucjana Siemieńskiego – Homer, Odyseja, Biblioteka Narodowa, seria II, nr 21, Wrocław 1953. 3 K. Polanyi, Traders and Trade, [w:] Ancient Civilization and Trade, red. J.A. Sabloff, C.C. LambergKarlovsky, Albuquerque 1975, s. 142–143. 4 A. Akalu, P. Stjernquist, To what Extent are Ethnographic Analogies useful for the Reconstruction of Prehistoric Exchange? [w:] Trade and exchange in prehistory. Studies in honour of Berta Stjernquist, red. B. Hårdh, L. Larsson, D. Olausson, R. Petré, Lund 1988, s. 5–13. Pruthenia, 2010, t. V, s. 17–66 18 Mateusz Bogucki płynę aż do zamorskich lądów, sprzedaję swój towar i zakupuję cenne przedmioty, których nie ma w moim kraju. Przewożę je, narażając się na wielkie niebezpieczeństwa, czasami padam ofiarą katastrofy morskiej, tracąc przy tym wielkie dobra i ledwie uchodząc z życiem. Rozmówca zapytuje go: Czy sprzedajesz te rzeczy po tej samej cenie, za jaką je kupiłeś? Nie. W przeciwnym razie cóż by mi przyniósł mój trud? To, co kupiłem, sprzedaję po wyższej cenie, aby osiągnąć z tego zysk i móc utrzymać żonę i dzieci5. Współczesne badania koncentrują się zazwyczaj na potencjale handlowo-gospodarczym danego regionu, na efektach, znaczeniu i rozmiarach wymiany tak lokalnej, jak i dalekosiężnej, rekonstrukcji szlaków handlowych, pozostawiając głównych nosicieli towarów i – co równie istotne – idei, w cieniu często bardzo efektownych przedmiotów, jakie sprowadzili z nieraz bardzo odległych terytoriów. Często luksusowe przedmioty przytaczane jako dowody handlu dalekosiężnego przesłaniają o wiele powszedniejsze, ale równie istotne świadectwa takich kontaktów. W dotychczasowej literaturze, jeśli już podejmowano problematykę ludzi zajmujących się handlem dalekosiężnym we wczesnośredniowiecznej Europie środkowej i północnej, to rozpatrywano przede wszystkim kwestię ich etnicznego pochodzenia6. Wyjątkowo pojawiały się próby przedstawienia wczesnośredniowiecznych kupców pod kątem ich statusu społecznego i wyznaczników archeologicznych7. W świetle dotychczasowych studiów, stanowili oni jedną z najważniejszych grup społecznych wśród ludności zamieszkującej główne ośrodki nadbałtyckie8. Znani ze źródeł pisanych nego5 A.J. Guriewicz, Kupiec, [w:] Człowiek średniowiecza, red. J. Le Goff, Warszawa–Gdańsk 1996, s. 307. T. Lewicki, Z dziejów pieniądza arabskiego w Europie wschodniej, Archeologia, 1949, III, s. 224–229; F. Kmietowicz, Drogi napływu srebra arabskiego na południowe wybrzeża Bałtyku i przynależność etniczna jego nosicieli, Wiadomości Numizmatyczne, 1968, XII, z. 2 (44), s. 65–86; M. Kara, Wczesnośredniowieczny grób uzbrojonego kupca z miejscowości Ciepłe na Pomorzu Gdańskim w świetle ponownej analizy chronologicznej, [w:] Kraje słowiańskie w wiekach średnich. Profanum i sacrum, red. H. Kóćka-Krenz, W. Łosiński, Poznań 1998, s. 509; A. Nazmi, Commercial Relations between Arabs and Slavs (9th–11th centuries), Warszawa 1998, s. 114–164. 7 L. Leciejewicz, Cmentarzysko w Birce. Próba interpretacji społecznej, Archeologia, 1954, VI, s. 141–159; idem, Kupcy we wczesnośredniowiecznych miastach nadbałtyckich w świetle archeologii, Pomorania Antiqua, 1979, VIII, s. 57–72. 8 Określane również jako ‘Seehandelsplatze’ lub ‘Ports of Trade’ – termin ten, wprowadzony przez Karla Polanyiego (Ports of Trade in early societies, The Journal of Economic History, 1963, 23, s. 30–45; idem, Trade, Markets, and Money in the European Early Middle Ages, Norwegian Archaeological Review, 1978, 11/2, s. 92–96; G. Dalton, Primitive, Archaic and Modern Economies. Essays of Karl Polanyi, New York 1968, s. 238–260), obejmuje całość zjawiska funkcjonowania specyficznych ośrodków handlowych od czasów starożytnych do nowożytnych. Problemem tym na szerszą skalę, tj. dotyczącym stosunków panujących na olbrzymim obszarze od Morza Północnego aż po Bliski Wschód, zajmuje się obecnie chyba tylko Richard Hodges (Dark Age Economies. The origins of towns and trade A.D. 600–1000, London 1982; idem, Towns and Trade in the Age of Charlemagne, London 2000; R. Hodges, D. Whitehouse, Mahomet, Charlemagne et les origines de l’Europe, Paris 1996). Literatura poświęcona ośrodkom nadbałtyckim jest tak obszerna, że nie sposób przedstawić choćby prace najważniejsze (por. materiały z konferencji zamieszczone w Bericht der Römisch Germanischen Komission, 1988, Bd. 69; H. Jankuhn, Haithabu. Ein Handelsplatz der Wikingerzeit, Neumünster 1986; B. Ambrosiani, H. Clarke, Towns in the Viking Age, Leicester 1991; L. Leciejewicz, Początki miast w nadbałtyckiej Europie, [w:] Czas, przestrzeń, praca w dawnych miastach, red. A. Wyrobisz, M. Tymowski, Warszawa 1991, s. 101–113; W. Łosiński, 6 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 19 tiatores mieli być, obok rzemieślników i niewolników, dominującą grupą zamieszkującą, przynajmniej okresowo, wczesnośredniowieczne osiedla targowo-rzemieślnicze [ryc. 1]. Dzięki ich działalności przekształcać się one miały stosunkowo szybko w regularne miasta9. Najczęściej widziano ich jako zbrojnych żeglarzy, którzy w zależności od potrzeb, możliwości i okoliczności bądź to handlowali, bądź grabili10. Zakładano, iż w czasach prahistorycznych granica pomiędzy kupcem a grabieżcą była niezwykle płynna, a jak pokazuje przyjęty za motto cytat z Odysei, granica ta była również trudna do zauważenia dla starożytnych. Funkcjonujący w literaturze wizerunek kupca-wojownika wydaje się być w pełni uzasadniony. Przekonują nas o tym źródła pisane pochodzące z różnych okresów, nie tylko ze średniowiecza. Przyjmuje się powszechnie, że dla wikingów substytutem normalnej wymiany handlowej był rabunek i plądrowanie. Karl Polanyi, mimo iż wyróżniał wiele typów kupców, wikingów widział raczej jako piratów11. Źródła podają, że pierwszych wikingów, którzy przybyli do Anglii powitano jako kupców. Jednak miejscowy W sprawie genezy osiedli wczesnomiejskich u Słowian nadbałtyckich, Slavia Antiqua, 1994, 35, s. 101–128; J. Herrmann, Frühe Seehandelsplätzen am „äußersten Ende des westlichen Ozeans”. Geschichtliche Grundlagen, Siedlungstopographische Strukturen und ethnische Herkunft ihrer Bewohner, Acta Praehistorica et Archaeologica, 1995, 26/27, s. 57–72; M. Dulinicz, Uwagi o początkach ośrodków handlowych na południowym brzegu Bałtyku w VIII–IX w., [w:] Centrum i zaplecze we wczesnośredniowiecznej Europie środkowej, red. S. Moździoch, Spotkania Bytomskie III, Wrocław 1999, s. 97–110; M. Bogucki, The Viking Age ports of trade in Poland, Eesti Arheoloogia Ajakiri, 2004, 8:2, s. 100–127). Działanie nadbałtyckich ośrodków handlowo-rzemieślniczych było ściśle powiązane z tzw. nadbałtycką strefą gospodarczą, której funkcjonowanie zostało opisane zarówno przez historyków (M. Małowist, Z problematyki dziejów gospodarczych strefy bałtyckiej we wczesnym średniowieczu, Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych, 1948, 10, s. 81–120; H. Ziółkowska, Pomorze i handel bałtycki w okresie wczesnohistorycznym, Przegląd Zachodni, 1951, VII, nr 1/2, s. 45–52; K. Ślaski, Udział Słowian w życiu gospodarczym Bałtyku na początku epoki feudalnej (VII–XII w.), Pamiętnik Słowiański, 1954, 4, z. 2, s. 227–266), numizmatyków (R. Kiersnowski, Pieniądz kruszcowy w Polsce wczesnośredniowiecznej, Warszawa 1960; G. Hatz, Handel und Verkehr zwischen dem Deutschen Reich und Schweden in der Späten Wikingerzeit, Stockholm 1974), jak i archeologów ( J. Żak, Studia nad kontaktami handlowymi społeczeństw zachodniosłowiańskich ze skandynawskimi od VI do VIII w. n.e., Wrocław–Warszawa–Kraków 1962; J. Callmer, Interaction between Ethnical Groups in the Baltic Region in the Late Iron Age, [w:] Contacts across the Baltic Sea during the Late Iron Age (5th–12th centuries), red. B. Hårdh, B. Wyszomirska–Werbart, Lund 1992, s. 99–108; idem, Early urbanism in Southern Scandinavia ca. 700–1100 AD. Trading places, central settlements and new model centers in continuity and change, Archeologia Polona, 1994, 32, s. 73–93; B. Hårdh, Silver in the Viking Age. A Regional-Economic Study, Stockholm 1996). 9 H. Arbman, Birka. Sveriges äldsta handelsstad, Från Forntid och Medeltid 1, Stockholm 1939, s. 45–57; M. Dulinicz, op. cit., s. 97–98, 106; L. Leciejewicz, Kupcy, s. 57. 10 H. Ziółkowska, op. cit., s. 46; T. i R. Kiersnowscy, Życie codzienne na Pomorzu wczesnośredniowiecznym. Wiek X–XII, Warszawa 1970, s. 123–125; C. Blindheim, In search of the civilized Viking: raider or trader, [w:] Research in Norway, Oslo 1977, s. 16–22; eadem, Vikinger – pirater eller handelsmenn? Noen refleksjoner over importsakmaterialet fra markedsplassen på Kaupang, Det Norske videnskaps-akademi Årbok 1977, 1978, s. 15–40; P. Sawyer, Kings and Vikings. Scandinavia and Europe AD 700–1100, London–New York 1982, s. 125–127; C. Müller-Boysen, Stunden í víking, en stunden í kaupferðum. Die Rolle der Wikinger im Wirtschaftsleben des mittelalterlichen Europa, Offa 44, 1987, s. 249–260; eadem, Kaufmannsschutz und Handelsrecht in frühmittelalterlichen Nordeuropa, Neumünster 1990; A.J. Guriewicz, Kupiec, s. 306–307; M. Kara, op. cit., s. 518. 11 K. Polanyi, Traders and Trade, s. 134–144; idem, Trade, Markets, and Money, s. 92–93. 20 Mateusz Bogucki wódz, który wyszedł ich przywitać, zginął na miejscu12. Gdy Normanowie wpływali do obcego portu, zawieszali na maszcie czerwoną tarczę, na znak pokojowych – handlowych zamiarów. Jednak nagminnie po dokonaniu wymiany handlowej i załatwieniu wszystkich interesów tarczę zdejmowano, a port łupiono, odbierając z powrotem to, co przed chwilą sprzedano. O tym, że podobne praktyki nie były wyłącznością epoki wikingów mówi wspominany już fragment Odysei. Jak silne były w średniowieczu powiązania kupiectwa z przemocą świadczy szereg innych przesłanek, m. in. językowych. Anglosaskie ‘winning’ (zwyciężać) pochodzi od germańskiego ‘Gewinn’, czyli zysk. Przejęcie takiego znaczenia odbyło się na tej samej zasadzie jak łacińskie ‘lucrum’ z pierwotnego znaczenia „wygranie bitwy” zaczęło oznaczać zysk, korzyść13. Innym, o wiele późniejszym przykładem są zwyczaje jakie panowały w Gdańsku, w Dworze Artusa. W siedzibie gdańskich kupców, przez lata obowiązywał zakaz wstępu z nożami dłuższymi niż jedna stopa (30 cm). Tak więc Dwór był miejscem, w którym gwarantowano spokojne dokonywanie transakcji. Z drugiej strony do Dworu, aż do 1400 r. wpuszczano tylko osoby pochodzące z rodów rycerskich14. Związki kupiectwa z wojownikami-rabusiami są również widoczne w Europie zachodniej. W jednej z wersji eposu rycerskiego o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu – Pieśń o Parcivalu, autorstwa Chrétiena de Troyes, występuje przyjaciel głównego bohatera o imieniu Gawein, który sam siebie określa mianem kupca. Chrétien de Troyes opisując jego strój wymienia m.in. tarczę oraz strój żeglarza15. Wymownym świadectwem takiego pojmowania kupca jest brązowa aplikacja znaleziona na grodzisku w Daugmale nad Dźwiną, przedstawiająca zbrojnego w miecz mężczyznę16 z witym naszyjnikiem w ręku – grzywną [ryc. 3]17. K. Polanyi oprócz wyżej wymienionych, odnoszących się do średniowiecza, dodał jeszcze liczne przykłady z czasów nowożytnych, jak saharyjskich Tuaregów, czy handlarzy niewolników z Dahomeju18. Wracając do czasów średniowiecza wypada wspomnieć o handlowych imperiach zakonów rycerskich – templariuszy czy krzyżaków. Połączenie funkcji kupieckich i wojowniczych nie powinno dziwić, jeśli się 12 P.G. Foote, D.M. Wilson, Wikingowie, Warszawa 1975, s. 227. K. Polanyi, Trade, Markets, and Money, s. 92–93. 14 M. Biskup, Pod panowaniem Krzyżackim – od 1308 r. do 1454 r., [w:] Historia Gdańska, t. I, Do roku 1454, red. E. Cieślak, Gdańsk 1978, s. 389, 473. 15 K. Polanyi, Trade, Markets, and Money, s. 92–93. 16 Według niektórych jest to karzeł Andwardi ze swoim pierścieniem, z legendy o Sigurdzie (E. Oxenstierna, Die Wikinger, Stuttgart 1959, s. 205). Andwardi posiadał wielki skarb, lecz został zmuszony do oddania swoich kosztowności Lokiemu: Loki oglądał wszystko złoto, jakie Andwari miał; a gdy ten wyłożył skarby i pozostawił sobie jeden pierścień, Loki mu go odebrał. Karzeł przeklął Lokiego i zabrane złoto, (Edda poetycka, tłum. A. Załuska-Strömberg, Biblioteka Narodowa, seria II, nr 214, Wrocław– Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1986, s. 253). 17 F. Balodis, Ein Denkmal der Wikingerzeit aus Semgallen, Lettland, Eurasia Septentrionalis Antiqua, 1934, IX, s. 399–404. 18 K. Polanyi, Trade, Markets, and Money, s. 92–93. 13 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 21 weźmie pod uwagę, że we wczesnym średniowieczu (również w innych epokach) jednym z podstawowych „artykułów” handlowych byli niewolnicy19, których trzeba było wpierw zdobyć, a później utrzymać w ryzach i ewentualnie obronić przed agresywną konkurencją. Jak każdy model, tak i przedstawiony wyżej jest uproszczony, tym bardziej, że odnosi się do zjawisk występujących od czasów antycznych po nowożytne. Warto podjąć próbę bliższego przyjrzenia się lokalnemu (chronologicznie i terytorialnie) wariantowi kupca i wojownika – wczesnośredniowiecznemu wikingowi20, tak różnemu od późnośredniowiecznego kupca-lichwiarza, „pariasa” ówczesnego społeczeństwa i „Nosferatu prekapitalizmu” jak go określili Jacques Le Goff21 i Aron J. Guriewicz22. * * * W badaniach nad wczesnośredniowiecznym kupiectwem należy wziąć pod uwagę zarówno źródła pisane, jak i archeologiczne. Chcąc zweryfikować istniejący w literaturze wzorzec wikinga - kupca-wojownika przyjrzę się takim źródłom, w których znajdują się dane dotyczące sposobów prowadzenia handlu przez kupców z kręgu Europy „barbarzyńskiej” we wczesnym średniowieczu. Ponieważ jednak interesujący mnie kupcy działali w różnych środowiskach kulturowych, zasadnym wydaje się rozpatrzenie ich oddzielnie przez pryzmat źródeł różnego pochodzenia. Będą zatem rozważane źródła wczesno- i późnośredniowieczne pochodzące zarówno z Europy zachodniej, jak i północnej, środkowej i wschodniej. Ważne będą też informacje zawarte w źródłach arabskich. Tak szeroki zakres terytorialny i chronologiczny wykorzystanych źródeł może wywoływać wrażenie zbyt szeroko zakrojonego, jednak biorąc pod uwagę niezwykłą aktywność wikingów, wydaje się to nie tylko uzasadnione, ale nawet konieczne. 19 Niewolnictwo i niewolnicy w Europie od starożytności po czasy nowożytne, red. D. Quirini-Popławska, Warszawa 2000. 20 Termin ‘viking’ został tu użyty nie jako określenie etniczne, lecz jako określenie profesji. Zastrzeżenie to jest konieczne, bowiem do dzisiaj większości osób termin ten kojarzy się ze Skandynawami. Wiadomo jednak, że ci w źródłach średniowiecznych występują jako Normanowie, Rusowie, Waregowie. Natomiast termin ‘viking’ oznaczał raczej osobę zajmującą się łupieżczymi wyprawami i handlem (H. Łowmiański, Zagadnienie roli Normanów w genezie państw słowiańskich, Warszawa 1957, s. 124–161; A. Nazmi, op. cit., s. 89–101; E.I. Ward, Reflections on an Icon: Viking in American Culture, [w:] Vikings. The North Atlantic Saga, red. W.W. Fitzhugh, E.I. Ward, Washington–London 2000, s. 365), choć niektóre źródła wyraźnie rozróżniają wikinga od kupca (E. Ebel, Der Fernhandel von der Wikingerzeit bis in das 12. Jahrhundert in Nordeuropa nach altnordischen Quellen, [w:] Untersuchungen zu Handel und Verkehr der vor- und frühgeschichtlichen Zeit in Mittel- und Nordeuropa, Teil IV, Der Handel der Karolinger- und Wikingerzeit, red. K. Düwel, H. Jankhun, H. Siems, D. Timpe, Bericht über die Kolloquien der Kommission für die Altertumskunde Mittel- und Nordeuropas in den Jahren 1980 bis 1983, Abhandlungen der Akademie der Wissenschaften in Göttingen, Philologisch-historische Klasse, 3. Folge, Nr 156, Göttingen 1987, s. 269–271). 21 J. Le Goff, Sakiewka i życie. Gospodarka i religia w średniowieczu, Warszawa 1995, s. 9. 22 A.J. Guriewicz, op. cit., s. 306–309. 22 Mateusz Bogucki Choć w sagach, jako tekstach o bohaterach, rzadko znajdują się wzmianki o handlu, to jednak można w nich znaleźć szereg istotnych informacji o wczesnośredniowiecznych kupcach23. Warto zwrócić szczególną uwagę na stosowaną w poezji skaldycznej terminologię. Na określenie morskich kupców stosowano wymiennie nazwy ‘farmaðr’ bądź ‘kaupmaðr’. Oba wyżej wymienione terminy są przeciwstawne dla ‘hernaðr’ i ‘víking’. Na taką opozycję wskazują teksty, w których wspomina się, że ktoś część czasu spędzał jako farmaðr/kaupmaðr, a część jako hernaðr/víking. Jest to wymowny dowód na przenikanie się funkcji kupieckich i pirackich24. Jedną z pierwszych relacji, z pewnością wywierającą do dziś największy wpływ na postrzeganie wikingów, jest świadectwo Alkuina z Yorku, nauczyciela Karola Wielkiego, który opisał najazd wikingów na klasztor św. Cuthberta na wyspie Lindisfarne w 793 r.25: Nigdy wcześniej Brytania nie doznała tylu krzywd, ile my wycierpieliśmy od pogan zza morza26. W kościołach modlono się: Od furii Normanów uchowaj nas, Panie!27. Źródeł o podobnej wymowie jest bardzo dużo (zazwyczaj są to suche informacje rocznikarskie), ale pokazują one tylko jeden, spektakularny aspekt działalności wikingów. Istotnym źródłem, przynoszącym odmienny obraz, jest Chorografia Orozjusza w anglosaskim przekładzie Króla Alfreda z lat 90. IX w.28 Oprócz tłumaczenia właściwego dzieła znajdują się tam partie dodane przez samego Alfreda, który dołączył Peripulus Ohthera oraz opis podróży Wulfstana do ujścia Wisły. Obie wyprawy nie miały, jak się wydaje, charakteru handlowego, jednak można w nich znaleźć dość istotne dane. O goszczącym na angielskim dworze Ohthere napisano, że swoją pozycję budował dzięki stadom reniferów, daninom pobieranym od Lapończyków, połowom fok, morsów i wielorybów, których skóry i kości wywoził na handel do Danii i Anglii. Marginalne znaczenie miała uprawa roli i hodowla bydła29. I chociaż z przekazu wiadomo, że Ohthere nie był „zawodowym” kupcem, to widać, że tacy musieli docierać do Hálogalandu (okolice dzisiejszego Tromsø) sporadycznie, jeśli nie wcale, bo to sami mieszkańcy wywozili swoje towary na targi, do emporiów handlowych. Podobnych informacji dostarcza opis podróży Wulfstana do Truso. W opisie trasy, którą płynął z Hedeby do Truso, ten zapewne Anglosas, wymienił mijane ziemie (duńskie: Langland, Lealand, Falster, Skonia, posiadającą własnego króla Burgundię /Bornholm/ swewskie Blekinge, Meore, Öland, Gotland, kraj Słowian, oraz należący do Estów Wi23 E. Ebel, op. cit., s. 266–312. E. Ebel, op. cit., s. 269–272. 25 Ostatnio o archeologicznym aspekcie początków rajdów wikińskich na klasztory zachodnie patrz M. Müller-Wille, Das northumbrische Kloster Lindisfarne im Jahr 793. Die Überfälle von Wikingern auf Klöster der Britischen Insel und ihre Folgen in der historischen und archäologischen Überlieferung, Acta Praehistorica et Archaeologica, 2002, 34, s. 225–240. 26 D.M. Wilson, The Vikings and their Origins. Scandinavia in the first millennium, London 1989, s. 11. 27 L. Leciejewicz, Normanowie, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1979, s. 81. 28 G. Labuda, Źródła skandynawskie i anglosaskie do dziejów słowiańszczyzny, Warszawa 1961, s. 5–118. 29 Ibidem s. 16. 24 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 23 tland). Nie wspominał jednak ani słowem o żadnym z funkcjonujących wtedy portów, takich jak chociażby Wolin. A ponieważ cel misji Wulfstana był zapewne poznawczy30, a on sam jawi się jako uważny i dociekliwy obserwator, to można przypuszczać, że brak takich informacji świadczy o nieświadomości istnienia tychże portów, także wśród pozostałej załogi statku31. Inna ważna informacja jaką dostarcza Chorografia jest czas jaki był potrzebny do pokonania określonych odległości. Z relacji Ohthere dowiadujemy się, że ze wspomnianego Hálogalandu do Skiringes-heal (Kaupang nad Oslofiordem)32 można dopłynąć przez miesiąc (z nocnymi postojami). A podróż z Kaupang do Hedeby zajęła Ohthere pięć dni. Z kolei Wulfstan z tego samego Hedeby do Truso płynął siedem dni i nocy całą drogę pod żaglami. Tak więc drogę z okolic Tromsø do Elbląga można było pokonać w sprzyjających okolicznościach w ciągu około dwóch miesięcy. To pokazuje, że zakres terytorialny działalności kupca mógł być bardzo duży. Wśród wielu inskrypcji runicznych, które zazwyczaj mają charakter komemoratywny można znaleźć informacje o tym, że wspomniana osoba zginęła w dalekiej podróży i że odbywała takich wiele. Na wielu kamieniach runicznych można wyczytać: powędrował do Anglii, zmarł w Jutlandii, utonął na Łotwie, poległ w kraju grodów, był w Grecji, znalazł swój koniec w Lombardii, zmarli na południu w Sarkeland33. Informacje te, dzięki egzotycznym nazwom, dają pojęcie o zasięgu i częstotliwości wypraw Skandynawów. Można też znaleźć wiadomości o niektórych importowanych towarach. Na niewielkiej deseczce znalezionej w Bryggen (Norwegia), datowanej na około 1200 r. znajduje się informacja, że Thorkjell skarbnik wysyła Ci pieprz34. Do wyjątkowych należy inskrypcja na jedenastowiecznym kamieniu z Törnevalla w Östergotland, w której mowa jest o gildiach kupieckich. Podobne informacje znajdują się na dwóch, również jedenastowiecznych kamieniach ustawionych w Sigtunie. Dzięki nim wiadomo, że funkcjonowała tam gildia fryzyjska, choć w tym czasie miała ona bardziej cha- 30 Ibidem s. 17. Istnieje oczywiście możliwość, że takie wzmianki istniały w oryginalnym przekazie, lecz nie zachowały się do naszych czasów, gdyż znamy tylko fragment relacji (G. Labuda, op. cit., s. 17). Nie dotyczy to jednak fragmentu odnoszącego sie do podróży z Hedeby do Truso, który jest zachowany. Według G. Labudy brakuje natomiast relacji z dalszej części wyprawy. Zdaniem tego badacza trudno przyjąć, że Wulfstan zadowolił się dotarciem tylko do Prus (G. Labuda, op. cit, s. 17). Kwestia ta jest jednak sporna. Istnieje przecież możliwość, że Wulfstan miał ściśle wytyczony cel – Truso i nic poza tym. Może na to wskazywać fakt, iż całą drogę przebyto bez żadnego postoju, płynąc również nocą. Dla anglosaskiego podróżnika i tak był to już „koniec świata”. 32 D. Skre, Kaupang in Skiringssal, Kaupang Excavation Project Publication Series 1, Norske Oldfunn 22, Aarhus 2007; idem, Means of Exchange. Dealing with silver in the Viking Age, Kaupang Excavation Project Publication Series 2, Norske Oldfunn 23, Aarhus 2008. 33 K. Düwel, Handel und Verkehr der Wikingerzeit nach dem Zeugnis der Runeninschriften, [w:] Untersuchungen zu Handel, s. 314–322, 347–350; L. Leciejewicz, Normanowie, s. 114. 34 From Vikings to Crusader. Scandinavia and Europe 800–1200, red. E. Roesdahl, D.M. Wilson, Paris– Berlin–Copenhagen 1992, s. 359, nr 502. 31 24 Mateusz Bogucki rakter izby handlowej, gdyż obsługiwali ją już rodzimi Szwedzi35. W tym samym mieście znaleziono pudełko na wagę z inskrypcją runiczną. Napisano tam między innymi, że Djärv dostał tę wagę od człowieka z Sem, […] Värmund wyciął te runy. Niech ptak rozdziobie bladego pirata. I widziałem na ciele kukułkę, gdy on puchnął36. Zwraca uwagę zaklęcie przeciw rozbójnikom. Jest to niewątpliwy ślad zagrożenia jakie stanowili oni dla kupców37. Wspomniany w tekście kraj „Sem” to najprawdopodobniej Sambia, bądź Zemgalia. Obie te krainy miały silne powiązania handlowe ze Skandynawią. Oprócz licznych znalezisk archeologicznych, poświadczają to i inne inskrypcje. Na jednym z kamieni runicznych z Södermanlandu znajduje się informacja, że niejaki Sven często żeglował bogatym statkiem do Semgallen z Domesnäs38. Szczególnie ostatnia z przytoczonych inskrypcji jest interesująca, gdyż jasno z niej wynika, że wspomniany Sven miał ściśle wytyczoną trasę: Domesnäs–Zemgalia. Inskrypcje runiczne przynoszą jeszcze jedną istotną informację. Otóż oprócz rodzin zmarłych, którzy zlecali wykonanie inskrypcji na kamieniu, stosunkowo często, jako ich „wystawcy”, występują wspólnicy handlowi zmarłego. Na dnieprzańskiej wyspie św. Eleuteriusza (Bieriezań), na Ukrainie znaleziono kamień, który Grane wystawił dla Karla, swojego wspólnika39. Jest to wymowny przykład, że wyprawy były organizowane wspólnymi siłami kilku kupców. W wielu tekstach runicznych pojawia się termin ‘styrimannr’ bądź ‘stýrimaðr’. Używany on jest w dwojakim znaczeniu. Raz jako „dowódca statku wojennego”, kiedy indziej jako „właściciela statku handlowego”. Przy czym istotne jest, że terminem tym określa się wyłącznie właścicieli okrętów, którzy sami nie brali udziału w rejsach40. Na tym przykładzie widać, że spółki powoływano niezależnie od intencji (wojennej, rabunkowej czy handlowej). Można się już tylko domyślać, że umowa taka obowiązywała również po śmierci jednego z uczestników wyprawy i że jakąś część zysków mogła dostawać jego rodzina41. Podobne umowy nie były oczywiście zwyczajem wyłącznie skandynawskim, znane są ze świata arabskiego, jak i z późniejszego średniowiecza (patrz niżej). Interesującym źródłem jest pochodzące z pierwszej połowy XIII w., norweskie Speculum regale, w którym ojciec, pouczając syna, wymienia liczne cechy jakimi po35 K. Düwel, op. cit., s. 337–341; P.G. Foote, D.M. Wilson, op. cit., s. 113. K. Düwel, op. cit., s. 323–324; E. Roesdahl, D.M. Wilson, op. cit., s. 359. 37 Ale być może poświadcza opozycję kupiec-pirat. W tym czasie mogło już nastąpić przynajmniej częściowe rozwarstwienie tych dwóch sposobów pomnażania bogactwa. 38 E. Floderus, Sigtuna. Sveriges äldsta medeltidstad, Uppsala 1941, s. 20, 48; K. Düwel, op. cit., s. 319, 343; E. Roesdahl, D.M. Wilson, op. cit., s. 358–359, nr 500. 39 W. Kowalenko, Wyspa Eleuteriusz (Bieriezań), [w:] Słownik Starożytności Słowiańskich, t. II, 1961, s. 451; R. Rolle, Archäologische Bemerkungen zum Warägerhandel, Bericht der Römisch Germanischen Kommission 69, Frankfurt 1988, s. 494–496. Termin ‘felagi’ – wspólnik, kamrat, pojawia się bardzo często w inskrypcjach runicznych i oznacza nie tyle przyjaciela, co wspólnika w interesach (K. Düwel, op. cit., s. 333–337). 40 K. Düwel, op. cit., s. 328–332. 41 R. Page, Runes and rune-stones, [w:] E. Roesdahl, D.M. Wilson, op. cit., s. 164. 36 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 25 winien charakteryzować się dobry kupiec. Odwaga, gdyż często przyjdzie mu narażać życie na morzu, czy wśród pogan. Umiejętność szybkiego podejmowania decyzji. Znajomość nawigacji według gwiazd. Kupiec powinien szczególnie być przezorny przy doborze wspólników w interesach. Ojciec napomina: Nie przepuść ani jednego dnia bez nauczenia się dla ciebie użytecznego. Jednak wśród wielu pożytecznych cech wymienianych przez troskliwego ojca zwraca uwagę konieczność dobrego wykształcenia. Kupiec, gdy dotrze do miejscowości handlowej musi okazać się osobą dobrze wychowaną, aby nie zrażać do siebie ludzi, lecz zdobyć ich sympatię. Musi znać języki obce, aby móc się porozumieć z kontrahentami. Musi znać miejscowe obyczaje i prawo handlowe42. Źródło to w sposób jednoznaczny pokazuje, że kupcy oprócz transportu towarów byli również nosicielami idei i kultury, choć zapewne nie robili tego w sposób w pełni świadomy. To jednak głównie dzięki nim w społeczeństwach wczesnego średniowiecza pojawiały się nie tylko nowe przedmioty, ale i nowe idee. Wśród innych źródeł północnych zwraca uwagę nadanie praw miejskich dla Bergen w drugiej połowie XIII w., w którym jest mowa o stosowaniu specjalnego prawa dla kupców, tzw. Biarceyar rett, czyli prawa handlowego wywodzącego się ze szwedzkiej Birki, a więc prawa, które powstało 300–400 lat wcześniej43. Przegląd źródeł łacińskich wypada zacząć nie od najstarszego źródła, lecz od dwunastowiecznego Żywotu św. Godryka, który jest jedną z pierwszych biografii kupieckich średniowiecza44. Godryk, jak na przyszłego świętego przystało, prowadził wpierw dość burzliwe życie. Jako młodzieniec musiał opuścić rodzinny dom i tułał się w poszukiwaniu zarobku. Jak wielu innych, przeszukiwał wybrzeża w nadziei znalezienia wśród szczątków rozbitych statków towarów nadających się do odsprzedania45. Któregoś dnia los się do niego uśmiechnął i Godryk znalazł dostateczną ilość łupu, by móc wyruszyć w drogę jako wędrowny kramarz. Zarobiwszy w ten sposób trochę pieniędzy dołączył do grupy kupców, którzy statkiem obsługiwali wybrzeża Anglii, Szkocji, Flandrii i Danii. Spółce się poszczęściło i Godryk w krótkim czasie został zamożnym kupcem. Warto zauważyć jak wielką rolę odgrywał tu przypadek oraz, że na handlu można było się szybko wzbogacić46. Nie bez znaczenia jest też fakt, że spółka w której miał udział Godryk, miała sprecyzowany obszar działania. Choć z całą pewnością kupcy musieli mieć świadomość istnienia dalej położonych krajów (Hiszpania, Niemcy czy nawet Ruś) to ograniczali się do dobrze sobie znanego terytorium, zarówno pod względem geograficznym, jak i ekonomicznym. O tym, jak niebezpieczne były szlaki morskie dobitnie, świadczy historia św. Ansgara, który podczas swojej pierwszej podróży do Birki został schwytany przez piratów, 42 A.J. Guriewicz, Kupiec, s. 308. E. Ebel, op. cit., s. 267. 44 B. Geremek, K. Piesowicz, Ludzie, towary, pieniądze, Warszawa 1962, s. 81–82. 45 Szerzej o „prawie brzegowym” patrz J. Sikorski, Z przeszłości „prawa brzegowego” w Polsce, Przegląd Zachodni, 1951, VII, nr 1/2, s. 73–88. 46 B. Geremek, K. Piesowicz, op. cit., s. 81–82. 43 26 Mateusz Bogucki ale jak pisze jego hagiograf Rimbert, święty szczęśliwie uciekł wraz z towarzyszącymi mu kupcami47. Adam z Bremy, podróżując śladami Ansgara do Birki zanotował, że Bałtyk roi się od piratów do tego stopnia, iż mieszkańcy miasta musieli ogrodzić port podwodnymi skałami (palisadą), w której tylko oni znali przejście48. Nie spokojniej było w czasach późniejszych. W połowie XII w. Herbord, opisując Pomorzan, stwierdził: Szczep ten biegły był w walkach na lądzie i na morzu, przyzwyczajony żyć z łupów i grabieży49. W opisie Birki Rimbert wspomina o dwóch podstawowych grupach ludności; stale mieszkających tam populi oraz o negotiatores – kupcach. Ci ostatni mieli często podróżować do fryzyjskiego Dorestad, gdzie część z nich miała przyjąć chrześcijaństwo50. W kronice biskupa merseburskiego Thietmara znajduje się informacja o funkcjonowaniu w Magdeburgu kościoła kupców (aecclesia mercatorum) pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty51. Kościoły kupieckie istniały również w innych dużych ośrodkach, między innymi w Konstantynopolu52, czy Sigtunie, gdzie od drugiej połowy XII w. działał kościół pod wezwaniem św. Mikołaja53. Wśród wielu wczesnośredniowiecznych kamiennych kościołów w tym mieście właśnie ten, św. Mikołaja, wymieniany jest jako związany z kupcami, przeważnie obcymi – do XVII w. nazywany był „starym ruskim kościołem”54. Thietmar zanotował również kilkakrotnie, że w ówczesnych miastach istniały odrębne prawa dla kupców55. Prawdopodobnie w przepisach tych było zapisane, że nie wolno sprzedawać chrześcijan poganom, czyli kupcom arabskim, żydowskim oraz innym56. Natomiast nic nie stało na przeszkodzie handlowaniu niewolnikami niechrześcijańskimi. Procederem takim zajmował się również sam Kościół57. M.Z. Jedlicki sądzi, że wzmianka Thietmara o wielu niewolnikach w Kijowie58 47 Rimberti Vita Ansgarii, [w:] Ausgewählter Quellen zur deutschen Geschichte des Mittelalters. Freiherr vom Stein-Gedächtnisausgabe, Bd. XI, Quellen 9. und 11. Jahrhunderts zur Geschichte der Hamburgischen Kirche und des Reiches, red. R. Buchner, Darmstadt 1961, s. 41. 48 History of the archbishops of Hamburg-Bremen. Adam of Bremen, [w:] Records of Western Civilization, red. F.J. Tschan, New York 2002, s. 51–52. 49 G. Labuda, Słowiańszczyzna starożytna i wczesnośredniowieczna. Antologia tekstów źródłowych, Poznań 1999, s. 128. 50 Rimberti Vita Ansgarii, s. 40, 60, 91, 93. 51 Kronika Thietmara, red. M.Z. Jedlicki, Kraków 2002, s. 9, 248. 52 J. Ferluga, Der byzantinische Handel nach dem Norden im 9. und 10 Jahrhundert, [w:] Untersuchungen zu Handel, s. 634. 53 Św. Mikołaj postrzegany był i jest między innymi jako opiekun spraw handlowych i wojennych oraz patron żeglarzy, a jednym z jego atrybutów jest waga (B.A. Uspieński, Kult św. Mikołaja na Rusi, Lublin 1985, s. 55). 54 E. Floderus, op. cit., s. 68–79, 119. 55 Kronika Thietmara, s. 42, 127, 276. 56 Ibidem, s. 133, 340. 57 K. Polanyi, Trade, Markets, and Money, s. 94–95. 58 Kronika Thietmara, s. 235. Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 27 odnosi się do kupców59. Choć zapewne bywały takie przypadki, że brańcy zajmowali się handlem, to wydaje się, że raczej chodzi tu o popadanie w niewolę samych kupców, którzy się później z niej wykupywali, niż awansu społecznego zwykłych niewolników. Trudno też przyjąć, że było to zjawisko powszechne. Najwięcej zapisków arabskich, dotyczących Europy pochodzi z okresu od VIII do połowy XI w.60 Informacje zawarte w pismach autorów arabskich dotyczą w większości przypadków, terenów wschodnich i południowych, położonych stosunkowo blisko ich rodzimych terytoriów; choć niekiedy można znaleźć wzmianki o tak odległych rejonach jak Hedeby, Wolin, czy Cejlon, Kambodża i Chiny. Relacją o istotnym znaczeniu w badaniach nad penetracją wikińską na wschodzie są zapiski Ahmada ibn Fadlāna61, który jako jedyny (znany badaczom) pisarz arabski miał osobisty kontakt z ludami zamieszkującymi Europę wschodnią. Informacje o kupcach zawarte w dziele arabskiego posła są różnego rodzaju. Jedną z ciekawszych jest opis systemu funkcjonowania handlu karawanowego między Chorezmem a krajami Europy wschodniej. Otóż podróżujący kupcy mogli się zaopatrywać u „zaufanych przyjaciół” na szlaku, w żywność, dając im w zamian potrzebne towary. Wymieniali też zdrożone konie i wielbłądy na wypoczęte. Mogli się u nich również w razie potrzeby zapożyczyć i zwrócić pieniądze w drodze powrotnej. Gwarancji pod taką pożyczkę udzielała cała karawana. Jeśli więc dany kupiec uciekłby po drodze lub zginął, jego towarzysze zobowiązani byli uregulować jego dług62. Taki system pożyczek jest bardzo podobny do umów typu commenda, colleganza, Widerlegunge znanych z Europy z XI–XIII w. Umawiający się postanawiali wspólnie ponosić koszt, ryzyko wyprawy, a następnie dzielić się zyskami. Związki takie były zawierane, gdyż zorganizowanie wyprawy handlowej często przekraczało możliwości finansowe jednego człowieka. Cechą charakterystyczną tych spółek była ich doraźność, po zakończeniu wyprawy wspólnicy rozchodzili się i szukali innych partnerów handlowych, innych rynków. Bardziej trwałe związki handlowe powstają już w pełnym średniowieczu63. W Choreźmie funkcjonowali też bankierzy „wymieniający pieniądze”, u których można było kupić przybory do gier hazardowych i wymienić lokalny pieniądz na dirhemy. W opisach ibn Fadlāna uderza również wielkość pojedynczej karawany, która miała się składać z 3000 koni (bez zwierząt jucznych) i 5000 ludzi. Dodatkowym świadectwem bogactwa handlarzy, jest informacja o kupcach ar-Rūs, którzy mieli za każ59 Ibidem, s. 412. L. Richter-Bernburg, Der frühmittelalterliche Handel Nord- und Osteuropas nach islamischen Quellen, [w:] Untersuchungen zu Handel, s. 667. 61 M. Canard, Ibn Fadlān, [w:] The Encyclopaedia of Islam, t. III, Leiden 1979, s. 759; A. Kmietowicz, F. Kmietowicz, T. Lewicki, Ibn Fadlān. Kitāb. Na podstawie Rękopisu meszhedzkiego, [w:] Źródła arabskie do dziejów Słowiańszczyzny, III, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1985. 62 A. Kmietowicz, Wzmianki o handlu i pieniądzu w Księdze Ibn Fadlana, [w:] Nummus et historia. Pieniądz Europy średniowiecznej, red. S.K. Kuczyński, S. Suchodolski, Warszawa 1985, s. 29. 63 B. Geremek, K. Piesowicz, op. cit., s. 87–88; A.J. Guriewicz, Kupiec, s. 330. 60 28 Mateusz Bogucki de zarobione 10.000 dirhemów podarować swojej żonie jeden srebrny naszyjnik, a na szyjach tych kobiet miało się znajdować wiele takich ozdób. W świetle tej relacji nie dziwią czterdziesto- czy nawet ponad stu kilogramowe skarby dirhemów znane z Rusi64. Wobec takiego bogactwa (nawet jeśli zostało ono nieco wyolbrzymione przez ibn Fadlāna) łatwo zrozumieć szybki wzrost gospodarczy Chazarów, czy Bułgarów Kamskich skoro, jak pisze ów podróżnik, pobierano od kupców opłatę celną. Król osobiście schodził na statek, oglądał towary i wyznaczał cło: z każdych dziesięciu niewolników sobie zostawiał jednego65. Wracając do spostrzeżeń ibn Fadlāna, zwraca uwagę ustęp, w którym kupiec ar-Rūs modli się: Pragnę abyś mi nadarzył kupca mającego wiele dinarów i dirhemów i aby kupił ode mnie [towary] na takich warunkach, jak ja zechcę i aby się nie sprzeciwiał w tym co powiem66. Jest to dość jaskrawy przykład, jak dużą rolę w ówczesnym handlu dalekosiężnym odgrywał przypadek (patrz przykład Godryka). Opisany kupiec nie miał sprecyzowanego planu handlowego – wybrał się w podróż wyłącznie z nadzieją na trafienie dobrej okazji. Abu’Ali Ahmad ibn Umar (ibn Rosteh) napisał w Księdze kosztownych klejnotów z lat 903–913: Urządzają oni [tj. ar-Rūs] najazdy na Słowian. Podjeżdżają statkami […] porywają ich do niewoli i następnie wywożą do Chazarów i do Bułgarów i sprzedają ich tym ludom. Nie posiadają oni pól uprawnych, lecz żywią się jedynie tym, co wywożą z kraju Słowian. […] …ich jedynym zajęciem jest handel sobolami, popielicami i innymi skórkami zwierząt futerkowych, które sprzedają tym, którzy chcą je nabyć. Jako zapłatę biorą pieniądze, które zawiązują silnie w swych ozdobnych pasach. Ubierają się bardzo czysto. […] Są staranni w ubiorze, ponieważ zajmują się handlem. Posiadają liczne miasta i żyją w zamożności67. Opis ibn Rosteha jest jednoznaczny i nie pozostawia wiele miejsca na interpretację. Warto tylko podkreślić, że pisarz arabski na jednym miejscu zestawił obok siebie: łapanie i sprzedawanie niewolników, czerpanie korzyści z zagrabionych dóbr i regularny handel z użyciem pieniądza. Źródłem o dużym znaczeniu do badań nad stosunkami gospodarczymi wczesnośredniowiecznej Europy jest Relacja z podróży do krajów słowiańskich, Ibrāhīma ibn Ja’ķūba68. Choć znajduje się tam dużo informacji o handlu i ówczesnych cenach, to Ibrāhīm nie poświęcił uwagi samym kupcom. Stwierdził jedynie, że do Pragi zjeżdżają się różne ludy w poszukiwaniu niewolników, cyny i wszelakiego rodzaju futer69. Omawiając źródła arabskie, nie sposób pominąć informacji o żydowskich kupcach zwanych Radanitami (‘ar-Rāhdānīya’), którzy podobnie jak kupcy północni przemierzali wielkie odległości w poszukiwaniu zysku. Według ibn Hurradādbeha oraz 64 R. Kiersnowski, op. cit., s. 114. A. Kmietowicz, op. cit., s. 29–30. 66 A. i F. Kmietowicz, T. Lewicki, op. cit., s. 110. 67 G. Labuda, Słowiańszczyzna starożytna, s. 120. 68 T. Kowalski, Relacja Ibrahima ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie al-Bekriego, [w:] Monumenta Poloniae Historica, Nova series 1, Kraków 1946. 69 Ibidem, s. 49. 65 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 29 Al-Muqaddasīego mieli oni przemierzać całą Europę z zachodu na wschód i wędrować dalej, aż do krajów Qimār i as-Sīn, czyli Kambodży i Chin70. Nie ma zgodności co do znaczenia określenia ‘ar-Rāhdānīya’; niektórzy wywodzą je od perskiego miasta ArRayy, które w owym czasie było handlowym emporium. Z kolei D.M. Dunlop sądzi, że nazwę Radanitów należy wiązać z perskim ‘rāhdān’, czyli „znający drogę”. Przy czym, jego zdaniem, nie chodzi tu tylko o znajomość szlaku handlowego, lecz także o drogę „do prawdy, do Boga” – Radanici mieli być nie tylko kupcami, ale i lokalną, hiszpańską sektą żydowską71. Inna teoria zakłada, że nazwa ta została wzięta od Renu, nad którym zaczynał się długi szlak Radanitów na wschód. Jednak zdaniem wielu badaczy szlak ten był obsługiwany sztafetowo. Na podstawie analizy różnych źródeł wymienia się około 5–7 głównych miast–stacji obsługujących trasę z Francji do Chin. Jako pierwszą wymienia się Narbonę, później Al-Qayrawān w Tunezji, Al-Fustāt w Egipcie, Al-Ğār (port Medyny) oraz Ğudda (port Mekki), ‘Aden i Al-Mandab w Jemenie oraz Sirindīb, czyli Cejlon. Podkreśla się również, że handel Radanitów nie był masowy. Przewozili oni raczej przedmioty luksusowe, przeznaczone dla wyższych warstw społecznych72. To zapewne dzięki kupcom radanickim do jedenastowiecznej Francji dotarła wiadomość o kraju B’jwwnj’h (Polonija) i o kopalniach srebra i eksploatacji soli w okolicach miasta Ha-‘Elqoši (Olkusz)73. Czy należy jednak przekładać stosunki panujące w krajach islamu na grunt północno-środkowo europejski? Wydaje się, że musiały istnieć głębokie różnice, których świadectwem jest relacja Ibrāhīm’a ibn Ja’ķūb’a, który przypuszczalnie odwiedził duńskie Hedeby74. Nie wywarło ono na nim zbyt dobrego wrażenia. Miało być liche pod względem zamożności i towarów, ludzie mieli cierpieć nędzę i głód75. Niezależnie od faktycznego stanu zamożności mieszkańców Hedeby, relacja ta pokazuje, że w świadomości ówczesnych istniały istotne różnice między tymi światami. Być może było to tylko subiektywne odczucie hiszpańskiego podróżnika, wywołane niezrozumiałymi dla niego formami ostentacji bogactwa, oraz różnym od kordobańskich asortymentem 70 L. Richter-Bernburg, op. cit., s. 671–675; A. Nazmi, op. cit., s. 121–129. D.M. Dunlop, The History of Jewish Khazars, Princeton Oriental Studies 16, Princeton 1954, s. 138. 72 A. Nazmi, op. cit., s. 122–129. 73 R. Pytel, Wzmianka o Olkuszu oraz kopalniach złota, srebra i soli w Polsce w XI wieku, Slavia Antiqua, 1970, 17, s. 171–177; D. Rozmus, Czy Olkusz ma coś wspólnego z biblijnym Ha-‘Elqoš?, Slavia Antiqua, 2002, XLIII, s. 106–110. 74 Opis Hedeby (zapisanego jako „Šlšwīķ”) zachował się w odpisach w kosmografii al-Ķazwīnī’ego z XIII w., oraz w dziele Himjarī’ego. Przez wiele lat przypisywany był niejakiemu Ibrāhīmowi At-Turtūšī’emu, który, jak to wykazał już prawie 60 lat temu T. Kowalski, jest tożsamy z doskonale znanym Ibrāhīmem ibn Ja’ķūbem (T. Kowalski, op. cit., s. 21–35). Jednak często przy omawianiu opisu Hedeby, mowa jest o At-Turtūšī’m (A. Guriewicz, Wyprawy wikingów, Warszawa 1969, s. 57; P.G. Foote, D.M. Wilson, op. cit., s. 210–211; L. Leciejewicz, Normanowie, s. 123; H. Jankuhn, op. cit., s. 135–136; H. Elsner, Wikinger Museum Haithabu: Schaufenster einer frühen Stadt, Schleswig 1989, s. 14), a w innych miejscach oddzielnie o ibn Ja’ķūbie. 75 T. Kowalski, op. cit., s. 37. 71 30 Mateusz Bogucki dostępnych na rynku towarów76. Dość wspomnieć, że i inne formy aktywności Skandynawów były dla niego mało zrozumiałe; ich śpiewy porównał do szczekania psów i wycia dzikich zwierząt. Trzeba zatem przyjąć, że analogie pochodzące ze świata śródziemnomorskiego czy orientu mogą być jedynie tłem dla prezentowanych rozważań i nie mogą być traktowane jako źródła o pierwszorzędnym znaczeniu. W Powieści minionych lat, w opowieści o pobycie apostoła Andrzeja na ziemi ruskiej znajduje się słynny passus o szlaku handlowym łączącym Skandynawię z Bizancjum: […] była droga od Waregów do Greków i od Greków Dnieprem, a w górze Dniepru – włok do Łowoty, a Łowotą można wejść w Ilmień, jezioro wielkie; z tego zaś jeziora wypływa Wołchow i wpada w jezioro wielkie Newo, a ujście tego jeziora wpada w morze Wareskie77. Najwięcej danych o handlu i sposobach jego prowadzenia zawartych jest w traktatach rusko-bizantyjskich. Pod rokiem 90778 Nestor opisał traktat pokojowy między Olegiem a Grekami, w którym znajdują się ustalenia dotyczące kupców i handlu. Mowa w nich o tym, że kupcy ruscy przybywający na tereny cesarstwa mają prawo pobierać środki na utrzymanie, najwyżej na sześć miesięcy. Jednak przywilej ten ma przysługiwać tylko tym, którzy zarejestrują się u urzędnika cesarskiego i oddadzą (pozostawią poza miastem?) swoją broń. Poddający się takiej kontroli nie musieli również płacić cła79. Pod 912 r. Nestor powtórzył podobne zasady kontaktów handlowych Rusi z Grekami. Oprócz nowych ustaleń dotyczących kradzieży, morderstw czy służby Rusów na dworze cesarskim, pojawiły się dalsze ustalenia dotyczące kupców. Zwraca uwagę przede wszystkim umowa będąca odwrotnością „prawa brzegowego”. Otóż kupcy bizantyjscy, których statek się rozbił, bądź z powodu niesprzyjających warunków nie mógł podążyć w dalszą drogę, mieli prawo oczekiwać pomocy od Rusi w doprowadzeniu łodzi do bezpiecznego miejsca, bądź nawet z powrotem na tereny cesarstwa. Ciekawe jest również to, że w przypadkach, gdy nie sposób było odprowadzić rozbitków z całym towarem do domu lub celu wyprawy, to ci mogli przekazać go do sprzedania Rusom i oczekiwać na późniejsze zyski80. Niezależnie jak często to prawo było 76 Należy też pamiętać, że nie powinno się przekładać jednostkowej relacji na obraz całego miasta, funkcjonującego kilka stuleci. Nie można przecież wykluczyć, że Ibrāhīm trafił do Hedeby w czasie okresowego załamania dobrobytu, co niewątpliwie musiało mieć miejsce kilkakrotnie w historii tego ośrodka. 77 Powieść minionych lat, Biblioteka Narodowa, Seria II, nr 244, red. F. Sielicki, Wrocław–Warszawa–Kraków, 1999, s. 6. 78 Aczkolwiek sądzi się, że data jest błędna i że Nestor sfabrykował opis tego traktatu na podstawie prawdziwego z 912 r. (ibidem, s. 23). 79 […] jeśli przyjdą kupcy, niech biorą miesięczne na sześć miesięcy: chleb, wino, mięso i ryby, i owoce. I niech urządzają dla nich kąpiel, ilekroć zechcą. Gdy zaś Ruś będzie wracać do domu, niech bierze od cesarza waszego na drogę jedzenie, kotwice, liny, żagle i co im potrzeba. […] Przychodząca Ruś niech przybywa w cerkwi Świętego Mamy, i gdy nasze państwo przyśle do nich, aby spisać imiona ich, niechaj wtedy biorą miesięczne swoje […]. I niech wchodzą do grodu jedną bramą, z cesarskim mężem, bez oręża, po pięćdziesięciu mężów, i niech handlują, ile im trzeba, nie płacąc żadnego myta (ibidem, s. 23–25). 80 Jeśli wyrzucona będzie łódź silnym wiatrem na ziemię cudzą i znajdzie się tam ktoś od nas, z Rusi, i właściciel zechce załadować łódź swoim ładunkiem i odesłać znowu do ziemi chrześcijańskiej, to my przewie- Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 31 przestrzegane, zapis ten dowodzi jak duży wpływ mieli władcy na organizację handlu dalekosiężnego. W traktacie z 912 r. znajdują się również zapisy dotyczące zasad wykupu niewolników, przy czym inaczej wyglądają one dla jeńców wojennych, a inaczej dla pozostałych brańców. Zawarta też została obustronna umowa o ściganiu dłużników81. Stosunkowo restrykcyjne dla kupców ruskich traktaty z 907(?) i 912 r. zostały powtórzone za panowania Igora. Pod rokiem 94582 Nestor opisał traktat zawarty między tym władcą a Grekami. Podobnie jak w poprzednich, tak i tu kupcy ruscy muszą wpierw stawić się bez broni w cerkwi Św. Mamy, a następnie zarejestrować się u urzędnika cesarskiego. W odróżnieniu od starszych umów, sprecyzowano bardzo dokładnie co może spotkać tych, którzy przybędą do cesarstwa bez pisma od kniazia i nie poddadzą się obowiązkowi spisu. Tacy zostaną aresztowani, a gdyby nie chcieli się poddać dobrowolnie, to zostaną zabici. Jeżeli zaś uciekną, będą ścigani tak przez Bizantyjczyków, jak i przez kniazia. Jeśli kupcy ruscy przyjdą bez towarów, nie będzie im przysługiwało utrzymanie. Ponadto narzucono ograniczenia w zakupie pawłok. Rusom nie wolno było ich kupić więcej jak za 50 solidów, a zakupione musiały być opieczętowane następnie przez cesarskiego urzędnika83. Nie wolno im też było osiedlać dziemy ją przez wszystkie niebezpieczne miejsca, dopóki nie przybędzie do miejsca bezpiecznego; jeśli zaś takowa łódź z powodu burzy czy przeciwnego wiatru nie morze powrócić do swoich miejsc, to pomożemy wioślarzom tej łodzi my, Ruś, i doprowadzimy ich z towarami zdrowo, gdy się to wydarzy blisko ziemi greckiej. Jeśli zaś takie zło wydarzy się blisko ziemi ruskiej, to przewiedziemy ją w ziemię ruską, niech sprzedają ładunek z tej łodzi, i jeżeli co można sprzedać z łodzi, wyniesiemy my, Ruś, a gdy pójdziemy do Grecji bądź z towarem, bądź w poselstwie do waszego cesarza, oddamy uczciwie sprzedany ładunek z ich łodzi (ibidem, s. 28). 81 Ibidem, s. 25–30. 82 Choć musiało to nastąpić w 944 r. gdy panował jeszcze wzmiankowany w traktacie cesarz Roman I Lekapenos (ibidem, s. 36). 83 A wielki kniaź ruski i bojarzy jego niech posyłają do Grecji do wielkich cesarzy greckich korabie, ile chcą, z posłami i z kupcami, jak jest ustanowione. Przedtem posłowie przynosili pieczęcie złote, a kupcy srebrne; teraz zaś postanowił wasz kniaź posyłać pisma do nas. I posłowie i kupcy, którzy będą przysyłani przez nich, niech przynoszą pismo, w którym będzie zaznaczone, ile posłano korabi, abyśmy wiedzieli, że przybywają z pokojem. Jeśli zaś bez pisma przyjdą i znajdą się w naszych rękach, będziemy ich trzymali pod strażą, do póki nie zawiadomimy kniazia waszego. Jeżeli zaś nie oddadzą się w nasze ręce i sprzeciwią się, będą zabici i niech śmierć ich nie będzie dochodzona przez kniazia waszego. Jeśli zaś, uciekłszy, przyjdą w Ruś, my napiszemy do kniazia waszego i niech czynią, jak im się spodoba. Jeśli przyjdzie Ruś bez towarów, niech nie bierze miesięcznego. Niech nakaże kniaź posłom swoim i przychodzącej tu Rusi, by nie czynili bezeceństw w siołach i w kraju naszym. I gdy przyjdą, niech mieszkają przy cerkwi Świętego Mamy, i pośle cesarstwo nasze, aby spisać imiona wasze, wtedy niech wezmą swoje miesięczne — posłowie poselskie, a kupcy miesięczne, najpierw ci z grodu Kijowa, później z Czernihowa i z Perejasławia, i z pozostałych grodów. Niech wchodzą do grodu jedną bramą, z cesarskim mężem, bez oręża, po pięćdziesięciu mężów, i niech handlują, ile im potrzeba, i niech wracają; a mąż naszego cesarstwa niech ochrania ich, a jeśli kto z Rusi albo z Greków uczyni krzywdę, niech ją naprawi. Wchodząca Ruś do grodu niech nie czyni szkód i nie ma prawa kupować pawłok więcej jak za 50 złotników; a jeśli kto kupi te pawłoki, niech pokaże cesarskiemu mężowi, a ów opieczętuje i odda im. I odchodząca Ruś niech bierze od nas wszystko, co trzeba: żywność na i co potrzeba łodziom, jak to dawniej ustanowiono, i niech wraca bezpiecznie do swego kraju, [...] (ibidem, s. 38–39). 32 Mateusz Bogucki się na terenie cesarstwa84. W traktacie Igora z Grekami powtórzone zostały też zasady ścigania złodziei, dłużników i wykupywania jeńców85. Drobną zmianą jest odstąpienie od obowiązku pomagania uszkodzonym łodziom i rozbitkom. Zagwarantowano im wyłącznie nietykalność86. Opisane wyżej traktaty poświadczają bardzo silny wpływ władców na kształtowanie stosunków handlowych. Gdyby nie zawarte pomiędzy nimi układy, handel między Rusią a Bizancjum byłby utrudniony zarówno dla kupców ruskich przebywających na terenie cesarstwa, jak i bizantyjskich na Rusi. Pierwsi dzięki zgodzie władców mieli ułatwiony dostęp do targów Konstantynopola, drudzy zyskali ochronę na terytorium Rusi. Restrykcyjne prawa bizantyjskie poświadczają też, że Rusowie w tym czasie byli sporym zagrożeniem dla ludności cywilnej. Kupcy nie mający pism od kniazia byli traktowani, zapewne nie bez powodów, jako zbrojni, którzy znaleźli się na obcym terytorium. W takiej sytuacji podlegali zapewne prawu wojennemu. Ale nawet ci z niezbędnymi dokumentami musieli złożyć broń i nie mogli osiedlać się na dłużej na terenie cesarstwa. Wszystko to pokazuje, że nawet najbardziej obyci w świecie, bo odwiedzający Konstantynopol, kupcy wikińscy postrzegani byli jako dzicy barbarzyńcy z północy, dla których rabunek był równorzędnym z handlem sposobem zdobywania dóbr. Oprócz omówionych fragmentów, w Powieści minionych lat wzmianki o handlu i kupcach są stosunkowo nieliczne. Jedynie w życiorysie mnicha Izaaka z Kklasztoru Pieczerskiego jest mowa o tym, że Ten zaś gdy jeszcze w świecie był, w życiu świeckim, był bogaty, bowiem był kupcem, rodem z Toporca87. O tym, że wczesnośredniowieczni kupcy w oczach współczesnych byli nie tylko dostawcami towarów, ale i nosicielami informacji oraz idei informuje stosunkowo późny, dwunastowieczny Latopis kijowski. W opowieści o zabójstwie Andrzeja Bogolubskiego, sługa kniazia Kuźma wychwala zamordowanego: A niegdyś, gdy kupiec przychodził z Carogrodu lub z innych krajów chrześcijańskich i ze wszystkich pogańskich, tyś mówił: ”Zaprowadźcie ich do cerkwi na chór, niech zobaczą prawdziwe chrześcijaństwo i przyjmą chrzest”. Tak też i było88. Chociaż tekst jest niejasny, bo nie wiadomo kto kogo ma podziwiać (pogańscy, czy katoliccy kupcy cerkiew – prawdziwe chrześcijaństwo wschodnie, czy miejscowa ludność kupców idących do cerkwi), to niezależnie od interpretacji widać jasno, że to ta grupa społeczna miała znaczący udział w rozprzestrzenianiu się idei. 84 […] a niech nie ma prawa [Ruś] zimować u Świętego Mamy (ibidem, s. 39). I niech Ruś nie ma prawa zimować w ujściu dnieprowym w Białobereżu, ani u Świętego Eleuterego [wyspa Bieriezań]; jeno gdy przyjdzie jesień, niech idą do swych domów (ibidem, s. 40). 85 W tym przypadku ustalono konkretne ceny: za młodzieńca lub dobrą dziewkę trzeba było dać 10 solidów, za mężczyznę w średnim wieku 8 solidów, za starca lub dziecko 5 solidów (ibidem, s. 39). 86 Ibidem, s. 39. 87 Ibidem, s. 150. 88 F. Sielicki, Kroniki staroruskie, Warszawa 1987, s. 214. Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 33 W źródłach bizantyjskich przebywanie kupców wareskich na terenie cesarstwa (głównie Konstantynopola) jest poświadczone od 939 r. Jednak regularnie są oni wzmiankowani dopiero od lat 60. IX w. i zazwyczaj jest mowa o nich jako o najeźdźcach, najemnikach i kupcach89. * * * Przegląd najważniejszych źródeł pisanych należy uzupełnić o analizę źródeł archeologicznych. Wydaje się, że najlepiej nadającymi się do tego typu badań są materiały sepulkralne, gdyż stanowią one zwarte zespoły źródeł powiązanych bezpośrednio z danym człowiekiem90. Powstaje problem, które kategorie zabytków nadają się do takiej analizy. Dość często za wyznacznik statusu kupieckiego przyjmuje się występowanie w grobie monet i ogólnie bogate wyposażenie, ze szczególnym uwzględnieniem elementów uzbrojenia i oporządzenia jeździeckiego91. Jednak wydaje się, że tak bogato wyposażeni zmarli byli wojownikami, wodzami drużyn w dużej mierze podlegającymi władzy królewskiej92. Przyjąłem założenie, iż jedynie obecność wag i odważników w wyposażeniu grobowym może być wskazówką, że pochowany człowiek zajmował się handlem93. Obie wspomniane kategorie zabytków były już wielokrotnie omawiane w literaturze94. Przy zastosowaniu tak ostrych kryteriów doboru źródeł zostaną pomi89 D. Obolensky, The Byzantine sources on the Scandinavians in Eastern Europe, [w:] Varangian Problems, Scando-Slavica, Supplementum I, Copenhagen 1970, s. 149–150. 90 Przyjąłem założenie, że niezależnie od tego czy zmarły faktycznie używał znajdowane w jego grobie przedmioty, czy zostały one tam złożone jako dary lub symbole, to odzwierciedlają one pozycję i wykonywane zajęcia pochowanego, a nie są elementem wyłącznie obrządku pogrzebowego (rozważania na ten temat A. Lagerlöf, Är gravmaterialet användbar för sociala analyser eller säger det mer om riter och ceremonier? [w:] Samfundsorganisation og Regional Variation. Norden i romersk jernalder og folkvandringstid. Beretning fra 1. nordiske jernaldersymposium på Sandbjerg Slot 11–15 april 1989, red. Ch. Fabech, J. Ringtved, Aarhus 1991, s. 127–131). Znaleziska archeologiczne z osad i emporiów handlowych są najczęściej zgubami i choć mają kontekst archeologiczny, to niewiele mówią nam o swoim właścicielu, dlatego nie będę ich tutaj analizował. 91 H. Arbman, Die Gräber. Tafeln, [w:] Birka. Untersuchungen und Studien, I, Stockholm 1940, s. 5; L. Leciejewicz, Normanowie, s. 64; H. Jankuhn, Beobachtungen und Überlegungen zur „Infrastruktur” des wikingerzeitlichen Seehandels, Offa, 37, 1980, s. 152. 92 W. Duczko, Obecność skandynawska na Pomorzu i słowiańska w Skandynawii we wczesnym średniowieczu, [w:] Salsa Cholbergiensis. Kołobrzeg w średniowieczu, red. L. Leciejewicz, M. Rębkowski, Kołobrzeg 2000, s. 34–35. 93 Trzeba także brać pod uwagę okoliczności, że wagi mogły nie być związane z kupcami, ale na przykład z poborcami podatkowymi (na taką możliwość zwrócił mi uwagę prof. Kenneth Jonsson). Wydaje się jednak, że w takim przypadku groby powinny być skoncentrowane bardziej wokół centralnych ośrodków administracyjnych, a tak nie jest. 94 G. Arwidsson, Klappwaagen, [w:] Birka. Untersuchungen und Studien, II, 2, red. G. Arwidsson, Stockholm 1986, s. 163–164; T. Berga, Saliekamie svariņi Latvijā (10.–13. gs.), Arheoloģija un etnogrāfija, 1996, XVIII, s. 49–61; A. Hollnagel, Frühmittelalterliche Bronzeklappwaagen und Gewichte aus Mecklenburg, Ausgrabungen und Funde, 12, Berlin 1967, s. 227–234; T. Ibel, Die Wage in Altertum und Mittelalter, Erlangen 1908; I. Jansson, Wikingerzeitlicher orientalischer Import in Skandinavien, Bericht der Römisch Germanischen Komission, 1988, 69, s. 572–576; E. Jondell, Vikingatidens balansvågar 34 Mateusz Bogucki nięte zapewne liczne pochówki kupców. Jednak żadne inne przedmioty znajdowane w grobach (np. monety) nie dają takiej pewności, choć często widziane są jako wyznacznik zawodu kupieckiego95. Z drugiej strony nawet obecność odważników nie musi świadczyć o przynależności zmarłego do stanu kupieckiego. Mogły one dostać się do wyposażenia z innych powodów96. Dlatego też w niniejszej analizie przebadano wyłącznie groby, do których złożono wagę. Niewątpliwie takie uszczuplenie bazy źródłowej uniemożliwi zaobserwowanie wielu zależności. Pozwoli za to stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że uzyskane wyniki odnoszą się do interesującej nas grupy społecznej. Analiza pochówków z wagami być może wskaże też inne archeologiczne wyznaczniki „stanu kupieckiego”. W tym celu postanowiłem przeprowadzić analizę współwystępowania cech, dokonaną przy pomocy diagnozy różniczkowej, metody zaproponowanej przez twórcę tzw. Polskiej Szkoły Antropologii, Jana Czekanowskiego97. W metodzie tej jako miernik zbieżności czy rozbieżności cech stosuje się zazwyczaj współczynnik asocjacji, czyli zbieżności i podobieństwa G.U. Yule’a98. W analizie zastosowałem miarę bliskości (podobieństwa) Jaccarda99, która daje bardzo podobne efekty. i Norge, C-uppsats i arkeologi, särskilt nordeuropeisk, Uppsala 1974 (praca niepublikowana); O. Kyhlberg, Vikt och värde. Arkeologiska studier i värdemätning, betalningsmedel och metrologi under yngre järnålder. I Helgö. II Birka, [w:] Stockholms Studies in Archaeology, 1, Stockholm 1980; idem, Die Gewicht in der Gräber von Birka – Metrologie und Wirtschaft, [w:], Birka. Untersuchungen und Studien, II, 2, red. G. Arwidsson, Stockholm 1986, s. 147–162; W. La Baume, J. Wilczek, Die frühmittelalterlichen Silberwaagen aus Ostpreussen, Altpreussen, 1940, V/3, s. 39–43; N.G. Nedosziwina, Targovij inventar, [w:] Jaroslavskoe povolże X – XI vv. po materialach Timierievskovo, Michailovskovo i Pietrovskovo mogil’nikov, red. A.P. Smirnov, Moskva 1963, s. 71–74; H. Steuer, Gewichte aus Haithabu, [w:] Berichte über die Ausgrabungen in Haithabu, 6, Neumünster 1973, s. 9–22; idem, Gewichtsgeldwirtschaft im frühgeschichtlichen Europa. Feinwaagen und Gewichte als Quellen zur Währungsgeschichte, [w:] Untersuchungen zu Handel, s. 405–527; idem, Waagen und Gewichte aus dem mittelalterlichen Schleswig: Funde des 11. bis 13. Jahrhunderts aus Europa als Quellen zur Handels- und Währungsgeschichte, Köln 1997; E. Sperber, Balances, Weights and Weighing in Ancient and Early Medieval Sweden, Stockholm 1996; J. Werner, Waage und Geld in der Merowingerzeit, Sitsungberichte der Bayerischen Akademie der Wissenschaften. Phil.-Hist. Klasse, H. 1, München 1954. 95 H. Arbman, Die Gräber. Tafeln, s. 5. 96 Odważniki mogły spełniać wiele funkcji, np. pionków do gry. Ich obecność w grobach można również tłumaczyć zabiegami magicznymi. Nie będę dokładniej rozważał tej kwestii w tym miejscu. Warto jednak zauważyć, że znanych jest wiele grobów, w których znalazły się niewielkie zespoły, bądź nawet pojedyncze odważniki. Są to zazwyczaj dość ubogo wyposażone pochówki (np. Birka, groby nr 30, 60B, 113b, 135, 137 – H. Arbman, Die Gräber. Text, [w:] Untersuchungen und Studien, I, Stockholm 1943). 97 J. Czekanowski, Zarys metod statystycznych w zastosowaniu do antropologii, Prace Towarzystwa Naukowego Warszawskiego Wydziału Nauk Matematyczno-Przyrodniczych, 1913, V. 98 G.U. Yule, Wstęp do teorii statystyki, Warszawa 1921, s. 8. 99 Opis metody oraz odpowiednie wzory funkcji podaje E. Gatnar (Klasyfikacja danych za pomocą pakietu statystycznego SPSS for Windows, Warszawa 1995, s. 8–11). W odniesieniu do analiz zabytków archeologicznych opisałem to szerzej w innym miejscu – M. Bogucki, Wczesnośredniowieczny skarb ozdób srebrnych ze wsi Brodzikowo, pow. Mrągowo, [w:] Studia Galindzkie, t. I, red. W. Wróblewski, Warszawa 2003, s. 181–182. Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 35 Do analizy włączyłem 62 wybrane pochówki100 datowane od końca VI do XII w., w których wyposażeniu znalazły się wagi, z 43 cmentarzysk zlokalizowanych w przeważającej części wokół Morza Bałtyckiego [ryc. 2]. Uwzględniłem również część pochówków pochodzących z cmentarzysk „wikińskich” położonych w głębi kontynentu. Analizą objąłem ponadto kilka starszych zespołów, głównie z Europy zachodniej, od końca IV do VI w., w których wyposażeniu znajdowały się wagi. Analizie poddałem współwystępowanie w grobach 23 kategorii przedmiotów, takich jak odważniki, monety, miecz, grot włóczni, grot strzały, topór, nóż, tarcza, oporządzenie jeździeckie (łącznie ostrogi, wędzidła, strzemiona i okucia uprzęży), zapinki, szpile, pierścienie, paciorki, okucia pasa (wraz ze sprzączkami), nożyce, grzebienie, osełki, krzesiwa, klucze i kłódki, wiaderka, naczynia szklane, naczynia metalowe oraz naczynia gliniane. Dobór tak ogólnych kategorii spowodowany został celem badania, którym było rozpoznanie różnych grup wczesnośredniowiecznych kupców, różniących się od siebie zestawem przedmiotów złożonych do grobu. Stąd nie jest istotne jakiej odmiany zapinkę nosił zmarły, lecz czy ich używał w ogóle. O ile rozdrabnianie kategorii cech przynosi dobre wyniki w badaniach nad chronologią względną, to w naszym przypadku zaciemniłoby to tylko wyniki. Na podstawie analizy współ100 Wykaz pochówków w aneksie. W niniejszej pracy byłoby niemożliwe przeanalizowanie wszystkich znanych grobów z wagami z terenów nadbałtyckich. Zbiór przeanalizowanych pochówków należy traktować raczej jako reprezentatywną próbę, niż kompletny katalog tego rodzaju znalezisk. Pominięto też bardzo liczną serię (64) grobów z wagami z Norwegii (E. Jondell, op. cit.; H. Steuer, Waagen und Gewichte, s. 524–526), które w świetle analizy E. Jondella miały silniejsze powiązania ze światem anglosaskim i iryjskim. Bardzo poważnym utrudnieniem jest stan publikacji interesujących nas zespołów grobowych. Obok nielicznych publikacji wybranych pochówków (M. Kara, op. cit., s. 505–524; idem, Frühmittelalterliches Grab eines bewaffneten Kaufmannes aus dem Ort Ciepłe (Warmhof ) in Danziger Pommern im Lichte einer erneuten Analyse, Acta Universtatis Lodziensis, Folia Archaeologica, 2001, 23, s. 113–144; A. Krzyszowski, Frühmittelalterliches Grab eines Kaufmannes aus Sowinki bei Poznan in Grospolen, Germania, 75:2, 1997, s. 639–671; A. V. Uspienskaja, Pogriebienije kupca na drievbiem Seligierskom Puti, [w:] Sriednioviekovaja Rus’, red. G.K. Werner, D.S. Lichačev, P.А. Rappoport, Moskva 1976, s. 39–40) dysponujemy zazwyczaj ogólnymi opisami zespołów grobowych (T. A. Puszkina, Targovij inventar iz kurganov smolenckogo podnieprovia, [w:] Smolensk i Gniezdovo (K istorii drievnerusskogo goroda), red. D.A. Avdusin, Moskva 1991, s. 226–243) lub drobnymi wzmiankami o wystąpieniu wagi w grobie (L. Leciejewicz, Normanowie, s. 50–51; D.M. Wilson, op. cit., s. 56–57), często bez podania całego kontekstu znaleziska (W. La Baume, J. Wilczek, op. cit., s. 41–42; H. Steuer, Gewichtsgeldwirtschaft, s. 524–526; idem, Waagen und Gewichte, s. 357–385; T. Berga, op. cit., s. 49–61; V. Žulkus, The Balts: Economy and Society, [w:] The Neighbours of Poland in the 11th century, red. P. Urbańczyk, Warsaw 2002, s. 195–196). Z tego powodu pominąłem liczną serię pochówków z Łotwy i Sambii. Do analizy nie włączyłem też grobów, w których znaleziono wyłącznie wagi, bądź pojedyncze, niecharakterystyczne zabytki. Są to: Michaiłowo, grób 38/1961, gdzie oprócz wagi znaleziono tylko kości konia i ptaków (N. G. Nedosziwina, Michailovskij mogil’nik, [w:] Jaroslavskoe povolże, s. 141); Hallarum w Blekinge, Annelund w Smålandii, Långbro w Södermanlandii, Eka w Upplandii oraz Skärvlöv na Ölandii (L. Berg, J. Ottosson, Vikingatida balansvågar i Sverige, C-uppsats i arkaeologii, Stockholm 1984 (praca niepublikowana), nr 26, 33, 35, 56, 100). Nie uwzględniłem również zbiorowego pochówku z Fornvi, Ockelbo sn, w Gästriklandzie, w którym oprócz wagi znaleziono między innymi odważniki, 14 grotów strzał, brązowe guziki, obręcze żelazne i brązowe (B. Salin, Vikingatidsfynd från Fornvi I Ockelbo socken, Gestrikland, Kungliga Vitterhets Historie och Antiqvitets Akademiens Månadsblad, 1904, 27/28, s. 54–69). 36 Mateusz Bogucki występowania powyższych cech wyróżniłem jedną dużą grupę pochówków oraz kilka mniejszych, charakteryzujących się powtarzającymi się zestawami w wyposażeniu grobowym [ryc. 4]: Grupa I (4 groby): Haillot, grób nr 13 [ryc. 5]; Fäste; Bolszoe Timirievo, grób nr 164; Sota. Powtarzającymi się zabytkami są topór oraz okucia pasa. Grupa II (4 groby): Sota; Pietrovo, grób nr 38; Rösta, groby nr 3 i 4 [ryc. 6]. Współwystępują odważniki, groty strzał, topór, nóż, krzesiwo oraz częściowo oporządzenie jeździeckie i okucia pasa. Grupa III A (13 grobów): Rösta, groby nr 3 i 4; Evebø; Vieuxville; Laukskola, grób nr 121; Planig, grób nr 1; Wallerstädten, grób nr 4; Birka, grób nr 644A [ryc. 7]; Kobbeå, grób nr 1; Valsgärde, groby nr 12 i 15; Klincovka, groby nr 45 i 69. W największej grupie grobów powtarzają się miecze, groty włóczni, groty strzał, tarcza, nóż, oporządzenie jeździeckie, zapinki, okucia pasa, nożyczki, monety, naczynia brązowe i gliniane, w części grobów pojawiają się też odważniki, topory, osełki oraz wiaderka. Grupa III B (9 grobów): Kobbeå, grób nr 1; Valsgärde, groby nr 12 i 15; Klincovka, groby nr 45 [ryc. 8] i 69; Ciepłe, grób nr V; Klincovka, grób nr 1; Nørre Longelse, grób nr 2; Ischevskoe, grób nr 2. Pochówki te mają bardzo zbliżone wyposażenie do poprzedniej grupy: miecz, grot włóczni, oporządzenie jeździeckie, okucia pasa, naczynia brązowe, w niektórych grobach pojawiają się odważniki. Od poprzedniej grupy odróżnia brak grotów strzał i toporów. Grupa trzecia, w obu wariantach, jest zbiorem pochówków z najbogatszym wyposażeniem. Wszyscy zmarli zostali zaopatrzeni w pełen zestaw uzbrojenia, bogato zdobiony pas, będący niewątpliwie oznaką prestiżu, ekwipunek jeździecki i naczynia. W podgrupie B miecz został zastąpiony toporem oraz zmarłym dano do grobu monety. Obie podgrupy, niezależnie od drobnych różnic, zawierają pochówki silnie uzbrojonych kupców-wojowników. Grupa IV (6 lub 7 grobów): Säter; Kopparsvik, grób nr 50; Birka, grób nr 369A; Bolszoe Timirievo, groby nr 259 i 206; Lit Hembygdsgård, grób nr 18 (pewne podobieństwa wykazuje też grób Bolszoe Timirievo, nr 187). Wśród pochówków tej grupy powtarzają się noże, okucia pasa, paciorki oraz, w niektórych przypadkach, odważniki i naczynia gliniane. Grupa V (5 grobów): Lit Hembygdsgård, grób nr 18; Klinta, grób nr 52; Rudboda; Talby; Birka, grób nr 359. W grobach tych znaleziono zapinki, szpile, paciorki, osełki oraz, w niektórych przypadkach, noże, okucia pasa i grzebienie. Grupa VI (4 groby): Birka, groby nr 359 i 1040; Mohovoe; Klincovka, grób nr 12. Współwystępują ze sobą odważniki, oporządzenie jeździeckie, paciorki, naczynia gliniane, w niektórych przypadkach szpile. Grupa VII (3 groby): Broby; Näs, grób nr 4; Michaiłovo, grób nr 5. W tych trzech pochówkach znaleziono odważniki, strzały, osełki oraz – częściowo – groty włóczni. Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 37 Grupa VIII (3 lub 4 groby): Michaiłovo, grób nr 134; Köln; Luistari, grób nr 359 [ryc. 9], duże podobieństwo wskazuje również grób Jaunpiebalga, nr 5. W pochówkach tych powtarzają się noże, zapinki, szpile, klucze i kłódki, naczynia gliniane, czasami odważniki. Jedynie grób nr 5 z Jaunpiebalga posiada uzbrojenie. Grupa IX (3 lub 4 groby): Luistari, grób nr 359; Höggärde, Kjulhom, grób nr C15, duże podobieństwo wskazuje również grób Jaunpiebalga, nr 5. Wspólnymi elementami są odważniki, pierścienie, klucze i monety. Grupa X (3 groby): Pietrovo, grób nr 37; Klincovka, grób nr 95; Rallsta, grób nr 7. W tych pochówkach współwystępują wyłącznie grzebienie i naczynia gliniane. Grupa XI (3 groby): Rallsta, grób nr 7; Ketzin, grób nr 2 [ryc. 10]; Michaiłovo, grób nr 20. Wspólną cechą tych pochówków jest niemal zupełny, oprócz naczyń glinianych, brak wyposażenia grobowego. Oprócz wyżej wymienionych pochówków pozostaje jeszcze czternaście zespołów, których nie daje się przypisać do żadnej z grup i których wyposażenie jest zindywidualizowane. Są to: Sowinki grób 70 [ryc. 11]; Kostrovo, grób 65; Sosnovka, grób 6; Bieriezowiec, grób nr 81; Bolszoe Timirievo, grób 187; Michaiłovo groby 10 i 44; Laukskola, grób 582; Jaunpiebalga, grób 5; Luistari, grób 145; Ivlaödegård; Brunflo, grób 1; Finnerånger; Ullna, grób 73. Niemal wszystkie najstarsze pochówki od końca IV do VI w. są grobami uzbrojonych i bogatych kupców-wojowników [ryc. 12]. Jedyny wyjątek od tej reguły stanowi pochówek z przełomu IV i V w. z Kolonii, w którym nie zarejestrowano uzbrojenia101. Pozostałe pochówki silnie uzbrojonych i bogatych kupców pochodzą z całego X i XI w. (grupa IIIA–IIIB). Można przypuszczać, że w tym przypadku mamy do czynienia nie tylko z kupcami, ale i z osobami pełniącymi również ważne funkcje społeczne. W takim przypadku ilość i jakość uzbrojenia bardziej odzwierciedla wysoki status zmarłego, a nie tylko sposób w jaki zarabiał za życia. O wiele ciekawsze są zmiany, jakie dają się zauważyć między pozostałymi grupami. Dwie grupy, które można datować jeszcze na wiek IX i X charakteryzują się brakiem uzbrojenia (grupa V) oraz stosunkowo lekkim uzbrojeniem (grupa VII), głównie w groty włóczni. Pięć grup można datować na cały wiek X oraz sam początek XI stulecia. Są wśród nich pochówki zarówno kupców uzbrojonych głównie w topory (grupy I, II), jak i pozbawionych broni (grupy IV, X, 101 Mogą być różne wytłumaczenia tego faktu. Z jednej strony można brać pod uwagę miejsce znalezienia. Wieki IV i V to czas największego upadku antycznej Kolonii (Colonia Agryppinensis). Jednak w tym czasie, na tle innych ośrodków, była jeszcze stosunkowo dobrze funkcjonującym miastem handlowym i biskupim (H. Steuer, Franken in Köln, Köln 1980). Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę możliwość, że zmarły został pochowany bez broni, bo ta nie była jego własnością, tylko była mu pożyczona lub wydzierżawiona. Oddziały Federati często były uzbrajane przez Rzymian, którzy pozostawali właścicielami broni. Za zwrócenie mi uwagi na taką możliwość dziękuję bardzo prof. Tadeuszowi Sarnowskiemu. Podobną zależność, w odniesieniu do niektórych znalezisk z wczesnośredniowiecznej Litwy, sugeruje V. Žulkus (op. cit., s. 196), co jednak wzbudza poważne wątpliwości. 38 Mateusz Bogucki XI). Grupy pochówków, które można datować na wiek XI i później (grupy VI, VIII, IX) są w zasadzie pozbawione uzbrojenia (oprócz grobu nr 5 z Jaunpiebalga). Wśród pochówków grupy VI zidentyfikowano natomiast jeźdźców. Można zatem spróbować nakreślić schemat stopniowego przechodzenia od silnie uzbrojonego kupca i pirata do kupca skoncentrowanego głównie na działalności handlowej, a nie łupieżczej. Oczywiście obraz ten nie jest jednoznaczny, gdyż już w grobach z IX w. (Klinta 52 na Ölandii) można zauważyć brak uzbrojenia. Z drugiej strony istnieje cała seria pochówków jedenastowiecznych z bogatym uzbrojeniem (grupy IIIA–IIIB). Jednak te ostatnie trzeba, jak wspominałem, traktować nieco inaczej, gdyż wyposażenie tych grobów można wiązać również z przywódczą pozycją zmarłych, która mogła być, lecz nie musiała, pochodną ich sukcesów handlowych czy pirackich. Te bogato wyposażone, jedenastowieczne groby świadczą również o tym, że stopniowy zanik uzbrojenia w pozostałych pochówkach nie był związany z wprowadzeniem obrządku chrześcijańskiego. Skartowanie poszczególnych grup pochówków nie wykazało prawie żadnych prawidłowości w ich lokalizacji. Jedynie pochówki grupy IIIB znajdują się w większości na południowych wybrzeżach Bałtyku oraz trzy groby z grupy IX na północy, w Finlandii i Jämtlandzie. Brak bardziej widocznych skupisk wskazuje, że różnice w wyposażeniu poszczególnych grobów nie są wynikiem wpływu lokalnych form obrządku pogrzebowego. Przyjrzyjmy się jeszcze danym ilościowym dotyczącym udziału uzbrojenia w grobach kupieckich. Na 62 zbadane pochówki w 25 (40% zbioru) nie zarejestrowano żadnej broni. Jeśli odliczyć dodatkowo uzbrojenie „lekkie” takie jak łuk (groty strzał, kołczan) to okaże się, że niemal połowa z badanych kupców była postrzegana przez swoich współplemieńców, którzy ich pochowali, jako nie biorąca udziału w walkach. Natomiast silnie uzbrojonych (w miecz, topór, włócznie, tarcze) kupców-piratów (grupa III) jest 27%. Są to jednocześnie najbogatsi ze wszystkich – w ich grobach znalazły się monety, luksusowe naczynia, zdobione okuciami pasy. W tytułowe dla naszych rozważań miecze uzbrojonych było 32% badanych. Pozostali z uzbrojonych kupców zadowalali się włóczniami, oszczepami i łukami (26%). Interesujące jest, że 32% pochowanych kupców miało w wyposażeniu oporządzenie jeździeckie. Jest to zapewne śladem tego, że handel dalekosiężny w dużym stopniu był obsługiwany szlakami lądowymi. Nie oznacza to, że nie korzystano podczas takich wypraw ze szlaków wodnych. Ale pomijając duże, spławne rzeki, takie jak Wisłę, Dźwinę czy Dniepr, wydaje się, że pomniejsze rzeki i jeziora wykorzystywane były nie tyle do spławiania się w głąb kontynentu, co mogły służyć jako drogowskazy. Poruszano się zapewne wzdłuż dolin rzecznych. Trzeba też pamiętać, że transport morski, choć w tym czasie z pewnością rozwinięty102, wiązał się ze znacznym ryzykiem, o czym 102 Często niedocenianym czynnikiem, mającym istotny wpływ na rozwój osadnictwa czy kontaktów z innymi populacjami jest klimat, a w szczególności jego zmiany. Badania M. Kasprzyckiej w delcie Wisły ujawniły, iż w IV–V w. n.e. nastąpiło obniżenie średniej temperatury o 2° C, w stosunku do optimum subatlantyckiego, co spowodowało „małą epokę lodową” – skrócenie okresu wegetacyjnego Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 39 przekonują źródła: W wielki piątek [1118 r.] statek kupiecki został wpędzony na brzeg pod Eyjafjöll, okręcił się w powietrzu i wylądował dnem do góry103. Podobną wymowę ma przywoływany już wyżej Żywot Św. Godryka, w którym młody Godryk przeszukuje plaże w poszukiwaniu towarów z rozbitych statków. Natomiast stosunkowo często w grobach z wagami i odważnikami współwystępują przybory „toaletowe”; szczególnie grzebienie i nożyce, oprócz tego dość często spotykane są osełki. W chwili obecnej nie jestem w stanie tego zjawiska objaśnić. Czy jest to tylko efekt tego, że kupcy niejako z definicji, byli osobami „obytymi w świecie”? Znamienna jest tu wzmianka ibn Rosteha który pisał o czystości i bogactwie ubioru Rusów. Czy może zachodzą tu jakieś inne relacje? Można np. wskazywać na sakralne znaczenie grzebieni104. Związki handlu (zysku) z magią i wierzeniami są nie mniejsze niż związki z przemocą105. W ówczesnym świecie niemal wszystkie aspekty życia były nierozerwalnie powiązane z magicznym postrzeganiem świata. W przypadku handlu i wojny związki te musiały być szczególnie silne. Dla społeczeństw średniowiecznych, szczególnie germańskich, jedność magii (religii), cudu i handlu (zysku) była zupełnie naturalna106. Dla średniowiecza poświadczają nam to dwunasto- i trzynastowieczne źródła norweskie i duńskie opisujące funkcjonowanie tamtejszych gildii, które były wtedy stowarzyszeniami na wpół religijnymi107. Doskonałym świadectwem archeologicznym nierozerwalności handlu i religii/magii jest odnajdywanie obiektów o niewątpliwie sakralnym charakterze w ścisłym powiązaniu z emporiami. W obrębie tego typu dużych centrów handlowych niemal zawsze znajdowały się ośrodki kultowe (tak pogańskie, jak i chrześcijańskie)108, które czerpały z takiej koegzystencji zyski, między innymi w postaci opłat świątynnych109. Ośrodki kultu istniały w Ralswiek, Tissø, Woo co najmniej miesiąc. Od VI w. zaczyna się powolne ocieplenie (początkowo 1° C poniżej optimum subatlantyckiego), które nasila się w VIII w., a w kolejnym stuleciu następuje stabilizacja warunków pogodowych i hydrodynamicznych, co oznacza przede wszystkim przewidywalność zjawisk pogodowych, a to z kolei sprawia, że żegluga morska stała się znacznie bezpieczniejsza (M. Kasprzycka, Zmiany klimatyczne i procesy osadnicze w rejonie dolnej Wisły 2500–1000 lat temu, w druku). 103 P.G. Foote, D.M. Wilson, op. cit., s. 250. 104 T. Gansum, Hår og stil og stilig hår: Om langhåret maktsymbolikk, [w:] Snartemofunnene i nytt lys, red. P. Rolfsen, F-A. Stylegar, Universitets kulturhistoriska museer Skrifter, 2, Oslo 2003, s. 191–222. 105 K. Polanyi, Trade, Markets, and Money, s. 92–96. 106 A.J. Guriewicz, Kupiec, s. 324; idem, Jednostka w dziejach Europy (średniowiecze), Warszawa 2002, s. 198–199. 107 P.G. Foote, D.M. Wilson op. cit., s. 113–114. 108 Z problemem funkcjonowania w emporiach handlowych różnych stref o odmiennym przeznaczeniu wiąże się kwestia wydzielonych dzielnic kupieckich. Źródła bizantyjskie podają, że obcy kupcy (w tym i warescy) w Konstantynopolu musieli mieszkać w specjalnych domach zwanych μιτάτα (‘Mitata’). Domy te znajdowały się wewnątrz murów miasta, a w pobliżu stał kościół ( J. Ferluga, op. cit., s. 634). O podziale na strefy kupieckie, rzemieślnicze, sakralne i publiczne w emporiach północnoeuropejskich wiadomo bardzo mało, choć musiało to wyglądać podobnie jak w miastach Europy południowej, o czym informują niektóre źródła. Jest to jednak temat na zupełnie inną pracę. 109 K. Polanyi, Trade, Markets, and Money, s. 92–96. 40 Mateusz Bogucki linie, Kołobrzegu, Grobinie, Starej Ładodze, Uppåkrze, Birce, Sigtunie i innych110. Bardzo efektownym przykładem wzajemnych relacji handlu i kultu są wcześniejsze znaleziska z Bornholmu, z Sorte Muld, czy z Fionii, z Gudme – tzw. Guldgubber, które interpretowane są jako świątynny pieniądz ofiarny111. Obraz uzyskany na podstawie analizy źródeł archeologicznych ze strefy nadbałtyckiej, można uzupełnić wynikami badań, przeprowadzonych przez Erika Jondella112, zbioru obejmującego 64 wyposażonych w wagi pochówków z Norwegii. Autor wydzielił kilka kategorii zabytków charakterystycznych dla tych grobów113. Do pierwszej zostały zaliczone importy oraz luksusowa broń. Wśród importów w grobach znalazły się zachodnioeuropejskie brązowe naczynia, iryjskie okucie rogu do picia, ozdobne okucia mieczy oraz tauszerowany srebrem grot włóczni. Do drugiej grupy zabytków zostały przydzielone narzędzia, wśród których dominują te związane z kowalstwem (np. w grobie z By, Löten, Hedmark złożono oprócz licznego uzbrojenia, ozdób, kilku sztabek srebra, 14 różnego rodzaju narzędzi kowalskich). Trzecia grupa to uzbrojenie. Na 64 zbadane pochówki, zaledwie w 17 znalazło się uzbrojenie, z czego w 6 był to pełen zestaw (miecz, włócznia, topór i tarcza), a w pozostałych 11 kombinacje trzech, bądź dwóch rodzajów uzbrojenia. Natomiast wśród wszystkich grobów z uzbrojeniem 110 L. Słupecki, Slavonic Pagan Sanctuaries, Warszawa 1994, s. 83–90; L. Jørgensen, L. Pedersen, Vikinger ved Tissø. Gamle og nye fund fra et handels- og håndværkscenter, Nationalmuseets Arbejdsmark 1996, Copenhagen 1996, s. 24–25; L. Jørgensen, Manor and Market at Lake Tissø in the Sixth to Eleventh Centuries: The Danish ‘Productive’ Site, [w:] Markets in Early Medieval Europe. Trading and „Productive” Sites, 650–850, red. T. Pestell, K. Ulmschneider, Bollington 2003, s. 177–207; W. Filipowiak, Wollin – ein frühmittelalterliches Zentrum an der Ostsee, [w:] Europas Mitte um 1000. Beiträge zur Geschichte, Kunst und Archäologie, 1, red. A. Wieczorek, H.-M. Hinz, Stuttgart 2000, s. 152–155; J. Herrmann, Ralswiek, [w:] Europas Mitte, s. 163–166; L. Leciejewicz, Kolberg (Kołobrzeg), [w:] Europas Mitte, s. 167–169; B. Nerman, Grobin – Seeburg. Ausgrabungen und Funde, Stockholm 1958; V. Petrenko, J. Urtāns, The archaeological monuments of Grobina, Stockholm-Riga 1995, s. 14; M. Bogucki, Grobina – a Sign of the Future. Early Ports of Trade in the Balt Lands, [w:] Transformatio mundi – the transition from the Late Migration Period to the Early Viking Age in the East Baltic, red. M. Bertasius, Kaunas 2006, s. 97; J. Bergqvist, Spår av religion i Uppåkra under 1000 år, [w:] Fynden i centrum. Keramik, glas, och metall från Uppåkra, red. B. Hårdh, Acta Archaeologica Lundensia, series in 8°, 30, Lund 1989, s. 122–124; B. Hårdh, Offerfynd på Uppåkraboplatsen? [w:] Fynden i centrum, s. 127– 134; I. Wood, Christians and pagans in ninth-century Scandinvia, [w:] Christianisation of Scandinavia. Report of a Symposium held at Kungälv, Sweden, 4–9 August 1985, red. B. Sawyer, P. Sawyer, I. Wood, Alingsås 1987, s. 53–54; E. Floderus, op. cit., s. 107–119. 111 H. Thrane, Overvejelser af kultindholdet i Gudmes bebyggelse, [w:] Centrala platser – Centrala frågor. Samhällsstrukturen under Järnåldern, red. B. Hårdh, L. Larsson, Uppåkrastudier, 1, Acta Archaeologica Lundensia, series in 8°, 28, Lund 1998, s. 253–256; M. Watt, Guldgubber og patricer til guldgubber fra Uppåkra, [w:] Fynden i centrum, s. 177–190; eadem, Die Goldblechfiguren („guldgubber”) aus Sorte Muld, Bornholm, [w:] Der historische Horizont der Götterbild-Amulette aus der Übergangsepoche von der Spätantike zum Frühmittelalter, red. K. Hauck, Göttingen 1992, s. 195–227. 112 Z tą niepublikowaną pracą miałem możliwość zapoznać się dzięki uprzejmości prof. Władysława Duczki z Uniwersytetu w Uppsali. Niestety stało się to w czasie, gdy poniższy tekst był już gotowy i dlatego nie mogłem uwzględnić tych materiałów w szczegółowej analizie. Uznałem jednak, że warto przynajmniej zaznajomić czytelnika z wynikami pracy E. Jondella, jednocześnie dając w ten sposób pełniejszy obraz interesującego mnie zjawiska. 113 E. Jondell, op. cit., s. 11–15. Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 41 – aż w 7 przypadkach, zmarłemu złożono do grobu dwie lub więcej tarcz114. Zdaniem S. Griega115, zwyczaj taki był zarezerwowany wyłącznie dla najwyższej elity ówczesnego społeczeństwa. Taką przynależność części zmarłych potwierdzają znaleziska kolejnej grupy przedmiotów; licznych pionków do gry, które również postrzegane są jako wyznacznik elit. Stosunkowo rzadko w pochówkach norweskich są spotykane elementy rzędu końskiego. We wspomnianym grobie z By, znaleziono wędzidło, dwa strzemiona i dwie ostrogi. W kilku innych zbadanych grobach, znajdowały się pojedyncze wędzidła oraz okucia uprzęży116. Zdaniem E. Jondella, duża część grobów, wyposażonych w wagę to pochówki arystokracji wikińskiej i na tej podstawie próbuje on zrekonstruować topografię lokalnych centrów władzy117. Należy się zgodzić, iż przedstawiciele elit kontrolowali wymianę, oraz że w dużej mierze osobiście zajmowali się handlem. Potwierdza to też rozmieszczenie znalezisk. Najwięcej ich jest w rejonach funkcjonowania miejsc wymiany od Kaupang do północnej Norwegii, wzdłuż zachodniego wybrzeża, którędy biegł szlak, o którym opowiadał Ohthere. Z dziesięciu zespołów, które zostały dokładniej wydatowane118, dwa pochodzą z IX w., jeden z przełomu IX i X w., cztery z X w., jeden z przełomu tysiącleci i dwa z XI w.119 Groby te stanowią niecałe 10% wszystkich pochówków z wagami. Ich analiza wykazała podobną tendencję zmienności uzbrojenia w czasie, jaką zaobserwowano stwierdziłem w omówionych wyżej pochówkach ze strefy nadbałtyckiej. Jednym z najbogatszych i zawierających najwięcej elementów uzbrojenia jest popielnicowy pochówek ciałopalny z Bø w Gloppen, Sogn og Fjordane, w którym znaleziono między innymi miecz, grot włóczni, kilkanaście grotów strzał, topór, tarczę, dwa wędzidła, fragmenty zapinek, kościany grzebień, 15 pionków do gry, klucze, nożyce, 3 sierpy, kilka noży, zestaw kilkunastu narzędzi (m. in. pilnik, młotek, ciągadło, wiertła), nity i wiele drobnych fragmentów różnych przedmiotów. Pochówek ten datowany jest na pierwszą połowę IX w.120 Im młodsze groby, tym mniej w nich elementów uzbrojenia. W grobach z X w. powtarza się następujący zestaw uzbrojenia: miecz, topór, groty strzał, tarcza oraz dodatkowo nieliczne inne przedmioty. Oczywiście jest to tylko tendencja, a nie ścisła prawidłowość. Z przełomu X i XI w. pochodzi bowiem pochówek kurhanowy z By w Løten, Hedmark, w którym znaleziono miecz, topór, groty strzał, tarcze, wędzidło, strzemiona, ostrogi, zestaw narzędzi, zawieszki 114 Ibidem, s. 12–13. S. Grieg, Gjermundbyfunnet. En hövdingegrav fra 900-årne fra Ringerike, Norske Oldfunn, VIII, Oslo 1947, s. 23. 116 E. Jondell, op. cit., s. 13. 117 Ibidem, s. 14. 118 Lektura części katalogowej pracy E. Jondella wskazuje jednoznacznie, że można było uściślić chronologię większej liczby pochówków. Jest to jednak zadanie zdecydowanie wykraczające poza zakres niniejszej pracy. 119 Ibidem, s. 4–10, 34–35. 120 Ibidem, s. 53–54. 115 42 Mateusz Bogucki brązowe, paciorki szklane, grzebień, zapinkę, pionki do gry121. Grób ten jest jednak wyjątkowy na tle innych pochówków z tego czasu. * * * Wydaje się, że wbrew wyobrażeniu o wikingach-piratach, wczesnośredniowieczni kupcy choć oczywiście uprawiali rabunek, to stosunkowo szybko zaczęli prowadzić interesy na drodze pokojowej. Wyposażenie w militaria (miecze, włócznie, oszczepy, łuki, tarcze) zdarza się, ale o wiele rzadziej niż można się było tego spodziewać. Stosunkowo często występują natomiast noże, często duże, w zdobionych pochwach. Być może stanowiły one symboliczne ukazanie pierwotnej, „wojowniczej” natury kupca, który zajmował się przede wszystkim jednak handlem, a do łupienia lub obrony wynajmował prawdziwych wojowników. Może to wskazywać na dość szybkie wyspecjalizowanie się z wojowników-łupieżców warstwy kupieckiej. Powstaje pytanie, kiedy mógł rozpocząć się na większą skalę taki proces. Z całą pewnością nie można mówić o ewolucyjnym modelu, bo już w starożytności funkcjonowali zawodowi kupcy. Natomiast wydaje się, że w środkowoeuropejskim Barbaricum końca starożytności i początków średniowiecza, proces ten mógł się rozpocząć dopiero wraz ze względną stabilizacją stosunków etnicznych i politycznych. Groby z IV–końca V w. w większości są pochówkami bogatych kupców-wojowników. Zjawisko to utrzymuje się jeszcze długo w średniowieczu (Birka, grób nr 644; Laukskola, grób nr 121). I chociaż najstarsze pochówki nie pasujące do powszechnego we wcześniejszych epokach wzorca kupca-pirata pojawiają się dopiero w X w., to wydaje się, że początki formowania się klasy stricte kupieckiej można przesunąć w głąb VIII/IX w., kiedy to wokół Morza Bałtyckiego i Północnego zaczynają powstawać emporia handlowe, które obsługiwały zarówno handel lokalny, jak i dalekosiężny. Rozdzielenie funkcji wojowniczej i kupieckiej, choć było procesem powolnym, doprowadziło w końcu do sytuacji, że w późnym średniowieczu rycerze byli przeciwieństwem kupców. Rycerz był rozrzutny i hojny, ostentacyjnie odgrywał swoją rolę społeczną. Kupiec przeciwnie, musiał być oszczędny, gospodarny i skrupulatny. Jak to ujął Aron Guriewicz „Rycerz był uzbrojony w miecz i kopię, ‘zbroją’ kupca były liczydła i księga buchalteryjna”122. W dotychczasowych ujęciach ukazywano wczesnośredniowiecznych kupców zazwyczaj jako osoby podróżujące bez przeszkód po całej niemal Europie i mające związki ekonomiczne oraz kulturowe z nieraz bardzo odległymi obszarami. Rekonstruowane szlaki handlowe pokrywają gęstą siatką całą Europę. Czy jednak rzeczywiście wczesnośredniowieczni kupcy bez przeszkód pokonywali odległe trasy od Yorku aż do Bagdadu czy Taszkientu? Nie jest to takie oczywiste i choć znamy relacje ze stosunkowo dalekich wypraw (np. opis podróży z Ribe do Ziemi Świętej u Adama z Bremy), to wiele przytoczonych wyżej szczegółów wskazuje, że szlaki dalekosiężne były obsłu121 Ibidem, s. 39–40. A.J. Guriewicz, Jednostka w dziejach Europy, s. 189–192. 122 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 43 giwane sztafetowo. Nawet w czasach późniejszych, w okresie doskonale zorganizowanego handlu hanzeatyckiego, kontakty kupców zachodnich i wschodnich nie były czymś codziennym i oczywistym, nie mówiąc już o wydzieleniu się ponadnarodowej klasy kupieckiej. Ilustruje to jedno z przedstawień na czternastowiecznej stelli z fary w Strzałowie, na której kupcy ruscy różnią się w każdym szczególe stroju od Niemców [ryc. 13]123. Spełniają oni również zupełnie inną funkcję – nie są równoprawnymi uczestnikami wymiany, lecz dostarczają za opłatą towary (miód, futra). Ale co chyba najistotniejsze, w przekonaniu niemieckiego snycerza, tylko Niemcy posługują się mową (co zostało przedstawione jako wstążki z tekstem wydobywające się z ich ust), podczas gdy Rusini są niemi124. Tak więc widać wyraźnie, że w przekonaniu kupców niemieckich, ich kontrahenci ze wschodu, pomimo osiąganych dzięki nim zysków, byli zupełnie obcy i traktowani jako dzicy. Pół tysiąca lat wcześniej różnice te musiały być co najmniej takie same, jeśli nie większe. Pośrednio potwierdzają to wspomniane wyżej źródła (Żywot św. Godryka, relacje Othere i Wulfstana), w których bohaterowie mają ściśle określony i stały obszar działania, a bardziej odległe kraje są im słabo znane. Również i źródła archeologiczne poświadczają taki stan rzeczy. Poza nielicznymi wyjątkami wyposażenie grobowe kupców charakteryzuje się regionalizacją i choć jest stosunkowo bogate, to przeważają w nich formy lokalne, a „importy” stanowią niewielki odsetek. Nie można wykluczyć, że sytuacja taka była nie tyle wynikiem braku możliwości, co ograniczeń narzuconych przez władzę. Istnieje wiele źródeł potwierdzających, że udział wodzów, a szczególnie króla w organizowaniu handlu i emporiów był bardzo istotny125. Świadczą o tym działania duńskiego Godfreda, który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa założył Hedeby, przesiedlając tam kupców z Reriku oraz jego syna Horika, który za pośrednictwem swojego namiestnika otaczał je opieką126. Wiemy też, że namiestnik królewski o imieniu Hergeir działał w Birce w czasach misji św. Ansgara127. Birka jest też nazywana „portem królestwa” i choć decydujący głos w wielu sprawach miał thing, składający się w dużej części z kupców128, to trudno się zgodzić z twierdzeniem, że „w niewielkim stopniu liczono się z opinią miejscowego króla”129, 123 Die Hanse. Lebenswirklichkeit und Mythos. Eine Ausstellung des Museums für Hamburgische Geschichte in Verbindung mit der Vereins- und Westbank, 1–2, red. A. Gückel, Ch. Hirte, Hamburg 1989. 124 H. Samsonowicz, Formy pracy kupca hanzeatyckiego w XIV–XV w. (Z dziejów techniki wymiany towarowo-pieniężnej), Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, 1964, XII, nr 2, s. 251–252. 125 E. Ebel, op. cit., s. 272–275; K. Helle, Description of Nordic Towns and Town-like Settlements in Early Literature, [w:] The Twelfth Viking Congress, Birka Studies, 3, red. B. Ambrosiani, H. Clarke, Stockholm 1994, s. 24–29. 126 L. Leciejewicz, Normanowie, s. 90. 127 Rimberti Vita Ansgarii, s. 56–64. 128 Ibidem, s. 90–93. 129 L. Leciejewicz, Nowa postać świata. Narodziny średniowiecznej cywilizacji europejskiej, Warszawa, s. 337. 44 Mateusz Bogucki zwłaszcza, że to prawdopodobnie decyzją Eryka Zwycięskiego główny ciężar handlu przeniesiono do powstałej około 970 r. Sigtuny. Przegląd źródeł pisanych oraz analiza danych archeologicznych pozwoliła stwierdzić, że kupcy, jako bardziej znacząca grupa społeczna w Europie środkowej i północnej, zaczęli działać stosunkowo późno, bo na przełomie VIII i IX w. Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że wzrost znaczenia tej specjalizacji był stopniowy, a jego rozwój bezpośrednio związany z umacnianiem się władzy, początkowo typu wodzowskiego, a później już królewskiej. Udział tej ostatniej w rozwoju handlu dalekosiężnego jawi się niezwykle silnie. Prawdopodobnie dzięki niej mogły powstać dość szybko stowarzyszenia kupieckie, które najpóźniej w połowie XI w. zaczęły przekształcać się w gildie. Również opiece władcy, który gwarantował w swoim kraju względny spokój, prawo i jego przestrzeganie, należy zawdzięczać funkcjonowanie stacji obsługujących kupców na szlakach. Zapewne również dzięki temu przynajmniej część z kupców-wojowników mogła zająć się już głównie handlem. W grobach kupieckich zaobserwowano duży udział oporządzenia jeździeckiego, co wskazuje na niedocenianie w dotychczasowych badaniach znaczenia szlaków lądowych wykorzystywanych do handlu dalekosiężnego. Nie zmienia to oczywiście faktu, że zdecydowana większość towarów była transportowana wodami śródlądowymi i morzami. Jednak proporcje między tymi dwoma podstawowymi sposobami transportu nie są tak oczywiste, jak się do tej pory sądziło. Wydaje się również, że większość wczesnośredniowiecznych kupców nie była aż tak mobilna, jak na to wskazywać mogą pojedyncze relacje. Zarówno wyposażenie grobowe, jak i przesłanki wynikające ze źródeł, z epoki zdają się wskazywać, że zdecydowana większość kupców wczesnośredniowiecznych miała określony obszar działania z kilkoma szlakami po których krążono, rzadko wybierając się na dalekie wyprawy. Dalsze ekspedycje były podejmowane, ale jak świadczą o tym relacje, podczas ich organizowania nie planowano z góry całości interesów. Zapewne wybierano ogólny kierunek, dostosowując się po drodze do zastanych sytuacji. Przepływ towarów odbywał się w dużej mierze sztafetowo, metodą łańcuszkową, z jednego regionu do następnego. Wyniki przeprowadzonej analizy źródeł pisanych i archeologicznych pozwoliły raczej na zarysowanie pewnych tendencji, niż na sformułowanie jednoznacznych wniosków. Jest bowiem oczywiste, że pomimo ogólnej tendencji wyrażającej się w przemianie „brutalnych wikingów w łagodnych kupców”. Rabunek i grabieże nie zniknęły z wód Bałtyku, a plądrowanie przybrzeżnych osad i miast pozostawało stałym elementem życia ówczesnych ludzi. Chęć szybkiego wzbogacenia się, zdobycia sławy – pociągała. Wymowny jest wybór Eryka Pomorskiego, który zamienił władzę w trzech królestwach na piracki statek. Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 45 Aneks: wykaz pochówków z wagami poddanych analizie 1. Bieriezowiec, raj. Orlowskij, Rosja. Grób nr 81130, XI w. Waga szalkowa, 4 odważniki, cylindryczna kłódka. 2-5. Birka, Adelsö sn, Uppland, Szwecja. Grób nr 359131, X w. Fragment wagi szalkowej, ostrogi, srebrne paciorki, szpila, grzebień, osełka, naczynie, nity, gwoździe. Grób nr 369A132, X w. Fragment wagi szalkowej, okucia tarczy, brązowe okucia pasa, pochwa noża, nity, paciorki szklane, grzebień, popielnica. Grób nr 644A133, połowa X w. Waga szalkowa, 3 odważniki, miecz, nóż, tarcza, topór, grot włóczni, 15 grotów strzał, strzemiona, 2 zapinki żółwiowate, 2 podkowiaste, 2 tarczowate, paciorki, sprzączki i okucia pasa, złote blachy i okucia, złote nici, osełka, krzesiwo z krzesakami, młotek, łyżka, 3 grzebienie, nożyce, brzytwa, igielnik, sakiewka obijana srebrem, 3 dirhemy (19x, 296, 308 H.), zestaw pionków hnefi, wiaderko z blachy brązowej, naczynie gliniane. Grób nr 1040134, X w. Fragmenty wagi szalkowej, 2 odważniki, okucie pochwy noża, fragmenty 2 ostróg, fragment żelaznej szpili, grzebień w futerale, brązowe okucie, gwoździe i nity, popielnica. 6–9. Bolszoe Timirievo, raj. Jaroslavskij, Rosja. Grób nr 164135, koniec X w. Waga szalkowa, topór, 2 brązowe guzy, sprzączka pasa, gwoździe. Pochówek określony jako słowiański. Grób nr 187136, 2. połowa X w. Waga szalkowa, odważnik, żelazne obręcze, brązowe blaszki (przepaska?), żelazna fibula podkowiasta, kości bobra i barana. Pochówek określony jako fiński. 130 A.V. Uspienskaja, op. cit., s. 39–40. H. Arbman, Die Gräber. Tafeln, tabl. 126:5; idem, Die Gräber. Text, s. 102, G. Arwidsson, op. cit., s. 163–164. 132 H. Arbman, Die Gräber. Tafeln, tabl. 126:6; idem, Die Gräber. Text, s. 104–105; G. Arwidsson, op. cit., s. 163–164. 133 H. Arbman, Die Gräber. Tafeln, tabl. 126:1–4; idem, Die Gräber. Text, s. 221–226, ryc. 182, 183; G. Arwidsson, op. cit., s. 163–164. 134 H. Arbman, Die Gräber. Tafeln, tabl. 126:1–6; idem, Die Gräber. Text, s. 434–435; G. Arwidsson, op. cit., s. 163–164. 135 M. V. Fechner, Timieriewskij mogil’nik, [w:] Jaroslavskoe povolże, s. 107. 136 Ibidem, s. 108–109. 131 46 Mateusz Bogucki Grób nr 206137, 2. połowa X w. Waga szalkowa, żelazne okucia kołczanu, nóż, igła od zapinki, brązowe zdobione aplikacje, kościany paciorek, rak, kości psa. Pochówek określony jako fiński. Grób nr 259138, 2. połowa X w. Waga szalkowa, nóż, sprzączka, brązowe okucia, paciorki, rak, gliniane naczynie, dodatkowo pochowany koń. Pochówek określony jako słowiański. 10. Broby, Lannaskede sn ( Jönköping län), Småland, Szwecja. Grób bez nr139, X w. Waga szalkowa, 2 odważniki, grot włóczni, groty strzał, srebrna bransoleta i pierścionek, okucie siodła, strzemiona, osełka. 11. Brunflo, Jämtland, Szwecja. Grób nr 1140. Waga szalkowa, młotek złotniczy, brązowa sprzączka do pasa, osełka, grzebień, klucz, krzesiwo, rak, żelazne płytki, gwoździe, druty oraz kółko i sztabka. 12. Ciepłe, woj. kujawsko-pomorskie, Polska. Grób nr V141, X/XI w. Waga szalkowa, 9 lub 10 odważników, miecz, grot włóczni, ostroga, wędzidło, 2 strzemiona, kilka okuć rzędu końskiego, 2 pary nożyc, fragmenty misy brązowej, fragment misy drewnianej. 13. Evebø, Vestland, Norwegia. Grób bez nr142, V w. Waga szalkowa, zestaw odważników, miecz, 2 groty włóczni, grot strzały, umbo, sprzączki i okucia pasa, nóż, nożyce w futerale, medalion (Teodozjusz 408–450), 2 naczynia gliniane, misa drewniana, wiadro klepkowe, drewniana skrzynka. 14. Fäste Nordgården, Hackås sn, Jämtland, Szwecja. Grób bez nr143. Waga szalkowa, topór, sprzączka do pasa, grzebień, żelazna sztabka, gwoździe. 15. Finnerånger, Västland sn, Upplandia, Szwecja. Grób bez nr144, X w. 137 Ibidem, s. 110. Ibidem, s. 113. 139 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 30; Statens Historiska Museum Inventarium (wyciągi z Kungliga Vitterhets Historie och Antiqvitets Akademiens Månadsblad, od 1906 r. z Fornvännen, od 1926 z Vitterhets Akademiens Årsbok), Stockholm (dalej SHM), nr 6464. 140 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 107. 141 M. Kara, Wczesnośredniowieczny grób, s. 505–524; idem, Frühmittelalterliches Grab, s. 113–144. 142 H. Schetelig, Vestlandske graver fra jernalderen, Bergen 1912, s. 111–117, ryc. 252–269. 143 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 108. 144 Ibidem, nr 101; SHM 23115. 138 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 47 Waga szalkowa, miecz typu H, 5 grotów strzał, 3 noże, wędzidło, szpila pierścieniowata, grzebień kościany, osełka, przęśliki, łyżka. 16. Haillot, prov. Liège, Belgia. Grób nr 13145, IV w. Waga (bezmian), miecz, topór, sprzączka do pasa, sesterc Flaviusza Valeriusza Severa (305–307). 17. Höggärde, Lockne sn, Jämtland, Szwecja. Grób bez nr146, pocz. XI w. Waga, odważnik, topór, moneta Ottona II, fragment srebrnego naramiennika, siekiera, drut srebrny. 18. Ischevskoe (Widitten), raj. Giurievskij, Rosja. Grób nr 2147, XI w. Popielnica, waga szalkowa, 2 odważniki, 2 groty włóczni, 6 strzemion, 3 wędzidła, sprzączka pasa, pierścionek, zapinka podkowiasta. 19. Ivlaödegård, S. Ljunga sn, Småland, Szwecja. Grób bez nr148. Waga, odważniki, tarcza, sprzączka do pasa, rak dla konia, 2 pionki do gry, osełka, stopione druty brązowe, krzemienie (do krzesiwa). 20. Jaunpiebalga, Łotwa. Grób nr 5149, XI/XII w. Waga szalkowa, dwa odważniki, grot włóczni, topór, 3 bransolety, zapinka podkowiasta, pierścionki, paciorek, brązowe okucia, fragmenty naczynia glinianego. 21–25. Klincovka, raj. Zielenogradskij, Rosja150. Grób nr 1151, początek XI w. 145 W. Menghin, Das Schwert im Frühen Mittelalter. Chronologisch-typologische Untersuchungen zu Langschwertern aus germanischen Gräbern des 5. bis 7. Jahrhunderts n. Chr., Stuttgart 1983, s. 198, nr 22. 146 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 111. 147 O. Kleemann, Samlandiche Funde und die Frage der ältesten Steigbügel, [w:] Documenta Archaeologica Wolfgang La Baume dedicata 8 II 1955, red. O. Kleemann, Rheinische Forschungen zur Vorgeschichte, 5, Bonn 1956, s. 110, tabl. XXIX:a–h; V. Kulakov, Drevnosti Prussov VI–XIII vv., Moskva 1990, s. 84. 148 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 31. 149 A. Radņiš, 10.–13. gadsimta senkapi latgaļu apdzīvotajā teritorijā un Austrumlatvijas etniskās, sociālās un politiskās vēstures jautājumi. Monogrāfija, Rīga 1999, s. 133–134. 150 Stanowisko znane również jako Irzekapinis. Inwentarz zabytków z grobów z tego cmentarzyska może być niekompletny, bądź mylny, bowiem w publikacji materiałów (V. Kulakov, op. cit.) wielokrotnie można zaobserwować istotne różnice między tekstem, inwentarzem, a materiałem ilustracyjnym. Z tego powodu nie uwzględniono dwóch kolejnych grobów z tego cmentarzyska w których wystąpiły wagi (ibidem, tabl. LX, LXI:1). 151 Ibidem, s. 73, tabl. XXXIII. 48 Mateusz Bogucki Fragmenty wagi szalkowej, miecz, grot włóczni, buława, 3 pary strzemion, 2 wędzidła, fragment ostrogi, liczne okucia pasa i uprzęży, sprzączka lirowata, dzwoneczki, fragmenty 2 naczyń glinianych, kości konia. Grób nr 12152, XI w. Fragmenty wagi szalkowej, 2 odważniki, 2 groty włóczni, głowica buławy, nóż, ostroga, para strzemion, wędzidło, brązowa posrebrzana zawieszka, paciorki szklane, oścień, osełka, 2 przęśliki, 4 dzwonki, kłódka, sztabki żelazne. Grób nr 45153, 2. połowa XI w. Waga szalkowa, 3 odważniki, miecz, dwa groty włóczni, okucia uprzęży, 2 strzemiona, ostroga, nożyce, 2 dzwonki brązowe, klucz, naczynia zdobione linią falistą, fragment misy brązowej, kości konia. Grób nr 69154, XI w. 3 odważniki, topór, 3 groty włóczni, sprzączka do pasa, 2 pary strzemion, para ostróg, okucia uprzęży, osełka, przęślik, dzwonek, fragment misy brązowej i naczyń glinianych, kości konia. Grób nr 95155, X/XI w. Fragmenty wagi szalkowej, zapinki podkowiastej, grzebienia kościanego, naczyń glinianych. 26. Klinta, Köping sn, Ölandia. Grób nr 59:2156, IX w. Waga szalkowa, dirhem abbasydzki z 809/10 r., miecz, zapinka żółwiowata, 16 paciorków szklanych i z kryształu górskiego, guziki, grzebień kościany, szpila kościana, pionki do gry, osełka, okucia pasa, nity i okucia. 27. Ketzin, Fährberg, Kr. Nauen, Niemcy. Grób nr 2157, X/XI w. Waga szalkowa, dwa naczynia gliniane. 28. Kjulhom C, Kjulo, Finlandia. Grób nr C15158, 2. połowa XI w. 152 Ibidem, s. 74, tabl. XLI:1. Ibidem, s. 76, tabl. LVIII. 154 Ibidem, s. 78, tabl. LXVI:1. 155 Ibidem, s. 79, tabl. LXVIII:3. 156 H. Schulze, Köpings socken, [w:] Ölands järnåldersgravfält, I, red. M. Beskow Sjöborg, Kalmar 1987, nr 103–105; SHM 25840:59:2. 157 K. Grebe, R. Hoffmann, Slawische Grabfunde von Fahrland, Ketzin und Phöben, Veröffentlichungen des Museums für Ur- und Frühgeschichte Potsdam, 1964, 3, s. 105, 134, ryc. 18c, 19, tabl. Va, b. 158 N. Cleve, Skelettgravfälten på Kjulhom i Kjulo II. Vikingatid och korstågstid. Grävfeltet C, Suomen Muinaismuistoyhdistyksen Aikakauskirja, 1978, XLIV/2, s. 30–31, 180, pl. 4. 153 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 49 Waga szalkowa, 6 odważników, fragmenty kilku monet (w tym Sven Estridsen), fragment miecza, pierścionek, ozdobne okucia pasa, kłódka cylindryczna, nożyce, osełka. 29. Kobbeå, Østerlarsker parish, Bornholm. Grób nr 1159, koniec VI w. Brązowa waga, spata, tarcza, topór, grot włóczni, wędzidło, okucia uprzęży, nóż, nożyce, osełka, okucia pasa. 30. Köln (Kolonia), Kr. Köln, Niemcy. Grób Hofergasse nr 11/13160, IV/V w. Waga szalkowa, nóż ze zdobioną rękojeścią, zapinka kuszowata, 2 małe szpile, klucz, okucia brązowe, szklane naczynie cylindryczne, kubek, misa. 31. Kopparsvik, Visby sn, Gotlandia. Grób nr 50161, X w. Składana waga szalkowa, 9 odważników, nóż, sprzączka do pasa, paciorek szklany, kłódka. 32. Kostrovo (Bludau) II, raj. Zielenogradskij, Rosja. Grób nr 65162, X–XIII w. Waga, wędzidło, para strzemion, sprzączka. 33–34. Laukskola, Łotwa. Grób nr 121163, połowa XI w. Waga szalkowa, 10 odważników, grot włóczni, grot oszczepu, topór, nóż, okucia pasa, klucz z kłódką, grzebień, nożyce, osełka, krzesiwo z krzesakami, 2 denary (Konrad II, Henryk III), nity, naczynie gliniane. Grób nr 582164, XII–XIII w. Waga szalkowa, 12 odważników, nóż, fragmenty nahajki, raki. 159 L. Jørgensen, Bækkegård and Glaserård. Two Cemeteries from the Late Iron Age on Bornholm, Arkæologiske Studier, III, København 1990, s. 56, 141, ryc. 44–46. 160 H. W. Böhme, Germanische Grabfunde des 4. bis 5. Jahrhunderts zwischen unterer Elbe und Loire. Studien zur Chronologie und Bevölkerungsgeschichte, 1–2, München 1974, s. 276–277, tabl. 75:1–18. 161 L. Thunmark-Nyhlén, Die Wikingerzeit Gotlands, I, Abbildungen der Grabfunde, II Typentafeln, III:1– 2 Text, IV:1–3 Katalog, Stockholm 1995–2006, s. 840–841, ryc. 388. 162 Prussia, 1914, XXIII, s. 242–243; W. La Baume, J. Wilczek, op. cit., s. 41, nr 15; B. v.z. Mühlen, Die Kultur der Wikinger in Ostpreussen, Bonner Hefte zur Vorgeschichte, IX, Bonn 1975, s. 93; V. Kulakov, op. cit., s. 83. 163 A. Zariņa, Kapi ar tirgotāja piederumiem salaspil Laukskolas kapulaukā (10.–13. gs.), Arheoloģija un etnogrāfija XIX, 1997, s. 97–106; T. Berga, op. cit., s. 50, 59, nr 41. 164 A. Zariņa, op. cit., s. 97–106; T. Berga, op. cit., s. 50, 59, nr 41. 50 Mateusz Bogucki 35. Lit Hembygdsgård, Lit sn, Jämtland, Szwecja. Grób nr 18165, X w. Waga, brązowa sprzączka pasa, szpila pierścieniowata, paciorek kamienny, grzebień. 36–37. Luistari, Eura, Finlandia. Grób nr 145166, XI w. Fragment wagi, wędzidło, 2 groty, topór, pierścionek, sierp, fragmenty naczynia. Grób nr 359167, koniec XI w. Fragmenty dwóch wag, 3 odważniki, 5 monet (Wilhelm d. Ponte 1054–1076, Sven Estridsen 1054–1076, Henryk III 1046–1056), nóż w zdobionej pochewce, zapinka podkowiasta, zapinka równoramienna, 2 pierścionki, brązowe spiralki (obszycie czepca), klucz, sierp, krzesiwo, 2 naczynia. 38–42. Michaiłovo, raj. Jaroslavskij, Rosja. Grób nr 10/1897168, X w. Waga, miecz, topór, nóż, groty strzał, zapinka, wędzidło, rękojeść nahajki, osełka, rak. Fragmenty naczynia glinianego. Pochówek określony jako słowiański. Grób nr 20/1897169, X w.? Waga, osełka, 2 naczynia gliniane. Grób nr 5/1898170, X w. Waga, odważnik, groty strzał, osełka, rak. Pochówek określony jako słowiański. Grób nr 44/1898171, X w. Waga, nóż, grot włóczni, groty strzał, paciorki. Pochówek określony jako fiński. Grób nr 134/1961172, X w.? Waga, odważnik, igła, dzwoneczki, klucz, fragmenty 3 naczyń glinianych. 165 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 109. P.L. Lehtosalo-Hilander, Luistari, I, Suomen Muinaismuistoyhdistyksen Aikakauskirja, 82, Helsinki 1982, s. 136–137, Pl. 52–53; eadem, Luistari, II, Suomen Muinaismuistoyhdistyksen Aikakauskirja, 82, Helsinki 1982, s. 66–67. 167 P.L. Lehtosalo-Hilander, Luistari, I, s. 249–251, pl. 104–105; eadem, Luistari, II, s. 66–67. Grób ten jest wyjątkowy wśród analizowanych, gdyż zmarłą jest kobieta. Jest to jedyny pewny, znany mi, przypadek pochówku żeńskiego z wagą. A. Stalsberg (Woman as Actors in North European Viking Age Trade, [w:] Social Approaches to Viking Studies, red. R. Samson, Glasgow 1991, s. 75–83) próbowała wykazać na znaleziskach norweskich, iż kobiety równie często jak mężczyźni brały aktywny udział w handlu. Łączne traktowanie wag i odważników oraz mieszanie wyposażenia z różnych grobów (tak w przypadku Norwegii), utrudnia dyskusję z wnioskami zawartymi w tej pracy. 168 N. G. Nedosziwina, Michailovskij mogil’nik, [w:] Jaroslavskoe povolże, s. 134. 169 Ibidem, s. 134. 170 Ibidem, s. 134. 171 Ibidem, s. 136. 172 Ibidem, s. 142. 166 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 51 43. Mohovoe (Wiskiauten), raj. Zielenogradskij, Rosja. Grób bez nr173, X w. Waga szalkowa, 2 odważniki, tauszerowane srebrem strzemię, wędzidło, 2 ostrogi z zaczepami zagiętymi do wewnątrz, paciorki, popielnica. 44. Näs, Ovansjö sn, Gästrikland, Szwecja. Grób nr IV174, IX w. Waga szalkowa, odważnik, miecz, grot włóczni, 12 grotów strzał, tarcza, nity. 45. Nørre Longelse, Longelse, Svendborg, Dania. Grób nr 2175, 2. połowa X w. Waga szalkowa w pudełku, miecz, para ostróg tauszerowanych srebrem i miedzią, para strzemion tauszerowanych srebrem i miedzią, 2 wędzidła z pobocznicami, okucia uprzęży, fragmenty brązowej misy, fragment wiadra. 46–47. Pietrovo, raj. Jaroslavskij, Rosja. Grób nr 37176, X w. Waga szalkowa, grzebień, kościana tulejka, metalowe okucia. Pochówek określony jako fiński. Grób nr 38177, X w. Waga szalkowa, 2 odważniki, miecz, nóż, grot kościany, łuk w kołczanie, rak, sprzączka pasa, kości jagnięcia, ptaków, ryb. Pochówek określony jako słowiański. 48. Planig, Kr. Bingen, Rheinlang-Pfalz, Niemcy. Grób nr 1178, V w. Waga, miecz (spata), 2 noże, topór, 3 groty strzał, pilum, grot włóczni, tarcza, sprzączki do pasa, okucia końca pasa, nożyce, naczynia brązowe, szklane i gliniane, solid Leona I (457–474). 49. Rallsta, Svedvi sn, Västmanland, Szwecja. Grób nr 7179, X w. Waga, grzebień, piła, hak, 3 naczynia gliniane. 50–51. Rösta, Ås sn, Jämtland, Szwecja. Grób nr 3180, początek XI w. 173 B. v.z. Mühlen, op. cit., s. 97, tabl. 43:10,11. L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 106 (niepełna lista znalezisk); SHM 14923:4. 175 J. Brøndsted, Danish Inhumation Graves of the Viking Age, Acta Archaeologica, 7, København 1936, s. 169–176, ryc. 77–82, 84, pl. IV–X. 176 M.V. Fechner, Pietrowskij mogil’nik, [w:] Jaroslavskoe povolże, s. 127. 177 Ibidem, s. 127. 178 W. Menghin, op. cit., s. 224, nr 56. 179 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 54. 180 SHM 12426. 174 52 Mateusz Bogucki Waga szalkowa, 7 odważników, 4 monety (1 Olofa Skötkonunga, 2 Ethelreda II, 1 Kanuta Wielkiego), tauszerowany srebrem grot włóczni, 7 grotów strzał, topór, 2 noże, okucie siodła, wędzidło, okucia uprzęży, krzesiwo, raki, okucia sań, dzwoneczki brązowe, amulety z niedźwiedzich pazurów, 2 fragmenty ozdób srebrnych. Być może do pochówku należał również pochówek konia, z jednoczęściowym wędzidłem. Grób nr 4181, 2. połowa X w. Waga szalkowa, odważniki, fragment dirhema, miecz, 8 grotów strzał, topór, tarcza, nóż, wędzidło, nity, sprzączka pasa, okucia pasa, fragment zapinki żółwiowatej, torba skórzana z brązowymi okuciami, krzesiwo wraz z krzemieniami, grzebień kościany, wiadro, naczynie drewniane. Wraz ze zmarłym pochowano konia i psa. 52. Rudboda, Lidingö sn, Uppland, Szwecja. Grób bez nr182, X w. Waga, nóż, zapinka podkowiasta, 8 paciorków szklanych, 3 osełki, kościana igła, krzemienie, przęślik i zawieszka z łupku, brązowe okucie, żelazne nity, gwoździe i druty. 53. Säter, Högsäter sn, Dalsland, Szwecja. Grób nr 1183, X w. Waga szalkowa, odważnik, nóż, żelazna sprzączka i okucia do pasa, wędzidło, okucia uprzęży, krzesiwo z krzemieniem, naczynie gliniane. 54. Sosnovka (Bledau), raj. Zielenogradskij, Rosja. Grób nr 6184, początek XI w. Waga szalkowa, miecz. 55. Sota, Rödön sn, Jämtland, Szwecja. Grób bez nr185, X w. Waga, topór, 2 noże, 4 groty strzał, 2 sprzączki oraz okucia do pasa, krzesiwo, hak, żelazne okucie. 56. Sowinki, woj. wielkopolskie, Polska. Grób nr 70186, X/XI w. Składana waga szalkowa, 19 odważników, nóż w pochwie, nożyce, osełka, oścień, haczyk na ryby, wiaderko. 181 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 113; SHM 12426. Ibidem, nr 85; SHM 17986. 183 Ibidem, nr 49; SHM 22177:1. 184 V. Kulakov, op. cit., s. 86, tabl. XXXII:6. 185 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 110. 186 A. Krzyszowski, op. cit., s. 639–671. 182 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 53 57. Talby, Salem sn, Södermanland, Szwecja. Grób bez nr187. Waga, grot strzały, żelazna sprzączka do pasa, okucie rzemienia, brązowy guzik i szpila, szpila żelazna, szpila kościana, kilkanaście paciorków szklanych, sierp, osełka, żelazne obręcze, gwoździe i nity, naczynia gliniane. 58. Ullna, Östra Ryd sn, Upplandia, Szwecja. Grób nr 73188, X–XI w.? Waga szalkowa, naszyjnik (nie określono surowca), młotek Thora, fragmenty 2 lub 3 grzebieni, 2 osełki, płytka kościana, nity i gwoździe żelazne. 59. Wallerstädten, Kr. Gross-Gerau, Hessen, Niemcy. Grób nr 4189, V w. Waga szalkowa z 2 odważnikami, miecz, grot włóczni, tarcza, 2 noże, sprzączki do pasa, kamień probierczy, nożyce, grzebień, wiaderko, nieokreślony Triens frankijski, naczynie szklane, gliniane. 60–61. Valsgärde, Gamla Uppsala sn, Upplandia, Szwecja. Grób nr 12190, połowa X w. Waga szalkowa, odważniki, dirhem, miecz, groty włóczni, groty strzał, tarcza, okucia uprzęży, wędzidło, osełka, zapinka podkowiasta, sprzączka pasa, nożyce, kłódka, klucz, młotek, skrzynka drewniana, kociołek, naczynie gliniane, Grób nr 15191, połowa X w. Waga szalkowa, odważniki, miecz, groty włóczni, groty strzał, tarcza, okucia uprzęży, wędzidło, okucia siodła, strzemiona, osełka, zapinka podkowiasta, sprzączka pasa, nożyce, kociołek. 62. Vieuxville, Prov. Lüttich, Belgia. Grób bez nr192, początek V w. Waga (bezmian), miecz, grot włóczni, 6 grotów strzał, topór, sprzączki i okucia pasa, okucia rzędu końskiego, nożyce, 2 denary, zestaw naczyń szklanych i glinianych. 187 L. Berg, J. Ottosson, op. cit., nr 55; SHM 20070. Ibidem, nr 86; SHM 25848:73. 189 W. Menghin, op. cit., s. 269, nr 125. 190 B. Schönbäck, L. Thunmark-Nyhlén, De vikingatida båtgravarna vid Valsgärde – relativ kronologi, Fornvännen, 2001, 97, s. 1–8. 191 Ibidem, s. 1–8. 192 H.W. Böhme, op. cit., s. 305–306, tabl. 110–111. 188 54 Mateusz Bogucki Zwischen Waage und Schwert. Die frühmittelalterlichen Kaufleute im Ostseeraum Zusammmenfassung Die Problematik des Handels und der wirtschaftlichen Kontakte zwischen verschiedenen Kulturkreisen ist ein unerlässliches Element der Forschungen fast jeder vorgeschichtlichen oder geschichtlichen Epoche. Der Austausch oder das Erlangen von Gütern verschiedener Arten und Bestimmung ist ein wesentliches Element menschlicher Tätigkeit. Und obwohl Beispiele bekannt sind, in denen sich die ganze Gesellschaft gelegentlich mit Handel mit „Fremden” beschäftigt, so kommt es doch in den meisten Fällen zu einer Spezialisierung der gesellschaftlichen Aufgaben, die zur Entstehung des Kaufmannsberufes führt – Personen, deren Aufgabe es ist, ihrer Gruppe schwierig zu erlangende Güter zu beschaffen, deren Erlangung Reisen zu benachbarten oder fernen Völkern mit zum Tausch bestimmten Waren nötig macht. Der Kaufmann selbst, der normalerweise nichts produziert, lebt von den infolge der Handelsaktionen erzielten Preisunterschiede. Die aktuellen Forschungen konzentrieren sich in der Regel auf das wirtschaftliche und Handelspotential einer Region, auf die Effekte, die Bedeutung und das Ausmaß des lokalen und des Fernhandels, die Rekonstruktion der Handelswege, wobei die die wichtigsten Träger von Waren und was noch wichtiger ist, von Ideen, hauptsächlich im Schatten der sehr häufig beeindruckenden Gegenstände bleiben, die diese aus oftmals sehr fernen Gegenden herbeibrachten. In der bisherigen Literatur wird, wenn überhaupt, die Problematik der Personen, die sich mit dem Fernhandel beschäftigten, vor allem unter dem Gesichtspunkt ihrer ethnischen Herkunft diskutiert. Nur selten gab es Versuche die frühmittelalterlichen Kaufleute unter dem Gesichtspunkt ihres gesellschaftlichen Status und anhand archäologischer Indikatoren zu präsentieren. Im Licht der bisherigen Forschungen bildeten sie eine der wichtigsten Gruppen der Bewohner der wichtigsten baltischen Handelszentren wie Hedeby, Birka, Wolin oder Truso. Die aus den Schriftquellen bekannten negotiatores mussten neben den Handwerken und Sklaven die wichtigste Gruppe sein, die (zumindest temporär) die frühmittelalterlichen Handelsund Handwerkssiedlungen bewohnte. Dank ihrer Tätigkeit sollten sich diese vergleichsweise schnell zu richtigen Städten zu entwickeln. Meist werden sie als Bewaffnete gesehen, die abhängig von den Bedürfnissen, Möglichkeiten und Umständen entweder handelten oder raubten. Man nimmt an, dass die Grenze zwischen dem Kaufmann und dem Räuber äußerst fließend war. Und wie das als Motto gewählt Zitat aus der Odysee zeigt, war diese Grenze bereits in der Antike schwer zu ziehen. Das in der Literatur verbreitete Model des Kaufmann-Kriegers scheint wohlbegründet zu sein. Davon überzeugen uns Schriftquellen aus verschiedenen Zeiten, nicht nur aus dem Mittelalter. Allgemein nimmt man an, dass für die Wikinger Raub und Plünderung ein Substitut des normalen Handelsaustausches waren. Einige Forscher, wie z. B. Karl Polanyi, sahen in ihnen eher Piraten als Kaufleute. Die Quellen berichten, dass die Normannen einen roten Schild als Zeichen friedlicher Handelsabsichten befestigten, wenn sie zu einem fremden Hafen fuhren. Dagegen wurde nach Abschluss des Handelsaustausches der Schild häufig abgenommen und der Hafen geplündert, und das vor kurzem verkaufte wieder genommen. Dass solche Praktiken nicht auf die Wikingerzeit beschränkt waren, bezeugt das bereits erwähnte Fragment der Odysee. Für die enge Verbindung von Kaufmannschaft mit Gewalt im Mittelalter gibt es Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 55 viele Hinweise, u. a. sprachliche und historische. Ein sprechendes archäologisches Zeugnis ist eine Bronzapplikation die im Hafen Daugmale an der Düna gefunden wurde und einen mit einem Schwert bewaffneten Mann mit einer geflochtenen Kette in der Hand darstellt. Bei den Überlegungen zu dieser Frage kann man auf die Handelsimperien der Ritterorden – Templer und Deutscher Orden – verweisen. Die Verbindung von Kaufmanns- und Kriegerfunktion sollte nicht verwundern, wenn man bedenkt, dass im Frühmittelalter (und auch in anderen Epochen) eines der wichtigsten „Handelsgüter“ Sklaven waren, die sicher vorher erst versklavt werden, dann bewacht und eventuell vor der aggressiven Konkurrenz verteidigt werden mussten. Ein solches Bild des frühmittelalterlichen Kaufmanns gibt eine oberflächliche Lektüre der mittelalterlichen Berichte. Um es zu vervollständigen, muss es unbedingt mit den archäologischen Quellen konfrontiert werden. Häufig werden in den Gräbern gefundene Münzen und allgemein „reiche Ausstattungen“ als Indiz für den Kaufmannsstatus genommen. In diesem Artikel wird allerdings davon ausgegangen, dass nur das Vorkommen von Wagen ein sicheres Anzeichen für den Kaufmannsberuf ist. Es ist ziemlich sicher, dass die Anwendung eines so strengen Kriteriums viele Kaufmannsbestattungen ausschließt. Allerdings gibt kein anderer Grabfund (z. B. Münzen oder sogar Gewichte) eine solche Sicherheit, obwohl sie oft als Indikatoren dieses Berufes gelten. Zweifellos führt eine solche Verkleinerung der Quellenbasis dazu, dass es unmöglich wird, viele Abhängigkeiten zu beobachten. Aber dafür werden wir Sicherheit haben, dass die so gewonnenen Ergebnisse sich auf die uns interessierende Gruppe beziehen. Solche Untersuchungen zeigen vielleicht auch andere Indikatoren des Kaufmannsstandes. Mit diesem Ziel wurde eine Analyse gemeinsam auftretender Merkmale mit Hilfe der Cluster-Analyse vorgenommen bzw. ein sog. Jan-Czekanowski-Diagram erstellt. Analysiert wurden 62 ausgewählte Bestattungen, bei denen sich Waagen unter den Grabbeigaben fanden, die von 43 größtenteils aus Friedhöfen des Ostseeraums stammen. Es wurden ebenfalls einige Gräber aus „Wikingerfriedhöfen“ aus dem Innern des Kontinentes berücksichtigt, ebenso wie einige ältere Ensemble vom Ende des 4. bis zum 6. Jahrhundert, größtenteils aus Westeuropa. in deren Ausstattung Waagen gefunden wurden. Untersucht wurden 23 Kategorien von Gegenständen, die zusammen in den Gräbern erschienen, wie z. B. Gewichte, Münzen, Schwerter, Speerspitzen, Pfeilspitzen, Äxte, Messer, Schilde, Reiterausrüstung (einschließlich Sporen, Trensen, Steigbügel und Geschirrbeschlägen), Fibeln, Nadeln, Ringe, Glasperlen, Gürtelbeschläge (zusammen mit Schnallen) Scheren, Kämme, Schleifsteine und Feuersteine, Die Auswahl solch allgemeiner Kategorien wurde durch das Forschungsziel bedingt, das ein Model des frühmittelalterlichen Kaufmanns geben sollte. Daher ist es nicht unwesentlich, welche Art von Fibeln der Verstorbene trug oder ob er überhaupt welche benutzte. Auf Grund der Analyse der gemeinsam auftretenden Merkmale, die oben genannt wurden, konnten eine große Gruppe von Bestattungen (IIIA i IIIB) sowie mehrere kleinere (I-II, IV-XI) unterschieden werden, die durch gemeinsam auftretende Beigaben in der Grabausstattung charakterisiert sind (Abb. 4) Außer Bestattungen, die einer der genannten Gruppen zugeordnet werden konnten, gibt es noch 14 Bestattungen, deren Ausstattung individualisiert ist. Fast alle der ältesten Bestattungen aus dem Zeit vom Ende des 4. bis zum 6. Jahrhundert sind Gräber bewaffneter und reicher Kaufmannskrieger. Die übrigen Bestattungen stark bewaffneter und reicher Kaufleute stammen aus dem gesamten 10. und 11. Jahrhundert (Gruppe 56 Mateusz Bogucki IIIA-IIIB). Zwei Gruppen, die man noch ins 9. und 10. Jahrhundert datieren kann, sind durch das Fehlen von Bewaffnung (Gruppe V) oder vergleichsweise leichte Bewaffnung (Gruppe VII) charakterisiert. Fünf Gruppen können ins gesamte 10. und den Beginn des 11. Jahrhunderts datiert werden. Darunter finden sich Bestattungen sowohl von bewaffneten Kaufleuten (Gruppen I, II), als auch ohne Waffen (Gruppen IV, X, XI). Die Gruppen von Bestattungen, die man ins 11. Jahrhundert und später datieren kann (Gruppen VI, VIII, IX) sind grundsätzlich ohne Waffen. Unter den Bestatteten der Gruppe VI können allerdings Reiter identifiziert werden. Somit kann man probieren, ein Schema vom schrittweisen Übergang vom schwer bewaffneten Kaufmann und Piraten zum Kaufmann, der sich hauptsächlich auf die Handelstätigkeit – und nicht auf Beute – konzentriert, aufzustellen. Sicherlich ist dieses Bild nicht eindeutig, es gibt Ausnahmen. Die Kartierung der einzelnen Gruppen der Bestattungen zeigte fast keine Auffälligkeiten in der räumlichen Verteilung. Das Fehlen von offensichtlichen Häufungen zeigt, dass die Unterschiede in der Ausstattung der einzelnen Gräber nicht auf den Einfluss örtlicher Varianten der Bestattungsformen zurückzuführen sind. Interessant sind die Zahlen über die Verteilung von Bewaffnung in Kaufmannsgräbern. Von 62 untersuchten Bestattungen wurde in 25 (40%) keine Waffe registriert. Schwer bewaffnete Kaufleute-Piraten sind (Gruppe III) dagegen 27%. Schwerter fanden sich in 32% der untersuchten Gräber. Bei den restlichen mit Waffen bestatteten Kaufleuten fanden sich nur Speere, Spieße und Bogen (26%). Es ist interessant, dass 32% der bestatteten Kaufleute Pferdegeschirr als Grabbeigaben hatten. Das ist sicherlich ein Hinweis darauf, dass der Fernhandel weitgehend über den Landweg erfolgte. Dabei wurde sicherlich den Flusstälern gefolgt Recht häufig erscheinen in Gräbern mit Waagen und Gewichten auch „Toilettengegenstände“, besonders Kämme und Scheren, daneben kommen auch recht häufig Schleifsteine vor. Das durch die Analyse der archäologischen Quellen gewonnene Bild aus dem Ostseeraum wurde durch die Ergebnisse einer Untersuchung von 64 norwegischen Gräbern mit Waagen ergänzt. Dabei wurden viele Ähnlichkeiten in der Struktur der Bewaffnung festgestellt. Wie im Gegensatz zum Model von Polanyi zu sehen ist, waren die frühmittelalterlichen Kaufleute nicht so kriegerisch. Ausstattung mit Waffen kommt vor, aber nicht so häufig, wie man es erwarten könnte. Sehr häufig erscheinen dagegen Messer, häufig große, in geschmückten Scheiden. Möglicherweise zeigten sie symbolisch die „kriegerische” Natur des Händlers, der sich allerdings vor allem dem Handel widmete und sich für Beutezüge oder zur Verteidigung richtiger Krieger bediente, die er bestenfalls führte. Dies könnte auf ein schnelle Spezialisierung einer Kaufmannsschicht innerhalb der Gruppe der beutemachenden Krieger hindeuten. Mit Sicherheit kann nicht von einem evolutionären Model gesprochen werden, da es schon in der Antike Berufskaufleute gab. Dagegen scheint es, dass im mitteleuropäischen barbaricum der Spätantike und des Frühmittelalters dieser Prozess in größerem Maße erst mit einer relativen Stabilisierung der politisch-ethnischen Beziehungen einsetzen konnte. Die Gräber aus dem 4. bis zum Ende des 5. Jahrhunderts gehören größtenteils noch dem kriegerischen Model an, das sich noch im Mittelalter hält. Es scheint, dass man die Anfänge der Formierung der Kaufmannsklasse in das 8. und 9. Jahrhundert verschieben kann, als um die Ost- und Nordsee Kaufmannsemporien zu entstehen begannen, die sowohl den Nah- wie auch den Fernmarkt bedienten. In den bisherigen Auffassungen wurden die Kaufleute in der Regel als Personen gezeigt, die ohne Hindernisse in fast ganz Europa reisen konnten und Kulturbeziehungen zu sehr ent- Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 57 fernten Kreisen hatten. Die rekonstruierten Handelswege durchziehen Europa mit einem engen Netz. Legten aber die frühmittelalterlichen Wikinger die entfernte Route von York nach Bagdad oder Taschkent wirklich ohne Hindernisse zurück? Dies ist nicht so sicher und obwohl wir Berichte von relativ weitreichenden Unternehmungen haben, deutet vieles darauf hin, dass die Fernhandelswege im Stafettensystem benutzt wurden. Selbst in späteren Zeiten, in der Epoche des sehr gut organisierten Hansehandels, waren Kontakte zwischen „westlichen” und „östlichen” Kaufleuten nichts Alltägliches oder Selbstverständliches, um gar von der Herausbildung einer „internationalen“ Kaufmannsklasse zu schweigen. Dies illustriert beredt eine der Darstellungen auf dem Gestühl in der Stralsunder Pfarrkirche, in der die russischen Kaufleute sich in jedem Detail ihrer Kleidung von den Deutschen unterscheiden. Sie erfüllen ebenfalls eine völlig unterschiedliche Funktion, sie sind nicht gleichberechtigte Handelspartner, sondern liefern Waren (Honig, Pelze) gegen Bezahlung. Aber was wohl das Wichtigste ist, der deutsche Schnitzer war überzeugt, dass nur Deutsche sich der Rede bedienen (was als Bänder mit Texten, die aus den Mündern herausgehen, dargestellt wird), wogegen die Russen stumm sind. So ist klar zu sehen, dass in der Überzeugung der deutschen Kaufleute ihre Handelspartner aus dem Osten trotz der dank ihnen erzielten Gewinne, völlig fremd waren und als „Wilde“ behandelt wurden. Ein halbes Jahrtausend früher mussten diese Unterschiede mindestens genauso groß oder sogar größer gewesen sein. Ryc. 2: Rozmieszczenie pochówków z wagami. Numery na mapie odpowiadają numerom w katalogu 58 Mateusz Bogucki Ryc. 1: Najważniejsze emporia w basenie Morza Bałtyckiego (M. Bogucki, The Viking Age ports of trade in Poland, Eesti Arheoloogia Ajakiri, 2004) Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 59 60 Mateusz Bogucki Ryc. 3: Brązowa aplikacja przedstawiająca zbrojnego kupca, znaleziona na Grodzisku w Daugmale. Źródło: F. Balodis, Ein Denkmal der Wikingerzeit aus Semgallen, Lettland, Eurasia Septentrionalis Antiqua, 1934, IX Ryc. 4: Diagram Czekanowskiego dla pochówków z wagami Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 61 Ryc. 5: Haillot, Belgia. Wyposaże- nie grobu nr 13. Źródło: W. Menghin, Das Schwert im Frühen Mittelalter. Chronologisch-typologische Untersuchungen zu Langschwertern aus germanischen Gräbern des 5. bis 7. Jahrhunderts n. Chr., Stuttgart 1983, s. 198, nr 22 Ryc. 6: Rosta, Jämtland. Wyposażenie grobu nr 4. Źródło: L. Berg, J. Ottosson, Vikingatida balansvågar i Sverige, C-uppsats i arkaeologii, Stockholm 1984 (praca niepublikowana) 62 Mateusz Bogucki Ryc. 7: Birka, Uppland. Wyposażenie grobu nr 644A. Źródło: H. Arbman, Die Gräber. Text, [w:] Untersuchungen und Studien, I, Stockholm 1943 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 63 Ryc. 8: Klincovka, Sambia. Wyposażenie grobu nr 45. Źródło: V. Kulakov, Drevnosti Prussov VI–XIII vv., Moskva 1990 64 Mateusz Bogucki Ryc. 9: Luistari, Finlandia. Wyposażenie grobu nr 359. Źródło: P.L. Lehtosalo-Hilander, Luistari, I, Suomen Muinaismuistoyhdistyksen Aikakauskirja, 82, Helsinki 1982 Ryc. 10: Ketzin, Meklem- burgia. Wyposażenie grobu nr 2. Źródło: K. Grebe, R. Hoffmann, Slawische Grabfunde von Fahrland, Ketzin und Phöben, Veröffentlichungen des Museums für Ur- und Frühgeschichte Potsdam, 1964, 3 Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 65 Ryc. 11: Sowinki, Wielkopolska. Wyposażenie grobu nr 70. Źródło: A. Krzyszowski, Frühmittelalterliches Grab eines Kaufmannes aus Sowinki bei Poznan in Grospolen, Germania, 75:2, 1997 66 Mateusz Bogucki Ryc. 12: Chronologia wyróżnionych grup pochówków z wagami. Oprac. M. Bogucki Ryc. 13: Fragment drewnianej stalli ze Strzałowa. Źródło: Die Hanse. Lebenswirklichkeit und Mythos. Eine Ausstellung des Museums für Hamburgische Geschichte in Verbindung mit der Vereins- und Westbank, 1–2, red. A. Gückel, Ch. Hirte, Hamburg 1989 Marek M. Pacholec PRUSKIE OBRZĘDY RELIGIJNO-MAGICZNE SFERY WOJNY 1. Uwagi wstępne Obrzędy i rytuały1 religijno-magiczne2 towarzyszyły Bałtom we wszystkich aspektach ich życia. Stosunkowo dobrze poznane przez naukowy świat to obrzędy pogrzebowe i agrarne. Nieco mniej zbadaną zdaje się być sfera obrzędów i rytuałów związanych z wojną i ogólnie pojętą polityką. W niniejszym artykule zamierzam przybliżyć rytuały około-wojenne i około-polityczne. Dla uproszczenia i łatwiejszego oddania wspomnianych rytuałów, zamierzam przyjąć chronologicznie zeschematyzowany ciąg wydarzeń – od początku konfliktu zbrojnego do jego zakończenia: podjęcie decyzji o wojnie, zabiegi mające zapewnić sukcesy w walce, czas zmagań wojennych, czas układów pokojowych wzmacnianych przysięgami. Każdy z wymienionych etapów w ciągu około-wojennych zdarzeń miał swoje rytuały przesiąknięte mistycyzmem – magią i religią. 1 W niniejszej pracy słowa „obrzęd” i „rytuał” występują jako synonimy. Podyktowane jest to dotychczasową praktyką w historiografii. Dla przykładu, Aleksandr Gieysztor w Mitologii Słowian, Warszawa 2006, stosuje te terminy zamiennie jako równoznaczne. Również Marceli Kosman w Litwa pierwotna. Mity, legendy, fakty, Warszawa 1989, stosuje tę praktykę – w przypisie 10, s. 356 pisze wręcz o „obrzędzie rytualnym”. Z punktu widzenia antropologii termin „obrzęd” również nie jest jednoznacznie zdefiniowany i pozostawia szerokie pole interpretacyjne – M. Buchowski, Magia i rytuał, Warszawa 1993, s. 99–103. W dalszym toku wywodu M. Buchowski wskazuje, iż takie kategorie jak „rytuał” i „ceremonia” to poddziedziny przynależne do szerszej kategorii – „obrzędu”. Dla porządku przytoczę za A. Buchowskim definicje tychże: „a) Rytuały – zestandaryzowane społecznie działania pozatechniczne implikujące przekonania światopoglądowe skoncentrowane wokół wartości nieuchwytnych praktycznie, a realizujące, dające się wydzielić analitycznie, zarówno sensy metonimiczne jak i symboliczne. Wartości symboliczne mogą mieć charakter społeczny i/lub światopoglądowy; b) Ceremonie – zestandaryzowane społecznie działania pozatechniczne nie implikujące przekonań światopoglądowych skupionych wokół wartości o charakterze nieuchwytnym praktycznie, a realizujące jedynie sensy symboliczno-społeczne. Określenie ‘społeczne’ oznacza społecznie podzielane i regulowane” – ibidem, s. 105–106. Tak szczegółowy podział na „obrzęd” i „rytuał” nie odnajduje uzasadnienia w toku rozważań, będących treścią tego artykułu. Przyjmuję za A. Buchowskim definicję „rytuału” pozwalając sobie jednocześnie na użycie słowa „obrzęd” jako jego synonimu. 2 Z punku widzenia człowieka współczesnego trudno jest odnaleźć jednoznaczną granicę (o ile w ogóle taka istniała) między obrzędami magicznymi a religijnymi, stosowanymi przez mieszkańca świata średniowiecznego Barbaricum – ibidem, s. 50–51, 55, 107. Pruthenia, 2010, t. V, s. 67–90 68 Marek M. Pacholec Zasadniczymi punktami odniesienia (geograficznym i chronologicznym) w toku niniejszych rozważań będą plemiona pruskie w XIII w. Jednak z uwagi na niezwykłą skąpość źródeł „pruskich” do tego okresu zamierzam korzystać z informacji zawartych w źródłach „bałtyjskich”. Wynika to z faktu oczywistej bliskości kulturowej owych ludów. Jednak wziąwszy pod uwagę dość wąsko zakrojony temat, również i te źródła mogłyby okazać się niewystarczające. Kierując się zatem zawartej w książce Barbarzyńska Europa3 tezą Karola Modzelewskiego o wspólnocie kulturowej całego Barcaricum, pozwolę sobie na wspomożenie się materiałami źródłowymi innymi niż te, bezpośrednio opisującymi ludy bałtyjskie. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa K. Modzelewskiego uzasadniające ten zabieg „W odróżnieniu od czasu astronomicznego czas historyczny nie biegnie jednakowo dla wszystkich społeczeństw i kultur. Chronologiczny dystans między źródłami historycznymi nie zwalnia badacza od zastanowienia się nad zbieżnością zawartych w nich informacji. W tej materii historyk może się czegoś nauczyć od antropologa”4. Jednak odwoływanie się do źródeł „pozabałtyjskich” ograniczy się do tych przekazów i opisów faktów, w stosunku do których można wykazać podobieństwo i zbieżność z tymi „bałtyjskimi”. W skutek tego zabiegu poszerzy się spektrum czasowe obejmowane przez wszystkie źródła. Jednak osią rozważań wciąż pozostaną Prusy w XIII w. Źródłami odnoszącymi się do kręgu kultury bałtyjskiej są głównie kroniki: Piotra z Dusburga, Mikołaja z Jeroszyna (będąca niemieckojęzycznym odpisem kroniki Dusburga, ale zawierająca dodatkowe szczegóły w stosunku do pierwowzoru), Henryka Liwońskiego, Liwońska rymowana, Wiganda z Marburga. W zbiorze tym umieszczam również (z dużą dozą ostrożności) Kronikę mistrzów pruskich Marcina Muriniusa. Dzieło to, w odróżnieniu od wcześniej wymienionych, ma posłużyć nie tyle do ustalania ścisłych faktów osadzonych na chronologicznej osi dziejów, co raczej do ukazania prawdopodobnego rytu przysięgi. Wśród źródeł odnoszących się głównie do kręgu kultury pozabałtyjskiej znalazły się: Powieść minionych lat, Letopis ipatiewski, Germania Tacyta, Kronika Thietmara. W artykule pomijam obrzędy związane z pochówkami wojów, z uwagi na to, iż zagadnienia zawiązane pochówkami pruskimi/bałtyjskimi mają już swoją szeroką literaturę historyczną i archeologiczną. Pomijam również zagadnienie odcinania przez Kuronów na polach bitew głów swych poległych towarzyszy, gdyż tej problematyce chciałbym poświęcić osobny artykuł. 3 K. Modzelewski, Barbarzyńska Europa, Warszawa 2004. K. Modzelewski, jak sam pisze, ruszył badawczym tropem Reinharda Wenskusa, który umieszczał „w jednym kręgu kulturowym plemiona celtyckie, germańskie, słowiańskie i bałtyjskie, w którym to społeczeństwa zorganizowane były na zbliżonych zasadach”. 4 Ibidem, s. 12–13. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 69 2. Preludium wojny Pierwszym z omawianych etapów jest faza przed działaniami zbrojnymi. Na tym etapie kluczową rolę odgrywał wiec, na którym podejmowano decyzję w ważnych sprawach polityczno-wojennych – decydowano o wojnie i strategii. Podczas obrad wiecowych nie mogło się obejść bez zasięgnięcia opinii sił wyższych. Należało „wybadać” nastawienie bogów – czy byli przychylni przedsięwzięciom, czy też nie; czy można było liczyć na ich wsparcie, czy też nie. W tym celu składano bogom w ofierze zwierzę, z którego jednocześnie wróżono. Innym rodzajem wróżby była hippomancja, czyli zasięganie opinii bogów przy użyciu konia, jako „składu boskich tajemnic”. Gdy wróżba dawała pozytywną odpowiedź bogów można było przystąpić do działania. Wróżba to rytuał pozwalający nawiązać mistyczne połączenie świata materialnego z niematerialnym i dzięki temu odkryć przyszłe losy lub wolę bogów, odkryć nieznane. Takie wróżbiarstwo było częścią kultury wszystkich ludów świata. Bałtowie, a wśród nich Prusowie nie byli w tej materii odosobnieni. Zabiegi wróżbiarskie były u Prusów nader częste o czym świadczy zapis w kronice Dusburga: Prusowie rzadko realizowali jakieś ważne przedsięwzięcie, jeśli zgodnie ze swoim zwyczajem przez rzucenie losu pierwej nie dowiedzieli się od swoich bogów, czy powinno wyjść im ono na dobre czy na złe5. Podobnie, opierając się na kronice Dusburga pisze Mikołaj z Jeroszyna: Prusowie mieli także zwyczaj, […] rzadko kiedy przedsiębrali jaką bądź ważną sprawę, nie rzuciwszy poprzednio losów6. Z zapisów tych widać, iż każda istotna czynność, czy też przedsięwzięcie obarczone możliwością niepowodzenia, nie mogło zostać rozpoczęte, zanim nie poznano wyniku owych działań. Prusowie, aby zacząć działać potrzebowali jednoznacznej odpowiedzi, że cel zostanie osiągnięty, przedsięwzięcie zostanie uwieńczone sukcesem. Wskazuje to na swoisty fatalizm rządzący ich postępowaniem. Prusowie badali przyszłość wszystkich ważnych przedsięwzięć, zatem zasięgali również opinii u swych bogów w sprawach związanych z wojną. Najstarsze echa takich zabiegów można znaleźć w kronice Dusburga, we fragmencie opisującym tzw. „legendę galindzką”. Jeśli uznać, że w opowieści tej jest ziarno prawdy, to można tym samym stwierdzić, iż z całą pewnością wyprawa na wroga bez oręża i broni i jakichkolwiek środków obrony była wynikiem wróżbiarskich i magicznych zabiegów kobiety, która uchodziła za świętą i prorokinię7. Powołała się wszak na wolę bogów, a poznała ją zapewne przez zabiegi wróżbiarskie. Ta kobieta musiała się cieszyć dużym poważaniem wśród 5 Piotr z Dusburga, Kronika Ziemii Pruskiej (dalej KZP), tłum. S. Wyszomirski, Toruń 2004, III, 5, s. 46; Petrus de Dusburgk, Chronica Terrae Prusiae (dalej ChTP), wyd. J. Wenta, S. Wyszomirski, Kraków 2007, III, 5, s. 53: Prutheni raro aliquod factum notabile inchoaband, nisi prius missa sorte secundum ritum ipsum a diis suis, utrum bene vel male debeat eis succedere, sciscitarentur. 6 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła do mytologii litewskiej, t. II, Wiek XIV i XV, Warszawa 1896, s. 61; Di Kronike von Pruzinland des Nicolaus von Jeroschin, hrsg. E. Strehlke, [w:] Scriptores rerum Prussicarum, hrsg. T. Hirsch, M. Töeppen, E. Strehlke, Bd. I, Leipzig 1861, w. 4133–4137, s. 350: Die Prûzin wâren ouch gewon, [...] / daz sî seldin tâtin icht, / was icht merklich dî geschicht, / si wurfen êrstin ire lôtz. 7 KZP, III, 4, s. 45; ChTP, III, 4, s. 51: sine armis et ferro et aliquo defensionis, sacra et prophetissa. 70 Marek M. Pacholec swego ludu, gdyż doprowadziła do irracjonalnej z punktu widzenia wojskowości, wyprawy wojennej. Kobieta o takim statusie nie była niczym wyjątkowym w barbarzyńskim świecie. Również Germanie uważali, iż kobiety są obdarzone darem wieszczym. Według Tacyta uważają, że jest w kobietach coś świętego i wieszczego, stąd nie gardzą ich radą ani nie lekceważą przepowiedni8. Więcej przykładów germańskich kobietwieszczek przekazują starożytne źródła autorstwa Cezara i Swetoniusza. Zatem Prusowie na pewno dokonywali zabiegów wróżbiarskich w trakcie podejmowania decyzji związanych z wojną. Decyzja taka nie była decyzją ani prostą, ani łatwą. Wszak pociągała za sobą skutki (dobre lub złe) dla całej społeczności. W związku z tak wielką odpowiedzialnością decyzję podejmował wiec, czyli zgromadzenie wolnych członków społeczności. Zgromadzenia, na których podejmowano decyzję w sprawach wojny, wyróżniały się tym od wieców czasu pokoju, że przybywający na nie uczestnicy byli uzbrojeni. W związku z tym zwane są „wiecami z żelazem”9. Jednym z warunków rozpoczęcia takiego wiecu było zbadanie czy bogowie wyrażają zgodę na wiec i czy roztoczą nad nim swoją opiekę10. Czy wróżono tylko przed wiecem w sprawie przyzwolenia bogów na obrady i ich przychylności co do wszystkich podejmowanych decyzji – en block, czy może każda z ważnych decyzji podjętych na wiecu wymagała osobnej wróżby – trudno powiedzieć. Kroniki milczą na tak szczegółowo zadane pytanie. Można jedynie się domyślać, iż nie było jednej spójnej reguły. Nie ulega jednak wątpliwości, że podczas wiecu wróżono. Potwierdzają to liczne średniowieczne przekazy kronikarskie. Przykładem może być tu zapis z kroniki Henryka z Liwoni. W 1216 r. Estonowie wróżą czy wyprawa się powiedzie – Lecz z mocy bogów padł los nieprzychylną stroną11. Wzmianka dość krótka i mało mówiąca o samej procedurze wróżby. Jak zatem ona wyglądała. Więcej szczegółów dostarcza nam Kronika liwońska rymowana, w której możemy przeczytać, jak wyglądała wróżba przed wyprawą dla Żmudzinów: Ich ofiarnik rzuca natychmiast losy według ich starego obyczaju; niezwłocznie wobec wszystkich przyniósł w ofierze żywe zwierzę, jako dobrze się na tym znający. I rzekł po krótkiej chwili: Żmudzini bądźcie radzi doznacie pomyślności i biedy na tej właśnie wyprawie; jednak pozostajecie pod taka opieką, że weźmiecie górę12. Jak widać procedura była następująca: 8 Publiusz Kornelisz Tacyt, Germania (dalej Germania), tłum. T. Płucienniczak, Poznań 2008, VIII, s. 69; ibidem, s. 68: Inesse quin etiam sanctum aliquid et providum putant, nec aut consilia earum aspernantur aut responsa neglegunt. Patrz również komentarz: Germania, s. 66 podaje na podstawie przekazów starożytnych źródeł przykłady o wieszczym darze germańskich kobiet. 9 D. A. Sikorski, Instytucje władzy u Prusów w średniowieczu, Praca doktorska napisana pod kierunkiem dr hab. prof. UW Mariana Dygo, Uniwersytet Warszawski, s. 174. 10 Ibidem, s. 187. 11 Tłumaczenie własne. Henrici Chronicon Lyvoniae, ed. Wilhelm Arnd, [w:] Monumneta Germaniae Historica, Scriptorum, t. XXIII, Hanowerae 1874, s. 295: „Sed cecidit sors deorum ipsorum in partem contrariam”. 12 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła do mytologii litewskiej, t. I, Od Tacyta do końca XIII wieku, Warszawa 1892, s. 118; Livländische reimchronik, hrsg. L. Meyer, Paderborn 1876, w. 4680–4689, s. 108: ir blûtekirl der warf zû hant / sîn lôz nâch ir alden site; / zû hant er blûtete allez mite / ein quek, als er wol wiste. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 71 etap pierwszy – ofiarnik rzuca losy, etap drugi – ofiarnik składa w ofierze zwierzę, etap trzeci – ofiarnik interpretuje wróżbę zapewniając zgromadzonych o sukcesie. Wiemy już sporo. Rodzą sie jednak kolejne pytania: kim był ofiarnik, czym były losy, którymi rzucał ofiarnik, jakie było to ofiarne zwierze i wreszcie z jakich znaków ofiarnik odczytywał wróżbę? Zatem po kolei. Kim był ofiarnik? Jak pisze Henryk Łowmiański był to kapłan zwany przez Liwów – blutekirl13. Czy jednak zawsze był to kapłan? Czy nie mógł być to wódz, który miał prerogatywy kapłańskie? Jako przykład niech posłuży tu Kiejstut, który składał ofiarę wróżebną bogom, w obecności całego swojego wojska (szczegóły dalej). Kolejnym przykładem może być Skomand Starszy, o którym pisze Letopis ipatiewski, iż był znakomity czarodziej i wieszczbiarz14. Pewną wskazówką może też być zachowanie się wodza Natangów – Henryka Monte. Gdy po wygranej bitwie Natangowie losowali ofiarę spośród pojmanych Niemców – rzucili zatem los pomiędzy Niemców wziętych tam do niewoli15 – wspomniany Henryk Monte dwa razy zmieniał wynik losu, czyli wolę bogów okazaną przez losowanie. Można zatem wnosić, iż to on interpretował losowanie, czy też wróżbę, miał zatem prerogatywy kapłańskie. O uprawnieniach do interpretacji wróżb u Germanów pisze Tacyt: kapłan plemienia, jeśli rzecz publiczna, albo ojciec rodziny, jeśli prywatna, wzywa bogów16. Reasumując powyższe przykłady można stwierdzić, iż ofiarnikiem był ten, kto w danych okolicznościach cieszył się największym autorytetem. Jednocześnie miał on moc interpretacji wyników wróżb i orzekania jaka wola bogów z nich wynika. Czym były losy? W kronice Dusburga pogańscy Prusowie i Litwini „rzucają los” – miserunt sortem. Nieco inaczej przedstawia się ta czynność w Kronice Mikołaja z Jeroszyna – rzucając wiórki według litewskiego wierzenia17. Podobnie w Kronice liwońskiej / er sprach in sneller vriste; / ir Sameiten siet gemeit, / ir sehet lieb und leit / ûf diser selben herevart; / doch sult ir wesen sô bewart, / daz ir behaldet die obern hant. 13 H. Łowmiański, Studia nad początkami społeczeństwa i państwa litewskiego, t. II, Wilno 1932, s. 199, przyp. 1. Zastanawiająca jest nazwa kapłana, na ile słowo blutekirl jest „bałtyjskie”? Czy nie jest to zlepek jakichś słów z różnych kręgów kulturowych? Pierwszy człon ‘blute’ występuje w j. niemieckim. Pochodzi od czasownika ‘bluten’ co znaczy: krwawić, broczyć, juszyć. Drugi człon – ‘kirl’ przysparza większych trudności identyfikacyjnych. Podobne słowo można znaleźć również w j. niemieckim – ‘kerl’ oznaczające w języku potocznym: chłop, facet, gość, typ. Zatem blutekirl to po prostu chłop-ofiarnik składający krwawe ofiary. Niniejsze rozważania należy traktować jako luźną dywagację, gdyż autor artykułu nie będąc filologiem, językoznawcą, lingwistą etc., nie czuje się na siłach w pełni naukowo rozważyć tegoż problemu językowego. 14 Cyt. za: A. Brückner, Starożytna Litwa. Ludy i bogi. Szkice historyczne i mitologiczne, Olsztyn 1979, s. 33; ibidem, przyp. 22, s. 204; Ipatiewskaja letopis, [w:] Połnoje sobranje ruskich lietopisiej, t. II, Sankt Petersburg 1908, kol. 799. 15 KZP, III, 91, s. 102; ChTP, III, 91, s. 102: miserunt sortem inter Theutonicos ibi captos. 16 Germania, X, s. 69; ibidem, s. 68: si publice consultetur, sacerdos civitatis, sin privatim, ipse pater familiae precatus deos caelumque. 17 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. II, s. 67; Di Kronike von Pruzinland, w. 25940–25941, s. 602: werfinde sîne spâne / nâch littouwischem wâne. 72 Marek M. Pacholec rymowanej wróżą Kuronowie przede wyprawą w 1246 r.: wiórek padł im pomyślnie18 i w 1264 r.: wiórek im często padał na szczęście19. Jak wyglądał ów los czy też wiórek, wiór?20 Częściowo piszą na ten temat Adam Fischer i Antoni Mierzyński. Los (lub losy) były kawałkami drewna. Stąd „wiórki” w Kronice Mikołaja z Jeroszyna i Kronice liwońskiej rymowanej. Adam Fischer powołując się również się na Praetoriusa twierdzi, iż do wyrabiania akcesoriów wróżbiarskich musiał być stosowany właściwy gatunek drzewa – dla przykładu czara do wróżenia bywała wyrabiana z osiki21. Wiórki wykonywano z „bożego drzewka”22, czyli – bylica boże drzewko (artemisia abrotanum). Prawdopodobnie były to niewielkich rozmiarów, ok. 3–5 cm. kawałki drewna przepołowione wzdłuż. Do wróżb używano trzech losów, które rzucano. Wynik wróżby był zależny od tego jak rzucone drewienka spadły – korą czy drewnem do góry23. Pewnych wskazówek – przez analogię – można się doszukać we wróżebnej tradycji Germanów opisanej przez Tacyta: Jak nikt inny przywiązują wagę do wróżb i wyroczni. Zasada wyroczni jest prosta: gałązkę odciętą z drzewa owocowego tną na kawałki, po czym, umieszczając na nich pewne znaki, rozrzucają je przypadkowo i byle jak na białej tkaninie. Następnie kapłan plemienia, jeśli rzecz jest publiczna […], wzywa bogów i spoglądając w niebo podnosi jeden po drugim trzy z nich, interpretując je stosownie do wyrytych uprzednio znaków. Jeśli są nieprzychylne, nie zasięga się ponownie rady w tej sprawie aż do końca dnia, jeśli zaś dają pozwolenie, szuka się jeszcze potwierdzenia we wróżbach24, np. przez wróżbę z ptaków (o tym później). Wieletom również znane były wróżby z użyciem losów. Thietmar pisze, że chcą na podstawie wyrzuconych losów zbadać sedno spraw wątpliwych. Po zakończeniu tych wróżb przykrywają losy zieloną darnią25. Jakie zwierzę składano w ofierze? Zapewne nie był to jeden gatunek, lecz kilka. Jednym z nich był dzik. Może świadczyć o tym mit o Soviju, który zabija dzika w ofie18 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. I, s. 123; Livländische reimchronik, w. 2485, s. 57: der spân gevallen vol. 19 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. I, s. 124; Livländische reimchronik, w. 7232, s. 166: in viel vil dicke wol ir spân. 20 We współczesnej niemczyźnie: Span – wiór, Spänchen – wiórek. 21 A. Fischer, Etnografia dawnych Prusów, Gdynia 1937, s. 43. 22 Ibidem, s. 43; A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 68. 23 A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 68. 24 Germania, X, s. 69; ibidem, X, s. 68: Auspicia sortesque ut qui maxime observant. Sortium consuetudo simplex. Virgam frugiferae arbori decisam in surculos amputant eosque notis quibusdam discretos super candidam vestem temere ac fortuito spargunt. Mox, si publice consultetur, sacerdos civitatis […], precatus deos caelumque suspiciens ter singulos tollit, sublatos secundum impressam ante notam interpretatur. Si prohibuerunt, nulla de eadem re in eundem diem consultatio; sin permissum, auspiciorum adhuc fides exigitur. 25 Kronika Thietmara (dalej Kronika Thietmara), wyd. i tłum. M.Z. Jedlicki, Kraków, 2005, VI, 24, s. 131; Die Chronik des Bischofs Thietmar von Merseburg (dalej: Thietmar von Merseburg), hrsg. R. Holtzmann, Monumenta Germaniae Historica, Scriptores rerum Germanicarum. Nova series, t. IX, München 1996, VI, 24, s. 303: qua sortibus emissis rerum dubiarum certitudinem inquirunt. Quibus finitis cespiti viridi eas operientes. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 73 rze26. Z całą pewnością składano w ofierze wołu lub kozła. Wspomina o tym m.in. Marcin Murinius w Kronice mistrzów pruskich27. O ofiarnych zwierzętach dowiadujemy się też z opisu wydarzeń na Sambii w roku 1520 lub 1521. Niejaki Valtin Suplit za przyzwoleniem wielkiego mistrza Albrechta Hohenzollerna składa ofiarę bogom pogańskim, zabijając w tym celu czarnego byka. Nieco później, bo w 1526 r. znów składa ofiarę, tym razem czarną maciorę28. Jak podają kroniki, wspomniany wyżej Kiejstut, złożył ofiarę wróżebną bogom zabijając czerwonego wołu (szczegóły dalej). Zatem zwierzętami ofiarnymi na pewno były: wół, byk, dzik, świnia i kozioł. Przy czym nie bez znaczenia była ich barwa – zwierzę było czerwone lub czarne. Warto teraz przyjrzeć się, jak wyglądał ów obrzęd ofiarny i jak wróżono. Zwierzę stało unieruchomione będąc przywiązane do drzew lub wkopanych pali. Ofiarnik zabijając zwierzę rzucał weń nożem lub krótką dzidą, celując w arterię szyjną. Następnie z upływu krwi odczytywał wróżbę. Jeśli krew silnie trysnęła z ofiarnego zwierzęcia oznaczało to pomyślny znak i odwrotnie, gdy krew zaledwie się sączyła, to źle wróżyło przedsięwzięciu29. Odczytywano też wróżbę ze stanu i układu wnętrzności wróżebnego zwierzęcia30. U Prusów istniał jeszcze inny sposób wróżenia ze zwierzęcia. Ów rytuał był bezkrwawy a zwierzęciem był koń. Brak wprawdzie przekazów źródłowych ukazujących wprost istnienie hippomancji (wróżenia przy użycia konia) u Prusów, jest jednak dużo dowodów pośrednich, w tym z kręgu innych kultur bałtyjskich. Henryk z Liwonii (Łotysz) opisuje w swej kronice przebieg takiej wróżby. Wróżba przeprowadzana jest w celu wyznaczenia ofiary dla bogów, lecz równie dobrze można było tym sposobem uzyskać odpowiedzi na inne pytania. Oto, jak przebiegała wróżba: Zbiera się lud, badana jest losem wola bogów w sprawie ofiary. Ustawiona jest włócznia, stąpa koń, z rozkazu Boga ukazuje wyznaczenie życia. […] Wróżbita twierdzi, że Bóg chrześcijan dosiadł grzbietu konia i poruszył nogę konia dla wskazania, i dlatego należy połaskotać grzbiet konia, żeby Bóg uciekł. Co uczyniwszy, gdy koń wskazał nogę życia jak przedtem, brat Teodoryk został zachowany przy życiu31. Jak widać niezbędnymi „akcesoriami” wróżbiarskimi były koń i włócznia. Cały obrzęd odbywał się publicznie. Koń w tym wypadku nie jest ucieleśnieniem boga, jest tylko jego narzędziem, którego dosiada bóg i nim kieruje. To od woli bóstwa zależy, którą nogą koń zacznie iść, którą nogą da znak. Koń jest tylko łącznikiem – medium – między światem materialnym i duchowym, i jak widać mogą 26 A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 130, 135. M. Murinius, Kronika mistrzów pruskich, wyd. Z. Nowak, Olsztyn 1989, cap. 5, s. 17. 28 A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 135. 29 A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 119; A. Fischer, op. cit., s. 43. 30 A. Fischer, op. cit., s. 41. 31 Tłum za J. Powierskim, Grunwald 1410. Wybór tekstów źródłowych, t. I, Narodziny idei krucjatowej, wyd. J. Powierski, J. Trupinda, Malbork 2005, s. 193; Henrici Chronicon Lyvoniae, s. 295: Colligitur populus, voluntas deorum de immolatione sorte inquiritur. Ponitur lancea, calcat equus, pedem vite deputatum nutu Dei preponit. [...] Ariolus Deum christianorum equi dorso insidere et pedem equi ad preponendum movere asserit, et ob choc equi dorsum tergendum, quo Deus elabatur. Quo facto, dum equus vite pedem preponit ut prius, frater Theodoricusn vite reservatur. Por. A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 104–106, 113. 27 74 Marek M. Pacholec przezeń przemawiać różni bogowie, nawet Bóg chrześcijan. Niemała jest tu rola wróżbity, który jak w przytoczonym wcześniej przykładzie Henryka Monte, interpretując wróżbę, mógł zarządzić jej powtórkę, nie uznając pierwszego wskazania. Niestety opis jest mocno uproszczony i nie wiemy, jak dokładnie wyglądał proces wróżenia i z czego dokładnie wyciągał wnioski wróżbita. W przekazie występują następujące elementy mające wpływ na wynik wróżby: wbita czy też ustawiona włócznia i noga konia będąca znakiem pozytywnym i negatywnym. Oto propozycja rekonstrukcji przebiegu rytuału – włócznia wbita jest na drodze między koniem a wróżbitą, który przywołuje do siebie konia. Znakiem wróżebnym jest noga, lewa lub prawa, którą koń ominie wbitą włócznię (lub przestąpi włócznię ułożoną na ziemi). Podobne zabiegi wróżbiarskie z użyciem konia stosowali Wieleci. Thietmar przybliża nam w swej kronice ów zwyczaj. Jednak w odróżnieniu od przytoczonego wcześniej przykładu wróżbiarski zwyczaj Wieletów (Luciców) jest bardziej skomplikowany. Oto jak według Thietmara wyglądały wróżby czynione w Radogoszczy: Szepcąc sobie wzajemnie tajemnicze wyrazy kopią z drżeniem ziemię, ażeby na podstawie wyrzuconych losów zbadać sedno spraw wątpliwych. Po zakończeniu tych wróżb przykrywają losy zieloną darnią i wbiwszy w ziemię na krzyż dwa groty od włóczni, przeprowadzają przez nie z gestami pokory konia, którego uważają za coś największego i czczą jako świętość. Rzuciwszy następnie losy przy których pomocy już przedtem badali sprawę, podejmują na nowo wróżbę przez to niejako boskie zwierzę. Jeżeli z tych obu wróżb jednaki znak wypadnie, wówczas owe plemiona idą za nimi w swym działaniu, jeśli nie, rezygnują ze smutkiem całkowicie z przedsięwzięcia32. Pomijając rzucanie losów, widać w tym rytuale konia i groty włóczni, jako elementy zbieżne z tradycją bałtyjską. Nie jest tu wprawdzie wprost wyartykułowane, iż znakiem wróżbiarskim jest tu końska noga, którą ten przekracza wbite na krzyż dwa groty włóczni, lecz można domniemywać, że tak właśnie było. Antoni Mierzyński pisze nawet o tym, iż to prawa noga konia oznaczała pozytywną wróżbę, a lewa odwrotnie33. Również u Germanów zwyczaj wróżenia z użyciem konia był znany i niezwykle ceniony jako wysoce wiarygodny. Ślady potwierdzające popularność tych praktyk można znaleźć w Indiculus superstitionum et paganiorum (wykaz praktyk pogańskich), gdzie w 13 punkcie znajduje się opis wróżb z zachowania konia (De auguriis … vel equorum)34. Również Tacyt dostarcza nam opisu tychże praktyk: słuchają również przepo32 Kronika Thietmara, VI, 24, s. 131; Thietmar von Merseburg, VI, 24, s. 303–304: et invicem clanculum musitant terram cum tremore infodientes, qua sortibus emissis rerum dubiarum certitudinem inquirunt. Quibus finitis cespiti viridi eas operientes, equum, qui maximus inter illios habetur et ut sacer ab hiis veneratur, super fixas in terram cuspides duarum hastilium inter se transmissarum supplici obsequio ducunt et, premissis sortibus, quibus id exploraverunt quasi divinum denuo auguriantur. Et si in duabus hiis rebus par omen apparet, factis completur; sin autem, a tristibus populis hoc prorsus omittitur. 33 A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 104. 34 A. Prochowska-Sularz, Wierzenia i praktyki kultowe dawnych Germanów związane z koniem na tle procesu chrystianizacji, [w:] Zwierzę jako sacrum w pradziejach i starożytności, t. II, red. L. Kostuch, K. Ryszewska, Kielce 2006, s. 58. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 75 wiedni i ostrzeżeń koni […] zaprzężonym do świętego wozu towarzyszy kapłan z królem albo naczelnikiem plemienia, wsłuchując się w ich parskanie i rżenie. A żadna wróżba nie jest od tej bardziej wiarygodna, nie tylko wśród ludu lecz także wśród możnych i kapłanów. Ci bowiem uważają siebie za sługi bogów, konie – za ich powierników35. Jak widać koń jako wróżbiarskie medium cieszył się w barbarzyńskim świecie niezwykłą estymą. Jednak koń koniowi nierówny i nie każdy nadawał się do wróżbiarskich zabiegów. U Germanów były to konie wyjątkowe, białej maści, specjalnie hodowane w świętych gajach, zapewne pod okiem kapłanów, nieangażowane w żadną pracę. Ich jedynym celem istnienia były zabiegi rytualne – Żywi się je na koszt publiczny w owych lasach i gajach, białe, nieskalane żadną pracą dla człowieka36. Także w mitologii celtyckiej biały koń spełnia niepoślednią rolę. Epona dosiadała białej klaczy. O dużym znaczeniu konia i oddawanej mu czci przez Celtów i Sasów świadczy kredowy rysunek białego konia w Barkshire37. Również w mitologii germańskiej można odnaleźć konie jako niepoślednie zwierzęta. Koni dosiadały Walkirie – uzbrojone dziewice, które zbierały poległych wojowników i zabierały do Walhalli. W tym świetle wyrazistości nabierają przekazy Dusburga o szczególnej estymie, jaką były darzone konie wybranej maści w poszczególnych plemionach pruskich: Przez wzgląd na bogów jedni nie maja odwagi jeździć na koniach karych, drudzy na białych albo jeszcze innej maści38. W tym duchu pisze również Mikołaj z Jeroszyna: Niektórzy karych koni unikali bardzo starannie, niektórzy zaś siwych, inni zasie innej maści, uważali to sobie za tak niebezpieczne, że żadnego czasu na koniach tych jeździć nie śmieli39. Konie określonej maści (prawdopodobnie dla każdego plemienia innej) i zapewne żyjące w gajach były boskimi narzędziami, przy użyciu których wypowiadali się bogowie. Dlatego dla Prusów nie do pomyślenia było, ażeby dosiadać takiego konia, wszak tylko bogowie mieli do nich prawo. U Dusburga i Mikołaja z Jeroszyna znajdziemy przykład Sambijczyka o imieniu Dorge bojącego się dosiadać koni białej maści40. Zachowanie takie może wskazywać na uświęcony charakter koni białej maści na Sambii. Wróżenie przyszłości z zachowania konia głęboko wrosło w tradycję bałtyjskiego kręgu kulturowego. Przeżytki tych wierzeń w zmienionej formie przetrwały bardzo 35 Germania, X, s. 69, 71; ibidem, s. 68, 70: proprium gentis equorum quoque praesagia ac monitus experiri. […] quos pressos sacro curru sacerdos ac rex vel princeps civitatis comitantur hinnitusque ac fremitus observant. Nec ulli auspicio maior fides, non solum apud plebem: apud proceres, apud sacerdotes; se enim ministros deorum, illos conscios putant. 36 Germania, X, s. 69; ibidem, s. 68: Publice aluntur iisdem nemoribus ac lucis, candidi et nullo mortali opere contacti. 37 J. i C. Matthews, Mitologia Wysp Brytyjskich, tłum. Z. Ziółkowska, Poznań 1997, s. 124. 38 KZP, III, 5, s. 47; ChTP, III, 5, s. 54: Aliqui equos nigros, quidam albeos vel alterius coloris propter deos suos non audebant aliqualiter equitare. 39 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. II, s. 65; Di Kronike von Pruzinland, w. 4258–4264, s. 351: Sumelîche swarze pfert / vormidin gar mit vlize; / sumelîche wîze, / estliche ouch andirsgevar; / in lac darn sô grôze vâr, / daz sî in keinen zîtin / dî pfert getorstin rîtin. 40 KZP, III, 6, s. 47; ChTP, III, 6, s. 54; Di Kronike von Pruzinland, w. 4265 i n., s. 351. 76 Marek M. Pacholec długo. Wiadomość taką można znaleźć w XIX-wiecznej książce poświęconej obyczajom litewskim: Kawalerzyści Litewscy poczytywali za nieomylną wróżbę śmierci tych żołnierzy, których konie przed wojną grzebały ziemię nogami i wzdychały41. Na zakończenie omawiania wróżb na wiecach poprzedzających wojnę warto wspomnieć o tradycji germańskiej nieznajdującej podobieństw w tradycjach bałtyjskich. Niewykluczone, iż podobne wróżby występowały u Bałtów, choć kroniki tego nie zanotowały. Dla Germanów znakiem i wróżbą przyszłych zmagań wojennych był pojedynek. Tak pisze o tym Tacyt: Istnieje jeszcze inna praktyka wróżb, które przepowiadają im wynik ciężkich wojen. Jeńca z tego ludu, z którym toczy się wojna, jakimś sposobem pochwyconego, stawiają do walki z wybranym spośród swoich współplemieńców. Każdy walczy ojczystą bronią, zwycięstwo jednego lub drugiego przyjmują za przepowiednię42. Z powyższego fragmentu można wnosić, iż taką wróżbę stosowano przed przystąpieniem do wojny, jak również podczas wojny przed ważnymi bitwami. Może stąd bierze się tradycja pojedynku wodzów przed bitwą lub pojedynków harcowników. Gdy wiec wojenny podjął decyzję o rozpoczęciu działań zbrojnych, kolejnym ważnym elementem była przysięga, którą wojownicy składali bogom. Ślubowali, że po udanej wojnie złożą w ofierze 1/3 zdobytych na wrogu łupów. To w podzięce za opiekę bogów nad wojskiem. W Kronice liwońskiej rymowanej znajduje się opis takiej przysięgi wiecowej składanej w 1259 r. przez Żmudzinów: Ślubujcie część trzecią zdobyczy bogom [...]. Bogowie tego są bardzo godni, żeby im zbroje i konie a z nimi razem dzielnych rycerzy spalić podług naszego obyczaju. Na to Żmudzini odpowiedzieli: ślubujemy wiele cennej zbroi i koni na cześć naszych bogów spalić43. 3. Wojna Prusowie, a szerzej Bałtowie również na wojnie nie zaniedbywali troski o pozytywny dla nich przebieg działań zbrojnych. Przeświadczenie o ścisłej więzi tego co widzialne z tym co niewidzialne determinowało ich postawę. Bogowie byli wszędzie, na wyciągnięcie ręki, ich moc mogła być pomocna – należało tylko dopełnić rytuału. Do najprostszych rytuałów wróżebnych należało rzucanie losu lub wiórków. Nie wymagał ten rytuał ani specjalnych zabiegów przygotowawczych, ani obecności kapłana – wystarczyło jedynie posiadać akcesoria, owe wiórki. Kolejnym sposobem niewymagającym rozbudowanych rytuałów było wróżenie z otaczającej przyrody – pta41 L. A. Jucewicz (Ludwik z Pokiewia), Litwa pod względem starożytnych zabytków, obyczajów i zwyczajów, Wilno 1846, s. 146–145. Autor powołuje się na rękopis niejakiego Dominika Jucewicza, nie podaje jednak daty jego sporządzenia. 42 Germania, X, s. 71; ibidem, s. 70: Est et alia observatio auspiciorum, qua gravium bellorum eventus explorant. Eius gentis, cum qua bellum est, captivum quoquo modo interceptum cum electo popularium suorum, patriis quemque armis, committunt: victoria huius vel illius pro praeiudicio accipitur. 43 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. I, s. 118; Livländische reimchronik, w. 4693–4709, s. 108: Ir sult geloben daz dritte teil / den goten […] die gote die sint wol wert / daz man brunjen und pfert / und ouch rische man dâ mite / burne nâch unser site. Na to Żmudzini odpowiedzieli: so wolle wir vil werde / brunjen und pferde / unsern goten brinnen. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 77 ków44, szum wiatru. Oto kilka przykładów zapisów kronikarskich potwierdzający takie postępowanie. W Kronice liwońskiej rymowanej znajdujemy takie oto zapiski opisujące praktyki Kuronów: 1246 r. – ich dusza rwała się do walki, bo wiórek padł im pomyślnie45, 1264 r. – wiórek im często padał na szczęście, ptak im śpiewem wróżył pomyślność. Tak dochodzili, czy im się uda wyprawa46. Również Dusburg zamieścił w swej kronice informację o wróżbach Litwinów podchodzących pod Ragnetę – Kiedy zbliżali się do zamku, zgodnie ze swoim zwyczajem rzucili los i dowiedzieli się z niego, że wyprawa im się nie powiedzie. Dlatego natychmiast ruszyli w drogę powrotną47. Jak widać Litwini byli już w trakcie wyprawy, a los rzucili zbliżając się do celu. Wróżba była niepomyślna, więc zrezygnowali z ataku i zawrócili. Dusburg i Mikołaj z Jeroszyna dostarczają ciekawych przykładów, pozwalających przyjrzeć się wróżbom stosowanym niemalże w ogniu walki. Opisywani Prusowie i Litwini przewidują, wróżbami z rzucania losów i z ptaków, zastawioną przez Krzyżaków zasadzkę. Dusburg pisze: Litwini podążyli za nimi i doszli do miejsca, w którym bracia przygotowali na nich zasadzkę. Wówczas jeden z Litwinów zgodnie z ich pogańskimi wierzeniami rzucił los i wykrzyknął na cały głos: ‘Szybko uciekajmy, tutaj bowiem Niemcy przygotowali na nas zasadzkę’. Kiedy to usłyszeli Litwini zaczęli się wycofywać, a wtedy bracia wyskoczyli z zasadzki48. Mikołaj z Jeroszyna opisując to samo wydarzenie użył zwrotu rzucając wiórki49, zamiast missa sorte (rzucił los). Zanim jednak przeanalizujemy ten opis zasadzki warto przytoczyć dla pełniejszego obrazu kolejne przykłady. Wreszcie kiedy powracający Litwini znaleźli się w pobliżu, pierwszy w szyku Litwin rzucił los i wykrzyknął: „Biada nam, zły obrót przybierze nasza sprawa”. Skarcił go dowódca i rozkazał aby zamilkł. Ten jednak nie przestawał wykrzykiwać tego tak długo, dopóki z zasadzki nie wyskoczyli […] na nich bracia50. Wróżący szedł pierwszy w szyku – kim był? Nie dowódcą, może strażą, obserwatorem, może kimś ważnym, może kapłanem. Dlaczego właśnie w tym momencie postanowił wróżyć? Może był zdrajcą, a jego krzyk miał być znakiem dla Krzyżaków do ataku. W każdym razie jedno jest pewne – rzuca44 A. Fischer, op. cit., s. 41, 43. Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. I, s. 123; Livländische reimchronik, w. 2484–2485: ir hertze stûnt nâch strîte gar, / in was der spân gevallen vol, s. 57. 46 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. I, s. 124; Livländische reimchronik, w. 7232–7234, s. 166: in viel vil dicke wol ir spân, / ir vogel in vil wol sanc / sô prûveten sîe, daz in gelanc. 47 KZP, III, 240, s. 173; ChTP, III, 240, s. 200: Qui dum appropinquarent, mittentes sortem secundum ritum eorum compertum fuit, quod eij prospere succedere non deberet. Unde statim iter redeundi sunt aggressi. 48 KZP, III, 347, s. 228; ChTP, III, 347, s. 260: Sed Lethowini sequentes dum venirent ad locum, ubi fratres posuerant insidias, unus missa sorte secundum ritum gentilitatis clamavit alta voce: „Cito revertamur, insidiae Theutonicorum sunt hic”. Quo audio dum Lethovini recederent, fratres de insidiis exilientes sequebantur. 49 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. II, s. 67; Di Kronike von Pruzinland, w. 25940–25941, s. 602: werfinde sîne spâne. 50 KZP, III, 241, s. 174; ChTP, III, 241, s. 200: Tandem dum revertentes essent in vicino, primus Lethovinus in acie missa sorte clamavit: „Vae nobi, male ibit negotium nostrum”. Quem capitaneus incrapavit, ut taceret. Ille autem non cessavit id ipsum clamare, quosque fratres cum sis de insidiis erumpentes insilirent. 45 78 Marek M. Pacholec nie losu przez osobę inną niż wódz, w dowolnym momencie, nie było niczym dziwnym i wyjątkowym. Mikołaj z Jeroszyna pisze o tym samym wydarzaniu: A gdy zbliżali się do miejsca, gdzie zasadzka się ukryła, Litwin, kroczący na przedzie, niewiadomo (?) czy ptak ku niemu leciał, czy diabeł łudził, wnioskował (z tego), jaki na niego los padnie, który okazał się takim, że niebawem w głos zakrzyknął: „Biada nam, biada, biada nam dzisiaj wszyscy razem zginiemy”51. Jednak nie ma tu rzucania losu, ale sugestia, że odczytał przyszłość z lotu ptaka, czy też z podszeptu diabła. Można jednak sądzić z wcześniejszego fragmentu, iż był zwiadowcą, strażą przednią – szedł na przedzie szyku. Zatem jako czata musiał być wyczulony na wszelkie niepokojące znaki. Takim niepokojącym syganłem mógł być ptak spłoszony przez czających się w zasadzce Krzyżaków. Doświadczony zwiadowca zorientował się w czym rzecz i krzykiem ostrzegł kompanów. Krzyżacy ukryci w zasadzce mogli to wydarzenie zinterpretować inaczej, przez pryzmat wiedzy o pogańskich i zabobonnych praktykach Litwinów. Oczywiście to tylko próba interpretacji wydarzenia i nie ma żadnej pewności, że tak było. Litewski zwiadowca mógł być w pełni przekonany o wieszczym charakterze ptaka, którego dostrzegł. Możliwe również, że nie było żadnego ptaka tylko jak pisał Dusburg „rzucanie losu”, a w każdym razie ukrytym w zasadzce Krzyżakom mogło się tak wydawać. Aby rzucić losy należało zejść z konia i przyklęknąć. Można zatem spekulować, iż to co Krzyżakom się wydawało rzucaniem losów było zwykłym „czytaniem” tropów przez zwiadowcę. Dostrzegł on coś niepokojącego i aby się upewnić oraz dokładniej zbadać ślady zszedł z konia i przyklęknął. Przekonał się, że na drodze litewskiego oddziału są ślady, których w jego mniemaniu być nie powinno i wszczął alarm. Niewykluczone, że krzyżacy rzucaniem losu, czy „podszeptem diabła” tłumaczyli sobie odkrycie zastawionej przez nich pułapki. Przecież byli przekonani o tym, iż zasadzka jest tak dobrze przygotowana, że nie da się jej dostrzec. Warto jednak pamiętać, iż nawet jeśli owa pułapka została odkryta wskutek doświadczenia zwiadowcy, to absolutnie nie wyklucza stosowania przez Bałtów wróżb w trakcie działań wojennych. Wszak kronikarze podkreślają, iż Litwini rzucają los zgodnie z ich pogańskim zwyczajem. Ów zwyczaj z pewnością istniał i musiał Krzyżakom być znany, wszak na tej wiedzy oparli opis wydarzeń z zasadzki. Ich interpretacja, słuszna czy nie, w tym jednostkowym przypadku musiała mieć jakieś kulturowe podstawy. Wróżenie z ptaków z całą pewnością u Prusów istniało. Mierzyński daje opis znaczenia takich ptasich wróżb. Orły, kruki i sępy były złym znakiem, zapowiadały niepokój. Pożary i szkody wszelkie zapowiadały sowy, kanie i jaskółki. Natomiast dobre wróżby przynosiły dzięcioły, bociany, żurawie, gołębie i słowiki. Wrony wieszczyły zmiennie w zależności od okoliczności. Szczegółowe znaczenie wróżby odczytywano z odgłosów ptasich i strony, z której było je słychać. 51 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. II, s. 65; Di Kronike von Pruzinland, w. 19386–19396, s. 528: Und dô sî nêhetin der stat, / dâ dî lâge was gesat, / inweiz waz vogils kegen in vlôc, / odir ob der tûvil troc / den vordirstin Littouwin, / wen daz er wold î schouwin, / wî im gevîle dâ sîn lôz, / daz sich im ouch alsô vorschôz, / daz er zuhant vil lûte schrê: / „Wê uns, wê uns, hûte wê, / wir sin allintsam vorlorn”. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 79 Prawa strona oznaczała powodzenie i pomyślność52. Jak podaje Jan z Posilge, w 1370 r. Kiejstut i Olgierd wtargnęli na Sambię, kierując się w ich mniemaniu pomyślną wróżbą z przelatującego dzięcioła, jednak dla Litwinow wyprawa skończyła się przegraną bitwą pod Rudau53. Ciekawą analogię można dostrzec z znaczeniu stron – lewa, prawa. Przy wróżbie z ptaków, jak i wróżbie z użyciem konia, prawa strona miała pozytywny wydźwięk. Dla porządku warto jeszcze dodać zapis Tacyta o wróżeniu z ptaków u Germanów: Znają i tu wróżby z głosów oraz lotu ptaków54. Jak widać powstaje tu kolejna analogia i zbieżność tradycji świata barbarzyńskiego. Do „szybkich wróżb” można zaliczyć również popularne wśród Bałtów55 wróżenie z kości łopatkowej zwierzęcia. W Kronice liwońskiej rymowanej czytamy: Patrząc na kość od łopatki, doznał w sercu wielkiego bólu. I rzekł: Litwini cierpią biedę, brat mój zabity; wojsko stało w moim dworze od wczora do dnia dzisiejszego. Kość już niejednego okłamała, Lengewina jednak nie oszukała. Jak podług swej wiary przepowiedział, tak też się stało56. Jest to opis wydarzeń z 1243 r. Lengewin – litewski możny, kunigas, wywróżył sobie nieszczęście z kości łopatkowej. Musiał być doświadczonym wróżbitą, gdyż się nie omylił, jak wielu innych. Wróżba ta nie była zbyt skuteczna, lecz Bałtowie kładli to na karb nieumiejętnego odczytania wróżby: kość już niejednego okłamała, natomiast nie podważali wiary w autentyczną i magiczną moc tychże wróżb. Niewątpliwie lud wierzący w siłę wróżb, wierzył również w omeny. Przykładem takiej wiary może być zachowanie Wieletów (Luciców), którzy zabierali ze świątyni Swarożyca w Radogoszczy na wyprawę sztandary z wizerunkami pogańskich bogów: Lucicy tymczasem wrócili zagniewani i skarżyli się na to, iż obrażono ich boginię. Albowiem jeden z ludzi margrabiego Hermana przebił kamieniem jej wizerunek na sztandarze. Kiedy jej kapłani donieśli o tym ze skargą cesarzowi, otrzymali jako odszkodowanie dwanaście talentów. A kiedy Lucicy usiłowali przeprawić się koło grodu warownego Vurcin przez silnie wezbraną Muldę, stracili drugi obraz bogini wraz z doborowym oddziałem pięćdziesięciu wojowników. Pod wpływem tak złej wróżby pozostali wojownicy chcieli po powrocie do domu, za namową złych ludzi, wystąpić ze służby cesarza, lecz przywódcy odwiedli ich od tego na wspólnie odbytym zgromadzeniu57. Wizerunki bóstw, które mają 52 A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 84–85. A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 120. 54 Germania, X, s. 69; ibidem, s. 68: Et illud quidem etiam hic notum, avium voces volatusque interrogare. 55 A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 116. Pisze za Praetoriusem o Nadrowach stosujących tą wróżbę. 56 Tłum. za A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 116; Livländische reimchronik, w. 3021–3030, s. 70: An ein schulderbein er sach, / des quam sîn hertze in ungemach. / Er sprach: „die Littowen liden nôt, / mîn brûder ist geslagen tôt. / Ein her in mîme hove lac / sint gestern biz an diesen tac”. / Daz bein hât manchen sint gelogen. / Lengewin was doch unbetrogen: / als er dâ vor hatte gesehen / nâch sînem gelouben iz was geschhen. 57 Kronika Thietmara, VII, 64, s. 209; Thietmar von Merseburg, VII, 64, s. 477–478: Sed Liutici redeuntes irati dedecus dee sue illatum deae suimet illatum queruntur. Nam haec in vexillis formata a quodam Herimanni marchionis socio lapide uno traiecta est; et dum hoc ministri eius imperatori dolenter retulissent, ad emendationem XII talenta perceperunt. Et cum iuxta Vurcin civitatem Mildam nimis effusam tran53 80 Marek M. Pacholec dla Wieletów duże znaczenie; są znakiem drużyny, dodają otuchy, są symbolem opatrzności ich bogów, mają wymiar magiczny. Ich zniszczenie poczytywane jest za zły omen – oto wyznawcy tracą moc boskiej opieki przed wrogiem, lub bogowie przestają sprzyjać tym, którzy się związali z wyznawcami Boga chrześcijan. W każdym razie zwycięstwo jest niepewne. Omen ten mógł skutkować nawet konsekwencjami politycznymi (zerwanie układu, wystąpienie ze służby). Tu jednak wodzowie są mniej zabobonni. Z dowodów pośrednich można domniemywać, że Prusowie zabierali na wyprawy wojenne wizerunki bogów. Miało to zapewnić im nieustanną opiekę i pomoc boską. Pośrednią wiadomość, zresztą bardzo niejasną i rodzącą wiele wątpliwości, przekazuje Tacyt pisząc o Estach Czczą Matkę Bogów. Jako oznakę tych wierzeń noszą na sobie coś w kształcie dzika, co niczym broń czyni czciciela bogini bezpiecznym nawet pośród wrogów, chroniąc go przed wszelkimi niebezpieczeństwami58. Z całą pewnością jest tu mowa o jakichś znakach czy symbolach darzonych religijną estymą, które mają ochronne właściwości. Mogą to być sztandary, rzeźby, malowidła na tarczach, wisiory i amulety na szyję. Na podstawie tego zapisu trudno jednoznacznie rozstrzygnąć czym były wspomniane „coś w kształcie dzika”. Pewne światło na ten problem mogą rzucić inne przekazy źródłowe. Według Tacyta Germanie wierzyli w obecność swego boga w obozie: Do walki niosą wizerunki i pewne znaki wzięte z gajów59. Podobny obraz wyłania się z kroniki Thietmara, który opisując świątynię Swarożyca w Radogoszczy wspomina przy okazji o sztandarach zabieranych ze świątyni na wojnę: znajdują się tam również sztandary, których nigdzie stąd nie zabierają, chyba że są potrzebne na wyprawę wojenną, i wówczas niosą je piesi wojownicy60. Co do faktu, iż na sztandarach są wizerunki ich bogów, nie ma żadnej wątpliwości. Pisze o tym Thietmar w kilku innych miejscach swej kroniki: Lucicy, którzy wkroczyli za poprzedzającymi ich w pochodzie bożkami61. I kolejny fragment potwierdzający, iż „wizerunki bogów” są tożsame ze „sztandarami”: Lucicy tymczasem wrócili zagniewani i skarżyli się na to, iż obrażono ich boginię. Albowiem jeden z ludzi margrabiego Hermana przebił kamieniem jej wizerunek na sztandarze62. Biorąc pod uwagę dotychczas wykazane zbieżności kulturowe świata barbarzyńskiego (tradycja wróżb na wiecach, rzucanie losów, wróżenie z użyciem konia i włóczsire voluissent, deam cum egreio L militum comitatu alteram perdidere. Tam malo omine residui domum venientes a servicio caesaris se malorum instinctu abalienare nituntur; sed habito post communi suimet placito a prioribus suis convertuntur. 58 Germania, XLV, s. 95; ibidem, s. 94: Matrem deum venerantur. Insigne superstitionis formas aprorum gestant: id pro armis omniumque tutela securum deae cultorem etiam inter hostis praestat. 59 Germania, VII, s. 67; ibidem, s. 66: Effigiesque et signa quaedam detracta lucis in proelium ferunt. 60 Kronika Thietmara, VI, 23, s. 131; Thietmar von Merseburg, VI, 23, s. 303: Vexilla quoque eorum, nisi ad expeditionis necessaria, et tunc per pedites, nullatenus moventur. 61 Kronika Thietmara, VI, 22, s. 130; Thietmar von Merseburg, VI, 22, s. 302: Liuzici […] sotiantur, deos suimet precedentes subsequuti. 62 Kronika Thietmara, VII, 64, s. 209; Thietmar von Merseburg, VII, 64, s. 477–478: Sed Liutici redeuntes irati dedecus dee sue illatum deae suimet illatum queruntur. Nam haec in vexillis formata a quodam Herimanni marchionis socio lapide uno traiecta est. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 81 ni, wróżenie z lotu i śpiewu ptaków, hodowanie w świętych gajach „wróżebnych” koni) można zakładać, iż u Prusów również istniał zwyczaj zabierania w bój wizerunków bogów. Kolejną, choć słabą, przesłanką morze być rzeźba z kapitelu kolumny w infirmerii zamku malborskiego. Wśród uwidocznionych tam walczących Prusów jest wojownik dzierżący proporzec. I tu warto zadać pytania. Czy rzeźbiarz widział osobiście pruskie wojsko, czy też opierał się na ustnych przekazach i własnych wyobrażeniach? Ów Prus jest pieszym żołnierzem, a znak, który trzyma w ręku przypomina raczej proporzec rycerski, choć woj na nobila/rycerza nie wygląda – walczy pieszo. Może być zwykłym chorążym, a sztandar, który trzyma wcale nie musi zawierać boskiego wizerunku. W każdym razie źródła z czasu podboju plemion pruskich nie wspominają o jakimkolwiek sztandarze, proporcu, czy znaku, pod którym by Prusowie szli do boju, jednak na rzeźbie taki widnieje. Zatem mimo milczenia kronik w sprawie sztandarów nie znaczy, że Prusowie ich nie używali. Biorąc to pod uwagę i wcześniej przytoczone analogie germańskie i słowiańskie można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że Prusowie zabierali wizerunki swych bogów na pola bitewne. Ofiary składano bogom nie tylko przed wyprawą wojenną. W trakcie wojny również. Chodziło o uzyskanie dodatkowej pomocy w walce, w chwilach krytycznych. Dusburg opisując pruskie oblężenie zamku w Bartoszycach daje temu pośredni dowód. Oblężenie było dużym starciem. Wedle kroniki broniło się 400 zbrojnych, Prusów zaś było 1300. Nadto napastnicy używali machin oblężniczych i umocnili swoje pozycje trzema szańcami. Podczas oblężenia jednym z kluczowych momentów była zażarta bitwa z Prusami o ich ofiarne naczynie: w kotle tym zgodnie z ich rytuałem Prusowie mieli zwyczaj gotować jadło ofiarne. Naczynie musiało być ważne, gdyż rozgorzała zacięta bitwa [po której] bracia siłą zdobyli kocioł63. Widać z tego, że skoro mieli kocioł ofiarny, to składali podczas oblężenia bogom ofiary ze zwierząt. Zabijano je i przyrządzano z nich posiłek w specjalnym naczyniu. Ofiarne jadło spożywano wspólnie. Kocioł musiał być sporych rozmiarów, a przynajmniej na tyle duży, aby zbrojni zakonni mogli dostrzec go zza obwarowań bartoszyckich. Wszak bitwa o kocioł wynikła z ich inicjatywy. Gdy zobaczyli, jak Prusowie przenoszą go z jednego szańca na drugi, to postanowili go zdobyć, licząc przy tym, że jego utrata złamie w napastnikach bojowego ducha. Zatem najprawdopodobniej kocioł musiał mieć dla Prusów duże znaczenie, choć nie kluczowe. Mimo utraty naczynia duch bojowy w nich nie upadł. Kocioł jako mitologiczny przedmiot występuje w licznych mitach Wysp Brytyjskich. Owe kotły mają swe indywidualne właściwości. Jedne uśmiercają, inne obdarowują natchnieniem, mądrością lub życiem. Ogólnie przyjmuje się, iż owe naczynia w wyniku zakorzeniania się w społeczeństwie chrześcijaństwa nabierały nowych cech, ewoluowały – ostatecznie stając się legendarnym św. Graalem64. Niewątpliwie kotły obrosłe mitami mają swój rzeczywisty pierwowzór w religijnych tradycjach Celtów. 63 KZP, III, 120, s. 115; ChTP, III, 120, s. 131: in quo Prutheni consecrata secundum ritum ipsorum decoquere consueverunt, bellum magnum [po której] fratres [...] caldarium violenter obtinuerunt. 64 J. i C. Matthews, op. cit., s. 122. 82 Marek M. Pacholec Ze źródeł znane są też inne przypadki zabiegów magicznych mających na celu zapewnienie sobie powodzenia w boju. Honoriusz III w swej bulli z 15.VI.1218 r. przekazuje informacje o Prusach, którzy zabijają jeńców i maczają w ich krwi dzidy i miecze, w przekonaniu, iż przyniesie to powodzenie w wyprawach wojennych65. Zupełnie odosobnionym i jednostkowym jest przypadek opisany w kronice Henryka Liwońskiego. Estonowie wyrywają serce Hebbusowi – duńskiemu staroście, pieką je i spożywają w celu dodania sobie mocy i sił witalnych swych wrogów – chrześcijan. Dzieje się to w 1222 r.66 To jedyny taki przypadek odnotowany w kronikach. Zatem należy być ostrożnym i nie uogólniać go na wszystkich Bałtów. Wódz odgrywał na polu walki niepoślednią rolę. Nie była ona związana jedynie ze sferą dowodzenia i planowania militarnych posunięć. Z wielu przykładów zawartych w kronikach wyłania się bardzo wyraźny obraz postawy wojska w obliczu wroga w zależności od osoby wodza. Najwięcej przykładów opisuje postawę i śmierć wodza na polu walki oraz jej skutki. Dusburg pisze o Pyopso, wodzu Warmów oblegających Bałgę: Pyopso […] przeszyty strzałą pewnego brata padł na ziemię i ducha wyzionął. Przestraszeni tym wydarzeniem Prusowie nie wykonali zadania i wycofali się67. Podobnie przy oblężeniu Kowalewa przez Bartów i ich wodza Diwana: brat Arnold Krop wystrzelił strzałę z kuszy i przeszył nią szyję wspomnianego Diwana. Kiedy ten zmarł, pozostali Prusowie nie wypełnili zadania i wycofali się68. Widać wyraźnie, iż osoba wodza jest kluczową postacią w boju. Bez niego żadne zadanie, choćby najpewniejsze zdaje się być dla Prusów niewykonalne. Nie tylko śmierć wodza, lecz nawet wyeliminowanie go z walki powoduje gwałtowny upadek morale w szeregach wojska. Za przykład niech tu posłuży Diwan, który ze swym oddziałem 13. ludzi ścigał odział krzyżacki, który był wycieńczony ucieczką i trzyletnią obroną Wiesenburga: niezdolny do walki, jak pisze kronikarz. Diwan dogonił Krzyżaków, zaatakował, zabił trzech braci. Jednak w potyczce sam został ranny i zamiast kontynuować bój z dużą przewagą – wycofuje się: Diwana ciężko ranili, a ten wycofał się wówczas z walki, bracia zaś ze swoimi ludźmi w pokoju odeszli69. Podobnie Henryk Monte, przywódca Natangów zebrał wielkie wojsko i przybył na przedpola Królewca. […] Pewien sługa ranił rzeczonego Henryka. […] Osłabiony tą raną Monte nie wykonał zadania i wycofał się70. Również podczas oblężenia Welawy przez Litwinów ich dowódca został zabity bełtem z kuszy i mimo poważnej 65 A. Fischer, op. cit., s. 38; A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 125. A. Mierzyński, Źródła, t. I, s. 111. Za kroniką Henryka Liwońskiego. 67 KZP, III, 20, s. 56; ChTP, III, 20, s. 64: Pyopso […] et appropians cuiusdam fratris telo percussus in terram decidens expiravit, de quo facto alli perterriti infecto negotio recesserunt. 68 KZP, III, 165, s. 137; ChTP, III, 165, s. 157: frater Arnoldu Crop sagittans cum balista dictum Dywanum per collum transfixit. Quo mortuo alli infecto neotio recesserunt. 69 KZP, III, 117, s. 114; ChTP, III, 117, s. 129: non valentes ad bellum, Dywanum graviter vulneraverunt, et extunc cassavit a bello, et fratres cum suis in pace recesserunt. 70 KZP, III, 104, s. 109–110; ChTP, III, 104, s. 123–124: Henricu Monte Natangorum capitaneus congregatio magno exercitu venit ad campum Könnigsbergk [...] quidam famulus [...] dictum Henricum vulneravit. [...] De quo vulnere debilitatus cum exercitu suo infecto negotio retrocessit. 66 Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 83 przewagi Litwini w przerażeniu odstąpili od oblężenia71. Czy za taką postawą wojska coś się kryje? Dlaczego pozbawieni wodza woje tracą ducha bojowego? Dlaczego nie wybierają sobie kolejnego dowódcy, który ich poprowadzi? Może nieco rozjaśni ten problem opis wodzów germańskich sporządzony przez Tacyta. Daje on poniekąd odpowiedź dlaczego dowódca był tak istotny i nie spełniał jedynie roli przywódczej. Gdy przychodzi stanąć w szyku, hańbą jest dla naczelnika dać się przewyższyć w męstwie, hańbą dla drużyny nie dorównać w męstwie naczelnikowi. Już zaś na całe życie niesławę i hańbę przynosi, gdy ktoś przeżyje naczelnika i powróci z bitwy. Głównym wszak ich zobowiązaniem jest bronić go i strzec oraz uświetniać własnymi mężnymi czynami jego chwałę: naczelnicy walczą dla zwycięstwa, drużyna dla naczelnika72. Cały ciężar zwycięstwa spoczywa na barkach wodza. Łaski i przychylność bogów wcześniej uproszone ofiarami spływają na dowódcę i dopiero przezeń na resztę wojska, gdy jego zabraknie następuje brak boskiej pomocy. Rola wodza jest kluczowa, jak się zdaje nie tylko ze względu na aspekty militarne (dowodzenie), ale również ze względu na aspekty religijne, magiczne. Jest on łącznikiem między drużyną a bogami. Dlatego ważnym było, aby wódz był osobą wyjątkową, wzorem męstwa, odwagi i waleczności. Musiał się podobać bogom wojny. Wszak łaska bóstw wojny przez niego spływała na drużynę. Bez wodza nie ma zwycięstwa. Germanie wodzów [wybierają] podług męstwa. [...] wodzowie zaś raczej przykładem niż dzięki swej władzy – jeśli są w gotowości, widoczni, jeśli walczą przed szykiem – wzbudzając podziw zyskują posłuszeństwo73. Przykładem takiego wodza był Arminiusz, który zagrzewał do walki gestami, okrzykami i własnym przykładem – męstwem i ranami74. Wódz, jak pisze H. Łowmiański, był „duszą wojny”75. Mając te wnioski na względzie łatwiej będzie zrozumieć kolejny zapis z kroniki Dusburga, który zdaje się wyłamywać z dotychczas ukazanego schematu postępowania: śmierć wodza = panika i porażka wojska. Pogezanie z Sudowami i innymi plemionami z Prus […] podeszli pod zamek elbląski i przystąpili do ataku na niego; i byli tak skorzy do walki, że o mało nie zdobyliby przedzamcza, gdyby pewien człowiek zwany Wirtel nie przeszył włócznią ich dowódcy. Po jego śmierci w gniewie odjechali ku pewnemu gródkowi […]. Po krótkim szturmie zniszczyli go ogniem. [...] Potem, gdy zauważyli, że wszystko układa się po ich myśli, podeszli pod zamek Weklice […] i po długim zażartym szturmie oraz po zacieklej obronie […] obrócili go w popiół76. Tu mimo zabicia dowódcy 71 KZP, III, 122, s. 117; ChTP, III, 122, s. 132. Germania, XIV, s. 73; ibidem, s. 72: Cum ventum in aciem, turpe principi virtute vinci, turpe comitatui virtutem principis non adaequare. Iam vero infame in omnem vitam ac probrosum superstitem principi suo ex acie recessisse. Illum defendere, tueri, sua quoque fortia facta gloriae eius assignare praecipuum sacramentum est. Principes pro victoria pugnant, comites pro principe. 73 Germania, VII, s. 67; ibidem, s. 66: duces ex virtute sumunt [...] duces exemplo potius quam imperio, si prompti, si conspicui, si ante aciem agant, admiratione praesunt. 74 Tacyt, Roczniki, Ks. II, 17, [w:] Tacyt, Wybór pism, przeł. i oprac. S. Hammer, Wrocław, 1953, s. 34. 75 H. Łowmiański, Prusy – Litwa – Krzyżacy, Warszawa 1989, s. 66. 76 KZP, III, 169, s. 138–139; ChTP, III, 169, s. 159: Pogesani cum Sudowitis et aliias gentibus de Prussia [...] procedentes castrum Elbingense impugnawerunt et adeo infesti fuerunt, quod utique suburbium expu72 84 Marek M. Pacholec Prusowie nie załamują się, przeciwnie ogarnia ich gniew. Nie kończą działań zaczepnych, zdobywają pewien gródek i dalej zaciekle, czyli z odwagą i determinacją zdobywają i niszczą Weklice. Na początku zapiski mowa jest o Pogezanach, Sudowach i innych plemionach, którzy wspólnie atakują. Niewykluczone, iż przed rozpoczęciem działań zbrojnych wyłonili z pośród siebie na czas wyprawy głównodowodzącego. Ten jednak zginął przy zdobywaniu Elbląga. Wkrótce jednak dokonują wyboru nowego wodza. Mają z kogo wybierać, wojsko składa się z Pogezanów, Sudowów oraz innych plemion. Po wyborze wodza toczą dalszy bój, aż decydują się na atak na Weklice. Ważne jest tu owo gdy zauważyli, że wszystko układa się po ich myśli. Po krótkich walkach o nieznany nam gródek przekonują się, że nowemu wodzowi bogowie również sprzyjają. Dlatego też pełni zapału i ducha bojowego oraz nowej energii podeszli pod zamek Weklice […] i po długim zażartym szturmie oraz po zaciekłej obronie […] obrócili go w popiół. Dlaczego zatem we wcześniej opisanych przykładach walczący nie wybrali sobie nowego wodza i nie walczyli dalej? W celu wyjaśnienia tej odmienności w zachowaniu, kluczowym wydaje się przyjęcie założenia, iż dowódcą mógł zostać tylko ktoś wyjątkowy, może z odpowiedniego rodu, a wśród tamtego wojska takiego nie było. Upadek ducha bojowego i morale całych plemion z powodu utraty wodzów pokazują inne zapiski Dusburga. W rozdziale o spustoszeniu ziemi Skalowii czytamy: Gdy zatem prosty lud usłyszał, że wodzowie ich wojsk, którzy prowadzą wojny, uciekli, sami także poddali się wierze chrześcijańskiej77, lub Kiedy zabito wodzów i innych ludzi, którzy dowodzili walkami, Natangowie i Warmowie ponownie poddali się pod jarzmo wiary i braci78. Mamy tu podział społeczeństwa na „wodzów” i „prosty lud”. Ów prosty lud nie może spośród siebie wybrać wodzów, nie ma wśród nich takich, którzy są predestynowani do bycia wodzami. 4. Po wojnie – układy i przysięgi Gdy kończyła się wojna należało zawrzeć pokój lub przed wojną – sojusz. Pewność i trwałość traktatom i sojuszom w świecie chrześcijańskim nadawały przysięgi i dokumenty. Bałtowie mieli również obrzędy związane z polityką. Mieli swój system nadający moc porozumieniom politycznym. Również wiązali się przysięgą, lecz była ona wzmacniana przez różne rytuały. Najczęściej w źródłach podawany jest fakt przysięgania na moc bogów. Na Rusi w 907 r.: Olega i jego mężów wezwali do przysięgi wedle zakonu ruskiego, ci klęli się gnassent, si non quidam dictus Wirtel capitaneum ipsorum cum lancea transfixisset. Quo mortuo turbati recesserunt usque ad propugnaculum quoddam [...] post modicam impugnationem incendio destruxerunt [...]. Posthaec cum viderent sibi omnia ad votum succedere, accedentes ad castrum Wetritze [...] post longam et duram impugnationem et obsessorum virilem defensionem tandem in cinerem. 77 KZP, III, 188, s. 149; ChTP, III, 188, s. 171: Communis autem populus audiens, quod duces exercitus sui, per quos bellum gerebatur , recessissent, subiecit etiam se fidei Christianae. 78 KZP, III, 136, s. 123; ChTP, III, 136, s. 140: Occisis ergo capitaneis et aliis per quos bellum regebatur, Nattangi et Warmienses se fidei et fratribus iterum submiserunt. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 85 na oręż swój i na Peruna, boga swojego, i na Wołosa, boga bydła, i utwierdzili pokój79. U Dusburga: Diwan [...] przysięgał na moc swoich bogów80, również Giedymin złożył przysięgę na moc bogów81. Nieco szerzej rytuał przysięgi opisuje Marcin Murinius w Kronice mistrzów pruskich. Saimo, pierworodny Wejdewuta, legendarnego króla Prusów przysięga, iż dotrzyma nałożonych nań przez ojca zobowiązań. Postaci przywołane przez Muriniusa są legendarne, lecz nie to jest tu istotne, najważniejszy jest sam ryt przysięgi: Ślubuję pod karaniem boga mojego Perkuna, który mię ogniem swym niech zabije, jeśliż tego wszystkiego nie ziścię. Rzekł mu zaś Krywo Kryweito: Włóż rękę twoje na głowę ojca swego, a dotknij się dębu twych przemożnych bogów82. Obrzęd przysięgi ma swój ustalony ryt. Przysięgający wymawia głośno formułę wzywając bogów, aby go pokarali, gdyby nie dotrzymał przysięgi. Następnie kładzie dłoń na głowie tego, komu przysięga. Świadkiem jest kapłan. Gwarantem przysięgi są bogowie, których się przywołuje podczas obrzędu przez wypowiedzenie ich imienia i dotknięcie świętego drzewa, które jest ich symbolem. Dotykanie świętego drzewa jako gest symbolizujący łączności z bóstwem stojącym na straży przysięgi odnajduje też podobieństwa w kulturze chrześcijańskiej. Oto mający dotrzymać warunków pokoju Świętopełk przysięgał na świętą ewangelię Bożą, którą dotknął rękami83. Takie akcesoria, czy to drzewo, czy biblia, łączą niczym pępowina wierzącego z jego bogiem, wzmacniając tym samym moc przysięgi. U Łotyszy istniał obrzęd stosowany podczas zawierania przymierza, sojuszu, czy też pokoju. Roku 1212 między Litwinami i Łotyszami a Zakonem rozpoczęły się spory o barcie i pola dlatego Liwończycy i Litwini zawiązali między sobą spisek przeciwko braciom i potwierdzili swoje sprzysiężenie, pogańskim zwyczajem, depcząc miecze84. Nie ma tu wprawdzie nic o składanej przysiędze, ale wydaje się to dość oczywiste, iż musiały ją strony przymierza składać wobec siebie. Symbolika deptanych mieczy, jako narzędzi wojny wydaje się przejrzysta. Kuronowie, jak podaje w swej kronice Henryk Liwoński: gdy chrześcijanie zgodzili się na ten pokój, umacniają [go Kuronowie] rozlewem krwi, jak jest w zwyczaju pogan85. Zastanawiające jest, jak owe umacnianie pokoju rozlewem krwi mogło wyglądać? 79 Powieść minionych lat, [w:] Kroniki staroruskie, wyd. F. Sielicki, tłum. E. Goranin, F. Sielicki, H. Suszko, Warszawa 1987, s. 33. 80 KZP, III, 165, s. 136; ChTP, III, 165, s. 157: Dywanus [...] iuravit per potentiam deorum suorum. 81 KZP, III, 359, s. 232; ChTP, III, 359, s. 266: per deorum potentiam iuraverit. 82 M. Murinius, op. cit., c. 7, s. 21. 83 KZP, III, 39, s. 68; ChTP, III, 39, s. 77: iuravique ad sancta Dei ewangelia per eum corporaliter tacta. 84 Tłumaczenie własne. Henrici Chronicon Lyvoniae, s. 281: Unde Lyvones et Letti, recedentes a Teutonicis inter se coniuraverunt, et gladiorum calcatione coniurationem suam pagano, more confirmaverunt. 85 Tłum. za J. Powierskim, Grunwald 1410, s. 200; Henrici Chronicon Lyvoniae, s. 245: quam pacem consencientibus christiais, sicut mos est paganorum, sanguinis effusione stabiliunt. 86 Marek M. Pacholec Mierzyński podaje przykład przysięgi opisany w pieśniach niejakiego Piotra Suchewirta, bywającego na dworach rycerskich i możnych panów, którym układał pieśni o ich czynach. Od Suchewirta dowiadujemy się zatem, iż Kiejstut złożył królowi Węgier przysięgę na krwi86. Jak mogła wyglądać taka przysięga przybliża A. Mierzyński w oparciu o Chronikon Dubnicense, której autorstwo przypisuje się Janowi Mnichowi, będącemu zapewne naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń. Pierwszy akt przysięgi był de facto wróżbą mającą rozsądzić czy jest wolą bogów, aby Kiejstut złożył przysięgę. Ten akt Jan Mnich błędnie przyjął jako właściwą przysięgę. Właściwy akt przysięgi rekonstruuje A. Mierzyński na podstawie świadectwa rycerza de Sernegge87, który również był naocznym świadkiem przysięgi Kiejstuta. Oto jak wyglądała przysięga „na krwi”. Działo się to na równinie, na której był rozbity obóz. Zatem wszyscy mogli być świadkami przysięgi. Do dwóch wolnostojących drzew lub pali przywiązano czerwonego wołu w pozycji stojącej. Kiejstut będąc wróżbitą/ofiarnikiem cisnął w wołu nóż trafiając w arterię szyjną. Obficie trysnęła krew, co odczytano jako przychylność bogów dla złożenia przysięgi. Potwierdził to Kiejstut głośnym okrzykiem „Patrz na wołu, bóg z nami!”. Dopiero po tym pozytywnym wyniku wróżby następuje właściwy akt przysięgi. Kiejstut macza palce we krwi wypływającej z arterii i maże nią swoje czoło. Następnie Kiejstut lub jego pomocnik odcina głowę wołu i nieco ją odsuwa od tułowia, po czym brocząc we krwi przechodzi trzy razy między tułowiem a głową wołu wyrzekając słowa: „niech ze mną to samo się stanie, jeśli umowy nie dotrzymam”88. Mierzyński sugeruje, że wcześniej przytoczona procedura przysięgi z deptaniem mieczy odbywała się podobnie co z zabitym wołu i wypowiadano podobne słowa przysięgi89. Czyli miecze też deptano trzy razy wypowiadając przy tym przysięgę. Dla porządku przytoczę jeszcze jak wyglądała przysięga u Luciców. Thietmar pisze: układ pokojowy umacniają przez podanie prawicy i równoczesne wręczenie obciętego czuba włosów z wiązką trawy90. Co oznacza symbolika tego rytuału? Prawica u Germanów i Słowian to symbol władzy – ściskając sobie prawe dłonie strony łączą swą władzę, by wzmocnić układ. Wręczenie włosów to symbol gotowości oddania się w niewolę w razie zerwania układu, trawę z pobojowiska wręcza pokonany – jest to symbol gotowości odstąpienia swego terytorium. Z powyżej wymienionych przykładów wynika, iż rytuały polityczne miały swój określony przebieg. Po zakończeniu rozmów i omówieniu warunków porozumienia, zasięgano przez wróżbę opinii bogów co do planowanych działań. Następnie składano 86 A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 76; Historiae Hungaricae Fontes Domestici, Scriptores, vol. III Chronicon Dubnicense, wyd. M. Florianus, Lipsiae 1884, s. 161. 87 Heinrich Truschess von Diesenhoven, [w:] Scriptores Rerum Prussicarum, hrsg. T. Hirsch, M. Töeppen, E. Strehlke, Bd. III, Leipzig 1866, s. 420; A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 79–80. 88 A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 82. 89 A. Mierzyński, Źródła, t. II, s. 81. 90 Kronika Thietmara, VI, 25, s. 132; Thietmar von Merseburg, VI, 25, s. 304: Pacem abraso crine supremo et cum gramine datisque affirmant dextris. Kronika Thietmara, przyp. 127, s. 338. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 87 sobie wzajemną przysięgę, która była wzmacniana różnymi rytuałami w zależności od rodzaju porozumienia. Również na zakończenie działań wojennych Bałtowie składali ofiary bogom, w zależności od wyniku wojny – przebłagalne za niedotrzymane im przysięgi lub dziękczynne na sukces w boju. Dusburg pisze: Po zwycięstwie składają swoim bogom ofiarę i trzecią część tych wszystkich rzeczy, w których posiadanie weszli z tytułu zwycięstwa, oddają wspomnianemu Kriwemu, aby ten je spalił91, zaś Mikołaj z Jeroszyna: po zwycięstwie przynosili ofiary bożkom za pomyślność i wszystkiej zdobyczy część trzecią, którą im dało zwycięstwo, oddzieliwszy niebawem oddawali Criwemu, który ją na cześć bogów spalił92. Wspomnianego Kriwego należy traktować jako głównego kapłana plemiennego. To jemu wojownicy dostarczają po wyprawie 1/3 z wojennego łupu, aby ten ją spalił. Ofiarą dla bogów mógł być każdy element ze zdobyczy wojennej, nawet jeńcy. Dobitnie o tym świadczą kroniki. Wigand z Marburga pisze, iż w 1365 r. Litwini po udanym wypadzie zbrojnym poświęcają bogom krew byka i jeńca jednego, zwanego Hensel Neuenstein w ogień na ofiarę wrzucają93. Przy składaniu ofiar z ludzi istniała zasada losowania jeńca, który będzie oddany bogom w ofierze. Jako przykład niech posłuży zapis Dusburga o bitwie pod Pokarwis z 1261 r., którą wygrali Natangowie: Po tej rzezi Natangowie chcieli złożyć ofiarę bogom, rzucili zatem los pomiędzy Niemców wziętych tam do niewoli94. Kroniki nie podają, czy również losowano przedmioty, które miały być złożone w ofierze, czy też wybór był dokonywany świadomie przez wojowników, wodza lub kapłana. Wieleci składali ofiary takie jakie wskazał los: Gdy na wojnę ruszają, zawsze go [boga] pozdrawiają; gdy szczęśliwie z niej powracają, czczą go należnymi darami i przez los i przez konia […] pilnie badają jaką ofiarę stosowną winni kapłani złożyć bogom. Niemy gniew bogów łagodzą ofiary z ludzi i bydła95. Brak jednak szczegółów z jakiego zakresu ofiara była losowana (dobra zdobyczne, inwentarz ruchomy, jeńcy). Nie znamy też szczegółów procedury losowania. 91 KZP, III, 5, s. 46; ChTP, III, 5, s. 53: Post victoriam diis suis victimam obtulerunt et omnium eorum, quae ratione victoriae consecuit erant, tertiam partem dicto Crive praesentaverunt, qui combussit talia. 92 Tłum. za A. Mierzyńskim, Źródła, t. II, s. 61; Di Kronike von Pruzinland, w. 4109–4115, s. 349: swn sî gesigit hâtin, / daz sî ir opfir tâtin / den abgotin durch ir heil, / und al der habe dritt teil, / dî in zûval des sigis gab, / wart von in geteilit ab / und geantwortit Criwin sân. 93 Tłum. za E. Raczyńskim, Chronikon seu Annales Wigandi Marburgensis, ed. J. Voigt, E. Raczyński, Poznań 1842, s. 155; Die Chronik Wigands von Marburg, hrsg. T. Hirsch, [w:] Scriptores rerum Prussicarum, hrsg. T. Hirsch, M. Töeppen, E. Strehlke, Bd. II, Leipzig 1863, s. 549: sacrificantes Diis sanguinem thauri, et quendam, vocabulo Hensel Neuwenstein in ignem proiciunt et sacrificant. 94 KZP, III, 91, s. 102; ChTP, III, 91, s. 116: Post hanc caedem Nattangi volentes victimam diis offere sortem inter Theutonicos ibi captos. 95 Kronika Thietmara, VI, 25, s. 131; Thietmar von Merseburg, VI, 25, s. 304: Hanc ad bellum properantes salutant, illam prospere redeuntes muneribus debitis honorant, et, quae placabilis hostia diis offerri a ministris debeat, per sortes ac per equum, sicut prefatus sum, diligenter inquiritur. Hominum ac sanguine pecudum ineffabilis horum furor mitigatur. 88 Marek M. Pacholec Jako ciekawostkę, nie odnajdującą zbieżności w kulturze Bałtów i jednocześnie trudną do sklasyfikowania w przyjętym schemacie wywodu, przedstawię obrzęd odbywany u Germanów. Tacyt pisze: Rodzaj widowisk mają jeden i wszędzie ten sam: nadzy młodzieńcy, dla których jest to rozrywką, skacząc rzucają się pomiędzy miecze i najeżone framee. Ćwiczenie zrodziło biegłość, biegłość – sztukę, jednak nie dla zysku czy zapłaty; nagrodą za najbardziej nawet śmiały wyczyn jest zadowolenie widzów96. W objaśnieniach do tego zapisu znajduje się informacja, iż jest to „taniec sakralny”97, rytualny taniec poświęcony bogom wojny. Można się jedynie domyślać, iż wspominani młodzieńcy to jeszcze tacy, którzy nie zetknęli się z wrogiem w boju. Dzięki temu obrzędowi mogą udowodnić swe męstwo i odwagę – jest to substytut boju. 5. Podsumowanie Prusowie przed wojną zbierali się na wiecach, na których decydowano o wojnie lub pokoju. Te szczególne wiece zwane były „wiecami z żelazem”. W celu podjęcia decyzji ofiarnik przez wróżby badał wolę bogów i ich przychylność dla samego wiecu. Następnie kolejnymi wróżbami sprawdzał czy podjęte przez wiec decyzje odniosą pozytywny skutek i czy bóstwa będą sprzyjać ich realizacji. Wróżono różnymi sposobami. Jednym z nich było złożenie krwawej ofiary wróżebnej. Przeznaczano na ten cel dzika, byka, kozła lub świnię – w kolorach czarnym lub czerwonym. Ofiarnik rzucał nożem lub włócznią w zwierzę unieruchomione między wbitymi palami lub drzewami i wróżył z upływu krwi. Znakiem była siła z jaką tryskała krew – im silniej tym lepsza wróżba. Również badanie układu i stanu wnętrzności należało do sposobów wieszczenia. Do bezkrwawych wróżb zaliczało się natomiast rzucanie losów. Polegało ono na rzucaniu kilku (trzech?) małych, płaskich drewienek, mających różniące się dwie strony. Wynik wróżby odczytywano z układu rzuconych losów/wiórków/drewienek. Nie wykluczone, że im więcej losów padło „dobrą” stroną, tym większe szczęście się zapowiadało. Kolejną bezkrwawą metodą były wróżby z konia, zwane hippomancją. W tym celu wykorzystywano specjalnie hodowane w świętych gajach konie, które darzono wyjątkową estymą. Koń musiał mieć ściśle określoną maść, zapewne w każdym z plemion pruskich inną. Dodatkowym niezbędnym akcesorium była włócznia wbita na drodze między kapłanem a koniem. Kapłan przywołując do siebie konia odczytywał wynik wróżby z tego, którą stroną koń minął włócznię, ewentualnie którą nogą koń zaczynał 96 Germania, XXIV, s. 81; ibidem, s. 80: Genus spectaculorum unum atque in omni coetu idem: nudi iuvenes, quibus id ludicrum est, inter gladios se atque infestas frameas saltu iaciunt. Exercitatio artem paravit, ars decorem, non in quaestum tamen aut mercedem: quamvis audacis lasciviae pretium est voluptas spectantium. 97 Germania, s. 133. Porównaj: Tacyt, Germania, [w:] Tacyt, Wybór pism, przeł. i oprac. S. Hammer, Wrocław, 1953, przyp. 139 objaśnia, iż jest to taniec poświęcony bogu wojny, którego pozostałości zachowały się na niektórych terenach Niemiec do XVII w. O framee pisze Tacyt: „noszą włócznie, zwane przez nich frameami, o wąskim i krótkim grocie, lecz tak ostrym i wygodnym w użyciu, że tą samą bronią walczą w razie potrzeby zarówno z bliska, jak i na odległość” – Germania, VI, s. 66–67. Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 89 iść. Lewa strona oznaczała niepomyślność, zaś prawa – pomyślność. W tej wróżbie koń był jedynie narzędziem, którego „dosiadało” bóstwo i nim powodziło. Kapłanem-ofiarnikiem-wróżem był ten, kto w danych okolicznościach cieszył się największym autorytetem. Jednocześnie miał on moc interpretacji wyników wróżb i orzekania jaka wola bogów z nich wynika. Po zakończeniu wróżb kapłan wzywał zgromadzonych wojów, aby złożyli przysięgę, iż 1/3 łupu wojennego oddadzą bogom i spalą w ofierze. Podczas działań zbrojnych Prusowie, przy podejmowaniu decyzji o charakterze militarnym, nie stronili od wsparcia się wróżbami. Nie wymagały one skomplikowanej procedury (jak w przypadku wiecu) – rzucenie losów, wiórków, obserwacja przyrody: nasłuchiwanie i obserwacja zachowania ściśle określonych gatunków ptaków (z której strony nadlatuje ptak lub, z której strony słychać jego śpiew etc.), szum wiatru. Powtarza się tu magiczne, rytualne znaczenie stron, lewa – porażka, prawa – sukces. W wypadku tych wróżb wieszczem mógł być każdy. W trakcie działań wojennych nie omieszkali stale dbać o opiekę swych bogów składając im ofiary. Do tego celu służyły również specjalne kotły, w których gotowano zapewne mięso ze zwierząt ofiarnych, a następnie je wspólnie spożywano. Naczynia te były istotnym elementem życia religijnego, na tyle dużą, iż Prusowie toczyli w ich obronie zaciekłe boje. Można domniemywać, iż Prusom na wyprawach wojennych „towarzyszyli” ich bogowie – na sztandarach lub pod innymi postaciami. Bliskość bóstw miała mieć szczególnie pozytywny wpływ na wynik bitew i potyczek. Jednak w przypadku uszkodzenia takiego wizerunku lub jego utraty, mogli poczytywać ów fakt jako zły omen, zapowiedź porażki. Również wódz pełnił na wojnie niepoślednią, pozamilitarną, magiczną rolę. Był on pośrednikiem między oddziałem a bóstwami, pomostem, po którym na wojowników spływała opiekuńcza moc bogów. Gdy zbrakło dowódcy, wojsko ogarniała panika, powodowana przeświadczeniem o utraconej, wraz z osobą wodza, opiece bóstw. Bez wodza zaprzestawano walki. Dowódca szedł do boju razem z oddziałem i był równie narażony na śmierć, jak jego towarzysze. Przez to Prusowie zbyt łatwo mogli ponosić porażki, pomimo nierzadko liczebnej przewagi. Po wojnie należało uregulować wzajemne stosunki walczących stron. Zawierano porozumienia, które wzmacniano przysięgami. Te miały określony rytuał. Zaklinano się na swój oręż i bogów zastrzegając, że w razie niedotrzymania przysięgi, spadnie na wiarołomcę gniew bóstw wzywanych na świadków. Umacniano też przysięgę rozlaniem krwi zwierzęcia ofiarnego i mażąc sobie twarz jego krwią. Przy zawieraniu porozumień deptano miecze na znak zawieszenia walk między układającymi się stronami. Innym aktem kończącym wojnę było złożenie bogom, zaprzysiężonej przed wyprawą/wojną, ofiary składającej się z 1/3 łupów wojennych, w tym również jeńców. Ofiarę z pośród jeńców wyłaniano w drodze losowania. Następnie całość palono prawdopodobnie w świętym gaju, a ofiarnikiem był kapłan, który przewodził wiecowi. 90 Marek M. Pacholec Die mit Krieg verbundenen pruSSischen religiös-magischen Riten Zusammmenfassung Magisch-religiöse Riten und Rituale begleiteten die Balten in allen Aspekten ihres Lebens. Die bekanntesten waren Begräbnisse und mit dem Ackerbau verbundene Rituale. Etwas schlechter erforscht ist die Sphäre der Riten und Rituale, die mit dem Krieg und einer im weiten Sinne verstandenen Politk verbunden sind. Zu den mit Krieg und Politik verbundenen Ritualen gehören die Stammesversammlungen, bei denen über Krieg und Frieden entschieden wurde und die als „Volksversammlung mit Eisen” bezeichnet wurden. Der Opferpriester erforschte durch Vorzeichen den Willen der Götter und ob sie der Stammesversammlung wohlwollend waren. Anhand weiterer Vorzeichen prüfte er dann, ob die Entscheidungen der Volksversammlung den Göttern gefielen. Das Wohlwollen der Götter wurde durch blutige Opfer – schwarz- oder rotfarbige wilde Tiere, Stiere, Bullen, Ziegenböcke oder Schweine – erforscht. Der Opferpriester las das Ergebnis der Weissagung aus der Art, wie das Blut floss oder wie die inneren Organe angeordnet waren. Zu den unblutigen Weissagungen gehörten das Werfen von Losen bzw. mehreren (drei?) kleinen, flachen Hölzchen. Das Ergebnis der Weissagung wurde aus der Position der geworfenen Lose/Späne/Hölzchen gelesen. Eine weitere unblutige Methode waren Weissagungen mit Hilfe eines Pferdes und Speeren (sog. Hippomantik). Bei dieser Weissagung wurden Pferde, die in heiligen Hainen gehalten wurden, benutzt, die eine genau definierte Farbe haben. Bei dieser Weissagung war das Pferd nur Instrument, das die Gottheit bestieg und lenkte. Opferpriester und Seher war derjenige, der sich in der gegebenen Situation der größten Autorität erfreute. Damit hatte er die Macht, die Ergebnisse der Weissagung zu interpretieren und den Willen der Götter zu verkünden, der sich aus ihnen ergab. Auch im Kampf nutzten die Prußen Weissagungen, wenn sie Entscheidungen militärischen Charakters trafen. Dies waren Weissagungen, die ohne komplizierte Prozeduren auskamen, wie das Werfen von Losen, Spänen und die Beobachtung des Fluges klar definierter Vogelarten. Während ihrer Kriegshandlungen suchten sie ständig den Schutz ihrer Götter, indem sie ihnen opferten. Man kann vermuten, dass die Prußen bei ihren Kriegszügen von ihren Göttern begleitet wurden – auf den Feldzeichen oder in anderer Form. Die Nähe der Götter sollte einen besonders positiven Einfluss auf die Ergebnisse von Schlachten und Gefechten haben Im Krieg hatte der Führer eine Schlüsselrolle. Er war die Verbindung zwischen der bewaffneten Abteilung und den Göttern, die Brücke über die die schützende Macht der Götter auf die Kämpfer überging. Wenn der Führer verschwand, erfasste Panik das Heer, da es überzeugt war, dass es mit dem Führer auch den Schutz der Götter verloren habe. Die Friedensschlüsse der Kriegsparteien nach dem Krieg und die bei dieser Gelegenheit geleisteten Eide folgten einem Ritual. Man schwor auf sein Schwert und die Götter, rieb sich das Gesicht mit dem Blut von Opfertieren ein und trat auf die Schwerter. Gleichzeitig wurde vereibart, dass auf den Meineidigen der Götter, die als Zeugen angerufen wurden, falle, falls er den Eid nicht halten sollte. Eine andere Art den Krieg zu beenden, bestand darin, dass man den Göttern, die vor dem Kriegszug versprochenen Opfer darbrachte, die aus einem Drittel der Beute einschließlich der Kriegsgefangenen bestanden. Von den Kriegsgefangenen wurden die Opfer durch Los bestimmt. Danach wurde vermutlich alles in einem heiligen Hain verbrannt, wobei der Opferpriester der Kaplan war, der die Volksversammlung leitete. Grzegorz Białuński Ród Pipina1 Postać Pipna ze względu na jej tragiczny los budziła dosyć duże zainteresowanie dotychczasowej historiografii. Znacznie mniej miejsca poświęcono jego rodowi. Na obrazie takim zaważył przekaz kroniki Piotra z Dusburga, w której oprócz rozbójniczej działalności w ziemi chełmińskiej i tragicznego końca Pipina, wspomniano tylko wiernego Zakonowi jego syna Mattona2. Tak było m.in. u Lucasa Davida3, Marcina Muriniusa4, Kaspra Schütza5 i Johannesa Voigta6, którzy na ogół ściśle trzymali się jego informacji, rzadko odwołując się do odmiennych szczegółów o Pipinie (Peypino) z późniejszej kroniki Szymona Grunaua. Ten zaś siedzibę jego lokalizował milę od Vogelsangu, w miejscu zwanym Waro. Działalność w ziemi chełmińskiej Pipin miał prowadzić aż dwa lata. Jego synem nie był Matto (Mato), jak podawał Dusburg, znany z udziału w bitwie nad Durbą, ten bowiem miał być Sambem rodem z Quednau, ale niejaki Macko, który miał walczyć dzielnie po stronie Zakonu w czasie pierwszego powstania Prusów. Wymienił ponadto niejakiego Meylino, który miał być synem siostry Mackonisa7. Siedziby Pipina w ziemi chełmińskiej długo nie potrafiono dokładnie wskazać. Za Kasprem Hennenbergerem powtarzano opinię o grodzie zwanym Schlem1 Artykuł powstał w ramach projektu badawczego sfinansowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nr N N108 251035. 2 Petrus de Dusburgk, Chronica terrae Prussiae, ed. J. Wenta, S. Wyszomirski, Monumenta Poloniae Historica. Nova series, t. XIII, Kraków 2007 (cyt. Dusburg), III, 7 i 84; zob. polskie wydanie: Piotr z Dusburga, Kronika ziemi pruskiej, tłum. S. Wyszomirski, wstęp i komentarz historyczny J. Wenta, Toruń 2004. 3 L. David, Preussische Chronik, hrsg. E. Hennig, Bd. II, Königsberg 1812, s. 60–61; Bd. III, Königsberg 1813, s. 17–18; Bd. IV, Königsberg 1813, s. 30, 32; jeziora Pipina nie potrafił zlokalizować, jego synowi występującym pod imieniem Macko (zamiast Matto) przypisał znaczną rolę w pierwszym powstaniu Prusów, wątpił też w jego tożsamość z Pomezaninem Macko, dzielnie walczącym w czasie bitwy pod Durbą. 4 M. Murinius, Kronika mistrzów pruskich, opr. Z. Nowak, Olsztyn 1989, s. 77. 5 C. Schütz, Rerum Prussicarum Historia, Gedani 1769, s. 45 (u niego Pupin). 6 J. Voigt, Geschichte Preussens von den ältesten Zeiten bis zum Untergange der Herrschaft des deutschen Ordens, Bd. II, Königsberg 1827, s. 220–221, 224, 434; Bd. III, Königsberg 1828, s. 185; autor wyraził pewne wątpliwości co do pruskiego brzmienia imienia Pipin, nie znał też lokalizacji jego grodu w rejonie Pigży. Za Grunauem i Davidem przypisał Mattonowi (u niego Macho lub Makko), synowi Pipina, dużą rolę w czasie pierwszego powstania pruskiego, jako wiernego stronnika Zakonu. Znał nadanie dóbr dla Macho z 1260 r. 7 Simon Grunau’s Preussische Chronik, hrsg. M. Perlbach, Bd. I, Leipzig 1876, s. 187, 215–217, 255. Matto miał być bratem S(k)lodo z Quednow, który także brał udział w bitwie nad Durbą. Szymon Grunau ewidentnie w tym miejscu pomieszał i sztucznie połączył różne postacie z kroniki Dusburga. Pruthenia, 2010, t. V, s. 91–112 92 Grzegorz Białuński mo (Slommo, Slemmo), położonym najpewniej nad Jeziorem Chełmżyńskim, ewentualnie nad Jeziorem Grodzieńskim (Grodno)8. Na okolice między Starym Toruniem i Grzywną wskazał Max Toeppen9, a ostatecznie położenie „jeziora Pipina” przy Pigży (Pipingesehe) ustalił Wojciech Kętrzyński10. Niewątpliwie ten ostatni dokonał przełomu w badaniach nad rodem Pipina. Choć jeszcze w pierwszej pracy błędnie uznał go za protoplastę możnego rodu Stangonów, zaś jego syna Mattona (Macho) za ojca Dytryka (Teodoryka) Stango właściciela ogromnych dóbr w Pomezanii11. Imię, nazwisko i herb otrzymać miał Matto od swojego ojca chrzestnego Hermana Stangona – brata komtura dzierzgońskiego Henryka Stangona12. W następnej pracy, opartej już na szerszej kwerendzie archiwalnej, udało się mu poprawnie ustalić genealogię rodu. Założycielem rodu był Pomezańczyk Pipina, jego synem wspomniany Matho-Herman, zaś wnukiem lub prawnukiem Gunto, właściciel dóbr w Gontach. Następnie Joduta syn Guntona przeniósł się w Ostródzkie, zaś jego siostry weszły w związki małżeńskie ze znanymi rodami m.in. Stangonów i Schilingsdorfów13. We wszystkich tych pracach nie podważano wiarygodności przekazu z kroniki Piotra z Dusburga o działalności wojskowej Pipina w ziemi chełmińskiej i posiadaniu tamże grodu w Pigży pod Toruniem14. Zastrzeżenia wniósł dopiero Stanisław Kujot, który odrzucił istnienie trzech pruskich grodów pod Toruniem. Wykluczał nawet imię Pipina, ale przyjmował, że był postacią rzeczywistą, która poniosła śmierć z rąk Krzyżaków, choć niewiadomo kiedy i gdzie15. Nie przyjął tych uwag Henryk Łowmiański. Jego zdaniem Pipin był to pomezański nobilis, który habitabat in quodam propugnaculo w pobliżu Torunia. Ten jego gródek znajdował się w ziemi podbitej przez Prusów, a zamiarem Pipina był rozbój na czele drużyny, bandy łotrzyków (cum multis infidelibus latrocinia exercens). W tym celu musiał posiadać ufortyfikowaną siedzibę16. O siedzibie Pipina w Pigży pisał też Józef Paradowski17. 8 C. Hennenberger, Erclerung der Preussischen grössern Landtaffel oder Mappen, Königsberg 1595, s. 137, 422; por. M. Praetorius, Deliciae Prussicae, oder Preussische Schaubühne, hrsg. I. Lukšaitė, Bd. II, Vilnius 2004, s. 492–493. 9 M. Toeppen, Historisch-comparative Geographie von Preussen, Gotha 1858, s. 239. 10 W. Kętrzyński, O narodowości polskiej w Prusiech Zachodnich za czasów krzyżackich, Pamiętnik Umiejętności w Krakowie, 1874, t. I, s. 134. 11 Ibidem, s. 164–166. Podobnie przyjmował R. von Flanβ, Geschichte Westpreuβischer Güter, Zeitschrift des historischen Vereins für den Reg.-Bezirk Marienwerder, 1885, H. 19, s. 37. 12 W. Kętrzyński, O narodowości polskiej, s. 180, w pracy tej nie wiązał jeszcze z Mattonem – Guntona i jego potomków (ibidem, s. 187). 13 W. Kętrzyński, O ludności polskiej w Prusiech niegdyś krzyżackich, Lwów 1882, s. 191–192, 360. 14 Ibidem, s. 53; idem, O narodowości, s. 164. 15 S. Kujot, Trzy grody pruskie w ziemi chełmińskiej, Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu, 1908, nr 4, s. 87–93. 16 H. Łowmiański, Studia nad początkami społeczeństwa i państwa litewskiego, t. II, Wilno 1932, s. 217. 17 J. Paradowski, Osadnictwo w ziemi chełmińskie w wiekach średnich, Lwów 1936, s. 108, 131. Ród Pipina 93 Do wątpliwości Kujota powrócił, a nawet je podbudował Janusz Bieniak18. Z kolei Jan Powierski ponownie uznał dużą wiarygodność przekazanych w kronice Piotra z Dusburga informacji, podtrzymując też prawdziwość przekazu o osieku Pipina nad jeziorem koło Pigży w ziemi chełmińskiej19. Ostatnio do postaci tej powrócił Jarosław Wenta, opowiadając się za wątpliwościami Kujota i Bieniaka. Jego zdaniem Dusburg źle osadził wydarzenia w miejscu i czasie. Należałoby je odnieść, częściowo zgodnie z wcześniejszą sugestią Bieniaka, do Pomezanii i najpewniej do okresu walk w czasie pierwszego powstania20. I. Pipin. Między Pomezanią a ziemią chełmińską21 O Pipinie dowiadujemy się z dwóch zaledwie źródeł – z kroniki Piotra z Dusburga oraz z tzw. Exordium ordinis Cruciferorum seu Chronica de Prussia dołączonego do Kroniki oliwskiej. Kronikarz krzyżacki napisał, że jak referunt quidam Prusowie mieli powyżej Torunia nad brzegiem Wisły (in litore Wisele) gród zwany Rogow, a poniżej w dolnym biegu jeszcze jeden gród w pobliżu obecnego castrum antiquum. Pomiędzy nimi pośrodku mieszkał nobilis de Pomesania Pippinus, posiadał umocnioną siedzibę (propugnaculo) nad jakimś jeziorem, które od jego imienia nazwano stagnum Pippini. Stąd dokonywał licznych rozbojów. Wreszcie Krzyżacy zaatakowali gród Rogow, który też zdobyli po tym, jak poddał im się dowódca grodu. Przeszedł on na stronę Zakonu, a nawet poprowadził ich wojska na drugi ze wspomnianych grodów, który został również zdobyty, a pijana załoga zabita. Ów dowódca, jak się następnie dowiadujemy, był wujem Pipina. Niedługo po opanowaniu obu grodów wydał on w ręce Krzyżaków również swojego siostrzeńca. Ci zaś powlekli go przywiązanego do końskiego ogona do Torunia i tutaj powiesili na drzewie. Rzecz działa się w czasie, gdy bracia zakonni mieszkali jeszcze na dębie22, czyli jak się obecnie przyjmuje w okresie ich pobytu w Starym Toruniu23. Od czasów S. Kujota wokół tej relacji rozgorzał spór, który wyżej po części zarysowano. Nie miejsce tutaj na pełną jego dokumentację, ale w zależności od uznania lub odrzucenia jej wiarygodności wypływają ważne wnioski co do początków rodu Pipina, 18 J. Bieniak, Studia nad dziejami ziemi chełmińskiej w okresie piastowskim, Rocznik Grudziądzki, 1970, t. V–VI, s. 53–67. 19 J. Powierski, Przekaz Dusburga o najazdach pruskich i przejściowej okupacji ziemi chełmińskiej; idem, Prussica. Artykuły wybrane z lat 1965–1995, t. II, Malbork 2005, s. 27–34. 20 J. Wenta, Pipin, [w:] Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, t. III, Gdańsk 1997, s. 431; idem, Od tradycji ustnej do tradycji pisanej na przykładzie Kroniki Piotra z Dusburga, [w:] Res Historica. Kultura piśmienna średniowiecza i czasów nowożytnych. Problemy i konteksty badawcze, red. P. Dymmel, B. Trelińska, Lublin 1998, s. 76–78. 21 Ten fragment o Pipinie z niewielkimi zmianami zob. też. G. Białuński, Prus Pipin, Echa Przeszłości, 2009, t. X, niestety artykuł ukazał się bez korekty autorskiej. 22 Dusburg, III, 7. 23 J. Powierski, Przekaz Dusburga, s. 27; najpewniej na przełomie 1231/1232 r., ibidem, s. 36. 94 Grzegorz Białuński jak też szerzej – co do problemu tzw. okupacji pruskiej ziemi chełmińskiej. Pełne ustosunkowanie się do tego zagadnienia wymagałoby odrębnej publikacji, zatem w tym miejscu poprzestanę na uzasadnieniu swojego zdania w oparciu o dotychczasową dyskusję. Rozpocznę od wysuwanych zastrzeżeń wobec tej relacji. Przykładowo S. Kujot uważał, że wiadomość o Pipinie nie była związana z resztą rozdziału o dwóch grodach, gdyż w tytule nie wspomniano trzeciego grodu. Tymczasem kronikarz rzeczywiście pisał tylko o dwóch grodach (castrum), do których najwyraźniej nie zaliczał siedziby Pipina, określając ją odrębnym i zapewne nieprzypadkowym mianem propugnaculum. Ponadto, jak już zauważył J. Powierski, informacje o dwóch grodach i Pipinie wzajemnie się przeplatają i wyraźnie stanowią zwartą jednolitą całość24. Wysuwano wątpliwość wobec tożsamości „jeziora Pipina” – Poppingissehe, Pipingesee, też Peppingsee i Pippinisse25 z Pigżą, jako nazwy wywodzącej się od polskiego rdzenia pop- („Popie Jezioro”), gdyż okolice te od 1242 r. były własnością kościelną26. Z punktu językoznawczego propozycja ta nie wyjaśnia końcówki -ing, która natomiast występuje w języku pruskim i jest odpowiednikiem polskiego patronimiku -ic27. Z kolei próba wyjaśnienia występującego u Dusburga związku imienia Pipina z nazwą jeziora od pruskiego Pepekte, Peypote jakoby oznaczającego ‘staw’, ‘sadzawkę’, nie znajduje potwierdzenia w dostępnych słownikach pruskich28. Przeważa zgodna opinia, że źródłem rozdziału była ustna tradycja (o czym wprost wspomina kronikarz) i to najpewniej tradycja rodu Pipina29, skoro dalej w tym samym rozdziale kroniki mowa jest o jego synu Mattonie, a skądinąd wiemy o jego dalszych potomkach aż po prawnuków Mattona30. Przeciwnicy relacji przyjmując jednak prawdziwość jednych informacji, odrzucają rzetelność innych, przy tym podkreślając „znaczenie pamięci genealogicznej i przechowywanie wiadomości o przodkach”31. Jak więc możliwe, aby potomkowie Pipina zapomnieli jego imię, rzeczywisty obszar działalności, a zwłaszcza miejsce jego śmierci, pamiętając o innych drobnych szczegółach, takich jak np. pijaństwo załogi jednego z grodów. Tym bardziej, że opis geograficzny sprawia, 24 Ibidem, s. 28. Zob. W. Kętrzyński, O narodowości, s. 134; Di Kronike von Pruzinlant des Nicolaus von Jeroschin, hrsg. E. Strehlke, Scriptores rerum Prussicarum, Bd. I, Leipzig 1861, s. 352. 26 S. Kujot, op. cit., s. 91. 27 J. Powierski, Przekaz Dusburga, s. 30–31; por. K.O. Falk, Uwagi o jaćwięskim substracie hydronimicznym na Suwalszczyźnie, Rocznik Białostocki, 1981, t. XIV, s. 33–34, tutaj dalsza językoznawcza literatura. 28 ‘Staw’, ‘sadzawka’ to Wurs (ūrs), por. M. Klussis, Bazowy słownik polsko-pruski, Vilnius 1999, s. 331, 340; R. Trautmann, Die altpreuβischen Sprachdenkmäler, Göttingen 1910, s. 466. 29 Por. S. Kujot, op. cit., s. 90; J. Powierski, Przekaz Dusburga, s. 29–30 (nie wyklucza innych źródeł); J. Wenta, Od tradycji, s. 76. 30 Die ältere Chronik von Oliwa, hrsg. T. Hirsch, Scriptores rerum Prussicarum, Bd. V, Leipzig 1874, s. 596–597; por. polskie tłumaczenie Kronika oliwska. Źródło do dziejów Pomorza Wschodniego z połowy XIV wieku, tłum. D. Pietkiewicz, wstęp i komentarz B. Śliwiński, Malbork 2008, s. 55–56. 31 J. Wenta, Od tradycji, s. 77. 25 Ród Pipina 95 prócz jednego szczegółu – o czym za chwilę – bardzo realistyczne i logiczne wrażenie (położenie Rogowa powyżej Torunia, a dalej w dolnym biegu Wisły castrum antiquum, gdzie rzeczywiście znajdujemy Starogród koło Chełmna, zgadza się też położenie in medio siedziby Pipina, identyfikowanej z Pigżą). Jeśli przyjmujemy tradycję rodzinną, to tym samym trudno oddzielić opowieść o dwóch grodach, skoro jeden z ich dowódców także należał do krewnych Pipina. Jedyną nielogiczność (może pozorną) w tej relacji stanowi usytuowanie grodu Rogow, który jest identyfikowany z Rogowem. Problem bowiem w tym, że osada ta położona jest nad Drwęcą, a nie nad Wisłą, choć też stosunkowo niedaleko od tej ostatniej. Jednak inne propozycje zupełnie odbiegają od realiów przekazanych przez Dusburga – Rogoźno leży nad Osą ( J. Bieniak32), zaś przesunięcie opowieści do rzekomego Rogowa koło Dzierzgonia i Starogrodu (Starego Targu) w Pomezanii jest zupełnie dowolne (również w kwestii chronologii)33. „Podobieństwo nazw niczego nie dowodzi” – jak to słusznie napisał J. Powierski – lepiej zatem „zawierzyć temu co stwierdza źródło”34. W przypadku Rogowa, o ile identyfikacja miejsca jest słuszna (a z danych Dusburga, poza nazwą rzeki, tak może wynikać), to najprościej można przyjąć albo rzeczywisty błąd kronikarza (raczej jego informatorów), mianowicie pomylenie Wisły z Drwęcą, również przecież dużej rzeki, co przy dosyć krótkim jeszcze pobycie Krzyżaków w słabo im znanej ziemi chełmińskiej jest dopuszczalne35. Albo, co wydaje się pewniejszym wyjaśnieniem, należy niedosłownie tłumaczyć zwrot in litore, zamiast „nad brzegiem” jako „w pobliżu”, tak jak go oddał Mikołaj z Jeroschina36. Przyjęcie wiarygodności tego opisu potwierdza też zarazem przejściową okupację części ziemi chełmińskiej przez Prusów37. To stanowiło jeden z głównych zarzutów 32 J. Bieniak, op. cit., s. 65. J. Wenta, Pipin, s. 431; idem, Od tradycji, s. 77. Osady Rogowo koło Dzierzgonia nie udało mi się zidentyfikować, podane przez autora odsyłacze wskazują na jakiegoś Ottona de Reckow, który był sołtysem tejże wsi na Pomorzu (najprawdopodobniej wsi Rajkowy koło Tczewa). Osada pod nazwą Rogowo nie występuje też w gruntownej pracy H. Wunder, Siedlungs- und Bevölkerungsgeschichte der Komturei Christburg 13.–16. Jahrhundert, Wiesbaden 1968, jak też w kompletnych wykazach podatkowych z XIV w. tego obszaru, por. Das Pfennigschuldbuch der Komturei Christburg, hrsg. H. Wunder, Köln 1969. Wątpliwe też jest skojarzenie Starego Targu ze Starym Grodem. W znanych mi źródłach średniowiecznych występowała wyłącznie nazwa Aldenmarkt lub Forum antiquum, natomiast nazwa w formie Starygród pojawiła się w 1629 r., por. prace cyt. powyżej oraz W. Kętrzyński, O narodowości polskiej, s. 150. Zresztą nazwa przemawia za określoną funkcją osady, która kłóci się z funkcjami grodu. W okolicy tej archeolodzy nie stwierdzili też śladów żadnego grodziska, por. ostatnio J. Stephan, Osadnictwo pruskie i kolonizacja krzyżacka w komturstwie Dzierzgoń, Studia Historica Slavo-Germanica, 2006–2007 (2008), t. XXVII, s. 69–89. 34 J. Powierski, Przekaz Dusburga, s. 33. 35 Ibidem, s. 32–34. 36 Di Kronike von Pruzinlant des Nicolaus von Jeroschin, s. 352: eine burc gelegin so bobin Torun der Wizlin nâ, Rogow hiz di burc alda. 37 W sprawie tej pozytywnie wypowiedział się ostatnio również archeolog – K. Grążawski, O tak zwanej częściowej okupacji ziemi chełmińskiej przez Prusów – głos w dyskusji, Pruthenia, 2008, t. III, s. 251–257, stwierdzając w podsumowaniu: „skłonni jesteśmy widzieć w tzw. okupacji ziemi chełmińskiej raczej 33 96 Grzegorz Białuński wobec wiarygodności tej relacji, gdyż stać miało w sprzeczności z innymi fragmentami kroniki Dusburga38. Przekonująca argumentacja J. Powierskiego zwalnia mnie od szczegółowego przedstawienia problemu. Powtórzę tylko za nim, że przyjęcie okupacji pruskiej najwcześniej latem 1231 r. i jej zakończenie w roku następnym znosi wszelkie sprzeczności39. Podsumowując, przy dosłownym odczytaniu relacji Dusburga nie znajdujemy w niej podnoszonych przez oponentów nielogiczności, a nawet pozornie ewidentnie pomyłkowe określenie położenia Rogowa można uznać za prawidłowe. Cała opowieść sprawia wrażenie spójnej i opartej na skrzętnie przechowywanej tradycji rodowej. Moim zdaniem w pełni zasługującej na zaufanie. Pipin pochodził zatem w warstwy możnych Prusów (nobiles) z Pomezanii. Około połowy 1231 r. wraz z częścią innych pomezańskich nobilów brał udział w akcji wojskowej w ziemi chełmińskiej. Przyniosła ona pewne sukcesy m.in. opanowano grody w Starogrodzie i Rogowie. W tym ostatnim dowódcą załogi został brat matki Pipina, nieznany z imienia. Pipin zaś wraz ze swoim oddziałem osiadł w jakichś pomniejszych umocnieniach nad jeziorem w okolicach późniejszej Pigży, której nazwa stanowiła pamiątkę po jego tutaj pobycie. Krzyżacy najpóźniej w 1232 r. kolejno opanowują pruskie umocnienia, do czego walnie przyczynił się krewny Pipina, dowódca załogi w Rogowie. Schwytany Pipin został przywiązany do końskiego ogona i przywleczony do Torunia (zapewne Starego Torunia). Tutaj powieszono go na drzewie. Pozornie inaczej o jego śmierci donosi drugie wspomniane wyżej źródło, czyli Exordium z Kroniki oliwskiej. Krzyżacy rozcięli mu brzuch i zmusili do biegu wokół drzewa, dopóki mu się na nim nie owinęły wnętrzności40. Moim zdaniem kronika ta uzupełnia tylko informacje Dusburga i podaje szczegóły dodatkowe od przywleczenia Pipina do powieszenia go (raczej jego zwłok) na drzewie. Ten zginął zapewne na skutek „kary kiszek”, ale powieszenie mogło być dodatkową karą, zarazem odstraszającą innych Prusów. Trudno inaczej wyjaśnić powstałe różnice, tym bardziej, że jak się za chwilę przekonamy, również autor Exordium znał pewne szczegóły z tradycji rodu Pipina i zasługuje na zaufanie. Tak okrutna śmierć była karą za bezbożne zamordowanie wielu chrześcijan, o czym wprost podaje Exordium41. Nie trzeba zatem uciekać się do wyjaśnień, że taka kara mogła dotyczyć tylko poddanych Zakonu i tym samym nie trzeba jej również przenosić w czasie do okresu pierwszego powstania pruskiego42. krótki epizod jej częściowego zawłaszczenia bez próby zorganizowania trwałego oporu, nie mówiąc o eksploatacji gospodarczej tego obszaru”. 38 J. Bieniak, op. cit., s. 63; J. Wenta, Od tradycji, s. 77; idem, Studien über die Ordensgeschichtsschreibung am Beispiel Preuβens, Toruń 2000, s. 211. 39 J. Powierski, Przekaz Dusburga, s. 36, tutaj dodatkowe przesłanki źródłowe np. relacja Tomasza z Zajączkowa o zajęciu przez Prusów umocnień pod Toruniem. 40 Die Chroniken von Oliva, s. 597. 41 Ibidem, s. 597: sic qui multos Christianos impie necauerat crudeliter fuit et miserabiliter interemtus. 42 J. Wenta, Pipin, s. 431. Ród Pipina 97 Pipin zginął pod Starym Toruniem około 1232 r. Zważywszy na to, że jego wuj był jeszcze w pełni sprawny, a on sam miał najpewniej jednego tylko syna, ewentualnie córkę (zob. dalej) musiał być w momencie śmierci stosunkowo młodym człowiekiem. II. Matto. „Wierny do śmierci” Pipin miał syna o imieniu Matto, którego Dusburg określił jako nobilis viri de Pomesania43. W przeciwieństwie do ojca był wiernym chrześcijaninem i aż do swojej śmierci gorliwie wspierał zakon krzyżacki44. Przykładem owej wierności zdaniem tego kronikarza był jego udział w bitwie nad Durbą w lipcu 1260 r., od której rozpoczęło się drugie powstanie Prusów. Matto został przy Krzyżakach do końca. Przebywając w otoczeniu dowódcy wielkiego marszałka w Prusach Henryka Botela proponował spieszenie wojsk, aby utrudnić ewentualną ich dezercję z pola bitwy45. Rady tej nie usłuchano, a wojska krzyżackie poniosły klęskę m.in. na skutek ucieczki części wojsk. Warto zwrócić uwagę na przebywanie Mattona w gronie dowództwa krzyżackiego, co podkreśla jego poważne znaczenie i zaufanie u Krzyżaków. Dodatkowe o nim informacje znajdujemy w Exordium dołączonym do Kroniki oliwskiej. Oprócz więc podkreślenia niezmiennego trwania Mattona w wierze autor dodał, że był on jedynym synem Pipina, a na chrzcie przyjął imię Herman46. Wszystko to świadczy moim zdaniem o rzeczywistym związaniu się Mattona-Hermana z zakonem krzyżackim. Najpewniej osierocony w bardzo młodym wieku znalazł się wśród grona młodzieży pruskiej wychowanej przez Zakon. O takich przypadkach stwierdza wyraźnie Piotr z Dusburga47. Z całą pewnością znał dobrze język niemiecki, o czym zaświadcza jego obecność i wypowiedzi w gronie dowódców krzyżackich. Najprawdopodobniej Matto nie zginął nad Durbą, w każdym razie kronikarze nic o tym nie wspominają. Pewną przesłanką, że ocalał z pogromu jest potwierdzenie mu licznych dóbr nadaniem datowanym na 1260 r.48 Dokładnej daty tego nadania nie znamy, ale jednoznaczne podkreślenie jego powodu w „dowiedzionej wierności” Mattona pozwala przypuszczać, że idealną ku temu okazją była właśnie owa bitwa. Poza tym czas po wybuchu powstania był najlepszym okresem, kiedy trzeba było zabezpieczyć wierność sojuszników pruskich. Wystawcą dokumentu był biskup pomezański Albert. Nadał on Mattonowi (Mathoni) prawo chełmińskie na jego dobra Trist, Trumpe i Sobis. Obowiązkiem pozostawała tylko służba rycerska oraz wnoszenie czyn- 43 Dusburg, III, 7. Ibidem. 45 Dusburg, III, 84. 46 Die Chroniken, s. 597. 47 Dusburg, III, 91. 48 Urkundenbuch zur Geschichte des vormaligen Bisthums Pomesanien, hrsg. H. Cramer, Marienwerder 1885 (dalej UBP), nr VI. 44 98 Grzegorz Białuński szu rekognicyjnego, w postaci 1 funta wosku i denara kolońskiego49. Było to typowe nadanie dóbr rycerskich. Powyższe nadanie poświadcza, że owe dobra Trist, Trumpe i Sobis Matto posiadał już przedtem. Nie wiadomo jednak, czy odziedziczył je po ojcu, czy też otrzymał je później. Spróbujmy określić ich położenie. Tutaj z pomocą przychodzi nam wspomniane nadanie z 1260 r., gdzie dosyć dokładnie opisano granice dóbr50. Stanowiły zwarty obszar położony między jeziorem Liwieniec (Liwencz), z którego wypływała rzeka Liwa, następnie granica biegła brzegiem rzeki w stronę jakiegoś bagna (w kierunku Sypanicy), tam w jego środku zaczynały się granice Tycza Stangona (obecnie Sypanica i Orkusz), potem granicę stanowiły dobra niejakiego Algaudisa (obecne okolice Rodowa i Gorowychów) oraz jeziora Noeapus51 i Dzierzgoń. Stąd granica biegła do punktu wyjścia przy jeziorze Liwieniec52. Opis ten wskazuje jednoznacznie na okolice dzisiejszych Gont. Potwierdza to nota ab extra przy dokumencie z 1260 r.: Gunthonis privilegium53, czyli przywilej Guntona, jak za chwilę się przekonamy potomka Mattona, od którego powstała nazwa późniejszych dóbr. Zastanawia zmiana nazw dóbr na Gonty (Gunten) co może być przesłanką za nie rodowym ich pochodzeniem. Czy wobec tego możemy wskazać inną siedzibę Pipina? Ewentualną ku temu przesłankę może dać kronika Szymona Grunaua. Określa on Mattona (u niego: Mackona) jako jedynego wiernego Krzyżakom Pomezanina w czasie pierwszego powstania Prusów. Dostarczał on żywności załogom krzyżackim w Elblągu, Starogrodzie (Althaus) i Toruniu, ale wkrótce potem umarł. Na łożu śmierci przywołał pewnych braci zakonnych, którym zapisał swój gród Cargey. Za jego przykładem na stronę Zakonu miało przejść 13 następnych pruskich panów grodowych54. Większość tych informacji Grunau niewątpliwie wydedukował na podstawie Dusburga, a przede wszystkim ze wzmianki o nieustraszonej obronie wiary chrześcijańskiej aż do śmierci Mattona55. Trudniej wskazać na źródło wiadomości o dostarczaniu żywności, przekazaniu grodu Cargey, jak też owych 13 pruskich panach grodowych. Czy są to przykłady na dowolne wymysły kronikarza, czy też jednak miały one jakieś podstawy źródłowe? W następnej części opisał on najazd Jaćwięgów i Natangów na gród Cargoy 49 Ibidem. Ibidem. 51 Obecnie trudno zidentyfikować. J. Powierski, Żuława Kwidzyńska i jej zaplecze osadniczo-własnościowe w Pomezanii na Pojezierzu Iławskim w średniowieczu (w świetle źródeł pisanych), [w:] idem, Prussica, t. II, s. 402, odczytuje to jako „miejsce”, tymczasem zwrot ad locum trzeba odczytać jako ad lacum, potwierdza to użycie tego samego zwrotu w stosunku do jeziora Dzierzgoń (ad locum [...] Sargen). 52 UBP, nr VI. 53 Ibidem. 54 Simon Gruanau’s, s. 215, przy okazji zamieścił też opowieść związaną z chrztem Mattona. Oto, gdy ten przyjmował chrzest był we władzy szatana, od którego uwolnił go wręczony mu wtedy krzyż. Informacje te prawie bez zmian podał znowu L. David, op. cit., Bd. III, s. 17–18, u niego przykładowo występuje 11 pruskich możnych. 55 Dusburg III, 7. 50 Ród Pipina 99 oraz na innych 13 grodów. Najazd ten połączył ze zniszczeniem szpitala przed Toruniem. Dowódcą Prusów miał być Meylino, siostrzeniec Mattona56. To ostatnie wydarzenie znamy z kart kroniki Piotra z Dusburga. W czasie drugiego powstania Prusowie (ale nie ma tutaj mowy o Jaćwięgach i Natangach, ani o imieniu przywódcy) zniszczyli poświęconą przez biskupa chełmińskiego Heidenryka (1246–1263) kaplicę przy szpitalu położonym poza murami Torunia57. Niestety na obecnym etapie badań nie jesteśmy w stanie ustalić ewentualnego źródła pochodzenia tych informacji i choć większość danych jest dobrze osadzonych w wydarzeniach skądinąd znanych, to resztę na razie trudno uznać za prawdziwą. Nawet fakty znane z innych źródeł są przez Grunaua dosyć luźno interpretowane i błędnie umiejscawiane w czasie. Warto jednak sprawdzić, czy gród lub dobra Cargay jest skądś znany. Dobra o takiej nazwie naturalnie nie występowały, ale spotykamy dobra o nazwie zbliżonej, mianowicie współczesne Girgajny (Girgeine, Girgeyn)58, co ważne położone w Pomezanii, choć w jej części zachodniej. Przypuszcza się, że okolice te zajmowała pomezańska ziemia Geria59. Tutaj na mocy traktatu dzierzgońskiego nakazano wybudowanie dwóch kościołów60. Ziemia była więc duża (aż dwa kościoły) i stosunkowo szybko schrystianizowana. Istotne jest też, że Girgajny znalazły się potem w ręku krzyżackim. W 1315 r. owe campum Girgeine zostało nadane niejakiemu Symekoni Prutheno61. Najbardziej zaskakujące okazuje się jednak to, że w granicach owego pola leżało jezioro Trumpe, a więc dokładnie tak jak nazwany był jeden z majątków trzymanych przez Mattona. Nieoczekiwanie zyskujemy poważny argument, że przekaz Szymona Grunaua zawiera, również w tych fragmentach nie potwierdzonych przez inne źródła, elementy wiarygodne. Rodzi się jednak pytanie, czy dobra Trumpe wzmiankowane w dokumencie z 1260 r. leżały w okolicy jeziora Gont62, gdzie przeniesiono nazwę związaną z rodem, czy też mamy wówczas do czynienia z opisem granic tylko części z trzech dóbr trzymanych przez Mattona? Na pierwsze rozwiązanie wskazuje użycie w dokumencie liczby mnogiej (Prima igitur granicia predictorum bonorum incipit [...])63, choć pojęcie „dobra, majątek” oddawany był w liczbie mnogiej, nawet jeśli dotyczył tylko pojedynczych dóbr. Wystarczy przyjrzeć się opisom granic dóbr tego czasu np. nieodległe dobra Sasiny graniczyły z bona nostrorum hominum de Colken, 56 Simon Gruanu’s, s. 216. Dusburg, III, 161, u Grunaua błędne imię biskupa (Johannes). 58 G. Gerullis, Die altpreuβischen Ortsnamen, Berlin–Leipzig 1922, s. 40. 59 R. Wenskus, Zur Lokalisierung, s. 384; H. Wunder, op. cit., s. 171, 198–199. 60 PU, I.1, nr 218. 61 PU, II.1, nr 130. 62 W. Kętrzyński, który przyjmował, że Trumpe oznaczało późniejsze dobra Trumieje (Trumpnia, Trumya), por. W. Kętrzyński, O narodowości polskiej, s. 165; taką identyfikację przyjmował też R. von Flanβ, op. cit., s. 37. 63 UBP, nr VI. 57 100 Grzegorz Białuński bona nostrorum hominum de Crekin i bona illorum de Surkapurn64. Poważniejsze wątpliwości budzi jednak kompetencja biskupa Alberta w nadawaniu dóbr poza swoim biskupstwem. Wobec tego, jak też wobec braku śladów jakichkolwiek defektów w dokumencie trzeba uznać, że chodzi tutaj jednak o nazwę używaną w okolicy Gont. Moim zdaniem, okolice Girgajn mogły być gniazdem rodowym, skąd przodkowie Pipina lub on sam emigrowali na zachód w okolice rzeki Liwy, przenosząc też nazwę Trumpe i zachowując poprzednie dobra. Jeśli uznajemy wiarygodność Grunaua w sprawie dóbr Cargay (Trumpe), należy też przyjąć, że po śmierci Mattona zostały one przekazane Zakonowi, a ten później nadał je w inne ręce, o czym wyżej wspomniano. Na koniec tych rozważań trzeba jeszcze wyjaśnić zmianę nazwy dóbr na Gonty. Tłumaczyłbym ją dwoma przesłankami, po pierwsze Matto pozostawił nieletnich synów, a po drugie po wielkim powstaniu pruskim zmieniło się na skutek nowych nadań środowisko sąsiedzkie65, które nie pamiętało Mattona, za to dobrze kojarzyło długowiecznego Guntona. Pewnej wiarygodności zyskuje też informacja o siostrzeńcu Mattona – dowódcy napadu pruskiego na dobra Cargay i kaplicę szpitalną pod Toruniem. Przekazanie Krzyżakom dóbr rodowych, jakimi jak sądzę były dobra koło Girgajn (Trumpe), mogło spowodować odwet współrodowców66. To pozwalałoby przyjąć istnienie siostry Mattona, jak też określić czas śmierci Mattona na około 1263 r., co uprawdopodabnia dalsze o nim milczenie w źródłach, jak też późne pojawienie się jego potomków. Oczywiście zdecydowanie należy podkreślić słabość przesłanek tych rozważań, choć zbieżność nazwy Cargay z Girgajnami i obecność tamże nazwy Trumpe pozwala przynajmniej z dużym prawdopodobieństwem przyjąć istnienie tamże dóbr rodowych. Trudno dokładniej zlokalizować w terenie dobra Trist, Trumpe i Sobis. Pewną wskazówką zdaje się być jednak wieś chłopska zwana Bobencz, Bobenicz67, którą posiadali potomkowie Mattona w obrębie dóbr w Gontach. Być może jej nazwa stanowiła zdefektowaną wersję pruskiej nazwy Sobis. Owe Bobenicz to późniejszy Titelshof, czyli Bartłówki, położone trzy kilometry na północny-zachód od Prabut, poniżej Gont. Zresztą w jej bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się wieś Sypanica (Sypenyn w 1242 r., potem Sypanicz), która jeszcze bardziej zdaje się nawiązywać do nazwy Sobis68. Można przypuszczać, że tak nazywał się cały obszar między wsią Bobenicz a Sypanicą. Z kolei jedna z dwóch pozostałych nazw Trumpe lub Trist musiała odnosić się do Gont. Zważywszy na prawdopodobnie rodową tradycję nazwy Trumpe skłaniałbym się ku jej identyfikacji z okolicami Gont. Brakuje natomiast przesłanek do bliższej lokalizacji 64 PU, II.1, nr 129. Por. M. Roman, Osadnictwo i stosunki własnościowe w Pomezanii biskupiej od końca XIII do połowy XV wieku, Zapiski Historyczne, 1972, z. 1, s. 31–32. 66 O pomyłce z dowódcą Rogowa raczej mowy być nie może, tego błędnie określał siostrzeńcem Pipina, Simon Grunau’s, s. 187, ale to w nieco podejrzanym świetle stawia ewentualny stopień pokrewieństwa Meylino z Mattonem. 67 PU, III, nr 465; UBP, nr LXIII, CXV. 68 Za tym opowiadał się już W. Kętrzyński, O narodowości polskiej, s. 165. 65 Ród Pipina 101 Trist, ale zdaje się, że mogły to być okolice późniejszych majątków należących do bratanków Guntona, czyli rejon między Gontami, Prabutami a Bobenicz. Matto był jedynym synem Pipina. Wychowany został w wierze chrześcijańskiej i do końca życia pozostał wierny zakonowi krzyżackiemu. Na chrzcie przyjął niemieckie imię Herman69. Brał udział w bitwie nad Durbą (1260), w czasie której wchodził w skład grupy dowódczej. To wskazuje również na jego doświadczenie i wcześniejsze zaangażowanie wojskowe w walce z pobratymcami u boku Krzyżaków. Za te zasługi otrzymał prawo chełmińskie na swoje dobra w biskupstwie pomezańskim. Dobra leżały w rejonie Prabut, gdzie powstał później majątek Gonty (wcześniej Trumpe?) i wieś chłopska Bobenicz (wcześniej Sobis?). Natomiast gniazdo rodowe zidentyfikowano z Girgajnami (pierwotnie Trumpe) zapewne położonymi w pomezańskiej ziemi Geria. Matto był przykładem Prusa w pełni oddanego nowym władcom (Zakonowi i biskupowi pomezańskiemu) i wiążącym z nimi swoją i rodziny przyszłość. Najprawdopodobniej zmarł już około 1263 r. III. Gunto. Lennik biskupów pomezańskich Z Exordium dołączonego do Kroniki oliwskiej wiemy, że Matto zostawił fideles filios et filias, nepotes et neptas et pronepotes et proneptas70. Jako pierwszy z jego potomków pojawił się Gunto (Gonthe). W 1289 r. świadkował na dokumentach biskupa pomezańskiego Henryka i kapituły pomezańskiej. Wpierw 3 lutego w nadaniu dla Prusa Kleca71, a dwa dni później w nadaniu dla Prusów: Naviera, jego synów Tulkoyta, Ludwika, Merona oraz syna ich brata Trunzcha72. W obu wypadkach chodzi o rodziny osiadłe w pobliżu – Klec pochodził z Kleczewa koło Prabut73, a Navier i jego synowie z Obrzynowa po drugiej stronie jeziora Dzierzgoń. Obok Guntona na dokumentach świadkowało wielu innych Prusów m.in. Tessim, właściciel nieodległego Cieszymowa Wielkiego i być może Pachutek. Wszystkich ich określono jako Prusów (Pruteni) oraz jako lenników biskupstwa. Ponownie zjawił się jako świadek w przywileju na dobra w Otłówku 25 stycznia 1291 r. oraz w Otłowie 1 stycznia 1294 r.74 Wystawcą dokumentów był, tak jak poprzednio, biskup Henryk i kapituła pomezańska. Co prawda 69 Nie wykluczałbym tutaj trafności sądu W. Kętrzyńskiego, że stało się to pod wpływem niemieckiej rodziny Stangonów, którzy w sąsiedztwie Gont od połowy XIII w. trzymali swoje majątki (Orkusz, Sypanica), a Herman Stango (zm. 1254) był bratem rycerzem Zakonu w konwencie dzierzgońskim, gdzie też jego brat Henryk był komturem, por. J. Powierski, Żuława Kwidzyńska, s. 407–409; M. Dorna, Bracia zakonu krzyżackiego w Prusach w latach 1228–1309. Studium prozopograficzne, Poznań 2004, s. 229. 70 Die Chroniken von Oliva, s. 597. 71 Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz, Berlin, Ordensfolianten (cyt. OF), 115, s. 129; OF, 116, s. 56; UBP, nr X (tutaj jako Bunte). 72 Pergamenturkunden, Schiebl. L, nr 53; UBP, nr XI (Gunthe). 73 Por. G. Białuński, Ród Prusa Kleca ze szczególnym uwzględnieniem rodziny von Pfeilsdorfów-Pilewskich, Malbork 2006, s. 11–12. 74 UBP, nr XIII i XVI. 102 Grzegorz Białuński określono go tutaj chrześcijańskim imieniem Guntherus, ale powtarzające się osoby innych świadków (Klec, Tulkoyta) i określenie Pruteni zdaje się potwierdzać, że chodziło o Guntona. Jego pruskie imię zostało tutaj utożsamione z podobnie brzmiącym chrześcijańskim imieniem. O tego rodzaju chrześcijańskich odpowiednikach pruskich imion będzie mowa jeszcze dalej. Ponownie Guntona odnajdujemy dopiero w przywileju na sąsiednie Gorowychy z 11 marca 1300 r. Oto w opisie granic tych dóbr pojawiły się bonis Gunthen, czyli dobra Guntona75. Potem Gunto znika ze źródeł aż do 1323 r., by następnie pojawiać się już regularnie przez kilkanaście lat. To rodzi wątpliwości, czy nie mamy wtedy do czynienia z potomkiem Guntona-Guntera o takim samym imieniu. Przeciw temu świadczy jednak zaawansowany wiek Guntona w dokumencie z 1323 r. (jego brat już nie żyje, bratankowie i synowie są dorośli). Moim zdaniem był to zatem ten sam Gunto, który świadkował już w 1289 r. Wracając do dokumentu z 1323 r., to na jego mocy biskup Rudolf i kapituła pomezańska potwierdziła Prusowi Guntonowi i jego krewnym posiadanie dóbr, których granice następnie dokładnie opisano76. Odpowiadały one opisowi granic z dokumentu z 1260 r., tylko przybyło nieco konkretnych określeń, mianowicie wsie: Sypanica (Sypanicz), Gdakowo (Dakow), Rodowo (Rodow) i Gorowychy (Sunnenberg). Wśród odbiorców dokumentu na pierwszym miejscu występował Gunto, a potem jego brat – świętej pamięci (bone memorie) Trey, stąd w dalszej części zamiast niego pojawili się już jego synowie, a bratankowie (patrueles)77 Guntona – Noer i Teodoryk. Dokonany dopiero wówczas podział dóbr świadczy też o tym, że Gunto i Trey byli synami a nie wnukami Mattona, bo przecież miał on zgodnie z Exordium kilku – zatem przynajmniej dwóch – synów, a więc podział dóbr trzymanych na prawie chełmińskim musiał dokonać się w pokoleniu jego synów (zakładam, że córki zwyczajowo zostały spłacone). Co prawda w dokumencie poinformowano tylko, że dobra te Gunto i Trey otrzymali od któregoś z poprzedników obecnego biskupa pomezańskiego Rudolfa, a ten wraz z kapitułą za ich wierną służbę potwierdzał to nadanie. Sformułowanie takie nie wyklucza jednak wcześniejszego nadania tych dóbr dla przodków Guntona i Treya, tak jak zresztą dotychczas to przyjmowano78. Dalej z dokumentu dowiadujemy się, że Noer i Teodoryk posiadali 24 łany oraz połowę, nieistniejącego 75 UBP, nr XIX. PU, II.1, nr 437; UBP, nr XXVIII. 77 Według mnie wyraz ten pochodzi od zdefektowanego patruolus, czyli ‘bratanek’, co byłoby zgodne z dalszą wymową dokumentu, bo skąd raptem wzięliby się „stryjeczni bracia”? Przy tej drugiej wersji obstawał jednak J. Powierski, Żuława Kwidzyńska, s. 401 oraz K. J. Kaufmann, Geschichte des Kreises Rosenberg, Rosenberg 1927, s. 85, 116. 78 Nadanie dotyczyć miało albo „przodków” (jak przyjmował to W. Kętrzyński, O ludności polskiej, s. 192), albo też „rodziców” (za czym opowiadał się H. Cramer, wydawca dokumentu, por. UBP, nr XXVIII). Wydaje się, że takie określenia u tych autorów wynikały z błędnego rozumienia następującego fragmentu dokumentu: a venerabilibus in Christo patribus, w którym mowa o poprzednikach biskupa pomezańskiego, a nie Guntona i Treya. Nie wyklucza to jednak możliwości wcześniejszego nadania dla ich przodków. Za konsultację filologiczną tego fragmentu dziękuję panu dr. Grzegorzowi Kotłowskiemu. 76 Ród Pipina 103 obecnie, jeziora Gontówka (Walbin)79, zaś pozostała część dóbr i jeziora przypadła Guntonowi oraz jego sukcesorom. Biskup zarezerwował też sobie możliwość budowy młyna nad Liwą, na dziale liczącym od 1 do 6 morgów, należącym do Guntona, za odpowiednim zwrotem ziemi80. Dokonaną transakcję wymiany, jak się ostatecznie okazało 6 mórg, potwierdził Gunto dokumentem wystawionym w 1328 r. Wspomniał w nim, że ustąpił biskupstwu 6 mórg nad Liwą na budowę młyna, w zamian za taki sam obszar koło Rodowa, ale poza jego granicami81. Warto zwrócić szczególną uwagę na podkreślenie przez Guntona swojego pruskiego pochodzenia: ego Guntho Prutenus, jak też posługiwanie się przez niego pieczęcią, której jednak nie znamy. W 1328 r. Gunto (Gunthone) świadkuje w nadaniu swojego syna Joduty (Iodutha, filius Gunthonis prope Resinburg) na sołectwo dla niejakiego Mikołaja w Lipowie w Ostródzkiem82. Jeszcze w tym samym roku (1328) Gunto występuje jako świadek tym razem ze wspomnianym synem Jodutą (Guntto, Yodute filius suus) w dokumencie lokacyjnym Ośna, wystawionym przez Tyko i Tomasza z Białochówka (de Belechow)83. W takiej samej roli spotykamy ich obu w dokumencie biskupa Rudolfa dla Prabut w 1330 r. (Gunthone, Ioduthe), dodatkowo w granicach przyznanych miastu dóbr wspomniano dobra Guntona (ad granicias Gunthonis)84. W dokumencie tym Guntona i Jodutę zaliczono do wasali biskupa (feudalibus nostris), a więc do grupy drobniejszego rycerstwa (niepasowanego), w odróżnieniu do wspomnianych wcześniej fidelibus nostris militibus. I to było już ostatnie wystąpienie Guntona, a jako że w 1342 r. występują tylko jego synowie, to śmierć jego nastąpiła między 1330 a 1342 r., raczej jednak bliżej tej pierwszej daty. Zatem w przeciwieństwie do swoich przodków dożył on późnej starości, o czym zaświadcza przynajmniej 41-letni okres jego aktywnej działalności. Stał się znaną osobistością w biskupstwie pomezańskim, o czym zdaje się świadczyć jego uczestnictwo w testacjach licznych dokumentów, zarówno biskupich, jak i prywatnych. Nie rozbudował jednak dóbr rodowych, a wręcz przeciwnie musiał liczyć się z podziałem dóbr z potomstwem swojego, wcześnie zmarłego brata. Prawdopodobnie nie awansował do rycerstwa85, choć stało się to udziałem części jego sąsiadów (Stangonów, czy właścicieli Otłowa), ale utrzymał status wolnego posiadacza dóbr, lennika biskupa. Posługiwał się już własną pieczęcią, a zatem miał rodowy herb, niestety nam 79 Tak J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 401 i K.J. Kaufmann, op. cit., s. 144. Podobną nazwę nosiło jezioro Gilwa (Welbam, 1371 r.), które leżało na zachód od Kołodziejów i Kleczewa, PU, VI.2, nr 898; UBP, nr LXX. 80 PU, II.1, nr 437. 81 PU, II.2, hrsg. M. Hein, E. Maschke, Königsberg 1939, nr 623; UBP, nr XXXVI. 82 PU, II.2, nr 631. 83 PU, II.2, nr 633; UBP, nr XXXVII. 84 PU, II.2, nr 690; UBP, nr XL. 85 Co prawda znajdujemy ku temu pewną przesłankę, otóż jego prawnukowie w 1408 r. określili go jako her Gonth von dem Gunthen, CDW, III, hrsg. C.P. Woelky, Braunsberg und Leipzig 1874, nr 439. Pierwszeństwo należy przyznać jednak źródłom współczesnym, z pewnym zastrzeżeniem, że promocja rycerska mogła nastąpić po ostatnim znanym nam wystąpieniu Guntona. 104 Grzegorz Białuński nieznany. Można go też zaliczyć do grona pobożnych chrześcijan, w testamencie zapisał plebanowi z Prabut czynsz z dwóch łanów ze swojej wsi w Bobenicz, w zamian za wieczystą modlitwę za zmarłych z rodu (us dem geslechte)86. IV. Na Gontach – podział i utrata dóbr Jeszcze za życia Guntona jego synowie rozpoczęli kolonizacyjną działalność w ziemi ostródzkiej. Tam też wkrótce przeniesie się centrum rodowe. Pozostańmy jednak jeszcze przy dobrach w Gontach. Właścicielami części dóbr pozostawili bratankowie Guntona – Noer i Teodoryk. W 1342 r. ten pierwszy (vir honestus Nor) sprzedał swój dział miastu Prabuty, co w dwa lata później potwierdził biskup pomezański Bertold87. Świadkami sprzedaży byli liczni rycerze z biskupstwa pomezańskiego (fidelibus nostris militibus dominis), a wśród nich m.in. Teodoryk z Klasztorku (Stango), Mikołaj z Otłowa, Judota (Judothe), jego brat Wajsyl (Wayslone), a więc synowie Guntona oraz brat rodzony Noera – Teodoryk (Theodorico germano predicti Nor). Jak się później okazuje Noer dokonał sprzedaży tylko części swoich dóbr oraz, o czym dokument wspominał dokładniej, czwartej części jeziora Gontówka (tutaj: Wambin). Zgodę na sprzedaż wyraziła nienazwana z imienia żona Noera oraz jego spadkobiercy (uxoris et heredum ipsius). Zatem Noer miał jakieś potomstwo, a odnajdujemy je dopiero w 1366 r. Wówczas to przy granicy dóbr w Sypanicy i Orkusza wspomniano dobra Mikołaja Nora (Nicze Nore), zapewne syna Noera88. Z kolei w 1367 r. określając granice nadania Kałdowa dla niejakich Benka i Jakuba, jako punkty graniczne wymieniono Sypanicę, rycerza Johanna Bundona, a więc dobra Gonty, dalej Dytryka, zatem niewątpliwie brata Noera – Teodoryka, siedzącego na części majątku wydzielonego w 1323 r., następnie dzieci Noera (Nore[n] kinder)89, a dalej: Bobenicz, Szramowo, Solajny, Laskowice i Orkusz90. Dzieci Noera, w tym zapewne najstarszy z nich Mikołaj, siedziały na jakichś resztkach, niesprzedanych przez ojca dóbr. Przyjmuję, że Noer z bratem podzielili się 24 łanami po połowie, skoro jemu przypadła także połowa ich działu jeziora Gontówka. Z późniejszych danych dotyczących Prabut wiemy, że dział kupiony od Noera liczył zapewne 10 łanów91, zatem jego potomkowie siedzieli na zaledwie 2-łanowym mająteczku, chyba że dokupili jakieś sąsiednie łany. O tym jednak, jak też o losach dzieci Noera nic nie wiadomo. 86 CDW, III, nr 439. PU, III.2, hrsg. H. Koeppen, Marburg 1958, nr 465; UBP, nr L. 88 PU, VI.1, nr 501. 89 Inaczej dokument odczytał w tym miejscu J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 403, który uznał, że chodziło tutaj o dzieci Dietricha Nore. 90 PU, VI.2, hrsg. K. Conrad, Marburg 2000, nr 563; UBP, nr LXVII. 91 W. Krimpenfort, Der Grundbesitz der Landstädte des Herzogtums Preuβen. Geschichte, Wirtschaft, Recht, Sozialordnung, Marburg/Lahn 1979, s. 192 (zwane później jako Norngut). 87 Ród Pipina 105 Nic pewnego nie wiemy również o losach – Teodoryka, którego po raz ostatni spotykamy także w 1367 r. (Ditterich)92. Na tym kończą się znane nam przekazy o tej linii potomków Mattona. Warto podkreślić awans części tego pokolenia do warstwy rycerstwa pasowanego. Poprzez małżeństwa weszli też w związki z najbogatszymi rodzinami w Pomezanii. O tym zaświadcza choćby dokument z 1363 r., w którym przedstawiono spór dziedziców Guntona z biskupem pomezańskim oraz z mieszczanami z Prabut o przebieg granic dóbr w Gontach. Wśród jego spadkobierców znajdujemy – Pielgrzyma z Klasztorku93, Hanka Bundonisa94 z Gont, Bartka z Białochówka (de Schillingsdorf)95 oraz Mikołaja z Kraplewa wraz z ich braćmi, siostrami oraz pozostałymi współdziedzicami96. Z zapisu tego wynika, że przynajmniej dwór w Gontach trzymał wówczas Hanko syn Bundona. Reszta jednak, choć nie wszyscy wymienieni imiennie, zachowywała nadal prawa do ewentualnego dziedziczenia owych dóbr, ewentualnie też jakieś działy, a na pewno prawo do ich spłaty. Warto zastanowić się jaki stopień pokrewieństwa łączył wyżej wymienionych z Guntonem. Odpowiedź znajdujemy w drugiej części zdania o jego spadkobiercach, w której wspomniano o ich braciach i siostrach, to zdaje się wskazywać, że wszyscy oni byli jego wnukami97. Z tymże większość z nich było nimi po kądzieli, wnukiem po mieczu był tylko Mikołaj z Kraplewa98 (zob. dalej). Dokument ukazuje też zróżnicowane losy rodowego dziedzictwa, które w tym wypadku przeszło w większości do linii bocznej po kądzieli, choć nadal żyła główna linia rodu. Ogólnie o tych podziałach spadkowych (variete successionem) i układach rodowych (arbitrio 92 PU, VI.2, nr 563. Pielgrzym z Klasztorku należał do bogatego rodu Stango, był zapewne wnukiem Chotobora Stango (zm. przed 1326 r.), a synem Dytryka z Klasztorku (zm. po 1342 r.). Według W. Kętrzyńskiego, O ludności polskiej, s. 192, był synem Jana z Klasztorku. 94 Hanko był zapewne synem Bundona (Bundoty) z sąsiednich Gorowychów (por. W. Kętrzyński, O ludności polskiej, s. 192–193), prawnukiem Algaudisa (zm. po 1260 r.) i nieznanej z imienia córki Dytryka I Stangona. Imienia dziadka (zm. przed 1300 r.) nie znamy, zaś stryjami byli Algaudis Stango i Sarchz (ten był ich bratem przyrodnim), UBP, nr XIX. Bundo (zm. po 1300 r.) był z kolei stryjem późniejszego właściciela połowy Gorowychów – Quala de Sunnenberg, który miał żonę Chönne, Aufzeichnungen zur Geschichte des Bisthums Pomesanien, hrsg. M. Toeppen, Scriptores rerum Prussicarum, Bd. V, s. 413, 419, 423 (Bundoth patruo Qual). Dzieci Bundona (tutaj: Bundoty), a więc zapewne też Hanko, sprzedały cały swój dział w Gorowychach biskupstwu pomezańskiemu w latach 1360–1376 (za rządów biskupa Mikołaja), UBP, nr LXXXXII, ale pretensje do tego działu rościła nadal Chönne Quelline, której praw spadkowych i jej dzieci najwidoczniej nie uwzględniono zadawalająco (1388 r.). 95 Bartko z Białochówka był krewnym Tomasza lub Tyka z Białochówka, również posiadaczy pobliskiego od Gont Ośna (według W. Kętrzyńskiego, O ludności polskiej, s. 192, był synem Jana z Białochówka). Ród ten był także pruskiego pochodzenia, od Prusa Sargina z okolic jeziora Dzierzgoń. 96 PU, VI.1, hrsg. K. Conrad, Marburg 1986, nr 97; UBP, nr LXIII. 97 Dodatkowy argument dostarcza późniejszy dokument z 1408 r., w którym synowie Hanka określają Gonta jako ires vaters eldir...er, CDW, III, nr 439. Ostatni, uszkodzony wyraz powinien chyba brzmieć eldirvater, który choć nie jest jednoznaczny (‘przodek’), to może oznaczać ‘dziadka’. 98 Taki sam stopień pokrewieństwa ustalił W. Kętrzyński, O ludności polskiej, s. 192. J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 466, przyjmował błędnie, że chodziło o Mikołaja z Krąplewic na Pomorzu Gdańskim, zaś Kętrzyński, że z Czapli Wielkich koło Wąbrzeźna (O ludności polskiej, s. 192). 93 106 Grzegorz Białuński possessorum coheredum nostrorum) wspominał ten dokument, choć niestety bez szczegółów. Wiadomo jednak, że większością dóbr, a z pewności dworem w Gontach rozporządzali następnie potomkowie Hanka Bundonisa. Wracając do istoty sporu z 1363 r., to spadkobiercy Guntona zarzucali złe wytyczenie granicy w rejonie jeziora Liwieniec i Dzierzgoń oraz nie zrekompensowanie przez biskupa sprzedaży 8,5 łana we wsi Bobenicz. Na mocy układów ustalono, że biskup zwróci 4 łany, a pozostałe 4,5 łana sprzeda jednemu ze współdziedziców, mianowicie Hankowi Bundonisowi. Ustalono też przebieg granic w rejonie wspomnianych jezior i Prabut99. W tym miejscu warto na chwilę powrócić do przekazu Exordium z Kroniki oliwskiej. Jego autor100 najwyraźniej znał osobiście lub przynajmniej ze słyszenia prawnuków Mattona, którzy według niego hodierna die veri sunt Dei amatores et Christiane fidei professores. Nie wykluczone, że chodziło tutaj o grono wymienione w dokumencie z 1363 r. Niestety nie udało się ustalić, jaką drogą owe informacje o rodzie Pipina dotarły do Oliwy101. W grudniu 1366 r. jeden z owych prawnuków Mattona – Hanko Bundonis z Gont (Hanken Bunde von deme Gunthi[n]) otrzymał od biskupa pomezańskiego i kapituły potwierdzenie nadania części działu sąsiednich dóbr w Sypanicy i Orkuszu, a dokładniej połowę tych dóbr wraz z Samborem Stango (rodem z Lnisk) i Mikołajem z Plemiąt102. To wskazuje, że był on ich powinowatym (zięciem Sambora?)103. W opisie granic wspomniano też her Guntyn gut, które oznaczały oczywiście dobra Hanka w Gontach104, choć w dokumencie tym nie określono go mianem rycerza (=Herr), to 99 PU, VI.1, nr 97. Przyjmuje się na ogół, że autor Kroniki oliwskiej był zarazem autorem Exordium. W polskiej historiografii przeważa pogląd o autorstwie opata Stanisława (1330–1356), G. Labuda, O opacie Stanisławie, autorze Kroniki oliwskiej z połowy XIV wieku, Komunikaty Mazursko-Warmińskie, 1980, nr 1, s. 3–16 (tezę autor podtrzymał we wznowieniu tej pracy zaopatrzonej w posłowie, por. idem, Studia krytyczne o początkach zakonu krzyżackiego w Prusach i na Pomorzu. Pisma wybrane, Poznań 2007, s. 384–395), ostatnio poparł to i podbudował B. Śliwiński, Kilka uwag o autorstwie Kroniki oliwskiej i opacie Stanisławie, Roczniki Historyczne, 2007, t. LXXIII, s. 129–138, idem, Wstęp, [w:] Kronika oliwska, s. 14–27, 40–42; por. J. Wenta, Studien, s. 223–226. Nie wykluczałbym, że autorem Exordium mógł być jednak ktoś inny, na co wskazuje choćby odmienność stylu, por. B. Śliwiński, Wstęp, s. 41–42. Zwraca ponadto uwagę znajomość losów Prusów w państwie zakonu krzyżackiego, czego nie znajdujemy w Kronice oliwskiej. Szczególną uwagę zwróciłbym – obok omówienia potomstwa Mattona – na dwa fragmenty z Exordium: Postea terre predictorum Prutenorum subiecte fratribus permanserunt usque in presentem diem, et fides catholica exemplo Christianorum et metu fratrum in Prutenis cepit de die in diem magis crescere et florere, [w:] Die Chroniken von Oliva, s. 601; ponadto: usque ad conuersionem iam dictorum Prutenorum tota Prusia fidem suscepit, in qua manet constanter et laudabile de die in diem suscipit incrementum, ibidem, s. 602. 101 Kontakty mogły być bezpośrednie lub pośrednie, np. w marcu 1360 r. opat oliwski Wessel przebywając w Malborku z pewnością spotkał rycerza Mikołaja z Otłowa, zob. PU, V.2, nr 861, a ten przecież nieraz świadkował wspólnie z potomkami Mattona. 102 PU, VI.1, nr 501; UBP, nr LXVI. 103 Por. J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 455. 104 J. Powierski (ibidem, s. 403) uznał, że było to tradycyjne odniesienie do nieżyjącego Guntona, przy takiej identyfikacji otrzymalibyśmy dodatkowe uzasadnienie jego rycerskiego statusu. 100 Ród Pipina 107 jednak już kilka miesięcy później (w maju 1367 r.) tak go nazywano (hern Joh[ann] Bunde[n])105. Podobnie jak w 1371 r., (domine Johanne de Gunthin), ale wówczas był też sędzią ziemskim (iudice provinciali)106. Ostatnią znaną mi wzmianką o nim jest nota, w której biskupstwo starało się wyjaśnić sporne sprawy oraz niejasności wokół statusu dóbr w Sypanicy i Orkuszu z ich właścicielami tj. Hankiem z Gont (Johanne Gunthin) i Samborem z Balewa (Stango)107. Nota jest niedatowana, ale dotyczy wydarzeń przed 1381 r., bowiem z tego czasu pochodzi zawierający ją kopiariusz biskupa Jana108. Nota wspomina Hanka jako żyjącego, wobec tego, należy przyjąć, że zmarł po 1381 r. Na Gontach pozostali synowie Hanka. Nie mamy pewności czy najstarszym z nich, czy też jego bratem był Jocusch z Gont (Jocusch von Gunthen), który wystąpił jako świadek na dokumencie Piotra i Jana (Hanusza) Stembarskich nadających sołectwo w Sypanicy w 1386 r.109 Tak czy inaczej data ta oznacza zapewne termin ante quem śmierci Hanka Bundonisa. Dowodnie potomkiem Hanka był Mikołaj z Gont (Nitcze vom Gunthen), ławnik pomezańskiego sądu ziemskiego w 1396 r.110 W tym czasie Jokusz najpewniej już nie żył. Zdaje się to potwierdzać kolejna wzmianka z 1401 r., wymieniająca wszystkich żyjących potomków Hanka Bundonisa. Otóż w tymże roku Jan Machwic dokonał zamiany z biskupstwem pomezańskim swoich dóbr w Gontach i Bobenicz na dobra w Szramowie i Orkuszu. Wspomniano jednocześnie, że dobra w Gontach i Bobenicz nabył Machwic od dzieci pana Johana Bundona, a mianowicie Mikołaja, Seweryna, Guntera, Jana, Macieja i ich siostry Małgorzaty z dziećmi111. Zamiana dóbr między potomkami Hanka Bundonisa a Janem Machwicem musiała nastąpić stosunkowo niedawno, bo po 1396 r. W ten sposób rodowe dobra od czasów Mattona przeszły, już prawie w całości, w obce ręce. Trudno określić dokładnie obszar oddany biskupowi, wiadomo tylko, że Machwicowie w zamian otrzymali 16 łanów, ale dział z Gont przewyższał ten obszar, bo biskup musiał dopłacić za nadmiar112. Po raz ostatni synów pana Hanusza z Gont – Jana, wówczas plebana w Lipinkach koło Łasina, oraz Mikołaja spotykamy w 1408 r.113 Wówczas zabiegali oni i ostatecznie otrzymali potwierdzenie od biskupa pomezańskiego Jana niegdysiejszego zapisu testamentowego 105 PU, VI.2, nr 563; UBP, nr LXVII. PU, VI.2, nr 872; UBP, nr XXXIII (nota); Aufzeichnugen, s. 424. 107 Aufzeichnungen, s. 420; por. J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 406–407. 108 Aufzeichnungen, s. 410–411; por. J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 406. 109 UBP, nr LXXXIV. Zdaniem W. Kętrzyńskiego, O ludności polskiej, s. 193, był on bratem Hanka Bundonisa, jednak nie podał za tym żadnych argumentów. 110 UBP, nr CV–CVI. 111 UBP, nr CXV (hern Joh. Bunden kindern Nicolaen, Severino, Gunthero, Joh., Mathia und [...] Margarethen); por. J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 404–405. 112 Wydaje się, że mogło to być 21 łanów, gdyż tyle wynosiła kwota czynszu zapłaconego Machwicom, a wcześniej wspomniano, że od łanu ma być wypłacone 36 grzywien oraz di mark czinses. Inaczej zrozumiał ten fragment J. Powierski, Żuława kwidzyńska, s. 405: „grzywna czynszu za 21 grzywien”. 113 CDW, III, nr 439. 106 108 Grzegorz Białuński Guntona, na mocy którego nadawał on plebanowi z Prabut czynsz z 2 łanów w Bobenicz w zamian za wieczystą modlitwę za zmarłych z rodu. Dokładnego czasu powstania tego testamentu nie znali, w przybliżeniu twierdzili o pięćdziesięciu lub sześćdziesięciu latach (wol fumffczig addir sechzig jor)114. Z tego co wyżej ustaliliśmy było to nawet około lat siedemdziesięciu. Po sprzedaży Gont najprawdopodobniej część rodziny osiedliła się w ziemi chełmińskiej, gdzie w 1440 r. znajdujemy Macieja z Gont (Mathis von Gunthen), co zdaje się też uprawdopodabniać jego imię. Znamy też jego pieczęć, przedstawiającą wyciągnięte (podniesione) dwie męskie ręce115. Identyfikacja nie jest jednak pewna, gdyby ją przyjąć, to ostatnim z rodu byłby niejaki Jerzy z Gont (Georg von Gunthen), wierny stronnik Zakonu w czasie wojny trzynastoletniej, zmarły bezpotomnie po 1497 r.116 Więcej o losach tej linii Guntona po kądzieli nic nie wiadomo. Wracając do poprzedniego dokumentu z 1401 r., to potwierdza on, że na części Gont pozostał niejaki Sander z Durąga (von Doringiswalde), zobowiązany z nich do służby wojskowej (co trzeci rok, a więc z trzeciej ich części)117. To prowadzi nas ponownie do potomków Guntona, którzy udali się w poszukiwaniu majątków w Ostródzkiem. V. W poszukiwaniu nowych majątków – udział w kolonizacji Sasinii Pierwszym z rodu, kolonizatorem Sasinii, był zapewne najstarszy syn Guntona – znany już nam – Joduta. Przywilej na znaczne dobra liczące 90 łanów na prawie chełmińskim otrzymał od komtura dzierzgońskiego Lutera z Brunszwiku już około 1328 r. wraz z niejakim Walite (Walithin)118, zwanym Ligpow. W tych dobrach w listopadzie wspomnianego roku obaj właściciele (Iodutha, filius Gunthonis prope Resinburg, una cum Walithin dicto Ligpow) postanowili utworzyć wieś czynszową. Zadaniem tym obarczyli sołtysa Mikołaja z Prabut, który otrzymał 8,5 łana (zapewne 4 łany z dóbr Joduty i 4,5 z dóbr Walite) oraz karczmę i ogród. Dobra podzielono na połowę, gdyż na dwie równe części podzielono też spodziewane ze wsi dochody. Właściciele uposażyli ponadto młyn (ten tylko z części Joduty) oraz parafię (4 łany). Joduta posiadał jednak tylko 34 łany czynszowe tj. obsadzone przez chłopów płacących właścicielowi czynsz, gdy Walite miał takich łanów 38,5. Różnica wynikała stąd, że Joduta nadał 5 łanów chłopskich sołtysowi. Dokument uwierzytelniono pieczęciami właścicieli. Świadkami 114 CDW, III, nr 439. B. Engel, Die mittelalterlichen Siegel des Thorner Rathsarchivs mit besonderer Berücksichtigung des Ordenslandes, T. II: Privatsiegel mit Ausschluβ der rein polnischen, Thorn 1895, s. 10, Taf. II, nr 109. 116 G. A. von Mülverstedt, Zur mittelalterlichen Orts- und Adelskunde Westpreuβens, Zeitschrift des historischen Vereins für den Reg. -Bezirk Marienwerder, 1896, H. 34, s. 21; jego siostra poślubiła przedstawiciela rodu von Schönaich. Jednak przynależność Jerzego do rodziny Macieja z Gont jest niepewna, tym bardziej że niekiedy pisano go jako „Gunter”. 117 UBP, nr CXV. 118 K. Abe, Die Komturei Osterode des Deutschen Ordens in Preussen 1341–1525, Köln–Berlin 1972, 53, uznał go błędnie za brata Joduty i potomka Pipina. 115 Ród Pipina 109 zaś byli m.in. Gunto, Gedike z sąsiedniego Grabowa, Janusz z Zajączek i Ulryk z Tułodziadu119. Dobra te to późniejsze Lipowo (Leip), nazwane tak zapewne od przydomku Walita. Nie było to jedyne i chyba nawet nie pierwsze nadanie dla Joduty. Otóż dobra Joduty i jego brata (gutt Joduthen unde sines bruders) wystąpiły już w czerwcu 1328 r. w granicach nadania dóbr Durąg dla Konrada Duringa120. Dokładny opis granic pozwala na identyfikację tych dóbr121, mianowicie było to późniejsze Kraplewo i Lichtajny. Przywilej na ten pierwszy majątek jest nieznany, na szczęście zachował się przywilej na Lichtajny. Został on wydany przez wielkiego szatnego i komtura dzierzgońskiego Lutera z Brunszwiku w maju 1329 r. Na jego mocy Wajsyl (Wayseln) otrzymał 40 łanów na prawie chełmińskim, położonych między dobrami jego brata Joduty (Ioduthen gut, seins bruders), tj. Kraplewem, a jeziorem Greben, tj. Lichtajny. W zamian obowiązkiem Wajsyla była służba wojskowa122. Zapewne identyczny w brzmieniu przywilej na 40 łanów w Kraplewie otrzymał Joduta123. Za tożsamością Wajsyla i Joduty z synami Guntona z Prabut przemawia ich wspólne imienne występowanie jako świadków w 1342 r. podczas sprzedaży działu rodowego przez ich krewnego Noera (Wayslone germano [...] domini Judothe), jak też późniejsze prawa Mikołaja z Kraplewa do działu w Gontach (zob. wyżej). Kolejne nadanie Joduta, już jako rycerz (Iodothen militi), otrzymał w maju 1340 r. Wówczas wielki mistrz Dytryk von Altenburg nadał mu 20 łanów i 20 morgów na prawie chełmińskim we wsi Bałcyny (Balczan), a więc w sąsiedztwie jego dóbr w Lipowie. W zamian miał odbywać służbę wojskową w lekkiej zbroi124. W ten sposób Joduta stał się jednym z większych właścicieli ziemskich w Ostródzkiem. Posiadał przynajmniej 105 łanów i 20 morgów, a nadto dział w Gontach koło Prabut. Tamże również działał aktywnie, co poświadcza jego występowanie jako świadka na dokumentach. Wspominałem już kilkakrotnie o dokumencie z 1342 r., a wskazać można ponadto dokument biskupa pomezańskiego Bartolda z maja 1340 r., gdzie Joduta (Iudoten) pojawił się wśród innych rycerzy biskupstwa (np. Teodoryka z Klasztorku i Mikołaja z Otłowa)125. Po raz ostatni znajdujemy go na dobrach w Kraplewie w latach 1348– 1351. Wpierw w 1348 r. w odnowionym przywileju dla Ostródy w granicach miasta 119 PU, II.2, nr 631, por. E. Hartmann, Der Kreis Osterode (Ostpr.). Daten zur Geschichte seiner Ortschaften, Würzburg 1958, s. 294. 120 Por. PU, II.2, nr 620. 121 Dobra te leżały w pobliżu jezior Grewisch (obecnie Lichtajny koło Grabina) i Ponzeryn (obecnie jezioro Durąg koło Pancerzyna) oraz w sąsiedztwie majątku Gedyka Sampolina, czyli Dziadyka. 122 PU, II.2, nr 649. 123 Wielkość nadania potwierdzają późniejsze XVI-wieczne wykazy podatkowe (E. Hartmann, op. cit., s. 258), wówczas jednak był niedomiar 2 łanów. 124 PU, III.1, nr 296. 125 PU, III.1, nr 294. 110 Grzegorz Białuński wspomniano dobra pana Joduten126. Nieco wyżej wspomniano zaś sąsiednie dobra Albrechta z Lichtajn (Albrecht von Lichtenhain), pod którym kryje się niewątpliwie jego brat Wajsyl, w zniemczonej wersji imienia (i odpowiednik polskiego Wojciecha)127. O takiej identyfikacji zdaje się przesądzać bezpotomna śmierć Wajsyla-Albrechta, którego dziedziców nie spotykamy ani w Lichtajnach, ani w Gontach. W 1351 r. rycerz Joduta z Kraplewa za zgodą swoich dzieci nadał niejakiemu Henrykowi Kesselerowi sołectwo liczące 4 łany na prawie chełmińskim128. Świadkiem wystawionego i opieczętowanego przez niego dokumentu był m.in. jakiś jego poddany zwany Langehans (yn Crapelnaw), Albrecht z Lichtajn (Ulbicht von Lichtenhain), a zatem jego brat Wajsyl oraz rycerz Glausota, sąsiad z Ornowa. Na tym też kończą się znane nam informacje o braciach – Joducie i Wajsylu. Dowodnie wiadomo nam tylko o potomkach Joduty. Z pewnością jego synem był znany nam w 1363 r. Mikołaj z Kraplewa, właściciel działu w Gontach. Data ta oznacza też termin ante quem śmierci Joduty, jak też bezpotomnej śmierci jego brata. Zarówno dokument Joduty, jak też ów dokument z 1363 r. poświadczają nadto istnienie rodzeństwa Mikołaja. Sądząc z dokumentu wystawionego na dobra w Bałcynach w 1367 r. bratem jego był Kirstan. Wtenczas bowiem wielki mistrz Winryk von Kniprode nadał braciom Klausowi, a więc zapewne Mikołajowi i jego bratu Kirstanowi 21 łanów bez 10 morgów na prawie chełmińskim129. Przywilej stanowił najpewniej odnowienie nadania dla ich ojca Joduty z 1340 r. Można ponadto przyjąć, że jedna z ich sióstr poślubiła sąsiada z pobliskiego Rychnowa – Piotra (Petsche von Rychenaw). Ten bowiem w 1398 r. sprzedał jako prawny opiekun (in Vormundschafft) swojej żony i dzieci całe ich dziedzictwo w Gontach (das Erbe zum Gunthin) Sanderowi z Durąga (Zandere von Doryngswalde)130, którego już poznaliśmy jako właściciela działu w Gontach na początku XV w. To jednak oznaczałoby również bezpotomną śmierć Mikołaja i Kirstana oraz przejście majątków do linii rodu po kądzieli. Dokładne prześledzenie tych zmian jest jednak niemożliwe. Brakuje też przesłanek do dokładniejszej identyfikacji właścicieli Lipowa, Bałcyn, Kraplewa i Lichtajn w drugiej połowie XIV 126 PU, IV, nr 349, w znanych nam kopiach imię niewątpliwie zachowało się w wadliwej wersji (zamiast ‘h’ jest ‘k’): Jaduttke, Joduttken, Jodutken; por. M. Radoch, Rozważania nad dwoma przywilejami krzyżackimi – z lat 1335 i 1348 dla miasta Ostródy, [w:] Ostróda – siedem wieków dziejów miasta, red. R. Sajkowski, Ostróda 2005, s. 37, gdzie fotokopia przywileju. 127 Por. E. Hartmann, op. cit., s. 304; A. Döhring, Über die Herkunft der Masuren. Mit besonderer Berücksichtung der Kreise Osterode und Neidenburg. Ein Beitrag zur Besiedlungsgeschichte des Ordenslandes Preussen, Königsberg 1910, s. 60. 128 PU, IV, nr 715, imię – ponownie znane nam jedynie z późnych kopii – zachowało się niewątpliwie w wadliwej formie: Jodocus. 129 PU, VI.2, hrsg. K. Conrad, Marburg 2000, nr 526. 130 OF 89 δ, f. 9, por. E. Hartmann, op. cit., s. 184, 473, autor sprzedane dobra zidentyfikował błędnie jako Giętlewo. Ród Pipina 111 i XV w.131 Z tych dóbr z pewnością Lipowo przeszło w inne ręce, gdyż jakiś czas było w posiadaniu Zakonu132. Tak świetnie rozwijająca się kariera rodziny, najpewniej z braku męskich potomków, doznała niespodziewanego upadku. VI. Podsumowanie Twórcą rodu był dobrze znany z kronik krzyżackich – możny Pomezańczyk – Pipin. Jego dobra rodowe być może znajdowały się w okolicach Girgajn (Trumpe) w ziemi Geria. Nowsze posiadłości lokalizuje się w rejonie rzeki Liwy, późniejszych Gont i Sypanicy (Trumpe, Trist i Sobis). Wbrew opinii części obecnej historiografii uznaję udział Pipina w krótkotrwałej okupacji ziemi chełmińskiej (1231 r.), choć raczej był to etap walk pogranicznych z przejściowym utrzymaniem przez Prusów pewnych umocnionych punktów. Na skutek zdrady wuja Pipin dostał się w ręce krzyżackie i zginął zamordowany w okrutny sposób. Jego jedynym synem był Matto-Herman, wychowany w wierze chrześcijańskiej i do końca życia wierny zakonowi krzyżackiemu. Najprawdopodobniej zmarł już około 1263 r. Pozostawił przynajmniej dwóch synów – Guntona (zm. między 1330 a 1342 r.) i Treya (zm. przed 1323 r.), z których ten pierwszy stał się znaną osobistością w biskupstwie pomezańskim. Posługiwał się już własną pieczęcią, a zatem miał nieznany nam rodowy herb. Nie zdołał jednak rozbudować dóbr rodowych, to stało się dopiero udziałem jego dzieci – Joduty i Wajsyla, którzy otrzymali znaczne nadania w Ostródzkiem (Lipowo, Kraplewo, Lichtajny i Bałcyny). Przedstawiciele tego pokolenia awansowali już do warstwy rycerstwa pruskiego m.in. Joduta i syn Treya – Noer. Dobra w Gontach na skutek działów rodowych uległy rozdrobnieniu, część trafiła w ręce linii rodu po kądzieli m.in. do bocznej linii Stangonów i dwóch rodzin o pruskich korzeniach – potomków po kądzieli Prusa Algaudisa (Hanko Bundonisa i jego dzieci) oraz potomków Sargina (rodzina Schillingsdorf z Białochówka). Ostatni ich przedstawiciele siedzieli w nich do lat dziewięćdziesiatych XIV w. Wymarciu uległy też gałęzie rodu w Ostródzkiem, znamy jedynie dwóch synów Joduty – Mikołaja i Kirstana. Na nich, zdaje się, wymiera linia po mieczu, zostali jedynie ostatni przedstawiciele po kądzieli (potomkowie Piotra z Rychnowa). Warta podkreślenia jest trwałość rodzinnej tradycji o antenatach rodu Pipinie i Mattonie, której fragment zachował się w kronice Piotra z Dusburga i w Exordium dołączonym do Kroniki oliwskiej. 131 Najwięcej danych o późniejszych właścicielach tych dóbr zebrano [w:] E. Hartmann, op. cit., s. 28, 257, 295, 304–305. 132 K. Abe, op. cit., s. 47 (od 1397 r.); por. Das Grosse Zinsbuch des deutschen Ritterordens (1414–1438), hrsg. von P.G. Thielen, Marburg 1958, s. 76, ciekawe, że do Zakonu należało zaledwie 39 łanów (tylko dawny dział Joduty?). 112 Grzegorz Białuński Das Geschlecht Pipins Zusammenfassung Der Stammvater des Geschlechtes war der uns aus Ordenschroniken wohlbekannte pomesanische Edle Pipin. Seine Familiengüter befanden sich vielleicht in der Gegend von Gergehnen (Trumpe) im Land Geria. Neuere Besitzungen befanden sich im Gebiet des Flusses Liwa, die späteren Dörfer Gunthen und Scheipnitz (Trumpe, Trist i Sobis). Im Gegensatz zur Ansicht eines Teils der gegenwärtigen Historiographie gehe ich von einer Teilnahme Pipins an der kurzzeitigen Besetzung des Kulmerlandes (1231) aus, obwohl das eher eine Etappe in den Grenzkämpfen mit der vorübergehenden Besetzung einiger befestigigter Punkte durch die Prußen war. Infolge von Verrat gelangte Pipin in die Hände der Ordensritter und wurde auf grausame Weise ermordet. Sein einziger Sohn war Matto-Herman, der im christlichen Glauben erzogen wurde und bis zum Ende seines Lebens dem Deutschen Orden treu war. Höchstwahrscheinlich starb er um 1263. Er hinterließ zwei Söhne: Gunton (von 1330 bis 1342 erwähnt) i Treya († vor 1323), wobei der erste eine bekannte Person im Bistum Pomesanien wurde. Er führte ein eigenes Siegel und hatte somit ein uns unbekanntes Wappen. Er vermochte allerdings nicht die Familienbesitzungen auszubauen, dies gelang erst seinen Kindern Jodute und Wajsyl, die bedeutende Landverleihungen im Gebiet von Ostroda (Leip, Kraplau, und Balzen) erhielten. Den Angehörigen dieser Generation gelang es in den Stand der preußischen Ritterschaft aufzusteigen, u. a. Joduta und der Sohn des Treya – Noer. Die Güter in Gunthen verkleinerten sich infolge von Erbteilungen, ein Teil gelangte in die Hände einer Familie in weiblicher Linie, u. a. einer Nebenlinie der Stange und zwei Familien mit prußischen Wurzeln: Nachkommen in weiblicher Linie des Prußen Algaudis (Hanko Bundonis und seine Kinder) sowie Nachkommen des Sargin (Familie Schillingsdorf aus Schillingsdorf-Białochówko). Ihre letzten Vertreten saßen auf den Gütern bis in die 90er Jahre des 14. Jahrhunderts. Auch der Zweig im Gebiet von Ostroda starb aus, wir kennen jedoch zwei Söhne des Jodute – Nikkolaus und Kirstan. Mit ihnen scheint die Familie in männlicher Linie ausgestorben zu sein, es verblieben nur Nachkommen in weiblicher Linie (die Nachfahren des Peter von Reichenau). Es lohnt sich auf die Dauerhaftigkeit der Familienüberlieferungen über die Stammväter Pipin und Matto hinzuweisen von den ein Fragment sich in der Chronik Peters von Dusburg und im sog. Exordium, das an die Chronik von Oliva angefügt wurde, erhalten hat. Alicja Dobrosielska UWAGI O UDZIELE JAĆWIĘGÓW W KOLONIZACJI KRZYŻACKIEJ Gdy z pomocą Pana Jezusa Chrystusa podbito wszystkie plemiona ziemi pruskiej pozostało jeszcze jedno i ostatnie, a mianowicie plemię Sudowów, silniejsze od innych. Bracia śmiało na nich natarli, ponieważ zaufali nie ludzkiemu męstwu ani wielkiej liczbie wojowników, lecz wsparciu Bożej pomocy. Sądzili, że zgodnie z nakazem Pana na ofiarę należy składać nie tylko głowę i inne części ciała zwierzęcia ale i jego ogon. Zatem bracia, aby swoją ofiarę złożyć do końca, wszczęli wojnę przeciwko ziemi Sudowów1. Tymi słowami rozpoczyna krzyżacki dziejopis Piotr z Dusburga relację o podboju ziem jaćwieskich, która nastąpiła w połowie lat 70. XIII w. Mieszkańcy Jaćwieży jawią się w kronice Dusburga jako waleczniejsi od pozostałych Prusów, opisom walk rycerzy krzyżackich z nimi poświęcił autor więcej uwagi niż w przypadku pozostałych plemion pruskich2. W obliczu ciągłych ataków ze strony braci Jaćwięgowie, podobnie jak członkowie innych plemion w czasie podboju, stanęli wobec wyboru czy walczyć z najeźdźcą, czy też udać się na „wygnanie” na sąsiednią Litwę, czy na Ruś, czy z kolei przyjąć ofertę krzyżacką – nowej wiary i nadań, wiążących się jednocześnie z udziałem w krzyżackiej akcji kolonizacyjnej. Z opracowań ogólnych, podejmujących zagadnienie kolonizacji i odnoszących się do całego obszaru pruskiego można przywołać prace C. Krollmanna, W. Ziesemera, W. Vogla, czy O. Zippela3. Gruntowne studium, poruszające całokształt kolonizacji, stanowi praca K. Kasiskiego, przedstawiająca obraz rozwoju osadnictwa w Prusach 1 Petrus de Dusburgk, Chronicon Terrae Prussiae (dalej Dusburg), wyd. J. Wenta i S. Wyszomirski, Pomniki Dziejowe Polski, seria II, t. XIII, Kraków 2007; polskie tłumaczenie: Piotr z Dusburga, Kronika ziemi pruskiej (dalej Dusburg), III, 193: Expugnatis favente Domino Iesu Christo cunctis gentibus terrae Prussiae restabat adhuc una et ultima, scilicet Sudowitarum, et potentior inter omnes, quam fratres non in humana virtute nec pugnatorum multitudine, sed in divinae protectionis auxilio confisi virliter sunt agressi attendentes, quod non solum caput at alia pars corporis, sed etiam cauda hostiae secundum praeceptum Domini in sacrificio iubetur offerri. Ut ergo fratres hostiae suae finem consummationis apponerent, inciperunt bellum contra terram Sudowiae. 2 Dusburg, III, 193, 194, 197–200, 202, 204–207, 209–212, 217–219. 3 C. Krollmann, Die Besiedlung Ostpreussens durch den Deutschen Orden, Vierteljahrsschrift für Sozialund Wirtschaftsgeschichte, 1928, Bd. 21; W. Ziesemer, Siedlungsgeschichte Ost- und Westpreussens, Hansische Geschichtsblaetter, 1929, Bd. 33; W. Vogel, Die Ordenskolonisation in den südlichen Küstenländer der Ostsee, Verhandlungen und wissenschaftliche Abhandlungen des 24. Deutschen Geographentages in Danzig, 1931; O. Zippel, Die Kolonisation des Ordenslandes Preussen bis zum Jahre 1309, Altpreussische Monatsschrift, 1921, Bd. 58. Pruthenia, 2010, t. V, s. 113–131 114 Alicja Dobrosielska do 1410 r.4, podobną metodą kontynuował pracę nad osadnictwem pruskim K. Riel5. Dotychczasowa historiografia traktuje tylko ubocznie o udziale Prusów w procesach osadniczych, poświęcając im krótkie wzmianki. Brak do tej pory monografii dotyczącej uczestnictwa Prusów w procesie krzyżackiej kolonizacji. Kwestia ta pojawia się jedynie marginalnie, przy okazji opisywania podboju, czy też w monografiach poświęconych osadnictwu poszczególnych ziem państwa krzyżackiego6. Warto tu przytoczyć studium M. Rousselle, poświęcone okręgowi Pruskiej Iławki7, pracę Motensenów o osadnictwie sambijskim8, H. Wunder – o komturstwie dzierzgońskim9 czy też P. Germershausena – o starostwach Pasłęka, Miłakowa i Morąga10, a z nowszych zwłaszcza rozprawy G. Białuńskiego11 dotyczące osadnictwa południowo-wschodnich obszarów państwa krzyżackiego oraz J. Powierskiego12. W kwestii losów ludności jaćwieskiej nie można pominąć ustaleń Stanisława Zajączkowskiego13 i Aleksandra Kamińskiego14, które były następnie wielokrotnie powielane w literaturze, a które szczegółowo przywołam w dalszej części tekstu. W artykule tym chciałabym przedstawić kilka uwag dotyczących zagadnienia udziału Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej w końcu XIII i XIV w. W oparciu o zwiększoną bazę źródłową pragnę jeszcze raz, po ponad 50. latach od ukazania się książki Aleksandra Kamińskiego15, przyjrzeć się kwestii kierunków przesiedleń ludności jaćwieskiej, wskazać okoliczności uzyskania przez nią nadań, określić ich wielkości 4 K. Kasiske, Die Siedlugstätigkeit des Deutschen Ordens im östlichen Preussen bis zum Jahre 1410, Königsberg 1934. 5 K. Riel, Die Siedlungstätigkeit des Deutschen Ordens in Preussen in der Zeit von 1410–1466, Altpreussische Forschungen, 1937, Jg. 12. 6 Wyczerpujące omówienie literatury do 1945 r. zob. H. Łowmiański, Stan badań nad dziejami dawnych Prusów, Pruthenia, 2006, t. I, s. 157–159; a po 1945 zob. G. Białuński, Stan badań nad dziejami dawnych Prusów po 1945 roku, Pruthenia, 2006, t. I, s. 71–73. 7 M. Rousselle, Woria, Koenigsberg 1924; idem, Die Besiedlung des Kreises Preussisch Eylau, Altpreussische Forschungen, 1926, Jg. 3. 8 G. i H. Mortensen, Die Besiedlung des nordöstlichen Ostpreussens bis zum Beginn des 17. Jahrhunderts, T. I: Die preussischdeutsche Siedlung am Westrand der Grossen Wildnis um 1400, Leipzig 1937; T. II: Die Wildnis im östlichen Preussen, ihr Zustand im 1400 und ihre frühere Besiedlung, Leipzig 1938. 9 H. Wunder, Siedlungs- und Bevölkerungsgeschichte der Komturei Christburg (13–16. Jhdt.), Wiesbaden 1968. 10 P. Germershausen, Siedlungsentwicklung der preußischen Ämter Holland, Liebstadt und Mohrungen vom 13. bis zum 17. Jahrhundert, Marburg 1971. 11 G. Białuński, Osadnictwo regionu Wielkich Jezior Mazurskich od XIV do początków XVIII wieku. Starostwa leckie (giżyckie) i ryńskie, Olsztyn 1996; idem, Przemiany społeczno-ludnościowe południowo-wschodnich obszarów Prus Krzyżackich i Książęcych (do 1568 roku); idem, Kolonizacja „Wielkiej Puszczy” (do 1568 roku) – starostwa piskie, ełckie, straduńskie, zelkowskie i węgoborskie (węgorzewskie), Olsztyn 2002. 12 J. Powierski, Prusowie, Mazowsze i sprowadzenie krzyżaków do Polski, t. II, cz. 1–2, Malbork 2001. 13 S. Zajączkowski, Podbój Prus i ich kolonizacja przez Krzyżaków, Toruń 1935, s. 30. 14 A. Kamiński, Jaćwież. Terytorium, ludność, stosunki gospodarcze i społeczne, Łódź 1953. 15 Ibidem. Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 115 oraz powinności beneficjentów wobec Zakonu, a także spróbować uchwycić – na ile na to źródła pozwalają – dalsze losy potomków przesiedleńców. Chciałabym także sprawdzić, czy występuje zależność (korelacja) między wielkością i warunkami na jakich nadawane były Jaćwięgom majątki, a sytuacją polityczną w jakiej znajdował się Zakon w drugiej połowie XIII stulecia, kiedy podbój plemion pruskich zmierzał ku końcowi i w XIV w., kiedy to Krzyżacy prowadzili zaciekłe walki z pogańską Litwą. W studium tym wykorzystałam dwa podstawowe rodzaje źródeł pisanych: dyplomatyczne (dokumentacyjne) i źródła narracyjne (historiograficzne). Poszukując jaćwieskich (sudowskich) uczestników krzyżackiej akcji kolonizacyjnej korzystałam przede wszystkim ze źródeł dokumentacyjnych zgromadzonych i opublikowanych w tomach Preußisches Urkundenbuch16, Urkundenbuch des Bisthums Samland17, oraz Codex diplomaticus Warmiensis18. Wydawcy zamieścili poszczególne dokumenty najczęściej w całości, po uprzedniej transliteracji, zaopatrzyli je także w niemieckojęzyczne regesty, komentarze i liczne odwołania. Teksty owych nadań i ich potwierdzeń wydanych przez Zakon wiernym Prusom zawierają imiona beneficjentów z dopiskiem Sudow, dicte Sudov, imiona ich przodków, czy też następców, nazwy miejsc ich osadzenia, wielkość majątków i warunki ich otrzymania. Dostarczyły mi więc informacji o sytuacji prawnej i społecznej Jaćwięgów biorących udział w krzyżackich procesach osadniczych. Jako pierwszorzędne źródło narracyjne do omówienia zagadnienia udziału Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej przyjęłam Kronikę ziemi pruskiej Piotra z Dusburga. Jego dzieło jest najpełniejszym sprawozdaniem dotyczącym wydarzeń z XIII w., powstałym najpewniej około 1326 r. Tu zawarto imiona Jaćwięgów (Sudowów), którzy w trakcie podboju ziem pruskich, przyjęli krzyżacką ofertę oraz informację o ich przesiedleniu na terytorium Sambii. Obraz losów Jaćwięgów mieszkających na półwyspie sambijskim próbuję dopełnić dzięki późniejszym nowożytnym źródłom historiograficznym19. Na uwagę zasługują tu zwłaszcza dwa źródła, dotychczas niewykorzystywane w literaturze przedmiotu, są to: lista tzw. podatku tureckiego z 1540 r.20 oraz Wizytacja biskupstwa sambijskiego z 1569 r.21 16 Preußisches Urkundenbuch (dalej PU), T. I.1 hrsg. R. Philippi, C.P. Woelky, T. I.2, hrsg. A. Seraphim, Königsberg 1882–1909. 17 Urkundenbuch des Bisthums Samland (dalej SU), hrsg. C.P. Woelky, H. Mendthal, Leipzig 1861. 18 Codex Diplomaticus Warmiensis oder Regesten und Urkunden zur Geschichte Ermlands (dalej CDW), wyd. C. P. Woelky, J. M. Saage, T. I–II, Mainz–Braunsberg 1860–1864; T. III, Leipzig 1879. 19 H. Malecki, Wahrhaftige Beschreybung der Sudawen auff Samlandt, sambt jhrem Bock Heyligen und Ceremonien, Mitteilungen der Literarischen Gesellschaft Masovia, 1902, VIII; S. Grunau, Preussische Chronik, hrsg. M. Perlbach, Leipzig 1876; K. Schütz, Caspari Schützii rerum prussicarum historia, Gedanii 1769. 20 Die Türkensteuer im Herzogtum Preußen 1540, T. I, hrsg. H.H. Diehlmann, Hamburg 1998. 21 Wizytacje biskupstwa sambijskiego z 1569 roku, wyd. J. Wijaczka, Toruń 2001. 116 Alicja Dobrosielska I. Kierunki przesiedleń W historiografii zgodnie przyjmuje się, że Jaćwięgowie, podobnie jak Skalowowie i Nadrowowie zostali przesiedleni ze swoich pierwotnych siedzib w końcu XIII w., a na opustoszałym terytorium powstała pustka osadnicza. Z czasem tereny te porosły puszczą i stąd też w literaturze zwane są Grosse Wildnis, czyli wielką puszczą22. Kierunki przesiedleń ludności jaćwieskiej nakreślił Stanisław Zajączkowski w opublikowanej w 1935 r., niewielkiej książeczce: „tych zaś [ Jaćwięgów – A.D.] którzy się poddali, przesiedlali Krzyżacy w głąb Prus, osadzając ich w komturii kiszporskiej, dalej w okolicach Pruskiego Holądu (Preussisch Holland) i Pruskiej Iławy (Preussisch Eylau), a przede wszystkim na półwyspie sambijskim, głównie na północno-zachodnim jego cyplu, który potem długo nosił nazwę Sudowskiego Zakątka (Sudauische Winkel)”23. Tezę tę przyjął Aleksander Kamiński24, który opierając się na dziewięciu tekstach nadań dla Jaćwięgów, kronice Dusburga i źródłach późniejszych: dziełach Maleckich, Grunaua, Hartknocha, wykazał przesiedlenia Jaćwięgów w głąb Prus, głównie do Sambii, okręgu Pasłęka, Pruskiej Iławki oraz Bałgi. Przywołane teksty źródłowe z okresu XV–XVII w. pozwoliły autorowi wnioskować, iż potomkowie przesiedleńców przetrwali na ziemiach swoich dziadów, zachowując jeszcze w XVI w. pewne tradycje jaćwieskie np. język, zwyczaje. Ustalenia Kamińskiego dotyczące kierunków przesiedleń ludności jaćwieskiej, w tym na Sambię jako głównego terytorium migracji były następnie powielane w literaturze dotyczącej dziejów Prusów25. Pięć, spośród znalezionych tekstów nadań odniósł A. Kamiński26 do Sambii: –– Gedete otrzymał w okresie między rokiem 1288 a 1299 wieś Medynitten, identyfikowaną z Güter bei Mednicken im Gebiete von Wargen na Sambii27; –– czterech z imienia wymienionych Jaćwięgów Muntigin, Tholeike, Schare i Podwale uzyskało w 1285 r. pole Dymsteines28; 22 Henryk Łowmiański pisze o całkowitej eksterminacji ludności jaćwieskiej, zob. H. Łowmiański, Prusy–Litwa–Krzyżacy, Warszawa 1989, s. 140–141. Podobnego zdania była Łucja Okulicz-Kozaryn, zob. Ł. Okulicz-Kozaryn, Dzieje Prusów, Wrocław 2000, s. 414. Nie można wykluczyć, że drobne grupy jaćwieskie ocalały i przetrwały na dawnym terytorium o czym mogą świadczyć choćby dane toponomastyczne, zob. A. Kamiński, op. cit., s. 96; zob. także: M. Biskup, G. Labuda, Dzieje zakonu krzyżackiego w Prusach, Gdańsk 1989, s. 90, 190. Ponowne zasiedlenie opustoszałych w XIII stuleciu terenów nastąpiło w XIV w. o czym szerzej: G. Białuński, Przemiany społeczno-ludnościowe; idem, Kolonizacja „Wielkiej Puszczy” (do 1568 roku). 23 S. Zajączkowski, op. cit., s. 30. 24 A. Kamiński, op. cit., s. 64– 67. 25 Np. Ł. Okulicz-Kozaryn, op. cit., s. 412–414. 26 A. Kamiński, op. cit., s. 65. 27 PU, I.2, nr 704. 28 PU, I.2, nr 471, miejscowości Dymsteines nie udało się zlokalizować, mimo to A. Kamiński uznał, że nadanie dotyczy obszaru Sambii, zob. A. Kamiński, op. cit., s. 65; możliwe, ze chodzi tu jednak o Dymsteins w Pogezanii, czyli Dymnik koło Krupina, gm. Rychliki, w pobliżu Dzierzgonia, zwłaszcza, że przywilej został wystawiony w Dzierzgoniu. Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 117 –– Preisinge w 1295 r. otrzymał część pola Stantow29; –– Catcze otrzymał w 1301 r. potwierdzenie nadania na agros, quos nunc colit in villa Sudowe (Sudaw)30; –– Sudov Gedete przybył do Sambii adducens secum plus quam mille animas hominum31. –– W trzech nadaniach wymieniono dobra znajdujące się w okręgu Pasłęka: –– Kantigirde wraz z synami i bratem otrzymał w 1285 r. pole Powunden z przyległościami32; –– pięciu Jaćwięgów otrzymało w 1312 r. pola Marwitz, Utekin, Wadekin i Smansfelden, lokalizowane koło Hirschfeld (dzisiejsze Jelonki)33; –– w 1317 r. Powile otrzymał pole Wangenik34. Tylko jeden przywilej dał się zidentyfikować jako nadanie dla Jaćwięga dóbr w okręgu Pruskiej Iławki: –– Scumand i jego trzej synowie otrzymali w 1285 r. wieś Steynio, łąki zwane Penkoweo i pole zwane Labalauk35. W literaturze przyjmuje się, że nadane dobra to okolice Stegi Małej, Skarbca i Dobrzynki koło Górowa Iławeckiego36. A. Kamiński zastrzegł, iż zgromadzone przez niego dane „są tylko częścią rzeczywistego stanu przesiedleń krzyżackich”37. Ową szczupłą bazę źródłową udało mi się poszerzyć o kolejne przywileje dla Jaćwięgów: –– nadanie dla Galmsa (zapewne syna Skomanda) z 1339 r. 5 łanów na polu Coftus38, czyli Kosty (Kohsten) w okręgu Pruskiej Iławki; –– przywilej z 1366 r. dla Dietricha Skomanda (najpewniej wnuka lub prawnuka Skomanda) na 50 łanów w Barskelaugken39; –– nadanie z 1316 r.40 a następnie z 1328 r. dla Luprechta, syna Gedete, potwierdzające posiadanie przez niego dóbr Mednicken i Metkaym41; 29 PU, I.2, nr 631. PU, I.2, nr 782; A. Kamiński, op. cit., s. 65, uznał ten tekst za nadanie dla Cacze. Trudno się z nim zgodzić, ponieważ w przytoczonym fragmencie mowa jest, że ów Catcze obecnie uprawia te pola, więc opowiadałabym się raczej za tym, że jest to potwierdzenie nadania. 31 PU, II.1, nr 142; w dokumencie tym jest również mowa o Luprechcie, synu Gedete. 32 PU, I.2, nr 472. 33 PU, II.1, nr 85. 34 PU, II.1, nr 193. 35 PU, I.2, nr 464. 36 G. Białuński, Ród Skomandów (XIII–XV w.), Odkrywcy, pryncepsi, rozbójnicy, Studia z dziejów średniowiecza, 2007, nr 13, s. 31. 37 A. Kamiński, op. cit., s. 65. 38 PU, III.1, nr 254. 39 PU, VI.1, nr 453. 40 PU, II.1, nr 142. 41 PU, II.2, nr 628; por. G. J. Kreuzfeld, Eine Meynung über den Adel der alten Preussen, nebst einigen urkundlichen Beylagen, Königsberg 1784, s. 48. 30 118 Alicja Dobrosielska –– Luprecht otrzymał w 1352 r. 70 łanów in Lande Barten, pola Assaunen, Mednicken i Mettkeim42; –– nadanie 5 łanów na polu Quanditten43, na obszarze Sambii, dla Piotra Sudow w 1338 r.; –– dokument wzmiankujący o Sudauer Kariothe, który wraz z braćmi Pelline i Nawalle był w posiadaniu trzech łanów we wsi Compehnen44 na Sambii, dobra te sprzedał najpewniej w 1335 r. Naglawde, komornikowi Girmow45; –– Kuneconi, Konrad: dicto Sudow, jest wzmiankowany w przywileju z 1326 r. jako posiadacz trzech łanów we wsi Blumenau, w okręgu Rybaki (Fischhausen) na Sambii46, które to następnie sprzedał, jak wynika z treści dokumentu wystawionego w 1341 r.47; –– nadanie dla Konrada, Cuniconi Sudowen z 1345 r. sześciu łanów sołeckich we wsi Kalis (Kunkendorf, Calis) w okolicy Reszla, na obszarze Warmii48; –– Heinico i Ditloff, synowie Kunike Sudow z Schoneiche49 otrzymują w 1391 r. nadanie na 15 łanów między wsią Kadyn, reszelskim lasem miejskim i jeziorem Attern (Ottern)50; –– mensurator Konrad Sudow występuje jako świadek w dokumencie z 26 kwietnia 1309 r. wydanym przez kapitułę warmińską51, po raz kolejny jest o nim mowa w nadaniu z 15 października 1317 r., jednakże już jako o zmarłym52. Z treści tego dokumentu dowiadujemy się, że wdowa po nim Elizabeth, określona jako honesta et prouida, dokonała zamiany dwunastu łanów we wsi Hohendorf (Wysoka Braniewska53), które posiadał za życia jej mąż, na sześć łanów w tej samej wsi, jednak 42 PU, V.1, nr 90. PU, III.1, nr 162. 44 SU, nr 291. 45 Naglawde lub też jego potomkowie najpewniej starali się o potwierdzenie zakupu owych dóbr, co też znalazło odzwierciedlenie w dokumencie, patrz PU, III.1, nr 447 (regestr w US, nr 324). 46 SU, nr 245, 399; PU, V.1, nr 61. 47 PU, III.1, nr 408, SU, nr 320. 48 CDW, II, nr 46; PU, III.2, nr 716 . O Cunco Sudowen jako sołtysie zob. M. Pollakówna, Osadnictwo na Warmii w okresie krzyżackim, Poznań 1953, s. 92, przyp. 445. W literaturze Cunico Sudow jest utożsamiany z burmistrzem Jezioran – Cunco Sudarb, który występuje w dokumencie wystawionym w Jezioranach 8 grudnia 13? (brak pełnej daty rocznej), zob. CDW, III, nr 232, por. V. Röhrich, Die Kolonisation des Ermlandes, Zeitschrift für die Geschichte und Altertumskunde Ermland, Bd. 18, s. 373. Cuneko Sudow występuje również jako świadek w dokumencie wystawionym 24 czerwca 1363 r. w Jezioranach, zapisany jako Kvneko Sudow de Seburg, zob. CDW, II, nr 345. 49 Miejscowości tej nie udało się zlokalizować. 50 CDW, III, nr 252. Najprawdopodobniej Heinico i Ditloff to synowie Kuniko Sudowa, którego dobra znajdowały się w okolicy Reszla, zob. CDW, II, nr 46; PU, IV.2, nr 716. 51 CDW, I, nr 149. 52 Ibidem, nr 182. 53 Identyfikacja za M. Pollakówna, op. cit., s. 133. 43 Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 119 na bardziej korzystnych warunkach a censu liberos perpetuo possidentos i z prawem dziedziczenia dla potomków, których imiona nie zostały podane54. Znalezione przeze mnie nadania pochodzą z XIV stulecia i wpisują się we wskazane przez Zajączkowskiego kierunki przesiedleń, dotyczą przy tym głównie obszaru Pruskiej Iławki55 i Sambii. Można przypuszczać, że nadań było znacznie więcej, na co może wskazywać przypadek jednego z przywódców jaćwieskich – Russigene, wspomnianego w kronice Dusburga. Ten, jak podaje krzyżacki dziejopis, udał się do krzyżackiego komtura Bałgi, a kiedy odmówiono mu jako poganinowi udziału w nabożeństwie, pod którego był silnym wrażeniem, to ochrzcił się natychmiast wraz z całą rodziną. Okazało się przy tym, iż miał on wcześniej do czynienia z religią chrześcijańską, gdyż uratował przed zniszczeniem obraz Najświętszej Marii z Dzieciątkiem, który Sudawowie zrabowali w Polsce. Russigene odbierając im go, jak podaje Dusburg musiał użyć siły, a następnie oddał go pewnemu chrześcijaninowi, by ten zaniósł go do miejsca, gdzie będą obchodzić się z nim właściwie56. Trudno uwierzyć, aby taki bohaterski czyn, jak uratowanie obrazu Najświętszej Marii Panny z rąk niewiernych i dobrowolne przybycie do Krzyżaków i przyjęcie nowej wiary przez jednego z jaćwieskich przywódców, nie zostały nagrodzone przez Zakon. Zwłaszcza, że Rusigenus nie przybył do Bałgi sam ale wraz z domem i familią, a zatem musiał się wraz ze swoim rodem gdzieś osiedlić. Cztery spośród przywołanych dokumentów, w tym nadanie dla Elizabeth – wdowy po Konradzie dicte Sudow odnoszą się do nowych, wcześniej nie wskazywanych jako miejsca przesiedleń Jaćwięgów, terytoriów, a mianowicie – Barcji i Warmii. Nie falsyfikuje to jednak tezy o przyjętych w literaturze trzech kierunkach przesiedleń Jaćwięgów. Przodkowie beneficjentów owych nadań, jak wynika z treści przywilejów, zostali przeniesieni z rodzimej Jaćwieży na wskazane terytoria, gdzie uzyskali majątki. Luprecht57, który otrzymał dobra w Barcji jest potomkiem wielce zasłużonego dla Zakonu Gedete, beneficjenta dóbr leżących w Sambii. Podobnie Kunikoni, będący najprawdopodobniej ojcem Heynico i Ditloffa, zanim przeniósł się na Warmię, posiadał dobra na Sambii58. Trudniej natomiast wyjaśnić kiedy i w jakich okolicznościach na warmińską ziemię przybył Konrad zwany Sudow, wspomniany najpierw jako świadek w dokumencie z 1309 r. oraz 1312 r., a następnie jako, nieżyjący już, posiadacz dóbr w Hohendorf. Brak dla Konrada nadania na Warmii z XIII w. i pojawienie się tegoż dopiero w dokumentach XIV-wiecznych wystawianych przez biskupów warmińskich może sugerować, że podobnie, jak Luprecht czy jego imiennik Konrad Sudow, przybył on na Warmię z innego obszaru plemiennego, niewykluczone, że również z Sambii. 54 CDW, I, nr 182. PU, III.1, nr 254 ; PU, VI.1, nr 453. 56 Dusburg, III, 207. 57 PU, V.1, nr 90; SU, nr 245. 58 PU, V.1, nr 61. 55 120 Alicja Dobrosielska W literaturze spośród trzech wytyczonych obszarów przesiedleń ludności jaćwieskiej: okręgu Pruskiej Iławki, Pasłęka i Półwyspu Sambijskiego za główny uchodzi ten ostatni, a dokładniej jego zachodni kraniec59 określony jako Sudauische Winkel, czyli Jaćwieski Zakątek60. Przemawia za tym choćby ilość nadań odnoszących się do terytorium Sambii, w stosunku do pozostałych obszarów61, którą można jak się wydaje zwiększyć o kolejny przywilej. Jaćwięg Kantegirde otrzymał w 1285 r. wspólnie z synami i bratem pole Powunden wraz z przyległościami62, które Johannes Voigt zidentyfikował w okolicach Pasłęka, a za nim tę interpretację przyjął Kamiński63. Osoba o tym samym imieniu Cantegerde występuje w kronice Dusburga, jako jeden z wodzów jaćwieskich, który miał poprowadzić na Sambię 1600 nowo nawróconych współplemieńców64. Zbieżność imion oraz fakt występowania miejscowości Powunden na Sambii przemawia za uznaniem, że jest to ta sama osoba, której dobra należy umiejscawiać na Sambii, a nie jak dotąd w okręgu pasłęckim. Za Sambią jako głównym obszarem docelowym przesiedleń, na którym ciągłość osadnicza i kulturowa Jaćwięgów jest widoczna aż po XVI stulecie, przemawiają oprócz nadań także źródła historiograficzne przywołane już w literaturze przez A. Kamińskiego, jak choćby kronika Piotra z Dusburga65 czy dzieło Hartknocha66. Uwagę XVIwiecznych autorów zwraca już sam fakt obecności na zachodnich krańcach półwyspu sambijskiego Jaćwięgów67. Hieronim Malecki zatytułował swoje dzieło: Wahrhaftige Beschreybung der Sudawen auff Samland68, a Grunau twierdził, że w jego czasach istniało na Sambii, w rejonie miejscowości Heiligenkreutz, czyli Święty Krzyż (Krzyż) oraz koło Labiawy siedem czy osiem wsi jaćwieskich69. Kronika ta wprawdzie uchodzi wśród badaczy za mało rzetelną70, nie znaczy to jednak, że Grunau w tym wypadku mijał się z prawdą. Heiligenkreutz w drugiej połowie XVI w. była obok Bersnicken, Bischopnikien, Gros Hubenicken, Klein Hubenicken, Ilnicken, Nattnicken i Wangniken jedną z miejscowości leżących w Kammerammt Sudauen, czyli komornictwie sudow59 H. Łowmiański, Prusy – Litwa, s. 139–143; Ł. Okulicz-Kozaryn, op. cit., s. 412–414. A. Kamiński, op. cit., s. 66; K. Bink, Der Sudauische Winkel: geschichtlich-sprachliche Untersuchung urkundlicher Quellen, Königsberg 1925, s. 72. 61 A. Kamiński, op. cit., s. 65. 62 PU, I.2, nr 472. 63 Kamiński, s. 65, przyp. 75. 64 Dusburg, III, 217. 65 Ibidem, III, 217, 219. 66 A. Kamiński, op. cit., s. 64–67. 67 Grunau podaje liczbę miejscowości, w których mieszkają Jaćwięgowie, podejmując tym samym próbę wyznaczenia zasięgu jaćwieskiego osadnictwa, zob. S. Grunau, op. cit., s. 37 i 70. 68 H. Malecki, op. cit. 69 S. Grunau, op. cit., s. 36 i 70. 70 A. Kamiński pisze, że jest „niesłychanie bałamutna”, op. cit., s. 66, przypis. 5; wzmiankę Gunaua o jaćwieskim osadnictwie uznaje jednak za wiarygodną. 60 Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 121 skim71, zapisywanym też jako Kammerammt Sudau, którego sama nazwa nasuwa związek z Jaćwięgami72. Na osadnictwo jaćwieskie w rejonie Heiligenkreutz już w XIV w. wskazuje tekst nadania z 24 grudnia 1353 r., w którym Jakub, biskup sambijski przekazywał karczmę komornikowi Senteke, jak zapisano, iuxta nostram novam ecclesiam Sancte Crucis apud Sudowitas sitam73. Parafia Creutz74, której wizytację przeprowadzono 2 maja 1569 r. była zamieszkała przez Prusów – das dorf ist Preusch, hat 24 Huben75. Podano tu też imiona kilku mieszkańców z przydomkami mogącymi wskazywać na pochodzenie od jaćwieskich przodków. W należącej do tej diecezji miejscowości Gros Hubenicken mieszkał Melchior Sudau, w parafii Fischhausen, czyli Rybaki – niejaki Greger Sudau76, zaś w miejscowości Quanditen – Piotr Sudov77. Wprawdzie liczba osób z owymi przydomkami, mogącymi sugerować jaćwieskie korzenie, odnotowanych w XVI-wiecznych źródłach nie jest imponująca, to jednak biorąc pod uwagę, że od czasu przesiedlenia minęło ponad 200 lat obecność owych przydomków po tak długim czasie, choć u znikomej liczby osób, może wskazywać na zachowanie przez kolejne pokolenia części mieszkańców półwyspu sambijskiego pamięci o odległej przeszłości. Pamięć ta dzięki kultywowaniu przez jaćwieskich potomków dawnych obyczajów i wierzeń jeszcze w XVI w. była wciąż żywa, czemu wiele miejsca poświęcili nowożytni dziejopisarze. Ich uwagę zwracał także język, którym posługiwali się jaćwiescy potomkowie, oraz fakt nieznajomości języka niemieckiego u Jaćwięgów mieszkających w Sambii, quorum pauci admodum germanicam linquam novere sed suam quandam linguam habent barbaram78. O tym zaś, że owa odrębność jaćwieskich mieszkańców była dostrzegana nie tylko przez kronikarzy, może świadczyć decyzja księcia Albrechta, o zapewnieniu stałego stypendium na królewieckim uniwersytecie dla 24 chłopców: 6 Prusów, 6 Polaków, 6 Litwinów i 6 Jaćwięgów!79. Kultywowaniu przez Jaćwięgów mieszkających na Sambii obyczajów przodków sprzyjał z pewnością duży obszar parafii Heligenkreutz, uważanej za jedną z najbardziej 71 Die Türkensteur, s. 3, 26–27. Kwestia jego utworzenia i nazewnictwa wydaje się tym ciekawsza, że powołano je najpewniej w XV lub XVI w. Nazwa ta nie funkcjonuje we wcześniejszym okresie. 73 SU, nr 425, zob. także SU, nr 407. 74 Wizytacja biskupstwa sambijskiego z 1569, s. 169. 75 Ibidem, s. 187. 76 Ibidem, s. 21. 77 Ibidem, s. 182. 78 Cyt. za A. Kamiński, op. cit., s. 66, przyp. 76. 79 J. Wijaczka, Wstęp, [w:] Wizytacja biskupstwa sambijskiego z 1569, s. XIX. 72 122 Alicja Dobrosielska rozległych80 oraz brak na jej terenie szkoły, odnotowany jeszcze w 1569 r.81 Była to także jedna z najgęściej zaludnionych parafii, co utrudniało działalność duszpasterską tamtejszych duchownych i w efekcie sprzyjało pozostawaniu ludności przy obyczajach przodków. W czasie złej pogody zdarzało się, że pastorzy nie mogli odwiedzić umierających, a dzieci umierały zanim zostały ochrzczone82. Biorąc pod uwagę źródłowe informacje o jaćwieskich przesiedleńcach na Sambii, gęstość pruskiego osadnictwa na półwyspie i brak migracji (poza przybyciem sudowskich osadników), tak w średniowieczu, jak i w okresie późniejszym83, to należy uznać Półwysep Sambijski za główny kierunek przesiedleń Jaćwięgów. Zwraca uwagę ciągłość sudowskiego osadnictwa na tym obszarze od lat 80. XIII w. po czasy nowożytne, a także kulturowa odrębność potomków przesiedleńców, którą w tej pracy jedynie zasygnalizowałam, a kwestia ta niewątpliwie wymaga szerszego opracowania. Niemniej ciekawym tematem zdaje się być wybór Sambii jako głównego kierunku przesiedlenia ludności jaćwieskiej. Zagadnienie to rysuje się tym bardziej interesująco, że w literaturze przedmiotu pogańska Sambia w XIII w. jest przedstawiana jako najbardziej zaludniona spośród wszystkich plemiennych ziem pruskich – „w Sambii na km2 mieszkało 10 osób, w Sudowii być może czterokrotnie mniej”84. Przed podbojem liczyła ona co najmniej dwa razy więcej mieszkańców niż każda inna ziemia pruskia85. Terytorium plemienne Sambii było przy tym najmniejsze spośród plemiennych ziem pruskich i liczyło niewiele ponad 2000 km2, podczas gdy Jaćwież była największa i jej terytorium wynosiło kilkanaście tysięcy km2 86. Paradoksalnie więc członkowie plemienia, zamieszkujący dotychczas jeden z najrzadziej zaludnionych a zarazem najrozleglejszych obszarów, zostali przesiedleni na terytorium nie dość, że najmniejsze spośród wszystkich ziem plemiennych, to jeszcze gęsto zaludnione, którego ludność nie zmniejszyła się w trakcie podboju, jak wynika z literatury87. Kwestia powstania luki osadniczej w zachodniej części półwyspu, którą wypełnili jaćwiescy przesiedleńcy wymaga niewątpliwie rozpatrzenia. 80 Rozległość sambijskich parafii wynika z ich niewielkiej liczby. W sumie było to 49 ośrodków parafialnych, dla porównania w diecezji pomezańskiej do XV w. było 267 parafii. Zob. M. Biskup, Uwagi o problemie osadnictwa i sieci parafialnej w Prusach krzyżackich w wiekach XIV–XV, Komunikaty Mazursko-Warmińskie, 1983, nr 2–3, s. 199–217. 81 J. Wijaczka, Wstęp, [w:] Wizytacja biskupstwa sambijskiego z 1569, s. XV. 82 Ibidem, o trudnościach z chrystianizacją mieszkańców Sambii zob. M. Biskup, Parafie w państwie krzyżackim, [w:] Państwo zakonu krzyżackiego. Podziały administracyjne i kościelne, red. Z.H. Nowak, Toruń 2000, s. 84 i n. 83 Zob. M. Biskup, Uwagi o problemie, s. 199–217. 84 H. Łowmiański, Prusy – Litwa, s. 59. 85 J. Powierski, Prussica, t. I, s. 152–153. 86 H. Łowmiański, Prusy – Litwa, s. 59. 87 Zob. G. Labuda, M. Biskup, op. cit., s. 190. Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 123 II. Krzyżacka oferta dla przesiedleńców Dusburg pisze, że z tymi, którzy porzucili bałwochwalstwo i nawrócili się na wiarę chrystusową Krzyżacy obchodzili się bardzo miłosiernie, podług ich stanu, a przede wszystkim biorąc pod uwagę ich zasługi na rzecz braci zakonnych, zwłaszcza na polu walki88. Nagrodą za nawrócenie i wierną służbę było nadanie majątku na określonym prawie i z określonymi powinnościami. Jaćwięgowie mieli okazję niejednokrotnie zdobyć uznanie braci zakonnych, najpierw w walce po stronie Krzyżaków przeciw swoim pobratymcom, a następnie podczas podboju Litwy przez Zakon. Aby odpowiedzieć na pytanie, czy waleczność, zasługi oddane na polu walki rzeczywiście przekładały się na korzystność krzyżackiej oferty oraz czy jej „atrakcyjność” była zmienna w czasie przyjrzymy się wielkości jaćwieskich majątków oraz związanymi z nimi prawem i zobowiązaniami. II.1. Wielkość majątków Wyliczenia wielkości własności ziemskiej nobiles pruskich przeprowadził na podstawie ponad 100 przywilejów i danych rachunkowych z końca XIV w. i początku XV w. H. Łowmiański. Z jego ustaleń wynika, że dobra te wahały się od kilku radeł do kilkudziesięciu łanów, najwyżej ca 100. Pośród dokumentów z XIII w. badacz nie znalazł nadań przynoszących więcej niż kilkanaście radeł jednemu właścicielowi, zaś większe obszary kilkudziesięciołanowe otrzymywało zwykle kilka osób, krewniaków89. Dane zebrane przez Łowmiańskiego odnoszą się w dużej mierze do mieszkańców plemiennej Sambii i będą stanowiły dla mnie punkt odniesienia przy określaniu wielkości majątków uzyskiwanych przez Jaćwięgów, osiedlanych przede wszystkim na tym terytorium. Do kwestii wielkości majątków jaćwieskich uzyskiwanych z rąk krzyżackich odniósł się Kamiński, którego zdaniem dobra otrzymywane przez przesiedleńców sudowskich były niewielkie i nigdy nie obejmowały więcej niż jedną wieś, a zazwyczaj rodzina szlachecka otrzymywała pole lub jego część. Za bardzo prawdopodobne uznał, że Krzyżacy nadawali Jaćwięgom mniej ziemi niż posiadali oni w swoich pierwotnych siedzibach, „różnica nie mogła jednak być rażąca, skoro przesiedlano nie tylko siłą, lecz zachęcano do przesiedlania propagandą”90. W najstarszych znalezionych tekstach nadań rozmiary jaćwieskich majątków zostały określone jedynie poprzez podanie nazwy pola czy wsi, co nie ułatwia określenia ich wielkości. Kantegirde otrzymał w 1285 r. wraz z synami i bratem pole Powunden wraz z przyległościami91. Jeśli przyjąć, że jest to postać tożsama z Kantegirde, który występuje na kartach kroniki Dusburga, to jego zasługi na rzecz Zakonu są bardzo znacz88 Dusburg, III, 220. H. Łowmiański, Studia nad dziejami Wielkiego Księstwa Litewskiego, Poznań 1983, s. 129–137. 90 A. Kamiński, op. cit., s. 139. 91 PU, I.2, nr 472. 89 124 Alicja Dobrosielska ne. On to – jak podaje krzyżacki dziejopis – uwolnił z niewoli Ludwika z Libenzall i następnie wraz z nim poprowadził na Sambię 1600 współplemieńców92. W przywileju dla Skomanda, jednego z największych wodzów jaćwieskich i wielce zasłużonego dla Zakonu dowódcy, zapisane zostały nazwy dóbr – Steynio, łąki Penkoweo i Labalauk bez sprecyzowania ich rozmiarów93. Dokładnego określenia wielkości dóbr nie znajdujemy także w nadaniu dla Jaćwięga Gedete, który otrzymał od Zakonu dobra Mednicken in territorio Wargen94. W literaturze Gedete jest utożsamiany z Jedetusem, Jedutem, przywódcą Jaćwięgów z okręgu Kimenow, o którym Dusburg pisze, że udał się na Sambię wraz 1500 ludźmi. Wydarzenie to najpewniej należy łączyć z datą 128395. W treści tego dokumentu odnotowano także, że Gedete adducens secum plus quam mille animas hominum96, a przy tym wystawca dokumentu określił go jako fidelites reges97, co niewątpliwe wyraża uznanie dla jego zasług. Spośród XIII-wiecznych tekstów tylko w jednym dokumencie mamy sprecyzowaną wielkość nadania, jest to przywilej z 1295 r. dla Preisigne, w którym Zakon nadawał mu 2 radła na polu Stantow98. Wobec braku szczegółowych danych co do wielkości uzyskiwanych nadań trudno jest ocenić wielkość majątków jaćwieskich, przynajmniej w XIII w. Niesprecyzowanie rozmiarów tych dóbr nie oznacza jednak, że były to majątki małe, biorąc pod uwagę zasługi Kantegirde, Gedete czy Skomanda trudno dojść do podobnych wniosków, zwłaszcza, że w przypadku tego ostatniego G. Białuński, na podstawie późniejszych przekazów, z XVI w. ustalił, że dobra Skomanda mogły liczyć około 39 łanów99. Dla XIV w. dysponujemy już dokładniejszymi danymi o rozmiarach włości jaćwieskich, które wahają się od 3 radeł po 70 łanów, choć i z tego okresu pochodzi jeden przywilej (1312 r.) dla pięciu Prusów: Abdange, Dirkote, Melins, Melodins i Zohe, w którym wymieniono jedynie nazwy pól Marwitz, Utekin, Wadekin, Smansfelden (Pasłęk)100. Pozostałe przywileje charakteryzuje już większa precyzja w określaniu wielkości majątków nadawanych Jaćwięgom. 8 września 1317 r. mistrz krajowy Friedrich von Wildenberg nadał Jaćwięgowi Powile 3 łany i 10 morgów na polu Wangenik101. Trzy łany posiadał także Konrad, Kuneconi: dicto Sudow w zakonnej wsi Blumenau102, które 92 Dusburg, III, 219. Zob. G. Białuński, Ród Skomandów, s. 31. 94 PU, I.2, 704. 95 Dusburg, III, 219. 96 PU, II.1, nr 142. 97 Ibidem. 98 PU, I.2, nr 631; US, nr 170. 99 G. Białuński, Ród Skomandów, s. 31. 100 PU, II.1, nr 85. 101 PU, II.1, nr 193. 102 SU, nr 245; SU, nr 399; PU, V.1, nr 61. 93 Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 125 następnie sprzedał w 1341 r. niejakiemu Hermanowi Wenke103 i najpewniej osiadł na Warmii, gdzie w 1345 r. otrzymał z rąk wójta warmińskiego Brunona von Luter nadanie 6 łanów we wsi Kalis (Kunkendorf, Calis)104. Potwierdzenie nadania na 5 łanów na polu Quanditten otrzymał w 1338 Piotr Sudow, w dokumencie tym wyraźnie zaznaczono, że otrzymuje je z uwagi na zasługi dla braci rycerzy i samego Zakonu ab fidelia eius servicia nobis et ordini nostro exhibita105. Na przykładzie dóbr potomków Skomanda i Gedete spróbujmy prześledzić losy ich majątków. Galms, Gedetes i Rukals to trzej synowie Skomanda, którzy wraz z nim występują jako beneficjenci nadania z 1285 r.106 Najpewniej niedługo po otrzymaniu tego przywileju Skomand zmarł, a o jego śmierci, w dość wyidealizowany sposób, pisze Dusburg. Kronikarz wspomina także o obecności przy łożu umierającego, brata Konrada, członka konwentu poświadczonego wcześniej w nadaniu dla Skomanda107. Zresztą źródła milczą także o jego synach, chyba że uznamy za Reinhardem Wenskusem108, iż Galms, beneficjent nadania z 1339109 jest tożsamy z potomkiem Skomanda, ten musiałby jednak żyć około siedemdziesiąt lat110. Galms określony jako fideli nostro Galme otrzymał 5 łanów na polu Coftus111, zidentyfikowane jako Kohsten (Kosty) w okręgu Pruskiej Iławki112. Dalsze losy owych dóbr pokazują, że Galms, albo też jego następcy zmarli bezpotomnie113. Potomek Skomanda, Dietrich Scomant, będący jego wnukiem, a może już prawnukiem, pojawia się w źródłach w drugiej połowie XIV w. Niewątpliwie posiadał on rodowe dobra Steynio, o czym świadczy fakt, że wdowa po nim Elżbieta określana była zwrotem von Steynewe, w dokumentach z końca XIV w. i początku XV w.114 Dietrich otrzymał w 1366 r. z nadania wielkiego mistrza Winryka von Kniprodego 50 łanów w Barskelaugken115. Od imienia beneficjenta nazwano dobra te Dietrichsdorf. Miejscowość tę identyfikuje się jako Dzietrzychowo, obecnie na północny-wschód od Sępo- 103 SU, nr 320. PU, III.2, nr 716. 105 PU, III.1, nr 162. 106 PU, I.2, nr 464. 107 Dusburg, III, c. 224. 108 R. Wenskus, Studien zur Geschichte der Ritterschaft im Ordensland Preussen, II Die Sieben Geschlechter, Altpreussische Geschlechterkunde. Neue Folge, 1984, Bd. 15, s. 66, przypis 682. 109 PU, III.1, nr 254. 110 G. Białuński, Ród Skomandów, s. 31–32. 111 PU, III.1, nr 254. 112 G. Białuński, Ród Skomandów, s. 32. 113 Ibidem. 114 Ibidem. 115 PU, VI.1, nr 453. 104 126 Alicja Dobrosielska pola. Dobra te leżały w komturstwie bałgijskim, w okręgu sątoczneńskim (następnie kętrzyńskim)116. O losach majątku nadanego Gedete po części możemy wnosić z nadania dla jego syna Luprechta, wystawionego przez wielkiego mistrza Karla von Trier z 27 grudnia 1316 r.117 Na prośbę Luprechta, dziedzica Mednicken, określonego jako Gedete Luprecht, zapewne w nawiązaniu do zasłużonego ojca, Zakon zgodził się na zamianę użytkowanych przez niego trzech radeł na polu Schlakalken w komturstwie Rybaki, na których siedział do czasu wystawienia tego dokumentu, na trzy radła w Mednicken: in eodem vero campoet in eandem villa eidem Luprecht cum suis heredibus donamus campum trium uncorum, in eisdem tribus uncis secum permutationem facientes pro tribus uncis, quos in campo Slakalauken tam pater quam filius possiderant usque ad tempus huius permutationis118. Treść tego tekstu została następnie powtórzona w 1328 r.119 Nowe nadanie otrzymał Luprecht i jego potomkowie w linii męskiej 24 października 1352 r.120, wtedy to Winrich von Kniprode nadał 70 wolnych łanów w Barcji na polu Assune (Asuny, okręg Gierdaw), w wytyczonych granicach oraz dobra w komornictwie Wargen na polu Codyten i na polu Metkayme (Mettkeim, okręg Labiawy)121. W dokumencie tym Luprecht został określony przez Winricha von Kniprode jako seinen lieben Ritter122, co niewątpliwie ma związek z jego zasługami na polu walki. Zarówno potomkowie Skomanda, jak i Gedete uzyskali nie tylko potwierdzenia posiadanych dóbr, ale i nowe nadania. Powiększyli majątki swoich ojców, otrzymując dobra także w innych dawnych ziemiach plemiennych, w zamian za zasługi na polu walki123. Nadania dla potomków, którzy mieli szansę wykazać się przywiązaniem walcząc u boku rycerzy zakonnych, są zatem większe od nadań dla ich przodków, którzy przeszli na stronę Zakonu, widać to wyraźnie zarówno w przypadku potomków Skomanda, jak i Gedete, czy przywoływanego Piotra Sudova. Majątki Jaćwięgów nie odbiegają rozmiarami od wielkości dóbr otrzymywanych przez Prusów z innych ziem plemiennych, w tym także Sambów. Trudno także uznać, aby uzyskiwane przez przesiedleńców nadania były mniejsze od wcześniej posiadanych w plemiennej Jaćwieży, dobra Sudowów zostały raczej zwiększone przez Krzyżaków, podobnie jak majątki innych Prusów124. 116 Za G. Białuński, Ród Skomandów, s. 33; uzasadnienie zob. J. Powierski, Prusowie, Mazowsze i sprowadzenie Krzyżaków, t. II.1, s. 181. 117 PU, II.1, nr 142. 118 PU, II.1, nr 142. 119 PU, II.2, nr 628. 120 PU, VI.1, nr 90. 121 PU, VI.1, nr 90. 122 PU, VI.1, nr 90. 123 PU, VI.1, nr 90. 124 H. Łowmiański, Studia nad dziejami, s. 137. Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 127 II.2. Status prawny i powinności Na temat stanowiska prawnego ludności pruskiej biorącej udział w kolonizacji krzyżackiej pisał ostatnio obszernie G. Białuński125. Jako podstawowe zobowiązania związane z nadaniem ziemi na prawie pruskim podał: opłatę rekognicyjną, dziesięcinę, płużne, odrabianie szarwarku, pełnienie służby wojskowej i prace przy budowie umocnień. W przypadku nadań wolnym pruskim przysługiwało zdaniem tego badacza sądownictwo wyższe i niższe nad własnymi poddanymi126. Prawo chełmińskie zaś odróżniało się od innych praw, przynajmniej początkowo, poprzez dziedziczenie w obu liniach na równych prawach. Otrzymane czy też nabyte dobra można było sprzedać, wymagało to jednak zgody i pośrednictwa Zakonu, wiązało się także z warunkiem utrzymania tych samych obowiązków. Za posiadanie dóbr ziemskich należało z każdej posesji wnieść rocznie na dzień świętego Marcina (11 listopada) 1 fenig koloński lub 5 chełmińskich oraz 2 funty wosku, była to tzw. opłata rekognicyjna. Z majątków powyżej 40 łanów Zakon wymagał służby cieżkozbrojnej, zaś z dóbr mniejszych – lekkozbrojnej127. Jaćwięgowie otrzymywali z rąk krzyżackich nadania na prawie pruskim, albo chełmińskim. Pojawiają się przy tym w treści dokumentów stwierdzenia, że dane dobra mają nadal funkcjonować na prawie, na którym zostały nadane ich przodkom (eo iure qui sui progenotores sua bona possiderunt128), można stąd wnosić, że zmiana właściciela nie oznaczała zmiany prawa na jakim dane dobra były posiadane. Tylko nieliczni spośród przesiedlonych Jaćwięgów otrzymali ziemie iure culmense, czyli na prawie chełmińskim. Wśród nich był nobilis Skomand, który wraz z synami uzyskał od Krzyżaków majątek bez żadnych dodatkowych obciążeń. Zakon zobowiązał ich jedynie do służby zbrojnej, przyznał im sądownictwo niższe nad poddanymi, które odnosiło się do niewielkich przewinień. Z wyższego sądownictwa mogli zatrzymywać trzecią część dochodów, reszta przypadała Zakonowi. Mieli także prawo osadzania chłopów na otrzymanych dobrach129. W kolejnych nadaniach, dla członków rodu Skomanda, także na prawie chełmińskim, występują jednak dodatkowe obok służby wojskowej powinności. Galms płacił Zakonowi 30 grzywien ze swoich pięciu łanów na polu Coftus, a Dietrich Skomand musiał uiszczać zwyczajową daninę płużną i czynsz rekognicyjny130. Te nowe zobowiązania, o których nie wspomniano nic w przywileju dla Skomanda i jego synów, wiążą się jednak każdorazowo z kolejnymi nadaniami, już z XIV stulecia i nie dotyczą dóbr rodowych. 125 G. Białuński, Przemiany społeczno-ludnościowe, s. 117 i n., tu także literatura. Ibidem. 127 Ibidem, s. 122 i n. 128 PU, III.1, nr 162. 129 PU, I.2, nr 464. 130 PU, III.1, 254; PU VI.1, nr 453. 126 128 Alicja Dobrosielska Podobnie inny beneficjent XIV-wiecznego nadania na prawie chełmińskim Konrad, Kunekoni131 obok służby zbrojnej został zobowiązany do dostarczania Zakonowi na św. Marcina pół grzywny pruskiej (dimidiam markam denarium Pruthenicalium) w ramach czynszu oraz danin w naturze, w postaci dwóch młodych tłustych gęsi (duos pullos cum una auca pingue)132. Jemu także przyznano sądownictwo nad poddaną ludnością i zobowiązano go do służby zbrojnej, co może wskazywać, że mimo zobowiązań mamy do czynienia z wolnym, a nie z przedstawicielem chłopstwa. Służby zbrojnej oczekiwano zresztą od niego i jego dziedziców także w związku z nadaniem majątku na Warmii, po tym jak za zgodą Zakonu sprzedał swoje dobra w Sambii i przeniósł się w okolice Reszla133. Tutaj otrzymał dla siebie i potomków 6 wolnych łanów, z obowiązkiem służby wojskowej (suisque veris heredibus et successoribus sex mansos damus ad servisium, sicud alli liberi habere consueverunt)134. Prawo pruskie nie zawsze jest wprost określone w jaćwieskich nadaniach, najczęściej występuje formuła ewiglich und erblich zu besitzen, albo zu erblichem Besitz135. Badacze łączą tego typu nadania z prawem dziedzicznym Erbrecht, czyli ius hereditarium, które jest z kolei tożsame z prawem pruskim136. Zgodnie z nim majątki otrzymywali Jaćwięgowie im perpetuum libere possidebunt, czyli na wieczne posiadanie137. Dziedziczyć mogli jednak jedynie męscy potomkowie, co zaznaczono w przywileju z 1312 r. dla pięciu Jaćwięgów daz kayn erben in den vorgesprochen velden one erbelinge ledig wirt138. W kilku tekstach pojawiają się zastrzeżenia co do dziedziczenia posiadanych majątków. W nadaniu dla wielce zasłużonego dla braci Luprechta Zakon zastrzegł sobie, że po jego śmierci przejmie przyznane mu na korzystnych warunkach dobra na polu Codyten i Metkayme139. Zapis nie dotyczył jednak pozostałego majątku potomka Gedete, a tym samym jego ojcowizny. Przesiedleńcy mogli posiadane dobra sprzedać140, czy też zamienić pod warunkiem powiadomienia i uzyskania zgody Krzyżaków. Takiej zamiany dóbr odziedziczonych po ojcu dokonał za wiedzą i aprobatą Zakonu Luprecht, syn Gedete141 i za zgodą braci zakonnych powrócił do sytuacji pierwotnej, stając się znów właścicielem dóbr rodowych (confirmando illi omnem possesionem patris, in quibusdam parmutacionem 131 SU, nr 245; SU, nr 399 oraz PU III.2, nr 716. SU, nr 245. 133 SU, nr 320. 134 PU, III.2, nr 716; CDW, II, nr 46. 135 Nadanie dla Preisigne, PU, I.2, nr 631. 136 H. Wunder, op. cit., s.116 i n. 137 PU, II.2, nr 628. 138 PU, I.2, nr 85; zob. także PU, I.2, nr 472. 139 PU, V.1, nr 90. 140 US, nr 291, 324; PU III.2, nr 447. 141 PU, II.1, nr 142. 132 Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 129 faciendo ad peticionem filii, quedam autem eidem causa pristine dilectionis et famulatus addiciendo, ut in sequentibus patebit manifeste)142. Jako podstawowy obowiązek beneficjentów nadań wymienia się przede wszystkim służbę zbrojną w obronie braci i ich ziem. Zapis o konieczności udziału w wyprawach wojennych, budowie nowych i naprawie starych umocnień, powtarza się w każdym z przywilejów. Także Jaćwięgowie będący beneficjentami nadań zakonnych byli zobowiązani przede wszystkim do służby wojskowej, konnej (mit Hengst), ze zwyczajowym orężem (Waffen) i pancerzem (Harnisch). Sudov Catcze, który otrzymał nadanie na Sambii w 1301 r., został zwolniony ze świadczeń na rzecz Zakonu za wyjątkiem wspierania braci z bronią w ręku w każdej potrzebie: Ratione autem huius collationis tenebantur interesse expedicionibus et terrarum nostrarum defensionibus ac municionibus quando fuerint a nostris fratribus requisiti143, czyli tak w obronie ziemi zakonnej, jak i w wyprawach poza terytorium krzyżackiego państwa. Podobnie Sudow Powile miał stawiać się na zakonne ekspedycje mit Hengiste und gewoniclichem Wopen144, zaś Heinico i Ditloff, synowie Kunike Sudowa, zostali zobowiązani do 3 służb konnych145. Służba zbrojna była główną powinnością Jaćwięgów wobec Zakonu, dotyczy to zarówno majątków nadawanych w XIII w., jak i XIV w. Otrzymywali oni dobra Zins- und Scharwarksfrei, czyli wolne od czynszu i szarwarku, natomiast z prawem sądownictwa na terytorium swojego majątku i nad swoimi ludźmi, co było szczególnym uprawnieniem nadawanym wolnym146. Peter Sudov otrzymał nad swoimi poddanymi sądownictwo niższe (dotyczyło spraw zagrożonych karą poniżej 4 szelągów) i wyższe: damus [...] eidem Petro et suis postreris in eisdem bonis suis iudica maiora et minora. Ponadto zaznaczono, iż ma on prawo do rozstrzygania jakichkolwiek sporów ścięciem głowy lub ręki (cuiusmodi sunt collo amputacio et mannum resercio)147. W dokumencie wielkiego mistrza z 27 grudnia 1315 r. Luprecht otrzymał wyższe i niższe sądownictwo, ius et mortem antiquorum et primorum Witingorum148. W przywileju na dobra w Barcji wspomina się z kolei, że tak jak w dobrach Mednicken na Sambii, będzie miał on prawo sądów wyższych i niższych, z zarezerwowaniem dla Zakonu prawa sądownictwa na gościńcach149. Jedynie w dwóch nadaniach dla Jaćwięgów wspomniano Wergeld, czyli główczyznę. Było to nadanie dla Powile i Luprechta. W pierwszym przypadku główsz142 PU, II.1, nr 142. PU, I.2, nr 782. 144 PU, II.1, nr 193. 145 CDW, III, nr 252. 146 Zob. G. Białuński, Przemiany społeczno-ludnościowe, s. 210–211. 147 PU, III.1, nr 162. 148 PU, II.1, nr 142; to jedyny przywilej odnoszący się do Jacwięgów, w którym pojawia się kwestia witingów. Z jego treści nie wynika jednoznacznie, że Luprecht był witingem, por. J. Voigt, Geschichte Preussens von den ältesten Zeiten bis zum Untergange der Herrschaft des Deutschen Ordens, Bd. 3, Königsberg 1828, s. 431. 149 PU, V.1, nr 90. 143 130 Alicja Dobrosielska czyzna wynosiła tylko 30 grzywien150, w drugim aż 60 grzywien, z których 2/3 miały przypaść wdowie, a 1/3 Zakonowi w razie śmierci Luprechta151. Zdecydowana większość Jaćwięgów otrzymała przywileje na prawie pruskim, a tylko pojedyncze nadania były in iure culmense, co może wskazywać na pewne wyróżnienie ich beneficjentów152. We wszystkich tekstach zwracają uwagę przywileje sądownicze beneficjentów i niemal brak powinności, które jeśli występują, to dopiero w dokumentach z XIV w., a więc dotyczą potomków przesiedleńców, a nie ich samych. Zakon jest przy tym gotów zwiększyć uposażenie, nagrodzić tych, którzy wykażą się na polu walki. Luprecht uzyskuje zgodę na zamianę posiadanych dóbr na dobra swojego ojca, ze względu na pamięć o wielkim przodku, który przeszedł w trakcie podboju Jaćwieży na stronę Krzyżaków i przyprowadził ze sobą ponad tysiąc osób, ale też z zastrzeżeniem, że on sam musi się wykazać w służbie Zakonu153. Jego zasługi musiały być znaczne, ponieważ otrzymał, nie licząc dóbr odziedziczonych po ojcu, dodatkowe nadania na Sambii. Ograniczone powinności oraz każdorazowo podkreślane zobowiązanie do służby zbrojnej wskazują z jednej strony, że mamy tu do czynienia z warstwą pruskich wolnych, którzy otrzymywali majątki ziemskie w dziedziczne i wieczyste władanie i którymi mogli swobodnie dysponować za zgodą władzy zwierzchniej154. Z drugiej zaś strony wymaganie od jaćwieskich beneficjentów jedynie walki po stronie braci można łączyć niewątpliwie z sytuacją polityczną, w jakiej znalazł się Zakon po podboju ziem pruskich. Krzyżacy byli wówczas w stanie wojny z Litwą, stąd oczywista potrzeba ludzi do walki przeciwko pogańskiemu sąsiadowi krzyżackiego państwa, a o waleczności Jaćwięgów zdążyli się już przecież rycerze zakonni przekonać w trakcie podboju Jaćwieży. Podsumowując powyższe rozważania można stwierdzić, że: –– poszerzenie bazy źródłowej o kolejne teksty nadań dla Jaćwięgów nie wpłynęło znacząco na modyfikację, funkcjonującej w literaturze, tezy o trzech kierunkach przesiedleń mieszkańców Jaćwieży; –– głównym kierunkiem przesiedleń Jaćwięgów była Sambia, a zwłaszcza jej zachodnia część, gdzie ciągłość jaćwieskiego osadnictwa jest widoczna po XVI w.; –– majątki nadawane Jaćwięgom, zarówno w XIII w., jak i następnym stuleciu, nie odbiegały rozmiarami od donacji dla innych Prusów, przy czym ich wielkość była zależna od zasług tychże na polu walki; –– w większości Jaćwięgowie otrzymali nadania na prawie pruskim, natomiast na prawie chełmińskim otrzymali przywileje jedynie nieliczni, najbardziej zasłużeni; 150 PU, II.1, nr 193. PU, V.1, nr 90; por. J. Voigt, op. cit., Bd. 4, Königsberg 1830, s. 595. 152 Zdaniem M. Pollakówny różnice prawne między prawem pruskim i chełmińskim nie mają znaczenia, a obdarzenie tym drugim było dla Prusa pewnym wyróżnieniem, zob. M. Pollakówna, op. cit., s. 55. 153 PU, I.2, nr 704. 154 O wolnych zob. G. Białuński, Przemiany społeczno-ludnościowe, s. 210–218. 151 Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 131 –– Zakon od beneficjentów nadań wymagał przede wszystkim służby zbrojnej; –– potomkowie jaćwieskich przesiedleńców mieszkający w Sambii kultywowali obyczaje i wierzenia swych przodków; –– beneficjenci nadań i ich potomkowie mogli swobodnie, za zgodą Zakonu, dysponować posiadanym majątkiem; –– istnieje korelacja między wielkością i warunkami na jakich nadawane były Jaćwięgom majątki, a sytuacją polityczną, w jakiej znajdował się Zakon w drugiej połowie XIII stulecia i w XIV w., kiedy to Krzyżacy hojnie obdarowywali zasłużonych w walce po ich stronie jaćwieskich przesiedleńców. Bemerkungen zur Beteiligung von Jadwingern am Landesausbau des Deutschen Ordens Zusammmenfassung In diesem Artikel wird der Frage des Anteils der Jadwinger am Landesausbau des Deutschen Ordens von Ende des 13. bis Ende des 14. Jahrhunderts nachgegangen. Aufgrund von dokumentarischen und erzählenden Quellen wurden Fragen, wohin das jadwingische Volk umgesiedelt wurde, den Umständen unter denen Sudauer Güter verliehen bekamen, der Größe dieser Güter sowie der Verpflichtungen der Empfänger gegenüber dem Orden nachgegangen. Ebenfalls wurde – soweit es die Quellen erlauben – versucht, das weitere Schicksal der Nachkommen der Umgesiedelten zu fassen. Im Verlauf der Untersuchung wurde die Abhängigkeit der Größe und der Bedingungen, zu denen die Güter verliehen wurden, von der politischen Situation des Ordens in der zweiten Hälfte des 13. Jahrhunderts, als die Niederwerfung der prußischen Stämme sich dem Ende zuneigte, und im 14. Jahrhundert, als der Orden erbitterte Kämpfe mit den heidnischen Litauern führte, gezeigt. Die Erweiterung der Quellenbasis führte zu keinen grundlegenden Korrekturen an der in der Literatur vorherrschenden These über die drei wichtigsten Gegenden, in die das jadwingische Volk vom Deutschen Orden umgesiedelt wurde. Dies waren vor allem das Samland sowie die Umgebung von Preußisch-Holland und Preußisch-Eilau. Es konnte gezeigt werden, dass die große Mehrheit der Sudauer ihre Güter zu prußischem Recht verliehen bekamen; nur wenigen, besonders verdienten Sudauern wurde vom Orden das Kulmer Recht zugestanden. Die Güter, die Jadwingern sowohl im 13. als auch im 14. Jahrhundert verliehen wurden, unterschieden sich in ihrer Größe nicht von den Verleihungen an andere Prußen. Die Größe der Güter war von den Verdiensten der Beliehenen auf dem Schlachtfeld abhängig war und der Orden verlangte von den Umgesiedelten nur die Leistung des Kriegsdienstes. Bei Verleihungen an die Nachfahren der Umgesiedelten wurde an die Heldentaten der Vorfahren erinnert und viele von ihnen, die im Samland lebten, pflegten die Sitten und den Glauben ihrer Vorväter noch im 16. Jahrhundert. Seweryn Szczepański CZY PRUSKIE MIEJSCA ŚWIĘTE? NAZWY MIEJSCOWE I FIZJOGRAFICZNE Z OBSZARU HISTORYCZNEJ POMEZANII I OBSZARÓW SĄSIEDNICH W DOKUMENTACH KRZYŻACKICH Współczesne wyobrażenie dotyczące świętych miejsc Prusów opiera się głównie na przekazach średniowiecznych kronikarzy, takich jak Piotr z Dusburga i Mikołaj z Jeroschina. Słabość przekazu tego pierwszego polega głównie na schematycznym i stereotypowym opisie kultu pogańskich Prusów, bez większego zaangażowania w poszukiwania prawideł pogardzanej przezeń religii. Dzieło Mikołaja z Jeroschina, które powstało jako niemieckie tłumaczenie łacińskiej kroniki Piotra z Dusburga, pod względem opisu religii Prusów nie wnosi natomiast niczego nowego1. Od obu autorów dowiadujemy się m.in. o istnieniu na obszarze ziem zamieszkanych przez plemiona pruskie świętych gajów, pól oraz jezior, wyjętych spod tradycyjnego użytkowania gospodarczego. Nie można było w nich wycinać drzew, uprawiać roli oraz poławiać ryb. Nie ma podstaw do wnoszenia wątpliwości, co do tego, że bracia zakonni mieli możliwość zapoznania się osobiście z reliktami dawnej wiary w postaci pozostałości po miejscach kultu. Często też dowiadywali się o nich od wiernych Prusów. Szczególnie odzwierciedlają to teksty dokumentów, gdzie w odniesieniu do wielu miejsc mających związek z lokalną tradycją lub wierzeniami pojawiają się określenia typu: „pruthenice dictam”, „dicto pruthenice” etc. Szereg miejsc znanych było także późniejszym autorom kronik, takim jak Grunau, Hennenberger, Hartknoch czy Praetorius. Niestety ani Dusburg, ani Jeroschin nie uznali za rzecz godną poświęcenia pergaminu wymienianie poszczególnych miejsc kultowych, o których słyszeli. Obaj zadowolili się zaledwie wzmianką o znajdującym się w centrum Prus miejscu świętym – Romove, o rzekomo ponadregionalnym znaczeniu, w którym przebywał kapłan cieszący się ogólnoplemiennym autorytetem. Piotrowi z Dusburga w owej interpretacji pomogło zapewne podobne brzmienie nazw Roma i Romove, co zresztą skrytykował już Praetorius2. Natomiast stwierdzenie krzyżackiego kronikarza, co do centralnej funkcji Romo1 Por. najnowsze badania na temat treści etnograficznych w kronikach Piotra z Dusburga i Mikołaja z Jeroschina: E. Feistner, Krieg und Kulturkontakt: Zur „Ethnologie“ der Prussen und Litauer bei Peter von Dusburg und Nikolaus von Jeroschin, [w:] Mittelalterliche Kultur und Literatur im Deutschordensstaat in Preussen: Leben und Nachleben, hrsg. J. Wenta, H. Sieglinde, G. Vollmann-Profe, Toruń 2008. 2 M. Praetorius, Deliciae Prussicae, oder Preussische Schaubühne, Bd. III, hrsg. I. Lukšaite, M. Girdzijauskaitė, S. Drevello, J. Kilius, M. Čiurinskas, Vilnius 2006, s. 86–88. Pruthenia, 2010, t. V, s. 133–160 134 Seweryn Szczepański ve wzięło się najpewniej z niewiedzy, a także braku zrozumienia dla pruskiego systemu religijnego i niedopuszczania do świadomości faktu, że może istnieć religia bez wiążącego, ogólnego centrum, sprawującego kontrolę nad wszystkimi wyznawcami. Mimo zarzutów stawianych Dusburgowi, co do powierzchowności prezentowanej przezeń wiedzy na temat prawideł pruskiej religii, to nie należy powątpiewać w szereg jego stwierdzeń. Źródła archeologiczne nierzadko potwierdzają istnienie rozległych palenisk w pobliżu kamieni, które pełniły funkcje ołtarzy ofiarnych3. Daleko prawdopodobna jest także funkcja kapłana, który jakkolwiek błędnie określony najwyższym i głównym autorytetem w życiu duchowym wszystkich Prusów, pełnić mógł szereg funkcji związanych z organizowaniem życia społecznego i politycznego danej wspólnoty. Kapłan też, oprócz składania ofiar, czynienia wróżb i utrzymywania wiecznego ognia, jak możemy się domyślać, zajmował się przygotowywaniem (względnie nadzorowaniem przygotowywania) potraw spożywanych podczas świąt. Piotr z Dusburga wspomina o kotle zdobytym w czasie walk z Prusami, w którym przygotowywane były potrawy ofiarne4. Powracając do kwestii miejsc kultowych i braku konkretnych przykładów u Piotra z Dusburga co do ich lokalizacji, to skłonić się można do przekazów późniejszych autorów. Niestety, informacje te, jakże obfite dla różnych, szczególnie wschodnich obszarów Prus, tylko sporadycznie dotyczą Pomezanii i mogą wnieść spore zamieszanie. Dla przykładu Lukas David i Simon Grunau przytaczając dawną nazwę grodziska w Starym Dzierzgoniu operują nazwą, która brzmiała Crevose5. Sprowokowała ona Johannesa Voigta do zastanowienia się, czy nie należałoby łączyć jej z ewentualną siedzibą kapłana Crive? Voigt zaakcentował podobieństwo owej nazwy do szeregu nazw, występujących na innych obszarach Prus, mających w sobie odniesienie do występującego u Dusburga określenia kapłana – Kriwe6. Pogląd, którego słabość już na wstępie zaakcentował Voigt, nie przyjął się powszechnie w literaturze. Jednakże jeszcze na mapach z połowy XX w. w odniesieniu do grodziska w Starym Dzierzgoniu funkcjonowała nazwa, którą przekazali David i Grunau, ale w nieco innym brzmieniu – Grevose7. Należałoby się jednak zastanowić czy aby nazwa Crevose, przytoczona przez Davida i Grunaua, rzeczywiście miała związek z siedzibą kapłana Kriwe, czy też była 3 M.J. Hoffmann, Pogańskie miejsca kultu na ziemiach pruskich, Masovia, 1999, t. 2, s. 2; tam też szersza bibliografia. 4 Petrus de Dusburgk, Chronica terrae Prussiae, wyd. J. Wenta i S. Wyszomirski, [w:] Monumenta Poloniae Historica, t. XIII, Kraków 2008, lib. III, cap 120. 5 [L. David], Preussische Chronik von Lucas David, Hof–Gerichts–Rath zu Königsberg unter dem Margrafen Albrecht; nach dem Handschrift des Verfassers, mit Beifügung historischer und etymologischer von Ernst Hennig, Bd. III, Königsberg 1813, s. 87; S. Grunau, Preussische Chronik, hrsg. M. Perlbach, Bd. I, Tractat I–XIV, Leipzig 1876, s. 223. 6 J. Voigt, Geschichte Preussens, von den altesten Zeiten bis zum Untergange der Herrschaft des Deutschen Ordens, Bd. II, Königsberg 1828, s. 181. 7 S. Szczepański, Pomezański gród w Starym Dzierzgoniu, Pruthenia, 2008 t. III, s. 15; idem, „Góra Zamkowa” w Starym Dzierzgoniu w świetle średniowiecznych dokumentów, tradycji i badań archeologicznych, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie”, 2010, nr 2, s. 193–194. Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 135 wytworem późniejszym. W źródłach średniowiecznych grodzisko to nazywane jest: burcwal (1302), mons burchwal (1302), Castrum pomesanorum (Dusburg), Kirsberg (Kronika oliwska)8. Z drugiej strony, nazwy typu Kriwoj, Kriwoje poświadczone są źródłowo na obszarze Prus oraz Grodzieńszczyzny9. Samo określenie Kriwe funkcjonujące w okresie pruskim i odnoszące się bezpośrednio do osoby kapłana nie jest do końca pewne. Prawdopodobne jest powiązanie słowa Kriwe z bałto-słowiańskim kreivai / kreivas / кривой / krivŭ – „krzywy”10, które Dusburg skojarzyć mógł z laską kapłańską o powykręcanych kształtach11. Niewykluczone jednak, że nazwa ta wzięła się właśnie od symbolu władzy kapłańskiej i była w rzeczywistym użytkowaniu12. Idąc niniejszym tokiem rozważań nazwy typu Kriwoj, Kriwoje, Krivula napotykane wśród nazw rzek, jezior, uroczysk, lasów, półwyspów wcale nie muszą wiązać się z sakralną funkcją owych miejsc, ale z ich charakterystycznym ułożeniem, względnie kształtem drzew. Znane są liczne nazwy typu „Krzywy las”, „Krzywy Potok” lub półwyspy i jeziora „Krzywy Róg”. Poza przykładem Crevose napotykamy jeszcze kilka interesujących informacji. Tu na szczególną uwagę zasługuje przekaz Caspara Hennenbergera o „Świętej Wyspie” na Jezioraku, naprzeciwko wsi Tynwałd, na której Prusowie odprawiali obrzędy ku czci swoich bogów13. Praetorius zaś podaje informację o znajdującym się w okolicy Malborka świętym dębie14. 8 S. Szczepański, op. cit. s. 15. Puszcze wielkoksiążęce na północnym Podlasiu i zachodniej Grodzieńszczyźnie w XV–XVI wieku (podziały, administracja, służby leśne i wodne), red. J. Śliwiński, Olsztyn 2007, s. 181. 10 A. M. Bormhard, J. C. Kerns, The Nostratic Macrofamily. A Study in Distant Linguistic Relationship, Trends in Linguistuc. Studies and Monographs, no 74, Berlin–New York 1994, s. 420. 11 A. Mierzyński, Nuncius cum Baculo. Studium archeologiczne o krzywuli, Warszawa 1895, s. 3–7, 25, 30–35. 12 V. Toporov, Прусский язык, t. IV, Mocквa 1984, s. 196. Na nowo kwestie pochodzenia nazwy Kriwe rozpatrzył E. Bojtár, Foreword to the Past: A Cultural History of the Baltic People, Budapest 1999, s. 337–338. Godna uwagi jest także interpretacja R. Tomnickiego, który podał prawdopodobieństwo pochodzenia nazwy Kriwe od wróżenia – „krzywania” – R. Tomnicki, Czy Kriwe krzywał? Kilka uwag o pożytkach z przeżytków, [w:] Archeologia w teorii i praktyce, red.: A. Buko i P. Urbańczyk, Warszawa 2000, s. 471 i n. 13 „Geeserich See – Dieser See habt an unter Salfeldt und strecket sich bis unter die Deutsche Eylaw da dann ein herrlicher Aelfang ist man rechnet die lange dieses Sees fünff Meil mit dem Krümmen. Ist aber nicht sehr breit hat hat erzliche Werder ein schönes Werder zum Ackerwerck und gegen Tielewald ligt das heilige Werder auff welchem die gegenstigten Preussens vom Orden ihre Abgötterei heimlich getrieben haben” – Caspar Hennenbergers Erclerung der grossen Preussischen Landtaffel, Teil 2: Von den See’n, Strömen, etc., Königsberg 1595, s. 11. Informację powtórzył Johann Friedrich Golbeck, Volständige Topographie des Königreichs Preussen. Zweiter Teil welcher die Topographie von West-Preussen enthält, Marienwerder 1789, s. 13. Niniejsza informacja jest trudna do zweryfikowania. Jeżeli autorzy mówią o wyspie na Jezioraku w pobliżu pól, naprzeciwko Tynwałdu to odnieść ją można do małej wysepki naprzeciwko dzisiejszych Jezierzyc. W tym przypadku, jeżeli uznać prawdziwość przekazanej przez Hennenbergera tradycji, mającej faktycznie oparcie jeszcze w średniowieczu, to domniemane miejsce kultu znajdowałoby się na pograniczu dawnych ziem pruskich Rudencz i Geria. 14 M. Praetorius, op. cit., s. 98. 9 136 Seweryn Szczepański Z uwagi na ubóstwo przekazów kronikarskich należałoby zwrócić uwagę na informacje występujące w dokumentach krzyżackich, w których znajdują się toponimy typu „święty las” / „święty gaj” oraz nazwy jezior, których semantyka nawiązuje do mitologii bałtyjskiej. Na uwagę zasługują także mikrotoponimy, które mogą wskazywać na funkcję kultową miejsca a także nazwy o bałtyjskich konotacjach, zawierające w sobie prawdopodobne informacje o ich kultowym charakterze. W rozważaniach nad pruskimi miejscami kultowymi z obszaru Pomezanii nie należy pomijać poświadczonych źródłowo nazw o wyraźnie negatywnym oddźwięku, powiązanych ze sferą potępienia. Warto też przyjrzeć się nazwom zwyczajowym, zachowanym w źródłach pisanych oraz tradycji lokalnej. W celu ułatwienia przekazu występujące w dokumentach średniowiecznych nazwy podzielone zostały na następujące typy: 1. Święte lasy / święte gaje występujące źródłowo, 2. Nazwy miejscowe wskazujące na kultową funkcję okolicy, 3. Nazwy jezior mające odniesienie w mitologii bałtyjskiej, 4. Nazwy zwyczajowe miejsc i obiektów dające podstawę do zastanowienia się nad istnieniem w ich najbliższej okolicy miejsc kultowych. W niniejszym artykule skupiono uwagę na miejscach kultowych z obszaru historycznej Pomezanii, mając jednak na uwadze lepsze zrozumienie problemu konieczne okazało się odniesienie do szerokich analogii występujących na pozostałym obszarze Prus. Trudno w tym miejscu przyjąć jakiś wyznacznik chronologiczny, wobec którego można byłoby określić kres użytkowania pogańskich miejsc kultowych. Na obszarze Pomezanii najbardziej wyraźny wydaje się koniec pierwszego powstania pruskiego (1249 r.). Pamiętając, że na mocy Traktatu dzierzgońskiego Prusowie zobowiązali się porzucić dawną wiarę, to wiadomym jest także fakt, iż długo pozostawali jeszcze w sferze oddziaływania pogańskiego sacrum15. Aby dokładniej określić funkcjonowanie w przestrzeni interesujących nas miejsc, uznałem za konieczne także odniesienie się do wewnętrznych podziałów terytorialnych Pomezanii (na włości / ziemie tzw.: terrae), funkcjonujących bezpośrednio przed podbojem krzyżackim oraz we wczesnym okresie istnienia państwa zakonnego. I. Święte lasy W dokumentach krzyżackich, na obszarze Prus bardzo często napotykamy na informacje dotyczące obszarów leśnych, wobec których używano nazw typu Heiligen Wald, sancta silva, silva sacer, Swintomedian, sanctus nemus. Dość tu wspomnieć kilka z nich. W dokumencie z 1286 r. wydzielającym obszar Starego Miasta Królewca, nad Pregołą napotykamy na święty las, zwany potocznie Labun: [...] Prigoram ascendendo usque 15 A. Brückner, Starożytna Litwa. Ludy i bogi, Olsztyn 1985, s. 49; G. Białuński, Las w wierzeniach Prusów i Jaćwięgów, Feste Boyen, 2002, nr 1, s. 32. Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 137 ad Sanctam silvam [...] silva Sancta ultra Prigoram que Labun dicitur16. O miejscu tym dowiadujemy się także z dokumentu nadawczego dla Konrada Kocha z 1292 r.: sancta silva at iuxta sanctam silvam in descensu usque ad Prigoram17. Jeszcze w 1437 r. funkcjonowała nazwa świętego lasu w pobliżu Frydlądu, która nosiła wyraźnie pruską nazwę: Swintomedian18. W Litewskim opisie dróg, koło Ragnety napotykamy las nazywany heyligen Walde von Rambyn19. Szereg świętych lasów znajdujemy na obszarze sambijskim w powiązaniu ze znajdującymi się w sąsiedztwie grodziskami20. Kultowa funkcja wspomnianych miejsc, nie wyrażana co prawda expressis verbis, wydaje się być raczej pewna. Wymaga jednak zastanowienia się czy nazwa owa wiązała się z obszarem pogańskiego czy nowego – chrześcijańskiego – sacrum? Zdarzało się, że Krzyżacy obok nazw typu „święty las” w dokumentach opisujących granice, zaznaczali także miejsca święte, zwane już konkretnie jako „święte gaje”. Akcentowali przy tym, że sakralizującym przymiotnikiem obdarzali go Prusowie, co wiązać można już z ewentualnością występowania miejsca kultowego z czasów przedkrzyżackich. Do jednych z wielu przykładów należy wystawiony w 1325 r. przez kapitułę warmińską dokument, przekazujący 32 łany dla wsi Jeziórko (Seefeld), w którym znajdujemy informację, że w pobliżu warowni Pluty znajduje się pruski święty gaj: A qua granicia ad vnam quercum iuxta lacum ex opposito castri [Plauten]. Et de illa quercu iuxta lacum descendo ad alim graniciam in nemore quod a pruthenis Sanctum nemus dicitur [...]21. Z obszaru historycznej Pomezanii nie udało się znaleźć poświadczonych źródłowo informacji o lasach, które można by bezpośrednio wiązać z wydzielonym obszarem sakralnym. Z obszaru pogranicznego z Pomezanią na istnienie takiego lasu natrafiamy w dokumencie z 1267 r., nadającym Prusom Santrimowi, Wocislawowi i Butele pole Paslok w okolicy dzisiejszego Pasłęka. Z dokumentu wyznaczającego przekazany obszar dowiadujemy się o znajdującym się nad rzeką Wąska świętym lesie: Dy mosse des gesprochen feldes habe wir alzo getelt, van den tal, daz do ist czwuschen dem huse Paslok und dem Dorfe, bes czu dem heyligen walde, ruret glicherwis an dem wasser, das do geheyssen ist Weeske22. 16 Preussisches Urkundenbuch. Politische Abteilung, Bd. I/2, hrsg. A. Seraphim, Königsberg 1909, nr 483. Ibidem, nr 594. 18 Das grosse Zinsbuch des Deutschen Ritterordens (1414–1438), hrsg. P.G. Thielen, Marburg 1958, s. 50 [173]. 19 Die Littauischen Wegeberichte, [w:] Scriptores Rerum Prussicarum, Bd. II, hrsg. T. Hirsch, M. Töppen, E. Strehlke, Leipzig 1863, s. 677. 20 R. Wenskus, Beobachtungen eines Historikers zum Verhältnis von Burgwall, Heiligtum und Siedlung im Gebiet der Prußen, [w:] Ausgewählte Aufsätze zum frühen und preußischen Mittelalter, hrsg. H. Patze, Sigmaringen 1986, s. 301–305. 21 Codex diplomaticus Warmiensis oder Regesten und Urkunden zur Geschichte Ermlands, Bd. I, hrsg. C.P. Woelky, J.M. Saage, Mainz 1860, nr 221. 22 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/2, nr 236. 17 138 Seweryn Szczepański II. Nazwy miejscowe wskazujące na kultową funkcję okolicy II.1. Święty Gaj Spośród nazw miejscowych znanych z obszaru Pomezanii, które świadczyć mogą o istnieniu w okolicy świętych gajów, chyba najbardziej trafne wydaje się wskazanie na położoną w obecnym powiecie pasłęckim miejscowość Święty Gaj – Heiligenwald. Pierwsza wzmianka źródłowa dotycząca Świętego Gaju pochodzi z opisu granic wsi Krupin z 1 maja 1323 r. gdzie napotykamy nazwę Helgenwald, w tym samym czasie wspomniany jest także młyn w Helgenwald23. Wieś otrzymuje dokument lokacyjny 17 kwietnia 1324 r., gdzie występuje pod nazwą Heylgewald. W źródłach z XIV i XV w. ustala się nazwa Heyligewald24. Zastanawiając się nad pochodzeniem nazwy miejscowej zwrócić należałoby uwagę na rozbieżność w zapisie Helgenwald – Heylgewald – Heyligenwald. Zapisy słowa Heilige jako Helge, Helgin pojawiają się jednakże bardzo często w źródłach średniowiecznych25 i raczej mało prawdopodobne jest wywodzenie nazwy miejscowej od męskiego imienia Helgi, a tym bardziej od żeńskiego Helga. Z okolicą Świętego Gaju, po opublikowaniu w 1860 r. Passio Sancti Adalberti identyfikowano miejsce śmierci Świętego Wojciecha. Jako jeden z pierwszych dokonał tego F.W.F. Schmitt26. Podejmując zapoczątkowany przez niemieckiego badacza temat, w oparciu o źródła archeologiczne, kwestię pomezańskiej wyprawy św. Wojciecha badał Stanisław Mielczarski27. Wniesione przez niego propozycje co do lokowania w okolicy Świętego Gaju miejsca męczeństwa Wojciecha, głównie dzięki polemice Jana Powierskiego, nadal wzbudzają kontrowersje. W żadnym jednak miejscu nie osłabiają one słuszności poszukiwania w okolicy Świętego Gaju miejsca kultowego Prusów28. Oczywiście nadal sprawą budzącą wątpliwości może wydawać się kwestia powstania nazwy i jej związku z kolonizacją krzyżacką. Z jednej strony nazwa wsi mogła rzeczywiście mieć oparcie w funkcjonującym w jej pobliżu miejscu kultowym, co zresztą zauważalne jest na innych obszarach Europy29. Z drugiej mogła być nazwą sztucznie urobioną na potrzeby kolonizatorów. 23 Preussisches Urkundenbuch, Bd. II/1, hrsg. M. Hein, E. Maschke, Königsberg 1939, nr 405, 406. Das Pfennigschuldbuch der Komturei Christburg, hrsg. und bearb. H. Wunder, Köln 1969, 105a–105b [s. 134–135]. 25 J. de Vries, Altnordisches etymologisches Wörterbuch, Lief. 4, Leiden 1958, s. 221. 26 F.M.F. Schmitt, Zur Adalbertus Frage, Alpreussische Monatsschrift, t. XII, 1875. 27 S. Mielczarski, Misja pruska świętego Wojciecha, Gdańsk 1967. 28 J. Powierski, Źródłoznawcze i merytoryczne aspekty sporu o miejsce śmierci św. Wojciecha, [w:] Pogranicze polsko-pruskie w czasach św. Wojciecha. Materiały z konferencji, Elbląg 18–19 wrzesień 1997 r., red. M.F. Jagodziński, Elbląg 1999, s. 149–164. 29 V. Vaitkevičius, The Sacred Groves of the Balts: Lost History and Modern Research, Folklore, vol. 42: Sacred Natural Places, 2009, s. 81–94; A. Kuczkowski, K. Kajkowski, Die heiligen Wälder der Slaven in Pommern im frühen Mittelalter, Folklore, vol. 42: Sacred Natural Places, 2009, s. 111–128. Identyczne powiązanie nazw Helgenwald z Heiligenwald: F.K. Abicht, Der Kreis Wetzlar: historisch, statistisch und topographisch – Erster Teil, Wetzlar 1836, s. 75. 24 Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 139 Za kultową funkcją okolicy Świętego Gaju przemawiać może nie tylko jego nazwa – Heiligenwald, dodatkowo ważny jest fakt, że znajdował się on na rubieży osadniczej jednostki terytorialnej niższego rzędu, jakim była terra Loypicz. Mając na uwadze analogiczne lokowanie miejsc kultowych na innych obszarach Prus – na pograniczach ziem lub terytoriów plemiennych30, możemy wnioskować o kultowej funkcji miejsca, które zostało zachowane w przedstawionej wyżej nazwie miejscowej. W niedalekiej odległości od Świętego Gaju znajdują się dwa grodziska (Kwietniewo stan. 1 i 2) datowane na okres od X do XIII w.31. Zainteresowanie wzbudzać może także położone w okolicy wsi stanowisko wysoczyznowe nad rzeką Dzierzgoń datowane na XI–XII w., na którym znaleziono liczne fragmenty ceramiki oraz kości zwierząt32. II. 2. Okolice Chomor Sancti Adalberti W Traktacie dzierzgońskim z 1249 r. zawarta jest informacja, że Prusowie zobowiązują się wybudować kościół w miejscu o nazwie Chomor Sancti Adalberti. Zarówno nazwa Chomor, jak i miejsce jej lokalizacji nie została jak dotąd w sposób nie pozbawiony zastrzeżeń wyjaśniona. W literaturze pojawiała się już analiza zagadnienia, łącząca słowo Chomor z niemieckim Kammer, Grabkammer, co w dalszej konsekwencji oznaczałoby „Miejsce pochówku św. Wojciecha”33. Kwestia jego domniemanej lokalizacji posiada już dość dawną tradycję, wiążącą się z misją cysterską na obszarze Pomezanii. W bulli papieskiej z 1206 r. znajdujemy informację o tym, że opat klasztoru łekneńskiego Gotfryd został zaprowadzony przez jednego z pruskich nobilów, zwanego „pan tej ziemi”, do grobu św. Wojciecha: Alberti sepulcrum34. Przy okazji opat wyjednał uwolnienie z niewoli swoich konfratrów. Interesujące jest, że w bulli nie ma informacji o misyjnej działalności zarówno uwięzionych zakonników, jak i samego Gotfryda. Niewykluczone zatem, że ich głównym celem było uświęcone tradycją pierwotne miejsce pochówku biskupa Wojciecha. Położenia Chomor Sancti Adalberti poszukuje się pomiędzy Proniami (pr. Piron), Lubachowem (Liebwalde) a Milikowem (Heinrichsdorf), w okolicy których w 1405 r. 30 R. Wenskus, op. cit., s. 301–305; V. Šimėnas, Die Wildnis und baltische Stämmegrenzen, Archaeologia Baltica, vol 1: Western world. Baltic archaeology. Burial practices. Artefacts, Vilnius 1995, s. 151, 153–154. 31 G. Stasiełowicz, Wyniki badań wykopaliskowych prowadzonych na grodziskach w Kwietniewie, st. 1 (23) i 2 (24) w latach 1994–1996, [w:] Pogranicze polsko-pruskie w czasach świętego Wojciecha, red. M.F. Jagodziński, Elbląg 1999, s. 111–117. 32 M.F. Jagodziński, Archeologiczne ślady osadnictwa między Wisłą a Pasłęką we wczesnym średniowieczu: Katalog stanowisk, Warszawa 1997, s. 159. 33 H. Wunder, Siedlungs und- Bevölkerungsgeschichte der Komturei Christburg (13–16. Jhdt.), Wiesbaden 1968, s. 171, p. 14. 34 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/1, nr 4. 140 Seweryn Szczepański poświadczony jest kościół św. Wojciecha35. W przypadku miejscowości Pronie i Lubachowo wyraźnie widać ich pograniczne położenie. Między miejscowościami Pronie i Myślice (Miswalde) znajduje się grodzisko pruskie z IX/X–XIII w. W sąsiednich Prońkach zlokalizowano ślady osady z XI–XII w., w Lubachowie ślady osady z XII– XIII w.36. Tu zwrócić można dodatkowo uwagę na informację zawartą w opisie granic Królikowa z 1305 r., z której dowiadujemy się o położonym między Królikowem a Starym Miastem punkcie obronnym: „[...] ad locum qui iacet inter Konyngisze villam et antiquam civitatem, quem nos lantwer dicimus [...]”37. Według notatek zachowanych w archiwum dawnego Prussia Museum miejsce to można identyfikować ze znajdującą się w pobliżu fosą38. Jakiś punkt obronny znajdował się również według wspomnianego dokumentu na granicy wsi Królikowo i Lipiec39. Punkt ten mógł mieć związek z pograniczem dawnych jednostek terytorialnych niższego rzędu: Komor, Loypicz i Lingwar (ryc. 1). Mimo, iż nie ma pewności, co do wiarygodności tradycji o pierwotnym miejscu złożenia ciała św. Wojciecha w miejscu zwanym później Chomor Sancti Adalberti, to warto zwrócić uwagę na ewentualność występowania w okolicy jakiegoś świętego miejsca. Cystersi znali opisy męczeńskiej śmierci Wojciecha, wiedzieć zatem musieli, że w żywotach świętego nie ma bynajmniej mowy o tym, że ciało jego miało być gdzieś daleko wynoszone poza miejsce zabójstwa. Wręcz przeciwnie, Żywot I, autorstwa Jana Kanapariusza, który zapoznał się z relacją Gaudentego – brata i towarzysza misji Wojciecha, wyraźnie wspomina, że ciało zostało pozostawione na miejscu, zaś odcięta głowa wbita na pal40. Nie wspomina on także o pochówku, opisując starania Bolesława Chrobrego w celu wykupienia ciała Wojciecha. Podobnie milczy na ten temat Brunon z Kwerfurtu. Autor w Żywotcie II, powtarza wcześniejszą informację o nabiciu głowy świętego na pal41. Zarówno odcięcie głowy, wbicie jej na pal oraz porzucenie zwłok bez odpowiedniego pochówku może posiadać znamiona zabójstwa rytualnego, spowodowanego złamaniem postanowień wiecu lub świętokradztwem i jako takie mogło przez długi czas być przekazywane w zamieszkującej dany obszar społeczności. Trudno jednak bezsprzecznie stwierdzić czy chodziło tu konkretnie o świętego Wojciecha, czy też jakiegoś innego misjonarza? Z drugiej jednak strony nie mógł to być raczej nikt z misji cysterskiej, bo o tym opat Gotfryd wiedziałby niewątpliwie. 35 Geheimes Staatsarchiv Preuβischer Kulturbesitz, Berlin-Dahlem, XX HA, Ostpreussische Folianten (dalej Ostpr. Fol.), nr 120, 148. 36 M.F. Jagodziński, op. cit., s. 177–179. 37 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/2, nr 830. 38 Staatliche Museen zu Berlin – Preuβischer Kulturbesitz. Museum für Vor- und Frühgeschichte, Archiv der vor- und frühgeschichtlichen Sammlung des Prussia-Museums Königsberg i. Ostpr. (Signatur IXd 8), Prussia-Archiv, PM-A 056/1 Altstadt, Kreis Mohrungen, k. 269–271. 39 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/2, nr 830. 40 Jan Kanapariusz, Żywot pierwszy, przekł. B. Kürbis, [w:] W kręgu żywotów świętego Wojciecha, red. o. J.A. Spież, Tyniec–Kraków 1997, s. 77. 41 Brunon z Kwerfurtu, Żywot drugi, [w:] W kręgu żywotów, s. 133. Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 141 II.3. Surkapurn Na mocy dokumentu wystawionego 25 maja 1315 r. wielki mistrz Karl von Trier przekazuje Prusowi Grasuta dobra znajdujące się na polu Sasiny (campo Sassne), w opisie granic nadanych ziem napotykamy na położone w pobliżu dobra Surkepurn / Surkapurn42. Emil Schnippel lokalizując miejscowość Surkapurn wskazał na Słonecznik, który według niego zanim otrzymał nazwę Sonnenborn nazywał się Surkapurn43. Jest to jednak mylne stwierdzenie. Po pierwsze, jak wspomina dokument, Surkapurn leżało w pobliżu pola Krekin – obecne Kreki, po drugie występuje ono w opisie granic pola Sasiny, które leżało nad jeziorem Tolyn – późniejszym Sassen See, czyli w komornictwie Kiersyty. Słonecznik znajdował się w komornictwie Karpowo, później Miłomłyn44. O identyfikowaniu Surkapurn z obszarem komornictwa Kiersyty świadczyć mogą także zapisy w księdze długów komturstwa dzierzgońskiego z końca XIV i początku XV w.45 jak i zapisy z Wielkiej księgi czynszów46. Rozpatrując powyższe informacje, miejscowość Surkapurn należy identyfikować z okolicą lub bezpośrednio z miejscowością Bartno (Reichbarten), leżącą w okolicy wsi takich jak Sasiny i Kreki. Dodatkowo lokalizację tą potwierdzają dokumenty z lat 1349, 1356, 1360, 1370, 1401, 1503, 150647. Niestety błędna identyfikacja Surkapurn ze Słonecznikiem została przyjęta w literaturze i nadal jest powszechna48. Analizując niewątpliwie bałtyjską nazwę Surkapurn stwierdzić można, że powstała ona z połączenia słów: pr. sur – „przy”, „w okolicy” oraz pr. caporne – co oznaczać może zarówno „wzgórze” (por. Słownik Elbląski [E 28]: garbis; lit. kalva; łot. uzkalns), jak i „kurhan” (lit. kapas; łot. kapukalns) oraz „cmentarz” (lit. kapinas; łot. kapseta)49. Georg Gerullis (za nim Artur Semrau oraz szereg autorów polskich i niemieckich) wywodził nazwę Surkapurn, od słowa kapurnai i dość poetycko przetłumaczył jako: „moosige kleine Hügel auf Viehweiden” czyli miejscowość położoną w pobliżu „omszałych 42 Preussisches Urkundenbuch, Bd. II/1, nr 129. E. Schnippel, Siedlungsgeographie des Osteroder Gebietes, Altpreussische Forschungen, 1928, Bd. V, H. 1, s. 12. 44 A. Semrau, Die Siedlungen im Kammeramt Kerpau (später Liebemühl) – Komturei Christburg – im Mittelalter, Mitteilungen des Coppernicus Vereins für Wissenschaft und Kunst, 1935, H. 43, s. 120–121. 45 Das Pfennigschuldbuch, 93b [s. 124], 145a [s. 175], 174a, [s. 217], 175a [s. 218]. 46 Das Grosse Zinsbuch, s. 34 [135]. 47 GStPK, Ordensfolianten (dalej OF) nr 99, s. 83v; GStPK, OF nr 100, s. 110; GStPK, OF nr 99, s. 86v; GStPK, OF nr 100, s. 111; GStPK, Ostpr.Fol. nr 308, s. 149v, s. 197; Preussisches Urkundenbuch, Bd. IV, hrsg. H. Koeppen, Marburg 1960, nr 410, s. 371–372; Preussisches Urkundenbuch, Bd. V, hrsg. K. Conrad, Marburg 1969; Preussisches Urkundenbuch, Bd. VI, hrsg. K. Conrad, Marburg 2000, nr 813, s. 465; A. Semrau, Die Siedlungen im Kammeramt Kirsiten (Komturei Christburg), Mitteilungen des Coppernicus Vereins für Wissenschaft und Kunst, 1933, H. 41, s. 39, 102. 48 G. Leyding, Morąg. Z dziejów miasta i powiatu, Olsztyn 1973, s. 79. 49 Lexicon Borussicum Vetus. Concordantia et Lexicon Inversum, ed. L. Palmaitis, Kaunas 2007, s. 93. 43 142 Seweryn Szczepański małych kopców na pastwisku”50. Nie dał on jednak konkretnej odpowiedzi czy ma na myśli nasypy antropogeniczne w postaci kopców granicznych, czy też kurhanów. Dokument określający granice miejscowości Sasiny nie podaje jednak żadnych informacji na temat kopców granicznych. Takie jednakże znajdowały się w liczbie pięciu w okresie nowożytnym przy granicy Bartna i Sasin co potwierdza plan dóbr Dziśnity i Bartno z 1787 r. O ich dawnej (być może średniowiecznej) metryce świadczy określenie: alter Grenz Hügel51. Ewentualności użycia słowa caporne w odniesieniu do kurhanów dopatrzyła się na Sambii Grasilda Blažienė w nazwie miejscowej villa Caporne, występującej w źródłach już od 1287 r.52. Można w tym miejscu zaryzykować hipotezę, że nazwa Surkapurn wiązała się z funkcjonującym w pobliżu pruskim cmentarzyskiem i po prostu oznaczała miejsce położone „przy cmentarzysku”, względnie „przy kurhanach”. Hipotezę ową wzmacniać może dodatkowo fakt, że w okolicy Bartna, dokładnie między miejscowościami Sasiny i Kreki w latach 30. XX w. zlokalizowano i częściowo przebadano cmentarzysko pruskie z IX–XIII w.53. W dokumentach krzyżackich napotykamy sporadycznie na wzmianki o cmentarzyskach. W opisie granic biskupstwa sambijskiego z lat 1322 i 1331 znajdujemy informację o znajdującym się w pobliżu dzisiejszej miejscowości Sinjavino (pomiędzy miejscowościami Jantarnyj oraz Primorie) cmentarzysku ciałopalnym, względnie innym miejscu związanym z rytuałami Prusów: Brandstat iacet circa Groshubenick54. Na wschód od Primorje i Sinjavino znajduje się pas lasu. Za lasem położona jest wieś Listovoe (b. Wojdiethen), według przekazów ludowych z XIX w. znajdował się tam kamień o ludzkich kształtach55. Również na granicy, pomiędzy terytorium biskupa i krzyżaków znajdowało się miejsce określane jako Heiligevelt i sacrum campum56. Analizując treść dokumentu z 1331 r. warto także zwrócić uwagę na wymienione w nim nazwy lokalne dotyczące zachowanych w krajobrazie elementów, służących wyznaczającym granice za punkty orientacyjne, a które Prusowie nazywali: antiquum Rogarbe, Yrcecapinis i Wosegowiskapynis. Z treści dokumentu wywnioskować można, że 50 G. Gerullis, Die altpreussischen Ortsnamen, Berlin–Leipzig 1922, s. 56. Jest to plan o wymiarach 36x25,5 cm, w skali Ca. 1: 3600: Dosnitten 1787, GStPK XI HA C 10.036. 51 52 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/2, nr 323; G. Blažienė, Die baltischen Ortsnamen im Samland, Hydronymia Europaea, Bd. II, hrsg. W.P. Schmid, Stuttgart 2000, s. 54–55. 53 C. Engel, W. La Baume, Kulturen und Völker der Frühzeit im Preussenlande, Königsberg 1937, s. 275; C. Engel, Typen ostpreuβischer Hügelgräber, bearb. R. Grenz, Neumünster 1962, s. 13, p. 16; W. Wróblewski, Aschenplatze the forgotten burial rituals of the Old Prussians, „Archeologia Lituana“, 2006, t. 7, s. 222–223. 54 Urkundenbuch des Bisthums Samland, H. 1, hrsg. C.P. Woelky, H. Mendthal, Leipzig 1891, nr 231, 270. 55 S. Szczepański, Antropomorficzna rzeźba kamienna a ludowa świadomość historyczna Prus Wschodnich i Zachodnich w XIX–XX w., [w:] Pruskie baby kamienne. Fenomen czy europejska codzienność?, red. G. Białuński i J.M. Łapo, Olsztyn 2007, s. 105. 56 Urkundenbuch des Bisthums Samland, nr 231, 270. Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 143 dwa ostatnie miejsca znajdowały się w okolicy dzisiejszej wsi Vishnewoje (b. Wosegau). C.P. Woelky i H. Mendthal nazwy te odnieśli do kurhanów57. O ile nazwa antiquum Rogarbe nie ma bezpośredniego odniesienia do cmentarza, lecz do jakiegoś uświęconego tradycją wzgórza, o tyle Yrcecapinis i Wosegowiskapynis zawierające w sobie słowo capinis – „cmentarz” informuje nas o jego funkcji. Przekaz dokumentu potwierdzają badania archeologiczne, które wykazały istnienie bezpośrednio na wschód od Vishnewoje rozległego cmentarzyska, użytkowanego w X–XI w.58. Na informację o istnieniu pruskiego cmentarza: pruthenicali Cimiterio, nomine Solyo, napotykamy także w dokumencie opisującym obszar pola Gredowy wystawionym przez kapitułę warmińską 29 czerwca 1305 r.59. W okolicy pola Surkapurn nie mamy poświadczonej w źródłach pisanych informacji o istnieniu cmentarzyska. Domyślać się jednak można, że sama nazwa wskazuje na istnienie takowego w najbliższym sąsiedztwie. Możliwe więc, że chodzi o cmentarzysko z okolic wsi Kreki i Sasiny. Godne uwagi jest także położenie Surkapurn na północnym krańcu Pomezanii, przy granicy z dawnymi włościami Paslauc i Zambroh. Jak już wcześniej wspomniano, zazwyczaj właśnie na pograniczach znajdowały się miejsca kultowe, w tym rzecz jasna również i cmentarze. Obszar pograniczny tworzyły tu zabagnione okolice cieków wodnych wpadających do jeziora Drużno, rozlewisko jeziora Piniewo (obecnie nieistniejące) oraz pasy lasów wspomniane źródłowo w 1344 r. (buchwalt) i w 1350 r. (silva Lepin)60. W okolicy wsi i jeziora Sambród również znajdował się las, o jego istnieniu świadczyć mogą nazwy położonych w sąsiedztwie jeziora miejscowości: Gross Rüppertswalde (1347), Freiwalde (1316–1331), Seegertswalde (1301–1305). Na styku Pomezanii z terra Paslauc i terra Zambroh, nad jeziorem Piniewo, w pobliżu miejscowości Awajki w latach 40. XIX w. odkryto na wzgórzu płaski głaz otoczony mniejszymi kamieniami. Pod kamieniem znaleziono miecz z X–XI w.61. Znalezisko wiązać można z miejscem kultowym, względnie cmentarzyskiem znajdującym się na skraju terra Zambroch. W pobliskich Drulitach (Draulitten) na rubieży terra Paslauc również znajduje się wczesnośredniowieczne cmentarzysko (ryc. 2)62. 57 Ibidem, nr 270, p. 4, 41. V.I. Kułakow, Ирзекапинис, Stratum Plus no. 5 Спб., Кишинев–Одесса 1999, s. 255; V.I. Kułakow, Спасённый знак или ... нюансы практической фалеристики, http://www.simvolika.org/article_004. htm, data dostępu: 08.12.2010 r. 59 Codex diplomaticus Warmiensis, Bd. I, nr 131. 60 Codex diplomaticus Warmiensis oder Regesten und Urkunden zur Geschichte Ermlands, Bd. II, hrsg. C.P. Woelky, J.M. Saage, Mainz 1864, nr 39; Preussisches Urkundenbuch, Bd. IV, hrsg. H. Koeppen, Marburg 1960, nr 529. 61 M.J. Hoffmann, op. cit., s. 2. 62 M.F. Jagodziński, op. cit., s. 166. 58 144 Seweryn Szczepański II. 4. Hak W Księdze długów komturstwa dzierzgońskiego, znajdujemy pod rokiem 1396 zapis: HECKINTUFELL Item Niclus Albrechten eydem t. 8 sc.63. Nazwa, która wytworzona została z połączenia dwóch członów Hack – hak(?), radło(?) oraz Teuffel – diabeł, wskazywać może na ewentualność występowania tam pogańskiego miejsca kultowego. Z obszaru Prus znamy „Diabelskie Góry”, „ Góry Czarownic”, „Pogańskie sądy”, „Pastwisko Grzechu” (koło b. Gruenfeld w Natangii, gdzie znajdował się też kamień ofiarny zwany „Diabelskim kamieniem”)64, które często identyfikowano z dawnymi miejscami kultowymi. Nazwa wsi Hackenteuffel oprócz wzmianki z 1396 r. występuje również w dokumencie z 1485 r. Późniejsza nazwa wsi zapisywana była w skróconej wersji jako Haack65. Rozpatrując jednakże powyższą nazwę i stawiając przy tym pytanie o ewentualność istnienia kultowego miejsca w pobliżu wsi, należy wziąć pod uwagę oprócz jej pogranicznego położenia także analizę wcześniejszych dokumentów. Dowiadujemy się z nich, że pierwotna nazwa pola (1286 r.), na którym później występuje wieś Hackenteuffel to Pokotite66. Pole Pokotite znajdujemy także w odnowionym dokumencie z 1431 r. dla niejakiego Gotze von Pocotithen67. Zastanawiające, czy występująca w latach 1396 i 1485 nazwa Hackenteuffel nie pochodzi czasem od nazwy osobowej późniejszego założyciela bądź posiadacza?68 Tym samym nie należałoby tu dopatrywać się występowania w pobliżu wsi jakiegoś miejsca kultowego. II. 5. Bożęcin Na wschód od jeziora Ruda Woda napotykamy na miejscowość Gotiswald, wspomnianą po raz pierwszy w dokumencie opisującym granice miejscowości Wenecja (Venedien) z 1336 r.69 oraz Bartążek (Bertingswalde) z 1340 r. Miejscowość Gotiswalde otrzymała dokument lokacyjny w 1349 r.70. W 1344 r. przy opisie granic ziemi przyznanej młynarzowi z Białki (Gehlfeld) pojawia się nazwa Antiquum Gotiswald71. Odnieść ją należy 63 Das Pfennigschuldbuch, 9a [s. 56]. M.J. Hoffmann, The Prussian Transition from Paganism to Christianity: Material Relics of the Transformation of Beliefs, [w:] Christianization of the Baltic Region, ed. in chief J. Gąssowski, Pułtusk 2004, s. 67. 65 A. Semrau, Die Siedlungen im Kammeramt Preussischmarkt (Komturei Christburg), Mitteilungen des Coppernicus Vereins für Wissenschaft und Kunst, 1932, H. 40, s. 46. Semrau nie znając zapisu z 1396 r. uważał, że nazwa Heckinteuffel pojawia się dopiero po wojnie trzynastoletniej. 66 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/2, nr 485. 67 GStPK, Ostpr.Fol., nr 120, 146–146v. W nagłówku dokumentu: Von der Hayken. 68 H. Wunder, op. cit., s. 129, p. 178. 69 Preussisches Urkundenbuch, Bd. III/2, hrsg. M. Hein, H. Koeppen, Marburg 1958, nr 427. 70 A. Semrau, Die Siedlungen im Kammeramt Kerpau, s. 43–44. 71 Preussisches Urkundenbuch, Bd. III/2, nr 693. 64 Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 145 do położonej w pobliżu Bożęcina wsi Ruś (wspomniana w 1403/1404 jako Rusche Gotiswald)72. Godne uwagi jest to, że Bożęcin znajduje się na wyraźnym pograniczu pogezańsko-pomezańskim, stanowiąc południowo-zachodnią rubież Pogezanii. Z obszarem pogranicznym oraz nazwami Gotiswalde oraz Antiquum Gotiswald wiązać można istnienie w okolicy Bożęcina i Rusi pruskiego miejsca kultowego73. Niewykluczone jednak, że nazwa ta mogła zostać sztucznie urobiona na potrzeby nowych kolonizatorów. Osadniczo Bożęcin i Ruś wiązać można również ze skrajem włości Zambroch (wieś Sambród), która stanowi najbliższą, znaną ze źródeł jednostkę terytorialną74. Nie należy jednak pochopnie podejmować się lokalizowania Bożęcina na włości Zambroch. Do tego zagadnienia jeszcze wrócimy (ryc. 3). III. Nazwy jezior mających odniesienie do mitologii bałtyjskiej Na kwestię nazewnictwa jezior z obszaru Prus, nawiązujących do miejsc kultowych zwracano już wcześniej uwagę75. Skupiano się głównie na nazwach posiadających źródłosłów w słowie święte – pr. svintan oraz w imionach bóstw jak np. Kurko czy Perkun. Z obszaru historycznej Pomezanii można zwrócić uwagę na dwa jeziora: Perkun i Goryń oraz z obszaru bezpośrednio przylegającego do Pomezanii Jezioro Święte. III. 1. Jezioro Perkun W Księdze długów komturstwa dzierzgońskiego znajdujemy pod rokiem 1410 informację o zobowiązaniu Petera Katera do zapłacenia 4 grzywien czynszu za możliwość połowu ryb w jeziorze Skompan: Peter Kater 4 m czins den Skompan czu vischen anno Xo von eynem ỷszee bisz czum andern. Jezioro to należy identyfikować z jeziorem w okolicy wsi Pozorty, które w 1467 r. wymienione jest jako Schompen76. Dalej dowiadujemy się, że ów Peter płacił także czynsz w wysokości 3,5 grzywny za prawo połowu ryb 72 Nazwa pochodziła od osiedlonych tam w pierwszej poł. XIV w. Rusinów: K. Kasiske, Die Siedlungstätigkeit des Deutschen Ordens im östlichen Preussen bis zum Jahre 1410, Königsberg 1934, s. 157; A. Semrau, op. cit., s. 104. 73 W niewielkiej odległości od Bożęcina znajduje się wieś Raj (Paradies). Pierwsza wzmianka dotycząca wsi pochodzi z 1320 r. gdzie występuje pod nazwą Pardys i raczej jest nazwą odosobową. 74 J. Stephan, Osadnictwo pruskie i kolonizacja krzyżacka w komturstwie Dzierzgoń, Studia Historica SlavoGermanica, 2006-2007 (2008), t. XXVII, s. 84–85; por. też recenzja artykułu J. Stephana autorstwa S. Szczepańskiego w niniejszym tomie. 75 M.in. G. Białuński, Bogini Kurko – Główny kult Galindii, Komunikaty Mazursko-Warmińskie, 1993, nr 1. Najnowsze badania na temat Kurko: R. Kregždis, Прусс. Curche: этимология теонима, функции божества; проблематика установления культовых соответствий на лочве обрядовой традиции восточно-балтийских, славянских и других индоевропейских народов, Studia Mythologica Slavica, 2009, t. XII, s. 249–320. 76 GStPK, Ostpr.Fol. nr 308, s. 86; GStPK, Ostpr.Fol. nr 443, s. 269; Na temat identyfikacji jeziora: A. Semrau, Die Siedlungen im Kammeramt Niemen (Comturei Christburg) im Mittelalter, Mitteilungen des Coppernicus Vereins für Wissenschaft und Kunst, 1934, H. 42, s. 72. 146 Seweryn Szczepański w jeziorach Perkun i Uwerszee: Item t. 3 ½ m den Perkuwn und den Uwerszee czu fiszen anno Xo77. Informacja ta wcześniej nie była poddawana szerszej analizie. Artur Semrau znając ów zapis stwierdził, że nie jest w stanie wskazać, gdzie znajdować się może owe Jezioro Perkun78. Nie zwrócił jednak uwagi na jezioro o tej nazwie znajdujące się na obszarze leśnym, na południe od Jeziora Buchocin. Jezioro to znajdujemy na planie starostwa miłomłyńskiego z 1720 r. jako Perkun oraz na mapie 1:25 000 z 1944 r. pod nazwą Parkuhn-See79. W pobliżu Jeziora Perkun znajduje się jezioro Urowiec – dawne Urowicz-See / Schwalger-See, które może odpowiadać wspomnianemu w przytaczanym źródle rachunkowym jeziorze Uwerszee. O kwestii sąsiedniego położenia obu jezior można wywnioskować z faktu, że czynsz obejmował dwa jeziora i był stosunkowo niski (3,5 grzywny), co wiązać się mogło z położeniem ich na obszarze puszczy. Obszar w pobliżu jezior poddawany był działaniom gospodarczym już w XIII w., zaś szczególnie intensywny był w wiekach XIV i XV, o czym świadczą ślady smolarni zlokalizowane w okolicy Smolnik80. Niezwykle wymowne oprócz nazwy jeziora, jest jego pograniczne położenie na obszarze puszczy. Jezioro Perkun znajduje się około 2 km w linii prostej na południe od Jeziora Buchocin (Buchten-See) poświadczonego źródłowo po raz pierwszy w opisie granic pomiędzy obszarem biskupstwa pomezańskiego a ziemiami komturstwa dzierzgońskiego w 1250 r.81. W okresie wcześniejszym na południe od Jeziora Buchocin (a zatem także i jeziora Perkun) znajdowała się poświadczona źródłowo granica włości Prezla i Rudencz (ryc. 4). O pograniczu dawnych włosci Prezla i Rudencz poniżej Jeziora Buchocin mniej więcej w okolicy jeziora Stęgwica (tu znajdowało się pole Schinevite) wspominają dokumenty z lat 1250, 1294 oraz 132482. Godne uwagi jest dodatkowo to, że na dawnej granicy pomiędzy włościami Prezla i Rudencz znajduje się jeziorko Pickel, Pikellek. Nazwa ta wspomniana w 1928 r. wywodzić się może od pruskiego słowa piekło, zachowanego w obecnej nazwie jeziorka Piekło. Problem w tym, że nie dysponujemy żadnymi źródłami pisanymi potwierdzającymi jego średniowieczną metrykę. Warto jednakże rozpatrzyć w tym miejscu jeszcze fakt występowania innej nazwy tego jeziorka, funkcjonującej w 1938 r. jako Pech See83. Może to być bezpośrednie tłumaczenie pruskiego słowa pelki – błoto, mającym odpowiednik w niemieckim 77 Das Pfennigschuldbuch, 226a [s. 250]. A. Semrau, Die Siedlungen im Kammeramt Preussischmarkt, s. 86. 79 Amt Liebemuhl, 1720, GStPK XI HA F.10.321; Messtischblätt 1:25.000, nr 2283, Schwalgendorf, 1944. 80 I. Mirkowska, Późnośredniowieczna smolarnia w Siemianach, Rocznik Olsztyński, 2009, t. XVIII, s. 403–415. 81 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/1, nr 233. 82 S. Szczepański, Granica pruskich ziem Prezla i Rudencz w świetle źródeł pisanych i archeologicznych, Komunikaty Mazursko-Warmińskie, 2009, nr 1, s. 89–96. 83 G. Leyding, Słownik nazw miejscowych Okręgu Mazurskiego, część II: Nazwy fizjograficzne (zlokalizowane), Poznań 1959, s. 324. 78 Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 147 Pech – „smoła”/„smolisty”. W dalszej konsekwencji etymologii jeziorka Pickel/Pikellek poszukiwać można w słowie „smolisty”. Za istnieniem miejsca kultowego w pobliżu Jeziora Perkun przemawiać może także przekaz zachowany w tradycji ludowej, według którego, ok. 1500 m na północny-zachód od jeziora, w okolicy nieistniejącej dziś wsi Solniki, znajdował się kamień zwany „Białym chłopem”. Jego nazwa miała wziąć się z tego, że ludzie często mylili go ze stojącym przy drodze mężczyzną. Niewykluczone, że była to tzw. „baba pruska”. Po tym jak kamień zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach mieszkańcy wykonali jego drewnianą replikę w postaci brodatego mężczyzny z nakryciem głowy. Postać, co wydaje się interesujące, nie posiadała rąk. Niewykluczone, że było to bezpośrednie nawiązanie do kamiennego pierwowzoru84. W okolicy Jeziora Perkun i wspomnianego źródłowo, leżącego na granicy ziemi biskupów pomezańskich i zakonu krzyżackiego, Jeziora Buchocin znajduje się Jezioro Jasne (Gesmar-See)85, którego przezroczystość wody sięga nawet 13 m86. W tym miejscu warto zastanowić się, czy aby tak niezwykłe, oligotroficzne jezioro, ze swą niespotykaną nigdzie przezroczystością wody, jako przyrodniczy (dla pogan boski) fenomen mogło by znajdować się poza zainteresowaniem pogańskich Prusów. III. 2. Jezioro Goryń W dokumencie opisującym granice biskupstwa pomezańskiego z 1294 r. znajdujemy zapis dotyczący znajdującego się na południu dominium biskupów jeziora: lacum Gorin87. Według koncepcji Jana Powierskiego nazwa ta odnosić się mogła do kultu znanego z folkloru słowiańskiego smoka Goryna lub Gorynia, który był przeciwnikiem Peruna88. III. 3. Jezioro Święte W najbliższej okolicy Jeziora Goryń, znajduje się Jezioro Święte, wspomniane w 1387 r. w zatwierdzeniu przywileju z 1297 r. jako Swentyn. Obok jeziora wspomniana jest wieś Święte, źródłowo występuje ono w formie Swenten (1376), Schwentin (1380), Swentin (1381)89. Nazwa wskazywać może wyraźnie na kultowy charakter okolicy. 84 S. Szczepański, Antropomorficzna rzeźba kamienna, s. 113–114. Inne nazwy jeziora: Gesnar, Weisser See, Gieźniary – J. Sokołowski, Wykaz nazw wodnych, [w:] K. Skrodzki, Dzieje ziemi zalewskiej 1305–2005, Zalewo 2005, s. 45–46. 86 R. Żytkowicz, Characteristics of the environment of the Jasne Lake, Acta Universitatis Nicolai Copernici – Nauki Matematyczno Przyrodnicze, 1982, z. 52, Prace Limnologiczne, nr 13, s. 56. 87 Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/1, nr 621. 88 Inne ewentualności: Goryniszczo, Goryniszcz, Gorynycz, Gorynicz – J. Powierski, Goryń. Z badań nad słowiańską przeszłością Pomezanii, [w:] Idem, Prussica. Prace wybrane z lat 1965–1995, t. I, red. J. Trupinda, Malbork 2003, s. 340–343. 89 Ibidem, s. 345. 85 148 Seweryn Szczepański Jeziora Goryń i Święte znajdują się na obszarze XIII w. pogranicza prusko – słowiańskiego. Warto przy okazji zwrócić uwagę na fakt, że w ich okolicy znajdowały się liczne kościoły w Goryniu, Świętem, Piotrowicach, Tymawie, Kisielicach i Biskupcu. IV Nazwy zwyczajowe IV. 1. Tempelwald Na wschodnim skraju Pomezanii w okolicy Jaśkowa, po wschodniej stronie Jeziora Jaśkowskiego znajduje się las o nazwie Tempelwald – obecnie Święty Gaj (ryc. 3). Nie ulega wątpliwości, że Tempelwald znajdował się na obszarze pogranicza wyznaczając nie tylko wschodnią granicę Pomezanii, ale także wschodnią rubież terra Geria. Na wschód od lasu, pomiędzy Jeziorem Jaśkowskim a jeziorami Ruda Woda i Iling znajdujemy nazwy miejscowe: Gross Altenhagen, wspomniane w dokumencie z 1322 r. jako Aldehayn90, położone ok. 2 km na płd. od niej Nickelshagen, wspomniane w dokumencie z 1325 r. jako Nicloshayn. Pod identyczną nazwą znajdujemy wieś w Wielkiej księdze czynszów91. Kolejna wieś to Bienau, wspomniana w dokumencie z 1324 r. jako Hayn92. Występowanie w nazwach miejscowych słów hayn/hagen wskazywać może na istnienie w tym miejscu przesieki lub wału broniącego obszar Gerii jako wysuniętej najbardziej na wschód ziemi pruskiej Pomezanii93. Około 3 km na północ od Tempelwaldu znajduje się duże grodzisko pruskie w Janikach Wielkich, 5 km na południe, grodzisko na półwyspie Kraga, w okolicy także pruskie grodzisko w Urowie. W oddalonym około 4 km Borecznie znajdował się egzemplarz tzw. „baby pruskiej”. Inny posąg zwany przez Elisabeth Lemke „Zaklętym żołnierzem” znajdował się na granicy Boreczna i Śliwy, został on rozbity przed 1887 r., a jego fragmenty umieszczono w podmurówce domu94. W okolicy znajdował się jeszcze jeden kamień „Skamieniała dziewczyna”, który też można interpretować jako pogańską rzeźbę. Zapewne jest ona tożsama ze wspomnianym przez Bruno Eckarta „pruskim bożkiem”, który znajdował się na granicy wsi Boreczno i Śliwa w okolicy lasu i osady Piekło (1785: Pickel). Po rozbiciu, jego fragmenty zużyto do budowy mostu kolejowego w Janikach95. 90 Preussisches Urkundenbuch, Bd. II/1, nr 392. Preussisches Urkundenbuch, Bd. II/1, nr 533; Das Grosse Zinsbuch, s. 33 [131]. 92 Preuusisches Urkundenbuch, Bd. II/1, nr 486. 93 Na temat znaczenia i zróżnicowania nazw hayn/hagen: H. Crome, Längswälle in Ostpreussen, Mannus 1937, s. 79; F. Engel, Mannhagen als Landesgrenzen im nordostdeutschen Kolonisationgebiet, Baltische Studien, 1957, Bd. XLIV; W. Kuhn, Der Löwenberger Hag und die Besiedlung der schlesischen Grenzwälder, Vierteljahresschrift Schlesien, 1963, H. 1; H. Wunder, op. cit., s. 176. 94 E. Lemke, Volksthümliches in Ostpreussen, Teil 2, Mohrungen 1887, s. 27. 95 Eadem, Sagenumrankte Steine in Ostpreussen, Verhandlungen der Berliner Gesellschaft für Anthropologie, Ethnologie und Urgeschichte, 1886, s. 514; B. Eckart, Das Geschichte des Kirchdorfe Schnellwalde [w:] Aus Vergangenheit und Gegenwart des Kreises Mohrungen, Mohrungen 1930, s. 48. Posąg zniszczony został zapewne w latach 1891–1893, gdyż wówczas miały miejsce prace budowlane przy linii kolejo91 Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 149 IV. 2. Swente Gora W odległości ok. 500 m na północny-zachód od wsi Dobrocin znajduje się wzniesienie o nazwie Święta Góra, wcześniejsza nazwa Swente Gora96. Wzniesienie to znajduje się na skraju lasu rozciągającego się pomiędzy jeziorem Sambród i wsią Dobrocin. Na północnym skraju lasu położona jest miejscowość Chojnik (Hagenau), wspomniana po raz pierwszy w dokumencie z 1363 r. jako Haynau97, której nazwa świadczyć może o istnieniu w pobliżu wału lub przesieki. Na południe od Chojnika znajduje się wieś Leśnica (Freiwalde), założona w latach 1316–1331. Nazwa miejscowa z końcówką „wald” świadczy o powstaniu jej na obszarze leśnym. Las pomiędzy jeziorem Sambród, Dobrocinem, i dalej wzdłuż rzeki Dreli aż do Wenecji wyraźnie zaznaczony jest na mapie Schroettera z XVIII w.98. Aczkolwiek nie ma pewności, co do występowania w tym miejscu lasów w okresie wczesnego średniowiecza, to z drugiej strony nie należałoby wykluczać zarówno jego istnienia, jak i jego funkcji granicznej pomiędzy włością Zambroch na zachodzie i bliżej nieznaną jednostką terytorialną w okolicy Morąga na wschodzie. Być może Święta Góra znajdowała się na rubieży owej niezachowanej w źródłach jednostki terytorialnej. Do niej mógł należeć również wspomniany wcześniej Bożęcin, stanowiąc jej południowy skraj. IV. 3. „Święty Kamień” W odnowionym przywileju dla wsi Gałdowo z 1401 r. napotykamy na informację o znajdującym się na granicy Gałdowa i Jędrychowa „świętym kamieniu”: Zum ersten anzuheben an einem vfgerichten steine bei der ossa, scheid goldaw vnd heinrihaw, von dannen gerichte zu geen vf den heiligen stein, der do stehet vf die linke handt als man zeigt von goldaw kein Heinrichow von dannen gerichte zu gehenn vf den… do ist ein stein grenicz99. Godny uwagi jest fakt, że kamień ten jako jedyny spośród wielu wymienianych w dokumencie (określanych zwyczajnie: stein, steingrenicz) określony został sakralizującym przymiotnikiem. Kamień ten z powodzeniem można identyfikować wej Zalewo–Ostróda; por. S. Szczepański, op. cit., s. 110. Na planie wsi Śliwa z 1788 r. znajdują się dwa kamienie położone przy granicy z Borecznem. Brak jednak wobec nich jakichkolwiek odnośników, które wskazywałyby na ich szczególną rolę w świadomości ludowej mieszkańców wsi; Schliewe 1788, revid. 1794, GStPK XI HA, E 10.243. Jak się okazuje dość rachitycznie podchodzili kartografowie sporządzający plany wsi do tego rodzaju kamieni. Dla przykładu na planie wsi Bądki z 1620 r. znajdujemy kilka kamieni określonych mianem Stein, jednakże wśród nich znajdujemy przypadek intencjonalnego nadpisania tuszem na jednym z nich określenia goter Stein, co mogło mieć miejsce w czasie rewizji granic w 1717 r.; Bundken 1620, revid. 1717, GStPK XI HA, F 10.380. 96 Messtischblätt 1:25.000, nr 2084, Hagenau, 1940. 97 Preussisches Urkundenbuch, Bd. VI/1, hrsg. K. Conrad, Marburg 1986, nr 138. 98 F. Schroetter, Karte von Ost-Preussen, 1:150.000, Berlin 1796–1812. 99 Urkundenbuch zur Geschichte des vormaligen Bisthums Pomesanien, H. 1, hrsg. H. Cramer, Marienwerder 1885, nr 114. 150 Seweryn Szczepański z tzw. „babą pruską”, która aż do 1887 r. znajdowała się na granicy Gałdowa–Jędrychowa100 (ryc. 5). W okolicy „świętego kamienia”, identyfikowanego z „babą pruską”, napotykamy na jeszcze jeden tego typu egzemplarz na granicy wsi Mózgowo i Laseczno (ryc. 6). Mając na uwadze sakralną funkcję tego typu posągów, które wyobrażać mogły lokalne bóstwa lub mitycznych bohaterów danej społeczności, należy poszukiwać w okolicach wsi Gałdowo, Jędrychowo, Mózgowo i Laseczno miejsca kultowego. Bardzo interesujący fakt związany z lokalizacją obu posągów napotykamy na planie Samuela Suchodoltza z około 1705 r. Kartograf wyznaczając granice wsi Mózgowo i Laseczno oraz Gałdowo i Jędrychowo pominął wszelakie kamienie oprócz tych, których lokalizacje łączyć z powodzeniem można ze znajdującymi się tam „babami pruskimi”101. Posągi z granic Gałdowa–Jędrychowa i Mózgowa–Laseczna zasługują na uwagę nie tylko ze względu na ich peryferyjne położenie w powiązaniu z miejscem kultowym, ale także posiadane przez nie atrybuty, które wyrażają idee wierzeniowe ich twórców, powiązane zapewne również z uznanym przez nich porządkiem religijno-społecznym. Oprócz wyobrażonych na płaszczyźnie każdego z posągów atrybutów takich jak róg do picia (symbol płodności oraz przywilejów boskich) oraz miecz (symbol siły męskiej i władzy) znajdujemy również atrybuty interpretowane zazwyczaj jako pałki, względnie maczugi102. Przeciwnej interpretacji dopuścił się ks. Władysław Łęga, który w owych przedmiotach dopatrywał się wyobrażeń berła lub laski103. Przedmiot wyobrażony na posągu z Gałdowa–Jędrychowa faktycznie wyglądać może jak laska lub berło, nie posiada on jednak żadnych charakterystycznych cech. Inaczej natomiast wygląda przedmiot wyobrażony na płaszczyźnie posągu z Mózgowa–Laseczna. Nie jest to prosta laska, lecz przedmiot najbardziej laskę przypominający, jednakże ze spiralnym zakończeniem. Żaden ze znanych mi rysunków nie oddaje w sposób najbardziej dokładny zakończenia tego przedmiotu104. Jego wygląd nabiera jednakże szczególnej wartości, gdy porównamy go z opisem danym przez Piotra z Dusburga dotyczącym kapłana Kriwe, który jako oznakę swojej władzy posiadał laskę105. Informacje kronikarza krzyżackiego dotyczące Kriwego rozwinęli m.in. Hennenberger i Praetorius, który w swojej kronice zamieścił rysunek kapłana pruskiego z monstru100 F. Dikow, Heilige Steine (Bildsteine) im Kreise Rosenberg, Heimatkalender des Kreises Rosenberg, Jg. 1933, s. 64; G. Białuński, „Święty kamień“. Osadnictwo wczesnośredniowieczne a pruskie baby kamienne, [w:] Pruskie baby kamienne, s. 126. 101 Grenzkarte der Amter Dt. Eylau, Gilgenburg, Marienwerder, Osterode, Riesenburg und Schönberg von S. Suchodoletz, GStPK XI HA, A 10.130. 102 K. Rybka, Uzbrojenie Prusów w świetle badań nad antropomorficznymi rzeźbami kamiennymi zwanymi babami, [w:] Pruskie baby kamienne, s. 53–54. 103 W. Łęga, Kultura Pomorza we wczesnym średniowieczu na podstawie wykopalisk, Toruń 1930, s. 415– 416. 104 Najdokładniejszy jest rysunek K. Rybki (op. cit., s. 56, ryc. 1, nr 5), autor ten jednakże uznaje go za przedstawienie maczugi ze zdobioną rękojeścią (K. Rybka, op. cit., s. 54). 105 Petrus de Dusburgk, Chronica, lib. III, cap. 5. Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 151 alną i powykręcaną laską106 (ryc. 7). Zakrzywioną laskę zauważamy także u jednego z Prusów – najpewniej kapłana, wyobrażonego na XII. scenie Drzwi Gnieźnieńskich (ryc. 8–9). Czy zatem na płaszczyźnie baby z Mózgowa–Laseczna, a także i baby z Gałdowa–Jędrychowa znajduje się jakiś charakterystyczny atrybut władzy kapłańskiej, ewentualnie typowy dla Prusów symbol boskiej siły w postaci berła – laski? Wydaje się to wielce prawdopodobne. Popiera to dodatkowo ryt, który znajdujemy na płaszczyźnie bocznej posągu z Mózgowa–Laseczna, jest to niewielka, stojącą lub klęcząca postać z uniesionymi w geście modlitwy rękoma (ryc. 10). Sekwencja przedstawienia owej postaci odpowiada znanej już od neolitu stylistyce orantów107, która w niemalże niezmienionej formie przetrwała do wczesnego średniowiecza zarówno w plastyce pogańskiej, jak i chrześcijańskiej108. Mając powyższe na uwadze stwierdzić można, że postać ta symbolizuje modlący się lud. Mało prawdopodobna jest ewentualność późniejszego dodania tejże postaci. Po pierwsze, w okresie chrześcijańskim nie miałoby to najmniejszego sensu, pogańskie posągi zazwyczaj niszczono lub „chrystianizowano” umieszczając je w miejscach chrześcijańskiego sacrum, przerabiając je na chrzcielnice, względnie wykuwając na ich płaszczyznach krzyże109. Po drugie, wyobrażenie postaci współgra całościowo z wykonaniem rzeźby w technice półplastycznego, płaskiego reliefu. Ewentualne, późniejsze „dodatki” występują zazwyczaj jako płaskie ryty, co zaobserwować można wyraźnie na płaszczyźnie rzeźby z Barcian (później dodana tarcza110) oraz jak można podejrzewać również na płaszczyźnie rzeźby z Bronowa–Susza–Różnowa (później dodany róg do picia)111. Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie czy wyobrażenie laski i miecza na płaszczyźnie posągu może mieć potwierdzenie w przekazach źródłowych? Tym samym, czy źródła dotyczące Prus potwierdzić mogą dualizm funkcji objawiający się w łączeniu obowiązków kapłana i wodza? 106 M. Praetorius, op. cit., s. 372–373, ryc. 13–14. W. Antoniewicz, Le motif d’orant dans l’art néolithique, Archaeologia Polona, 1969, t. XII, s. 199– 219. 108 W. Chudziak, Wczesnośredniowieczna przestrzeń sakralna in Culmine na Pomorzu Nadwiślańskim, Mons sancti Laurentii, t. I, Toruń 2003, s. 103; M. Miśkiewicz, Zarys kultury i archeologii Europy w okresie wczesnego średniowiecza, Warszawa 2002, s. 139, ryc. 44. 109 S. Szczepański, „Baba pruska” z Prątnicy – kamienny świadek triumfu chrześcijaństwa, Echa Przeszłości, 2004, t. V, s. 25–31; K. Kajkowski, Desakralizacja czy rewaloryzacja. Przejawy nieliturgicznych praktyk religijno-magicznych w murach średniowiecznych pomorskich kościołów, [w:] Kultura ludów Morza Bałtyckiego. Starożytność i średniowiecze, Mare Integrans – Studia nad dziejami wybrzeży Morza Bałtyckiego, red. M. Bogacki, M. Franz, Z. Pilarczyk, Toruń 2008, s. 175–194. 110 J.M. Łapo, Corpus pruskich bab kamiennych – możliwości poznania, [w:] Pruskie baby kamienne, s. 8–9. 111 S. Szczepański, Osadnictwo okolic Susza we wczesnym średniowieczu, Skarbiec Suski, 2009, nr 1, s. 7. 107 152 Seweryn Szczepański Lakoniczna wzmianka, którą znajdujemy u Piotra z Dusburga, według którego kapłan pruski Kriwe cieszył się wielkim autorytetem i mógł on lub jego posłaniec, dzierżąc laskę – symbol władzy kapłańskiej – przemierzać terytorium Prus, nie ukazuje jego funkcji jako wodza112. Niewykluczone jednak, że pruski kapłan, analogicznie jak islandzki goði113, decydował o zwoływaniu wieców i jego tematyce. Do niego też mogło należeć ostatnie słowo w sprawach politycznych. Tu jednakże kapłan nie posiada stosownych przymiotów, które ukazywałyby jego funkcję wodzowską. Jednym z przykładów, nie wyrażanym co prawda expresis verbis, ale dającym możliwość doszukiwania się u Bałtów łączenia funkcji kapłana i wodza jest przypadek wodza jaćwieskiego Skomanda, który w latopisie ipatiewskim opisany jest nie tylko jako wojownik, ale też jako: „czarnoksiężnik i wróżbita” (волъхвъ и кобникъ). Przymioty Skomanda współgrają z charakterystyką lokalnych naczelników jaćwieskich, którzy nie tylko pili poświęcone bogom napoje, ale też posiadali swoje siedziby w pobliżu miejsc kultu na pograniczach114. Inny wartościowy przekaz znajdujemy u Jana Kanapariusza, autora Żywota I świętego Wojciecha, który informuje, że gdy pojmano biskupa-męczennika i jego towarzyszy: Z rozwścieczonej zgrai wyskoczył zapalczywy Sikko i z całych sił, wywijając ogromnym oszczepem, przebił na wskroś jego serce. Będąc bowiem kapłanem bożków [sacerdos idolorum] i wodzem sprzysiężonego oddziału, z obowiązku niejakiego pierwszą zadał ranę115. Nie jest wyjątkiem łączenie sfery politycznej i sakralnej w ręku wodza-kapłana, którym mógł być wspomniany przez Kanapariusza Sikko oraz wymienieni w latopisie ipatiewskim naczelnicy jaćwiescy, w tym szczególnie Skomand. Dowody łączenia funkcji kapłana i wodza znajdujemy wśród Słowian. W przekazie Helmolda jest stosowny opis księcia Obodrytów Rochela: Sed princeps terrae vocabatur Rochel, qui fuerat de semine Crutonis, ydolatra et pirata maximus116. W sagach skandynawskich wodzowie i królowie nazywani są „wielkimi ofiarnikami” lub „strażnikami sanktuarium”117. Wódz Natangów Herkus Monte po bitwie o Pokawis, jak informuje nas Piotr z Dusburga, uczestniczył w ceremoniale składania ofiar. Zwracając uwagę na to, że wpływał na wybór jeńca, który miał zostać poświęcony, należy dopatrywać się jego znacznej roli również w sprawach sakralnych118. Z wodzami oraz z ich możliwościami wiązało się powodzenie plemienia lub podległej im grupy wojowników. Z kroniki Piotra z Dusburga wywnioskować można, że pozbawienie Prusów wodza, który musiał cieszyć się 112 Petrus de Dusburgk, Chronica, lib. III, cap. 5. M. Kulesza, Normanowie a chrześcijaństwo, Wrocław–Racibórz 2007, s. 263. 114 Полное собрание русских летописей, t. II, Москва 1962, s. 799–800, 812, 870. 115 Jan Kanapariusz, Żywot pierwszy, przekł. B. Kürbis, [w:] W kręgu żywotów świętego Wojciecha, red. o. J.A. Spież, Tyniec–Kraków 1997, s. 77. 116 Helmoldi Presbyteri Chronica Slavorum, hrsg. G.H. Pertz, Scriptores Rerum Germanicorum, Hannoverae 1868, lib. I, cap. 69, s. 138. 117 P. Urbańczyk, Władza i polityka we wczesnym średniowieczu, Wrocław 2008, s. 152–154. 118 Petrus de Dusburgk, Chronica, lib. III, cap. 91. 113 Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 153 autorytetem oraz, jak wierzono, błogosławieństwem bogów, skutkowało załamaniem ich morale w walce119. Mając na uwadze przedstawione wyżej przykłady zastanowić się warto, czy wyobrażone na płaszczyznach posągów z Gałdowa–Jędrychowa a szczególnie z Mózgowa–Laseczna atrybuty, ideologicznie wiążą się właśnie z upowszechnianiem wśród Prusów zjawiska łączenia funkcji polityczno-militarnych i sakralnych. Zjawisko to łączyć można z rozwojem struktur feudalnych, których postęp zauważalny jest co najmniej od XII w. i wiązał się z ekspansją terytorialną. W przypadku zabytku z Gałdowa–Jędrychowa wyraźnie rzuca się w oczy jego peryferyjne położenie na obszarze terra Prezla, w pobliżu pogranicza z terra Resia na północy i terra Rudencz na wschodzie, którą stanowiło zabagnione dorzecze obecnej rzeki Osówki, rzeki Osy i znajdujący się na wschód od niej pas lasu. W przypadku drugiego zabytku, znajdującego się pomiędzy Mózgowem i Lasecznem również wyraźna jest jego lokalizacja na rubieży terra Prezla, przy granicy z terra Rudencz. Poza rzeką Osą wyznaczał ją las graniczny, który rozciągał się na wschód od Laseczna, pomiędzy jeziorami Karaś i Silm120. Istnienie lasu potwierdza również nazwa wsi Laseczno (Herzogwalde). O istnieniu dużego kompleksu leśnego również poniżej jeziora Karaś informuje nas dokument lokacyjny wsi Wonna z 1320 r.121. Przyznanie osadnikom 13. lat wolnizny oraz wczesna nazwa wsi: Wuste Wunne (Wüste – „pustkowie”) świadczyć może o założeniu wsi na surowym korzeniu. W dokumencie tym napotykamy także wyraźną informację o znajdujących się w pobliżu wsi lasach, których wyręb stanowił przywilej zarezerwowany dla Zakonu. Lasy musiały być rozległe, gdyż mieszkańcom wsi Wonna przysługiwało prawo polowań na niedźwiedzie i wilki. Być może był to wcześniej rozległy pas lasu stanowiący południowo-wschodnią rubież terra Prezla. *** Analizując dokumenty krzyżackie wykazać można na obszarze Pomezanii kilka miejsc, które mogły pełnić w okresie przedkrzyżackim funkcję ośrodków kultowych. Wskazują na to nazwy miejscowości takie jak Heiligenwald, Gotiswald – Antiquum Gotiswald a także nazwy jezior, jak na przykład Perkun, Święte a być może także Goryń. Miejsca te występują zawsze na rubieżach osadniczych poszczególnych włości czy terytoriów plemiennych. Sens lokalizowania ośrodków kultowych na pograniczach wiązał się być może z koniecznością manifestacji prawa do zajmowanego terytorium, mógł mieć też czysto praktyczny wymiar – zakaz działalności gospodarczej na obszarach sakralnych był znacznie łatwiejszy do utrzymania jeżeli dotyczył obszarów oddalonych od więk119 Ibidem, lib. III, cap. 20 (Pyopso), cap. 165 (Diwan) – tu godna uwagi jest wzmianka kronikarza o tym, że Diwan miał przysięgać „na moc swoich bogów”, że jeżeli obrońcy nie poddadzą zamku zostaną powieszeni. 120 S. Szczepański, Granica terra Prezla i terra Rudencz , s. 89–96. 121 Preussisches Urkundenbuch, Bd. II/1, nr 269. 154 Seweryn Szczepański szych skupisk osadniczych. Oczywiście ogromną rolę odgrywały także warunki naturalne poszczególnych miejsc. Nie traktowano przecież obojętnie drzew a szczególnie dębów i lip o specyficznych rozmiarach czy kształtach, ważne było także włączanie w sferę sacrum wzgórz. Niebagatelną rolę przypisać można także jeziorom o specyficznych walorach przyrodniczych jak np.: Jezioro Jasne, czy też mających związek z mitycznymi wydarzeniami lub bohaterami. Często jeziora te charakteryzują się niewielką powierzchnią (Perkun: 12,26 ha, Jasne: 12,6 ha, Święte: 58 ha) być może miało to związek z ułatwieniem objęcia sferą sacrum ich całego obszaru? Ogromną rolę w religii Prusów odgrywał kult przodków i mitycznych bohaterów danej wspólnoty. Jak wykazał przykład okolicy Vishnewoje na Sambii, Prusowie przez długi czas utrzymywali w pamięci miejsca dawnych cmentarzysk, podobna sytuacja mogła mieć miejsce również na obszarze pomezańskim. Śladem takiej pamięci jest być może nazwa miejscowa Surkapurn, którą można tłumaczyć jako miejsce położone „przy cmentarzysku” względnie „przy kurhanach”. Zastanawiające może być także istnienie jakiegoś świętego miejsca w okolicy Chomor Sancti Adlaberti, który według tradycji cystersów z Łekna z początku XIII w. stanowił miejsce pierwotnego pochówku ciała świętego Wojciecha. W badaniach nad miejscami kultowymi nie należy pomijać także nazw fizjograficznych pielęgnowanych przez miejscową tradycję. Nazwy takie jak znajdujący się na wschodnim pograniczu włości Geria i Pomezanii – Tempelwald w pobliżu Jaśkowa, czy położona w okolicy Dobrocina – Święta Góra, świadczyć mogą o znajdujących się w okolicy miejscach kultu. Dodatkowo przemawiają za tym, jak w przypadku Jaśkowa, skupiska zabytków mających związek z religią dawnych Prusów. Zabytki takie, w tym jeden określony w XV w. mianem „święty kamień” napotykamy także na rubieży terra Prezla. Mimo rozpatrzenia szeregu informacji pochodzących ze źródeł pisanych nadal aktualne jest pytanie postawione w tytule niniejszego artykułu o kwestię lokalizacji miejsc świętych. Niewątpliwie do uzyskania na nie szerszej odpowiedzi przyczynić się mogą nie tylko dalsze analizy średniowiecznych źródeł pisanych, ale także badania z zakresu archeologii i językoznawstwo. Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 155 Sind es heilige Orte der PruSSen? Ortsnamen und physiographische Namen aus dem historischenRaum Pomesanien und den Nachbargebieten in Dokumenten des Deutschen Ordens Zusammenfassung Die Ordensritter hatten als sie Preußen eroberten, zweifellos die Möglichkeit, den Glauben des unterworfenen Volkes kennenzulernen. Häufig wurden sie sich mit bestimmten Kultorten bekannt, indem sie sie zerstörten oder für die Bedürfe des neuen Glaubens adaptierten. Sehr häufig waren es Prußen, die über die Kultorte informierten. Dies zeigen besonders die Dokumente, in denen in Bezug auf viele Orte, die in Verbindung mit der örtlichen Tradition oder Glaubensvorstellungen stehen, Wendungen vom Typ : „pruthenice dictam”, „dicto pruthenice” etc. erscheinen. Unter Berücksichtigung der seltenen Chroniküberlieferungen, die Kultorte im Bereich Pomesaniens betreff, war das Hauptaugenmerk auf Informationen, die in Dokumenten des Deutschen Ordens erscheinen, zu richten, in denen sich Namen vom Typ heiliger Wald und heiliger Hain sowie Seen, deren Namen einen Bezug zur baltischen Mythologie haben, finden. Aufmerksamkeit verdienen ebenfalls Ortsnamen, die über vermutete Kultfunktionen informieren, sowie Namen mit baltischen Konnotationen, die vermutlich Informationen über deren kultischen Charakter enthalten. Es lohnt sich ebenfalls umgangssprachliche Namen zu betrachten, die sich in Schriftquellen und der lokalen Tradition erhalten haben. Um die in den Dokumenten erscheinende Überlieferung zu ordnen, wurden die Namen in folgende Typen unterteilt: 1. Heilige Wälder/heilige Haine, die in den Quellen erscheinen, 2. Ortsnamen, die auf eine kultische Funktion der Umgebung hinweisen, 3. Seenamen, die einen Bezug zur baltischen Mythologie haben, 4. Umgangssprachliche Namen von Orten und Orten, die Anlass geben zu denken, dass in ihrer Nachbarschaft Kultorte bestanden haben könnten. In diesem Artikel wurde der Schwerpunkt auf Kultorte aus dem historischen Raum Pomesanien gelegt, wobei allerdings auf weite Analogien in den übrigen Gebieten Preußens zurückgegriffen werden musste, um das Problem besser verstehen zu können. Es ist schwierig hier eine eindeutige zeitliche Messlatte anzulegen, anhand der man den Zeitpunkt, an dem die heidnischen Kultorte nicht mehr genutzt wurden, bestimmen könnte. Im Gebiet Pomesaniens scheint aber das Ende des ersten Prußenaufstandes (1249) einen klaren Einschnitt zu bilden. 156 Seweryn Szczepański Ryc. 3: Okolice Tempelwald na wschodnim pograniczu ziemi Geria Ryc. 4: Jezioro Perkun na granicy biskupstwa pomezańskiego i komturstwa dzierzgońskiego Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... Ryc. 1: Przypuszczalne położenie Chomor Sancti Adalberti i zachodni skraj ziemi Komor Ryc. 2: Granica i zasięg lasów pomiędzy Pomezanią a ziemią Pasloc i Zambroh 157 Ryc. 6: „Baba pruska” z granicy Mózgowa–Laseczna Ryc. 5: „Baba pruska” z granicy Gałdowa–Jędrychowa 158 Seweryn Szczepański Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii ... 159 Ryc. 7: Kapłan pruski, według Praetoriusa Ryc. 8: Drzwi gnieźnieńskie – scena XII Ryc. 10: Przedstawienie oranta na płaszczyźnie posągu z Mózgowa–Laseczna gnieźnieńskich Ryc. 9: Kapłan pruski przedstawiony na XII scenie Drzwi 160 Seweryn Szczepański Izabela Lewandowska STOSUNEK WŁADZ I SPOŁECZEŃSTWA WARMII I MAZUR DO DZIEDZICTWA ARCHEOLOGICZNEGO REGIONU PO 1945 ROKU. WPROWADZENIE DO ZAGADNIENIA Wstęp II wojna światowa zmieniła granice państwa polskiego, a wraz z tym pojawiło się wiele trudności natury organizacyjnej, administracyjnej i kulturowej. Konsekwencją przynależności ziem pruskich do państwa niemieckiego, była wszechobecna na tym terenie kultura niemiecka, której nie udało się wyrugować wraz z wysiedleniem Niemców. „Obce” dziedzictwo widoczne jest na Warmii i Mazurach do dnia dzisiejszego, teraz staramy się je dostrzegać i szanować. Inaczej było w pierwszych latach powojennych, kiedy władzom, a także zwykłym polskim osadnikom, zależało na oczyszczeniu tych ziem z wpływów kultury niemieckiej. To zagadnienie było już podejmowane w literaturze1, jednak poza sferą zainteresowań pozostawało dziedzictwo archeologiczne. Dziedzictwo, czyli te elementy kultury – historii, architektury, obyczajów, etnografii, języka, które pozostały po poprzednich pokoleniach i w sposób wybiórczy zostały przekazane następnym pokoleniom2. Wiele z zabytków nie zadbanych, nie przechowywanych czy też nie utrwalonych w świadomości społecznej po prostu zaginęło. Możemy więc mówić o dziedzictwie chcianym i niechcianym oraz uświadomionym i nieuświadomionym. Chciane dziedzictwo to te elementy, które są celowo pielęgnowane, a pamięć o nich jest kultywowana przez dziesięciolecia i wieki. Niechciana spuścizna, to taka, której się wyrzekamy i do niej nie przyznajemy. Jeżeli chodzi o dziedzictwo archeologiczne, mamy do czynienia z pozostałościami ukrytymi w zie1 Por. I. Lewandowska, Oswajanie dóbr kultury, architektury i nazewnictwa a procesy integracji społecznej na Warmii i Mazurach po II wojnie światowej, [w:] Polacy na ziemiach odzyskanych. Regiony przygraniczne w poszukiwaniu tożsamości. Przed i po akcesji, red. A. Makowski, Szczecin 2008, s. 95–110. 2 Szersze wyjaśnienie tego pojęcia: I. Lewandowska, Dziedzictwo kulturowe − problemy terminologiczne, zakres pojęciowy, podejście badawcze, [w:] Róbcie teatr… Księga jubileuszowa ofiarowana Profesorowi Bohdanowi Głuszczakowi, red. I. Grzesiak, A. Naruszewicz-Duchlińska, A. Staniszewski, Olsztyn 2007, s. 65–85. Pruthenia, 2010, t. V, s. 161–198 162 Izabela Lewandowska mi, jak i ze spuścizną badań niemieckich odnoszących się do grodzisk, czy cmentarzysk z czasów pruskich lub jeszcze wcześniejszych. Jest ona o tyle uświadomiona, o ile funkcjonuje w pamięci społecznej. Odkrycia stanowisk czy pojedynczych zabytków archeologicznych wzbogacają zasób tego dziedzictwa, a czasami go jedynie odświeżają. Badania archeologów przedwojennych na danym stanowisku czyniły go znanym w tamtym czasie. Okres II wojny światowej i napływ nowej ludności po wojnie, spowodowały całkowity zanik tej wiedzy. Tym samym ponowne odkrycie archeologiczne w latach powojennych wprowadzało na nowo te stanowiska i zabytki do świadomości społecznej. Dziedzictwo archeologiczne jest zagadnieniem fascynującym. Po pierwsze dlatego, że źródła ukryte w dokumentach archiwalnych i pamięci ludzkiej rzadko są publikowane; po drugie odnosi się do najdawniejszych dziejów tego terenu, co do którego historycy polscy i niemieccy, szczególnie w okresach totalitaryzmów (hitlerowskiego i stalinowskiego), spierali się, czy było to osadnictwo germańskie czy słowiańskie; po trzecie wreszcie dlatego, że daje odpowiedź na pytanie w jaki sposób władze i społeczeństwo polskie odnosiło się do zabytków archeologicznych na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Niniejszy artykuł opiera się przede wszystkim na źródłach zgromadzonych w Archiwum Działu Archeologii Muzeum Warmii i Mazur [MWiM DA], Archiwum Państwowym w Olsztynie [APO] oraz zbiorach Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków [WUOZ]. W sumie analizą objęto 262 teczki obiektowe: w MWiM DA − 110 teczek z powiatu szczycieńskiego, 71 z piskiego, 55 z nidzickiego, 98 z giżyckiego, 3 z gołdapskiego i 1 z morąskiego; w APO − zespół Muzeum Mazurskie: 5 teczek z korespondencją, sprawozdaniami i Działem Archeologii; w WUOZ – 19 teczek obiektów wpisanych do rejestru zabytków do 1958 r. i przechowywanych w Olsztynie3. Na podstawie przeanalizowanego materiału wyłania się obraz stosunku władz i społeczeństwa polskiego do zabytków archeologicznych z terenu Warmii i Mazur, jednakże nie jest to obraz pełny. Analizy wymagałyby wszystkie zachowane teczki obiektowe zgromadzone nie tylko w Olsztynie, ale także w oddziałach WUOZ w Ełku i Elblągu. Mimo ograniczonej kwerendy źródłowej możliwe było wskazanie typowych postaw i zachowań zarówno ze strony władz, jak i obywateli. Celowo nie omawiano wydarzeń w porządku chronologicznym, skupiając się na pewnych problemach i tezach, które egzemplifikowano potwierdzonymi w źródłach informacjami. Dalsza kwerenda dostarczyłaby jedynie więcej przykładów do postawionych już tez. Uwarunkowania prawne Stosunek władz i społeczeństwa polskiego do dziedzictwa archeologicznego Warmii i Mazur po II wojnie światowej nie był jednolity. Władze państwowe zainteresowane 3 Przy cytowaniu źródeł zachowano oryginalną pisownię i interpunkcję, nawiasy okrągłe, rozstrzelenie druku i podkreślenia. W nawiasach kwadratowych umieszczono wyjaśnienia bądź skróty od autora. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 163 zabezpieczeniem i ochroną tego dziedzictwa to przede wszystkim Ministerstwo Kultury i Sztuki [MKiS], Naczelna Dyrekcja [Centralny Zarząd] Muzeów i Ochrony Zabytków [ZMiOZ] mające zasięg centralny − ogólnopolski. Na obszarze województwa odpowiedzialny za to był Urząd Wojewódzki – Wydział Kultury i Sztuki [WKiS], Wojewódzki Konserwator Zabytków [WKZ], częściowo Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej [WRN], a przede wszystkim Inspektor do spraw zabytków archeologicznych, zwany zwyczajowo Konserwatorem Zabytków Archeologicznych [KZA] przez pierwsze lata podległy bezpośrednio ZMiOZ w Warszawie, a następnie WKiS. Sprawowały one głównie nadzór administracyjny, a jednocześnie miały kompetencje finansowania badań archeologicznych. Nadzór merytoryczny sprawowało Państwowe Muzeum Archeologiczne [PMA] w Warszawie, które interesowało się całym obszarem Polski. Natomiast na terenie województwa olsztyńskiego funkcję tę przejmowało Muzeum Mazurskie, głównie poprzez Dział Archeologii. Pojedyncze inicjatywy finansowe podejmował m.in. Instytut Historii Kultury Materialnej PAN, czy Prezydia Powiatowych [PRN] i Gminnych Rad Narodowych [GRN]. Władze państwowe w latach 40. i 50. XX w. w zakresie ochrony dziedzictwa kulturowego, w tym archeologicznego, opierały się na: 1. Rozporządzeniu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 6 marca 1928 r. o opiece nad zabytkami (Dz.U.R.P. nr 23 poz. 265), 2. Rozporządzeniu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 22 marca 1928 r. o postępowaniu administracyjnym (Dz.U.R.P. nr 36 poz. 341), 3. Rozporządzeniu Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 22 marca 1928 r. o Państwowym Muzeum Archeologicznym (Dz.U.R.P. nr 36, poz. 346), 4. Rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 2 kwietnia 1928 r. o Statucie Państwowego Muzeum Archeologicznego (Monitor Polski nr 129, poz. 216), 5. Dekrecie z dnia 28 listopada 1945 r. o przejęciu niektórych nieruchomości ziemskich na cele reformy rolnej osadnictwa (Dz.U.R.P. nr 57, poz. 321). W myśl Rozporządzenia Prezydenta RP o opiece nad zabytkami za zabytki mogą być w szczególności uznane: –– jaskinie i groby, zamczyska, tzw. Szwedzkie góry, okopy, szańce i wały; ślady osad lądowych i nawodnych, cmentarzyska szkieletowe i ciałopalne, „pola urnowe” i poszczególne groby, kurhany, mogiły, kopce, kopalnie przedhistoryczne (krzemienia, soli, bursztynu, miedzi żelaza i barwników mineralnych); piece garncarskie i piece do wytapiania metali; kręgi kamienne i kamienie ustawiane; figury kamienne przedhistoryczne (tzw. baby kamienne i posągi bóstw) i głazy obrabiane (żarna, głazy ze znakami, ze stopami, dołkami itp.) (art. 2, pkt 1), –– wykopaliska i znaleziska przedhistoryczne i archeologiczne (art. 2, pkt 14). 15 lutego 1962 r. uchwalono ustawę o ochronie dóbr kultury, w myśl której: –– przedmiotem ochrony mogą być w szczególności: obiekty archeologiczne i paleontologiczne, jak ślady terenowe pierwotnego osadnictwa i działal- 164 Izabela Lewandowska ności człowieka, jaskinie, kopalnie pradziejowe, grodziska, cmentarzyska, kurhany oraz wszelkie wytwory dawnych kultur (art. 5.), –– osoby prowadzące roboty budowlane i ziemne w razie ujawnienia przedmiotu, który posiada cechy zabytku, obowiązane są niezwłocznie zawiadomić o tym organ wykonawczy właściwej gminy lub powiatu i właściwego konserwatora zabytków (art. 22), –– wykopaliska i znaleziska archeologiczne stanowią własność Państwa (art. 24), –– użytkownicy obiektów zabytkowych stanowiących własność Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego składają zobowiązanie należytego ich utrzymania, konserwacji i opieki nad nimi (art. 38), –– dla należytego utrzymania i zachowania zabytków oraz upowszechnienia ich wartości wychowawczych i dydaktycznych ustanawia się społeczną opiekę nad zabytkami jako wyraz troski społeczeństwa o pamiątki przeszłości, które przetrwały do naszych czasów oraz powinny być zachowane i przekazane przyszłym pokoleniom (art. 70), –– kto znalazł przedmiot archeologiczny lub odkrył wykopalisko i nie zawiadomił o tym w ciągu jednego miesiąca wojewódzkiego konserwatora zabytków albo władz lokalnych lub nie zabezpieczył znalezionego przedmiotu albo odkrytego wykopaliska, podlega karze aresztu albo grzywny (art. 77). Kolejna ustawa weszła w życie we wrześniu 2003 r., ale wychodzi już poza zakres chronologiczny niniejszego tekstu. Zabezpieczanie zbiorów archeologicznych w terenie Pierwszym zadaniem, jakie postawiły sobie władze w zakresie dóbr kultury, było zabezpieczenie zbiorów z poniemieckich muzeów regionalnych pozostających w budynkach muzealnych lub też rozproszonych na całym terenie Okręgu Mazurskiego (później województwa olsztyńskiego). Tego zadania podjął się głównie Jan Grabowski − kierownik Wydziału Kultury, Hieronim Skurpski – kustosz Muzeum Mazurskiego oraz Emilia Sukertowa-Biedrawina − kierowniczka Instytutu Mazurskiego. W zakresie archeologii specjalistą był Jerzy Antoniewicz, który w czasie wojny podjął studia w dziedzinie prahistorii i historii średniowiecznej na tajnym Uniwersytecie Warszawskim, gdzie szczególnie interesował się problemami archeologii północno-wschodnich ziem polskich i Prus Wschodnich4. Zaangażował się w akcję mającą na celu włączenie do oswobodzonej Polski Warmii i Mazur, brał udział w akcji zabezpieczania dóbr kulturalnych Warszawy zorganizowanej przez prof. Stanisława Lorentza, a po wojnie ukończył studia i pracował w Państwowym Muzeum Archeologicznym. 4 Por. I. Lewandowska, Wkład Jerzego Antoniewicza w organizowanie polskiej archeologii i nauki na Warmii i Mazurach po II wojnie światowej, [w:] Życie codzienne na dawnych ziemiach pruskich. Krzewienie wiedzy, red. S. Achremczyk, Olsztyn 2005, s. 89–102. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 165 Jako wolontariusz i pasjonat zajął się zabezpieczaniem rozproszonych zbiorów dawnych muzeów gdańskiego i królewieckiego oraz regionalnych zbiorów na terenie Warmii i Mazur. Współpracował z Instytutem Mazurskim i redagował jego Komunikaty Działu Informacji Naukowej, a potem Rocznik Olsztyński wydawany przez Muzeum Mazurskie. Do historii archeologii przeszły dwa jego duże projekty – badania wykopaliskowe w Jeziorku w pow. giżyckim oraz w Szwajcarii w pow. suwalskim. Pierwsze z nich prowadził w latach 1950–1954 z ramienia Państwowego Muzeum Archeologicznego i Komisji do Badań nad Początkami Państwa Polskiego. Drugim natomiast były tereny Jaćwieży, a szczególnie stanowisko w Szwajcarii, w pow. suwalskim. Antoniewicz był inicjatorem szeroko zakrojonych badań, które rozpoczęły się już w 1955 r. Udało mu się zaangażować zarówno archeologów, jak i antropologów, historyków, językoznawców, przyrodników i etnografów z Polski i Szwecji. Będąc pracownikiem Państwowego Muzeum Archeologicznego i jednocześnie kustoszem-wolontariuszem Muzeum Mazurskiego Jerzy Antoniewicz jeździł po terenie, prowadził badania powierzchniowe i tym samym odnajdywał zabytki archeologiczne znane ze źródeł i badań niemieckich bądź też pochodzące z przedwojennych zbiorów muzealnych. Wiele spośród zbiorów prahistorycznych udało się uratować, ale − jak wspominał − bezpowrotnie zniszczone zostały zbiory po przedwojennych muzeach regionalnych w Braniewie, Ełku, Lidzbarku Warmińskim, Morągu, Mrągowie, Ostródzie, Pasłęku i Piszu5. Dzięki niemu przez okres niecałych trzech lat od zakończenia wojny Muzeum Mazurskie posiadało: 1. bogate materiały zabytków ocalone przez niego z następujących zbiorów: –– Prussia Muzeum w Królewcu (część kolekcji), –– zbiory regionalne z Giżycka, –– zbiory regionalne z Bartoszyc, –– zbiory regionalne z Kętrzyna (ocalała część), –– zbiory regionalne z Nidzicy (ocalała część), 2. obszerną bibliotekę podręczną z zakresu prahistorii pochodzącą z b. księgozbiorów niemieckich oraz systematycznych zakupów literatury polskiej, 3. urządzony prowizorycznie magazyn muzealny zabytków prehistorycznych, 4. zapoczątkowane prace nad prehistorycznym archiwum naukowym, 5. zapoczątkowane prace nad inwentaryzacją zabytków, 6. rozpoczęto propagację idei ochrony zabytków wśród społeczeństwa olsztyńskiego za pomocą specjalnych odczytów oraz publikacji wydanych przez Instytut Mazurski6. 5 J. Antoniewicz, Nauka polska na terenach warmijsko-mazurskich, Życie Nauki, 1947, nr 17/18, s. 363. Zob. idem, Stan zachowania zbiorów prehistorycznych na Warmii, północnym Mazowszu i dolnym Powiślu, Z Otchłani Wieków, 1946, z. 11–12, s. 92–96. 6 Archiwum Państwowe w Olsztynie (dalej APO), 501/II/38, teczka: „Archeologia. Sprawy ogólne lata 1947–1957”, k. 17, Hieronim Skurpski kustosz Muzeum do WKiS Naczelna Dyrekcja MiOZ w Warszawie, Olsztyn 22 IV 1948 r. 166 Izabela Lewandowska Interesującym przykładem zaangażowania społecznego są losy kolekcji byłego Prussia-Museum z Królewca. Podstawą zbiorów archeologicznych oraz zasobów literatury niemieckiej i skandynawskiej były 33 skrzynie tak zwanego Studiensammlung oraz Fundarchiv, które już w 1943 r. Wolfgang La Baume, dyrektor Landesamt für Vorgeschichte, wyodrębnionego z Prussia-Museum działu prehistorycznego, ewakuował do miejscowości Carlshof, Kreis Rastenburg (Karolewo koło Kętrzyna)7. Później część z nich trafiła do Demmin na Pomorzu Zaodrzańskim. Na pozostałe zbiory, zdeponowane w kościele na terenie dawnego zakładu opiekuńczego dla chorych, adaptowanego podczas wojny na koszary SS, natrafili po wojnie J. Antoniewicz i H. Skurpski. Jak do tego doszło? Otóż w Archiwum Państwowym w Olsztynie zachował się list kierownika szkoły podstawowej w Czernikach do Muzeum Mazurskiego na ręce Jerzego Antoniewicza, który donosi o tym znalezisku (źródło 1). Dzięki odnalezieniu tych zbiorów w Olsztynie znajdują się obecnie materiały archiwalne tzw. Depot-Heydeck, archiwum Hansa Schleifa i Otto Tischlera8. Wśród ocalałych zabytków zachował się m.in. zbiór ceramiki. Ponadto „dzięki temu dysponujemy dziś m.in. kolekcją naczyń z cmentarzysk w Oberhof (Aukštakiemiai na Litwie) i Linkuhnen (Rževskoe w Obwodzie Kaliningradzkim), kilkoma dużymi popielnicami wiadrowatymi z nekropoli sambijskich czy też popielnicami z mazurskiego cmentarzyska w Kielarach (Kellaren)”9. Książki z zakresu prahistorii, antropologii i etnografii, pochodzące ze zbiorów muzealnych z terenu byłych Prus Wschodnich zabezpieczone przez kierownika szkoły i jego uczniów, jako mienie poniemieckie, zostało przekazane Muzeum Mazurskiemu na polecenie Ministerstwa Oświaty, które mogło mieniem bibliotecznym dysponować10. Działalność Państwowego Muzeum Archeologicznego Jerzy Antoniewicz w roku 1948 został z ramienia Państwowego Muzeum Archeologicznego referentem okręgu konserwatorskiego woj. gdańskiego, olsztyńskiego oraz [na] północną część woj. białostockiego (pow. Grajewo, Ełk, Augustów, Olesko, Suwałki, Goł- 7 Ocalona historia Prus Wschodnich. Archeologiczne księgi inwentarzowe dawnego Prussia-Museum, oprac. A. Bitner-Wróblewska i in., Warszawa 2008, s. 17–18. Inni podają, że zbiory znaleziono w Czernikach pod Kętrzynem. Por. W. Ziemlińska-Odojowa, Muzealnictwo archeologiczne na Warmii i Mazurach i jego specyfika, [w:] Stan i potrzeby muzealnictwa w województwie olsztyńskim. Materiały sesji z okazji XXX-lecia Muzeum Mazurskiego w Olsztynie 3 maja 1974 roku, Olsztyn 1975, s. 83. W rzeczywistości chodzi o tę samą lokalizację, bowiem odległość między Karolewem a Czernikami wynosi 2,7 km. 8 Archeologiczne księgi inwentarzowe dawnego Prussia-Museum = Die archeologischen Inventarbücher aus dem ehemaligen Prussia-Museum = Archeologiczeskije inwentarnyje knigi bywszego muzeja „Prussija”, Olsztyn 2008. 9 Ocalona historia…, s. 19. 10 APO, 501/II/8, teczka: „Korespondencja ogólna lata 1946–1957”, k. 120, Ministerstwo Oświaty do Kuratorium Okręgu Szkolnego Olsztyńskiego, Warszawa, I 1949 r. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 167 dap)11. Dzięki temu, że był delegatem PMA dla spraw ochrony zabytków prehistorycznych na woj. olsztyńskie dokonywał inwentaryzacji obiektów w terenie, w szczególności grodzisk. Pozwoliło to na tworzenie dokumentacji niezbędnej do prawnej ochrony zabytków i dało początek archiwum naukowemu Działu Archeologicznego Muzeum Mazurskiego12. Zaangażował się również w uzyskanie dofinansowania dla nowo powstającego Działu Archeologicznego13. Zlokalizowane w terenie grodziska, gródki strażnicze, cmentarzyska czy pojedyncze kurhany opisywał Jerzy Antoniewicz i kierował pisma do konserwatora zabytków o wpisanie ich do rejestru zabytków. W źródłach zachowały się dokumenty dotyczące m.in. grodziska wyżynnego zwanego Stare Miasto w Barczewku, gm. Dywity i gródka nizinnego, strażniczego zwanego Romowa Góra położonego na terenie tej samej wsi14; strażniczego grodziska wyżynnego zwanego Krzyżowa Góra na terenie miasta Barczewa15; grodziska stożkowatego, obwałowanego, zwanego Tirklo w Ekiertowie, gm. Drozdowo (obecnie Okartowo, gm. Orzysz), pow. piskiego16 i wielu innych. Na temat olsztyńskiej archeologii, badań naukowych i popularyzacji prowadzonej przez Muzeum Mazurskie Jerzy Antoniewicz wypowiadał się parokrotnie17, co przyczyniło się niewątpliwie do wzrostu znaczenia tej instytucji w kraju. Dla przyszłych konserwatorów miał praktyczne uwagi – jacy muszą być i jak pracować. Główne cechy, które powinien mieć każdy konserwator to energia, uświadomienie, zrozumienie i popularyzacja. Szczególnie zwracał uwagę na objęcie ochroną zabytków archeologicznych. Wskazywał na konieczność natychmiastowego zabezpieczenia grodzisk, dla których najbardziej groźne były woda i człowiek. To ostatnie niebezpieczeństwo jest przede wszystkim groźne w woj. olsztyńskim, gdzie nowy osadnik, nie posiadający w do11 APO, 501/II/38, teczka: „Archeologia. Sprawy ogólne lata 1947–1957”, k. 16, MKiS Naczelna Dyrekcja MiOZ do Muzeum Mazurskiego, Warszawa, 26 II 1948 r. 12 M. Wielgus, M. Hoffmann, Stan i perspektywy badań archeologicznych na terenie województwa olsztyńskiego, [w:] Archeologia Bałtyjska. Materiały z konferencji Olsztyn, 24–25 kwietnia 1988 roku, Olsztyn 1991, s. 30. 13 Pisał o tym w liście do E. Sukertowej-Biedrawiny: „Poza wyjazdami w teren, które mam bez liku, staram się o nowe pieniądze dla Olsztyna na dział prehistoryczny w Ministerstwie Kultury i Sztuki” [Milanówek, 24 V 46 r.], zbiory spec. Ośrodka Badań Naukowych im. W. Kętrzyńskiego w Olsztynie, sygn. PTH-R 229. 14 Wojewódzki Urząd Ochrony zabytków (dalej WUOZ), teczka: „Barczewko, gm. Barczewo, grodzisko wyżynne, st. II, nr rej. C-001”, Jerzy Antoniewicz do Urzędu Wojewódzkiego Olsztyńskiego [UWO] WKiS Konserwator Zabytków, Olsztyn, 6 VII 1948 r. 15 WUOZ, teczka: „Barczewo, gm. Barczewo, grodzisko, st. II, nr rej. C-010”, J. Antoniewicz do UWO WKiS Konserwator Zabytków, Olsztyn, 6 VII 1948 r. 16 Dział Archeologii Muzeum Warmii i Mazur (dalej MWiM DA), teczka: „Okartowo (Zamczysko), gm. Drozdowo, pow. piski, woj. Suwałki”, UWO do Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, Olsztyn, 28 I 1949 r. [to samo do Muzeum Mazurskiego, z dn. 27 I 1949 r.] 17 Np. Problemy muzealnictwa na obszarze woj. olsztyńskiego, Przegląd Zachodni, 1948, nr 9, s. 326–331; Reorganizacja działu wystawowego Muzeum Mazurskiego w Olsztynie, Wiadomości Archeologiczne, 1954, z. 1, s. 103; Działalność Działu Archeologicznego Muzeum Mazurskiego w Olsztynie w 1954 r., Wiadomości Archeologiczne, 1955, z. 3–4, s. 390–391. 168 Izabela Lewandowska statecznej ilości obornika, dobiera się do warstwy kulturowej w celu łatwego użyźniania nią swej ziemi18. Antoniewicz zwracał też uwagę na to, że szybki postęp mechanizacji środków produkcji rolniczej i leśnej, który jest znamienny dla epoki dzisiejszej […] zmusza nas dziś do podjęcia na wielką skalę ochrony zabytków prehistorycznych przed działaniem traktora i zmechanizowanego skibowca. Autor wskazywał, że drogą do ratowania tych zabytków są m.in. rezerwaty archeologiczne, których tworzenie zapoczątkowano już przed I wojną światową w Niemczech. Trudności w ich powstawaniu były ogromne, jednak dane uzyskane tą metodą były bardzo cenne. Cały teren badacze schodzili pieszo zaglądając do każdej osady, wsi i przysiółka, aby skontrolować wyniki >dokładności naukowej< niemieckiej19. Tworzenie rezerwatów archeologicznych miało, wg PMA, umocowanie prawne. Państwowe Muzeum Archeologiczne uzasadniało to podjęciem statutowego obowiązku wykonywania fachowej opieki nad zabytkami przedhistorycznymi na całym obszarze Polski wynikającemu z rozporządzenia Prezydenta RP z dnia 6 marca 1928 r. o opiece nad zabytkami, rozporządzenia Prezydenta RP z dnia 22 marca 1928 r. o postępowaniu administracyjnym oraz rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 2 kwietnia 1928 r. Działało tak w imieniu Ministerstwa Kultury i Sztuki, które wychodziło z założenia, że tylko tą formą ochrony można zabezpieczyć dla przyszłych pokoleń dokumenty kultury narodowej. Właściciele, dzierżawcy lub posiadacze gruntów, na których odkryto wykopaliska lub znaleziska, jak również ci, którzy odkrycia dokonali i kierownicy robót, podczas których na wykopaliska natrafiono, zobowiązani zostali do niezwłocznego zawiadomienia o tym służby konserwatorskiej pierwszej instancji. W ten właśnie sposób władze państwowe mogły tworzyć rezerwaty archeologiczne z terenów, na których znaleziono zabytki prehistoryczne, a właściciele ziemi musieli zrzec się gruntów za symboliczną opłatą lub zamianą na inne grunta. W tym celu – jak uzasadniano w każdym piśmie dotyczącym przejęcia obiektu na cele rezerwatu – PMA podjęło na terenie wszystkich województw RP, a tym samym na terenie woj. olsztyńskiego akcję zmierzającą do przejęcia z rąk prywatnych poszczególnych obiektów zabytkowych, oraz akcję wyłączenia ich z zapasu ziemi, będącej jeszcze w dyspozycji Urzędu Wojewódzkiego. W dalszej części urzędowego pisma wskazywano dokładnie, o jaki zabytek archeologiczny chodzi, a do pisma dołączano przeważnie: 1. kopię mapy katastralnej z zaznaczonym na niej schematycznie obiektem, 2. opis orzeczenia konserwatora uznającego grodzisko za zabytek, pozostający pod ochroną prawa, 18 J. Antoniewicz, Zagadnienie ochrony zabytków archeologicznych w okręgu mazurskim, Komunikaty Działu Informacji Naukowej Instytutu Mazurskiego w Olsztynie, 1946, nr 1–2–3, s. 12. 19 Idem, Prace nad tworzeniem rezerwatów archeologicznych w woj. olsztyńskim, Komunikaty Stacji Naukowej Instytutu Zachodniego w Olsztynie. Instytut Mazurski, 1949, nr 1, s. 79, 81. Por. idem, Z zagadnień ochrony zabytków wczesnośredniowiecznego budownictwa obronnego na Warmii i Mazurach, Sprawozdania PMA, 1950, z. 1–4, s. 51–77. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 169 3. deklarację właścicieli godzących się na przejęcie obiektu zabytkowego przez państwo. Pod pismem podpisywał się aż do 1950 r. w zastępstwie dyrektora PMA Michał Drewko, kierownik Wydziału Konserwacji i badań zabytków w terenie. Aby wprowadzić w życie rezerwaty archeologiczne należało posiadać ziemię, na której znajdował się obiekt zabytkowy. Było kilka dróg jej pozyskania. Jedną z nich było dobrowolne przekazanie grodziska na rzecz Skarbu Państwa, celem stworzenia z niego rezerwatu archeologicznego pozostającego pod fachową opieką Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie. Taka sytuacja miała miejsce m.in. na terenie miasta Barczewa, gdzie odkryto grodzisko wyżynne zwane Krzyżowa Góra (źródło 2). Miejska Rada Narodowa szybko zareagowała na prośbę konserwatora zabytków Zbigniewa Rewskiego i w ciągu dwóch miesięcy uchwaliła, że: 1. znajdujące się na terenie miasta grodzisko Krzyżowa Góra jako cenny dokument kultury narodowej jest pod opieką ogółu obywateli miasta Barczewa i pod opieką fachową Państwowego Muzeum Archeologicznego, 2. grodzisko w Barczewie winno być państwowym rezerwatem archeologicznym, gdyż tylko w ten sposób cenny ten dokument kultury narodowej zostanie zabezpieczony przed zniszczeniem, 3. Miejska Rada Narodowa przekazuje ten obiekt Państwowemu Muzeum Archeologicznemu na cel rezerwatu archeologicznego na własność, za co Państwowe Muzeum Archeologiczne wpłaci do kasy Zarządu Miejskiego w Barczewie symboliczne 100 zł (słownie: sto złotych)20. W przypadku, gdy właścicielem były osoby prywatne, zostawały one nakłonione do przekazania ziemi w zamian za ekwiwalent w postaci innej nieruchomości ziemskiej o równej wartości lub też za niewielką opłatę. Przykładem jest grodzisko w Ostrowiu, gm. Pasym, pow. szczycieński, będące własnością Tadeusza Granca i jego żony Franciszki z d. Dulisz, którzy przekazali Skarbowi Państwa swoją ziemię o powierzchni jednego hektara i 80 arów, powołując się na Dekret z dnia 28 listopada 1945 r. o przejęciu niektórych nieruchomości ziemskich na cele reformy rolnej21. Przykładów takich jest więcej (źródło 3, 4, 5, 6). Oprócz samorządów terenowych i osób prywatnych ziemia należała też do Państwowych Gospodarstw Rolnych. Państwowe Muzeum Archeologiczne występowało wówczas z prośbą do Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie, Dział Rolnictwa i Reform Rolnych o utworzenie z tego terytorium rezerwatu archeologicznego (źródło 7, 8, 9). Aby uporządkować obiekty archeologiczne, często zalesione, przeznaczone na pastwiska, zaorywane lub nawet zabudowywane, proszono nadleśnictwo o przydzie20 WUOZ, teczka: „Barczewo, gm. Barczewo, grodzisko, st. II, nr rej. C-010”, Protokół Nr 7 plenarnego posiedzenia Miejskiej Rady Narodowej miasta Barczewa, odbytego w dniu 20 września 1948 r. w gmachu Zarządu Miejskiego. 21 WUOZ, teczka: „Pasym, gm. Pasym, grodzisko, st. I, nr rej. C-004”, PMA do UWO DRiRR Wydział Urządzeń Rolnych [WUR] w Olsztynie, Warszawa, 29 XII 1948 r. 170 Izabela Lewandowska lenie robotników do prac porządkowych. Dla przykładu podajemy pisma z roku 1949, w których został określony cel pracy i warunki zatrudnienia sił roboczych (źródło 10, 11), ale dokumentów takich jest więcej. Reasumując można wyodrębnić kilka etapów postępowania w przejmowaniu ziemi na rezerwaty archeologiczne: 1. znaleźć obiekt w terenie, 2. ustalić właściciela ziemi, 3. wpisać obiekt do rejestru zabytków, 4. skłonić właściciela do przekazania gruntu na rzecz Skarbu Państwa, 5. utworzyć rezerwat archeologiczny, 6. oznakować i oczyścić teren. Działalność archeologów w terenie W pierwszej połowie lat 50. XX w. działalność kulturalna i naukowa została mocno ograniczona. Ma to odbicie także w dokumentach, których jest stosunkowo niewiele. Dopiero w lipcu 1955 r. województwo olsztyńskie otrzymało etat inspektora-rzeczoznawcy zabytków archeologicznych, na którym zatrudniono mgr. Romualda Odoja. W późniejszych latach zwyczajowo zaczęto go tytułować Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków Archeologicznych. W ramach swoich obowiązków inspektor miał więcej czasu i możliwości finansowych, by jeździć po terenie, prowadzić badania i inwentaryzacje. Dla przykładu, w lipcu 1955 r. interweniował w miejscowości Rusek, pow. szczycieński (źródło 12), w roku następnym w Szerokim Borze, pow. Pisz (źródło 13). Oprócz penetracji terenu w miejscach, skąd dotarło zgłoszenie od ludności miejscowej, inspektor-rzeczoznawca zabytków archeologicznych prowadził badania z własnej inicjatywy, opierając się głównie na literaturze przedmiotu i kwerendzie badań wcześniejszych, także niemieckich. Tak było m.in. 8 października 1956 r., kiedy to udał się do Pielgrzymowa, pow. nidzicki celem zlokalizowania dokładnego cmentarzyska kurhanowego znanego z literatury (źródło 14). 12 października 1956 r. penetrował okolice Wierzbowa, pow. nidzicki, poszukując miejsca znanego tylko z opisu literatury, gdzie wykopano grób kultury amfor kulistych (źródło 15). Romuald Odoj prowadził ponadto badania powierzchniowe w okolicy Sarnowa. Na polu pana Konopackiego odkrył wówczas ułamki naczyń z okresu rzymskiego, a na polu pana Szerypkowskiego dwie skorupy z dużą domieszką piasku gruboziarnistego22. Podobne działania prowadzili pracownicy Działu Archeologii Muzeum Warmii i Mazur, finansowani z tego samego źródła – Ministerstwa Kultury i Sztuki. W czerwcu 1974 r. Włodzimiera Ziemlińska-Odojowa w czasie wyjazdu służbowego stwierdziła, że eksponowane na terenie Bartoszyc w pobliżu Ośrodka Zdrowia >baby< kamienne 22 MWiM DA, teczka: „Sarnowo, pow. Nidzica”, Sprawozdanie z badań powierzchniowo poszukiwawczych Inspektora-Rzeczoznawcy Zabytków Archeologicznych mgr Romualda Odoja, [Olsztyn], 10 X 1956 r. [rękopis]. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 171 wymagają opieki. Na jednym posągu ślady polania smołą, na obu ślady rozbijania jaj. Zaniedbane i nieuporządkowane otoczenie. Wczesnośredniowieczne rzeźby kamienne są zabytkami unikalnymi w europejskich zbiorach archeologicznych. Z tego względu należy im zapewnić należytą opiekę23. Kilka miesięcy później pracownicy Działu Archeologii W. Ziemlińska-Odojowa i mgr I. Sikorska-Ulfikowa razem z prac. WKZ [Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków] mgr D. Lempke wizytowały grodzisko w Gardynach pow. Nidzica. Majdan zniszczony przez 2 głębokie leje. Wał posiada wyrwy. Układ wału i fosy zniszczony i zniwelowany współcześnie przez nieistniejącą już dzisiaj zabudowę od strony drogi przez wieś [i wydobywanie żwiru]. Stwierdzono 2 niegłębokie współczesne wkopy. Obiekt jako całość wymaga opieki miejscowych władz24. Rzeczywiście mieszkańcy wioski zastanawiali się – jak pisano w lokalnej prasie − w jaki sposób zabezpieczyć grodzisko, zwane Szwedzką Górą, przed osypywaniem się. Sekretarz Gminnej Rady Narodowej twierdził, że na ten cel potrzeba kilkadziesiąt tysięcy złotych. Sugerowano, by wyłożyć osypującą się krawędź darniną co nie byłoby tak trudne do wykonania25. Badania terenowe prowadzono też z urzędu, gdy teren miał być poddany melioracji. Tak było w przypadku Wielbarka, gdzie na obszarze pól i łąk bagnistych w widłach rzek: Omulwi i Czarki inspekcji dokonywali pracownicy Działu Archeologii mgr W. Odojowa i I. Ulfikowa oraz Inspektor ds. Zabytków Archeologicznych D. Lempkowa. Na całym obszarze znaleziono wiele dużych i drobnych grudek żużli żelaznych, kilka grudek polepy, fragmenty dachówek i ułamki ceramiki, które można datować od okresu średniowiecznego do nowożytnego26. W 1978 r. doszło do zniszczenia skrzyniowej obudowy kamiennej dwóch grobowców kultury amfor kulistych usytuowanych w narożniku dziedzińca zamkowego przy ścianach zamku w Szczytnie. Prowadzono wówczas remont przedzamcza i wskutek znacznego pogłębienia koparką terenu te grobowce zostały poważnie uszkodzone. Było to godne nagany, tym bardziej, że prace odbywały się na terenie zabytkowym. Według relacji kierownika muzeum p. S. Ostaszewskiej jeden z głazów obudowy został [nawet] wywieziony”. Biorąc pod uwagę fakt, że ta unikalna architektura grobowa pochodziła z cmentarzysk z okolicy Szczytna z badań w okresie międzywojennym i jako ekspozycja typu skansen [byłaby] unikalna dla archeologii, kierownik Działu Archeologii W. Odojowa wnioskowała do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, aby przewieźć ją do Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, gdzie można by ją zmagazynować na między23 WUOZ, teczka: „Bartoszyce, gm. Bartoszyce, baby kamienne, nr rej. C-006”, Notatka W. Odojowej w sprawie bab kamiennych, Olsztyn, 5 VI 1974 r. 24 MWiM DA, teczka: „Gardyny gm. Szkotowo, pow. nidzicki”, Notatka służbowa, Olsztyn, 10 X 1974 r. 25 MWiM DA, teczka: „Gardyny gm. Szkotowo, pow. nidzicki”; artykuł Co będzie ze »szwedzką górą«?, „Głos Olsztyński”, nr 131 (2666), s. 5. 26 MWiM DA, teczka: „Wielbark, pow. Szczytno”, Notatka z wyjazdu służbowego, [Olsztyn], 23 IV 1975 r. 172 Izabela Lewandowska murzu lub ustawić rekonstrukcję na dziedzińcu zamku27. Konserwator wyraził zgodę na zabranie kamiennych grobów neolitycznych znajdujących się na terenie zamku w Szczytnie i postanowił przenieść istniejące elementy na teren Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku i dołączyć do istniejących już tam rekonstrukcji obiektów archeologicznych28. Czasami do odkrycia dochodziło przypadkiem. Tak było w 1977 r., kiedy to członek klubu płetwonurków przy PTTK w Olsztynie odkrył w jeziorze Łęczek k. Starych Kiejkut dłubankę (źródło 16). Mimo jej wydobycia na powierzchnię zdecydowano o ponownym zatopieniu. Było to konieczne ze względu na to, że polskim konserwatorom brakowało takich środków zabezpieczających, by łódź leżącą przez wieki w środowisku wodnym, po wyjęciu nie uległa szybkiemu zniszczeniu29. Jak wynika z powyżej przedstawionych sytuacji różne powody skłaniały archeologów do wyjazdu w teren. Z jednej strony były to zgłoszenia od społeczeństwa o znalezieniu jakiś przedmiotów wyglądających na prehistoryczne; z drugiej konieczność weryfikacji ustaleń przedwojennych badaczy i zlokalizowanie opisywanych przez nich zabytków w terenie; trzecią przyczyną było uzupełnienie inspekcji terenowych prowadzonych w pierwszych latach powojennych, głównie przez J. Antoniewicza; czwartą wreszcie – wartą szczególnej uwagi − kwerenda prowadzona zarówno w kraju, jak i za granicą (źródło 17, 18, 19, 20). Stosunek ludności do dziedzictwa archeologicznego – przykłady pozytywne Godna pochwały była postawa Charlotty Zaczek z miejscowości Nowe Bagienice, ówczesna gm. Marcinkowo, pow. mrągowski, która w roku 1948 zgłosiła, iż zaorano pod żyto grodzisko zwane Szwedzkim Szańcem stanowiące jej własność (źródło 21). Inna osoba, mieszkaniec Białej Piskiej, mgr Janusz Biegański, zwrócił uwagę PMA na tak zwane Miejsce Kultu położone w miejscowości Długi Kąt w pow. piskim (źródło 22). Niektórzy na własną rękę zabezpieczali znalezione dobra kultury i chociaż bezpośrednio nie zgłaszali tego odpowiednim władzom, czekali wiele miesięcy, by sprawę jednak opisać. Tak było wiosną 1946 r., kiedy to wychowankowie Centralnego Ośrodka Wodnego Ligi Morskiej w Giżycku, zatrudnieni przy wydobywaniu zatopionych przez Niemców łodzi i kutrów, wydobyli z jeziora Niegocińskiego w powiecie giżyckim prahistoryczną łódź (źródło 23). W źródłach mamy także informację, że w sierpniu 1953 r. Zygmunt Drzewiecki przekazał do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, znalezione nad brzegiem jeziora Kośno pow. nidzicki na płn. zachodnim brzegu na płd. od leśniczówki Mendryny na 27 MWiM DA, teczka: „Muzeum w Szczytnie”, Notatka służbowa dot. zabytków archeologicznych na przedzamczu w Szczytnie, Olsztyn, 15 IV 1978 r. 28 MWiM DA, teczka: „Muzeum w Szczytnie”, UW WKiS WKZ do Muzeum Warmii i Mazur, Olsztyn, 2 VI 1978 r. 29 MWiM DA, teczka: „Stare Kiejkuty, pow. Szczytno”; artykuł w prasie: Tajemnice jeziora Łężek, „Gazeta Olsztyńska” z 18 XI 1981 r. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 173 wydmie piaszczystej 30 m od brzegu wody, szczątki prehistorycznych urn oraz wyrobów krzemiennych. Wśród przekazanych szczątków niektóre mają wyciskany ornament geometryczny, ponadto niektóre z fragmentów są prawdopodobnie pochodzenia rzymskiego30. We wrześniu tego samego roku zawiadomiono Muzeum Mazurskie, iż w pobliżu Miłakowa (pow. Morąg) robotnicy kopiący karpinę natrafili na cmentarzysko archeologiczne. Powyższą informację przesłał do Muzeum Mazurskiego Ob. Wiktor Radziwinowicz – pracownik Olsztyńskich Zakładów Roszarniczych w Miłakowie31. Sporo zabytków archeologicznych trafiło do Muzeum dzięki szybkiej interwencji pracowników budowy. Tak było np. w Piszu, przy ulicy Okopowej. W kwietniu 1985 r. podczas robót ziemnych związanych z budową wodociągu Ryszard Dąbrowski natknął się na północnym odcinku ulicy Okopowej na ciałopalny grób popielnicowy. Po wydobyciu przedmiotów zabytkowych poinformował o znalezisku ówczesnego kierownika Muzeum Ziemi Piskiej. Dzięki szybkiej interwencji Mieczysław Kulęgowski zdążył wyeksplorować drugi uszkodzony grób32. Podobnie było podczas prac drogowych w Kiepunkach, gm. Pasym, gdzie prace mające na celu wyrównanie zakrętów szosy prowadził Rejon Dróg Publicznych w Szczytnie. Według zgłoszenia mgr Marka Zalewskiego niszczone jest cmentarzysko z okresu rzymskiego. W związku z tym pracownicy Działu Archeologii Włodzimiera Odoj, Izabela Mellin i Mirosław Hoffmann udali się 7 maja 1985 r. na inspekcję terenową. Z powierzchni pola znajdującego się w pobliżu pozyskano 31 fragmentów ceramiki, które datować należy na okres późnośredniowieczny i nowożytny33. Świadomi zabytków prehistorycznych tkwiących w ziemi z reguły byli także leśnicy, choć i tu zdarzały się wyjątki. Niektórzy z nich prowadzili ożywioną korespondencję z archeologami olsztyńskimi wskazując coraz to nowe miejsca w terenie i służąc swoimi obserwacjami. Jednym z nich był leśniczy z Kończewa, leśniczówka Lipnik, pow. giżycki, który informował R. Odoja o znaleziskach urn między Wejsunami a Kończewem. Zebrane przez Pana dane” − pisał Odoj w liście do leśniczego – dotyczące innych znalezisk zabytków archeologicznych są bardzo cenne i przekazałem je do archiwum naukowego Działu Archeologii Muzeum Mazurskiego. Równocześnie serdecznie dziękuję za zaproszenie do Wejsun. Jak tylko warunki terenowe pozwolą to na pewno postaram się przyjechać i razem byśmy wtedy zobaczyli wskazane przez Pana miejsca34. 30 APO, 501/II/38, teczka: „Archeologia. Sprawy ogólne lata 1947–1957”, k. 53, Dyrektor Muzeum H. Skurpski do PMA mgr J. Antoniewicz, Olsztyn, 22 VIII 1953 r. 31 Ibidem, k. 54, Dyrektor Muzeum H. Skurpski do PMA, Olsztyn, 16 IX 1953 r. 32 M. Hoffmann, Nekropolia Galindai z pierwszych wieków naszej ery w Piszu, stanowisko III, Znad Pisy 2000, z. 9, s. 16. 33 MWiM DA, teczka: „PGR Kiepunki, gm. Pasym”, Notatka służbowa dot. cmentarzyska z okresu rzymskiego, Olsztyn, 8 V 1985 r. [rękopis]. 34 MWiM DA, teczka: „Kończewo, leśniczówka Lipnik, pow. Giżycko”, List R. Odoja do E. Bielanowskiego w sprawie znalezisk archeologicznych, Olsztyn, 16 I 1960 r. 174 Izabela Lewandowska Czasami zabytki, najczęściej groby popielnicowe lub skorupy naczyń i narzędzia, znajdowali rolnicy podczas wywożenia kamieni z pól35, innym razem żołnierze podczas prac polowych36. Wszystkie te przykłady świadczą o świadomości ludzi, że znalezisko pochodzące z czasów prehistorycznych jest własnością ogółu i nie należy go przywłaszczać. Zresztą zgłaszane rzeczy nie miały większej wartości dla przeciętnego człowieka, miały natomiast dużą wartość historyczną. Inaczej rzecz się miała z monetami, które można było zamienić na dobra doczesne. Taka postawa wobec zabytku była jednak godna nagany i zostanie przedstawiona w dalszej części artykułu. Nauczyciele i uczniowie Zaangażowanie grona pedagogicznego i młodzieży szkolnej w odkrywanie przeszłości zawsze było bardzo duże. Stąd też w źródłach mamy wiele przykładów zgłoszeń odkryć zabytków archeologicznych właśnie przez nauczycieli. Już w 1949 r. PMA dziękowało kierownictwu szkoły podstawowej w Tuchlinie, poczta Orzysz, pow. piski, dzięki któremu odnaleziono grób kobiecy z III w. n.e. na stanowisku znanym jako Zameczek (źródło 24). Niektórzy nauczyciele sami prowadzili penetrację terenu i poszukiwali śladów dawnych czasów w najbliższej okolicy. Należał do nich m.in. E. Bielawski, kierownik szkoły w Wejsunach, pow. piski, który zainteresował znaleziskiem swojego znajomego Gustawa Leydinga, znanego działacza mazurskiego (źródło 25). Leyding przesłał list do Muzeum Mazurskiego i dorysował dokładny szkic sytuacyjny. Jego poparcie w tej sprawie na pewno uwiarygodniło informatora z Wejsun37. Nie wszyscy jednak zwracali się bezpośrednio do Muzeum czy Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Archeologicznych. Niektórzy oddawali znalezione zabytki do miejscowych władz lub redakcji lokalnych gazet, które potem przekazywały je odpowiednim władzom wojewódzkim lub instytucjom naukowym. Tak stało się w październiku 1969 r., kiedy to Przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej w Rynie zawiadomił Muzeum Mazurskie, że p. Nowicki – bibliotekarz ze szkoły podstawowej powiadomił MRN, że na wzgórzu koło szkoły wykopano duże ilości ułamków naczyń (źródło 26). Podobnie było w styczniu 1973 r., kiedy to uczeń Oficerskiej Szkoły Wojsk Lądowych w Elblągu Marek Łannicki, zamiast bezpośrednio do Muzeum, przekazał fragmenty zabytkowych naczyń do redakcji „Gazety Olsztyńskiej”. Kiedy dotarły one do właściwego odbiorcy, dyrektor Muzeum Władysław Ogrodziński, zwrócił się do 35 MWiM DA, teczka: „Rogale, gm. Dźwierzuty, pow. Szczytno”, Notatka dot. grobów pogańskich, [Olsztyn], 8 I 1984 r. [rękopis]. 36 MWiM DA, teczka: „Pierkunowo, pow. Giżycko”, Karta rejestracyjna znaleziska i zabytku archeologicznego. 37 MWiM DA, teczka: „Kończewo, leśniczówka Lipnik, pow. Giżycko”, Gustaw Leyding do Dyrekcji Muzeum Mazurskiego w Olsztynie, Szczytno, 18 XI 1961 r. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 175 znalazcy z prośbą o bliższe informacje dotyczące okoliczności znalezienia zabytku38. W odpowiedzi Marek Łannicki wyjaśnił całą sytuację (źródło 27). Muzeum zdawało sobie sprawę ze społecznego znaczenia tego rodzaju zachowania. Chodziło o to, by osoby takiej nie zastraszyć i jej należycie podziękować. Najczęściej były to ciepłe słowa listu. Innym razem drobne upominki w postaci folderów Muzeum lub pocztówek. W przypadku opisanym powyżej była to notatka w gazecie wraz z podaniem imienia i nazwiska uczciwego znalazcy: Tak więc dzięki właściwej postawie młodego odkrywcy, archeolodzy odnotują i być może wyznaczą do dalszych badań jeszcze jedno ważne stanowisko, będące źródłem poznania pradziejów naszego terenu39. Innym uczniem, który odnalazł zabytkowy toporek kamienny w miejscowości Konopki, pow. giżycki, był Anatol Prud, uczeń klasy ósmej. Poprzez dyrekcję szkoły podstawowej w Talkach narzędzie to zostało przesłane do Muzeum. Kierownik Działu Archeologii – W. Ziemlińska-Odojowa – wystosowała list do chłopca, prosząc o dokładniejsze informacje odnośnie miejsca i okoliczności znalezienia zabytku, a także dziękując za przekazanie go do Muzeum (źródło 28). Społeczni opiekunowie zabytków archeologicznych Kiedy ktoś w terenie bardzo interesował się zabytkami, to można go było uczynić Społecznym Opiekunem Zabytków [SOZ]. Była to funkcja zaszczytna, ale też odpowiedzialna. Opiekunowie spotykali się na zjazdach i konferencjach, byli specjalnie szkoleni, a korzyści z ich działalności były bardzo duże. W źródłach archeologicznych natrafiłam na kilka przykładów Społecznych Opiekunów Zabytków. Była to m.in. Apolonia Zawadzka z Janowa, pow. nidzicki, u której doceniono spory zasób wiadomości o najbliższym regionie Janowa, a także żywe zainteresowanie zabytkami i łatwość pisania listów40. Innym był pan Albin Nowicki z Rynu, który zainteresował się wykopanymi przez młodzież szkolną przedmiotami i zgłosił odpowiednim władzom. Tego rodzaju interwencja – jak pisał w liście gratulacyjnym Wojewódzki Konserwator Zabytków – jest niezwykle cenną i wysoko oceniana jest przez władze konserwatorskie. Zbyt często bowiem spotykamy się z bezmyślnym niszczeniem obiektów zabytkowych41. Jeszcze innym Augustyn Bosmanek doskonały informator 38 MWiM DA, teczka: „Kamień, k./Ruciane Nida, pow. Pisz, woj. Suwałki”, Dyrektor Okręgowego Muzeum Mazurskiego do Ob. Marka Łannickiego, Szkoła O.S.W.L. w Elblągu, [Olsztyn], 25 I 1973 r. 39 Ibidem, Dyrektor Okręgowego Muzeum Mazurskiego do Redaktora Naczelnego „Gazety Olsztyńskiej”, [Olsztyn], 17 II 1973 r. 40 WUOZ, teczka: „Jęcznik, gm. Szczytno, grodzisko, st. I, nr rej. C-005”, Notatka służbowa. Odpis, [Olsztyn], 28 III 1966 r. 41 MWiM DA, teczka: „Ryn, pow. Giżycko”, List do Kierownika Szkoły Podstawowej w Rynie, Olsztyn, 13 X 1969 r. 176 Izabela Lewandowska miejscowego pochodzenia, który brał udział w badaniach cmentarzyska z okresu późnorzymskiego w Starych Kiejkutach, pow. szczycieński, w latach 1908–191342. Już w maju 1947 r., mimo że nie istniała jeszcze formalnie instytucja Społecznych Opiekunów Zabytków, zwracano się do ludzi godnych zaufania o pomoc w pilnowaniu grodzisk. Sytuacja taka dotyczyła np. Augustyna Fabka zamieszkałego w Starym Wartemborku [dziś Barczewko] gm. Dywity pow. olsztyński, którego Muzeum Mazurskie w Olsztynie upoważniło do objęcia opieką z ramienia Muzeum następujących grodzisk: 1. Krzyżowa Góra pod Barczewem (Wartembork), 2. Góra Zamkowa pod Klarunami, 3. Romowa Góra pod Starym Wartemborkiem, 4. Stare Miasto w Orzechowie nad rzeką Orzechowką. Ciekawy jest przykład splatania się losów ludzkich z wczesnośredniowiecznym grodziskiem zwanym Święta Góra, położonym w miejscowości Staświny, gm. Miłki, pow. giżycki. Już w 1949 r. delegat PMA dla spraw ochrony zabytków prehistorycznych na woj. olsztyńskie – Jerzy Antoniewicz stwierdził, iż użytkuje je sołtys wsi Staświny (źródło 29). W wyniku starań teren grodziska został niebawem wpisany do rejestru zabytków, jednakże zachodziła obawa, że będzie w dalszym ciągu użytkowany. Aby do tego nie dopuścić skierowano pismo do Henryka Dziegieleskiego, kierownika szkoły podstawowej w Staświnach, by informował o wszelkich nieprawidłowościach w ochronie tego terenu (źródło 30). Po czterech latach sprawa Staświn znowu wróciła. Tym razem użytkowaniem grodziska zainteresowała się Spółdzielnia Produkcyjna, która chciała teren zaorać i obsiać trawą, motywując to koniecznością zlikwidowania chwastów, szerzących się z nieuprawnych gruntów grodziska na sąsiadujące pola, będące w użytkowaniu Spółdzielni. Wydział Kultury w Olsztynie nie mógł sam podjąć takiej decyzji i skierował pismo do Ministerstwa Kultury i Sztuki43. Ostatecznie Zarząd Ochrony i Konserwacji Zabytków [ZOiKZ] wyraził zgodę na zaoranie i obsianie trawą grodziska pod warunkiem jednak że przy zoraniu terenu kierowanie skib ziemi winno być pod górę wałów grodziska, a nie z góry [podkreślenia w oryginale]. Jednocześnie Wydział Kultury zalecił zwrócenie uwagi na ewentualne wykopaliska mogące się znaleźć w zoranej ziemi w postaci skorup, naczyń glinianych, przedmiotów z metalu (brązu), kamienia – oraz kości. Przedmioty powyższe należy starannie przechowywać i zawiadomić bezzwłocznie o nich Wydział Kultury44. Po kilku latach zmienił się właściciel terenu grodziska. Była nim Jadwiga Marczuk, która kilkukrotnie pisywała skargi na mieszkańców wsi wypasających bydło na 42 MWiM DA, teczka: „Stare Kiejkuty, pow. Szczytno”, Sprawozdanie z wizji lokalnej i inspekcji konserwatorskiej, [Olsztyn], 17 V 1956 r. [rękopis]. 43 Ibidem, Konserwator Zabytków C. Vetualni do MKiS ZOiKZ, Olsztyn, 27 VI 1953 r. 44 Ibidem, Konserwator Zabytków C. Vetualni do Zarządu Spółdzielni Produkcyjnej Staświny, Olsztyn, 4 VIII 1953 r. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 177 jej terenie. Zwracała się z prośbą do władz konserwatorskich o przesłanie dokumentów potwierdzających zabytkową wartość grodziska, by mogła się nimi wylegitymować przed urzędnikami Gminnej Rady Narodowej i sąsiadami45. Ponieważ grodzisko leżało pośrodku jej pól i upraw Wojewódzki Konserwator Zabytków upoważnił ją w 1966 r. do sprawowania społecznej opieki nad jego zabytkowym obszarem. Dano jej ponadto polecenie, by w wypadku stwierdzenia dalszego niszczenia grodziska przez wypasanie bydła prosimy o powiadomienie Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Miłkach bądź bezpośrednio nasz Urząd Konserwatorski46. Przykłady obojętności i niszczenia zabytków archeologicznych Nie ma reguł, według których moglibyśmy dziś klasyfikować osoby, które dopuszczały się niszczenia zabytków archeologicznych, ich zawłaszczania lub zwykłej obojętności. Byli to zarówno: 1. zwykli robotnicy, którzy natrafiwszy przy remoncie drogi na skarb monet z okresu rzymskiego, zabrali je (źródło 31), 2. kierownicy prac budowlanych, którzy nie wykazywali zainteresowania znaleziskami archeologicznymi (źródło 31), 3. pracownicy lasów państwowych niszczący grodziska i kurhany przez bezmyślną gospodarkę leśną (źródło 32), 4. robotnicy doprowadzający do zniszczenia zabytku podczas prac remontowych budynków (źródło 33), 5. a nawet służby konserwatorskie czy pracownicy muzealni, którzy nie wykazywali odpowiedniego zainteresowania zgłoszeniami znalezisk archeologicznych (źródło 33, 34). Nie miało to też związku z wydarzeniami historycznymi − do obojętności ludzkiej dochodziło w każdym dziesięcioleciu Polski Ludowej, a i dzisiaj często nieświadomość ludzka w zakresie dziedzictwa kulturowego jest bardzo duża. Podsumowanie Z przedstawionego powyżej materiału wynika, że stosunek społeczeństwa do dziedzictwa archeologicznego był bardzo różny. Im ludzie byli bardziej świadomi historii tych ziem i znaczenia dóbr kultury dla dziedzictwa w ogóle, tym chętniej zgłaszali znaleziska i pomagali w ich lokalizacji. Nieuświadomienie społeczne powodowało znieczulicę na jakiekolwiek odkrycia, a nawet ich dewastację. Takie postawy społeczne były typowe nie tylko dla okresu PRL-u. Również dzisiaj nieświadomość wartości kulturowych niektórych zabytków czy brak pieniędzy na ich konserwację, powodują niepowtarzal45 WUOZ, teczka: „Staświny, gm. Miłki, grodzisko, st. I, nr rej. C-029”, List Jadwigi Marczuk do PWRN Wydz. Ochrony Zabytków w Olsztynie [rękopis, brak daty]. 46 Ibidem, Prezydium WRN Wydz. Kultury WKZ w Olsztynie do Ob. Jadwigi Marczuk, [Olsztyn], 16 V 1966 r. 178 Izabela Lewandowska ne straty. Wydaje się, że tylko ustawiczna edukacja społeczeństwa, poczynając od najmłodszych, może uchronić ocalałe jeszcze zabytki przed całkowitym zniszczeniem. Świadomi znaczenia edukacji i popularyzacji archeologicznej byli pracownicy Muzeum Mazurskiego (dziś Muzeum Warmii i Mazur) już od początku funkcjonowania Działu Archeologicznego. Jeszcze przed jego oficjalnym otwarciem, w 1950 r. urządzono pierwszą wystawę prahistoryczną, którą zorganizowało Muzeum Archeologiczne w Poznaniu. Pięć lat później, otwarto wystawę obrazującą kulturę Prusów we wczesnym średniowieczu, która jako ekspozycja stała, dała początek Działowi Archeologicznemu. W latach 60. i 70. kilkakrotnie organizowano wystawę Pradzieje Warmii i Mazur, wystawy poświęcone wykopaliskom z Niedanowa czy wystawy jubileuszowe: Badania archeologiczne na Warmii i Mazurach w latach 1948–1964, 20 lat badań archeologicznych w województwie olsztyńskim, 30 lat badań archeologicznych na Warmii i Mazurach. Dużym powodzeniem cieszyła się wystawa objazdowa, prezentowana w różnych miastach naszego regionu w muzeobusie Historia zapisana w ziemi. W związku z Rokiem Kopernikowskim archeolodzy skupili się na zaprezentowaniu dziedzictwa Fromborka w starożytności i średniowieczu oraz aktualnych prac wykopaliskowych w mieście i okolicach. Poza wystawami pracownicy Działu Archeologii urządzali pogadanki dla dzieci, harcerzy i lokalnych społeczności, na terenie których odbywały się wykopaliska. Pod koniec lat 70. rozpoczęto edukację poprzez lekcje muzealne. Działalność popularyzacyjna i edukacyjna Muzeum Warmii i Mazur w zakresie archeologii wymaga jeszcze dogłębnego zbadania. Mimo to warto podkreślić, że tylko pozytywne myślenie o spuściźnie naszego regionu i wszechstronne uświadamianie społeczeństwa mogą odnieść skutek w zakresie ochrony dziedzictwa archeologicznego Warmii i Mazur. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 179 Aneks źródłowy 1 APO, 501/II/8, teczka: „Korespondencja ogólna lata 1946–1957”, k. 21, Publiczna Szkoła Podstawowa w Czernikach do Muzeum Mazurskiego mgr Jerzego Antoniewicza, [Czerniki, 1948], rękopis. Wielce Szanowny Panie w pobliżu wsi Czerniki osadzie Karolewo, były ukryte przez Niemców zbiory muzeum archeologicznego z Królewca. Po objęciu kierownictwa szkoły w 1945 r. – jak tylko z Karolewa usunęło się wojsko sowieckie – z pomocą dzieci szkolnych dużą część książek przewiozłem do siebie – a zbiory przewiozłem do gimnazjum ogólnokształcącego w Kętrzynie wraz z dosyć dużą ilością książek. Zbiory te to były czerepy urn, narzędzia kamienne brązowe, groty oszczepów, naramienniki, broszki, szpilki do włosów – kości (części np. rogów) zwierząt kopalnych i in. Książki to roczniki archeologiczne i etnograficzne, wśród których (przeważnie niemieckich, angielskich, fińskich) było kilka książek w języku polskim. Część zbiorów o bardziej imponującym wyglądzie jak zbroje zabrało ze sobą podobno wojsko sowieckie. Nie wiem co zrobiło kierownictwo gimnazjum z przekazanymi mu przeze mnie zbiorami, ale w danej chwili w moim posiadaniu znajduje się jeszcze kilkadziesiąt książek. Podczas pobytu na kursie żywego słowa Instytutu ZNP zakomunikowałem o tem Prof. Dr Manteuflowi – który skierował tą wiadomość do Min. Kultury i Sztuki. Przed kilkoma dniami otrzymałem z Ministerstwa K.Szt. pismo – od P. Mgr. Witolda Kieszkowskiego – który polecił mi zwrócić się do Pana – i przekazać Mu protokólarnie wyżej wymienione książki dla działu prehistorycznego Muzeum Mazurskiego w Olsztynie. Prosiłbym żeby Szanowny Pan, lub ktoś przez Niego upoważniony, przybył do mnie – ponieważ w moich warunkach trudno jest zorganizować przesłanie takiej ilości książek do Olsztyna. W oczekiwaniu odpowiedzi łączę wyrazy należnego szacunku. Wkrajewski p.o. kier. szkoły Krajewski Włodzimierz Poczta Kętrzyn Wieś Czerniki gm. Różana 2 WUOZ, teczka: „Barczewo, gm. Barczewo, grodzisko, st. II, nr rej. C-010”, J. Antoniewicz do UWO WKiS Konserwator Zabytków, Olsztyn, 6 VII 1948 r. Na terenie miasta Barczewa w powiecie olsztyńskim znajduje się znane strażnicze grodzisko wyżynne zwane „Krzyżowa Góra”. Według przeprowadzonego przeze mnie w ostat- 180 Izabela Lewandowska nich dniach wywiadu – niemiecki zarząd miasta miał wykupić powyższy obiekt z rąk niejakiego Gutta celem stworzenia z niego rezerwatu archeologicznego. Na podstawie mojej rozmowy przeprowadzonej w dniu 3 lipca b.r. z ob. Burmistrzem Barczewa oraz ob. Przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej, Zarząd Miejski miasta Barczewa skłonny był na podstawie specjalnej uchwały Miejskiej Rady Narodowej przekazać powyższe grodzisko na rzecz Skarbu Państwa, celem stworzenia z niego rezerwatu archeologicznego zostawającego pod opieką fachową Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie. W związku z powyższym proszę Obywatela: 1. o tymczasowe zabezpieczenie tego obiektu 2. polecenie Zarządowi Miejskiemu przeprowadzenia dochodzenia, czy istotnie powyższy obiekt jest własnością miasta 3. wystąpienie do Miejskiej Rady Narodowej z wnioskiem o uchwalenie przekazania obiektu na rzecz Skarbu Państwa. Delegat P.M.A. dla spraw ochrony zabytków przedhist. na woj. olsztyńskie mgr Jerzy Antoniewicz 3 WUOZ, teczka: „Nowe Bagienice, gm. Mrągowo, st. I, nr rej. C-020”, PMA do UWO DRiRR WUR, Warszawa, 20 XII 1949 r. Państwowe Muzeum Archeologiczne, podejmując statutowy obowiązek wykonywania fachowej opieki nad zabytkami przedhistorycznymi na całym obszarze Polski (Roz. Rady Ministrów z dnia 2 IV 1928, art. 2 p.b. Rozporządzenia par. 2 p. 2 statutu. Monitor Polski Nr 129 z dnia 6 VIII 1928 poz. 216) w imieniu Ministerstwa Kultury i Sztuki tworzy na terenie Rzeczpospolitej rezerwaty archeologiczne związane z przeszłością przedhistoryczna i wczesnodziejową naszych ziem, wychodząc z założenia, że tylko tą formą ochrony można zabezpieczyć dla przyszłych pokoleń dokumenty kultury narodowej. W tym celu P.M.A. podjęło na terenie wszystkich województw R.P, a tym samym na terenie woj. olsztyńskiego akcję zmierzającą do przejęcia z rąk prywatnych poszczególnych obiektów zabytkowych, oraz akcję wyłączenia ich z zapasu ziemi, będącej jeszcze w dyspozycji Urzędu Wojewódzkiego. W miejscowości Nowe Bagienice gm. Marcinkowo, pow. Mrągowo, nad jeziorem Janowskim, przy drodze prowadzącej z Nowych Bagienic do Janowa, znajduje się zabytkowe grodzisko zwane „Szwedzki Szaniec” będące własnością Szarloty Żaczek zam. w Nowych Bagienicach. W/w uświadomiona o wartości zabytkowej grodziska postanowiła przekazać powyższy obiekt na cel państwowego rezerwatu archeologicznego wraz z otoczeniem na warunkach jakie przewiduje dekret z dnia 26 XI 1945 r. [...] Dyrektor W/z Michał Drewko Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 181 4 MWiM DA, teczka: „Orło, pow. Giżycko”, PMA do UWO DRiRR WUR, Warszawa, 15 XII 1949 r. [...] W miejscowości O r ł o gm. Syrławki w pow. giżyckim znajduje się zabytkowy, dobrze zachowany, kopiec strażniczy będący w użytkowaniu przesiedleńca Jana S i d o r a zam. w Orłu. Wyżej wymieniony uświadomiony o wartości naukowej zabytku wyraził gotowość przekazania tego obiektu wraz z otoczeniem na cele państwow. rezerwatu archeologicznego [...]. Dyrektor w/z J. Antoniewicz 5 MWiM DA, teczka: „Wejdyki, pow. Giżycko”, PMA do UWO DRiRR WUR, Warszawa, 2 XI 1949 r. […] W miejscowości Wejdyki, a przysiółku Wielki Notyst w pow. giżyckim znajduje się zabytkowy, na wpół zniszczony kopiec strażniczy, będący własnością młynarza Henryka Greszika, zam. w Wielkim Notyście. Wyżej wymieniony uświadomiony o wartości naukowej zabytku wyraził gotowość przekazania tego obiektu wraz z otoczeniem i drogą dojazdową na cele państwowego rezerwatu archeologicznego, prosząc zarazem władze, aby mógł w zamian za to otrzymać ekwiwalent, jaki przewiduje dekret z dnia 28 XI 1945 r. […] Dyrektor w/z Michał Drewko 6 MWiM DA, teczka: „Jeziorko, gm. Sterławki, pow. giżycki”, PMA do UWO DRiRR WUR, Warszawa, 22 XII 1949 r. […] W miejscowości Jeziorko gm. Sterławki pow. giżyckiego znajduje się zabytkowe grodzisko obwałowane, zwane „Grodziskiem”, leżące na gruntach przesiedleńca ob. Franciszka Jurewicza, zam. w Jeziorku. W/w uświadomiony o wartości zabytkowej tego obiektu zgodził się przekazać go na cel państwowego rezerwatu archeologicznego. […] Dyrektor W/z Michał Drewko 7 WUOZ, teczka: „Szestno, gm. Mrągowo, grodzisko, st. III, nr rej. C-022”, PMA do UWO DRiRR WUR, Warszawa, 20 VIII 1949 r. Państwowe Muzeum Archeologiczne, podejmując statutowy obowiązek wykonywania fachowej opieki nad zabytkami przedhistorycznymi na całym obszarze Polski (Roz. Rady Ministrów z dnia 2 IV 1928, art. 2 p.b. Rozporządzenia par. 2 p. 2 statutu. Monitor 182 Izabela Lewandowska Polski Nr 129 z dnia 6 VIII 1928 poz. 216) w imieniu Ministerstwa Kultury i Sztuki tworzy na terenie Rzeczpospolitej rezerwaty archeologiczne związane z przeszłością przedhistoryczną i wczesnodziejową naszych ziem, wychodząc z założenia, że tylko tą formą ochrony można zabezpieczyć dla przyszłych pokoleń dokumenty kultury narodowej. W tym celu P.M.A. podjęło na terenie wszystkich województw R.P, a tym samym na terenie woj. olsztyńskiego akcję zmierzającą do przejęcia z rąk prywatnych poszczególnych obiektów zabytkowych, oraz akcję wyłączenia ich z zapasu ziemi, będącej jeszcze w dyspozycji Urzędu Wojewódzkiego. W miejscowości Szestno, przysiółek Czarny Las, gm. Wyszembork, pow. mrągowski na terenie Państwowego Majątku w Szestnie leży zabytkowe grodzisko wyżynne, śródpagórkowe, położone na terenie użytkowym jako pastwisko. Ponieważ pasące się bydło obsuwa zabytkowe stoki grodziska, a tym samym deformuje jego pierwotny wygląd – Państwowe Muzeum Archeologiczne przyjmując, że grunta Państwowych Gospodarstw Rolnych jako wchodzące do zapasu ziemi są własnością Państwowego Funduszu Ziemi i wyłączeniu nie podlegają – prosi Wydział Urządzeń Rolnych o spowodowanie, aby Państw. Gosp. Rolne w Szestnie na podstawie art. 16 Rozporządzenia Prezydenta z dnia 6 III 1928 o opiece nad zabytkami (Dz.U.R.P. Nr 23, poz. 265), ogrodziło tymczasowo drutem kolczastym teren zabytkowy grodziska i podpisało zobowiązanie pisemne nie użytkowania go dla celów gospodarczych pod żadną postacią. Przesyłając w załączeniu: 1) kopię mapy katastralnej w/w obiektu z zaznaczonym na niej schematycznie grodziskiem oraz 2) opis orzeczenia uznającego grodzisko w Szestnie za zabytek, pozostający pod ochroną prawa, Państwowe Muzeum Archeologiczne prosi Wydział Urządzeń Rolnych o spowodowanie powyższych zarządzeń ochronnych oraz o przesłanie odpisów powyższych zarządzeń P.M.A. do wiadomości. Dyrektor W/z Michał Drewko 8 APO, 501/II/38, teczka: „Archeologia. Sprawy ogólne lata 1947–1957”, k. 36, PMA do UWO DRiRR WUR, Warszawa, 20 XII 1949 r. […] W miejscowości Pańska Wola, przysiółek Ostrów, gm. Talki, pow. Giżycko, leży zabytkowe grodzisko wyżynne, położone na terenie użytkowanym jako pastwisko, będące własnością Państw. Gospodarstw Rolnych (Dyrekcja Okręgowa w Giżycku) a należące do zespołu P.G.R. Wielki Gawlik. Państwowe Muzeum Archeologiczne, przyjmując, że grunta Państw. Gospodarstw Rolnych jako wchodzące do zapasu ziemi są własnością Funduszu Ziemi i wyłączeniu nie podlegają – prosi Wydział Urządzeń Rolnych o spowodowanie, aby P.G.R. w Ostrowiu na podstawie art. 16 Rozporządzenia Prezydenta z dnia 6 III 1928 o opiece nad zabytkami (Dz.U.R.P. nr 23, poz. 265) ogrodziło tymczasowo drutem kolczastym teren zabytkowy grodziska i podpisało zobowiązanie pisemne nie użytkowa- Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 183 nia go dla celów gospodarczych pod żadną postacią, bez specjalnego zezwolenia Władz Konserwatorskich. […] Dyrektor w/z Michał Drewko Do wiadomości Muzeum Mazurskie w Olsztynie 9 APO, 501/II/38, teczka: „Archeologia. Sprawy ogólne lata 1947–1957”, k. 34, PMA do Biura Regionalnego Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego wydział Lokalizacji w Olsztynie, Warszawa, 22 XII 1949 r. […] W miejscowości Gardyny gm. Szkotowo, w pow. nidzickim znajduje się obiekt zwany „Szwedzką Górą”, będący zamczyskiem wczesnohistorycznym, położonym na dawnych gruntach gromadzkich. Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego na podstawie opracowanego przez mgr J. Antoniewicza projektu, zaplanowała w granicach oznaczonych przez tego za zabytkowe, stworzenie państwowego rezerwatu archeologicznego w ramach 6-letniego planu zagospodarowania kulturalnego woj. olsztyńskiego. Obecnie jednak ze strony P.G.R. w Gardynach czynione są próby odbudowy zniszczonych budynków w granicach rezerwatu, mimo że w planie 6-letnim przewiduje się nawet usuniecie dotychczasowych zdatnych do zamieszkania budynków mieszkalnych i zabudowań gospodarczych wystawionych wbrew zasadom konserwatorskim, przez Niemców. Przesyłając w załączeniu: 1) kopię mapy katastralnej z zaznaczonymi granicami obiektu zabytkowego, 2) orzeczenie w odpisie konserwatora woj. olsztyńskiego, uznające powyższy obiekt za zabytkowy, 3) odpis pisma Wydz. Urządzeń Rolnych U.W.O w sprawie w/w zabudowań oraz 4) odpis pisma kons. woj. olsztyńskiego wstrzymującego roboty budowlane w Gardynach – Państwowe Muzeum Archeologiczne prosi P.K.P.G. – Wydział lokalizacji o oficjalne zatwierdzenie na piśmie projektu mgr J. Antoniewicza wyłączenia z zapasu ziemi i rozbiórki w/w zabudowań zniszczonych podczas działań wojennych i niezniszczonych w ramach 6-letniego planu zagospodarowania kulturalnego woj. olsztyńskiego. Pismo z powyższą decyzją proszę przesłać Działowi Roln. i Ref. Rolnych Urzędu Woj. Olsztyńskiego – Wydział Urządzeń Rolnych – zaś odpis tego pisma przesłać P.M.A. w Warszawie do wiadomości. Dyrektor w/z Michał Drewko Do wiadomości: Muzeum Mazurskie w Olsztynie 184 Izabela Lewandowska 10 MWiM DA, teczka: „Okartowo (Zamczysko), gm. Drozdowo, pow. piski, woj. Suwałki”, PMA do UWO WKiS Konserwator Zabytków, Warszawa, 28 II 1949 r. Na podstawie rozporządzenia Prez. Rzeczypospolitej z dnia 6 III 1928 o opiece nad zabytkami oraz Instrukcji Ministra W.R. i O.P. z dnia 2 III 1930 r. wydanej w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych o prawach i obowiązkach Konserwatorów par. 4, punkt a – Państwowe Muzeum Archeologiczne opierając się na art. 16 wyżej wymienionego rozporządzenia Prez. Rzeczypospolitej prosi Obywatela Konserwatora o skierowanie do Dyrekcji Okręgowej Lasów Państwowych w Olsztynie – Wydział Ochrony Przyrody – formalnego wniosku o przydzielenie na okres 1 tygodnia w okresie letnim b.r. 7 sił roboczych na koszt Nadleśnictwa Państwowego w Giżycku (Leśnictwo Jelenia Góra) – delegatowi P.M.A. dla spraw ochrony zabytków prehistorycznych na woj. olsztyńskie mgr J. Antoniewiczowi celem uporządkowania pod kierunkiem wyżej wymienionego – terenu zabytkowego grodziska w O k i e r t o w i e pow. piskiego, zniszczonego częściowo podczas działań wojennych przez wykopanie rowów strzeleckich i budowę schronów betonowych. Jednocześnie Państwowe Muzeum Archeologiczne prosi o nadesłanie odpisu zarządzenia, jakie skierowane będzie przez Dyrekcję Okręg. Lasów Państw. w Olsztynie do Nadleśnictwa Państw. w Giżycku, na podstawie którego Delegat P.M.A. będzie mógł żądać dostarczenia przez odpowiednie Leśnictwo robotników dla wymienionych prac konserwatorskich. W Załączeniu P.M.A. przesyła kopię wyciągu mapy katastralnej z zaznaczeniem położenia zabytkowego grodziska. Dyrektor W/z Michał Drewko 11 WUOZ, teczka: „Maruny, gm. Barczewo, grodzisko, st. I, nr rej. C-007”, Pismo Dyrektora PMA w Warszawie do Urzędu Wojewódzkiego [UW] WKiS Konserwator Zabytków, Warszawa, 28 II 1949 r. [...] Państwowe Muzeum Archeologiczne opierając się na art. 16 w/w rozporządzenia Prez. Rzeczpospolitej prosi Obywatela Konserwatora o skierowanie do Dyrekcji Okręgowej Lasów Państwowych w Olsztynie – Wydział Ochrony Przyrody – formalnego wniosku o przydzielenie na okres 3 dni w okresie letnim b.r. 4 sił roboczych na koszt Nadleśnictwa Państwowego Wypsowo (leśnictwo Maruny) – delegatowi Państw. Muz. Archeologicznego dla spraw ochrony zabytków przedhistorycznych mgr J. Antoniewiczowi celem uporządkowania terenu zabytkowego grodziska w Marunach, zniszczonego częściowo podczas działań wojennych przez kopanie rowów strzeleckich. [...] Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 185 12 MWiM DA, teczka: „Rusek, pow. Szczytno”, Notatka Inspektora-Rzeczoznawcy Zabytków Archeologicznych mgr Odoj Romualda w sprawie zabytkowej łodzi, Olsztyn, 28 VII 1955 r. [rękopis]. W dniu 27 VII 1955 – zostałem powiadomiony o wykopaniu jakiejś łodzi w miejscowości R. przez kier. Muz. w Szczytnie. W dniu 28 VII udałem się do owej miejscowości wraz z kierownikiem Muz. w Szczytnie. Na miejscu okazało się, że łódź została już wydobyta do brzegu. W dn. 1 VII 1955 ob. Falk Emil zamieszkały w R. łowiąc siecią ryby zawadził siecią o coś w wodzie jeziora (patrz szkic). Po wyciągnięciu okazało się, że była to łódź drewniana wykonana z jednego kloca drewna tzw. dłubanka. Stan jej zachowania jest stosunkowo dosyć dobry. Wykonana pp [prawdopodobnie] z drzewa iglastego trzy częściowa. [dalej opis] Zalecenie Zalecam ob. Falk Emilowi zamieszkałemu w Rusku grom. Grzegrzółki pow. Szczytno, przeprowadzenie następujących prac: a) wydobycie z dna jeziora Ruskiego i przetransportowanie do brzegu – zabytkowej łodzi – dłubanki dębowej, b) przechowanie i zabezpieczenie przed zniszczeniem tej łodzi do czas zabrania jej przez Muzeum w Szczytnie, c) załadowanie łodzi zabytkowej na środki transportowe Muzeum w Szczytnie i zabezpieczenie jej przed uszkodzeniem w czasie transportu. Za pracę tę ob. Falk Emil otrzyma wynagrodzenie 100 zł (słownie sto zł) po uprzednim złożeniu rachunku. Należność będzie płatna z funduszów Inspektora-rzeczoznawcy zabytków archeologicznych w Olsztynie i ma pokrycie w budżecie centralnym. Część 18, dz. 5, rozdz. 108, § 9. Opłaty i świadczenia podatkowe związane z umową ponosi ob. Falk Emil. [podpisy] Falk Emil mgr Odoj Romuald Rusek dn. 28 VII 1955 13 MWiM DA, Szeroki Bór, pow. Pisz, woj. Suwałki, notatka służbowa, Olsztyn, 19 VIII 1956 r. [rękopis]. Szeroki Wiartel, Poczta Wiartel, Pow. Pisz, St. 1 i St. 2 Poprzez kol. Mgr J. Okulicza uzyskano wiadomość, że w Sz.B. wyorano przęślik zdobiony, skorupy i inne przedmioty zabytkowe pochodzące z okresu rzymskiego? Przeprowadzono w dn. 18 VIII 1956 r. na miejscu wywiad z inż. Witoldem Rutkowskim nadleśniczym w nadl. Sz.B., który podał nam bliższą lokalizację i charakterystykę w/w znalezisk. 186 Izabela Lewandowska W jesieni zeszłego roku przy orce pługiem traktorowym części dawnego lasu wykarczowanego pod nowy, pług wyrzucił z głęb. 30–40 cm w/w przedmioty, które wraz z metryczką zostały przekazane P.M.A. Obecnie miejsce to już jest ... (P. plan) Równocześnie uzyskano kolisty ciężarek do sieci gliniany o wypale czerwonym. Średnicy ok. 8 cm wys. 2,8 cm śred. otworu 1 cm, który został znaleziony w rozwidleniu dróg do Rucianego i st. Kolejowej Sz.Bór. Został wyorany przez leśniczego Stanisława Nadolskiego na jego deputacie rolnym (oddział 138, pododdział d-II) na gł. 15–20 cm w dn. 19.11.1955. Przeprowadzona wizja lokalna tego stanowiska nie ujawniła żadnych dalszych śladów. Stanowisko to oznaczono Nr 2. Inspektor-Rzeczoznawca Zabytków Archeologicznych Mgr Odoj Romuald 14 MWiM DA, teczka: „Pielgrzymowo, pow. Nidzica”, Sprawozdanie z inspekcji konserwatorskiej stanowiska archeologicznego, [Olsztyn], 8 X 1956 r. W dn. 8 X 1956 r. udano się na celem zlokalizowania dokładnego cmentarzyska kurhanowego znanego z literatury. Poszukiwaniu go natknięto się na północ od P. (p.[atrz] szkic) w małym lasku wysokopiennym niedaleko od drogi w pewnego rodzaju siodłowatym obniżeniu terenu kilkanaście (co najmniej 20) nienaruszonych wzgórków pokrytych zwartym brukiem z polnych kamieni. Bruki mają średnicę ok. 2–3 kroków i [wznoszą] się ok. 20–40 ponad powierzchnię. W tym samym lasku w różnych miejscach podejrzano kurhanowate pagórki. Potrzeba je zweryfikować – zrobić ewent. próbne wykopy. Teren ten nazwano stanowisko 2. Na wchód od P. znajduje się w szerokim zalewisku łąk Nidy lasek kilku hektarowy, w którym znajdują się 2 zachowane kurhany [wyraz nieczytelny] zachodni posiada szeroki lejkowaty wkop środkowy. W samym środku znajduje się czworokątne obetonowane – obecnie zalane wodą i porośnięte zielskiem i drzewami. [...] Obiekt ten wymaga jak najszybszego zabezpieczenia albo w postaci rekonstrukcji lub też przekopania do reszty całego kurhanu. W okolicy obydwu kurhanów tak jak podaje literatura dotycząca tego stanowiska znajdują się liczne bruki kamienne. Zaobserwowano też krąg kamienny. Całe stanowisko 1. wymaga natychmiastowego zabezpieczenia. Jest to własność P.G.R. w Kozłówku. Uznać cały lasek z obiektami archeologicznymi za zabytek. Robione poszukiwania wzdłuż Nidy nie ujawniły 3 kurhanu wg literatury mającego się tu znajdować. We wsi sami osiedleńcy – nic nie wiedzą o zabytkach archeologicznych. Inspektor-Rzeczoznawca Zabytków Archeologicznych Mgr Odoj Romuald Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 187 15 MWiM DA, teczka: „Wierzbowo, pow. Nidzica”, Sprawozdanie InspektoraRzeczoznawcy Zabytków Archeologicznych mgr Romualda Odoja, [Olsztyn], 12 X 1956 r. [rękopis]. W dn. 12 X 56 przeprowadzono poszukiwania miejsca znanego tylko z opisu literatury gdzie wykopano grób kul. amfor kulistych. Miejsce to udało się zlokalizować. Znajduje się ono na wzgórzu na zachód od rzeczki Szkotówki na wschód od zabudowań W. a na pół. od szosy. Jest to dawna żwirownia nieużywana. Konieczne jest jednak konkretne przebadanie tego obiektu, bowiem lisy lub zające swoimi wkopami niszczą p.p. [prawdopodobnie] jakiś grób, odkryto bowiem koło jednej z nor frag. kości ludzkiej z ok. kolana albo łokcia. Kość ma cechy starożytne. Odkryto też zarys wkopu dokonanego niegdyś przez archeologów niemieckich przy eksploracji grobu. Karta ewidencyjna Wierzbowo – cmentarzysko st. I, neolit ok. 2000–1800 p.n.e., kultura amfor kulistych grupa wschodnia 16 MWiM DA, teczka: „Stare Kiejkuty, pow. Szczytno”, Notatka służbowa, [Olsztyn], 7 XI 1981 r. W dniu 7 XI 1981 wizytowałem stanowisko archeologiczne zgłoszone przez Janusza Dramińskiego prezesa klubu płetwonurków przy PTTK w Olsztynie (Klub „Koral”). W r. 1977 członek tego klubu zamieszkały w Szczytnie Edward Bocianiak podczas nurkowania w jeziorze Łęczek (przedłużenie jez. Łęsk) koło Starych Kiejkut odkrył na głębokości ok. 6 m w odległości ok. 50 m od brzegu (w miejscu X 1 – na załączonym szkicu) dłubankę. O odkryciu zgłosił do muzeum w Szczytnie, ale jak podaje pracownicy tego muzeum nie wyrazili wielkiego zainteresowania zgłoszeniem – prosili o dostarczenie ew. dłubanki do muzeum. W dniu 7 I 1981 z udziałem 4 nurków zlokalizowana dłubanka została wyciągnięta na brzeg po czym po przeprowadzeniu dokumentacji rysunkowej i fotograficznej została ponownie zatopiona ale w odległości ok. 25 m od brzegu i na głębokości 3 m. W trakcie wyjmowania dłubanki stwierdzono, że pod nią głęboko w mule znajdują się widoczne jeszcze dwie dalsze dłubanki których stanu zachowania w mule i słabej widoczności nie określono. Tuż obok odkryto częściowo tkwiący w mule fragment innej dłubanki, który zatopiono razem z wydobytą dłubanką. [dalej opis dłubanki] Od odkrywcy łodzi uzyskano również wiadomość, że w r. 1967 miano odkryć na wyspie na jeziorze Łęsk (na szkicu – o2) miecz żelazny, który miał być nawet publikowany jako „miecz Jaćwingów” w prasie i różnych katalogach! Informator obiecał uzyskać bliższe dane znalezienia miecza. Romuald Odoj 188 Izabela Lewandowska 17 MWiM DA, teczka: „Pielgrzymowo, pow. Nidzica”, Sprawozdanie W. Odojowej ze stanowiska w Pielgrzymowie, [Olsztyn], 22 VIII 1980 r. W dniu 22.08.1980 r. wizytowałam wraz z Konserwatorem Zabytków Archeologicznych p. mgr Marią Wielgus stanowisko kurhanowe w Pielgrzymowie. W lesie odnaleziono 2 kurhany badane w okresie międzywojennym. Na kopcu jednego z nich współczesne wkopy. W trakcie wywiadu we wsi dowiedziałam się o odwiedzinach tych zabytków przez autochtonów mieszkających aktualnie w RFN. W. Odojowa 18 MWiM DA, teczka: „Małga, gm. Jedwabno, d. pow. Szczytno”, Sprawozdanie dotyczące stanowiska Małga, [Olsztyn], X 1980 r. W 1980 roku będąc na urlopie w niemieckiej Republice Federalnej [notatka W. Odojowej] uzyskałam informacje dotyczące stanowisk nad Omulewem w miejscowości Małga d. pow. Szczytno. Informację przekazał mi Gerhard Kniess wraz z lokalizacją stanowisk. W. Odojowa 19 MWiM DA, teczka: „Małga, gm. Jedwabno, d. pow. Szczytno”, Sprawozdanie dotyczące stanowiska Małga, [Olsztyn], 10 XI 1989 r. [rękopis]. 8 listopada 1989 r. wraz z mgr W. Ziemlińską-Odoj penetrowaliśmy rejon nieistniejącej już wsi Małga. Celem wyjazdu była weryfikacja dwóch „stanowisk z Krzemieniami”, które znajdować się miały po obu brzegach Omulewa, w odległości 1600 m na SEEE od wsi. Fakt istnienia tych stanowisk oraz ich dokładne położenie, wskazał W. Ziemlińskiej-Odoj G. Kniess, który przed wojną pełnił funkcję społecznego Opiekuna zabytków archeologicznych na powiat Nidzica. Na miejscu stwierdzono, że most na Omulewie już nie istnieje (został rozebrany przez wojsko), a teren na zachód od tej rzeki stanowi obecnie poligon wojskowy. W związku z tym istniała jedynie możliwość lustracji stanowiska położonego po wschodniej stronie Omulewa. W miejscu tym (na skarpie ok. 30-letniego lasu) znajdowało się zapewne niegdyś wybierzysko piasku, które obecnie porośnięte jest rzadką trawą, która nie powstrzymuje jednak erozji stoku. Bezpośrednio na północ od stoku znajduje się stary okop wojenny na zboczu wydmy odkryto w piasku dwa „zabytki” krzemienne i dwa drobne i mało charakterystyczne ułamki ceramiki. Mirosław Hoffmann Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 189 20 MWM DA, teczka: „Pomielin, gm. Zalewo, pow. Morąg”, M.J. Hoffmann, Wielokulturowy obiekt grobowy w Pomielinie na Pojezierzu Iławskim [maszynopis, Olsztyn 1987 r.]. Odkryty 2 czerwca 1927 r. przez dyrektora Muzeum Prussia w Królewcu dr Wilhelma Gaerte obiekt [Pomielin, pow. Morąg] określono jako kurhan z epoki brązu. [...] Przed II wojną światową był m.in. celem wycieczek organizowanych przez nauczycieli pobliskich szkół. Jedną z uczennic zwiedzających obiekt w 1938 r. była ówczesna i obecna mieszkanka wsi Wieprz, pani Edelgard Herrmann, która poinformowała mnie [M. Hoffmanna], że miejscowy nauczyciel określał kopiec mianem „Hünengrab”. Ponowne zainteresowanie archeologów wzbudził „kurhan” nad Jeziorakiem dopiero w maju 1986 r., gdy w wyniku dwudniowej prospekcji terenowej udało się go odszukać w terenie. Pięć miesięcy później, podczas lustracji obiektu w większym gronie badaczy stwierdzono, że został on uszkodzony wkopem rabunkowym. Nastąpiło to chyba bezpośrednio z mojej winy, gdyż po zlokalizowaniu stanowiska nie zachowałem należytej ostrożności, prowadząc wywiad terenowy z E. Herrmann w sklepie przepełnionym ludźmi oczekującymi na dostawę chleba i wędlin. Naruszenie pomielińskiego „kurhanu” wymusiło konieczność podjęcia ratowniczych prac wykopaliskowych, które w czerwcu i lipcu 1987 r. przeprowadził z ramienia Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie autor [M. Hoffmann] przy współpracy mgr Izabeli Mellin. 21 WUOZ, teczka: „Nowe Bagienice, gm. Mrągowo, st. I, nr rej. C-020”, Delegat PMA dla spraw ochrony zab. prehistorycznych na woj. olsztyńskie mgr J. Antoniewicz do UWO WKiS Konserwator Zabytków, Olsztyn, 18 VI 1949 r. Podczas objazdu służbowego stanowisk prehistorycznych i obiektów obronnych w pow. mrągowskim stwierdziłem, że w miejscowości Nowe Bagienice gm. Marcinkowo pow. mrągowskiego zostało w roku ubiegłym zaorane pod żyto grodzisko zwane „Szwedzkim Szańcem” stanowiące własność Charlotty Zaczek (Satschek) zam. w tejże miejscowości. Wyżej wymieniona właścicielka obiektu zabytkowego oświadczyła mi, że grodzisko to było pod ochroną do 1945 r. i do jesieni 1948 r. leżało odłogiem. Na skutek ostrych poleceń Starosty powiatowego w Mrągowie – Sołtys gromady Nowe Bagienice na zebraniu gromadzkim w jesieni ub. roku kazał grodzisko w ślad za innymi kawałkami ziemi zaorać i zasiać zbożem. Komunikując o powyższym proszę Obywatel Konserwatora o wydanie tymczasowego zakazu zabraniającego dalszej uprawy dla celów gospodarczych w/w gro- 190 Izabela Lewandowska dziska poza zebraniem zasianego żyta, oraz odpis powyższego zarządzenia przesłać do wiadomości P.M.A. w W-wie do dalszego użytku służbowego. [...] Delegat P.M.A. dla spraw ochrony zab. prehistor. mgr Jerzy Antoniewicz 22 MWiM DA, teczka: „Długi Kąt, pow. Pisz, woj. Suwałki”, PMA w Warszawie do Ob. mgr Janusza Biegańskiego, Biała Piska, Apteka, Warszawa, 24 XI 1949 r. Potwierdzając pismo Pana Magistra z dnia 16 XI br. w sprawie t.zw. „Miejsca Kultu” położonego w miejscowości D ł u g i K ą t w pow. piskim – Państwowe Muzeum Archeologiczne donosi, że obiekt ten jest znany delegatowi naszego Muzeum na woj. olsztyńskie mgr J . A n t o n i e w i c z o w i oraz doczekał się już przed wojną krótkiego artykułu sprawozdawczego, opublikowanego w czasopiśmie niemieckim, wychodzącym w Królewcu p. nazwą „Prussia” t. 26 (1926) pióra W. G a e r t e pt. „Die Kultstätte von Klarheim, Kr. Johannisburg” str. 319 + 1 rycina. Obiekt ten niestety został już częściowo zdewastowany przez zniszczenie około 300-letniej jodły, która nadawała temu miejscu specjalnie piękną oprawę krajobrazową. Państwowe Muzeum Archeologiczne zaplanowało stworzenie wiosną 1950 roku specjalnego rezerwatu w tym miejscu, tym bardziej, że pod kręgiem kamiennym kryją się prawdopodobnie groby staropruskie z okresu rzymskiego. Dziękując Panu Magistrowi za dostarczoną wiadomość w sprawie D ł u g i e g o K ą t a , który jest ważnym obiektem zabytkowym – P.M.A. jednocześnie donosi, że pismo w sprawie nagrobków na cmentarzu w Białej Piskiej przekazało Konserwatorowi Wojewódzkiemu Olsztyńskiemu według kompetencji. Dyrektor W/z Michał Drewko 23 MWiM DA, teczka: „Giżycko m.p., woj. Suwałki”, List do Redaktora Naczelnego „Odry” w Katowicach, ul. 3 Maja 36a, Giżycko, 12 V 1947 r. W związku ze wzmianką o presłowiańskich łodziach wydobytych z brzegów Narwi, zawarta w artykule ob. Adama Chętnika pt. „Od Łaby i Odry do Łabny i Narwi”, „Odra” nr 18 (75), komunikuję, że z wiosną roku 1946 wychowankowie Centralnego Ośrodka Wodnego Ligi Morskiej w Giżycku, zatrudnieni przy wydobywaniu zatopionych przez niemców [sic! Pisano wówczas małą literą wyrażając w ten sposób pogardę dla narodu, który wywołał II wojnę światową – przyp. I.L.] łodzi i kutrów, wydobyli z jeziora Niegocińskiego w powiecie Giżyckim łódź, podobną do opisanych w wym. artykule. Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 191 Łódź ta, drążona z jednego pnia dębowego długości ok. 10 metrów, szr. 1,50 i wysoka na 1,20 m., sczerniała i jakby zwęglona, jest zabezpieczona na terenie C.O.W. w Giżycku, osłonięta dachem z desek przed wpływami atmosferycznymi. Według wiadomości i zebranych od autochtonów w tut. „Heimatsmuseum” za czasów niemieckich przechowywano dwa wzgl. trzy okazy takich łodzi, które w czasie działań wojennych uległy zniszczeniu. Proszę, według swego uznania o przekazanie tej informacji autorowi artykułu wzgl. Prof. Kostrzewskiemu. Łączę wyrazy poważania [podpis odręczny nieczytelny] Giżycko, Bohaterów 42 24 MWiM DA, teczka: „Puchlin, pow. Pisz, woj. Suwałki”, PMA w Warszawie do Kierownictwa Szkoły Podstawowej w Tuchlinie, poczta Orzysz, wieś Tuchlin, pow. piski, woj. olsztyńskie, Warszawa, 21 XII 1949 r. W związku z odkryciem przez Mgr Jerzego Antoniewicza na terenie wsi Tuchlin, przysiółek Wielkie Zdęgowo, stanowisko „Zameczek” grobu kobiecego z III w. naszej ery – Państwowe Muzeum Archeologiczne zapytuje uprzejmie Kierownictwo szkoły, czy znaleziony w grobie płaski kamień żarnowy został zabezpieczony w budynku szkolnym. Państwowe Muzeum Archeologiczne oddaje cały zespół powyższych zabytków, odkrytych w grobie kobiecym w Tuchlinie razem z kamieniem żarnowym w depozyt Działowi Prehistorycznemu Muzeum Mazurskiemu w Olsztynie i w związku z powyższym prosi Kierownictwo szkoły o porozumienie się listowne z w/w Muzeum w sprawie przekazania kamienia do Olsztyna. Koszta przesyłki w/w kamienia żarnowego pokrywa Muzeum Mazurskie w Olsztynie z własnych funduszów. Jednocześnie Państwowe Muzeum Archeologiczne dziękuje Kierownictwu szkoły za gościnę, jakiej doznał przedstawiciel Muzeum w Tuchlinie oraz uprzejmie prosi o powiadamianie Dyrekcji P.M.A. o każdorazowym odkryciu w rejonie szkolnym zabytków prehistorycznych. Prócz tego Muzeum prosi o zwrócenie uwagi młodzieży szkolnej, że eksploatacji zawartości kulturowej z czasów prehistorycznych dokonywać może tylko upoważniona przez władze konserwatorskie osoba, posiadająca za sobą odpowiednie studia uniwersyteckie. Dyrektor W/z Michał Drewko 192 Izabela Lewandowska 25 MWiM DA, teczka: „Kończewo, leśniczówka Lipnik, pow. Giżycko”, Gustaw Leyding do Dyrekcji Muzeum Mazurskiego w Olsztynie, Szczytno, 18 XI 1961 r. W tych dniach otrzymałem od kierownika szkoły w Wejsunach, pow. Pisz, ob. E. Bielawskiego, zawiadomienie następującej treści: „Szanowny Panie! Śpieszę się powiadomić W. Pana o nowym znalezisku prawdopodobnie staropruskiego cmentarzyska. W dniu 6 listopada 1961 r. zgłosił się do mnie znajomy leśniczy z Lipnik, gromada Wejsuny, pow. Pisz i opowiedział mi, że na terenie jego leśniczówki w czasie orania zrębu w jednym miejscu pług wyorał kilka rozbitych przez pług garnków ze spalonymi kośćmi. Na drugi dzień z wymienionym leśniczym p. J. Howorko udaliśmy się na to miejsce. Jest to około 700 m na południe o jeziora Śniardwy i na południowy zachód od wioski Niedźwiedzi Róg. Teren falisty ze wzniesieniami, na jednym takim wzniesieniu znajduje się to miejsce najprawdopodobniej ze starym cmentarzyskiem urn ciałopalnych. Pełno tu skorup rozbitych garnków, jedne proste, grube, inne cieńsze lepiej wygładzone z ozdobami typu: [rysunek]. Pełno tu spalonych kości różnych części ciała jak żeber, czaszki, ślady szwów itp. Kilka kamieni w kształcie bochnów chleba, oraz dużych gęsich jaj. Pozbierałem trochę tych kamieni, skorup i urządziłem w szkole małą wystawkę dla dzieci. Wszystko to zatrzymuję ewentualnie do dyspozycji Muzeum. Cieszyłbym się, gdyby ktoś potrafił to oglądnąć i poinformować nas o pochodzeniu tych eksponatów. Na terenie naszej gromady mam już zarejestrowanych takich miejsc trzy, to by było czwarte. Uprzejmie zawiadamiam, że tej zimy będzie wyrąb lasu w innym miejscu, gdzie są ślady starego cmentarzyska. Na wiosnę zaś będą w tym miejscu orać i na pewno wyorają urny ze śladami kości. Podaję to wszystko celem zarejestrowania tego miejsca i faktu. Łączę wyrazy pełnego szacunku – E. Bielawski, nauczyciel” Podając uprzejmie drugostronne do wiadomości celem przeprowadzania szczegółowych badań w terenie i zabezpieczenia w porozumieniu z władzami leśnymi odkrytego cmentarzyska, oraz dalszym miejscu z pochówkami galindzkimi, które będzie mógł wskazać ob. Bielawski, załączam poniżej szkic sytuacyjny. G. Leyding Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 193 26 MWiM DA, teczka: „Ryn, pow. Giżycko”, Notatka w sprawie znaleziska w Rynie, [13 X 1969 r.], rękopis. Dnia 7 X 1969 r. Przewodniczący M.R.N. w Rynie zawiadomił Muzeum Mazurskie, że p. Nowicki – bibliotekarz ze szkoły podstawowej w Rynie powiadomił MRN w Rynie, że na wzgórzu koło szkoły wykopano duże ilości ułamków naczyń. Dnia 10 X 69 r. pracownik działu archeologicznego w Muzeum Mazurskim – mgr B. Czarnecka wyjechała do Rynu celem określenia znaleziska. Młodzież szkoły podstawowej w Rynie, kopiąc ziemie u podnóża wzgórza*, które znajduje się ok. 150 m na północ od budynku szkoły podstawowej w Rynie natrafiła na duże ilości fragmentów ceramicznych, które określono na późne średniowiecze i czasy późniejsze. Oczyszczono w trzech miejscach, u podnóża południowego stoku wzgórza, profile, które wykazały, że ziemia w tym miejscu jest silnie przemieszana. Pochodzi bądź z obsunięcia zboczy wałów, bądź też została tam wtórnie nawieziona. Do chwili wydania decyzji przez konserwatora wstrzymano tam wszelkie prace ziemne. Konserwator Zab. Arch. stwierdził, że jeśli wybieranie piasku nie będzie postępowało wgłąb, to nie widzi potrzeby wstrzymania prac ziemnych. (załączono pismo przystosowane do kierownictwa szkoły w Rynie) B. Czarnecka * na szczycie tego wzgórza znajdują się ruiny spalonego, a następnie skruszonego kościoła. 27 MWiM DA, teczka: „Kamień, k./Ruciane Nida, pow. Pisz, woj. Suwałki”, Marek Łannicki do Okręgowego Muzeum Mazurskiego w Olsztynie [rękopis, brak daty i miejsca]. Kopałem rów pod kabel ziemny. W pewnym momencie zauważyłem naczynia. Przy kopaniu jedno zbiłem a drugi to wysłałem. Rów był o głębokości 80 cm a odległość od jeziora wynosiła 150 m. A co jest charakterystyczne, że w tym miejscu jest żółty piasek a wokoło ziemia gliniasta. Wykopałem te wazony na początku lipca 1972 r. W wazoniku było trochę prochu lecz nie dużo, żadnych innych szczątek nie zauważyłem. Przy odkryciu przeze mnie tych wazoników był kierownik PTTK „Kamień”. Jeśli będzie potrzeba to jestem do dyspozycji. Marek Łannicki 28 MWiM DA, teczka: „Konopki, pow. giżycki”, Kierownik Działu Archeologii mgr Włodzimiera Odojowa do Anatola Pruda, Olsztyn, 27 XII 1973 r. Dział Archeologii naszego Muzeum dziękuje Ci bardzo za przekazanie toporka kamiennego. Toporek, który znalazłeś na terenie swojej wsi jest bardzo starym narzędziem pracy 194 Izabela Lewandowska – używany był w czasach kiedy ludzie na znali jeszcze metalu i do wyrobu narzędzi używali kamienia, krzemienia i kości. Toporek przez Ciebie znaleziony został włączony do zbiorów Działu Archeologii. Bardzo dla nas ważne jest dokładne miejsce znalezienia tego narzędzia. Prosimy zatem bardzo abyś napisał do nas w jakim miejscu i okolicznościach znalazłeś ten toporek – tzn. czy to było wzgórze, czy łąka, czy w pobliżu jest jakaś rzeka, lub jeziorko, czy teren znalezienia znajduje się w obrębie wsi, czy poza nim. Dyrektor poinformował nas, że znalazłeś toporek w gruzowisku – jakiego rodzaju jest to gruzowisko? – czy jest to zwalony dom, czy żwirownia, czy kamienie polne. Interesuje nas każdy szczegół, ponieważ tego rodzaju znaleziska mogą wskazywać na miejsce bardzo starej osady albo cmentarzyska. Postaraj się zatem przysłać nam jak najdokładniejszy opis. Polskie Towarzystwo Archeologiczne, które mieści się w naszym Muzeum przesyła Ci książeczki i pocztówki z podziękowaniem z przekazanie toporka. Kierownik Działu Archeologii Mgr Włodzimiera Odojowa 29 MWiM DA, teczka: „Staświny, gm. Paprotki, pow. giżycki”, J. Antniewicz do UWO WKiS Konserwator Zabytków, Olsztyn, 27 VI 1949 r. Donoszę, iż w miejscowości Staświny gm. Paprotki pow. giżyckiego zostało zaorane grodzisko wyżynne krawędziowo rozwinięte zwane „Świętą Górą” położone nad jeziorem Woynowskim i tzw. „kanałem Staświńskim”. W jądrze grodziska i u podnóża dwóch jego wałów występuje masowo ceramika lepiona w ręku i toczona na kole, którą została wydobyta na powierzchnię na skutek orki. Grodzisko to nie jest nadane nikomu i w akcji likwidowania odłogów użytkuje go Sołtys wsi Staświny ob. Wacław Witkowski. Proszę Obywatela Konserwatora o wydanie tymczasowego zarządzenia zakazującego dalszego użytkowania grodziska zwanego „Świętą Górą” w Staświnach oraz odpis powyższego zarządzenia przesłać do Dyrekcji Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie do wiadomości. Po ustaleniu granic zabytkowych powyższego objektu prześlę Obywatelowi wniosek z prośbą o uznanie powyższego grodziska za zabytek w myśl art. 3, art. 1 i 2 rozporządzenia z dnia 6 III 1928 r. [prośba o uznanie za zabytek odrębnym pismem z dn. 14 XI 1949 r.]. Delegat P.M.A. dla spraw ochrony zabyt. prehistorycznych Na woj. olsztyńskie Mgr J. Antoniewicz Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 195 30 MWiM DA, teczka: „Staświny, gm. Paprotki, pow. giżycki”, PMA do Ob. Henryka Dziegielewskiego, Kierownika Szkoły Podstawowej w Staświnach, poczta Miłki, pow. giżycki, Warszawa, 19 VII 1949 r. Państwowe Muzeum Archeologiczne zawiadamia, że do Konserwatora Wojewódzkiego Olszyńskiego został zgłoszony wniosek o zaprzestanie uprawy terenu grodziska w Staświnach, zwanego „Świętą Górą”, którym dotąd z własnej inicjatyw się Pan opiekował. W związku z powyższym P.M.A. prosi Pana o powiadomienie, kiedy Sołtys gromady Staświny ma zamiar kopać kartofle na grodzisku oraz o dopilnowanie, aby tenże nie dokonał po zebraniu zboża podorywek jesiennych w granicach terenu, określonego przez adiunkta P.M.A. mgr J. Antoniewicza jako zabytkowy. Jednocześnie P.M.A. dziękuje Panu za gościnność i serdecznie przyjęcie, z jakim spotkał się delegat P.M.A. w Staświnach. Dyrektor w/z Michał Drewko Kierownik Wydziału Konserwacji i badań zabytków w terenie 31 MWiM DA, teczka: „Nidzica m.p”, Sprawozdanie z wyjazdu służbowego do Nidzicy, [Olsztyn], 16 X 1970 r. Cel wyjazdu: ustalenie bliższych okoliczności znalezienia skarbu monet średniowiecznych, odkrytego podczas prac ziemnych-budowlanych przy ul. Stare Miasto 19. (Budowa podlega O.P.B.M. w Olsztynie, kierownik budowy Ob. Bruno Lorkowski) Po przeprowadzeniu rozmów z kierownikiem budowy Ob. Bruno Lorkowskim i bezpośrednim znalazcą skarbu cieślą – Józefem Szczepańskim, ustalono co następuje: naczynie z monetami zostało znalezione dwa tygodnie temu w okresie wykonywania głębokich wykopów pod fundamenty, na głębokości 6–7 m od powierzchni. Oprócz naczynia znaleziono w tej warstwie dużo zwęglonych belek i fragmenty ceramiki (niestety nie zachowano ich do wglądu). Znalazca skarbu, nie zdając sobie sprawy jak twierdzi z wartości znaleziska nie oddał go kierownictwu budowy; monety porozdzialali między siebie robotnicy, a naczynie oddano do biura przy budowie. Kierownik budowy nie zainteresował się zupełnie tą sprawą, a naczynie przy okazji wyjazdu do Olsztyna dostarczył z własnej inicjatywy jeden z pracowników administracyjnych budowy – ob. Tadeusz Klimek. Po szczegółowym omówieniu z kierownikiem budowy sprawy odkrycia skarbu – wagi tego znaleziska i wszelkich konsekwencji, jakie mogą być wyciągnięte z powodu ominięcia obowiązujących przepisów w tym zakresie, uzyskano zapewnienie, że w ciągu 2–3 dni kierownik zmobilizuje swoich pracowników do zwrotu w miarę możliwości całego rozproszonego skarbu, o czym niezwłocznie powiadomi telefonicznie Woj. Konserwatora Zabytków lub Muzeum Mazurskie. 196 Izabela Lewandowska Stopień zaawansowania robót budowlanych w obrębie dokonanego odkrycia (podciąganie murów do 1-ej kondygnacji) nie pozwala obecnie na sprawdzenie układu warstw w profilu. W sąsiednim wykopie (przy narożniku ul. 1-go Maja) stwierdzono w profilu dużą ilość gruzu oraz fragmenty budowli złożonej z dużych głazów i łuku murowanego z czerwonej cegły – orzeczenie wartości zabytkowej tej budowli wymaga fachowej ekspertyzy. Z uwagi na to, że plac budowy znajduje się w odległości ok. 300 m na NW od zamku i w bezpośrednim sąsiedztwie zachowanego fragmentu muru obronnego, obecność wymienionych wyżej znalezisk może wiązać się z istnieniem średniowiecznej (o czym mówi znalezisko skarbu) i być może nieco późniejszej zabudowy. Trwające obecnie prace budowlane wiążą się z podciąganiem murów budynku i nie wymagają dalszych prac ziemnych. Uzyskano jednak informację, że w ciągu najbliższych dni rozpoczną się wykopy pod fundamenty sąsiedniego budynku – na tym samym placu budowy. W tej sytuacji wydaje się konieczną obecność w czasie pracy ziemnych fachowego konsultanta. (dokładnego terminu rozpoczęcia prac ziemnych nie uzyskano). Mgr Maria Mączkowska [dopisek odręczny] W dniu 20 X 1970 w informacji telefonicznej z panem mgr T. Kuflem nie otrzymaliśmy żadnych dalszych wytycznych działania mimo poinformowania go o braku wiadomości. WZO 32 WUOZ, teczka: „Jęcznik, gm. Szczytno, grodzisko, st. I, nr rej. C-005”, Notatka służbowa. Odpis, [Olsztyn], 28 III 1966 r. W związku z wyjazdem służbowym na teren pow. szczycieńskiego i nidzickiego w dniu 28 III 1966 (delegacja nr 69/66) stwierdziłem co następuje: Przeprowadzając inspekcję stanowiska archeologicznego grodziska zwanego „Zameczek” położonego w lesie na północ od miejscowości Janowo pow. Szczytno – stwierdziłem, że grodzisko, mimo iż uznane jest za zabytek i wpisane do rejestru zbytków przez Woj.Kon. Zab. w dniu 25 X 1948 r. pod nr PR-N-4/48 (pokwitowanie odbioru orzeczenia przez nadleśniczego Dmochowskiego z dn. 16 XI 1948), zostało w ostatnich czasach naruszone poprzez wycięcie drzew na obszarze zabytkowym a także przez przeprowadzenie głębokiej orki i posadzenie młodych drzewek. Jak się zorientowałem w najbliższym czasie przewidywane jest również wykopywanie pozostałych w ziemi pni. Jako że w/w prace, a szczególnie głęboka orka, poważnie uszkodziła doskonale zachowany obiekt a prace te były wykonane bez porozumienia się z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków, proszę uprzejmie o wyciagnięcie odpowiednich konsekwencji płynących z tytułu nieprzestrzegania ustawy o ochronie dóbr kultury i o muzeach w stosunku do nadleśnictwa Lasów Państwowych w Szczytnie, któremu podlega obszar, na którym znajduje się obiekt zabytkowy. Równocześnie, by zapobiec dalszej dewastacji, proszę o powtórne wysłanie orzeczeń uznania za zabytek do tegoż Nadleśnictwa a także do Dyrekcji Okręgowej Lasów Państwowych w Olsztynie z wyraźnym podkreśleniem zakazu wykonywania jakichkolwiek dalszych Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu ... 197 prac na obszarze zabytkowym. Obszar zabytkowy proszę określić podobnie jak w orzeczeniu z 1948 r. jako: grodzisko wczesnośredniowieczne lub średniowieczne, wyżynne zwane „Zameczek” lub „uroczysko Zamkowa Góra” położone ok. 1,5 km na północ od Janowa na terenie lasów państwowych Nadleśnictwa Szczytno, w oddziale 94 w północno-wschodniej części parceli nr 2b obrębu Korpele, ograniczonego od północny i wschodu korytem rzeczki Kobylochy, od zachodu krawędzią doliny tej rzeczki a od południa linią przebiegającą około 50 m na południe od fosy i wału grodziska z tej strony. […] [Pieczęć] Konserwator Zabytków Archeologicznych Mgr Romuald Odoj 33 MWiM DA, teczka: „Muzeum w Szczytnie”, Notatka służbowa dot. zabytków archeologicznych na przedzamczu w Szczytnie, Olsztyn 15 IV 1978 r. Dyrektor Muzeum Warmii i Mazur Mgr W. Ogrodziński W dniu 14.04.1978 roku stwierdziłam, że wskutek znacznego pogłębienia koparką terenu przedzamcza uległy zniszczeniu skrzyniowe obudowy kamienne dwóch grobowców kultury amfor kulistych usytuowane w narożniku dziedzińca zamkowego przy ścianach zamku. Według relacji kierownika muzeum p. s. Ostaszewskiej jeden z głazów obudowy został wywieziony. Unikalna architektura grobowa pochodzi z cmentarzysk z okolicy Szczytna z badań w okresie międzywojennym (La Baume, Prussia 1935). Jako ekspozycja typu skansen jest unikalna dla archeologii. W okresie powojennym była przedmiotem zainteresowania turystów z Niemiec Zachodnich. Wniosek Wnioskuję o zabranie z bezpośredniego nadzoru Muzeum w Szczytnie zabytkowej architektury grobowej i przewiezienie jej do Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie można ją zmagazynować na międzymurzu lub ustawić rekonstrukcję na dziedzińcu zamku. Kierownik Działu Mgr Włodzimiera Ziemlińska-Odojowa 34 MWiM DA, teczka: „Muzeum w Szczytnie”, Notatka archiwalna dot. makiety kurhanu w MBL, Olsztyn, 2 VI 1978 r. W dniu 1.06.1978 r. wizytowałam skansen archeologiczny na terenie Parku Etnograficznego w Olsztynku. Stwierdziłam znaczną wyrwę po wybierzysku piasku na wzgórzu 176 198 Izabela Lewandowska notowanym jako „Schanzberg”. W planach zagospodarowania Parku Etnograficznego wzgórze to miało być makietą grodziska. W pobliżu wzgórza makieta kurhanu ze skrzynią kamienną nienaruszona. Dwóch dalszych elementów grobowych skrzyń kamiennych w wysokiej trawie nie znalazłem. Wyjaśnienie w tej sprawie spodziewam się uzyskać od Dyrektora Parku Etnograficznego. W. Odojowa Das Verhältnis der Behörden und der Gesellschaft in Ermland und Masuren zum archäologischen Erbe der Region nach 1945. Einführung ins Problem Zusammmenfassung Der Artikel behandelt das Problem des archäologischen Erbes in Ermland und Masuren in der Nachkriegszeit. Er basiert auf Quellen aus dem Archiv der archäologischen Abteilung des ermländischen und masurischen Museums, dem Staatsarchiv Allenstein sowie den Sammlungen des Wojewodschaftskonservators. Anhand der analysierten Quellen kann festgestellt werden, dass das Verhältnis der polnischen Behörden und Bevölkerung zu den archäologischen Denkmälern im Gebiet Ermlands und Masurens nicht einheitlich war. An der Sicherung und dem Schutz dieses Erbes waren vor allem staatliche Behörden interessiert: Das Ministerium für Kultur und Kunst, das Archäologische Museum in Warschau sowie die Mitarbeiter des Masurischen Museums (später Museum des Ermlands und Masurens) und der Inspektor für archäologische Denkmäler. In den ersten Jahren wurden die ehemaligen deutschen Sammlungen gesichert und Oberflächenuntersuchungen durchgeführt. Dieser Aufgabe widmete sich Jerzy Antoniewicz, der ein archäologisches Reservat einrichtete, die Archäologische Abteilung im Masurischen Museum aufbaute, Literatur sammelte und Ausstellungen organisierte. 1955 wurde die Stelle eines Inspektors-Sachverständigen für die archäologischen Denkmäler eingerichtet, die Magister Romuald Odoj erhielt. Später waren im Bereich der Archäologie u. a. W. Ziemlińska-Odojowa, I. Sikorska-Ulfikowa, D. Lempke, M. Hoffmann und I. Mirkowska tätig. Ein positives und nachahmenswertes Beispiel war die Meldung von archäologischen Funden durch die Bevölkerung. Einige sicherten mit eigenen Händen Kulturgüter und informierten die Presse. Der im Boden verborgenen vorgeschichtlichen Denkmäler waren sich die Förster und die Lehrer bewusst. Wenn sich jemand vor Ort sehr für solche Denkmäler interessierte, konnte er zum ehrenamtlichen Denkmalpfleger ernannt werden. Leider kennen wir auch Fälle von Gleichgültigkeit und der Zerstörung von archäologischen Denkmälern. Diese Leute versuchten entweder Gewinn zu machen – z. B. im Falle von Münzfunden oder waren einfach gleichgültig und ignorant. Es geschah ebenfalls, dass Arbeiter der Staatsforste durch gedankenlose Waldbewirtschaftung Kurgane und Burgwälle zerstörten oder Arbeiter, die Reparaturarbeiten an geschützten Denkmälern ausführten, diese beschädigten. Dies stand jedoch nicht mit den historischen Ereignissen in Verbindung, Gleichgültigkeit der Bevölkerung gab es in allen Dekaden der Volksrepublik Polen und auch heute ist sich die Bevölkerung des Wertes des kulturellen Erbe häufig nicht bewusst. II. Materiały i źródła Joachim Stephan Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau Als in den sechziger und siebziger Jahren des vorigen Jahrhunderts die Handschriften der Landesbibliothek Hannover neu verzeichnet wurden, kam es zur „Entdeckung“ des Ende des 14. Jahrhunderts angelegten Handfestenbuches der Komturei Brandenburg, das im älteren Handschriftenkatalog unter der Rubrik ‚Mark Brandenburg’ eingeordnet wurde und so der preußischen Landesgeschichte verborgen geblieben war.1 Insgesamt umfasst die aus zwei Teilen bestehende Papierhandschrift, die im 16. Jahrhundert in Königsberg zusammengestellt wurde, 281 Blatt. Der zweite Abschnitt ab folio 188v enthält Handfestenabschriften des 16. Jahrhunderts. Den ersten Teil bildet das um 1400 entstandene Handfestenbuch der Komturei Brandenburg, womit auch für die Komturei Brandenburg wie für die meisten anderen Komtureien des Ordenslandes die Anlage eines Handfestenbuches im Zeitraum um 1400 nachweisbar ist. Insgesamt zählte Helmar Hertel 508 Handfesten, die überwiegend aus dem letzten Drittel des 14. Jahrhunderts stammen: 109 im Kammeramt Domnau, 94 (statt 95) im Kammeramt Huntenau, 81 im Kammeramt Kreuzburg, 92 im Kammeramt Knauten und 132 im Kammeramt Barthen. Von den 94 (95) Handfesten des Kammeramtes Huntenau liegen bislang 21 gedruckt vor, 72 der hier regestierten Handfesten dürften bislang unveröffentlicht sein. Seit dem sechsten und derzeit letzten Band des Preußischen Urkundenbuchs, der die Jahre 1362-1371 umfasst, werden die im Handfestenbuch überlieferten Urkunden im Preußischen Urkundenbuch gedruckt; Urkunden, die vor 1362 ausgestellt wurden, finden sich dort nur, wenn diese noch anderweitig überliefert waren. So sind von den 29 vor 1362 ausgestellten Urkunden, die in der Handfestensammlung der Komturei Brandenburg im Kammeramt Huntenau verzeichnet werden, acht bereits im Preußischen Urkundebuch gedruckt. Die meisten stammen aus dem Hochmeisterregister, in dem allerdings die Zeugenlisten fehlen. Im Gegensatz z. B. zu dem im Ordensfolianten 91 überlieferten Handfestenbuch der Komturei Elbing wurden im Handfestenbuch der Komturei Brandenburg die lateinischen Urkunden nicht ins Deutsche übersetzt. So sind alle bis 1348 ausgestellten Urkunden – insgesamt 20 – lateinisch, gleichgültig 1 H. Härtel, Entstehung und Schicksal der wiederaufgefundenen Handfestensammlung der Komturei Brandenburg in Ostpreußen, in: Preußenland. Mitteilungen der Historischen Kommission für ost- und westpreußische Landesforschung und aus den Archiven der Stiftung Preussischer Kulturbesitz 14 (1976), S. 28-34. Der Verfasser gibt auch eine Beschreibung der Handschrift. Pruthenia, 2010, t. V, s. 201–249 202 Joachim Stephan ob sie von der Zentral- oder der Lokalverwaltung ausgestellt wurden; ab 1350 sind alle Urkunden deutsch geschrieben. Die insgesamt 95 Handfesten des Kammeramtes Huntenau – darunter eine Dublette – finden sich auf Blatt 94r bis 121r, wobei die Blätter 96-97 und 118-119 leer sind. Grund für die Entscheidung, die Handfesten des Kammeramtes Huntenau in Regestenform zu edieren, war, dass die Blätter, auf denen diese Handfesten abgeschrieben wurden, vom Wasserschaden infolge des Leinehochwassers 1946 nur geringfügig betroffen wurden und noch recht gut zu lesen sind. Die Regesten wurden anhand einer Mikrofilmkopie erstellt, die mir von der Landesbibliothek Hannover dankenswerterweise zur Verfügung gestellt wurde.2 Das Kammeramt Huntenau Das Gebiet des Kammeramtes Huntenau umfasste zu großen Teilen altes prußisches Siedlungsland, wofür das zahlreiche Vorkommen von Burgwällen und Feldern in diesem Gebiet spricht.3 1340 wird das Kammeramt Slunie (Kalgen) erwähnt. Beide Orte dienten schon lange als zentrale Orte. Bereits im Christburger Vertrag von 1249 wird neben Wuntenowe der Ort Slinia genannt, an dem die Warmier eine Kirche errichten sollten.4 Das Kammeramt Huntenau erscheint urkundlich erstmals 1380, doch wurde der Sitz des Kammeramtes wohl schon wesentlich früher verlegt, da bereits 1382 der alte Richthof in Huntenau erwähnt wird. 1414 gab es im Kammeramt Huntenau 400 Bauernhaken, von denen 11 wüst lagen.5 Das Zinsregister der Komturei Brandenburg von 14266 verzeichnet im Kammeramt Huntenau folgende Siedlungen: 2 Da Quellenedition derzeit offensichtlich als nicht besonders förderwürdig gelten, war es leider nicht möglich, Mittel für eine wünschenswerte Überprüfung der Transkription anhand der Originalhandschrift in Hannover zu erhalten. Einige unsichere Lesungen könnten in Zukunft möglicherweise am Original verbessert werden. 3 Zur Geschichte des Gebietes siehe die Ausführungen von E. J. Guttzeit in: Der Kreis Heiligenbeil. Ein Heimatbuch, hg. v. d. Kreisgemeinschaft Heiligenbeil, Leer 1975, S. 120-147. Grundlegend zur Identifizierung der Ortsnamen ist die Kartenbeilage in: W. Guddat, Die Entstehung und Entwicklung der privaten Grundherrschaften in den Ämtern Brandenburg und Balga, Marburg 1975 (Wissenschaftliche Beiträge zur Geschichte und Landeskunde Ost-Mitteleuropas 96). Außerdem: Der Landkreis Samland. Ein Heimatbuch der ehemaligen Landkreise Königsberg und Fischhausen, bearb. von P. Gusovius, Würzburg 1966 (Ostdeutsche Beiträge aus dem Göttinger Arbeitskreis 38) und M. Rouselle, Die Besiedlung des Kreises Preußisch-Eylau in der Ordenszeit, in: Altpreußische Forschungen 3 (1926), S. 5-45. 4 Preußisches Urkundenbuch, 6 Bde. Königsberg und Marburg 1882-2000 (im folgenden: PrUB), Bd. 1.1, 218. Vgl. R. Wenskus, Zur Lokalisierung der Prußenkirchen des Vertrages von Christburg 1249, in: id., Ausgewählte Aufsätze zum frühen und preußischen Mittelalter. Festgabe zu seinem siebzigsten Geburtstag, hg. v. Hans Patze, Sigmaringen 1986, S. 375-412, hier. S. 386. 5 Das große Zinsbuch des Deutschen Ritterordens (1414-1438), hg. v. P. G. Thielen, Marburg 1958, S. 4f. 6 GStAPK, XX. HA, OF 164, f° 34r-36v. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau Ortsname Godrienen Barken Podellen Korckinen Prappelen Spanden Aweiden (ausgestrichen) Balweniken Liepnicken Ramsen Dopsattel Barsen Sollecken Patranken Deteyn Perwilten Kopainen Wargitten Poplitten Legnitten Dagwitten Laukitten Maiden Kamnicken Pokarben Woymin Wendelau Droskin Kalgen Karplauken 203 Bauernhaken 59 22 6½ 9½ 15½ 5½ 5½ 9½ 25½ 18 9½ 29 27½ 28 28 38 4 27 25 10½ 4 14 7½ Dienste 3 3 10 4 4 3 5 4 1 3 6 19 (davon ein Dienst ausgestrichen) 1 3 1 2 2 204 Joachim Stephan Ortsname Bauernhaken Royko villa Korschelken Summa Dienste 2 2 396 (statt 428,5) 77 Editionsrichtlinien Da nach Auffassung des Bearbeiters nicht nur die einzelnen Handfesten einen Wert als historische Quelle besitzen, sondern auch der Zusammenhang, in dem sie überliefert wurden, werden sie im Folgenden in der Reihenfolge wiedergegeben, in der sie im Handfestenbuch der Komturei Brandenburg erscheinen. Um die Benutzung zu erleichtern, wurden nicht nur die bislang ungedruckten, sondern alle im Handfestenbuch im Kammeramt Huntenau verzeichneten Handfesten als Regest gegeben.7 Dabei wurden die Regesten in Anlehnung an die Publikation der Regesten aus dem Ordensfolianten 95 und der Handfesten des Komtureibuches Elbing folgendermaßen gestaltet:8 In der ersten Zeile des Regestes finden sich Angaben über das Ausstellungsdatum, den Ausstellungsort, das Blatt, auf dem die Handfeste im Komtureibuch zu finden ist, sowie die laufende Nummer der Handfeste, die vom Bearbeiter vergeben wurde. Darauf folgt das eigentliche Vollregest, die Wiedergabe des Rechtsinhaltes der Handfeste. Bis auf die Namen von Ordensgebietigern, deren Schreibweise in der Literatur standardisiert wurde, werden alle Namen in der originalen Schreibweise des Komtureibuches wiedergeben, was durch Kursivdruck kenntlich gemacht wurde. Die ebenfalls kursiv gesetzten originalen Ortsnamen wurden nach Möglichkeit identifiziert und in Klammern hinzugefügt. Auf den Rechtsinhalt folgen die formalen Urkundenteile in der Reihenfolge, in der sie in der Handfeste erscheinen. Die Ankündigung des Siegels des Ausstellers im Urkundentext wird vermerkt. Die Datumszeile wird im originalen Wortlaut aufgeführt, mit Ausnahme der Jahreszahlen, die mit arabischen Ziffern wiedergegeben 7 Vgl. K. Neitmann, Überlegungen zur archivalischen Erschließung von spätmittelalterlichen und frühneuzeitlichen Amtsbuchüberlieferungen, in: Archive und Forschung. Referate des 73. Deutschen Archivtags 2002 in Trier, Siegburg 2003, S. 71-90 (= Der Archivar. Mitteilungsblatt für deutsches Archivwesen, Beiband 8). Für eine chronologische Ordnung der Handfesten bei einer eventuellen Fortsetzung des Preußischen Urkundenbuches plädiert dagegen: B. Jähnig, Möglichkeiten zur Fortführung des Preußischen Urkundenbuches, in: Stand, Aufgaben und Perspektiven territorialer Urkundenbücher im östlichen Mitteleuropa, hg. v. Winfried Irgang und Norbert Kersten. Marburg 1998 (= Tagungen zur Ostmitteleuropa-Forschung, 6), S. 29-37. 8 K. Neitmann, Handfesten des Hochmeisters Michael Küchmeister im Ordensfolianten 95 aus den Jahren 1417 bis 1420, in: Altpreußische Geschlechterkunde. Neue Folge. Blätter des Vereins für Familienforschung in Ost- und Westpreußen 38 (1990), S. 403-430, hier S. 403f. J. Stephan, Die Handfesten des Elbinger Komtureibuches, in: Jahrbuch für die Geschichte Mittel- und Ostdeutschlands 54 (2008), S. 97-160, hier S. 100f. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 205 wurden. Korrigierte Datumsangaben wurden in eckige Klammern gesetzt. In der Zeugenreihe werden die Zeugen in der originalen Schreibweise angeführt. Die häufigsten Amtsbezeichnungen wurden folgendermaßen abgekürzt: Gk. Hktr. HM Ktr. LM OM. OSp. OTr. Tr. Großkomtur Hauskomtur Hochmeister Komtur Landmeister Oberster Marschall Oberster Spittler Oberster Trappier Treßler Anschließend folgt wörtlich die Überschrift, unter der die Handfeste in das Komtureibuch eingetragen wurde. Schließlich folgt gegebenenfalls die Angabe, wo die Handfeste bereits gedruckt oder als Regest gegeben wurde. Die Handfesten in chronologischer Reihenfolge: Datum 1284 März 8. 1285 April 30. 1290 Februar 14. 1296 April 26. 1304 September 14. 1323 April 9. 1323 April 9. 1328 Oktober 18. 1335 o.T. 1336 Juli 22. 1340 Oktober 18. 1340 Oktober 21. 1341 August 9. 1341 August 9. 1343 Mai 15. 1343 Juni 22. Ort o.O. Elbing Brandenburg o.O. Brandenburg o.O. o.O. Marienburg Kreuzburg o.O. Brandenburg Königsberg Königsberg Königsberg Brandenburg o.O. Blatt (f° 111r) (f° 114v-115v) (f° 110rv) (f° 101r) (f° 106r) (f° 100rv) (f° 120v-121r) (f° 102r) (f° 117v) (f° 98r) (f° 111v) (f° 108v-109r) (f° 98r) (f° 101r) (f° 103v-104r) (f° 98v) Nummer Nr. 57 Nr. 74 Nr. 55 Nr. 17 Nr. 39 Nr. 15 Nr. 90 Nr. 23 Nr. 85 Nr. 8 Nr. 60 Nr. 50 Nr. 7 Nr. 18 Nr. 30 Nr. 10 206 Datum 1346 August 17. 1347 Februar 22. 1347 März 23. 1348 April 12. 1350 Mai 28. 1352 November 11.-18. 1352 November 23. 13[5]5 Oktober 14. 1355 November 11. 1358 Oktober 24. 1358 Oktober 24. 1359 Juli 5. 13[51-59] Juli 13. 1363 Februar [9.] 1364 Februar 11. 1365 Februar 11. 1365 August 6. 1365 September 8. 1366 Januar 3. 1367 Mai 4. 1367 Mai 9. 1367 August 31. 1367 Oktober 15. 1367 November 12. 1367 Dezember 22. 1370 August 24. 1370 September 20. 1371 August 3. 1371 September 9. 1372 Juli 19. 1374 Oktober 28. 1373 Dezember 13. Joachim Stephan Ort o.O. o.O. Marienburg Marienburg o.O. o.O. o.O. Marienburg o.O. Kreuzburg Kreuzburg Brandenburg o.O. Königsberg Brandenburg Kreuzburg Brandenburg Balga o.O. Brandenburg Tapiau Königsberg Marienburg o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. Brandenburg Knauten o.O. Marienburg Blatt (114rv) (f° 121v) (f° 103r) (f° 113v) (f° 116r) (f° 101v) (f° 109v) (105v) (f° 111r) (f° 114v) (f° 117v) (f° 106v-107r) (f° 101v) (f° 106v) (f° 112r) (f° 95r) (f° 107v) (f° 120v) (f° 117r) (f° 94r) (f° 95rv) (f° 113r) (f° 102v) (f° 103v) (f° 121v) (f° 103r) (f° 117r) (101v) (f° 98v) (f° 109v) (f° 116r) (f° 108v) Nummer Nr. 72 Nr. 93 Nr. 28 Nr. 69 Nr. 76 Nr.19 Nr. 52 Nr. 37 Nr. 58 Nr. 73 Nr. 86 Nr. 42 Nr. 20 Nr. 41 Nr. 62 Nr. 4 Nr. 46 Nr. 89 Nr. 84 Nr. 1 Nr. 5 Nr. 66 Nr. 25 Nr. 29 Nr. 95 Nr. 26 Nr. 83 Nr. 21 Nr. 9 Nr. 53 Nr. 77 Nr. 49 Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau Datum 1374 Oktober 28. 1374 Oktober 31. 13[7]6 Juli 8. 1378 August 10. 1380 Dezember 13. 1381 April 7. 1381 April 7. 1381 April 10. 1381 Juli 25. 1381 August 19. 1382 Mai 25. 1382 August 15. 1384 Februar 9. 1384 Februar 11. 1384 Februar 22. 1384 April 26. 1385 Mai 10. 1385 Juni 11. 1386 Dezember 5. 1386 Mai 25. 1386 Januar 25. 1386 Januar 21. 1386 Januar 21. 1386 März 23. 1386 Dezember 21. 1386 August 10. 1386 September 29. 1387 Dezember 13. 1387 Dezember 13. 1388 Oktober 30. 1388 Dezember 13. 1389 Januar 17. Ort o.O. o.O. o.O. o.O. Kreuzburg o.O. o.O. o.O. Kobbelbude o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. Kobbelbude Kreuzburg o.O. Marienburg o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. Brandenburg o.O. o.O. 207 Blatt (f° 120r) (f° 120r) (f° 121v) (f° 113r) (f° 104r) (f° 116r) (f° 117r) (f° 114r) (f° 116v) (f° 107v-108r) (f° 111rv) (f° 104r) (f° 101v) (f° 103r) (f° 106rv) (f° 116v-117r) (f° 112v) (f° 104v) (f° 99r) (f° 115v) (f° 100v) (f° 105r) (f° 105rv) (f° 107v) (f° 112r) (f° 113v) (107rv) (111v-112r) (f° 94rv) (f° 110v) (f° 116v) (f° 104v) Nummer Nr. 87 Nr. 88 Nr. 94 Nr. 67 Nr. 31 Nr. 78 Nr. 82 Nr. 70 Nr. 80 Nr. 47 Nr. 59 Nr. 32 Nr. 22 Nr. 27 Nr. 40 Nr. 81 Nr. 64 Nr. 33 Nr. 11 Nr. 75 Nr. 16 Nr. 35 Nr. 36 Nr. 45 Nr. 63 Nr. 68 Nr. 44 Nr. 61 Nr. 2 Nr. 56 Nr. 79 Nr. 34 208 Joachim Stephan Datum 1390 Juni 23. 1390 August 10. 1389 August 12. 1389 September 1. 1390 Mai 11. 1390 Juni 19. 1390 Juni 21. 1390 Juni 24. 1390 Juni 24. 1390 Juli 10. 1390 August 10. 1391 Februar 26. 1392 Februar 24. 1392 Dezember 15. 1393 Dezember 8. Ort o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. o.O. Natangen Marienburg Marienburg Blatt (f° 94v-95r) (f° 99r) (f° 108r) (109v-110r) (f° 114r) (f° 100r) (f° 95v) (f° 109r) (f° 121r) (f° 106r) (f° 121r) (f° 102v) (f° 112v-113r) (f° 107r) (f° 99v) Nummer Nr. 3 Nr. 12 Nr. 48 Nr. 54 Nr. 71 Nr. 14 Nr. 6 Nr. 51 Nr. 91 Nr. 38 Nr. 92 Nr. 24 Nr. 65 Nr. 43 Nr. 13 (94) dis sint der freyen briffe des kammeramtz zcu Huntenaw 1367 Mai 4. Brandenburg (f° 94r) Nr. 1 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem Naglauden erblich 7 Hufen 6 Morgen in angewiesenen Grenzen beim Dorf Trodelyn (Trudelmel) frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: zcu Brandenburg ... 1367 ... am dinstage nach suntage misericordia. Zeugen: Wolferam von Beldersheim, Gk.; Sweder von Pelland, Tr.; Kune von Hatzenstein, Ktr. zu Brandenburg; Nicclas, Kaplan des HMs.; Erwin von Kruftele, Marquard von Larheim, Kumpane des HMs. Überschrift: dis ist der von Trodelyn. Druck: PrUB 6, 532. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 1387 Dezember 13. 209 o.O. (f° 94rv) Nr. 2 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verkauft mit Zustimmung seiner Brüder den getreuen Brüdern Ditterich Naglaudin und Hannus erblich 4½ Haken zu Trudelin (Trudelmel) in angewiesenen Grenzen und gibt sie ihnen ihrem alten Gut daselbst zu Trudelino zum selben Recht zu Hilfe, damit sie dem Orden besser dienen können. Außerdem verleiht er ihnen die Gnade, dass die Leute, die sie auf die besagten 4½ Haken setzen, ihre Holzung zum Eigenbedarf zusammen mit den Einwohnern des Ordensdorfers Codrynen (Godrienen) haben sollen. Vergehen ihrer Leute in den Gutsgrenzen werden vom Orden gerichtetet, doch die Gerichtsgefälle sollen ihnen erblich gehören. Auch die Weide, die sie von alters mit denen von Codrinen hatten, sollen sie weiterhin ungehindert nutzen dürfen. Siegelankündigung. Gegeben: 1387 ... am tage Lucie virginis. Zeugen: Dittrich von Rode, Hausktr.; Wyprecht von Valczaw, Waldmeister; Fredrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: dis gehort zcu dem vorgeschreven gute. 1390 Juni 23. o.O. (f° 94v-95r) Nr. 3 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen der Brüder den getreuen Sabarthin sowie Tautarymme und Jacob, dessen Vettern, erblich 11 Haken zu Kalien (Kalgen) in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten, Zinsen und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt, zudem erhalten sie freie Fischerei im habe (Haff ) mit den gemeinen Freien des Gebietes. Vom Krug daselbst erhalten sie jährlich 1½ Mark. Totschlag auf dem Gebiet des Gutes und von ihren Leuten wird vom Orden gerichtet, doch erhalten sie den dritten Pfennig. Sollten sie das Gut teilen wollen, so soll Sabarthe die Hälfte und Thauterymme und Jocob die andere Hälfte haben. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 ... am abend sante Johannis Baptiste. Zeugen: Dittrich vom Rode, Hausktr.; Ditterich vom Notberg, Waldmeister; Gunther von Guntersperg, Fischmeister; Hannus Rabe; Heinrich Marsc; Hannus Roder, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist uber 11 hoken czu Kalien. 1365 Februar 11. Kreuzburg (f° 95r) Nr. 4 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat seiner Mitgebietiger dem Prayder erblich 4 Hufen zu Carpo (Karplauken) in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und 210 Joachim Stephan bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: czu Crutzburg am dinstag nach Scolastice virginis ... 1365. Zeugen: Wolferam von Beldersheim, Gk.; Swider von Pelland, Tr.; Kuno von Hatczenstein; Nicclas, Kaplan des HMs.; Erwin von Cruftele, Marquard von Larheim, Kumpane des HMs. Überschrift: diser ist der von Carpo. Druck: PrUB 6, 347. 1367 Mai 9. Tapiau (f° 95rv) Nr. 5 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem Hanniken erblich 7 Hufen weniger 10 Morgen zu Angelniken (Kammnicken) bei den Grenzen des Dorfes Mansveld (Mahnsfeld) in angewiesenen Grenzen. Dafür soll er mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: zcu Tapiow ... 1367 am suntage Jubilate. Zeugen: Wolferam von Beldersheim, Gk.; Henning Schindekop, OM.; Swedir von Pelland, Tr.; Kune von Hatzkenstein, Ktr. zu Brandenburg; Nicclas, Kaplan des HMs.; Erwin von Cruftele, Marquard von Larhein, Kumpane des HMs. Überschrift: diser ist der von Angelniken. Druck: PrUB 6, 536. 1390 Juni 21. o.O. (f° 95v) Nr. 6 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Tungen und Wayniken erblich 9 Hufen weniger 6 Morgen im Feld Warpein und einen Haken zu Pappelin (Poplitten) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt und sie erhalten erblich das Recht, mit den anderen gemeinen Freien freie Fischerei im habe (Haff ) zu haben. Außerdem erhalten sie das Recht, einen Teich zu stechen, auch falls die Uferbefestigung auf das Ordensgebiet übergreifen sollte. Die Ordensuntertanen, die in ihrer Nachbarschaft wohnen, sollen diesen Teich ebenfalls als Tränke nutzen dürfen. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 am nehestyn dinstag vor Johannis Baptiste. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hausktr.; Dittrich vom Notberg, Waldmeister; Hannus Rabe; Johann Grunwalt, Pfleger zu Kobbelbude; Hannus Rod[er], Kumpan des Ktrs. Überschrift: dis ist uff Warpein. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 211 (f° 96—97 leer) 1341 August 9. Königsberg (f° 98r) Nr. 7 HM Dietrich von Altenburg verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Nadraw, Kunkoni und Hankoni 3 Haken erblich im Feld Aweidin (Aweiden) in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: datum et actum in Kunigsperg ... 1341 in vigilia sancti Laurencii martiris. Zeugen: Lutolfus Kunig, Gk.; Hako, Marschall; Siffridus de Zcikten, Spittler und Ktr. zu Elbing; Sanderus de Kornre, Trappier und Ktr. zu Christburg; Theodericus de Spira, Ktr. zu Balga; Heinricus de Ebleibe, Ktr. zu Brandenburg; Jo Wernikonis, Vogt des Samlandes; Hinricus, Kanoniker der Samländischen Kirche, Kaplan des HMs.; Hinricus de Cranchfel, Jo de Falkenstein, Kumpane des HMs.; Enoten und Johannes, Notare des HMs. Überschrift: diser ist uber Aweidin. Druck: PrUB 3.384. 1336 Juli 22. o.O. (f° 98r) Nr. 8 Der Ktr. von Brandenburg Heinrich Ebeleben verleiht auf Befehl des HMs. Dietrich von Altenburg Nadrawe, Hannix und Cuneke erblich einen halben Haken zum selben Recht wie ihr Gut. Außerdem erhalten sie die Erlaubnis, 7 Morgen ihrer Wiesen in Acker zu verwandeln, und wenn in Zukunft ihre Güter vermessen werden sollten, so sind diese 7 Morgen als Wiese und nicht als Acker zu vermessen. Siegelankündigung. Gegeben: 1336 in die beate Marie Magdalene. Zeugen: Wernherus, Waldmeister; sowie die Brüder Adolfus, Conemundus und Lupoldus. Überschrift: additio ad predicta bona. 1371 September 9. Brandenburg (f° 98v) Nr. 9 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem Hanusse erblich vier Haken frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit zu Ewedin (Aweiden) in angewiesenen Grenzen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: zcu Brandenburg 1371 an der mittwoche nach nativitas Marie. Zeugen: Wolferam von Beldersheim, Gk.; Gunther von Hohenstein, Ktr. zu Brandenburg; Nicclas, Kaplan des HMs.; Reinhard von Elnir, Kune von Libenstein, Kumpane des HMs. 212 Joachim Stephan Überschrift: dis ist Hannus von Awedin.9 1343 Juni 22. o.O. (f° 98v) Nr. 10 HM Ludolf König verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Kunarwo erblich 3 Haken im Feld Awedin (Aweiden) frei von Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er dem Orden in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: 1343 proxima domenica ante Johannis Baptiste. Zeugen: Hinricus de Bovonentis, Gk.; Hinricus de Eblebein, Ktr. zu Brandenburg; Heroldus, Ktr. zu Leunenburg; Heinrich, Kanoniker im Samland, Kaplan des HMs; Hinricus de Kranefeld, Jo de Falkensteyn, Kumpane des HMs.; Saulus, Notar des HMs. Überschrift: dis ist Kunarwen von Awedin.10 1386 Dezember 5. Marienburg (f° 99r) Nr. 11 HM Konrad Zöllner von Rotenstein verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem getreuen Fridrich von Sampoten erblich 27 Hufen und 4¾ Morgen in angewiesenen Grenzen auf den Feldern Carpaw (Karplauken) und Ragaw (Ragau), die Hannike Manstens gehört hatten, frei von Zehnten, Zinsen und bäuerlicher Arbeit. Sollte bei einer Nachmessung weniger als die besagten 27 Hufen und 4¾ Morgen gefunden werden, so ist der Orden nicht verpflichtet das nachzubessern. Das Gut haben die Ehefrau von Hannike Manstens und ihr ältester Sohn dem Orden aufgegeben, da sie über 600 Mark schuldig waren und es vorzogen, auf das Gut zu verzichten, als die Schuld zu bezahlen. Fridrich erhält außerdem das große und kleine Gericht über seine Leute innerhalb der Grenzen des Gutes. Allerdings richtet der Orden, aber die Gerichtsgefälle fallen Friedrich zu. Die Gerichtsgefälle von Gästen und dem Straßengericht behält sich der Orden vor. Außerdem erhält Friedrich das Recht, seine Bauern zu kulmischem Recht anzusetzen und im habe (Haff ) nach Landesgewohnheit zu Eigenbedarf zu fischen. Sein Wergeld wird auf 60 Mark festgesetzt. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: Marienburg ... 1386 ... an sand Nicclas abend. Zeugen: Cuno von Libenstein, Gk.; Cunrad von Wallenrod, OM.; Siffrid Walpod von Bassenheim, OSp. und Ktr. zu Elbing; Heinrich Gans, OTr.; Ulrich Hachingperg, Tr.; Mertin, Kaplan des HMs.; Wernher von Tettinge, Cuncze von Lichtenstein, Kumpane des HMs. Überschrift: dise ist hern Fridrichs von Sampoten. 9 Awedin über Nerwundin geschrieben. Am Rand das Zeichen ^ und folgender Text, der sich auf Handfeste Nr. 18 bezieht: verte duo folia et scribe Awaydin. 10 Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 1390 August 10. 213 o.O. (f° 99r) Nr. 12 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden beurkundet, dass er mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Frederich von Sapothin (Seepothen) erblich das Erbe, das Tungin gehörte, verkauft hat. Das Gut ist bei Ragow (Ragau) gelegen und grenzt an das alte Gut des Fredrich und wird ihm seinem Dienst in Ragow zu Hilfe zum selben Recht wie dieses verliehen. Wenn Frederich dem Orden dient, so soll er einen Knecht mit einem Panzer mitführen. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 ... am tag Laurencii. 1393 Dezember 8. Marienburg (f° 99v) Nr. 13 HM Konrad von Jungingen verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem getreuen Barthus erblich 30 Hufen. 17 Hufen im Felde zu Jenseo (Schwanis) und 13 im Felde zu Kleynne Perronke (Klein Park) in angewiesenen Grenzen zu kulmischem Recht als Dienstgut. Von jedem Pflug soll er einen Scheffel Weizen und einen Scheffel Roggen, von jedem Haken einen Scheffel Weizen und als Rekognitionszins ein Pfund Wachs und einen Kölner oder fünf preußische Pfennige zu Martini geben. Er erhält das das Gericht über seine Leute und die Gerichtsgefälle innerhalb der Grenzen des Gutes. Ausgenommen ist das Straßengericht, das sich der Orden vorbehält. Rechtsstreitigkeiten zwischen ihm oder seinen Leuten und Ordensuntertanen sollen vor dem Komtur im Richthof gerichtet werden, damit ein jeder bei seinem Recht bleibe.11 Siegelankündigung. Gegeben: 1393 ... an unser frouwen conceptionis czu Marienburg. Überschrift: Barthus von Jenseo. 1390 Juni 19. o.O. (f° 100r) Nr. 14 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Vollmacht seiner Brüder dem getreuen Herman erblich 4 Haken zu Laukithin (Laukitten) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen dem Orden in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Außerdem soll er Holzung und Viehweide mit dem Dorf daselbst haben. Sein Wergeld wird auf 16 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 am nehesten suntag vor Jo Baptiste. Zeugen: Dittrich vom Rode, Hauskt; Dittrich von Notberg, Waldmeister; Hanus Rabe, Fridrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Herman von Laukithin. 11 Stark verblast, Lesung unsicher. 214 Joachim Stephan 1323 April 9. o.O. (f° 100rv) Nr. 15 LM Friedrich von Wildenberg verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem Johani dicto Poleida 11 Hufen 9 Morgen, die ihm vom ehemaligen Ktr. zu Brandenburg Gebehardo de Mansvelt [1309-1313] angewiesen wurden. Damit in Zukunft keine Zweifel über die Grenzen dieses Gutes entstehen, werden sie folgendermaßen beschrieben: ausgehend vom Hof, in dem Jo Poleida wohnt, zur Brücke, die über das Wasser oder den Fluss führt, der Bersapele genannt wird, dann den Fluss entlang bis zur einem großen Wall, der den Wald und die Damerow teilt, und diesen Wall entlang bis zum Weg, der zur Stadt (civitatem) führt, die Sintyn (Zinten) genannt wird. Dann diesen Weg zurück bis zum Tor des Dorfes, das Ligeniten (Legnitten) genannt wird, beim Hof, den besagter Johannes Poleide bewohnt. Vergehen von Personen, die er auf seinem Gut ansetzt, sollen vom Orden gerichtet werden, aber die Hälfte der Gerichtsgefälle soll dem Johannes Poleida und seinen Erben zufallen. Der Besitz derer, die auf seinem Grund ohne Erben sterben, soll ihm ganz zufallen. Außerdem erhält er erblich einen Garten und Wiesen, die ihm vom erwähnten Bruder Gebehard de Mansfelt angewiesen wurden, sowie das Recht im Haff (mari recenti) zu Eigenbedarf zu fischen, allerdings nicht mit großen Netzen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Zeugen: Henricus de Sentzkowe, Ktr. zu Brandenburg: Rutgerus,12 Hausktr. zu Brandenburg; sowie die Brüder Leo, Alf, 13 Fridrich de Libencelle und Jo de Swatzpurg. Gegeben: actum et datum anno domini 1323 V° Idus Aprilis. Überschrift: diser ist Johan von Poleida. 1386 Januar 25. o.O. (f° 100v) Nr. 16 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Heinrich 4 Haken zu Lipeniken (Liepnicken) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesezt. Siegelankündigung. Gegeben: 1386 an Sand Pawels tag als er bekart wart des heiligen apostels. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hausktr.; Wiprecht, Waldmeister; Guntersperg, Fischmeister; Fridrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs., Überschrift: diser ist Henrich von Lipeniken. (f° 101) dieser briff sal steen am IX blate do ein spatium ist gelosen. 12 In der zweiten Abschrift der Urkunde auf folio 120v fälschlich Sentgerus. In der zweiten Abschrift Als mit einem Kürzungszeichen. 13 Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 1296 April 26. 215 o.O. (f° 101r) Nr. 17 Der LM Meinhard von Querfurt beurkundet, dass er mit Rat und Willen der Brüder dem Prußen Pansdin erblich 2 Haken im Feld Slunien (Kalgen) frei von den apostolischen Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit verliehen hat. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und prußischen Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Zeugen: Bertoldus Bruhanc, Ktr. in Königsberg; Ortoldus, Vogt im Samland; Arnestus, Kumpan des LMs. Gegeben: 1296 VI kalendis maii. Überschrift: dis ist uber 2 hokin zcu Slunien. 1341 August 9. Königsberg (f° 101r) Nr. 18 HM Dietrich Burggraf von Altenburg verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Namir erblich 3 Haken im Feld Aweidin in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: datum et actum in Konigsperc ... 1341 in vigilia sancti Laurencii martiris. Zeugen: Lutolfus Kunig, Gk.; Hako, Marschall; Siffridus de Zcikten, Spittler und Ktr. zu Elbing; Sanderus de Kornre, Trappier und Ktr. zu Christburg; Theodericus de Spira, Ktr. zu Balga; Henricus de Ebeleibe, Ktr. zu Brandenburg; Johannes Wernikonis, Vogt im Samland; Heinricus, Kanoniker der Samländischen Kirche und Kaplan des HMs.; Henricus de Kranchfel, Johannes de Falkensteyn, Kumpane des HMs.; Enoch und Johannes, Notare des HMs. Überschrift: dis ist Namir von Awedin.14 Druck: PrUB 3, 384. 1352 November 11.-18. o.O. (f° 101v) Nr.19 Der Ktr. von Brandenburg Erwin von Stockheim beurkundet, dass Tulnego einen viertel Haken zu Aweden (Aweiden) von Nalinken gekauft hat, den er nach dessen Tod erblich besitzen soll. Siegelankündigung. Gegeben: 1352 infra octavas beati Martini confessoris. Überschrift: dis ist czu kauft zcu dem vorgeschrevin. 14 Am Rand das Zeichen ^, das auf die Handfeste Nr. 10 verweist. 216 Joachim Stephan 13[51-59] Juli 13. o.O. (f° 101v) Nr. 20 Der Ktr. von Brandenburg Erwin von Stockheim [1351-1359] beurkundet, dass sein Vorgänger Heinrich von Ebleiben mit Zustimmung der ältesten Brüder dem Scudden und seinen Brüdern erblich einen halben Haken auf dem Feld zu Awedin (Aweiden) frei zum selben Recht wie sein altes Gut gab. Zeugen: Conemunt, Waldmeister; Wernher von Wertheim. Gegeben: 1300 etc. an sendte Margareten tag. Überschrift: dis gehort auch darczu. 1371 August 3. o.O. (101v) Nr. 21 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein bestätigt, dass Wissegede von Awedin mit seiner Zustimmung 1 Haken von Kunekyn von Awedin gekauft hat. Kuneke darf aber 3 Morgen auf Lebenszeit bebauen. Siegelankündigung. Gegeben: 1371 ... an sand Stepphani tage als er gefunden wart. Überschrif: dis gehort auch dorczu. Druck: PrUB 6, 924. 1384 Februar 9. o.O. (f° 101v) Nr. 22 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Hannus Leywin erblich 1 Haken im Feld zu Aweidin (Aweiden) in angewiesenen Grenzen seinem ersten Dienst zu Hilfe, damit er dem Orden besser dienen kann. Siegelankündigung. Gegeben: 1384 an dem nehesten dinstage nach circumdederunt me. Überschrift: dis gehort auch darczu. 1328 Oktober 18. Marienburg (f° 102r) Nr. 23 HM Werner von Orseln verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Nassauder Muntiloni und seinem Bruder Namir, Possancizem, Nerio, Tulegede, dem Sohn seines Bruders, Plensken und seinem Bruder Atnemo und ihren rechtmäßigen Erben und Nachfolgern erblich Güter im Feld Awedin (Aweiden) frei von apostolischen Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit in folgenden Grenzen: Ausgehend von dem Graben bis zu dem Ort, wo sich die Felder Ponartin (Ponarth) und Aweidin scheiden, von dort bis zu einer gezeichneten Erle, von der Erle weiter bis zu einem gezeichneten Obstbaum, dann zurück zu einer Eiche, die oben beschnitten und von Steinen umgeben ist, bis zu einer anderen Eiche in einem Sumpf, wo sich ein Weiden- Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 217 gebüsch (rubetum salicuum) befindet. Weiter dem Flüsslein dieses Sumpfes entlang bis zu dem Antrutz genannten Wald, von dort weiter bis zu einer Linde, wo ein anderer Fluss in diesen Wald fließt, und zurück dieses Flüsslein entlang bis zu einer mit einem Kreuz gezeichneten Eiche, von dort bis zu einem nahen Weg, diesen Weg bis zu einer Eiche bei einer Brücke, die Eiche steht auf einem kleinen Berg im Sumpf, von dort aus den Fluss entlang, der dort fließt, bis zu einem Dameraw genannten Eichenwald und von dort zu einer mit einem Kreuz bezeichneten Eiche, von dort aus durch den Sumpf zu einem Stein und weiter zu dem Graben, der bei den Wiesen der Vorgenannten verläuft. Die Wiesen sollen innerhalb ihrer Grenzen liegen, und sie erhalten sie so, wie sie sie vorher besessen haben. Sie und die Bauern des Dorfes Aweiden sollen ihre Herden zusammen weiden lassen, aber sie sollen keine Wiesen in den Äckern der Bauern haben. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Zeugen: Fridericus de Wildenberg, Gk.; Hermannus, OSp. und Ktr. zu Elbing; Condradus Kessilberg, Tr.; Luderus de Brunswig, OTr. und Ktr. zu Christburg, preceptores principales domus nostre Marienburg; Rutcherus de Talheym, Ktr. zu Brandenburg; Gotfridus de Heineberg, Ktr. zu Königsberg; Theodericus de Aldinburg, Ktr. zu Balga; Siffridus de Hoenstein, Kumpan des HMs. Gegeben: datum et actum Marienburg ... 1328 indictione XII in die sancti Luce ewangeliste. Überschrift: diser ist Nassauden und seinem bruder von Aweidin. 1391 Februar 26. o.O. (f° 102v) Nr. 24 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Hindreo, Weiniken und Wayseln erblich 3 Haken zu Aweidin (Aweiden), die Hannus Nadrotyn daselbst gehört hatten, frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit in angewiesenen Grenzen zum selben Recht und mit demselben Wergeld, wie das bisher Hannus Nadrotyn und seine Erben besessen haben. Dafür sollen die genannten Waynike, Hindreo und Waissel dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: 1391 ... am suntag Oculi. Zeugen: Gunther von Guntersperg, Hausktr.; Ditrich vom Notberg, Waldmeister; Hannus Roder, Kumpan des Ktrs. Überschrift: dis ist Hindreo und sinen brudern zcu Aweidin. 1367 Oktober 15. Marienburg (f° 102v) Nr. 25 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem Wargitten erblich 2 Haken auf dem Felde zu Awedyn (Aweiden) in angewiesenen 218 Joachim Stephan Grenzen frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er nach Landesgewohnheit dem Orden in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Gegeben: Marienburg ... 1367 am fritag vor Galli. Zeugen: Wolferam von Beldersheim, Gk.; Sweder von Pelland, Tr.; Kune von Haczenstein, Ktr. zu Brandenburg; Nicclas, Kapplan des HMs.; Erwin von Cruftele, Marquard von Larheim, Kumpane des HMs. Überschrift: diser ist Wargitten uber Awedin. Druck: PrUB 6, 594. 1370 August 24. o.O. (f° 103r) Nr. 26 Der Ktr von Brandenburg Gunther von Hohenstein bestätigt den Verkauf eines Hakens durch Peter Nadrowins von Awedin (Aweiden) an Jocob Worgikkens für 15 Mark.15 Den Haken überlässt der Ktr. dem genannten Jocob und seinen Brüdern zu einem Dienst zu ihrem alten Gut. Gegeben: 1370 ... an sand Bartho[lomeus] tage. Zeugen: Hannus Rabe, Hausktr.; Gerhard, Waldmeister; Poppe von Regenstein; Albrecht von Hoenstein; Kune von Libenstein, Kumpan des Ktrs. Siegelankündigung. Überschrift: diser gehoert zcu dem vorgeschrevin. Druck: PrUB 6, 860. 1384 Februar 11. o.O. (f° 103r) Nr. 27 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von [Wenden] gibt mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Mathesio und Michel erblich einen Haken im Feld Awedin (Aweidin) bei ihrem ersten Dienst gelegen in angewiesenen Grenzen, damit sie dem Orden besser dienen können. Siegelankündigung. Gegeben: 1384 ... am nehsten donirstage nach circumdederunt. Überschrift: diser gehort auch zcu dem vorgeschreven. 1347 März 23. Marienburg (f° 103r) Nr. 28 HM Heinrich Dusemer verleiht mit Rat seiner Brüder den Brüdern Minautyn und Jacobo 4 Hufen und 5 Morgen am Fluss Frissching frei von Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen, die in Preußen üblich sind, in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. 15 Im PrUB fälschlich 20 Mark. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 219 Siegelankündigung. Zeugen: Wynricus de Knyprod, Gk.; Jo de Langerak, Tr.; Richwinus Specht, Hausktr. zu Marienburg; Jo, Kaplan des HMs.; Erwinus de Stockheim, Jo Falkenstein, Kumpane des HMs.; Paulus und Henricus, Notare des HMs. Gegeben: Marienburg 1347 ... feria quinta ante palmarum. Überschrift: diser ist Minawten und Jacobs vam Frissching. Druck: PrUB 4, 155. 1367 November 12. o.O. (f° 103v) Nr. 29 Der Ktr. von Brandenburg Kuno von Hachenstein verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Jakob und Henricus, seinem Brudersohn, eine halbe Hufe bei ihrem Erbe an dem Feld zu Lypenik (Liepnicken) zum selben Recht wie ihr anderer Dienst diesem zu Hilfe. Siegelankündigung. Gegeben: 1367 ... am fritag nach Martini. Zeugen: Emmelrich von Stocheim, Hausktr.; Gerhart, Waldmeister; Kune Libenstein, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser gehort czu dem vorgeschreven. Druck: PrUB 6, 602. 1343 Mai 15. Brandenburg (f° 103v-104r) Nr. 30 HM Ludolf König verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Stengaude, Tustim und Slowot erblich den Drittteil der Güter Kalien (Kalgen) in angewiesenen Grenzen zu kulmischem Recht. Von jedem Pflug in diesen Gütern sollen sie einen Scheffel Weizen und einen Scheffel Roggen und von jedem Haken einen Scheffel Weizen und als Rekognitionszins einen Kölner oder 5 preußische Pfennige und ein Pfund Wachs, das Markpfund genannt wird, zu Martini geben. Vergehen ihrer Bauern auf ihrem Gut werden vom Orden gerichtet, wobei dem Orden die Hälfte der Gerichtsgefälle und die andere Hälfte den genannten Brüdern Stengaude, Tustym und Slowot zufallen soll. Wenn ein Bauer auf ihren Gütern ohne Erbe stirbt, so erhält der Orden die Hälfte und die genannten Brüder die andere Hälfte des Nachlasses. Dafür sollen die genannten Brüder dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: datum et actum in Brandenburg ... 1343 feria quarta proxima post dominica qua cantatur Cantate. Zeugen: Hinricus de Boveten, Gk.; Hinricus Thusmer, Ktr. zu Straßburg; Hinricus de Ebleiben, Ktr. zu Brandenburg; Jo Nothaft, Ktr. zu Birglau; Fridericus de Rynstein, Ktr. zu Althaus; Hinricus, Kleriker der Diözese Samland und Kaplan des HMs.; Hinricus de Cranchfeld, Jo de Falkenstein, Kumpane des HMs.; Johannes und Saulus, Notare des HMs. Überschrift: dise ist Stengaude und seiner bruder zcu Kalyen. 220 Joachim Stephan 1380 Dezember 13. Kreuzburg (f° 104r) Nr. 31 Der Ktr. von Brandenburg Albrecht Herzog von Sachsen verleiht auf Anordnung des HMs. Wynrich von Kniprode und mit Rat und Willen der Brüder dem getreuen Milucken, Kämmerer zu Huntenau, erblich zu einem Dienst zwei Erbe und Güter, eines zu Aweden (Aweiden) und eines zu Kalien (Kalgen). Sollten seine Erben die Güter teilen, so sollen sie nach Landesgewohnheit davon dienen; solange sie es nicht teilen, sollen sie davon nur einen Dienst leisten. Zeugen: Hannus Rabe, Hausktr.; Gunther von Swartzpurk, Kumpan des Ktrs.; Guntersperg, Pfleger zu Domnau. Siegelankündigung. Gegeben: 1380 in die Lucie virginis zcu Crutzburg. Überschrift: diser ist uber dasselb gut und auch uber einiz zcu Awedyn. 1382 August 19. o.O. (f° 104r) Nr. 32 Der Ktr. von Brandenburg Albrecht Herzog von Sachsen beurkundet, dass er mit Rat und Willen seiner Brüder Milucken, dem ehemaligen Kämmerer von Huntenau, erblich 6 Hufen in angewiesenen Grenzen bei Huntenau verkauft hat. Die 6 Hufen befinden sich dort, wo der alte Richthof gelegen hat und werden ihm zum selben Recht wie sein altes Gut verliehen, damit er dem Orden besser dienen kann. Siegelankündigung. Gegeben: 1382 am dinstage nach unser frauen tag wurtzwy. Zeugen: Dittrich Keczer, Hausktr.; Wiprecht, Waldmeister; Graf von Sein, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser gehort auch darzcu. 1385 Juni 11. o.O. (f° 104v) Nr. 33 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Jone und Thorucken erblich 6 Hufen in den Feldern des Dorfes Corseen (Korschelken) in angewiesenen Grenzen und ein Teil der Güter Taut[ar]ynne, die ihr Vater seit alters besaß, frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. In Anbetracht ihrer treuen Dienste wird ihr im alten Brief genanntes Wergeld von 16 Mark auf 30 Mark erhöht. Ihr alter Brief soll nicht mehr gültig sein. Siegelankündigung. Gegeben: 1385 an sand barnabas tag des heiligen apostel. Zeugen, Dittrich von Rodde, Hausktr.; Wiprecht, Waldmeister; Guntersperg, Kellermeister; Johan Sein, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diese ist Jone und Thorucken von Corseen (Korschelken). Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 1389 Januar 17. 221 o.O. (f° 104v) Nr. 34 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Miluken erblich 1½ Hufen und 2 Haken zu Patranken (Patranken) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wird auf 16 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1389 am tage sand Anthonii. Zeugen: Ditrich vom Rodde, Hausktr.; Wiprecht von Valczow, Waldmeister; Fridrich von Zolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Milucken von Patranken. 1386 Januar 21. o.O. (f° 105r) Nr. 35 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Thomas Wormyn erblich 6 Hufen in angewiesenen Grenzen zu Carpaw (Karplauken), wie er sie von alters her besessen hat, frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Der Ktr. hat auf seine Bitte alle alten Briefe gebrochen und diesen neuen Brief geschrieben. Der Ktr. hat Thomas mit seinem Vetter Guncze so geteilt, dass Thomas die 6 Hufen erblich in seinen Grenzen besitzen soll. Sollten bei einer späteren Vermessung weniger als 6 Hufen gefunden werden, so ist der Orden nicht verpflichtet das nachzubessern. Dafür soll Thomas dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wir auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1386 am tage Agneten virginis. Zeugen: Ditterich von Rodde, Hausktr.; Wiprecht, Waldmeister; Guntersperg, Fischmeister; Fredrich von Czolr, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Thomas Wormyn uber 6 hubin zcu Carpolo. 1386 Januar 21. o.O. (f° 105rv) Nr. 36 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Gunczen Wormyn erblich 7 Hufen zu Carpaw (Karplauken) in angewiesenen Grenzen, wie er sie von alters her besessen hat, frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Der Ktr. hat auf seine Bitte alle alten Briefe gebrochen und diesen neuen Brief geschrieben. Außerdem hat der Komtur ihn mit seinem Vetter Thomas Wormyn so geteilt, dass Guncze 7 Hufen in seinen Grenzen erblich besitzen soll. Sollten bei einer späteren Vermessung weniger als 7 Hufen gefunden werden, so ist der Orden nicht verpflichtet das nachzubessern. Dafür soll Guncze dem Orden nach 222 Joachim Stephan Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wir auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1386 am tage Agneten virginis. Zeugen: Ditterich vom Rodde, Hausktr.; Wiprecht, Waldmeister; Guntersperg, Fischmeister; Cuncze von Gotinstete, Pfleger zu Domnau; Fredrich von Czolr, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Gunczen Wormyn daselbst. 13[5]5 Oktober 14. Marienburg (f° 105v) Nr. 37 HM Winrich von Kniprode erneuert mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger den Brüdern Pecze und Bartholomews sowie den Söhnen ihres Bruders Slawotis und Kirstan ihre Handfeste und verleiht ihnen wie einst HM Luther von Braunschweig fünf Hufen auf dem Feld Dapsidil (Dopsattel) frei von bäuerlicher Arbeit mit großem und kleinem Gericht, doch soll der Ktr. zu Brandenburg in den Gütern richten und ihnen die Hälfte der Gerichtsgefälle geben. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sie sollen gemeine Viehweide mit ihren Nachbarn haben, außerdem erhalten sie das Recht in den Gewässern innerhalb ihrer Grenzen zu fischen mit Angeln und allerlei Netzen, aber ohne Wehr. Außerdem erhalten sie die Gnade, dass, falls sie ohne männlichen Erben sterben sollten, ihre nächsten weiblichen Verwandten das Gut zum gleichen Recht wie sie besitzen sollen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: Marienburg ... 1365 an der mitwochen vor sandte Gallen tag.16 Zeugen: Hinrich von Boventin, Gk.; Johan von Langerak, Tr.; Wicpold, Kaplan des HMs.; Wolf von Beldersheim, Rabe von Papenheim, Kumpane des HMs. Überschrift: dise ist Pecze und synem bruder zcu Daupsadils. 1390 Juli 10. o.O. (f° 106r) Nr. 38 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Herman Hubenig und Jacob, Geschwistern, erblich die 3 Haken in angewiesenen Grenzen, die sie von Werniken zu Doupsidel (Dopsattel) gekauft haben, zum gleichen Recht wie ihr altes Gut daselbst, damit sie dem Orden besser dienen können. Außerdem hat er Herman und Jacob gestattet, 6 Hufen, die zu ihrem Dienst gehört hatten, den Einwohnern des Ordensdorfes Mansvelt (Mahnsfeld) zu verkaufen. Die Einwohner von Mansvelt sollen von den 6 Hufen dem Haus Brandenburg einen ewigen Zins zahlen, wie die ihnen darüber vom Orden ausgestellten Briefe besagen. 16 Die Umdatierung ergibt sich daraus, dass der als Kumpan genannte Wolf von Beldersheim von 1360 bis 1374 als Gk. bezeugt ist und der als Gk. genante Heinrich von Bovenden dieses Amt von 1352 bis 1359 inne hatte. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 223 Siegelankündigung. Gegeben: 1390 am nehesten suntag vor Margareten. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hausktr.; Dittrich von Notberg, Waldmeister; Hannus Roder, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser gehort zcu dem vorgeschriven. 1304 September 14. Brandenburg (f° 106r) Nr. 39 LM Konrad Sack bestätigt mit Rat und Willen seiner Brüder den Söhnen des Prußen Grude erblich 2 Haken im Feld Doupsadel (Dopsattel) frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden mit prußischen Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Zeugen: G. de Lichtenhain, Ktr. zu Brandenburg; G. de Mansfeld, Kumpan des Ktrs. zu Brandenburg; H. de Weder, Ktr. zu Nessau. Gegeben: Brandenburg ... 1304 XVIII kalendris octobris. Überschrift: diser ist Grude von Daupsidel. 1384 Februar 22. o.O. (f° 106rv) Nr. 40 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Tuynen erblich 1 Haken im Feld des Dorfes Daupsadel (Dopsattel) frei von Zehnten, Zinsen und bäuerlicher Arbeit seinem ersten Dienst zu Hilfe, damit er dem Orden besser dienen kann. Außerdem wird aus besonderer Gnade sein Wergeld auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1384 ... an sandte Peters tag kathedra. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hausktr.; Wiprecht, Waldmeister; Johan von Seyn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: dis gehort zcu dem vorgeschriven. 1363 Februar [9.] Königsberg (f° 106v) Nr. 41 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat seiner Mitgebietiger dem Heiniken erblich 13 Hufen zu Bardyn, die vier im Gut gelegenen Werder eingerechnet, in angewiesenen Grenzen zu magdeburgischem Recht. Dafür soll er dem Orden mit einem Platendienst in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: Kunigsperg am sunnabende17 vor Scolastice. 17 Fälschlich für vorabend 224 Joachim Stephan Zeugen: Wolferam von Beldersheim, Gk.; Johan Schindekop, OM.; Swider von Pelland, Tr.; Kune von Hatczensteyn, Ktr. zu Brandenburg; Nicclos,18 Kaplan; Daniel von Menden, Conrad von Calmente, Kumpane des HMs. Überschrift: dis ist Heinken von Bardyn. Druck: PrUB 6, 109. 1359 Juli 5. Brandenburg (f° 106v-107r) Nr. 42 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger den getreuen Brüdern Fritczen und Staniken erblich die Hälfte des Feldes Claywis und den Brüdern Nadrowen und Astioten und den Kindern ihres Bruders Gunder, den Brüdern Cuneken und Werniken, erblich die andere Hälfte des Felds Claywis in seinen Grenzen frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit mit Ausnahme eines Hakens, den der Orden behalten will. Er verleiht ihnen das kleine Gericht in ihrem Gut, aber das große Gericht, das an Hals oder Hand geht, behält sich der Orden vor. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Als Rekognitonszins sollen sie ein Markpfund Wachs und 5 Königsberger Pfennige zu Martini geben. Siegelankündigung. Gegeben: Brandenburg an dem fritage nach Petri und Pauli ... 1359. Zeugen: Siffrid von Dahemila, OM.; Wernher von Rundorff, OTr.; Erwin von Stocheim, Ktr. zu Brandenburg; Wicpold, Kaplan des HMs.; Rudcher von Elner, Rabe von Papenheim, Kumpane des HMs. Überschrift: diser ist Fritczen uf Clawys. 1392 Dezember 15. Marienburg (f° 107r) Nr. 43 HM Konrad von Wallenrod erneuert dem getreuen Friczen seine von Winfried von Kniprode erteilte Handfeste [Nr. 42], deren Siegel beschädigt war. Angesichts seiner treuen Dienste und da er seine Rechte vor dem dem HM und dessen Mitgebietigern beweisen konnte, verleiht er ihm mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger erblich 4 Hufen und 13 Morgen an dem Vrisschinge (Frisching) und 4 Morgen Wald außerhalb seines Gutes in angewiesenen Grenzen zu magdeburgischem Recht seinem alten Gut zu Hilfe, damit er dem Orden besser dienen kann. Außerdem erhält er aus besonderer Gnade das Recht der freien Fischerei im Frisschinge innerhalb der Grenzen seines Gutes. Allerdings darf er keine Wehr in den Fluß legen. Siegelankündigung. Gegeben: 1392 am suntag nach Lucie ... czu Marienburg. 18 Fälschlich für Wicbold. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 225 Zeugen: Wilhelm von Helfenstein; Gk.; Wernher von Tettingen, OM.; Siffrid Walpot von Bassenheim, OSp. und Ktr. zu Elbing; Johan Schonfeld, Ktr. zu Brandenburg; Peter, Kaplan des HMs.; Pawel Rulman von Sinczich, Ulrich von Jungingen, Kumpane des HMs. Überschrift: diser ist des vorgeschriven Fritczen. 1386 September 29. o.O. (107rv) Nr. 44 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen der Brüder den getreuen Friczen, Clauken, Wilken, Peter, Werniken von Konothin einen Haken daselbst, wie sie und ihre Vettern ihn von alters her in angewiesenen Grenzen besessen haben, zum selben Recht wie ihr altes Gut, damit sie dem Orden besser dienen können. Da sie bisher noch keinen Brief darüber besaßen, wurde der Ktr. vom geistlichen Manne Kuno von Liebenstein, Gk., informiert. Siegelankündigung. Gegeben: 1386 am tage Michaelis. Überschrift: diser gehort zcu dem vorgeschriven gute. 1386 März 23. o.O. (f° 107v) Nr. 45 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden beurkundet, dass mit seinem Wissen und seinem Willen Fritcze von dem Frisschinge von Kuniken und Werniken erblich 2 Haken zu Konothin in angewiesenen Grenzen gekauft hat. Angesichts seiner Verdienste verleiht der Ktr. ihm mit Rat und Willen seiner Brüder die 2 Haken zum selben Recht wie sein Gut, damit er dem Orden besser dienen kann. Siegelankündigung. Gegeben: 1386 am nehestin fritag vor Oculi. Zeugen: Ditrich von Rodde, Hausktr.; Fridrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist auch desselbin Fritczen. 1365 August 6. Brandenburg (f° 107v) Nr. 46 HM Winrich von Kniprode bestätigt Bartholomeus eine halbe Hufe, die er zu 6 Hufen in dem Frisschinge erhalten hatte. Die 6 Hufen hatte er weggetauscht und die halbe Hufe behalten. Siegelankündigung. Gegeben: Brandenburg ... 1365 an der mitwochen nach sente Dominici tage. Überschrift: dis bekentnusse ist auch des vorgeschriven Fritczen. Druck: PrUB 6, 392. 226 Joachim Stephan 1381 August 15. o.O. (f° 107v-108r) Nr. 47 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein verleiht auf Geheiß des HMs. Winrich von Kniprode und mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Drowonen erblich 10 Haken auf dem Feld zu Laukiten (Laukitten), die einst Kunike von Aweden besessen hatte, in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten, Zinsen und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Harnisch nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Zur Beglaubigung hat Ktr. Herzog Albrecht von Sachsen sein Siegel an diesen Brief gehängt. Gegeben: 1381 assumptionis Marie. Zeugen: Dittrich von Katz, Hausktr.; Tettingen, Pfleger zu Barten; B[ra]ndenb[ur]g, Pfleger zu Domnau, Wiprecht, Kumpan des Ktrs. Überschrift: ditz ist Drowonen zcu Laukiten (Laukitten). 1389 August 12. o.O. (f° 108r) Nr. 48 Der Ktr. zu Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Jekil erblich 4 Haken zu Lepayn (Kopainen), wie er sie von alters her besessen hat, in angewiesenen Grenzen. Sollte bei einer späteren Nachmessung weniger gefunden werden, so ist der Orden nicht verpflichtet das nachzubessern. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Er soll das Gut frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit besitzen. Sein Wergeld wird auf 16 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1389 am nehsten donrstag nach Laurentii. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hausktr.; Wiprecht von Valczaw, Waldmeister; Gunter von Guntersperg, Fischmeister; Fredrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: dis ist von Lepayn Jekils. 1373 Dezember 13. Marienburg (f° 108v) Nr. 49 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat seiner Mitgebietiger Kirstan und Mattis erblich 10 Hufen und 3 Haken in dem Delbene (Albehnen) in angewiesenen Grenzen zu kulmischem Recht. Ihr Wergeld wird wie in ihren alten Briefen auf 60 Mark festgesetzt. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Außerdem sollen sie von jedem Pflug einen Scheffel Korn und einen Scheffel Weizen und von jedem Haken einen Scheffel Weizen sowie als Rekognitionszins ein Pfund Wachs und einen Kölner oder 5 preußische Pfennige zu Martini geben. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 227 Siegelankündigung. Gegeben: Marienburg ... 1373 in sand Lucian tag. Zeugen: Wolferam von Beldersheim, Gk.; Rudcher von Elnir, OM.; Ulrich Fricke, OSp. und Ktr. zu Elbing; Conrad Czolner, OTr. und Ktr. zu Christburg; Sweder Pelland, Tr.; Gotfrid von Linden, Ktr. zu Balga; Nicclas, Kaplan des HMs.; Bernhart von Elner, Kune Lib[enstein], Kumpane des HMs. Überschrift: disser ist Kirstan und Mattis von Delbenen. 1340 Oktober 21. Königsberg (f° 108v-109r) Nr. 50 HM Dietrich Burggraf von Altenburg verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Stantiken erblich 1½ Haken im Feld Genitz (Schwanis),19 das zum Dietheinem genannten Dorf gehört, und 1½ Hufen und 3 Morgen im Wald zwischen zwei Flüssen hinter dem Dorf, das Prusteinen (Rippen) genannt wird, frei von Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: Kunigsperg ... 1340 die XI miliis virginis. Zeugen: Lutolfus Kunig, Gk.; Hako, Marschall; Theodericus de Spira, Komtur von Balga; Jo Wernikonis, Vogt im Samland; Jo Boemus, Vogt des Bischofs des Samlands; Henricus von Rechtern, Hausktr. zu Königsberg; Jo und Otto, Herzöge von Braunschweig; Cristanus, Kanoniker der Pomesanischen Kirche und Kaplan des HMs; Fridricus de Spangenberg; Ebirhardus Griff; Henricus de Cranichfeld, Jo de Falk[enstein], Kumpane des HMs.; Enoch und Jo, Schreiber des HMs. Überschrift: dis ist Stantiken von Gencze. Druck: PrUB 3, 338. 1390 Juni 24. o.O. (f° 109r) Nr. 51 Der Ktr. zu Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Mertyn von Banducken erblich 5 Haken zu Deteinen in angewiesenen Grenzen zum selben Recht wie sein Gut seinem Dienst zu Hilfe, damit er dem Orden besser dienen kann. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 am tage sand Jo Baptise. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hausktr.; Dittrich vom Notberg, Waldmeister; Hannus Rabe; Hannus Roder, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser gehort zcu dem vorgeschreven gute. 19 Im PrUB Thenitz, wobei der Bearbeiter bei der Lesung des ersten Buchstabens unsicher war. 228 Joachim Stephan 1352 November 23. o.O. (f° 109v) Nr. 52 Der Ktr. von Brandenburg Emmelrich von Stockheim verleiht mir Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Trutin angesichts seiner Armut zu seinem alten Acker erblich einen Haken auf dem Feld zu Perapilen (Prappeln) in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten, Diensten und anderer bäuerlicher Arbeit. Dafür soll Trutin dem Orden vom alten Acker und von diesem Haken mit Hengsten und Waffen nach Landesgewohnheit in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: 1352 ... an sand Clementis tage. Zeugen: Cunemunt, Hktr.; Hinrich Taba, Kumpan des Ktrs. Überschrift: disser gehort zcu dem vorgeschreven gute.20 1372 Juli 19. Knauten (f° 109v) Nr. 53 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein beurkundet, dass die frommen Leute Haneke Mastin, junge Fritcze von Kunetyn, Irutze von Armynne, Wernike von Perapilen, bekannt haben, dass der ehemalige Ktr. von Brandenburg Emmelrich von Stockheim [1351-1359] erblich Elnuk von Perapilen das Gut, das Assagaus, seinem Vetter, gehört hatte, unter der Bedingung verlieh, dass er dessen zwei Töchter aussteuert und zu Manne gibt. Da er das getan hat, verleiht der Ktr. dem genannten Elnuk von Parapilen erblich das Gut, das einst seinem Vetter Assagaus gehört hatte, zu einem Dienst zu seinem alten Gut, damit er dem Orden besser dienen möge. Siegelankündigung. Gegeben: 1372 ... am mantag for Maria Magdalena im hove zcu Knauthen. Überschrift: diser gehort denselbin an. 1389 September 1. o.O. (109v-110r) Nr. 54 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem Abedang erblich 4 Haken zu Perapelin (Prappeln), die er teils von alters besaß und teils vom Orden gekauft hat, in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten, Zinsen und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1389 ... am tage sand Egidii. 20 Am Rand: vor steet dy [ha]ntfest dy czu [d]em gute geho[ret] an [dem] IX blatt. Mehre Buchstaben des Vermerks, der sich auf Handfeste Nr. 17 oder 18 bezieht, sind offensichtlich später abgeschnitten worden. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 229 Zeugen: Ditrich vom Rode, Hktr.; Wiprecht, Waldmeister; Marsilius von Risenburg, Kellermeister; Fridrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Abedang von Perapilen. 1290 Februar 14. Brandenburg (f° 110rv) Nr. 55 LM Meinhard von Querfurt verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem Bussoni und dem Hertwigo für ihre treuen Dienste gegenüber dem Deutschorden das Feld Pocarwe (Pokarben), dessen Grenzen genau beschrieben werden. Das Feld grenzt an das Feld der Deutschordensbrüder in Brandenburg und die Güter des Theoderici de Pinna (Pinnau) und des Eckehardi. Unter anderem dienen zur Grenzbeschreibung eine Naskantite genannte Sperre (clausura) im Fluss Morcha (Morke), der Sumpf Garwoniten und die Wiese Kilpe. Die Güter sollen 60 Hufen umfassen. Sollten es mehr sein, so soll das Übermaß den genannten Brüdern zufallen, sollten es weniger sein, so ist der Orden verpflichtet das nachzubessern. Die Güter werden ihnen mit dem Ertrag des Zehnten und dem hohen und niederern Gerichten erblich zu kulmischem Recht verliehen Der Orden behält sich das Straßengericht vor, die Gerichte über private Straßen wie Holzwege und Pfade sollen aber ihnen gehören. Dafür sollen sie dem Orden in Heerfahrten und Burgenbau in den Ordensländern Samie (Samland), Nathangie (Nathangen), Warmie (Ermland), Barthie (Barthen), Pogzanie (Pogesanien), Pomezanie (Pomesanien) mit einem gedeckten Ross (dextrario falerato) dienen, solange sie die Güter ungeteilt besitzen. Siegelankündigung. Zeugen: Bertoldus Ghanen,21 Ktr. zu Königsberg; Theodericus de Spira, Ktr. zu Tapiau; Ludwigus de Schip, Ktr. zu Brandenburg; Guntherus de Swartzpurg; Jo Saxo; Cunradus Saccus; Jo de Stasforde; Albertus, Hausktr. zu Brandenburg. Gegeben: 1290 in die beati Valentini martyris. Überschrift: diser ist der von Pokarwen. Druck: PrUB 1.2, 557. 1388 Oktober 30. Brandenburg (f° 110v) Nr. 56 HM Konrad Zöllner von Rotenstein verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger erblich dem Gerlach von Sparwyn 11 Hufen weniger einen Morgen auf dem Feld Mayden (Maiden) sowie eine Hufe und einen Morgen Wiesen bei der Trumpe in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Aus besonderer Gnade erhält er das kleine Gericht über seine Leute und den dritten Pfennig des großen Gerichts, das sich der Orden vorbehält. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. 21 Verschrieben für Bruhaven. 230 Joachim Stephan Siegelankündigung. Gegeben: uff unserm huse Brandenburg ...1388 ... am freitag nehst vor aller heiligen tag. Zeugen: Kunrad von Wallenrod, Gk.; Siffrid Walpod von Bassenheim, OSp. und Ktr. zu Elbing; Ulrich Hachinberger, Tr.; Fridrich von Wenden, Ktr. zu Brandenburg; Mertyn, Kaplan des HMs.; Cuncze von Lichtenstein, Johan von Ridern, Kumpane des HMs. Überschrift: diser ist Gerlachs von Sparwin (Sperwienen). 1284 März 8. o.O. (f° 111r) Nr. 57 LM Konrad von Thierberg bestätigt dem Prußen Blywot und seinen Erben die Verschreibung Ludwigs, des ehemaligen Landmeisters von Preußen [1264-1269], über das Feld Wundilauches (Wendelau) im Tausch für das Feld Ardilouches (Groß-Karschau). Da das Feld damals nicht mit klaren Grenzen gekennzeichnet wurde, sollen sie es in den Grenzen besitzen, die der Komtur von Balga Dietrich von Speyer durch Umreiten mit den Nachbarn festgesetzt hat. Dafür sollen sie Dienst mit den üblichen Waffen leisten. Was sie durch die Apostasie des Landes an Schaden erleiden, soll ihnen der Orden ersetzen. Sollten sie getötet werden, so ist Hals durch Hals und Hand durch Hand zu lösen. Allerdings ist es ihren Verwandten freigestellt, ob sie stattdessen Geld akzeptieren wollen. Sollten sie bei jemandem Besitz entdecken, der ihnen im Krieg abhanden kam, so können sie diesen durch Eid beweisen und wiedergewinnen. Sollten die Ordensbrüder das Feld mit ihnen vertauschen wollen, so soll es ihnen an einem besseren Ort ersetzt werden. Siegelankündigung. Zeugen: Meiniko, Ktr. zu Brandenburg; Helwicus, Vogt in Natangen; Ditricus, Vogt im Samland. Gegeben: 1284 octavo Idus Martii. Überschrift: ditz ist uber Wundelauken. Druck: PrUB 1.2, 435. 1355 November 11. o.O. (f° 111r) Nr. 58 Der Ktr. von Brandenburg Emmelrich von Stockheim beurkundet, dass Henneke Blewotine und seine Brüder Rutcher und Claus vor ihm offenbart haben, dass ihnen zu ihrem alten Acker ein kleines Gut gegeben wurde, damit sie besser dienen können. Sie baten den Ktr., dass er das Feld messen lasse. Dabei wurden 16 Morgen gefunden, über die er ihnen diesen Brief ausstellt. Sollten bei einer Nachmessung weniger als 16 Morgen gefunden werden, so ist der Orden nicht verpflichtet das nachzubessern. Sollte später ein Brief über die Vergabe dieses Gutes gefunden werden, so soll dieser ungültig sein. Siegelankündigung. Gegeben: 1355 ... an sand Mertens tag. Überschrift: diser gehort darzcu. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 1382 Mai 25. 231 o.O. (f° 111rv) Nr. 59 Der Ktr. von Brandenburg Albrecht von Sachsen verkauft mit Rat und Willen seiner Brüder den Brüdern Haniken und Mertyn erblich vier Hufen auf dem Feld Bluwotinen (Wendelau) in angewiesenen Grenzen. Die vier Hufen stoßen an ihr altes Erbe zu Blowatin und heißen Lauctin (Lauck); sie werden ihnen zum selben Recht wie ihr altes Gut verliehen, damit sie dem Orden besser dienen können. Siegelankündigung. Gegeben: 1382 penthecostes. Zeugen: Dittrich von Katz, Hktr.; Wiprecht, Waldmeister; grave von Seyn, Kumpan des Ktrs.; Hermann Melow, Brandenburg. Überschrift: diser gehort auch darczu. 1340 Oktober 18. Brandenburg (f° 111v) Nr. 60 HM Dietrich von Aldenburg verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Tulekoite und Neydotz 3 Haken im Feld Wenkene im Kammeramt Slunie (Kalgen) frei von Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: Brandenburg … 1340 in die Sancti Luce ewangeliste. Zeugen: Lutolfus Kunig, Gk.; Hinricus Ebeleibe, Ktr. zu Brandenburg; Kunemunt de Alhusen, dessen Kumpan; Thomas de Cunczingen, Hktr. zu Brandenburg; Alf de Humum, Hinricus de Plauen, Wernherus de Wirdir, Jesco de Schoneberg, Konventualen daselbst; Cristanus, Kanoniker der Pomesanischen Kirche; Hinricus de Cranchfelt. Überschrift: diser ist Tulekoite von Wenkene. Druck: PrUB 3, Nr. 334. 1387 Dezember 13. o.O. (111v-112r) Nr. 61 Der Komtur von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Marquard und Lubard erblich 2½ Haken zu Spandino (Spandienen) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1387 am tage Lucie virginis. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hktr.; Wiprecht von Valczow, Waldmeister; Fredrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Marquard von Spandino. 232 Joachim Stephan 1364 Februar 11. Brandenburg (f° 112r) Nr. 62 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem Diwitten 2 Haken auf dem dem Feld zu Ramsien (Ramsen) frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen dienen. Siegelankündigung. Gegeben: Brandenburg am suntag invocavit 1364. Zeugen: Wolferam von Beldirsheim, Gk.; Swider von Pelland, Tr.; Cune von Hatzensteyn, Ktr. zu Brandenburg; Nicclas, Kaplan des HMs.; Erwin von Cruftele, Marquard von Larheim, Kumpane des HMs. Überschrift: diser ist Dywitten von Ramsien. Druck: PrUB 6, 247. 1386 Dezember 21. o.O. (f° 112r) Nr. 63 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Sandar erblich 4 Haken zu Lypeniken (Liepnicken) in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten, Zinsen und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1386 an sand Thomas tag des heiligen apostels. Zeugen: Dittrich von Rodde, Hktr.; Wiprecht von Valtz, Waldmeister; Fridrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: deser ist Sander Leiczman von Lypeniken. 1385 Mai 10. Kreuzburg (f° 112v) Nr. 64 Der Ktr. von Brdb. Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Nicclos Maldemien erblich 3 Haken im Dorf Lyppeniken (Liepnicken) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1385 an dem abend unsers herrn uffart zcu Cruczburg uff unsern huse. Zeugen: Dittrich vom Rode, Hktr.; Wiprecht, Waldmeister; Johan von Sein, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Nicclos Maldemien von Lippniken. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 1392 Februar 24. 233 Natangen (f° 112v-113r) Nr. 65 HM Konrad von Wallenrode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger den Brüdern Hartman und Hannus, Sandaus Söhnen, erblich 11 Haken zu Kalien (Kalgen) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Aus besonderer Gnade verleiht er ihnen freie Fischerei im habe (Haff ), wie sie die anderen Freien im Gebiet Brandenburg haben, die am Haff sitzen. Außerdem sollen sie den dritten Pfennig von Totschlag und Wunden haben, aber die Ordensbrüder richten darüber. Der Krug daselbst soll ihnen jährlich 1½ Mark zinsen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt und das Gut soll in nicht mehr als 3 Teile geteilt werden. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: 1392 an sendte Mattis tage des heiligen apostels in unserm hofe Natangin. Zeugen: Wilhelm von Helfenstein, Gk.; Conrad von Jungingen, Tr.; Arnold von Burgelon, Ktr. zu Balga; Fridrich von Wenden, Ktr. zu Brandenburg; Peter, Kaplan des HMs.; Ulrich von Jungingen, Kumpan des HMs. Überschrift: diser ist Hartmans und Hannus von Kalien. 1367 August 31. Königsberg (f° 113r) Nr. 66 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger den Brüdern Milogeden, Napermaude und Tulne 5 Haken auf dem Feld zu Lypeniken (Liepnicken) frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Gegeben: Kunisperg am dinstage vor sente Egidien tag ... 1367. Zeugen: Wolferam von Beldersh, Gk.; Henig Sindekop, OM.; Swider von Pelland, Tr.; Kune von Haczenst[ein], Ktr. zu Brandenburg; Nicclas, Kaplan des HMs.; Erwin von Kruftele, Marquard von Larheim, Kumpane des HMs. Überschrift: dis ist Milogeden und seinir bruder zcu Lypniken. Druck: PrUB 6, 586. 1378 August 10. o.O. (f° 113r) Nr. 67 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein verleiht auf Geheiß des HMs. Winfried von Kniprode und mit Willen seiner Brüder den getreuen Passiauten, Petirn und Sanketz drei Hufen und drei Haken und 2½ Morgen auf dem Feld zu Roukow in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sollten sie sich eines Tages teilen wollen, so sollen Posiaute und Sanketz alles zu gleichen Teilen mit ihrem Vetter Montucke teilen. 234 Joachim Stephan Siegelankündigung. Gegeben: 1378 an send Lorencz tag. Zeugen: Boslow von Hertungen, Hktr.; Albrecht von Hoenstein, Waldmeister; Swarczburg, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Passiauten und siner bruder von Roukow. 1386 August 10. o.O. (f° 113v) Nr. 68 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder den getreuen Brüdern Claus und Joniken 4 Haken im Feld zu Popelithin (Poplitten) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Aus besonder Gunst erhalten sie das Recht, einen Gärtner auf das Gut zu setzen, dessen palleide, falls er kinderlos sterben sollte, ihnen zufallen soll. Siegelankündigung. Gegeben: 1386 am tag Laurentii. Zeugen: Dittrich von Rodde, Hktr.; Heinricus Marsc, Pferdemarschall; Gunther von Gunthersberg, Fischmeister; Fridrich von Czolrn, Kumpan des Ktrs. Überschrift: dis ist Claus und Joniken von Popelithin. 1348 April 12. Marienburg (f° 113v) Nr. 69 HM Heinrich Dusemer verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem Prußen Supano im Dorf Ligeniten (Legnitten) drei Erbe. Das Erbe Kadavis, das Erbe Struttis und das Erbe Worneitis sowie das, was einst zwischen den Gütern Theselim und dem Flüsslein Bersopis vermessen (mensurationem) und von Konrad von Thierberg [12731277 oder 1284-1287] verliehen wurde, frei von Zehnten und Diensten. Dafür soll er mit Lanzen und Brünnen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Zeugen: Winrich Kniprode; Hermannus Kudorff, OSp.; Lodowicus de Wolkinburg, OTr.; Johannes Langerak, Tr.; Jo, Kaplan; Wernherus de Brandis, Kumpan des Hms. Gegeben: Marienburg ... 1348 sabbato ante palmarum. Überschrift: diser ist Supan des prusen zcu Ligeniten. 1381 April 10. o.O. (f° 114r) Nr. 70 Der Ktr. von Brandenburg Herzog Albrecht von Sachsen verleiht mit Rat seiner Brüder den getreuen Hartman und Girdune erblich 2½ Haken auf dem Feld Ligeniten (Legnitten) in angewiesenen Grenzen zum selben Recht wie ihr sonstiges Gut, damit sie dem Orden besser dienen können. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 235 Siegelankündigung. Gegeben: 1381 an der mitwoche vor ostirn. Zeugen: Ditrich von Kacze, Haustktr.; Guntersperg, Pfleger zu Domnau; Wiprecht, Kumpan des Ktrs. Überschrift: dis ist des vorgescreven und gehort darczu. 1390 Mai 11. (f° 114r) o.O. Nr. 71 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verkauft mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Girdunen Suponyn zcu Ligenithin (Legnitten) erblich 1½ Haken daselbst in angewiesenen Grenzen seinem Dienst zu Hilfe zum selben Recht wie sein anderes Gut, damit er dem Orden besser dienen kann. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 ... am abend unsers herren hymelfart. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hausktr.; Fridrich von Zolr, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser gehort auch darzcu. 1346 August 17. o.O. (114rv) Nr. 72 HM Heinrich Dusemer verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Thome erblich 12 Hufen im Feld Wirsedarne in angewiesenen Grenzen zu kulmischem Recht. Dafür soll er nach sechs Freijahren dem Orden mit Pferden und Waffen in Heerfahrten und Burgenbau dienen. Siegelankündigung. Gegeben: 1346 in octava beati Laurentii martiris. Zeugen: Hinricus de Boventen, Gk.; Fridricus de Spira, Tr.; Ebelinus Grife dictus; Jo, Kaplan des HMs; Jo de Falk[enstein], Richwinus Specht, Kumpane des HMs.; Saulus und Paulus, Notare des HMs. Überschrift: dis ist Thomas von Wyrsedarne. 1358 Oktober 24. Kreuzburg (f° 114v) Nr. 73 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat und Willen seiner Mitgebieter dem Kirstan Kilianyn erblich vier Hufen zu Wrissedarn seinem Gut zu Hilfe zum selben Recht wie dieses, damit er dem Orden besser dienen kann. Siegelankündigung. Gegeben: Crutzburg ... 1358 an der mitwoche vor Symonis et Jude der aposteln tage. Zeugen: Hinrich von Boventhin, Gk.; Sweder von Pelland, Tr.; Erwin von Stockheim, Ktr. zu Brandenburg; Wigpold, Kaplan des HMs.; Rudcher von Elner, Rabe von Papenheim, Kumpane des HMs. Überschrift: diser gehort zcu dem vorgescreven gute. 236 Joachim Stephan 1285 April 30. Elbing (f° 114v-115v) Nr. 74 LM Konrad von Thierberg beurkundet auf Bitte seiner Lehensleute in Warmien (Ermland), nämlich Eckhardus, seine Söhne Nycolaus und Wernko, Burchard, Hartwich und Nikolaus, sein Bruder, Kunzo, Wigandus, Ditricus Pynnouwe, Nicolaus von Vutenaw, Liborius, Berthold, Henczo de Mul sowie Georius und sein Verwandter (germanus) Jo aus Natangia (Natangen), dass sie ihre Güter erblich nach Kulmer Recht besitzen, allerdings mit Ausnahme des Berg- und Salzregals. Außerdem haben sie die großen und kleinen Gerichte, aber ohne die Straßengerichtsbarkeit; auch sollen sie Todes- und Verstümmelungsstrafen nicht ohne Zustimmung des Deutschen Ordens verhängen. Im Frischen Haff (recenti mari) haben sie die Fischerei für ihren Eigenbedarf außer mit dem nywat genannten Netz. Kriegsdienste und Burgenbau sollen sie mit leichten Waffen in Sambia (Samland), Natangia (Natangen), Barthia (Barthen), Pogezania (Pogesanien), Pomezania (Pomesanien) und Warmia (Ermland) leisten; außerhalb dieser Gebiete nur, wenn sie es selbst wollen. Ihre Leute sind ebenso wie die des Deutschen Ordens zum Kriegsdienst verpflichtet. Sie und diejenigen, die sie auf ihren Gütern ansetzen, sollen von jedem Pflug ein Maß Weizen und Roggen, von jedem Haken ein Maß Weizen zu Martini, und als Rekognitionszins einen Kölner oder 5 Kulmische Pfennige und ein Pfund Wachs geben. Siegelankündigung. Zeugen: Helwicus de Goltbach, Marschall in Preußen; Albertus de Misna, Ktr. zu Königsberg; Menico de Quernford, Ktr. zu Brandenburg; Kuno, Ktr. zu Elbing; Theodericus, Ktr. zu Christburg; Henricus de Wilenowe, Ktr. zu Marienburg; Hermannus de Schonenberg; Landkomtur des Kulmerlandes; dessen Kumpan Rudolfus; Theodricus, Vogt des Samlands; Conradus Stange; Guntherus de Swartzburg; Conradus Pincerna; Conradus Saccus. Gegeben: tempore capituli nostri generalis celebrati in Elwingo anno dominice incarnationis 1285 pridie kalendas maii. Überschrift: dis ist der von Mulen und us Ermland und Natangen. Druck: Codex diplomaticus Warmiensis 1, 71; PrUB 1.2, 467. 1386 Mai 25. o.O. (f° 115v) Nr. 75 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Arweiden und seinen Kindern Merawin, Heinken, Claws, Tulne, Pet[ir] und Hannus, Brüder, erblich 4 Haken zu Degawityn (Dagwitten) in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen, Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Aus besonderer Gnade erhalten sie freie Fischerei im habe (Haff ) und Viehweide und Holzung mit den Einwohnern des Dorfes Degawityn wie die anderen Freien daselbst. Siegelankündigung. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 237 Gegeben: 1386 an dem tag Urbani. Zeugen: Dittrich vom Rodde, Hktr.; Wiprecht, Waldmeister; Fridrich von Czolr, Kumpan des Ktrs. Überschrift: diser ist Arworden und seiner gebruder zcu Degawityn. 1350 Mai 28. o.O. (f° 116r) Nr. 76 Der Ktr. von Brandenburg Heinrich von Ebleiben verleiht dem getreuen Nermox erblich 2 Haken für Acker und den dritten Haken für Wiesen auf dem Feld Saucio frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden nach Landesgewohnheit mit Hengsten und Waffen dienen. Sein Wergeld wird auf 16 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1350 an dem negsten tage des heiligen lichnams. Zeugen: Heinrich von Taba, Hktr.; Konemunt, Waldmeister; Dithrich von Schonenberg, Kumpan des Ktrs. 1374 Oktober 28. o.O. (f° 116r) Nr. 77 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein verleiht auf Geheiß des HMs. Winfried von Kniprode den Brüdern Tulegeden und Tungato erblich 2 Haken zu Royko in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen Tuleged und Tungato dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen dienen. Ihr Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1374 ... an sunte Symonis et Jude tage. Zeugen: Willem von Teclow, Hausktr.; Hannus Rabe, Pfleger zu Barthen; Albrecht von Hoenstein, Waldmeister; Gunther von Swarczburg, Kumpan des Ktrs. 1381 April 7. o.O. (f° 116r) Nr. 78 Der Ktr. von Brandenburg Herzog Albrecht von Sachsen verleiht verleiht mit Willen seiner Brüder Tunguten, Hartwigin, Tideken und Hinczeken 3 Haken in angewiesenen Grenzen auf dem Feld Royko ihrem Dienst zu Hilfe, damit sie dem Orden besser dienen können. Gegeben: 1381 in die palmarum. Siegelankündigung. Zeugen: Dithrich, Hktr.; Gunther, Pfleger zu Domnau; Wiprecht, Kumpan des Ktrs. 238 Joachim Stephan 1388 Dezember 13. o.O. (f° 116v) Nr. 79 Der Ktr. von Brandenbuurg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Gerlach von Sparwin 5 Hufen im Feld zu Mayden (Maiden) zum selben Recht wie sein altes Gut daselbst, damit er dem Orden besser dienen kann. Aus besonderer Gnade erhält er freie Viehweide in der Damprow, die ihm am nächsten liegt. Siegelankündigung. Gegeben: 1388 an senthe Lucien tage. Zeugen: Dithrich von Rodde, Hktr.; Wiprecht von Valczow, Waldmeister; Dithrich von Notberg, Pfleger zu Kayn; Ffredrich von Czolr, Kumpan des Ktrs. 1381 Juli 25. Kobbelbude (f° 116v) Nr. 80 Der Ktr. von Brandenburg Herzog Albrecht von Sachen verkauft mit Rat und Willen seiner Brüder den Brüdern Haniken und Mertin von Blewotin (Wendelau) das Erbe, das Wuegaude daselbst besaß, zum selben Recht wie ihr alter Dienst, damit sie dem Orden besser dienen können. Siegelankündigung. Gegeben: 1381 an sant Jacobs tage zu Kobelbude. 1384 April 26. Kobbelbude (f° 116v-117r) Nr. 81 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Petir 3 Haken und eine Hufe zu Doupsadil (Dopsattel), die der Rusildinen gewesen sind, zum selben Recht wie sein altes Dienstgut zu Kuxditin (Kussiten). Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1384 am nesten dinstage vor Philippi und Jacobi zu Kobilbude. Zeugen: Dithrich von Radde, Hausktr.; Johan von Seyn, Kumpan des Ktrs.; Wiprecht, Waldmeister. 1381 April 7. o.O. (f° 117r) Nr. 82 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein verleiht auf Anordnung des HMs. Winrich von Kniprode und mit Rat der Brüder den getreuen Brüdern Alsunen, Meriko, Hanik, Nobutz und Bandunen erblich 8 Haken auf dem Feld Laukiten in angewiesenen Grenzen frei von Zinsen und Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen nach Landesgewohnheit dienen. Ihr Wergeld wird wie in ihrem Brief über ihr altes Gut auf 30 Mark festgesetzt. Zur Beglaubigung läßt Herzog Albrecht von Sachsen sein Siegel an den Brief hängen. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 239 Gegeben: 1381 am palmtag. Zeugen: Dithrich von Catz, Hausktr.; Gunthersberg, Pfleger zu Domnau; Wyprecht, Kumpan des Ktrs. 1370 September 20. (f° 117r) o.O. Nr. 83 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein beurkundet, dass er den Brüdern Alsunen, Meriko, Haniko, Nobucz und Bandunen 1 Hufe weniger 1½ Morgen in angewiesenen Grenzen zu ihrem alten Gut verkauft hat. Siegelankündigung. 1370 an senthe Mathias obend des aposteln. Zeugen: Hannus Rabe, Hausktr.; Gerhart, Waldmeister; Gunther von Swarczburg, Kumpan des Ktrs. 1366 Januar 3. o.O. (f° 117r) Nr. 84 Der Ktr. von Brandenburg Kuno von Hachenstein beurkundet, dass er dem Nadrowen 2 Haken auf dem Feld Wangeniken (Wangnicken) in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit zum selben Recht wie sein Gut verkauft hat. Siegelankündigung. Gegeben: 1366 am sonobende vor Ephyfanye. Zeugen: Gotfryd vonn Vycheln; Hktr.; Gerhart, Waldmeister; Kune Libenstein, Kumpan des Ktrs. Druck: PrUB 6, 427. 1335 o. M. u. T. Kreuzburg (f° 117v) Nr. 85 Der Ktr. von Brandenburg Erkenbrecht von Aldenberg beurkundet, dass er auf Bitten von ...aus,22 Hannus, Nadrius, Clausio, Darsuno, Strencio, Mabuno, Tungetis, Sangeto, Kirsutis, Cnysio, Mylayco, Tulnis und ihren Brüdern und Söhnen wegen ihrer Feinde, nämlich Wissegaudis, Nakeo, Passiautis, Tulagedie, Cantos,23 Caltos, Wargaliten, Nawessio, Anyocs, Clensitis, Meraus, Kaysiris, Tungabuts, Nawaysas und ihre Brüder und Söhne, Frieden und Sicherheit errichtet und befiehlt. Sollten Wissegaudis und die Seinen diesen Frieden verletzen, so sind sie mit der doppelten Buße zu bestrafen. Gegeben: Cruczburg 1335 advocacie nostre subsigillo. 22 Ca. 6 Buchstaben unlesbar, evtl. ausgestrichen. Lesung unsicher. 23 240 Joachim Stephan 1358 Oktober 24. Kreuzburg (f° 117v) Nr. 86 HM Winrich von Kniprode erneuert mit Rat und Willen seiner Mitgebietiger dem getreuen Nadrowe seinen alten Brief, den er verloren hat, und verleiht ihm erblich 3 Haken und 18 Morgen zu Wangnyken (Wangnicken) in angewiesenen Grenzen. Sein Wergeld wird auf 30 Mark festgesetzt. Dafür soll er dem Orden mit Pferden und Waffen dienen. Siegelankündigung. Gegeben: Cruczeburg ... 1358 an der mitwochin vor Symonis et Jude. Zeugen: Henricus von Boventhin, Gk.; Sweder von Pellant, Tr.; Erwin von Stockheim, Ktr. zu Brandenburg; Wibold, Kaplan des HMs.; Rich von Elner, Rabe von Papinheim, Kumpane des HMs. (f° 118—119 leer) 1374 Oktober 28. o.O. (f° 120r) Nr. 87 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein verleiht auf Geheiß des HMs. Winfried von Kniprode und mit Rat und Willen seiner Brüder den Brüdern Tulen und Jomis 2 1/3 Haken zu Degawiten (Dagwitten) auf dem Feld frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen Tule und Jomis nach Landesgewohnheit mit Pferden und Harnisch dienen. Ihr Wergeld wird auf 16 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1374 ... an sente Symonis et Jude tage. Zeugen: Willem von Teclow, Hktr.; Albrecht von Hoenstein, Waldmeister; Gunther von Swarczburg, Kumpan des Ktrs. Überschrift: Degawitun. Camerampt zcu Huntenow. 1374 Oktober 31. o.O. (f° 120r) Nr. 88 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein verleiht auf Geheiß des HMs. Winfried von Kniprode und mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Ditlif erblich 2 1/3 Haken auf dem Feld zu Degawitun (Dagwitten) frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür soll Ditlif dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen dienen. Sein Wergeld wird auf 16 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1374 ... an aller heiligen obende. Zeugen: Willem von Diclow, Hktr.; Albrecht von Hoenstein, Waldmeister; Gunther von Swarczburg, Kumpan des Ktrs. Überschrift: Degawitun. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 241 1365 September 8. Balga (f° 120v) Nr. 89 HM Winrich von Kniprode verleiht mit Rat seiner Mitgebietiger den Brüdern Drewico, Swellite, Bitocz und Hannus 4 Hufen und 4 Morgen auf dem Feld Lepayn (Kopainen) in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und bäuerlicher Arbeit. Dafür sollen sie dem Orden mit Pferden und Waffen dienen. Siegelankündigung. Gegeben: Balga ... 1365 ... an dem tage der gebort unser Vrowin. Zeugen: Wolferam von Beldrishem, Gk.; Swider von Pelland, Tr.; Kune von Haczegensteyn, Ktr. zu Brandenburg; Niclaus, Kaplan des HMs.; Erwin von Kruftele, Marquard von Larhem, Kumpane des HMs. Überschrift: Lepayn. Druck: PrUB 6, 395. 1323 April 9. 1390 Juni 24. (f° 120v-121r) o.O. o.O. (f° 121r) Nr. 90 = Nr. 15 Nr. 91 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden beurkundet, das HM Konrad Zöllner von Rotenstein dem Hanken Pillonen die Paladynische zu Legenithen gab. Er gibt ihm auch die Hälfte des Erbes, auf das er das Gut verdienen und den Jungen halten soll, bis er zu einem Mann herangewachsen ist. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 am tage sente Johannis Baptistin. Zeugen: Ditherich vom Rodde, Hausktr.; Fredrich von Zolr, Kumpan des Ktrs. 1390 August 10. o.O. (f° 121r) Nr. 92 Der Ktr. von Brandenburg Friedrich von Wenden verkauft mit Rat und Willen seiner Brüder dem getreuen Frederich von Sapotin das Erbe zu Ragow (Ragau), das Tungin gehört hat, das an sein altes Gut grenzt, seinem alten Gut zu Hilfe, damit er dem Orden besser dienen kann. Wenn er von seinen Gütern dient, soll er einen Knecht mit einem Panzer mit sich führen. Siegelankündigung. Gegeben: 1390 am tage sente Laurencii. Zeugen: Gunther von Gunttersberg, Hktr., Ditrich von Nosberg, Waldmeister; Marsilius von Risinburg, Kellermeister; Cuncze von Botinstete, Pferdemarschall; Hannus Rabe; Heinrich Marsch, Firmarienmeister; Cuncze von Effren, Kornmeister; Johann Grunenwalt, Pfleger zu Kobbelbude; Hannus Roder, Kumpan des Ktrs. 242 Joachim Stephan 1347 Februar 22. o.O. (f° 121v) Nr. 93 Der Ktr. von Brandenburg Heinrich von Ebleibe verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem Prußen Nermox 3 Haken Acker und einen Haken Weiden und Wiesen auf dem Feld Sausienis in angewiesenen Grenzen frei von Zehnten und dem Joch bäuerlicher Arbeit. Dafür soll er dem Orden nach Landesgewohnheit mit Pferden und Waffen dienen. Sollten Nermox oder seine Erben eines Tages zu arm sein, um zu dienen, so sollen sie Zehnten zahlen und nach bäuerlichem Recht von dem Gut dienen. Sein Wergeld wird auf 16 Mark festgesetzt. Siegelankündigung. Gegeben: 1347 kathedra Petri. Zeugen: Jo Rychenbach, Hktr.; Wernhero, Waldmeister; Gerlaco, Pfleger in Domnau; Posio,24 Fischmeister; Wille, Kumpan des Ktrs. 13[7]6 Juli 8. o.O. (f° 121v) Nr. 94 Der Ktr. von Brandenburg Gunther von Hohenstein [1370-1380] verleiht auf Geheiß des HMs. Winfried von Kniprode und mit Willen seiner Brüder dem Muntil von Reuko erblich 2 Haken zu Reuko bei seinem alten Gut gelegen zum selben Recht wie die dieses Gut, damit er dem Orden besser dienen kann. Siegelankündigung. Zeugen: Her Tinberg, Hktr.; Albrecht von Hoenstein, Waldmeister; Gunther von Szwartzburg, Kumpan des Ktrs. Gegeben: 1326 an dem dinstag vor Margarethe. Überschrift: Reuko. 1367 Dezember 22. o.O. (f° 121v) Nr. 95 Der Ktr von Brandenburg Konrad von Hachenstein verleiht mit Rat und Willen seiner Brüder dem Iungato und den Kindern seines Bruders Tico, Artwig und Hinczko einen halben Haken auf dem Felde Roiko zum selben Recht wie ihr anderes Gut, damit sie dem Orden besser dienen können. Gegeben: 1367 in der mitwochin noch Thome. Zeugen: Emmelrich von Stokheym, Hktr.; Bernhart, Waldmeister; Kune Libenstein, Kumpan des Ktrs. Überschrift: Royko. Druck: PrUB 6, 622. 24 Lesung der letzten beiden Buchstaben unsicher. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 243 Ortsregister Albehnen 49. Angelniken > Kammnicken. Ardilouches > Groß-Karschau. Aweden Awedin, Aweiden, Ewedin (Aweiden) 7-10, 18-27, 31. Balga 89. Bardyn 41. Barthia, Barthie (Barthen) 55, 74. Bersapele, Bersopis, Fluss 15, 69. Blewotin,Bluwotine, Blowatin 80. Brandenburch (Brandenburg) 1, 9, 30, 39, 42, 46, 55, 56, 60, 62. Carpaw, Carpow > Karplauken. Claywis, Clawys 42. Codrynen > Godrienen. Corseen > Korschelken. Cruczburg > Kreuzburg. Dapsidil, Daupsadel, Doupsadel (Dopsattel) 37- 39, 40, 81. Degawiten, Degawitun, (Dagwitten) 75, 87, 88. Delbene > Albehnen. Deteinen, Dietheinem 50, 51. Elbing 74. Ermland 55, 74. Ewedin > Aweidin. Frissching (Frisching), Fluss 28, 43, 46. Garwoniten, Sumpf 55. Gencze, Genitz > Schwanis. Godrienen 2. Groß-Karschau > 57. Hab, habe, mare recens (Haff ) 3, 6, 11, 15, 55, 65, 75. Huntenau 32. Jenseo > Schwanis. Kalien, Slunien (Kalgen) 3, 17, 30, 31, 60, 65. Kammnicken 5. Karplauken 4, 11, 35, 36. Kilpe, Wiese 55. Kleynne Perronke (Klein-Park) 13. Knauthen 53. Kobelbude (Kobbilbude) 80, 81. Konigsperc, Kunigsperg (Königsberg) 7, 18, 41, 50, 66. Konothin 44, 45. Kopainen 48, 89. Korschelken 33. Kreuzburg 4, 31, 64, 73, 85, 86. Kuxditin (Kussiten) 81. Lauctin (Lauck) 59. Laukiten, Laukithin (Laukitten) 14, 47, 82, 83. Legenithen, Ligeniten (Legnitten) 15, 69, 70, 71, 91. Lepayn > Kopainen. Lipeniken, Lippniken, Lypeniken (Liepnicken) 16, 29, 63, 64, 66. Mansveld (Mahnsfeld) 5, 38. mare recens > Haff. Marienburg 4, 11, 13, 23, 25, 28, 37, 43, 69. Mayden (Maiden) 56, 79. Morcha (Morke, Nebenfluss des Frisching) 55. Naskantite, clausura 55. Natangia (Natangen) 55, 65, 74. Nerwundin 9. Pappelin (Poplitten) 6. Patranken (Patranken) 34. Perapelin, Perapilen 52, 53. Pinna (Pinnau) 55. Pocarwe (Pokarben) 55. Pogezania (Pogesanien) 55, 74. Pomezania (Pomesanien) 55, 74. Ponartin (Ponarth) 23. Popelithin (Poplitten) 68. Prusteynen > Rippen. Ragaw, Ragow (Ragau) 11, 12, 92. Ramsien (Ramsen) 62. Reuko, Roiko, Roukow, Royko 67, 77, 78. 94, 95. Rippen 50. Sambia, Samie (Samland) 55, 74. Sapothin (Seepothen) 12. Saucio, Sausienis 76, 93. Schwanis 13, 50. Sintyn > Zinten. Slunie > Kalgen. Spandino (Spandienen) 61. 244 Joachim Stephan Sparwin (Sperwienen) 56. Tapiow (Tapiau) 5. Taut[ar]ynne 33. Trodelyn, Trudelin (Trudelmel) 1, 2. Trumpe, Fluss 56. Vrisschinge > Frisching. Wangeniken,Wangnyken (Wangnicken) 84, 86. Warmia, Warmie > Ermland. Warpein 6. Wendelau 57, 58. Wenkene 60. Wirsedarne, Wrissedarn 72, 73. Wundelaukes, Wundlaken > Wendelau Zinten 15. Personenregister Abedang > Perapilen. Adolf 8. Albertus, Hausktr. zu Brdb. 55. Albrecht > Sachsen. Aldenberg (Aldinburg), Erkenbrecht, Ktr. zu Brdb. 85. Alf (Als) 15. > Humum. Humum, Alf, D. O. B. in Brdb. 60. Alhusen > Almenhusen. Almenhusen (Alhusen), Kunemunt, Kumpan des Ktrs. zu Brdb. 60. Alsune 82, 83. Altenburg (Aldinburg) Dietrich v., Ktr. zu Balga 23, HM 7, 8, 18, 50, 60, Erkenbrecht v., Ktr. zu Brdb. 85. Anyocs 85. Armynne, Irutze 53. Arnestus, Kumpan des LMs., 17. Arnold > Bürgeln. Artwig 95. Arweide 75. Assagaus 53. Astiote 42. Atnemo 23. Aweiden, Kuneke 21, 47, Wissege 21. Banducken, Martin v. 51. Bandune 82, 83. Bartholomeus 37, 46. Barthus 13. Bassenheim, Siegfried Walpod v., OSp. und Ktr. zu Elbing 11, 43, 56. Beldersheim, Wolfram, Kumpan des HMs. 37, Gk. 1, 4, 5, 9, 25, 41, 49, 62, 66, 89. Bernhard, Waldmeister in Brdb. 95 > Elner. Berthold > Bruhaven. Berthold 74. Bitocz 89. Blewotin, Haniken v. 58, 80, Martin v. 80, Claus 58, Rutcher 58. Boemus, Jo, Vogt des Bischofs des Samlands 50. Boslow > Hertungen. Gotinstete, Cuncze, Pferdemarschall in Brdb. 92, Pfleger zu Domnau 36. Boventhen, Heinrich, Gk. 10, 30, 37, 72, 73, 86. Brandenburg 59, Pfleger zu Domnau 47. Brandis, Werner v., Kumpan des HMs. 69. Braunschweig, Jo und Otto, Herzöge v., 50, Luther, OTr. und Ktr. zu Christburg 23, HM 37. Bruhaven (Bruhanc), Berthold, Ktr. in Königsberg 17, 55. Burchard 74. Bürgeln (Burgelon), Arnold v., Ktr. zu Balga 65. Busso 55. C > K. Dahemila > Dahenfeld Dahenfeld, Siegfried, OM. 42. Daniel > Menden. Darsuno 85. Delbenen, Kirstan und Mattis v. 49. Diclow > Teclow. Dietrich 78, D., Ktr. zu Christburg 74, D.Vogt des Samlands 74, D., Hktr. 78 > Altenburg, Catz, Naglaudin, Notberg, Rodde, Schönenberg. Ditlif 88. Diwitte 62. Drewico 89. Drowone 47. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau Dusemer, Heinrich, Ktr. zu Straßburg 30, HM 28, 69, 72. Ebeleben, Heinrich, Ktr. v. Brandenburg 7, 8, 10, 18, 20, 30, 60, 76, 93. Ebirhard (Ebelinus) > Griff. Eckehard 55, 74. Effren, Cuncze v., Kornmeister in Brdb. 92. Elner, Bernhard v., Kumpan des HMs. 49, Rutcher (Reinhard) v., Kumpan des HMs. 9, 42, 49, 86, OM 49. Elnuk 53. Emmelrich (Erwin) > Stockheim. Erkenbrecht > Altenburg. Erwin > Kruftele. Falkenstein, Jo v., Kumpan des HMs. 7, 10, 18, 28, 30, 50, 72. Fricke, Ulrich, OSp. und Ktr. zu Elbing 49. Friedrich (Fricze) 42-46 > Kunetyn, Liebenzell, Reinstein, Sapothen, Spangenberg, Speyer, Wenden, Wildenberg, Zollern. Gans, Heinrich, OTr. 11. Gebhard > Mahnsfeld Georius 74. Gerhard, Waldmeister in Brdb. 26, 29, 83, 84. Gerlach, Pfleger in Domnau 93 > Sparwin. Ghanen > Bruhaven. Girdune 70, 71. Goldbach, Helwicus v., Marschall in Preußen 74. Gottfrid > Heimburg, Linden, Vycheln. Griff (Grife), Ebirhard 50, 72. Grude 39. Grunwald, Johann, Pfleger zu Kobbelbude 6. Guncze 35, 36. Guntersberg, Kellermeister 33, Pfleger zu Domnau 31, 70, 82; Gunther v. Fischmeister in Brdb. 3, 16, 35, 36, 48, 68, Hausktr. in Brdb. 24, 92. Gunther (Gunder) 42 > Guntersberg, Hohenstein, Schwarzburg. Hachenberg (Hachinberger), Ulrich Tr. 11, 56. Hachenstein (Haczegenstein), Konrad v. 4, Ktr. zu Brdb. 1, 5, 25, 29, 41, 62, 66, 84, 89, 95. Haczegenstein > Hachenstein. Hako, Marschall 7, 18, 50. Hanke (Hanike, Hannus) > Johann Hartman 65, 70. Hartwig 74, 78. Heineberg > Heimburg. 245 Heimburg (Heineberg) , Gottfried, Ktr. zu Königsberg 23. Heinrich (Heinken) 29, 41, 75, H. [v. Waldicke], Kanoniker im Samland, Kaplan des HMs. 7, 10, 18, 30 H. [Nedaun], Notar des HMs. 28 > Boventhen, Gans, Ebeleben, Kranichfeld, Lipeniken, Marsch, Plauen, Rechtern, Sentzkow, Taba, Weder, Wilnowe. Helfenstein, Wilhelm v., Gk. 43, 65. Henneke (Henning) > Johann. Herman 14 > Hubenig, Lautkithin, Kudorff, Oppen, Melow, Schönenberg. Heroldus, Ktr. zu Leunenburg 10. Hertungen, Boslow v., Hktr. zu Brdb. 67. Hertwigo 55 Hinczeke 78, 95. Hindreo, 24. Hohenstein, Albrecht v., 26, Waldmeister in Brdb. 67, 77, 87, 88, 94, Gunther v., Ktr. zu Brdb. 9, 21, 26, 47, 53, 67, 77, 82, 83, 87, 88, 94, Siegfried v., Kumpan des HMs. 23. Hubenig, Herman 38, Jakob 38. Irutze >Armynne Iungato 95. Jakob 3, 28, 29 > Hubenig, Worgikkens. Jekil 48. Jesco de Schoneberg, D. O. B. in Brdb. 60 Johann ( Jo, Henneke, Henning) 5, 7, 8, 9, 59, 65, 75, 82, 83, 85, 89, J. Kaplan des HMs. 28, 69, 72, J. Notar des HMs. 7, 18, 50 > Blewotin, Boemus, Braunschweig, Falkenstein, Grunwald, Langerak, Leywin, Mansten, Mastin, Nadrotyn, Naglaudin, Pillonen, Poleida, Rabe, Reichenbach, Ridern, Roder, Saxo, Sayn, Schindekop, Schönfeld, Schwarzburg, Stasfurt, Wernikonis. Jomis 87. Jone ( Jonike) 33, 68. Jonike > Popelithin Jungingen, Konrad v. Tr. 65, HM 13, Ulrich v. Kumpan des HMs. 43, 65. Kadavis 69. Calmente, Conrad v., Kumpan des HMs. 41 Caltos 85. Cantos 85. Catz (Kacze, Keczer), Dietrich v. , Hausktr. in Brdb. 32, 47, 59, 70, 82. Kaysiris 85. Kessilberg (Kesselhut), Conradus, Tr. 23. 246 Christian (Kirstan) 37, 49, C. Kanoniker der Pomesanischen Kirche 60 und Kaplan des HMs. 50 > Delbenen, Kilianyn. Kilianyn, Kirstan 73. Kirsutis 85. Clauke 44. Claus > Nikolaus. Clausio 85. Clensitis 85. Kniprode, Winfried v. 43, 69, Gk. 28, HM 1, 4, 5, 9, 25, 31, 37, 41 42, 46, 47, 49, 62, 66, 67, 73, 77, 82, 86, 87, 88, 89, 94. Cnysio 85. Konemund (Cunemunt) 8, Waldmeister in Brdb. 20, 76, Hktr. in Brdb. 52. > Alhusen. König (Kunig), Ludolf, Gk., 7, 18, 50, 60, HM 10, 30. Konothin, Wernike v. 44. Konrad > Hachenstein. Konrad (Cunze, Cuneke) 7, 8, 42, 45, 74, K., Kuno, Ktr. zu Elbing 74 > Aweiden, Gotinstete, Calmente, Effren, Hachenstein, Jungingen, Kessilberg, Libenstein, Lichtenstein, Pincerna, Sack, Stange, Thierberg, Wallenrod, Zöllner v. Rotenstein. Kornre > Kröner. Kranichfeld, Heinrich v., 60, Kumpan des HMs. 7, 10, 18, 30, 50. Kröner, Sander v. , Trappier und Ktr. zu Christburg 7, 18. Kruftele, Erwin 1, 4, 5, 25, 66, 89. Kudorff, Hermann, OSP. und Ktr. zu Elbing 23, 69. Kunarwo 10. Cunczingen, Thomas v., Hktr. zu Brdb. 60. Kune (Kunze, Kuneke) > Konrad. Kunetyn, junge Friedrich v. 53. Czolr > Sapothen, Zollern. Langerak, Jo v., Tr. 28, 37, 69. Larheim, Marquard v., Kumpan des HMs. 1, 4, 5, 25, 62, 66, 89. Laukithin, Hermann v. 14. Leiczman, Sander 63. Leo 15. Leywin, Hannus 22. Liborius 74. Lichtenhain, G. v., Ktr. zu Brdb. 39. Lichtenstein, Cuncze v., Kumpan des HMs. 11, 56. Joachim Stephan Liebenstein, Kune 29, Kumpan des Ktrs. 9, 26, 49, 84, 95, Gk 11, 44. Liebenzell, Friedrich v. 15. Linden, Gottfried, Ktr. zu Balga 49. Lipeniken, Heinrich v. 16. Lubard 61. Ludolf > König. Ludwig > Wolkenburg. Lupoldus 8. Luther (Luder) > Braunschweig. Mabuno 85. Mahnsfeld, Gebhard v., Kumpan des Ktrs. zu Brdb. 39, ehemaliger Ktr. 15. Maldemien, Nicclos 64. Mansten, Hannike 11. Marquard 61> Larheim, Spandino. Marsch, Heinrich, 3, Firmarienmeister in Brdb. 92, Pferdemarschall in Brdb. 68. Marsilius > Riesenburg, Kellermeister 54. Martin 59, M. Kaplan des HMs. 11, 56 > Banducken, Blewotin. Mastin, Haneke 53. Mathesio 27. Mattis 49 > Delbenen. Meißen (Misna), Albert v., Ktr. zu Königsberg 74. Melow, Hermann v. 59. Menden, Daniel v., Kumpan des HMs. 41. Meraus 85. Merawin 75. Meriko 82, 83. Michel 27. Milogede 66. Milucke, 34, M., Kämmerer zu Huntenau 31, 32. Minaute 28. Montucke 67. Mulen, Henczo v., 74. Muntil 94. Muntiloni, Nassaude 23. Mylayco 85. Nadrawe 7, 8, 42, 84, 86. Nadrius 85. Nadrotyn, Hannus 24. Nadrowins, Peter 26. Naglaude 1. Naglaudin, Dietrich und Hannus 2. Nakeo 85. Nalinke 19. Namir 18, 23. Napermaude 66. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau Nassaude > Muntiloni. Nawaysas 85. Nawessio 85. Nerio 23. Nermox 76, 93. Neydotz 60. Nikolaus (Nicclos), 68, 74, 75, N., Kaplan des HMs. 1, 4, 5, 9, 25, (41), 49, 62, 66, 89 > Blewotine, Maldemien, Popelithin. Nobutz 82, 83. Notberg (Nosberg) Dietrich, Waldmeister in Brdb. 3, 6, 14, 24, 38, 51, 92, Pfleger zu Kaym 79. Nothaft, Jo, Ktr. zu Birglau 30. Oppen, Hermann, Ktr. zu Elbing 23. Orseln, Werner v., HM 23. Ortoldus, Vogt im Samland 17. Otto > Braunschweig. Paladynische, die 91. Pansdin 17. Papenheim, Rabe v. Kumpan des HMs. 37, 42, 73, 86. Passiaute, 67, 85. Paulus 72, P., Notar des HMs. 28 > Rulman. Pecze 37. Pelland, Sweder v. Tr. 1, 4, 5, 25, 41, 49, 62, 66, 73, 86, 89. Perapilen, Abedang v. 54, Werner v. 53. Peter (Petir) 44, 67, 75, 81, P., Kaplan des HMs. 43, 65 > Nadrowins. Pillone, Hanken 91. Pincerna (Schenk), Konrad (Schenk) 74. Pinnau (Pinna), Dietrich v. 55, 74. Plauen, Heinrich v., D. O. B. in Brdb. 60. Poleida, Johann v. 15. Popelithin, Claus und Jonike 68. Poppe > Regenstein. Posio, Fischmeister in Brdb. 93. Possantie 23. Prayder 4. Querfurt, Meinhard v. Querfurt LM 17, 55, Menico v., Ktr. zu Brdb. 74. Rabe > Papenheim. Rabe, Hannus 3, 6, 14, 51, 92, Hausktr. in Brdb. 26, 31, 83, Pfleger zu Barthen 77. Rechtern, Heinrich, Hausktr. in Königsberg 50. Regenstein, Poppe v. 26. Reichenbach, Jo, Hktr.in Brdb. 93. Richwin > Specht 247 Ridern, Johann v. Kumpan des HMs. 56. Riesenburg, Marsilius v., Kellermeister 54, 92. Rodde (Radde), Dietrich v., Hausktr. in Brdb. 2, 3, 6, 14, 16, 33, 34, 35, 36, 38, 40, 45, 48, 51, 54, 61, 63, 64, 68, 71, 75, 79, 81, 91. Roder, Hannus, Kumpan des Ktrs. 3, 6, 24,38, 51, 92. Rudolf, Kumpan des Landkomturs des Kulmerlandes 74. Rulman, Pawel v. Sinczich, Kumpan des HMs. 43. Rundorf, Werner v., OTr. 42. Rusildine, die 81. Rutcher (Rutgerus) R., Hausktr. zu Brdb. 15 > Blewotine, Elner, Thalheim. Reinstein (Rynstein), Friedrich, Ktr. zu Althaus 30. Sabarthin 3. Sachsen, Herzog Albrecht v., Ktr. zu Brdb. 31, 32, 59, 70, 78. 80. Sack, Konrad 55, 74, LM 39. Sandar 63. Sandau 65. Sander > Leiczman. Sangeto 85. Sanketz 67. Sapothen, Friedrich v. 11, 12, 92. Saulus, Notar des HMs. 10, 30, 72. Saxo (Sachs), Jo 55. Sayn, Johann Graf v. 33, 59, Kumpan des Ktrs.zu Brdb. 40, 64, 81. Schindekop, Johann, OM. 5, 41, 66. Schippe, Ludwig v., Ktr. zu Brandenburg 55. Schönenberg, Hermann v., Landkomtur des Kulmerlandes 74, Dietrich v., Kumpan des Ktrs. zu Brdb. 76. Schönfeld, Johann, Ktr. zu Brdb. 43. Schwarzburg (Swartzburg) Gunther v. 55, 74, Kumpan des Ktrs. zu Brdb. 31, 67, 77, 83, 87, 88, 94, Jo v. 15. Scudde 20. Sentzkow, Heinrich v., Ktr. zu Brdb. 15. Seyn > Sayn. Siegfried (Siffrid) > Bassenheim, Dahenfeld, Hohenstein. Sitten, Siegfried v., Spittler und Ktr. zu Elbing 7, 18. Slawotis 37. Slowot 30. Spandino, Marquard v., 61. 248 Spangenberg, Friedrich v. 50. Sparwin, (Gerlach) v. 56, 79. Specht, Richwin, Hausktr. zu Marienburg 28, Kumpan des HMs. 72. Speyer (Spira), Dietrich v., Ktr. zu Balga 7, 18, 50, Ktr. zu Tapiau 55, Friedrich v., Tr. 72. Stange, Konrad 74. Stanike (Stantike) 42, 50. Stasfurt, Jo v. 55. Stengaude 30. Stockheim, Emmelrich (Erwin) v., Hktr. 29, 95, Kumpan des HMs. 28, Ktr. zu Brdb. 19, 20, 42, 52, 53, 58, 73, 86. Strencio 85. Struttis 69. Supano 69. Sweder > Pelland. Swellite 89. Taba, Heinrich v., Kumpan des Ktrs. 52, Hktr. 76. Tautarymme 3. Teclow,Willem v., Hausktr. in Brdb. 77, 87, 88. Tettingen, Pfleger zu Barten 47, Werner v., Kumpan des HMs. 11, OM. 43. Thalheim, Rutcherus v., Ktr.zu Brdb. 23. Theodericus > Dietrich. Theselim 69. Thierberg, Konrad v.Thierberg, LM 74. Thomas > Cunczingen, Wormyn, Wyrsedarne. Thome 72. Thorucke 33. Thusmer > Dusemer. Tico 95. Tideke > Dietrich. Tinberg, Her, Hktr. in Brdb. 94. Trutin 52. Tule 87. Tulegede 23, 77, 85. Tulekoite 60. Tulne 66, 75. Tulnego 19. Tulnis 85. Tungabuts 85. Tungato 77. Tunge (Tungin) 6, 12, 92. Tungetis 85. Tungute 78. Tustim 30. Tuyne 40. Joachim Stephan Ulrich > Fricke, Hachenberg, Jungingen. Valczow (Valtz), Wiprecht v., Waldmeister in Brdb. 2, 16, 32-36, 40, 48, 54, 59, 61, 63, 64, 75, 79. Vutenau Nicolaus 74. Vycheln, Gottfried v., Hktr. in Brdb. 84. Wallenrod, Konrad v., OM. 11, Gk., 56, HM 43, 65. Wargalite 85. Wargitte 25. Waynike 6. Waysel 24. Weder, Heinrich, Ktr. zu Nessau 39. Weinike 24. Wenden, Friedrich v., Ktr. v. Brdb. 2, 3, 6, 14, 16, 22, 27, 33-36, 38, 40, 44, 45, 48, 51, 54, 56, 61, 63-65, 68, 71, 75, 79, 81, 91, 92. Werner (Werniko) 42, 45, 74, W. Waldmeister zu Brdb. 8, 93 > Brandis, Konothin, Perapilen, Rundorf, Tettingen, Wertheim, Wirdir. Werner > Orseln. Wernikonis, Jo, Vogt des Samlandes 7, 18, 50. Wertheim, Werner v. 20. Wigandus 74. Wigbold, Kaplan des HMs. 37, 41, 86, 42, 73. Wildenberg, Friedrich v. LM 15, Gk. 23. Wilhelm (Wilke) 44 > Helfenstein, Teclow. Wille, Kumpan des Ktrs. zu Brdb. 93. Wilnowe, Heinrich , Ktr. zu Marienburg 74. Winfried > Kniprode. Wiprecht, W., Kumpan des Ktrs. 47, 70, 78, 82 > Valczow. Wirdir, Werner v., D. O. B. in Brdb. 60. Wissegaudis 85. Wissegede > Awedin. Wolfram > Beldersheim. Wolkenburg, Ludwig v., OTr. 69. Worgikkens, Jakob 26. Wormyn, Thomas 35, 36. Worneitis 69. Wyrsedarne, Thomas v. 72. Zcikten > Sitten. Zollern, Friedrich v., Kumpan des Ktrs. 2, 14, 16, 34, 35, 36, 45, 48, 54, 61, 63, 68, 71, 75, 79, 91. Zöllner v. Rotenstein, Konrad, OTr. und Ktr. zu Christburg 49, HM 11, 56. 91. Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 249 Przywileje lokacyjne komornictwa Huntenau Streszczenie W artykule tym opublikowano przywileje lokacyjne komornictwa Huntenau z „odkrytej” w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku księgi zawierającej regesty przywilejów lokacyjnych komturstwa brandenburskiego. Rękopis rejestruje 94 (95) przywileje z lat 1284–1393 dla komornictwa Huntenau, z których 21 wydrukowano już wcześniej. W przeciwieństwie do zachowanych w foliantach zakonnych 91 przywilejów lokacyjnych komturstwa elbląskiego, w rejestrze komturstwa brandenburskiego dokumenty łacińskie nie zostały przetłumaczone na niemiecki. Tak więc wszystkie dokumenty wystawione do 1348 r. – łącznie 20 – sporządzone są po łacinie, niezależnie od tego, czy zostały wystawione przez administrację centralną, czy lokalną; od 1350 r. dokumenty zapisane są wyłącznie po niemiecku. Obszar komornictwa Huntenau obejmował głównie ziemie dawnego osadnictwa pruskiego, o czym świadczą występujące tam licznie obwarowania grodzisk i pola. W 1340 r. wzmiankowano komornictwo Slunie (Kalgen). Obydwie miejscowości od dawna odgrywały rolę głównych ośrodków na tych terenach. Już w umowie dzierzgońskiej z 1249 r, wymieniono obok Wuntenowe miejscowość Slinia, gdzie Warmowie mieli wznieść kościół. Komornictwo Huntenau wyłania się z dokumentów dopiero w 1380 r., jednakże siedzibę komturstwa ulokowano tam zapewne dużo wcześniej, gdyż już w 1382 r. wspomniano o dawnym sądzie w Huntenau. W 1414 r. w komornictwie Huntenau było 400 radeł ziemi (Bauernhaken), z których 11 leżało odłogiem. Rejestr czynszów komturstwa brandenburskiego z 1426 r. notuje w komornictwie Huntenau 33 osady, do których przypisanych było w sumie 428 i pół radła ziemi oraz 77 służb. W artykule przywileje wydrukowano w kolejności, w jakiej występują one w księdze przywilejów komturstwa brandenburskiego. Opierano się przy tym na poniższych zasadach wydawniczych: W pierwszym wierszu regestu znajdują się informacje o dacie i miejscu wystawienia dokumentu, dalej podano oznaczenie karty, na której zamieszczony jest on w księdze komturstwa, a także jego numer porządkowy. Potem następuje właściwy regest, odtworzenie treści prawnej przywileju. Z wyjątkiem nazwisk władców zakonnych, których sposób zapisu jest przyjęty w literaturze, pozostałe przytoczono, wyróżniając je kursywą, w oryginalnym zapisie z księgi komturstwa. Również wyszczególnione kursywą oryginalne nazwy miejscowe zostały, na ile to możliwe, zidentyfikowane i ich właściwe nazwy podane w nawiasach. Po treści prawnej następują formalne części dokumentu w kolejności, w jakiej zamieszczono je w przywileju. Po nazwiskach świadków, podanych w zapisie oryginalnym, następuje dosłowny tytuł, pod którym przywilej zarejestrowano w księdze komturstwa. Na koniec występuje ewentualnie informacja o tym, gdzie przywilej był już drukowany lub przytoczony w formie regestu. III. Polemiki i dyskusje Mateusz Bogucki WYSTĘPOWANIE DIRHEMÓW NA ZIEMIACH PRUSKICH1 Jako osoba częściowo związana z archeologią bałtyjską, a częściowo z numizmatyką, z dużą ciekawością sięgnąłem po IV tom „Pruthenii”, gdzie wśród wielu fascynujących tekstów, znajduje się również artykuł Roberta Klimka, poświęcony występowaniu dirhemów na ziemiach pruskich. Cieszy, że to niezmiernie frapujące zjawisko interesuje coraz szerszą grupę badaczy. Niestety, początkowy entuzjazm został szybko rozwiany. Zanim przejdę do dyskusji nad wnioskami Autora, czuję się w obowiązku krytycznie zrecenzować bazę źródłową, na jakiej opierał się R. Klimek. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na istotne braki w literaturze, na jakiej opierał swoje rozważania Autor recenzowanej pracy. Dobór publikacji, z których korzystał, wydaje się bowiem w dużej mierze przypadkowy. Z jednej strony R. Klimek nie uwzględnił pozycji zupełnie podstawowych dla omawianego zagadnienia, z drugiej korzystał z opracowań drugorzędnych czy wręcz popularno-naukowych. Najwięcej szkody spowodowało opieranie się na wykazie znalezisk dirhemów, autorstwa Mariana (nie Macieja) Gumowskiego z 1959 r.2 Wykaz ten, podobnie jak i wiele innych prac tego Autora, jest niestety pełen pomyłek i błędów. Świadomość takich mankamentów prac M. Gumowskiego w środowisku numizmatyków jest powszechna, niestety przedstawiciele innych dziedzin historycznych traktują dzieła tego bardzo płodnego, lecz niedbającego o szczegóły Autora, jako obowiązujące. Z drugiej strony zaniedbaniem R. Klimka było pominięcie podstawowego źródła do badań znalezisk monet wczesnośredniowiecznych z ziem polskich, jakim jest seria inwentarzy Polskie Skarby Wczesnośredniowieczne (dalej PSW). W tomie II, poświęconym Pomorzu3, oraz w tomie IV, poświęconym między innymi terenom Warmii i Mazur4, zebrano cały, ówcześnie znany materiał źródłowy z obszarów ziem pruskich, znajdujących się w granicach współ1 Uwagi o artykule Roberta Klimka, Występowanie dirhamów oraz próba rekonstrukcji dróg ich rozprzestrzeniania się na obszarze plemion pruskich w VIII–X wieku, Pruthenia, 2008 (2009), t. IV, s. 215–239. 2 M. Gumowski, Moneta arabska w Polsce w IX i X wieku, Zapiski Historyczne, 1959, t. XXIV, z. 1, s. 7–61. 3 T. i R. Kiersnowscy, Wczesnośredniowieczne skarby srebrne z Pomorza, Polskie Skarby Wczesnośredniowieczne. Inwentarze II, Polskie Badania Archeologiczne 4, Warszawa–Wrocław 1959. 4 R. Kiersnowski, Wczesnośredniowieczne skarby srebrne z Warmii i Mazur, [w:] Wczesnośredniowieczne skarby srebrne z Małopolski, Śląska, Warmii i Mazur, Polskie Skarby Wczesnośredniowieczne. Inwentarze IV, Polskie Badania Archeologiczne 12, Wrocław–Warszawa–Kraków 1966, s. 67–78. Pruthenia, 2010, t. V, s. 253–258 254 Mateusz Bogucki czesnej Polski. Seria PSW, pomimo znajdujących się tam drobnych błędów, do dzisiaj jest wzorcową publikacją tego rodzaju źródeł, która została skopiowana (i oczywiście zmodyfikowana) przez badaczy czeskich i szwedzkich5. R. Klimek pominął również szereg drobniejszych prac, w których zawarte są istotne dane dotyczące znalezisk dirhemów na ziemiach pruskich6. Nieznajomość podstawowej literatury przedmiotu spowodowała, że załączony do tekstu katalog znalezisk jest niestety pełen błędów. Ich liczba jest tak duża, że w zasadzie należy wyrazić nadzieję, że nikt nie będzie z niego korzystał, gdyż z pewnością doprowadziłoby to do powstania i powielania kolejnych pomyłek. W tym miejscu nie zamierzam wskazywać wszystkich popełnionych błędów, gdyż musiało by się to sprowadzić do opublikowania w niniejszej recenzji niemal pełnego katalogu znalezisk dirhemów z ziem pruskich. Ponieważ inwentarz taki zostanie wkrótce wydany w wersji niemieckojęzycznej w serii Polskie Badania Archeologiczne (por. przyp. 5), pozwalam sobie w tym miejscu zwrócić uwagę tylko na najbardziej rażące niedociągnięcia oraz zrezygnować z podawania pełnej literatury dotyczącej poszczególnych znalezisk, ograniczając się tylko do tej, która nie została uwzględniona w pierwszym wydaniu PSW. 5 Prawie 50 lat, jakie upłynęły od czasu ukazania się serii PSW, spowodowały że powstała konieczność uaktualnienia tego wykazu. Projekt taki został zrealizowany pod kierunkiem Prof. Stanisława Suchodolskiego i obecnie oczekuje na publikację (S. Suchodolski, Program reedycji inwentarza znalezisk monet wczesnośredniowiecznych z ziem polskich (VI-połowy XII wieku), [w:] Stan i potrzeby badań nad wczesnym średniowieczem w Polsce – 15 lat później, red.: W. Chudziak, S. Moździoch, Toruń 2006, s. 41–50). Niedawno ukazał sie osobny tom poświęcony znaleziskom ze Śląska (B. Butent-Stefaniak, D. Malarczyk, Obieg pieniężny na Śląsku we wczesnym średniowieczu (od X do połowy XII wieku), Wrocław 2009). Pełna reedycja PSW, w niemieckiej wersji językowej, ukaże się niebawem w serii Polskie Badania Archeologiczne. 6 Z literatury powojennej: R. Kiersnowski, Zagadnienie obiegu pieniądza wczesnośredniowiecznego na obszarze Polski północno-wschodniej, Acta Baltico-Slavica, 1964, t. I, s. 87–97; T.S. Noonan, Ninth-century dirhem hoards from European Russia: a preliminary analysis, [w:] Viking-Age coinage in the northern lands. The sixth Oxford Symposium on coinage and monetary history, t. I, Oxford 1981, s. 47–117; idem, Ninthcentury dirham hoards from northwestern Russia and the southeastern Baltic, Journal of Baltic Studies, 1982, t. XIII, No. 3, s. 220–244; M. Czapkiewicz, M.F. Jagodziński, A. Kmietowicz, Arabische Münze aus einer frühmittelalterlichen Handwerker- und Handelssiedlung in Janów Pomorski, Gem. Elbląg, Folia Orientalia, 1988, XXV, s. 157–180; W. Łosiński, Chronologia napływu najstarszej monety arabskiej na terytorium Europy, Slavia Antiqua, 1988, t. XXXI, s. 93–181; A. Bartczak, Finds of Dirhams in Central Europe Prior to the Beginning of the 10th Century A.D., [w:] Origins of Central Europe, red. P. Urbańczyk ,Warszawa 1997, s. 227–239; idem, Muntowo, gm. i pow. Mrągowo, Wiadomości Numizmatyczne, 2000, t. XLIV, z. 1, s. 70; W. Wróblewski, T. Nowakiewicz, M. Bogucki, Terra desolata. Wczesnośredniowieczna Galindia w świetle badań mikroregionu Jeziora Salęt, Studia Galindzkie, t. I, 2003, s. 157–180; M. Bogucki, D. Malarczyk, Szestno-Czarny Las, st. III, gm. i pow. Mrągowo, Wiadomości Numizmatyczne, 2004, t. XLVII, z. 2 (176), s. 65–67; M. Bogucki, Wczesnośredniowieczny skarb ozdób srebrnych ze wsi Brodzikowo, pow. Mrągowo, Studia Galindzkie, t. I, 2003, s. 182–184; idem, Frühmittelalterliche Silberschätze und Münzen aus dem ehemaligen Ostpreußen im Licht von Archivalien, [w:] Auf der Suche nach der verlorenen Archäologie, red. W. Nowakowski, M. Lemke, Warszawa 2003, s. 15–22; idem, Coin finds in Viking Age emporium at Janów Pomorski (Truso) and the „Prussian phenomenon”, [w:] Money circulation in Antiquity, the Middle Ages and Modern Times. Time, range, intensity. International Symposium on the 50th Anniversary of “Wiadomości Numizmatyczne”. Warsaw 13–14 October 2006, red. S. Suchodolski, M. Bogucki, Warszawa s. 79–107. Występowanie dirhemów na ziemiach pruskich 255 Bartoszyce – odnaleziono trzy dirhemy, zaś informacja o monetach europejskich jest niepewna; Braniewo – nie zgadza się liczba monet z poszczególnych mennic (np. al-Kufa – wystąpiły dwa a nie dwanaście; Isbahan – rozpoznano trzy dirhemy a nie pięć, itd.); Długobór – określone są trzy dirhemy a nie jeden, w publikacjach źródłowych nie określono za to żadnej z mennic; Łążyn – Autor nie uwzględnił informacji o monetach znajdujących się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie7; Ramsowo – podano błędne terminus post quem – najmłodsza moneta pochodzi z 828/9, a nie z 831 r.; Rudnia – dirhem z tej miejscowości jest określony (Haran ar-Rasid, mennica al-Muhammadija, 180 AH.)8; Sępopol – dirhem z tej miejscowości jest określony (alMahdi lub al-Hadi, mennica nieokreślona, 169 AH.); Zalewo – w rzeczywistości monet było co najmniej sto czterdzieści9. W zestawieniu brakuje również monet już opublikowanych. Wśród znalezisk z obecnych ziem polskich uwaga ta dotyczy jedynie dwóch połówek dirhemów odkrytych niedaleko Mrągowa, na grodzisku w Szestnie-Czarnym Lesie10 oraz na osadzie w Muntowie11. Jednak w odniesieniu do znalezisk z dzisiejszego obwodu kaliningradzkiego braki są zdecydowanie poważniejsze. Autor uwzględnił bowiem zaledwie połowę znalezisk: Kaliningrad, Klincovka, Lobertshöff, Wiskiauten/Mohovoe (oprócz wzmiankowanych pięciu dirhemów z kurhanu nr 184, znane są jeszcze dwa dirhemy z kurhanu nr 11; jeden z kurhanu nr 48 oraz pięć z kurhanu nr 72)12, Warnikam/Pierwomajskoje13 oraz Gerdauen/Żeleznodorożnyj. Pojedyncze dirhemy odkryto także w Grebieten14, Dollkeim/Kovrovo15, Gross-Hubnicken/Sinjawino16, Wargenau17, 7 M. Widawski, Monety z X i XI w. z dawnych znalezisk pomorskich w Muzeum Narodowym w Warszawie, Wiadomości Numizmatyczne, 2005, t. XLIX, z. 1 (179), s. 63–78. 8 nota, Altpreussische Monatsschrift, 1872, t. IX, s. 364. 9 G. Bujack, Sitzungsberichte der Altertumsgesellschaft Prussia vom 20. September 1878, Altpreussische Monatsschrift, 1879, Bd. 16, H. 3/4, s. 324. 10 M. Bogucki, Malarczyk, Szestno-Czarny Las, s. 65–67. 11 A. Bartczak, Muntowo, gm. i pow. Mrągowo, s. 70. 12 nota, Sitzungsberichte der Altertumsgesellschaft Prussia zu Königsberg, 1883, Bd. VIII, s. 45; E. Hollack, Erläuterungen zur vorgeschichtlichen Übersichtskarte von Ostpreussen, Glogau–Berlin 1908, s. 184–185; B. v. zur Mühlen, Die Kultur der Wikinger in Ostpreussen, Bonner Hefte zur Vorgeschichte, IX, 1975, s. 124, 133, 134, 139. 13 W rzeczywistości dawne Warnikam obecnie nie istnieje, a Pierwomajskoje to dawne Kuggen. 14 E. Hollack, Erläuterungen, s. 44-b, 193; R. Kiersnowski, Zagadnienie obiegu pieniądza wczesnośredniowiecznego, s. 90; B. v. zur Mühlen, Die Kultur der Wikinger in Ostpreussen, s. 264. 15 B. v. zur Mühlen, Die Kultur der Wikinger in Ostpreussen, s. 264. 16 E. Hollack, Erläuterungen, s. 48; R. Kiersnowski, Zagadnienie obiegu pieniądza wczesnośredniowiecznego, s. 90. 17 E. Hollack, Erläuterungen, s. 173; R. Kiersnowski, Zagadnienie obiegu pieniądza wczesnośredniowiecznego, s. 90. 256 Mateusz Bogucki Cranz/Zelenogradsk18. Odnotowany jest też jeszcze jeden skarb z miejscowości nieznanej19. Pewien sprzeciw budzi też wprowadzanie przez Autora nowych nazw miejscowych dla znalezisk o ustalonej już nazwie. Nawet jeśli R. Klimek ma rację (co z resztą uważam za bardzo prawdopodobne), że pochówek z 16 dirhemami znaleziono w bezpośredniej bliskości miejscowości Bogusze, to jednak pewności takiej mieć nie można. Biorąc pod uwagę, że znalezisko to funkcjonuje powszechnie w literaturze jako Grajewo-Prostki wydaje się, że wprowadzenie nowej nazwy spowodować może tylko zamieszanie. Bardziej uzasadniona byłaby zmiana nazwy w odniesieniu do dirhema znalezionego na grodzisku, znajdującym się między jeziorami Szymbarskim a Silma pod Iławą. Znalezisko to, w literaturze przedwojennej funkcjonuje jako Klein Steinersdorf, w powojennej zaś jako Silma. Mimo, że mogłoby się wydawać, że przedwojenne Klein Steinersdorf to dzisiejsza Kamionka, to jednak Komisja Ustalania Nazw Miejscowości nadała tej wsi nazwę Silma20. Dodatkowo sprawę komplikuję fakt, że obecnie nazwa ta funkcjonuje wyłącznie w odniesieniu do części położonej nieco dalej na zachód wsi Nejdyki21. Przy takim zamieszaniu wydaje się, że lepiej i bezpieczniej pozostać przy ustalonej w literaturze nazwie. W kontekście wyżej wymienionych błędów, do roli ciekawostki można sprowadzić mocno już archaiczne spolszczenie nazw miast i mennic arabskich. Mimo, że transkrypcja nazw arabskich nie jest sprawą łatwą i nawet orientaliści mają różne zdanie w niektórych kwestiach22 (i nie chodzi tu o purystyczne stosowanie lub nie znaków diakrytycznych), to jednak nazwy takie jak Bałga (gdy mowa o stolicy starożytnej Baktrii a nie o siedzibie krzyżackiej komturii), Szasz czy Szasza, Wasyta, Zarenda, Abbazja i Basora (ponadto stosowane niekonsekwentnie), mimo że mają swoją historię w literaturze przedmiotu, są formą mocno archaiczną. Ponadto w całym tekście Omajjadom ukradziono jedno ‘j’. O ile przed półwieczem można było wybaczyć taką terminologię wykształconemu w XIX w. Marianowi Gumowskiemu, to już po ukazaniu się książki o dirhemach, autorstwa wybitnych polskich orientalistów – Marii Czapkiewicz, Władysława Kubiaka i Tadeusza Lewickiego23, gdzie między innymi uporządkowano kwestie związane z transkrypcją, używanie tego rodzaju nazw jest trudne do zaakceptowania. 18 B. v. zur Mühlen, Die Kultur der Wikinger in Ostpreussen, s. 259. R. Kiersnowski, Zagadnienie obiegu pieniądza wczesnośredniowiecznego, s. 90. 20 S. Rospond, Słownik nazw geograficznych Polski zachodniej i północnej, t. I. Wrocław 1951, s. 290. 21 Silma, identyfikator miejscowości: 1045890, http://www.stat.gov.pl/broker/access/performSearch. jspa? searchString=Silma&level=miejscSkl&wojewodztwo=&powiat=&gmina=&miejscowosc=&advanced=false 22 Chyba najlepszym przykładem jest termin określający srebrną monetę – część orientalistów używa tradycyjnej formy dirhem, część zaś, nawiązując do transkrypcji obowiązującej w świecie anglosaskim, używa formy dirham. 23 M. Czapkiewicz, W. Kubiak, T. Lewicki, Niektóre wiadomości o monetach kufickich z VIII–XI w. znajdowanych na ziemiach polskich, Kraków 1956. 19 Występowanie dirhemów na ziemiach pruskich 257 Lista różnego rodzaju błędów i pomyłek jest w recenzowanej pracy o wiele dłuższa i nie sposób wykazać w krótkiej recenzji wszystkich24. Zdecydowana większość z nich ma łatwo rozpoznawalną przyczynę, którą było czerpanie informacji głównie z opracowania M. Gumowskiego, a nie z PSW. Przykład ten pokazuje, jak wielkie szkody może wyrządzić nierzetelne zestawienie źródeł. Rozpoczął ten proces M. Gumowski, niestety kontynuuje R. Klimek i oby na tym się to zakończyło. Przejdźmy jednak do wniosków jakie przedstawił Autor w swojej pracy. Stwierdził on, że starsze monety, z VIII i IX w., dotarły na terytoria pruskie szlakiem morskim, przez Starą Ładogę i Skandynawię. Monety młodsze, z początku X w., dotarły na południowo-wschodnie pogranicze prusko-słowiańskie drogą rzeczno/lądową prowadzącą z Kijowa, wzdłuż Prypeci i Bugu. Z wnioskami takimi wypada się w pełni zgodzić, tym bardziej, że jest to koncepcja znana od dawna i stosunkowo dobrze udokumentowana w literaturze przedmiotu25. Należy tylko zwrócić uwagę, że początki „wschodniej drogi” mogą mieć starszą metrykę26, zaś grupa X-wiecznych znalezisk znajduje się na pograniczu prusko-słowiańskim i monety takie do właściwych Prus w zasadzie nie docierały27. R. Klimek dużo miejsca poświęcił rekonstrukcji dróg lądowych wewnątrz terytoriów pruskich, którymi mieli przemieszczać się ludzie, biorący udział w dalekosiężnej wymianie handlowej i mający dostęp do zasobów srebra. Nie czuję się w pełni kompetentny, żeby dyskutować z tą częścią pracy, jednak metoda polegająca na liniowym łączeniu brodów na rzekach, grodzisk, osad i znalezisk monet i skarbów budzi pewne obawy. Szczególnie jeśli łączy się obiekty o nieustalonej chronologii, lub co również ma miejsce w recenzowanej pracy, łączy się linią obiekty o zdecydowanie różnej chronologii. Przykładem niech będzie rekonstruowany przez Autora szlak łączący Truso – rejon Iławy – północne Mazowsze (s. 222). Został on wytyczony na podstawie osady w Janowie Pomorskim (Truso), funkcjonującej jako interregionalne emporium od końca 24 Z bardziej rażących należy wspomnieć o „rzymskim systemie miar” funkcjonującym w strefie nadbałtyckiej (s. 218), o tym, że dirhemy cabbasydzkie wyróżniają się precyzyjniejszą robotą i wyraźniejszym napisem od omajjadzkich (s. 217), o znalezieniu na Wolinie dirhema Buwajhidów z 1056 r., podczas gdy jest to końcowa data panowania tej dynastii (447 AH. = 1055/56 A.D.), a nie rok wybicia monety (s. 217). 25 R. Kiersnowski, Uwagi o znaleziskach monet wczesnośredniowiecznych z ziem pruskich, Wiadomości Numizmatyczne, 1960, t. IV, s. 1–14; idem, Zagadnienie obiegu pieniądza wczesnośredniowiecznego, s. 87–97; T.S. Noonan, Ninth-century dirham hoards from northwestern Russia, s. 220–244; W. Łosiński, Chronologia napływu najstarszej monety arabskiej, s. 93–181; idem, W sprawie „wschodniej drogi” dopływu monet arabskich do Wielkopolski w X wieku, [w:] Moneta Mediaevalis. Studia numizmatyczne i historyczne ofiarowane Profesorowi Stanisławowi Suchodolskiemu w 65. rocznicę urodzin, red. B. Paszkiewicz, Warszawa 2002, s. 183–192; A. Bartczak, Finds of Dirhams in Central Europe, s. 227–239. 26 S. Suchodolski, D. Malarczyk, Die Zustromwege der Dirhams nach Polen, [w:] Magister Monetae. Studies in honour of Jørgen Steen Jensen, red. M. Andersen, H.W. Horsnaes, J.Ch. Moesgaard, Copenhagen 2007, s. 93–100. 27 M. Bogucki, D. Malarczyk, E. Marczak, Skarb dirhamów z X wieku z grodziska w Truszkach Zalesiu, pow. Kolno, woj. podlaskie, Wiadomości Numizmatyczne, 2005, t. XLIX, z. 2 (180), s. 187–188; M. Bogucki, Coin finds in Viking Age emporium at Janów Pomorski, s. 79–107. 258 Mateusz Bogucki VIII do poł. X w., przez kilka osad i grodzisk (większość niedatowana, część w ogólnych ramach od IX do XIII w.). Punktem kluczowym na tym szlaku ma być grodzisko (wraz z odnalezionym tam skarbem – t.p.q. 1135 r.) w Łążynie, funkcjonujące w XII i XIII w. W innym przypadku Autor rekonstruuje szlak prowadzący z Bałgi, przez całą Warmię w stronę północnej Barcji (s. 225). Ważnym znaleziskiem na tym szlaku ma być pojedynczy dirhem z byłego Warnikam. Problem tylko w tym, że dirhem ten jest jedynym świadectwem tego, z grubsza licząc, 100-kilometrowego szlaku handlowego. To oczywiście najbardziej jaskrawe przykłady, pokazujące jednak, że rekonstruując szlaki handlowe nie należy łączyć wszystkich „wczesnośredniowiecznych” stanowisk, które układają się wzdłuż oczekiwanego kierunku. Jest to szczególnie istotne w odniesieniu do terenów byłych Prus Wschodnich, gdzie poza nielicznymi wyjątkami, stan rozpoznania archeologicznego utrzymuje się na poziomie z 1945 r. Podjęcie nowoczesnych badań archeologicznych na dowolnym stanowisku wczesnośredniowiecznym z terenów dawnych Prus Wschodnich oznacza zazwyczaj wywrócenie całej dotychczasowej wiedzy do góry nogami. Stąd zalecałbym daleko idącą ostrożność w wytyczaniu szlaków handlowych na podstawie tak niepewnych danych. W literaturze można znaleźć wiele szlaków komunikacyjnych i handlowych, rekonstruowanych poprzez liniowe łączenie na mapie punktów oznaczających wyjątkowe znaleziska (skarby, pojedyncze monety i innego rodzaju cymelia), punkty przeprawy, grody, osady, itd. Jednak takie rekonstrukcje zazwyczaj nie uwzględniają całego szeregu istotnych czynników, jak chociażby chronologia czy struktura znalezisk, czy możliwość istnienia wielu alternatywnych dróg łączących te same miejscowości. Niewątpliwie w kilku odosobnionych przypadkach można wskazać na konkretne drogi, którymi podążali starożytni i średniowieczni kupcy28, jednak w większości przypadków jest to niemożliwe. Bezpieczniej jest zdefiniować „szlak” jako dość szeroką strefę przepływu ludzi, towarów, a nawet idei między różnymi, często dość odległymi skupiskami ludzi29. Bez wątpienia wiele lądowych szlaków komunikacyjnych i handlowych funkcjonowało w oparciu o system rzeczny. Ale pomijając duże spławne rzeki, wydaje się, że pomniejsze rzeki i jeziora wykorzystywane były nie tyle do spławiania się w głąb kontynentu, co mogły służyć jako drogowskazy. Poruszano się zapewne wzdłuż dolin rzecznych. Niekiedy blisko nich, niekiedy daleko. Powyższe uwagi nie oznaczają wcale, że kwestionuję istnienie szlaków w przeszłości. Uważam, że mogły one funkcjonować nawet formie zbliżonej do tej nakreślonej przez R. Klimka. Sądzę jednak, że ich rekonstrukcja powinna być lepiej udokumentowana. 28 W. Filipowiak, Najstarszy trakt Pomorza, [w:] Munera Archaeologica Iosepho Kostrzewski quinquagesimum annum optimarum atrium studiis deditum peragenti ab amicis collegis discipulis oblata, red. K. Jażdzewski, W. Hensel, Poznań 1963, s. 383–395. 29 W. Wróblewski, T. Nowakiewicz, M. Bogucki, Terra desolata, s. 167–168. Nie wchodząc w szczegóły, trzeba zwrócić uwagę, że sam termin „szlak” nie jest jednoznaczny – A. Zalewska, Methodological reflections over the terms rzeka–szlak (river route) used in scientific discourse, Situne Dei 2009, s. 103–109. Robert Klimek O DIRHAMACH, PRUSACH I POSZANOWANIU PRAWA, CZYLI W ODPOWIEDZI DR. MATEUSZOWI BOGUCKIEMU Ucieszyła mnie recenzja M. Boguckiego, ponieważ jest świadectwem, że moja publikacja nie przeszła obojętnie. Z drugiej strony uważam, że nic nie robi autorowi skuteczniejszej reklamy, jak cenzura i ostra krytyka. Pierwszym celem mojego artykułu Występowanie dirhamów oraz próba rekonstrukcji dróg ich rozprzestrzeniania się na obszarze plemion pruskich w VIII–X w. było ustalenie przypuszczalnej sieci komunikacyjnej, jaką mogły przemieszczać się dirhamy na obszarze ziem pruskich. Jest powszechnie wiadome, że wczesnośredniowieczne skarby i znaleziska monet są bardzo pomocne w ustalaniu przebiegu dróg, gdyż wiążą się z działalnością kupiecką1. Materiał numizmatyczny pozwala także pomóc datować skarby, co jest w takich badaniach szczególną zaletą informacyjną. W pracy skupiałem się głównie na znaleziskach położonych w głębi lądu, dokąd zapewne w wiekach średnich prowadziły drogi. Dotychczas powyższa problematyka nie była w ogóle poruszana w literaturze. Drugim celem było zrealizowanie spisu stanowisk z obszaru dawnych ziem pruskich, na których odkryto orientalne monety, ponieważ dotychczas taki nie powstał2. Postanowiłem nie dokonywać inwentaryzacji wszystkich znanych dirhamów z danego stanowiska, tylko orientacyjnie podać ilość monet oraz czas wybicia najstarszej i najmłodszej. Oddając publikację do druku byłem przekonany, że nie sposób odnotować w niej wszystkich znalezisk i oczywiście liczyłem 1 T. Wąsowiczówna, W sprawie metody badań przebiegu wczesno-średniowiecznych dróg lądowych Polski, Przegląd Zachodni, 1953, nr 9/10, 1953, s. 317. 2 Spis stanowisk, na których odkryto dirhamy opracował M. Gumowski, Moneta arabska w Polsce w IX i X wieku, Zapiski Historyczne, 1958–59, t. XXIV, z. 1, s. 7–61 oraz R. Kiersnowski, Uwagi o znaleziskach monet wczesnośredniowiecznych z ziem pruskich, Wiadomości Numizmatyczne, 1960, R. 4, s. 1–14; idem, Wczesnośredniowieczne skarby srebrne z Warmii i Mazur, [w:] Wczesnośredniowieczne skarby srebrne z Małopolski, Śląska, Warmii i Mazur, Polskie Skarby Wczesnośredniowieczne. Inwentarze IV, Polskie Badania Archeologiczne 12, Wrocław–Warszawa–Kraków 1966, s. 67–78. W powyższych publikacjach ujęto jednak znaleziska dirhamów z ziem pruskich znajdujących się na obszarze Polski. W 2006 r. powstała praca na temat występowania monety arabskiej w obrębie południowo-wschodniego wybrzeża Morza Bałtyckiego, która zawierała także katalog, jednak brakowało w nim wielu stanowisk. Poza tym autor popełnił wiele błędów odnośnie identyfikacji miejscowości – S. Brather, Early Dirham Finds in the South-east Baltic. Chronological Problem in the Light of Finds from Janów Pomorski (Truso), [w:] Transformatio mundi. The Transition from the Late Migration Period to the Early Viking Age in the East Baltic, red. M. Bertašius, Kaunas 2006, s. 133–142. Pruthenia, 2010, t. V, s. 259–265 260 Robert Klimek się z uzupełnieniami. M. Bogucki słusznie zwrócił uwagę, że w katalogu brakuje kilku stanowisk, na których w przeszłości odkryto pojedyncze dirhamy. Wśród wskazanych znalezisk jest: Szestno – grodzisko Czarny Las, Muntowo, Dollkeim/Kovorovo, Gross Hubnicken/Sinjawino, Wargenau i Cranz/Zielenogradsk3. Recenzent zwrócił uwagę, że uwzględniłem 5, a powinienem 13 monet orientalnych z cmentarzyska Wiskiauten/ Mohovoe. Przyznaję, że powyższe zarzuty postawione przez M. Boguckiego są uzasadnione. Niestety gorzej prezentują się jego dalsze dywagacje. Jednym z poważniejszych zarzutów Recenzenta jest korzystanie z opracowań drugorzędnych czy wręcz popularnych4. Podana przez M. Boguckiego literatura, z której nie korzystałem, nie ma większego wpływu na ustalenie szlaków. Pominąłem kilka pojedynczych znalezisk dirhamów, które nic szczególnego nie wnoszą dla istoty badanej sprawy5. Uzupełniają katalog, ale nie pomagają w ustaleniu przebiegu szlaków komunikacyjnych. Kolejnym zarzutem było jakoby moje bezkrytyczne opieranie się na publikacji M. Gumowskiego, z czym nie mogę się do końca zgodzić, gdyż przy całym szacunku dla tego autora, w kilku przypadkach zwróciłem uwagę na nieprawidłową identyfikację przez niego stanowisk – np. błędnie zaliczył miejscowość Krasnołąkę do powiatu iławskiego oraz potraktował skarb z Mokajm, jako dwa osobne stanowiska (Bocianowo i Prakwice). M. Bogucki uznał, że jednym z najpoważniejszych moich błędów było nie skorzystanie z artykułu R. Kiersnowskiego opublikowanego w 1966 r.6 Po zapoznaniu się z powyższą pracą przyznaję, że nie wnosi ona nic nowego w sprawie stanowisk dirhamów na obszarze dawnych ziem pruskich7, ani też do problematyki szlaków komunikacyjnych. Poza tym interesujące mnie kwestie R. Kiersnowski poruszał w swoich poprzednich publikacjach, na których bazowałem podczas pisania artykułu. Kolejne sugestie dotyczyły datowania poszczególnych monet. W swojej publikacji nigdzie nie zaznaczyłem, że katalog ma formę inwentaryzacji wszystkich znalezionych monet orientalnych na obszarze dawnych ziem pruskich, co ewidentnie pozostawiam do zrealizowania numizmatykom. W literaturze przedmiotu problem ten w ogóle nie 3 Nie uwzględniłem Grebieten, ponieważ w źródłowej literaturze, na jaką powołuje się M. Bogucki nie ma żadnej informacji o odkryciu dirhamu. Por. E. Hollack, Erläuterungen zur vorgeschichtlichen Übersichtskarte von Ostpreussen, Glogau–Berlin 1908, s. 44-b. 4 Nie zgadzam się z powyższym zarzutem. Jedyną pozycją popularną, na którą się powoływałem jest K. Skrodzki, Wczesnośredniowieczne związki Zalewa z Irakiem. Skarb z Bagdadu, Kurier Iławski, nr 17, z dnia 16.04.2003 r. s. 10. K. Skrodzki w swoim artykule wspominał o odkryciu w Zalewie, w latach powojennych dirhamu, który obecnie znajduje się w prywatnej kolekcji. Powyższa informacja nie jest odnotowana w żadnej publikacji naukowej, stąd zaszła konieczność, aby ją wykorzystać w pracy. 5 Brak uwzględnienia 12 monet, przy znanych przeszło 1200 z obszaru ziem pruskich, nie powinno być w mojej ocenie traktowane, jako poważne niedociągnięcie. 6 R. Kiersnowski, Wczesnośredniowieczne skarby srebrne z Warmii i Mazur..., s. 67–78. 7 Zobowiązany jestem odnieść się do kilku błędów, jakie zostały popełnione w tej publikacji: s. 73 – Krasnołąka nie była położona w powiecie Iławka, gdyż takiego w 1966 r. w ogóle nie było (w tym czasie wieś należała do powiatu bartoszyckiego); s. 77 – Warnikajmy (pow. Pasłęk) błędnie zostały zidentyfikowane, gdyż sprawa dotyczy stanowiska w b. Warnikam na terenie Federacji Rosyjskiej. O dirhamach, Prusach i poszanowaniu prawa, czyli w odpowiedzi dr. Mateuszowi Boguckiemu 261 jest na dzień dzisiejszy rozwiązany. Moim zdaniem brakuje solidnej pracy inwentaryzacyjnej, która odnosiłaby się do wszystkich znanych znalezisk dirhamów z obszaru ziem pruskich, ujmując obecny stan zachowania monety arabskiej w muzeach i w zbiorach prywatnych. Należy wziąć pod uwagę także fakt rozproszenia dirhamów z większych skarbów, co jest powodem wielu późniejszych rozbieżności. Często możemy mieć do czynienia z błędnym datowaniem, co zdaje się być nierzadkim przypadkiem w XIX w. Dirhamy także ćwiartowano, co jest kolejnym problemem w prawidłowej identyfikacji. Nie rozumiem tylko dlaczego M. Bogucki za taki stan rzeczy poddał mnie surowej krytyce, a przemilczał na przykład wydany w 2006 r. katalog S. Brathera, który zawiera znacznie więcej tego typu niedociągnięć. Z drugiej strony zestawienie stanowisk S. Brathera, w środowisku badaczy zajmujących się napływem orientalnego srebra na wybrzeża Morza Bałtyckiego, uważane jest za wzorcową publikację8. Jednym z rażących błędów, jakie M. Bogucki poczynił w swej krytyce, jest zakwalifikowanie miejscowości Warnikam/Pierwomajskoje i Gerdauen/Zeleznodoroznyj do obszaru sambijskiego. Dawne Warnikam9 znajdowało się na ziemi przynależnej w czasach wczesnego średniowiecza do Warmii. Położone było bezpośrednio na wschód od ważnego warmińskiego grodu, na którego miejscu krzyżacy wybudowali w 1239 r. zamek Bałga. Poświadczają to zapiski źródłowe z Kroniki Piotra z Dusburga: Qui cum venirent ad litus terrae Warmiensis, exierunt et circa illum locum, ubi nunc situm est castrum Balga, viderunt castrum quoddam Pruthenorum, quod tamen propter paucitatem suorum impugnare non audebant10. Od Sambii okolice b. Warnikam oddzielała dodatkowo Natangia. Z kolei miejscowość Gerdauen (pol. Gierdawy) położona jest w Barcji, czego świadectwem jest także opis z Kroniki Piotra Dusburga: Hoc tempore quidam dictus Girdaw, cuius progenies adhuc dicitur Rendalia, zelator fidei et fidelium habuit in terra Barthensi castrum dictum a nomine suo Girdaw11. Podobnie jak w przypadku Warmów, Bartowie nie sąsiadowali bezpośrednio z Sambami, lecz ich terytoria rozdzielała Natangia oraz niezależna ziemia Wohnsdorf. W tej sytuacji wydaje się, że w ocenie M. Boguckiego do Sambii należał nie tylko obszar Półwyspu Sambijskiego, lecz także ziemie pruskie, obecnie administracyjnie zarządzane przez gubernatora obwodu kaliningradzkiego. Kolejny zarzut Recenzenta dotyczy poprawienia przeze mnie obowiązujących w literaturze przedmiotu błędnych nazw miejscowych na właściwe. Wydaje mi się, że należy bezwzględnie korygować tego typu pomyłki nie zważając na fakt ich wy8 Por. M.F. Jagodziński, Zagadnienie obecności Skandynawów w rejonie ujścia Wisły we wczesnym średniowieczu, Pruthenia, 2008 (2009), t. IV, s. 190–191. 9 M. Bogucki zarzuca, że błędnie ustaliłem b. Warnikam jako Pierwomajskoje (b. Kuggen). W rzeczywistości b. Warnikam nie istnieje, natomiast grodzisko i cmentarzysko w rosyjskiej literaturze archeologicznej przyporządkowywane jest obecnie do Pierwomajskoje, bezpośrednio sąsiadującego z b. Warnikam (W. Kulakow, Ot Wostocznoj Prussii do Kaliningradskoj oblasti, Kaliningrad 2002, s. 214). 10 Petrus de Dusburgk, Chronica Terrae Prusiae, wyd. J. Wenta, S. Wyszomirski, Kraków 2007, r. 18, s. 63. 11 Ibidem, r. 113, s. 127. 262 Robert Klimek stępowania w dotychczasowych publikacjach. Pierwszy problem dotyczy stanowiska występującego pod nazwą Grajewo-Prostki. Po pierwsze nie ma takiej miejscowości. Po drugie dirhamy zostały odkryte w 1957 r., podczas poszerzanie szosy na trasie Grajewo–Prostki. Wydaje się oczywiste, że odkrycie miało miejsce między wymienionymi miejscowościami. W innym wypadku, w literaturze, występowałaby nazwa Grajewo lub Prostki. Między powyższymi miejscowościami położone są Bogusze, przez które przebiega szosa i gdzie najprawdopodobniej doszło do odkrycia. Nie zgadzam się z M. Boguckim, że tego typu poprawki mogą wprowadzić pewne zamieszanie, ponieważ nazwa funkcjonująca w literaturze przedmiotu i tak już prowadzi do wielu nieścisłości. Takim przykładem jest między innymi praca S. Brathera, gdzie autor nie potrafiąc znaleźć miejscowości Grajewo-Prostki, w końcu uznał, że jest to Grajwo, w gminie Giżycko12. Sprzeciw Recenzenta wzbudziła również nazwa grodziska, położonego przy północnym brzegu jeziora Silm, leżącego na obszarze administracyjnym wsi Kamionka13, na którym w 1908 r. odkryto połówkę dirhamu. Powyższe założenie obronne znajduje się w odległości ok. 200 m na południowy-wschód od zabudowań Kamionki. Przed II wojną światową stanowisko występowało pod nazwą Klein Steinersdorf14. Wkrótce po wojnie Komisja Ustalania Nazw Miejscowości zmieniła Klein Steinersdorf na Silma15, ale po kilkunastu latach powrócono do Kamionki. Obecnie na obszarze gminy Iława, jak i na całym terenie województwa warmińsko-mazurskiego nie występuje miejscowość Silma. Z uwagi na fakt, że trudno jest mi opisać, jakie zarzuty w przypadku stanowiska w Kamionce Autor recenzji miał na myśli, zmuszony jestem do zacytowania fragmentu jego tekstu: „Uzasadniona byłaby zmiana nazwy w odniesieniu do dirhema znalezionego na grodzisku, znajdującym się między jeziorami Szymbarskim a Silma pod Iławą. Znalezisko to, w literaturze przedwojennej funkcjonuje jako Klein Steinersdorf, w powojennej zaś jako Silma. Mimo, że mogłoby się wydawać, że przedwojenne Klein Steinersdorf to dzisiejsza Kamionka, to jednak Komisja Ustalania Nazw Miejscowości nadała tej wsi nazwę Silma [przypis – S. Rospond, 1951]. Inna sprawa, że obecnie nazwa ta funkcjonuje wyłącznie jako część położonej nieco dalej na zachód wsi Nejdyki [przypis – internet]. Przy takim zamieszaniu wydaje się, że lepiej i bezpieczniej pozostać przy ustalonej w literaturze nazwie”. Przytoczony fragment tekstu M. Boguckiego nie jest dla mnie do końca zrozumiały, ale wydaje mi się, że z sentymentem odnosi się on do prac komunistycznej Komisji Ustalania Nazw Miejscowości 12 S. Brather, Early Dirham Finds in the South-east Baltic..., s. 141. Obiekt prawem chroniony, wpisany przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków do Rejestru Zabytków Archeologicznych – Kamionka, gm. Iława, grodzisko wczesnośredniowieczne, dokumentacja nr C-049, z 25 listopada 1968 r. 14 H. Crome, Karte und Verzeichnis der vor- und frühgeschichtlichen Wehranlagen in Ostpreussen, Altpreussen, 1937, Jg. 2, H. 3, s. 123. Grodzisko w literaturze niemieckojęzycznej nazywane było: Poganek, Kesselberg i Schwedenschanze. 15 Skorowidz nazw miejscowości województwa olsztyńskiego w brzmieniu nadanym przez Komisję Ustalania Nazw Miejscowości, oprac.: Z. Grabowski, A. Jarmoc, Warszawa 1951, s. 120. 13 O dirhamach, Prusach i poszanowaniu prawa, czyli w odpowiedzi dr. Mateuszowi Boguckiemu 263 i sugeruje, aby nie wprowadzać „zamieszania” i pozostawiać nazewnictwo opracowane w latach 1946–1950, nawet pomimo późniejszych zmian. W cytowanym fragmencie zastanawia także literatura naukowa, na jaką się M. Bogucki powołuje. W dalszej części Recenzent skrytykował niezastosowanie przeze mnie transkrypcji nazw miast arabskich, gdyż użyłem ich polskich odpowiedników, co zostało uznane za „formę mocno archaiczną”. Moja publikacja o dirhamach została napisana w języku polskim, do czasopisma „Pruthenia”, wydanego w 2009 r., na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Tego typu kwestie reguluje ustawa z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim. Mając na uwadze treść powyższej ustawy, uznaję za słuszne używanie pisowni miast arabskich w języku polskim, jeśli tylko mają swoje odpowiedniki. Dużo miejsca Recenzent poświęcił także na podważenie metod ustalenia przebiegu przypuszczalnych szlaków komunikacyjnych. Otóż zagadnienie drogowej sieci lądowej na obszarze ziem pruskich, w okresie wczesnego średniowiecza, w zasadzie nie jest opracowane16. Podczas pracy badawczej należy przede wszystkim wziąć pod uwagę zapiski źródłowe o dawnych drogach, brodach, targach, z których najwcześniejsze, w przypadku ziem pruskich pochodzą dopiero z XIII w.17 Trzeba zwrócić uwagę, że na obszarze Prus sieć komunikacyjna nie ulegała gwałtownym przemianom i kronikarskie określenia via antiqua pozwalają przypuszczać, że droga istniała od starożytnych czasów. Kolejną ważną przesłanką są brody. Jest logiczne, że przeprawiano się przez rzeki w miejscach najdogodniejszych18. Były też one niezwykle chronione i strzeżone. Szlaki komunikacyjne zabezpieczały wały podłużne19, przesieki i strażnice zwane w źródłach propugnaculi. Przy ustalaniu sieci drogowej należy uwzględnić także grodziska, osadnictwo oraz znaleziska archeologiczne, opierając się na ich datowaniu. Pomocna jest także toponomastyka, gdyż nazwy miejscowe i terenowe, mające potwierdzenie w źródłach, często dostarczają informacji o drogach. Wszystkie z powyższych składników należy dostosować do warunków naturalnych, stąd w swoich badaniach analizuję przebieg przypuszczalnego szlaku w terenie. W przypadku dawnych ziem pruskich powyższa metoda jest nawet konieczna. 16 R. Klimek, „Baba” na drodze. Kontekst lokalizacji antropomorficznych rzeźb kamiennych wobec systemów komunikacyjnych w Prusach, [w:] Pruskie baby kamienne, red. J.M. Łapo, G. Białuński, Olsztyn 2007, s. 80–99. 17 Scriptores rerum Prussicarum, hrsg. v. T. Hirsch, M. Töppen, E. Strehlke, Bd. I–VI, Leipzig 1861–1870; Codex diplomaticus Prussicus. Urkunden-Sammlung zur ältern Geschichte Preussens..., hrsg. v. J. Voigt, Bd. I, Königsberg 1836; Codex diplomaticus Warmiensis oder Regesten und Urkunden zur Geschichte Ermlands, hrsg. v. C.P. Woelky, J.M. Saage, Bd. I, Mainz 1860; Preussisches Urkundenbuch, Bd. I/1–2, Königsberg 1882–1909. 18 Por. E. Kowalczyk-Heyman, Kamień, Kamienne Brody. Przyczynek do organizacji szlaków drogowych w średniowieczu (na przykładzie Mazowsza), Archaeologia Historica Polona, 2005, t. XV/2, s. 87– 107. 19 Por. R. Klimek, Funkcjonowanie i obecny stan zachowania średniowiecznych wałów podłużnych w południowej części dominium warmińskiego, Pruthenia, 2008, t. III, s. 163–206. W przypadku wałów podłużnych problem ich chronologii wciąż jest sprawą otwartą, wymagającą zrealizowania badań archeologicznych. 264 Robert Klimek M. Bogucki podważył moje metody badawcze, aby na koniec swoich rozważań odnaleźć swoiste określenie dla lądowego szlaku komunikacyjnego, które jestem zmuszony dosłownie zacytować: „Bezpieczniej jest zdefiniować »szlak« jako dość szeroką strefę przepływu ludzi, towarów, a nawet idei między różnymi, często dość odległymi skupiskami ludzi”. Powyższy fragment tekstu nie ma nic wspólnego z metodologią historyczną i archeologią w zakresie badań nad ustaleniami przebiegu dróg lądowych. Na zakończenie pragnę zwrócić uwagę, że M. Bogucki zupełnie pominął bardzo ważną kwestię, jaką poruszyłem w swojej publikacji. W ostatnich latach daje się zauważyć zwiększone zainteresowanie nielegalnymi poszukiwaniami monet przez osoby posługujące się wykrywaczami metalu. Niestety, często ich łupem padają także dirhamy. Problem powyższy daje się zauważyć także na obszarze dawnych ziem pruskich. W świetle przepisów obowiązującego w Polsce prawa, poszukiwanie ukrytych lub porzuconych zabytków ruchomych, w tym zabytków archeologicznych, przy użyciu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania wymaga zezwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków20. Podczas badań archeologicznych prowadzonych w latach 2001–2002 r. na grodzisku w Truszkach-Zalesiu21 znaleziono 5 dirhamów. Jakiś czas po zakończeniu prac badawczych, nieznana bliżej osoba, przy pomocy wykrywacza metalu, wykopała na grodzisku 11 kolejnych orientalnych monet. Jest to ewidentne przestępstwo, które powinno być zgłoszone odpowiednim służbom, natomiast osoby dokonujące tego czynu, doprowadzone przed wymiar sprawiedliwości. Powyższe kwestie regulują przepisy karne określone w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami22. W tej sytuacji rabunku dokonano świadomie, na obiekcie wpisanym do rejestru zabytków, co ewidentnie kwalifikuje się do sprawy karnej. Następnie w dziwnych okolicznościach doszło do kontaktu „dzikiego poszukiwacza skarbów” ze środowiskiem archeologicznym23. W publikacji poświę20 Art. 36 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Obiekt znajduje się na pograniczu mazowiecko-pruskim (jaćwieskim). Ewa Marczak, autorka prowadzonych prac archeologicznych w Truszkach-Zalesiu przypuszcza, że grodzisko było związane z Prusami – eadem, Wyniki badań wykopaliskowych na wczesnośredniowiecznym kompleksie osadniczym w Truszkach Zalesiu, woj. podlaskie w 2003 r., Światowit, 2006, t. VI, fasc. B, s. 132; eadem, Średniowieczne osady wśród łąk nad Wincentą. Zaplecze gospodarcze grodziska „Okop” w Truszkach Zalesiu, Zeszyty Kolneńskie, 2007, nr 2, s. 11. 22 Art. 108. ust 1. Kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. ust. 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Art. 111. ust. 1. Kto bez pozwolenia albo wbrew warunkom pozwolenia poszukuje ukrytych lub porzuconych zabytków, w tym przy użyciu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. ust. 2. W razie popełnienia wykroczenia określonego w ust. 1 można orzec: 1) przepadek narzędzi i przedmiotów, które służyły lub były przeznaczone do popełnienia wykroczenia, chociażby nie stanowiły własności sprawcy; 2) przepadek przedmiotów pochodzących bezpośrednio lub pośrednio z wykroczenia; 3) obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego lub zapłaty równowartości wyrządzonej szkody. 23 Powyższa sytuacja została skrytykowana przez prof. E. Kowalczyk-Heyman, Stan badań archeologicznych nad wczesnym średniowieczem północno-wschodniego Mazowsza, Światowit, 2006, t. VI, fasc. B, s. 76. 21 O dirhamach, Prusach i poszanowaniu prawa, czyli w odpowiedzi dr. Mateuszowi Boguckiemu 265 conej dirhamom odkrytym na grodzisku w Truszkach-Zalesiu, zamieszczone są zdjęcia nielegalnie odkrytych zabytków. Fotografie monet zostały wykonane przez M. Boguckiego. Następnie dirhamy zostały zważone i oddane „dzikim odkrywcom”, o czym świadczą adnotacje przy inwentarzu, że znajdują się w „zbiorach prywatnych”24. Jest to bardzo poważne naruszenie obowiązujących w Polsce przepisów, ponieważ jednoznacznie w art. 35 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami jest określone, że „przedmioty będące zabytkami archeologicznymi odkrytymi, przypadkowo znalezionymi albo pozyskanymi w wyniku badań archeologicznych, stanowią własność Skarbu Państwa”. W dalszej części cytowanego przepisu, w sposób jasny i czytelny jest napisane, że „miejsce przechowywania zabytków archeologicznych odkrytych, przypadkowo znalezionych albo pozyskanych w wyniku badań archeologicznych bądź poszukiwań określa wojewódzki konserwator zabytków”. W tej sytuacji, jeśli doszło do kontaktu archeologa z przestępcami, to nie powinien pozwolić na ponowne przekazanie im wykopanych nielegalnie dirhamów. 24 M. Bogucki, D. Malarczyk, E. Marczak, Skarb dirhamów z X wieku z grodziska w Truszkach-Zalesiu, pow. Kolno, woj. Podlaskie, Wiadomości Numizmatyczne, 2005, R. XXXXIX, z. 2 (180), s. 174–180. Z treści publikacji także wynika, że Recenzent otrzymał od „dzikich poszukiwaczy” wszelkie informacje na temat dokładnego położenia i cech odkrytego skarbu. IV. Recenzje i omówienia Algirdas Julien Greimas, O bogach i ludziach. Studia o mitologii litewskiej, przekł. z francuskiego Bogusława Marszalik, Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2007, ss. 266. Publikacje poświęcone mitologii litewskiej czy ogólnie bałtyjskiej są na polskim rynku wydawniczym ostatnich kilkudziesięciu lat niezwykłą rzadkością. Czytelnik chcący zapoznać się z tym problemem ma do wyboru zaledwie kilka pozycji o różnej wartości naukowej, m.in. Starożytną Litwę. Ludy i bogi. Szkice historyczne i mitologiczne Aleksandra Brücknera z roku 1904 (wyd. II, 1979), Mitologię bałtyjską Jerzego Suchockiego (1991) czy też opracowania Marcelego Kosmana: Drogi zaniku pogaństwa u Bałtów, 1976; Zmierzch Perkuna czyli ostatni poganie nad Bałtykiem, 1981; Litwa pierwotna. Mity, legendy fakty, 1989. Materiał w nich zgromadzony jest już jednak często nieaktualny, a zbudowany na jego podstawie obraz religii dawnych Litwinów zdecydowanie niepełny, czasem wręcz zafałszowany. Wart odnotowania jest więc fakt ukazania się niezwykle ważnej dla badań nad religioznawstwem bałtyjskim książki zatytułowanej O bogach i ludziach. Studia o mitologii litewskiej (tyt. oryg. Apie dievus ir žmones: lietuvių mitologijos studijos, Chicago 1979; wyd. francuskie Des dieux et des hommes: études de mythologie lithuanienne, Paris 1985) autorstwa Algirdasa Juliusa Greimasa, litewskiego językoznawcy, semiotyka i badacza mitologii. Greimas znany jest przede wszystkim jako wybitny językoznawca, a dopiero później badacz mitologii litewskiej, chociaż, jak sam podkreślał, jego przygoda z semiotyką rozpoczęła się właśnie od mitologii, od wygłoszonego w roku 1965 referatu poświęconego litewskim mitom1. We wstępie do polskiego wydania Studiów Magdalena Zowczak pisze, że jest to jedyna obok kilku wczesnych artykułów praca poświęcona tej tematyce powstała w języku litewskim2, co jednak nie jest prawdą. W 1990 r. ukazał się drugi zbiór szkiców do mitologii litewskiej Tautos atminties beieškant (W poszukiwaniu pamięci narodu) i co więcej, ukazał się on w jednym tomie wraz z Apie dievus ir žmones, z którym od tej pory stanowić będzie nierozerwalną całość. Ponadto, w Dziale Rękopisów Uniwersytetu Wileńskiego przechowuje się 4579 kartek z wypisami do przygotowywanego przez Greimasa słownika mitologii litewskiej, który stanowić miał kontynuację dwóch wcześniejszych tomów3. W roku 2005 w wydanym na Litwie obszernym zbiorze Lietuvių mitologijos studijos (Studia o mitologii litewskiej) oprócz wspomnianych już prac, ukazały się także rozproszone w czasopismach, niepublikowane wcześniej lub nieukończone pisma Greimasa dotyczące m.in. genealogii rodu 1 R. Repšienė, Mitinių prasmių beieškant: Algirdas Julius Greimas, Kultūrologija. Asmenybė: menas, istorija, dabartis, 2007, nr 15, s. 110. 2 M. Zowczak, O technikach tworzenia sensu według Algirdasa J. Greimasa, [w:] A.J. Greimas, O bogach i ludziach. Studia o mitologii litewskiej, Kęty 2007, s. 7. 3 K. Nastopka, Mitų archeologija, [w:] A.J. Greimas, Lietuvių mitologijos studijos, Vilnius 2005, s. 750. Pruthenia, 2010, t. V, s. 269–273 270 Recenzje i omówienia Palemona, Nykštukasa (Krasnoludka), Grigo ratus i Žvėruny Medeiny oraz przetłumaczony z języka francuskiego tekst O poszukiwaniu strachu. Rozważania na temat pewnej grupy bajek ludowych (La quête de la peur. Réflexions sur un groupe de contes populaires, 1970). Należy zauważyć, że prace poświęcone językoznawstwu powstawały w języku francuskim, ale już te o mitologii prawie wyłącznie po litewsku. Zaskakujący jest fakt, iż o obszernym dziele W poszukiwaniu pamięci narodu nie wspomniano we wstępie w ogóle, nie zostało ono również wymienione w spisie ważniejszych prac Greimasa, a przecież w tym właśnie tomie autor analizował jedyny znany dzisiaj litewski mit o Sowim, pisał o tak ważnych dla litewskiej mitologii postaciach jak Velnias, Kalevelis, Perkūnas czy Saulė, tłumaczył powody, dla których obie te pozycje w ogóle powstały. Istnieje jednak nadzieja, że Tautos atminties beieškant ukaże się niebawem w języku polskim, a zwiastunem tego jest opublikowany w „Tekstualiach” niewielki fragment zatytułowany Saulė przetłumaczony z litewskiego przez Zuzannę Mrozikową4. Oba tomy to właściwie zbiory pytań, na które Greimas poszukiwał odpowiedzi, nierzadko katalog hipotez, który pomóc miał innym badaczom w znalezieniu właściwego rozwiązania5. We wstępie do Tautos atminties beieškant badacz wyjaśniał, że pierwszy tom jego szkiców był jedynie wprawką początkującego mitologa, był poszukiwaniem odpowiedniego „tonu”, który z jednej strony pozwoliłby zachować charakter naukowy publikacji, a z drugiej – spowił ją w mityczną atmosferę i oddał intensywność religijnego przeżywania codzienności, bez czego opis świata sakralnego byłby niemożliwy6. Tom drugi zawiera rozważania na tematy bardziej istotne, dyskusyjne i z założenia miał być bardziej ambitny niż pierwszy, aczkolwiek brak czasu i dostępu do źródeł sprawił, że i w nim pozostało wiele znaków zapytania. W pierwszej recenzji do chicagowskiego wydania O bogach i ludziach Jonas Balys zarzucał Greimasowi przede wszystkim bezkrytyczne traktowanie źródeł takich autorów jak Jan Łasicki, Teodor Narbutt czy Mieczysław Dowojna-Sylwestrowicz oraz nieznajomość najnowszych opracowań. Oskarżał go także o posługiwanie się w niektórych przypadkach zbyt bujną wyobraźnią i stwarzanie mitologii z niczego7. Mimo wszystko jednak Balys przyjął tę pozycję z radością i wdzięcznością, gdyż osobiście bardzo mu się podobało, że „znajdują się jeszcze tacy, którzy piszą książki na takie tematy”8. Chociaż stosunek do badacza i jego rozważań nie uległ w ostatnich latach zasadniczej zmianie, to jednak wydanie w roku 2005 pism zebranych Greimasa ponownie spotkało się z dużym entuzjazmem zarówno ze strony badaczy religii i mitologii, jak i zwykłych czytelników. Trudności i pułapki, w które bez trudu wpaść można studiując bez przygotowania O bogach i ludziach oraz W poszukiwaniu pamięci narodu 4 A.J. Greimas, Saulė, Tekstualia, 2006, nr 4 (7), s. 127–131. A.J. Greimas, Tautos atminties beieškant. Apie dievus ir žmones, Vilnius–Chicago 1990, s. 66. 6 Ibidem, s. 349–350. 7 J. Balys, Apie dievus ir žmones (Algirdas J. Greimas), Aidai, 1981, nr 1, s. 60. 8 Ibidem. 5 Recenzje i omówienia 271 opisał najlepiej Gintaras Beresnevičius: „Dla mnie, powiedzmy, piszącego na mitologiczne tematy, ważne jest rozpocząć od źródeł i innych autorów, dopiero po zagłębieniu się w temat sięgnąć można po Greimasa. Jeśli zrobić inaczej i rozpocząć objaśnianie »według Greimasa«, od razu dasz się ponieść jego poglądom, myślom, metodom i pozostaniesz pod ich wpływem. To w mitoznawstwie materiał wybuchowy, z którym trzeba się obchodzić ostrożnie. Co prawda, jest pewien przypadek, który mnie nie raz ratował: kiedy znajdziesz się w ślepym zaułku, a twoje badania utkną w martwym punkcie, trzeba otworzyć Greimasa, który o tym pisał i w kilku zdaniach wyraził jakiś pogląd czy teorię. Wtedy na pewno, ujrzawszy problem w nieoczekiwanej perspektywie, znów, posługując się cytatem, odkryciem, ideą będziesz mógł pójść dalej”9. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że polski czytelnik mając do dyspozycji starsze i nieaktualne opracowania poświęcone litewskiej mitologii oraz książkę Greimasa wybierze właśnie tę drugą, a wówczas może go ona już na zawsze zaślepić. Wprowadzenie Magdaleny Zowczak nie przygotowuje niestety na spotkanie z pracą Algirdasa Juliusa Greimasa, ani nawet z mitologią litewską. Na nieuzbrojonego czytelnika czyhają jednak w polskim wydaniu nie tylko liczne niebezpieczeństwa wynikające często z intuicyjnych poszukiwań autora, ale także i te, które zrodziły się w wyniku pośredniego tłumaczenia z języka francuskiego. W wydaniu polskim zabrakło czterech dużych podrozdziałów rozdziału czwartego poświęconych bóstwom Gabjaujis, Gabjauja i Gawenisowi oraz całego rozdziału piątego – ostatniego, w którym Greimas omawia kilka mniejszych bóstw litewskich znanych z dziełka O bogach żmudzkich Jana Łasickiego (Pizius, Ganda, Tavvals i Tratitas Kirbixtu). W pozostałych partiach książki spotkać się można z innym uszeregowaniem akapitów, a niekiedy nawet z całkowitą rezygnacją z niektórych z nich. Tajemniczo brzmią tytuły niektórych rozdziałów i podrozdziałów, m.in. Człowiek bedalis i poszukiwanie laimė, Biciulystė, Martavimas, Czas i Gegutė, co można było przetłumaczyć jako Człowiek bez losu (doli) i poszukiwanie szczęścia, Przyjaźń, Od zmówin po narodziny pierwszego dziecka, Czas i Kukułka. Taki jednak zabieg zastosowano wcześniej w wersji francuskojęzycznej i nie jest winą tłumaczki, że w niektórych miejscach nagromadzenie słów litewskich w istotnym stopniu zmniejszyło czytelność tekstu. Najwięcej błędów znalazło się w przekładach tekstów folklorystycznych, na których Greimas nierzadko opiera przecież całe swe rozważania. Przykładowo, omawiając symbolikę jabłek, autor odwołuje się do pieśni ludowej opowiadającej o tym, jak to „młodzieńcy przechadzają się po swym sadzie jabłoni, (jak) dziewczęta po rucianym ogródku”10. Zarówno jabłonie, jabłka, jak i ruciany ogródek, symbolizują w tym przypadku narodziny miłości, utratę niewinności, wkraczanie w dorosłość. Ten sam wers w tłumaczeniu na język polski ma już zupełnie inną wymowę: „młodzi ludzie space9 G. Beresnevičius, Žaibuojančios intuicijos ir struktūros, Šiaurės Atėnai, 2006, nr 799. Wersja on-line: http://www.culture.lt/satenai/?leid_id=799&kas=straipsnis&st_id=4015, dane dostępne: sierpień 2009. 10 A.J. Greimas, Tautos atminties beieškant..., s. 126. 272 Recenzje i omówienia rują po jabłkowych ogrodach, (jak) młode dziewczęta po ogródkach ulic” (s. 111). Przekłady tekstów folklorystycznych to jeden z najsłabszych punktów polskiego wydania, niejednokrotnie zatraciły one całkowicie swój urok i charakter, a poprzez błędy w tłumaczeniu stały się często bezużyteczne. W podrozdziale Laima nie zaprasza Saulė przeczytać można taki oto fragment ludowej piosenki: Przez dziewięć poranków / Nie podnoszę się / A przez dziewięć innych poranków / Nie osuszam róży (s. 213), który w rzeczywistości brzmi: Przez dziewięć poranków / Nie wzejdę / Przez innych dziewięć / Rosy nie osuszę11. Inny podrozdział zawiera istotny dla prowadzonych rozważań diagram, który w wersji polskiej przedstawia się następująco: Laima Gwiazdy Saulė ________ = ___________ = _________________ morze dziewczęta starsza dziewczyna choć Greimas posłużył się takim zapisem: Laima Gwiazdy Saulė ________ = ___________ = _________________ matka córeczki starsza córka12 Szczególnie w tym ostatnim przypadku słowo ‘morze’ powoduje, że analiza przeprowadzona przez Greimasa staje się nieczytelna, niepełna, tym bardziej, że homologia ta ma podkreślić „pewne hierarchiczne relacje pomiędzy z jednej strony Laimą, reprezentującą generację starszych bogów i gwiazdy, a Saulė należącą do generacji młodszych istot mitycznych” (s. 214; w oryginale: „podkreśla jednak pewne hierarchiczne relacje pomiędzy Laimą – przedstawicielką starszego pokolenia, i Gwiazdami oraz Słońcem, przynależącymi do młodszego pokolenia istot mitycznych”13). Takich nieścisłości, pomyłek oraz błędów tłumaczeniowych, nie wynikłych zapewne z winy polskiej tłumaczki jest w O bogach i ludziach niezmiernie dużo. Odbiór tekstu zakłóca również pozostawienie w treści wyrazów litewskich, które z powodzeniem mogłyby zostać przetłumaczone na język polski: „Ostateczne wejście w »stan« kobiecy następuje, kiedy po chrzcie pierwszego dziecka „kobieta wychodzi po raz pierwszy do kościoła bez nuometas, uczesania bogato zdobionego, ale muturas – długiej chuście utkanej z lnu, której dwa końce opadają jej na ramiona”. I dalej: „[…] kobieta rozpoczynając życie jako młoda dziewczyna w warkoczykach, przekształca się w marti najpierw w koronie, następnie noszącą nuometas, ale dopiero ustroiwszy się w maturas, oznakę kobiety zamężnej i matki, kończy znaczący okres swojego życia” (s. 239). ‘Nuometas’ to po prostu namiotka, ‘muturas’ – chusta czepcowa, a ‘marti’ – dziewczyna gotowa do małżeństwa i macierzyństwa lub bezdzietna mężatka. Po po11 Ibidem, s. 239. Ibidem, s. 240. 13 Ibidem, s. 247. 12 Recenzje i omówienia 273 prawieniu innych błędów, jakie wystąpiły w tym fragmencie, staje się on o wiele bardziej czytelny: „I w końcu, ostatecznie przechodząc w stan kobiecy, pierwszy raz po chrzcinach jadąc do kościoła, kobieta zawiązuje już nie namiotkę, to pięknie uszyte nakrycie głowy z woalką, ale chustę czepcową (w oryginale: moteres) – lnianą chustę z końcami opadającymi na plecy. […] Tak więc, rozpoczynająca swoje życie dziewczyna w warkoczach przemienia się w dziewczynę w wianku, potem – w kobietę w namiotce, a ostatecznie jako kobieta w czepcu, osiąga końcowy etap tego procesu”14. Powyższe przykłady to jedynie drobny wycinek tego, z czym zmagać się musi odbiorca polskiej wersji książki Algirdasa Juliusa Greimasa. Pozostaje tylko wyrazić żal, że tak ważna dla litewskiego religioznawstwa pozycja nie została potraktowana z należytym szacunkiem i uwagą. Nie ulega wątpliwości, że studia O bogach i ludziach powinny ukazać się raz jeszcze, tym razem w wersji poprawionej i tłumaczonej oczywiście z języka litewskiego. Justyna Prusinowska 14 Ibidem, s. 278. Алексей Сергеевич Кибинь, Ятвяги в Х–XI вв.: «балтское племя» или «береговое братство»? [Jaćwięgowie w X–XI w.: „bałtyjskie plemię” czy „bractwo brzegowe”?], Studia Slavica et Balcanica Petropolitana, 2008, nr 2, s. 117–132 Autorem omawianego artykułu jest Alieksiej Kibin, aspirant na Petersburskim Uniwersytecie Państwowym. W swojej pracy naukowej zajmuje się terenami Górnego Poniemnia i ich miejscem w historii Bałtów i Słowian. Interesują go problemy przenikania się na tych ziemiach różnych wpływów kulturowych we wczesnym średniowieczu. Jest autorem rozprawy doktorskiej pod tytułem Górne Poniemnie w politycznej, socjokulturowej i etnicznej historii Słowian i Bałtów w VIII–XIII w. (2009). Badacz w swoim artykule poddaje analizie zagadnienia powstania i samoidentyfikacji Jaćwięgów. Stosuje przy tym część metod przyjętych przez F. Curtę (Making of Slavs: History and Archeology of the Lower Danube Region), autora prac poświęconych dziejom Słowian. Dzięki nim analizuje, na podstawie źródeł pisanych i zabytków archeologicznych, proces tworzenia się nowej grupy etnicznej. Owo „tworzenie się” Jaćwięgów zawierało w sobie zarówno wyobrażenia o nich sąsiednich ludów, jak i samoidentyfikację. Wpływały na ten proces głównie przemiany kontekstu politycznego, społecznego i kulturowego zachodzące na określonym terenie. Autor na początku zwraca uwagę na interesujące słowo ‘ятвезь’, używane przez mieszkańców okręgu wołkowyskiego w obwodzie grodzieńskim, oznaczające „rzeczną kotwicę”. Zastanawia się w jaki sposób termin oznaczający w średniowieczu grupę etniczną stał się określeniem elementu wyposażenia łodzi. Oprócz tego A. Kibin analizując źródła z X–XIII w. stara się nie tylko wyjaśnić pochodzenie samego terminu (wypełniając tym samym wezwanie W. Toporowa), lecz bada również jego użycie przy rozróżnieniu grup etnicznych w X–XI w. Na przestrzeni wieków zmieniał się obraz Jaćwięgów. W XVI w. powstał, utrwalony w dziele Macieja Stryjkowskiego, mit o wojowniczych mieszkańcach Podlasia i Poniemnia, nieustannie zmagających się z władcami Rusi oraz Polski i prawie zupełnie wybitych w nierównej z nimi walce. Obraz leśnych dzikusów, żyjących z grabieży i polowań, wpływał na poglądy uczonych jeszcze do końca XIX w. Pierwsze próby poważnych badań naukowych pojawiły się w drugiej połowie XIX w. Choć zakres zawartych w nich informacji jest niewielki, to w ciągu ponad stu lat literatura poświęcona problemowi jaćwięskiemu wzbogaciła się o setki nowych publikacji. W przytłaczającej większości prac Jaćwięgowie są określani jako plemię bałtyjskie (lub staropruskie, litewskie) – monolityczna grupa, odgraniczona od sąsiadów, mająca wspólne pochodzenie, odrębny język, kulturę, terytorium i własną nazwę. Badacze nie są zgodni co do określenia języka Jaćwięgów – jedni uznali ich za Bałtów Wschodnich, inni za Bałtów Zachodnich bliskich Prusom, jeszcze inni wydzielili oddzielną grupę jaćwięską, pośrednią między litewską a pruską. Pośredni charakter Pruthenia, 2010, t. V, s. 275–283 276 Recenzje i omówienia ich języka (między zrekonstruowanym pruskim a litewskim) wskazała leksyka słowniczka Pogańskie gwary z Narewu. Oprócz tego w latach dziewięćdziesiątych XX w. za potomków Jaćwięgów byli uważani mieszkańcy kilku wsi rejonu zdzięciolskiego (obwód grodzieński) posługujący się wspomnianym dialektem. Jeszcze bardziej złożonym problemem okazało się określenie terytorium zajmowanego przez Jaćwięgów. W badaniach ostatnich dziesięcioleci przyjęła się opinia, zgodnie z którą mieszkali oni na terenie dzisiejszej północno-wschodniej Polski, na północ od rzeki Narwi, w górnym biegu Biebrzy i Czarnej Hańczy, na Suwalszczyźnie i przylegających rejonach Pojezierza Mazurskiego. W polskiej i litewskiej literaturze uważa się, że nazwa Jaćwięgowie (litewskie Jotvingiai) odnosi się do terytorium „dużego plemienia”, które dzieliło się na cztery „małe plemiona” – Sudowów, Dajnowów, Połekszan i właściwych Jaćwięgów. Materiał archeologiczny pochodzący z terytorium jaćwięskiego postawił przed badaczami kolejną zagadkę. Znaleziska pozwoliły na wydzielenie tak zwanej „kultury sudowskiej”, która od I w. do VIII w. przeszła kilka etapów rozwoju, po czym jej obszar pogrąża się w archeologicznej próżni. Nowe cmentarzyska założono dopiero w drugiej połowie XI w. W tym czasie lub trochę później zaczyna funkcjonować szereg grodzisk (najwcześniejsze znaleziska z Jeglińca datowane są na XII w.). Nie wszyscy uczeni byli skłonni ograniczać terytorium Jaćwięgów wyłącznie do północno-wschodniej Polski. Badania hydronimii i toponimii na obszarze Górnego Poniemnia (północny zachód dzisiejszej Białorusi) ujawniły, że wcześniej jego mieszkańcy byli bałtojęzyczni i ich ostateczna slawizacja zaszła dużo później niż w pozostałych rejonach Białorusi. Ostatnią pozostałością tych bałtyjskich terenów był dialekt wołkowyski. Autor przypomina, iż chociaż część polskich i radzieckich badaczy wystąpiła przeciwko przesuwaniu granicy osadnictwa jaćwięskiego tak daleko na wschód, to teza o zamieszkiwaniu przez Jaćwięgów terytorium przyszłej Grodzieńszczyzny nadal znajduje poparcie. Badacz przypuszcza, że slawizacja Górnego Poniemnia zaczęła się w VIII–IX w., o czym świadczy ceramika (datowana na IX–X w.) związana z kulturą Łuki Rajkowieckiej, pochodząca z grodzisk Łosośna Wielka i Radogoszcza. Powstanie datowanych na drugą połowę XI w. osad w Indurze, Wołkowysku, Kulbaczinie i Kostieniewie jest wiązane z wchodzeniem tego regionu w strefę wpływów Rusi. Być może jedynym co nie budzi sporów we współczesnej historiografii jest to, że termin ‘Jaćwięgowie’ dotyczy wspólnej bałtyjskiej nazwy, która potem została zapożyczona przez języki słowiańskie. Autor zaznacza, że przed przejściem do krytyki tego stanowiska, należy odpowiedzieć na pytanie dlaczego w większości prac Jaćwięgowie są przedstawiani jako grupa etniczna z własną nazwą, językiem i terytorium? Badacz stwierdza, że w roli szablonu, przy pomocy którego opisywano w XX w. grupy etniczne występowała koncepcja ‘plemienia’, jako pierwszego etapu rozwoju społeczeństwa. Zgodnie z tą tezą, opierające się na więziach rodowych ‘plemię’ charakteryzowało się wspólnym pochodzeniem, własną nazwą, językiem lub dialektem, kulturą, terytorium oraz dzieliło się na mniejsze plemiona i rody. Zdaniem autora schemat Recenzje i omówienia 277 taki wypacza pojmowanie historii wczesnego średniowiecza. Swoje stanowisko w tej kwestii opiera on na następujących argumentach: 1. Wczesnośredniowieczne grupy etniczne nie były monolitycznymi zrzeszeniami, ale przeciwnie, heterogenicznymi strukturami o zmiennym składzie. 2. Należy się zastanowić na ile prawidłowe jest w ogóle mówienie o ‘grupach etnicznych’? Określenie ich dokładnych granic jest niemożliwe, ponieważ granice te istniały przede wszystkim nie w przestrzeni rzeczywistej, lecz były „wyobrażone”. Kluczowa jest tu ‘etniczna identyczność’ – wyraz przynależności do osobnej grupy, kultury odróżniającej się od innych. 3. Wyrażanie i przejawianie etnicznej identyczności zawsze zależało od konkretnej sytuacji. W różnych okolicznościach ten sam człowiek mógł utożsamiać się z kilkoma grupami i być w oczach innych członkiem różnych grup. 4. Podstawę dla samoidentyfikacji stanowił szczególny obraz świata, właściwy każdemu człowiekowi, wyrażony w mitach i wierzeniach, elementy kultury materialnej i instytucji, podział na „swoich” i „obcych”. 5. Powstawanie różnic etnicznych miało bliski związek z uzasadnieniem swego istnienia i działań przez grupy społeczne, instytucje, struktury polityczne. W jednoczeniu się grup grała rolę nie tylko „polityka”, ale i „tradycja”, której esencją był mit o wspólnej genezie, zdolny związać i zjednoczyć pod jednym sztandarem ludzi o różnym pochodzeniu. 6. W powstawaniu grup nie mniej ważną rolę odegrały wspólne działania i symboliczne wyrażanie grupowej solidarności w kulturze materialnej. 7. W źródłach historycznych ten sam „etnonim” może być używany w wielu znaczeniach (politycznych, społecznych, kulturowych lub językowych), zmieniających się pod wpływem czasu i w zależności od opisywanej sytuacji. Pod zmiennymi określeniami często nie skrywa się prawdziwy wyraz samoidentyfikacji, lecz obrazy mentalnej geografii1, sformułowane by odzwierciedlać złożoną i zmienną rzeczywistość, którą koniecznie trzeba jakoś pojąć i określić. W innych przypadkach, użycie konkretnych etnonimów świadczy właśnie o wykorzystywaniu ich przez daną grupę, przy tym obrazy istniejące w cudzej kulturze mogą wywierać wpływ na same opisywane grupy. Uwzględniając powyższe argumenty, w miejsce monolitycznych grup etnicznych, których badanie jest niemożliwe, w centrum uwagi stają procesy ich „tworzenia się” (pojawiania się nowych organizmów politycznych) i „rekonstrukcji” (związanej z przekazywaniem zbiorowej pamięci i tradycji). Autor stawia sobie za zadanie prześledzenie rozwoju etnonimu Jaćwięgowie (‘ятвяги’), wyjaśnienie kierunku zapożyczenia i rozprzestrzeniania się go w różnych piśmiennych i ustnych tradycjach oraz określenie, kiedy pod tym terminem może skrywać się realna samoidentyfikacja, a kiedy tylko obraz mentalnej geografii. 1 Autor nie podaje definicji tego pojęcia 278 Recenzje i omówienia Analiza źródeł pisanych pokazuje, iż przyjęty w niektórych opracowaniach schemat, zgodnie z którym Jaćwięgowie, Sudowowie, Dajnowowie i Połekszanie byli czterema częściami jednego „plemienia” nie odpowiada rzeczywistości: badacz uważa, że w XIII w. wszystkie te nazwy funkcjonowały w różnych tradycjach językowych dla oznaczenia tej samej rzeczywistości. Nazwa „Jaćwięgowie” przez pierwsze kilka stuleci istniała tylko w latopisarskiej tradycji dawnej Rusi. Z X–XII w. zachowały się tylko cztery wzmianki, dodatkowo rozdzielone znacznymi odstępami czasu i dotyczące akcji wojennych ruskich kniaziów (wyprawy z lat 983, 1038, 1112 i 1196). Posiłkując się nimi nie można określić jaka była to grupa i gdzie zamieszkiwała. Z początkiem następnego stulecia wiadomości o Jaćwięgach stają się bardziej szczegółowe i regularne. Z trzynastowiecznych wzmianek widać, że ruscy kronikarze nazywają tak grupy ludności bałtyjskiej (częściej w formie spalatalizowanej ‘ятвезе’), zamieszkujące północno-wschodnią Polskę i część południowo-zachodniej Litwy. Informacje z latopisów i zachodnich kronik pokazują, że nie można mówić o ich politycznej i etnicznej jedności. Jaćwięskich „książąt” były dziesiątki, a identyfikacja Jaćwięgów zachodziła w ramach niewielkich terytorialnych tworów. W walkach z ruskimi, polskimi, litewskimi książętami i oddziałami zakonu krzyżackiego kończy się epoka jaćwięskiej niezależności. Po 1283 r. współcześni praktycznie zapominają o nich jako o politycznym przeciwniku. W XIII w. termin ‘ятвяги’ przenika także do źródeł w języku łacińskim. Wiedział o nich Gerwazy z Tilbury i umieścił między Polską a Liwonią. Od połowy XIII w. ‘Jaczwyagi’, ‘Yaczwagy’ są znani dzięki dokumentom kancelarii Konrada Mazowieckiego, mającego stałe związki z ruskimi kniaziami. W tym samym czasie pojęcie to zaczyna być używane w kancelarii papieskiej jak też pojawia się w źródłach pochodzenia krzyżackiego. Autor stwierdza, iż nieobecność w Polsce tej nazwy do połowy XIII w. nie oznacza, że wcześniej nie funkcjonował osobny termin na oznaczenie mieszkańców obszarów położonych na północny wschód od Mazowsza. Razem ze śmiercią św. Wojciecha w 997 r. w łacińskich kronikach szeroko rozprzestrzenia się nazwa ‘Prusowie’ (‘Prusci’, ‘Prutheni’). W XII w., kiedy Kazimierz Sprawiedliwy wyprawia się na pozostających w sojuszu z drohiczyńskim kniaziem pogan, Kadłubek nazywa ich ‘Pollexiani’. Ten termin jest używany w kujawskich i zakonnych źródłach w odniesieniu do Jaćwięgów w połowie XIII w. Forma ‘Pollexiani’ nie jest jasna, szereg badaczy opowiadało się za jej słowiańskim pochodzeniem (S. Zajączkowski, H. Łowmiański – od nazwy ‘Polesie’), inni – za bałtyjskim ( J. Nalepa – od rzeki ‘Łek’). Wedle badacza nazwa ta, używana na terytorium Polski, odpowiadała terminowi ‘Jaćwięgowie’. Natomiast w tradycji krzyżackiej był wykorzystywany termin ‘Sudowowie’ (łacińskie ‘Sudovite’, niemieckie ‘Sudowen’). A. Kibin zaznacza, iż: „Jeśli chodzi o języki bałtyjskie, którymi posługiwała się większość ludności, zwanej w XIII wieku Jaćwięgami, to nie ma w nich żadnych świadectw użycia zrekonstruowanego przez lingwistów terminu jatvingiai lub jotvigiai”. Recenzje i omówienia 279 Grupy ludności identyfikowane z Jaćwięgami w litewskich („wschodniobałtyjskich”) dialektach nosiły nazwę ‘Deynowe’ (‘Dainavà’). O tożsamości tych pojęć – zdaniem autora artykułu – świadczy nadanie Mendoga z 1259 r., a także współczesne dane dialektu zetelskiego, w którym wieś położona 5 km od Zdzięcioła, nazywana po słowiańsku ‘Ятвезь’, nosi nazwę ‘Dainavà’. W bałtyjskim materiale toponimicznym na terytorium współczesnej Litwy ze wszystkich czterech rozpatrywanych terminów swoje odbicie znajdują Sudowowie i Daynowe (istnieje wiele wsi pod podobnymi nazwami w środkowym i górnym dorzeczu Niemna), ale nie toponimy pochodzące od ‘jatvingiai’ lub ‘Jatva’. Tymczasem na terytorium Górnego Poniemnia można odnotować dziesiątki toponimów typu ‘Ятвезь’, wyprowadzanych z miejscowego słowiańskiego dialektu i stosowanych w odniesieniu do ludności bałtyjskiej. Autor podkreśla, że wspomniane nazwy mają swoją historię, pochodzenie i różnią się w użyciu – nie są więc synonimami. We wszystkich przypadkach odzwierciedlają one spojrzenie z zewnątrz na jedną rzeczywistość i oznaczają mieszkańców Suwalszczyzny oraz okolicznych terenów. Wewnątrz tego jaćwięskiego obszaru prawdziwą rolę w grupowej identyfikacji odgrywały nie te „nadane” nazwy, ale określenia pochodzące od toponimów (np. Krismen, Pokima). Sytuacji politycznej z XIII w. nie można jednak automatycznie przenosić na wcześniejsze stulecia, ponieważ informacje o Jaćwięgach pochodzące z X–XI w. są ograniczone, a z danych archeologicznych widać, że mocno różniła się ona od tej z XIII w. Ten niedostatek informacji w dużej części można wypełnić dzięki odwołaniu się do etymologii rozpatrywanej nazwy. Przytłaczająca większość badaczy szukała bałtyjskiej etymologii terminu ‘Jaćwięgowie’. Wydawało się rzeczą logiczną, że grupa posługująca się w XIII w. językami bałtyjskami powinna mieć także bałtyjską nazwę. W XIX w. i pierwszej połowie XX w. wysunięto wiele wariantów jej etymologii, często nieuzasadnionych lub fantastycznych. Najbardziej rozpowszechniona była teza J. Nalepy, który zrekonstruował jaćwięską nazwę plemienną jako *Antivingas od przypuszczalnego hydronimu *Antia (rzeka Czarna Hańcza). Propozycja ta nie usatysfakcjonowała lingwistów. Polski uczony nie wziął pod uwagę, iż we wszystkich przykładach użycia tej nazwy brak samogłoski nosowej w pierwszej sylabie. W opinii autora uzasadnionej krytyce poddano również pogląd J. Ochmańskiego, widzącego w rdzeniu nazwy *jātvingas bałtyjski hydronim *Aitvā. Znaczną popularność zyskała wersja, którą zaproponował K. Būga, rekonstruując nazwę *jātvingas na podstawie *Jātvā – „ziemia Jaćwięgów”. Mimo że wielu badaczy to wyjaśnienie zadowoliło, W. Toporow, choć przyjął ową wersją jako hipotezę, uznał glosę *jаtv-ing- w języku pruskim za „wybitnie umowną rekonstrukcję”. Jego wątpliwości budził brak potwierdzenia istnienia tej nazwy w materiale toponimicznym oraz brak na całym „jaćwięskim” obszarze hydronimu *Jātvā. Ważki argument przeciw wysunął V. Mažiulis: sufiks -ing nie wydaje się produktywny w bałtyjskiej etnonimii, wszystkie znane bałtyjskie nazwy grupowe (np. ‘Lietu- 280 Recenzje i omówienia vis’) wytworzyły się z innego modelu. Litewski lingwista zrekonstruował nazwę własną Jaćwięgów w formie *jatuvis. Końcówkę słowiańskiego ‘ятвяг’ uznał nie za bałtyjską, ale związaną z określeniami ‘колбяг’, ‘варяг’ i ‘буряг’, w których ma ona staroruskie pochodzenie. Choć podtrzymywał hipotezę K. Būgi o istnieniu bałtyjskiej nazwy *Jat(u)va, zaproponowana przez niego rekonstrukcja wygląda – według autora – nie mniej sztucznie. A. Kibin uznaje za potwierdzone staronordyckie pochodzenie nazw ‘колбяг’, ‘варяг’ i ‘буряг’. Szeroko znane słowo Wareg, mające w języku staroruskim znaczenie „obcy przybysz, drużynnik”, najprawdopodobniej pochodzi od staronordyckiego ‘váringr’ – „członek sojuszu, korporacji” (od ‘vár’ – „wierność, poręka, obietnica, klątwa”). Termin Kołbiagowie (‘колбяги’), znany z Ruskiej Prawdy, oznaczał wieloetniczną grupę, która zajmowała się rolnictwem, zbieraniem danin, handlem oraz służbą w bizantyjskich i ruskich wojskach. W islandzkich sagach nazwa ta występuje w formie ‘Kylfingr’ (związana ze staronordyckim ‘kylfa’ – „pałka”). Trzecia nazwa, Buriagowie (od ‘bår’ – „przewłoka”, lub ‘bur’ – „dom”), w odróżnieniu od dwóch poprzednich, została zrekonstruowana na podstawie toponimów i nie ma odbicia w źródłach pisanych. Prawdopodobnie oznaczała ona grupy ludności obsługującej przewłoki na „szlaku od Waregów do Greków” albo osobną korporację handlową. We wszystkich tych przypadkach słowiańskiemu -ęg (-ѧг) na końcu słowa odpowiada skandynawski sufiks -ingr. Jaćwięgowie nie są tu wyjątkiem. Autor zadaje pytanie, jakie jest pochodzenie tego słowa? Rozpatrując latopisarskie informacje o Jaćwięgach, należy wspomnieć najstarsze źródło zawierające ten „etnonim”. W traktacie kniazia Igora z Bizancjum (944 r.) jeden z posłów strony ruskiej nazywa się ‘Ятвяг Гунарев’. Większość imion posłów z tej umowy ma staronordyckie pochodzenie. Od ponad stu lat panuje opinia, że imię ‘Ятвяг Гунарев’ pochodzi od bałtyjskiego etnonimu, a on sam uznawany jest za drużynnika-Jaćwięga na służbie ruskiego kniazia lub namiestnika Kijowa w jaćwięskiej ziemi. Badacz stwierdza jednak, że nie ma żadnych podstaw by uznawać termin ‘ятвяги’ za bałtyjski, a jego końcówka wskazuje na staroruskie pochodzenie. Osiemnastowieczni i dziewiętnastowieczni badacze proponowali skandynawskie odpowiedniki imienia ‘Ятвяг’, jedni ‘Astiäg’, drudzy ‘Haufthing’. Choć te rekonstrukcje nie są przekonujące, ważne jest, iż już wtedy zauważono tożsamość końcówek w słowach ‘колбяг’, ‘варяг’ i ‘буряг’. Powraca więc pytanie o genezę tego imienia. Według autora największe fonetyczne podobieństwo do słowiańskiej formy imienia ‘Ятвяг’ wykazuje ‘Játvígr’ z Knytlinga saga. Odpowiada on anglosaskiemu ‘Eádwíg’/’Edwy’ (‘eád’ – „szczęśliwy”, ‘wíg’ – „wojna”). Takie podobieństwo tego imienia z analizowanym etnonimem nie może być przypadkowe. Choć -vigr nie wyjaśnia samogłoski nosowej w słowiańskim -вѧг. Prawdopodobnie zatem słowiańskie ‘ятвяг’ pochodzi od staronordyckiego ‘játvígr’, patronimiku utworzonego od imienia ‘Játvígr’ i oznacza „potomek Ятвяга” lub „człowiek Ятвяга”. Autor opowiada się za staronordyckimi (szerzej, germańskimi) korzeniami tego terminu. Stawia też ostatnie pytanie: jaka grupa figuruje pod tą nazwą w źródłach Recenzje i omówienia 281 z X–XI w. i w jaki sposób nazwa ta zaczęła oznaczać ludzi posługujących się bałtyjskami narzeczami? Odpowiedzi można udzielić dzięki unikalnym danym dialektu wołkowyskiego i wykopaliskom archeologicznym przeprowadzonym przez białoruskich archeologów w latach sześćdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX w. Autor odwołuje się ponownie do znaczenia słowa ‘ятвезь’. Zarejestrowano je wyłącznie na niedużym obszarze wokół Wołkowyska, więc nie ma wątpliwości, że pojawiło się ono właśnie tu w rezultacie przeniesienia nazwy z grupy na jeden ze związanych z nią atrybutów. Jest ono echem czasów, kiedy w okolicach Wołkowyska po rzece Rosi i jej dopływach pływały łodzie wyposażone w żelazne kotwice, które w oczach miejscowych mieszkańców były „kotwicami jaćwięskimi”. W drugiej połowie X w., na Górnym Poniemniu istniały osady Łosośna Wielka, Radogoszcza (15 km od Nowogródka) oraz powstały nowe grody: Indura, Kulbaczino i Murawielnik. W kulturze mieszkańców Kulbaczina i Murawielnika widoczne są wpływy skandynawskie. Z pierwszego grodziska pochodzą lancetowate groty strzał i włóczni ze zdobioną tuleją. Natomiast w Murawielniku, oprócz grotów, odkryto ostrogi, żelazny klucz i wisiorki wykonane w stylu Borre. Z okolic Grodna pochodzi przypadkowo znaleziony miecz. J. Zwierugo, odpowiedzialny za wykopaliska w Wołkowysku, uznał ten i inne grody za punkty oparcia Rusi, zaczynającej w X w. kolonizację tego regionu. Na interpretowanie tych osad jako ruskich nie pozwala jednak brak ciągłości między nimi i właściwymi ruskimi grodami: życie w Kulbaczinie, Indurze, Murawielniku i Radogoszczy ustaje około połowy XI w. Większość tych grodzisk zostaje spalona. Od połowy XI w. powstają nowe twierdze, które całkowicie zmieniają geografię centrów politycznych (Grodno, umocnienia w Nowogródku, Wołkowysku, Słonimiu). W XII w. staną się one kluczowymi grodami stanowiącymi o kulturowym rozwoju regionu. Słowo ‘ятвезь’ wskazuje na żeglugę, jako jedno z głównych zajęć Jaćwięgów. Zdaniem niektórych archeologów Niemen służył jako magistrala handlowa na „szlaku od Waregów do Greków”, zanim powstał szlak na Wołchowie i Dźwinie. Chociaż nie stwierdzono znalezisk z Poniemnia związanych ze Skandynawami wcześniejszych niż te z X w. i ich liczba jest dużo mniejsza niż w basenie Dźwiny i Wołchowa, materiały archeologiczne potwierdzają, że Niemen był jedną z magistrali łączących kurońskie wybrzeże Morza Bałtyckiego z Polesiem oraz terenami położonymi bardziej na południe. W VIII w. na Polesiu powstaje osada w Gorodiszczu (12 km od dzisiejszego Pińska), która w X w. staje się centrum regionu dzięki rozwojowi handlu i rzemiosła. W kulturze Gorodiszcza są widoczne, między innymi, wpływy skandynawskie (świadczy o tym znalezisko widelca z zagiętymi zębami). Gród miał obsługiwać dnieprzański i niemeński szlak handlowy. Przestał funkcjonować na przełomie X i XI w. Znalezisko trzewika pochwy miecza z Franopola (rejon brzeski obwodu brzeskiego), na którym przedstawiono wyobrażenie walki Odyna z Fenrirem świadczy o rozwoju skandynaw- 282 Recenzje i omówienia skich tradycji zdobniczych w bałtyjskim środowisku i ma wyraźne analogie na wybrzeżu Sambii. Po spaleniu Franopola w tym rejonie pojawia się Brześć. Ludność osad spalonych w końcu X i połowie XI w. można łączyć z Jaćwięgami wspominanymi w przekazach z lat 983 i 1038. Zdaniem autora artykułu pod tą nazwą kryje się wielokulturowa, wojenno-handlowa grupa powstała w drugiej połowie X w. na Górnym Poniemniu i północnym Polesiu, która zajmowała się wojną i ochroną handlu rzecznego na Niemnie, łączącego sambijski Kaup z dorzeczem Dniepru i Bugu (Kijowem i Grodami Czerwieńskimi). Badacz jest przekonany, iż Jaćwięgowie nie stanowili grupy jednolitej pod względem języka i kultury. W ich skład wchodzili wychodźcy ze Skandynawii i ich potomkowie, miejscowi mieszkańcy i przybysze z wybrzeża bałtyckiego oraz Słowianie. Drużynna kultura Jaćwięgów przypominała kulturę Waregów lub Rusi. Powstanie oddzielnej nazwy dla tej grupy świadczy o potrzebie samoidentyfikacji, która odzwierciedlała zespolenie się kolektywu i jego odrębność. „Tworzenie się” Jaćwięgów należy odnosić do drugiej połowy X w. Autor stwierdza, iż proces ten dokonał się przed latami osiemdziesiatymi X w., kiedy to Włodzimierz Wielki „zwyciężył Jaćwięgów, i wziął ziemię ich”. Wyprawa ta była związana z wcześniejszym zajęciem Grodów Czerwieńskich i wywołana dążeniem do przejęcia kontroli na całym bugoniemeńskim szlakiem handlowym. Spalenie grodów we Franopolu, Gorodiszczu i założenie Brześcia dobrze wpisuje się w plan ruskiej ekspansji końca X w. Ślady zniszczeń znaleziono również w Wołkowysku. W polityce związanej z Jaćwięgami szczególną rolę odgrywał syn Włodzimierza Wielkiego Światopełk władający w Turowie, do którego należał Brześć. Kiedy jego ojciec zmarł w 1015 r. zaczęła się walka Światopełka, w sojuszu z Bolesławem Chrobrym, przeciwko bratu Jarosławowi zakończona w 1019 r. zwycięstwem tego ostatniego. Brześć trafił jednak w ręce Polaków. Badacz przypuszcza, że i Jaćwięgowie dostali się pod wpływy polskie. A. Kibin nie wyklucza, iż po śmierci Bolesława Chrobrego region ten dostał się pod kontrolę księcia mazowieckiego Miecława, którego sojusznikami byli Jaćwięgowie i Litwini. Związki z Mazowszem wykazują znaleziska ceramiki z grodzisk Indura i Murawielnik. W 1031 r. Jarosław Mądry odebrał Mieszkowi II Grody Czerwieńskie, do których mógł należeć Brześć. Jaćwięgowie pozostali poza sferą wpływów kniazia, ale nie trzeba było długo czekać na wyprawę przeciwko nim. Ekspedycja ta była skutkiem sojuszu Jarosława Mądrego i Kazimierza Odnowiciela przeciwko Miecławowi. W 1038 r. Jarosław zaatakował Jaćwięgów, dwa lata później Litwinów, a w 1041 r. Mazowsze. Ostateczne zwycięstwo nastąpiło w 1047 r., kiedy to w rezultacie działań ruskich oddziałów zginął Miecław. Wydarzenia te doprowadziły do zmiany struktury osadniczej Górnego Poniemnia. W tym czasie zostają zniszczone osady w Indurze, Kulbaczinie, Murawielniku, Radogoszczy, potem w głębi ziem Jaćwięgów powstaje Grodno mające kontrolować niemeński szlak handlowy. Recenzje i omówienia 283 Autor podkreśla również, iż uważana za główne jaćwięskie terytorium Suwalszczyzna do połowy XI w. pozostaje w archeologicznej pustce i dopiero od tego czasu pojawiają się tu pierwsze cmentarzyska. Być może świadczy to o przejściu na te ziemie grup jaćwięskich z Poniemnia. Zwraca uwagę, że nawet w późniejszym czasie istniały określone kontakty Suwalszczyzny ze Skandynawią (wisiorki z grodziska w Jeglińcu datowane na XII w.). W taki sposób Jaćwięgowie przestali istnieć jako niezależne politycznie ugrupowanie (lub kilka ugrupowań), zajmujące się w żeglugą oraz „promysłami” (‘промыслы’). Od połowy XI w. termin „Jaćwięgowie” stał się egzoetnonimem określającym bałtyjską ludność północno-wschodniej Polski, Pobuża i Górnego Poniemnia. Konkludując swój wywód, A. Kibin ostatecznie przyjmuje, że Jaćwięgowie nie byli pierwotnie „plemieniem bałtyjskim”. Znaczenie tej nazwy nie tylko zmieniało się z upływem czasu, ale zależało też od tego kto i gdzie opisywał Jaćwięgów. W dwudziestowiecznych kręgach naukowych istniał obraz starożytnego „bałtyjskiego plemienia”, w środowisku intelektualistów z XVI–XIX w. – wizja wojowniczych „leśnych dzikusów”. Ze źródeł trzynastowiecznych wyłaniał się obraz mentalnej geografii, strukturyzujący złożoną sytuację polityczną bałtyjskich społeczności Górnego Poniemnia, Biebrzy, Narwi, Gołdapi, oraz innych rzek Suwalszczyzny i Pojezierza Mazurskiego. Sam autor nazywa ich umownie „bractwem brzegowym” – Jaćwięgowie w X w. byli „ludem-bandą”, ich główne zajęcia stanowiły handel rzeczny i wojna na Górnym Poniemniu, Podlasiu i Polesiu. Podsumowując, otrzymaliśmy interesujący, aczkolwiek bardzo dyskusyjny obraz Jaćwieży. Naszym celem było ukazanie tylko głównych tez i sposobu wnioskowania autora bez próby krytycznej jego oceny. Mamy jednak nadzieję, że wkrótce tak się stanie, być może już w kolejnych tomach „Pruthenii”. Krzysztof Wróblewski Szymon Mich Joachim Stephan, Osadnictwo pruskie i kolonizacja krzyżacka w komturstwie Dzierzgoń, Studia Historica Slavo-Germanica, 2006–2007 (2008), t. XXVII, aneks, mapa, abstract – j. ang., zusammenfassung – j. niem., ss. 69–90. Od czasu wydania monografii poświęconej osadnictwu na obszarze komturstwa dzierzgońskiego w XIII–XVI w. autorstwa Heide Wunder nie pojawiło się większe opracowanie dotyczące tego tematu1. Wyniki badań przedstawione przez autorkę spotykały się zazwyczaj z uznaniem. Nie wyczerpała ona jednakże możliwości warsztatowych przydatnych podczas studiów nad osadnictwem, szczególnie wczesnośredniowiecznym, które oferują źródła archeologiczne. Jak jednak zauważa w swoim artykule Osadnictwo pruskie i kolonizacja krzyżacka w komturstwie Dzierzgoń Joachim Stephan: „Heide Wunder zrezygnowała świadomie z uwzględnienia rezultatów archeologii, bo 40 lat temu stan badań był niedostateczny” (s. 71). Stwierdzenie to wymaga pewnej korekty. Dość bogata baza źródłowa w postaci map archeologicznych oraz katalogów stanowisk, zawierających informacje głównie na temat obiektów warownych pojawiła się już w końcu XIX w., nabierając rozmachu w latach 30. XX w.2 i była autorce znana. Nie sposób jednak nie przyznać racji Stephanowi, który słusznie zauważa, że obecnie w porównaniu do okresu, kiedy powstawała monografia H. Wunder posiadamy znacznie więcej danych archeologicznych, pozwalających określić zasięg osadnictwa pruskiego przed kolonizacją krzyżacką. Dane te skompletowane zarówno w postaci wydawnictwa – Archeologiczne ślady osadnictwa między Wisłą a Pasłęką we wczesnym średniowieczu: Katalog stanowisk (dalej jako Katalog stanowisk)3, a także dokumentacji z badań powierzchniowych prowadzonych w ramach Archeologicznego Zdjęcia Polski (AZP), stanowią cenne źródło uzupełniające dla źródeł pisanych. W swoim artykule J. Stephan łącząc dane archeologiczne z informacjami na temat rozmieszczenia wsi na prawie niemieckim oraz wsi radłowych i dóbr wolnych, wykazuje powiązania ich z dawnym osadnictwem pruskim. Jak zauważa już na wstępie swoich rozważań, problem dokładnego rozeznania w źródłach archeologicznych narasta wraz z próbami przeniesienia ich na obszar osadnictwa we wschodniej części komturstwa dzierzgońskiego. Głównym źródłem danych są tu wyniki badań powierzchniowych, 1 H. Wunder, Siedlungs und- Bevölkerungsgeschichte der Komturei Christburg (13–16. Jhdt.), Wiesbaden 1968. 2 A. Lissauer, Die prähistorischen Denkmäler der Angrenzenden Provinz Westpreussen und der Gebiete, Danzig 1887; E. Hollack, Erläuterungen. Vorgeschichtliche Übersichtskarte von Ostpreussen, Berlin–Glogau 1908; H. Crome, Karte und Verzeichnis der vor- und frühgeschichtlichen Wehrlangen in Ostpreußen, Altpreußen, 1937, H. 2; idem, Verzeichnis der Wehranlagen Ostpreussens, Prussia. Zeitschrift für Heimatkunde und Heimatschutz, 1938–1940, Bd. 32–34. 3 M.F. Jagodziński, Archeologiczne ślady osadnictwa między Wisłą a Pasłęką we wczesnym średniowieczu: Katalog stanowisk, Warszawa 1997. Pruthenia, 2010, t. V, s. 285–292 286 Recenzje i omówienia wykonanych w ramach AZP, które zazwyczaj nie są poparte systematycznymi badaniami. Znacznie lepiej sytuacja wygląda w zachodniej części komturstwa gdzie wyniki badań AZP zostały, co prawda nie kompletnie jak zdaje się to sugerować autor, ale bynajmniej częściowo zweryfikowane. W polu zainteresowań autora nie znalazło się natomiast terytorium dawnej ziemi Rudencz, która po 1341 r. została wydzielona z komturstwa dzierzgońskiego i przekazana komturstwu ostródzkiemu. Interdyscyplinarne podejście J. Stephana z pewnością zasługuje na uwagę, tym bardziej, że dotychczas nie prowadzono na szerszą skalę badań osadniczych na obszarze komturstwa dzierzgońskiego jednakowo traktując źródła pisane oraz archeologiczne. Nie wszystkie jednak stwierdzenia autora zawarte w przedstawionym przez niego artykule pozbawione są kontrowersji. W wielu przypadkach powstały one nie z winy autora, a głównie z uwagi na ograniczone możliwości rozpoznania, jakie dały mu wykorzystane źródła. W pierwszej części artykułu (s. 71–74) autor stawia pod znakiem zapytania pogląd H. Wunder, która uważała, że wsie lokowane na prawie niemieckim w większości założone zostały w wyniku kolonizacji obszarów leśnych. Rozpatrując wpierw wsie, które według Wielkiej księgi czynszów należeć miały do Dzierzgonia J. Stephan wykazuje, że w większości z nich znane są ślady osadnictwa wczesnośredniowiecznego w postaci stanowisk archeologicznych. Niestety autor nie wykazał ich charakteru, jedynie podał numery, pod jakimi występują one w Katalogu stanowisk (s. 72, p. 11). Uzupełniając przy okazji pozostawioną przez niego lukę warto wiedzieć, że w Kwietniewie są to cmentarzysko oraz osada, brak natomiast w tym miejscu artykułu informacji o znajdujących się tam dwóch grodziskach, wspomnianych nie tylko w Katalogu stanowisk, ale znanych także z opublikowanych wyników przeprowadzonych w 1996 r. prac wykopaliskowych4. O grodziskach dowiadujemy się dopiero na s. 85, p. 38. W Starym Mieście autor wykazał niepewne grodzisko zwane „Strażnik” (Wacht Berg), dwie osady i ślad osadnictwa w postaci dziewięciu fragmentów ceramiki. Brak tu jednak wzmianki o ważnym obiekcie, jakim jest położone na wschód od wsi grodzisko z XI–XIII w., które również występuje w Katalogu stanowisk (nr 471). Podobnie, jak i Kwietniewo znajdujemy je w dalszej części artykułu (s. 85, p. 38). Ze wsi Bągart wymieniono wśród stanowisk wczesnośredniowiecznych pomost drewniany, którego czas użytkowania jak wykazały szczegółowe badania metodą C-14 oraz badania dendrochronologiczne odpowiada okresowi wpływów rzymskich. Jedyny ślad wczesnośredniowieczny to fragment naczynia ceramicznego z IX–X w., który jednak nie musi mieć bezpośredniego związku ze stanowiskiem i czasem jego użytkowania5. W odniesieniu do Starego Targu (nr 471, 4 M.F. Jagodziński, M. Jonakowski, Z. Sawicki, G. Stasiełowicz, Grodzisko w Kwietniewie gm. Rychliki, st. 2 (24) – wyniki prac wykopaliskowych, [w:] Adalbertus. Wyniki badań interdyscyplinarnych, red. P. Urbańczyk, Warszawa 1998, s. 49–73. 5 J. Sadowska-Topór, „Pomosty” w dolinie Dzierzgoni, [w:] Pogranicze polsko-pruskie w czasach św. Wojciecha, red. M.F. Jagodziński, Elbląg 1999, s. 99–104. Recenzje i omówienia 287 500, 464, 501–503, 506) błędnie podano wspomniane wyżej przeze mnie grodzisko w Starym Mieście (nr 471) oraz cztery osady znajdujące się również w Starym Mieście (nr 464, 500–503). W Starym Targu ze stanowisk wczesnośredniowiecznych znajdujemy w Katalogu stanowisk tylko informację o osadzie z XI–XII w. (nr 461) przez Stephana zresztą z nieznanych powodów pominiętą. Ze Starego Dzierzgonia autor wykazał m.in. dwa grodziska. W stosunku do jednego z nich (Góra Zamkowa) nie ma wątpliwości co do jego funkcji w okresie przedkrzyżackim. Brak natomiast bezsprzecznych dowodów na funkcjonowanie innego grodziska w okresie wczesnego średniowiecza, znajdującego się ok. 200 m na południowy-zachód od pierwszego, na lewym brzegu Dzierzgonki. Brak materiału zabytkowego oraz milczenie na ten temat źródeł pisanych nie pozwala na jakiekolwiek wnioski o jego funkcji, a tym bardziej chronologii. Spośród stanowisk znajdujących się w okolicy wsi Powodowo autor zwraca uwagę na znane z literatury grodzisko, niestety poszukiwania w ramach projektu „Adalbertus” nie dały jednoznacznej odpowiedzi na temat jego lokalizacji6. J. Stephan nie wykazał żadnych śladów osadnictwa wczesnośredniowiecznego z obszarów wsi Królikowo, Tywęzy, Rychliki i Monasterzysko Wielkie, co według niego może, ale nie musi uwiarygodniać pogląd H. Wunder o ich późniejszej metryce i lokacji na obszarze leśnym. Tu zwrócić można uwagę na pominiętą przez autora informację, zawartą w opisie granic Królikowa z 1305 r., z której dowiadujemy się o położonym między Królikowem a Starym Miastem punkcie obronnym: ad locum qui iacet inter Konyngisze villam et antiquam civitatem, quem nos lantwer dicimus7. Zapora ta mogła mieć związek z granicą dawnych jednostek terytorialnych niższego rzędu: Komor (?), Loypicz i Lingwar. Nie daje to oczywiście powodów do przypuszczeń, że na obszarze lub w bezpośredniej okolicy Królikowa istniało osadnictwo wczesnośredniowieczne, jednakże wykazanie poświadczonej źródłowo wzmianki o zaporze, uzupełnia wykład autora, który w innym miejscu uwzględnia tego typu obiekty. W dalszej części rozpatrzone zostały wsie, które według Wielkiej księgi czynszów należały do Zalewa. W oparciu o dane pochodzące z AZP, w dwóch przypadkach także z Katalogu stanowisk wykazano istnienie przedkrzyżackiego osadnictwa w ośmiu miejscowościach. W przypadku miejsc znanych z Katalogu stanowisk autor również podał jedynie ich numery, zaś do stanowisk znanych z badań AZP załączony został aneks w postaci Katalogu stanowisk wczesnośredniowiecznych (s. 86–88 – dalej jako Aneks). Problem w przedstawionym wykazie stanowisk stanowi oprócz niepewnego grodziska w Janikach Małych (s. 87) kwestia stanowisk z Witoszewa i Dobrzyk. Autor podaje w Aneksie (s. 87) jakoby w Witoszewie zanotowano fragment ceramiki zaś Dobrzykach wał podłużny, mierzący około 1 km. Dodatkowo umieszcza ów wał na południe od jeziora Ewingi. Właściwie powinien zostać zaznaczony pomiędzy jezio6 M.F. Jagodziński, Archeologiczne ślady osadnictwa ..., s. 142. Preussisches Urkundenbuch. Politische (allgemeine) Abteilung, hrsg. A. Seraphin, Bd. I/2, Königsberg 1909, nr 830. 7 288 Recenzje i omówienia rami Rucewo Wielkie i Rucewo Małe8. Brak natomiast wzmianki o wałach w okolicy Witoszewa, pomiędzy jeziorem Bucznik i Witoszewskim9. W stosunku do Dobrzyk brak ponadto konsekwencji u autora. W tekście artykułu informuje on, że z Dobrzyk brak jest znalezisk z okresu pruskiego (s. 74), jednakże w Aneksie informuje nas nie tylko o wale, ale i o znaleziskach ceramiki. Dodatkowo nie zwrócono uwagi na znajdujące się niegdyś w okolicy Dobrzyk grodzisko wczesnośredniowieczne10 oraz badane wykopaliskowo cmentarzysko11. Z badań przeprowadzonych przez Romualda Odoja wiadomo także, że w odległości ok. 500 m na północ od grodziska w Janikach Wielkich przebiega wał podłużny12. Autor w wykazie stanowisk pomija wieś Halbersdorf – Półwieś, gdzie na tzw. Górze Michała (Michelsberg) odkryto skarb dirhemów (monety bite w okresie 700/775– 808/809)13. W tekście artykułu nie wspomina o owym znalezisku, zaznacza je jednak w Aneksie przy Zalewie jako „Schatzfund”. Zwracam na to uwagę, głównie z tego powodu, że przynależność Góry Michała do Półwsi, znanej już w 1299 r. jest przed 1320 r. raczej pewne. Dopiero w dokumencie z 1320 r. mieszczanie z Zalewa otrzymali nadanie 40 łanów w Półwsi14, aczkolwiek i tu występują wątpliwości czy obszar ten obejmował Górę Michała. 8 AZP 23–52, st. 24. Wał znany jest z notatki archiwalnej zachowanej w Staatliche Museen zu Berlin – Preussischer Kulturbesitz. Museum für Vor- und Frühgeschichte: Buchwalde, Kr. Mohrungen, Prussia Archiv, Sign.: PM-A 185/1, Archiv der vor- und frühgeschichtlichen Sammlung des Prussia-Museums Königsberg i. Ostpr. Wał został stwierdzony także podczas badań terenowych przeprowadzonych przez S. Szczepańskiego i R. Klimka w grudniu 2008 r. 10 Grodzisko znane szczegółowo z notatki archiwalnej w Staatliche Museen zu Berlin – Preussischer Kulturbesitz. Museum für Vor- und Frühgeschichte: Weinsdorf, Kr. Mohrungen, Prussia Archiv, Sign.: PM-A 598/1: Archiv der vor- und frühgeschichtlichen Sammlung des Prussia-Museums Königsberg i. Ostpr.; E. Hollack, Erläuterungen..., s. 176; H. Crome, Verzeichnis der Wehranlagen..., 1940, Bd. 34, s. 137–138. 11 U. Kobylińska, Z. Kobyliński, D. Wach, Wczesnośredniowieczne cmentarzysko pruskie w Dobrzykach, st. XXVII, gmina Zalewo, województwo warmińsko-mazurskie, Warmińsko–Mazurski Biuletyn Konserwatorski, 2000, R. 2. 12 Archiwum Naukowe Działu Archeologii Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie: Teczka Janiki Wielkie, gm. Zalewo. Wał został zlokalizowany podczas badań terenowych przeprowadzonych przeze mnie 14.02.2009 r. Jego przebieg jest nieco inny niż podaje w notatce R. Odoj. Według niego wał mierzy ok. 80–100 m długości i wysokość ok. 1 m. Podczas rozpoznania terenowego stwierdziłem dwa wały znajdujące się ok. 500 m na NNE od grodziska, na skraju lasu. Pierwszy wał biegnie na linii E–W, począwszy od skraju wysoczyzny moreny dennej (opadającej łagodnie na E, w kierunku zabagnionego obszaru rzeczki wypływającej z jeziora Łysk) do znajdującego się na W śródleśnego oczka wodnego. Długość wału ok. 80–100 m, szerokość u podstawy ok. 3 m, wysokość od poziomu fosy nie więcej niż 1 m. Kolejny wał biegnie na linii E–W od wspomnianego oczka wodnego na E, do rzeczki Młyńskiej na W (rzeczka Młyńska płynie na linii N–S od jeziora Kęty do jeziora Młynek). Długość wału ok. 280– 300 m, szerokość u podstawy 3–5 m, średnia wysokość od poziomu fosy 1–1,5 m. 13 M. Haising, R. Kiersnowski, J. Reyman, Wczesnośredniowieczne skarby srebrne z Małopolski, Śląska, Warmii i Mazur, Wrocław–Warszawa–Kraków 1966, s. 78. 14 Preussisches Urkundenbuch, hrsg. M. Hein, E. Maschke, Bd. II/1, Königsberg 1939, nr 306. 9 Recenzje i omówienia 289 Ostatni okręg osadniczy to wsie należące do Miłomłyna. Spośród trzynastu miejscowości, w tekście artykułu wyróżniono stanowiska w Wenecji – grodzisko i znaleziska ceramiki, Słoneczniku – fragmenty ceramiki oraz Urowie – grodzisko, określając je jako stanowiska związane z wcześniejszym osadnictwem pruskim (s. 74). Dodatkowo w przypisie autor wymienia stanowiska w Liksajnach i Gilu Wielkim, natomiast w Aneksie pojawia się nie ujęta w tekście artykułu informacja o znalezieniu w Borecznie kamiennego posągu. Nie jest to jedyny tego rodzaju posąg z okolicy Boreczna, drugi znajdował się na granicy Boreczna i Śliwy, istnieją także przypuszczenia, że podobny posąg znajdował się na granicy Boreczna–Śliwy–Janik Małych15. Brak zatem zrozumienia, idąc tokiem metodologicznych rozważań autora, dlaczego akurat te miejscowości nie zostały przez niego uwzględnione w tekście artykułu jako zamieszkiwane wcześniej przez Prusów, mimo iż w Aneksie wykazał występujące na ich obszarze znaleziska pruskie? Warto dodać, że w Wenecji znajdują się dwa grodziska – jedno określone przez Cromego jako pruskie, drugie zaś to relikt grodu strażniczego z XIV–XV w.16 To pierwsze znajduje się na wyspie jeziora Bartężek, drugie na jego północnym brzegu. Na załączonej w artykule mapie znajdujemy jedynie zaznaczenie grodziska późnośredniowiecznego. W stosunku do Słonecznika i Wenecji warto zwrócić uwagę na pogląd autora, według którego osadnictwo położone po wschodniej stronie puszczy i jezior Ruda Woda oraz Drwęckiego miało związek z obszarami ziem Paslauc (okolice Pasłęka) i Zambroch (okolice wsi Sambród) (s. 84–85). Pogląd ten tylko połowicznie wydaje się być uzasadniony. Rację można przyznać autorowi w przypadku identyfikacji Słonecznika i Wenecji jako południowo-zachodniego skraju ziemi Zambroch, która stanowi najbliższą tym miejscowościom znaną ze źródeł jednostkę terytorialną. Trudno jednak zaakceptować stwierdzenie autora w odniesieniu do identyfikacji ziem położonych na wschód od jezior Ruda Woda oraz Drwęckiego z terra Paslauc, która przecież zajmowała obszar położony na północ od Zambroch, tym samym obszar położony na południe od wsi Sambród i na wschód od jeziora Ruda Woda – jak to ma miejsce z grodziskiem w Wenecji oraz Słonecznikiem, nie może być identyfikowany z obszarem ziemi Paslauc. Jeszcze bardziej nieprawdopodobne wydaje się identyfikowanie tejże ziemi z obszarem położonym na wschód od Jeziora Drwęckiego (okolice Ostródy!). Po omówieniu osadnictwa pruskiego na obszarze niemieckich wsi czynszowych autor rozpatruje rozmieszczenie wczesnośredniowiecznych stanowisk archeologicznych w bezpośredniej okolicy lub na obszarze wsi radłowych oraz dóbr wolnych pru15 E. Lemke, Volksthümliches in Ostpreussen, II Teil, Mohrungen 1887, s. 27; S. Szczepański, Antropomorficzna rzeźba kamienna a ludowa świadomość historyczna Prus Wschodnich i Zachodnich, [w:] Pruskie baby kamienne. Fenomen kulturowy czy europejska codzienność, red. G. Białuński, J.M. Łapo, Olsztyn 2007, s. 106–107, 110. 16 H. Crome, Karte und Verzeichnis..., s. 108–109; M.J. Hoffmann, A. Mackiewicz, Średniowieczne założenia obronne powiatu ostródzkiego, Ostróda 2004, s. 24. 290 Recenzje i omówienia skich (s. 75–83). Tu sytuacja wydawałaby się znacznie bardziej uproszczona. Pogląd jakoby wsie radłowe oraz dobra wolnych stanowiły relikt dawnego osadnictwa pruskiego jest dość powszechny w literaturze. Często jednak zaznaczano, że zarówno jedne, jak i drugie częstokroć były poszerzane poprzez karczunek lasu, niektóre też powstawały na surowym korzeniu. Jak się okazuje stwierdzenia te nie zawsze korespondują ze źródłami archeologicznymi. Spośród ośmiu wsi radłowych z komornictwa Morany znane są stanowiska z zaledwie dwóch miejscowości: Morany (ślady osad z XI–XII i XI–XIII w.) oraz Minięta (żelazny topór z XI w.). Podobną sytuację zastajemy w przypadku dóbr wolnych z tego obszaru. Spośród dwudziestu ośmiu poświadczonych źródłowo dóbr, jedynie na obszarze sześciu znane są stanowiska archeologiczne: Linki, Chojty, Trankwice, Jordanki, Waplewo Wielkie oraz Minięta Szlacheckie. Przeważnie są to ślady osad datowane szeroko na IX–XIII w., w przypadku Jordanek jest to grodzisko z VII/VIII–XII w. W Miniętach Szlacheckich autor wskazał na topór żelazny, nota bene ten sam, który wymienił przy Miniętach. W komornictwie Kiersyty sytuacja wygląda podobnie. Spośród trzynastu wsi radłowych zaledwie na obszarze czterech wykazano ślady wczesnośredniowiecznego osadnictwa. Wśród stanowisk wczesnośredniowiecznych w Mokajmach zwrócono uwagę na osady z VIII–IX w. i XII–XIII w., skarb dirhemów datowany na okres po 818 r. oraz pomost drewniany. Do datowania tego ostatniego stanowiska, podobnie jak pomostu z okolic wsi Bągart, należy podchodzić z dużą ostrożnością określając jego rzekomo wczesnośredniowieczną metrykę. Badania wskazują na jego znacznie wcześniejszy okres użytkowania17. Na obszarze piętnastu znanych dóbr wolnych autor wykazał m.in. istnienie grodziska w Powodowie – te jednak nie zostało zweryfikowane18 (czego autor nie zaznaczył). Spośród dwunastu wsi radłowych z komornictwa Przezmark tylko na obszarze dwóch autor wykazał istnienie stanowisk archeologicznych: ślady osad w Bajdach z X–XII w. i XI–XIII w. oraz znaleziska ceramiki w Matytach, nazywanych błędnie jako „Matyky”. Nie zwrócił jednak uwagi na znalezisko z Rudni w postaci dirhema wybitego w mennicy al-Muhammadija (796/797)19. Z obszaru dóbr wolnych, których w komornictwie znajdowało się piętnaście, J. Stephan wyróżnił m.in. pięć fragmentów ceramiki z Jerzwałdu. Tu autor korzystał jedynie z danych AZP i pominął bardzo ważne stanowisko, jakim jest znajdujący się w lesie na zachód od wsi wał podłużny wraz z oddzielną fosą rozciągający się na długości ok. 500 m pomiędzy jeziorkiem Zdryńsk, a zabagnionym obszarem leśnego jeziorka Karpie20. 17 J. Sadowska-Topór, op. cit., s. 108. M.F. Jagodziński, op. cit., s. 142. 19 M. Haising, R. Kiersnowski, J. Reyman, op. cit., s. 76. 20 E. Hollack, op. cit., s. 41; por też pełna dokumentacja rysunkowa: w Staatliche Museen zu Berlin – Preussischer Kulturbesitz. Museum für Vor- und Frühgeschichte: Gerswalde (Fö), Kr. Mohrungen, Prussia Archiv, Sign.: PM-A 363/1, Archiv der vor- und frühgeschichtlichen Sammlung des Prussia18 Recenzje i omówienia 291 W komornictwie Niemoje spośród czternastu wsi radłowych wykazano jedynie istnienie stanowiska w Małdytach. Spośród dwudziestu trzech dóbr wolnych, znaleziska wczesnośredniowieczne w postaci ceramiki zanotowane zostały tylko w Bartach. W komornictwie Karpowo, na dziewięć wsi radłowych zanotowano obecność pruskiego osadnictwa w okolicy wsi Wieprz oraz Śliwa z jednym fragmentem ceramiki, bez zaznaczenia jednak wspomnianej wyżej przeze mnie rzeźby kamiennej znajdującej się na granicy wsi Śliwa i Boreczno. Nie odnotowano natomiast znalezisk z obszaru dóbr wolnych. Na zakończenie autor rozpatruje dawną strukturę osadniczą Prusów w obrębie utworzonego przez krzyżaków komturstwa dzierzgońskiego. Bardzo dobrym punktem wyjścia wg J. Stephana jest Traktat dzierzgoński z 1249 r., na mocy którego Prusowie zobowiązywali się wybudować kościoły w szeregu miejscowości, które mają swoje odpowiedniki w nazwach ziem wymienionych w dokumencie potwierdzającym utworzenie biskupstwa pomezańskiego z 1250 r. Autor zauważa przy tym, że miejscowości te uznawane przez wielu za centra poszczególnych ziem, w świetle źródeł archeologicznych znajdują się raczej na obrzeżach osadniczych. Wnioskuje dodatkowo za Reinhardem Wenskusem, że kościoły wspomniane w Traktacie miały zostać wybudowane nie w dawnych centrach poszczególnych ziem, lecz raczej w dobrach szlachty pruskiej (s. 84). Opierając się na rozmieszczeniu stanowisk archeologicznych autor określa przypuszczalny zasięg ziemi Lingues znajdującej się według niego między Starym Dzierzgoniem, Dzierzgoniem i Andrzejewem. Tu nie dał jasno do zrozumienia, czy zalicza do ziemi Lingues sam Dzierzgoń, który oddzielony od Andrzejewa na zachodzie i Starego Dzierzgonia na południu lasem oraz podmokłym dorzeczem Dzierzgoni, stanowić mógł w okresie przedkrzyżackim najbardziej wysunięty na południe gród ziemi Loypicz. Szczególną uwagę zwrócił autor na okolice Jerzwałdu. Według niego identyfikacji Gerii z dawną nazwą Jerzwałdu – Gerswalde, nie osłabia fakt, że pojawia się ona dopiero w źródłach z XVI w., wcześniejsza nazwa znana od 1333 r. brzmiała Keyserswalde. Dopuszcza jednak możliwość współistnienia Gerswalde z nazwą XIV-wieczną (s. 85). Hipoteza o lokalizacji Gerii w okolicy Jerzwałdu umotywowana została dodatkowo informacją o znajdującym się rzekomo w pobliżu Dobrzyk wale podłużnym, który jak to zostało już wyżej wykazane łączyć należałoby z okolicą wsi Witoszewo. Autor nie uwzględnił wału położonego na zachód od wsi, który wyznaczać mógł zachodnią rubież ziemi Geria. J. Stephan jedynie w przypisie zaakcentował pogląd R. Wenskusa wiążący obszar Gerii z okolicami Girgajn, które w 1315 r. występują pod nazwą Girgheyne. Obie koncepcje wydają się równie prawdopodobne, jednakże warto zwrócić uwagę na to, co autor pominął, że w żadnej z tych miejscowości w XIII i XIV w. nie został zanotowany kościół, a przecież Traktat dzierzgoński nakazywał wybudowanie Museums Königsberg i. Ostpr. Wał również został rozpoznany podczas badań terenowych przeprowadzonych przez S. Szczepańskiego i R. Klimka w grudniu 2008 r. 292 Recenzje i omówienia aż dwóch kościołów na obszarze Gerii. Z najbliższej okolicy Jerzwałdu znamy kościół z Dobrzyk, a w pobliżu Girgajn w Zalewie. Są one wspomniane dopiero w XIV w., W sąsiedztwie Girgajn zostało także ustanowione komornictwo w Niemojach. Niewykluczone, że sama ziemia Geria była dość duża i obejmowała zarówno obszar Jerzwałdu, jak i Girgajn. Artykuł Joachima Stephana porusza w nowy sposób kwestię osadnictwa pruskiego na obszarze komturstwa dzierzgońskiego. Niestety, wykorzystanie w tym przypadku jako jedynegi źródła Katalogu stanowisk oraz danych z badań AZP, nie pozwala – moim zdaniem – na formułowanie szerszych wniosków21. Problematyczne wydaje się określanie osadnictwa na podstawie występowania pojedynczych fragmentów ceramiki. Po pierwsze – jego datowanie jest nierzadko bardzo hipotetyczne, po drugie zaś samo pojawienie się ceramiki w wymienionych miejscach może mieć charakter czysto przypadkowy. Sam autor zdawał sobie sprawę z faktu, że wykorzystane przez niego źródła mogą okazać się niedostateczne i niepełne, mimo to w niektórych miejscach zabrakło mu konsekwencji, szczególnie w traktowaniu jako wczesnośredniowiecznych stanowisk o starszej metryce, rzekomych grodzisk, które nie zostały zweryfikowane. Szczególnie daje się we znaki brak uwzględnienia szerszej literatury. Autor stawiając na interdyscyplinarność mógł sięgnąć do źródeł pisanych, wykorzystać dane językowe oraz przeanalizować na nowo zasięg lasów i sieci hydrograficznej, w tym także bagien, dzięki czemu jego wnioski dotyczące wczesnośredniowiecznego osadnictwa pruskiego na obszarze komturstwa dzierzgońskiego byłyby zapewne bogatsze i lepiej uzasadnione. Tekst mimo pewnych mankamentów pokazuje nowe możliwości w badaniach nad osadnictwem pruskim. Nowością jest udowodnienie przez autora istnienia wczesnośredniowiecznego osadnictwa na obszarach niemieckich wsi czynszowych, wobec których częstokroć wysuwano stwierdzenie jakoby powstawały one głównie w trakcie krzyżackiej akcji kolonizacyjnej. Z drugiej strony autor zwraca uwagę na brak znalezisk wczesnośredniowiecznych z obszarów wsi radłowych oraz dóbr pruskich, które często znajdowały się przecież na polach pruskich i jako takie wiązane były z osadnictwem przedkrzyżackim. Aczkolwiek w tym przypadku argumentacja ex silentio de fontes wcale nie musi, co autor zresztą zauważa, być ostateczna. Seweryn Szczepański 21 Szerzej na ten temat: R. Klimek, Funkcjonowanie i obecny stan zachowania średniowiecznych wałów podłużnych w południowej części dominium warmińskiego, Pruthenia, 2008, t. III. Kronika oliwska. Źródło do dziejów Pomorza wschodniego z połowy XIV wieku, tłum. Dominika Pietkiewicz, wstęp i komentarz Błażej Śliwiński, Wydawnictwo Muzeum Zamkowe w Malborku, Malbork 2008, ss. 155. Omawiana książka stanowi pierwszy pełny przekład czternastowiecznej, pisanej po łacinie, Kroniki oliwskiej na język polski. Dotychczas źródło to, powstałe w klasztorze cysterskim w Oliwie, pod ówczesnym Gdańskiem, było przetłumaczone jedynie we fragmentach1. Niniejsza publikacja – jak zaznaczają autorzy – powstała w odpowiedzi na apele grona miłośników historii Gdańska i Pomorza Wschodniego o udostępnienie Kroniki oliwskiej w języku polskim. Autorzy postanowili nie czekać na wyniki badań źródłoznawczych, prowadzonych m.in. przez J. Wentę, „nie sądząc, by mimo wszystko przyszły postęp prac źródłoznawczych mógł radykalnie zmienić obraz wyłaniający się z dotychczas publikowanego tekstu kroniki” i wyjść naprzeciw oczekiwaniom środowisk niezajmujących się profesjonalnie historią, a chcących zapoznać się z treściami niesionymi przez Kronikę. Prezentowana publikacja powstała zatem z myślą o szerokim gronie odbiorców, którym korzystanie z tekstu oryginalnego Kroniki przychodziło nie bez trudności. Tom składa się z wprowadzenia, przekładu Kroniki oliwskiej, w której treści wydzielono Kronikę z Prus (Exordium Ordinis Cruciferorum seu Chronica de Prussia), oraz Dodatku w postaci tłumaczenia na język polski tekstów Tablic fundatorów i dobrodziejów. Całość książki dopełnia wykaz skrótów i bibliografia. Rozbudowany wstęp (s. 5–46), stanowiący 1/3 tekstu publikacji, pióra Błażeja Śliwińskiego został podzielony na osiem ponumerowanych części: 1. Wprowadzenie; 2. Klasztor oliwski; 3. Autor kroniki; 4. Charakter kroniki; 5. Czas powstania; 6. Ocena rzeczywistości w Kronice oliwskiej; 7. Początek zakonu krzyżackiego albo Kronika z Prus czyli Exordium Ordinis Cruciferorum seu Chronica de Prussia, 8. Sposób wydania. W części pierwszej znajdzie czytelnik informacje o zakresie chronologicznym Kroniki, jej średniowiecznych i nowożytnych czytelnikach, pośród których byli Wigand z Marburga, Jan Długosz czy Johannes Bugenhagen. Zawarto tu także krótki opis jej losów, od połączenia w XVI w. w jedną kolekcję wraz z odpisami drewnianych tablic umieszczonych w klasztornym kościele oraz z rocznikiem Die mittlere Chronik von Oliva (Annales Olivienses), odnotowującym wydarzenia z lat 1356–1545 i będącym kontynuacją Kroniki oliwskiej, ponadto z odpisem epitafium pierwszego opata Ditharda, po czasy współczesne, kiedy to trwają wzmożone prace źródłoznawcze nad jej 1 Zob. By czas nie zaćmił i niepamięć. Wybór kronik średniowiecznych, oprac. A. Jelicz, Warszawa 1979, s. 95–98; W. Sieradzan, Podbój Prus w świetle Starszej kroniki oliwskiej, [w:] Zakon krzyżacki i jego państwo w Prusach. Wybór tekstów źródłowych, red. A. Radzimiński, Toruń 2005, s. 105–107. Pruthenia, 2010, t. V, s. 293–296 294 Recenzje i omówienia treścią. B. Śliwiński zawarł tu także motywy powstania niniejszego przekładu. Dalsza część wstępu przedstawia historię klasztoru oliwskiego, po czym następują obszerne rozważania poświęcone identyfikacji autora Kroniki oliwskiej. Charakteryzując kronikę Śliwiński przedstawia dwie hipotezy J. Wenty i H. Lingenberga dotyczące zależności między jej treścią a treścią połączonych z nią odpisów owych dwóch drewnianych tablic. Autor nie dostrzegając za J. Wentą śladów bytu „kroniki fundacyjnej” wyraźnie przychyla się do koncepcji H. Lingenberga, wspieranej uwagami B. Jakubowskiej, istnienia kroniki opata Rudigera, stanowiącej 3/4 treści owych tablic i będącej poprzedniczką Kroniki oliwskiej, gdyż jej autor przystąpił do pisania dzieła około 1300 r. Dalej następują rozważania dotyczące czasu powstania Kroniki i stosunku jej autora do opisywanej rzeczywistości. Odrębnie omówiono tu relację Kroniki oliwskiej do Exordium, który to utwór został włączony do kroniki już po jej napisaniu. Jest to – zdaniem B. Śliwińskiego – zgoła odrębne dzieło, powstałe około połowy XIV w., oparte w znacznej mierze na odpisie rymowanej kroniki Mikołaja Jeroschina2, poświęcone początkom zakonu krzyżackiego, walkom, jakie krzyżacy toczyli z Prusami oraz ich stosunkom z księciem wschodniopomorskim Świętopełkiem. Filolodzy łacińscy pracujący nad przekładem wskazali na znaczące różnice między stylem pisania opata Stanisława a stylem autora Exordium. Utwór ten w odróżnieniu od Kroniki oliwskiej charakteryzuje m.in. przejrzysta składnia oraz nie ujawnia się w nim narrator, podczas gdy w Kronice występuje on kilkakrotnie. Rozbieżności stylu, składni, sposobu zapisu nazw, stosowanych określeń czasowych itp. między obu dziełami przemawiają – zdaniem tłumacza, do którego przychyla się B. Śliwiński – za tym, że zostały one spisane przez różne osoby i stanowią odrębne całości, potwierdzenie tego wymaga jednak jeszcze szeregu badań. Część wstępną zamykają uwagi dotyczące sposobu wydania kroniki, cytowanych tu źródeł i wyboru literatury. Po Wstępie następuje właściwa cześć publikacji, czyli polski przekład Kroniki (s. 47–50; cd. s. 72–129), w której treści autorzy wydzielili jako odrębne, wspomniane dzieło: Początek zakonu krzyżackiego albo Kronika z Prus (s. 50–72). Dla ułatwienia percepcji, analizy i cytowania utworów nadano kolejnym ich rozdziałom numery, przy czym dla Exordium przyjęto numerację rzymską rozdziałów, a dla Kroniki oliwskiej arabską. Koncepcja oznaczania poszczególnych rozdziałów za pomocą cyfr została zaczerpnięta z dziewiętnastowiecznych wydań Kroniki oliwskiej, które to stanowiły podstawę niniejszego przekładu. Autorzy przygotowując tłumaczenie właściwej Kroniki i towarzyszących jej dzieł nie korzystali z rękopisów, ale właśnie z ich dziewiętnastowiecznych wydań, uznając za J. Wentą, że najlepszy tekst Exordium zawiera wydanie Th. Hirscha, zaś Kroniki oliwskiej – wydanie W. Kętrzyńskiego. Następnie w publikacji zawarto Dodatek: Kronika opata Rudigera (rekonstrukcja na podstawie „Tablic fundatorów i dobrodziejów”, którego treść została podzielona na trzy, oznaczone cyframi rzymskimi części. Pierwszą z nich stanowi komentarz 2 Die Kronike von Pruzinlant des Nicolaus von Jeroschin, hrsg. E. Strehlke, [w:] Scriptores rerum Prussicarum, Bd. I, Leipzig 1861, s. 291–624. Recenzje i omówienia 295 B. Śliwińskiego, po którym wydzielono – jako drugą część – pełny przekład zrekonstruowanego przez H. Lingenberga, powstałego ok. 1300 r., dzieła opata Rudigera (s. 130–138). Tekst owej kroniki, będącej poprzedniczką Kroniki oliwskiej, przechowała Tablica pierwsza fundatorów i część Tablicy drugiej dobrodziejów, umieszczone w klasztornym kościele, objaśniające wiszące obok wizerunki fundatorów i osób zasłużonych dla klasztoru. Autorzy oznaczyli w tekście Tablicę pierwszą fundatorów cyfrą „1”, zaś Tablicę drugą dobrodziejów cyfrą „2”. Ostatnią częścią Dodatku, poprzedzoną krótkim wprowadzeniem B. Śliwińskiego, jest niewykorzystany przez H. Lingenberga w rekonstrukcji Kroniki Rudigera, a uznany za późniejszy w stosunku do niej, dalszy tekst Tablicy drugiej dobrodziejów. Niniejsze wydanie Kroniki oliwskiej ma charakter popularnonaukowy, trudno zatem czynić autorom zarzut, iż nie oparli owego przekładu na zachowanych tekstach rękopisów, tylko na dziewiętnastowiecznych wydaniach tego dzieła. Zamiarem autorów nie było, jak zaznaczył we wstępie B. Śliwiński, podejmowanie kwestii źródłoznawczych, „nacisk położono na bardziej interesujące w tym wypadku Czytelnika wydarzenia historyczne”, co nie budzi wątpliwości w przypadku tego rodzaju publikacji, skierowanej do szerokiego grona odbiorców. Nie do końca jednak jasne zdają się być kryteria jakimi kierowali się autorzy, czy też autor wstępu i komentarzy, przy wyborze owych wydarzeń historycznych interesujących Czytelnika. B. Śliwiński wyjaśnił we wstępie, że „przyjęto [...] zasadę stosowania jak najbardziej skróconych komentarzy do wydarzeń lepiej znanych, tak z dziejów powszechnych jak i polskich, a szerszego dla wydarzeń lokalnych, wschodniopomorskich, w tym zwłaszcza oliwskich”. Trudno jednak uznać, aby ledwie wspomniana przez autora kwestia motywów ufundowania klasztoru oliwskiego, związana z misją chrystianizacji Prusów3 należała do „lepiej znanych”, czy też nie związanych z klasztorem oliwskim. Opisując historię opactwa oliwskiego B. Śliwiński ograniczył się jedynie do wspomnienia postaci Sambora I i Kazimierza Sprawiedliwego, jako inicjatorów tego wydarzenia, nie podjął kwestii pobudek, jakie nimi kierowały i skupił się jedynie na „cysterskich korzeniach” oliwskiej placówki. W chronologicznym przedstawieniu historii klasztoru Prusowie pojawiają dopiero w XIII w. (!), kiedy to w latach 1226 i 1234 oraz kolejnych, mieli oni niszczyć klasztor i tym samym zakłócać jego rozwój4. Trudno, za wyczerpujące wyjaśnienie motywów sprowadzenia cystersów i podjętej działalności misyjnej klasztoru, uznać wzmiankę: „Za czasów książąt wschodniopomorskich klasztor odgrywał również bardzo ważną rolę polityczną. Początkowo wspierał rodzinę swoich fundatorów i dobroczyńców w misji chrystianizacyjnej w pogańskich Prusach, ułatwił księciu Świętopełkowi kontakt z zakonem rycerskim kalatrawensów (o hiszpańskim rodowodzie), który książe planował osadzić na pograniczu pruskim”. Dalej 3 M. Biskup, Średniowieczna sieć klasztorów w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach (do 1525 roku), Zapiski Historyczne, 1999, t. LXIV, z. 1, s. 35–61. 4 W literaturze mowa o najazdach pruskich na klasztor oliwski już od 1224 r., zob. M. Biskup, op. cit., s. 37. 296 Recenzje i omówienia zresztą mowa o fiasku owej inicjatywy, będącej – jak przyjmuje autor za M. Smolińskim – efektem konkurencyjnej działalności krzyżaków i braci dobrzyńskich5. W literaturze zwraca się również uwagę na słabość ówczesnej hiszpańskiej macierzy tego zakonu rycerskiego, co mogło być główną przyczyną niepowodzenia tego pomysłu6. Interesującym wątkiem zdaje się być również, nie poruszona przez autora, kwestia rywalizacji cystersów oliwskich i przedstawicieli klasztoru cysterskiego z Łekna na polu chrystianizacji pogańskich Prusów, czy też obecność w oliwskim klasztorze cystersa Chrystiana, późniejszego biskupa Prus7. Wspomniany wątek ludności pruskiej, który przejawia się we wszystkich wydzielonych przez autora częściach publikacji, nie będąc głównym przedmiotem zainteresowania ze strony badacza, jawi się jako niezwykle zajmujący. Prusowie pojawiają się zarówno w tekście Kroniki oliwskiej (s. 82–83, 112), Exordium (s. 52–53, 55–61, 63,65, 67–72) jak i w Kronice Rudigera (s. 132–133). Wprawdzie wiele z treści owych źródeł, choćby zawartych w Exordium to powielenie przekazu Dusburga8, ale znajdujemy tu również rozbieżności i nowe wątki, które nie występują w kronice krzyżackiego dziejopisa, jak np. opisanie losu jaki spotkał Prusa Pipina. Ten zagorzały przeciwnik Zakonu, według Kroniki oliwskiej został skazany na okrutnie bolesną „karę kiszek” (s. 56), a według Dusburga Krzyżacy przywiązali go do końskiego ogona, powlekli do Torunia i tam powiesili na drzewie9. Warto uzupełnić komentarze odnośnie kilku postaci obecnych na kartach Kroniki. Prus Matto, syn Pipina, występuje również w Kronice ziemi pruskiej10, podobnie jak inna postać z Kroniki oliwskiej Prus Kriske, Kriskon, głównodowodzący w grodzie Welawa (s. 71), który pojawia się, w tym samym kontekście, w Kronice Dusburga, ale pod imieniem Triskon11. Powyższe uwagi dotyczą przede wszystkim Wstępu i komentarzy, natomiast w stosunku do całej publikacji, można skierować uwagę natury redakcyjnej, a mianowicie brak indeksów, co zdecydowanie nie ułatwia percepcji treści. Alicja Dobrosielska 5 M. Smoliński, Kalatrawensi w Tymawie na Pomorzu Gdańskim. Idea sprowadzenia zakonu nad Morze Bałtyckie, [w:] Mieszczanie, wasale, zakonnicy, Studia z Dziejów Średniowiecza, 2004, nr 10, s. 205– 242. 6 M. Biskup, op. cit., s. 40. 7 Ibidem, s. 36–37. 8 Por. Petrus de Dusburgk, Chronicon Terrae Prussiae, wyd. J. Wenta i S. Wyszomirski, Pomniki Dziejowe Polski, seria II – t. XIII, Kraków 2007; polskie tłumaczenie: Piotr z Dusburga, Kronika ziemi pruskiej, tłum. Sławomir Wyszomirski, wstęp i komentarz J. Wenta, Toruń 2004. 9 Ibidem, III, 7. 10 Ibidem, III, 7, 84. 11 Ibidem, III, 73. Zbieżność opisywanych zdarzeń i niezgodność zapisu imienia czołowej postaci biorącej w nich udział nie zwróciła uwagi autorów przekładu kroniki oliwskiej, co ciekawe, umknęła ona również uwadze twórcom tłumaczenia Kroniki Dusburga (s. 92), tu Triskon nieujęty także w indeksie osobowym. Zakon krzyżacki w historii, ideologii i działaniu – symbole dziejowe. Der Deutsche Orden in Geschichte, Ideologie und Wirkung – historische Symbole, red./ hrsg. v. J. Gancewski, Olsztyn 2010, ss. 295, wydanie dwujęzyczne (język polski i niemiecki). Rocznice ważnych wydarzeń w dziejach narodów są pamiętane i czczone. Do szczególnych rocznic należy 600-lecie bitwy pod Grunwaldem. Jej obchody wiążą się z szeregiem wydarzeń okolicznościowych. Również w tym kontekście, 2 lipca 2010 r. odbyła się na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, u progu rocznicowych obchodów bitwy grunwaldzkiej, konferencja naukowa, której pokłosiem jest omawiana tu publikacja. Pomimo, iż niniejszy zbiór artykułów ukazał się w okolicznościach upamiętniających ową bitwę, to jego tematyka nie jest wyłącznie jej poświęcona. Poruszane zagadnienia oscylują między innymi wokół kwestii ideologicznego, propagandowego i nieobiektywnego ukazywania zakonu krzyżackiego, jak również ściśle z nim związanego „mitu grunwaldzkiego” wykorzystywanego przez stronę polską i późniejszego „mitu tannenberskiego” wykorzystywanego przez stronę niemiecką. Poruszane są również zagadnienia analizujące i ukazujące fakty z dziejów zakonu. Każdy z ośmiu artykułów wydrukowany jest w języku polskim i niemieckim, co niewątpliwie zasługuje na pochwałę, gdyż przyczynia się to do swobodniejszego przepływu wiedzy, myśli i idei między Polakami a Niemcami. Artykułem otwierającym zbiór jest praca aktualnego Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego Bruno Plattera, Der heutige Orden im Blick auf die charakteristischen historischen Merkmalle seins Wirkens (Zakon krzyżacki dzisiaj na tle charakterystycznych, historycznych cech jego działalności). Autor ukazuje tu duchowość zakonu na tle działalności charytatywnej, pedagogicznej i kulturalnej na przestrzeni dziejów, kładzie jednak nacisk na wiek XX. Dla przeciętnego, polskiego czytelnika niniejszy artykuł może być swoistym novum, ukazującym zakon krzyżacki w zupełnie innych, niesienkiewiczowskich barwach. Dużą część publikacji zajmują artykuły odnoszące się do szczegółowych zagadnień i faktów z dziejów zakonu. Są to następujące prace: ks. Alojzy Szorc (UWM Olsztyn), Diecezja warmińska a zakon krzyżacki 1243–1525; Kazimierz Grążawski (UWM Olsztyn), Pierwsza faza Wielkiej Wojny – zajęcie przez zakon krzyżacki ziemi dobrzyńskiej w 1409 roku; Jan Gancewski (UWM Olsztyn), Wybrane aspekty gospodarcze z dziejów zakonu krzyżackiego w XV stuleciu i ostatni z tej grupy artykuł Wandel der Zeiten – Zeiten im Wandel – Das lange 19. Jahrhundert (Zmiana czasów – czasy w zmianach. Długi XIX wiek). Autor Frank Bayard, dyrektor Centralnego Archiwum Zakonu Krzyżackiego w Wiedniu, opisuje prawne i własnościowe przemiany zakonu w latach 1801–1939. O ile wymienione powyżej artykuły w sposób marginalny odnosiły się do kwestii ideologicznego wykorzystywania historii zakonu, o tyle dwa kolejne artykuły są ściśle Pruthenia, 2010, t. V, s. 297–298 298 Recenzje i omówienia poświęcone temu zagadnieniu. Udo Arnold (Uniwersytet w Bonn) w swej pracy Der Deutsche Orden als Objekt politischer Ideologie im 19.–20. Jahrhundert (Zakon krzyżacki jako obiekt ideologii politycznej w wiekach XIX i XX) ukazuje wykorzystywanie historii i zmitologizowanych faktów jako podłoża ideologii i narzędzi propagandy politycznej. Wszystko to prezentowane jest na osi stosunków polsko-niemieckich i dwóch wielkich bitew – pod Grunwaldem (1410) i Tannenbergiem (1914). O związkach historii z ideologią pisze również Dariusz Radziwiłłowicz (UWM Olsztyn), w swym artykule Wykorzystanie tradycji grunwaldzkiej przez polskie ugrupowania polityczne w walce o granice niepodległej Rzeczypospolitej w latach 1918–1920. Autor koncentruje się na przedstawieniu nastawienia do tradycji grunwaldzkiej i jej wykorzystania w bieżącej polityce dwóch głównych politycznych obozów – Piłsudskiego i Dmowskiego. Publikację zamyka praca Izabeli Lewandowskiej (UWM Olsztyn), Zamki państwa krzyżackiego w północno-wschodniej Polsce po II wojnie światowej (1945–2005). Autorka dość szczegółowo opisała powojenne losy dwóch zamków krzyżackich – w Nidzicy i Giżycku. Losy innych 38. zamków zostały ukazane w dość obszernej tabeli zawierającej informacje o dziejach przedwojennych, powojennych i wybranej literaturze poświęconej poszczególnym zabytkom. Niniejszy zbiór jest kolejną i zapewne nie ostatnią próbą, obiektywnego ukazania zakonu krzyżackiego, jego losów, jak również dziejów ideologii i mitów wyrosłych na gruncie niefrasobliwego ukazywania historii zakonu. Dobrze charakter tej publikacji oddają słowa zamieszczone we Wprowadzeniu (s. 7) autorstwa Norberta Kasparka, Dziekana Wydziału Humanistycznego UWM: „Naukowa rekonstrukcja, wolna od naleciałości politycznych i ideologicznych, pozwoli poznać lepiej i dokładniej splecione dzieje polsko-krzyżackie. Chodzi nie tylko o fakty, ale i o percepcję tego, co i jak było przedstawiane, i jakie to rodziło wyobrażenia o przeszłości”. Marek M. Pacholec V. Sprawozdania i komunikaty SPRAWOZDANIE Z DZIAŁALNOŚCI TOWARZYSTWA „PRUTHENIA” za ROK 2008 W roku 2008 Towarzystwo Pruthenia realizowało zadania statutowe w dwóch podstawowych dziedzinach: działalności naukowo-badawczej i popularyzatorskiej. Kontynuowano projekty realizowane w latach wcześniejszych, podjęto również nowe inicjatywy, w szczególności w zakresie badań archeologicznych. DZIAŁALNOŚĆ NAUKOWO-BADAWCZA Najważniejszym wydarzeniem naukowym w roku sprawozdawczym 2008 była niewątpliwie interdyscyplinarna konferencja naukowa COLLOQUIA BALTICA III. Konferencja odbyła się w dniach 8–10 października 2008 r. Obradujących gościł najpierw Wydział Humanistyczny UWM, a następnie debata przeniosła się do Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu, które obok Towarzystwa i Ośrodka Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego było organizatorem konferencji. Wygłoszono następujące referaty: –– prof. dr hab. Wojciech Nowakowski, mgr Andrzej Maciałowicz, Z problematyki kontaktów bałtyjsko-skandynawskich od wczesnej epoki żelaza po okres rzymski. –– dr Adam Cieśliński, Goci nad Łyną, Pasłęką i Drwęcą oraz ich związki ze Skandynawią. –– prof. dr hab. Magdalena Mączyńska, Archeologiczne ślady Gotów i Gepidów od stepów nadczarnomorskich po Hiszpanię. –– prof. dr hab. Andrzej Kokowski, Goci i Bałtowie. Przyczynek do dziejów niełatwych kontaktów pomiędzy dwoma ludami okresu rzymskiego. –– dr Anna Bitner-Wróblewska, O tzw. grupie olsztyńskiej i elbląskiej. –– dr Jerzy Marek Łapo, Wokół Szwedzkiego Szańca. Obraz Szweda w ludowych podaniach historycznych i mikrotoponimii na obszarze dawnych ziem pruskich. –– dr Justyna Prusinowska, Skandynawowie w pruskiej legendzie etnogenetycznej. –– dr Letas Palmaitis, Misja świętego Brunona w świetle zachodniobałtyjskiej hipotezy o pochodzeniu etnonimu Rus. Pruthenia, 2010, t. V, s. 301–311 302 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 –– prof. dr hab. Władysław Duczko, Skandynawowie na południowym wybrzeżu Bałtyku od VI do końca XI wieku. –– dr Marek Jagodziński, Prusowie i Wikingowie. Obok, pomiędzy czy razem? –– dr Rafał Simiński, Ziemie pruskie w świetle skandynawskich źródeł duńskich do początku XIII wieku. –– dr Wojciech Wróblewski, Wikingowie w interiorze pruskim. Konferencja spotkała się z dużym zainteresowaniem naukowców i była okazją do wymiany poglądów i ożywionej dyskusji. Obradom towarzyszył objazd naukowy cennych skandynawskich stanowisk archeologicznych, zlokalizowanych w okolicach Elbląga: Truso, Weklice, grodzisko Tolkmita. Seminarium Prussicorum moderator: dr hab. Grzegorz Białuński. W roku sprawozdawczym seminarium zachowało swój interdyscyplinarny charakter i odbyło 5 posiedzeń zwyczajnych oraz jedno posiedzenie nadzwyczajne poświęcone dyskusji nad książką Karola Modzelewskiego Barbarzyńska Europa. 28 lutego 2008 r. − dr Joachim Stephan (UAM Poznań), Osadnictwo pruskie i kolonizacja krzyżacka w komturstwie elbląskim; mgr Seweryn Szczepański (Iława), Pomezański gród w Starym Dzierzgoniu. 27 marca 2008 r. − dr Jacek Kowalewski (UWM Olsztyn), Metamorfozy kulturowego nurtu badań historycznych w XX wieku; mgr Alicja Dobrosielska (UWM Olsztyn), Udział Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej. 24 kwietnia 2008 r. − dr Valdemaras Šimėnas (Wilno), Najnowsze badania nad okresem wędrówek ludów na Litwie; mgr Robert Klimek (Olsztyn), Znaleziska dirhemów oraz próba ustalenia dróg ich dotarcia na terytorium plemion pruskich w IX–XI w. 29 maja 2008 r. − Barbarzyńska Europa – dyskusja panelowa: mgr Alicja Dobrosielska, „Barbarzyńska Europa” Karola Modzelewskiego; dr Kazimierz Grążawski (UWM Olsztyn), „Kolektywność” u barbarzyńców; mgr Seweryn Szczepański, Gościnność u barbarzyńców; dr Bogdan Radzicki (UWM Olsztyn), Czy nowy paradygmat w kulturowej waloryzacji barbarzyńskiej Europy? Na marginesie książki K. Modzelewskiego. 6 listopada 2008 r. − dr Kazimierz Grążawski, Chrystianizacja ziemi lubawskiej. 4 grudnia 2008 r. − mgr Robert Klimek, Kamienie ofiarne na terenie Galindii; dr hab. Grzegorz Białuński, Biskup wśród barbarzyńców. Kilka uwag o misji pruskiej Brunona z Kwerfurtu. Wyjazd studyjny do Rumszyszek i Kernave na Litwie koordynator: dr Bogdan Radzicki. W dniach 8–10 lipca 2008 r. Kanclerz Towarzystwa Pruthenia – B. Radzicki wraz z dr Justyną Prusinowską – jako tłumaczem odbyli, wspólnie z przedstawicielami Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku podróż na Litwę. Celem wyjazdu były dwa ośrodki: Lietuvos liaudies buities muziejaus w Rumšiškės oraz Valstybinis Kernavės Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 303 Kultūrinis Rezervatas w Kernave. To pierwsze jest największym na Litwie muzeum etnograficznym – w pewnym zakresie odpowiednikiem olsztyneckiego Muzeum Budownictwa Ludowego, m.in. ze względu na ogromny zbiór architektury ludowej z obszaru Litwy. Poza architekturą muzeum zgromadziło bogate zbiory etnograficzny zarówno zabytków kultury ludowej, jak też dokumentów z badań terenowych. Podczas półtoradniowego pobytu w muzeum wykonano dokumentację fotograficzną, zarówno zabytków ruchomych tam się znajdujących, jak też dokumentacji rysunkowej zabytków oraz niepublikowanych sprawozdań z wywiadów etnograficznych prowadzonych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX w. przez studentów litewskich wśród mieszkańców Litwy, dotyczących zwyczajów związanych z różnymi pracami. Podczas spotkania roboczego z dyrekcją Muzeum w Rumszyszkach rozmawiano o możliwości nawiązania bliższej współpracy między reprezentowanymi instytucjami. Drugim punktem programu wyjazdu był oddział Litewskiego Muzeum Narodowego w Kernave, koło Wilna − Valstybinis Kernavės Kultūrinis Rezervatas. Poza obejrzeniem imponującego założenia grodowego, uczestnicy wyjazdu spotkali się z przedstawicielem dyrekcji Rezerwatu oraz kierownikiem działu badań naukowych − dr. Gintautas’em Velius’em. Przedmiotem rozmów była m. in. możliwość wyjazdów studyjnych członków Towarzystwa do Kernave (muzeum dysponuje znakomitymi kolekcjami wczesnośredniowiecznych zabytków kultury materialnej – również organicznych – dla wczesnego średniowiecza). Zespół znalezisk z Kernave wydaje się być niezwykle wartościową bazą źródłową (materiał porównawczy) dla rekonstrukcji życia codziennego we wczesnym średniowieczu również na ziemiach pruskich. Dyrekcja Kernave wyraziła gotowość goszczenia badaczy z Pruthenii oraz udostępnienie im dokumentacji prowadzonych tam badań archeologicznych. Badania archeologiczne w Olsztynku, stan. III koordynatorzy: dr Mirosław Hoffmann, dr Kazimierz Grążawski. W roku sprawozdawczym podjęte zostały badania archeologiczne domniemanego grodziska pruskiego w Olsztynku, stan. III, położonego na Górze Czarownic (Hexenberg, Schanzenberg), w obrębie gruntów Muzeum Budownictwa Ludowego. Badania, którymi kierowali M.J. Hoffmann i K. Grążawski zrealizowano je w dwóch etapach. W dniach 11–13 marca 2008 r. przeprowadzono sondażowe rozpoznanie wstępne, a także wykonano odwierty celem określenia zasięgu warstwy kulturowej, z kolei w dniach 11–23 sierpnia 2008 r. odbyły się już planowe prace wykopaliskowe. Podczas pierwszego etapu badań założono 3 wykopy sondażowe oraz 29 odwiertów (na osiach N-S i E-W) w celu rozpoznania układu ewentualnych warstw kulturowych na majdanie domniemanego grodziska oraz na wywłaszczonych partiach terenu położonego bezpośrednio na południe i wschód od majdanu, gdzie zakładano możliwość istnienia osady przygrodowej. W rezultacie przeprowadzonych eksploracji i analizy odwiertów stwierdzono występowanie warstwy kulturowej o miąższości 0,25–0,4 m, a także uchwycone zarysy 304 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 możliwych obiektów. Wykonane sondaże pozwoliły zaplanować systematyczne badania archeologiczne na sierpień 2008 r. Już wstępne badania z marca 2008 r. ujawniły jednak, że Góra Czarownic nie jest wczesnośredniowiecznym grodziskiem, lecz wysoczyznowym osiedlem z wczesnej epoki żelaza, co w pełni potwierdziły badania II etapu, prowadzone w sierpniu 2008 r. II etap badań stanowiska na Górze Czarownic przeprowadzono w dniach 11–23 sierpnia 2008 r. Prawie dwutygodniowe prace prowadzone były przez dr.dr. Kazimierza Grążawskiego i Mirosława J. Hoffmanna z ramienia Towarzystwa Pruthenia w Olsztynie. Uczestniczyli w nich ponadto mgr Patrycja Godlewska (absolwentka Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu), student II roku archeologii Uniwersytetu Gdańskiego Michał Reda, zróżnicowana liczebnie (5–7 osób) grupa studentów II roku historii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie oraz – dorywczo – absolwenci Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych tej uczelni, w liczbie 2–3 osób. Badania finansowane były przez Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku, na gruntach którego znajduje się wzniesienie zwane Górą Czarownic użytkowane we wczesnej epoce żelaza jako osiedle wysoczyznowe. Zespół badawczy postawił sobie trzy zasadnicze cele badań: głównym było potwierdzenie wyników wiosennych sondaży, to znaczy ustalenie czy osiedle zasiedlone było wyłącznie we wczesnej epoce żelaza i nie użytkowano go we wczesnym średniowieczu jako grodziska. Równie ważną kwestią było stwierdzenie na ile intensywnie zasiedlony był majdan/plateau tego założenia obronnego. Trzecim celem zaplanowanym w trakcie tych prac było rozpoczęcie budowy parku archeologicznego – osady pruskiej Amalang. W ramach ostatniego zadania, którym kieruje dr Kazimierz Grążawski wzniesiono na niedużym wzniesieniu na północ od Góry Czarownic półziemiankę szamana. W trakcie badań wytyczono i wyeksplorowano trzy wykopy badawcze o łącznej powierzchni 70 m2: –– wykop nr 4/08 o wymiarach 5x5 m założono w północnej partii plateau osiedla; –– wykop 5/08 o wymiarach 10x2,5 m zorientowany był na linii N-S (zachodnie boki obu wykopów, a także wykopu 6/08 wytyczone zostały w tej samej osi); –– wykop 6/08 o wymiarach 8x2,5 m wytyczono na linii N-S między wykopami 4/08 i 5/08. Wykop ten założono z zachowaniem świadków o szerokości 1 m, które oddzielały południową krawędź wykopu 4/08 od północnej wykopu 6/08 oraz południowy bok wykopu 6/08 od północnej krawędzi wykopu 5/08. Usytuowanie wykopów badawczych pozwoliło na uzyskanie całego przekroju majdanu/plateau osiedla wysoczyznowego od jego północnej, ostro zarysowanej krawędzi do jego skraju południowego, łagodniej przechodzącego w stok osady. Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 305 Na podstawie wstępnej analizy odkrytych fragmentów ceramiki nie ulega wątpliwości, że osiedle na Górze Czarownic użytkowane było we wczesnej epoce żelaza. Dzięki odkryciu w wykopie 4/08 dużego fragmentu bogato zdobionego naczynia należącego do grupy III wg klasyfikacji M.J. Hoffmanna, chronologię funkcjonowania tego osiedla uściślić można do schyłku II fazy kultury kurhanów zachodniobałtyjskich, czyli do IV–III w. przed Chrystusem. Dla określenia charakteru osiedla kluczowa jest analiza odkrytych obiektów oraz zasięg stwierdzonej warstwy kulturowej. Badania nie pozwoliły na wyprowadzenie wiarygodnych wniosków dotyczących sposobu zagospodarowania Góry Czarownic. Wśród czterech odsłoniętych obiektów nie odkryto reliktów domostw. Z drugiej jednak strony stwierdzono warstwę kulturową o znacznej miąższości z dużą ilością ceramiki i sporą kości zwierzęcych, którą odkryto tylko na obrzeżach majdanu/plateau, podczas gdy w centralnej części warstwa ta nie wystąpiła. Sugerować to może, że w osiedlu na Górze Czarownic – podobnie jak w innych osadach wysoczyznowych południowo-wschodniej strefy nadbałtyckiej – zabudowa mieszkalna ograniczała się do skrajów majdanu, podczas gdy centralna jego część pozostała niezabudowana. Taki model rozplanowania przestrzennego osiedli charakterystyczny był nie tylko dla kultury kurhanów zachodniobałtyjskich, ale obowiązywał również na całym obszarze bałtyjskim strefy leśnej północno-wschodniej Europy, między innymi w kulturze kurhanów zachodniolitewskich. Względnie duża miąższość warstwy kulturowej wskazywać może na dość długi okres zasiedlenia osady na Górze Czarownic w Olsztynku, który wynosił najpewniej kilka pokoleń w ramach IV–III w. przed Chrystusem. Przedstawione przez kierowników badań wnioski mają charakter wstępnych propozycji i hipotez, które muszą zostać zweryfikowane podczas kolejnych sezonów badawczych. Badania archeologiczne w Swaderkach, stan. I koordynator: dr Arkadiusz Koperkiewicz. Stanowisko archeologiczne na wyspie jez. Świętego (obręb Swaderki, Gm. Olsztynek) odkryto w trakcie spływu kajakowego w maju 2007 r. Spływ „szlakiem Curcho” zorganizowało Towarzystwo „Pruthenia” w Olsztynie. Udział wzięli członkowie Towarzystwa, studenci historii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego oraz członkowie Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich w Olsztynie. Celem rekonesansu była weryfikacja stanowisk archeologicznych lokalizowanych wzdłuż rzeki Łyny w źródłach archiwalnych. Badania powierzchniowe w ramach Archeologicznego Zdjęcia Polski przeprowadzone przez A. Walusia w 1996 r. wykazały obecność licznych stanowisk archeologicznych na północ od miejscowości Kurki. W okolicach jeziora Świętego nie udało się zweryfikować stanowisk wymienianych w źródłach archiwalnych ze względu na niedostępność terenu porośniętego gęstym lasem. Jednym z takich stanowisk była wyspa na jez. Świętym. W latach 70-tych XIX w. wspominał o nim Max Töppen. W artykule dotyczącym starożytności w okolicach 306 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 Olsztynka Töppen przytacza relację proboszcza Riemera z Kurek, w której mowa jest o urnach odsłanianych przez wiatr na piaszczystym brzegu jeziora Świętego. Pojedyncze fragmenty urn miały być także znajdowane na wysepce znajdującej się na jez. Świętym. Podjęte przez Töppena badania na wyspie nie przyniosły większych efektów. Pisał z zawodem, że pomimo wielogodzinnych prac nie znalazł żadnych dalszych śladów urn ani na wysepce, ani na wskazywanym przez księdza brzegu jeziora. Z przypisu Töppena pochodzi także sugestia, że być może reliktem z czasów pogańskich oprócz wspominanych stanowisk jest także sama nazwa jez. Święte oraz pobliskiej miejscowości Kurki, która nawiązuje do pruskiego bóstwa Curcho. Rekonesans na niewielkiej wyspie znajdującej się w centralnej części jeziora, pomiędzy zachodnim brzegiem i półwyspem od strony wschodniej, przyniósł pozytywny wynik. Na powierzchni terenu, głównie w kretowiskach, znajdowały się liczne fragmenty ceramiki pradziejowej. Znaleziono około 50 kawałków, których chronologię określono głównie na wczesną epokę żelaza. Poza tym znaleziono także 1 przepalony rdzeń krzemienny i fragment kości. W czerwcu 2008 r. wykonano plan warstwicowy stanowiska. Badania archeologiczne przeprowadzono w terminie 05–09.08.2008 r. na podstawie pozwolenia nr 619/08 z dnia 31.07.2008 r. wydanego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie. Kierownikiem prac terenowych był dr Arkadiusz Koperkiewicz reprezentujący Zakład Archeologii Uniwersytetu Gdańskiego. Konsultantem merytorycznym był dr Mirosław J. Hoffmann reprezentujący Muzeum Warmii i Mazur. W skład ekspedycji badawczej weszli studenci I roku archeologii ZAUG w Gdańsku oraz członkowie Towarzystwa Pruthenia w Olsztynie. Za część organizacyjną przedsięwzięcia odpowiedzialny był dr Bogdan Radzicki, kanclerz Towarzystwa Pruthenia. Stanowisko na wyspie jez. Świętego po pierwszym systematycznym sezonie badawczym można uznać za bardzo obiecujące. Należy je zaliczyć do kategorii osiedli nawodnych. Była to charakterystyczna i najlepiej jak dotąd rozpoznana forma osadnictwa plemion bałtyjskich z I tysiąclecia przed Chrystusem w południowo-wschodniej strefie nadbałtyckiej. Cechą wspólna takich osiedli było położenie w miejscach otoczonych wodą na sztucznych lub naturalnych wysepkach. Większość z nich sytuowano na sztucznych wysepkach tworzonych na bazie drewnianych rusztów osadzanych w płytkich zatokach jezior. Do najlepiej rozpoznanych stanowisk tego typu należy osiedle na jez. Orzysz. Składało się ono z prostokątnej platformy naprzemiennie poukładanych bali drewnianych, na których wzniesiono domostwa. Osiedle otoczone było trzema rzędami palisady. Od strony lądu do platformy przylegał pomost, który następnie przechodził w most prowadzący do brzegu jeziora. Łatwiejsze w realizacji były zapewne siedliska na wyspach naturalnych, z reguły niewielkich i słabo eksponowanych, w pobliżu brzegów jezior. Osada na jez. Świętym wpisuje się w ten schemat. Najbliżej zlokalizowane stanowiska tego typu to Ząbie, stan. VII i Pluski, stan. IX. Aktualnie prowadzone są tez prace badawcze przez ekspedycję Uniwersytetu Warszawskiego na Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 307 stanowisku „ptasia Wyspa” na jez. Salęt w miejscowości Szestno. Pośród śladów dość intensywnego zasiedlenia zidentyfikowano tam także jamy zawierające muszle małży. Ze zbioru ceramiki bardzo niewielka cześć stanowiły fragmenty charakterystyczne. Były to fragmenty wylewów, zdobionych brzuśców oraz fragmenty den. Ceramika wykonana była ręcznie, wypalona w niskich temperaturach, w atmosferze utleniającej. Miała na ogół barwę jasnobrązową i szarą, a powierzchnie zewnętrzne chropowacone ze śladami obmazywania. Masa ceramiczna zawierała gruboziarnista domieszkę w postaci tłucznia. Najczęstsze motywy zdobnicze zachowane na fragmentach brzuśców to nieregularne ukośne kreski bądź dołki powstałe wskutek odciskania paznokciem. Pod względem morfologicznym wyróżnia się zbiór ceramiki z obiektu nr 15. Były to niecharakterystyczne fragmenty naczyń o dość grubych ściankach. Ceramika wypalona była dość dobrze i miała barwę szarą i ciemnoszarą. Powierzchnie wewnętrzne naczyń były silnie wygładzane. Masa ceramiczna zawierała domieszkę drobnoziarnistego piasku. Jeżeli chodzi o zabytki krzemienne był to surowiec narzutowy, bałtycki. Na ogół były to odłupki nie noszące śladów obróbki. Pojedyncze sztuki to fragmenty wiórów ze śladami odbić. Niektóre fragmenty krzemieni były przepalone. Zabytki te poddane zostaną dalszej analizie i badaniom traseologicznym. Nagromadzenie ich w kontekście obiektów kulturowych może jednak świadczyć o jakiejś formie produkcji krzemieniarskiej na wyspie. Symptomatyczny jest brak jakichkolwiek zabytków metalowych nie liczą wspomnianej w źródłach łyżeczki. W materiale zabytkowym wydzielono trzy kamienie o wypłaszczonych powierzchniach. Trudno jest im jednak jednoznacznie przypisać funkcję osełek bez dalszych badań petrograficznych. Jeżeli chodzi o doskonale zachowany kamień żarnowy należy on do kategorii zabytków, które szczególnie licznie występują w obrębie osad nawodnych. Z południowo-wschodniej strefy nadbałtyckiej znanych jest ponad 70 egzemplarzy. Jest to forma interkulturowa i ponadczasowa stąd też mniej przydatna w celach uściśleń chronologicznych. Na uwagę z pewnością zasługuje obecność obiektów zawierających muszle małży, obiekt nr 6 był niemal całkowicie nimi wypełniony. Na obiekty tego typu zwrócono uwagę podczas badań cmentarzyska kultury łużyckiej w Nowym Łowiczu na Pojezierzu Drawskim. Po kamieniami kurhanu 23 odsłonięto jamę w całości wypełnioną muszlami małży. Cmentarzysko datowano na młodszą epokę brązu (IV–V okres epoki brązu). Dalsze analogiczne obiekty tego typu odkryte zostały przez kontynuatorów badań na tym stanowisku. Kolejne jamy wypełnione były setkami muszli. Nie jest znana funkcja tego typu obiektów. Zakłada się, że mogły to być śmietniska pokonsumpcyjnie ewentualnie rezerwuary wapnia wykorzystywanego następnie w celach gospodarczych. Wyspa stanowiła zapewne sezonowe miejsce zasiedlenia niewielkiej grupy ludzi wykorzystujących naturalne zasoby wód jeziora. Niewielka jej powierzchnia uniemożliwiała prowadzenie prac rolniczych. Jeżeli chodzi o chronologię stanowiska to większość materiału zabytkowego, głównie ceramiki, należy wiązać z wczesną epoką żelaza. 308 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 Najprawdopodobniej osadnictwo było tu jednak znacznie wcześniejsze o czym świadczy obecność ceramiki późno-neolitycznej i wstępne datowanie jednego z obiektów na ten właśnie okres. Wydaje się jednak, że główna faza zasiedlenie przypadała na okres schyłkowego brązu i wczesnej epoki żelaza. działalność popularyzatorska Zadanie popularyzacji wiedzy o kulturze i historii Prusów Towarzystwo realizowało z jednej strony kontynuując dotychczasowe programy z drugiej zaś przystępując do realizacji sztandarowego projektu Towarzystwa – Ośrodka Archeologii Eksperymentalnej – AMALANG. I tak, kontynuowano z powodzeniem program Warsztatów Bałtyjskich – cykl popularnonaukowych prelekcji w Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. W niewielkim natomiast zakresie udało się realizować program prelekcji multimedialnych w szkołach naszego regionu, które niegdyś cieszyły się sporym powodzeniem (koordynator projektu: dr Izabela Lewandowska). udało się odbyć jedynie jedną prezentację, która odbyła się 11 stycznia 2008 r. w gimnazjum nr 13 w Olsztynie. Nauczyciel i uczniowie byli bardzo zadowoleni i chętnie przyjęliby studentów jeszcze w innym terminie, ale zebranie grupy okazało się już niemożliwe. Równie słabym zainteresowaniem cieszył się konkurs wiedzy o dziejach i kulturze Prusów. Warsztaty Bałtyjskie koordynator: dr Mirosław J. Hoffmann. Jak w latach ubiegłych na olsztyńskim zamku Towarzystwo Pruthenia wraz Muzeum Warmii i Mazur prezentowało szerokiej publiczności w cyklu popularnonaukowych prelekcji stan badań historii i kultury Prusów. Projekt realizowany przez dra Mirosława J. Hoffmanna służy z jednej strony zapoznaniu szerokiej publiczności z aktualnie podejmowaną przez uczonych problematyką, z drugiej zaś – stanowi promocję młodych uczonych związanych z Towarzystwem Pruthenia. Chociaż cykl ma charakter popularnonaukowy, to poszczególny wykładom towarzyszą nierzadko poważne naukowe dyskusje. W roku sprawozdawczym odbyło się osiem prelekcji: –– 10 stycznia 2008 r. − mgr Marek Mariusz Pacholec, Kat w Rzeczpospolitej w XVI–XVIII wieku. –– 14 lutego 2008 r. − inż. Sławomir Klec-Pilewski, Pilewscy, ród Prusów – jego dziedzictwo i tożsamość. –– 6 marca 2008 r. − dr Mirosław J. Hoffmann, Trzy listy Emila Hollacka do Artura Semraua – przyczynek do dziejów archeologii Prus Wschodnich i Zachodnich. –– 10 kwietnia 2008 r. − mgr Jerzy Marek Łapo, Strachy z mazurskiej chaty. Lokalna demonologia ludowa na marginesie książki „Tragarz duchów”. –– 8 maja 2008 r. − dr hab. Grzegorz Białuński, Ród Skomanda w XIII i XIV wieku. Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 309 –– 12 czerwca 2008 r. − mgr Seweryn Szczepański, Archeologia w służbie nazistów – SS Ahnenerbe na grodzisku w Starym Dzierzgoniu. –– 13 listopada 2008 r. − dr Jerzy M. Łapo, mgr Janusz Janowski, Galindzka ucha i mazurska głowizna z niedźwiedzia. Rzecz o najnowszych wykopaliskach w Kalu nad jeziorem Święcajty. –– 11 grudnia 2008 r. − dr Wiesław Skrobot, Mit ognia ukryty w reliktach osadnictwa na zachodnim pograniczu Prus Wschodnich. Ośrodek Archeologii Eksperymentalnej – AMALANG Park Etnoarcheologiczny w Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku koordynator: dr Kazimierz Grążawski. W roku sprawozdawczym, w porozumieniu z Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku, Towarzystwo podjęło nowy projekt, który w zamierzeniu stanowić ma podstawową formę działalności popularyzatorskiej – Ośrodek Archeologii Eksperymentalnej AMALANG – Park Archeologiczny w MBL-PE w Olsztynku. Park etnoarcheologiczny ma prezentować kulturę zachodnich Bałtów od momentu ich pojawienia się na południowo-wschodnich wybrzeżach Bałtyku aż po czasy ich zasymilowania się z chrześcijańską koncepcją świata przyniesioną przez Zakon Krzyżacki. Warto przypomnieć, że idea powstania takiego ośrodka 10 lat temu stała się inspiracją dla Mirosława J. Hoffmanna i Bogdana Radzickiego do powołania do istnienia Stowarzyszenia Miłośników Dziejów i Kultury Prusów PRUTHENIA – tak bowiem nazywało się u swoich początków Towarzystwo. W roku sprawozdawczym prace nad realizacją idei parku etnoarcheologicznego toczyły się w trzech zasadniczych obszarach, za których odpowiedzialność wziął na siebie dr Kazimierz Grążawski, któremu Towarzystwo powierzyło kierowanie projektem. Po pierwsze – prowadzono prace koncepcyjne dotyczące funkcjonowania ośrodka, zadań, jakie ma w przyszłości oraz samej formy rekonstrukcyjnej. Jednocześnie, na podstawie wstępnych założeń i prowizorycznych planów, przystąpiono do eksperymentalnej budowy tzw. osady rzemieślniczej, gdzie mają zostać docelowo umiejscowione warsztaty: kowalski i odlewniczy, garncarski, obróbki drewna, a w przyszłości być może również inne. Trzeci obszar realizacji projektu to opisane wyżej badania archeologiczne na Górze Czarownic, które mają na celu przygotowanie terenu parku do prac rekonstrukcyjnych. W strukturę Ośrodka Archeologii Eksperymentalnej włączono zarazem Zespół rekonstrukcji kultury pruskiej, tworzony przez członków Towarzystwa, przede wszystkim: pp. Alicję Dobrosielską, Joannę Grzelak i Monikę Sabljak. W skład zespołu wchodzą również (w różnym stopniu angażując się w jego prace): Patrycja Godlewska, Irena Robak, Szymon Marchlewski i Paweł Łuszyński. W ramach współpracy przy organizacji Ośrodka Amalang MBL przekazało na potrzeby Towarzystwa pomieszczenie magazynowe w litewskim spichlerzu oraz udostępniło chałupę litewską z miejscami noclegowymi wykorzystywaną przez rekonstruktorów podczas prac w ośrodku. Ze- 310 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 spół rekonstrukcji wziął również udział w kilku imprezach organizowanych przez Muzeum: –– 8–10 sierpnia 2008 r. – grupa rekonstrukcji podczas weekendowego pobytu w Muzeum uczestniczyła w budowie pieca do wypału ceramiki. Piec budował Paweł Szymański. Korzystając z jego pobytu w Muzeum oraz z możliwości pożyczenia koła sponowego z karczmy, Joanna Grzelak i Monika Sabljak nauczyły się obtaczania naczyń na kole sponowym. –– 15 sierpnia 2008 r. − podczas Jarmarku Pszczelarskiego grupa ceramiki zorganizowała na osadzie Amalang pokaz wypału garnków w dole ogniowym. Wypalono naczynia, które wcześniej lepiono w ciągu kilku weekendów w Olsztynku. Całe przedsięwzięcie miało charakter eksperymentu, wykorzystując w praktyce umiejętności teoretyczne, oparte na literaturze oraz przekazane przez garncarza Pawła Szymańskiego. Wydarzenie przyciągnęło na „górkę” sporą liczbę zainteresowanych turystów. Wypałem zainteresowała się również dziennikarka z Radia Olsztyn, której Monika Sabljak udzieliła wywiadu na temat samego wypału, jak i życia codziennego pogańskich Prusów. –– 13 września 2008 r. − podczas III Targów Chłopskich grupa rekonstrukcyjna zorganizowała na osadzie Amalang pokaz wybranych elementów życia codziennego Prusów. Demonstrowano ręczne lepienie garnków, wypał w dole ogniowym, tkanie krajek na krosienkach tabliczkowych, gotowanie tradycyjnych pruskich potraw na ognisku w glinianych naczyniach. Patrycja Godlewska wcieliła się w rolę pruskiej wieszczki, pokazywała sposoby wróżenia popularne wśród Prusów, m.in. „przepowiadając przyszłość”, czym przyciągnęła największą liczbę zainteresowanych. –– 26 września 2008 r. − Towarzystwo Pruthenia wspólnie Muzeum Budownictwa Ludowego zorganizowało Noc Naukowców, odbywającą się w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. Cała impreza składała się z dwóch paneli: części naukowej oraz praktycznej. W części naukowej członkowie Pruthenii i pracownicy MBL wygłaszali referaty o tematyce regionalnej; w części praktycznej, kierowanej szczególnie do młodzieży, grupa rekonstrukcji przeprowadziła warsztaty ręcznego lepienia naczyń wzorowanych na ceramice pruskiej oraz tkania na krosienkach tabliczkowych. –– 11 października 2008 r. − ekipa gdańskiego Oddziału Regionalnego Telewizji Polskiej (TVP INFO) realizowała program o ciekawych i mniej znanych miejscach Warmii i Mazur. Jego część poświęcona była Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku. Oprócz samego Muzeum została w nim przedstawiona koncepcja Ośrodka Amalang. Dr Kazimierz Grążawski opowiedział o całej idei rekonstrukcji pruskiej osady, Paweł Szymański omawiał tradycyjną produkcję naczyń, począwszy od przygotowania gliny Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 311 do wypału, natomiast grupa rekonstrukcji odtworzyła codzienne zajęcia Prusów. Podręcznik Dzieje Warmii i Mazur koordynator: dr Jan Gancewski. W 2008 r. odbyły się trzy promocje podręcznika połączone z warsztatami historyczno-metodologicznymi dla nauczycieli szkół wszystkich szczebli. Począwszy od marca, a skończywszy na maju zespół redakcyjny wraz z koordynatorem projektu i wydawnictwem, w którym podręcznik jest przygotowywany do druku spotkał się z nauczycielami w Olsztynie na UWM (zainicjowanie dyskusji na podręcznikiem i przedstawienie środowisku idei jego wydania). Później ten sam zespół odwiedził Ostródę i Elbląg. Po konsultacjach zespół doszedł do wniosku o konieczności uzupełnienia podręcznika o jeszcze jeden rozdział autorstwa prof. Andrzeja Piskozuba z Uniwersytetu Gdańskiego, co jednak wydłuża czas realizacji całego projektu. Konkurs Aestiorum Gentes koordynator: dr Izabela Lewandowska. W roku sprawozdawczym odbył się pierwszy ponadregionalny konkurs adresowany do młodzieży ponadgimanzjalnej na temat historii i archeologii ziem pruskich od czasów najdawniejszych po średniowiecze. Do konkursu przystąpiły dwie szkoły: LO 4 z Olsztyna i LO 1 z Ostródy. Eliminacje szkolne odbyły się 28 listopada 2008 r. Niestety poziom pytań egzaminacyjnych i obszerność polecanej literatury znacznie utrudniły poprawne odpowiedzi uczniów. W związku z tym nikt nie uzyskał wymaganej ilość punktów i nie zakwalifikował się do eliminacji centralnych. Po przeanalizowaniu nadesłanych prac i założeń konkursu Komitet Główny zadecydował, iż należy w roku następnym ograniczyć literaturę do kilku podstawowych i łatwo dostępnych pozycji i na tej bazie opracować pytania konkursowe. opracowali na podstawie sprawozdań Koordynatorów zadań: Izabela Lewandowska & Bogdan Radzicki Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 313 SPRAWOZDANIE Z DZIAŁALNOŚCI TOWARZYSTWA „PRUTHENIA” za ROK 2009 Działalność Towarzystwa Pruthenia w roku 2009 stała pod znakiem dwóch głównych projektów: tworzenia rozpoczętej w roku 2008 organizacji Ośrodka Archeologii Eksperymentalnej AMALANG oraz nowego projektu popularyzatorskiego pt. Festiwal Bałtyjski. W obszarze działalności naukowo-badawczej kontynuowano działania z lat poprzednich: seminarium prussicorum oraz badania archeologiczne osiedla wysoczyznowego na Górze Czarownic. Należy również odnotować opublikowanie w roku 2009 IV tomu rocznika „Pruthenia”. W obszarze działalności popularyzatorskiej u edukacyjnej nastąpiła istotna zmiana. Dotychczasowe formy tej działalności: prezentacje multimedialne w szkołach, konkurs wiedzy historii i kulturze Prusów – zdają się wygasać; pojawiła się natomiast nowa inicjatywa związana ściśle z funkcjonowaniem Ośrodka Amalang – Festiwal Bałtyjski. DZIAŁALNOŚĆ NAUKOWO-BADAWCZA Seminarium Prussicorum moderator: dr hab. Grzegorz Białuński W roku sprawozdawczym seminarium odbyło siedem posiedzeń zwyczajnych oraz jedno posiedzenie nadzwyczajne poświęcone dyskusji nad nową książką poświęconą zakonowi krzyżackiemu. A oto szczegółowy wykaz posiedzeń. –– 8 stycznia 2009 r. – mgr Marek M. Pacholec (UWM, Olsztyn) Rytuał wojenny u Prusów; dr Mirosław J. Hoffmann, Carl Engel i jego działalność w Komisariacie Rzeszy Wschód w latach 1941–1942. –– 26 lutego 2009 r. – mgr Seweryn Szczepański (Iława), Czy święte miejsca? Nazwy miejscowe i fizjograficzne w dokumentach krzyżackich. –– 5 marca 2009 r. − dr Jerzy M. Łapo (MKL, Węgorzewo), Podanie, bajka, legenda jako źródło historyczne do dziejów Prusów. Refleksja metodologiczna. –– 2 kwietnia 2009 r. − dr Justyna Prusinowska (UAM Poznań), System religijny Bałtów na tle porównawczym; dr Alina Kuzborska (UWM Olsztyn), Prusowie jako motyw literacki w literaturze niemieckiej, polskiej i litewskiej. 314 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 –– 7 maja 2009 r. – Posiedzenie nadzwyczajne Dyskusja panelowa: Prusowie a zakon krzyżacki (na marginesie książki „Państwo zakonu krzyżackiego w Prusach. Władza i społeczeństwo”, red. M. Biskup, R. Czaja) z udziałem prof. prof. Romana Czai, Wiesława Długokęckiego, Mariana Dygo i Janusza Tandeckiego. –– 29 października 2009 r. – mgr Alicja Dobrosielska (UWM Olsztyn), Zmiana kulturowa a tożsamość. Uwagi na marginesie analizy przekazów rodowodowych szlachty pruskiej; mgr Seweryn Szczepański (Iława), 10 lat mitologii bałtyjskiej w Słowenii – „Studia Mythologica Slavica” (1998–2008). –– 26 listopada 2009 r. − dr Krzysztof Kwiatkowski (UMK Toruń), Elementy bałtyjskie w organizacji militarnej zakonu niemieckiego w Prusach Dolnych. –– 17 grudnia 2009 r. − dr Jerzy M. Łapo (MKL Węgorzewo), Dzieje Mazur i Prus w folklorze; mgr Robert Klimek, Zamek w Stradunach. Badania archeologiczne w Olsztynku, stan. III koordynatorzy: dr Mirosław Hoffmann, dr Kazimierz Grążawski. W roku sprawozdawczym Towarzystwo kontynuowało badania archeologiczne osady wysoczyznowej z wczesnej epoki żelaza na stanowisku Góra Czarownic w Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku. Wykopaliska realizowane były z ramienia Towarzystwa Pruthenia w Olsztynie pod kierunkiem dr. Mirosława J. Hoffmanna, przy współpracy mgr Patrycji Godlewskiej. Wyniki tegorocznych wykopalisk potwierdziły wcześniejsze ustalenia, że stanowisko jest osadą wysoczyznową kultury kurhanów zachodniobałtyjskich z IV–III w. p.n.e. Dodatkowo pozwoliły one na wysunięcie przypuszczenia, że obiekt na Górze Czarownic miał charakter osiedla schronieniowego, zasiedlanego tylko w okresach zewnętrznego zagrożenia. W sezonie badawczym 2009 przebadano 144,5 m2 stanowiska. W trakcie badań pozyskano łącznie 925 fragmentów jednorodnej technologicznie i stylistycznie ceramiki, potwierdzającej datowanie osiedla na IV–III wiek przed Chrystusem. Wśród odkrytej ceramiki można wyróżnić zarówno fragmenty naczyń kuchennych, z gruboziarnistą domieszką, jak też skorupy cienkościenne o charakterze stołowym, a może nawet sepulkralnym. Z zabytków zasługujących na szczególną uwagę, należy wymienić prawie kompletne naczynie, znalezione w wykopie 9/09 w warstwie ciemnoszarego piasku. Wśród znalezionych fragmentów ceramiki, ciekawym znaleziskiem, są dwie części glinianej misy zdobione na krawędzi wylewu „wyciąganymi stożkami”. Z zabytków wydzielonych odkryto jedynie gliniany przęślik. Podsumowując stwierdzić należy, iż badane stanowisko wiązać należy z osadnikami ludności kultury kurhanów zachodniobałtyjskich. Stosunkowo nieduża ilość odkrytej ceramiki i bardzo skromna zwierzęcych kości sugerują, że osiedle miało charakter schronieniowy. Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 315 Archeologiczne badania podwodne i weryfikacyjno-sondażowe w Bratianie W pierwszej połowie września 2009 r. ekspedycja Towarzystwa Pruthenia pod kierownictwem dra Kazimierza Grążawskiego przy wsparciu finansowym Samorządu Powiatu Brodnickiego i zaangażowaniu Muzeum Brodnicy oraz Akademickiego Klubu badań podwodnych przy Instytucie Archeologii UMK w Toruniu prowadziła badania podwodne i naziemne w ramach projektu Grunwaldzkiego realizowanego pod kierownictwem dr hab. Grzegorza Białuńskiego w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych UWM. Celem badań było rozpoznanie stanowiska archeologicznego pod kątem przygotowania szerszego projektu badawczego obejmującego rejon zamku bratiańskiego, pomijanego dotąd w badaniach archeologicznych. Nieistniejący już dziś zamek w Bratianie był siedzibą wójta podległego komturstwu w Malborku. Wzniesiony został w latach 1340–1360, przy ujściu rzeki Wel do Drwęcy, około 4 km na północ od Nowego Miasta Lubawskiego. Współcześnie zamek nie istnieje, pozostałości założenia obronnego wyznacza dzisiaj pagórek, na kulminacji którego stoi budynek mieszkalny wybudowany tu na przełomie XIX i XX w.; z fortyfikacji zamku zachowały się niewielkie fragmenty muru obwodowego i owalnej baszty. To w bratiańskim zamku wielki mistrz krzyżacki odbył ostatnią naradę wojenną przed klęską grunwaldzką. Zamek przechodził burzliwe koleje losu by ostatecznie zostać rozebrany pod koniec XVIII w. Ze względu na brak dokumentacji kształt tego założenia obronnego rekonstruowano dotąd na podstawie schematycznych planów, tu i ówdzie zachowanej niepewnej ikonografii i słabo uzasadnionych hipotez. Stąd wynika konieczność systematycznych badań tego ważnego dla historii wielkiej wojny z zakonem miejsca. Badania archeologiczne prowadzone były w dwóch etapach. Etap pierwszy stanowiły archeologiczne badania podwodne w okolicach brodów-przepraw na Drwęcy w pobliżu Kurzętnika oraz dno wypełnionej wodami Drwęcy fosy zamku w Bratianie. Badania przyniosły spore ilości zabytków masowych bez wyraźnego kontekstu. Badania naziemne prowadzone na obszarze dawnego zamku w Bratianie miały charakter weryfikacyjno-sondażowy. Wobec zupełnego braku jakichkolwiek badań odkrywkowych i inwentaryzacyjnych, a także skromnych środków, badania ograniczono do otwarcia dwóch wąsko przestrzennych wykopów oraz odwiertów i dołkowań. W rezultacie przeprowadzonych badań zweryfikowano niektóre dotychczasowe teorie na temat konstrukcji tego założenia obronnego. Przede wszystkim stwierdzono na podstawie obserwacji powierzchni założenia, że przedzamcze było wydatnie mniejsze, niż to dotąd powszechnie przyjmowano. Mur obwodowy przedzamcza wymaga jeszcze weryfikacji metodami archeologicznymi. Dalszych badań wymaga również kwestia ewentualnego powiązania z murami przedzamcza owalnej baszty położonej obecnie na wysepce rzeki Wel. Sam zamek został zbudowany na planie regularnego czworoboku, o zabudowie trzech skrzydeł, prawdopodobnie zamknięty murem kurtynowym od północy. Przeprowadzone sondaże potwierdziły zasadność postulatu prze- 316 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 prowadzenia na tym stanowisku szerzej zakrojonych badań archeologicznych, które powinny odsłonić fundamenty założenia obronnego a także dostarczyć interesującego materiału archeologicznego dotyczącego życia codziennego mieszkańców fortyfikacji. DZIAŁALNOŚĆ POPULARYZATORSKA I EDUKACYJNA Ośrodek Archeologii Eksperymentalnej AMALANG koordynator: dr Kazimierz Grążawski. W roku 2009 Twórcy ośrodka Amalang kontynuowali zadania sformułowane w roku poprzednim. Przede wszystkim prowadzono prace nad eksperymentalną rekonstrukcją zabudowy tzw. osady rzemieślniczej (powstały: kuźnia ze ścianami w konstrukcji plecionkowej, półziemianki); trwały prace teoretyczne nad strukturą ośrodka i zakresem jego działalności. Kontynuowano badania archeologiczne na Górze Czarownic. W roku sprawozdawczym rozpoczęto również realizację nowego projektu w ramach Amalang – budowę rezerwatu sepulkralnego kultury kurhanów zachodniobałtyjskich, w ramach którego prezentowane będą rekonstrukcje najciekawszych zabytków architektury grobowej z ziem pruskich. W ramach działalności Ośrodka podjęto również nowy projekt popularyzujący kulturę i historię Prusów – Festiwal Bałtyjski. Park etnoarcheologiczny ma prezentować kulturę zachodnich Bałtów od momentu ich pojawienia się na południowo-wschodnich wybrzeżach Bałtyku aż po czasy ich zasymilowania się z chrześcijańską koncepcją świata przyniesioną przez Zakon Krzyżacki. Park będzie się składał z trzech zasadniczych kompleksów kulturowych prezentujących różne okresy rozwoju zachodnich Bałtów. Kulturę kurhanów zachodniobałtyjskich identyfikowaną z najwcześniejszymi śladami obecności ludów bałtyjskich na południowo-wschodnich wybrzeżach Bałtyku będzie reprezentował składający się z dwóch najbardziej charakterystycznych dla tego etapu obecności Bałtów elementów ich kultury: rekonstrukcji cmentarzyska kurhanowego w wczesnej epoki żelaza, oraz rekonstrukcja osady nawodnej. Oba typy rekonstruowanych obiektów mają szeroką dokumentację archeologiczną z dużego obszaru dawnych ziem pruskich. Na obecnym etapie dokonano rekonstrukcji wczesnożelaznego kurhanu ze skrzynią kamienną odkrytego na początku XX w. koło miejscowości Sorthenen na półwyspie sambijskim. W następnej kolejności zostaną w ramach tzw. rezerwatu sepulklarnego zrekonstruowane kurhany z cmentarzyska w Piórkowie koło Braniewa oraz z miejscowości Rybno koło Sorkwit i Głamsławki koło Górowa Iławeckiego. Drugim kompleksem prezentującym kulturę zachodnich Bałtów będzie wczesnośredniowieczny zespół osadniczo-obronny z terenu ziem pruskich, zlokalizowany w obrębie tzw. Góry Czarownic. Kompleks ten składał się będzie z: 1) tzw. osady rzemieślniczej (w tej chwili w budowie), w której prezentowane będą elementy życia Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 317 gospodarczego wczesnośredniowiecznych Prusów (garncarstwo, ciesielstwo, metalurgia, skórnictwo); 2) grodu refugialnego z wieżą obronną – siedzibą Kunigasa; oraz 3) osady przygrodowej – której prezentowane będą aspekty życia codziennego, tak produkcyjne (np.: tkactwo, plecionkarstwo, bartnictwo), jak też związane z codzienną troską o życie – kuchnia, zielarstwo, uprawa ogrodu i roli. Każdy z elementów tego kompleksu będzie się charakteryzował inną zabudową i sposobami zagospodarowania przestrzeni. Nad okolicą dominuje wieża grodu, strzeżonego przez wysokie wały obronne i fosy. Zabudowa osady rzemieślniczej będzie miała charakter typowo gospodarczy, są tu ziemianki i półziemianki, budynki gospodarcze o konstrukcji słupowej ze ścianami wyplatanymi gałęziami i oblepionymi gliną, piec garncarski, dymarki. To nieskomplikowane i wymagające niewielkiego wysiłku budownictwo narażone jest bowiem w dużym stopniu na ogień, co zapewne bardzo często w historii się zdarzało. Trzeci kompleks obiektów prezentujących dzieje i kulturę ziem pruskich wprowadza nas już w wieki średnie – w okres podboju ziem pruskich przez zakon krzyżacki i asymilację pruskich autochtonów w chrześcijańską kulturę i cywilizację pisma, żelaza i kamienno-ceglanego budownictwa. Ten okres dziejów Prus reprezentowany jest przez rekonstrukcję zespołu składającego się z wieży mieszkalno-obronnej z Jemiołowa koło Olsztynka wraz z budynkami towarzyszącymi (w budowie). W wieży znajdzie miejsce interaktywna wystawa ukazująca życie i zadania spełniane przez jej mieszkańców. Park etnoarcheologiczny AMALANG stal się w roku 2009 miejscem organizacji FESTIWALU BAŁTYJSKIEGO – imprezy popularyzującej dzieje i kulturę Prusów i ludów bałtyjskich. Festiwal Bałtyjski koordynatorzy: Bogdan Radzicki & Kazimierz Grążawski Ideą festiwalu jest odsłonięcie – odkrywanie bałtyjskiego charakteru dawnych ziem pruskich, w jego różnych wymiarach, tak w historii jak i we współczesności. Pierwszy festiwal realizował to zadanie poprzez: –– organizację i udostępnienie dla szerokiej publiczności warsztatów z zakresu archeologii doświadczalnej, wczesnośredniowiecznego rzemiosła i elementów kultury duchowej ludów bałtyjskich. –– wykłady i prezentacje multimedialne na temat dziejów i kultury Prusów; –– spektakle i inscenizacje z zakresu rzemiosła rycerskiego oraz kultury Bałtów. Festiwal odbył się w dniu 29 sierpnia 2009 r. w Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku. Na obszarze osady Amalang umiejscowiono szereg warsztatów archeologii eksperymentalnej: kowalski (Adam Gutowski), garncarski (Monika Sabljak), tkacki (Alicja Dobrosielska), rogownika i brązownika; rzemiosło dawne cieszyło tradycyjnie sporym zainteresowaniem zwiedzających. Wielu klientów miała także eksperymentalna kuchnia bałtyjska, w której pod opieką Joanny Grzelak można było wyprodukować twaróg używając do tego rekonstrukcji historycznych naczyń sitowatych, „ugotować” w popiele jaja i spróbować polewki gotowanej w glinianym garnku, 318 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 czy suszonego mięsa zagryzając je świeżo właśnie wypieczonym w kopułkowym glinianym piecu chlebem. Drużyna Jaćwięgów – „Pera Sudinoi” z Suwałk zbudowała prowizoryczny obóz leśny, oraz prowadziła warsztaty z techniki rzutu włócznią, szermierki i strzelania z łuku. Szczególną atrakcją Festiwalu była szkoła języka pruskiego prowadzona przez zaprzyjaźnionego z Towarzystwem instruktora – p. Macieja Piegata. W trwających cały dzień zajęciach wzięło udział aż 14 uczniów. Warsztatom i pokazom towarzyszyły również prelekcje i prezentacje multimedialne. W trakcie Festiwalu członkowie Towarzystwa wygłosili 4 prelekcje: –– mgr Marek M. Pacholec (Pruthenia), Broń i strój wojska pruskiego w okresie plemiennym. –– dr Ewa Stryczyńska-Hodyl & dr Justyna Prusinowska (UAM Poznań): Bóg grzmotu w folklorze Bałtów. –– dr Mirosław Hoffmann (Pruthenia), Najsłynniejsze odkrycia archeologiczne na ziemiach Pruskich. –– dr Kazimierz Grążawski (Pruthenia), Pruskie Grody i urządzenia obronne. Prelekcje wygłaszane były w odstępach dwugodzinnych, tak by goście festiwalowi mogli uczestniczyć w międzyczasie w innych wydarzeniach festiwalowych. Ważnym wydarzeniem festiwalowym była również zorganizowana przez Towarzystwo ekspozycja archeologiczna poświęcona wykopaliskom prowadzonym przez Towarzystwo Pruthenia na tzw. Górze Czarownic w Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku. Zwiedzający mogli obejrzeć fotografie oraz zabytki pozyskane w czasie dwóch sezonów badań. Po wystawie oprowadzała i opowiadała o wykopaliskach Patrycja Godlewska. Zakończenie spotkania z kulturą dawnych Prusów miało miejsce wieczorem w osadzie Amalang, gdzie wystąpiła grupa z Ośrodka „Kacze Bagno” z misterium ognia, co przydało pewnej atmosfery tajemniczości finałowi imprezy. Rewitalizacja kurhanu z Sorthenen koordynatorzy: Mirosław Hoffmann & Bogdan Radzicki W okresie między 27 maja 2009 r. a 10 czerwca 2009 r. Towarzystwo we współpracy z MBL-PE zrealizowało projekt rewitalizacji znajdującego się na terenie MBL-PE, zabytku archeologicznego – rekonstrukcji kurhanu z wczesnej epoki żelaza z miejscowości Sorthenen w północnej Sambii. Rewitalizacji towarzyszyło przeniesienie kurhanu do nowej lokalizacji – do tworzonego w ramach projektu Amalang – rezerwatu sepulkralnego kultury kurhanów zachodniobałtyjskich. Celem programu rewitalizacji kurhanu z Sorthenen było możliwie wierne odtworzenie grobowca przeniesionego do Olsztynka w latach czterdziestych XX w. z Prussia-Museum w Królewcu. O ile jednak rekonstrukcja kurhanu wykonana w Królewcu była dość wierna oryginałowi, o tyle kolejna rekonstrukcja, wykonana po przeniesieniu zabytku do Olsztynka została wykonana niedbale, nie zachowywała bowiem Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 319 rzeczywistej formy założenia grobowego, a lokalizacja obiektu w kontekście pobliskiej chałupy warmińskiej i sposób jego ekspozycji sprawiła, że całkowicie zatracił on swój sepulkralny charakter. Atrakcyjność obiektu i jego zabytkowe znaczenie, podkreśla fakt, że jest to jedyny, znany nam w Prusach, wypadek przeniesienia oryginalnych kamieni tworzących skrzynię kamienną grobowca, a zatem sam jego rdzeń i udostępnienia w ten sposób publiczności zabytku archeologicznego. Wysiłek niemieckich archeologów z początku XX w. wart był tego, by zrealizować do końca pierwotne zamierzenie rekonstrukcyjne. Możliwość realizacji projektu w zaoferowanej przez MBL przestrzeni pozwoliła również rozszerzenie pierwotnego zamierzenia do postaci rezerwatu sepulkralnego w którym zaprezentowane zostaną rekonstrukcje i kopie łącznie czterech najciekawszych założeń grobowych kultury kurhanów zachodniobałtyjskich. Współczesna historia kurhanu z Sorthenen zaczyna się w roku 1907, wówczas to bowiem p. Lemke – właściciel majątku w Sorthenen (miejscowość dzisiaj nie istnieje, położona była w okolicach dzisiejszej wsi Romanowo /b. Pobethen/, w północno-zachodniej części półwyspu sambijskiego) zgłosił odkrycie, podczas rozkopywania jednego z pagórków położonych na terenie jego dóbr, kamiennej komory grobowej oraz pozostałości ciałopalnych pochówków. Z ramienia Towarzystwa Starożytności Prussia i Prussia-Museum badania obiektu prowadzili: Emil Hollack i Adalbert Bezzenberger, do których dołączył również Felix Ernst Peiser. Podczas prac wykopaliskowych odkryto w skrzyni trzy popielnice, ponadto w nasypie kurhanu E. Hollack odkrył fragmenty 5–6 naczyń, przemieszanych ze spalenizną i przepalonymi kośćmi. Różnorodność obiektów odkrytych w kurhanie pozwala przypuszczać, że był on wielokrotnie wykorzystywany dla celów sepulkralnych. M.J. Hoffmann określił zabytek jako wczesnożelazny grobowiec kurhanowy, należący do najbardziej rozpowszechnionego typu kurhanów w południowo-wschodniej strefie nadbałtyckiej (typ III). Kurhan z Sorthenen można uznać za wzorcowy dla tego typu, co dodatkowo uzasadnia ideę jego rekonstrukcji. Głównym elementem architektonicznym kurhanu jest komora grobowa w formie prostokątnej skrzyni kamiennej, usytuowanej w południowo-wschodniej części grobowca, związanej konstrukcyjnie u podstawy z kilkuwarstwowym wieńcem kamiennym tworzącym krąg kurhanu (w Sorthenen były prawdopodobnie trzy warstwy) i przykrytej kamienno-ziemnym lub ziemnym nasypem. Popielnice znalezione w kurhanie z Sorthenen zaliczyć można do grupy III ceramiki zachodniobałtyjskiej, występującej m.in. w kurhanach typ III. Mamy tu przykład typu I tej grupy naczyń – naczyń wazowatych (naczynie III z Sorthenen), tu dodatkowo z wpuszczaną pokrywą; wygładzane i zdobione grupami ukośnych kresek. Do tego samego typu należy chyba zaliczyć pozostałe naczynia odkryte w skrzyni kamiennej oraz jedno z naczyń wydobytych z płaszcza kurhanu. Można zatem przyjąć, że wszyst- 320 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 kich pochówków w tej pradziejowej mogile dokonano w stosunkowo nieodległym czasie. Wobec luk w dokumentacji wykopaliskowej obiektu (autorzy projektu rewitalizacji dysponowali danymi wyłącznie z publikacji A. Bezzenbergera) i faktu, że kurhan został dość znacznie uszkodzony jeszcze przed badaniami, przyjęto zasadę, że podczas rekonstrukcji należy przede wszystkim wyeksponować tzw. elementy pewne, dobrze udokumentowane; dlatego postanowiono odtworzyć tylko południowo-wschodnią partię kurhanu (skrzynię kamienną i fragment zewnętrznego muru kamiennego). Pozostała część kurhanu – co do konstrukcji której nie ma pewności – została odtworzona w postaci nasypu kamienno-ziemnego. Przyjęto również, że inwentarz ceramiczny (ceramika grobowa) zostanie zrekonstruowana i eksponowana in situ, czyli w skrzyni kamiennej. Wizja lokalna dotychczasowej lokalizacji i konstrukcji kurhanu wykazała, że eksponowany na terenie MBL kurhan z Sorthenen nie odpowiada w żaden sposób ani oryginałowi, ani też jego pierwotnej rekonstrukcji. W związku z tym zaproponowano rekonstrukcję maksymalnie zbliżoną do wielkości podanych przez pierwszych badaczy i rekonstruktorów obiektu. –– Średnica kurhanu u podstawy (średnica zewnętrznego muru kamiennego) – 18 m. –– Wysokość kurhanu – wg M.J. Hoffmanna kurhan w momencie jego odkrycia miał ok. 2,5 m wysokości. Można zatem szacunkowo przyjąć, że oryginalny obiekt mógł mieć około 3 m wysokości. –– Skrzynia kamienna kurhanu: na schemacie kurhanu opisano kamienie tworzące pierwotną skrzynię kurhanu; wynika z niego, że przednią część zachodniej ściany kurhanu tworzyły dwie płyty kamienne o niewielkiej grubości; tymczasem w obiekcie zrekonstruowanym w MBL-PE w Olsztynku znajduje się w tym miejscu jeden kamień o grubości blisko 30 cm. Należy zatem wątpić, czy pierwotna skrzynia grobowa została zrekonstruowana dość wiernie; zgodnie ze sprawozdaniem z badań kurhanu A. Bezzenbergera skrzynia grobowa miała następujące wymiary wewnętrzne: długość ok. 2,25 m; szerokość ok. 1 m i wysokości ok. 1,2 m. Rewitalizację przeprowadzono w dwóch etapach w odstępie dwóch tygodni. Założenia teoretyczne i opracowanie dokumentacji historycznej potrzebnej do rewitalizacji przygotował M.J. Hoffmann, natomiast pracami terenowymi kierował Bogdan Radzicki. W pracach wzięli udział – jako wolontariusze – studenci I roku historii UWM w Olsztynie: 1) Kasparowicz Krzysztof, 2) Pytel Zbigniew, 3) Wypyski Tomasz, 4) Zarzycki Michał, 5) Żukowski Sebastian. Sprzętu niezbędnego do przeprowadzenia rewitalizacji oraz niezbędnych materiałów dostarczyło MBL-PE, które częściowo również pokryło koszty pobytu zespołu. Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 321 W pierwszym etapie prac odsłonięto skrzynię kamienną w jej dotychczasowej lokalizacji, dokonano jej inwentaryzacji, dokumentacji fotograficznej i rysunkowej by dokonać porównania z danymi z zachowanej dokumentacji kurhanu. Jednocześnie trwały prace nad przygotowaniem miejsca nowej lokalizacji. W tym celu splantowano plac o średnicy 19 m, na jednej ćwiartce zdejmując przy tym warstwę darni. Na przygotowanym miejscu wyznaczono kierunki geograficzne, ponieważ przyjęto, że w nowej lokalizacji kurhan zostanie usytuowany zgodnie z oryginalnym założeniem. Na wyrównanej ćwiartce na osłoniętym piasku zaznaczono miejsce usytuowania przeniesionej skrzyni. Jednocześnie trwało gromadzenie kamieni na trójwarstwowy mór kamienny oraz płaszcz kamienny. Inwentaryzacja grobu i porównanie z posiadaną dokumentacją wykazało, że kamienie tworzące komorę grobową nie zostały ustawione podczas rekonstrukcji w Olsztynku we właściwej kolejności. Podjęto w związku z tym decyzję o rekonstrukcji kurhanu nie wedle stanu zastanego, ale zgodnie z wynikami analizy zachowanej dokumentacji. Pierwszy etap prac zakończono po ustawieniu kamiennej skrzyni grobowej w nowej lokalizacji w taki sposób, by zachować jej pierwotne wymiary i formę. Drugi etap prac rewitalizacyjnych (trwał od 8 do 10 czerwca 2009 r.) polegał na ułożeniu okalającego kurhan wieńca kamiennego, który w odsłoniętej ćwiartce z komorą grobową zbudowano, zgodnie z dokumentacją z badań, z trzech warstw kamieni oraz wykonania nasypu ziemnego i uformowania stożka o wysokości 3 m. Aby zapobiec osypywaniu się ziemi odkrytą ćwiartkę z komorą grobową obkładano darnią, na koniec rozpoczęto pracę nad częściową rekonstrukcją płaszcza kamiennego. Zamówiono również kopie ceramiki grobowej do wstawienia do wnętrza skrzyni oraz ramę ze szkłem zabezpieczającym. Do końca 2009 r. prac tych nie ukończono. Zespół rekonstrukcji kultury pruskiej koordynator: mgr Monika Sabljak. W ramach Ośrodka Archeologii Eksperymentalnej AMALANG w 2009 r. funkcjonował zespół rekonstrukcji kultury pruskiej. Zespół brał czynny udział w organizacji Festiwalu Bałtyjskiego, a także w imprezach realizowanych przez MBL-PE. Pod kierownictwem mgr Joanny Grzelak Zespół rekonstrukcji przygotował i zrealizował stanowisko archeologii eksperymentalnej podczas Jarmarku Jakubowego w Olsztynie w dniach: 25–26 lipca 2009 r. Do zespołu w roku sprawozdawczym przyłączyły się nowe osoby, a jego członkowie doskonalili swoje umiejętności praktyczne w zakresie plecionkarstwa na zorganizowanym przez Towarzystwo szkoleniu. Rekonstrukcja osady Starych Prusów podczas Jarmarku Jakubowego w Olsztynie koordynator: Joanna Grzelak Zespół rekonstrukcji kultury pruskiej wziął udział w roku sprawozdawczym w przygotowaniu olsztyńskiego Jarmarku Jakubowego, organizowanego przez Miejski Ośro- 322 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 dek Kultury w Olsztynie. Tematem inscenizacji była osada pruskich rzemieślników z wczesnego średniowiecza. Zorganizowano pokaz tkactwa, garncarstwa i ciesielstwa, a także gotowania na żarze w glinianych garnkach i wróżby starych Prusów. W niedzielę – 26 lipca chętni wzięli udział w wycieczce do Lasu Miejskiego na stanowisko archeologiczne – Zaklęty zamek i wieś Sędyty. Członkowie Towarzystwa opowiadali o wykopaliskach archeologicznych prowadzonych na tym stanowisku w roku 2006, a wycieczka zakończyła się ogniskiem z kiełbaskami na pobliskiej strzelnicy. W realizacji inscenizacji wzięli udział: Joanna Grzelak (koordynator projektu); Alicja Dobrosielska (tkactwo); Monika Sabljak, Magdalena Kobiałko-Nowak, Tomasz Nowak, Szymon Marchlewski (garncarstwo); Irena Robak (kuchnia Prusów); Patrycja Godlewska (wróżbiarstwo); Grzegorz Pepłowski, Paweł Łuszyński (ciesielstwo); obsługę techniczną i transport zorganizował Bogdan Radzicki. Doskonalenie umiejętności praktycznych członków Zespołu rekonstrukcji kultury pruskiej W ramach działalności Zespołu rekonstrukcji zorganizowano w roku sprawozdawczym dwa szkolenia praktyczne dla członków zespołu. Warsztaty koszykarskie. W dniach 6–9 października 2009 r. – w prywatnej wytwórni koszyków w Radziejach odbyły się warsztaty wyplatania koszyków. Uczestnikami byli: Joanna Grzelak, Monika Sabljak, Tomasz Wypyski, Michał Zarzycki. Warsztaty prowadził Mieczysław Gajlewski, wikliniarz, twórca ludowy. Za obsługę odpowiedzialni byli Alicja Dobrosielska oraz Bogdan Radzicki. Szkolenie obejmowało pełen cykl wyrobu produktów plecionkarskich – od wyboru, oceny i pozyskania podstawowego materiału czyli wikliny, poprzez jego właściwą obróbkę, aż do samodzielnego wykonania koszyka przez każdego z uczestników. Warsztaty garncarskie dla kandydatów na członków Towarzystwa. W dniach 27–28 sierpnia 2009 r. Monika Sabljak przeprowadziła warsztaty garncarskie dla kandydatów na członków Pruthenii. W warsztatach wzięli udział: Joanna Tomaszewska, Alicja Szydłowska oraz Michał Zarzycki. Uczestnicy zapoznali się z właściwościami i techniką obróbki gliny, sposobami przygotowania jej do lepienia oraz z technikami lepienia ręcznego. Przedstawione zostały charakterystyczne formy i wzornictwo naczyń kultury kurhanów zachodniobałtyjskich oraz pruskich, po czym podjęto próby rekonstrukcji tychże naczyń. Pokazy zrealizowane przez Zespół rekonstrukcji kultury pruskiej w ramach współpracy z MBL-PE –– 2 maja 2009 r. – wraz z IV edycją Targów Chłopskich został rozpoczęty sezon działalności grupy. Zorganizowano pokazowe szycie strojów średniowiecznych, które miały później służyć podczas innych imprez w sezonie. Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 323 –– 23 września 2009 r. – w ramach Olsztyńskich Dni Nauki zorganizowano warsztaty na osadzie Amalang dla dzieci i młodzieży. Warsztaty prowadziły Alicja Dobrosielska i Monika Sabljak. Pokazano ręczne wylepianie naczyń, tkanie krajek, pieczenie chleba oraz gotowanie na ognisku w garnkach glinianych. Warsztaty Bałtyjskie moderator: dr Mirosław J. Hoffmann. Już kolejny sezon Towarzystwo Pruthenia we współpracy z Muzeum Warmii i Mazur prezentowało na olsztyńskim zamku warsztat naukowy tematy podejmowane przez badaczy podejmujących problematykę bałtyjską. W roku sprawozdawczym odbyło się siedem prelekcji: –– 12 lutego 2009 r. − dr Mirosław J. Hoffmann, Carl Engel i jego misja w krajach bałtyckich w latach 1941-1942. –– 12 marca 2009 r. – mgr Seweryn Szczepański, Okolice Susza we wczesnym średniowieczu. –– 23 kwietnia 2009 r. − mgr Alicja Dobrosielska, Gotfried Zamehl (1629– 1684) – elbląski patrycjusz, poeta, historyk... –– 14 maja 2009 r. − mgr Robert Klimek, Próba lokalizacji zaginionych zamków pruskich. –– 22 października 2009 r. − dr Ryszard Sajkowski, Południowa strefa nadbałtycka w świetle antycznych źródeł pisanych. –– 19 listopada 2009 r. − dr Adam Waluś, Obrzędy pogrzebowe i wierzenia religijne zachodnich Bałtów w świetle badań wykopaliskowych cmentarzysk w Piórkowie i Stolnie, woj. warmińsko-mazurskie. –– 17 grudnia 2009 r. − dr Marek F. Jagodziński, Truso – nowe spojrzenie na historię wczesnośredniowiecznej Europy. Projekty edukacyjne Towarzystwa Pruthenia koordynatorzy: Izabela Lewandowska i Jan Gancewski W roku sprawozdawczym niektóre działania edukacyjne traciły wyraźnie swój impet i znaczenie w kontekście całej działalności Towarzystwa. I tak, w 2009 r. odbyła się tylko jedna prezentacja multimedialna poświęcona Prusom w IV Liceum Ogólnokształcącym w Olsztynie. W dniu 6 maja członkowie Towarzystwa Pruthenia: Irena Robak (wierzenia Prusów), Małgorzata Wojtczak (życie codzienne), Alicja Dobrosielska (życie codzienne) oraz Mateusz Przybysz (dzieje polityczne, wojskowość) przygotowali prezentację, której w obecności nauczyciela mgr Henryka Falkowskiego wysłuchały dwie klasy. Brakowało innych chętnych szkół do zaproszenia Towarzystwa na spotkanie. Również konkurs wiedzy o historii i dziejach Prusów – Aestiorum Gentes nie cieszył się szerszym zainteresowaniem, zgłosiła się jedna szkoła – Liceum Ogólnokształ- 324 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 cące im. Jacka Kaczmarskiego w Olsztynku z jednym uczestnikiem. Mimo że uczeń zdobył minimalną ilość punktów, etap centralny został odwołany. W ostatnich miesiącach 2009 r. rozpoczęły się dyskusje wokół zmiany charakteru konkursu. Także sytuacja wydawnicza podręcznika Dzieje Warmii i Mazur od kilku lat pozostaje na tym samym etapie. Wydawnictwo Elżbiety Skóry „Elset” zapewnia, że przygotowuje materiał do druku, rzeczywiście prace posuwają się, ale w bardzo wolnym tempie. Do końca 2009 r. zdołano zebrać materiał ilustracyjny zaledwie do trzech rozdziałów. Do uzupełnienia pozostają jeszcze rozdziały IV–VII, korekty autorskie i redakcyjne. Pozostaje liczyć na przyspieszenie prac w 2010 r. Zebrał i opracował na podstawie sprawozdań koordynatorów projektów Bogdan Radzicki Autorzy sprawozdań cząstkowych: Grzegorz Białuński, Jan Gancewski, Kazimierz Grążawski, Joanna Grzelak Mirosław J. Hoffmann, Izabela Lewandowska, Monika Sabljak 326 Pruthenia, 2010, t. V, Spis treści Spis treści Od redakcji Bartosz Kontny, Profesorowi Jerzemu Okuliczowi-Kozarynowi w osiemdziesiątą rocznicę urodzin 5 7 I. Studia i artykuły Mateusz Bogucki, Między wagą a mieczem. Kupcy wikińscy w świetle źródeł pisanych i archeologicznych 17 Marek M. Pacholec, Pruskie obrzędy religijno-magiczne sfery wojny 67 Grzegorz Białuński, Ród Pipina 91 Alicja Dobrosielska, Uwagi o udziale Jaćwięgów w kolonizacji krzyżackiej 113 Seweryn Szczepański, Czy pruskie miejsca święte? Nazwy miejscowe i fizjograficzne z obszaru historycznej Pomezanii i obszarów sąsiednich w dokumentach krzyżackich Izabela Lewandowska, Stosunek władz i społeczeństwa Warmii i Mazur do dziedzictwa archeologicznego regionu po 1945 roku. Wprowadzenie do zagadnienia 133 161 II. Materiały i źródła Joachim Stephan, Przywileje lokacyjne komornictwa Huntenau 201 III. Polemiki i dyskusje Mateusz Bogucki, Występowanie dirhemów na ziemiach pruskich Robert Klimek, O dirhamach, Prusach i poszanowaniu prawa, czyli w odpowiedzi dr. Mateuszowi Boguckiemu 253 259 IV. Recenzje i omówienia A.J. Greimas, O bogach i ludziach. Studia o mitologii litewskiej ( Justyna Prusinowska) 269 А.С. Кибинь, Ятвяги в Х–XI вв.: «балтское племя» или «береговое братство»? (Krzysztof Wróblewski, Szymon Mich) 275 Joachim Stephan, Osadnictwo pruskie i kolonizacja krzyżacka w komturstwie Dzierzgoń (Seweryn Szczepański) 285 Kronika oliwska (Alicja Dobrosielska) 293 Zakon krzyżacki w historii, ideologii i działaniu – symbole dziejowe, Der Deutsche Orden in Geschichte, Ideologie und Wirkung – historische Symbole (Marek M. Pacholec) 297 V. Sprawozdania i komunikaty Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2008 (Izabela Lewandowska, Bogdan Radzicki) 301 Sprawozdanie z działalności Towarzystwa „Pruthenia” za rok 2009 (Bogdan Radzicki) 313 Pruthenia, 2010, Bd. V, Inhaltsverzeichnis 327 Inhaltsverzeichnis Von der Redaktion Bartosz Kontny, Professor Jerzy Okulicz-Kozaryn zum achtzigsten Geburtstag 5 7 I. Studien und Artikel Mateusz Bogucki, Zwischen Waage und Schwert. Die frühmittelalterlichen Kaufleute im Ostseeraum 17 Marek M. Pacholec, Die mit Krieg verbundenen prußischen religiös-magischen Riten 67 Grzegorz Białuński, Das Geschlecht Pipins 91 Alicja Dobrosielska, Bemerkungen zur Beteiligung von Jadwingern am Landesausbau des Deutschen Ordens 113 Seweryn Szczepański, Sind es heilige Orte der Prußen? Ortsnamen und physiographische Namen aus dem historischenRaum Pomesanien und den Nachbargebieten in Dokumenten des Deutschen Ordens Izabela Lewandowska, Das Verhältnis der Behörden und der Gesellschaft in Ermland und Masuren zum archäologischen Erbe der Region nach 1945. Einführung ins Problem 133 161 II. Materialien und Quellen Joachim Stephan, Die Handfesten des Kammeramtes Huntenau 201 III. Polemiken und Diskussionen Mateusz Bogucki, Das Vorkommen von Dirhems in den prußischen Gebieten Robert Klimek, Über Dirhems, Prußen und die Achtung des Rechts, oder eine Antwort an Dr. Mateusz Bogucki 253 259 IV. Rezensionen und Besprechungen A.J. Greimas, O bogach i ludziach. Studia o mitologii litewskiej ( Justyna Prusinowska) 269 А.С. Кибинь, Ятвяги в Х–XI вв.: «балтское племя» или «береговое братство»? (Krzysztof Wróblewski, Szymon Mich) 275 Joachim Stephan, Osadnictwo pruskie i kolonizacja krzyżacka w komturstwie Dzierzgoń (Seweryn Szczepański) 285 Kronika oliwska (Alicja Dobrosielska) 293 Zakon krzyżacki w historii, ideologii i działaniu – symbole dziejowe, Der Deutsche Orden in Geschichte, Ideologie und Wirkung – historische Symbole (Marek M. Pacholec) 297 V. Sprawozdania i komunikaty Tätigkeitsbericht des Vereins „Pruthenia” für das Jahr 2008 (Izabela Lewandowska, Bogdan Radzicki) 301 Tätigkeitsbericht des Vereins „Pruthenia” für das Jahr 2009 (Bogdan Radzicki) 313