zapisz plik
Transkrypt
zapisz plik
Spis treści 9 Słowo wstępne 11 11 15 20 ROZDZIAŁ I. WIEK XIX TRWA. POWINOWACTWA I KONTYNUACJE Wprowadzenie: M. Janion Wzór lektury: Dwie „Romantyczności” Teksty: J. Kaczmarski, W. Broniewski, Z. Herbert, Cz. Miłosz, K.I. Gałczyński, S. Mrożek 39 Konteksty 51 51 52 55 59 63 69 73 81 85 88 90 93 93 99 100 110 115 121 127 133 136 145 19 28 50 ROZDZIAŁ II. CZŁOWIEK WOBEC JĘZYKA Wprowadzenie Wzór językowej analizy tekstu: Pieśń Filaretów A. Mickiewicza a piosenka rockowa Teksty, ćwiczenia „Romantycy muzyki rockowej”: piosenki rockowe Retoryka tradycyjna i nowomowa: J. Piłsudski, W. Gomułka Retoryka kościelna: J. Męciński, ks. W. Mróz, ks. J. Tischner List i jego współczesne realizacje: A. Tyc, J. Słowacki, S.A. Łastoczkin, G.G. Márquez, akronimy, emotikony Reklama – funkcje języka: T. Lisowski, M. Łuczak Swoistość felietonu: S. Kisielewski Stylizacje gwarowe: K. Przerwa-Tetmajer Refleksja nad językiem przełomu wieków: S.B. Linde, J. Miodek 58 62 68 72 80 84 87 92 ROZDZIAŁ III. PRZYJAŹŃ I MIŁOŚĆ Wprowadzenie Wzór lektury: Niepewność A. Mickiewicza Świat przyjaźni: A. Mickiewicz, Z. Krasiński Konteksty Miłosne metamorfozy – romantyczne: A. Mickiewicz, J. Słowacki, C. Norwid, A. Asnyk, G.G. Byron Konteksty Erotyki młodopolskie: K. Przerwa-Tetmajer, T. Miciński, K. Zawistowska, B. Leśmian, A. Rimbaud Konteksty Małżeńskie rozrachunki: Z. Krasiński, E. Orzeszkowa, W.S. Reymont Konteksty 99 103 114 120 127 132 135 144 146, 150 6 Spis treści 151 151 153 157 172 ROZDZIAŁ IV. ROZUM I WIARA Wprowadzenie: Cz. Miłosz Wzór lektury: Prowadź mnie, Światło J.H. Newmana Źródła poznania: A. Mickiewicz, J. Słowacki, B. Leśmian, B. Prus Rozmowy z Bogiem: A. Mickiewicz, J. Słowacki, C. Norwid, J. Kasprowicz, L. Staff, I. Dąbrowski 179 Przemijanie: A. Mickiewicz, C. Norwid 193 Konteksty 197 197 200 203 212 238 245 256 259 292 299 306 310 319 319 321 324 327 335 337 349 177, 178 180, 192 196 ROZDZIAŁ V. HISTORIA I CZYN Wprowadzenie Wzór lektury: Do matki Polki A. Mickiewicza Czyn indywidualny i zbiorowy: J. Słowacki, C. Norwid Konteksty Konteksty Polska na wygnaniu: A. Mickiewicz, C. Norwid, J. Słowacki, A. Słonimski Konteksty Rewolucja – cywilizacja: Z. Krasiński, A. Mickiewicz, C. Norwid, B. Prus, J. Conrad-Korzeniowski 266 Konteksty 269 269 272 279 287 156 165 202 223, 224 242, 243, 244 248 258 268 ROZDZIAŁ VI. TWARZE ARTYSTY Wprowadzenie Wzór lektury: Testament mój J. Słowackiego Oblicza arcy-poetów: A. Mickiewicz, J. Słowacki, C. Norwid Wątek horacjański: Quintus Horatius Flaccus, J. Kochanowski, Z. Ginczanka, S. Grochowiak, Cz. Miłosz „Sztuka dla sztuki”: K. Przerwa-Tetmajer, S. Wyspiański, W. Berent Męka i radość tworzenia: M. Kuncewiczowa, M. Proust, J. Tuwim, J. Słowacki Artysta i publiczność literacka: C. Norwid, J.S. Pasierb, W. Szymborska, K.I. Gałczyński Konteksty 278 286 291 298 305 309 318 ROZDZIAŁ VII. ŚWIAT W LUSTRACH DRAMATU I TEATRU Wprowadzenie Dramat antyczny: Ajschylos Konteksty Dramat szekspirowski: W. Szekspir Konteksty Dramat romantyczny: J.W. Goethe, M. Bułhakow, A. Fredro Dramat młodopolski i awangardowy: S. Wyspiański, S. Mrożek, W. Gombrowicz, J. Andrzejewski 320 326 336 348 355, 358 Zamieszczone utwory Ajschylos, Prometeusz w okowach 321 Andrzejewski Jerzy, Miazga 357 Apulejusz, Amor i Psyche 148 Ariés Philippe, Człowiek i śmierć 194 Arystoteles, Etyka nikomachejska 110 Asnyk Adam, Sonet 118 Bachórz Józef [Miłość i najtrudniejsze pytania] 125 Baczyński Krzysztof Kamil, Romantyczność 15 Baliński Stanisław, Lechoń 252 Barańczak Stanisław [„Ja rymów nie dobieram”...] 221 Berent Wacław, Próchno 186, 296 Białoszewski Miron, A to już 187 Błoński Jan [Marcel Proust. Sztuka i wieczność] 312 Brandstaetter Roman, Ja jestem Żyd z „Wesela” 30 Broniewski Władysław, „Ballady i romanse” 23 Brzozowski Stanisław, Pamiętnik 195; [Tragizm pocieszenia] 240 Bułhakow Michaił, Mistrz i Małgorzata 343 Byron George Gordon, Don Juan 119 Camus Albert, Bunt i sztuka 311 Chrząstowska Bożena, Dwie „Romantyczności” – interpretacja porównawcza 15; Interpretacja wiersza Idą błękitne, ciche, zamyślone... 133; Interpretacja wiersza Testament mój 272; [Miłoszowa fascynacja Mickiewiczem] 40 Ciechowski Grzegorz, Nie pytaj o Polskę 61 Conrad-Korzeniowski Joseph, Amy Foster 251; Jądro ciemności 265 Cywiński Bogdan, Rodowody niepokornych 43 Dąbrowski Ignacy, Śmierć 175 Dopart Bogusław, Polska – Chrystusem narodów? 215 Ejchorst Karolina [List cenzora] 76 Fiećko Jerzy, Interpretacja wiersza „Niepewność” 97 Flaccus Quintus Horatius, Wybudowałem pomnik 287 Fredro Aleksander, Śluby panieńskie 345 Gałczyński Konstanty Ildefons, Ars poetica, czyli sztuka rymotwórcza 308; Lilie albo kwiatki prohibicyjne. Ballada ostrzegająca 26 Gasset José Ortega y, Szkice o miłości 95 Ginczanka Zuzanna, *** (Non omnis moriar...) 289 Głowiński Michał, Ten śmieszny Prometeusz 325 Goethe Johann Wolfgang, Faust 337 Golka Marian, Socjologia artysty 316 Gombrowicz Witold [Obnażająca siła Sienkiewicza] 239; Trans-Atlantyk 357 Gomułka Wiesław, Przemówienie I sekretarza KC PZPR na spotkaniu z aktywem warszawskim w dniu 19 marca 1968 r. 66 Grochowiak Stanisław, Introdukcja 290 Herbert Zbigniew, Ballada o tym że nie giniemy 24 Hezjod, Teogonia 146 Huntington Samuel P., Zderzenie cywilizacji i cechy społeczeństwa zachodniego 266 Janda Krystyna, Proust na Centralnym 314 Janion Maria, Gorączka romantyczna 55; Trzy kulminacje 12 Janion Maria, Żmigrodzka Maria, Człowiek i historia 198 Kaczmarski Jacek, Czaty śmiełowskie 21; Mury 20 Kasprowicz Jan, Przestałem się wadzić z Bogiem... 173; Święty Boże, Święty Mocny 170 Kisielewski Stefan, Po co człowiek żyje? 85 Kochanowski Jan, Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony... 288 Kolasińska Iwona [O filmie „Lawa” Tadeusza Konwickiego] 216 Konwicki Tadeusz, Kompleks polski 231 Krasiński Zygmunt, Listy do Henryka Reeve 102, 136; Listy do Jerzego Lubomirskiego 137; Nie-Boska komedia 259 Kuncewiczowa Maria, Cudzoziemka 299 Leśmian Bolesław, Dwoje ludzieńków 130; Znikomek 162 Linde Samuel Bogumił, Słownik języka polskiego 90 Lisowski Tomasz, Łuczak Maciej, Reklamowa nowomowa 81 Łastoczkin S.A. – zob. Ejchorst Karolina Maciejewski Jarosław, Karol Wojtyła i Jan Paweł II wobec literatury 39 Markiewicz Henryk, Pochwała polskiego pozytywizmu 45 Márquez Gabriel García, List otwarty 79 Melosik Zbyszko, Kultura kultu ciała i seksualności 149 Męcińki Józef, Mowa kaznodziejska 69 Miciński Tadeusz, Bądź zdrowa... 129 8 Zamieszczone utwory Mickiewicz Adam, Arcy-Mistrz 279; Do M*** 115; Do matki Polki 200; Exegi munimentum aere perennius... 287; Gdy tu mój trup... 179; Księgi pielgrzymstwa polskiego 245; Nad wodą wielką i czystą... 179; Niepewność 97; Oda do młodości 100; Pan Tadeusz [Polonez] 356; Pieśń Filaretów 52; Polały się łzy me czyste... 180; Romantyczność 157; Rozmowa 116; Rozmowa wieczorna 166; Rozum i wiara 159; Skład zasad 262; Snuć miłość... 116; Zdania i uwagi 160 Miłosz Czesław, Ale książki 290; Oda na osiemdziesiąte urodziny Jana Pawła II 38; Piękne czasy 29; Rozbieranie Justyny 230; W mojej ojczyźnie 25; Ziemia Ulro 151, 212 Miodek Jan, Polskie tradycje kultury języka 91 Mostwin Danuta [Mój polski problem] 253 Mrożek Sławomir, Śmierć porucznika 27; Tango 352 Mróz Wiesław, Kazanie powołaniowe 69 Myslovitz, Chciałbym umrzeć z miłości 59; Długość dźwięku samotności 60; Miłość w czasach popkultury 59 Nałkowska Zofia, Miłość w „Lalce” 123 Norwid Cyprian, Bema pamięci żałobny-rapsod 209; Ciemność 306; Czasy 263; Daj mi wstążkę błękitną... 118; Fortepian Szopena 282; Pielgrzym 180; «Ruszaj z Bogiem» 169; Samotność. Sonet 60; Syberie 246; Żydowie polscy 1861 210 Orzeszkowa Eliza, Cham 138; Nad Niemnem 227 Pasierb Janusz Stanisław, czekaj 306 Paweł Św., List do Galatów 219 Pieścikowski Edward [Geneza „Omyłki”] 238 Piłsudski Józef, Przemówienie przy składaniu prochów Słowackiego do Grobów Wawelskich 63; Rozkaz na drugą rocznicę wojny 257 Piwińska Marta, Miłość romantyczna 94 Platon, Uczta 147 Proust Marcel, W poszukiwaniu straconego czasu 302 Prus Bolesław, Emancypantki 163; Lalka 104; [Olbrzym z bajki] 239; Omyłka 225; Pleśń świata 263 Przerwa-Tetmajer Kazimierz, A kiedy będziesz... 128; Evviva l’arte 292; Idą błękitne, ciche, zamyślone 133; Ja, kiedy usta... 127; Ocean 88 Przesmycki Zenon, Maurycy Maeterlinck. Stanowisko jego w literaturze belgijskiej i powszechnej 310 Przybyszewski Stanisław, Confiteor 270 Ratajczak Wiesław, Interpretacja wiersza Prowadź mnie, Światło 153; Nasz współczesny, dziewiętnastowieczny patriotyzm 47 Reymont Władysław Stanisław, Chłopi 140, 190 Rimbaud Arthur, Ofelia 131 Schelling Friedrich Wilhelm von, O stosunku sztuk plastycznych do przyrody 193 Sienkiewicz Henryk, Ogniem i mieczem 235; Za chlebem 249 Skwarczyńska Stefania, Niektóre praktyczne konsekwencje teatralnej teorii dramatu 320 Słonimski Antoni, Conrad 247 Słowacki Juliusz, Balladyna 335; Beniowski 168, 280, 304; Grób Agamemnona 207; Kordian 204; List do matki 75; Pośród niesnasek Pan Bóg uderza 161; Rozłączenie 117; Testament mój 272; Wielcyśmy byli i śmieszniśmy byli... 247; Zachwycenie 167 Stabryła Stanisław [O tragedii greckiej] 324 Staff Leopold, Bogowie zmarli 174; Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie...174 Szacki Jerzy [Siła uczuć narodowych] 241 Szekspir William, Otello 327; Sen nocy letniej 331 Szweykowski Zygmunt [Gorzej wybrać nie mógł] 123 Szymborska Wisława, rymowanki 307 T. Love, Warszawa 61 Terlecki Tymon [Wytrwać...] 256 Tischner Józef, Kazania spod Turbacza 71 Tokarczuk Olga, Lalka i perła 41 Tomkowski Jan [Miłość jako choroba nerwowa] 126 Trojanowiczowa Zofia, „Dzieje są jako testament”. Wiersz „Żydowie polscy 1861” C. Norwid 217 Trybuś Krzysztof, Pogrzeb generała Bema 220 Tuwim Julian, Dziesięciolecie 36; Praca 304 Tyc Antoni [Przedmowa do rozdziału podręcznika] 73 Vanier Jean, Każdy człowiek to historia święta 113 Walas Teresa [Gustaw o mały włos nie został rogaczem] 124 Weintraub Wiktor [Profetyzm w III cz. Dziadów] 212 Witkowska Alina [„Daj mi rząd dusz” – Konrad i Bóg] 214; [Gustaw – typ romantycznego młodzieńca] 121 Wysłouch Seweryna, Konwencja i tradycja literacka 48 Wyspiański Stanisław, I ciągle widzę ich twarze 295; Powrót Odysa 181; Wesele 293, 349; Wyzwolenie 34 Zawistowska Kazimiera, Długie, czarne warkocze 129 Zięba Maciej [Karykatury przyjaźni] 111 Żeromski Stefan, Popioły 106, 236 Fryderyk Schiller ODA DO RADOŚCI O Radości, iskro bogów, kwiecie elizejskich cór, święta, na twym świętym progu staje nasz natchniony chór. Kto przyjaciel, ten niech zaraz stanie tutaj pośród nas, i kto wielką miłość znalazł, ten niech z nami dzieli czas. Jasność Twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los. Wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos. Z nami ten, kto choćby jedną duszę rozpłomienić mógł. Ale kto miłości nie zna, niech nie wchodzi tu za próg. (fragm., przeł. K.I. Gałczyński) Słowo wstępne Podręcznik Kultura XIX wieku i jej tradycje ukazuje się w roku 2003. Oda do radości Fryderyka Schillera stanowi zatem dobrze uzasadnione motto naszej antologii. Autor ody jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli romantyzmu europejskiego, a jego słynny utwór wraz z muzyką Ludwika van Beethovena, stał się hymnem Unii Europejskiej, do której wkracza i Polska, o czym zadecydowały wyniki narodowego referendum w czerwcu tego roku. Czy można znaleźć piękniejsze i mądrzejsze słowa, by zachęcić was i zaprosić do obcowania z literaturą i kulturą, niż te, które głosił Schiller: „Wszyscy ludzie będą braćmi”, jeżeli Radość i Jasność „złączy, co rozdzielił los”. Ten cud może się dokonać poprzez przyjaźń i miłość, a któż pełniej je przeżywa, jeśli nie młody człowiek? Właśnie takie treści zawierają teksty skupione w antologii. Pierwszy rozdział, „Wiek XIX trwa”, uświadamia, że mówić będziemy o współczesności nasyconej tradycją i to nie tylko w wielkiej literaturze, ale i w piosenkach rockowych czy w reklamie albo w codziennym języku. Żywimy się tradycją, oddychamy jej atmosferą, wcale nie wiedząc o tym. Ważkie problemy języka i kultury rozpatrywać będziemy poprzez tradycję – romantyczną, pozytywistyczną i młodopolską – szukając kształtów ciągłości kultury polskiej i europejskiej. Podobnie jak w klasie I, korzystać będziemy z dwóch podręczników: Skarbiec języka, literatury i sztuki przewidziany jest na całe trzy lata nauki w szkole średniej; z tej książki korzystamy zarówno w klasie pierwszej, drugiej, jak i trzeciej; zawiera ona niezbędne, najważniejsze wiadomości o języku, literaturze, filmie i teatrze, podane „po kolei”, w porządku chronologicznym. Natomiast antologia Wypisy z ćwiczeniami dla klasy II liceum ma układ problemowy. Kolejność omawianych utworów nie wynika z następstwa w czasie, lecz z wagi problemu. Dlatego trzeba samodzielnie porządkować omawiany materiał literacko-kulturowy i samodzielnie zaglądać do Skarbca po niezbędne informacje. Bez kontekstu historycznoliterackiego nie 10 Słowo wstępne można czytać utworów, które uformowała konkretna epoka. Czytać jednak będziemy utwory literackie, fragmenty esejów i prac naukowych nie dla historii literatury, lecz dla siebie, dla uniwersalnych wartości, które pomogą nam żyć, poszerzą nasze humanistyczne i językowe horyzonty. Autorzy Wypisów bardzo się starali, aby prezentowane we fragmentach książki były „dobrze urodzone / Z ludzi, choć też z jasności, wysokości” – jak napisał Czesław Miłosz. Toteż mamy nadzieję, że zamieszczone fragmenty zachęcą was do lektury całych utworów, a przykłady ćwiczeń i twórczych zadań, zainspirują zarówno uczniów, jak i nauczycieli do formułowania własnych tematów i wykonań, co będzie najlepszym staraniem o dobry wynik na maturze. Nic bowiem tak nie rozwija umysłu, jak samodzielne myślenie i działanie. W tej dziedzinie pomogą wam niewątpliwie Wypisy, zachęcające do interpretacji czytanych utworów, natomiast Skarbiec – rezerwuar informacji – tworzy podstawy do interpretacji tekstów literackich i syntetyzowania nabywanej wiedzy. Trzeba zatem, korzystając z odsyłaczy i indeksów, systematycznie czerpać informacje i inspiracje z obydwu podręczników, by dobrze przygotować się do egzaminu maturalnego. W tym celu będziemy ćwiczyć sprawność języka: tworzyć różne teksty stosownie do sytuacji i celu wypowiedzi. Wypisy grupują fragmenty utworów i komentarze w siedmiu rozdziałach: pierwszy wprowadza do rozumienia tradycji, ukazując trwanie i obecność literatury XIX wieku w kulturze współczesnej. Drugi – rozwija problematykę podstawową, prezentując rzeczywistość języka w XIX wieku i obecnie. Trzy kolejne rozdziały – od trzeciego do piątego – ujmują problemy istotne w XIX wieku i zarazem uniwersalne, jak przyjaźń i miłość, wiara i filozofia albo charakterystyczne dla czasów niewoli, w której indywidualny i zbiorowy czyn na rzecz ratowania ojczyzny był powinnością każdego Polaka. Naszą powinnością jest zachować w dobrej pamięci czyny patriotyczne naszych przodków. To im zawdzięczamy dzisiejszą wolność i możność pełnego uczestnictwa we wspólnocie europejskiej. Rozdziały końcowe – szósty i siódmy – zachęcają do syntezy: albo poprzez rozpatrywanie różnych ról artysty, albo poprzez syntetyzowanie rodzaju literackiego i gatunków dramatu. Te rozdziały zachowują porządek chronologiczny – od starożytności do współczesności – proponując naturalną powtórkę i porządkowanie poznanych w innym układzie utworów literackich. W rozpoznaniu budowy podręcznika pomocne okażą się znaki ikoniczne i kolor. Na przykład sowa wskazuje na trudniejsze utwory i ćwiczenia przeznaczone dla programu rozszerzonego oraz zainteresowanych uczniów. Komentarze, biogramy, dodatkowe informacje ważne dla interpretacji danego utworu oraz wszystkie ćwiczenia językowe zostały wyróżnione kolorem. Ćwiczenia literacko-kulturowe opatrzono ikonką: , zadania twórcze – , ćwiczenia języ- , ćwiczenia pisemne, sprawnościowe – . Drodzy licealiści, zapraszamy koznawcze – do współpracy. Życzymy najserdeczniej, aby dała ona wam satysfakcję i radość. Boże- na Chrząstowska I Wiek XIX trwa Powinowactwa i kontynuacje Wprowadzenie Co znaczy ten dziwny tytuł – „Wiek XIX trwa”, skoro żyjemy w XXI wieku? Na pozór – jest nielogiczny, kiedy jednak rozejrzymy się wokół, posłuchamy, o czym się śpiewa w piosence, jak pisze się wiersze czy prozę artystyczną, co wystawiają teatry, jakie obrazy filmowe wzruszają nas najbardziej, to okaże się, że tradycje literatury i sztuki są żywe, współtworzą dzieła współczesne i kształtują nasz smak i odbiór. Na co dzień, w potocznym języku używamy wyrazów i zwrotów, które wywodzą się z kultury XIX wieku: mówimy np. „to takie romantyczne” albo „romantyczna miłość”, wypowiadamy – często nie wiedząc o tym – „słowa skrzydlate”, czyli słynne cytaty poetyckie, np. „miej serce i patrzaj w serce” albo „tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga”, „odpowiednie dać rzeczy słowo”, „nie czas żałować róż, gdy płoną lasy” – słowem: żywimy się tradycją. Kultura wieku XIX była zróżnicowana; wyróżniamy w niej trzy epoki literackie: romantyzm, pozytywim i Młodą Polskę (zob. Skarbiec, s. 141, 165, 181). Idee tych epok mają podwójny żywot: historyczny, zamknięty w ramach czasu, i uniwersalny, nieograniczony w czasie, odradzający się – w różnych postaciach – poprzez trwanie tradycji. Właśnie od takiej refleksji zaczniemy nasze obcowanie z literaturą i kulturą XIX wieku: w dziełach współczesnych i w minionym wieku XX szukać będziemy obecności tradycji – od romantycznej do neoromantycznej, czyli młodopolskiej. Najważniejsza i długotrwała jest tradycja romantyczna i to nie tylko dlatego, że właśnie romantycy zareagowali czynem na jarzmo niewoli narodowej, że wówczas poeci przejęli „rząd dusz” i – jak pisał później Bolesław Prus – zastępowali polityków, filozofów, nauczycieli. Walka o przywrócenie utraconej niepodległości, także za pomocą literatury i sztuki, ma wymiar historyczny: odnosi się do XIX i początków XX wieku. Kiedy mówimy: „Wiek XIX trwa”, mamy na myśli ponadczasowy, uniwersalny wymiar kultury. Rozpatrzmy to „długie trwanie”, wskazując trzy wyróżniki romantyzmu: • uniwersalizm romantyzmu wynika z jego złożoności: romantycy zrzucają rożne okowy i więzy, nie tylko niewoli narodowej, ale i te ograniczające wyobraź- 12 Wiek XIX trwa nię pojedynczego człowieka, odsłaniają różne drogi do wolności, w imię indywidualizmu artysty i oryginalności sztuki; tworzą fundament pod nową świadomość narodową; Wprowadzenie 13 • nowa wizja kultury, w której zacierają się granice pomiędzy stylem wysokim i niskim; ważną funkcję pełni wiara w łączność człowieka ze światem nadprzyrodzonym poprzez sny, zjawy i wizje; to także uznanie dla ludu, który „rozumowi bluźni”, odrzucenie ograniczeń rozumu i racjonalnego myślenia; • kult młodości – traktowanej jako wartość, jako możliwość autentyczności i „prawdy życia”, przyjmowania „prawd żywych”; to zarazem zrywanie więzów rodzinnych, szukanie przyjaźni, pokrewieństwa ducha z wyboru, nie ze związków naturalnych; to również wyraz zapału i żarliwości gorących serc, idee poświęcenia swego życia celom wyższym; poezję i dramaty romantyczne tworzyli często poeci bardzo młodzi – i trafiały one również do młodych. Można (i trzeba dla ogólnego wykształcenia) poznawać literaturę XIX wieku w wymiarze historycznoliterackim czy wprost – historycznym. Ważniejszy jednak jest jej wymiar uniwersalny i egzystencjalny (powiązanie z własnym młodym życiem) i aksjologiczny (szukanie trwałych wartości). Rozpoczniemy zatem refleksję nad literaturą XIX wieku od tekstów współczesnych lub dwudziestowiecznych, które uświadomią nam długie trwanie kultury dziewiętnastego wieku. Maria Janion Trzy kulminacje Jesteśmy świadkami okrutnego paradoksu: osiągnięta niepodległość, do której zdobycia wszechwładny romantyzm przyczynił się w sposób zauważalny, niweczy teraz podstawę jego oddziaływania. Kształtuje się w kulturze sytuacja odmienna od tej, jaka panowała w dwudziestoleciu międzywojennym, chociaż wielu wyobraża sobie prosty powrót do idei, zachowań i postaw sprzed ponad półwiecza. Odmienność zaś położenia polega przede wszystkim na fakcie nieznanego dotychczasowym dziejom rozwoju kultury masowej oraz jej technicznych środków przekazu. Wraz z przemianami ustrojowymi, gospodarczymi i politycznymi, które mają uczynić z Polski „normalny” kraj demokracji i wolnego rynku, osobliwa monolityczność stylu romantyczno-symbolicznego musiała się zachwiać. Ideały romantyczne straciły, chociażby powierzchowną i sprowadzającą się do frazesów, ale jednak siłę perswazyjną. Nastąpił w ogóle proces dezutopizacji społeczeństwa, nastała era trzeźwości i deziluzji, chociaż powszechnie dostrzega się pragnienie podtrzymywania dawnej bezpiecznej, egalitarystycznej jedności. Jednak już „wielość” zaczęła się kłócić z „jednolitością”, „konkurencja” i „zdrowy egoizm” z „solidarnością”, a „interes” (ekonomiczny przede wszystkim) Maria Janion, ur. 1926, historyk literatury pol.; prof. Inst. Badań Lit. PAN; studia nad epoką romantyzmu oraz kontynuacją we współczesności romant. myśli polit., filozofii i sztuki; Zygmunt Krasiński, Romantyzm, rewolucja, marksizm, Gorączka romantyczna, Romantyzm i historia (z M. Żmigrodzką), Życie pośmiertne Konrada Wallenroda; prace z metodologii literatury. 14 Wiek XIX trwa z „wartością” (duchową głównie). Jednolita kultura, która pełniła dotychczas przede wszystkim funkcje kompensacyjne i terapeutyczne, nie może – dokładnie tak samo, jak dotąd – funkcjonować w społeczeństwie, które ma stać się demokratyczne, to znaczy zróżnicowane i zdecentralizowane, objawiające rozmaite potrzeby, również kulturalne. Bezkrytyczne „zakochanie we własnej piękności”, wpojone nam przez romantyków i Sienkiewicza, bezlitośnie schlastane przez Gombrowicza, tak skutecznie ratujące nas w permanentnych stanach słabości, klęski i upadku, nie ma już szans dłuższego przetrwania, mimo że nadal jesteśmy słabi. Ale słabi w inny sposób. Do wszystkich bowiem naszych nieszczęść dołącza się jeszcze i to, że straciliśmy okalające stale nasze postacie romantyczne piękno, nasz ideał bohaterstwa, raz utajony, raz jawny, lecz stale nam towarzyszący. Zaczyna blednąć heroizm romantyczny – to wspaniałe marzenie zbiorowości o sobie samej. Może to zresztą nasze główne nieszczęście. Czy staliśmy się już odrażający, brudni, źli? Nie możemy sami siebie kochać w swym ideale i nikt nas już nie będzie kochał... Mocą swej romantycznej systemowości kultura polska do tej pory była wyposażona w wielką siłę przyciągania, zwłaszcza dla wielu narodów Europy ŚrodkowoWschodniej. Czy nadal jest w stanie zachować podobną swoją kondycję? Czy nadal będzie oddziaływać i promieniować, skoro sama poczuła się ugodzona w swym wnętrzu? (...) Niektórzy badacze utrzymują, że skupianie kultury wokół wartości duchowych jest w ogóle charakterystyczne dla Europy Środkowo-Wschodniej. Może więc od tej strony należy szukać wsparcia? Uzasadnienia takiego przekonania mógłby dostarczyć Václav Havel. Stanowczo reprezentuje on pogląd (skądinąd bliski naszemu romantyzmowi), że korzenie polityki powinny tkwić w moralności. Wobec ogólnej presji pragmatyzmu i straszliwych konfliktów wzniecanych przez rozmaite partykularyzmy trudno jest liczyć na popularność podobnej koncepcji. Ale jednocześnie Havel przecież podkreśla, że znajduje zrozumienie dla swego stylu myślenia w krajach Europy Zachodniej, które odczuwają, jak to nazywa, „potrzebę jakiejś transcendencji”. Uwagę zwraca zamieszczony w amerykańskim czasopiśmie tekst Havla z czerwca 1992 roku pod znamiennym tytułem Marzenie dla Czecho-Słowacji. Dając upust swemu upartemu idealizmowi, który okazuje się wszakże jak najbardziej na czasie, Havel podkreśla, że przetrwanie współczesnej cywilizacji jest ściśle uzależnione od ludzkiego ducha. (...) Václav Havel (ur. 1936), wybitny czeski „Marzenie dla Polski” może się okazać pokrewne dramatopisarz i eseista; polityk, uczestnik „marzeniu dla Czecho-Słowacji”. Przeświadczenia praskiej wiosny, współzałożyciel Karty 77; więziony za działalność opozycyjną i objęty Havla staną się pomocne, gdy zaczniemy myśleć o zakazem publikowania i upowszechniania nowym paradygmacie kultury polskiej. Jakieś zarysy jego twórczości; w latach 1989-1993 prezytego paradygmatu już może zaczynają się uwidacz- dent Czechosłowacji, w latach 1993-2003 prezydent Czech. niać. Wprowadzenie 15 Wolność jednostki i napięcia tragiczno-ironiczne z niej wynikające znajdą się w jego centrum. Filozofia egzystencji, wydobyta również z polskiego romantyzmu, lecz inaczej odczytanego, będzie nieodzownym składnikiem tego nowego myślenia, które powinno starać się zrównoważyć inspiracje kultury wysokiej i kultury masowej, kultury ogólnonarodowej i poszczególnych kultur alternatywnych, kultury „swojej” i kultur „obcych”. (Cóż za utopijne rojenia! – przyp. aut. z roku 2000). Najważniejsze wartości przeszłości nie muszą być wcale zaniechane. Ale całemu temu procesowi trudnej transformacji winna towarzyszyć świadomość niebezpieczeństwa w dobie, gdy wartości obracają się tak łatwo w antywartości, gdy patriotyzm przedzierzga się w nacjonalizm: koniecznej obronie wartości musi towarzyszyć ich uzasadniona krytyka, zapobiegająca temu, by stawały się absolutami. paradygmat – tu w znaczeniu: wzorzec, model tyrteizm, poezja tyrtejska – poezja nawołująca do walki o niepodległość ojczyzny; termin ten wywodzi się od imienia greckiego poety Tyrteusza (żył w VII w. p.n.e.), który pisał takie wiersze martyrologia – z gr. martyros, „świadek”, „męczennik” – męczeństwo, cierpienie mesjanizm – zob. Skarbiec, s. 150 (fragm. eseju Zmierzch paradygmatu, w: Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś?, 1996, 2000) Przeczytaj opinię Ryszarda Legutki (zob. s. 55); oceń jego argumenty pokoleniowe. Tekst wykładu wygłoszonego podczas uroczystości nadania Marii Janion tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego w dniu 20 października 1994 roku 16 Wiek XIX trwa Wzór lektury Zgliszcza. Takie już prawo wyrastać z popiołów. Wiatr rozrzuca kwiaty przejrzyste jak szkło. Podaj ręce, kochana, które ku temu są, By się zamykać jak koło. O lasy niewidzialne, knieje, co się chylą, I oddech ich na ustach, i u powiek szept: Wiesz, miła – po tych gruzach, co przerosły gniew, będziemy duchów chwilą. O, bo słychać muzyki i nie takie, Które we fletni grajek przynosi i gra, To od tarcia skrzydeł, to gdy po rzece kra, Które dopiero kończą się ptakiem. Nie trzeba śnić, aby ujrzeć płomień w obłoku, A gdy zobaczysz dłonie bez ramion – też nie sen. Krążenie jak poczynanie i łuny pęd I widać tak wyraźnie jak twarz w potoku. Takie już prawo nam rosnąć czy ginąć, Sok wprowadzać w spalone łodyżki ciał, Gdy przy nas duch. A ja widziałem: stał nad nieobeschłą kształtu gliną. Bo w rośnięcie naoczne uwierzyć czym jest, Gdy się tak pręży i zorza wstaje nad nimi? Oto twa głowa na piersi i czuję serca łez, W każdej z nich anioł ukryty – nim spadnie. Wyobraźmy sobie sytuację odbioru tekstu poetyckiego, o którym nie wiemy nic ponad to, co zostało w nim zapisane – nie znamy autora, tytułu, daty powstania utworu, tomiku. Słowem nie znamy kontekstu macierzystego. Spróbujmy, mimo tych utrudnień, przyjrzeć się zawartości utworu. Już pierwsze słowo – „Zgliszcza” – mówi wiele i prowokuje, aby szukać dalszego ciągu, czyli wyrazów, które wchodzą w znaczeniowe związki z owymi „zgliszczami”: np. „z popiołów”, „po tych gruzach”, „muzyki nie takie”, [odgłosy] „tarcia skrzydeł”, „ujrzeć płomień w obłoku”, zobaczyć „dłonie bez ramion”, „krążenie”, „łuny pęd”, „spalone łodyżki ciał”. Nie mamy wątpliwości – ten wątek znaczeniowy mówi o ja- Wprowadzenie 17 kimś strasznym pożarze, skoro są zgliszcza, popioły, płomień i łuna oraz spalone ciała. Grozę i tragiczny wymiar zniszczenia potęguje kontrast obrazów żywej przyrody: „wiatr rozrzuca kwiaty”, wspomnienie lasów i kniei, „co się chylą”, poddawanie się zmysłowym wrażeniom ich szumu i oddechu. Zaraz jednak te wrażenia zostają przekreślone: kwiaty są „przejrzyste jak szkło” i skoro je wiatr rozrzuca, są lekkie, pochodzą z popiołów, apostrofa zaś do „niewidzialnych lasów” jest wyłącznie wyrazem żalu i grozy na widok zniszczenia. Poznajemy nawet jego przyczynę: bombardowanie z samolotów, skoro jest mowa o płomieniach w obłoku, o krążeniu i odgłosach tarcia skrzydeł, co może być metaforą nadlatujących maszyn. Gra na flecie zestawiona z ich warkotem pełni podobną funkcję jak omówiony wyżej kontrast żywej przyrody i obrazów zniszczeń. Gruzy dopełniają reszty: już wiemy, że to jest obraz wojny i potrafimy powiedzieć – której, skoro opisano grozę bombardowania: tak zaczęła się druga wojna światowa. Jednakże to nie wszystko, co da się wyczytać z utworu: w opisanym pejzażu wojennej pożogi są ludzie: jest ktoś, kto to widzi i opisuje, oraz adresat liryczny, który wywoływany jest przez podmiot trzykrotnie: „podaj ręce, kochana...”, „wiesz, miła (...), będziemy duchów chwilą”, „Oto twa głowa na piersi i czuję serca łez / w każdej z nich anioł ukryty – nim spadnie”. Są zatem dwie kochające się osoby, ale ten wątek miłosny nie zakończy się szczęśliwie, skoro podmiot zapowiada „będziemy duchów chwilą”. Tyle właściwie można odczytać i zrozumieć z analizy ograniczonej do samego tekstu, czyli z analizy immanentnej. Ale takie czytanie nie wyjaśnia wszystkiego, szczególnie trudne i na razie „zamknięte” są trzy ostatnie zwrotki, np. dlaczego w nich mówi się o śnie: „nie trzeba śnić, by ujrzeć płomień w obłoku”, jakie widzenie podkreśla się dwukrotnie: „A ja widziałem: stał nad nieobeschłą kształtu gliną” albo [co] „widać tak wyraźnie jak twarz w potoku”? Musimy zatem wprowadzić konteksty, szczególnie ważne są te, które wywołuje sam tekst. Spróbujmy najpierw sobie przypomnieć, kto pisał wiersze o drugiej wojnie światowej i zarazem bardzo piękne wiersze miłosne? W poprzedniej klasie poznaliśmy Pokolenie albo Spojrzenie czy Psalm 4, a w gimnazjum lub szkole podstawowej Z głową na karabinie lub Białą magię. Autorem tych wierszy i analizowanego powyżej jest Krzysztof Kamil Baczyński, który zginął 4 sierpnia 1944 r., w czwartym dniu powstania warszawskiego. Tytuł przytoczonego utworu brzmi Romantyczność (data napisania wiersza: 24 III 1942), co jest powtórzeniem tytułu programowego wiersza Adama Mickiewicza (zob. s. 157). Tytuł utworu jest zawsze odautorską interpretacją utworu, najważniejszym sygnałem dla czytelnika; w tym przypadku autor podpowiada, że nawiązuje do wiersza romantycznego, trzeba więc te dwa utwory porównać, aby wyjaśnić, jak czerpie (i po co) Baczyński z tradycji. Romantyczność Mickiewicza otwiera tomik Ballady i romanse wydany w 1822 r., i historycy literatury właśnie tę datę uznali za początek romantyzmu. Ważną rolę pełni w Romantyczności motto zaczerpnięte z Hamleta Szekspira: „Zdaje mi się, że widzę... 18 Wiek XIX trwa gdzie? / Przed oczyma duszy mojej”. Tak właśnie „widzi” Karusia, bohaterka zdarzenia w małym miasteczku: w obecności „gromady ludzi” w „biały dzień” rozmawia z ukochanym, zmarłym „Jasieńkiem”: Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, Bieży za nim, krzyczy pada; Na ten upadek, na głos boleści, Skupia się ludzi gromada. Właśnie to zdarzenie staje się podstawą do wyrażenia różnych poglądów: tłum podziela postawę Karusi i nawołuje do modlitwy: „tu jego dusza być musi”; narrator solidaryzuje się z nimi: „I ja to słyszę i ja tak wierzę, / Płaczę i mówię pacierze”. Przeciwstawia się im Starzec: „Ufajcie memu oku i szkiełku, / Nic tu nie widzę dookoła”. W dwóch ostatnich zwrotkach zawarty jest komentarz narratora, który wybiera „prawdy żywe” – „czucie i wiarę” – przedkładając je nad „mędrca szkiełko i oko”, czyli „martwe prawdy, nieznane dla ludu”. Negatywna ocena mędrca, który ufa jedynie empirycznym, sprawdzonym w nauce faktom („szkiełko i oko”) i racjonalnemu myśleniu, stanowi polemikę Mickiewicza z racjonalizmem epoki oświecenia (zob. Skarbiec, s. 126-127). Romantyzm wychodził poza rzeczywistość poznawaną doświadczalnie, poza nią szukał „prawd żywych” – „czucia i wiary”. Romantyczność Mickiewicza jest więc – mimo prostej, balladowej formy – utworem poświęconym filozofii poznania, jest wykładnią romantyzmu, który przeciwstawiał się racjonalizmowi. Człowiek ma w sobie znacznie więcej różnych potrzeb i możliwości, niż tylko te, które zdoła ogarnąć doświadczenie racjonalne. I właśnie tę myśl podejmuje wiersz napisany 120 lat później. Romantyczność Baczyńskiego jest także wierszem o poznawaniu rzeczywistości, której nie sposób ogarnąć rozumem. Kiedy się „wyrasta z popiołów’”, przebywa wśród gruzów, które „przerosły gniew”, to, co irracjonalne, nie wywodzi się ze snu (tak zachowuje się Karusia: w biały dzień pyta: „Tyżeś to w nocy?”); w wierszu Baczyńskiego – irracjonalne staje się doświadczalne, rzeczywiste: Nie trzeba śnić, aby ujrzeć płomień w obłoku, a gdy zobaczysz dłonie bez ramion – też nie sen. Wszystko, co wydaje się nierzeczywiste, co w poetyce Mickiewicza było zjawą, majakiem, nierealnością, tu w utworze Baczyńskiego „widać tak wyraźnie jak twarz w potoku”. Szekspirowskie motto „zdaje mi się, że widzę” zostało zakwestionowane. Dotyczy ono głównie zjawy ducha, którego Karusia widzi „oczyma duszy”. Jego odczuwana obecność ożywia nieszczęśliwą kochankę, która przez cały prawie utwór toczy ze zmarłym monolog, „Coś niby chwyta, coś niby trzyma; / Rozpłacze się i zaśmieje”. To zachowanie Karusi ma swoisty komentarz w wierszu Baczyńskiego: Wprowadzenie 19 Takie już prawo nam rosnąć czy ginąć, Sok wprowadzać w spalone łodyżki ciał, Gdy przy nas duch. A ja widziałem: stał nad nieobeschłą kształtu gliną. Z opozycji „rosnąć czy ginąć” wynika odmienność sytuacji przedstawionej w obydwu wierszach: pierwszy czasownik odnosi się do Karusi: to ona „rosła”, odczuwając obecność ducha; drugi czasownik – ginąć – wyrokuje o losie bohatera z Romantyczności Baczyńskiego: w zdaniu „A ja widziałem” jest pewność, stwierdzenie, że duch „stał / nad nieobeschłą kształtu gliną” – w drugim członie zdania jest zawarta aluzja do dzieła stworzenia: w Księdze Rodzaju Bóg ulepił człowieka z gliny. Metafora „nieobeschły kształt gliny” może mieć różne znaczenia, ale wiarygodna byłaby aluzja do młodości, do człowieka, który jeszcze nie jest ukończonym dziełem stworzenia, a już musi ginąć. Potwierdzeniem takiej próby czytania jest końcowa zwrotka, która łączy obydwa wątki: i wojennej grozy, i miłosny. Tu jeszcze raz wraca podmiot liryczny do opozycji „rosnąć czy ginąć” i buduje kolejną: nie można „uwierzyć w naoczne rośnięcie”, skoro „zorza wstaje nad nimi”. To irracjonalne, w co chciałoby się wierzyć, tu jest realnym, tragicznym zagrożeniem. Utwór zamyka poetycki obraz rezygnacji – emocjonalne splątanie dobra i zła. „Anioł ukryty” w każdej „łzie serca” nie ma mocy przeciwstawić się złu. Baczyński mógłby za Mickiewiczem powiedzieć: „I ja to słyszę, i ja tak wierzę, / płaczę i mówię pacierze”, inaczej jednak musiałby opisać powód swego płaczu: to, co było irracjonalne, stało się doświadczalne, choć – w swej grozie – niepojęte. Obydwie Romantyczności mówią o miłości tragicznej, niespełnionej, dramatycznie przeciętej. Obydwie polemizują z filozofią poznania: pierwsza, romantyczna – z racjonalizmem, druga (z lat drugiej wojny) z irracjonalizmem, który w tym czasie stał się realnością niemożliwą do zrozumienia i przyjęcia. Utwór Krzysztofa Baczyńskiego wyrasta z tradycji romantycznej, choć ją przetwarza. Romantyczności tego autora nie da się w pełni odczytać bez rozumienia Romantyczności Adama Mickiewicza. Bożena Chrząstowska K.K. Baczyński, ilustracja do wiersza Pokolenie, zamieszczona w rękopiśmiennej edycji poezji z 1943 r. 20 Wiek XIX trwa Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem • • • • • • • • • • Sporządź plan dekompozycyjny podanego wzoru lektury. Nazwij poszczególne cząstki tej interpretacji. Na czym polega symetria i rytm, o którym pisze autorka interpretacji? Dlaczego właśnie Sekwoja została, twoim zdaniem, umieszczona w rozdziale Drzewo kultury. Podaj przynajmniej trzy argumenty. Jak autorka wzoru lektury interpretuje metaforyczną peryfrazę „gotyckie wieże z igliwia”? W jednym z wierszy Herbert napisał, że „pana od przyrody” zabiły „łobuzy od historii”. Jak rozumiesz te słowa w kontekście zaproponowanej interpretacji Sekwoi. Dopisz do zaproponowanej interpretacji Sekwoi fragment, którego – według ciebie – tam brakuje. Napisz swój prywatny wzór lektury wiersza Anne Perrier Drzewo z Ténéré lub Rainera Marii Rilkego, Zwiastowanie (Słowa Anioła) ze szczególnym uwzględnieniem motywu drzewa, pojawiającego się w tych wierszach. Odnieś nadrzędny sens Sekwoi Herberta, tak jak go wykłada autorka interpretacji wiersza, do wytłuszczonego fragmentu felietonu Jacka Podsiadły (zob. konteksty, s. 000). Wynotuj z kompendiów znaczenia symboliczne związane z wybranym przez ciebie drzewem Zadanie twórcze [sowa] Przeczytaj opowiadanie Michała Głowińskiego Historia jednej topoli [z tomu pod tym samym tytułem – zob. wskazówki bibliograficzne]. Sporządź zestawienie historii tego drzewa z dziejami Polski w XX stuleciu. Zadanie twócze [sowa] Jaka jest symbolika brzozy? Przeczytaj opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza pod tytułem Brzezina lub obejrzyj jego ekranizację autorstwa Andrzeja Wajdy. Opisz i określ funkcję lasu brzozowego w tych dziełach. • • Podziel tekst interpretacji na segmenty – zaznacz w podręczniku ołówkiem fragmenty, w których czytany jest sam Wojciech Wołyński, Pegazus Wprowadzenie Jacek Kaczmarski Mury On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt. Świec tysiące palili mu, znad głów podnosił się dym, Śpiewał, że czas by runął mur... Oni śpiewali wraz z nim: Wyrwij murom zęby krat! Zerwij kajdany, połam bat! A mury runą, runą, runą I pogrzebią stary świat! Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i głów. Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał, I ciążył łańcuch, zwlekał świt... On wciąż śpiewał i grał: Wyrwij murom zęby krat! Zerwij kajdany, połam bat! A mury runą, runą, runą I pogrzebią stary świat! Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas, I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast; Zwalali pomniki i rwali bruk – Ten z nami! Ten przeciw nam! Kto sam – ten najgorszy wróg! A śpiewak także był sam. Patrzył na równy tłumów marsz, Milczał wsłuchany w kroków huk, A mury rosły, rosły, rosły Łańcuch kołysał się u nóg... Patrzy na równy tłumów marsz, Milczał wsłuchany w kroków huk A mury rosną, rosną, rosną Łańcuch kołysze się u nóg... (1978) 21 22 Wiek XIX trwa Czaty śmiełowskie Wiele dworków, majątków, Ogrodowych zakątków Wielkopolskie hołubią równiny; Ale rzec się ośmielę, Że przełożysz niewiele Nad uroki śmiełowskiej dziedziny. Gdzie dygoce Jarocin Od rockowych wypocin, Żerków w dawnej świetności się chowa – Czy się zmierzcha, czy dnieje – Śmiełów śmiało jaśnieje Jak stracona w murawie podkowa. (...) Tu wieszcz Adam dni szereg Spędził w piekle rozterek Czy powstańcze zasilić ma jatki, Czy – gdy żądza się perli W romantycznej scenerii – Wybrać raczej ramiona mężatki. Tam reduty, potyczki, Bem, Prądzyński, Chłopicki Tam krwiożercze Moskali rzesze; Ona tu niedaleczko, Ot, przejażdżka nad rzeczką – Serce, drżyj! W Budziszewku włos czesze. (...) Wiele jeszcze przed wieszczem I uniesień i nieszczęść: Szlak do Turcji przez Prusy i Francję; Wieszczył, grzeszył i święcił, Lecz zachował w pamięci Biały Śmiełów, srebrzystą Konstancję Ach, i ja tu uciekłem, Gdy utarczki przewlekłe Obalały gabinet Pawlaka, „dygoce Jarocin” – w Jarocinie odbywały się Festiwale Muzyki Młodej Generacji w latach 1980-1982 oraz Festiwale Muzyków Rockowych w latach 1983-1994 Bem – Józef Bem (1794-1850), generał, uczestnik powstania listopadowego (1830-1831), rewolucji 1848 w Wiedniu, dowódca wojsk rewolucji węgierskiej (1848-1849), armii tureckiej; bohater walk „za wolność nasza i waszą” czczony na Węgrzech, opiewany przez Norwida (Bema pamięci żałobny rapsod...) Prądzyński – Ignacy Prądzyński, (1792-1850), generał, wybitny strateg, szef sztabu w powstaniu listopadowym; w latach 1822-1824 opracował projekt i budował Kanał Augustowski Chłopicki – Józef Chłopicki (1771-1854), brał udział w wojnie w 1792, w powstaniu kościuszkowskim 1794, w walkach Legionów; w powstaniu listopadowym był naczelnikiem siły zbrojnej; dyktator, prowadził rokowania z carem, faktyczny dowódca wojsk polskich w bitwie pod Grochowem Budziszewko – tu był Mickiewicz w dniu 26 września 1831 r. z okazji chrztu Marii Łubieńskiej srebrzysta Konstancja – Konstancja Łubieńska, mieszkanka Budziszewka; Mickiewicz poznał ją u jej siostry, Antoniny Gorzeńskiej w Śmiełowie, gdzie przebywał trzy tygodnie jako Adam Muhl, rzekomy nauczyciel synów pp. Gorzeńskich; stąd ze Śmiełowa dwukrotnie próbował się przedostać przez granicę – Prosnę – do jeszcze walczących powstańców; w Wielkopolsce przebywał od sierpnia 1931 do marca 1832 r. gabinet Pawlaka – Waldemar Pawlak (PSL) był premierem od października 1993 do lutego 1995 Lech Falandysz, 1942-2003; prawnik i publicysta, od 1991 r. profesor UW; 1991-1995 sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Wałęsy, odszedł z zajmowanego stanowiska w 1995 r. (niektóre prawne wykładnie Falandysza nazywano „falandyzacją prawa”; autor książek z zakresu prawa karnego i kryminologii oraz współautor wywiadu-rzeki: P. Ćwikliński, J. Ziarno, Adwokat Prezydenta, Warszawa 1995 Namiestnik – tu: Lech Wałęsa w okresie swej prezydentury Powinowactwa i kontynuacje 23 By nie sejm mieć za oknem, Ale łąki podmokłe, Lip gałęzie w jemiołach i ptakach. Tam skandale i grandy, Tam odchodzi Falandysz Tam Namiestnik swój geniusz tłumaczy – Tu najwyżej doleci Z pegeeru naprzeciw Woń gnojówki lub tęskny zew klaczy. Zagadka literacka: Czyje to? Jakie to? Z czego to? Z ogrodowej altany wojewoda zdyszany Bieży w zamek z wściekłością i trwogą. Odchyliwszy zasłony, spojrzał w łoże swej żony, Pójrzał, zadrżał, nie znalazł nikogo. Łotr – kto skrył się w Śmiełowie, Gdy wichury dziejowe Rozszarpują ojczyznę na łokcie! Kto ucieka od strapień Tu, gdzie nocą w drzwi drapie Wiatr gałęzią – kochanki paznokciem... Lecz jak gromić Adama, Gdy rozterka ta sama Zamiast w walce – wyżywa się w piosnkach? Więc sumienie najszczersze Dyktowało mi wiersze Których temat: „Pochwała łotrostwa”. 19.02.1995 Widok pałacu w Śmiełowie, gwasz (ok. 1830) 24 Wiek XIX trwa Władysław Broniewski „Ballady i romanse” „Słuchaj, dzieweczko! Ona nie słucha... To dzień biały, to miasteczko...” Nie ma miasteczka, nie ma żywego ducha, po gruzach biega naga, ruda Ryfka, trzynastoletnie dziecko. Przejeżdżali grubi Niemcy w grubym tanku. (Uciekaj, uciekaj, Ryfka!) „Mama pod gruzami, tata w Majdanku...” Roześmiała się, zakręciła się, znikła. I przejeżdżał znajomy, dobry łyk z Lubartowa: „Masz, Ryfka, bułkę, żebyś była zdrowa...” Wzięła, ugryzła, zaświeciła zębami: „Ja zaniosę tacie i mamie”. Władysław Broniewski – poeta i tłumacz, już w dwudziestoleciu międzywojennym związał się ze środowiskiem lewicowym skupionym wokół „Miesięcznika Literackiego”. W 1939 r. znalazł się jako ochotnik poszukujący swej jednostki wojskowej we Lwowie, gdzie aresztowało go radzieckie NKWD. Zwolniony we wrześniu 1941 r., wstąpił do Armii Andersa i wraz z nią odbył całą wojenną tułaczkę. Wrócił do kraju w 1945 r. Jego poezja jest głęboko zakorzeniona w tradycji literackiej. Tomiki Bagnet na broń (1943) i Drzewo rozpaczające (1946) powstały w klimacie przeżyć wojennych. Informacje o balladzie: zob. Skarbiec, s. 146. Przejeżdżał chłop, rzucił grosik, przejeżdżała baba, też dała cosik, przejeżdżało dużo, dużo luda, każdy się dziwił, że goła i ruda. I przejeżdżał bolejący Pan Jezus, SS-mani go wiedli na męki, postawili ich oboje pod miedzą, potem wzięli karabiny do ręki. „Słuchaj, Jezu, słuchaj, Ryfka, sie Juden, za koronę cierniową, za te włosy rude, za to żeście nadzy, za to żeśmy winni, obojeście umrzeć powinni”. I ozwało się Alleluja w Galilei, i oboje anieleli po kolei, potem salwa rozległa się głucha... „Słuchaj, dzieweczko!... Ona nie słucha...” (z tomu Drzewo rozpaczające, 1945) tank – dawna nazwa czołgu Majdanek – dzielnica Lublina, w której znajdował się niemiecki obóz koncentracyjny sie Juden – niem.: wy, Żydzi Galilea – region w Ziemi Świętej w pn. Izraelu; rodzinne strony Jezusa Powinowactwa i kontynuacje Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 232. Zbigniew Herbert Ballada o tym że nie giniemy Którzy o świcie wypłynęli ale już nigdy nie powrócą na fali ślad swój zostawili – w głąb morza spada wtedy muszla piękna jak skamieniałe usta ci którzy szli piaszczystą drogą ale nie doszli do okiennic chociaż już dachy było widać – w dzwonie powietrza mają schron a którzy tylko osierocą wyziębły pokój parę książek pusty kałamarz białą kartę – zaprawdę nie umarli cali szept ich przez chaszcze idzie tapet w suficie płaska głowa mieszka z powietrza wody wapna ziemi zrobiono raj ich anioł wiatru rozetrze ciało w dłoni będą po łąkach nieść się tego świata (z tomu Struna światła, 1956) Marc Chagall, Hiob, 1975 25 26 Wiek XIX trwa Czesław Miłosz W mojej ojczyźnie Informacje o Miłoszu: zob. Skarbiec, s. 253. W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę, Jest takie leśne jezioro ogromne, Chmury szerokie, rozdarte, cudowne Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę. I płytkich wód szept w jakimś zmroku ciemnym, I dno, na którym są trawy cierniste, Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień, Cyranek świsty w górze porywiste. Śpi w niebie moim to jezioro cierni. Pochylam się i widzę tam na dnie Blask mego życia. I to, co straszy mnie, Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni. Warszawa, 1937 Adam Mickiewicz Świteź Ktokolwiek będziesz w nowogródzkiej stronie, Do Płużyn ciemnego boru Wjechawszy, pomnij zatrzymać twe konie, Byś się przypatrzył jezioru. Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona, W wielkiego kształcie obwodu, Gęstą po bokach puszczą oczerniona, A gładka jak szyba lodu. Jeżeli nocną przybliżysz się dobą I zwrócisz ku wodom lice, Gwiazdy nad Tobą i gwiazdy pod tobą, I dwa obaczysz księżyce. (...) fragm. z tomu Ballady i romanse, 1822 Świteź, fot. Jan Bułhak Powinowactwa i kontynuacje Konstanty Ildefons Gałczyński Lilie albo kwiatki prohibicyjne. Ballada ostrzegająca 27 Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 228. Sensacja niesłychana: pani zdradziła pana. I zostały na biurku te słowa: – Drogi Jurku, przebacz. Jadę przez Kielce. Fatum. Zupa w butelce. O, hydo, o, nieszczęście! o, niecny paradoksie! Pan włożył w kieszeń pięście i po ulicach wlókł się. I chociaż traci wiarę (czarne niebo i bruk), do knajpki „Pod Zegarem” stuk, puk, stuk, puk. I błądził straszną marą, jak jaki Andrzej Strug... Do maleńkiego baru stuk, puk, stuk, puk. Stuka nogą i głową jak Porfirion Osiełek, wreszcie z lampą naftową wyszedł siwy Pawełek. Wychodzi portier-szpicel, z punktu po mordzie wali: – Koniec z alkoholizmem, nie ma spirytualii. – Próżne twoje stukanie, nadaremna ochota, nie ma wódki, kochanie, smutnym została słota. Tutaj mąż się rozełkał, dziwne rzeczy postrzega: – Ha, pójdę do Pawełka, na Ceglaną, „Pod Zegar”. Rzucił się pan ze skały, przeklął żonę i zupę... i puchacze puchały nad ha mężem, ha trupem. Stylizacja literacka powstaje, jeśli wzorcem danego utworu jest inny tekst literacki (lub twórczość określonego pisarza); rodzaje stylizacji różnią się stosunkiem wobec wzorca. Pastisz jest udanym naśladownictwem stylu i chwytów poetyckich – zabawą poetycką; parodia polega na karykaturalnym wyjaskrawieniu cech jakiegoś tekstu lub pisarskiego stylu; trawestacja ani nie naśladuje, ani nie ośmiesza wzorca, lecz poddaje dany tekst przeróbce i czyni go narzędziem społecznej satyry, humoru czy reklamy. Inne sposoby nawiązań to cytat z innego tekstu wyraźnie wyodrębniony graficznie cudzysłowem, natomiast aluzja literacka polega na niedomówieniu, subtelnym napomknięciu o zjawisku literackim, do którego się odwołuje. Wg: S. Wysłouch, Poetyka stosowana, 2000, s. 151-157. Sławomir Mrożek Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 239. Treść dramatu stanowią losy porucznika Orsona, którego bohaterską śmierć rozsławił – występujący również w dramacie Mrożka – Poeta. Wbrew legendzie Orson nie zginął, ale – na skutek uwznioślenia go w poezji – stracił dobre imię i narzeczoną. W Prologu ścierają się dwa poglądy – Generała i Poety. A w akcie II 153-letni Orson siedzi w więzieniu za chuligaństwo razem z grupą wykolejonej młodzieży. Tam przychodzi Redaktor, który nie chce uwierzyć w prawdziwą opowieść Orsona. 28 Wiek XIX trwa Śmierć porucznika (1963) STARZEC (po pauzie) Dobrze. Czy chce pan, żebym pana przekonał? REDAKTOR Nie widzę sposobu. (...) STARZEC (przechodzi na środek komnaty) Zamknijcie drzwi od kaplicy! Żadnej lampy, żadnej świcy! (młodzi podnoszą się i otaczają Starca. Pauza) Zamykajcie drzwi na kłódki, stawcie w środku kocioł wódki! CHÓR WYKOLEJONEJ MŁODZIEŻY Drzwi już zamknięte, ale nie ma wódki. STARZEC Niech księżyca światłość blada szczelinami tu nie wpada. CHÓR WYKOLEJONEJ MŁODZIEŻY Nie wpada. REDAKTOR Zwariował! STARZEC Hej, ty, co z ciężkim duchem jesteś do tego padołu przykuty słów twoich własnych łańcuchem z ciałem i duszą pospołu, choć cię anioł śmierci woła, z filologicznych katuszy żywot się wydrzeć nie zdoła. Gdy cierpisz karę tak srogą, ludzie też robią, co mogą, choć już dość zamętu mamy, wzywamy cię, zaklinamy... REDAKTOR Skąd ja to znam? CHÓR WYKOLEJONEJ MŁODZIEŻY Adam Mickiewicz Powiedz, czy ci czego braknie? Czy on pra- Reduta Ordona (fragm.) „Znasz Ordona, czy widzisz gdzie jest?” – „Jenerale gnie czego, łaknie? go znam?... Tam stał zawsze, to działo kierował. GŁOS ZA SCENĄ Hej! Księgi moje, diabli- Czy Nie widzę – znajdę – dojrzę! – śród dymu się schował; ce, o, wy przeklęte żarłoki, opuśćcie mnie Lecz śród najgęstszych kłębów dymu ileż razy choć na chwilę, odstąpcie choć na dwa Widziałem rękę jego dającą rozkazy... – Widzę go znowu – widzę rękę – błyskawicę, kroki! Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę, REDAKTOR Dosyć! Ja już nie chcę! Biorą go – zginął, – o nie, – skoczył w dół, – do lochów”. STARZEC Wszelki duch! Jakaż potwora! „Dobrze – rzecze Jenerał – nie odda im prochów”. (...) wiem, gdzie dusza Ordona. Widzicie tego upiora? POETA (ukazuje się jako swój własny duch, On będzie Patron szańców! – Bo dzieło zniszczenia W dobrej sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia; podobny do siebie z aktu pierwszego. Wy- Bóg wyrzekł słowo s t a ń s i ę, Bóg i z g i ń wyrzecze. ciąga ręce do młodzieży) Dzieci! Nie zna- Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze, Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona cie mnie, dzieci? Obleją, jak Moskale redutę Ordona: CHÓR WYKOLEJONEJ MŁODZIEŻY Karząc plemię zwycięzców zbrodniami zatrute, Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę. Ktoś nam znany! REDAKTOR Poznaję! [23 czerwca 1832] Powinowactwa i kontynuacje 29 Ćwiczenia • • • • • • • • • Przeczytaj wszystkie teksty literackie zawarte w pierwszej sekwencji rozdziału. Kiedy zostały napisane? Co łączy tę grupę utworów? Posłuż się w przygotowaniu odpowiedzi pojęciami omówionymi przez S. Wysłouch (zob. wyżej, s. 26). W gimnazjum z pewnością poznaliście gatunek ballady. Które z podanych utworów w pierwszej cząstce odwołują się do konwencji gatunku, które do innych elementów tradycji romantycznej? W balladzie romantycznej istnieje moralny ład; winni zostają ukarani. W której balladzie współczesnej ta zasada winy i kary została pogwałcona (karę ponoszą niewinni)? Tytuł utworu jest zawsze znakiem odautorskim, ważnym dla interpretacji utworu. Co powiedział Herbert w tytule swojej ballady? Zwróć uwagę na datę opublikowania wiersza i pierwszą całostkę; opisz sposoby istnienia owego „śladu” i zinterpretuj w kontekście całości wyodrębniony wers „zaprawdę nie umarli cali”. W jakiej tonacji stylistycznej jest wypowiedziany cały wiersz? Które z cech ballady zostały wykorzystane w utworze Herberta? Porównaj dwa podane utwory Jacka Kaczmarskiego: określ ich tonacje stylistyczne i stosunek do tradycji romantycznej. Kiedy, w jakim okresie historycznym, pieśń Mury traktowana była – wbrew woli autora – prawie jak hymn? (Wykorzystaj esej wstępny M. Janion). Do jakich treści romantycznych i jakich konwencji nawiązuje utwór Czaty śmiełowskie? Czym jest ballada „ostrzegająca” Gałczyńskiego? Pastiszem, parodią czy trawestacją? Uzasadnij swój sąd analizą tekstu. Wskaż w dramacie Mrożka sposoby nawiązań do utworów Mickiewicza – których? Jakie sytuacje polityczne zostały ośmieszone przez historię Orsona? Jak przedstawia Mrożek poetę romantycznego? Określ stosunek Mrożka do tradycji – jest: pozytywny? negatywny? kpiarski? ludyczny? pojmowany serio? Zadania twórcze Napisz pastisz lub trawestację wybranej ballady Mickiewicza albo – jeżeli nie potrafisz rymować – oryginalne opowiadanie w nastroju i z elementami ballady. Dopisz zakończenie dramatu Mrożka. Po wykonaniu zadania porównaj swój tekst z oryginałem. Wojciech Wołyński, Romantyzm 30 Wiek XIX trwa Czesław Miłosz Piękne czasy Fiakry drzemały pod Mariacką Wieżą. Kraków malutki jak jajko w listowiu Wyjęte z rondla farby na Wielkanoc. I w pelerynach kroczyli poeci. Nazwisk ich dzisiaj już się nie pamięta. Ale ich ręce były rzeczywiste, Spinki, mankiety nad blatem stolika. Dziennik na kiju niósł ober i kawę, Aż minął, tak jak oni, bez imienia. Muzy, Rachele w powłóczystym szalu, Zwilżały usta, warkocz upinając Szpilką, co leży z popiołem ich córek Albo w gablotce, przy konchach bez dźwięku I szklanej lilii. Anioły secesji W ciemnych wygódkach rodzicielskich domów Rozmyślające o związku płci z duszą, Leczące w Wiedniu smutki i migreny (Docent Freud, słyszę, z Galicji jest rodem). (...) Piękne czasy – aluzja do franc. La Belle Époque, nazwy używanej we Francji na początku XX w. – tu zastosowana ironicznie fiakry drzemały pod Mariacką wieżą – dorożki na Rynku krakowskim Kraków malutki... – średniowieczny Kraków obramowany był murami, które zburzono w XIX w., zamieniając na „planty”, czyli zadrzewione trawniki, w początkach XX wieku przedmieścia Krakowa były niewielkie ober – tu: kelner w kawiarni, która wówczas była instytucją: odbywały się tam dyskusje artystów i występy kabaretów (jak np. w słynnej „Jamie Michalikowej”, przy ulicy Floriańskiej w Krakowie) secesja – zob. Skarbiec, s. 197 Freud Zygmunt (1856-1939) – słynny psychoanalityk urodził się na Morawach, ale jego przodkowie, jak pisze Miłosz, „mieszkali podobno w sąsiedniej Galicji” daleki Wiek Złoty – mityczna era harmonii i szczęścia w czasach starożytnych albo wiek XVI w kulturze polskiej – poezja Jana Kochanowskiego Tam nasz początek. Na próżno się bronić, Próżno wspominać daleki Wiek Złoty. Nam raczej przyjąć i uznać za swoje Wąsik z pomadą, melonik na bakier I tombakowej brzękanie dewizki. (fragm. z: Traktat poetycki z moim komentarzem, 2001) Muzy, Rachele w powłóczystym szalu: Rachela jest postacią z Wesela – pisanej wierszem sztuki Stanisława Wyspiańskiego (1869-1907). Sztuka była wystawiona w 1901 roku i stała się sensacją w mieście, a także ewenementem w historii polskiego teatru. Teatr europejski zrywał w tym czasie z tradycjonalnymi nawykami, do których należał kult gwiazd i realistyczne dekoracje. Symbolizm wtargnął do sztuk teatralnych, jak również do poezji, i reformatorzy teatralni wprowadzili do sztuk jedność nastroju, rytmu i koloru. Czesław Miłosz, fragm. z: Traktat poetycki z moim komentarzem, 2001. Stanisław Wyspiański, Wieże Mariackie Powinowactwa i kontynuacje Roman Brandstaetter (1906-1987), ur. w Tarnowie, w religijnej rodzinie żydowskiej, która wyposażyła go w umiłowanie Biblii i zainteresowania literackie. W czasie wojennej tułaczki przeżył w Jerozolimie (1944) religijne spotkanie z Jezusem z Nazaretu, któremu później poświęcił tetralogię – trzytomową powieść, łącząc w niej głęboką wiedzę o kulturze judaistycznej z wnikliwym rozumieniem Nowego Testamentu. Chrzest przyjął w Rzymie w 1946 r. Po wojnie mieszkał w Zakopanem do 1960 r., potem osiedlił się w Poznaniu. Był poetą, dramaturgiem, powieściopisarzem i eseistą. Tłumaczony na wiele języków, nagradzany i wysoko ceniony za granicą, w Polsce jest ciągle mało znany. 31 Roman Brandstaetter Ja jestem Żyd z „Wesela” Dr Waschutz jest „koncypientem” adwokackim (inaczej: aplikantem, asystentem), który opowiada „młodemu człowiekowi” (jak można się domyślać – młodemu pisarzowi) historię recepcji Wesela w Krakowie i przeżyć Żyda, Hersza Singera, który zjawił się w jego kancelarii i opowiedział swoje przeżycia. Singer rozwiódł się z żoną, opuścił dom, zabierając z sobą tylko Biblię i dokonał żywota w dzielnicy żydowskiej na św. Kazimierzu w Krakowie. Kelner przyniósł czarną kawę. Dr Waschütz rozsiadł się wygodnie w krześle, założył nogę na nogę i począł wykonywać laseczką ruchy, jakby rysował nią w powietrzu ilustracje do tego, co mówił: – Pan jest młodym człowiekiem. Pan czytał to, co pisano o Weselu. Ale ja to wszystko znam z pierwszej ręki, to znaczy byłem naocznym świadkiem tego, co się wtedy w Krakowie działo. Pan nie ma pojęcia, drogi panie, jakie to było wydarzenie. To była bomba. Ludzie drzwiami i oknami tłoczyli się do teatru – laseczka wykonała ruchy, jakby rysowała w powietrzu kontury Teatru Miejskiego. – Biletów nie można było dostać. Byłem, zdaje mi się, dopiero na dziesiątym przedstawieniu. Cały Kraków jak długi i szeroki nie mówił o niczym innym, jak tylko o Weselu, o Rydlu, o Pareńskich, o Tetmajerze, o Wyspiańskim, o Bronowicach. Wie pan, to był taki skandal w rodzinie... Gdyby tylko na tym się skończyło. Panu się na pewno zdaje, że przedstawienie Wesela odbyło się tylko na scenie Teatru Miejskiego. Jeżeli pan tak sądzi, to się pan myli. Były dwa przedstawienia. Jedno odbyło się w Teatrze Miejskim, a potem, gdy opadła kurtyna, rozpoczęło się natychmiast drugie przedstawienie, tym razem w... w życiu! A może pan sądzi, że to drugie przedstawienie było mniej ciekawe od pierwszego? Jeżeli tak, to się pan znowu myli. O tym wszystkim, co się przydarzyło w Krakowie po przedstawieniu Wesela, można by napisać drugą sztukę, równie emocjonującą jak samo Wesele. A może pan napisze? Gdzieśmy stanęli? Aha... Już mam... Już mam... 3 – Ach tak, to pan jest Hersz Singer? – Hersz Singer... Hersz Singer... Co znaczy dzisiaj moje nazwisko? Nic nie znaczy. Przedtem znaczyło. Ojej, jak znaczyło! A teraz? Ja już nie mam nazwiska. Ja się nazywam Żyd z Wesela. Rozumie pan, Żyd z Wesela. Wyciągnął z kieszeni chałatu czerwoną chusteczkę i wytarł nią czoło. Był zdenerwowany. 32 Wiek XIX trwa – Jestem uczciwym człowiekiem. Nigdy w życiu nikomu niczego nie zabrałem. Niech pan idzie do Bronowic i spyta chłopów, czy Hersz Singer kogokolwiek oszukał albo kogokolwiek skrzywdził. Żyłem spokojnie i nieźle, dzięki Bogu, zarabiałem. Coś się odłożyło. Kupiłem nawet osiem morgów ziemi. Ja prowadziłem karczmę, a moja żona gospodarowała na roli. Starszą córkę wydałem za mąż, synowie poszli do miasta. W domu została tylko najmłodsza... – Rachel? – Jaka Rachel? Pan także mówi jak oni wszyscy! Rachel... Rachel... Ona nie jest żadna Rachel! Jaka ona Rachel?! Ona ma na imię Pepka! Pepka Singer! Był zły. Jego palce zanurzyły się w gęstej brodzie i przebierały w niej z zachłanną zawziętością. – To on wszystkiemu winien!!! On mój cały dom wywrócił do góry nogami! Gdyby nie ten goj, to bym umarł spokojnie w Bronowicach! Boruch dajen hoemes! A teraz... – Jaki goj? – spytałem. – Nu, ten Wyspiański. – Co on panu złego zrobił? – Co on złego zrobił? Ja właśnie po to do pana koncypienta przyszedłem. Z powodu tego zła. Powiedziałem panu, że żyłem spokojnie i nieźle mi się powodziło. Pewnego razu – to było przed kilkoma rokami – przyszedł do mnie pan Tetmajer, a grojser puryc [pan], który się także ożenił z chłopką i udaje chłopa. Po co on udaje chłopa? Wie pan, oni wszyscy mają w głowie wywrócone. Więc przychodzi do mnie ten Tetmajer i mówi: „Panie Singer, za dwa tygodnie będzie wesele Rydla z moją szwagierką. W pierwszy dzień podejmować będziemy gości u pana w karczmie, a na drugi dzień będzie u mnie. Niech pan każe wyrychtować izbę i ładnie ją przystroi. Gości będzie tyle i tyle, wódki trzeba dać tyle i tyle, a poczęstunek taki a taki”. Ugodziliśmy się, a gdy Tetmajer zabierał się do wyjścia, powiedział: „Na drugi dzień niech pan przyjdzie do nas z żoną i Pepką. Dobrze?” (...) – I tu zaczyna się moje nieszczęście... Niech mi pan nie przerywa... Z początku nie chciałem iść na wesele. Co ma stary Żyd do robienia na takim weselu? Niby chłopskim, niby pańskim. Ale moja żona i Pepka zaczęły mnie namawiać, żebym poszedł. Przekonywały mnie, namawiały, mówiły, że to nie wypada, że to zaszczyt, że Tetmajer jest dobrym kundmanem, że się obrazi, że Rydel jest porządnym człowiekiem, że żona Tetmajera nigdy złego słowa o Singerach nie mówiła, że będą na weselu najprzedniejsi gospodarze, jakieś wielkie państwo z Krakowa, więc po co mają mówić, że tylko Singer nie był na weselu. (...) Przyszliśmy. Natłok taki, że igły zmieścić nie można. Kapela gra, tańczą, piją, jedzą, już kilku pijanych chłopów leży w przedsionku. Jeden z nich nie wiedział, czy to dzień, czy noc. Rydel wyglądał w sukmanie, jakby się przebrał na Purim. Były jakieś poety, jakieś malarze. Pepka znikła. Mojej żony nigdzie nie mogę znaleźć. Jakby się pod ziemię zapadła. Co ja tu robię? Po co tu przyszedłem? Nie mam z kim gadać. Jeść nie mogę, a pić nie lubię. Więc stoję i Powinowactwa i kontynuacje 33 stoję, i myślę sobie, jak długo jeszcze będę tak stał i myślał? A oni tańczą i piją, piją i tańczą. Dziwny świat. Co oni widzą w tym tańcowaniu? – Pan nigdy nie tańczył? – Chyba, że tańczyłem. Ale nie tak jak oni. Ja tańczę zawsze w Simches Tojre i dziękuję Bogu, że dał Żydom Torę... Niech mi pan koncypient nie przerywa... Gdy tak stoję i myślę, i nie wiem, co mam ze sobą zrobić, widzę, że na progu izby stoi jakiś mały, taki blady, rudy, w czarnym szluzroku, sam stoi, nie pije i nie tańczy, tylko stoi i patrzy. Panie koncypiencie, ja takiego patrzenia jak długo żyję nie widziałem! Coś było w tym patrzeniu, coś było, ale co, tego nie umiem powiedzieć. I wie pan, co ja wtedy pomyślałem? Ja pomyślałem w złą godzinę, że od tego małego, bladego, rudego będzie wielkie nieszczęście. Wie pan, kto to był? Pan nie może wiedzieć, kto to był. To był ten Wyspiański... I stało się nieszczęście... (...) – Kilka miesięcy po tym weselu – ciągnął dalej Singer – moja Pepka w jakiś dzień wróciła z Krakowa do domu i z wypiekami na twarzy opowiadała mnie i mojej żonie, że ten rudy opisał wesele Rydla, a to całe opisanie dał do teatru i ono od kilku dni idzie w teatrze. „Jak to? W teatrze?” – zapytałem. „Tak, w teatrze”. A ja na to: „Też pomysł. Co on takiego zobaczył na tym weselu? Chłopów pijanych nie widział?” A na to moja Pepka: „Gdyby tato wiedział, kogo on opisał! Rydla i jego żonę, Tetmajerów i wszystkich gości, wszystkich poetów, wszystkich malarzy, wszystkich parobków i tato jest tam opisany, i ja jestem opisana! Tato chodzi po scenie i gada! I ja chodzę po scenie i gadam! Ale jak ja chodzę! I co ja gadam! Wie tato, z tym poetą!...” A ja na to: „Pepko, dziecko moje, tyś zwariowała. Ja chodzę po scenie i gadam? I ty chodzisz po scenie i gadasz? Córko moja, może ty masz gorączkę?” A na to moja żona: „A mnie tam nie ma?” Panie koncypiencie, po co ja panu będę długo opowiadał?! Jogen wanocho! Żona z Pepką poszły na przedstawienie... – Singer zamyślił się. – A czy pan poszedł na przedstawienie, panie Singer? – spytałem. – Czy mogłem nie iść? Musiałem iść, żeby zobaczyć, co ja tam robię i co mówię. Mój ojciec nie był w teatrze, mój dziadek nie był w teatrze, mój pradziadek nie był w teatrze, i dopiero Hersz Singer był w teatrze... Na co mi zeszło? Gdyby pan wiedział, jak ja w tym teatrze wstydziłem się... A pan był? – Byłem. – No to pan wszystko wie. I niech pan pomyśli, ja, pobożny, stary, poważny Żyd stoję przed ludźmi w teatrze, gadam z Rydlem jakieś głupstwa, kłócę się z chłopami, z jakimś dziadem, a ksiądz ciągnie mnie za chałat i przypomina mi, że mu jestem winien za dzierżawę... Panie koncypiencie, to są same kłamstwa! Ani jednego słowa prawdy nie ma w tym wszystkim, bo ja nikomu nic nie jestem winien, ani jeden mój weksel nigdy nie poszedł do protestu! Niech pan spyta. W całych Bronowicach i w całym Krakowie nie znajdzie pan ani jednego człowieka, który by powiedział, że stary Hersz Singer dał sobie protestować weksle. Proboszczowi co kwartał punktualnie płacę dzierżawę za karczmę i propinację, i nie jestem mu winien ani halerza. A poza tym jakże mógł mnie 34 Wiek XIX trwa proboszcz upominać na weselu o zapłatę dzierżawy, Boruch dajen hoemes – błogosławiony niech będzie sprawiedliwy Sędzia skoro ja go wcale nie widziałem, a jak go nie – żydowski karnawał widziałem, to jak mógł mnie upominać? A Pepka? Ja Purim Simches Tojre – święto żydowskie ustanoją spytałem: „Co on od ciebie chciał ten poet? Czy ty wione na pamiątkę nadania przez Boga Prawa. Uroczystość tę obchodzą Żydzi z nim naprawdę rozmawiała o tym, co ten rudy w ostatnim dniu Święta Namiotów napisał? Czy ty z nim rozmawiała o tym paskudztwie, Jogen wanocho – skarga i westchnienie no... jak on się nazywa?... o tym Przybył... goj – pogadliwa nazwa nadawana przez Żydów innowiercom siewskim...? Jak ty nie wstydziłaś się z nim o takich rzeczach mówić?” A na to Pepka: „Skąd tato wie, że to jest paskudztwo? Czytał tato? Zamiast się cieszyć, to tato na mnie pomstuje!” A pan koncypient wie, dlaczego miałem się cieszyć? „Bośmy weszli do literatury” – tak mi powiedziała Pepka. „Do jakiej literatury, Pepko?!” – krzyknąłem. „No, do literatury”. A na to ja: „Ty do literatury? Ja do literatury? Po co ja mam wchodzić do literatury? Co porządny Żyd ma robić w literaturze?” Panie koncypiencie, zrozumiałem, że nie mam z nią co mówić, bo mojej Pepce pomieszało się w głowie. Jej się zdaje, że ona jest Rachel. Jej się zdaje, że ja jestem Żyd z Wesela. A moja żona jej potakuje, nic, tylko potakuje. A potem już był potop. Codziennie zjeżdżali jacyś ludzie do Bronowic, jakieś pisarze, jakieś malarze, jakieś od gazet, jakieś nicponie, we fontasiach, przychodzili do karczmy, siadali, pili wódkę i pytali o Rachel, o Żyda z Wesela, potem łazili do Tetmajerów, chcieli widzieć gospodarza, gospodynię, parobków. I tak codziennie, codziennie, codziennie. I znów ta Rachel, i znów ten Żyd z Wesela. (...) Westchnął i ciągnął dalej: – A Pepka zmienia się z dnia na dzień. Z dnia na dzień staje się więcej Rachel, coraz więcej jest w niej Rachel, a coraz mniej Pepki. (...) (...) Mówiono mi, że chodzi z malarzami do Michalika na czarną kawę. Innym razem spostrzegłem, jak potajemnie wynosiła chłopom wódkę na wieś, a potem inni ludzie widzieli, jak żłopała z nimi wódkę, a nawet byli tacy, którzy ją widzieli pijaną u Michalika. Jej się zdaje, że pijana Rachel jest bardziej godna szacunku od trzeźwej Pepki! Jej się zdaje, że im więcej będzie piła, tym więcej będzie polska, a mniej żydowska! Aż wreszcie przyszła na mnie czarna godzina: podsłuchałem jak Pepka opowiadała mojej żonie... Urwał. – Co opowiadała? – Opowiadała, że ją Rydel namawiał, żeby się wychrzciła. A na to moja żona... Urwał. – Co powiedziała żona? – Że tego robić nie wolno za życia taty... Zwiesił głowę na piersi. – Nie ma Pepki, nie ma żony. Jest jakaś obca odmieniona dziewczyna i jest jej matka. Matka nie Pepki, ale Rachel z Wesela. Też odmieniona. Straciłem córkę i żonę. Więc jakże mam nie przeklinać Wesela? Powinowactwa i kontynuacje 35 (fragm. z: Ja jestem Żyd z „Wesela”, 1981) 36 Wiek XIX trwa Stanisław Wyspiański Wyzwolenie Informacje o autorze: zob. Skarbiec, s. 190. Konrad z dramatu Wyzwolenie (1903) Stanisława Wyspiańskiego nosi imię bohatera trzeciej części Dziadów (1832) Adama Mickiewicza (zob. s. 203), toteż można uznać Konrada z Wyzwolenia za nowe wcielenie bohatera Mickiewicza. Wyspiański, największy artysta Młodej Polski, niejako dopisał ciąg dalszy najwybitniejszego romantycznego dramatu. Toteż jest on zarazem dziedzicem i zaprzysięgłym wrogiem romantyzmu. Konrad pojawia się tu, by przygotować wielkie widowisko narodowe. W ojcobójczym geście zwraca się przeciwko Geniuszowi, który jest uosobieniem wpływu romantycznej poezji na współczesność (Wyspiański chciał, by postać ta miała wygląd Mickiewicza z pierwszego projektu krakowskiego pomnika). Szukając drogi wyzwolenia „duszy polskiej” z ciśnienia tradycji i historii, przeciwstawiając się „narodowej męce”, wskazuje równocześnie drogę czynu, podejmuje dyskusję z postaciami dramatu (uosabiającymi rozmaite narodowe mity i kłamstwa), a także z samym sobą (Maski), wreszcie z Geniuszem narodowej literatury – poezji romantycznej. Konrad jest także artystą sceny przełamującym konwencję teatralną, genialnym wizjonerem, marzącym o teatrze – miejscu narodowego misterium. Chce wstrząsnąć widzami, wyrwać ich z letargu. Starcie Konrada z Geniuszem rozgrywa się we wnętrzu katedry wawelskiej, przy grobach królewskich. GENIUSZ Oto uznaję was, dzieci, i państwo oddaję moje! Czara złota, róg złoty w mej dłoni: Słowo święte, święta duchów Sprawa. Przychylcie ust do napoju zbędziecie trwogi i lęku. CHÓR Róg złoty, wieczność pokoju. GENIUSZ Słyszycie: oto dzwon dzwoni – – (Roztwierają się na oścież wielkie podwoje katedry i Konrad wpada) KONRAD Stójcie!! Pochodnia w mym ręku!!! ........................................................ (podbiega na przód) Sława! narodzie! Sława!!! ...................................................... Krzyżowej męki upiorze! Nienawiść niosę palącą! (...) (Pochodnią uderza w rękę, w której Geniusz trzyma wzniesioną czarę złotą. Czara wytrącona upadła w czeluść grobów królewskich. Konrad chwycił drzwi grobowe, przywarł i zatrzasnął nimi zejście do podziemi, a rygle żelazne przetknął płonącą pochodnią, która tu zgasa). Na wrotach grobu stoję! Państwo zdobyłem moje!!!! Sława, narodzie, Sława!!! Teraz stanął na wrotach do grobu, „Słyszycie: oto dzwon dzwoni” – dzwon Zygmunta z katedry na Wawelu, największy w Polsce, odzywa się w czasie ważnych świąt narodowych i w przełomowych momentach dla narodu harpie – w mitologii greckiej: personifikacje gwałtownych wichur, potwory o ciele ptaka i głowie kobiety, budziły wstręt i przerażenie; bogowie posyłali je, by karać ludzi, m.in. za zbrodnię zabójstwa kogoś z rodziny Powinowactwa i kontynuacje 37 na brązowej spiżowej pokrywie; – gorejąc – tchem jednym wymowy w Geniusza uderza słowy, w wybuchów strumiennym porywie: Harpio narodu! siły ssiesz nasze i spalasz je w czczy dym! Tyżeś to wzeszła nad domostwa, nad chaty, nad naszymi panująca mężami. Widmo niedościgłe duszy stęsknionej – po obłędnych wodzisz manowcach, a nad grób i czeluść grobową żywe, spragnione przywodzisz. Oto chcesz je pogrążyć w niechybną NOC ŚMIERCI, w niechybną NOC ZATRACENIA! (...) Precz ty... chcesz przychylić nam do ust czary trucizną pełnej, czary jadem pełnionej, która jest przeszłością naszą występną i bolesną, i ta nie będzie naszą krwią, krwią nas żywych i napojem. Precz! Chcesz, abyśmy pamięć wlekli w mąk kaźnie i więzienia i wyrzekali się blasku dnia dla litości onych, co marli męczeni, a ginęli katowani – tych dola nie naszą będzie dolą ani wołaniem. Wołaniem oto naszym zwycięstwo! Zwycięstwo Hasłem i Wolą! (...) Zwycięstwo! niosę ze krwi i ciała, z woli żywej i żywej Potęgi – mocne wolą nad świat władającą, wolą, co ze mnie jest i przychodzi ZWYCIĘŻAĆ!! Czas jest i godzina dopełniona! Precz!!! (Katedra rozświetla się kolorami). (...) Złudo wielkości! oto chcesz ująć nas sidłem piękna, co zamarło i zgasło, i jęk chcesz obudzić w piersi naszej, a nie wołanie radości! (...) Precz!!! (...) Przeklęty! Najlepszą brać zabiłeś moją i ranisz jadem smutku. Radość głoszę i wesele! Wyrzekam się ruin i gruzów, i złomów wielkości, której oto Śmierć mocarką!! Precz!!!! Poznaję cię, ćmo krasa, pasożycie dusz, szarańczo złowróżbna. (...) Nie uwiedzie mnie szept wiślany i fala wierzchnia, która kłamie. (...) Ty chcesz, bym do cię przypadł w jęku i słuchał szumów, śpiewów, gwaru, i w zasłuchaniu wstrzymał ramię, uśpiony słowem twem szeptanem. Ty chcesz mnie stłumić mocą czaru i miłość dać, co czynom kłamie. Dążenie do radykalnych przemian w sztuce było dla Wyspiańskiego nierozdzielne z asMusisz być moją, mnie niewolna, piracjami do radykalnych przemian polityczja muszę twoim Panem. nych. Aspekt polityczny był przy tym częściowo zakamuflowany, aluzyjny, ukrywany za metaforami i symbolami – i dlatego tak integralnie, tak niepodzielnie spleciony w dziełach Wyspiańskiego z aspektem artystycznym. Jak w Wyzwoleniu. Treść i akcja tego dramatu odnosi się zarówno do wyzwolenia teatru ze starych konwencji, jak do narodowego wyzwolenia Polski z niewoli. Kazimierz Braun, Wielka Reforma Teatru w Europie, 1984. 38 Wiek XIX trwa Przez serce socha przejdzie rolna, przez pierś twą ORKA – płużny miecz! POEZJO, PRECZ!!!! JESTEŚ TYRANEM!! (fragm. III aktu dramatu Wyzwolenie, 1903) Julian Tuwim Dziesięciolecie Utwór napisany został z okazji rocznicy zwycięstwa „nowej poezji”, czyli – zdaniem Tuwima – poezji skamandrytów; w PRL-u wiersz ten drukowano z pominięciem zwrotki siódmej, ósmej i dziewiątej. Było wam, panowie, witrażowo i seledynowo, Było „jakoś dziwnie” w „osmętach” i „tęsknicach”. Jak pięścią między oczy uderzyło Słowo I poszli starzy zrzędzić po kawiarniach i ulicach. Całe lata się w Polsce ględziło o duszy, Piszcząc hymn do Księżyca na poetyckich okarynach, Aż się w sercu czerwonym żywy śpiew rozjuszył I huknął, i przepędził durniów w pelerynach. W Paryżu, nad absyntem, marzył się królewicz Długowłosym próżniakom, warszawskim Verlaine’om, A jak słońce nad światem stał nad Polską Mickiewicz, W teleskop nań patrzyły Kallenbachy jeno. Roiły się wam senne faramuszki w dali, Miriady i miriamy, chramy i rapsody, My – z Ody do Młodości, wiecznie młodej Ody, Porwaliśmy się w życie jak z porywem fali. Jeszcze by dziś ze słówek pitrasili swojskie Malowanki, kilimki i freblowskie wzorki, Kwiląc „wiązaną mową”, że to „takie polskie”, I kwitłyby rodzime poetyckie Tworki. Powinowactwa i kontynuacje Trzaskiem strof pękających walić w tych matołów I gradem strzał skrzydlatych prażyć w ich kilimy! A na strzałach osadzać świszczące wesoło Ostrza słów rozpalonych, pałające rymy! Z poetyckich kominów bucha dym – ewiva! Piorunościągi sterczą na nich jak bagnety I zadymione niebo złoty krzyk rozrywa, I wypruwa gwiaździsty sztandar dla poety! Gniew stalą roztopioną wre, huczy i pryska, Iskry pieśnią tryskają z hutniczego pieca! Walić, młodzi, młotami w piekło paleniska, W którym żarem się pławi polska giovinezza! I niechże sobie teraz kto chce krzyczy: „Żydy!” Byle się nam poezja w rękach pędem trzęsła! Do muzeów, witezie, magiki, druidy! Nam radość, że jest w słowach tyle drzew i mięsa. Tak się przyszłość buduje – muskularną mową. Tak się życie pcha naprzód – śpiewną robocizną. Młodości, daj nam skrzydła! Boże, ześlij słowo! W pęd sławy, w dzieje swoje, porwij nas, ojczyzno! (z tomu Rzecz czarnoleska, 1929) 39 osmęty, tęsknice – ulubione wyrażenia drugorzędnych poetów młodopolskich okaryna – wł. occarina – gąska; odmiana fletu w postaci owalnego, glinianego naczynia z otworami bocznymi i wystającej części przyustnej, popularna w XIX wieku w muzykowaniu amatorskim durnie w pelerynach – artyści młodopolscy nosili peleryny absynt – ziołowy napój alkoholowy, modny w okresie fin-de siecle’u (fr. końca wieku) Verlaine – Paul Verlaine (1844-1896) znakomity i wywierający wpływ poeta francuski; prowadził tryb życia cygana artystycznego Kallenbachy – Józef Kallenbach (1861-1929) historyk literatury głównie romantycznej; tu: profesorowie poloniści faramuszki – coś błahego, bagatelka, drobnostka miriady – niezliczona, ogromna ilość, mnóstwo, np. komarów albo gwiazd miriamy – aluzja do Zenona Przesmyckiego i jego pseud. Miriam chramy, rapsody – ulubione wyrażenia modernistów; chram – świątynia; rapsod – w starożytnej Grecji: śpiewak, deklamator recytujący poematy epickie freblowskie wzorki – tzn. wzorki dla „freblówek” (przedszkoli), od nazwiska F. Froebla – założyciela przedszkoli Tworki – dzielnica Pruszkowa pod Warszawą, gdzie znajduje się szpital psychiatryczny ewiva – zniekształcone z wł. evviva – niech żyje; zob. s. 292 giovinezza – wł. młodość; tytuł pieśni faszystów włoskich „Żydy” – prawicowi krytycy widzieli w porzucaniu starych wzorów poezji wytwór działalności żydowskiej; w biografii Tuwima te fakty były dojmujące i przykre witeź – rycerz druid – kapłan celtycki 40 Wiek XIX trwa Czesław Miłosz Oda na osiemdziesiąte urodziny Jana Pawła II Przychodzimy do Ciebie, ludzie słabej wiary, Abyś nas umocnił przykładem swego życia I oswobodził od niepokoju O dzień i rok następny. Twój to wiek dwudziesty Zasłynął nazwiskami potężnych tyranów I obróceniem w nicość ich drapieżnych państw. Że tak będzie, wiedziałeś. Uczyłeś nadziei: Bo tylko Chrystus jest panem historii. urbi et orbi – łac. miastu i światu, formuła błogosławieństwa papieskiego złoty cielec – symbol biblijny (Ks. Wyjścia 32, 1-32); tu: symbol pożądania dóbr materialnych moloch – przenośnie: coś złego, pożerającego, niszczącego ludzi Cudzoziemcy nie zgadli, skąd ukryta siła U kleryka z Wadowic. Modlitwa, proroctwo Poetów nie uznanych przez postęp i pieniądz, Choć królom byli równi, czekały na Ciebie, Abyś za nich oznajmił urbi et orbi, Że dzieje nie są zamęt, ale ład szeroki. Pasterzu nam dany, kiedy odchodzą bogowie! I we mgle nad miastami błyszczy Złoty Cielec. Bezbronne tłumy biegną, składają ofiarę Z własnych dzieci skrawionym ekranom Molocha. I lęk w powietrzu, niewymówiony lament: Bo nie dosyć chcieć wierzyć, żeby móc uwierzyć. I nagle jakby czysty dźwięk dzwonu na jutrznię, Twój znak sprzeciwu podobny do cudu, Żeby zapytywano: jakże to możliwe, Że wielbią Ciebie młodzi z niewierzących krajów, Gromadzą się na placach głowa przy głowie, Czekając na nowinę sprzed lat dwóch tysięcy, I przypadają do stóp Namiestnika, Który miłością objął ludzkie plemię. Jesteś z nami, i odtąd zawsze będziesz z nami. Kiedy odezwą się moce chaosu, A posiadacze prawdy zamkną się w kościołach, I jedynie wątpiący pozostaną wierni, Twój portret w naszym domu co dzień nam przypomni, Co może jeden człowiek, i jak działa świętość. (z tomu to, 2001) Powinowactwa i kontynuacje 41 KONTEKSTY Jarosław Maciejewski [Kultura polska dziedzictwem ducha] Czy jako Papież pisze on nadal poezje – nie wiemy. Widzimy jednak, że całą swą działalnością, pełną dramatycznych perypetii, z wpisaniem w nie nawet własnych, osobistych losów, że całą porywającą treścią swego programu, proponującego na nowo człowiekowi wyjście z kryzysów i konfliktów egzystencjalnych, społecznych, narodowych, że całym swym nauczaniem, wypowiadanym zwartym, sugestywnym, a niekiedy i patetycznym stylem encyklik i listów, a także wspaniałą retoryką homilii i przemówień, że całą malowniczą, pełną symboliki widowiskowością swych pielgrzymek – tworzy on największy i dotykający najbardziej istotnych problemów poemat współczesności, nowoczesną teodyceę, a może i epopeę końca XX wieku. Nie jest to już naturalnie utwór poetycki w potocznym rozumieniu, a więc nie są to tylko kunsztownie dobrane i szczególnie ułożone słowa. Jest to poezja w rozumieniu szerokim, a zatem takie widzenie świata czy takie kształtowanie świata, aby z niego – tak jak i z własnego życia – uczynić, jakby powiedział Słowacki: „poemat – dla Boga”, a więc inaczej mówiąc: „piękny dar dla Boga”. (...) w Gnieźnie w dniu 3 czerwca 1979. Powiedział, że „swoją duchową formację zawdzięcza od początku polskiej kulturze, polskiej literaturze, polskiej muzyce, plastyce, teatrowi – polskiej historii, polskim tradycjom chrześcijańskim, polskim szkołom, polskim uniwersytetom”. Kulturę polską, której początek zobaczył w kunsztownej średniowiecznej pieśni religijnej – w Bogurodzicy, nazwał tam „wspaniałym dziedzictwem ducha”, „przedmiotem szlachetnej dumy”, „wspólnym dobrem wszystkich Polaków”. W Krakowie zaś, także w czasie swej pierwszej polskiej pielgrzymki, w przemówieniu do profesorów, wygłoszonym w dniu 8 czerwca 1979, powiedział o sobie: „ja, z powołania kapłan, z wykształcenia humanista, polonista”. Wolno więc dostrzegać wpływ tej humanistycznej znajomości rzeczy polskich, tych polonistycznych uczuleń i przyzwyczajeń oraz literackich miłości Ojca Świętego – wpływ tego wszystkiego na to, co nazwaliśmy pisanym przez niego „poematem dla Boga”. (fragm. artykułu: Karol Wojtyła i Jan Paweł II wobec literatury, „W drodze” 1983, nr 7) 42 Wiek XIX trwa Bożena Chrząstowska [Miłoszowa fascynacja Mickiewiczem] W biografii kreowanej poety wyraźny jest wpływ tradycji romantycznej. W swojej eseistyce Miłosz daje wiele świadectw fascynacji Mickiewiczem. Od niego przejmuje wiele postaw, sposoby mówienia o nich i przekonanie, że życie może się podporządkować dyktatowi literatury (...). Na romantyczny sposób kształtuje Miłosz losy poetyckiego alter ego. Własną biografię odczytuje jako przypadkowe bądź w tajemniczy sposób celowe powtórzenie biografii Mickiewicza. Składa się na to dzieciństwo spędzone wśród litewskiej przyrody, studia na uniwersytecie wileńskim, uczestnictwo w przyjacielskich związkach (np. Akademicki Klub Włóczęgów) na kształt filomatów. Po latach podkreśla, że chodził tymi samymi ulicami, odwiedzał te same miejsca, np. zebrania Związku Literatów odbywały się w murach bazyliańskich, że nocował w celi Konrada. Także tułaczki emigracyjne wiódł szlakiem Mickiewicza: przez Paryż nad brzegi Lemanu, gdzie powstała replika wiersza Mickiewicza Nad wodą wielką i czystą – Notatnik: Bon nad Lemanem. Wreszcie – zostaje, jak Mickiewicz, profesorem literatur słowiańskich. Miłosz z upodobaniem pielęgnuje swą romantyczną legendę, o czym świadczy dwukrotne przywołanie motywu ofiarowania go w dzieciństwie Matce Boskiej Ostrobramskiej: w przemówieniu na uroczystościach w Lublinie i w poemacie Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada. I ona mnie ostrobramskiej Pannie ofiarująca Jak i dlaczego wysłuchana została? Bohater Miłosza ma cechy autobiograficzne i uniwersalne, jest i romantycznym, i współczesnym emigrantem. Z romantyzmu zaczerpnięty jest europejski wzorzec pielgrzyma i wygnańca, co stanowi filozoficzno-religijną formułę przedstawiającą życie jednostki jako mozolną wędrówkę z poczuciem osamotnienia. Polscy romantycy, wyraźniej niż np. Byron czy Chateaubriand, akcentowali walory religijne pielgrzymowania (poszukiwanie sacrum) i nadawali mu sens patriotyczny (utożsamienie sacrum ze zmartwychwstałą Polską). Bohater Miłosza nie podąża do Ojczyzny – Ziemi Świętej, skupia uwagę nie na celu wędrówki, lecz usiłuje zrozumieć własną sytuację egzystencjalną. Nie widzi kierunku drogi, nie może odnaleźć celu. Raz jest rozbitkiem, innym razem obywatelem świata. Szuka zadomowienia w przyrodzie, w każdym zakątku Ziemi. Dramat Miłoszowego wygnańca polega na niemożliwości powrotu do ojczyzny, stąd potrzeba jej utrwalenia w pamięci. Autor Miasta bez imienia dał wiele świadectw ocalenia rodzimej „wioski” w pamięci i wyraził jej ułomność: wspomnienia się zacierają, bledną, nikną. Romantyczna jest także wiara w ocalającą moc poezji. Bohater Miłosza, emigrant, chce ją utrzymać mimo braku odbiorców. (z tomu: Poezje Czesława Miłosza, 1982) Powinowactwa i kontynuacje 43 Olga Tokarczuk [Czas „Lalce” nic nie zrobił] Czas inaczej obchodzi się z literaturą niż z ludźmi. Fakt, iż autorka Prawieku (...) zajęła się Lalce czas nic nie zrobił. Działa ona za sprawą swojej powieścią sprzed stu lat, bardzo dobrze o przenikliwości Prusa i aktualmagicznej podwójności, którą mają tylko arcydzieła. świadczy ności jego lekcji, rehabilituje rzekomo nudną Opowiada bowiem z jednej strony szczegółowy, hi- powieść i dowodzi także związku modnej storyczny, konkretny czas końca XIX wieku oraz pisarki z tradycją, oczywiście inaczej odczytaną. Ścieżki myślenia Tokarczuk biegną historie żyjących wtedy ludzi. Jest więc dla nas, ku psychologii głębi i teoriom Junga, ale młodszych także ku metafizyce, ku teologom (Eckhart o ponad sto lat, historycznym już freskiem, łańcu- jako autor Kazań i traktatów), ku baśni, mitowi i przypowieści. Tokarczuk szuka chem scen rodzajowych nanizanych na linearnie po- w powieści tego wszystkiego, co tajemnicze, strzegany bieg wydarzeń. Mówi nam więc, „jak by- niejasne, metaforyczne. Co może zostać jako znak nawet Boski. (...) ło”, czy raczej, „jak mogłoby być”, jest przecież po- zrozumiane Stylistyka zwięzłego eseju jest daleka od wieścią, czyli doświadczeniem wewnętrznym, nie zaś podręczników literatury. Tokarczuk pojmuje zapisem faktów. Z drugiej jednak strony mówi, „jak powieść jako proces psychologiczny, gdzie czytelnik i autor uzgadniają jest”, odwołując się do podstawowych prawd psy- „miejsce, wspólnie świat”. chologicznych, które starzeją się wolniej niż świat ze(...) Romantyzm Wokulskiego (...) wnętrzny. Właściwie wszystko, co w Lalce istotne, [w psychologicznym ujęciu Tokarczuk] to mogłoby się zdarzyć teraz. Wokulski mógłby się do- byłaby szczególnego rodzaju wrażliwość, robić swoich pieniędzy, powiedzmy, w Niemczech i odwaga głoszenia swoich prawd, chęć wrócić do kraju, tęskniąc do swojej Izabeli – bogatej i zaznaczenia się w świecie, ale także „zdrowy neurotyzm”, „dezintegracja pozywykształconej za granicą córki, powiedzmy znowu, tywna” odbierane jako niezgoda na płaski, ambasadora Łęckiego. Pamiętniki Rzeckiego doty- papierowy świat pozorów. Romantyzm „byłwięc wczesną formą indywidualizmu, czyłyby wzlotów i upadków rozczarowanego polityką by zapowiedzią dwudziestowiecznego człowieidealisty – historia zawsze skwapliwie dostarczy tu ka – Obcego”. (z artykułu St. Bortnowskiego, „Polonistyka” powodów, a odkrycia Geista miałyby związek z fizy2001, nr 10) ką kwantową. Powieści tylko pozornie są „współczesne” – w gruncie rzeczy pociąga je jakaś ponętna stałość jednostki, która jest niezależna od historii. Wokulski jest człowiekiem współczesnym, czyli odwiecznym. To, co zafascynowało mnie w Lalce, to także jej temat – podążanie za marzeniami, opis rozkładu sił, które nas wszystkich pchają do przodu, zmuszają do stawiania zadań i realizowania ich ze świadomym lub niejasnym, onirycznym samozaparciem. Dążenie ku. Ruch zorientowany na cel. Odkrywanie w tym poruszaniu się kolejnych możliwości siebie. Scalanie siebie w jedność z rozbitych fragmentów. Fascynuje mnie bohater – jest tak złożony, tak sprzeczny, tak wielokrotny, tak niejednoznaczny, że staje się (...) obszarem identyfikacji dla każdego chyba czytelnika. I wreszcie forma tej powieści. Urzeka mnie jej porządek opowiadania – zamiast stosowania narracji do budowania poczucia ciągłości rzeczywistości w czasie – rozbicie na fragmenty i nieoczekiwane odsłonięcie iluzorycznego charakteru naszego potocznego, sekwencyjnego doświadczenia. (...) 44 Wiek XIX trwa Pozwolę sobie teraz na zredukowanie fabuły Lalki do podstawowego szkieletu. Oto bohater, który chce zdobyć coś, co uważa za bardzo drogocenne, czego pragnie i pożąda. Od tej pory temu pragnieniu podporządkowuje wszystkie działania. W swoich dążeniach spotyka pomocników – istoty, które będą go wspierały, oraz – wrogów, którzy będą piętrzyć przed nim przeszkody. Droga do upragnionego celu jest trudna – cel oddala się i przybliża na przemian. Bohater jest jednak uparty. Pod wpływem wydarzeń zmienia się, dojrzewa. Staje się bardziej świadomy samego siebie, a więc i własnych pragnień. (fragm. z książki: Tako rzecze... Lem. Rozmowy Stanisława Beresia ze Stanisławem Do tego momentu mamy przed sobą dobrze znany Lemem, 2002) porządek baśni czy nawet mitu. Szewczyk marzy o zdobyciu królewny. Książę już pochyla się nad śpiącą królewną. Wokulski w Zasławku wyznaje Izabeli miłość. W historii Wokulskiego następuje jednak znaczące przełamanie tego baśniowego porządku – zakwestionowana zostaje wartość celu, do którego dąży bohater. Metaforyczną zapowiedzią słynnej sceny w pociągu – gdy w odbiciu szyby Wokulski demaskuje Izabelę – jest baśń opowiedziana przez Węgielka, znaczący wyłom w realistycznej narracji powieści. Jej tragiczny finał zaskakuje czytelnika; czy bowiem baśń nie powinna skończyć się szczęśliwie? Na dnie potoku leży kamień, „okno do podziemiów, gdzie są zachowane wielkie skarby”. Wśród nich jest uśpiona zatrutą igłą panna. Raz w roku, w noc świętego Jana, kamień odsuwa się i wtedy śmiałek może sięgnąć po skarby. Po skarby odważa się sięgnąć pewien młody kowal. Najpierw jednak stacza walkę z potworami i dzięki swojej odwadze – zwycięża. Kiedy jednak próbuje usunąć z głowy śpiącej piękności zatrutą igłę, ona protestuje. Jej pełen buntu okrzyk: „Czego mi ból robisz, człowieku!...” czyni bezsensownym cały trud bohatera. Traci on pewność siebie, ogarniają go lęk i zwątpienie. Śpiąca nie chce się obudzić. Na tę chwilę słabości czekają demony – bohater ginie, wejście do podziemi zapada się na zawsze, księżniczka śpi dalej. Baśń Węgielka podsuwa jedną z wielu interpretacji historii Wokulskiego. Zdobycie ukochanej kobiety okazało się ponad jego siły, mimo wielkiej odwagi i determinacji, mimo początkowego optymizmu. Wokulski zginął pod ruinami zamku nie spełnionych pragnień. Powieść jednak w zaskakujący sposób podejmuje dialog z baśnią. Wokulski-kowal demaskuje Izabelę-śpiącą księżniczkę i w ten sposób kwestionuje realność swoich wysiłków. Wygląda to tak, jakby śmiałek z baśni zrozumiał nagle, że wcale nie chodziło mu o księżniczkę, że stanowiła ona dla niego tylko drogowskaz. Drogowskaz udawał miejsce docelowe. Jest tylko Izabela i właśnie jej nie ma – mógłby westchnąć Wokulski. Czytałem niedawno książkę Tokarczuk o Lalce. To jest nie tylko mowa-trawa, ale również dowód na to, że autorka studiowała psychologię w ubiegłych wiekach. Lalka to piękna powieść o miłości, która z Hymnem o perle ma tyle wspólnego, że Izabela Łęcka mogła nosić sznur pereł. Innych związków nie widzę. Książka ta zirytowała mnie tak, że więcej niż połowy nie uczytałem. Nie wykluczam, że na ostatniej stronie mogły się znaleźć jakieś mądrości, ale wątpię, bo to jest dobre dla dziesięcioletnich dzieci. Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę doczytać do końca. (fragm. eseju Lalka i perła, 2001) Powinowactwa i kontynuacje 45 Bogdan Cywiński [Wbrew carskiej szkole...] W kręgu lektur młodzieżowych, przez które przechodziliśmy wszyscy, jest książka poświęcona młodości pokolenia szczególnie obfitującego w duchy niepokorne, książka niewątpliwie legendotwórcza. Z niej zatem uczyńmy właśnie punkt wyjścia dla naszych rozważań. Nosi ona tytuł: Syzyfowe prace. Z polskich książek o szkole i młodości jest to na pewno powieść najbardziej znana. (...) Zacierają się wprawdzie w pamięci poszczególne wątki i sceny, pozostaje jednak zwykle kilka obrazów szczególnie wyrazistych. Pamięta się choćby ten przejmujący moment deklamacji na lekcji polskiego zakazanej Reduty Ordona, czy też, że potem grupa zapaleńców zbiera się wieczorami na jakimś poddaszu, by czytać zabronione przez władze gimnazjalne książki i że w związku z tym ktoś kogoś po nocy śledzi i ktoś przed kimś ucieka. W świadomości mniej więcej czytającego ogółu ma to utrwalić wiedzę o tym, że w jakiejś odległej epoce zaborów młodzież była poddawana ogłupiającemu i wynaradawiającemu systemowi szkolnemu i że w miarę dojrzewania umysłowego usiłowała się tej sytuacji przeciwstawić. Postaci Syzyfowych prac – powoli dojrzewający Marcin Borowicz, zawzięty Jędrzej Radek, epizodycznie tylko ukazany „nie błagonadiożnyj” recytator Mickiewicza, Zygier – stanowią symbole tej sprawy. (...) Analiza systemu politycznego, panującego w zaborze rosyjskim w siedemdziesiątych i osiemdziesiątych latach ubiegłego stulecia, wskazuje na to, że najstaranniej przemyślanym aparatem podporządkowania społeczeństwa władzy carskiej było szkolnictwo. Posłużył temu cały szereg reform, odpowiedni – z punktu widzenia władz – dobór ludzi z osławionym kuratorem Apuchtinem na czele, konsekwentne wprowadzanie do szkół systemu policyjno-szpiegowskiego, liczne i inteligentnie zaplanowane posunięcia rusyfikacyjne. Ciężar tej całej akcji spadł na młodzież, a więc na najbardziej z natury plastyczną część społeczeństwa. Spadł na nią w okresie, gdy starsze pokolenie, zdezintegrowane ideowo i zastraszone zamykającym usta terrorem, w niewielkiej mierze umiało stworzyć skuteczną przeciwwagę wychowawczą, a w żadnym razie nie mogło owych treści wychowawczych przekazywać drogą oficjalną i jawną. Sytuacja wydawała się więc wyjątkowo korzystna dla zamierzeń polityki szkolnej władz, której polityczna stabilizacja Kongresówki umożliwiała nieprzerwane funkcjonowanie w ciągu – skromnie licząc – przeszło trzydziestu lat. Niemniej jest faktem bezspornym, że właśnie w tej dziedzinie polityka caratu w Polsce w ostatnim ćwierćwieczu dziewiętnastego stulecia poniosła porażkę najistotniejszą, najbardziej widoczną, a, jak się zdaje, również najbardziej doniosłą w skutkach. Pokolenie, któremu ze wszystkich dotychczasowych najbardziej groziła demoralizacja i wynarodowienie, w ciągu kilkunastu lat dało społeczeństwu pierwszą naprawdę 46 Wiek XIX trwa liczną kadrę inteligencji, wskrzesiło zamarłe niemal zupełnie życie społeczne i polityczne. Po półwiecznej przerwie ono właśnie postawiło na płaszczyźnie międzynarodowej problem polski, a wewnątrz społeczeństwa – po raz pierwszy w sposób naprawdę kategoryczny – sprawę nierówności socjalnych. Wreszcie – po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – ta sama, sędziwa już generacja zdążyła stworzyć z trzech prowincji jedno dwudziestowieczne państwo i w pierwszych, najtrudniejszych latach startu stać u jego steru. (...) Pobieżny (...) zarys instytucji carskiej szkoły wskazuje chyba dostatecznie przekonywająco, że w koncepcji swej była ona poważnie pomyślanym aparatem politycznym. Każda szkoła z natury swej ma większy wpływ na zachowanie uczniów, niż jakakolwiek inna instytucja na ludzi pozostających w jej kręgu oddziaływania. Uczniowie nie są ludźmi dorosłymi, a sankcje, którymi szkoła dysponuje, są bardzo konkretne i bolesne. Z wielu rzeczy można zrezygnować – przez szkołę wszakże przejść trzeba. To szczególne uzależnienie uczniów zostało przez system dobrze wykorzystane: w trudnym okresie swej biografii młodzież została poddana działaniu precyzyjnie funkcjonującego aparatu deformującego świadomość i narzucającego wygodne dla władz postawy społeczne i polityczne. (...) Tyle o szkole. Przyjrzyjmy się z kolei młodzieży, która do tej szkoły uczęszczała. Rodziła się ona w okolicy roku 1863 – i to stanowi wyznacznik pierwszy. Wydaje się, że to pokolenie nie miało łatwego dzieciństwa. Wiele wiemy o latach nie spotykanego przedtem terroru, jaki zapanował po upadku powstania. Terror był tak silny, że społeczeństwo, nie nawykłe na ogół do uległości i bojaźni, zastygło przerażone mnożącymi się represjami. O wielu rzeczach lepiej było nie mówić nawet w domu, zwłaszcza przy dzieciach. Unikano manifestacji uczuć patriotycznych, nie chciano wspominać niedawnych przecież przeżyć. Atmosfera ta udzieliła się nawet ludziom bezpośrednio zaangażowanym w tamto podziemie. (...) Cezura roku 1864 była nie tylko granicą dwóch epok w historii politycznej. Reforma rolna znosząca pańszczyznę i uwłaszczająca chłopów była rewolucją ekonomiczną na polskiej wsi. Gwałtowny rozwój przemysłowy Królestwa, który nastąpił w ślad za nią, ruina drobnego ziemiaństwa, exodus ze wsi do miast, wszystko to wywołało gwałtowny wstrząs społeczny. (...) trzeba się było zmienić, przystosować do nowej sytuacji lub poddać się deklasacji zarówno ekonomicznej, jak i społecznej. Najostrzej i najbardziej niespodziewanie uderzyło to w mieszkańców tradycyjnego niebogatego dworu, a więc w to właśnie środowisko, z którego wywodziła się największa część interesującej nas młodzieży. Kryzys tatusiów nie polegał tylko – i chyba nawet nie przede wszystkim – na braku pieniędzy. Istotniejszy był brak zrozumienia sytuacji, zagubienie się w tym świecie, który nagle stał się obcy (...). Dzieci były inne. Zaczęły obserwować porządki panujące na świecie w kilkanaście lat po przewrocie i to, co budziło zgrozę i lęk wśród ich ojców, dla nich było już zupełnie naturalne. Należały do innej epoki. Dystans między pokoleniami w czasach Powinowactwa i kontynuacje 47 wielkich przemian bywa ogromny; cierpią na tym rodzice, ale poszkodowane są i dzieci: tak mało mogą nauczyć się od pokolenia poprzedniego, że przestają wierzyć w ogóle w wartość jego życiowych doświadczeń. Tak właśnie było wtedy. Pamiętniki pokolenia młodych dają temu wyraz bardzo często. Dom rodzinny bywał bardzo kochany, ale znajdował się niejako poza rzeczywistością. Nierzeczywiste wydawało się – na razie przynajmniej – i to wszystko, czego dom czasem chciał nauczać, a więc i tradycyjny, zapatrzony w szlachecko-katolicką przeszłość patriotyzm. W wielu wypadkach ten wpływ wychowawczy okazywał swą istotność, ale ślad tego piętna uwidaczniał się dopiero po latach własnych poszukiwań i doświadczeń ideowych, gdy spoza Darwina, Spencera, Marksa [zob. Skarbiec, s. 168] wynurzyło się bezwiedne niemal przywiązanie do Pana Tadeusza czy wręcz do rodzinnych tradycji. Ale to pojawiło się później. W latach młodzieńczych rzeczywista – i to w sposób jak najbardziej ponury – była szkoła. (fragm. z: Rodowody niepokornych, 1971) Henryk Markiewicz Pochwała polskiego pozytywizmu Z punktu widzenia (...) szeroko rozumianej prakseologii docenić trzeba pozytywistyczną zasadę respektowania faktów i wynikający z niej postulat stawiania sobie celów, które dają się urzeczywistnić, i doboru skutecznych środków ich urzeczywistnienia. „Nie chodzi o leczenie nas z m a r z e ń – zastrzegał się Świętochowski – bo te są dobroczynne i pobudzające, ale ze z ł u d z e ń, które są szkodliwe i zabójcze”. Że w praktyce wyrastał na takim gruncie także oportunizm i serwilizm, to inna sprawa. Każdą dyrektywę postępowania można sprymitywizować i wypaczyć, zarówno „mierz zamiar podług sił”, jak i „mierz siły na zamiary” – to drugie hasło zresztą było nadużywane znacznie częściej i bodaj z gorszymi następstwami. Dotyczy to także pozytywistycznego programu „pracy organicznej” w obu jej aspektach – negatywnym, wyrzeczenia się działalności politycznej, i postulatywnym – koncentracji wysiłków na rozwoju gospodarki i oświaty. Pozytywiści nie wyrzekali się niepodległości, tylko do czasu odżegnywali się od polityki, bo w zaborze rosyjskim oznaczała ona albo konspirację w ówczesnej sytuacji beznadziejną, albo ugodę wobec rządu zaborczego. A pozytywiści – powtórzmy raz jeszcze – będąc z konieczności legalistami, nie byli ugodowcami i bynajmniej nie poczuwali się do obowiązku lojalizmu wobec władz zaborczych: uważali, że działając dla dobra ogólnego należy z maksymalną zręcznością wykorzystywać wszystkie legalne możliwości. Z gorzką determinacją pisał Prus w roku 1887: Bywają czasy pośrednie między sielanką a bitwą, kiedy ani żyć nie można z uśmiechem, ani ginąć z honorem, tylko pracować, pracować, pracować, jak gromada zasypanych ziemią górników, dla których jedyną nadzieją i troską jest zobaczyć światło i odetchnąć chłodnym powietrzem. Podkreślali przy tym pozytywiści, że program ich jest tylko programem Pod datą dzisiejszą, jak zatytułował swój artykuł w tej sprawie w roku 1881 Świętochowski, i może, a nawet powinien, ulec zmianie, gdy życie postawi przed nowym pokoleniem 48 Wiek XIX trwa „inne rozleglejsze zadania”. (Tu w nawiasie: czytając publicystykę pozytywistyczną, trzeba zawsze pamiętać o jej „stylu więziennym”, jak go nazwała Orzeszkowa – o metaforach, peryfrazach, eufemizmach, niedopowiedzeniach, którymi musiano maskować idee i cele narodowe.) Oświatowa propaganda pozytywistów nie wymaga chyba apologii, co najwyżej, by tę propagandę dziś docenić, warto przypomnieć, że w drugiej połowie dziewiętnastego wieku nie były odosobnione opinie, że ludowi oświata nie jest potrzebna, co więcej, że może mu zaszkodzić. Co do pracy organicznej, rozumianej jako rozwój produkcji przemysłowej, rzemiosła i rolnictwa, poprzez nowe inwestycje, udoskonalenie technologii, racjonalną gospodarkę, organizacje spółdzielcze, podwyższanie kwalifikacji zawodowych i związany z tym wzrost wydajności pracy – i sama formuła, i jej treści wypracowane zostały jeszcze przed ukształtowaniem się pozytywizmu polskiego, a głoszone były także przez część publicystów konserwatywnych i katolickich. Mimo to najczęściej właśnie pozytywistów za to hasło gromiono, demaskując w nim gloryfikację materializmu życiowego i kapitalistycznego wyzysku. Stanisław Witkiewicz pisał na przykład, że praca organiczna była „bezpłodna w kierunku jakiegokolwiek dobra społecznego czy narodowego (...) szerzyła zarazę zmaterializowania, podstawiała na miejsce sprawy polskiej egoizm klasowy i jednostkowy”. Tymczasem pozytywiści od początku mieli oczy szeroko otwarte i na ów materializm życiowy, i na „plantatorskie” – jak się wyrażał Świętochowski – instynkty kapitalistów, upominali się o poprawę warunków życiowych robotników, domagali się środków prawnych ograniczających ich wyzysk. Pozostawali jednak wierni przekonaniu, że rozwijająca się gospodarka „zwiększała zdolność produkcyjną kraju i siłę nabywczą społeczeństwa, a tym samym zwiększała »bogactwo narodowe« (...) to, co nauka ekonomiczna ochrzciła później mianem globalnego dochodu narodowego”. I w tej sprawie – jak się okazało – oni, pozytywiści, mieli rację, a nie ówcześni socjaliści, przekonani, że „spiżowym prawem” rozwoju gospodarki kapitalistycznej jest coraz większa pauperyzacja robotników. W świetle doświadczeń historycznych zyskują też na słuszności apele pozytywistów (przede wszystkim Prusa) o minimalizację walki o byt, a rozszerzenie zasady „wspierania się i wymiany usług” między różnymi warstwami społeczeństwa. Przede wszystkim jednak wciąż chyba nie doceniane są historyczne zasługi pozytywistów w dziedzinie zdemokratyzowania świadomości społecznej. O „budowie olbrzymiego gmachu równości obywatelskiej i swobód publicznych” można było pisać w państwie carów tylko niewiele i nieśmiało. Dużo natomiast zrobiono, by przekonać czytelników, że każdemu człowiekowi przysługuje prawo do godności, a wartość jego zależy nie od pochodzenia czy majątku, ale od cech własnych, przede wszystkim od tego, co robi dla innych. Pozytywiści z jednej strony niestrudzenie głosili zasadę poszanowania cudzej wolności i odmienności, z drugiej – apelowali o niepodległość myślenia i odwagę głoszenia prawd niepopularnych. „Niech każda myśl wybiega Powinowactwa i kontynuacje 49 śmiało, każde uczucie objawia się wyraźnie, każda tendencja kreśli się wybitnie. W tym biegu oglądajmy się tylko na własne sumienie i ogólne dobro” – nawoływał Świętochowski. Ze wszystkich tych przesłanek wyłaniały się cechy propagowanego wzoru osobowego: wierność wobec samego siebie, racjonalność postępowania, sumienne dopełnianie obowiązków, kierowanie się sprawiedliwością, a nawet więcej, bo wrażliwością na cudzą krzywdę. Altruizm ten początkowo miarkowany był zasadą zharmonizowania go z interesem własnym. Z czasem, zwłaszcza u Orzeszkowej i Prusa, wkracza tu czynnik inny, modyfikujący pierwotne założenia, ale z nimi niesprzeczny – nawiązujący do zasad Ewangelii altruizm heroicznego poświęcenia. (...) (...) Zakończę wyznaniem osobistym: myślę z wielkim respektem i zarazem sentymentem o pisarzach i uczonych doby pozytywizmu. Zarzuca się im czasem małoduszność. Ileż jednak trzeba było hartu i determinacji, by wybrać drogę życiową, która oznaczała, że pozostanie się zawsze obywatelem drugiej klasy. Ile trzeba było odwagi cywilnej, by głosić twierdzenia niepopularne, za którymi szły insynuacje i oskarżenia ze strony rodaków o wysługiwanie się zaborcom, a nawet zdradę narodową. Można zarzucać pozytywistom, że pisali górnolotnie – ale wystrzegali się demagogii myślowej, frazesów pustych i mętnych. Gdybym mógł podróżować w czasie, a miał wybierać, do kogo zwrócić się w trudnej sytuacji życiowej o pomoc czy radę, nie u romantyków czy modernistów bym jej szukał. Wybrałbym ich właśnie, pozytywistów – rzeczowych, zrównoważonych, spolegliwych. (fragm. artykułu, „Znak” 1996, nr 2) Wiesław Ratajczak Nasz współczesny, dziewiętnastowieczny patriotyzm Ojczyzna to pojęcie abstrakcyjne, w świadomości poszczególnych ludzi tłumaczone na język konkretnych obrazów – wzgórz, lasów, jezior, domów etc. Romantycy, bardzo nieufni wobec rzekomo wyjaśniających świat pojęć ogólnych, byli niezwykle wrażliwi na lokalne detale. Bardziej od abstrakcyjnej uniwersalności zajmowała ich rodzima odmienność, wyjątkowość. Piękna i prawdy, tajemnic i olśnienia szukali w rodzinnej okolicy, w legendach gminu, ludowych obyczajach. (...) W wieku XIX bardzo rozpowszechniła się pasja archeologiczna. Odkrywaniu tożsamości służyło także ówczesne krajoznawstwo. Podróżowano nie tylko w dalekie, egzotyczne strony i do stolic europejskiej kultury. Równie bogate we wrażenie, w odnalezione pamiątki przeszłości, usłyszane opowieści okazywały się wędrówki po własnej okolicy. (...) Lista przepełnionych emocjami literackich obrazów miejsc na kresach jest długa. Można by, nieco ckliwie, powiedzieć, że w tamtych stronach od czasu romantyków bije źródło polszczyzny. Tam polskość osiągnęła swój idealny kształt, tam jest nasz raj. 50 Wiek XIX trwa Przekonywała o tym czytelników także pozytywistyczna pisarka – Eliza Orzeszkowa. Jej Nad Niemnem (1887) to opowieść o raju utraconym i odzyskanym. (...) Łatwo zauważyć, że inne narody europejskie na ogół wzmacniały poczucie tożsamości przez wskazanie centrum – stolicy, w której koncentrowało się życie polityczne, kulturalne, gospodarcze. Nie trzeba przypominać, jaką rolę w poszczególnych kulturach narodowych odegrały np. Lizbona, Paryż, Londyn, Berlin i Praga. Ze względu na zabory, a także właściwą polskiej kulturze dworkowej niechęć do miasta, Polacy nie stworzyli pozytywnego wizerunku Warszawy jako centrum. We współczesnej świadomości nasza stolica odgrywa rolę dwuznaczną, wzbudza raczej niechęć i podejrzliwość niż sentyment i podziw. Literatura – dodać można pół żartem, pół serio – nie pomagała pokochać tego miejsca. Owszem, wszyscy uczniowie znają wielką powieść o Warszawie, Lalkę (1887-1889) Bolesława Prusa, ale jednocześnie obrazem, który najmocniej zapada im w pamięć, pozostaje potężna nadwiślańska góra odpadków. Raj był nad Niemnem, nad Wisłą – śmietnik. Uczucie do miasta i do kraju, jakiego doświadczał Wokulski, uznać można za miłość nie mniej trudną od tej, która łączyła go z Izabelą Łęcką. Kto szuka w lekturach szkolnych wizerunku Warszawy, natknie się na Małą apokalipsę (1979) Tadeusza Konwickiego. Włóczęga z bohaterem tej powieści po ulicach rozpadającego się, przeżartego zdradą miasta na pewno nie jest przyjemną przygodą. Nie ma, jak sądzę, w Europie drugiej kultury narodowej, która z podobną do polskiej niechęcią traktowałaby swoją stolicę. Konwicki, okrutnie i konsekwentnie rysujący w swych powieściach obraz zsowietyzowanej Warszawy, ucieka przed koszmarem współczesności do idealnej krainy dzieciństwa, przedwojennej litewskiej prowincji. Właśnie – raj romantyków, Orzeszkowej i Konwickiego, wszystkie te z pietyzmem i miłością opisane w polskiej literaturze miejsca leżą dziś poza granicami Rzeczypospolitej. (...) Ujmując rzecz szerzej, polski patriotyzm ma charakter kresowy. Tam, na kresach, są święte miejsca polskiej literatury, z tamtymi stronami wiążą się patriotyczne tradycje wielu polskich rodzin. Poloniście zapewne wypada się cieszyć z tego, że obowiązkowym bagażem podręcznym kresowego pielgrzyma są dzieła dziewiętnastowiecznej literatury. Warto jednak głębiej zastanowić się nad tym, czy opowieść o utraconym raju (inaczej mówiąc: arcywzorze rodzinnych stron Polaka) sprawdza się jako fundament polskiego patriotyzmu. Mit kresów wiąże się przecież z nostalgią, wspominaniem świata zmiecionego przez historię. Czy nie narzuca przekonania, że kultura Polska gdzieś tam i wtedy osiągnęła swój idealny kształt, a dziś jesteśmy nieodwracalnie skazani na poczucie straty? Czy polski patriotyzm nie ma grobowego charakteru, czy nie wiąże się z poczuciem krzywdy? Może kochamy tę Polskę, której już nie ma i nigdy nie będzie? (...) Nasz dziewiętnastowieczny, literacki patriotyzm. Innego nie mamy i pewnie nie będziemy mieć, na zawsze pozostając pod wpływem wielkiego, założycielskiego gestu romantyków. Powinowactwa i kontynuacje 51 (fragm. artykułu, „Polonistyka” 2003, nr 1) Seweryna Wysłouch Konwencja i tradycja literacka Konwencja literacka to u t r w a l o n y w społecznej świadomości i zaaprobowany przez ogół m o d e l k s z t a ł t o w a n i a różnych elementów literackiego tworzywa, to zwyczaj decydujący o takim a nie innym formowaniu tych elementów. Konwencja jest więc wytworem społecznym, wytworem epoki, jej atmosfery intelektualnej, dążeń i zainteresowań. Żyje wraz z nią i wraz z nią mija, wyciskając swe piętno na twórczości poszczególnych pisarzy. Nie można jej więc rozpatrywać bez uwzględnienia czynników, które ją zrodziły: poglądów i systemu wartości powszechnie obowiązujących w danym prądzie literackim. Obecność elementów konwencjonalnych świadczy o związku dzieła z czasem, w którym powstało, z epoką, prądem, pozwala je włączyć w nurt procesu historycznoliterackiego. Konwencja stanowi więc ponadindywidualny kod, koncentruje uwagę na zjawiskach powszechnych, wspólnych dla szeregu utworów. (...) Jednakże o ostatecznej wymowie konwencji stylistycznych w utworze nie decyduje sama obecność elementów, ale ich funkcja na tle innych składników dzieła. Żeromski jest najlepszym tego przykładem, te same elementy, które u poetów młodopolskich prowadzą do skrajnego pesymizmu, u niego służą sprawom społecznym. (...) Ale przeważna większość młodopolskich tekstów eksponowała impresjonistyczną postawę, czyniąc ją dominantą i podporządkowując jej wszystko inne. Toteż właśnie z tą konwencją stylistyczną, z nastrojowością i jałowym pesymizmem polemizował Tuwim w wierszu Dziesięciolecie (...). Styl epoki – charakterystyczny dobór wyrazów i tropów poetyckich – najszybciej jest przez pisarzy przyswajany i najszybciej się banalizuje, ale, i to należy podkreślić, nie tylko on podlega skonwencjonalizowaniu. Prócz konwencji stylistycznych epoki literackie mogą w y k s z t a ł c i ć k o n w e n c j e w e r s y f i k a c y j n e i gatunkowe. (...) Problematyka konwencji łączy się z p r o b l e m a t y k ą t r a d y c j i l i t e r a c k i e j, pojmowanej jako dziedzictwo literackie przeszłości kształtujące współczesną praktykę pisarską i obecne w aktualnych dokonaniach literackich. (...) Każde dzieło „mówi” o tradycji, a tym samym zdradza swą literacką genezę i projektuje swój własny kontekst, najbliższy punkt odniesienia, tło, na którym należy je analizować i oceniać. Stosunek do tradycji, sposób i inwencja w korzystaniu z jej bogactwa, decyduje o oryginalności utworu. (...) Sprawa konwencji literackiej i stosunku do tradycji często jest przedmiotem rozważań pisarzy, którzy lubią w tej kwestii zajmować stanowiska skrajne. Negatywna postawa wobec konwencji najwyraźniej doszła do głosu w programie Awangardy Krakowskiej i jej głównych prawodawców – Peipera i Przybosia. Dla Przybosia cała tradycja literacka była zbiorem przebrzmiałych konwencji, balastem, który należy odrzu- 52 Wiek XIX trwa cić i spojrzeć na rzeczywistość „dziewiczym okiem”, odkrywając ją wciąż na nowo. Protestują przeciwko burzycielskiemu stosunkowi do tradycji i do wytworzonych w przeszłości konwencji „klasycy” (...). Rola pisarza polega nie na burzeniu wszystkiego, co zastane, bo to prowadzi do zerwania więzi z czytelnikami, lecz przeciwnie, na szukaniu porozumienia, na ratowaniu dorobku kulturalnego i nawiązywaniu do niego, ponawianiu dawnych wzorów i odcinaniu „martwych gałązek”. Oba stanowiska są skrajne i oba zawierają część prawdy. Rację mają klasycy, kiedy mówią, że konwencje – uznane i zaakceptowane przez społeczeństwo – stanowią cenną płaszczyznę porozumienia między pisarzem a odbiorcą: pisarz odwołujący się do nich zawsze zostanie zrozumiany. Ale jednocześnie nie można zapomnieć, że konwencje banalizują się i autonomizują, potrafią istnieć poza czynnikami, które je zrodziły – wówczas stają się anachronizmem, a pisarz, który je powiela – epigonem. Dlatego też nowe prądy literackie zwalczają martwe szablony, programowo się od nich odcinają i wprowadzają nowe, własne, które w toku dziejów też czeka los podobny. (fragm. z: Poetyka stosowana, 2000) Powinowactwa i kontynuacje 53 Ćwiczymy czytanie ze zrozumieniem • Masz pomóc koleżance (koledze) w zrozumieniu tekstu: podkreśl w artykule Cywińskiego ważne, twoim zdaniem, uwagi; przygotuj pytania do tekstu, które żądać będą w odpowiedzi zrozumienia podkreślonych fragmentów. Co chwali w pozytywizmie H. Markiewicz? Zanotuj w punktach główne tezy artykułu. • Ćwiczenia Wskaż w tekście J. Maciejewskiego zdanie wielokrotnie złożone; dokonaj jego analizy i określ funkcję. • • • • • • • • • • • Przeczytaj (przejrzyj) wszystkie teksty literackie zawarte w drugiej sekwencji rozdziału (od wiersza Piękne czasy Miłosza). Kiedy zostały napisane? Co łączy daną grupę utworów? Posłuż się w przygotowaniu odpowiedzi pojęciami omówionymi przez S. Wysłouch (zob. wyżej, s. 48-49). Jak widzi La Belle Époque Czesław Miłosz? Do jakiej konwencji się odwołuje – literackiej czy obyczajowej? „Tam nasz początek” oznacza wg Miłosza początek nowoczesnej – polskiej i europejskiej – poezji; które z zamieszczonych tu tekstów mogłyby potwierdzić ten sąd? W jakich kategoriach ocenia Wesele Roman Brandstaetter? O tym dramacie mówimy zazwyczaj w aspektach narodowych i estetycznych. Nazwij i rozwiń – odwołując się do tekstu – kryteria oceny Brandstaettera. Jakie wartości ceni ten pisarz najwyżej? Czym jest – według Konrada z Wyzwolenia Wyspiańskiego – romantyzm? Jaki wpływ wywiera na polską kulturę? Konrad uderza w tradycję romantyczną. Co proponuje w zamian? Spróbuj wyjaśnić sens nazwy epoki: n e o r o m a n t y z m. Julian Tuwim wygłasza sprzeciw wobec konwencji poezji młodopolskiej; wskaż, na podstawie analizy utworu, co składa się w odczuciu Tuwima na tę konwencję w dziedzinie języka, obyczaju, filozofii. Wypisz z tekstu wyrażenia ośmieszające poezję młodopolską i nobilitujące nową – jaka tradycja stanowi jej podstawę? Pod jaką nazwą zapisała się ta nowa poezja w historii literatury? Szukaj samodzielnie pomocy w Skarbcu... Zinterpretuj odę Czesława Miłosza w kontekście kultury z przełomu wieków; jakie znaki świadczą o niekwestionowanym autorytecie Jana Pawła II? Które znaki są czytelne tylko dla Polaków? (W interpretacji drugiej zwrotki posłuż się materiałami ze s. 11, 39, 65). Z jakich tradycji wywodzi się kultura religijna, literacka i osobista dawnego „kleryka z Wadowic”? Przejrzyj ponownie wszystkie teksty literackie zamieszczone w rozdziale: w których utworach tradycja romantyczna jest aprobowana? w których odrzucana lub poddawana polemice? Dla których nurtów literackich kluczową była tradycja romantyczna, dla których – modernistyczna? Zadania twórcze Zorganizujcie dyskusję w klasie pod hasłem Literatura a rzeczywistość. Granice wolności pisarza. Do udziału w dyskusji mogą się zgłaszać osoby, które przedstawią przewodniczącemu pisemnie swoje stanowisko i argumentację (samo zgłoszenie – jak można przewidywać – będzie punktowane). Dlaczego w zestawie tekstów nawiązujących do tradycji literackiej nie ma nawiązań literackich do dzieł pozytywizmu? Zajmij w tej sprawie stanowisko w rozprawce, odwołując się do kontekstów podanych w końcowej partii rozdziału. Czy umiesz już... – potwierdzić (zakwestionować?) wiarygodność tytułu „Wiek XIX trwa”? – wyjaśnić pojęcie konwencji literackiej i wskazać przykłady?