Document 331530
Transkrypt
Document 331530
Listopad 2010 3 Zwiastun Maryi Królowo Różańca Świętego, Spis treści: dziękujemy Ci Wszyscy składamy dziękczynienie Bogu za tegoroczny Wielki Odpust w Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Bochni, który odbył się w dniach od 3-10 października 2010 roku, za wszelkie łaski i dobrodziejstwa, w których uczestniczyliśmy. Przeżywaliśmy te dni pod hasłem: „Wraz z Maryją bądźmy świadkami miłości”, a przedmiotem rozważań było kazanie Pana Jezusa na Górze, czyli osiem błogosławieństw. Przez osiem dni oddawaliśmy hołd Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu poprzez sprawowanie Eucharystii. 42 Msze św. koncelebrowane i tyle samo wygłoszonych kazań. To była wielka katecheza dla wszystkich stanów: dzieci, młodzieży, dorosłych i dla poszczególnych grup. Odbyło się 8 procesji różańcowych, w tym jedna ulicami naszego miasta. Podczas tych dni powstały na czas roku szkolnego 32 Róże Żywego Różańca wśród dzieci, młodzieży z gimnazjum i szkół średnich. Każda Róża liczy 20 osób, a więc 640 uczniów podjęło się codziennego odmawiania dziesiątka różańca. Do tego dochodzi 160 róż matek, ojców, nauczycieli, służby zdrowia. Razem jest to około 4000 osób modlących się na różańcu we wspólnocie tego sanktuarium. Do liczby czcicieli Maryi trzeba też dodać: Grupę Modlitewną św. O. Pio, Wolontariat Maryjny, grupy, ruchy i stowarzyszenia, a także rzesze przybywających do tronu Matki Bożej Bocheńskiej z różnych stron diecezji i Polski. Niech Bóg będzie uwielbiony za każdego i każdą z osób, które pielgrzymowały do tronu Matki Bożej Różańcowej do Bochni, a nawet i za tegoroczną piękną pogodę podczas tych świętych dni. Niech będzie błogosławiona Królowa Różańca Świętego, Pani Ziemi Bocheńskiej, za to, że przed wiekami obrała tu sobie tron i że przez swoje orędownictwo do dziś dnia wstawia się za nami u swego Syna, Jezusa Chrystusa. Maryja nie tylko wstawia się za nami, ale też prowadzi nas. Jej życzeniem jest, byśmy wsłuchiwali się w słowa Jej Syna i postępowali drogą wyznaczoną nam przez Boga. Wdzięczność należy się również ludziom, którzy swoją pracą i zaangażowaniem przygotowali godne przeżycie dni ogólnopolskiego sympozjum mariologicznego dla kustoszy sanktuaryjnych, XVIII Festiwalu Piosenki Maryjnej, uroczystości odpustowych i wszystkiego, co było z nimi związane. *** Dobiegł końca tygodniowy odpust i kończy się również miesiąc październik, ale nie kończy się nabożeństwo różańcowe w bocheńskim sanktuarium. Przez cały rok, za wyjątkiem Wielkiego Postu, codziennie u tronu Matki Bożej odmawiamy różaniec, a w każdy 7. dzień miesiąca gromadzimy się na uroczystej Eucharystii, a po jej zakończeniu idziemy z lampionami w procesji różańcowej wokół bazyliki. Serdecznie zapraszam wszystkich na wspólną modlitwę różańcową. Dołączcie się do nas z różańcem w ręku, bo modlitwa różańcowa – to przepotężna broń, tak bardzo potrzebna w dzisiejszych czasach. Niepokalane Serce Maryi zatryumfuje, bądźmy pewni i nie bójmy się trudności. Wraz z Maryją idźmy przez codzienne życie jako świadkowie Jezusa Chrystusa. ks. Zdzisław Sadko ks. Zdzisław Sadko Królowo Różańca Świętego, dziękujemy Ci3 Anna Fischer Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie...4 Barbara Siedlarz Co jest najważniejsze?5 Agnieszka Kastory 11 listopada – święto niepodległości6 Aleksander Kiedik Świadectwo o ks. A. Czaplińskim 7 Maria Elżbieta Mroczek Ryszard Kaczorowski w służbie Polsce, Bogu, harcerstwu i bliźnim8 Antoni Zięba Procedura „in vitro” – NIE!10 ks. Janusz Królikowski Sympozjum mariologiczne w Bochni11 Organizatorzy Festiwalu Na chwałę Maryi12 ks. Zdzisław Sadko Wyróżnienia i medale dla Członkiń Parafialnej Caritas 13 Michalina Pięchowa Zapach przeszłości15 Ogłoszenia parafialne16 M.C. Wiara a studiowanie17 ks. Krzysztof Pikul Idziemy razem do domu18 Anna Fischer Zwiastunek Maryi dla dzieci19 Barbara Siedlarz Próba20 Krzyżówka dla dzieci22 4 Zwiastun Maryi Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci... Kult zmarłych sięga odległych czasów pogańskich. Stare zwyczaje, m.in. „karmienie dusz” i „palenie ogni”, kontynuowano w Polsce jeszcze w XIX w., czego obrazy wprowadzili do utworów np. Mickiewicz w II cz. „Dziadów” i Reymont w „Chłopach”. „Karmienie dusz” polegało na pozostawianiu dla zmarłych jadła i napojów, a „palenie ognisk” na drogach i przy grobach miało ogrzać błąkające się dusze i oświetlić im drogi. Do dziś zapalamy znicze na grobach, a w kościele prawosławnym łączy się nabożeństwa z ucztami na cmentarzu i paleniem świateł, podobnie czynią to Romowie. Chrześcijański obrządek Zaduszek powstał w 988 r. z inicjatywy opata Odilona z Cluny, który zapoczątkował w klasztorze oficjum za zmarłych. Natomiast uroczystość Wszystkich Świętych ustalił na dzień 1 listopada papież Grzegorz IV w 836 r. W książce „Bóg oszalał z miłości” o. Leon Knabit napisał: „Jesteśmy tu u siebie, ale jesteśmy też w drodze. Razem z Chrystusem i całą wspólnotą naszych bliźnich, czyli z Kościołem, zdążamy do domu Ojca, do naszego mieszkania wiecznego. Tam będziemy nie jak u siebie, ale u siebie.” Jak więc możemy pomóc duszom zmarłych w osiąganiu nieba i dlaczego jest to naszym obowiązkiem? Modlitwa za dusze w czyśćcu jest wyrazem miłości chrześcijańskiej, wynikającym z przykazania miłości bliźniego. Jest jednym z uczynków miłosierdzia względem duszy, wyznaniem wiary w obcowanie świętych (Credo) i dowodem wdzięczności i pamięci o tych, którzy odeszli. Modlimy się za bliskich, za znajomych, kapłanów, za tragicznie zmarłych na wojnach i w katastrofach, za tych, którzy odeszli ze świata bez pojednania się z Bogiem, za najbardziej potrzebujących Boskiego miłosierdzia. Dzień 2 listopada poświęcony jest tym, którzy dostąpili zbawienia, ale jeszcze są w czyśćcu, mają do spłacenia Bogu pewien „dług”, wymagają oczyszczenia, a sami dla siebie nie mogą nic zrobić. Św. Faustyna i błogosławiony Ojciec Pio wspominali, że w objawieniach widzieli zmarłych proszących o modlitwę. Takie prośby umieszczane bywają na inskrypcjach nagrobnych, a zgromadzenie księży Marianów, założone przez o. Papczyńskiego, i Zgromadzenie sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych, powołane przez błogosławionego o. Koźmińskiego, stawiają sobie za ważny cel modlitwę za dusze w czyśćcu cierpiące. „Wszechmocny Boże, okaż miłosierdzie Twoje zmarłym sługom i służebnicom, którzy w Ciebie wierzyli i Nr 11 (170) w Tobie pokładali nadzieję, i daj im wieczną radość. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Duch Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków.” Zewnętrznymi znakami naszej pamięci są kwiaty i znicze na grobach, wspominanie zmarłych, spełnianie ich woli. „Stajemy przed ich grobami, patrzymy w ich życie, z którym nasze życie było związane (...), kładziemy kwiaty, palimy świece (...). Ale prawdziwym znakiem pamięci, wdzięczności może być nasze codzienne życie – które dzieje się na ich oczach.” (M. Maliński, „Wszystkie nasze dzienne sprawy”) Najbardziej jednak potrzebna jest pamięć modlitewna. Może być ona wyrażona w bardzo różny sposób. W intencji zmarłych zamawiamy Msze święte w rocznice śmierci, z okazji imienin, urodzin, Msze gregoriańskie (przez kolejnych 30 dni), odmawiamy Różaniec. Inną formą są „wypominki”, czytane w listopadzie albo przez cały rok, są to modlitwy nie prywatne, lecz wspólnotowe. Za dusze zmarłych ofiarowujemy odpusty, nie tylko w dniach od 1 do 8 listopada, ale i w ciągu roku, a także posty, jałmużny, rozmaite umartwienia. Wszystkie te nabożeństwa i modlitwy, choć mają na celu przede wszystkim pomoc zmarłym, stwarzają też łączność między żyjącymi a tymi, którzy odeszli, uświadamiają nam, że i my umrzemy, że powinniśmy być gotowi na spotkanie z Bogiem. Sprawiają też, że możemy liczyć na skuteczne wstawiennictwo zmarłych. „Ach, Ojcze pełen litości, Spojrzyj na owe dusze, Co cierpią za swoje złości, Wielkie znosząc katusze. Ponosząc czyśćcowe męki, Długi swe spłacać muszą. Niech nasze modły, ich jęki, Twoje serce poruszą.” Anna Fischer Listopad 2010 Zwiastun Maryi 5 Co jest najważniejsze? Było zimowe popołudnie, wyjątkowo chłodne. Z zachmurzonego nieba padał drobny deszczyk i natychmiast zamarzał, tworząc pod nogami ślizgawkę. Spieszył się, do egzaminu pozostało parę minut. Tuż przed uczelnią zobaczył stojącego na środku chodnika starszego mężczyznę, który błagalnym wzrokiem wypatrywał pomocy. Bał się poruszyć, by nie upaść. Nasz bohater spojrzał na zegarek, za trzy minuty powinien odpowiadać na pytania. Pewnie za chwilę ktoś mu pomoże – pomyślał i biegiem wyminął staruszka. Zdałem egzamin na piątkę – wspomina – zdałem później jeszcze wiele egzaminów, ale do dziś mam przed oczyma twarz tego człowieka, któremu nie pomogłem przejść w bezpieczne miejsce. Życie nieustannie stawia przed nami konieczność wyborów, dawania odpowiedzi na pytanie: co jest najważniejsze? Jeżeli wierzyć badaniom CBOS, priorytetem dla Polaków jest m.in.: spokojne, godne, bezproblemowe i bezstresowe życie, wychowanie potomstwa, większa ilość wolnego czasu, dobra satysfakcjonująca praca, udane życie towarzyskie. Tak, to bardzo ważne sprawy. Zupełnie zrozumiały jest fakt, że każdy człowiek pragnie szczęścia. Został przecież po to stworzony, by być szczęśliwym. Jednakże doświadczamy częstego zakłócania tego szczęścia przez rozmaite problemy życia codziennego. Nie wszystko nam się udaje i nie na wszystko mamy wpływ. Wiara w życie wieczne prowokuje niejako pytanie o szczęśliwą wieczność. To pytanie o życiowe priorytety rodzi się w nas zwłaszcza na początku listopada. Wówczas liturgia Kościoła kieruje nasze kroki na cmentarz. Modlimy się do Świętych i wspominamy bliskich, którzy są już po drugiej stronie życia, dla nas osłoniętej jeszcze tajemnicą. Z perspektywy cmentarza, śmierci i rozstania wiele spraw, które w mnogości zajęć wydają się nam bardzo ważne, nabiera zupełnie innego znaczenia. Św. Gerard Majella pisał: Zastanów się, jak krótki jest czas w obliczu wieczności i jak wszystko na ziemi szybko dobiega końca i przemija. Po co szukać oparcia w czymś, co nie może go dać? Świadomość tego faktu powinna mieć konsekwencje w wyborach, sposobie myślenia kogoś, kto wierzy, że celem jego życia nie jest to, czego doświadcza „tutaj”, ale to, do czego zmierza „tam”. Dlatego nie bez znaczenia jest nasza codzienność, to, co robimy i za czym się opowiadamy, a przede wszystkim to, czy zauważamy drugiego człowieka. Czy staramy się zrozumieć potrzeby dziecka, które tylko raz w życiu będzie miało roczek, postawi pierwszy krok, powie pierwsze słowo i które zdecydowanie bardziej pragnie troski i uwagi rodziców, ich obecności przy sobie, niż drogich zabawek, zimnego telewizora i komputera? Jeżeli w danym momencie nie będzie nas przy nim, nigdy już tego nie nadrobimy. Czy potrafimy kochać współmałżonka przynajmniej częściowo według wskazań z Pierwszego Listu do Koryntian (1 Kor 13), w którym autor mówi, że miłość cierpliwa jest i swego nie szuka? Czy potrafimy dostrzec potrzeby ludzi starszych, wyłączonych z życia społecznego, może chorych, wpatrzonych w drzwi lub okno swego pokoju i czekających na odrobinę uwagi? Jeżeli umrą, nigdy nie powtórzy się szansa na to, byśmy mogli ich odwiedzić. Jeżeli komuś zależy na szczęśliwej wieczności, nie będzie także milczał dla „świętego” spokoju wtedy, gdy toczą się dyskusje o zabijaniu dzieci poczętych, także metodą in vitro, gdy chce się legalizować związki homoseksualne i eutanazję, gdy próbuje się odrzucić krzyż i obecność religii w szkole. Nie chodzi tu o jakieś zaczepne i ideologiczne wystąpienia, ale o sens wierności własnemu życiowemu powołaniu, małżeńskiemu czy też zakonnemu, o rzeczową, jasną argumentację i obronę wartości w swoim środowisku, czasem pośród najbliższych, którzy nie wiedzieć czemu akurat mają odmienne poglądy. Co jest więc najważniejsze? O co zapyta Bóg, gdy trzeba nam będzie stanąć z Nim twarzą w Twarz? Barbara Siedlarz 6 Nr 11 (170) Zwiastun Maryi 11 listopada – święto niepodległości Odbudowa państwa polskiego w 1918 r. pozostaje w dziejach Polaków – nawet na tle późniejszych, niezwykle dramatycznych wypadków – najważniejszym wydarzeniem XX wieku. Niezmiennie pozostaje punktem odniesienia naszej dwudziestowiecznej historii. Dzieło ówczesnego pokolenia, urodzonego i wychowanego w trzech państwach zaborczych, zadziwia rozmachem, wiarą w siły narodu, odwagą przyjęcia odpowiedzialności za własny los. „Niczego tak sobie nie cenię z dziedzictwa po pokoleniach przodków, jak doświadczeń i legendy drogi do niepodległości”. Fenomenem historii polskiego narodu pod zaborami stało się zachowanie pamięci zbiorowej o utraconym państwie, które zresztą niezmiennie idealizowano. Własne państwo miało rozwiązać wszelkie społeczne problemy, umożliwić decydowanie o przyszłości narodu, zrealizować zasady wolnościowe. W liście do Feliksa Perla Józef Piłsudski, tłumacząc, zresztą w bardzo dosadny sposób, przyczyny swego buntu i walki o niepodległość, powołuje się przede wszystkim na poczucie swej godności, swoje własne człowieczeństwo. Sprzeciw wobec utraty państwa towarzyszył kolejnym pokoleniom Polaków począwszy od chwili, gdy poparli Napoleona Bonapartego w jego walce z całą Europą i na koniec z Rosją, a następnie w trakcie skazanych na niepowodzenie powstań: listopadowego czy styczniowego. Podtrzymanie tego sprzeciwu nie było łatwe. Państwa zaborcze mimo wszystko otwierały przed swymi polskimi poddanymi szanse kariery zawodowej i materialnej. Polacy szybko dostosowali się do nowych warunków prawnych i politycznych. Z dużo większą dyscypliną niż w Rzeczpospolitej szlacheckiej płacili podatki, wykorzystywali stwarzane im możliwości kariery w służbie publicznej, wojskowej, dorabiali się majątków. Przed powstaniem styczniowym w armii rosyjskiej stacjonującej w Królestwie Polskim służyło 600 oficerów polskiego pochodzenia. Tylko 250 z nich poprosiło, by po wybuchu powstania (1863) skierowano ich w głąb Rosji, a jedynie kilkudziesięciu (30-40) przeszło na stronę powstania. Reszta wzięła energiczny udział w jego stłumieniu. W zbiorowej świadomości przetrwało jednak przekonanie o powszechnym sprzeciwie wobec zaborcy. Pamięć o wolnej Polsce stała się obowiązkiem przyzwoitego Polaka. Henryk Wereszycki, nieżyjący już historyk Uniwersytetu Jagiellońskiego, żołnierz legionów i uczestnik wojny 1920 roku, wspominał, jak wielkie wrażenie zrobiło na nim wydarzenie związane z obchodami 75. urodzin znanego nestora polskiego ruchu socjalistycznego Bolesława Limanowskiego. Uroczystość odbywała się we Lwowie w 1910 r. Jeden z socjalistycznych działaczy, kończąc okolicznościowe przemówienie ku czci jubilata, powiedział: „Życzymy Ci, towarzyszu Limanowski, wolnej Warszawy!”. Słuchający tych słów 11-letni wówczas Wereszycki był pod ich głębokim wrażeniem. Sześć lat później, w 1916 r., zaciągnął się do legionów. Jak pisał już po wielu latach: „Dla ludzi mego pokolenia i mego środowiska droga do walki o niepodległość była prosta, niejako samo przez się rozumiejąca się.” W 1918 r. sprawdziły się więc słowa rosyjskiego historyka gen. prof. Andrzeja Puzyrewskiego, wyrażone w 1897 r. w książce Wojna polsko-ruska: „Jeżeli (...) polityczną zagładę Polski uważać można za naturalny wynik dziejowego biegu wypadków (...), to z drugiej strony nie można było liczyć na wygładzenie z myśli Polaków wspomnień o świetnej ich niegdyś przeszłości, o potędze ich rozległego, bogatego w ludność państwa, o narodowej ich sławie”. „Historio, historio, jaka w tobie siła, żeś ty całe światy z mapy poznosiła.” Pierwsza wojna światowa (19141918) stworzyła niewątpliwie dogodne okoliczności do realizacji „polskiej drogi do niepodległości”. Zerwała ostanie więzi między Polakami a państwami rozbiorowymi. W latach 1914-1915 pod broń powołano z ziem polskich ponad 2,5 mln osób, przeważnie Polaków. Liczba ta w okresie całej wojny zwiększyła się do 3,4 mln. W walkach na różnych frontach zginęło lub zmarło około 400 tys. osób, a rannych zostało 800-900 tys. To duże straty, zważywszy, że ogólną liczbę Polaków szacowano wówczas na około 20 mln. Na terenie zaboru rosyjskiego i austriackiego front przesuwał się ze wszystkimi tego konsekwencjami. Wycofujący się z Królestwa Polskiego, Rosjanie wysiedlili w głąb Rosji setki tysięcy chłopów, wywieźli wiele fabryk z całym wyposażeniem i pracownikami. Wkraczający za nimi Niemcy i Austriacy eksploatowali bez ograniczeń tereny okupowane, wprowadzając reglamentację żywności i dokonując rekwizycji. Już w trakcie wojny rosło przekonanie o konieczności odbudowy własnego państwa. Warunki do tworzenia polskich ośrodków władzy stworzyli sami okupanci. W nadziei uzyskania ochotników do armii, licząc na osłabienie Rosji, Niemcy i Austro-Węgry wydały 5 listopada 1916 r. akt zapowiadający utworzenie państwa polskiego z terenów zabranych Rosji. W marcu 1917 r. nowy rosyjski rząd tymczasowy, powołany po rewolucji Listopad 2010 7 Zwiastun Maryi lutowej i obaleniu caratu, uznał prawo Polaków do posiadania własnego państwa. W ślad za deklaracją Rosji poszły: Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone. Prawo narodów do samostanowienia o sobie miało się stać jednym z filarów nowego europejskiego porządku. W listopadzie 1918 r. Rosja stanęła w ogniu wojny domowej, w Niemczech wybuchła rewolucja, Austro-Węgry rozpadły się na szereg państw. Na ziemiach polskich władzę przejęły regionalne ośrodki władzy. Rozpoczęła się odbudowa terytorialna i ustrojowa państwa polskiego. Dzień 11 listopada jest jedynie symbolem tego długotrwałego, trwającego do 1921 r. (a nawet do 1923 r., gdy ostatecznie uznane zostały polskie granice) procesu. Tego dnia Józef Piłsudski przejął w Warszawie władzę nad wojskiem. Stacjonujący w mieście niemieccy żołnierze zostali rozbrojeni, a 14 listopada Piłsudski przejął władzę polityczną i powołał lewicowy rząd Ignacego Daszyńskiego. Wobec braku poparcia dla niego ze strony politycznych ugrupowań prawicy (endecji) 18 listopada 1918 r. powołał rząd Jędrzeja Moraczewskiego, uznawany za pierwszy rząd niepodległej Polski. Po latach Henryk Wereszycki, pod- sumowując te lata, pisał, że „Polskę nie tylko wywalczyliśmy, ale i w niemałym stopniu wygrali. Skoro zaś się wygrało, to i przegrać można”. O tej przestrodze można pomyśleć każdego 11 listopada, by więcej „Polski nie przegrać”. Agnieszka Kastory Literatura: Bohdan Skaradziński, Korzenie naszego losu, Warszawa 1985; Henryk Wereszycki, Niewygasła przeszłość, Kraków 1987; Michał Tymowski, Jan Kieniewicz, Jerzy Holzer, Historia Polski, Warszawa 1990; Agnieszka Osiecka, wiersz „Orszaki”. Świadectwo o ks. A. Czaplińskim Pragnę serdecznie podziękować Redakcji „Zwiastuna Maryi” za przypomnienie osoby ks. Antoniego Czaplińskiego. Miałem możliwość poznać fakty z jego życia, których dotąd nie znałem, a w szczególności dotyczące prześladowań, którym był poddawany. Z ks. Antonim Czaplińskim spotkałem się w 1951 roku, kiedy podjąłem naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Bochni. Był moim katechetą. Szybko zyskał moje zaufanie i stał się dla mnie autorytetem. Przez wiele lat, nawet wtedy, gdy ukończyłem Liceum, był także moim spowiednikiem. Ks. Antoni Czapliński nie mówił wiele słów, ale te, które wypowiadał, były bardzo konkretne i stawały się dla mnie drogowskazem w życiu. Dzięki ks. A. Czaplińskiemu w latach pięćdziesiątych, cechujących się nasiloną ateizacją i propagandą „świetlanej przyszłości”, nie utraci- łem wiary. Ks. Antoni Czapliński był także katechetą mojej żony i mojego syna. Często w rodzinie zatem mogliśmy go wspominać. Ostatni raz przed odejściem do Pana spotkaliśmy się wszyscy z ks. Antonim w pociągu podczas podróży do Krakowa. Rozmawialiśmy o przemianach, które w Polsce się rozpoczynały. Obecnie, kiedy bywam na cmentarzu, bardzo często przechodzę koło grobowca, w którym spoczywa ks. Antoni Czapliński, i w krótkiej modlitwie dziękuję Bogu, że takiego kapłana mogłem spotkać w swoim życiu, że miałem takiego katechetę i spowiednika. Pamiętam też o jego duszy w codziennej modlitwie. Szczęść Boże! Aleksander Kiedik Już za nami dni Tygodniowego Odpustu ku czci Matki Bożej Różańcowej Dni te przepełnione były modlitwą, codziennymi procesjami, możliwością uczestniczenia w Mszach św. dla różnych grup, korzystania ze Spowiedzi św. Za każdym z tych działań stali Księża, ci pracujący w naszej parafii i przyjezdni, nie szczędzili czasu i sił w służbie Bogu i ludziom. Wszystkim Księżom modlącym się z nami w imieniu Czytelników „Zwiastuna Maryi” składamy szczere „Bóg zapłać” za wkład pracy, zaangażowanie i cierpliwą posługę. Redakcja 8 Zwiastun Maryi Nr 11 (170) Ryszard Kaczorowski w służbie Polsce, Bogu, harcerstwu i bliźnim „Idziemy naprzód i ciągle pniemy się wzwyż, By zdobyć szczyt ideałów, świetlany, harcerski krzyż.” (Pieśń harcerska „Idziemy w jasną...”) Po napadzie wojsk niemieckich na Polskę we wrześniu 1939 r. Ryszard został komendantem pogotowia harcerskiego w Białymstoku, następnie Szarych Szeregów. Był łącznikiem między Szarymi Szeregami a komendantem Związku Walki Zbrojnej. W lipcu 1940 r. został komendantem Chorągwi Białostockiej Szarych Szeregów. Pan Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent II Rzeczypospolitej W tym roku mija sto lat od założenia harcerstwa na ziemiach polskich. Centralne uroczystości z tej okazji odbyły się w Krakowie. Często o tej rocznicy wspominał druh harcmistrz, a równocześnie ostatni prezydent rządu polskiego na emigracji, Ryszard Kaczorowski, który przez całe swoje życie był związany z harcerstwem, młodzieżą, służbą Bogu, ludziom i Polsce. A oto jakie słowa o harcerstwie wypowiedział sam w czasie Mszy św. dziękczynnej z okazji 90-lecia swoich urodzin: „Krzyż z lilijką stał się dla mnie świętością, czymś niezwykle ważnym. Od dnia złożenia przyrzeczenia harcerskiego pozostałem na zawsze w służbie Bogu, Polsce i bliźnim. Cała moja publiczna i polityczna późniejsza aktywność wyrosła z tych wskazań”. Ryszard Kaczorowski urodził się 26 listopada 1919 roku w Białymstoku w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Za przykładem starszego brata Antoniego wstąpił do ZHP. „Hej, chłopcy, bagnet na broń, Długa droga daleka przed nami.” (Pieśń Szarych Szeregów „Hej chłopcy...”) Wkrótce po wyborze Ryszard Kaczorowski został aresztowany przez NKWD i skazany na karę śmierci za przynależność do „kontrrewolucyjnej” organizacji. Karę śmierci zamieniono mu na 10 lat łagrów, utratę praw wyborczych i konfiskatę majątku. Wywieziono go przez Magadan na Kołymę, do kopalni złota. Po układzie Sikorski-Majski w październiku 1941 r. opuścił Magadan i dołączył do Armii Polskiej gen. Andersa. Otrzymał przydział do 9 Dywizji Piechoty, do łączności. W marcu 1942 udał się do Krasnowodska, stamtąd przez Morze Kaspijskie do Persji, skąd przez góry i Jordanię dostał się do Palestyny Jako żołnierz 2 Korpusu brał udział w kampanii włoskiej w charakterze dowódcy ośrodka łączności II Brygady Strzelców Karpackich. Uczestniczył w bitwie pod Monte Cassino. W czasie kampanii włoskiej uczył się w Liceum Dywizyjnym. W sierpniu 1946 przybył do Anglii i za rok zdał maturę. W kwietniu 1948 r. odszedł „do cywila”, rozpoczął studia w szkole handlu zagranicznego i administracji. Po ukończeniu studiów pracował przez 35 lat w przemyśle brytyjskim jako księgowy. „Nasza pogoda, jasny wzrok Niechaj rozjaśnia ludziom mrok, Spotkanie z Polakami w dniu 13 XII 2009 r. W środku p. Prezydent, po lewej stronie proboszcz parafii, o. Leszek Gołębiewski SJ, a po prawej przewodniczący Rady Parafialnej Listopad 2010 Zwiastun Maryi 9 Mszach Świętych w świetlicy przykaplicznej. Polki na te spotkania przygotowywały ciasta wg receptur polskich. Śpiewano kolędy i goszczono się przy stołach zastawianych po polObok pracy zawodosku. Dochód z tych spotkań wej druh Kaczorowski przeznaczony jest zawsze z pełnym oddaniem zana działalność duszpasterangażował się w dziaska w parafii polskiej. Na łalność harcerską i pracę jednym z takich spotkań wychowawczą z polską p. Alina przedstawiła p. młodzieżą na wychodźPrezydentowi wnuczkę stwie. Został członkiem Nikolę i wnuka Rafała. Para prezydencka i dzieci biorące udział w uroczystości 90-lecia Głównej Kwatery Harurodzin Pana Ryszarda Kaczorowskiego Pan Prezydent długo rozcerzy w Londynie, w mawiał z dziećmi i pytał o Bochnię, 1955 r. Naczelnikiem Harcerzy, a w Ryszard Kaczorowski udał się do Wieliczkę, o zainteresowania i naukę. roku 1967 przewodniczącym ZHP. Warszawy na Zamek Królewski, by Prezydent był dla ludzi zawsze serGodność tę piastował do 1988 r. W przekazać insygnia prezydenckie II deczny, miły i zawsze uśmiechnięty. kręgu starszoharcerskim poznał swo- Rzeczypospolitej Lechowi Wałęsie, W 2000 r., po śmierci męża dyr. ją żonę Karolinę z Mariampolskich. pierwszemu prezydentowi wybraWładysława Luszowieckiego, pani Brał również udział w najwyższych nemu w powszechnym głosowaniu, Alina wyjechała na rok do córki i władzach i organizacjach niepodle- otwierającemu III Rzeczypospolitą rozpoczęła pracę w sobotniej szkole głościowych. Po przejściu na emery- Polską. Kończąc misję prezydencką polskiej. Praca ta dała jej możliwość turę w 1986 r. wszedł w skład Rady na wychodźstwie, ostatni prezydent II poznania z bliska Polaków: rodziców Narodowej jako minister spraw kra- RP powiedział między innymi: „Naji ich dzieci. Wrażenia z tej pracy ma jowych w rządzie premiera Edwarda większym osiągnięciem emigracji skrajnie różne. Szczepanika. Po nagłej śmierci było zachowanie idei niepodległości „Tak niedawno, bo 13 grudnia 2009 prezydenta Kazimierza Sabbata w Polski. Nie pozwoliliśmy, żeby ta idea r., byłam na Mszy św. dziękczynnej z lipcu 1989 r. Ryszard Kaczorowski została zapomniana albo zakrzyczana okazji urodzin p. Prezydenta – mówi zgodnie z Konstytucją Kwietniową z przez obcą propagandę”. p. Alina. – Po Mszy św. przygoto1935 r. został zaprzysiężony jako VI *** wano kominek harcerski, śpiewano prezydent na wychodźstwie. Pani Alina Luszowiecka, długolet- pieśni patriotyczne i harcerskie, gosz„Pytali się nas daleko na świecie: nia nauczycielka języka polskiego w czono się i rozmawiano. Zrobiono O co wy się tak, Polacy, bijecie?” Bochni, ucząca w Zespole Szkół Bu- mi nawet zdjęcia z p. Prezydentem i (Z pieśni harcerskiej) dowlanych, w Szkole Podstawowej p. Karoliną. Śpiewał chór harcerski, Polacy zawsze odpowiadali: nr 2 i w Zespole Szkół Ekonomicz- gawędziliśmy o Polsce i Polakach. o Wolną Polskę! nych, odwiedzając córkę Hannę w *** Londynie, uczestniczyła we Mszach W dniu 22 XII 1990 r. prezydent Dnia 10 kwietnia 2010 r. PrezyŚwiętych dla Polaków dent R. Kaczorowski był w delegacji w kaplicy parafialnej państwowej na pokładzie samolotu na Willesden Green. rządowego. Delegacja leciała na Tam nawiązała znauroczystości 70. rocznicy Zbrodni jomości z emigracją Katyńskiej. Samolot rozbił się w popolską. Uczestniczyła bliżu Katynia na lotnisku wojskowym wielokrotnie w spow Smoleńsku. Zginęło 96 osób. Była tkaniach opłatkowych to elita polskiego rządu, armii i nauki Polaków z udziałem oraz kultury. Pan Prezydent został p. Prezydenta Ryszarpochowany w Panteonie Narododa Kaczorowskiego wym w kościele Opatrzności Bożej i jego żony Karoliny. w Wilanowie. Spotkania odbywaMaria Elżbieta Mroczek Pan Prezydent z prof. Aliną Luszowiecką, Londyn, XII 2009 r. ły się po uroczystych Niechaj i innym szczęścia da Harcerska dola radosna.” (Z pieśni „Harcerska Dola”) 10 Nr 11 (170) Zwiastun Maryi Procedura „in vitro” – NIE! Procedura „in vitro” mimo ukierunkowania na osiągnięcie szlachetnego celu, jakim jest poczęcie i narodzenie dziecka, jest głęboko nieetyczna i sprzeczna z polskim prawem. W ramach tej procedury sztucznie, hormonalnie przyspiesza się dojrzewanie kilku, kilkunastu żeńskich komórek jajowych, pobiera się je i w probówce zapładnia męskimi gametami. Zazwyczaj poczętych zostaje kilka, kilkanaście istot ludzkich; następnie dokonuje się ich selekcji. Poczęte dzieci wykazujące wady niszczy się, a jedną lub kilka wybranych istot ludzkich transferuje się do łona matki celem umożliwienia im dalszego rozwoju i urodzenia. „Nadliczbowe” poczęte embriony ludzkie zamraża się dla ich ewentualnego, późniejszego wykorzystania. Ogromna większość poczynanych w czasie procedury „in vitro” istot ludzkich ginie – według danych z różnych ośrodków od 60 do 80%: w czasie selekcji, transferu, zamrażania i odmrażania. Procedura „in vitro” narusza godność ludzką zarówno samych rodziców, eliminując ich personalistyczny, głęboko intymny akt małżeński i zastępując go działaniami technicznymi, jak i godność człowieczą dziecka ną metodę pomocy małżonkom pragnącym poczęcia i urodzenia dziecka. Procedura „in vitro” jest po prostu niepotrzebna, gdyż mamy lepszą, tańszą, nowoczesną metodę – „naprotechnologię”. Negatywne konsekwencje medyczne „in vitro” poczętego poprzez stosowanie wobec niego selekcji, transferu, procesu zamrażania i odmrażania oraz przetrzymywanie w bankach ludzkich embrionów. Procedura „in vitro” narusza więc trzy artykuły Konstytucji RP: art. 30. chroniący godność człowieka, art. 38. chroniący życie człowieka, art. 40. zabezpieczający przed okrutnym, nieludzkim traktowaniem, a także art. 157a kodeksu karnego. Współczesna medycyna opracowała „naprotechnologię” – etyczną, ekologiczną, efektywną i ekonomicz- „Swoją radość można znaleźć w radości innych, to właśnie jest tajemnica szczęścia.” Georges Bernanos Z okazji Imienin Czcigodnego Księdza Prałata Zdzisława Sadki składamy Mu najpiękniejsze życzenia: błogosławieństwa Bożego i opieki Pani Bocheńskiej, obfitości łask Bożych w życiu codziennym i posłudze kapłańskiej, samych szczęśliwych dni, wszystkiego, co dobre, piękne i szlachetne. Niech Imieniny będą także okazją do podziękowania za ogromny trud w kształtowaniu sumień parafian i troskę o utrzymanie naszej pięknej świątyni. Kapłani, Parafianie, Czytelnicy i Redakcja „Zwiastuna Maryi” W fachowej, medycznej literaturze podaje się, że śmiertelność noworodków poczętych „in vitro” jest ok. dwukrotnie wyższa niż dzieci poczętych w naturalny sposób. Według Aleksandra Baranowa, głównego pediatry Federacji Rosyjskiej i wiceszefa Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych, aż 75% dzieci poczętych „in vitro” – to inwalidzi. U dzieci poczętych „in vitro” stwierdza się 2-3 krotny wzrost różnych wad wrodzonych. W literaturze medycznej opisano także zgony kobiet wskutek komplikacji po „in vitro”. dr inż. Antoni Zięba, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka Zapraszam na stronę internetową „http://www.pro-life.pl”, gdzie podano obszerne informacje i dane źródłowe. Listopad 2010 11 Zwiastun Maryi „Oto Matka twoja” (J 19, 27). Maryja w życiu kapłana Sympozjum mariologiczne w Bochni 23-24 września 2010 r. W dniach 23-24 września odbywało się sympozjum mariologiczne poświęcone roli Maryi w życiu kapłana. Organizatorem było Polskie Towarzystwo Mariologiczne, które skorzystało z zaproszenia Kustosza sanktuarium bocheńskiego i członka Towarzystwa. O podjęciu takiego tematu w ramach dorocznego sympozjum Towarzystwa zdecydowały następujące racje: – zakończony Rok Kapłański, który zwrócił kapłanom uwagę na potrzebę pogłębienia tożsamości i duchowości kapłańskiej, mając na względzie owocne wypełnianie powierzonej posługi duchowej; – przykład papieża Jana Pawła II, który praktycznie zaprezentował w Kościele kapłaństwo przeżywane w duchu maryjnym, mające swoje niewątpliwie korzenie w przykładzie św. Maksymiliana M. Kolbego i św. Ludwika Grignon de Montfort; – szerokie nauczanie papieża Jana Pawła II o kapłaństwie, w którym stale jest obecny wątek maryjnego wymiaru duchowości chrześcijańskiej oraz duchowości kapłańskiej; co więcej, chodzi nie tylko o ogólne wskazanie, ale o poważny wymóg duchowy; – aktualne wskazania Kościoła dotyczące formacji kapłańskiej, wśród których znajduje się specjalny dokument Kongregacji Edukacji Katolickiej Maryja Dziewica w formacji intelektualnej i duchowej (25 marca 1988 r.); – jest także racja negatywna – niestety, maryjny aspekt kapłaństwa ulega pomniejszeniu zarówno w praktyce formacji seminaryjnej i kapłańskiej, jak również w publikacjach dotyczących tych dziedzin. W związku z tym zostały zaproponowane prelegentom tematy, które najpierw ukazują związek Maryi Dziewicy z Chrystusem jako Kapłanem. Związek ten jest szczególnie związany z obecnością Maryi na Kalwarii, gdzie Jezus objawił się w najwyższym stopniu jako nasz Arcykapłan i Ofiara zbawienia. Ten związek rozwija się w duchowym macierzyństwie Maryi w stosunku do wszystkich wiernych, a więc także kapłanów Jezusa Chrystusa, oraz na- biera wymiaru wzorczego, stając się szkołą przeżywania kapłaństwa pod krzyżem i pierwszorzędnie w jego perspektywie. Związek Maryi z Chrystusem w pełnieniu Jego misji kapłańskiej stał się dla H. U. von Balthasara inspiracją do sformułowania tak zwanej „zasady maryjnej” życia Kościoła i wszystkich wiernych w Kościele, mającej być czymś w rodzaju interioryzacji „zasady piotrowej”. Nie chodzi więc o nową zasadę w Kościele, ale o zdecydowane wydobycie pierwiastka duchowego w strukturze i życiu Kościoła. Zasada maryjna została w znacznym stopniu zaakceptowana przez papieża Jana Pawła II i włączona do jego nauczania w liście apostolskim Mulieris dignitatem. Ma ona także tę zaletę, że dobrze ukazuje miejsce i rolę kobiety w Kościele, która mimo że nie uczestniczy w kapłaństwie hierarchicznym, uczestniczy efektywnie, a niekiedy nawet decydująco w życiu Kościoła. Kapłaństwo Chrystusa przedłuża się i aktualizuje w kapłaństwie urzędowym w Kościele w perspektywie pełnienia przez kapłanów potrójnej posługi-misji: prorockiej, uświęcającej (liturgicznej) i pasterskiej. Pojawia się pytanie, w jaki sposób można by pogłębić pełnienie tej trojakiej posługi w perspektywie maryjnej. Ogólnie można powiedzieć, że na pewno chodzi o wydobycie w niej bardziej duchowego, a nawet serdecznego aspektu. Patrząc na przykład św. Maksymiliana i Jana Pawła II, można to założyć jako pewnik doświadczony, który domaga się pogłębionej 12 Nr 11 (170) Zwiastun Maryi aktualizacji w konkretnej realizacji przez kapłana. Dlatego też refleksję teologiczną, aby nie uległa przeakcentowaniu teoretycznemu, należy pogłębiać o to, co Jan Paweł II nazywał „teologią świętych” i „teologią doświadczenia”. Można będzie w ten sposób znaleźć sposoby aktualizacji refleksji teologicznej, która nie jest samowystarczalna. Sympozjum obejmowało także wątek „sanktuaryjny”. Owocne funkcjonowanie sanktuariów potrzebuje refleksji teologicznej i pastoralnej. W drugim dniu Polskie Towarzystwo Mariologiczne chciało więc służyć swoją refleksją kustoszom, tym razem podejmując zagadnienia dotyczące Na chwałę Maryi Prawie 30 wykonawców zaśpiewało w bocheńskim Oratorium w ramach XVIII Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Maryjnej „Ad gloriam Deiparae”. Dwudniowe święto muzyki chrześcijańskiej, jakim jest cieszący się coraz większym zainteresowaniem bocheński festiwal, było wspaniałym wprowadzeniem w atmosferę Wielkiego Odpustu. Tradycyjnie pierwszy dzień związany był z przesłuchaniami konkursowymi. Jury niemal przez całe sobotnie popołudnie przysłuchiwało się występom dzieci i młodzieży. Na scenie zaprezentowało się 6 wykonawców w kategorii dziecięcej, 13 w kategorii młodzieżowej, a także 7 zespołów. Sobotni wieczór – to, podobnie jak w latach ubiegłych, koncert gwiazdy festiwalu. W tym roku do Bochni zawitała, znana już z poprzednich występów w naszym mieście, wykonująca reggae forma- statusu kanonicznego sanktuarium oraz odpustów w sanktuarium. Odpowiadało na zapotrzebowanie wyrażone przez kustoszów, a także chciało się przyczynić do uporządkowania bardzo zasadniczego sektora działalności duszpasterskiej w Kościele. ks. Janusz Królikowski cja Maleo Reggae Rockers. Występ przyciągnął do oratorium setki fanów pozytywnego brzmienia. Z czystym sumieniem można powiedzieć, że sala była wypełniona po brzegi. Ku uciesze przybyłych ze sceny popłynęły utwory pochodzące zarówno z najnowszej płyty „Addis Abeba”, ale także „kawałki” znane z poprzednich krążków zespołu. Festiwal zakończył się niedzielnym występem laureatów. W tym roku jury przyznało pierwsze miejsca we wszystkich trzech kategoriach. W kategorii dziecięcej zwyciężyła Marta Cholewa z Tarnowa, wśród solistów najlepsza okazała się Marta Florek z Limanowej, a w kategorii zespołów młodzieżowych jury najbardziej spodobała się grupa „Na tę okazję” z Krakowa. *** KATEGORIA DZIECIĘCA: I miejsce: Marta Cholewa – Tarnów – 500 pln II miejsce: Zuzanna Magiera – Tarnów – 400 pln III miejsce: Wiktoria Lasota – Tarnów – 300 pln Wyróżnienie:Agata Łabno (za piosenkę Idzie Jezus) – Tarnów – 250 pln SOLIŚCI: I miejsce: Marta Florek – Limanowa – 1000 pln II miejsce: Claudia Kuczaj – Mszana Dolna – pielgrzymka do Rzymu III miejsce: Małgorzata Such – Zabawa – 700 pln Wyróżnienia:Sylwia Lipka – Knurów – 500 pln Kinga Maszkowska – Biała – 500 pln Nikola Zdrojek – Dolice – 500 pln ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE: I miejsce: „Na tę okazję” – Kraków – 2.000 pln II miejsce: nie przyznano III miejsce: „Kanon” – Mikluszowice – 1.000 pln Wyróżnienia:„Gaudium” (za piosenkę Pan życia) – 750 pln „Boża jazda” – 750 pln Listopad 2010 W sposób szczególny organizatorzy dziękują wszystkim sponsorom, bo bez ich zaangażowania i hojności nie byłoby festiwalowego dzieła. Za tegoroczną pomoc pragniemy podziękować: Biskupowi Tarnowskiemu Wiktorowi Skworcowi, który nad Festiwalem objął Patronat Honorowy i w porozumieniu z Diecezjalnym Biurem Pielgrzymkowym ufundował jako nagrodę 6-dniową pielgrzymkę do Rzymu, a także patronom medialnym: RDN Małopolska (radio), Gościowi Niedzielnemu (prasa), opoka.pl (Internet) oraz religia.tv (telewizja). 13 Zwiastun Maryi Lista sponsorów XVIII Festiwalu Piosenki Maryjnej „Ad Gloriam Deiparae” 2010 Sponsorzy strategiczni: Urząd Miasta Bochnia; Starostwo Powiatowe; Państwo Aniela i Antoni Noszkowscy; Stalprodukt S.A.; Pan Jarosław Potasz; Pan Zbigniew Urban. Sponsorzy główni: „Igloo”; „E-kom-bud”; Stalprodukt Serwis; „Hanpol”; Zakład Produkcji Doświadczalnej „CEBEA”; „Air-Tech-Bud”; Panowie Bogdan i Marek Brygowie; Stalprodukt Wamech; „Marco”. Pozostali sponsorzy: „Marka”; „Arcom”; „Cottonproduct”; Cukiernia „Broszkiewicz”; Pani Iwona Sawicka-Budek; „Krimex” – Barbara i Krzysztof Międzik; sponsorzy anonimowi. Nagłośnienie: MusicCook – światło i dźwięk; Dziękujemy także państwu Wilczyńskim za nocleg dla zespołu „Maleo Regge Rockers” oraz „Bursie” za wyżywienie i noclegi dla uczestników Festiwalu. Wszystkim za wszelką pomoc „Bóg zapłać”. Organizatorzy Festiwalu Wyróżnienia i medale dla Członkiń Parafialnej Caritas przy Parafii św. Mikołaja w Bochni W sobotę, 2 października 2010 roku, w Warszawie Caritas Polska wyróżniła i odznaczyła medalem „Ubi Caritas” osoby najbardziej zasłużone długoletnią bezinteresowną pracą na rzecz potrzebujących. Wśród wyróżnionych i nagrodzonych z całej Polski znalazły się trzy osoby z oddziału Caritas parafii św. Mikołaja w Bochni: 1. Siostra Karina Rysak, Służebniczka Dębicka. 2. Pani Maria Buczek. 3. Pani Maria Suślik. Serdecznie gratulujemy naszym wyróżnionym i odznaczonym, a przy tej okazji dziękujemy im za długoletnią posługę i otwarte serce, pełne miłości dla tych, którzy nie mogą sami „powiązać końca z końcem”. Wyróżnienia i medale są też okazją do wyrażenia wdzięczności pozostałym Członkom naszej parafialnej Caritas. Parafialny Odział Caritas przy parafii św. Mikołaja w Bochni ma piękną i bogatą, siedemdziesięcioletnią historię swojej działalności. Sięga ona roku 1933, kiedy to pod przewodnictwem ks. prałata Władysława Kuca powstało Stowarzyszenie Pań Miłosierdzia Świętego Wincentego á Paulo, które nakreśliło sobie ambitne cele: pomoc młodzieży w podjęciu nauki zawodu (wikliniarza), udzielanie bezpłatnych porad lekarskich, szycie bielizny i ubrań dla ubogich. Z chwilą wybuchu wojny Stowarzyszenie zaprzestało jawnej dzia- łalności. Panie potajemnie zbierały datki na pomoc dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Po zakończeniu wojny, w czerwcu 1945 r., nastąpiło połączenie Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia z organizacją Caritas. Dyrektorem Oddziału został ks. Antoni Czapliński, po którym patronat objął ks. Władysław Kuc. To on z siostrą przełożoną zajął się organizowaniem pomocy. Dalej ten zbożny cel poprowadzili w historii naszej parafii kolejni 14 Zwiastun Maryi proboszczowie pracujący w Bochni: ks. Michał Blecharczyk (późniejszy biskup) i ks. infułat Stanisław Wójtowicz. To ci duszpasterze rozpalili ducha troski o biednych. Od tego czasu kształtowały się różne formy pomocy, a także sposoby szukania funduszy na pomoc dla biednych. Do dnia dzisiejszego niektóre z nich przetrwały i skutecznie przyczyniają się do owocnego funkcjonowania naszej Caritas. Można tu wymienić: sporządzanie i rozprowadzenie palm, kadzidła, kredy, chorągiewek nagrobnych, gromnic oraz kwestowanie przed kościołem przy różnych okazjach, w zimie i w lecie, kwestowanie w zakładach pracy i sklepach. Dziś nasz parafialny oddział Caritas realizuje pomoc dla biednych poprzez wydawanie żywności i odzieży, współpracując z akcją „Kilo” i różnymi formami działalności charytatywnej podejmowanej przez oddział diecezjalny Caritas. Członkinie parafialnej Caritas rozdają dary, odwiedzają chorych w domach, codziennie wydają dla biednych gorącą zupę (150-200 porcji), trzy razy w roku przygotowują paczki dla biednych i chorych (każdorazowo po 350 paczek): na Boże Narodzenie, Wielkanoc „Każda rzecz wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe.” Stefan Kardynał Wyszyński Z okazji Imienin Przewielebnego Księdza Prałata Stanisława Adamczyka najlepsze życzenia samych radosnych dni, wszystkiego, co przynosi zadowolenie i radość, zdrowia, opieki Matki Bożej oraz sukcesów chóru Pueri Cantores Sancti Nicolai życzą Parafianie, Czytelnicy i Redakcja „Zwiastuna Maryi” Nr 11 (170) Listopad 2010 Zwiastun Maryi i św. Mikołaja. Są to osoby, które służą bezinteresownie potrzebującym nie tylko z naszej parafii, ale z całej Bochni, ponieważ zupa wydawana jest dla wszystkich biednych. „Dobrą duszą” tego zespołu jest pani Maria Skrzypek, która pełni funkcję zastępcy ks. proboszcza w oddziale parafialnego Caritas. To pani Maria Skrzypek organizuje obecnie wszystkie spotkania i koordynuje wszelkiego rodzaju akcje w naszym oddziale. Czyni to już od lat, dlatego również pani Marii i jej poprzedniczkom, tj. Siostrze Karinie, śp. pani Kazimierze Frudze, pani Eleonorze Hodowańskiej, a także wszystkim należącym do parafialnego oddziału Caritas należą się przy tej okazji gratulacje i wyrazy uznania oraz szczere, z głębi serca płynące podziękowanie nie tylko od tych, którym służą pomocą, ale i od całej naszej Parafii. Jestem pełen podziwu i uznania dla ich ofiarnej, pełnej poświęcenia służby, dlatego jako proboszcz parafii św. Mikołaja w Bochni czynię to z potrzeby serca i składam wszystkim angażującym się w pracę parafialnego oddziału Caritas szczere podziękowanie „Bóg zapłać”. ks. Zdzisław Sadko, proboszcz Zapach przeszłości Kasztany obsypały się kremoworóżowymi, niepozornymi kwiatkami. Maturzyści przeżywali swój pierwszy egzamin, egzamin dojrzałości. Razem z nimi po raz 45. podobnych emocji doznawali Absolwenci Liceum Pedagogicznego. Dnia 27 maja 30 osób, kiedyś uczniów, dziś dostojnych pań i panów spotkało się ze swymi profesorami. Przewodnia myśl tego zjazdu zamykała się w słowach: „Każde pokolenie ma własny czas, każde pokolenie przeminie, a nasze nie...” Zaczęli uczęszczać do Liceum Pedagogicznego w 1960 roku. Szkoła ta istniała jedynie 25 lat, ale w ciągu tego krótkiego czasu wydała wielu świetnie, gruntownie przygotowanych nauczycieli, którzy rozproszyli się nie tylko po szkołach naszego województwa, ale po całej niemal Polsce, dbali o poziom wiedzy swoich uczniów i ich patriotyczną edukację. Liceum to wpisało się na trwałe w krajobraz i historię naszego miasta. Rocznik – matura 1965 jest wyjątkowy. Przyjaźń i bliskość, które zakiełkowały na ławie szkolnej, pozwoliły stworzyć jedną, wielką rodzinę. Duszą i sercem każdego zjazdu byli: Alicja Kural, Jan Wieciech, Henryk Szaleniec, Maria 15 Cygan, Józef Kubas. To oni mobilizowali, organizowali i przygotowywali spotkania. Pierwsze odbyło się 10 lat po maturze, drugie 20 lat, następne co 5 lat. Każde kolejne coraz mocniej spajało więź koleżeńską, każde potęgowało pragnienie zobaczenia Bochni i złożenia podziękowań u stóp Matki Bożej Różańcowej. *** Wrzesień. Słońce leniwie toczy się po nieboskłonie. Cienie coraz dłuższe, tu i ówdzie snują się srebrne nici pajęczyny, baldachimy jarzębin odbijają się czerwienią od różnorakich odcieni liści, nadchodzi jesień – pora nostalgiczna, czas wspomnień. Właśnie ten okres wybrali Absolwenci Liceum Pedagogicznego na spotkanie. Dnia 18 września 2010 kierują swe kroki uśmiechnięte panie i panowie do internatu przy ulicy Kazimierza Wielkiego, który przez pięć lat był ich domem. Powitań, uścisków, pytań było bez liku. Po 40 latach trudno czasami się poznać. Panie, jak zwykle, eleganckie, zaś panom szron przyprószył włosy, ale wszyscy radośni tak, jak za dawnych lat. Kiedy minęły pierwsze emocje i wzruszenia, wszyscy, tj. 123 osoby, udali się do szkolnego kościółka, gdzie przed laty jako chłopcy i dziewczęta biegli ze swoimi młodzieńczymi problemami, z zawiedzioną miłością, rozterką i obawą. Uczniowie czterech ostatnich oddziałów szkoły, która w 1970 roku została zlikwidowana, w tych trudnych czasach potrafili zachować swą godność, umieli nie tylko zdobyć się na odwagę w prezentowaniu swej postawy, ale zdołali piękne ideały przechować na lepsze czasy, zaszczepić je swoim dzieciom i tym, których powierzono ich opiece oraz wychowaniu. Dziś, szczęśliwi, że znowu są razem, jednym chórem zaśpiewali: „Pod Twą obronę”. Wzruszenie spotęgowało się, gdy ks. Maciej Śmigacz zwrócił się do jubilatów w bardzo serdecznych i ciepłych słowach, nawiązując do historii życia patrona młodzieży świętego Stanisława Kostki. Na koniec złożył przybyłym życzenia dalszych szczęśliwych lat życia. Myśli absolwentów pobiegły wtedy do odległych chwil, kiedy modlili się u stóp ołtarza, a ich prośby płynęły przed tron Boga. Po Mszy św. zrobili jeszcze wspólne zdjęcie na schodach świątyni i skierowali swe kroki do „Jubilatki”. Tam przy suto zastawionym stole dzielili się swymi spostrzeżeniami. Rozmowy toczyły się między absolwentami i profesorami, których reprezentowali: Michalina Pięchowa, Krystyna Parda, Irena Błotnicka, Wanda Hełpa, 16 Zwiastun Maryi Adam Romański, Eugeniusz Pabian, Janusz Kurkiewicz. Ostatecznie doszli do wniosku, że uczestnictwo w zjeździe stanowi świadectwo wzajemnej życzliwości, przyjaźni, szacunku, przywiązania do miasta, w którym byli uczniowie spędzili najpiękniejszy okres swego życia. A potem... potem popłynęły wspomnienia, nastrojowe melodie, które ongiś towarzyszyły dziewczętom i chłopcom, beztrosko roześmianym, dziś dojrzałym paniom i poważnym panom. Jak jeden dzień minęło 40 lat, stąd wszyscy z rozrzewnieniem słuchali „40 kasztanów”, „Mimozami jesień się zaczyna” oraz wielu innych piosenek tak mocno oddających nastrój i klimat tamtych lat. Atmosfera była urzekająca, miła, serdeczna, rodzinna dzięki uczestnikom, ale i organizatorom. Szczególne podziękowanie należy się: Urszuli Czajkowicz Tadeuszowi Chrzanowi, Wiesławie Rabczukównie, Jaśkowi Paruchowi, Krzysztofowi Stomporowi za starania i serce. Patrząc na znajome twarze i słuchając zwierzeń dawnych uczniów, poczułam, że więź zadzierzgnięta przed laty nadal jest bardzo silna. Łączy nas nie tylko 5 lat ich pobytu w szkole, wspólne troski i zmartwienia, ale i czas od matury do dziś, czas spotkań oraz korespondencji. Ta siła, niczym magnes, skłoniła ich do przybycia. Jak ptaki przybyli do swego gniazda, gdzie upłynęły lata „młodości górnej i durnej”. Przybyli, by stąpać po uliczkach Bochni i szukać śladów dawnych dni, posłuchać szumu kasztanów i jeszcze raz spojrzeć na siebie oczyma młodości. *** Niewiele czasu upłynęło, bo zaledwie kilka dni, gdy w wieczór wrześniowy, w zacisznej kawiarence przy wspólnym stole zasiadło 15 absolwentów nie istniejącego już Liceum. Tyle osób z 32 udało się Lucynie Zygmuntównie zawiadomić i zachęcić do przyjazdu. Mimo woli Ogłoszenia parafialne Włączeni przez chrzest święty do naszej rodziny parafialnej: W dniu 19.09.2010 r. Marcin Piotr Sądel, ur. 14.07.2010 Wiktoria Janina Górka, ur. 11.08.2010 Maciej Wojciech Paruch, ur. 06.07.2010 Stanisław Sławomir Łazarz, ur. 18.06.2010 W dniu 25.09.2010 r. Franciszek Kazimierz Czekaj, ur. 23.05.2010 W dniu 26.09.2010 r. Sonia Karolina Żółty, ur. 10.07.2010 Franciszek Jakub Kokoszka, ur. 25.07.2010 W dniu 17.10.2010 r. Natalia Zofia Mroczek, ur. 24.08.2010 Jan Kowal, ur. 12.05.2010 Pamiętajmy w modlitwach o nowych członkach naszej rodziny parafialnej. Nr 11 (170) nasuwało się pytanie: Co ich tutaj przywiodło? Czy chęć odświeżenia przyjaźni? Czy pragnienie przywrócenia bezpowrotnie minionych lat? Na te i podobne problemy toczyły się rozmowy, a miłym akcentem wieczoru było wręczenie obecnym przez Eugeniusza Makowskiego tomiku jego poezji pt. „Podróż do spełnionej nadziei”. Każdy obdarowany miał inną dedykację. Dedykacja dla mnie, ongiś wychowawczyni tej klasy, brzmiała: „Anioł Przyjaźni – wzbudza w nas zaufanie, mówi, że nasza przyjaźń pogłębia się również w konfliktach i nieporozumieniach, że może być trwała, nawet jeśli przechodzi przez napięcia.” Myśl zawarta w tych słowach stanowi potwierdzenie istoty spotkań absolwentów i przyczynę zjazdów. Wieczór ten był pełen wspomnień, życzliwości i uśmiechów. Najbardziej wzruszający moment przeżyłam, gdy w chwili pożegnania jeden z byłych uczniów wręczył mi różaniec, mówiąc: Prosto od Ojca Pio. Ten gest, jak i inne, był wyrazem sympatii, uznania i szacunku ze strony dawnych uczniów, jakimi darzy się rodziców zgodnie z zaleceniem IV przykazania Dekalogu. Czy dzisiaj można by oczekiwać takich zachowań od współczesnej młodzieży? Michalina Pięchowa Sakramentalny związek małżeński zawarli: W dniu 18 września 2010 r. Michał Rząca z Moszczenicy i Agnieszka Zdziarska z Bochni Andrzej Czesak z Łazów i Iwona Grzesik Bochni W dniu 25 września 2010 r. Rafał Jakub Wacnik z Bochni i Marta Kinga Golińska z Bochni Marcin Morawski ze Skały i Dorota Magdalena Muskała z Gawłowa Marcin Łukasz Pasierb z Przyborowia i Klaudia Ewa Słonina z Bochni Listopad 2010 17 Zwiastun Maryi Rafał Krzysztof Ptak z Krakowa i Ewelina Klaudia Gałat z Łapczycy W dniu 02 października 2010 r. Kadir Gülhan z Bochni i Joanna Urszula Stawiarz z Bochni Piotr Andrzej Bębenek z Krakowa i Małgorzata Maria Sroga z Rzezawy Jakub Gardziel z Bochni i Małgorzata Ćwik z Brzeźnicy W dniu 16 października 2010 r. Paweł Marcin Dziedzic z Bochni i Barbara Bernadeta Konieczna z Bochni Andrzej Michałek z Muchówki i Marta Zofia Zabrzańska z Bochni Nowym małżonkom życzymy mocy łaski Bożej w budowaniu trwałej wspólnoty rodzinnej. Odeszli do Pana: † Eugeniusz Tworzydło † Wiesław Wójcik † Zuzanna Stawicka † Janina Korbut † Janina Dziurdzia † Marek Imiołek † Janina Gurgul † Maja Rzymek † Aleksandra Frankowska † Genowefa Pach † Julia Buczek † Elżbieta Kulasza † Władysława Kucięba-Słodka Niech Miłosierny Bóg obdarzy ich szczęściem wiecznym. Bóg zapłać za ofiary złożone w II niedzielę miesiąca oraz za ofiary indywidualne. Opracowała s. M. Wirginia Limanówka Wiara a studiowanie Rozpoczęliśmy nowy rok akademicki. Mniej lub bardziej uroczyście. Przy butelce wody albo piwa. W akademiku albo w mieszkaniu. W Krakowie albo Wrocławiu. Dotychczas nas „pilnowano”, byśmy uczęszczali do szkoły, odrabiali lekcje i chodzili do kościoła. A teraz wchodzimy w świat z pozoru wolny i niezależny. Bo przecież większość wykładów nieobowiązkowa, nikt nie sprawdza naszej wiedzy aż do sesji (poza tymi wyjątkami, które zapowiadają kolokwium co tydzień), nie musimy wracać przed 22:00 do domu. Wydaje się kolorowo i wspaniale... I tak zachłyśniemy się tą złudną niezależnością, że zapominamy o Bogu, bo „jestem teraz studentem, to nikt mi nie będzie nakazywał iść do kościoła w niedzielę, czytać Pismo Święte, ponieważ nikt mnie nie kontroluje.” (Inna sprawa, że jeśli robisz to z przymusu, to lepiej się nad sobą zastanów.) I tak sobie tkwimy w tym przeświadczeniu. Brawa dla tych, którzy się opamiętają. Dla tych, którzy zrozumieją, dlaczego ta niezależność jest tylko pozorna. Najważniejszą konsekwencją naszego „wyjścia w świat” powinna być ODPOWIEDZIALNOŚĆ. I to nie tylko za to, żeby nie odpaść na pierwszej poważnej sesji. Ani też za to, żeby zorganizować sobie kąt do życia i jakieś jedzenie, żeby przetrwać. Przede wszystkim to jest odpowiedzialność za samego siebie. Prawdziwa niezależność nie polega na mieszkaniu bez Rodziców czy możności samodzielnego utrzymania się. Chodzi o to, żeby pozostać człowiekiem. Dobrym człowiekiem. Żyć nadal swoimi wartościami, przekonaniami i poglądami i nie zmieniać ich w zależności od sytuacji. Nie wolno nam stać się „kameleonem”, co pójdzie za głosem tłumu i zawsze będzie robił tak jak inni. Każdy z nas jest wyjątkowy i inny i trzeba o tym pamiętać! Jeśli chcesz wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje życie, nie wolno Ci zamazać w nim Boga. Ponieważ Bóg jest wzorem każdej dobrej postawy. I z Niego należy czerpać łaskę i siłę do stawiania czoła wyzwaniom, jakie niesie studiowanie. A nie zawsze będzie łatwo. Przyjdą dni, kiedy zatracisz zupełnie poczucie sensu tego, co robisz, bo masz tak wiele nauki, że nie potrafisz tego ogarnąć. Na to, by pozostać zawsze uśmiechniętym i przygotowanym, jest wiele kiepskich sposobów. Ale jest za to jedno lekar- stwo, które nigdy nie zawodzi, bo daje wiele siły do stawiania czoła ogromowi wiedzy – BÓG. Nie rezygnuj z niedzielnej Mszy Świętej na konto spotkania z kumplami, względnie odsypiania sobotniego kaca. (Szczerze i z serca odradzam spożywanie wszelkiego rodzaju napojów alkoholowych w trakcie studiów – zupełnie się nie opłaca. I cieszę się z tego zdania: nie piszę z własnego doświadczenia, lecz moich kolegów i koleżanek). Nie rezygnuj z częstej Spowiedzi świętej kosztem imprezy albo wypadu na miasto. Wypośrodkuj wszystko. Bo tylko wtedy okażesz się w pełni niezależny i – co za tym idzie – odpowiedzialny, kiedy zostawisz miejsce dla Boga. Z nikim nie będziesz tak szczęśliwy i nikt nie pomoże Ci bardziej niż On. Módl się do Niego przed sesją, kolokwium, i to nie tylko o to, byś zdał, ale też za tych, którzy będą Cię egzaminować. Nigdy nie rezygnuj z Boga! M.C. 18 Zwiastun Maryi Nr 11 (170) Idziemy razem do domu Każda rodzina ma swój dom. Różne są te domy: małe albo duże, nowe albo stare, ładnie ozdabiane albo bez żadnych ozdóbek. Może to jest nasz własny dom z ogródkiem albo małe mieszkanko w dużym bloku. To nie jest ważne, jak ten dom wygląda. Ważne jest, że w nim mieszkamy, że to mieszkanie jest nasze. Tu mieszka cała nasza rodzina: Mamusia, Tatuś i wszyscy inni. I oczywiście też ja. Każdy zna drogę do swojego domu. Nawet po ciemku nie zabłądzi. Przypomina mi się tu pewien zimowy wieczór. W tym dniu byliśmy z grupą dzieci na lodowisku. Nie są ważne nasze przygody na lodzie, wystarczy wspomnieć, że było dużo radości i śmiechu. Najważniejsze było potem, gdy trzeba było wrócić do domu, bo było już ciemno. Godzina nie było wcale późna, ale w zimie koło godziny piętnastej robi się już ciemno, a to było troszkę później, nie świeciły żadne gwiazdy ani księżyc (nie wiem, gdzie się podział, chyba na ferie zimowe wyjechał). Najbardziej żal mi było Agatki z IV klasy, bo miała do domu najdalej. Mieszkała na dość wysokiej górze i w zimie nie dało się tam żadnym autem dojechać. Od głównej drogi musiała iść pieszo jeszcze daleko, ścieżkami, przez bezludne zarośla zasypane śniegiem. Bałem się o tę Agatkę, bo wystarczy się pośliznąć i noga złamana! I co potem? Więc postanowiłem ją odprowadzić, choć mówiła, że zna drogę i do domu sama trafi. Agatka rzeczywiście umiała drogę na pamięć, a że było całkowicie ciemno i nie było widać zupełnie nic, więc nie ja się nią opiekowałem, ale ona mną. Mówiła: „tu będzie mała górka, niech ksiądz uważa” albo: „uwaga, bo tu ślisko”. I po jej głosie poznawałem, gdzie ona się znajduje w tej ciemności. Gorzej było, gdy przestawała mówić, ale wtedy pomagały mi jej buty. Co w nich było takiego cudownego? Nic. Zwyczajne dziecięce buty zimowe, chyba były czerwone. Ale każdy z nich miał po bokach przywiązane na wstążeczkach po dwie ozdoby plastikowe, coś jakby orzeszki albo dzwoneczki. Gdy szła, te orzeszki grzechotały i w ciemności było ją dobrze słychać. Więc starałem się iść obok głosu Agatki albo obok głosu jej butów. W pewnym momencie usłyszałem słowa Agatki: – Niech ksiądz uważa, bo tu jest dość głęboki dół zasypany śniegiem. – Dobrze, wcale się nie boję, dam sobie ra... – odpowiedziałem odważnie, ale nie dokończyłem, bo właśnie do niego wpadłem i gdyby nie Agatka, pewnie do dziś bym tam siedział. Podobnych przygód – mniejszych i większych – było po drodze jeszcze kilka. W końcu dotarliśmy szczęśliwie do domu Agatki. Do dziś pamiętam tę podróż, choć minęło od tego czasu ponad dwadzieścia lat. *** Dlaczego to dziś przypominam? Nie wiem. Samo mi się przypomniało, gdy chciałem napisać o tym, że naszym prawdziwym domem jest niebo, a całe życie jest wędrówką do tego domu, bardziej lub mniej udaną. To prawda, że niebo jest domem. Nasz ziemski dom, choćby był najpiękniejszy na świecie, jest naszym mieszkaniem tylko „na tymczasem”. Kiedyś, gdy nasze ciało całkiem się popsuje i nie będzie potrafiło dalej żyć, wtedy zostanie nam już tylko dusza. Ciało w grobie w proch się rozsypie, a dusza zamieszka w nowym domu. I cały „sęk” w tym, że takie domy dla duszy są trzy: niebo, czyściec i piekło. Wiemy o tym doskonale i każdy z nas chciałby zawędrować do nieba. Każdemu z nas Pan Jezus przygotował już tam mieszkanie. Sam o tym powiedział. Nauczył nas też, jak się tam idzie. Drogowskazami są przykazania. A najlepszym przykładem dobrego postępowania jest całe życie Pana Jezusa. Dlatego Pan Jezus sam siebie nazwał drogą. Jest tu na obrazku Pan Jezus. Ratuje owieczkę, która trochę pobłądziła: weszła się na skałę, z której teraz zejść nie potrafi. Na drugim rysunku Pan Jezus prowadzi owieczkę. Ładna ta owieczka, ale taka malutka! Pewnie sama by nie wiedziała, dokąd i jak iść. Na szczęście ma Dobrego Pasterza, Pana Jezusa. Kogo na obrazkach oznaczają te owieczki? Chyba jakiegoś człowieka, bo Pan Jezus ludzi nazywał owieczkami. Myślę, że każde dziecko chciałoby być tą owieczką. I na szczęście jest bardzo dużo takich dzieci, które idą chętnie za głosem Pana Jezusa. Ale Pana Jezusa nie widać, a Jego głosu nie słychać. Żeby tak było słychać choćby Jego buty! (jak buty Agatki). A tu nie słychać nic. Zresztą Pan Jezus takich butów nie miał i często chodził boso. Do niektórych Świętych Pan Jezus czasem coś mówił. Z innymi rozmawiała czasem Matka Boża. Ale my nie możemy o czymś takim nawet marzyć. To jest trochę podobnie jak z domem Agatki. Wiemy, że jest na górze, chcemy tam iść, ale w ciemności nie Listopad 2010 widzimy nic. Przydałaby się jakaś Agatka. Może mieć na imię Kasia albo Darek, albo jeszcze inaczej. Musimy poszukać dobrego człowieka, który nas poprowadzi. Takim przewodnikiem jest na pewno ksiądz. Ale nie tylko ksiądz. Mamy przecież dobrych Rodziców. Oni też chcą nas doprowadzić do nieba. Więc warto ich słuchać. Może to dziwne, ale czasem zdarzają się sytuacje „odwrotne”. Na przykład Agatka opiekowała się księdzem, a nie ksiądz Agatką. I całe szczęście, bo biedny by był bez niej. Kiedyś jedna mamusia powiedziała o swoim synku, małym chłopczyku, że jest dla niej i dla tatusia aniołem stróżem. Nie wiem, czy ten chłopczyk był aniołem, ale chyba nie, bo był człowiekiem, a nie aniołem. Ale stróżem to naprawdę był, bo często swoich rodziców przestrzegał przed 19 Zwiastun Maryi ono, to pewnie nie modlilibyśmy się na Różańcu. Przypomina nam o Spowiedzi świętej i o codziennej modlitwie. Dużo nas nauczyło swoim własnym przykładem. wszystkim, co było złe. W klasie drugiej dzieci uczą się dużo o przykazaniach Bożych. Wcześniej nie bardzo przykazań słuchały, a teraz zaczynają słuchać. Stają się coraz lepsze. A rodzice drugoklasistów mówią czasem: – Proszę księdza, to nasze dziecko namawia nas do dobra. Gdyby nie *** Pomyślmy teraz: Kogo ja mogę prowadzić do nieba? Może to być ktoś młodszy, a może być i starszy. Do nieba mamy iść wszyscy, więc wszystkich muszę prowadzić. I tak naprawdę, to nie mamy na świecie niczego ważniejszego do zrobienia, jak doprowadzić do nieba wszystkich, których kochamy. Inne rzeczy są nieważne. Spróbujmy, a okaże się, że nie znajdziemy też na świecie zajęcia szczęśliwszego! Wiedzą o tym wszyscy starsi rodzice, którzy dobrze wychowali swoje dzieci. ks. Krzysztof Pikul Zwiastunek Maryi „W chłodny, pochmurny dzień pierwszego listopada Przez smutne, puste miasto szliśmy z Żoną, Synem. Przed nami szła wielka, niewidzialna gromada Tych, którzy żyją w tym mieście duchem i czynem.” Tak pisał poeta, kompozytor, piosenkarz Marek Grechuta o Krakowie. Tak samo można powiedzieć o polskich miastach i wsiach, nastrój jest podobny, choć ruch na ulicach jest wtedy duży. W dniach 1 i 2 listopada pójdę na cmentarz, zaniosę kwiaty i lampki zmarłym – bliskim i znajomym, pomodlę się za ich dusze, poproszę Boga, by odpuścił im wszystkie grzechy, aby pozwolił im trafić do „domu Ojca”. Pomyślę też o świętych wszystkich czasów i pokoleń, tych znanych, wyniesionych na ołtarze, do których modlimy się, i o tych bezimiennych. Wiem, że i między nami, tu, na Ziemi, są zwyczajni ludzie żyjący w świętości, zasługujący na osiągnięcie Nieba. Będę się modlić, aby Bóg pomógł mi być dobrym i pobożnym człowiekiem, bo tylko to będzie się liczyło po zakończeniu ziemskiej wędrówki. „Czas na mnie czas nagli co ze sobą zabrać na tamten brzeg nic więc to już wszystko mamo tak synku to już wszystko a więc to tylko tyle tylko tyle więc to jest całe życie tak całe życie” (T. Różewicz) Pamiętajcie: Cmentarz to miejsce poświęcone, miejsce modlitwy, miejsce spoczynku zmarłych, „kontaktu” z nimi, Trzeba tam zawsze właściwie zachowywać się. W poprzednich numerach pisałam już o konieczności pamiętania o historii i przeszłości. W listopadzie znów pojawia się okazja do tego, gdyż przypada wtedy rocznica odzyskania niepodległości w 1918 r. Dzień 11 listopada jest świętem narodowym. Jak pisze ojciec Leon Knabit z Tyńca, „Naród, który zapomniał o przeszłości (...) jest narodem niepełnym, wykorzenionym. Człowiek, który nie pamięta o swej historii, jest człowiekiem, któremu czegoś brakuje.” Trzeba wobec tego z dobrych wzorów i doświadczeń czerpać wiedzę, budować lepszą przyszłość, a z porażek i klęsk wyciągać wnioski i postępować lepiej. Chociaż przez nasz kraj przeszło wiele nawałnic, 20 serce ojczyzny zawsze biło, nawet czasami w podziemiu, życie trwało, a1 Polaków podtrzymywały wiara i nadzieja. Ci, którzy wtedy zginęli, mają prawo, by łopotał im sztandar biało-czerwony, by im szumiały polskie brzozy, (...) mają prawo do naszej czci. Musimy święcić corocznie rocznicę, abyśmy i my zasłużyli na łopot sztandaru, szum brzóz i prawo do spoczywania w polskiej ziemi.” (ks. M. Maliński) Zwiastun Maryi Nr 11 (170) Na pewnego śpiewaka „Że głos miał niczym słowik, Wżdy o tym wiedziano. Czasem mu zazdroszczono, Czasem podziwiano. Wszak, gdy lektorem został, „Też pomysły – rzekł cudzysłów,” śmiać się można z tych pomysłów, bo kto czytał różne wiersze, wie, że mam w nich miejsce pierwsze. O, przepraszam – rzekł przecinek, Mógłbym wziąć to za przycinek, Bez przecinka nie ma zdania. A bez znaku zapytania? Niezły komik, niezły zbytnik – Zirytował się wykrzyknik, Nie chcę chwalić się przed nikim, Ale jestem wykrzyknikiem! – Myślnik, leżąc, milczał smutnie, a tu średnik wdał się w kłótnie; jak ze wszystkich zdań wynika, nie ma wiersza bez średnika; bez średnika nie ma zdania. A bez znaku zapytania? Kropka słysząc te hałasy, Sprowadziła dwa nawiasy (Cni panowie, zacne panie, zamykamy całe zdanie!) Koniec, kropka. Odpoczynek! Znów przycinek, rzekł przecinek!” *** Czasami specjalne ułożenie słów, „wyrwanie” zdań z całego tekstu (czyli z kontekstu) sprawia, że powstaje dowcip. Poniższe „pobożne żarty” są autorstwa ojca Leona Knabita, znanego benedyktyna z Tyńca, autora licznych książek, często występującego w TV i odznaczającego się wielkim poczuciem humoru. W jednym z krakowskich kościołów pewien ksiądz zapowiedział: „Źródło” jest pod chórem, „Rycerz” leży na bocznym ołtarzu, „Gość” wyszedł, a „Niedziela” będzie w poniedziałek. *** Syn wrócił z oazy późnym wieczorem i rano matka nie może go obudzić. Myśli sobie: „Jeśli wrócił z oazy, musi być obznajomiony z Pismem Świętym.” Szarpie go więc za ramię i mówi: „Młodzieńcze, tobie mówię: wstań!” A on otworzył jedno oko i odpowiada: „Niewiasto, jeszcze nie nadeszła godzina moja.” *** Rzecze ktoś złośliwie: Nie zawsze pięknie czyta, Kto jest pierwszy w śpiewie.” Zdarza się, że humorystyczna treść wynika z niewłaściwego zastosowania znaków interpunkcyjnych, z którymi chyba nie żyjecie w wielkiej przyjaźni. A oto „wierszowana dyskusja” między nimi. Znaki przestankowe „Prowadziły raz rozmowę różne znaki przestankowe. Rzekł dwukropek: mógłbym przysiąc, Że tu jest dwukropków tysiąc, Bo beze mnie nie ma zdania! A bez znaku zapytania? Próba – Asiu, dzwoniła do mnie mama Konrada. On ma problemy z matematyką. Czy zgodzisz się mu pomóc? Nowa szkoła, nowi koledzy, jakoś nie może nadążyć. Asia usiadła przy kuchennym stole. Była nieco zmęczona po ośmiu lekcjach. Mimo to odpowiedziała: – Dobrze, mamo. Wiesz, pani od matematyki twierdzi, że w zasadzie ma on szansę na dobrą ocenę pod warunkiem, że solidnie się przyłoży i dobrze napisze następny sprawdzian. Jaki wniosek wypływa z faktu? – wszystkie znaki odgrywają w zdaniu ważną rolę, trzeba nauczyć się je stosować. Na koniec zdanie, które jest zapowiedzią okresu, który zacznie się z końcem listopada – co to za okres? „Życie ludzkie składa się z czekań. Spośród różnych czekań jest jedno Czekanie, najważniejsze, wspólne Wszystkim. Kto ma przyjść?” O Nim będziemy pisać w kolejnym numerze. Anna Fischer Sporo mamy materiału, ale jeśli posiedzimy dziś dłużej, to nadrobimy zaległości Konrada, a ja będę mieć okazję do szczegółowej powtórki. – To świetnie, tak myślałam, że się zgodzisz. Można na ciebie liczyć. Zadzwonię do mamy Konrada, przywiezie go do nas za jakąś godzinkę. Odpocznij w tym czasie. Mama Asi była wyraźnie dumna z córki, która świetnie sprawdziła się w roli korepetytorki. Uczyli się do Listopad 2010 późnego wieczora. Przerobili i utrwalili materiał. Asia doceniła wysiłki Konrada i zapewniła go, że da sobie radę na jutrzejszym sprawdzianie. Matematyka była na pierwszej lekcji. Cała klasa przebierała się w szatni. Była godzina 7.45. Nagle Romek wpadł na szalony pomysł: – Słuchajcie! Idziemy na wagary. Tylko szybko. Pani, która ma dyżur, poszła akurat na drugi koniec korytarza. Zmywamy się, ale wszyscy, i to już! Rozkazujący ton Romka sprawił, że uczniowie z powrotem zmienili obuwie na wyjściowe. Konrad próbował oponować: – Proszę was, tylko nie z matmy! – Rozpaczliwie chciał zmienić decyzję klasy. – Nie łam się, chłopie, jedna pała więcej, jedna mniej, co za różnica! Idziemy – dorzucił Robert. Klasa opuściła szatnię lotem błyskawicy. Konrad po kilkunastu krokach zatrzymał się. Patrzył, jak wszyscy znikają za zakrętem. Stał chwilę ze spuszczoną głową, w uszach brzmiały mu słowa nauczycielki: „Wierzę, że potrafisz nadrobić zaległości, no i żadnej wpadki więcej. Liczę na ciebie”. Powoli zawrócił w stronę szkoły. Wszedł do pustej klasy. „Dzień dobry” wypowiedziane przez nauczycielkę, która była jednocześnie ich wychowawczynią, zabrzmiało dla Konrada jak dzwon na pogrzebie. – A gdzie reszta klasy? – zapytała. Stał ze spuszczoną głową. – Miał być sprawdzian – ciągnęła dalej pani. – No, mów, gdzie są wszyscy! Konrad speszony i przestraszony wyjąkał: – Poszli na badania do przychodni. 21 Zwiastun Maryi – Na badania? – zdziwiła się pani. – Nic nie wiem o żadnych badaniach. A ty nie poszedłeś? – Ja już miałem je wcześniej – kłamstwo nie było mocną stroną Konrada. Sam by nie uwierzył w coś takiego. Ze wstydu nie patrzył wychowawczyni w oczy. – Zaraz to sprawdzimy – wyjęła telefon. Konrad zbladł. Miał świadomość, że za chwilę wszystko się wyda. Przypomniał sobie słowa mamy: „Kłamstwo ma krótkie nogi.” Musiał się o tym przekonać na własnej skórze, aby uwierzyć. Po rozmowie pani z pielęgniarką sprawa była już oczywista. – Teraz dołącz do klasy Ib. Resztę rozwiążemy jutro na godzinie wychowawczej – nauczycielka usiłowała zachować spokój. Nazajutrz w klasie było tak cicho, że można by usłyszeć spadający z głowy włos. – Wyjaśnij nam, Konrad, jakie to badania miała klasa wczoraj – wychowawczyni patrzyła na nich zaniepo- kojonym wzrokiem. Chłopak wstał i nie odzywał się wcale. Wszyscy siedzieli ze spuszczonymi głowami. Po paru minutach pani powiedziała: – Więc nie jesteś taki odważny, by zabrać głos. Dostajesz negatywną uwagę za kłamstwo, a reszta klasy za wagary, i jutro przyjdziecie z rodzicami. Wtedy wstała Asia: – Proszę nie wpisywać Konradowi tej uwagi, on chciał nas chronić. Pani przecież wie, jakie on ma oceny, nie poszedł z nami, bo nie chciał pogorszyć swojej sytuacji. My zrobiliśmy źle, wiemy o tym. Poniesiemy wszelkie konsekwencje, tylko niech pani nie karze Konrada. – Bardzo panią prosimy – dołączył się przewodniczący klasy Robert. – Konrad próbował nas powstrzymać, ale go nie słuchaliśmy. Teraz wstała cała klasa i błagalnym wzrokiem wpatrywała się w wychowawczynię. – Siadajcie – powiedziała pani. – Podoba mi się wasza solidarność. Co ja mam z wami zrobić? Nie wpiszę koledze uwagi. Jutro jednak przychodzicie z rodzicami. Rozczarowaliście mnie. Jesteście w nowej szkole i już wagary! Ale jedno muszę wam przyznać, w chwili próby, chociaż jeszcze dobrze wszyscy się nie znacie, potraficie działać dla wspólnego dobra. Rodzice również nie byli zachwyceni wybrykiem swoich pociech. Klasa poniosła konsekwencje. Obniżone zachowanie dla wszystkich, żadnych dyskotek i wycieczek. Mimo to jakoś dziwnie dobrze im razem. A wychowawczynię traktują jak drugą mamę. Barbara Siedlarz ZWIASTUN MARYI – MIESIĘCZNIK BAZYLIKI MNIEJSZEJ ŚW. MIKOŁAJA W BOCHNI I SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ RÓŻAŃCOWEJ W BOCHNI Wydaje: Parafia Rzym.-Kat. pw. Św. Mikołaja, Pl. Św. Kingi 9, 32-700 Bochnia, tel. 14-612-34-17. http://www.mikolaj.bochnia.pl Redakcja: Anna Fischer, Agnieszka Kastory, Barbara Krakowska, Mateusz Matrejek, Maria Elżbieta Mroczek, Maciej Mrózek, Michalina Pięchowa, ks. Krzysztof Pikul, Małgorzata Rojewska-Warchał, Czesław Sieczka, ks. Maciej Śmigacz, Jan Zięba. Przepisywanie tekstów: Agnieszka Krakowska, Paulina Krakowska, Barbara Krakowska, s. M. Wirginia Limanówka. Krzyżówka dla dzieci: Małgorzata Rojewska-Warchał. Grafika: Donisława Golonka. Zdjęcia: Maciej Mrózek. Nakład: 1200 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania dostarczonych materiałów, a także do ich publikowania w dogodnym dla redakcji czasie oraz niepublikowania bez podania przyczyny. 22 Zwiastun Maryi Krzyżówka dla dzieci Nr 11 (170) 135 1. Miesiąc szczególnej pamięci o zmarłych. 2. Jezus głosił je na górze. 3. Szatan. 4. Miłość ... jest, łaskawa jest. 5. ... wieża Babel. 6. Druga cnota Boska. 7. Wolna ... – człowiek jest wolny w podejmowaniu decyzji. 8. Pachnąca żywica używana przy uroczyście sprawowanej liturgii. 9. Jest nieśmiertelna. 10. Organizacja dobroczynna działająca przy Kościele katolickim. 11. Czwarty grzech główny. 12. „Skrzydlaty” duch. 13. Uroczysta pieśń na cześć Boga lub pieśń państwowa. Rozwiązania przyjmuje Kancelaria Parafialna do dnia 15.11.2010 r. Prosimy, aby krzyżówki nie wycinać, lecz wypisać z niej wszystkie wyrazy i dopisać odczytane hasło. Tylko takie rozwiązania będą brane pod uwagę. Dzieci od klasy II niech piszą samodzielnie. Prosimy też dopisać swój wiek. Hasło krzyżówki nr 134: KOCHAM RÓŻANIEC. Nagroda główna: PATRYCJA DRUŻKOWSKA. Telefon zaufania Pozostałe nagrody: Agnieszka Blum, Kinga Goryczka, Maciej Kołodziej. pon. – sob. godz. 19.00 – 21.00 Nagrody są do odebrania w Kancelarii Parafialnej. Kancelaria Parafialna Bochnia, pl. św. Kingi 9 tel. 14-612-34-17, fax: 14-611-92-70 http://www.mikolaj.bochnia.pl Godziny przyjęć: 9.00 - 11.00 i 17.00 - 18.00 w soboty: 9.00 - 11.00 Sprawy małżeńskie: piątek w godz. 16.00 - 18.00, oprócz pierwszych piątków. Konto Parafii św. Mikołaja w Bochni: Pekao SA o/Bochnia 24 1240 5208 1111 0000 5482 6494 Poradnia Specjalistyczna ARKA Bochnia, ul. Bernardyńska 14, tel. 14-611-95-95 14-611-95-95 Dom Pielgrzyma „Bursa” zaprasza na noclegi w pokojach 2- i 3-osobowych z łazienką lub większych, obiady domowe w cenie 8,00-12,00 zł Bochnia, ul. Stasiaka 10, więcej informacji pod telefonem 014-612-21-95 lub na stronach internetowych parafii
Podobne dokumenty
Document 464800
wstępuje do klasztoru. Na tę decyzję złożyło się szereg przyczyn, ale przede wszystkim długotrwały proces duchowy, polegający na szukaniu coraz głębszych treści w życiu i sztuce. Pobyt w zakonie je...
Bardziej szczegółowoZwiastun Maryi
fajansowych kubeczków. Na środku, Ze śpiewem, ze wspólnym ofiarowana zwitku siana, leży biały opłatek. niem. Wspominamy tych, którzy już Przybyli dokładają następne. Babka nigdy nie zasiądą z nami ...
Bardziej szczegółowo