Słowo od Redakcji - Wyższe Seminarium Duchowne w Łowiczu

Transkrypt

Słowo od Redakcji - Wyższe Seminarium Duchowne w Łowiczu
Słowo od Redakcji:
P
rawda… czym ona jest? Czy w ogóle istnieje? Czy poszukiwanie jej ma jakikolwiek sens w dzisiejszych czasach? Czy post-postmodernistyczne społeczeństwo
pragnie jeszcze odnaleźć PRAWDĘ?
Oddajemy w Wasze ręce kolejny numer Vitis. Poświęcony jest on tematowi bardzo
ważnemu dla współczesnego świata - tematowi „Prawdy”.
Na początek mamy dla Was coś dotyczącego zdania, które może być głoszone przez
każdego osobiście. Czy jednak każdy może mieć swoją własną prawdę? Czy jest ich wiele? Na
te pytania odpowie nam tekst „Moja własna prawda”.
Media uważane są dzisiaj bez wątpienia za czwartą władzę. Czy jednak zawsze można im ufać? Czy wszystkie informacje w nich zawarte są prawdziwe? „Środki manipulacji
prawdą w mass-mediach” jest tekstem, który przybliży Wam oblicze działania mediów.
Dużo mówi się o prawdzie… na czym jednak polega jej fenomen? Na czym polega jej
piękno? Odpowiedź na te pytania również można odnaleźć w najnowszym numerze.
Czy religia wychodzi z mody? Czy zastępuje ją coś zupełnie nowego? Czytając tekst
poświęcony tematowi irreligii można dowiedzieć się więcej na ten temat!
Lepiej być szczerym i ranić, czy trzymać język za zębami? Tekst „Najgorsza prawda
czy najlepsze kłamstwo” pomoże odpowiedzieć na to pytanie!
Czy dzisiaj jeszcze ludzie potrafią działać bezinteresownie? Odpowiedź na to pytanie
znajdziemy w relacji z koncertu charytatywnego.
Prawda nie zawsze znajduje się poza człowiekiem. Czasem ukryta jest w głębi podświadomości, a wówczas potrzeba drugiego człowieka. Więcej na ten temat dowiecie się czytając tekst: „Rozmowa czy terapia—poznaj prawdę o sobie”.
Czy „Ewangelia jest obiektywem na prawdę w przestrzeni publicznej” dowiecie się
czytając fotoreportaż z warsztatów gazetek seminaryjnych, które w tym roku odbyły się właśnie w Łowiczu.
Coraz więcej mówi się o wierze jako czymś irracjonalnym, podkreślając przy tym
ogromne znaczenie nauki. Tekst „Prawdy nauki i prawdy wiary” pokazuje jednak trochę inne
spojrzenie na tę kwestię.
W życiu potrzeba też chwili refleksji i wyciszenia. Tekst „Teatr cieni” jest napisany,
aby uzmysłowić człowiekowi czym jest życie w ciemności, a czym jest życie w światłości Boga.
Stanąć w prawdzie o sobie i odpowiedź na Boże wezwanie… to jest dopiero wyczyn!
Tekst „Oto ja—poślij mnie”przybliży Wam sylwetki neoprezbiterów.
Współczesna sztuka porusza człowieka. Czy jednak pokazuje ona prawdę? Czy
przedstawiany przez nią krzyż jest autentycznym świadectwem, czy może profanowaniem
sfery sacrum? Odpowiedź na te pytania również znajdziecie w najnowszym numerze!
Dotknęliśmy również tematu ludzi uznanych przez Kościół za godnych naśladowania i ukazaliśmy prawdę o bł. Bolesławie Lament.
Na koniec trochę z życia wspólnoty—czyli kronika.
Zapraszamy do lektury!
1
Informacyjnie
Słowo od Redakcji
1
Redakcja
Moja własna prawda
3
Mateusz Adamski
Środki manipulacji - prawdą
w mass-mediach
6
Paweł Pawlak
Rozmowa czy terapia - poznaj prawdę
o sobie
9
Szymon Smółka
Na czym polega piękno prawdy?
12
Sebastian Antosik
Irreligia -przeciwieństwo religii?
15
Dominik Napora
Najgorsza prawda czy najlepsze
kłamstwo
18
Mateusz Wojtczak
Serce jeszcze ma głos!
20
Tomasz Stępniak
Fotoreportaż z warsztatów
22
Rafał Nawrocki
Prawdy nauki i prawdy wiary
27
Łukasz Gawrzydek
Teatr cieni
30
Patryk Czarnecki
Oto ja - poślij mnie!
33
Łukasz Majer
Czy współczesna sztuka jest zafałszowaniem prawdy o krzyżu?
36
Jakub Świerczyński
Prawda o bł. Bolesławie Lament
38
Piotr Jarota i Michał Szkupiński
Kronika Seminaryjna
41
Mieszko Meronk i Rafał Woronowski
Redakcja:
Redaktorzy:
ul. Seminaryjna 6
99-400 Łowicz
tel: 46 837-60-16
e-mail: [email protected]
WYDANIA:
Tomasz Stępniak, Patryk Czarnecki
OKŁADKA:
Tomasz Stępniak
SKŁAD
Patryk Czarnecki
OPIEKUN/RYSUNKI:
ks. dr Piotr Kaczmarek
Druk:
Zakład Wielobranżowy „POLIGRAFIA”
Kacprzak Adwentowski Sp.j.
ul. Zachodnia 18
99-400 Łowicz
tel. +48 46 837 18 92
fax. +48 46 837 18 93
www.poligrafia.lowicz.pl
2
Zdjęcia publikowane w najnowszym numerze są autorstwem kleryków lub pochodzą ze zbiorów Internetowych.
SPIS TREŚCI
Obiektyw(nie)
a
j
o
M
A
N
S
WŁA
Mamy XXI wiek, okres coraz nowszych technologii, postępu i kompletnego zatracenia pojęcia „prawdy”. Powstał dziwny trend,
w którym każdy ma prawo do własnego zdania i głoszenia go,
bez względu na to, czy jest prawdziwe, czy pełne kłamstw.
W
imię tolerancji i szanowania poglądów innych osób, przyjęło
się, że osobie opowiadającej „brednie”
nie wolno zwrócić uwagi! Natomiast ci, którzy
pragną głosić obiektywną „prawdę”
muszą zmierzyć się z krytyką, wyśmianiem i niezrozumieniem. Doszliśmy do
paradoksu w historii, nie wspominając
już nawet o miejscu Chrystusa na arenie
walki o „prawdę”, gdyż taki krok uznany
zostałby za „nietolerancję religijną”.
Czy zatem w obecnych czasach można
jeszcze użyć słowa „prawda” w sensie
obiektywnym, bądź też mówić o Chrystusie,
który jest „Drogą i Prawdą i Życiem”
(J 14,6 )?
Problem, który na co dzień bywa
niezauważalny, po dokładniejszym zbadaniu,
okazuje się być bardzo poważny. W artykule tym
używam zwrotu „obiektywna prawda”.Czy
dzisiaj można w ogóle taką wskazać? Jest
to problem, o którym należałoby napisać
w oddzielnym artykule. My przyjmijmy
odważnie, że taka „obiektywna prawda”
istnieje. Byłyby nią niepodważalne fakty, takie jak np. 2+2=4. Fakt, „prawda”,
z którą nie kłóci się nawet kilkuletnie
dziecko. Przyjmując to nawet „na zdrowy
rozsądek” każdy powinien zgodzić się
z tą regułą matematyczną. Niestety
dzisiaj nawet tak oczywiste „prawdy”
są krytykowane i poddawane w wątpliwość. Pojawiają się bowiem ludzie,
którzy na siłę próbują przekonać innych,
że nie istnieje coś takiego jak „obiektywna
prawda”. Jeżeli znany naukowiec,
z tytułem, ogłosiłby że 2+2=3,99,
mało która osoba zwróciłaby uwagę profesorowi. Po pierwsze dlatego, że ma
tytuł profesora, a zatem musi być
mądrzejszy od innych. Po drugie,
przedstawia
„jakieś”
dowody(których
ja
nie
rozumiem,
ale pewnie dlatego, że nie mam
określonego
tytułu
naukowego);
po trzecie, ponieważ jego wypowiedź oglądam w telewizji, a tam nie
pokazują rzeczy niesprawdzonych. I tak
zwykły człowiek może dać się oszukać i przyjąć „własną prawdę” pana profesora.
Przykład może banalny, ale w znaczeniu
szerszym nabiera ważności.
Warto podać przykład z tegorocznej
manify przebiegającej pod nazwą
„Przecinamy pępowinę”. Panie feministki trzymały w rękach tablice z
kwotą dotyczącą wynagrodzeń kapelanów. Według Tych Pań państwo
wydaje na wynagrodzenia kwotę 21 mld złotych rocznie, gdy tak naprawdę kwota
3
Obiektyw(nie)
ta wynosi 30 mln złotych. Co z tego, do własnego zdania, ale nikt nie ma prawa
że Panie pomyliły się o kilkanaście do krytykowania” funkcjonuje nasze
miliardów złotych. Informacja została społeczeństwo, które jest podzielone na
głoszona z wielkim przekonaniem, plakaty tych „głoszących” i „słuchających”, czyli
pokazane w telewizji i niejedna osoba została „kłamiących” i „okłamywanych”.
wciągnięta we „własną prawdę” Pań Na szczęście nie można powiefeministek. Dzisiaj w Internecie jest już dzieć, że trend i moda „własnej prawdy”
pełno artykułów poprawiających błęd- opanowała wszystkich i wszystko.
ne dane. Ale co z tego, jeżeli niektóre, a Nadal istnieją ludzie walczący o „obiekmoże nawet większość oszukanych osób tywną prawdę”. I chwała im za to!
nie mają dostępu do InDobrze, że nadal są odważni, którzy
ternetu? Nie pojawiło się
nie boją się powieżadne sprostowanie ze
dzieć: „Nie zgadzam
Dzisiaj nawet „popraw- się ponieważ to nie
stron Uczestniczek manify.
A jeśli już gdzieś prze- ność polityczna” nie stawia jest prawda.” Niestety
czytamy
sprostowanie, na pierwszym miejscu
takich osób coraz
to na pewno nie tak
trudniej jest się do„prawdy”.
głośne jak sama maszukać. Nie są przednifa.
Dlaczego
nikt
stawiane jako wzorce
nie zorganizował marszu z prze- do naśladowania, zwykle zepchnięci
prosinami?
Przykładów
można na bok, niezauważalni. To wielkie wyby podawać wiele.
zwanie stoi przed nami u progu XXI
Dzisiaj nawet „poprawność wieku – walka o „obiektywną prawdę”.
polityczna” nie stawia na pierwszym Jeżeli zgubimy sens takiej „prawdy”
miejscu „prawdy”, a raczej „dobre sto- i pozwolimy wmówić sobie wszystko,
sunki, układy” itp. Jest niekulturalnym co podadzą nam inni, przestaniemy
zwrócenie uwagi, że pan/pani profesor, nazywać się „homo sapiens”- człowiek
pan/pani polityk, gwiazda show biznesu, myślący. Staniemy się sterowanymi
pan/pani prezes nie mają racji! „Kulturalny” robotami, które same nic nie rozumieją,
człowiek ma obowiązek uśmiechnąć a wykonują tylko polecenia dane przez
się i albo pochwalić i zacząć opowiadać „kogoś”. Powstaje zatem pytanie jak
to samo, albo nie odzywać się wcale. ustrzec się od tej strasznej, aczkolwiek
Ale jest i plus całej tej sprawy. coraz bardziej prawdopodobnej wizji
„Kulturalny” człowiek ma równe pra- człowieka XXI wieku? Przede wszystkim
wo, zagwarantowane przez państwo, należy sięgnąć do własnego rozumu.
do ogłoszenia „swojej prawdy”. Na Spojrzeć na świat i rzeczywistość zimnym
wypowiedź: „dowiodłem, że 2+2=3,99” okiem, a jednocześnie bardzo wnikliwym
należy odpowiedzieć „Cóż za wspa- i
rozsądnym.
Zacznijmy
mówić
niałe osiągnięcie, a ja mogę się po- „Na zdrowy rozsądek…”. Nie bójmy
chwalić, że 3,99-2=2! Co potwierdzałoby się spojrzeć krytycznym okiem na to,
Pańską teorię!”. Natomiast wulgarnym co mówią inni. (Absolutnie nie chodzi
i grubiańskim, wręcz nie okrzesanym o krytykanctwo, czyli negowanie
zachowaniem byłoby zwrócenie uwagi w wszystkiego i wszystkich). Chodzi
słowach „Nie zgadzam się, ponieważ…”. o wydobycie zakopanej umyślnie
(Myślę, że nie dane byłoby dokończyć). przez innych „obiektywnej prawdy”.
I tak dzięki prawu - „każdy ma prawo Wzorów na znalezienie ta-
„
„
4
Obiektyw(nie)
kiej „prawdy” nie znajdziemy na
chodniku. Trzeba ich poszukiwać.
Ale jest jedno miejsce gdzie zapisane
są one na stałe, a ich „Obiektywna Prawda” przetrwała nienaruszenie okres wielu tysięcy lat. Gdzie jest to miejsce? Możliwe
że w naszych domach! O ile posiadamy
w domu „Vademecum Obiektywnej Prawdy” - Pismo Święte. Tylko
w księdze Pisma Świętego można
znaleźć Prawdę, gdyż pochodzi ona z ust
samego Boga, który jest Prawdą.
I nie można dać sobie wmówić, że kwestia „prawdy” w Piśmie Świętym jest
tylko i wyłącznie kwestią wiary. Dzisiaj
wiele osób próbuje wmówić społeczeństwu, że uznanie „prawdy” Pisma Świętego byłoby niepostępowe, nienaukowe,
a opierałoby się wyłącznie na zaściankowej wierze. Trzeba jasno podkreślić,
że „prawda” płynąca z Pisma Świętego jest rzeczywista i obiektywna! Do
uznania „obiektywnej prawdy” Pisma
Świętego nie potrzebna jest nawet wiara! Wystarczy tylko zdrowy rozsądek.
Gdyż prawdy zawarte w słowach Pisma
Świętego, przede wszystkim w słowach
Jezusa, są tak oczywiste, jak 2+2=4.
Nawet dzieci, a może przede wszystkim one,
rozumieją o wiele lepiej to, co mówi Pan Jezus. Dlatego Chrystus podkreśla: „Jeżeli
nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie
do królestwa niebieskiego”(Mt 18,3).
Co świadczy o tym, że te
prawdy są tak bardzo obiektywne?
Przede wszystkim fakt, że Chrystus nie dopomina się o rzeczy niezwykłe, ale walczy
o podstawowe prawa każdego człowieka! O prawa
naturalne!
Prawo
do życia („Nie zabijaj), do
godności
każdego
człowie- k a
(postulat miłości bliźniego), do wolności
(„Ku
wolności wyswobodził nas Chrystus.” [Ga 5,1]) i do wielu innych.
Co świadczy jeszcze o ich obiektywności?
Fakt, że nawet dzieci wiedzą, że nie wolno
się gniewać na kolegę, nie wolno się bić,
nie wolno zabijać. Warto przytoczyć
cytat z wypowiedzi małej dziewczynki
zapytanej „Co to jest dobre wychowanie?”
Dziewczynka na pytanie „Jak wygląda
taka osoba, która jest bardzo dobrze
wychowana?” odpowiada „taka osoba
jest pienkna, bo dobzy som pienkni,
a niedobzi bzitcy (…) są bzytci bo mają
złye mine, na złość komu lobią i źle
się wychowują.” Dziewczynka ta używając skromnego zasobu słów, wypowiada
prawdę, która innym nie przechodzi przez gardło, mianowicie, że zły
człowiek to taki, który nie miłuje swojego
bliźniego. Dlatego warto czasem się
zawstydzić! Dziecko kilkuletnie lepiej zrozumiało słowa Chrystusa niż
niejeden dorosły. Dlaczego tak się dzieje?
Myślę, że jest to efekt prostoduszności
i
nieziemskiej
szczerości
każdego
dziecka. Dzieci nie wchodzą w nurt
„mojej własnej prawdy”. Nie spierają się
z rodzicami odnośnie do podstawowych
praw. Nie słyszałem wypowiedzi dziecka,
które twierdziłoby wbrew rodzicom,
że będzie bić kolegę, bo tak mu się
podoba i koniec. Dzieci potrafią zawstydzić się i wiedzą dokładnie kiedy
zrobiły źle. Jest też tak pewnie dlatego,
że ich sumienia nie zostały zniekształcone.
Są wyczulone na najmniejszą krzywdę.
Są po prostu Boże. A jak jest z nami? Czy
potrafimy jeszcze stać się takimi dziećmi
wobec Pana? Czy potrafimy powiedzieć „Nie zgadzam się!” Czy potrafimy
uznać, że to Chrystus jest dla nas „Drogą
i Prawdą, i Życiem”?
Autor tekstu:
kl. Mateusz Adamski, rok I
5
Chłodnym okiem
Środki manipulacji
PRAWDĄ
w mass-mediach
do działania sprzecznego z ich dobrem,
interesem. Zazwyczaj osoba lub grupa ludzi
poddana manipulacji nie jest świadoma
środków, przy użyciu których wywierany jest
na nią wpływ. Autor manipulacji dąży
zwykle do osiągnięcia korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych
kosztem poddawanych niej osób. Ogólnie
mówiąc, manipulacja jest formą zamierzonego i intencjonalnego wywierania
wpływu na osobę lub grupę w taki sposób,
by nieświadomie i z własnej woli realizowała działania zaspokajające potrzeby/
realizowała cele manipulatora.
Przykłady manipulacji w prasie
i na stronach internetowych:
Istnieje bardzo dużo technik
manipulacji, którymi bardzo łatwo wpłynąć
pozytywnie na odbiorców. Pierwszą z
nich jest selekcja faktów, czyli fragmentacja. Jest to wybieranie faktów odpowiadających nadawcy w związku z założoną
tezą zgodną z naszymi intencjami, nasza
własna wizja naszego wydarzenia, faktu
czy zespołu faktów.
Często oglądając telewizję, czytając
prasę albo przeglądając strony internetowe, wierzymy, że to co widzimy,
czy czytamy jest prawdą.
Przekazywanie prawdy jest powołaniem mediów, a odejście od niej,
czyli manipulacja, to ciężkie sprzeniewierzenie się racji ich istnienia.
Jednak, gdy mówimy o manipulacji,
to czy tak naprawdę zdajemy sobie
sprawę z tego że występuje ona
także w naszym życiu codziennym?
Czy wiemy co oznacza manipulacja?
P
oniżej pragnę przedstawić kilka
przykładów manipulacji, jakimi posługują się media w dzisiejszym świecie,
ale zanim przejdę do przykładów, zacznę
od wyjaśnienia samego pojęcia „manipulacja”.
Manipulacja (łac. manipulatio manewr, fortel, podstęp) – w psychologii
oraz socjologii to celowo inspirowana
interakcja społeczna mająca na celu oszukanie
osoby lub grupy ludzi, aby skłonić je
6
Chłodnym okiem
odpowiedzi udowadniają złożoną przez
nadawcę tezę. Wieloznaczność pytań
wprowadza odbiorcę w błąd i pozwala na
dowolną interpretację odpowiedzi.
Przykłady manipulacji w TV:
Wydaje się, że oddziaływanie na
emocje jest tu kluczową sprawą. Przybiera
ono różne formy: budzenie antypatii (w
okresie wzmożonych wyjazdów Polaków
do pracy na „czarno” do Niemiec czy
Austrii nasi rodacy przedstawiani byli
przez tamtejsze media jako złodzieje,
alkoholicy czy wręcz degeneraci). Inny
przykład. Łzy i cierpienie jednego człowieka podważyć mogą wszelką racjonalną
dyskusję i argumentację. Na przykład
wzrost wydatków na cele socjalne, po
obejrzeniu drastycznego obrazu nędzy,
zaaprobować są w stanie prawie wszyscy
mimo, że odbędzie się to ich kosztem.
Inscenizacja. Spotykamy
ją zazwyczaj w cieszących się wielomilionową widownią programach dyskusyjnych, które toczą się przy udziale
zaproszonej publiczności. Porusza się
tam kontrowersyjne i drażliwe tematy
społeczne. W pewnym programie X ujawniono, że goście i dyskutanci są podstawieni. Dwie siostry, nader interesująco
wypowiadające się o konfliktach między
rodzeństwem, wcale siostrami nie były i
nigdy wcześniej nie widziały się. Innym
razem maltretowana przez męża żona
okazała się być początkującą i niezamężną aktorką.
Powtarzalność. Wielokrotne po-
Kolejną techniką może być
pozorny obiektywizm. Zakłada on,
że czytelnik nie jest dociekliwy,
raczej przegląda nagłówki, pierwsze rozwinięcia, tekst jest pozornie właściwy
- tylko jego część dotrze do odbiorcy.
Odmianą tej manipulacji jest celowy dobór
miejsca i sposobu reprezentacji materiału
na kolumnach i serwisach.
Następną techniką jest naddatek
informacyjny, czyli wtrącenie nie mające
bezpośredniego związku z opisywaną
sytuacją, ale na tyle sugestywne, że może
poprzez wywołanie skojarzenia, odpowiednio nastawić odbiorcę. Jeżeli pisze
się o kimś, kto awansował, to wtrąca się
na przykład: „były wieloletni funkcjonariusz PZPR” lub „internowany w czasie
stanu wojennego”. Wywołanie szumu
informacyjnego
działa
pozytywnie
na emocje. W jednym tekście celowo
chaotycznie zderzamy fakty o różnym
charakterze, hierarchii wartości, przeważnie
wybieramy te, które są oczekiwane. Nie
rozumiejąc znaczenia komunikatu, odbiorca
może go źle zinterpretować.
Gate-keeping jest to sposób i
miejsce prezentacji materiału. Tekst w
gazecie, wiadomość w serwisie może
znaleźć się w czołówce albo wewnątrz
numeru w formie wzmianki. Redaktor
decyduje więc, która informacja jest ważna
i trafi na okładkę, a która mniej istotna i
pojawi się pod koniec numeru. Manipulacja sondażami natomiast najczęściej polega
na przygotowaniu takich pytań, na które
7
Chłodnym okiem
wtarzanie tych samych przekazów wdrukowuje w umysł odbiorcy wypowiadane
treści, tak że stają się bezmyślnie powtarzanymi sloganami. Idealnym przykładem tego zjawiska są reklamy. W jednym
bloku reklamowym następuje nawet
kilkukrotne powtórzenie tej samej reklamy.
W ciągu jednego filmu pojawiają trzy,
cztery bloki. W ciągu całego dnia słyszymy powtarzające się wezwania: „Pierz
w proszku „x”, najbezpieczniej z „ y” itd.
Jaki jest tego skutek? Stojąc przed regałem sklepowym z kilkunastoma proszkami do prania, najprawdopodobniej w
sposób podświadomy wybierzemy właśnie
produkt „X”.
Dezinformacja. „To wypuszczanie obok
informacji prawdziwej, ale niekorzystnej dla
Dysponentów mediów - kontrinformacji mającej
neutralizowaćwpływtejpierwszej.”Piszeotym
bp Adam Lepa w swojej książce
„Pedagogika mass mediów”. Pojawiają
się informacje zmyślone, choć prawo prasowe przewiduje obowiązek sprostowania, jednak nie dotrze ono do wszystkich,
do których powinno. Po kilku dniach
słuchacze czy telewidzowie raczej zapamiętają treść samego artykułu, niż jego
sprostowanie.
Opóźnianie przekazu informacji. Polega na celowym podaniu
informacji w końcówce wiadomości TV
oraz przesunięciu jej w czasie. Takie działania
pomniejszają znaczenie ulokowanych w
ten sposób informacji. Ta forma manipulacji
dotyczy także prasy.
Natychmiastowość przekazu informacji. Polega na podawaniu wiadomości
wyłącznie dlatego, że są najnowsze. Nie
podejmuje się ich selekcji merytorycznej.
Ich waga ujawni się dopiero z czasem.
Najważniejsze, że są atrakcyjne, bo nowe.
Ustawienie informacji w określonej
kolejności. Największą uwagę skupiają zawsze
informacje umieszczane jako pierwsze.
Istnieje wiele sposobów przywoływania
słabnącej uwagi, gdy widz jest już trochę
znużony: jednym z nich jest zastosowanie
odpowiedniego przerywnika, takiego jak
np. „latający znaczek” w Panoramie.
Wzbudzanie sensacji. Niektóre
wiadomości konstruowane są w taki sposób,
aby wzbudzić sensację - przerost formy
nad treścią. Nie jest w końcu interesujące,
że pies ugryzł przechodnia, ale to,
że przechodzień ugryzł psa.
Milczenie, czyli pomijanie danego
wydarzenia, to także potężny środek manipulacji. O wielu wydarzeniach dowiadujemy się dopiero po latach, a ile z nich
w ogóle nie wyjdzie na jaw?
Prezentowane powyżej przykłady
nie wyczerpują całego arsenału sposobów
perswazji i manipulacji, które docierają
do nas za pomocą środków masowego
przekazu. Przedstawione zostały one
w sposób skrótowy. Do innych środków
manipulacji zaliczyć można również: tendencyjny komentarz, tendencyjny montaż,
stereotypy, mity, kamuflaż, prowokacje
czy ośmieszanie osób.
Jak mogliśmy zauważyć, manipulacja towarzyszy nam każdego dnia.
Jedne oszustwo widzimy „gołym okiem”,
a innych nie dostrzegamy bezpośrednio,
lecz dopiero po jakimś czasie. Przypatrzmy
się uważnie najbliższym informacjom
telewizyjnym, czy artykułom podczas
czytania porannej prasy, a dostrzeżemy
środki, które zostały wymienione i uświadomimy sobie jak mass – media kierują
naszymi poglądami i naszym życiem.
Autor tekstu:
kl. Paweł Pawlak, rok III
8
Psychologicznie
Rozmowa
Czy Terapia?
Odkryj Prawdę o sobie
W
ydaje mi się, że najtrudniejszym prawda pozwala nam odmienić swoje życie.
zadaniem w życiu każdego czło- W związku z tym nasuwa mi się
wieka jest nieustanne wydobywanie na myśl pewna historia dotycząca początków
prawdy o samym sobie. Bardzo często grupy Anonimowych Alkoholików. Było
potrafimy minimalizować swoje winy i to 10 czerwca 1935 roku w Akron (USA)
unikać odpowiedzialności za nie. Przecież kiedy Wiliam Griffith Wilson „Bill” ponikt z nas nie lubi słuchać negatywnych stanowił odszukać i spotkać się osobiście
opinii dotyczących własnej osoby. W takim z wcześniej nie znanym sobie lekarzem
przypadku musimy odnaleźć w swoim – chirurgiem Robertem Smith’em, znażyciu obiektywne źródło
nym potem jako Doktor Bob, przeżywaprawdy, którym mogą
jącym podobny problem,
być nasze więzy przyRozmowa jest możliwością czyli alkoholizm. Jak się
jacielskie, bazujące na
potem okazało zwykła,
dowiadywania się prawdy
podstawowym sposobie
prosta rozmowa dwóch nieo samym sobie
komunikowania się, czyli
znanych sobie osób, mająca
rozmowie. Rozmowa jest
trwać zaledwie piętnaście
przede wszystkim kontaktem z drugim minut, przerodziła się w pięciogodzinczłowiekiem i możliwością dowiady- ną żywą pogawędkę, skupiającą się wywania się prawdy o samym sobie. Taka łącznie na problemach alkoholowych
prawda jest dla nas początkowo rażąca i obu mężczyzn. Nie była to statyczna konbolesna, lecz ukazująca przeszkody naszego wersacja, lecz prawdziwy, dynamiczny
życia konieczne do pokonania. Tylko taka dialog, dzięki któremu „Bill” i „Bob”, ku
„
„
9
Psychologicznie
własnemu zdziwieniu, mogli osiągnąć
stan abstynencji. Od tego momentu
mówimy o początku wspólnoty Anonimowych Alkoholików, która sukcesywnie
zaczęła się powiększać. Na pierwszy rzut
oka, tamto wydarzenia, to była tylko zwykła
rozmowa, jednak jeśli spojrzymy na nią
głębiej, ujrzymy jej możliwości lecznicze
posiadające charakter
terapeutyczny. Wynika z
tego, że rozmowa
może być także
skuteczną „terapią”
dającą siły do walki z
samym sobą. „Terapią”, która może
nawet
uratować
ludzkie życie i całkowicie je odmienić
na lepsze.
Na
podstawie
powyższego
przykładu możemy dojść do wniosku,
że droga do sukcesu w pokonywaniu
naszych słabości czy nałogów, polega
na głębokim samouświadomieniu sobie
własnej winy i przyznaniu się do niej
przed innym człowiekiem. Problem ten
często nie dotyczy tylko i wyłącznie natury fizycznej, lecz dotyka także tego co
jest niewidoczne i umiejscowione w psychice. Dla potwierdzenia tej tezy przychodzi mi na myśl pewna sytuacja usłyszana z ust pewnej kobiety, która opisywała
zachowanie jednego z panów wiecznie
przesiadującego pod sklepem i trzymającego butelkę taniego wina. Według jej
relacji mężczyzna ten rozmawiając z swoimi kompanami w pewnym momencie
szybko poderwał się z ławki i wykrzyczał
następujące słowa: „I co mam pójść tam
i powiedzieć: mam na imię Piotr, jestem
alkoholikiem. Nie mogę! To jest dla mnie
za ciężkie!” Były to słowa wewnętrznego
buntu wywołane poprzez alkoholizm
i własną słabość wynikającą z niemocy
podjęcia tego pierwszego, ale jakże ważnego kroku, dającego nadzieję wyjścia
na prostą. Każdy z nas w takiej sytuacji
oczekiwałby wsparcia. Dlatego najlepszą
i pierwszą pomocą wydaję się być tak powszechna, a wręcz codzienna czynność,
jak rozmowa. To dzięki niej możemy
uświadomić odbiorcy to, że nie jest sam
z własnymi
problemami.
Niebagatelną
rolę w takiej
„terapii”
odgrywa
przyjaciel.
Człowiek
jest
istotą
społeczną
p o t r z e b u j ącą
kontaktu z innymi
osobami. Jest to wpisane w jego naturę.
Sądzę, że w dzisiejszych czasach nie doceniamy osób, które nas otaczają, wskutek
czego zapominamy o relacjach łączących
nas z nimi. Takie okoliczności naszego
życia doprowadzają do tego, że sami
odrzucamy jedną z możliwości naszego
ratunku, nie przyjmując obiektywnego źródła prawdy, przedstawiającego
w prawdziwym świetle nasze uczynki i
zaniedbania. Jak się okazuje przyjaźń jest
bardzo cenną relacją. Czy możemy sobie
wyobrazić jej brak w naszych życiu? Czy
warto jest nam ją zaniedbywać?
Przyjaźń możemy także rozpatrywać w kontekście religijnym. Występuje ona wtedy pomiędzy dwoma
podmiotami - Bogiem i człowiekiem.
Relacja ta od strony Boga jest zawsze
doskonała i nastawi na ku dobru człowieka.
Według Karola Junga jednym z czynników
czyniącym człowieka szczęśliwym jest
„filozoficzny albo religijny światopogląd,
który może pomagać mu w dawaniu
sobie rady z trudnościami życiowymi.”
10
Psychologicznie
Sądzę, że wcześniej wspomniana relacja
przyjaźni człowieka z Panem Bogiem
wpisuje się w wyżej wspomniane stwierdzenie Junga. Taka rozmowa ze Stwórcą poprzez modlitwę, ma szczególne
znaczenie, ponieważ dzięki niej możemy
odnaleźć sens naszego życia i wydobyć
całkowitą prawdę o samych sobie. Bóg
nas nie okłamie, gdyż pragnie naszego
dobra i zbawienia. Ważne jest, abyśmy
prowadzili z Nim szczery dialog. „Kto
spełnia wymagania prawdy zbliża się do
światła” (J 3, 21), mówi nam Chrystus.
Czy spełniam wymagania prawdy? Czy
dążę do niej poprzez modlitwę? Jak ją
przyjmuje?
Bez względu na to czy jest to
przyjaźń z Bogiem, czy z drugim człowiekiem, wyróżniamy w niej wspólny
mianownik, którym jest rozmowa. To ona
pozwala nam nieustannie odkrywać
prawdę o sobie. Rozmowa jest pewnego
rodzaju „terapią”, ukojeniem bólu i
pomocą. Wygląda na to, że nie potrzeba
udawać się do psychoterapeuty na kozetkę,
aby odbyć terapię. Prawdziwa terapia
kryję się w słowach naszych ziemskich
przyjaciół i jednego najważniejszego
Przyjaciela w Niebie – Boga.
Autor tekstu:
kl. Szymon Smółka, rok I
11
Filozoficznie
Na czym polega
Piękno PRAWDY?
Prawda zajmuje szczególne, uprzywilejowane miejsce w filozofii europejskiej.
Wynika to z faktu, że była ona jednym z pierwszych przedmiotów badań, jak
również obiektem fascynacji starożytnych myślicieli. Poszukiwanie pierwotnej
prawdy związane było z pragnieniem zrozumienia świata oraz prawideł nim
rządzących. W centrum zainteresowania znajdował się także człowiek jako
element otaczającej go rzeczywistości. Dążenie do osiągnięcia pełni wiedzy na
temat jedynej i niepodważalnej prawdy legło u podstaw nauk filozoficznych.
Jej piękno i niezwykłość polega na tym, że skupiała ona wokół siebie zainteresowanie wszystkich filozofów, niezależnie od czasu, w którym przyszło im żyć - jest
więc zagadnieniem uniwersalnym. Nie można jednak zastanawiać się nad tym,
czy prawda istnieje, nie zadając pytania o jej piękno.
P
owszechność prawdy jest tak rozległa, że trudno jest sformułować definicję, która by ją w sposób jednoznaczny
obejmowała. Można wręcz zaryzykować
stwierdzenie, że próba zamknięcia prawdy w sztywne ramy nauki świadczy raczej
o jej nieograniczonej (także tajemniczej)
przestrzeni, w obrębie której się dokonuje. Prowadząc rozważania nad fenomenem prawdy, należy pamiętać, że nie
jest ona zagadnieniem autonomicznym,
samowystarczalnym. Prawdy nie można
opisać inaczej, jak tylko w odniesieniu do
dwóch wielkich dziedzin filozofii, które
ukształtowały się jeszcze w starożytności.
Prawda jest pewną właściwością poznania,
ale także transcendentalnym określeniem
bytu jako takiego. Pytanie o ową prawdę
wspiera więc rozwój życia w niej i z nią.
To właśnie prawda, obok dobra i piękna,
została uznana za transcendentalny przymiot
bytu. Na podstawie refleksji dotyczącej
12
Filozoficznie
piękna prawdy można stwierdzić, że sama
tajemnica jej fenomenu uświadamia nam
doniosłość pytań, które stawia człowiek, i
wyjątkowość odpowiedzi (racji poznawczych), jakie otrzymuje oraz w sposób
zasadniczy podkreśla jej piękno.
Prawda jest tak szerokim pojęciem, że
jednoznaczne określenie jej charakteru
wymaga wszechstronnej wiedzy na temat
różnorodnych jej aspektów, w których
może się ona realizować. Jan Paweł II
wyróżnia trzy rodzaje prawd: naukowe,
filozoficzne oraz religijne. Najczęściej
spotykamy się z prawdami naukowymi,
opartymi na ogólnodostępnych
dowodach lub doświadczeniach eksperymentalnych.
Nauka dostarcza człowiekowi wiedzy o świecie, w
którym żyje. Warto jednak
zastanowić się nad sposobem
konstruowania
prawd tego rodzaju.
Tezy naukowe uznajemy
za prawdziwe na zasadzie przyjętej „umowy”,
a jest to podyktowane
tym, że nie potrafimy
tych prawd w danym
momencie obalić przy
pomocy doświadczenia
niezgodnego z ich
przewidywaniami.
Natomiast prawdy natury filozoficznej
charakteryzują się tym, że w całej swojej
tajemniczości i „niepoznaniu” stanowią
przedmiot dociekań człowieka, który
w procesie poznawania wykorzystuje
zdolności percepcyjne swojego rozumu.
W odniesieniu do prawd filozoficznych
człowiek buduje obraz świata i siebie
samego, kształtując swoją tożsamość i
osobowość, jak również odkrywa sens i
wartość życia. Z kolei prawdy religijne,
głęboko zakorzenione w tradycji filozoficznej, docierają do najważniejszych
sfer ludzkiego istnienia, pomagają człowiekowi zrozumieć świat jego wartości
(etycznych, estetycznych, moralnych)
oraz wierzeń.
Prawda
może
być
także
pojmowana jako niewyczerpane źródło
wiedzy o rzeczywistości, o procesach
zachodzących w obrębie przestrzeni,
w której egzystuje człowiek. I wreszcie, prawdę można pojmować w sposób
czysto metafizyczny, odnoszący się do
całokształtu istnienia, a przede wszystkim do człowieka. Ze względu na
podmiot poznania prawdy wyróżniamy jej dwa rodzaje. Pierwszy rodzaj
to prawda rozpatrywana przez
filozofię - jest to prawda spotykana w świecie (prawda rzeczy i
człowieka), która w swoim najgłębszym sensie wskazuje na
Boga Stwórcę i w powiązaniu
z Nim stanowi początek i koniec prawdy tego świata.
Drugi rodzaj to prawda
jako przedmiot zainteresowania teologii prawda, którą Bóg
poprzez
Objawienie
oznajmił
o
sobie
samym, i która, jako
pozytywnie objawiona,
staje się ostateczną normą wszelkiej prawdy
świata. Prawda rozumiana jest wielorako.
Sposób jej definiowania w dużej mierze
zależy od tego, do jakiej dziedziny życia
(także nauki) ją przyporządkowujemy.
Harmonia współistnienia ze
sobą poznania rozumowego i Objawienia
została podkreślona w Piśmie Świętym.
Poznając otaczający nas świat, zbliżamy
się do tajemnicy Boga, który wyraża się
poprzez wszystkie elementy ożywionej rzeczywistości. Kontemplacja owej
tajemnicy może odbywać się poprzez
odniesienie do wiary, natomiast pozna13
Filozoficznie
nie i obserwacja świata odbywa się przy
odmienność oraz podkreślał istnienie
pomocy rozumu. Wiara nie ma więc
prawd poznawalnych tylko rozumowo
na celu ograniczyć autonomii umysłu
lub wyłącznie przez Objawienie (a takczłowieka, wręcz przeciwnie, ułatwia
że jednocześnie przez rozum i wiarę),
zrozumienie Bożego świata, a tym
niemniej jednak jednoznacznie opowiadał
samym zrozumienie samego Boga, jako
się za koncepcją tożsamości i pokrewieńjego „Poruszyciela” i pierwszej przyczystwa pomiędzy nimi. Stąd wynika, że
ny. Poznanie rozuprawda poznana w sposób rozumowy nie
mowe nabiera sensu
przeczy Objawieniu, a wiara
i wartości dopiero w
Prawda, jaką Bóg zsyła nie neguje wartości poznawrelacji z wiarą. Wynika
czych umysłu: „Prawda, jaką
na drodze łaski,
stąd, że zarówno sfera
Bóg zsyła na drodze łaski,
myśli, warunkujących uzupełnia, ale nie zmienia uzupełnia, ale nie zmienia
tej, którą udostępnia
poznanie naukowe, jak
tej, którą udostępnia na droteż sfera Objawienia na drodze przyrodzonej
dze przyrodzonej”.
pochodzą od wyższej
Warto zastanowić się
idei, którą jest Bóg.
nad tym, czy właśnie ta
Rzeczywistość rozumu oraz rzeczywipowyższa myśl świętego Tomasza nie
stość wiary wzajemnie się przenikają i
wyraża w pełni piękna prawdy. Mogłaby
dopełniają, dając najpełniejszy (prawisię przyczynić do odbudowania zaufania
dłowy) obraz świata i zarazem Boga.
człowieka dwudziestego pierwszego wiePołączenie tych dwóch dróg dochodzeku do mocy wiary. W epoce naznaczonej
nia do prawdy umożliwia poznanie na
przez relatywizm, laicyzm, hedonizm,
gruncie nie tylko czysto naukowym czy
a przede wszystkim przez sekularyzm,
filozoficznym, ale przede wszystkim
bardzo ważna i konieczna staje się misja
ułatwia poznanie i zrozumienie siebie
odkrycia na nowo jedności między rozusamego, swojego powołania i sensu istmem a wiarą. Oznacza to również zagłęnienia. Jedność rozumu i wiary w dążebienie się w naturę człowieka, skłania do
niu do uświadomienia sobie przez człorefleksji nad jej pięknem, wzajemną (choć
wieka istoty świata, którego jest częścią,
ukrytą) zależnością osoby ludzkiej i Boga.
podkreślał już święty Tomasz. Wprawdzie rozgraniczał on te dwa aspekty
Autor tekstu:
ludzkiego poznania, wskazywał na ich
„
„
kl. Sebastian Antosik, rok V
14
Społecznie
Irreligia
przeciwieństwo religii?
Jak wiemy, od najdawniejszych już
czasów, ludzie szukali lub tworzyli sobie
różne bóstwa, posiadali swoje wierzenia, uzależniając od nich własne
życie, modlili się do nich oraz składali
im cześć. Człowiek zawsze posiadał
pragnienie odniesienia się do czegoś
wyższego i nieskończonego w postaci
Absolutu. Czuł, że znajduje się nad nim
jakaś doskonała istota i chciał zawsze
nawiązać z nią kontakt. Tak napraw-
dę każdy z nas, chociażby doświadczając własnej słabości i ograniczeń,
gdzieś w głębi wierzy w Boga - Stwórcę, który pozostawił ślad swojej pełni w stworzeniach. Z powodu takiej
natury rzeczy na przestrzeni wieków
powstawały i nadal powstają religie
– czyli systemy wierzeń oraz praktyk,
określające relacje społeczeństw lub
grup ludzi do sfery boskiej.
T
aką religią jest chrześcijaństwo, posiadające swój wymiar doktrynalny
(wyznanie wiary i dogmaty, czyli prawdy
z tą wiarą związane), własne praktyki
religijne w postaci liturgii, sferę społeczno-organizacyjną (hierarchiczna wspólnota Kościoła), a także sferę duchowości
indywidualnej (mistyka). Począwszy
od dwóch stuleci, a zatem stosunkowo
niedawno, zważywszy na całą historię
ludzkości, pojawiło się nowe pojęcie,
określające zjawisko przeciwstawne religii.
Jest to mianowicie tzw. „irreligia” albo
„irreligijność”. Nasuwa się nam pytanie,
dlaczego właśnie po tak długim czasie,
odkąd z natury religijny człowiek chodzi
po ziemi, dopiero we współczesnej epoce
odrzuca się wiarę w ogóle, akceptuje się
(a nawet promuje) bezbożność i zamiast
religii, szczególnie chrześcijańskiej, próbuje
się wtłaczać w umysły irreligię – czyli inaczej,
brak religii.
15
Społecznie
Zjawisko irreligii ukształtowało
się w Europie oraz Ameryce w XIX i XX
wieku jako jedna z form podkultury. Do
jej powstania przyczyniły się różne okoliczności. Nadmiernie rozbudowane systemy
różnych wierzeń, autorytaryzm lub też
pewien brak humanizmu w istniejących
religiach w jakimś momencie wywołały u
niektórych przeciwną reakcję.
Pytanie o prawdziwość religii, a
następnie jej negacja – irreligia, pojawia
się również w odniesieniu kulturowym
współczesnych czasów – globalizacji kultury,
przemian socjokulturowych w świecie,
procesów migracyjnych, które pozwalają zetknąć się z odmiennymi tradycjami kulturowymi i religijnymi. Świadomość wielości i różnorodności religii przyczyniła się
do kryzysu wiary niedawnych i dzisiejszych pokoleń.
Zjawisko poruszonej w tym artykule
„bezbożności” może być lepiej zrozumiane, gdy
spojrzymy na nią w kontekście konkretnej
religii. Charakterystyczne dla omawianego
tutaj „braku religii” nie jest, jak mogłoby
się wydawać, jakaś sformułowana dla niej
treść, ale sam fakt reakcji przeciw religii.
Irreligię należałoby pojmować jako syndrom społecznych ruchów, wyrażających
swój sprzeciw wobec religii. Wrogie i
odrzucające odpowiedzi pod adresem
wierzeń potrafią przerodzić się czasem
nawet w kontrideologię. Sztandarowym
tego przykładem są niewątpliwie idee
komunizmu oraz nazizmu, z założenia
walczące m.in. z Kościołem. Irreligijność,
podobnie jak ateizm czy sekularyzacja w
głębszym sensie rodzą się z wewnętrznego zagubienia człowieka.
Zatrzymując się na irreligijności
skonfrontowanej z chrześcijaństwem,
można powiedzieć krótko, że irreligia
jest to pewna „wybrakowana” religijność.
Z moralnego punktu widzenia stanowi
ignorancję religijną, zawinioną z różnych
przyczyn. Innymi też słowy, u człowieka
irreligijnego brak pełnej wrażliwości na
Boga. Od wieków ludzie respektowali
Tajemnicę, zachowywali otwartość na
Stwórcę, będącego dla nich żywym misterium. Irreligijność w większym lub
mniejszym stopniu zaczęła zabijać w
nas tą zdolność, dlatego dzisiejszy świat
żyje tak, jakby nie było żadnej tajemnicy i odpowiedzialności za obecne życie.
O ile religia naucza o sprawach Nieba,
tak irreligia nie tylko do niego nie prowadzi, ale stwierdza, że takiego Nieba
wcale nie ma. Człowiek irreligijny czyni
zatem z chrześcijaństwa jakby karykaturę, teatralny dramat. Nie mamy do czynienia z prostym zaprzeczeniem religii
chrześcijańskiej, ale z wyraźną niechęcią
lub czasami nieuzasadnioną wrogością
do Kościoła Chrystusowego. Taki brak dobrej
woli poznania chrześcijaństwa widać
zwłaszcza u wielu ludzi młodych. Bierze
się on, mówiąc w przenośni, z napięcia
między znajdującym się w nich „nadmiarem i niedostatkiem”. Owy „Nadmiar” to
np. poczucie bezkarności, tupet, arogancja,
pewność siebie. Jako „niedostatek” mamy
na myśli brak wiedzy religijnej, ponadto brak
prawdziwej znajomości siebie oraz brak
poczucia bezpieczeństwa. W grę wchodzi
również niedostatek pieniędzy i pozostawienie
samemu sobie. Nic więc dziwnego, że takie
osoby postrzegają chrześcijaństwo jak coś
obcego. Warto wspomnieć słowa Jana
Pawła II z encykliki „Ecclesia in Europa”,
gdzie papież wprost mówi o zatraceniu
chrześcijańskiego spadku:
„Wśród
wielu
(…),
aspektów
chciałbym przypomnieć utratę pamięci i
dziedzictwa chrześcijańskiego , któ remu
towarzyszy
praktyczny
swego
agnostycyzm
rodzaju
i
obojęt -
ność religijna , wywołująca u wielu
Europejczyków
bez
spadkobiercy ,
16
wrażenie ,
duchowego
zaplecza ,
którzy
że
żyją
niczym
roztrwonili
Społecznie
Czy jako chrześcijanie powinniśmy dowodzić
prawdziwości i wiarygodności naszego
wyznania tym, którzy wcale nie chcą słuchać?
Czy nasza religia musi ukazywać swoją autentyczność jako religii objawionej,
opartej na Tradycji i Piśmie Świętym, jako
prawdziwej historycznie, dogmatycznie
oraz posiadającej racjonalne i niesprzeczne
prawdy wiary? Niewątpliwie jest to bardzo
ważna kwestia, jednak w tej walce nie
może zabraknąć przede wszystkim osobistego świadectwa każdego i każdej z
nas, wspartych na mocnym fundamencie
Chrystusowym. Do zatwardziałych serc
najlepiej będzie przemawiać siła przekonań
Ludu Bożego, znajdująca swój wyraz w
jego życiu codziennym, a może niekiedy
nawet potrzebująca czyjegoś męczeństwa.
W końcu sam Nauczyciel o tym do nas
mówi:
dziedzictwo pozostawione im przez
historię .
Nie
dziwią zatem zbytnio
próby nadania
Europie
oblicza wy -
kluczającego dziedzictwo religijne ,
a w szczególności głęboką duszę
chrześcijańską ,
przez
stanowienie
praw dla tworzących ją ludów , w
oderwaniu od ich życiodajnego źródła,
jakim jest chrześcijaństwo ”.
Trzeba zaznaczyć, że irreligijność jest też
fenomenem zaniku wrażliwości na rzeczywistość zła. Zagrożona jest nie tylko
sprawa wiary, poznanie Boga i hierarchia
wartości, ale i osobista świadomość grzechu.
Problem odpowiedzialności moralnej za
popełnione czyny staje się coraz bardziej
widoczny. Irreligijność więc przyczynia
się do większej degradacji i obojętności w
społeczeństwie.
Współczesnym przykładem na potwierdzenie tego, co zostało powiedziane na
temat irreligijności jest choćby wystawa
Włodzimierza Majewskiego w Atelier
340 Muzeum w Brukseli w 2002r. pt.
„Irreligia”. Prezentowała ona zebrane
XX-wieczne dzieła różnych artystów,
wykorzystujące chrześcijańskie symbole
religijne bez zamiaru wyrażania żadnego
kultu. Na przedstawieniach sprofanowany
został m.in. wizerunek Jezusa Chrystusa,
Matki Bożej i symbolika krzyża.
Pozostaje pytanie, jak zachować
się wobec zjawiska takiego jak irreligia?
„Wy
jesteście światłem świata .
Nie
może się ukryć miasto położone na
górze .
Nie zapala się też światła i nie
stawia pod korcem , ale na świeczniku ,
aby świeciło wszystkim , którzy są w
domu .
Tak niech świeci wasze światło
przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre
uczynki i chwalili
Ojca
waszego ,
który jest w niebie ”.
(Mt 5, 14-16)
Autor tekstu:
kl. Dominik Napora, rok III
A co na to Jezus?
17
Prosto w sedno
Najgorsza prawda
CZY
najlepsze kłamstwo?
Znane jest powiedzenie, że najgorsza
prawda lepsza jest od najlepszego
kłamstwa. Maksyma ta, bardzo słuszna w swej treści, ukazuje pewien
interesujący problem. Dotyka ona
pewnej fundamentalnej kwestii dla naszego
życia, a mianowicie zmusza nas do
zadania sobie pytania: Dlaczego
powinienem mówić prawdę i żyć w
prawdzie? Pytanie to zwłaszcza w
dzisiejszych czasach jawi się nam jako
jedno z tych, wobec których nie można
przejść obojętnie. Dzieję się tak dlatego,
gdyż odpowiedź, którą sobie udzielimy,
będzie potem skutkować na całe nasze
życie.
an Paweł II w „Rozważaniach o istocie
człowieka” z typową dla siebie intuicją
zauważył, że człowieka można opisywać
na dwa sposoby: od strony jego istoty i
od strony jego losu. To rozróżnienie dokonane przez Papieża wydaje się być bardzo pomocne w naszych rozmyślaniach.
Nie można bowiem mówić o człowieku
abstrahując od jego codziennego życia,
które jest przeżywane przez każdego z nas
w jedyny i niepowtarzalny sposób. Jeżeli
tego nie uczynimy, zatracimy się w przestrzeni
jałowej teorii, zresztą nieprawdziwej. Każdy
człowiek jest tym, kim jest, właśnie dzięki
konkretnym jednostkowym doświadczeniom, których suma składa się na całe
życie. Są to drobne elementy układanki,
które rozważane w perspektywie całości,
wydają się być mało istotne i nieważne,
jednakże kiedy przyjrzymy się im jako
odrębnym częściom, to ich znaczenie diametralnie wzrasta. Dzieje się tak dlatego,
że ludzkie bytowanie ma charakter linearny
i poszczególne jednostkowe momenty
naszego życia następują po sobie w taki
sposób, że chwila wcześniejsza determinuje
późniejszą. Jak to się dzieje? Wiemy, że
człowiek posiada intelekt, oraz wolną
wolę. Wydaję się, że może kształtować
swoje życie według własnego uznania i
że nikt go w tym nie ogranicza. Podejmuje
on w ciągu całego życia konkretne wybory:
jak ma żyć, co chce powiedzieć, z jakimi
ludźmi się przyjaźnić, kogo kochać, a
kogo nienawidzić. Czy jest zatem możliwe,
aby jego konkretny akt wolnej woli był
zdeterminowany przez jakąś chwilę, sytuację, która miała miejsce wcześniej?
Okazuje się, że tak, bo człowiek zawsze
żyje w jakiejś konkretnej przestrzeni, w
świetle której podejmuje swoje wybory.
Należy zaznaczyć, że nie chodzi tutaj tylko o
miejsce zamieszkania, czy środowisko, ale
również o wewnętrzną przestrzeń ludzkiego
życia, na którą składa się: świat wartości,
nasz obraz świata, nasze pragnienia i marzenia. To, co człowiek w danej chwili myśli,
mówi lub czyni zawsze ma związek z
J
18
Prosto w sedno
tym, czego już w swoim życiu doświadczył. na polu intelektualnym jak i jego aktywSkoro więc na nasz aktualny stan ma ności zewnętrznej.
wpływ tak wiele czynników, czasem od Spróbujmy zatem w świetle naszych
nas niezależnych, to co należy czynić, aby rozważań odpowiedzieć na pytanie posię w tym wszystkim nie pogubić?
stawione na samym początku, a zatem
W rozwiązaniu tego problemu dlaczego lepsza jest najgorsza prawda
pomaga nam drugi element, który został niż najlepsze kłamstwo. Odpowiedź na to pytanie
przez Ojca Świętego wyodrębniony, a wydaję się być teraz dużo prostsza. Jeżeli
więc istota człowieka. Życie każdego z człowiek chce odkryć sens swojego życia,
nas wygląda inaczej. Mieszkamy w różnych kim jest i dokąd zmierza, to nie ma innego wymiejscach, mamy innych przyjaciół, posiadamy boru niż postępować zgodnie z prawdą i
odmienne poglądy na różne tematy. Jed- jej poszukiwać. W przeciwnym wypadku
nakże istnieje wspólny mianownik, który bardzo łatwo zagubi się w swojej codzienwszystkich nas łączy. Mamy możliwość ności. Człowiekowi bowiem przychodzi
poznania prawdy. Słowo „możliwość” bardzo łatwo zapominać o tym, po co
jest tutaj znamienne, ponieważ to od nas tak naprawdę żyje. Jeżeli w pewnym mozależy, czy będziemy jej poszukiwać czy mencie swojego ziemskiego bytowania
też nie. Proces jej odkrywania nie należy przestanie poszukiwać prawdy, to wtedy
jednak do łatwych zadań, gdyż bardzo bardzo szybko stworzy sobie pewne iluszybko możemy zboczyć
zje dotyczące samego siebie czy otaczaz właściwej ścieżki. Dziejącego świata, z których nie
je się tak dlatego, że prawbędzie łatwo się wydostać.
Nie możemy zatem
da jest wymagająca i nie
Kłamstwo, które zostapozwalać sobie
uznaje kompromisów. Nasza
ło w pewnym momencie
na kłamstwo ...
codzienność zaś często poszuprzyjęte, rzutuje potem
kuje złotego środka pomiędzy
na naszą przyszłość, gdyż
prawdą, a fałszem, który przybiera postać nasze życie zawsze kształtujemy w świetle
zwykłego wygodnictwa. Ulegnięcie tej pokusie pewnych naszych idei czy przekonań,
okazuje się zgubne w skutkach, których które już zostały przez nas przyjęte. Błąd
zazwyczaj nie można odwrócić. Jak zostało zawsze rodzi błąd. Tą myśl dobrze ilustruje
wyżej wspomniane, nasze życie składa się przebieg rozwiązywania zadania matez następujących po sobie chwil. Każda z matycznego. Wystarczy się raz pomylić i
nich odciska na nas swoje piętno. Wiele pomimo tego, że wszystko inne zrobiliśmy
razy zdarza się, że jakiś ułamek sekundy dobrze, to wynik nadal jest nieprawidłowy.
decyduje o naszym przyszłym losie. Dlatego Nie możemy zatem pozwalać sobie na
też tak ważne jest, aby nasze postawy, kłamstwa, nawet te najmniejsze, nawet
działania, czy wypowiadane słowa kon- jeśli się nam wydaje, że nic się nie stanie.
frontować z prawdą. Można się zapytać
podobnie jak Piłat zapytał Jezusa: „Cóż
to jest prawda?”. Wydaje się, że nie będzie
wielkim błędem, jeśli przyjmiemy, że
prawdą jest zgodność „czegoś” z faktycznym
stanem rzeczy. Celowo zostało tutaj użyte
to słowo, gdyż w jego miejsce możemy
Autor tekstu:
wstawić dowolne słowo, które dotyczy
kl. Mateusz Wojtczak, rok II
obszaru aktywności człowieka, zarówno
„
„
19
Miłosiernie
Serce jeszcze ma głos!
C
zęsto zdarza się słyszeć, że w naszym otoczeniu wrażliwość na
potrzeby drugiego człowieka coraz bardziej zaciera się.
Każdy zamyka się w swoim małym, prywatnym świecie i stara się
radzić samemu ze swoją codziennością
O
o tak późnych godzinach wieczornych
raczej nie oglądam telewizji, oglądałam
reportaż dotyczący małego człowieka
imieniem Mikołaj, który urodził się bez
kończyn górnych i dolnych. Rodzice
chłopca prosili w filmie o pomoc w zgromadzeniu pieniędzy na zakup protez”. Ile
oglądamy takich produkcji w wieczornej
telewizji? Co z tymi informacjami robimy,
czy to tylko nasza rządza zaspokojenia
pewnych emocji, związana z pociechą,
kazuje się jednak, że to nie do końca
prawda! W naszej społeczności jednak
znajdują się osoby, które potrafią coś zrobić
dla innych. Co ciekawsze, niekoniecznie
wyłącznie dla znajomych i poznanych
osobiście osób. Jedną z takich postaci jest
kobieta z pozoru przeciętna, a jednak o
nieprzeciętnym chociażby „rozmiarze”
serca.
Cała historia rozpoczęła się pewnego
wieczoru, gdzie jak sama mówi „nigdy
20
Miłosiernie
że u nas do końca nie jest jeszcze tak źle? Sobutkowskiego – studentów ZSM im
Pani Agnieszka Kołaczek, z pochodzenia St. Moniuszki w Łodzi. Do tego duetu
łowiczanka, odpowiedziała na ten apel dołączyły jeszcze Eliza Kędzierska – flet
bardzo konkretnie. Może to nie przypadek, poprzeczny oraz Joanna Sierota – wokal.
że tego wieczoru włączyła telewizor?
Wykonali oni wspólnie utwór „Ave Maria”
Charytatywny koncert symfoniczny
J.S. Bacha, nadając piękny charakter całemu
„DLA MIKOŁAJA”
wydarzeniu oraz wprowadzając klimat
w łowickiej Katedrze to wydarzenie, modlitwy w intencji tego małego człowieka.
które jest oznaką wrażliwości wielu serc W drugiej części koncertu zana potrzeby bliźnich. Wszystko odbyło brzmiała orkiestra symfoniczna zebrana z
się dzięki pani Agnieszce Kołaczek, która terenu takich miast jak: Łowicz, Łódź, Soporuszona historią Mikołaja Janeczko i chaczew, Skierniewice. Dyrygował Michał
wspierana przez najbliższych stwierdziła: Janocha. W tej części należy wspomnieć
„Łowicz musi rówo wybitnych łowiczankach,
nież pomóc temu
mianowicie o Marcie Kosiorek,
chłopcu”! Tak rozktóra wykonała utwór „Koloropoczęło się dzieło
wy Wiatr” z filmu Pocahonpomocy na terenie
tas, pozwalając przenieść się
miasta Łowicz.
nieco w dziecięcy świat ko
Pierwsze
lorów i zabaw oraz Weronice
rozpoczęte działanie
Mańko, która urzekła słuchato akcja „KOREK”,
czy swą grą na skrzypcach.
rozpropagowana na
Koncert był pięknym
terenie łowickim; akcja,
muzycznym
wydarzeniem
której towarzyszyło
wpisującym się w życie łowickiej
wiele instytucji, również Agnieszka Kołaczek z córką Agatą.
Bazyliki Katedralnej. Tym
nasze Seminarium.
większym i cenniejszym,
Pani Agnieszka bargdyż powstał z potrzeby serdzo aktywnie prowadziła swoje działania i ca bijącego również dla drugiego człowietak też narodził się pomysł zorganizowania ka.
pięknego wieczoru w łowickiej Bazylice Akcja „KOREK” wciąż trwa na
Katedralnej. W tworzeniu tego dzieła serca terenie Łowicza, dlatego też zachęcamy
pomogło jej wielu utalentowanych mu- do włączania się w nią. Dzięki niepotrzebnym
zycznie osób. Oczywiście głównym bo- nam korkom pomagamy Mikołajowi i
haterem był mały Mikołaj, który został jego rodzinie zgromadzić pieniądze na
przedstawiony tego wieczoru wszystkim zakup protez kończyn dolnych i górnych.
zgromadzonym, na filmie przygotowa- Zachęcajmy innych i sami nie pozostańmy
nym przez jego rodziców. Więcej o sa- obojętni wobec tego apelu!
mym Mikołaju można dowiedzieć się na
stronie:
www.mikolajek.bnx.pl.
Całe wieczorne wydarzenie zostało poprowadzone przez Agnieszkę Kłozińską.
W pierwszej części koncertu
Autor tekstu:
kl. Tomasz Stępniak, rok III
„DLA MIKOŁAJA” usłyszeliśmy recital
organowy Agaty Misiuk oraz Szymona
21
W obiektywie
W dniach 9-11 marca 2012 r. w naszym łowickim Seminarium Duchownym
odbyły się ogólnopolskie warsztaty dla redaktorów gazetek seminaryjnych.
Hasłem tego czwartego już spotkania były słowa: „Ewangelia – OBIEKTYW NA
PRAWDĘ w przestrzeni publicznej”.
W warsztatach uczestniczyło
ponad 60 alumnów seminariów diecezjalnych i zgromadzeń zakonnych z całej
Polski. Spotkanie zostało zainaugurowane
wspólną kolacją, a następnie wszyscy
zgromadzili się w seminaryjnej auli, gdzie
nastąpiło uroczyste otwarcie przez ks. dra
Sławomira Wasilewskiego – rektora Seminarium. Warsztaty zostały zorganizowane
pod honorowym patronatem Księdza
Biskupa Andrzeja Franciszka Dziuby –
Ordynariusza łowickiego. Ksiądz Biskup
w swoim słowie wstępnym przypomniał
zgromadzonym w auli, że to Ewangelia
jest źródłem prawdy, której pragnienie
jest głęboko zakorzenione w sercu każdego
człowieka. Następnie przedstawiono prezentacje przygotowane przez poszczególne
seminaria, dzięki którym klerycy mogli
poznać realia życia wspólnot z całej Polski. Celem tego wieczornego spotkania
było poznanie poszczególnych redakcji, jak i wydawanych czasopism oraz wzajemna integracja. Kolejny dzień rozpoczęty
wspólną modlitwą był bardzo pracowity,
ponieważ wypełniony był bardzo cennymi wykładami. Pierwszy z nich - wygłoszony przez Mikołaja Gospodarka, fotografa Wydawnictwa „Edycja Świętego
Pawła” – dotyczył sztuki fotografowania.
Kolejnym prelegentem był ks. dr Sławomir
Zyga – rzecznik prasowy i p.o. kanclerza
Kurii Metropolitalnej w Szczecinie. Nasz
Gość w swoim wykładzie przybliżył historię
rozwoju oraz percepcję mediów masowych.
Trzeci wykład, Pawła Chmielewskiego
– grafika, właściciela firmy „PACH Studio”, fotografa – dotyczył przygotowania
projektu do wydruku, współpracy z drukarnią,
zawierania umów z reklamodawcami
oraz korzystania z internetowych banków
zdjęć.
Popołudniem odbyły się zajęcia
praktyczne z fotografem i grafikiem. Podczas
ćwiczeń alumni zajęli się tworzeniem projektów w programach Adobe InDesign i
Photoshop. Wieczorem spotkanie i wykład przeprowadził Franciszek Kucharczak
– teolog, historyk Kościoła, znany felietonista „Gościa Niedzielnego” – najlepiej
sprzedawanego tygodnika w Polsce. W
swoim wykładzie ostrzegał alumnów
przed półprawdą, na której coraz częściej
opiera się dziennikarstwo.
Wróćmy jeszcze do początków
ogólnopolskich warsztatów. Otóż, spotkania redaktorów, zostały zapoczątkowane
pod hasłem: „Media w służbie duszpasterstwu powołań” i odbyły się w Wyższym
Śląskim
Seminarium
Duchownym
22
W obiektywie
w Katowicach. Kolejnym tematem był
„Kapłan a media”. Natomiast ubiegłoroczne spotkanie pokazało, zgodnie z
jego hasłem, że „Dobra współpraca to
efektywne apostolstwo”. Spotkania cieszą
się coraz większą liczbą uczestników, co
jest motywacją do tworzenia kolejnych warsztatów. Tradycją staje się już, że warsztaty
zmieniają miejsce corocznych spotkań.
Odbywają się w różnych stronach Polski
i w różnych seminariach, jak wspomniane wcześniej Katowice. Ubiegłorocznymi gospodarzami byli bracia pallotyni
z Ołtarzewa/k Ożarowa Mazowieckiego.
W tym roku organizacji warsztatów podjęła się redakcja naszego czasopisma ,,Vitis”.
Uczestnicy sami wspominają,
że ,,Warsztaty to czas kiedy dzielimy się własnym doświadczeniem
zdobytym przy tworzeniu kolejnych
numerów czasopism.”
Opowiadają również, co jest ich największą bolączką oraz jakie sukcesy osiągnęli od
ostatniego spotkania. Inna osoba wspomina: ,,Warsztaty stają się tym bogatsze,
ponieważ możemy sobie wzajemnie
pomagać, a także służą nam swoim doświadczeniem ci, którzy na co dzień pracują jako dziennikarze, fotografowie, jak
i ludzie którzy działają w mediach lub
mają z nimi kontakt.”
Następnie głos zabrał Jego Ekscelencja
Ksiądz Biskup Andrzej Franciszek
Dziuba, który przypomniał wszystkim
zgromadzonym, że Ewangelia jest źródłem
PRAWDY, której pragnienie jest głęboko
zakorzenione w sercu każdego człowieka.
Wszystkich przybyłych gości powitał Rektor naszego Seminarium
ks. dr Sławomir Wasilewski, który
życzył, by ,,te dwa warsztatowe
dni stały się czasem poszukiwania
prawdy, mówienia o prawdzie, pisania
o prawdzie i życia prawdą oraz by
miejsce, w którym się znajdujemy
- zwłaszcza seminaryjna kaplica
- była miejscem spotkań z Prawdą
żywą, osobową, realną - naszym
Panem Jezusem Chrystusem”.
W imieniu kleryków
wypowiedział się
również nasz Senior - kleryk V roku
Michał Szkupiński.
23
W obiektywie
Wśród zaproszonych prelegentów gościli
u nas m.in.: ks. dr Sławomir Zyga.
Pan Franciszek Kucharczak teolog i historyk Kościoła, redaktor portalu „gosc.pl”.
Pan Mikołaj Gospodarek fotograf pracujący dla międzynarodowego wydawnictwa
– Edycja Świętego Pawła.
Pan Paweł Chmielewski, który
od 1997 r. kreuje wizerunki
firm i osób dbając o ich skuteczną reklamę.
Uczestnicy
warsztatów podzielili się na
dwie grupy, aby wziąć
udział w praktycznej części warsztatów. Zajęcia z
zakresu obsługi programu
Adobe InDesign odbyły
się w auli.
24
Pierwszego dnia warsztatów
klerycy z różnych seminariów
pokazali prezentacje, w których
przybliżali zebranym miejsce
własnej formacji i nauki.
Redaktorzy gazetek seminaryjnych z całej Polski przywieźli ze
sobą numery czasopism, które
wydają.
Wszyscy zebrali się w seminaryjnej auli, gdzie odbywały
się spotkania z zaproszonymi
gośćmi.
W sali telewizyjnej odbyły
się zajęcia praktyczne
z fotografii.
25
W obiektywie
Wszyscy uczestnicy IV Ogólnopolskich Warsztatów
dla Redaktorów Gazetek Seminaryjnych
Każdy z nas chciałby dotrzeć do
prawdy dotyczącej tematów, które budzą
nasze największe zainteresowanie. Zastanawiamy się: Co jest tym obiektywem,
przez który możemy zobaczyć prawdę
w całej jej pełni, bez złudnych otoczek?
Zagadnienie – czym jest prawda i
jak do niej dotrzeć – zostało podjęte podczas
warsztatów w sposób szczególny.
Dziękujemy wszystkim którzy przyczynili się do organizacji warsztatów.
Cieszymy się, że mogliśmy porozmawiać
z braćmi klerykami innych Seminariów.
Miło było nam Was gościć. Integracja
jest bardzo ważna, bo przecież wszyscy
,,walczymy” na tej samej arenie
o PRAWDĘ żywą, aby świat poznał
PRAWDĘ - JEZUSA CHRYSTUSA.
Mamy nadzieje, że czuliście się u nas
jak w domu.
Autor tekstu:
kl. Rafał Nawrocki, rok III
26
Naukowo
Prawdy nauki
i
prawdy wiary
W dzisiejszym świecie nauka ma
ogromne znaczenie. Nikt nie może
zaprzeczyć jej niesłychanym osiągnięciom. Dzięki niej poznaliśmy świat
przyrody tak bardzo, że możemy go
wykorzystywać na swoje własne potrzeby jak
nigdy dotąd. Nauka odkrywa prawdę
o świecie. To, że nauka nie kłamie,
doświadczamy codziennie. Wysyłamy sms-a i on jest odbierany przez adresata. Jak to działa, wiedzą tylko nieliczni specjaliści, ale działa. Jest skutek
i to nas przekonuje. Jednak sama nauka
to nie wszystko. W czasie II Wojny
Światowej faszystowskie Niemcy
dysponowały techniką na bardzo
wysokim poziomie. Ich armia była
bardzo nowoczesna. Ogromna ilość
ludzi pracowała w przemyśle zbrojeniowym. Jednak ten wysiłek nie
służył niczemu dobremu. Marynarze
łodzi podwodnych, choć dysponowali
super nowoczesnym sprzętem, przeżywali koszmar wojny. Oddali życie,
ale i sami przyczyniali się do zabierania
go innym. Czy zatem nauka jest
ważna? Czy można poświecić całe swoje życie dla niej? Zazwyczaj uczniowie
w szkołach naukę traktują jako zło konieczne. Uczą się ponieważ muszą,
sami jednak nie mają ochoty do nauki.
Tymczasem tylu naukowców tworzy naukę
z pasją. Nie nudzi ich ona, wręcz przeciwnie,
nie potrafią bez niej żyć.
W
iara różni się w sposób istotny od
nauki. Istotą wiary jest osobista
relacja konkretnego człowieka do Boga.
Wiara jest zawierzeniem Bogu. Wyraża
się ona w dialogu człowieka z Bogiem
podczas modlitwy, ale i w konkretnych
czynach podejmowanych przez osobę
wierzącą. Dla człowieka prawdziwie wierzącego nie istnieje sfera życia wyłączona
spod wiary. Wszystko, co czyni człowiek
wiary, czyni na chwałę Boga. Jest to pewien
ideał, ale tak wielu świętych pokazało, że
można go zrealizować. Dziś bardzo wielkim
problemem jest wiara bezrefleksyjna.
Pewien człowiek powiedział do mnie:
„jestem katolikiem, ale nie wierzę w życie
po śmierci”. Inny zapytany powiedział
27
Naukowo
mi, że on w Boga wierzy, ale w to, że jest
szatan i piekło, to nie wierzy.
To, co łączy naukę i wiarę, to
prawda, którą wspólnie odkrywają.
Zarówno prawdy naukowej jak i prawdy
wiary człowiek nie stwarza, a jedynie
poznaje ją. Tak jak nie możemy zmienić
prędkości światła, tak też nie my decydujemy o tym czy aniołowie istnieją czy
też nie. Cała nauka skupia swoje działania
w tym, by jak najlepiej poznać świat,
w
którym
żyjemy.
Wartość nauki tkwi
w prawdzie. Opis rzeczywistości, który jej nie
odpowiada, jest nieprawdziwy
i nieużyteczny. Dlatego
też nauka nie odwołuje się do wiary, gdyż,
zgodnie z przyjętą metodologią nauki, nie
wolno jej tego uczynić.
Zjawiska
zachodzące
w świecie nauka ma
wyjaśniać przy pomocy
innych
naturalnych
zjawisk. Nie zawsze jednak
tak było. Przed Galileuszem
i Newtonem, zjawiska których nie umiano
wyjaśnić w sposób naturalny, wyjaśniano
w sposób nadprzyrodzony. Tak też ruch
planet tłumaczono przy pomocy aniołów,
które nimi poruszały. Gdyby nie odstąpiono
od tego błędu, nauka nie rozwinęłaby się.
W jej miejsce powstałaby fałszywa teologia,
która nadzwyczajne boskie interwencje
umieszczałaby tam, gdzie wszystko można
wyjaśnić prawami natury.
Z tej samej przyczyny, jak się nieraz
przyjmuje, nauka nie może orzekać
o Bogu. Nie można więc naukowo udowodnić
istnienia lub nieistnienia Boga, tego czy
jest dobry, czy kocha człowieka, czy stworzył świat.
O ile jest to przestrzegane w publikacjach naukowych, zdarza się, że sławni
naukowcy w swych popularnonau-
kowych dziełach łamią tę zasadę. Na bazie
najnowszych
odkryć
argumentują
nieprawdziwość teologii chrześcijańskiej.
Dobrym przykładem jest tu teoria ewolucji,
która bardzo często jest wykorzystywana
przez środowiska ateistyczne do wykazania, że ani Bóg, ani świat nadprzyrodzony nie istnieje. Istnieje jedynie sama
materia, która w wyniku miliardów lat
ślepej ewolucji wytworzyła człowieka. Na
bazie takiej fałszywej interpretacji nauki,
można wysnuć mnóstwo
nieprawdziwych wniosków.
Chociażby taki, że skoro
w świecie jest tylko materia,
to nie ma życia po śmierci.
Atomy, z których jesteśmy
zbudowani będą składnikami innych przedmiotów
czy organizmów, a z nas
nic już nie pozostanie. A
skoro tak się rzeczy mają,
to należy egoistycznie
korzystać z życia, dopóki
jest ku temu okazja.
Kościół naucza, że przy
pomocy rozumu w sposób
pewny można dojść do
istnienia Boga. Jednakże od stwierdzenia
istnienia Boga do zaufania Bogu jest długa
droga. Jest to droga modlitwy i czynu.
„O cokolwiek prosić mnie będziecie w
imię moje, Ja to spełnię” (J 14,14). Wiara
jest łaską. Dlatego: „Apostołowie prosili
Pana: Przymnóż nam wiary!” (Łk 17, 5).
Wielu ludzi twierdzi, że Boga nie ma lub
nie można stwierdzić czy istnieje. Ale czy
Ci ludzi chcą odnaleźć Boga? Czy może
też Bóg byłby przeszkodą w ich dotychczasowym życiu, więc wolą nie szukać.
Pismo święte naucza: „Albowiem każdy,
kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje;
a kołaczącemu otworzą” (Mt 7, 8). Bóg
się nie ukrywa. Cały świat przyrody głosi
jego wielkość. Tylu świętych dokonywało
cudów w imię Jezusa Chrystusa. Tylu mę28
Naukowo
czenników oddało życie, żeby potwierdzić tą prawdę. Dlaczego więc nie można
tak ogłosić prawd wiary by wszyscy je przyjęli?
Problem tkwi w tym, że człowiek nie jest
robotem, lecz osobą. W związku z tym
ma wolną wolę i może odrzucać wszelkie
łaski, które Bóg chce mu podarować. Bóg
raz dawszy człowiekowi wolną wolę,
nigdy jej nie odbiera. Jeśli ktoś zadowala
się życiem bez Boga, zgadza się na marność,
nicość i pustkę. Zabija w swym sercu pragnienie nieskończoności. Ale serce człowieka
nie znosi pustki. Dlatego bogiem może
stać się wszystko: pieniądz, uroda, zdrowie,
inny człowiek, nauka, kariera.
Bardzo popularnym argumentem na dowodzenie
nieprawdziwości wiary jest istnienie zła
w świecie. Gdyby
Bóg był dobry, to by
nie dopuścił, żeby zło
istniało. Stworzyłby
świat ludzi dobrych.
Tak
rzeczywiście
się stało. Wszystko,
co Bóg stworzył, jest
dobre. Jednak ponieważ Bóg stworzył osoby, obdarzył je tym
samym wolnością. Trudno byłoby mówić,
że coś, co nie ma wolności, jest osobą. Jak
prosto jest obarczyć Boga winą za cierpienie w świecie. A to właśnie źle użyta
wolność rodzi cierpienie. Każdy grzech
skutkuje cierpieniem nie tylko u sprawcy
grzechu, ale i u innych ludzi. Bóg jednak
pozwala nam być niewiernymi, byśmy
odczuli zło grzechu i pokochali dobro.
Prawdy wiary i nauki nigdy
nie są ze sobą sprzeczne, gdyż mają jednego
twórcę – Boga. Może jednak powstać
wrażenie sprzeczności, gdy za prawdę
przyjmujemy to, co w rzeczywistości nią
nie jest. Tak też, interpretując dosłownie
Pismo Święte, nieuchronnie jesteśmy skazani na
konflikt między nauką i wiarą. Dla przy-
kładu odkrycia naukowe mówią o ewoluującym już od 13,7 mld lat wszechświecie.
Tymczasem w Księdze Rodzaju mamy
opis wykreowania świata przez Boga w
ciągu 7 dni. Pismo Święte jest natchnione
przez Ducha Świętego. Często jednak,
z tej prawdy wiary wyciągano fałszywy wniosek, że należy je interpretować
dosłownie. W ten sposób pomija się
fakt istnienia wielu rodzajów literackich
w Piśmie Świętym oraz cały proces powstawania Biblii. Pismo Święte jest
źródłem prawd wiary, a nie prawd
nauki. Teologia nie może wypowiadać
się na temat prawdziwości odkryć
naukowych, gdyż zazwyczaj teolodzy nie
znają się tak dobrze
na fizyce, biologii, czy
medycynie jak naukowcy.
Teolog może, a nawet ma
obowiązek stwierdzić,
czy odkrycie naukowe
nie stoi w sprzeczności
z wiarą. Dlatego też
Kościół
orzekł,
że
ewolucja nie sprzeciwia się wierze, natomiast in vitro tak. Chociaż obydwa osiągnięcia są naukowe,
to drugie z nich występuje przeciwko
człowiekowi i Bogu. Dobry cel nie uświęca
złych środków. W świecie fizyki czy biologii
nie ma dobra i zła. Nauka nie zajmuje się
grzechem, zbawieniem człowieka, jego
relacją do Boga. Tak samo teologia nie zajmuje
się budową atomu, leczeniem grypy czy
konstruowaniem samochodów.
Autor tekstu:
kl. Łukasz Gawrzydek, rok III
29
Refleksyjnie
Taniec
Cieni
Taniec Cieni nie jest tekstem o podłożu naukowym, nie jest też opowiadaniem, sprawozdaniem, religijnym
słowotokiem czy jakiegokolwiek rodzaju tekstem publicystycznym. Jest to tekst
typowo refleksyjny, na który trzeba spojrzeć oczami duszy. Bez otwarcia serca
może stać się on jedynie bełkotem, może zostać sprowadzony do wielości słów
ustawionych w bezsensownej kolejności. Tekst ma jedynie na celu uzmysłowić
Czytelnikowi czym jest prawdziwe życie, ma poruszyć Jego najgłębszą wrażliwość, aby w konfrontacji z rzeczywistością potrafił zawsze wybierać to co słuszne
i to co Boże!
Tytułem wstępu:
Szedłem w stronę krzyża…
Człowiekowi zamkniętemu na Boga
nie pomógł mój trud pielgrzymowania.
Modliłem się za niego, nieustannie wołałem
i wznosiłem błagania, ale on tego nie zrozumiał. Pan chciał mu pomóc. Widział
jak biedny jest to człowiek. Wyciągał do
niego dłoń, ale tamten zaślepiony własną
próżnością, błędnym mniemaniem o swej
wielkiej wartości i nieskończonych możliwościach, odtrącił ją świadomie. Bolało to
Ojca. Ja szedłem dalej. Szeptałem w modlitwie wiele słów, które miały otworzyć
uszy człowiekowi. Bóg wołał do niego…
najgłośniej jak umiał, ze wszystkich sił.
Przywoływał do siebie, wzywał do nawrócenia. Na próżno. Słowa odbijały się
od człowieka, który otoczył się murem,
przez który nie mógł się przedrzeć głos
rozsądku. Mówił, sam nie wierząc w wypowiadane zdania. Słuchał bzdur mówionych
przez ludzi wkoło, ale nie rozumiał ich
znaczenia. Nie były dla niego dość ważne.
Śmiał się, ale nie było w nim radości. Z
jego oczu ziała pustka, która odpychała
od niego innych. Ale nie był sam. Wokół
siebie miał ludzi tak samo zgorzkniałych
jak on. Tak samo pozbawionych autory30
Refleksyjnie
tetów, jakiegokolwiek systemu wartości.
Pozbawionych uczuć. Zakładał coraz to
nowe maski, aby pokazać, że jest kimś…
a tak naprawdę prawdziwe „Ja” ukrywał
w cieniu, gdyż bał się siebie.
Głuchy człowiek powoli otwierał oczy. Blask słońca nie był dla niego
czymś miłym. Te gorące i jasne promienie
kojarzyły mu się z prawdą, za którą tak
tęsknił, a którą tak skrupulatnie odrzucał.
Ubrany w nowy, elegancki garnitur szedł
zatłoczonymi ulicami do pracy. Tylko
tutaj mógł być sobą. Nie musiał nikogo
udawać. Był obcy. Anonimowy. Przemykał
między takimi samymi ludźmi jak on.
Szarymi, bezbarwnymi. Może dlatego tutaj
czuł się tak dobrze. Był cieniem człowieka.
Promienie słońca padały na jego twarz
sprawiając mu ogromny ból. Nie lubił żyć
w świetle. Umiłował mrok. Zanurzony w
bezgłębinowej sieci Internetu, ukryty pod
nowymi nickami, loginami, akronimami
i pseudonimami, nie pokazywał swojej
twarzy. Był bezimiennym. Podwładni
zwracali się do niego „szefie”, ludzie na
ulicy „proszę pana”, rodzina… rodzina
się nie zwracała wcale, gdyż jej nie miał.
Odciął się, gdy został prezesem. Oni mogli
wszystko popsuć, mogli zrujnować jego
karierę. Chciał być kimś. Pędził do celu
po trupach.
Kiedy wchodził do swojego gabinetu stawał się inny. Podnosił wysoko
głowę, nadymał się pychą… prawie odrywał
się od ziemi jak balon. Tutaj był panem.
Tutaj miał władzę. Zakładał kolejną maskę i
grał. Dla interesantów był dostępny, kiedy
mu się podobało. Przecież to on był szefem.
Liczyły się tylko jego zasady, jego sposób
patrzenia, jego ideały. Myślał, że już dotknął nieba. Myślał, że wzbił się na wyżyny. A tak naprawdę stał na rozdrożu. Nie
wiedział co wybrać. To wszystko go przerastało. I mimo poczucia szczęścia z tego,
co osiągnął, ciągle odczuwał pustynię…
bo nie wszystko było takie piękne. To, co
nazywał życiem, a to, co tym życiem rzeczywiście było, różniło się diametralnie.
Było mu trudniej niż kiedykolwiek. Nie
miał mapy. Nie wiedział dokąd zmierza.
Był cieniem siebie. Cieniem człowieka.
Tańczył między ludźmi udając
kogoś kim nie jest. Przybierał coraz to
nowe pozy, aby pokazać jaki jest doskonały,
jaki wspaniały. Był wspaniałym tancerzem,
nauczył się tego, aby zdobyć najlepsze
auto, ciuchy i mieszkanie. Jego prawdziwe
„Ja” było ukryte w cieniu. A ja przyglądałem się temu z boku. Modliłem się, aby
zrozumiał, aby oprzytomniał. Nic nie
działało. Był rozbity między dwoma światami. Miedzy mrokiem a światłością. Między
tym co dobre, a tym co złe. Między bólem
a radością. Pożądaniem a zgorszeniem.
Między prawdą a fałszem. Między swoim
„Ja”, swoim imieniem, a jedynie cieniem.
Nie wiedział czy żyje. Wegetował. Nie
rozumiał innych i inni nie rozumieli jego.
Jego czyny mówiły same za siebie. Obrał
łatwą drogę, która okazała się trudną. Nie
potrafił zaufać Ojcu, nie potrafił przyjąć
miłości!
Kiedyś głuchy człowiek zobaczył
przed sobą światło miłości. Chciał iść w
jego stronę, ale kierował nim strach. Nie
potrafił usłyszeć głosu, który odpowiadał
mu na pytanie „dokąd?”. Wzrok tak często
go zawodził, że bał się mu ufać, bał się
zagubienia. Chciałem mu pomóc, ale nie
potrafiłem. Nie wyciągnąłem swej dłoni,
a on znów został sam.
Było mi wstyd. Tak strasznie
wstyd, że Cię, Jezu, znów zawiodłem.
Chciałem zmieniać świat pozostając przy
tym takim samym jak zawsze. Chciałem
pozostawać sobą. Nie zawsze doskonałym. Nawet nie zawsze wystarczająco
dobrym, by być choć trochę docenionym.
Dla innych natomiast zbyt dobrym, bo
chciałem robić więcej niż potrafiłem, więcej niż mogłem. Starałem się, ale czasem
za bardzo kierowały mną różne uczucia,
31
Refleksyjnie
czasem po prostu zbyt łatwo ulegałem pokusom, po prostu byłem za słaby.
Głuchy człowiek krzyczał. Błagał o pomoc głosem tak rozpaczliwym,
że niejedno serce by stajało. Tak bardzo
chciał dotrzeć do światła, a jednocześnie
tak bardzo się bał. Wołał przewodnika,
który udzieli pewności siebie, który odegna
wszelkie zwątpienia i wątpliwości. Ja
również go słyszałem, ale nie mogłem mu
pomóc, nie potrafiłem. Modliłem się więc,
aby ktoś naprawił moje błędy. Modliłem
się za człowieka głuchego, aby wreszcie
usłyszał głos Pana. Modliłem się za człowieka
zamkniętego na Boga, aby serce otworzył,
aby poszedł za jasnością, aby umiłował
prawdę.
Ten, któremu nie pomagały dotąd
moje modlitwy, usłyszał głos wołający o
pomoc. Jego serce poczuło, że już dosyć
obojętności, dosyć masek, obłudy i zakłamania. Ojciec zawołał go, wezwał po
imieniu, tak jak jeszcze nigdy nikt inny…
to było wołanie miłości, wołanie pełne
troski i czułości. To było wołanie Boga!
Uklęknął i zapłakał. Płakałem wraz z nim.
Człowiek ten zrozumiał, że nie jest stworzony dla neonów, ale dla światła! Zrozumiał, że życie bez prawdy jest tylko ciemnością. Zrzucił maskę „pana”, wyszedł z
cienia obojętności i troski o prawdziwe
„Ja”. Wszystko co dawniej się liczyło, było
teraz jedynie marnością. Odnalazł Boga,
odnalazł miłość. I zapragnął mu służyć.
Tak jak ja służyłem. Wypowiadałem szeptem
słowa modlitwy, on milczał, bo nikt go nigdy
tego nie nauczył. Wstaliśmy i poszliśmy
w stronę światła. Ruszyliśmy razem w
stronę krzyża. W stronę Golgoty.
Nie ja zmieniłem świat. To Twoja
miłość, Panie! Łatwo nie dostrzec bliźniego, utonąć w chaosie dnia codziennego. Tak
łatwo zakładać maski, ukrywać się w cieniu.
Tak łatwo być głuchym na Ciebie, Panie! Tak
trudno Ci zaufać bezgranicznie. Tak trudno odrzucić wszelkie maski, wyjść z cienia i stanąć w prawdzie Twojej miłości. Tak
trudno być sobą, gdy obok ludzkie cienie tańczą
w rytmie codziennych trosk, problemów
i rozczarowań. Chcąc zbyt wiele myśleć,
łatwo zapomnieć, kto w tym wszystkim
jest najważniejszy. Łatwo zapomnieć o
Tobie! A przecież tylko przy Tobie można
poznać kim się jest naprawdę, tylko przed
Tobą można zrzucić wszelkie maski, można
wyjść z cienia i patrzeć na Ciebie twarzą
w twarz. Ty uczysz wiary i miłości. Ucz
nieustannie!
Autor tekstu:
kl. Patryk Czarnecki, rok II
32
Mistycznie
„Oto ja,
poślij mnie”
(Iz 6, 8)
Miesiąc maj jest dla wspólnoty naszego Seminarium czasem niezwykłym.
Jednym z powodów jest to, że miesiąc ten jest poświęcony Maryi, która od
18 lat nam patronuje i wstawia się za nas u Wszechmogącego Boga. Drugim
powodem, także dla nas ważnym, jest to, że w miesiącu maju nasza diecezja
otrzymuje od Pana nowych kapłanów - wychowanków naszego Seminarium.
Po sześciu latach wzmożonej pracy nad sobą, rozwoju intelektualnym, duszpasterskim i, co najważniejsze, duchowym nasi bracia przystępują do sakramentu
kapłaństwa. Zgodnie z tradycją naszego czasopisma chcielibyśmy przedstawić
Wam, drodzy Czytelnicy, sylwetki trzech nowych kapłanów. Przedstawienie
będzie niezwykle krótkie, ale zapewniam Was, że o każdym z nich można by
napisać niejedną książkę. Oto sylwetki naszych braci - neoprezbiterów diecezji
łowickiej:
33
Mistycznie
K
siądz Robert Błaszczyk pochodzi z parafii pod wezwaniem św. Macieja Apostoła i św. Małgorzaty
Dziewicy i Męczennicy w Bednarach. Urodził się w Łowiczu 7 marca 1987 roku. Mieszkał w miejscowości Bednary
Kolonia. Szkołę średnią ksiądz Robert ukończył w Łowiczu, a było to II Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja
Kopernika. Ksiądz Robert dorastał w swojej rodzinnej
parafii i już od młodych lat pełnił tam najpierw posługę
ministranta, a później lektora. Ksiądz Robert jest osobą
niezwykle pełną życia. Świetnie dogaduje się z ludźmi.
Jest on również bardzo pracowity, choć nie stroni od obowiązkowego wypoczynku. W Seminarium ksiądz Robert,
jak sam mówi, interesował się (i nadal interesuje) katechetyką i biblistyką. Jego zainteresowania nie kończą się
jednak wyłącznie na edukacji. Ksiądz Robert jest także zamiłowanym sportowcem. Jego ulubionymi dyscyplinami są między innymi siatkówka i piłka
nożna. Ksiądz Robert jest też pasjonatem kolarstwa turystycznego - gdy tylko ma trochę wolego czasu wsiada na rower i podziwia polskie krajobrazy. Zainteresowania księdza Roberta
dotykają również muzyki. Ksiądz Robert w swojej posłudze duszpasterskiej wskazuje szczególnie na wartość pracy z dziećmi. Jego życiowym mottem są słowa zapisane przez proroka
Izajasza: „Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu: tyś mój” (Iz 43, 1).
K
siądz Paweł Olszewski pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Międzyborowie. Urodził się 25 marca 1986 roku w Żyrardowie. Ksiądz
Paweł swój egzamin dojrzałości zdawał w Liceum Zaocznym w Sochaczewie. Przed wstąpieniem do Seminarium
także pracował. W swojej parafii, o której zawsze mówi z
wielkim sentymentem, od młodych lat czynnie posługiwał najpierw jako ministrant, a później jako lektor. Ksiądz
Paweł jest człowiekiem pełnym spokoju, z cierpliwością
podchodzącym do zadań stawianych mu przez Pana i
wspólnotę. Jest też osobą niezwykle energiczną, niestroniącą od towarzystwa innych ludzi, choć nieraz zaznaczał,
że jest nieśmiały. Ta nieśmiałość na szczęście szybko znika. Ksiądz Paweł nie ma jakichś szczególnych planów co
do pracy z konkretną grupą: młodzieżą czy z ludźmi nieco starszymi. Jak sam mówi: „chcę
pracować ze wszystkimi”. Ksiądz Paweł interesuje się biblistyką, z której obronił swoją pracę
magisterską. Jego inne zainteresowania to m. in. turystyka i muzyka. Zapytany o to, czym się
kieruje w szukaniu autorytetów, ksiądz Paweł odpowiada następująco: „Autorytet to ktoś, kto
może mnie czegoś dobrego nauczyć”. Mottem życiowym księdza Pawła są słowa zawarte w
Drugim Liście do Koryntian: „Miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5, 14).
34
Mistycznie
K
siądz Jacek Zieliński pochodzi z parafii pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela w Rdutowie. Urodził
się 20 stycznia 1986 roku w Kole. Mieszkał w miejscowości Rycerzew. Tam też dorastał i tam powoli zaczął
odkrywać swoje powołanie do życia kapłańskiego. Jest
absolwentem liceum ogólnokształcącego w Kłodawie.
Ksiądz Jacek jest osobą o bardzo silnym charakterze. Jego
pogoda ducha i optymizm pomagają mu bardzo łatwo
nawiązywać kontakty z ludźmi: zarówno starszymi, jak
i z młodzieżą. Jest człowiekiem niezwykle pracowitym i
rzetelnym. Ksiądz Jacek interesuje się sportem, a szczególnym sentymentem darzy piłkę nożną. Ksiądz Jacek
swoją pracę duszpasterską nakierowuje szczególnie na
młodzież. Niewątpliwie pomagają mu w tym jego cechy
charakteru, jak również lubiana przez niego w czasach
seminaryjnych psychologia, która jest niezwykle pomocna w pracy z ludźmi. Pomagają mu
też doświadczenia zebrane w czasie pielgrzymek oraz doświadczenie związane z Ruchem
Światło-Życie, w których, jak sam mówi: „czuję się jak ryba w wodzie”. Mottem życiowym
księdza Jacka są słowa: „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” oraz wiara w to, że
wszystko co dokonuje się w naszym życiu jest przez Boga zaplanowane i nic nie dzieje się bez
przyczyny.
To sylwetki naszych nowych kapłanów. Mam nadzieje, że te informację
w pewnym stopniu przybliżają Wam
bogactwo tych osób. Na koniec w
imieniu wspólnoty Wyższego Seminarium Duchownego w Łowiczu chciałbym złożyć księżom neoprezbiterom
życzenia obfitych łask Bożych, wielu
radosnych chwil w życiu i, co najważniejsze, aby przez ich posługę realizował się Boży plan zbawienia świata.
Autor tekstu:
kl. Łukasz Majer, rok II
35
Artystycznie
Czy współczesna sztuka
jest zafałszowaniem
prawdy o krzyżu?
W
ielokrotnie stojąc w prezbiterium łowickiej Bazyliki z wielkim zachwytem wpatrywałem się w umieszczony tam
obraz, przedstawiający „Ukrzyżowanie Jezusa”. Wielokrotnie też, moją uwagę przykuwały dramatyczne napięcie i prawdziwość
przekazu tak mocno wyłaniające się z tego
niezwykłego dzieła. Za każdym razem, będąc tam, zastanawiałem się co musiał czuć
autor malując tak realistycznie cierpienie
Boga. Co musiało dziać się w sercu i umyśle
prymasa Macieja Łubieńskiego, kiedy po raz
pierwszy zobaczył ufundowane przez siebie
płótno, które w tak szczególny sposób porusza serce widza.
Kiedy kilka tygodni temu obraz ten
wrócił z konserwacji,ani przez chwile nie
wątpiłem, że jest to prawdziwe dzieło, pełne teologicznej prawdy. Próbując na nowo
wchłonąć to co tak wiele razy widziałem już
36
Artystycznie
wcześniej, pierwszy raz dostrzegłem niezwykle ludzki wymiar cierpienia jakie artysta ukazał za pomocą pędzla. Zdałem sobie
wówczas sprawę z tego, że tak naprawdę za
każdym razem kiedy na niego patrzę jest dla
mnie czymś nowym, trochę obcym.
Takich dzieł, jak ten łowicki obraz,
które w swoim przesłaniu niosą wielką prawdę o Zbawieniu, płynącą prosto z Krzyża są
tysiące. Krzyż bowiem zawsze był obecny w
sztuce, a sztuka zawsze obecna w Kościele.
Potwierdzenia tego możemy doszukać się w
Konstytucji Soboru Watykańskiego II o świętej liturgii,w której czytamy:
jest piękna i szlachetna. To określenie jeszcze
bardziej kłuci się z obrazem przedstawiającym ładny co prawda Krzyż, ale co z tego
skoro na nim malarz ukrzyżował żabę, twierdząc, że jest bardziej prawdziwa niż Chrystus. Takich wypaczeń jak ukrzyżowana
naga kobieta, czy poszczególne części ludzkiego ciała można by mnożyć bez liku, ale po
co, jeżeli nie są warte uwagi, a już na pewno i
to w najmniejszym nawet stopniu nie zbliżają ludzi do Boga. I wbrew temu co mówią na
ten temat sami - powiedzmy szczerze pseudo
artyści – nie są dziełami sztuki.
Matka Kościół zawsze była przyjacielem sztuk pięknych, stale
szukała ich szlachetnych usług i
kształciła artystów, aby przedmioty należące do kultu, jako znaki i
symbole rzeczywistości nadziemskiej, były godne, ozdobne i piękne. Kościół słusznie uważał się jakby za arbitra w sprawach sztuki,
osądzając, które z dzieł artystów
zgadzają się z wiarą, pobożnością
i tradycyjnymi zasadami oraz nadają się do użytku sakralnego.
Autor tekstu:
kl. Jakub Świerczyński, rok V
Artyści przez całe stulecia tworzyli
dzieła, które swoją treścią rzucały na kolana
i prowokowały do skupienia i modlitwy w
cichym zakątku świątyni. Dzieła, które swoim pięknem miały przybliżać ludzi do Boga.
Jakże wielkiego zdziwienia, wręcz prawdziwego szoku doznałem, kiedy zwiedzając w
Krakowie wystawę plastyczną której motywem przewodnim był Krzyż zobaczyłem
wystawione na niej prace (określane zresztą dziełami sztuki). Nie wiem jaki przekaz
miał na myśli „artysta” tworząc korkociąg
w kształcie Krucyfiksu, czy wstawiając Go
do wielkiej probówki z niebieskim płynem,
ale jestem przekonany, że nie jest to sztuka
o której Sobór Watykański II powiedział, że
37
Rzetelnie
Prawda
o błogosławionej
Bolesławie Lament
W tym roku przypada 150. rocznica urodzin bł. Bolesławy rodowitej Łowiczanki,
założycielki Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Bł. Jan Paweł II po
wyniesieniu Jej do chwały ołtarzy w dniu 5 czerwca 1991 r. powiedział: „Lud
Boży w Polsce i na terenach Jej apostolstwa będzie mógł odtąd odwoływać się
w modlitwie liturgicznej Kościoła do Jej orędownictwa oraz czerpać z Jej życia
do naśladowania.”
Rozmowa z Siostrą Adrianną Teresą Gronkiewicz MSF o bł. Bolesławie!
Co dziś zechciałaby nam Siostra przekazać jako rąbek prawdy o tej wybitnej
Łowiczance, duchowej Matce Zgromadzenia, do którego Siostra należy?
wychowawczyni. Żyjąc w głębokim
zjednoczeniu z Bogiem, wypełniona
Jezusową miłością, boleśnie przeżywała
rozdarcie Kościoła. Osobiście doświadczyła
wielorakich podziałów, a nawet nienawiści narodowych i wyznaniowych,
pogłębianych jeszcze bardziej przez ówczesne warunki polityczne. Jej wiara i
miłość Boga uzdolniły Ją do zobaczenia
Jezusa zatroskanego o jedność swojego
Kościoła i potrzebującego ludzi do pomocy.
W jej pismach czytamy bowiem: „Mamy
pomagać Chrystusowi Panu w poszukiwaniu dusz, które były, oddaliły się z
Jego Owczarni, a On pragnie je odnieść
do swej trzody i wzywa nas do pomocy.”
W środowisku wrogim wobec polskości i
s. Adrianna Teresa Gronkiewicz MSF: Bł.
Bolesława urodziła się 3 lipca 1863 r. w
Łowiczu. Miała siedmioro rodzeństwa.
Zdobyła przygotowanie do bycia nauczycielką w szkole elementarnej. Była
wykwalifikowaną krawcową. Przez 8
lat była członkinią Zgromadzenia Sióstr
Franciszkańskiej Rodziny Maryi. Przez
11 lat posługiwała bezdomnym w Warszawie. Przez 13 lat była tercjarką franciszkańską. Pracowała jako krawcowa,
instruktorka krawiectwa, nauczycielka,
38
Rzetelnie
katolicyzmowi, w Mohylewie nad Dnieprem założyła w 1905 r. Zgromadzenie
Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Za cel
szczegółowy wyznaczyła Mu umacnianie
katolików w ich wierze i szukanie dróg
pojednania z chrześcijanami innych wyznań. Bł. Bolesława miała pewność wiary, że założone przez nią zgromadzenie
powstało z Bożego powołania. Napisała
bowiem: „składajmy pokorne dziękczynienie całej Trójcy Przenajświętszej za
to nasze powołanie i wybranie Pańskie
niczym nie zasłużone.” Jasno też motywowała co było powodem założenia
Zgromadzenia. W jej pismach czytamy:
„Kościół katolicki okrutnie prześladowany, całe narody niegdyś wiernie
praktykujące wiarę katoliczkę, obecnie
spoganiały, a grzechy i zbrodnie dotąd
na ziemi nieznane, zalewają świat cały.
Zdaje się, że piekło sprzysięgło się na
zgubę dusz ludzkich i obalenie Kościoła katolickiego, toteż grono dusz dobrej
woli, widząc opłakany stan kościoła
świętego i zgubę dusz nieśmiertelnych,
zapragnęło oddać swe słabe, niewieście
siły, jako pomoc kapłanom katolickiego
Kościoła w pracach apostolskich, szerzenia
chwały Bożej, ratowania dusz Krwią
Chrystusa Pana Odkupionych.” Bł.
Bolesława przez 30 lat kierowała działalnością Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny na
terenie Białorusi, Rosji, Finlandii, Estonii,
Włoch i Polski. Zwraca ona na siebie
uwagę przede wszystkim swoją prekursorską postawą ekumeniczną, o której papież w dniu Jej beatyfikacji powiedział,
że „długo przed Soborem Watykańskim
II stała się inspiratorką ekumenizmu
przez miłość”. Zwraca na siebie uwagę,
także przez swoją żarliwość apostolską,
ofiarność, dyspozycyjność i ciągły wysiłek, by czynić dla chwały Bożej coraz
więcej i lepiej. Zwraca na siebie uwagę
przez głęboki pokój wewnętrzny, wielki
optymizm, odwagę, męstwo wytrwa-
łość i zawsze ufność w ostateczne zwycięstwo dobra – w zwycięstwo Bożych
spraw. W Jej pismach czytamy m.in.
„Wierzmy w zwycięstwo, nie wierzmy
w klęskę, bo dzieła Boże klęsk nie znają.
Panuje w nich tylko zwycięstwo.”
Wiemy, że Siostra była zaangażowana
w prace procesu beatyfikacyjnego naszej
wybitnej rodaczki. Na czym ta praca polegała?
s.A.: Moim zadaniem było napisanie
dokładnej biografii opartej na źródłach
historycznych i na zaprzysiężonych zeznaniach naocznych świadków życia i
działalności Matki Bolesławy Lament.
Przez wnikliwe analizowanie wszystkich zachowanych źródeł historycznych, mogłam poznać nie tylko wyraz i zasięg, szerokiej, odważnej prekursorskiej
działalności Matki Bolesławy. Ale także
mogłam poznać najgłębsze motywy Jej
decyzji. Mogłam poznać sekret i fundament, a zarazem mocny pion Jej życia
duchowego, owocującego świętością,
potwierdzoną aktem beatyfikacji, dokonanej przez namiestnika Chrystusowego
na ziemi – papieża.
Co według Siostry wiedzy było najistotniejszym w życiu duchowym bł. Bolesławy?
s.A.: Mogę z całym wewnętrznym przekonaniem powiedzieć, ze fundamentem,
pionem i treścią Bł. Bolesławy było pełnienie
woli Bożej. Oczywiście poprzedzone
rzetelnym rozeznawaniem duchowym.
W jesieni już swojego życia w jednym z
przemówień do Sióstr bł. Bolesława powiedziała m.in.: „oddać się woli Bożej.
Jej to właśnie zawdzięczam wszystko
i w ciągu życia szukałam jej zawsze.”
Dziś patrząc z historycznej perspektywy,
można powiedzieć, że ta święta przygo39
Rzetelnie
da odkrycia sensu życia wyrażającego się
pełnieniem woli Bożej w sposób głęboko
personalny, rozpoczęła się dla Bolesławy – tu w Łowiczu. Sama o tym powiedziała: „Ukochać należy wolę Bożą – zlać
się z Bogiem. Mając lat 20 odprawiałam
rekolekcje i uderzyły mnie właśnie te
słowa: >że wola nasza winna zlać się z
wolą Bożą tak, jak zlewają się dwie kule
z wosku w jedną bryłę.< Trzeba mieć
energię do czynu, lecz żyć w równowadze ducha swego (...) Ukochać należy
całym sercem wolę Bożą - a wtedy tylko
dzieło Jego posuwać się będzie ciągle naprzód. Taki materiał doskonałym jest do
wielkiej świętości.” Według rozumienia
bł. Bolesławy „świętość nie jest niczym
innym jak życiem wewnętrznym doprowadzonym do najściślejszego połączenia
woli człowieka z wolą Bożą.” Według
jej przeświadczenia jednym z najważniejszych sposobów osiągnięcia życia
duchowego – życia nadprzyrodzonego
jest wiara jasna i silna w czynną obecność
Jezusa w każdym z nas. Świadkowie życia
bł. Bolesławy zaświadczali, że „promieniowała” wiarą – promieniowała obecnością Boga, któremu pozwalała być czynnie obecnym w niej. Pozwalała Bogu
rozsławić się przez jej życie i działalność.
Siostrom pozostawiła nie tylko pouczenia
i zachętę, ale wręcz matczyne polecenie:
„siostry usiłować mają by ta czynna
obecność [Jezusa] stała się im rzeczywistością żywą, nawet przenikającą coraz
bardziej całą moją istotę i świadomość.
Jezus staje się przez to moim światłem,
moim ideałem, moją radą, moim oparciem, moją ucieczką, moim lekarzem,
moją pociechą, moją miłością – jednym
słowem – moim życiem i sprawi, że nabędę cnót wszystkich.”
Jest Siostra w pewnym sensie świadkiem
Jej świętości. Co Siostra zaproponowałaby nam Jej ziomkom, jako wzór do naśladowania? Czego możemy się nauczyć
od bł. Bolesławy?
s.A.: Osobiście najbardziej porywa mnie
przykład Jej głębokiej wiary i zawierzenia
Bogu. Od bł. Bolesławy możemy uczyć
się wiary, że jesteśmy umiłowanymi
dziećmi Boga. Możemy uczyć się wysiłku wypełnionego miłością, by swoją
wolę poddać woli Bożej – by zlać się z
wolą Bożą. Możemy uczyć się szukania
tego, co ludzi łączy i szukania dróg pojednania z każdym człowiekiem, który
jest blisko nas, a także odpowiedzialności
i modlitwy o jedność, nie tylko wszystkich
wyznawców Chrystusa, ale także misyjnej odpowiedzialności za zbawienie
każdego człowieka. Możemy uczyć się
męstwa, wierności i wytrwałości. Myślę,
jednak, że możemy uczyć się najbardziej
tego, aby coraz głębiej w swoim sercu
pielęgnować, rozważać i czerpać moc
z tej rzeczywistości, że Bóg naprawdę
jest – żyje pośrodku naszego serca i On bardziej pragnie nami się posługiwać. Tak
jak objawił to przez proroka Izajasza –
Bóg pragnie również w nas i przez nas
się rozsławić. Bóg pragnie być Bogiem
w nas i przez nas być Emmanuelem
dla innych.
Dziękujemy za rozmowę!
Rozmawiali:
kl. Piotr Jarota, rok V
kl. Michał Szkupiński, rok V
Siostra miała możliwość dotykania, badania, analizowania pierwszorzędnych
źródeł dotyczących życia bł. Bolesławy.
40
Wspólnotowo
Kronika
Seminaryjna
22 XII 2011- Wigilia Seminaryjna
Czas świątecznych przygotowań staje się doświadczeniem każdego domu, także i naszego, seminaryjnego.
Ostatnie dni to wzmożony czas pracy, począwszy od
porządków, przywożenia choinek z lasu, ubierania ich
w światełka, budowania stajenki, wydania kolejnego
numeru czasopisma Vitis, rozesłania życzeń świątecznych …, aż do zapachów gotowanej kapusty z grochem
przygotowywanej w kuchni, pierogów oraz smażonej
ryby. To wszystko składa się na jedno wydarzenie Wigilię Bożego Narodzenia w gmachu seminarium.
27- 31 I 2011- Rekolekcje powołaniowe
W dniach od 27 do 31 stycznia 2011 w zaciszu seminaryjnych murów odbyły się już kolejne rekolekcje młodych osób naszej diecezji, które pragną podjąć rozmowę z Bogiem na temat tajemnicy własnego powołania.
Tegoroczne spotkanie odbyło się w bardzo przyjacielskiej atmosferze, do czego zachęcało było min. samo
hasło, zaczerpnięte z Ewangelii wg św. Jana – NAZWAŁEM WAS PRZYJACIÓŁMI.
41
Wspólnotowo
07 I 2012 - Dzień skupienia - „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.”
Dnia 7. stycznia gościliśmy wyjątkową osobę, kapłana
archidiecezji warszawskiej pełniącego swą posługę
wśród osób z upośledzeniem ruchowym i intelektualnym.
Ksiądz Stanisław Jurczuk, bo o nim mowa, dzielił się
tego dnia swoim doświadczeniem pracy z osobami,
które wbrew pozorom, mimo niepełnosprawności
fizycznej, mogą uczyć nas pełnosprawności w relacji z
Jezusem. Poprzez wiele przykładów posługi kapłańskiej
pokazywał działanie Jezusa w swoim życiu.
22-25 II 2012 - Kleryckie „wyjście na pustynię”
W Środę Popielcową klerycy Wyższego Seminarium
Duchownego w Łowiczu rozpoczęli kilkudniowe rekolekcje
wprowadzające w czas Wielkiego Postu. Poprowadził
je o. Marek Kotyński CSRS. Ojciec Marek przez kilka
dni uświadamiał kandydatom na kapłanów, że w dzisiejszym świecie trzeba bardziej „być” aniżeli „mieć”.
Powiedział on alumnom, że tylko poprzez dokładne
poznanie siebie można stworzyć dobrą relację z Panem
Bogiem. Dzisiejszy świat potrzebuje dobrych i świętych
kapłanów, którzy kochają Boga, bo bez tego nie będą w
stanie dotrzeć do serc wiernych.
25 II 2012 - Posługi lektoratu i akolitatu
W sobotnie popołudnie w seminaryjnej kaplicy miała miejsce uroczysta Msza Święta, której przewodniczył Jego Ekscelencja Alojzy Orszulik, Biskup Senior.
Podczas Eucharystii alumni WSD w Łowiczu otrzymali
posługi: 5 kleryków roku trzeciego - posługę lektoratu,
oraz 1 kleryk roku czwartego - posługę akolitatu. Przyjęcie posługi lektoratu upoważnia do czytania Słowa
Bożego w zgromadzeniu liturgicznym oraz święcenia
pokarmów w Wielką Sobotę, natomiast posługa akolitatu
daje prawo do służby przy ołtarzu.
42
Wspólnotowo
9-11 III 2012 - Warsztaty Gazetek Seminaryjnych
Łowickie Seminarium zaczęło jeszcze bardziej tętnić
życiem. Nasza wspólnota powiększyła się o przeszło
30 alumnów z 14 seminariów z całej Polski. Wszystko
dlatego, że w budynku seminaryjnym rozpoczęły się
IV Warsztaty dla Redaktorów Gazetek Seminaryjnych.
Tegoroczne hasło warsztatów brzmiało: „Ewangelia
obiektyw na prawdę w przestrzeni publicznej.”
25 III 2012 - 20. lecie diecezji łowickiej
W niedzielę, 25 marca 2012 r. diecezja łowicka obchodziła swoje
20-lecie. Została ona bowiem powołana do istnienia w
dniu 25 marca 1992 roku, na mocy bulli „Totus Tuus
Poloniae Populus”, ogłoszonej przez błogosławionego
papieża Jana Pawła II. Punktem kulminacyjnym była
Eucharystia sprawowana o godz. 18.00 w łowickiej katedrze
pod przewodnictwem wszystkich trzech biskupów:
obecnego Ordynariusza diecezji ks. bpa Andrzeja Franciszka
Dziubę; jej pierwszego Ordynariusza, a dziś bpa Seniora
Alojzego Orszulika oraz ks. bpa pomocniczego Józefa
Zawitkowskiego.
27 III 2012 - Dzień skupienia
W łowickim seminarium odbył się kolejny dzień skupienia,
który poprowadził ks. Jerzy Skiba, kapłan diecezji gdańskiej.
Tematem była relacja z ojcem. Rekolekcjonista uświadamiał
klerykom, że zła relacja z ziemskim ojcem odbija się na relacji
z Bogiem Ojcem. W tym kontekście zaproponował alumnom
krótkie ćwiczenie, podczas którego mieli oni wypisać pozytywne i negatywne cechy swojego taty oraz to, czego od
niego oczekiwali. To zadanie miało doprowadzić kleryków
do lepszego zrozumienia przyczyn negatywnych kontaktów
między ojcem a synem. W czasie dnia skupienia, oprócz księdza
Jerzego Skiby, świadectwo dała siostra zakonna, która mówiła o
swoich negatywnych relacjach z ojcem alkoholikiem. Mówiła,
że było to dla niej przez długi czas przyczyną zamknięcia się
na osobę Boga Ojca, na którego patrzyła przez pryzmat jej
ziemskiego taty. Dopiero wówczas, gdy zaprosiła Boga do
jaskini swego życia, przełamała się i zdobyła się na to, by
niejako „usiąść Bogu Ojcu na kolanach” i „wtulić się”
w Niego.
43
Wspólnotowo
31 III 2012 - VII Sympozjum Dar Życia w Skierniewicach „Kościół naszym domem”
W parafii p.w. św. Stanisława B.M. w Skierniewicach po raz
siódmy odbyło się sympozjum poświęcone życiu, którego organizatorem, jak co roku, jest proboszcz parafii ks. Grzegorz
Gołąb. Sympozjum rozpoczęliśmy Mszą Świętą celebrowaną
przez ks. Roberta Kwatka, podczas której uświadomił nam,
że „Każdy z nas jest domem dla życia”. Następnie wysłuchaliśmy referatów skierowanych do nas przez zaproszonych
gości. Pierwszy wykład „Dom - gdzie jestem chciany i kochany”
wygłosił ks. dr Mirosław Nowosielski, przypominając nam
tym samym o cnotach zapomnianych, a także o potrzebie
obecności Jezusa w każdej rodzinie. Jako kolejny wystąpił
pan Mariusz Dzierżawski z Rady Fundacji PRO- LIFE, który
próbował odpowiedzieć na pytanie „Czy przestrzeń publiczna jest
dla Życia?” Pierwszą część sympozjum zamknął ks. Marek
Kruszewski wykładem zatytułowanym „Które dzieci mogą
się urodzić?” Ks. Marek uświadomił nam, że bez wsparcia
okazanego matce, która rozważa ewentualność aborcji, przez
choćby jedną osobę, dziecko, które nosi pod sercem, zginie.
Po wysłuchaniu koncertu scholi dziecięcej z parafii św. Stanisława, wykład pod tytułem „In vitro- i co dalej?” poprowadziła pani dr Ewa Prokop, która w fachowy sposób przybliżyła nam zagadnienie In vitro i związane z nim następstwa.
Sympozjum zamknęło świadectwo Katarzyny i Kamila
Markiewiczów zatytułowane „Dlaczego? - rzecz o dzieciach
utraconych, chorych i ich rodzicach”.
21 IV 2012 - Sympozjum naukowe w Warszawie
„Wiara pomiędzy zakrystią a supermarketem”
„Wiara pomiędzy zakrystią a supermarketem”, czyli jak wygląda dzisiejsza wiara i jej miejsce w przestrzeni publicznej.
Na taki właśnie temat odbyło się Sympozjum na Papieskim
Wydziale Teologicznym w Warszawie. Nasze Seminarium
- jako filia PWTW - wzięło w nim udział. Jakie miejsce w
dzisiejszym świecie zajmuje wiara? Czy miejscem tym jest
zakrystia, kościelna kruchta, a może przestrzeń pomiędzy
półkami z różnymi produktami w supermarkecie? Sympozjum rozpoczęło się o godzinie 9.00 Eucharystią sprawowaną
w kościele pokamedulskim p.w. Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Maryi Panny na warszawskich Bielanach.
Mszy św. przewodniczył i w czasie jej trwania homilię wygłosił Wielki Kanclerz PWTW, Jego Eminencja kard.
Kazimierz Nycz, Arcybiskup Metropolita Warszawski.
44
Wspólnotowo
28 IV 2012 – VIII Diecezjalne Czuwanie Modlitewne w
Intencji Powołań
Spotkanie pod hasłem „ Spojrzał na Niego z miłością”
miało miejsce tym razem w parafii św. Jakuba Apostoła
w Głownie. Modliliśmy się wraz z młodzieżą z diecezji
o odkrycie i rozeznanie powołania, które Bóg złożył w
każdym z nas. Przybyło co najmniej 350 osób.
30 IV 2012 - Dzień skupienia
W poniedziałek 30 kwietnia odbywaliśmy majowy dzień
skupienia, który poprowadził dla naszej wspólnoty ks. Lech
Piórkowski - mgr teologii, egzorcysta w diecezji płockiej,
odpowiedzialny w tejże diecezji za Ruch Odnowy w Duchu
Świętym. Pod jego okiem szkoliliśmy się na „armię wojowników o
dziecięcych sercach”, czyli takich, którzy w prawdzie, szczerości i
pokorze o samych sobie chcą iść i walczyć o miłość Chrystusową
w świecie.
1-3 V 2012 – Majówka
Majowy czas rozpoczęliśmy poranną Mszą Świętą w naszej kaplicy
seminaryjnej. Po śniadaniu, jak to już stało się w naszym seminarium
tradycją, zostaliśmy zaproszeni do autokaru i wyruszyliśmy w...
nieznane. Pierwszym przystankiem na trasie naszej majowej wyprawy
był Poznań, który zwiedzaliśmy z przewodnikiem poznając historię
miasta.
Dalsza podróż pokierowała nas do Rokitna przed obraz Matki Bożej
Cierpliwie Słuchającej.
Około 20 km od Sanktuarium znajdują się bunkry, które 2 maja
zwiedzaliśmy przez dobre dwie godziny, a po obiedzie korzystając
z prawdziwie letniej pogody wyruszyliśmy nad Jezioro Lubikowskie, gdzie zażyliśmy trochę sportu dzięki
wodnym szaleństwom kajakowym.
3 maja to czas spędzony na Eucharystii w Bazylice, tuż przed obrazem Madonny Cierpliwie Słuchającej, i
osobistej modlitwy, w czasie której wielu z nas po raz ostatni w tym miejscu w czasie tej majówki szeptało
swoje prośby z nadzieją, że kiedyś tu jeszcze powróci.
Odwiedziliśmy Świebodzin z najwyższą w Polsce figurą Jezusa Chrystusa Króla i zatrzymaliśmy się w
pobliskim Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Na koniec zwiedziliśmy zamek w Kórniku, gdzie obecnie
znajduje się muzeum i siedziba Biblioteki Kórnickiej PAN. Początki zamku sięgają okresu średniowiecza,
a obecny kształt pochodzi z połowy XIX wieku. Po obiedzie w „Białej Damie„ zwiedziliśmy jeszcze kórnickie
Arboretum, w którym akurat kwitły pięknie magnolie, azalie i wiele innych roślin, nadając miejscu iście
wiosenny klimat.
45
Wspólnotowo
12 V 2012 – Święcenia diakonatu
Klerycy V roku: Sebastian Antosik, Piotr Jarota,
Mateusz Podkowiński, Michał Skupiński i Jakub
Świerczyński otrzymali święcenia diakonatu z rąk
J. E. Ks. Bpa Józefa Zawitkowskiego.
19 V 2012 – Sympozjum Naukowe w WSD Łowicz
19 maja w naszym Seminarium odbyło się VIII Sympozjum Naukowe, tym razem poświęcone bł. Bolesławie
Lament, której 150 rocznicę urodzin i chrztu w tym
roku obchodzimy. Cała uroczystość rozpoczęła się o
godzinie 10., a zakończyła Eucharystią o godzinie 17.,
pod przewodnictwem J. E. Ks. Abpa Henryka Hosera
SAC. Panel naukowy obejmował prelekcje, dyskusje
oraz podsumowanie sympozjum, którego dokonał
J. E. Ks. Bp Andrzej F. Dziuba.
20 V 2012 - 50 lecie święceń kapłańskich Ks. Bpa Józefa Zawitkowskiego
W Niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego w Bazylice
Katedralnej w Łowiczu jubileusz 50-lecia święceń
kapłańskich obchodził J. E. Ks. Bp Józef Zawitkowski.
Po uroczystej Eucharystii wszyscy gości zostali zaproszeni
na kolację, która miała miejsce w gmachu Seminarium.
26 V 2012 – Święcenia prezbiteratu
Z rąk J. E. Ks. Bpa Andrzeja Franciszka Dziuby
święcenia kapłańskie otrzymali: Robert Błaszczyk,
Paweł Olszewski oraz Jacek Zieliński.
46
Poetycko
„Wybór”
Hosanna- krzyczą- na wysokości!
Lecz za chwilę trzask łamanych łotrom kości.
Ślą palmy i wesoło śpiewają
Choć zaraz srodze biczami wysmagają.
Wołają: „Imię Króla wsławione!”
A za chwilę Mu włożą cierniową koronę.
Serce skacze wesoło do gardła.
Lecz za chwilę plwociny, żółć i pogarda.
Słowo, a tłum Go na tron posadzi,
Choć zaraz przyjaciel pocałunkiem zdradzi.
Teraz oblicze jasnością świeci,
A za chwilę cios cierpienia je zeszpeci.
Gdzie się śpiewy podziały, gdy Mesjasza wieszali?
Gdzieście byli ludzie, gdy Jezusa zamęczali?
Któż więc Króla zgładził, czyżby to zwierzęta?
Słowa więzną w gardle, to ludzkie szczenięta.
Ale, cóż to autorze? Schowaj miecz krytyki.
Boś sam nie miał w procesie Jezusa praktyki.
Serce człowieka z przewrotności przecież słynie,
Więc gdyby przyszło Ci stanąć w tamtejszej godzinie,
Odpowiedzieć byś musiał na jedno pytanie:
„Bierzesz kłamstwo, czy prawdę?” Co weźmiesz to się stanie.
kleryk Gabriel
47
Przyjaciele
48
Adres …………………………………………………………………………………..
Parafia …………………………………………………………………………………
Data i Podpis …………………………………………………………………………..
DEKLARACJĘ PROSIMY O PRZEKAZANIE KSIĘDZU PROBOSZCZOWI LUB ODESŁANIE NA ADRES SEMINARIUM
Imię i nazwisko…………………………………………………………………………
oże spójrz na młodych
ludzi, na ich pragnienia
i nadzieje.
Ty czytasz w ludzkich sercach
i wiesz, że wielu zdolnych jest
naśladować Ciebie
i dla Ciebie pracować.
Pobudź ich wspaniałomyślność,
potrzebną do przyjęcia
powołania do kapłaństwa,
a równocześnie siłę do
podjęcia wyrzeczeń, których
to wezwanie wymaga.
Uczyń ich budowniczymi
cywilizacji miłości
i posłańcami pokoju.
Pozwól zrozumieć młodym,
że wciąż warto jest ofiarować
całe swoje życie Tobie
i ludziom.
Przyjmij Panie naszą modlitwę
za tych, którzy na wzór Maryi
Matki Kościoła uwierzyli Słowu
i pomóż im zrozumieć
jak aktualne i naglące jest
Twoje wezwanie.
Amen.
B
Wyższe Seminarium Duchowne w Łowiczu
p.w. Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej
ul. Seminaryjna 6, 99-400 Łowicz
tel. 0-46 837-60-16
Pragnę zostać członkiem Towarzystwa Przyjaciół WSD w Łowiczu
i codziennie odmawiać modlitwę w intencji powołań.
Towarzystwo Przyjaciół Wyższego Seminarium Duchownego w Łowiczu
Modlitwa: