Wywiad z z instr. A. Kujawskim z okazji 65
Transkrypt
Wywiad z z instr. A. Kujawskim z okazji 65
Kontynuuję moją najukochańszą przygodę z lataniem 1z3 http://www.samoloty.pl/index.php/artykuly-lotnicze/13376-kontynuuj-m... Kontynuuję moją najukochańszą przygodę z lataniem Ocena użytkowników: Słaby Array Drukuj Array / 19 Świetny wtorek, 19 listopada 2013 10:29 Aleksander Kujawski ma 82 lata i jest czynnym instruktorem i pilotem szybowcowym I klasy, a także pilotem samolotowym. Wyszkolił kilkudziesięciu młodych pilotów szybowcowych. Posiada Złotą Odznakę Szybowcową z Trzema Diamentami. Wykonał blisko 8000 lotów szybowcem i około 2000 lotów samolotowych. Członek Aeroklubu Poznańskiego im. Wandy Modlibowskiej. Absolwent Politechniki Częstochowskiej. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz uhonorowany odznaką i tytułem Zasłużony Działacz Lotnictwa Sportowego i innymi. Poniżej rozmowa z p. Aleksandrem ... W sierpniu tego roku minęło 65 lat od kiedy wykonał Pan swój pierwszy samodzielny lot. Jak rozpoczęła się Pan przygoda z lataniem? Podobno miał Pan wtedy 8 lat? Tata kupił Panu i Pana bratu bilety na przelot awionetką ... Co było dalej? Moje zainteresowania lotnictwem zaczęły się przed wojną w latach 30-tych. Pamiętam jak ojciec opowiadał nam o lądowaniu aeroplanu na polach w okolicy klasztoru Jasnej Góry. Pilotem tego aeroplanu był słynny pilot Michał Scipio del Campo. Działo się to około roku 1912 - 13. Ojciec mój miał wtedy 7 lat. (lądowanie Michała Scipio del Campo w Częstochowie - Link) Te opowieści wywarły na nas z bratem wielkie emocje. W lipcu roku 1939 odbywały się pokazy lotnicze na lotnisku Kucelin pod Częstochową (dzisiaj jest tam zabudowa huty Częstochowa). Byliśmy tam (mój brat Jan i ja). Ojciec kupił nam bilety na przelot awionetką... Niestety awionetka zepsuła się, a my nie polecieliśmy. Oprócz łez goryczy, był to dla mnie moment przełomowy. Postanowiłem zostać pilotem, być inżynierem aby dużo zarabiać i mieć własny samolot. Zaczęliśmy z bratem czytać dostępną literaturę na tematy lotnicze. Pierwszą książką była "Licznik z czerwoną strzałką" Janusza Meissnera. Później w czasie wojny i okupacji hitlerowskiej budowałem modele latające (również z napędem gumowym) i dużo czytałem na tematy lotnicze. Nowy Młyn 1.07.1948 [Szkoła Szybowcowa Ślizgowa MK] Grupa z Częstochowy - pierwszy z lewej Aleksander Kujawski - fot. archiwum Aleksader Kujawski 13 sierpień 1948 roku, miejsce? Polski Nowy Młyn... To data i miejsce, które na zawsze zmieniło Pana życie? 2013-12-29 12:51 Kontynuuję moją najukochańszą przygodę z lataniem 2z3 http://www.samoloty.pl/index.php/artykuly-lotnicze/13376-kontynuuj-m... Czekałem na koniec okupacji by spełnić moje lotnicze plany. Stało się to w 1947 roku w zimie kiedy ukończyłem z oceną pozytywną kurs teoretyczny, a w sierpniu 1948 roku rozpocząłem latanie na poniemieckich szybowcach SG-38 w Szkole Szybowcowej w Polskim Nowym Młynie K/Sławna (Neuemilenkamp in Pommern). Po powrocie z szybowiska w Polskim Nowym Młynie do Częstochowy rozpocząłem intensywne latanie w Aeroklubie Częstochowskim na lotnisku Kucelin i "Górze Osona" niedaleko lotniska. Instruktorem szybowcowym był Tadeusz Piętka pilot, który latał w kampanii wrześniowej na "Karasiach" i mówił, że boi się latać bez silnika.... czyli na szybowcach. Piętka bardzo mnie lubił i cenił mój zapał do latania oraz moje umiejętności. Miałem dzięki temu dodatkowe zajęcia. Oblatywałem szybowce po naprawach i oględzinach KCSP (inż. Zieleziński z Łodzi). Szkoliłem (bez uprawnień instruktorskich !!!) moich rówieśników na szybowcu "Żuraw" (poniemiecki "Kranich") za holem samolotowym. Był to wspaniały okres w moim życiu lotniczym. Aż nadszedł czas stalinizmu! W marcu 1952 roku zostaliśmy usunięci wraz z moim bratem Janem (również wciąż latającym pilotem szybowcowym) z Aeroklubu Częstochowskiego z zakazem wstępu na lotnisko, ponieważ byliśmy synami "kapitalisty". Ojciec nasz od czasów przedwojennych prowadził zakład produkujący siatki dla młynów, rolnictwa i ogrodzeniowe i zatrudniał 6 do 7 osób. W tym czasie zostali również wyrzuceni z lotnictwa moi koledzy: Edek Makula, Zbyszek Rawicz, Skrzydlewski i wielu innych pilotów o "złym pochodzeniu społecznym". Nie mogąc latać, postanowiłem żeglować. W Ozimku zorganizowałem "Klub Morski" przy Lidze Przyjaciół Żołnierza, gdzie uzyskałem międzynarodowy patent sternika morskiego. Zapisałem się również do klubu krótkofalowców w Opolu i uzyskałem znak wywoławczy SP6NW. Moja tragiczna rozłąka z lotnictwem trwała do roku 1956 do tzw. "odwilży" i objęcia władzy przez Władysława Gomułkę. Pracowałem wówczas, jako młody inżynier metalurg w "Hucie Małapanew" w Ozimku. Nowa Wieś rok 1963 - zdjęcie przedstawia pierwszą, w karierze instruktorskiej,grupę uczniów pana Aleksandra przy szybowcu "Czapla" - fot. archiwum Aleksader Kujawski Wykonał Pan na szybowcach blisko 8000 lotów szybowcowych i około 2000 samolotowych. Posiada Złotą Odznakę Szybowcową z Trzema Diamentami. W 1957roku powstał Aeroklub Opolski, do którego się zgłosiłem natychmiast jako pilot szybowcowy. Tam ponownie zacząłem intensywnie latać na szybowcach i szkolić się w lataniu samolotowym. W roku 1963 po uzyskaniu licencji instruktora szybowcowego II klasy na kursie w Lisich Kątach, szkoliłem pierwszą moją grupę uczniów dla potrzeb (o dziwo) Aeroklubu Częstochowskiego. W tej grupie był wspaniały uczeń - pilot Marek Małolepszy, nazwany przeze mnie "Orzełkiem". W Aeroklubie Opolski w Nowej Wsi k/Komprachcic latałem intensywnie na szybowcach i samolotach zdobywając nowe uprawnienia i warunki do złotej odznaki szybowcowej i diamenty. I tak w roku 1959 wykonałem przelot docelowy Opole - Szczecin - warunek do złotej odznaki i pierwszy diament 385 km, w 1962 uzyskałem w Jeleniej Górze przewyższenie do złotej oznaki szybowcowej 4.200 metrów i tym samym zdobyłem złotą odznakę szybowcową z numerem FAI 404. W 1966 roku zostałem przeniesiony służbowo do Poznania do Zakładów Metalurgicznych "POMET". Natychmiast zgłosiłem się do Aeroklubu Poznańskiego, gdzie wznowiłem latanie na szybowcach i samolotach. W roku 1978 uzyskałem w Jeleniej Górze przewyższenie 5.700 metrów zdobywając drugi diament. W roku 1989 wykonałem przelot Poznań - Olsztyn - Poznań (580 km) uzyskując tym samym trzeci i ostatni diament do złotej odznaki szybowcowej. Odznaka ta jest dla mnie nie tylko najwyższą międzynarodową odznaką szybowcową, ale również zwieńczeniem moich dążeń do jej zdobycia i swoistą dumą z jej posiadania. 2013-12-29 12:51 Kontynuuję moją najukochańszą przygodę z lataniem 3z3 http://www.samoloty.pl/index.php/artykuly-lotnicze/13376-kontynuuj-m... Aleksander Kujawski w szybowcu "Salamandra" - fot. archiwum Uczył Pan latać na szybowcach w Poznaniu i w Centralnej Szkole Szybowcowej w Lesznie. Rocznie wypuszcza Pan spod swych skrzydeł od kilku do kilkunastu szybowników. Ilu przez te wszystkie lata to było szybowników? Nigdy nie liczyłem ilu ich było, ale mogę zaryzykować, że powyżej 200. Wielu z nich lata do dzisiaj w lotnictwie sanitarnym lub na liniach lotniczych. Skończył Pan 82 lata, wciąż Pan lata. Zawsze jest Pan uśmiechnięty. To obraz człowieka szczęśliwego. Jest Pan pilotem szybowcowym I klasy, pilotem samolotowym, skoczkiem spadochronowym III klasy. Spełnił Pan swoje marzenia? A może spełnia je Pan każdego dnia? Czy rodzina podziela Pana lotniczą pasję? Mając ukończone 82 lata nadal latam i szkolę młodych pilotów szybowcowych. Moim motto w lotnictwie (i nie tylko w lotnictwie) jest stara łacińska sentencja: "QUIDQUID AGIS PRUDENTER AGAS ET RESPICE FINEM" (Cokolwiek robisz rób dobrze i patrz na efekt), którą zna większość moich uczniów - pilotów. Cieszę się tym, że mam zdrowie lotnicze (rok roczne badania w WIML) i mogę kontynuować moją najukochańsza przygodę z lataniem! Najważniejsze jest to, że ta moja miłość do latania jest akceptowana przez najbliższych. Dziękuję za rozmowę! Rozmawiała Joanna Walczak 2013-12-29 12:51