Otaru - Mm.pl

Transkrypt

Otaru - Mm.pl
Sapporo, Otaru; 11.11.2009
WALECIARZ
Dzień zaczyna się nietypowo, bo ze snu w toyohirowym akademiku wyrywa mnie
głos z kołchozika. Przypomina, że o 12:00 nastąpi godzinna przerwa w dostawach prądu.
Mnie to średnio interesuje. Wczorajsza męska impreza trwała do 6:30 nad ranem i chyba
każdy z obecnych bardziej interesuje się tym, co zrobić, by dalej rzucić się w objęcia
Morfeusza. Kolejny komunikat i perspektywa polonijnego obiadku sprawiają, że jednak
trzeba się ruszyć a akademicki kampus. Ale jak?
Problemem oczywiście nie jest to czy wybrać rower, czy metro. Rowerem nie
przyjechałem. Nie chodzi też o to, że winda wyłączona – są schody. Gdzie więc leży
trudność? Głównie w tym, że by zostać na noc musiałem się nocy poprzedniej
prześlizgnąć przez dyżurkę. Dziś muszę zrobić to samo. Może przez tylne wyjście?
Choć w sumie i tak wszyscy są bardziej przejęci zaciemnieniem. Próbuję... I chwile potem
spotykam się z Torim przy automatach biletowych stacji Gakuen mae. Czas na
zwyczajowy, cośrodowy obiadek polonijny.
W DRODZE
Niemal zaraz po obiadku wyruszamy z Mazzim do Otaru. To mniejsza,
acz dość popularna miejscowość portowa uważana za stolicę sushi i dość ważny
punkt na onsenowej mapie Japonii.
W drodze do Otaru pierwszy raz widzę japońskie morze. Jest dość spokojne,
rytmiczne. Co większe fale przenikają przez ułożony wzdłuż wybrzeża falochron i zamiast
uderzać o brzeg – zdają się jedynie lekko go pieścić. Jest w tym coś japońskiego.
Japońskie są też małe, drewniane domki ustawione między plażą i linią kolejową.
Nieszczególnie odznaczają się w krajobrazie. Wydają się być zgranymi z naturą. Od progu
po szczyt dachu. Od rybackich sieci wywieszonych przed wejściem po najgłębszy
z domowych kątów. Kątów, pośród których ludzie mogą żyć życiem nie zmieniającym się
przez ostatnie dziesięciolecia. Na pewno szczęśliwie.
Dojeżdżamy do Otaru.
OTARU
Miasto wita nas pochmurnie i wietrznie. Kilka obowiązkowych zdjęć pamiątkowych
i znikamy wewnątrz centrum handlowego wybudowanego przy stacji. Mazzi mówi,
że po jego otwarciu wiele lokalnych, rodzinnych sklepów splajtowało. Są rzeczy,
które wszędzie będą takie same. Czy to w rodzimej Polsce, czy w egzotycznej Japonii –
Ci Mali nie mają szans w starciu z gigantami. Szczególnie, że Ci Wielcy prowadzą z reguły
politykę w perspektywie globalnej i łatwo zyskują przewagę.
W środku krótka wycieczka. Lądujemy w księgarni, skąd „odebrać” nas ma
człowiek, bez którego mnie w Japonii by nie było. Jin Matsuka jest nauczycielem w Szkole
Handlowej w Otaru. Jest historykiem zainteresowanym XX-wieczną Polską. Jest byłym
stypendystą polskiego rządu. Jest człowiekiem, którego poznałem parę lat wcześniej,
przy
okazji
Konkursu
Krasomówczego
Języka
Japońskiego
w
Poznaniu.
Jest Tokijczykiem. Ale mieszkającym i pracującym w Otaru. A dziś – my będziemy Jego
gośćmi.
Gościna ta zaczyna się od pysznego, pożywnego ramenu. Doskonała podkładka
pod czekające nas później atrakcje. Ale czy przypadkiem tej całej bulionowej wody nie
wypocimy w jednym z otarzańskich onsenów, z których miasto słynie? Oczywiście, że tak!
Po
onsenie
taksówka
do
Muzeum Piwa, gdzie w drugą środę
każdego miesiąca organizowany jest
piwny
festiwal,
święto
piwa.
To już 3. z rzędu wizyta Mazziego na
festiwalu,
a
tym
samym
zostaje
szczęśliwym posiadaczem klubowej
karty.
Systemu
zniżek
niestety
odtworzyć nie potrafi(ę). ;D
W środku? Masa Japończyków, ale na tej imprezie obcokrajowcy tylko nieznacznie
ustępują im miejsca. Stół, do którego mamy się przysiąść od nich kipi. Czuję, że będzie
wesoło. I głośno.
Hukom kufli, okrzykom „Prost!” i śpiewom zdaje się nie być końca. Wiele nowych
twarzy, wiele nowych znajomych. Rozmowy zdają się nie cichnąć. Po japońsku, angielsku,
niemiecku...
Tu
i
ówdzie
padają
islandzkie
słówka.
I
permanentne
toasty.
Chwilę wytchnienia daje rozmowa na uboczu z gospodarzem, Johannesem Braunem.
Wspaniały człowiek. I dumny, i skromny. Robiący kawał naprawdę dobrej roboty.
Co się działo później? Przemilczę. Na razie. No i poza tym tego, jak doskonałe,
nepalskie curry jadłem opisać się nawet nie da.

Podobne dokumenty