Dopieszczony typ

Transkrypt

Dopieszczony typ
TESTY SPRZĘTU
Wzmacniacz zintegrowany Monrio MC206
Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa
Dopieszczony typ
Klasyk w ofercie mało popularnej manufaktury z Włoch. Czego się po nim spodziewać –
przeciętności czy może wielkiej klasy, dzięki której figuruje w katalogu już od kilkunastu
lat? Zaraz się przekonamy.
M
onrio jest małym zakładem produkcyjnym w Piacenzie – dziś 100-tysięcznym mieście, położonym w północnych
Włoszech, 70 km na południowy-wschód od
Mediolanu, pamiętającym starożytne czasy.
Założycielem i właścicielem marki jest dziś
71-letni Giovanni Gazzola prowadzący firmę
nieprzerwanie od 1991 roku. W latach 1985–
1992 zbierał doświadczenia u boku znanego
konstruktora Stana Curtisa – guru brytyjskiego
rynku hi-fi, który był współautorem pierwszej
integry Monrio – MC202. Odniosła duży sukces
rynkowy i dała początek kolejnym generacjom
tego urządzenia.
Monrio od wielu już lat stoi na uboczu sceny
hi-fi, jest niezbyt aktywnym i w sumie nieznaczącym graczem. Podeszły wiek właściciela
i głównego konstruktora w jednej osobie
z pewnością nie sprzyja wielkim zmianom, co
widać choćby na stronie internetowej producenta (ta wkrótce ma zostać gruntownie odświeżona). Najwyraźniej Gazola nie ma intencji,
by zawojować rynek hi-fi. Konsekwentnie,
ponoć z wielką pasją, robi swoje. Jak twierdzi
polski dystrybutor, który utrzymuje bliski
kontakt z właścicielem (także pozabiznesowy),
Giovanni poświęca wiele swojego prywatnego
czasu na udoskonalanie swoich produktów.
Wzmacniacz MC206 to jeden z najdłużej
produkowanych modeli. To właśnie od niego
rozpoczynamy nasze testy.
BUDOWA
MC206 jest funkcjonalnie nieskomplikowanym,
w pełni analogowym urządzeniem. Cała obsługa sprowadza się do kręcenia gałką głośności
i wybierania wejść z poziomu czołówki za
pomocą miniaturowych przycisków po lewej
stronie. A pilot? Ten, owszem, jest, ale podobno
działa „niezbyt dobrze". Nie otrzymałem go
w ogóle wraz ze wzmacniaczem, więc nie mogę
tego potwierdzić ani temu zaprzeczyć. Problem
dotyczy ponoć zbyt małego okna czujnika podczerwieni. Selektor wejść reagował losowo na
niektóre komendy wydawane innymi sterownikami. No więc zakleiłem go taśmą… Tak, wiem
– trochę trudno w to uwierzyć. Szczególnie dziś.
Zwłaszcza że wzmacniacz kosztuje nie tysiąc
dwieście, a dwanaście tysięcy złotych. Euforii
nie wywołują także obłędnie jasne diody – jedna obok włącznika na czołówce, druga – obok
aktywnego wejścia. Gasicie światło podczas
odsłuchu, a tu oślepiają Was dwa bladoniebieskie punkty w przestrzeni. Nie wiem, czemu ma
to służyć.
No dobrze, początki, jak widać, są trudne.
Otwieramy górną pokrywę – może wewnątrz
lepiej to wszystko wygląda niż na zewnątrz?
Bo trzeba przyznać, że obudowa MC206 żadnego konkursu piękności raczej nie wygra. Aż
dziw bierze, że to włoski projekt. Przecież Włosi
są tak wyczuleni na punkcie designu, tworzą
tak wysmakowane rzeczy. A tu coś takiego…
Nie, żeby było brzydko, ale trzeba przyznać, że
brakuje tu stylistycznego polotu. Mamy prostą,
wyciętą „na ostro” (bez żadnych zaokrągleń)
czołówkę z aluminium z głębokim frezem na
pokrętło głośności, górną pokrywę z tego
samego metalu oraz stalowe chassis w formie
wanny z bokami zachodzącymi na górę. Całość
nie wygląda źle, ale na tle Normy czy prawie
dwukrotnie tańszego Xindaka szału nie ma,
ujmując rzecz delikatnie.
Optymistyczny wniosek na tym etapie poznawania MC206 może być tylko jeden: pieniądze
poszły gdzie indziej i wszystkie te niedostatki
zostaną wynagrodzone podczas odsłuchu. Nim
to jednak sprawdzimy, zajrzyjmy do układu
elektronicznego. Wygląda nieźle. Zmontowano
go na jednym wspólnym laminacie, na którym
przemieszano przedwzmacniacz, sekcję sterującą i stopień końcowy z elementami zasilacza:
diodami prostującymi, kondensatorami filtrującymi (4 x Samwha 10 000 µF / 63 V plus
kilka mniejszych elektrolitów tej samej marki,
a także Elny Silmic II). Głównym źródłem napięć
jest umieszczony z prawej strony toroid o dość
dużych gabarytach, mocy 350–400 VA i trzech
uzwojeniach wtórnych. Wspomaga go drugi,
mały transformator do obsługi trybu gotowości oraz elementów sterowania. Włączony
do prądu, MC206 pobiera z sieci 35 W mocy,
a radiator jest wyczuwalnie ciepły.
Ścieżki sygnałowe podążają w poprzek
54
54-57 Monrio MC206.indd 54
20.09.2016 23:39
Dość nietypowo dla wzmacniaczy, tor sygnałowy
w Monrio biegnie w poprzek obudowy. Stopnie
końcowe – mimo niewygórowanej mocy – tworzą
aż trzy pary wysokoprądowych tranzystorów
bipolarnych D1047.
obudowy – inaczej niż zwykle – kończąc się
po lewej stronie, gdzie do długiego radiatora
przymocowano stopień końcowy – aż 6 quasi-komplementarnych par wysokoprądowych
tranzystorów bipolarnych D1047 wykonanych
w technologii BiT-LA (Bipolar transistor for
linear amplifier). Oznacza to, że wydajność
stopnia końcowego ma dużą rezerwę prądową,
którą w praktyce ogranicza zasilacz. Przy
4-omowym obciążeniu Monrio oddaje moc
120 W – nominalnie mniej niż Norma IPA-70B,
choć odsłuchy i zdrowy rozsądek podpowiadają
co innego.
Tor sygnałowy w całości zbudowano
z elementów dyskretnych – w układzie nie
znajdziemy choćby jednego scalaka, pomijając
kość przetwornika obsługującego wejście
USB (PCM2707). Z tego względu nie należy
z tym wejściem wiązać zbyt dużych nadziei:
jest bo jest – przyda się do puszczenia czegoś
z YouTube’a. Gdyby to ode mnie zależało,
wywaliłbym tę małą płytkę – zawsze to jedno
dodatkowe źródło szumu mniej.
Wzmacniacz zawiera bardzo dobrej jakości elementy bierne: w torze sygnałowym zwracają
uwagę dwa polipropylenowe kondensatory
w błyszczących obudowach, metalizowane
oporniki, przekaźniki na wejściach polskiej
formy Relpol. Za regulację głośności odpowiada klasyczny potencjometr 10k zespolony
z silnikiem.
BRZMIENIE
Przed dostarczeniem 206-tki, dystrybutor
wiele mi opowiadał o tym, jak jest to wspaniały
54-57 Monrio MC206.indd 55
wzmacniacz, przytaczając opinię pewnego recenzenta, który miał go długo przede mną. Nie
przykładam większej wagi do opowieści tego
typu. Wyrażam zainteresowanie, przytakuję,
cierpliwie słucham – ot, tyle. Wbrew pozorom,
zdarzają się pouczające lekcje. Dają obraz tego,
jaki stosunek ma dany dystrybutor do swoich
urządzeń: czysto handlowy czy też wyraźnie
emocjonalny. Nietrudno się domyślić, z jaką
sytuacją mamy do czynienia w tym przypadku.
Niezależnie od wszystkiego, muszę przyznać,
że przechwałki dystrybutora tym razem nie
były przesadzone. MC206 to wzmacniacz tak
dobry, że w zderzeniu z jego wykonaniem
i funkcjonalnością powoduje u potencjalnego
odbiorcy dylemat: kupić, nie kupić? Ale do
rzeczy.
Przede wszystkim jest to wzmacniacz równy.
Równy tonalnie i zrównoważony w sensie
poszczególnych składowych prezentacji. Pod
każdym względem jest nieprzeciętnie dobry,
a złożenie wszystkiego w całość skutkuje
tym, że zupełnie nie chce się przestać słuchać
muzyki – nawet wtedy, gdy na co dzień jesteśmy przyzwyczajeni do znacznie droższych
wzmacniaczy. Tak było wielokrotnie podczas
21.09.2016 03:09
TESTY SPRZĘTU
Wzmacniacz zintegrowany Monrio MC206
DYSTRYBUTOR Manufaktura Smaku,
www.manufakturasmaku.pl
CENA 12 000 zł
Dostępne wykończenia: srebrne
OCENA
HIGH-END
DANE TECHNICZNE
Wyposażenie można uznać za standardowe. Zamiast zwykłego wejścia USB lepsze by było
optyczne. Wyjście z przedwzmacniacza zawsze może się przydać. Zaciski głośnikowe są
w porządku.
Zasilanie potraktowano całkiem poważnie.
Ścieżka sygnałowa jest w całości dyskretna.
Jest polski akcent – wejścia aktywują
przekaźniki Relpol. Wejściem USB nie należy
sobie zaprzątać głowy – jego aplikacja to nic
specjalnego.
tego testu. Przykładowo, zamiast słuchać
dwóch pierwszych minut danego kawałka
(playlista liczyła średnio po kilkadziesiąt
utworów, a czas gonił...), nieraz łapałem się na
tym, że utwór dobiegał końca i rozpoczynał
się kolejny... a ja wciąż słuchałem z zamkniętymi oczami. Co o tym decydowało? W rzeczy
samej, połączenie kilku cech: nieprzeciętnej
namacalności w obrębie średnicy, znakomitej
projekcji przestrzeni, zwartości dźwięku, jego
kontroli i gładkości. Efekt jest taki, że muzyczny
przekaz ma w sobie mnóstwo pożądanej lekkości, zwiewności i dynamiki. Wciąga i angażuje
bardziej niż zwykle, choć magii w średnicy
jest tu z pewnością mniej niż z niektórych
lampowców czy testowanej niedawno hybrydy
Pathosa Classic Remix.
Testując MC206, uświadomiłem sobie, że
istnieje prosta miara jakości tego, czy wzmacniacz jest naprawdę wysokiej klasy, tj. czy
kwalifikuje się do high-endu (metoda ta zawodzi w przypadku słabowitych lampowców, ale
dobrze nadaje się też do testowania kolumn).
Głośno nastawiamy muzykę, dostosowując poziom do płyt nagranych ze średnim poziomem.
Te cichsze będą nieco za ciche, zaś te najgłośniejsze – trochę za głośne. Puszczamy muzykę, lecą kolejne utwory/płyty i śledzimy swoje
reakcje: czy pojawia się w nas ochota/odruch
regulacji głośności: raz jej ściskania, innym
razem – jej pogłaśniania. Mój roboczy wzmacniacz nie wymaga takowych korekt. Zwykle
ustawiam jeden poziom głośności i przez długi
czas go nie zmieniam – chyba że wymaga tego
wyjątkowo ciche nagranie. Głośniejsze utwory
przekraczają próg przyzwoitości SPL, lecz nie
rozsadzają mi głowy, bo brzmienie jest czyste
i wciąż wysokiej próby. Zapewnia jeszcze
silniejszy efekt live.
W praktyce zdecydowana większość wzmacniaczy „oblewa” ten tylko pozornie prosty
test. Zwyczajnie nie radzi sobie dynamicznie
i barwowo. Wśród tych za mniej niż 10 tys. zł
niezwykle rzadko zdarzają się wyjątki. Z droższymi bywa różnie, choć odsetek „zdających"
jest większy. Integra Monrio zaliczyła test. Ktoś
powie, że przyczynił się do tego brak pilota.
Wyjaśniam jednak, że prawdziwy powód był
inny – autentycznie wysoka jakość dźwięku.
Brzmienia MC206 w żaden sposób, ani przez
sekundę, nie odbierałem jako męczące,
nużące czy w jakikolwiek sposób nieatrakcyjne. Wręcz przeciwnie – odnalazłem w nim
wiele cech wzmacniacza referencyjnego;
tyle że oczywiście na nieco mniejszą skalę.
Wejścia: 4 liniowe RCA, wejście na końcówkę
mocy (AV direct in), USB (B)
Czułość wejściowa/ impedancja:
380 mV/20 kΩ
Wyjścia: głośnikowe (1 para), pre-out, tape out
Moc wyjściowa:
90 W na kanał (8 Ω), 120 W na kanał (4 Ω)
Pasmo przenoszenia:
10 Hz – 100 kHz (-0,1 dB)
Pobór mocy (czuwanie/bieg jałowy/
maksymalnie): 0/35 W/b.d.
Wymiary: 432 x 90 x 365 mm
Masa: 10,7 kg
KATEGORIA SPRZĘTU A
I tak, Monrio wyśmienicie poradził sobie z ponad
50-letnim nagraniem „Girl from Ipanema"
w wykonaniu Joao Gilberto i Stana Getza. Była
niesamowita plastyczność, uderzające poczucie
„bycia tam", wokal miał tę niepodrabialną aurę,
zaś saksofon zdawał się być nieomal żywy. To
wszystko składało się na wspomniany efekt
namacalności, który wyróżnia Monrio nie tylko
w grupie wzmacniaczy w cenie do 12 tysięcy zł,
lecz także tych sporo droższych.
Pisząc te słowa, jestem świeżo po odsłuchu
drugiej części zremasterowanego albumu „The
Wall” na drugim systemie odsłuchowym. I zastanawiam się, po co komu winyl. Wiadomo, jakie
ceny osiągają oryginalne wydania tego floydowskiego dzieła. Wiem, że to trochę obrazoburcze
stwierdzenie, ale prawda jest taka, że brzmienie,
jakie ten wzmacniacz wyciska z trzykrotnie
droższych od siebie Audiovectorów i dwukrotnie tańszego od siebie (lecz znakomitego)
przetwornika PS Audio jest totalnie analogowe.
Jednocześnie imponuje zawartością, werwą,
dynamiką i przestrzenią. W dodatku nie słyszę
żadnych trzasków ani zniekształceń. Nie muszę
się też zastanawiać, czy nie warto by jeszcze
poeksperymentować z azymutem. Wszystkie
te dziwne odgłosy z tła wspomnianego albumu
słychać tak, jakby były rzeczywiste. Są tuż obok!
Właśnie leci „The Final Cut” (też z plików – na
wypadek gdyby ktoś pytał), a ja mam nieomal
ciarki na plecach. Po raz kolejny dochodzę
do wniosku, że Monrio ma kapitalny środek
pasma: żywy, otwarty, bezpośredni, lecz
56
54-57 Monrio MC206.indd 56
21.09.2016 12:15
System odsłuchowy 1
zarazem pozbawiony twardości
czy osuszenia. Soprany dosłownie weń wsiąkają – są tak spójne
ze średnicą i czyste. Odsłuchy
nagrań barokowych to potwierdzają: góra jest znakomita, mimo
że minimalnie spolerowana na
samym krańcu. Przydałoby się jej
jeszcze odrobinę więcej otwartości, ale nie narzekajmy, bo i tak
jest świetna. Skrzypce, górne
rejestry fortepianu są wyborne.
– otwarte, przejrzyste, lecz
jednocześnie miękkie, naturalne.
Wspominałem o głębi sceny? Jest
wyśmienita. W ogóle budowanie obrazu stereo to niezwykle
mocny atut włoskiej integry.
Szerokość, rozmach, dobra
lokalizacja – jest znacznie lepiej
niż to, co zwykle otrzymujemy
w tej cenie.
Winien jestem jeszcze krótką
charakterystykę basu. Też
jest wyborny: prężny, rytmiczny, szybki, dynamiczny,
a nade wszystko – różnicowany.
54-57 Monrio MC206.indd 57
Zmieniające się wybrzmienia
bębnów na obu wspomnianych
albumach Floydów mogłem
śledzić bez najmniejszego
trudu. Niskie tony są zupełnie
wolne od efektu poluzowania,
nie są też w ogóle podbite,
wyeksponowane, ocieplone. To
bas rzetelny, ale zarazem muzykalny – śledzący i nadążający za
rytmem i barwami.
I tak oto ostatecznie dochodzę
do wniosku, że jest to jeszcze
w miarę niedrogi wzmacniacz –
być może jedyny taki – któremu
nie brakuje niczego: ani mocy,
ani dynamiki, ani barw, ani
przestrzeni. Wzmacniacz, z którym prawdopodobnie mógłbym
zostać na lata.
NASZYM ZDANIEM
Jak to możliwe, że MC206
pozostawał w cieniu innych
modeli przez tyle czasu? Nie
wiem. Natomiast wiem, że
gra tak, jakby jakiś zakręcony
konstruktor dopieszczał go latami,
dawkując poszczególne składowe
dobrego brzmienia w taki sposób,
by osiągnąć umowną doskonałość
– umowną w relacji do ceny. Jednak
nawet poza swoim przedziałem
cenowym 206-tka byłaby świetna.
Od niskiego basu po wysokie tony
MC206 jest przepełniony kontrolą
i zdyscyplinowaniem. Dysponuje
też wielką przejrzystością, bardzo
dobrą namacalnością brzmienia
i zupełnym brakiem agresji. Ujął
mnie swoją bezpośredniością
i gładkością. To wzmacniacz
uniwersalny do kwadratu. Brawo
Giovanni! Mam tylko jedną prośbę:
zrób coś do licha z tym zdalnym
sterowaniem!
PS. Wygląda na to, że MC206
uzupełni redakcyjny system odsłuchowy – również na nim będziemy testować kolumny, odtwarzacze, kable
i z nim będziemy porównywać inne
wzmacniacze: zarówno te tańsze, jak
i droższe.
POMIESZCZENIE: 30 m2
zaadaptowane akustycznie
ŹRÓDŁO: Auralic Aries
+ Meitner MA-1 DAC
ZESTAWY GŁOŚNIKOWE:
Zoller Temptation 2000
INTERKONEKTY: Stereovox HDSE,
Albedo Metamorphosis
KABLE GŁOŚNIKOWE:
Equilibrium Equilight/Sun Ray
AKCESORIA: stoliki Rogoz
Audio 4SPB/BBS, StandART STO,
platformy antywibracyjne PAB
ZASILANIE: dedykowana linia
zasilająca, listwy prądowe Furutech
f-TP615, GigaWatt PF-2, kable
zasilające KBL Sound Red Eye
Ultimate, Spectrum, Zodiac
System odsłuchowy 2
POMIESZCZENIE: nieregularny
salon >30 m2 o stosunkowo żywej
akustyce (bez adaptacji akustycznej)
ŹRÓDŁO: Linn Sneaky DS
+ PS Audio NuWave DAC
ZESTAWY GŁOŚNIKOWE:
Audiovector SR3 Avantgarde Arrete
KABLE: Albedo Monolith RCA,
Albedo Air 1
ZASILANIE: Enerr Powerpoint, kable
Furutech 614Ag (x2), Enerr Holograph
21.09.2016 20:26

Podobne dokumenty