Przeczytaj realację.

Transkrypt

Przeczytaj realację.
WspomnieniazMiodowegoBlusa.
Wstęp.
„Niespokojnadobrymduchem”,coonabędzierobić,kiedywszystkojużzrobi?Kiedyniepozostanie
jejnawetmałarobocina,zktórejmogłabyczerpaćprzyjemność.Lubiiceniprace,zawszeprzykłada
wszelkichstarań,abybyłozrobionenajlepiej.
Botylkodobrzewykonanapracającieszęnajbardziejidajejejsiłę,abymogłapowitaćnowydzień.
Zawszeupartadążędocelu,wnajmniejszymwezwaniuwywracagóry,abytocobędzierezultatem
jejwysiłkubyłodoskonałe,mocne,prawdziwe.
Każdąpracęwynosinaołtarze,bowkażdedziełowkładaswojeogromneserce.Małokiedyczekała
napochwały,wie,żenajwiększymchwalebnymuwieńczeniem,jestjejsamozadowolenie,
samouwielbienie.Zawszewiedziałakiedyjużtenmoment,abymocnochwycić„bykazarogi”.
Ukończywszydzieło,„wkładałanagłowę”laurowywieniec.CzułasięjakBogininiepokonana,w
myślachbyłatwardoprzekonana,iżniktinnyniemógłbytegozrobićlepiej.
OpłatekwWilczycy.
Zbuntowanyduchszukałwezwań.Krążyłnadinnymiwposzukiwaniuczegoścoznówbyjąmocno
umęczyło,wypiłokrew,potargałoduszę,nasyciłociałozmęczeniem.Onamusisięmęczyć,botylko
wtedyodpoczywa.Jestwstaniewykonaćkażdąpracę,aczymtrudniejszatymbardziejprzyjemnadla
niej.Małoktojąrozumie,anawetuważajązadziwadło,bokomudziśleżepracanasercu.Onają
szuka,wymyśla,kombinuję,wyuczaodpodstaw,apóźniejdoskonalinawszystkiesposoby.
Założyłapasiekę.Myślamiwybiegałanaprzódijużwpodświadomościwidziałajakdziełojejsię
pomnaża,rozwija.Niemyliłasię,bojakzwykle,włożyłaserce.Zakażdymrazemjakzbliżałasiędouli,
skracałaoddech,obserwowałaipodziwiałatęmałewspaniałości.„OBoże,jakjestemdonich
podobna”.Pełnegodniapoczułaniesamowitepokrewieństwoijużwiedziała,żezrobidlanich
wszystko.
SalawWilczycy,wypełnionaludźmimiałacharakterŚwiąteczny.Jakcorokuzgromadziłasiętam
licznagrupapszczelarzyizaproszonychgości.Ona,ubranawgranatowa,koronkowasukniebudziła
zainteresowanie.Ajakbyinaczejzawszemusiałabyćwcentrumzainteresowania.Łaskawieprzyjęta
dogronaMiejscowegoKołaPszczelarzy,czułasięważnaipotrzebna.
Szybkoumienawiązaćrelacjęzinnymi,przekonaćdoswojejnieskromnejosobowościijakmawiajej
mąż,umiałabynawetobłaskawićdiabla.Zabawnamanipulantka,umiedaćsiępolubić,alecoztego.
Dookołapusterozmowymożnapowiedziećoniczym,onanietegopragnie,nietegoszuka.Gdzie
jesteściężkapraco,wezwanienaktóreczeka,miotasięodgębydogęby,słodkosięuśmiecha,
odpowiadanapytania,awduszydiablijązżerają.
Zawszeumiaładobieraćgronoludziitymrazemusiadła,odpowiedniokierującsięswojąniezawodna
intuicją.Wokółokrągłegostołuzaproszenigoście.Rozmowaniekleiłasięijużzaczęłamyśleć,że
niezawodnaintuicjastarzejęsię,alewreszcieten„milczący”znaprzeciwkaprzemówił.Zaczął
wypytywaćojejpochodzeniu,krajzktóregoprzyjechała,amożeuciekła…Nieonanigdynieucieka…
Odważnie,jakzwyklepodchwyciłarozmowęijużuniesionafaląsłówpopłynęłanadzikoroztargnione
słowozbiory.Tenznaprzeciwka,„milczący”okazałsiędośćsympatyczny,Jegomiękkigłosw
rozmowieujawniał,żejestczłowiekiembardzowrażliwym.Całyczaskojarzyłagozkimś,okimdużo
wiedziała,anawetdwalatatemumodliłasięoJegozdrowie,naprośbękoleżankiKasi.Jakpóźniejsię
okazało,miałarację,onajestjegocórką.Czyporazkolejnyprzywołaładobrąenergie?Umiała
gromadzićwokółsiebieludziodobrychwielkichsercach.TakimokazałsięJegoprzyjaciel,jako
pierwszypoprosiłojejnumertelefonuiwyrazemtwarzydałdozrozumienia,żetosąpoczątki
wielkiejprzyjaźni.Rozmowapotoczyłasięjakzpłatka.Jużpochwili,śpiewającymgłosembawiłacałe
towarzystwozgromadzonewokółstoły.Miodyrzekąlałysiędokieliszków,arozwiązłośćjęzykówbyła
corazbardziejwyrównana,takjakbysięznaliodstulat,nocóżtacyjużsąpszczelarzy.
-ProszęPani,czydałobysięzorganizowaćwyjazdnaUkrainę?Chętniebyśmytampojechali.
Wstrzymałaoddech,takjakbyprzerwałaswojewłasneżycie,zatrzymaławmiejscuchwileiz
wrażeniapopłynęłałza.Oddawnanosiławsobietęmyśl,aprzecieżjejziemiamiodemimlekiem
płynąca,aprzecieżmasięczympochwalić,jejukochanaojczyzna,doktórejtęskni,mówiznajwiększą
czułością,którąkochabezgranicznie.
-Bardzochętniezorganizuje,takdasię,takpojedziemy,odpowiedziałabezzastanawiania,aw
myślachjużrozkoszowałanowymwyzwaniem.Wgłowieroiłysięmyśliwyjazdowe,miałajużplan,
uśmiechemdziękowałaobydwąPanomzapokomplikowaniejejżycia...,aprzecieżonatolubi.
Oskrzydlonamyślaminowegowezwania,ostrowzięłasiędoroboty.Przygotowałaplandziałań
opracowałaProjektinietracącanichwiliprzedstawiłazainteresowanympodczaszorganizowanego
obiaduwstyluukraińskimusiebiewdomu.
Widaćbyłozadowolenieipełnąakceptacjępomysłu.Todlanichidlaniej,wspólnedzieło,którema
zrodzićwiększąprzyjaźń,większedoświadczenia,zgłębićwiedze.Dokładnie,towezwaniebyłojej
potrzebne,wreszciemożesięprzysłużyćtymcowdomkachwogrodzie,tymktórymobiecała
poświecićswojeżycie,dlaktórychobiecałazrobićwszystko.
WyjazddoLwowa.
Wreszcienastąpiłdzieńwktórymdopięławszystkonaostatniguzik.Dworzec,nerwy,wszyscysą?
Niema,zbierająrójki,aprzecieżmaj,dokładnie20maja2016roku.Wreszciebiletyrozdane.
Powitanauśmiechemuczestnikówwyjazdu,wiedziała,żemaichpełnaaprobatę.
Nocminęłaspokojnie,nadworcuweLwowiezostalipowitaniprzezprzedstawicieliMiodowegoBlusa
TarasaAmbrosiMarianagidanaszejgrupy.Pozaładowaniubagażydobusa,wyruszyliśmynaobiekt.
Jakzwykle,wtakichokolicznościach,pierwszyproblemktórywystąpił,tozakwaterowanie.Budynek
nieconiespełniałwymógprzyjezdnych,cieśnienierosło.Zresztąteżbyłaniecozdegustowana,alenie
poddawałasię,włączywszydodatkowemyślenie,wreszciezwielkimtrudemudałosięjejznaleźć
rozwiązanie.Naszczęcie,wszyscybylibardzowyrozumiali.
Skąpeśniadanieniepoprawiłohumoru,anocnezmęczeniezaczęłowywoływaćdodatkowe
rozdrażnienie.Jakpóźniejsięokazało,kateringniewyrabiałzdostawą,dlategojedliśmycobyło,
mlekopyszneukraińskie,płatkizbożowezdroweukraińskie,ikanapkinasłodkimchlebietostowym
polskim.Takjakbyakcentbyłdobrzenadany,aleczypojedli?Miałanadzieje,żeniekłamali.
Szybkiprysznic,przebierankaizpowrotemdoLwowa.
CzekałGalicyjskiFestiwalUkraiński2016.Tak,właśnieczekał.Wrazznasząobecnościąnabrał
właściwejtargowejmocy.
PrzygłównymwejściunaUniwersytetWeterynariiim.GiżyckiegoweLwowie,gorącopowitałnas
ProfesorKowalskiJurijWołodymyrowycz.
ZaprowadziłnaKafedręchemiiibiologiinaUniwersytecie,gdzieodbywałsięSeminarpoświęcony
gospodarcepszczelej,pracewpasieceiwspółpracyzesłużbamiweterynaryjnymi.
Portret,naścianiewielkiejauli,profesoraGiżyckiegoidentyfikowałsięzskromnaosobaTadeusza
Sapały.Śmialiśmysięzwielkiegopodobieństwa,więczaczęłosięradośnie.
Wswoimwystąpieniu,PrezesMiejscowegoKołaPszczelarzywKocmyrzowiePiotrDominikowski
opowiadałjakąroleodgrywaUEwspieraniupolskiegopszczelarstwa,zachęcałukraińskich
pszczelarzydomodernizacjiiinnowacjiwprowadzeniupasiek.Wrozmowieuzupełniającej,słowo
zabrałpanTadeuszSapała.Zwielkimentuzjazmemiotuchądałświadectwowielkiegobraterstwaw
tworzeniu,możenowejepokirozwojuiwspółpracypolsko-ukraińskiegogospodarstwapszczelego.
Długiekorytarze,którymikroczyłprofesorTeofilCiesielski,odkrywcabakteriizgnilca,orazwynalazca
pierwszegoulasłowiańskiego,kryływsobietajemniczośćtamtychczasów,apanującaciszagłośnym
echemodbijałanaszekroki,cieszącsięnanaszwidok.Ztrudemwstrzymywaliśmyemocję,będącw
takważnymdlanasmiejscu,wsamymsersupochodzeniapolskiegopszczelarstwa.
Powykładachgruparuszyłaprostonatarg.Stoiskawypełnionemiodamiisprzętamipszczelimi
zapraszałynasdowspółudziału.Polskiepszczelarzeodrazuożywiłyatmosferę.Natwarzach
sprzedawcówłaskawyuśmiechicichamyślnadobryutarg.Podegustacjimiodówpitnych,
wyruszyliśmynauniwersyteckąpasiekę.Porazpierwszy,coniektórzywidziałypszczołymurarkiiul
zbudowanyzbambusowychpręcików.SpotkaniezpszczelarzamiAndrzejemijegoojcem,
opiekunamipasieki,byłobardzoowocne,bogatewwymianędoświadczeniami.Ukraińscypszczelarze
chętniedzieliłysięwiedząiumiejętnościami.
Spotkanieuwinszowanezostałosłodycząpiekielnąodelikatnymzapachumioduwmałejlwowskiej
knajpce.
Zmęczeni,zadowolenizzakupamiwróciliśmydoprzybytkunaszegoodpoczynku.Wieczórwmiłej
atmosferzezdzieleniemsięodczuciamiiemocjamizachodzącegodnia.Wieczorno-nocnegrillowanie
sprowadziłoconiektórychdodziwnegoodczuciazachwianiarównowagiciała.Nikomu,naszczęście,
nieprzyszłodogłowyopuścićfason,wzbudzającwsobiepoczuciewłasnegowstydu.
Poranekpowitałjąciepłympromykiemnazmęczonejtwarzy.Szybkozaparzyłakawęiwprawiew
bieguzleciałaschodamidomałegokorytarzyka,wąskimchodnikiemprzemknęładoogródka.Na
równymplacupokrytymświeżowystrzyżonątrawą,zatrzymałasięmniejwięcejpośrodku.Nabrała
powietrzaipomyślała:„Tojestto”,świeżość,lekkaiciepła,nawetpomocnymwdechuniedrażniła
drógoddechowych,delikatniewypełniałapłuca.Jakdoniejtęskniłailerazywmocnymporywie
emocjimarzyłaoniej,zapamiętałajazdzieciństwa,kiedytobędącmałąprzekorąprzyspieszała
oddechjakcośniewyszło,czykomuśniedokuczyłatakjaktrze,lubzostałaprzyłapananagorącym.
Świeżość,któranierazjąratowała,kiedymiałanapadyomdlenia,pierwszylekpodanynaturalnie,
wystarczyłomocnooddychać.Powypiciułykakawy,uruchomiławzrok,patrzyłatakdaleko,gdzieoko
jużniesięga,igdziejużnicniemożnazobaczyćwzlewającychsiębarwachbujnejzieleni.Błękit
niebiosodbitawjejoczach,przeobraziłająwmałądziewczynkę,cieszącąsięoporanku.Podmuch
ciepłegowiatruwytoczyłzokałzęiwtedyusłyszałapłaczmaleńkiejkózkizzagrody.Odwróciłagłowę
iposzławkierunkuwołającegopłaczu,pieszczotliwieuspokoiłamaleństwo,jeszczeraznabrała
powietrzanazapasipełnasiebierozpoczęłanowydzień.
Zjedzoneśniadanieuzupełniłosiły.ZadzikimogrodzeniemzgałęziczekałnagrupęJuryprofesorz
Uniwersytetu.Zapowiedziałprogramdnia.Zainteresowaniprzygoda,wyruszyliśmynapasieki.
Polanieznającegranic,pysznewroślinnośćiptastwo,kryływsobiejeszczejednobogactwo-ule.
Ulewypełnionepobrzegipszczołami,stałysobieuważającsięzagospodarzywielkiejprzeszczeni.Tę
bardziejpracowiteodniej,lataływteiwewtespieszącsię,jakbymiałyniezdążyć.Zauważylinie
proszonychgości,zaatakowali.Mądrypszczelarztoten,którybezkapeluszaidymkudoulasięnie
zbliża.Itakbyło,jużpochwili,kolorowerondawidnielinagłowachtychcowiedzieliozłoto-
skrzydlatychwszystko.
GłębokawiedzaprofesorajużnawstępieprzekonałaPszczelarzydoskupieniasięnatymcomówi.
Pouczającalekcjabogatawpraktycznedoświadczeniapopartadowodaminaukowymi,skupiłauwagę
każdego,nawetnajbardziejdoświadczonegowtejmaterii.Porozumiewalisięnaróżnesposoby,
barierajęzykowaokazałasięniebyćbarierą,noiona,oczywiściepotrzebna,jużwyostrzyłaswoje
odbiorniki,abypoprawnietłumaczyć.Początekbyłdobry,widaćbyło,żerozmowaodbywałasięna
równympoziomiewiedzy.Polskiepszczelarze,zadającpoważnepytania,wykazałysięzgłębioną
mądrościąswoichpraktykidaliświadectwo,żemasiędoczynienieniezlaikami.
Rzepakkłaniałsięnamnapożegnanie,gęstyzapachtrawzawisłwpowietrzu,słoneczkowznosiłosię
corazwyżej,stawałsięcorazwiększyupał.Wszyscyjednogłośniestwierdzili,żenajwyższyczas
opuścićprzybytekBożejradości.Opuszczającplener,kierowcabusaumiejętniepokonywałrozmyta
podeszczachdrogę.Wktórymśmomenciekołoniewyrobiłozprzyjęciemnastępnegoodcinkadrogi.
Buszawisłpomiędzywyboinomawielkąkałużą.
-Wysiadamy,trzebapchnąć…Niezostańmy,ispróbujmyrozbujaćodśrodka.Głosybiłysięw
powietrzy.WkońcustanowczygłosStaszkaPrzekonałwszystkich,abyzostaćwśrodku.Bujaniesięw
tyłiprzódbyłoproste.Posypałysięsarkazmyidocinki,żetenodruchjestkażdemudobrzeznanyiw
tejchwilimanieśćtylkoprzyjemność.
ZamyślonasiedziałazprzoduobokkierowcyipanaProfesora.Wpierwszejchwilimyślałaogłupim
pomyśle,któremuniedalanawetdekaszansy.Potrzecimkiwnięciusiędoprzodupoczułajakbus
ruszyłzmiejsca.Pomyślałacudczyco?Siłaientuzjazmmężczyznbyłytaksilne,żeautowypełnione
ludźminieśmiałoblokowaćchęcidowykaraskaniasięzgrząskiejziemi.Pomyślała,niezmiernasiław
jednościjestwielkąsilą,aprzecieżjednoczącsięwygrywaliśmywojny.
Rozmytymiwiejskimidrogamijechaliśmydonastępnegomiejscanaszejwspólnejidei.Las,gesty,nie
wycinanejodlat,stałsięgająckronamidonieba.Śpiewptakówzagłuszałmyśli.Wśrodkupasieka,
niecobardziejzaniedbanestareule,alejaktępierwszewypełnionepobrzegipszczołami.Tam
poznaliśmybratapanaProfesora.
Byłosamopołudnie,ostrepromieniesłońcaprzedzierałysięprzezkronydrzew.„Jestemnie
wygodnieubrana”,pomyślała,zdenerwowanoodkleiłaprzyklejonadoplecówbluzkę.„Nanastępny
razprzygotujęsiębardziej”.Byłatojedynarzecz,którą,chyba,wogólenieprzemyślała.
Kilkapraktycznychzagadnieńwpracowni,pokazjakpracujęurządzeniedoodymianiaoparami,
kosztowaniepierwszegowiosennegomiodu.Magazynbyłniesforniezawalonywszystkiminapełno
dobryporządekbysiętamprzydał.Dumnibylicicoprzestrzegająhigienywswoichpracowniach.
Krótkipobytwlesiedobiegałkońca.Napożegnaniekilkazdjęć.Upalnesłońcedałoodczućpierwsze
zmęczenie.Następnyprzystanek-gospodarstwoJurka.Byliśmytotalniezaskoczeni.Wchodzącdo
środkaniedokończonegoremontempomieszczenie,zobaczyliśmydużyzastawionystół.Dwiemłode
panny,którechętnieprzyszłydopomocy,ponieważnigdywcześniejniewidziałyPolaków,tak
mówiły,zwiewnielatałydokładającdostołu.Podróżplenerowarozbudziłagłódwkażdymznas,więc
napełnokażdysięucieszyłnatenwidok.OprowadzanipowłościachpaństwaKowalskich,
oglądaliśmystareporzuconepopegeerowskietereny,którejużpoczułymocnarękęgospodarza.
Zasadzonysad,ztyłubudynku,pasieka,inieużytki,którzyniecierpliwieczekająnaswojąkolej.Z
tłumuludziwyłoniłsięgłos:„Jakaturzeźnaziemia,widaćżewydadobreplonybezżadnegowysiłku,
jakmożnabyłodoprowadzićdoruinytakbogatykraj?”
Niespokojnadobrymduchemwielerazyzadawalasobietopytanie.Sercerwiesięzżalunamyślo
wielkiejniesprawiedliwościdojejukochanejojczyzny.DziękipracowitościjejrodakówUkraina
przetrwała.Niezostałazłamanaprzezżadneustroi,władzę.Inawetkiedywydałosiężetojużkonieci
niemawyjściadźwigałasięwgórębezniczyjejpomocy,wypełnionatwardymduchemUkraińców.
„Jeszczetrochę”,pomyślała,„jeszczeparęlat”ibędąjejzazdrościćnajbogatsitegoświata.Jeśli
mówią,żePanBógtworzyłświatsześćdni,asiódmyodpoczywał,toUkraińcymówią-„Onnie
odpoczywał,siódmegodniatworzyłnajwiększeSwojedzieło-UKRAINĘ”
„Bogatemunawetbyksięocieli”takitunatymwielkimpustkowiuwypełnionymmoże
pięćdziesięciomaulami,wtrawierójka,przyleciała?Amożenieodleciała,choleragowie,wkażdym
bądźraziewszyscybylimilezaskoczeni.Podanoznakabywejśćdośrodka.Usiadłszydostołu,
ProfesorJurijrozpocząłpowitaniem.Nawproststołu,naścianiezawisłoprześcieradło,któremiało
służyćzapłótnoodbiornikazrzutnika.
Napierwszymwyświetlaniuobrazków,zrozumiała,żelekkoniebędzie.Przestraszonatłumaczkanie
podejrzewała,żesprawynabiorącałkiemprofesjonalnycharakter.Nieprzygotowana,wypuszczona
nażywioł,jużżałowała,żesięzgodziła.Aprzecieżzaledwierozumiałatechnicznesłowapszczelarskie
wjęzykupolskim.Itotylkote,którychwyuczyłaabypracowaćwpasiece.„Alejestemdurna”
pomyślała.„Coteraz”?Wieczniesięwcoswpakujęitonawłasneżądanie..”
Jurijzacząłmówić,widaćbyło,żetooczymmówidotknęłogobezpośrednio.Zachwileujawnił,że
badanianadutrzymywaniemtemperaturywpszczelimgnieździeicosiędziejekiedyspada,jestto
pięcioletniajegociężkapraca.PracujenaUniwersyteciejakowykładowcaizajmujęsięrównolegle
pasiekami.Kiedytenczłowieksypia?Amaprzecieżjeszczerodzinę.
Dumnazeswojejbystrości,poprzetłumaczeniupierwszychzdań,jużniemiałaoporu,zdziwiłasięże
wszystkorozumieidajęwłaściwyprzekaz,rozmowadobrzesiękleiijestmałostresująca.„CzytoBóg
mniewspiera?„TaktoOn,Bógdobrzewie,żejakbycośposzłonietak,niedałabymuspokojuw
narzekaniu.Zawszejawspierałwdobrychdziełach,dawałjejświadectwoswojejnieodłącznej
obecności.Pomagałnawetkiedybyłapełnasiebieizapominałapodziękować.Czułajakwjejgłowie
uruchamiasięcałamachinazgromadzonejprzezżyciewiedzyzchemii,biologii,anatomii.Wreszcie
poczułajaknigdyniewiadomokiedytrzebabędziezastosowaćiwykorzystaćzapasyzakurzonew
głowie,wydaćzsiebiecałąmądrośćprzyczymsięniepomylićitrafnieprzekazaćdo
zainteresowanych.
Wreszciekliszasięzatrzymała.Towarzystwotaksięrozkręciło,żewydawałosię,dyskusjiniebędzie
końca.
-Dośćtychmądrości,trzebasięnapić.
Tęmądresłowaprzerwałyrozmownąwalkę.Wreszciemożnadychnąć.Wdrzwiachpojawiłsięojciec
Jurijazflaszkawypełnionaregionalnymtrunkiemzwanymsamogontaknaoko60%.Widaćbyłopo
twarzach,żepicsiębardzochciało,wkońcu,potakdługiejdyskusjiniecozaschłowgardłach.Jużsię
lałodokieliszków,awpowietrzuwysiałyoparydobrzenamznaneirozpoznawanezzapachu.Niech
żyjęgospodarz,zdrowiegospodarza.Piekąco-ostrasłodyczwlewałasiędogardełbezoporu.
Nikomu,nawetnajbardziejchoremu,nieprzyszłobydogłowyodmówićwypiciamocnegokręciołka
głowy,wkońcuwypiciazazdrowiesięnieodmawia.Smacznyobiadzmłodychziemniaczków
grillowanegomięskanadeserowocówipysznegotortu,dodałnamwszystkimjeszczelepszego
nastroju.Miódlałsiępobrzegachkieliszków,pachnącyróżamidodawałchęciabyczynność
obowiązkowopowtórzyć.Piłosięzwielkąprzyjemnością.Zamiłąobsługęprzystole,zebraliśmy
składkęwwysokości1467gryweńiprzekazaliśmydwomdorodnympannąwpodzięce.
Biesiadazbliżałasiędokońca.Żalbyłoopuszczaćtakprzyjemnemiejsceiabyzatrzymaćdobre
wspomnienia,nadrogękupiliśmy33litramiodupitnego.Wdrodzepowrotnejzatrzymaliśmysięaby
zrobićzakupywwiejskim,dużymjaknamiejscowośćmarkecie.Podsklepembudkazkwasem,którą
niedałosięomieszkać.Zimnyirześkiniejednymzrobiłdobrzepowypiciuwodyognistej.
Zmęczenidniem,milczącodojechaliśmydoMidowegoBlusa.WdrodzeudałosięnamówićJurijaaby
pojechałznaminaobiekt.Wmiędzyczasiepadłnowypomysł,abyzaprosićAndrzeja,
współpracownika,któryokoło5latzajmujesiębadaniaminadzakarmianiemcukrempszczółnazimę.
Poobiedzie,towarzystwozgodniezgromadziłosięprzydużymdrewnianymstole.Andrzejdość
szybkodojechałiodrazuwkroczyłnapoleciekawejwykładni.Jegosłowamiałyolbrzymieznaczenie
popartebadaniamiiobserwacjami.Wyjaśniłkwestiędotyczącawypracowaniasiępszczołyprzy
wypacaniucukruporównawczodoinwertu,którymusipszczołaprzenieśćnaramko.
Wiedzę,którąpozyskaliśmy,daładużodomyśleniaiwpełnejmierzewyjaśniła,dlaczegoukraińscy
pszczelarzemajawięcejmioduzula,dlaczegoichpszczołymniejchorują,jakważnymjestnaturalny
dobórpoprzezselekcje,conależęzrobićprzedewszystkimabyrodzinapszczelaprzezimowałabez
większychstrat,naturalneprosteiskutecznemetodyleczenianosemozy.Wtakichrefleksjach,przez
gardłoprzedzierasiękrzykskierowanydomonopolistów,którzyzamordętrzymająpolskiryneki
pszczelarza,ograniczającmupracenawłasnyrachunek.Comogąnamnarzucaćosoby,którepszczołę
widzielinaobrazku?Amogą,wszystkocosobiewydumają…Botakajestprawda,kiedyjestcała
prawdaiguwnoprawda.
Kolejnydzieńspędziłyśmynaobiekcie.Poranekdlaniektórychbyłbardzotrudny.Nocnegrillowaniei
kosztowaniezezrobionychzapasów,dałoodczućnieprzewiedzianątroskęomózgcobolizsamego
rana.Coniektórychzłapałachrypka,powczorajszychwystępachprzygrillu.Każdyzprzedstawicieli
Kółtuobecnych,ciekawieopowiadałoswoimżyciowymdorobkuipoświeceniudlawspólnego
dobra.Ichaktywnośćprzysłużyłasięwszystkim,bowtejchwilitosąlicznegrupyMiejscowychKół
Pszczelarzy,ahistoriąconiektórychsięgastulecia.Majączymsiępochwalić,nadzieńdzisiejszysą
aktywnymidziałaczamispołecznymi.
NajbardziejciekawąwypowiedziąbyłarefleksjaPanaMarszałka.Olbrzymidorobek,pełenpodziwui
uznania.Wielkapszczelarskapraca,którazapuściłakorzenienadługielata,aktórajużwtejchwili
liczy100-lat.Wieluznaswidzącsięnaróżnychzorganizowanychzjazdachkompletnieniemiały
pojęciaokolegach,którycałyswójwolnyczaspoświęcająnarealizacjęprojektówzwiązanychz
ogólnymdobremspołecznym.TodziękiStowarzyszeniuKrakowskichPszczelarzy,prezesemktórego
jestPanMarszałek,sącorokorganizowaneOlimpiadyszkolneiponadgimnazjalne,zwręczeniem
pokaźnychnagród.
Wtakdobrzedopasowanymgronieniedałosięniezażartować.Obiecano,żetendowcipprzejdziedo
historiinaszegowyjazdu.
DowcipStasia:
-idąpolakirusekzwojny,rusekmówi:
-słuchajpolak,weźmnienaplecyjabędęśpiewałajakskończębędziezamianka.Nodobrzemówi
polak.
-rusekwskoczyłnaplecyizacząłśpiewaćnajwiększapieśń„Wołga,Wołgaruskajareka”
-wkońcuskończyłizamieniłsięzPolakiem.Polakmyślizkątwziąćdługapieśńizaczyna
-poszłaMania,przyszłaMania,PoszłaMania….NamelodięWołgaWołga.
-przeszlidługiekilometry,wkońcuruseksiępyta
-słuchajpolak,apowiedzżemi,kiedytedwiek…ywreszciesięspotkają.
Hahahaha
Dzieńzacząłsięodśniadania,aposiłektenbyłcorazbardziejurozmaicony.Blinyzmiodemna
życzenieKrzysiamusiałymusprawićwielkąradość.
TrzecidzieńpobytunaUkrainiezaplanowanybyłnarealizacjęprogramunaterenieMiodowego
Blusu.Pierwszympunktembyłaapiterapia-sennaulach.Należałodobraćsięwgrupypoczterechi
zmieniaćsięcogodziny.
Konstruktywnośćulabardzoprzemyślanaipraktyczna.Wśrodkuleżankawyposażonawmiękki
dywanik.Dlalepszejwygodyikomfortumożnabyłozabraćdośrodkapościel.Domki,wybudowane
naulach,maleńkiechatki,wypełnionetajemniczością.Zdrugiejstronydomkuwylotki,przezktóre
milionyrazyprzechodząmałeodnogi.Wewnątrzsłychaćmocnyśpiewtychconieustaniepracuję.
Zapachmioduunosiłsięwpowietrzu.Adookołapachnącyogródicisza.Stylizacjawewnętrznai
zewnętrznakryławsobieciekawość,którakażdyznaschciałodkryć.Jaktamwśrodku?Zgodne,
związanezczłowiekiemnazawszeimożenawetwbrewswojejwoli,złotoskrzydlate,zaprosiłydo
siebiedodomunaspokojnyseniwypoczynek.Pierwszagrupamężczyznweszładoula.Aby
uwiecznićchwile,
Niespokojnawduchujużkrążyłazaparatem.Cztery,mocnozbudowanemęskieciała,jużniczym
starewino,leżakowałynarównych,twardychblatach.
Całkowitewyciszenieirelaks,właśnietegowszyscyuczestnicypotrzebowałipodwóchbardzo
aktywniespędzonychdniach.Pogodzinienastąpiławymiana.Iwtymmomencie,jakzwykletobywa,
przywiększejilościosób,azwłaszczazudziałemkobiet,wystąpiłyspięcia.
-SzanownePanie,agdzietosięPaniepchają?
-Mybyłyśmynastępne…
-Ajakto?Nieprawda.Jestlista,proszęsiętamwpisać.
-Jakalista?Gdziejest?
-ProszędoLiliany,onająmaizapisujedokolejki.
Gromadakobietruszyłazpiskiemwkierunkuławekprzygłównymbudynku.
Rozmowęzgidemnaławceprzerwałyrozwścieczonekobiety,uczestniczkiwyjazdu.
-Gdziejestlista?Chcemysięwpisać,nicniewiedziałyśmywcześniej.Czemuniktnamniepowiedział?
Próbującwyciszyćemocję,niecoprzekrzykując,stanowczopoinformowała:
-Listy,drogiePanieniema,Panowiesobiezakpili,jesttogłupiżart.
Zacisnąwszypięści,jaknanajwiększegowroga,ruszyływprzeciwnymkierunku.Wmiędzyczasie,
słyszącpogrążającąichodpowiedź,grupażartownisiówwycyganiłauwłaścicielaobiektuzeszyti
długopis.Szubkosporządzonaprzeznichlistai,jakbybyłomało,szczegółowyopis-wskazówkadla
grupybuntowniczek.Dowodyjakbytoibyły,ależartownisi,zapomniawszyokulturzemęsko-
damskiej,bezkolejkiweszłydodomków,chcączatrzećśladyiuniknąćkłótni.Listadziwnymcudem
zadziałała.Jużkolejneosobypragnęłysięnaniąwpisać.
Niedasięzapomniećkolejnegoincydentu,bopomysłowośćiznalezienierozwiązaniawdanej
sytuacjiniemniejprzyciągnęłouwagę.Podsycającatmosferę,On,codałpoczątekwszystkiemu,a
zwłaszczapozwoliłsięNiespokojnejmęczyć,otwierającdrzwipszczelegoraju,podzieliłsięwszystkim
codotychczasposiadał-wiedzą,umiejętnościami,pomagałiwspierałkiedydrżącymgłosemwołała,
żenigdysięnienauczypszczelegodzieła,byłkiedytopłacząc,jakmaładziewczynka,wspólnie
przeżywalijejpierwszemiodobranie.MiódiłzyNiespokojnejbyłyświadectwemnato,żejużnigdy
niepożucitejprzyjemności,możenajwiększej,októrejdotejchwilijeszczeniewiedziała.
Piotruśzawszeaktywny,zabawny,pogodzonyzżyciem,wprzeciwieństwiedoniejnigdysięnie
męczył.Robiłswojekroczącprzezżycie.Wmyślach,Niespokojnaczęstogopodejrzewałaoworekz
zapasowąsiła,którąnosiłgdzieśzbokuiładowałakumulatoryjakbyłopotrzeba.Zawszegotowyi
zwarty,mającyczasdlawszystkich.Posiadanieprawdopodobnągotowośćnażycieiniezawodną
pamięć.Itegorazuniedałplamy…Zeszytzlistąidługopispozostawionenawidocznymmiejscu,jako
przestrogadlainnych.Długopiskilkarazystoczyłsięnaziemie,znierównegopodłożapniaka,który
służyłzapunktobsługiklienta.
-Trzebadługopisuwiązać!
Padłyradydobrzebawiącychsię.
-Jeszczemógłbyktoukraść…Uwiążmygo…Dobrzebybyłonasznurku…
Sznurkaoczywiścieniebyło.Piotruśdługoniezastanawiającsię,wyciągnąłgumkęzestringówi
podał,pomęskuratująccałasprawę…Ubawbyłpopachy,kiedytoidącw„krzaki’,zapomniawszyo
brakugłównegopodtrzymywaniabiodrowego,ściągnąłspodnie.Brakgumkispowodowałszybkie
spadnięciewdółmęskiejbielizny.Wrócił,opowiedziawszyswojenieszczęście,doprowadził
wszystkichdoostatecznegozerwaniaboków.AletowłaśniecałyPiotruś,odwiecznywymyślaczjaj,
radosnyżartowniś.Izatogolubimy.
O15.00Za„bramą”czekałciągnik.Zwiedzanieokolicytransportemdoprzewożeniaplonówiinnych
rzeczyrolniczych,ciężkosiąpił,jakbymającwszystkimzazłe,żeniejestwykorzystywanyzgodniez
przeznaczeniem.Przystosowany,wyposażonywławki,szybkozostałwypełnionynowymipasażerami.
Hej…hej…przygodo!Woczekiwaniuczegośnowegoruszylizpieśnią.Kilkaweselnychzwrotek
rozluźniłoatmosferę.Podziwiałyzzaburtyukraińskiełanyidobragengdzieokoniesięga.
Ciągnikowydymdwutlenkuwęglaostrozakłócałświeżo-wdychanie.Szybkodojechaliśmywjedną
stronę.Wdrodzepowrotnejjużmałokomuchciałosiętłucipostanowiliwrócićpieszo.
-Akiedyzwiedzanieokolicy?Przecieżmiałobyć…
Ciągnikzatrzymałsięwpołowiedrogi.Grupazmęczonychupałemszybkoopuściłaniewygodny
transport.TymrazemGidgrupy-Marian,młody,sympatycznyzwyglądu,spokojnymłodyczłowiek,
poszedłwkierunkulasu,dającznak,żepójdziemynaskróty.Ochłodaiświeżepowietrzęuśmierzyły
twarzyijedenzadrugimruszyłyleśnąwiązkądrużką.Podrodzeminęliboiskokilkaschowanychw
lesiebunkrówwojskowych,pozostawianychwładząradziecką.Małykościółek-cerkwuszkana
obrzeżachwidniejącegosięosiedla.Nowowybudowana,zgrabnazezłoconymkryciemikrzyżem,
wskazywałanawiaręprawosławną,cobyłodziwnym,dlaterenombardziejprzynależącychdowiary
grekokatolickiej.Osiedlowymałysklepik,przybytek,októrymmarzyłojużwielu,chcącnabieżąco
uzupełniaćzapasy,któreniewątpliwiemogłybyumilićdrętwyczaspobytunaobiekcie.Ach…iletu
byłowspaniałościwlodówce,zimnewielorodzajowe-Lwowskie,Żygulowskie,Złotykłos…iinnejasne
iciemne,anajważniejsze-zimne,każdemuspragnionemuzłagodziłopragnienieipoprawiłohumor.
Jakośniktniechciałchleba,masła,mleka,leczpułkinawprostciągnęłyiwabiłyichwzrok.Uwielu
automatyczniewłączyłsięprzeliczniknazłotówki.Uzyskująccyfrowywynik,przeglądali
mnogoprocentowyarsenał.Zapożyczywszysięukolegi,każdymyślałozakupiematrioszkina
spokojnywieczór.Wreszcie,zbierającsięwcałość,ruszyłynaobiekt,dającobietnice:
-Myjeszczetuwrócimy.
Zjedzonaobiadokolacjawyrównałapoziomsokówżołądkowych.Widaćbyłopotalerzach,żeapetyt
dopisywałwszystkim.Nawetci,osłabychdrogachpokarmowych,nieodczuwaliproblematyki
zdrowotnej.
-Pójdę,zemdlejenachwile…
Udającsięnagórędrewnianymischodami,niekryła,żemajużwszystkiegodość,azmęczenie
dopadłojąnamaksa.
Dwiegodzinyświętegospokojuiszybkiegosnu,zrobiłyjejniewymowniedobrze.Przeciągnęłasięw
łóżku.Nagleprzypomniałasobieotych,opiekąktórychotaczałajużkilkadobrychdni.Wyleciałajak
oparzonaizaniepokojonagłębokącisząudałasiędoskrzydławktórymzamieszkiwalimężczyźni.
Staszek-mężczyznaodziwnychobyczajach,kochającychryzantemyiśmierć,nacodałdowód
zdjęciowy,wykonanywszokującejpozycjileżącegopomiędzykwiatamiprzeznaczonyminagrobyw
dniuWszystkichŚwiętych,wyjaśniał,żeżonabynigdygotakniezamaiłanawypadekwiecznego
odpoczynku,alezarazempełenpoczuciahumoruiwigoru,dobrzesłyszący,gdyżjakojedynysłyszał
jakśpiewająmatkiinibytylkodlaniegopodczaswypoczynkunaulach-leżałnieruchomona
drewnianejławiekołowejściabudynku.Przestraszona,podbiegłaizapytała:„gdziesąwszyscy?’W
głąbdziałkipodbrzózkamisiedziałyprzystolikukobietyidwóch,tolerującychichtowarzystwo
mężczyzn.
-Gdziesąwszyscy?Zaniepokojonaizdenerwowana,żejejwypoczynekszlaktrafiłiznówma
utrapienie,wbiegureagującnaichodpowiedzi,pobiegładoochronyobiektu.
-CzyPanowiewidzieliście,gdzieposzłyPolacy?
-Nieodpowiedzieli,alemożedosklepu.
Biorącjednegozochroniarzyzdusząnaramieniugnałanaskrótyprzezlas.
Wkrótszymniżzwykleczasiepokonaładrogędo„skarbcaognistejwody”.Starszywiekowo
ochroniarzzaledwienadążałzajejszybkimkrokiem,aonamknęławyprzedzającswojewłasnemyśli.
Drzwibyłylekkoprzymknięteiwszystkowskazywałonato,żeprzybytekmającymociwpływna
zmianęludzkiegozachowania,kończęswójdzieńzdobrzenabitąkieszenią.
-CzyPaniwidziałamoichPolaków?Zapytała,ledwiechwytającpowietrzę.
-Takbylituprzedchwilą,aleposzłi.
Kupiłabutelkęwodyiduszkiemwciągnęłajakbychcącprzytłumićmocnezdenerwowanie.
-Cozałotry-pomyślała,„Jakmogłymicostakiegozrobić?”
PowyjściuzesklepuspotkałaNatalie,kobietalatnaoko34,ładna,urodypołudniowej,wielkie
kolczykiidżinsyzwisającewkrokupodkreślały,żemiaładoczynieniezWłochami,amożejak
większośćUkrainekbyłanazarobkachweWłoszech,zprzeklejonymuśmiechemdotwarzy,zapytała
cosiędzieje.Poszybkimstreszczeniutegocosięwydarzyłoniebyłojużdośmiechu.
-Poczekajzadzwonię,możeŚwietlanacoświe,mieszkatuniedaleko,zareagowaładośćpraktycznie
natocousłyszała.Wśladzawykonanymtelefonempoprosiłaswojegoobokstojącegomęża,aby
zaprowadziłichcóreczkędomamyipomógłszukaćzagubionych.
Świetlana,naokolat40,wyleciaławszlafrokuiwkapciach,widaćbyło,zejużnigdziesięniewybiera.
ZpodlekkoodsłoniętegoszlafrokawydzierałysięJejdwiepięknepiersi,którewydawałosiębyć
jeszczewiększebezubrania.Muszęprzyznać,żemiałakobietaczymoddychaćiteżczymkarmić,nie
dziwneżemęskiegałyzauważyłytęniewymownąurodęodpierwszegodniaprzyjazdu.Zironicznym
uśmieszkiempowiedziała,żewidziałaichwsklepie,apotemuciekającpomiędzyblokami,zmieszała
imślad.
-Świetlana,jeślisąuCiebietopowiedz,sądorośli,abymtylkosięniemartwiła,żemożesięimcoś
złegoprzytrafić.Niemówiłamimotym,żeterenydookołaniesądokońcabezpieczne,uciskaczyze
wschodniejUkrainy,pozbawienizarobku,domówipełnowartościowegożycia,tworząugrupowania,
tzw.„bojówki”sązagrożeniemzpowoduubóstwa.Obawiamsię,żemogłybyichzaatakowaćwcelu
odebraniałupu.
-Mieszkamywwojskowymmiasteczku,zarazzbierzemymężówibędziemyszukaćtwoichPolaków,z
optymizmemigotowością,odrzekłaŚwietlana.
Wodblaskuświatła,zkorytarzapostkomunistycznegobloczku,pokazałsięmężczyznalat45,wysoki,
dobrzezbudowany,otypowoukraińskiejurodzie.Jużpochwili,umięśnioneciałozolbrzymiąklatąi,
niestety,tylkowgaciach,powstałojakskałaprzedoczami„wpasdyszącej”Niespokojnej.Major
Sania–Aleksanderuspokoiłjednymzdaniem„Tuniemadokądpójść”.
Niedowierzała,astrasznemyślirozwijałynajgorszyscenariusz.
-Zadzwońnaobiekt,rzekładoNatalii,minęłosporoczasui,prawdęmówiąc,powinnyjużbyćna
miejscu.
Głoswsłuchawceprzyniósłogólnąulgę.Uciekaczezdążyłyszczęśliwiewrócićizatrzymaniprzez
Andrzejagrzeczniesiedziałinaławce,acokolwiek,usłyszawszy,żeLiliankapoleciałaichszukać,
chętnieposzłybyszukaćLilianki.
Wporywachgniewu„objechałaichrówno”.Niczymmalichłopcy,grzeczniesłuchali,kiedy
„mamuśka”skończę.Gorzkaprawdadotarładoichuszów,apotemuruchomiłamyślenie.
Zdenerwowaniebyłosłuszne,alecałkiemniepotrzebne.Wieczórprzeoblekałsięwnociwszyscy
chcącprzypićnazgodęudalisięnaantresolę.Powypiciupierwszego,złagodziłoobyczajeijakbynic
niebyło,mówiładonichludzkimgłosem.Pokrojonanachlebusiusłoninkaprzypomniałajejczasyz
dzieciństwa.Achtencudownyzapachbiałegotłuszczyku,któregowPolsceunikanajbardziej,bo
żebynieprzytyć.”Mniam…mniam,acotamraznajakiśczasmogęsobiepozwolić”isięgnęłapo
łakomykąsek.„Słoninka…achtymojasłonineczko…”
-Stop,dzikigłosprzerwałmyśliiślinotoknatocobyłowzasięguręki.
-Agdziecebulka?Topocebulkęposzliśmydosklepu…Toprzezniątocałezamieszanie.Notak
kupiliśmywszystkoopróczcebulki.
-Nonieonimniedobija,pomyślałaznówwracającdoostatnichprzeżyć,„ajużbyłotakdobrze”.
Krzysiek-zawszewszystkomaprzemyślane,zważoneirozważone,dokładniewyliczoneiwybraneco
najbardziejsięopłaca.Człowiekktóryniemieszasię,niewtrącasię,niepodpowiada.Przyjechałwe
własnymcelu.Małosięangażowałwjakiekolwiekdyskusje.Onaobserwowałajegozachowanie,
kiedytowpełnymmomencie,dołączyłdogrupyjejnieprzyjaciół.Wcalejątoniezmartwiło,nigdy
nienarzucałasięnikomuiniezmuszałaabyzawszelkącenęjąakceptować.„Nocóż,pomyślała,
skorotak,toniechposłuchaplotkowanianajejtemat,jeślibędzierozważnyiobiektywnytonieda
sięwkręcićwwirobrzydliwychnajejtematsłów.Azresztąniemiałasięczegoobawiać.Jejotwartość
zawszebyładobóluszczera.
Krzysiuprzypomniałocebuliiwyciągnąłjązzanadrzu.Wyglądałonato,żetylkoonpamiętało
cudownymulepszaczusmaku.Dodającwspaniałyakcentpotrawie,zjedzonoznajwiększą
przyjemnością.
-Jużsięnanasniegniewasz?ZapytałJacek,człowiek,którymałomówi,śmiejęsiętylkowtedy,kiedy
naprawdęjestśmiesznie,nierzucasłównawiatr,każdesłowoważęianalizuje,skupionynatymco
robi,tajemniczy,nic,praktycznie,niemówiosobie,zdobrąintuicją,spostrzegawczy,bardzomęski,i
wzachowaniucałkiemdojrzały,naironicznedocinkireagujedośćpozytywnie,jednymsłowem-silny.
-Gniewamsię.Zuśmiechemnatwarzyodpowiedziałaiznówzironiąwróciładodzikichwspomnień.
-Noprzepraszam…Podwóchgodzinachodcałegozajścia,wyksztusiłzsiebiesłowanaktóreczekała.
Byłjedynym,którynieprzeprosiłodrazu.Nawet,wiemdlaczego.Poprostu,niemyślałnaserio,że
sięprzestraszyła.Wyglądałotocałezamieszaniedośćśmiesznieiprzesadnie.Inienadałtemu
żadnegoznaczenia.
-ChybamnienielubiszLilianno?Stanowczozwróciłsiędoniej,znającodpowiedź.
Wmyślachodpowiedziała:„JaCiebienielubię?AskądtotakichjakTyJackubraćteraz?”
Jesteśżonaty,asklonowaćsięnieda,dobrze,żemasztrójkędzieci,przynajmniejnieumkniew
naturzenadaremnoTwojeistnienie.
Nocnarzuciłasweprawaikażdegozmusiładozmrużeniaoka.
JeszczenigdytakniedziękowałaBogu,żetendzieńdobiegłkońca.
Czwartegodnia,pomimopróśbszybkiejzbiorkiwzwiązkuznapiętymgrafikiempracy,itakco
niektórymudałosięspóźnić.Następnympunktemprogramu,byławycieczkapoLwowie.
PrzystanekwŚródmieściunaŁyczakowskiejgórce.Winnychokolicznościachiprzywiększejilości
czasumożnabybyłozobaczyćzgórymiasto.
Parkiemwdółzeszliśmydocentrummiasta.CzekającpodGłównymRatuszemmożnabyłospokojnie
rozejrzećsiędookoła.Kilkazdjęćpodciófciąwożącąturystów.
Arciom-przewodnik,mówiącywjęzykupolskim,powitałwszystkichuśmiechemzpodwąsa.
Jegotwarzzaledwiewidniałazpodgęstejbrodyiwąsów.Kapelusznagłowie,przypominałstarego
lwowiakapolskiegopochodzenia.Pierścieńnapalcusercowymzwygrawerowanymherbem
charakterystyczniepodkreślał,żeczłowiektenposiadaarystokratycznemanieryiwykwintnysmak.
ZlekkościopowiadałoarchitekturzeikulturzestaregoLwowa.Posiadałbogatąwiedzezhistorii.Dał
posobiepoznaćniewymownezamiłowanieiszacunekdopolskiegonarodu.Trzygodzinnawycieczka
dobiegłakońca,skupieniiwsłuchanewciekaweopowieściArcioma,niezauważyliśmyjakczasszybko
minął.Toterazpozdjęciach,którecykanebyływniezliczonejilości,możnaprzypomniećsobie
dokładnieileciekawychmiejsczobaczyliśmy.
Poczułymrozstaniusięzprzewodnikiem,każdymógłiśćwswojastronę.Nawolnyodpoczynek
zostałoprzeznaczonepółtoragodziny,zdecydowaniazamało,abyzrobićzakupy.
OnazdwójkąmężczyzniMarianemudałasięwgłąbrynku.Podrodzezahaczyliosklepik,wktórym
„milczący”napoczątku,apóźniej,podobnydotegozportretunaUniwersytecie,anaprawdę-
Tadeusz,latsześćdziesiątparę,cichy,mądry,czuły,spostrzegawczy,umiezarazićśmiechem,pełen
współczucianaludzkibólicierpienie,zogromnymjednymsłowemsercem,podszedłdopułkiz
kubkamiimitującymiLwów.
-Pomogęwybrać,zaproponowałaipodałakilkazdobionychgorniat(kubków)znadrukiem.
-Tojakupujędlaksiędza…zawszejakjestumnietostaramsiępodawaćwwyjątkowymnaczyniu,a
zwłaszczazakupionymnawyjazdach.
Ochjakdumająrozpieraławtejchwili.Jakdobrzemyślałaokimśnaktórymnigdybysięnie
zawiodła.Odktóregousłyszałatylemądrychipouczającychsłow.Któregoojcowskieradyjużparę
razyjejsięprzydały.
WtymmomencieniskoskłaniamgłowęDobryCzłowiekuijestemCimocnowdzięczna,bozaTwoją
przyczynąwreszcieodważyłamsięnanapisanieoswoichprzeżyciach.Każdy,któregonarzędziem
jestpióro,maswąMuzę,mamotywacjęiświatło,którezniejpłynieipozwalaprzekazaćnaj
skrytszemarzeniaiodczucia.DziękujęCimójwiernyPrzyjacielu.(ded.DlaPanaTadeuszaSapały)
ZesklepuodwiedziliśmyManufakturęczekolady,którapodobnieKrakowskiejManufakturzebyła
identycznawśrodku.
Następnymbardzociekawymmiejscembyłakopalniakawy.Stare600-letniepiwnicykryływsobie
smutektamtychczasów.Niskiesufityprzeprawiałyomyśl-jakmożnabyłosiętamporuszać
wielokrotnieprzeciskającsięwciasnociepomiędzyścianami.Dostaliśmykaski,którejakpóźniejsię
okazałosąbardzopotrzebneitylkogłupieczaryzykowałbypójśćbez.Tadeuszwysokimężczyzna
mógłbyszczerzepotwierdzić,gdyżcudemuratowanyprzedupadkiem,właśniedziękowałBogu,że
włożyłkasknagłowę.Mniejwięcejpośrodkukorytarzamałakawiarenka.Wstłumionymświetlew
głąbniskiegopomieszczeniawidniejebarek.
-Poprosimydobrąkawę….
Usiadłszyprzystole,czwórkazwiedzaczyczekałanasmakowycudciemno-brązowegonaparu.
-Stawiamwszystkim,rzekłMarcin,mężczyznawpełnisił,fizycznieifinansowoprzygotowanydo
dźwignięcianajważniejszegociężaruwżyciu-ciężarmałżeństwa.Cobyłoprzyczynąbrakutego
akcentudoktóregodążypełnowartościowyczłowiek?Możenadopiekuńczośćjegomatki?Znatury
ciekawy,otwarty,nieustraszony,anawetodważny,odziwnejprzypadłości,którąmałoktoposiada-
szczodrość.SprawiawrażenieŚwiętegoMikołaja,magest,umiegookazaćinnym.Przycałymswoim
pochodzeniumieszczanina,manikłeprzywiązaniedopieniądza.Przytymzaradnyiobrotnynieboję
sięwezwańtrudnejpracy,chętniepomagainnym,wkażdejsytuacjiumiepodtrzymaćnaduchu.
Wciekawieprzygotowanysposóbprzezbaristę,kawasmakowaławybornie.Karmelowewieczkoz
przypalanegocukrunadawałokawiedélicieux(wyborności).Powypiciutakpysznegoczarnegozłota,
naktórewartoprzyjechaćdoLwowa,ruszyłyśmynaumówionemiejscezbiorki.
Poprzybyciunaobiekt,jużwprawiewszystkobyłoprzygotowanenawieczornąpożegnalnakolacje.
Składałasięonazkuleszi,ukraińskiegokozackiegodaniaipaleniawatry.
Kulesza-starekozackiedanie,wskładktóregowchodzikuskusimięsowieprzowenapółwymieszane
zeskwarkami.
Powypiciunalewkimiodowo-chrzanowejizjedzeniupotrawy,przygotowanejprzezMykołę,wszyscy
udalisięnaboisko,gdziewielkimipłomieniamipałaławatra.
Watra-ognisko,ogieńprzezktórymłodymężczyznamusiałprzeskoczyćwielokroć,abyudowodnić
swojąodwagę.Byłotobardzotrudnezadanie,ponieważpłomiennyogieńsięgałczasaminawet
dwóchmetrów.
Pożegnalnakolacjązakończonazastałapieśniąukraińsko-polską„Hejsokoły”wwykonaniu
gospodarzyigości.
Wypitychtrunkównieliczono,możnabyłoleczstwierdzićpoporannymbólugłowyirozmowach,
którewkuluarachujawniałygorzkąprawdęwczorajszychwydarzeń.
Nocóżtakaonagorzałka,nieuczciwa,wypitawdużychilościachodbierarozum.
Następnegodniaczuleżegnającsięwyruszyliśmynacentralnydworzec.Niktnienarzekałnapobyti
warunki,awsumieitaknicbytoniedało,bowwiększejmierzejesttomocnouzależnioneod
sytuacjifinansowej,dlanasważnybyłinnycelimyślę,żemyśmygoosiągnęli.
Możnabybyłododaćkilkasłówosklepikuistrażygranicznej,któraurządziłaniezłetrzepankona
granicy,alemyślę,żejesttomniejważne.
„Niespokojnawdobrymduchu”zakończyłaswojapodróżwstuprocentachzadowolonazsiebiei
swoichosiągnięć.PoprzebyciudodomuszykowałasięnanowywyjazddoBartnikawKamiannej.Ale
tojużinnahistoria.
Wszystkimpragnęserdeczniepodziękowaćzawspólnąpodróż.Mamnadziejęzemojapracaipraca
pracownikówMiodowegoBlusuprzyczyniłasięWamwjakiśsposób.
Wspomnienia-refleksjepoświęconewyjazdowiwdniu20maja2016roku.Grupauczestnikóww
składzie16osóbodwiedziłamojąukochanaUkrainę.Całytenpobyttrwałdodnia25maja2016r.na
obiekcieMiodowyBluspołożonymwseliŁubianakołoLwowa.
Wszystkimgorącodziękuję.
ZwielkimposzanowaniemWasza„Niespokojnawdobrymduchu”.

Podobne dokumenty