Rzym, 10 grudni 2007 r
Transkrypt
Rzym, 10 grudni 2007 r
Rzym, 10 grudnia 2007 r. Prot. N. PG114/2007 BOŻE NARODZENIE 2007 „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2, 10-11) DO CAŁEGO ZAKONU DRODZY BRACIA I SIOSTRY SZPITALNICY! Wprowadzenie Znów zbliżamy się do Bożego Narodzenia. W tym liście pragnę się zwrócić do moich braci, do naszych współpracowników, wolontariuszy i przyjaciół, ale na początek zwracam się myślą do was wszystkich – gości i pacjentów Ośrodków i Przychodni Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego. Chrystus jest światłością Dla was – cierpiących lub strapionych z powodu choroby czy wszelkiego rodzaju kalectwa orędzie Bożego Narodzenia jest szczególnie istotne. W czytaniach na pierwszą niedzielę Adwentu Izajasz dodaje otuchy znużonemu ludowi słowami: „Chodźcie, postępujmy w światłości Pańskiej” (Iz 2, 1-5). Wiemy, że ta światłość przychodzi od samego Chrystusa. Słyszymy wezwanie, aby odrzucić nasze lęki, obawy, zniechęcenie i grzech, abyśmy mogli się odrodzić pełni nadziei na lepszą przyszłość, przyszłość z Bogiem i ze sobą nawzajem. Boże Narodzenie daje nam sposobność, aby nieść ulgę sercom przygniecionym cierpieniem, niepokojem i troską o zdrowie. Kiedy Jezus przyszedł na ziemię, postanowił narodzić się między ubogimi, wybrał sobie miejsce skromne i proste, w którym jednak doświadczał ciepła gościnnego domu swoich rodziców – Maryi i Józefa. Narodził się w mroku nocy, w Nim jednak nie było ciemności – On jest światłem, a zatem przyniósł światło, światło nadziei dla ludzkości. Jego przyjście było niczym pojawienie się gwiazdy zarannej, zwiastującej nowy dzień, dzień Pański. To On daje życie i światłość wszystkiemu i wszystkim, którzy Go spotykają, tym zaś, którzy o to proszą, daje uzdrowienie, moc, nadzieję na lepszą przyszłość, budzi w nich nową pasję życia, która pozwala przezwyciężyć ból. Drodzy przyjaciele, chcę, abyście wiedzieli, że jesteście zawsze w samym centrum naszych starań, naszych modlitw i naszych wysiłków, aby zapewnić wam najwyższy poziom posługi, jaki leży w granicach naszych możliwości. Prosimy was o wybaczenie, jeśli ociężałość naszych instytucji, nasza ułomność i niedostatki nie pozwalają nam czasem służyć wam w najlepszy możliwy sposób. Jeśli jednak uchybiliśmy wam w czymś przez niedoskonałą posługę, pocieszamy się świadomością, że nasz Ojciec Niebieski nigdy nie odbierze nam swej bezwarunkowej miłości, jaką darzy każdego z nas. Okazał tę miłość posyłając nam swego Jednorodzonego Syna, który „wybawił nas, bo nas miłuje” (Ps 18). Wiemy, ze sercem będziecie ze swoimi rodzinami i najbliższymi, zwłaszcza w święta Bożego Narodzenia, ale mamy nadzieję, że nasza bliskość z wami i głęboka troska o wasze dobro choć trochę złagodzą ból rozłąki z rodzinami. Nie wahajcie się prosić nas, byśmy trwali u waszego boku, pomagali wam łagodzić cierpienie i dotrzymywali wam towarzystwa, kiedy czujecie się samotni. Wiemy, że przeżywacie trudny czas i dlatego postanowiliśmy towarzyszyć wam w tych chwilach.. Dobra Nowina jest głoszona ubogim W drugiej kolejności zwracam się myślą ku moim braciom. My, osoby konsekrowane w Zakonie Szpitalnym, zdecydowaliśmy się stanąć po stronie ubogich, cierpiących i zepchniętych na margines społeczny. W postmodernistycznym i zlaicyzowanym społeczeństwie, które próbuje przekreślić prawdziwy sens Bożego Narodzenia i przesłonić jego centralną postać – Chrystusa, naszą jedyną nadzieję, wraz z naszymi współpracownikami i przyjaciółmi starajcie się w dniach poprzedzających Boże Narodzenie, w czasie samych świąt i po nich wykorzystać tę sposobność, aby słowem, przykładem i czynem prowadzić prawdziwą katechezę na temat rzeczywistego znaczenia świąt. Gdzie jest Bóg? – pytają ludzie cierpiący. Gdy uczniowie Jana zadali Jezusowi to samo pytanie, On kazał im rozejrzeć się dokoła i zobaczyć, że niewidomi odzyskują wzrok, a chromi znów zaczynają chodzić. Wszelkie choroby i dolegliwości zanikają, a głusi odzyskują słuch. Ubogim głosi się dobrą nowinę. To jest właśnie największy cud: wówczas i dzisiaj. Także w waszych wspólnotach starajcie się odtworzyć braterską atmosferę, jaka przenikała rodzinę z Nazaretu. Tak jak Maryja i Józef, w przychodzącym do nas Chrystusie przyjmujemy chorych, ubogich i samotnych. Naszą obecnością niesiemy światłość tym, którzy żyją w półmroku cierpienia, rozgrzewamy serca zdrętwiałe od zimnego uścisku bólu i śmierci. Tak jak Maryja i Józef stający wobec zadania ponad siły, my również doznajemy czasem lęku, ale nigdy nie zapominamy, że jest to święta bojaźń, święte drżenie, jakie przenika nas, gdy obcujemy ze sprawami Bożymi, gdy odczuwamy Boży gniew, ale także znajdujemy w sobie odwagę, aby bronić ubogich przed społeczeństwami, które stają się coraz bardziej obojętne na ich los, a czasem niestety nawet wrogo do nich nastawione. Boże Narodzenie jest dla nas wezwaniem, byśmy się nie zamykali w swoich domach, ale byli razem z samotnymi, chorymi, porzuconymi i ubogimi. Poruszcie swoje twórcze zdolności i wyobraźnię, aby robić to jak najlepiej, a to znaczy dzielcie się radością i nadzieją, które goszczą w waszych sercach dzięki temu, co przynosi wam Boże Narodzenie. Czyńcie to jednak delikatnie i z szacunkiem, zgodnie z zaleceniem św. Piotra (1 P 3, 15-16). Pamiętajcie o bezdomnych, o migrantach, którym samotność doskwiera szczególnie w tym czasie, o ludziach żyjących samotnie i wielu innych. Jezus porzucił niebo, aby mieć udział w naszej ludzkiej kondycji, a zwłaszcza w losie najuboższych. Ewangelia wg św. Łukasza, która w tak harmonijnie dobranych słowach opisuje noc Bożego Narodzenia, to ta sama Ewangelia, która bardziej niż inne podkreśla troskę Jezusa o ubogich; Łukasz potrafi mówić słowami pełnymi łagodności i radości, ale mówi też straszliwe rzeczy o tych, którzy uważają się za bogatych. Musimy zatem uważać, aby nie żyć i nie działać tak, jakbyśmy byli bogaci, ponieważ nie posiadamy niczego. Byłoby to zdradą naszego powołania, które każe nam żyć w prostocie i ubóstwie, tak jak ślubowaliśmy, gdybyśmy naśladowali ludzi bogatych, a nie Ubogiego z Nazaretu: „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Łk 9, 58). Drodzy Bracia, nasze życie jest poświęcone miłości. W miłości możemy rozmawiać z ludźmi wszelkich kultur. Choć jesteśmy nieliczni, rozeszliśmy się na wszystkie kontynenty. Było to bardzo wyraźnie widoczne podczas spotkania Wyższych Przełożonych z całego Zakonu, jakie odbyło się w Rzymie pod koniec listopada tego roku. Tym co wywarło tak silne wrażenie na uczestnikach, zwłaszcza tych którzy byli na takim spotkaniu po raz pierwszy, było poczucie powszechności naszej bratniej wspólnoty, tego wielkiego daru, który Bóg pragnie ofiarować swojemu Kościołowi i społeczeństwu, a który dzisiaj potrzebny jest bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości; a ponadto owa niezwykła różnorodność posług, które Zakon pełni w 51 krajach, gdzie jest obecny. W epoce kiedy niektórzy członkowie Kościoła – nawet sami zakonnicy – mówią o „śmierci życia zakonnego”, zetknięcie się z prawdziwą „pasją”, z jaką nasi bracia i współpracownicy pełnią misję szpitalniczą i służą cierpiącej ludzkości, było doświadczeniem prawdziwie odnawiającym i życiodajnym. Kiedy zbliżamy się do bliźniego, aby go leczyć, następuje ów cud wzajemnego obdarowania, w którym więcej otrzymujemy niż dajemy; innym słowy – ewangelizując, sami jesteśmy ewangelizowani. Na tym polega cud Szpitalnictwa, które jest drugim wielkim darem, jakim Bóg obdarza Kościół i społeczeństwo przez św. Jana Bożego i jaki powierzył nam. Duch szpitalniczy sprawia, że nie ma już barier i wszyscy stajemy się jedną wielką rodziną. Zwracając się do was w tym właśnie duchu, drodzy bracia, chcę jeszcze raz spojrzeć na naszych współpracowników, wolontariuszy, dobroczyńców i przyjaciół pracujących z nami jako na członków tej wielkiej „RODZINY SZPITALNICZEJ”, o której mówiła kapituła generalna: „Bracia i Współpracownicy zjednoczeni w misji szpitalnej”. W promiennym świetle Bożego Narodzenia aniołowie przynieśli pasterzom Dobrą Nowinę. Czyż możemy nie dostrzec w pasterzach obrazu tych wszystkich, którzy wspomagają nas, aby zapewnić powodzenie naszych przedsięwzięć? Podobnie jak Maryja, oni także byli przelęknieni, byli wręcz „przeniknięci bojaźnią”. Także później, w obliczu zmartwychwstania, uczniowie będą doznawać lęku. Ale nie ma innej drogi do szczęścia niż droga wiodąca przez lęk i cierpienie. Świętowanie Bożego Narodzenia nie chroni nas ani nie osłania przed światem pogrążonym w nieładzie, ale raczej rzuca nas w sam jego środek, i to przede wszystkim ze względu na samą naturę naszej posługi szpitalniczej. To zadziwiające, że nawet obcując z czymś radosnym ludzie mogą się lękać, ale Boża rzeczywistość budzi w nas lęk tylko dlatego, że przez to utrzymuje w nas świadomość naszej włąsnej małości. Tak jak pasterze, my wszyscy zostajemy wezwani, aby radować się cudami szpitalniczej posługi, aby na tysiące sposobów troszczyć się o Pana, który wchodzi do naszych domów. Chrystus zazwyczaj staje przed nami biednie ubrany, pogrążony w smutku, i tylko cud szpitalniczej posługi może sprawić, że nad taką sytuacją zajaśnieje światło. Noc była ciemna, ale słowo Boże rozproszyło mrok światłością. Chrystus staje przed nami jako człowiek chory, ale razem z Nim możemy odtworzyć wspaniały blask tamtej świętej nocy. Abyśmy mogli godnie zaprosić do siebie tych, którzy cierpią, musimy okazywać solidarność sobie nawzajem, a to znaczy - musimy wzrastać w przyjaźni. Nasi towarzysze i przyjaciele Drodzy współpracownicy, trudno mi wyrazić głębokie uznanie i serdeczne uczucia, jakimi darzę każdego z was. Kiedy odwiedzam nasze szpitale, ośrodki i punkty usługowe, z podziwem patrzę na wasze poświęcenie, na umiejętności jakie okazujecie, na zaangażowanie w opiekę nad tymi, którzy przychodzą do naszych ośrodków, kiedy w swoim życiu czują się bezbronni i potrzebujący. Wielu z was pracuje na nocnych dyżurach i oczywiście także w Boże Narodzenie. Bardzo wysoko to cenimy, podobnie jak ci, którzy ze względu na chorobę lub szczególne okoliczności muszą pozostać w naszych szpitalach czy ośrodkach przez całe święta lub aż do Nowego Roku. Wy, nasi współpracownicy, jesteście – mówiąc słowami św. Jana Bożego odnoszącymi się do Angula – naszymi towarzyszami na szlaku naszej wspólnej szpitalniczej wędrówki. Osobiście mogę powiedzieć, że często zaniedbywałem swoje obowiązki szpitalnicze, ale nasz Bóg jest Bogiem miłosiernym. W pewnym sensie wszyscy jesteśmy „zranionymi uzdrowicielami” (Henri Nouwen) i „bezużytecznymi sługami” z Ewangelii. Ale otuchy dodaje nam fakt, że jesteśmy uczniami Mistrza, który nazywa nas swoimi „przyjaciółmi”. Czyż możemy zatem nie dostrzec, że jesteśmy dla siebie nawzajem nie tylko towarzyszami drogi, ale przyjaciółmi? Przyjaźń karmi się lojalnością, uczciwością, otwartością i odwagą w obronie praw innych. To jest jedyny klimat, w jakim możemy ofiarować samych siebie Kościołowi i światu – ukazując na nowo, czym jest szpitalnictwo. Jeśli potrafimy żyć w przyjaźni, szacunku i wzajemnej miłości, będziemy mogli opowiadać światu o wielkich cudach, tak jak pasterze po nocy Bożego Narodzenia. Wszyscy jesteśmy wezwani, aby nieustannie rozważać wielkie dzieła Boże w naszych sercach, jak czyniła Maryja (Łk 2, 19). Nasze zmysły otworzą się wówczas na piękno i nauczymy się śpiewać razem w zgodnym chórze. Skończył się czas oczekiwania Tak więc czas oczekiwania i przygotowań na przyjście Pana w dniu Bożego Narodzenia dobiegł końca, bo Bóg – Emanuel – jest z nami. Radujmy się bliskością naszej wspólnoty wiary w społecznościach parafialnych i we wspólnotach zakonnych. Dla tych zaś, którzy pozostają w naszych szpitalach i ośrodkach przez święta, uczyńmy dodatkowy wysiłek, aby były one przeżyciem tak radosnym i pełnym pokoju, jak tylko pozwala na to ich stan. Zakończenie Na koniec, my wszyscy w Kurii Generalnej w Rzymie życzymy każdemu członkowi naszej Rodziny Szpitalniczej na całym świecie pokoju i radości Bożego Narodzenia. Dziękujemy wam za wsparcie i za wszelkie przejawy serdeczności, jaką nam okazujecie, kiedy was odwiedzamy. W szczególny sposób dziękuję wam za wielką pracę, jaką wykonujecie dla dobra naszych cierpiących braci i sióstr w stylu i w duchu św. Jana Bożego. Modlę się, aby rok 2008 przyniósł każdemu z was, waszym wspólnotom, rodzinom i bliskim wiele zdrowia, szczęścia i pokoju. Z braterskim oddaniem w pokoju i radości Bożego Narodzenia Br. Donatus Forkan OH Przełożony Generalny