zapisz jako pdf
Transkrypt
zapisz jako pdf
Aktualności 2010-08-05 W plener jak na wojnę Rozmowa z aspirantem sztabowym Markiem Lewandowskim, pomysłodawcą i komisarzem organizacyjnym Raportu z fotografii. Marek Lewandowski jest kierownikiem Zespołu Techniki Kryminalistycznej w Powiatowej Komendzie Policji we Wrześni. Skąd wziął się pomysł zorganizowania ekspozycji fotograficznej, która prezentowałaby prace mundurowych? Pomysł zrodził się w 2005 roku i miał stać się skromną, kameralną formą inauguracji obchodzonego corocznie w naszym mieście święta policji. Uzgodniłem to z moim ówczesnym szefem, który poparł tę inicjatywę. Naszym wspólnym zamierzeniem była integracja z funkcjonariuszami innych służb mundurowych. Do tej pory współpracowaliśmy z urzędem celnym czy strażą graniczną na polu zawodowym. Pomyślałem – dlaczego nie mielibyśmy zacieśnić i zarazem rozszerzyć tej współpracy na płaszczyznę kultury? Miałem już wtedy prywatne kontakty z osobami z innych służb zajmującymi się malarstwem i fotografią. Wystarczyło pociągnąć za odpowiednie sznurki i tak to się zaczęło. Raport stał się tradycyjną formą kontaktu i zarazem konfrontacji artystycznej osób mających wspólną pasję. W tym roku udział w wystawie wzięło czternastu twórców. W jakim kierunku Raport będzie ewoluować? Naszym wspólnym zamierzeniem jest pozyskanie kolejnych twórców z innych służb, takich jak służba więzienna czy służba ochrony kolei. Chcę do nich dotrzeć i zaprosić do udziału w przyszłorocznym Raporcie. Ponadto wspólnie z komisarzem artystycznym wystawy Waldemarem Śliwczyńskim pracujemy nad podniesieniem poziomu prac. Fotografie muszą spełniać odpowiednie kryteria. Powinny być wykonywane w tak zwanych cyklach, a ich poziom nie może budzić wątpliwości. Niestety z tym bywa różnie. Najważniejsza jest integracja i koleżeńska konfrontacja, ale nie możemy zaniedbać edukacyjnego celu przedsięwzięcia. Dlatego oceny prac będą coraz surowsze. Taka jest opinia także samych twórców biorących udział w Raporcie – to bardzo budujące. Powiedział pan na wernisażu, że wśród wielu gatunków najbardziej lubi pan reportaż. Dlaczego? Reportaż zmusza do szybkiego podejmowania decyzji. Widząc ciekawy temat w ciągu sekundy, najwyżej dwóch trzeba uruchomić aparat. W czasie jeszcze krótszym trzeba ,,ustawić'” kompozycję zdjęcia oraz jego ostrość. Czasami bywa, że jest już za późno. Może dlatego praca przy reportażu wywołuje tyle emocji? Wyzwala adrenalinę niezbędną w życiu oraz w każdym procesie tworzenia. Im trudniej osiągnąć zamierzony cel, tym większa satysfakcja. Gdy idę w plener, czuję się jakbym szedł na wojnę. Sztaluga malarska czy aparat fotograficzny są dla mnie jak dla żołnierza karabin. Nigdy nie wiem, jak zakończy się konfrontacja i kto z niej wyjdzie zwycięsko. Może właśnie dlatego jako możliwość kreacji w fotografii wybrałem reportaż? Rozmawiała Ewa Konarzewska-Michalak