Opiekun ubogich - dramat o Ks. Bronisławie Markiewiczu.

Transkrypt

Opiekun ubogich - dramat o Ks. Bronisławie Markiewiczu.
ks. Dariusz Kielar CSMA
Opiekun ubogich
- dramat o Ks. Bronisławie Markiewiczu.
Osoby:
1. Ks. Bronisław Markiewicz – proboszcz w Miejscu Piastowym
2. Bp. Józef Sebastian Pelczar – ordynariusz przemyski
3. P. Jan – gospodarz, pomocnik Ks. Markiewicza
4. Jędrek – wychowanek / Ks. Jędrzej – kapłan
5. Kanonik
Miejsce akcji:
Miejsce Piastowe – Galicja
Przemyśl
1
AKT I
Rok 1892
Wnętrze plebani w Miejscu. W środku stół, wokół niego dwa drewniane krzesła,
w głębi posłanie ze słomy na ścianie krucyfiks.
Ks. Markiewicz
W postawie klęczącej, zwrócony twarzą do krucyfiksu.
Ze wstydem i upokorzeniem znowu powracam do Ciebie Jezu, Panie mój, od
którego się tyle razy swoimi grzechami odwróciłem. Do kogóż jednak pójdę,
jeśli Ty mnie odrzucisz? U kogóż znajdę przebaczenie, jeśli Ty mnie potępisz?
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza, powiedz duszy mojej: „ Ja jestem
zbawieniem twoim”.
Otwierają się drzwi. Wbiega ubogo ubrany, mały chłopiec.
Jędrek
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Ks. Markiewicz
Szybko wstając z klęczek.
Na wieki wieków. Wejdź drogie dziecko. Usiądź tutaj.
Obejmuje chłopca, sadza na krześle. Sam też zajmuje miejsce.
Widzę, że bardzo jesteś utrudzony. Daleką zapewne przebyłeś drogę.
Jędrek
Tak, proszę księdza proboszcza. Przyszedłem aż spod Poznania. Na imię mi
Jędrek. Nie miałem dokąd pójść...
Ks. Markiewicz
Domyślam się, że mój Jędruś chciałby zostać w przyszłości świętym kapłanem.
Jędrek
Ja nie wiem czy się nadaję na księdza...
Ks. Markiewicz
Trzeba, abyś swoje powołanie rozwijał. Musisz to czynić przez miłość do Pana
Jezusa i Matki Jego Przenajświętszej. Ona ci pomoże. Teraz pójdziesz na
kolację, skromna ona to prawda, ale za to tym bardziej wszystkim smakuje.
Do pokoju wchodzi p. Jan
O, jest pan Jan, mój pomocnik. Razem pracujemy.
Do pana Jana.
Proszę zaprowadzić chłopca do jadalni, a potem przyjść do mnie. Chciałbym
omówić parę spraw.
p. Jan odprowadza Jędrka, po chwili wraca.
2
Ks. Markiewicz
Proszę usiąść. Cóż słychać w gospodarstwie?
p. Jan
Jest bardzo ciężko proszę księdza proboszcza. Jutro nie ma co podać chłopcom
na śniadanie. Pieniądze też już się skończyły.
Ks. Markiewicz
Trzeba nam się dużo modlić, a pieniądze się znajdą.
p. Jan
Czy to pomoże? Modlę się codziennie o ratunek dla chłopców i dla zakładu.
Ks. Markiewicz
Modlić się – to jeszcze nie wszystko. Modlić się trzeba z wiarą żywą wiarą. A z
modlitwą także połączyć konkretne czyny. My czynimy co możemy.
Powściągliwość i praca kwitną u nas – zatem i modlitwa przynosi owoce. Bez
współpracy z Bogiem nasze wysiłki spełzną na niczym.
p. Jan
Chciałbym mieć wiarę księdza proboszcza
Ks. Markiewicz
Niech Pan gorąco prosi o nią. Wiara jest również łaską.
P. Jan
A co właściwie skłoniło ks. proboszcza, aby się zająć ubogimi dziećmi?
Ks. Markiewicz
Staje jakby w zadumie.
Przez wiele lat swojej pracy duszpasterskiej patrzyłem na tę nędzę galicyjską, na
te biedne opuszczone dzieci. Biedne nie tylko materialnie, ale przede wszystkim
duchowo. Dlatego postanowiłem zająć się tym problemem. Proszę spojrzeć
dokoła - kraj nasz coraz bardziej ubożeje. Ofiarami tej nędzy padają najczęściej
te niewinne dzieci. Pijaństwo, ciemnota, religijna prowadzą społeczeństwo do
całkowitej demoralizacji i upadku. A jakie wychowamy sobie dzieci – takie w
przyszłości będziemy mieli społeczeństwo, taką Polskę. Przez ileż to lat
myślałem, w jaki sposób zrealizować swoje pragnienie pomocy dzieciom i
młodzieży najuboższej. I wreszcie, to się mogło spełnić. Poznałem
świątobliwego księdza Jana Bosco i jego wspaniałe zgromadzenie salezjańskie
przepełnione duchowością założyciela. Wstąpiłem tam, gdyż kładło ono nacisk
na te właśnie sprawy najuboższych. Przeniknięty ideą ks. Bosco postanowiłem
przeszczepić to zgromadzenie na nasze ziemie. I to się udało. Już kilkoro
chłopców znalazło dom.
3
p. Jan
Tak, to jest na pewno wspaniałe, ale taka u nas bieda...
Ks. Markiewicz
A czegóż pan się spodziewał? Przyjmuję sieroty najuboższe, od nikogo nie
pobieram pieniędzy a dochody probostwa nie mogą w pełni zaspokoić naszych
potrzeb. Kto decyduje się na przyjęcie ubogich pod swój dach bez żadnych
opłat, musi liczyć się z następstwami tegoż.
p. Jan
Czasem zastanawiam się, czy warto sobie głowę zawracać...
Ks. Markiewicz
Gdybym czynił inaczej, byłbym się skazał na potępienie. Rozumie pan? Bóg
tego od nas żąda. Sam Bóg. Każda sierota przygarnięta przez nas, to sam
Chrystus, a pan mi jeszcze mówi czy warto sobie głowę zawracać. Pewnie,
Pewnie można to wszystko zrzucić z siebie, urzędować wygodnie na plebani,
mieć z głowy wszelkie troski. Ale co wtedy? Skazać mamy na śmierć z nędzy
tysiące dzieci? Kto za nie odpowie przed Bogiem? To jest dzieło Boże i Bóg nie
pozwoli nam zginąć, zapewniam pana.
Pukanie do drzwi.
Ks. Markiewicz
O, proszę! Zaraz pan zobaczy czy nie mówię prawdy.
Wychodzi po dłuższej wymianie słów, wraca rozradowany.
Panie Janie, właśnie z pod Krosna przywieźli nam furę zboża. Proszę zebrać
chłopców i rozładować. Chleba będzie pod dostatkiem.
p. Jan
patrzy zdumiony
W imię Ojca i Syna... Ks. Proboszcz jest chyba cudotwórcą...
Wybiega z pokoiku.
Ks. Markiewicz
Klęka przed krucyfiksem. Pogrąża się w dziękczynnej, żarliwej modlitwie.
KONIEC AKTU I
4
AKT II
Rok 1902
Przemyśl, pałac biskupa J.S. Pelczara. Bogato urządzone wnętrze. Ks. Biskup
siedzi na krześle tronowym za długim stołem. Na stole obrus, krucyfiks, akta. Na
fotelu siedzi jeden z kanoników.
Biskup
Przeglądając akta.
Miejsce Piastowe, Ks. Bronisław Markiewicz. Prośba o zatwierdzenie nowego
zgromadzenia zakonnego pod, patronatem Św. Michała Archanioła...
Przecież dałem jasna odpowiedz że na nowe zgromadzenie nie dam pozwolenia.
Przegląda podanie przez dłuższy czas.
Cóż wasza wielebność o tym sądzi?
Wręcza list kanonikowi, który przez dłuższy czas go czyta.
Z jednej strony znam Miejsce Piastowe i podziwiam jego gorliwość i
poświęcenie. Powiem więcej – zdumiony i mile zaskoczony jestem jego
rozmachem tego dzieła w Miejscu, lecz nie mogę działać poza prawem.
Po chwili milczenia.
Załóżmy nawet, że otrzymują zatwierdzenie. I co dalej? Byłem tam niedawno i
widziałem, w jakich warunkach żyją. Po prostu wegetują z dnia na dzień.
Proboszcz nie ma w kasie ani grosza. Jeżeli dojdzie do tego, że zgromadzenie
upadnie? Cóż wtedy zrobię? Markiewicz moim zdaniem działa zbyt pochopnie.
Nie liczy się z trudnościami. A po za tym... nie jestem zadowolony z odłączenia
się Markiewicza od Salezjanów. A wasza wielebność co o tym sądzi.
Kanonik
Jeśli Wasza Ekscelencja zechce usłyszeć me zdanie... Nie wiem, co o tym
sądzić. Lecz byłbym skłonny poprzeć sprawę zatwierdzenia. Takie
zgromadzenie jest na czasie.
Biskup
Przeciez mamy w naszym kraju parę takich zgromadzeń. Chociażby Salezjanie,
którzy otworzyli nowy dom w Oświęcimiu. Oni mają warunki do
wychowywania. A Miejsce Piastowe? Młodzież wprawdzie szlachetna,
pracowita, lecz cóż? Bieda wygląda z każdego kąta tego nędznego domu,
ubóstwo, brak wszystkiego. Jest jeszcze czas. Jeszcze trzeba poczekać.
Zobaczymy, co przyniesie najbliższa przyszłość...
Kanonik
Patrzy w okno.
Zdaje się Ekscelencjo, że Ks. Markiewicz przybył... Tak. Idzie w stronę kurii.
5
Biskup
Myślę, że chce rozmawiać osobiście ze mną na ten temat. Odpowiedz moja
będzie jednoznaczna. Proszę go wezwać tutaj. Nie chcę go dłużej łudzić...
Kanonik wychodzi.
Biskup
Klęka teraz przed krzyżem.
Boże, oświeć mnie, abym jakimś nie rozważnym zarządzeniem nie zniszczył
Twego dzieła. Jeszcze jest czas, musi być próba Twego Krzyża, Golgoty, i
cierpienia. Aż zabłyśnie poranek Wielkanocy.
Wstaje, zasiada na swoim miejscu. Drzwi się otwierają, Kanonik wprowadza
Ks. Br. Markiewicza. Ten klęka i całuje rękę biskupa.
Biskup
Niechaj Ksiądz spocznie. Jak się Ksiądz czuje? Co nowego słychać?
Ks. Markiewicz
Dziękuję za troskę, Ekscelencjo. U mnie wszystko jest w porządku. Lecz inna
sprawa sprowadza mnie do Przemyśla...
Biskup
Sprawa zatwierdzenia Zgromadzenia. Właśnie czytałem podanie Waszej
Wielebności w tej sprawie.
Ks. Markiewicz
A ja przybywam aby osobiście polecić tę sprawę ojcowskiemu sercu Waszej
Ekscelencji.
Biskup
No cóż, drogi księże. Będę konsekwentny. Obstaję nadal przy swoim
stanowisku. Prośba nie będzie załatwiona pozytywnie.
Ks. Markiewicz
Ekscelencjo...
Biskup
To jeszcze nie wszystko. Zmuszony jestem do wydania rozkazu, aby ci pseudo
klerycy, których Wielebność Twoja oblókł w suknie zakonne, złożyli z
powrotem sutanny. Towarzystwo wasze nie jest Zgromadzeniem zakonnym tak
więc jego członkowie nie maja prawa do stroju duchownego. Nie wolno księdzu
odbierać od nich ślubów zakonnych, a śluby do tej pory złożone należy uznać za
nieważne, z wyjątkiem ślubu czystości, jeśli dobrowolnie i na całe życie był
wykonany.
6
Ks. Markiewicz
Ukrywa twarz w dłoniach.
Biskup
Ponadto... Jestem za połączeniem się z Salezjanami. Mógł by ksiądz
kontynuować swoje dzieło wychowawcze bez przeszkód. Udzielił bym swojego
poparcia...
Ks. Markiewicz
Salezjanie nie zgodzili się na dotychczasowy kierunek mojej pracy. Oni mają
swoją poprawioną regułę, a ja obstaję przy pierwotnej regule Ks. Bosco.
Salezjanie nie zajmują się już młodzieżą najuboższą, a Ks. Bosco zalecał aby
wychowywać przede wszystkim dzieci ubogie.
Biskup
Zdenerwowany
Pozwolenia na prowadzenie dzieła i zatwierdzenie zgromadzenia ksiądz nie
otrzyma! Niechaj ta młodzież nie łudzi się dłużej i nie oczekuje żadnej
kongregacji w Miejscu Piastowym. To samo tyczy się owych dziewcząt
pracujących w gospodarstwie, z których chce ksiądz utworzyć nowe
zgromadzenie żeńskie a nie raczył nas nawet o tym zawiadomić. To wszystko co
mam Wielebności Twojej do przekazania.
Ks. Markiewicz
Ze czcią całuje ręce biskupa, opuszcza salę wraz z kanonikiem.
Biskup
W milczeniu spogląda za Ks. Markiewiczem, opiera głowę w dłoniach. Tonie w
zadumie.
KONIEC AKTU II
AKT III
Rok 1911
7
Ks. Jędrzej i p Jan – klęczą przed obrazem Maryi Częstochowskiej wewnątrz
plebani Ks. Markiewicz trwa modlitwa.
Ks. Jędrzej
Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny zmiłuj się nad nami. Od
powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie! Od nagłej a niespodziewanej
śmierci zachowaj nas Panie! My, grzeszni Ciebie, Boga prosimy zmiłuj się nad
nami;
Wstają z klęczek.
Ks. Jędrzej
Tylko patrzeć, jak zgromadzenie nasze otrzyma zatwierdzenie. Z różnych stron
dochodzą różne wieści. Niedawno pojechał do Rzymu ks. arcybiskup Szeptycki,
który obiecał poprzeć nasze Towarzystwo „Powściągliwość i Praca” u Ojca
Świętego. Pius X to papież święty... On zrozumie...
p. Jan
Nie, proszę księdza. Zgromadzenie nie otrzyma teraz aprobaty. Wczoraj ks.
Bronisław mówił, że za jego życia to się nie stanie. Dopiero po jego śmierci
dzieło otrzyma zatwierdzenie. Tak się wyraził. Trudno uwierzyć...
Ks. Jędrzej
Wasz świątobliwy Ojciec choruje... Lekarz mówił, że to poważne... Mój Boże!
Czyżby to miało...
p. Jan
Nie, nie mówimy. Nie myślimy nawet o tym. Co wówczas by się stało z
Towarzystwem? Bez Ojca Markiewicza nie byłoby już tym, czym jest w tej
chwili.
Ks. Jędrzej
Zgromadzenie nasze z woli Boga jest... Nic mu grozić nie może. To przecież
cud, co tutaj się dzieje. Kiedy tutaj przybyłem dziewiętnaście lat temu ks.
Markiewicz miał tylko starą rozlatującą się plebanię i ani grosza przy duszy...
Nie było nawet łóżka, tylko posłanie ze słomy. Dziś ma piękny, murowany dom,
warsztaty dla młodzieży, nasi kapłani pracują nawet w Stanach Zjednoczonych,
a w Polsce? Pawlikowice, Skomorochy, Miejsce... Czyż to nie znak Bożej
opieki nad nami? Nasze siostry rozpoczynają budowę nowego domu przy
drodze do Rymanowa. Nadchodzą zewsząd obfite ofiary na zakłady.
p. Jan
8
Tak od dwudziestu lat patrzę na to i wprost nadziwić się nie mogę w jak
cudowny sposób działa Boża Opatrzność. Przecież z niczego wyrosło to dzieło.
Już wkrótce Święta Bożego Narodzenia. Nasz Ojciec gorąco będzie dziękował
Bożej dziecinie za ten wielki dar... Prosił będzie o zatwierdzenie.. Jakże ta
sprawa jemu i nam wszystkim leży na sercu...
Otwierają się drzwi. Wchodzi Ks. Markiewicz wspierając się na lasce.
Ks. Markiewicz
Czy wam nie przeszkodziłem moje dzieci?
Ks. Jędrzej
Jak się drogi Ojciec czuje? Proszę, proszę usiąść tutaj.
Delikatnie bierze go pod rękę, sadza na fotelu.
Ks. Markiewicz
Dziś piękna zimowa pogoda, już wkrótce Boże Narodzenie... Chciałem dziś iść
na Mszę Świętą do Kościoła, ale nie dałem rady.
Ks. Jędrzej
Co takiego Wybierał się Ojciec do Kościoła i nikogo nie powiadomił? Trzeba
odpocząć po chorobie. Dziś przecież takie zimno a Ojciec osłabiony...
Ks. Markiewicz
Wiesz, drogie dziecko- jest takie powiedzenie albo pracować albo umrzeć. Ale...
nie martwcie się. Po mojej śmierci Zgromadzenie rozwinie się i otrzyma
aprobatę Kościoła.
Ks. Jędrzej
Bez względu na wszystko musimy ratować zdrowie Ojca. To dla dobra
Zgromadzenia.
Ks. Markiewicz
Mylisz się. Żyć aby żyć to żadna korzyść dla nas. Samo istnienie i wegetacja na
nic się Zgromadzeniu nie przyda. Już czas najwyższy usunąć się z drogi. Po
mojej śmierci od razu pchniecie dzieło naprzód.
Ks. Jędrzej
W jaki sposób? Tylko drogi Ojciec potrafił by to uczynić. A teraz? Teraz trzeba
zrobić wszystko dla zdrowia Ojca.
- Ostatnia Konferencja9
Ks. Markiewicz
Nie osiągniecie tego ludzkimi siłami. To jest Dzieło Boże i tylko On jest w
stanie sprawić, abyśmy otrzymali aprobatę. My natomiast mamy iść w Jego
ślady. Przede wszystkim uczmy się od Niego, że jest „cichy i pokornego serca”.
Będąc Panem Nieba i Ziemi i najwyższą doskonałością, w całym ziemskim
życiu swoim nie wysuwa się naprzód, na czoło ludzi, nie wyróżnia się niczym,
nie przybiera żadnych oznak Swej wielkości, owszem – ubiega się o ostatnie
miejsce, ukrywa i zataja się przyjmując na siebie ostateczne ubóstwo i
posłuszeństwo najbardziej uniżone. I w ten sposób oddaje swemu Ojcu
Niebieskiemu wielką cześć i chwałę w sposób najdoskonalszy. Patrząc na to
prorok Izajasz na kilkaset lat przed przyjściem Jego, mówił z zachwytem: „Tyś
jest prawdziwie Król skryty, Pan Izraela, Zbawiciel”. Tak naśladując Chrystusa i
ofiarując uczynki nasze w połączeniu ze sługami Jezusa oddamy Bogu cześć
najdoskonalszą, sprowadzimy szczególne Błogosławieństwo Boże na podjęte
przez nas prace. Zjednamy sobie Boże Błogosławieństwo dla Jego Dzieła.
Koniecznością dla tej aprobaty jest osobista świętość każdego z was. Módlcie
się o to usilnie. Módlcie się także, abym ja został świętym. Bo gdy zabraknie
świętego w narodzie robi się ciemno w głowach ludzkich i ludzie nie widzą
dróg, którymi należy postępować. A wszyscy powinniśmy osiągnąć cel
najwyższy – zbawienie. Po to przecież żyjemy, aby dążyć do zbawienia, do
Boga. On czeka na nas, czeka na nasze nawrócenie, jeśli zgrzeszyliśmy i
odwróciliśmy się od Niego. Daje nam możliwość nawrócenia. A my
powinniśmy tą szansę daną nam przez Boga wykorzystać, aby zbawić dusze
nasze. Pomódlmy się, aby Zgromadzenie nasze stało się godne tej wielkiej Łaski
Bożej: zatwierdzenia Kościelnego.
Klękają przed obrazem Maryi.
KONIEC AKTU III
10
EPILOG
Sarkofag Ojca Założyciela. Przed nim klęczy kilka osób – kapłani i świeccy.
Głos ks. Markiewicza z taśmy – lekko zaciemnione wnętrze sceny.
Głos ks. Markiewicza
Ludzie małej wiary, czemu się trwożycie? Wszak Duch Święty na wielu
miejscach Pisma Świętego zapewnia nas, że w mocy Pana Boga jest nasze
zwycięstwo. Bo nie zależy ono od siły wojsk, ani od mnogości walczących, ale
od siły, którą zsyła Niebo. W historii naszej mamy liczne przykłady. Bóg jest
ten sam dzisiaj, co i wczoraj i będzie jutro. Niebo i ziemia przeminą a słowa
Jezusa nie przeminą. Tym mniej mamy lękać się wrogów naszych, iż pycha ich
doszła w tej chwili do najwyższego szczytu, zuchwale bowiem depczą wszelkie
Prawa Boże i prawa ludzkie, nawet własne obietnice. Łamią i mówią, że u nich
najwyższym prawem jest siła brutalna. A my tymczasem po wiekowej karze
Bożej upokorzeni i w znacznej części poprawieni wyznajemy, że Bóg jest
jedyną nadzieją naszą, a Jego przykazania – najwyższym prawidłem czynów
naszych. Stańmy wszyscy jak jeden mąż z ludem naszym, głęboko religijnym
przy sztandarze Maryi Królowej Polski z godłem „Wszystko przez Maryję”.
Albowiem według nauki Kościoła wszystkie łaski co do duszy i co do ciała
pochodzą od Boga za pośrednictwem Maryi. Obowiązkiem przeto naszym jest
stanąć przy Niej, tym bardziej, że za natchnieniem Namiestnika Chrystusowego
przedstawiciele narodu ogłosili Ją Królową. I okazała się Ona natychmiast naszą
Monarchinią wyzwoliwszy nasz naród z toni ostatecznej i uczyniła go
Przedmurzem Chrześcijaństwa. Pod Jej wodzą ruszymy bryłę świata!
KONIEC
11