PDF,50,7KB - Nowy Teatr

Transkrypt

PDF,50,7KB - Nowy Teatr
Page 1 of 2
Tajemnice ciała
"Życie seksualne dzikich" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego w Nowym Teatrze w Warszawie.
Pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Trudno sprecyzować, w jakim czasie i miejscu rozgrywa się
akcja "Życia seksualnego dzikich" w reżyserii Krzysztofa
Garbaczewskiego: w przyszłości (jak dalekiej?), dzisiaj (w jakiejś
odizolowanej strefie?). A może na przełomie lat sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych, skąd - od Foucaulta i Deleuze'a - pochodzi
zapowiedź śmierci człowieka? Z antropologicznego dzieła Bronisława
Malinowskiego reżyser i dramaturg Marcin Cecko zaczerpnęli kilka
akapitów i motyw antropologicznej wyprawy. Jej celem nie są tu jednak odległe Wyspy
Trobrianda. U Garbaczewskiego "dzicy" - to my, umieszczeni w świecie spełniających się
posthumanistycznych scenariuszy.
Kim jesteś?
Człowiek jest odkryciem niedawnym, a j ego kres j est bliski - słynną myśl Foucaulta można
uczynić punktem wyjścia spektaklu. Umieszczona w quasi -antropologicznym kontekście staje się
źródłem rozmaitych wariacji. Ich zakres rozciąga się od utopii powrotu do pierwotnej
zmysłowości w "świecie bez kabli" - po wizję świata zamieszkałego przez pozbawionych
przeszłości ludzi-maszyny. Od obrazu dzikich jako ludzi u źródeł natury - po dzikich jako będące
wynikiem naukowych operacji klony. Te możliwe scenariusze są podane nie w formie hipotez, ale
luźno splecionych sugestii, w których fantazja rywalizuje z naukowością, żarliwość manifestu z
beztroskim żartem, inspiracja filozoficzna i artystyczna -z wypowiedzią prywatną.
Pamięć? Natura? Ciało? Kultura? Historia? Religia? Kim jesteś? W którym miejscu zaczyna się
człowiek? - pyta Garbaczewski w swoim spektaklu.
Niespójność spektaklu, swoboda ocierająca się miejscami o nieczytelność, drażni. Za pozorną
dezynwolturą skrywa się jednak określona postawa artystyczna. Pytaniem, które zadaje
Garbaczewski, jest pytanie: "Kim jesteś?!" (od "Opętanych" z 2008 r., gdzie pada wprost,
powracające u niego w różnych kontekstach). W kolejnych obrazach odnajdujemy ślady
możliwych odpowiedzi. Podróżnik, który - nie wiedząc, kto go wysłał ani w jakim celu - dociera do
strefy odciętej od świata cezurą nie-pamięci i bez-historii. Pieszczoty nagiej pary w basenie
wypełnionym wodą. Pieszczoty mężczyzny i kobiety z ogonkiem. Szczur w skórze człowieka.
Cztery nagie ciała zanurzające się raz po raz w wodzie. W wodzie, która - w kolejnych
sekwencjach - może być wodą źródlaną pierwszych ludzi, wodą płodową, wodą chrzcielną...
Pamięć? Natura? Ciało? Kultura? Historia? Religia? Kim jesteś? W którym miejscu zaczyna się
człowiek? Kiedy staje się do pomyślenia? A kiedy przestaje? Pytając o źródła (człowieka)
Garbaczewski nie docieka możliwej odpowiedzi (takiej, jego zdaniem, nie ma) - ale odpowiedzi
niemożliwej. Odpowiedzi znikającej pomiędzy obrazami, rozprzestrzeniającej się i zacierającej,
gubionej w jednym miejscu, odnajdywanej w innym. Odpowiedzi krążącej wokół nieistniejących
źródeł - nigdy niedającej się schwytać i sformułować.
Poza-teatr
W ogromnej hali Domu Słowa Polskiego akcja toczy się raz na wyciągnięcie ręki, kiedy indziej
gdzieś w kącie, to znowu - poza sceną, w korytarzu, skąd obraz transmitowany jest za pomocą
kamery. Przestrzeń zdominowana jest przez trzy elementy: basen z wodą, rząd wiszących przy
podłodze świetlówek i zawieszoną nad głowami, poruszającą się miarowo, ogromną (post)chmurę
("Czarna Wyspa" autorstwa architekt Aleksandry Wasilkowskiej). Tak pomyślana i
zagospodarowana przestrzeń podporządkowana jest bardziej myśleniu wizualnemu niż
dramatycznemu. Pozwala umieszczać sceny w nieoczekiwanych konstelacjach, w sieci
zagadkowych napięć i relacji, unikając czytelnych dramaturgicznych struktur i teatralnych
kompozycji.
Po tej samej, "anty-teatralnej" stronie stoją aktorzy. Reżyser zostawia im wiele miejsca,
prawdopodobnie mieli duży wpływ na sam scenariusz. W jego ramach dopuszcza się rzeczy
wykoncypowane i ulotne, przemyślane i głupie, pretensjonalne, naiwne, grafomańskie. Aktorzy takie odnosi się wrażenie - biorą odpowiedzialność za siebie, za swoje słowa. Także za swoją
nagość, która - pozbawiona teatralnej ramy - jest tylko prywatna. Rozluźniona struktura
przedstawienia nie jest dla nich bezpiecznym schronieniem; muszą zaryzykować, pracując na
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/115701,druk.html
2011-04-20
Page 2 of 2
własne konto. Zespół, skompletowany z szeregów Nowego Teatru i aktorów występujących
gościnnie, świetnie porusza się w tej trudnej przestrzeni.
Tak sformatowany teatr Garbaczewskiego jest propozycją prowokującą, inspirującą. Bardzo
świeżą. (Otwiera, mam nadzieję, nowy rozdział Nowego Teatru, do tej pory zarezerwowanego dla
Krzysztofa Warlikowskiego i jego aktorów.) Szczególny wydaje się sposób, w jaki krążąc w
świecie (post)humanistycznych wyobrażeń, Garbaczewski nie tylko unika nadęcia i
namaszczenia, ale odmawia także "bycia poważnym". Godząc się na to, co pretensjonalne i
bełkotliwe, naraża się na śmieszność, tym samym łamiąc
- kto wie, czy nie najsilniejsze - artystyczne tabu. Miejsce, gdzie reżyser zwykł pochylać się
nad jednostką, a aktor realizować etyczny program "obrony bohatera" - to miejsce w
przedstawieniu Garbaczewskiego pozostaje niepokojąco puste.
Nie-ludzkie
Chciałbym bliżej przyjrzeć się temu miejscu. Jest ono puste - ale nie przez cały czas. Na
początku spektaklu wślizguje się tam jeden obraz: krótkie, niewyraźne nagranie wideo, na
którym - jak się wydaje - mężczyzna dusi (gwałci?) kobietę. Obraz porzuconego, nieruchomego
nagiego ciała bez twarzy jeszcze raz-dwa razy wróci - nim na dobre zniknie. Skąd ten obraz? Z
jakiego porządku? Raczej wyobraźni niż fabuły. Choć łatwo mógł umknąć w natłoku innych, obraz
ten nie dawał mi spokoju do końca.
Sądzę, że za jego pośrednictwem docieramy do jakiegoś sekretnego miejsca teatru
Garbaczewskiego. W "Opętanych" taką rolę pełniła scena molestowania seksualnego skryta w
oślepiającym blasku reflektora skierowanego w oczy widzów. W "Biesach" (2010) było to
powracające nagranie spowitego ciemnością lasu, antycypacja spowiedzi Stawrogina o
Matrioszy... Garbaczewskiego fascynuje moment bezinteresownej agresji, gwałtownej, nieludzkiej śmierci. Sytuacje graniczne, ciemne. Nie do wypowiedzenia. Skandal martwego,
niemego ciała - wokół niego krąży wyobraźnia reżysera. Chociaż sam obraz pozostaje w ukryciu,
to na jego rewersie toczy się spektakl: śmieszność i tajemnica ciała, które mówi i jest.
"Tajemnice ciała"
Marcin Kościelniak
Tygodnik Powszechny nr 17/24.04
20-04-2011
e-teatr.pl - wortal teatru polskiego © Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/115701,druk.html
2011-04-20