Strona 72 - Książki, które rozgrzewają

Transkrypt

Strona 72 - Książki, które rozgrzewają
felieton
Justyna Grabska
KSIĄŻKI SĄ JEJ PASJĄ, KTÓREJ POŚWIĘCA SIĘ OD WIELU LAT. CZYTA, RECENZUJE, PRZEPROWADZA WYWIADY Z PISARZAMI.
JEJ KOLEJNĄ NAMIĘTNOŚCIĄ SĄ PODRÓŻE, A PRZEDE WSZYSTKIM NURKOWANIE. JEST WŁAŚCICIELKĄ SOPOCKIEJ
BOOKARNI – ULUBIONEGO MIEJSCA TRÓJMIEJSKICH MIŁOŚNIKÓW KSIĄŻEK I DOSKONAŁEJ KAWY.
Straszą nas w mediach ostrą zimą. Czekamy więc na
śnieg i mróz, zawieje, zamiecie. Szczęśliwi posiadacze
kominków domawiają więcej drewna, by ogrzać i rozświetlić nastrój. Dzieci już na zapas zacierają ręce w nadziei na śnieżne szaleństwo na każdej możliwej górce.
Czas pomyśleć o Bożym Narodzeniu. Książki są
według mnie najlepszym prezentem, bo to jakby dwa
prezenty w jednym. Gdy rozpakowujemy szeleszcząco-błyszczący świąteczny papier, to naszym
oczom pierwszy raz ukazuje się niespodzianka. Jest
okładka, tytuł, zapach nowych kartek. Przeglądamy ją,
rzucamy pospiesznie okiem i odkładamy na bok,
myszkując dalej pod choinką. Książka wciąż jednak
pozostaje dla nas niespodzianką, tajemnicą. Potem,
w ciszy świątecznych dni, będziemy ją kartka po kartce rozbierać z tajemnicy i ubierać w treści... Piękne chwile!
Na zimowe wieczory polecam rozgrzewające książki. Do tego kubek gorącej,
gęstej i bardzo słodkiej czekolady! Niech nas ogarnie wspomnień czar. W książce, w której losy arystokratycznej rodziny Tarnowskich w niezwykle barwny i interesujący sposób opisał jeden z nich, dziennikarz Andrew Tarnowski, „Ostatni
mazur. Opowieść o wojnie, namiętności i stracie”. Wywołała ona już sporo zamieszania, a autor po jej wydaniu został wykluczony ze Związku Rodu Tarnowskich.
Andrew, opisując burzliwe dzieje kilku pokoleń swojej rodziny, nie szczędzi
czytelnikom faktów z pogranicza skandalu, smutnych, oburzających, bolesnych.
Czyni to jednak w sposób bardzo ciepły i pełen dumy z przynależności do tego
polskiego rodu, choć sam wychowany został w kulturze i tradycji anglosaskiej. Jako dorosły człowiek odnalazł jednak i do dziś pielęgnuje swoje polskie korzenie.
Trudno się od tej lektury oderwać, bo fakty gonią fakty, dech w piersiach
zapierają opisy przedwojennego życia polskiej arystokracji i żal serce ściska,
gdy czyta się o stratach, jakie dla rodu i Polski przyniosła wojna i późniejsza
okupacja radziecka. Żal za tym, jak piękny i bogaty w widoczne znaki długowiecznej tradycji był to kiedyś kraj...
Drugą książką zdecydowanie rozgrzewającą czytelnika jest powieść rozgrywająca się pod upalnym niebem Indii. Jej autor, Aravind Adiga, urodzony w Ma72 WITTCHEN
drasie, ale wykształcony w Ameryce dziennikarz i korespondent „Time’a”, za tę powieść dostał Nagrodę Bookera 2008!
Współczesne Indie pokazane zostały w „Białym tygrysie” bez żadnych upiększeń, wręcz prowokująco. Indie
obnażone. Bohater to chłopak z Ciemności, ze świata,
w którym wszystko jest z góry napiętnowane losem,
a sposób na życie przynależy w momencie urodzenia
w danej grupie społecznej. Niewielu hindusom udaje się
zetrzeć to piętno.
Dzięki sprytowi, inteligencji i dużej dozie tupetu, Balram
zostaje kierowcą młodego biznesmena i wyjeżdża ze wsi
do wielkiego miasta, które całkowicie zmienia jego życie.
O tej przemianie opowiada w listach pisanych co noc
do chińskiego premiera.
Z listu na list napięcie gęstnieje jak kurz nad Delhi. Młody chłopak próbuje
za wszelką cenę wspiąć się z samego dołu drabiny społecznej, na którym się
znajduje. Sposób, w jaki mu się to uda, z pewnością wielu wyda się szokujący...
Najbardziej rozgrzewającą ze wszystkich ostatnio kupionych przeze
mnie książek jest piękny album Andrzeja Kotnowskiego i Karoliny Marcinkowskiej zatytułowany „Oblicza Afryki”.
„Afryka – to dawne zapomniane łono starej matki, porzucona kolebka ludzkich marzeń i nadziei” – takie spojrzenie zobaczymy na cudownych fotografiach Kotnowskiego, tchnie z nich duch wolności, którą każdy z nas ma gdzieś
pod skórą, może na dnie serca, w zakamarkach myśli... Przez obiektyw aparatu zajrzymy do miejsc, gdzie nic od dawna się nie zmienia. Do miejsc, które,
myśląc o Czarnym Kontynencie, dokładnie tak sobie wyobrażamy.
Gdy u nas zima i ciemność za oknem, nasycimy oczy pierwotnymi
kolorami ziemi, krajobrazami przesyconymi słońcem, przestrzenią pustyni,
zielenią sawanny. Ale przede wszystkim zajrzymy w oczy ludzi o skórze we
wszystkich odcieniach brązu i zobaczymy w nich spokój i radość wynikające z przynależności do tych miejsc, które każdy z nas, Europejczyków,
chciałby zobaczyć przynajmniej raz w życiu.
A może by tak wpisać podróż do Afryki na listę swoich noworocznych
postanowień? Tego Wam życzę!
Fot. Paweł Sypniewski
KSIĄŻKI, KTÓRE ROZGRZEWAJĄ