od redakcji - Muzeum Józefa Piłsudskiego
Transkrypt
od redakcji - Muzeum Józefa Piłsudskiego
DaL P ol s ce wydawca w ol n oS C , g ra n ice , i s z ac u n ek partner wrzesień 2015 • W Y D A N I E m oc GAZETA BEZPŁ ATNA S P E C J A L N E W A K A C Y J N O - R O C Z N I C O W E OD REDAKCJI W Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele Muzeum, Sierpień to dla naszego Muzeum miesiąc szczególny, łączy bowiem niezwykle ważne wydarzenia historyczne z radosnymi wątkami wakacyjnymi. 6 sierpnia wyruszyła z krakowskich Oleandrów Pierwsza Kadrowa – zalążek Legionów Polskich, garstka niespełna 150 ochotników, którzy rozpoczęli polską drogę do niepodległości. 15 sierpnia obchodziliśmy Święto Wojska Polskiego, ustanowione w rocznicę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej. 17 sierpnia 1920 r. odbyła się krwawa i bohaterska bitwa pod Zadwórzem, nazywana polskimi Termopilami. Przybliżamy Państwu te wydarzenia, opisując fakty, które zaważyły na losach Polski, a nawet – jak Bitwa Warszawska – Europy i świata, chroniąc przed zalewem bolszewizmu. Odwołując się do wspomnianej różnorodności tematycznej sierpnia, poruszamy tematy związane z odpoczyn- kiem i wakacjami. Odwiedzamy legionistów „na przerwie”, obserwujemy ich podczas zabaw, odpoczynku, w chwilach wolnych od walk. I tak przechodzimy do wakacji, które co prawda dobiegły już końca, my jednak postanowiliśmy przedłużyć je nieco na łamach „Świata wokół Marszałka". Z wielką przyjemnością zapraszamy Państwa w podróż sentymentalną do kurortów i na plaże z początku XX wieku. Wspólnie odwiedzimy Druskienniki, Maderę, Egipt, Sopot, opowiemy, jak spędzało się wakacje w czasach Piłsudskiego, jakie panowały trendy w modzie plażowej, jak i gdzie odpoczywał sam Marszałek, słowem: jak wyglądał wakacyjny świat wokół Marszałka. Serdecznie zapraszam do lektury Anna Osiadacz • n u m e r z e : Nad morze, w góry, na błonia. O wakacjach i przemianach mody plażowej za życia Marszałka – str. 4-5 Bitwa Warszawska 1920. To nie tylko walki na przedpolach stolicy, pod Radzyminem i Ossowem – str. 6-7 Termopile pod Lwowem. Bohaterskich żołnierzy batalionu kpt. Zajączkowskiego porównano do Spartan – str. 8 Legioniści na przerwie. Jak spędzali czas wolny od służby w okopach, w przerwach między walkami – str. 9 Wołyń – czas pamięci o Legionach. To już siedemnasty rok opieki nad legionowymi cmentarzami – str. 10-11 Nasza akcja Co na to Marszałek? na Instagramie i mural z Piłsudskim w centrum Warszawy – str. 12 Tomasz Stańczyk „Dziwne są te wypoczynki Marszałka Piłsudskiego. Niby to urlop, ale drzwi się nie zamykają, a książki i papierzyska z biurka nigdy nie znikają.” – pisał kapitan Mieczysław Lepecki, jego adiutant. G dy po 1926 r. Piłsudski spędzał wakacje w kraju, nie chciał lub nie potrafił oderwać się całkowicie od pracy, przyjmował współpracowników i gości zagranicznych. Lecz wakacje poza Polską w naturalny sposób odcinały go od służbowych spotkań, a zapewne też nie docierały do niego urzędowe papiery. Być może także dlatego wyjeżdżał daleko – na Maderę, do Egiptu i Rumunii. Druskienniki 1924-1931. Leczenie spokojem przyrody dokończenie na str. 2 < Józef Piłsudski nad Niemnem w Druskiennikach. Fot. zbiory MJP „Wysokie drzewa liściaste i szpilkowe, wśród których położone są wille, zabezpieczają od kurzu. Powietrze przesycone jest żywicą wydzielającą się z młodych pędów sosnowych” – pisali autorzy broszury „Druskieniki zdrojowisko nad Niemnem”. Podkreślali, że Druskienniki „leczą spokojem swej przyrody, tą przedziwną ciszą, tym szmerem Niemna, który coś mówi dla wrzesień 2015 2 dokończenie ze str. 1 < wszystkich i każdego z osobna”. Zdrojowisko było polecane więc dla ludzi o zszarpanych nerwach, leczono tu także infekcje górnych dróg oddechowych, na które często cierpiał Marszałek. Można było tu brać kąpiele i inhalacje solankowe. Piłsudski przyjeżdżał do Druskiennik od 1924 r. z rodziną lub sam. Początkowo mieszkał w skromnej willi pani Bolcewiczowej, później w domku na Pogance. W „Złotej Księdze” Druskiennik wpisał m.in. następujące słowa: „I wydaje mi się, że człowiek sądzi, iż miła i piękna Rotniczanka nie ku Niemnowi spieszy, lecz ku kaskadom kąpielowym, by schudzone w upałach ciało miły chłód na się przyjmowało. W zapomnieniu też myśli człowiek, iż potężny Niemen w skrętach biegnie, by w Druskiennikach plażę sformować. A gdy matka-ziemia słonymi łzami swe bóle we wnętrzu omywa, Ś wiat wok ó ł M arszałka także Piłsudskiemu, który podczas pobytu w uzdrowisku oglądał mecze siatkówki i piłki nożnej. Marszałek dla podkreślenia roli sportu i wychowania fizycznego objął przewodnictwo Rady Naukowej Wychowania Fizycznego. Doktor Lewicka była jej członkiem. Od 1929 r. pracowała w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego. Lewicka należała do osób bliskich Piłsudskiemu, jednak nie można nic pewnego powiedzieć o naturze ich znajomości. Jednym z najbardziej znanych zdjęć Piłsudskiego jest to, na którym leży w swobodnej pozie na skarpie nad Niemnem, z nieodłącznym papierosem. Do mało znanych należy natomiast fotografia przedstawiająca go podczas kąpieli kaskadowej na Rotniczance. Centralne Archiwum Wojskowe przechowuje kartkę Piłsudskiego z jego fotografiami, wysłaną do córek z Druskiennik. Jedną z nich tak opisał: „Tu Tatuś śpi na łóżku, a teraz obudził się, a Alfred z Kalisza przyniósł Tatusiowi herbaty do łóżka”. o rozwiązanie parlamentu, a w ślad za tym nastąpiły aresztowania polityków opozycyjnych, których uwięziono w twierdzy brzeskiej. Po wyborach, które odbyły się w listopadzie, Marszałek oznajmił, że wybiera się na dłuższy wypoczynek. Nikt chyba się nie spodziewał, że będzie trwał aż trzy i pół miesiąca. Ale też Piłsudski był przemęczony i chciał się oderwać od bieżących problemów politycznych. „Koniec 1930 r. był przełomowy w życiu Marszałka Piłsudskiego. Z jednej strony zbiegał się z ostatecznym Jego triumfem osobistym w Polsce, z drugiej zaś był, niestety, początkiem postępującego coraz szybciej upadku sił fizycznych.” – pisał Mieczysław Lepecki. Marszałek wahał się pomiędzy Egiptem i Maderą. Wybrał, pod wpływem córek, atlantycką wyspę. Miała łagodny klimat, idealny dla wyczerpanych nerwowo i chorych na płuca, jak pisał w dniu wyjazdu Piłsudskiego „Głos Poranny”. Piłsudski opuścił Warszawę 15 grudnia Dla Marszałka została wynajęta willa Quinta Bettencourt w Funchalu, z dużym ogrodem i widokiem na morze. Niewiele się stamtąd ruszał. Był na wycieczce łodzią wzdłuż brzegów wyspy. Chciał zobaczyć miejscowość Madalena do Mar, w której według tradycji mieszkał i został pochowany, żyjący tam incognito, uratowany z bitwy pod Warną, król Władysław III. Jednak do miejscowości tej nie było drogi jezdnej, więc Marszałek zrezygnował. Wstawał, jak na swoje zwyczaje, wcześnie, bo już o 8.00 rano, spacerował wiele po ogrodzie, czytał, pisał i stawiał pasjansa. Na Maderze powstały „Poprawki historyczne”, ostatnia praca historyczna, jaką napisał Piłsudski. Była to polemika ze wspomnieniami Ignacego Daszyńskiego, a także Leona Bilińskiego (dotyczącymi okresu przed i podczas I wojny światowej). Pobyt na Maderze był najdłuższym wyjazdem wakacyjnym Piłsudskiego – 19 marca, w dzień swoich imienin, Marszałek był wciąż na wyspie. Z tej okazji nadeszło na jego adres na Maderze milion kartek i listów z życzeniami. Była to akcja zorganizowana przez rząd. Piłsudski najbardziej lubił czytać kartki od dzieci. Wyjątkowo podobała mu się ta ze słowami: „Życzę panu Marszałkowi, ażeby pan Marszałek był grzeczny, jadł dużo bananów i był tłusty”. W cztery dni później Piłsudski wsiadł na pokład niszczyciela „Wicher”, którym powrócił do kraju. „Republika” pisała, że Marszałek popłynie jeszcze do Egiptu i Palestyny, co nie było prawdą. Fot. Zbiory MJP – depozyt Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego Egipt 1932. Znowu te czterdzieści wieków Józef Piłsudski w oknie willi Quinta Bettencourt. Funchal na Maderze. człowiek w rury łzy chwyciwszy, podagrykom i sklerotykom uśmiech na lica chce powracać”. W Druskiennikach Marszałek pisał w 1924 r. relację z wojny z bolszewicką Rosją, która ukazała się jako książka pod tytułem „Rok 1920”. Jeśli pracował nad nią wieczorami, to przy lampie naftowej, w willi Bolcewiczowej nie było bowiem elektryczności. Podczas pobytu w uzdrowisku nad Niemnem Piłsudski poznał niespełna trzydziestoletnią dr. Eugenię Lewicką, założycielkę zakładu Kąpiele Powietrzno-Słoneczne, przekształconego później w Zakład Leczniczego Stosowania Słońca, Powietrza i Ruchu, wielką propagatorkę sportu i wychowania fizycznego. Była to idea bliska wrzesień 2015 W Druskiennikach Piłsudski bywał do 1931 r. Nie zawsze odcinał się od polityki i przyjmowania wizyt. W 1926 r. przyjmował premiera Bartla, a w 1930 r. włoskiego ministra spraw zagranicznych – Dino Grandiego. Madera 1930-1931. Najdłużej poza Polską 28 listopada 1930 r. premier Piłsudski na posiedzeniu rządu oświadczył, że zamierza podać się do dymisji. Mówił, że „nadwyrężył się tak silnie i poirytował, że boi się rozmawiać z ludźmi”. Trzy miesiące jego premierostwa były rzeczywiście bardzo ciężkie: zaraz po objęciu urzędu Piłsudski zgłosił wniosek 1930 r. i powrócił do niej dopiero 29 marca następnego roku. Do Lizbony dotarł koleją, a stamtąd popłynął na Maderę, dokąd dotarł 22 grudnia. Towarzyszyli Piłsudskiemu dr Eugenia Lewicka – która wróciła do Polski przed powrotem Marszałka – oraz dr Marcin Woyczyński. Jednocześnie przybył na Maderę z polecenia płk. Józefa Becka i bez wiedzy Marszałka kpt. Mieczysław Lepecki. Beck wysłał go, by pomagał Woyczyńskiemu w „adiutantowaniu”. Dał mu instrukcję: „Pojedziecie na razie «cichcem», a w Funchalu musi was Woyczyński jakoś wkręcić”. Tak też się stało. Obecność Lepeckiego na wyspie nie musiała dziwić Marszałka. Kapitan był bowiem znanym podróżnikiem. W willi „Jola” w Heluanie pod Kairem, własności Bohdana Rychtera, chlubą były wielkie trawniki – a trawa w tym klimacie jest luksusową rośliną, bo wymagająca częstego podlewania. Powietrze pustynne było czyste i przesycone ozonem. Tak opisywał miejsce wypoczynku Marszałka w Egipcie „Ilustrowany Kurier Codzienny”. Piłsudski przybył do Heluanu 8 marca 1932 roku i spędził tam miesiąc. Temperatura wówczas była umiarkowana: 24 stopnie w dzień i 16 w nocy. Jak zwykle podczas wakacji Piłsudski większość czasu spędzał na miejscu. Spotkał się jednak w Kairze z królem Fuadem, wybrał się do pustynnej oazy Fajum oraz nad jezioro Birket Quarun. Tam Lepecki zwrócił się do Piłsudskiego: „ – Panie Marszałku, tutaj na lewo znajdują się ruiny starego miasta Dionysias, a na wprost, na drugim brzegu jeziora, miasta Dimay. Marszałek Piłsudski skrzywił się. – Znowu te czterdzieści wieków”. A jednak w drodze powrotnej chciał zobaczyć piramidy Amenemhata III (w Hawarze). W powrotnej drodze zwiedzał Ateny i kazał sobie pokazać Akropol. Zaleszczyki 1933. Polski Meran Znajdujące się dziś na Ukrainie Zaleszczyki są bladym cieniem samych siebie sprzed II wojny światowej. Do 1939 r. były popularną i modną letnią miejscowością wypo- Ś wiat wok ó ł M arszałka 3 Władysława Belinę-Prażmowskiego, byłego dowódcę kawalerii z Legionów, oraz ministra spraw zagranicznych, Józefa Becka, a także szefa sztabu armii litewskiej. Zupełnie inny charakter miało spotkanie z przebywającym na wakacjach w Zaleszczykach inżynierem Stefanem Juszczyńskim. Był to współtowarzysz Piłsudskiego podczas zesłania na Syberii. Panowie wspominali dawne czasy, sprzed ponad czterdziestu lat, spędzone w Tunce. Zapewne Marszałek powiedział swemu gościowi, że wysoki brzeg Dniestru przypomina mu brzeg syberyjskiej rzeki Leny. Po wyjściu gościa Marszałek powiedział do Lepeckiego: „Dziwne, jak ten Juszczyński się zestarzał”. W Zaleszczykach Piłsudski układał też plan krakowskich obchodów 300. rocznicy bitwy pod Wiedniem. Gdy wrócił 21 września do Warszawy, prasa podawała, że Marszałek wygłosi 6 października, podczas rewii kawalerii, przemówienie związane z historyczną rocznicą, lecz także poruszające bieżące problemy polityczne. Do tego jednak nie doszło. Fot. zbiory MJP Rysunek okładkowy nawiązuje do wypoczynku Piłsudskiego w Heluanie. Marszałkowi towarzyszy dr Marcin Woyczyński. A potem, na ocienionej winogradem werandzie, czytywał gazety i przywiezione ze sobą książki” – pisał Lepecki, który towarzyszył Marszałkowi wraz z dr. Woyczyńskim. W Zaleszczykach Piłsudski nie przestawał pracować: przyjął wojewodę lwowskiego Dom w Zaleszczykach, w którym wypoczywał marszałek Piłsudski. Fot. NAC czynkową, nazywaną polskim Meranem. Miasteczko w zakolu Dniestru, nad rumuńską granicą, otoczone było sadami morelowymi i winnicami, hodowano też tam arbuzy i melony. Nad Dniestrem urządzone były plaże dla wczasowiczów zamieszkujących w licznych pensjonatach. Klimat był ciepły, suchy i łagodny. Zaleszczyki porównywano do „północno-afrykańskich stacyj klimatycznych”. Na mieszkanie dla Piłsudskiego kapitan Mieczysław Lepecki wybrał dawną willę zarządu drogowego. Ściany udekorowano kilimami huculskimi. By Marszałek miał gdzie spacerować, Lepecki uzyskał zgodę od baronowej Turnau, której pałac sąsiadował z willą, na zajęcie części jej parku i ogrodzenie go płotem z desek. Również willa została otoczona płotem, by zapewnić spokój Marszałkowi i izolację od postronnych spojrzeń. Piłsudski przyjechał do Zaleszczyk 5 września. Dużą radość sprawiła mu bezpośrednia bliskość rzeki. Pogoda była zmienna, często padało. Czasami temperatura w słońcu przekraczała 46 stopni – „Codziennie udawał się do parku i spacerował po cienistych alejach, gdzie stawały do konkursu piękności: zieleń drzew, złote plamy słońca i szum wielkiej rzeki. „Dnia 22 sierpnia 1934 r. polecił Pan Marszałek płk. dypl. Strzeleckiemu zebrać i przestawić sobie dane dotyczące klimatu w rejonie ograniczonym miejscowościami: Cieszyn – Bielsk – Zwardoń – Żywiec. Zdaniem pana Marszałka okolice te mają najpiękniejszą jesień.” To fragment relacji o ostatnich wakacjach Piłsudskiego, znajdującej się w zbiorach Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Następnego dnia pułkownik Strzelecki udał się więc do Państwowego Instytutu Meteorologicznego i przejrzał dane o jesiennej pogodzie za ostatnie 25 lat. Okazało się, że Marszałek miał rację. Strzelecki pojechał następnie na Śląsk, by znaleźć odpowiedni dom na wakacje dla Marszałka. Wybór padł na dwór Władysława i Marii Kępińskich w Moszczanicy. Właściciele zgodzili się na jego wynajem, przeprowa- Fot. Zbiory MJP – depozyt Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego Moszczanica 1934. Ostatnie wakacje dzając się na czas pobytu Marszałka do pobliskiego Żywca. Marszałek przyjechał do Żywca 8 września. Spośród pomieszczeń oddanych mu na pierwszym piętrze do dyspozycji najbardziej lubił to przekształcone na jego gabinet, dlatego że widok z okna na porośnięte sosnami wzgórze przypominał mu Syberię. Piłsudskiemu towarzyszyło pięciu oficerów, był też m.in. kierowca i kucharz oraz woźny Malesa. Kapitan Elżbieta Gilewiczowa, jedyna kobieta-oficer w Wojsku Polskim, córka legionisty, literata Gustawa Daniłowskiego, zajmowała się nadzorem nad posiłkami dla Marszałka. Piłsudski budził się o 10.00, po czym pił pierwszą z wielu herbat w łóżku. Ostatnią podawano mu o północy. Kładł się spać o 3.00. Dużo spacerował po ogrodzie, interesując się, tak jak w Sulejówku, roślinami. Pobyt Piłsudskiego w Moszczanicy trudno nazwać prawdziwym wypoczynkiem. Odbierał depesze od ministra Józefa Becka z Genewy, z siedziby Ligii Narodów. Polska właśnie wypowiadała traktat o mniejszościach. Beck konsultował się z Marszałkiem Marszałek w ogrodzie dworu w Moszczanicy. także telefonicznie. W drodze powrotnej z Genewy przyjechał do Moszczanicy. Odbyła się tam również trwająca sześć dni gra wojenna z udziałem kilkunastu oficerów. Analizowano działania, jakie należy podjąć, gdy Czechosłowacja rozpadnie się lub skapituluje przed Niemcami. Miała zostać przeprowadzona druga gra, lecz Marszałek był już zbyt wyczerpany. Przyjmował też wyższych oficerów z Ministerstwa Spraw Wojskowych i GISZ. Wiele osób i delegacji chciało dostać się do Marszałka, on jednak przyjął na własne życzenie tylko kpt. Jerzego Bajana i sierż. Gustawa Pokrzywkę, niedawnych zwycięzców lotniczego Challange'u w Warszawie, zakończonego w połowie września. Przyjął też mieszkającego na zamku w Żywcu Karola Olbrachta Habsburga, pułkownika rezerwy polskiej armii. 3 października Piłsudski wyjechał do Warszawy, zabierając, jak mówiono, piękną „marszałkowską” pogodę. Zarówno bowiem przed jego przyjazdem, jak i po wyjeździe była nie najlepsza. Na stacji w Żywcu przyjął w salonce państwa Kępińskich. Ich dwór zachował się do dziś. Dwadzieścia lat temu odsłonięto na jego murze tablicę upamiętniającą pobyt Marszałka. t wrzesień 2015 4 Ś wiat wok ó ł M arszałka Nad morze, w góry, na błonia Świat wokół Marszałka ulegał intensywnym przemianom – od rewolucji przemysłowej, poprzez zmiany geopolityczne po I wojnie światowej, aż po dynamiczny rozwój miast w dwudziestoleciu międzywojennym. Zmiany zachodziły także w codziennym życiu – w modzie, zwyczajach, prawach, upodobaniach kulinarnych. Zapraszamy na wycieczkę w góry śladami literatów, na tańce do Kasino-Hotel w Sopotach i do kawiarnianych ogródków miejskich. Zobaczcie, jak w ciągu życia Marszałka zmienił się styl i sposób wypoczywania. Marta Rogalska Od lampy naftowej do samolotu Ż eby zrozumieć zasięg przemian, jakie zaszły za życia Józefa Piłsudskiego, warto przypomnieć sobie, jak wyglądał świat w roku narodzin i śmierci Marszałka. Piłsudski urodził się w 1867 r. Wtedy właśnie powstała monarchia austro-węgierska, a Franciszek Józef miał jeszcze panować przez prawie 50 lat. Rosja sprzedała Stanom Zjednoczonym Alaskę, Alfred Nobel uzyskał patent na wynaleziony rok wcześniej dynamit, ukazał się pierwszy tom „Kapitału” Marksa, a mieszkańcy Londynu od czterech lat cieszyli się pierwszą w Europie linią metra. Mimo rozwoju miast wciąż jeszcze wzorem polskiego domu był dwór i to, co z nim związane – szlacheckie wychowanie, staropolska kuchnia z dziczyzną, ptactwem, miodami i nalewkami. Według XIX-wiecznej mody panie nosiły długie, zapięte pod szyję suknie, a panowie eleganckie garnitury, cylindry i laseczki. Dopiero za 20 lat miał się pojawić pierwszy automobil Benza z silnikiem spalinowym, a na razie postęp liczyło się w kilometrach nowych linii kolejowych. Na pierwszą publiczną elektrownię Thomasa Edisona trzeba było zaczekać 15 lat, więc mały Ziuk odrabiał lekcje jeszcze przy lampach naftowych lub świecach. było powszechne, łatwe ani przyjemne. Przede wszystkim, nie było stacji benzynowych. Bagaż musiał więc także uwzględniać przynajmniej kanister benzyny, którą kupowano w aptekach i składach chemicznych. Pierwsze stacje benzynowe zaczęły powstawać dopiero w połowie lat 20. Kierowcy niekiedy nawet batem musieli budzić woźnicę, który tarasował swoją furmanką całą drogę. Pierwsze znaki drogowe pojawiły się dopiero w 1927 r. i to wyłącznie w miastach. Ze względu na fatalny stan polskich dróg albo po prostu ich brak najpopularniejszym sposobem podróżowania za całego życia Marszałka pozostała kolej. Piłsudski podróżował w skromnej salonce doczepianej jako wagon specjalny do regularnego pociągu. Nad morze – moda podróżna i plażowa Z asada mówiła jasno – im prościej, tym lepiej. Wszelka ekstrawagancja kobiecych strojów podróżnych była traktowana jako przejaw braku gustu i boleśnie wyszydzana. Paniom polecano szczególnie proste sportowe sukienki z bawełny lub lnu albo kostiumy podróżne. Panom również zalecano przewiewne letnie garnitury w jasnym kolorze, najczęściej białe. Gdy już bez popełnienia modowego faux pas udało się dotrzeć do któregoś z kurortów, pozostawał jeszcze wybór stroju na plażę. Największa rewolucja zaszła w zakresie damskich strojów kąpielowych, ale warto zwrócić uwagę również na męskie stroje – panowie pojawiali się bowiem na plaży w dość oryginalnych obraniach, przynajmniej z dzisiejszej perspektywy. W drugiej połowie XIX w. najpopularniejsze były jednoczęściowe kostiumy z nogawkami do kolan, całe w… biało-granatowe lub biało-czarne pasy, potocznie zwane „zebrami”. Co bardziej obdarzeni ciałem panowie wyglądali w nich dość komicznie, niczym cyrkowi atleci, z tym, że zamiast bicepsów prezentowali… okrągły brzuszek. Męska rzecz i kobieca strona J eszcze przed pierwszą wojną światową wprowadzono typ jednoczęściowego kostiumu w ciemnym kolorze, a w latach 30. panowie kąpali się już jedynie w spodenkach. Jednocześnie jednak przemieszczali się z pensjonatu czy innego miejsca noclegowego na plażę dość oryginalnie osłonięci… szlafrokiem frotte z jasnej bawełny. Wyglądali wtedy trochę jak orientalni kupcy. Dowodem niech będzie fotografia przedstawiająca prezydenta Ignacego Mościckiego w stroju plażowym. Panie przybywały na plażę początkowo w szlafroczkach, a następnie w jedwabnych piżamach złożonych z luźnych spodni i obcisłej koszulki, okrytej narzutką. Nieodłącznym elementem stroju plażowego była mała japońska parasolka chroniąca przed słońcem, a gdy opalenizna stała się modna – służąca jako estetyczny dodatek. Strój plażowy nie był jednocześnie strojem kąpielowym. Te wyglądały zupełnie inaczej. Na początku XX wieku nadal nie było przyzwolenia na paradowanie po plaży w mokrym, przylegającym do ciała kostiumie. Na plażę zakładano tak- Panie w strojach kąpielowych, ok. 1915 r. Tymczasem w momencie śmierci Marszałka, czyli w 1935 r., świat wyglądał zupełnie inaczej. Przede wszystkim Polska powróciła na mapę Europy, a życie przeniosło się do prężnie rozwijających się miast. Lata 20. to m.in. kolejna faza elektryfikacji – na miejskich ulicach zaczęły pojawiać się nawet neony. Kobiety zyskały prawa wyborcze i brały czynny udział w życiu społecznym, coraz częściej też podejmowały pracę. To z kolei wpływało m.in. na zmianę wzorca wychowania dzieci, a nawet na… zwyczaje żywieniowe. Hasłem nowoczesnych gospodyń stała się kuchnia „szybka, tania i zdrowa”. Na ulicach pojawiało się coraz więcej samochodów, na tory wyjechała aerodynamiczna Luxtorpeda, symbol nowoczesności w PKP. Od 15 lat nad Europą latały pierwsze samoloty pasażerskie, a polski LOT skończył już sześć lat. P rzyjrzyjmy się zatem zwyczajom wakacyjnym Polaków na przestrzeni czasu wyznaczonej datami życia i śmierci Marszałka. Zacznijmy od transportu. Podróżowanie autem w dwudziestoleciu międzywojennym nie wrzesień 2015 Fot. Nationaal Archief Automobilem przez polskie drogi Ś wiat wok ó ł M arszałka 5 że specjalne obuwie. W latach 30. modne były zwłaszcza espadrile i wiązane buciki plażowe na koturnach. Na przełomie XIX i XX w. nadal królowały fantazyjne kostiumy kąpielowe z falbankami, złożone z długiej tuniki i pantalonów do kolan. Wykonywane były z cienkich trykotów lub taft i naprawdę bogato przyozdobione wszelkiego rodzaju wstążeczkami, fryzami i falbankami. Nie był to najwygodniejszy strój do pływania, dlatego panie zwykle ograniczały się do moczenia, pluskania i spacerów w wodzie. W czasie kąpieli zakładały na głowy obcisłe, zawiązane pod brodą czepki i… płytkie pantofelki, wiązane przy kostkach. Dopełnieniem idealnego stroju plażowego był oczywiście kapelusz, zarówno damski, jak i męski. Panowie nosili modele typu panama lub canotier. Popularne były także małe marynarskie czapeczki, takie, jak ta, którą nosił w Juracie prezydent Mościcki. Panie stawiały na większe kapelusze z dużym rondem. Dancing w Sopotach P opularnym miejscem wakacyjnych wojaży było bałtyckie wybrzeże. Tak o Pomorzu pisał dr Mieczysław Orłowicz w przewodniku z 1914 r.: „Polskie morze, jedyne nad którem zwartą ławą mieszka ludność etnograficznie polska, żyjąca z żeglarstwa i rybołóstwa, zaczyna się zaraz za Gdańskiem, w Oliwie i ciągnie się pasem 70 km. długim na zachód do Piaśnicy, na granicy dawnego Pomorza. Okolica bardzo ładna, brzeg miejscami stromy, wysoki, z rozległym widokiem, w innych piaszczysty, dogodny do kąpieli morskich, dużo lasów, wzgórz. Ludność polska grzeczna – mieszkania wygodne”. Jedną z bardziej popularnych miejscowości był dzisiejszy Sopot, w przewodniku dra Orłowicza funkcjonujący jeszcze pod nazwą Sopoty. Jak zaznacza autor, Sopoty były „bardzo licznie (20.000) frekwentowanym miejscem kąpielowem”. Już w XIX w. miasto odwiedzali liczni wczasowicze –głównie goście zlokalizowanych tu domów kuracyjnych. Pierwszy z nich funkcjonował od 1824 r. Niedługo obok pojawił się także zakład kąpielowy, gdzie kuracjusze mogli skorzystać z kąpieli w wodzie morskiej (którą przynoszono wiadrami i podgrzewano), różnego rodzaju natrysków, a także kąpieli błotnych i inhalacji solankowych. Luxtorpeda w Zakopanem. Przedwojenne Pendolino, symbol nowoczesności PKP. Na Riwierze Bałtyckiej i w górach zna nie była wtedy w cenie – spacerowały wśród drzew lub słuchały koncertów. W Odzyskanie niepodległości i zachwyt, a wręcz zachłyśnięcie się wolnością wpłynęło na wykształcenie nowych wzorców i sposobów spędzania wolnego czasu, w którym dużo miejsca zajmowała rozrywka na wysokim poziomie. Dwudziestolecie to okres rozkwitu popularności artystów estradowych, jazzu, kabaretów, teatrów ulicznych itp. Tłumy mieszczan wylegały na błonia, plaże, a z zadymionych kawiarnianych wnętrz przenoszono się do parków. W metropoliach, takich jak Warszawa, Kraków, Lwów czy Wilno, życie towarzyskie kwitło na świeżym powietrzu. W kawiarnianych ogródkach rano czytano gazety i popijano pyszną kawę po turecku, popołudniami słuchano muzyki – zwykle na żywo – a wieczorami na małych scenach pojawiali się artyści estradowi i kabareciarze. Zapewne niejeden współczesny mieszczuch marzy o takiej ofercie kulturalnej w ramach „lata w mieście”. t dwudziestoleciu zaczęły też znacznie zyskiwać na popularności miejscowości położone na Mierzei Helskiej. Gdy w latach 1922-23 na Hel dotarła kolej, a w 1935 r. poprowadzono szosę, rybackie wioski zaczęły przeżywać najazd turystów i przekształciły się w kurorty. Najbardziej popularne były Jurata, gdzie wypoczywała elita II Rzeczypospolitej, i Hel, ale także, jak zauważał Orłowicz: „Godną widzenia jest szczególnie Jastarnia w niedzielę”. Wszędzie powstawały kurorty i pensjonaty, a sam wysunięty w morze cypel zaczęto nazywać Riwierą Bałtycką. Popularnym kierunkiem było także południe kraju, głównie Pieniny i Tatry, do czego przyczyniała się fascynacja folklorem góralskim. Góral ze swoją prostą filozofią życiową, tężyzną fizyczną, ale także przywiązaniem do ziemi i tradycji stał się symbolem siły drzemiącej w Polakach. Do Zakopanego ściągali artyści, literaci, podróżnicy, szukający natchnienia na górskich szczytach, a także coraz więcej turystów – w 1914 r. Zakopane odwiedzało ok. 12 tys. turystów rocznie, a w 1936 r. było to już 50 tys. turystów meldowanych, a niemeldowanych szacowano nawet na ok. 100 tys. Popularne stawały się także Pieniny. Uroki obu pasm polskich gór tak opisywał Mieczysław Orłowicz: „O ile Tatry porywają ogromem, dzikością i niedostępnością, o tyle położone opodal Pieniny i wijący się wśród ich skał Dunajec czarują nieporównanym wdziękiem romantyczności, a żadna wycieczka górska nie nastręczy tylu wrażeń estetycznych, jak przejazd łodzią przez Pieniny”. Prezydent Ignacy Mościcki na plaży w Juracie. Wakacje w mieście C i, których sytuacja zmusiła do spędzania wakacji w mieście, także próbowali jakoś umilić sobie ten czas. Miejskie wakacje w stolicy doskonale utrwalił w swojej twórczości jej największy kronikarz, Bolesław Prus. XIX-wieczne damy wraz z bonami i dziećmi najchętniej udawały się na spacery do parków miejskich, w tym oczywiście do najokazalszych Łazienek Królewskich. Park rozbrzmiewał gwarem zwłaszcza w niedzielę, kiedy to damy osłonięte od słońca parasolkami i rękawiczkami – opaleni- Fot. NAC Popularność kurortu nieco spadła po I wojnie światowej, ale z pomocą przyszedł… hazard. W ratuszu miejskim, którego kasa świeciła pustkami, podjęto decyzję o budowie kasyna. Uroczyste otwarcie nastąpiło w 1920 r. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, choć niekoniecznie dla hazardzistów, którzy, przegrywając ostatniego guldena, rzucali się z molo wprost w zimne wody Bałtyku. Kasino-Hotel (dzisiejszy Grand Hotel) był też najbardziej eleganckim z sopockich hoteli. Wieczorami panowie mierzyli się z wyrokami Fortuny, a panie prezentowały najmodniejsze suknie wieczorowe podczas koncertów i dancingów. Fot. NAC Zmiany przyszły z Paryża, gdzie projektanci mody, na czele z Coco Chanel, zaczęli promować zdrową opaleniznę. Wpłynęło to na „oczyszczenie” stroju kąpielowego ze zbędnych ozdobności i uproszczenie go na wzór jednoczęściowego kostiumu męskiego, ale z krótszymi nogawkami i bardziej wydekoltowanego. Taki model kostiumu lepiej odpowiadał sportowemu charakterowi pływania i był najpopularniejszy aż do II wojny światowej. Pod koniec lat 30. zaczęły się też pojawiać pierwsze kostiumy dwuczęściowe, z krótszymi spodenkami – „shorts’ami”, jak je wtedy nazywano. wrzesień 2015 6 Ś wiat wok ó ł M arszałka Bitwa Warszawska 1920 roku Prof. dr hab. Grzegorz Nowik B itwą Warszawską nazywane są potocznie działania bojowe na przedpolu Warszawy, głównie pod Radzyminem od 13 do 15 sierpnia oraz walki pod Ossowem stoczone 14 i 15 sierpnia 1920 r. Tymczasem Bitwa Warszawska, postrzegana jako strategiczne starcie sił Polski i bolszewickiej Rosji na głównym kierunku operacyjnym, trwała ponad miesiąc, od końca lipca do 5 września 1920 r. i składała się z kilku faz: Bitwy nad Bugiem i Narwią; Bitwy na przedpolu Warszawy; Bitwy nad Wkrą i dolną Wisłą, polskiej kontrofensywy znad Wieprza oraz Bitwy Zamojskiej. B itwa Warszawska rozgrywała się na obszarze większym od Belgii i Holandii razem wziętych, który to obszar można ująć w trójkąt ograniczony od północy granicą Prus Wschodnich, od południowego zachodu linią Wisły (od Nieszawy) po Dęblin i dalej biegiem Wieprza aż do rejonu Sokala nad Bugiem, a od wschodu biegiem Bugu i zachodniego skraju Niemna od Sokala na południu po przedpola Grodna. W F azą wstępną, poprzedzającą główne operacje, była Bitwa nad Narwią i Bugiem, toczona przez polską 1. i 4. Armię oraz Grupę Poleską od końca lipca do pierwGrafika z plakatu propagandowego z 1920 r. Fot. Wikipedia. Bitwie Warszawskiej dowódcą całości sił polskich był Wódz Naczelny, marszałek Józef Piłsudski, szefem sztabu, odpowiedzialnym za wdrożenie planu Wodza Naczelnego, był gen. Tadeusz Rozwadowski. Ktokolwiek miałby wątpliwości co do ich ról i podległości powinien zapoznać się z rozkazami i dyspozycjami operacyjnymi marszałka Piłsudskiego dla gen. Rozwadowskiego (i innych dowódców) oraz meldunkami i raportami z okresu bitwy składanymi przez gen. Rozwadowskiego marszałkowi Piłsudskiemu. Frontem zachodnim Armii Czerwonej dowodził Michaił Tuchaczewski. Polska pozycja pod Miłosną, na przedpolach Warszawy. szej dekady sierpnia 1920 r., nad Narwią pod Łomżą, Nowogrodem i Ostrołęką oraz nad Bugiem pod Brześciem i Janowem Podlaskim. Armie rosyjskie poniosły wówczas znaczne straty, a tempo ich natarcia zostało wyraźnie spowolnione. Umożliwiło to polskim armiom przeprowadzenie sprawnego odwrotu, wcielenie uzupełnień, w tym dziesiątków tysięcy ochotników i przegrupowanie oddziałów. Co więcej, walki te utwierdziły Tuchaczewskiego w błędnym przekonaniu, że gros polskich wojsk znajduje się na północ od Narwi i cofa się na Warszawę i na północ od niej. B itwa na przedpolu Warszawy (zwana też Bojem na przedmościu Warszawy) rozpoczęła się 13 sierpnia i trwała do 17 sierpnia. Rosyjska XVI Armia oraz część III Armii usiłowały przełamać obronę polskiej 1. Armii. Radiowywiad przejął rozkaz o szturmie Warszawy zaplanowanym przez całą XVI Armię, ale przejmowane meldunki jej dywizji świadczyły o braku synchronizacji. XVI Armia ugrupowana była „schodami” – gdy prawoskrzydłowa 27 DS dochodziła pod Radzymin, jej lewoskrzydłowe dywizje były zapóźnione o dwa-trzy dni marszu od stolicy. Stwierdzono również rywalizację dowódców III i XVI Armii o pierwszeństwo w zdobyciu Warszawy. H Fot. zbiory MJP istoryk, mjr Bolesław Waligóra, ze względu na słabą koordynację działań po obu stronach, a szczególnie rosyjskiej, nie zakwalifikował walk o Radzymin i pod Ossowem nawet do rangi bitwy w skali operacyjnej, ale uznał je za odrębne taktyczne boje i walki. Działania te, toczą- wrzesień 2015 ce się w zasięgu słuchu mieszkańców Warszawy, w opinii dużej części społeczeństwa traktowane są jako kulminacja Bitwy Warszawskiej, a nawet w sposób błędny ograniczana jest ona jedynie do walk pod Radzyminem i Ossowem. 13 sierpnia padł Radzymin, 14 sierpnia został odzyskany i 15 sierpnia ponownie utracony i znów odzyskany. 14 sierpnia rozpoczęły się dwudniowe krwawe walki pod Ossowem zakończone pobiciem i odrzuceniem nacierających Rosjan. Zaciekłe, toczone ze zmiennym powodzeniem walki o te miejscowości, w tym śmierć ks. Stanisława Skorupki, kapelana oddziałów ochotniczych, oraz śmieć por. Pogonowskiego pod Mostkami Wólczańskimi, przeszły do legendy bitwy. Były one ważnym momentem bitwy, ale nie decydującym ani nie najważniejszym. B itwa nad Wkrą i dolną Wisłą, stoczona została przez 5. Armię, dowodzoną przez gen. Władysława Sikorskiego, kolejno z trzema rosyjskimi armiami: IV Armią z III Korpusem Konnym oraz XV Armią, które obchodziły Warszawę od północy i miały forsować Wisłę, między Włocławkiem i Wyszogrodem, i częścią III Armii, która miała szturmować Radzymin, Zegrze i Modlin, oraz obejść Warszawę od północy i forsować Wisłę, między Modlinem a Wyszogrodem. 5. Armia od 14 sierpnia aż do 24 sierpnia doprowadziła do zatrzymania rosyjskiego natarcia na podejściach do przepraw przez Wisłę. 15 sierpnia zajęty został przejściowo Ciechanów przez zagon 203. ochotniczego pułku ułanów. 15 sierpnia oswobodzono Nasielsk, 16 sierpnia przeprowadzono uderzenie na Pułtusk. Ś wiat wok ó ł M arszałka Następnie polska 5. Armia biła się kolejno z pozostałościami IV Armii oraz częściami XV i III Armii oraz III Korpusem Konnym. W rezultacie większa część tych armii została pokonana, częściowo okrążona, wzięta do niewoli lub zmuszona do przejścia granicy Prus Wschodnich (12 DS). P olska kontrofensywa Frontu Środkowego, 4. Armii oraz grupy uderzeniowej 3. Armii, dowodzona osobiście przez Wodza Naczelnego Marszałka Józefa Piłsudskiego rozpoczęła się 16 sierpnia znad rzeki Wieprz (z linii Dęblin – Kock – Lubartów – Chełm) i zadecydowała ostatecznie o polskim zwycięstwie. O ile walki pod Warszawą, Modlinem, nad Wkrą, pod Płockiem i Włocławkiem zatrzymały i wykrwawiły impet rosyjskiego natarcia, o tyle kontrofensywa znad Wieprza miała decydujące znaczenie. Przesądziła o zniszczeniu przeciwnika, przebiegu bitwy i wojny. Bitew wszak nie wygrywa się bohaterską obroną, ale pobiciem przeciwnika i zmuszeniem go do odwrotu. Wojska Frontu Środkowego najpierw rozbiły rosyjską Grupę Mozyrską, a następnie uderzyły na skrzydło oraz linie komunikacji i zaopatrzenia XVI Armii, rozbiły ją nad Bugiem; kolejno w boju o Białystok pobiły części XVI i III Armii, a pod Śniadowem i Łomżą XV Armii. Pod Kolnem osaczone zostały i rozbite resztki IV Amii i III Korpusu Konnego, co zmusiło je do przejścia granicy z Prusami Wschodnimi. O statnią fazą Bitwy Warszawskiej było zatrzymanie przez 3. Armię oraz Grupę Operacyjną gen. Stanisława Hallera i pobicie w Bitwie Zamojskiej, od 25 sierpnia do 4 września – Armii Konnej oraz XII Armii. Zostały one na interwencję Trockiego zawrócone spod Lwowa i skierowane z odsieczą armiom Frontu Zachodniego. W zamyśle Tuchaczewskiego armie te miały uderzyć z rejonu Sokal – Hrubieszów na Zamość, Chełm i Lublin na tyły polskiego Frontu Środkowego. Działanie to było jednak spóźnione, nie przyniosło zakładanych rezultatów i zakończyło się całodniowym bojem pod Komarowem 31 sierpnia, w którym pobita została Armia Konna, która w nocy z 4 na 5 września wycofała się za Bug. B 7 Krzyż Walecznych Z kolei bolszewicka Rosja zmuszona została do budowy komunizmu tylko w jednym kraju i odroczenia (na lat dwadzieścia) „eksportu” rewolucji proletariackiej do Europy. Pokój podpisany w Rydze przez Polskę z bolszewicką Rosją stanowił drugi, obok traktatu wersalskiego, filar ładu europejskiego, a jego złamanie przez dwa totalitarne imperia: hitlerowskie Niemcy i bolszewicką Rosję przesądziło o wybuchu II wojny światowej. Niemniej jednak dwadzieścia międzywojennych lat było dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski, czasem budowy instytucji państwowych, społecznych i gospodarczych oraz wychowania pokolenia świadomych obywateli. Stało się to fundamentem, który pozwolił przetrwać tym społeczeństwom nie tylko okres II wojny światowej, ale również lata komunistycznego powojennego zniewolenia przez sowiecką Rosję. B itwa Warszawska – pierwsze zwycięstwo od czasu Sobieskiego (nie licząc zwycięskiej wojny z Austrią w 1809 r.) – było mitem założycielskim – fundamentem jednoczącym państwo, wojsko i społeczeństwo II Rzeczypospolitej. Odroczyło o lat dwadzieścia zagładę polskich elit, czego dokonała bolszewicka Rosja w mordzie katyńskim w 1940 r. i hitlerowskie Niemcy w akcji „AB”. Dzięki temu zwycięstwu, dzięki dwudziestu latom niepodległości doganiamy państwa, społeczeństwa i gospodarki Europy z innego poziomu, niż czynią to Białoruś i Ukraina czy Gruzja, którym nie udało się wówczas wybić na niepodległość. t Zainteresowanych tą tematyką odsyłam do mojej książki: Zanim złamano „ENIGMĘ”… rozszyfrowano „REWOLUCJĘ”. Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją 1918–1920, cz. 2, Warszawa 2010 Odznaczenie ustanowione rozporządzeniem Rady Ochrony Państwa z 11 sierpnia 1920 r. w celu „nagradzania czynów męstwa i odwagi, wykazanych w boju” przez oficerów, podoficerów i żołnierzy. Mógł być nadawany tej samej osobie czterokrotnie, za czyny bojowe w latach 1918-1920 podczas służby w Wojsku Polskim, za walki w Legionach Polskich i innych formacjach polskich w czasie I wojny światowej, w powstaniach śląskich i wielkopolskich oraz za działalność w POW. Wściekły galop wojny Gdym dawał charakterystykę potężnego wpływu, który wywarł p. Tuchaczewski swym zwycięskim pochodem, mówiłem, żeśmy mieli po swojej stronie wrażenie kalejdoskopu, wywołującego chaos obliczeń, rozka- itwa Warszawska miała doniosłe znaczenie militarne oraz daleko idące konsekwencje polityczne. Armia Czerwona pobita pod Warszawą nie odzyskała już do końca wojny poprzedniej siły ani zdolności bojowej, nad Wisłą utraciła ostatecznie inicjatywę operacyjną. W Bitwie Warszawskiej straciła ok. kilkadziesiąt tysięcy poległych i rannych, ok. 60 tys. wziętych do niewoli, ok. 30 tys. internowanych w Prusach Wschodnich, a ponadto kilkanaście (kilkadziesiąt?) tysięcy dezerterów. Wojsko Polskie zdobyło ponad 350 armat i ponad 1000 karabinów maszynowych, składy amunicji, tabor konny i kolejowy oraz wiele innego cennego materiału wojennego. W kolejnych bitwach: Niemeńskiej oraz Wołyńsko-Podolskiej, Armia Czerwona poniosła straty porównywalne do tych z Bitwy Warszawskiej, co przekreśliło jakiekolwiek jej plany agresji na Polskę oraz wzniecenie „pożaru światowej rewolucji”. zów i raportów. Kalejdoskop kręcił się może powoli, lecz przy nim dzień nie podobny był tak dalece do dnia K upada od porażek. onsekwencje polityczne były równie doniosłe. Wojna zakończyła się kompromisem, żadnej bowiem ze stron nie udało się zrealizować swoich planów. Polska obroniła swą niepodległość, wywalczyła granice od Dźwiny do Zbrucza, jednak nie zdołała stworzyć federacji niepodległych państw z Ukrainą na czele. Obroniona została natomiast (na lat dwadzieścia) niepodległość państw bałtyckich: Estonii, Łotwy i Litwy (wbrew niej samej) i zatrzymany „eksport rewolucji” do Europy. następnego, że jakby w kontredansie plątały się wszystkie figury – manewry dywizyj i pułków z nazwami geograficznymi. Teraz ja miałem swój rewanż i tryumf. Nie marnego kontredansa, lecz wściekłego galopa rżnęła muzyka wojny! Nie dzień z dniem się rozmijał, lecz godzina z godziną! Kalejdoskop, w takt wściekłego galopu zakręcony, nie pozwalał nikomu z dowodzących po stronie sowieckiej zatrzymać się na żadnej z tańczących figur. Pękały one w jednej chwili; podsuwając pod przerażone oczy całkiem nowe postacie i nowe sytuacje, które przerastały całkowicie wszelkie przypuszczenia i czynione plany i zamiary. Nie wiem, czy moi podwładni ówcześni zdawali sobie w tym galopie sprawę, co się dzieje właściwie. Część zachodnia – na pewno nie! Byli w okresie najwyżej kontredansu i to dość lichego. Natomiast zawsze z przyjemnością wspominam, że zakręciwszy korbę kalejdoskopu na takt wściekłego galopu i kontrolując siebie co chwilę, konstatowałem z rozkoszą, że zachowuję dobrą „tête froide d’un chef”, który nie dostaje zawrotu głowy od zwycięstwa i nie (…) Chcę powiedzieć, że ta wojna czy bijatyka omal nie wstrząsnęła losami całego cywilizowanego świata i że jej kryzysy były kryzysami milionów i milionów istnień ludzkich, a dzieło zwycięstwa na czas, daj Boże, dłuższy stworzyło podstawy już dziejowe dla obu państw walczących. Józef Piłsudski „Rok 1920” wrzesień 2015 8 Ś wiat wok ó ł M arszałka Termopile pod Lwowem Ze zbiorów MJP „Dziesięciokrotnie liczniejsza rosyjska tłuszcza łaknących krwi bestji w ludzkiem ciele spędzonych do Polski z dalekiego Wschodu przez sowieckich satrapów, wpadła w szał morderczy” – pisano w wydanej w 1926 r. jednodniówce „Lwów w hołdzie Polskim Termopilom”. Batalion kpt. Zajączkowskiego został zniszczony, ale jego walka na kilka godzin wstrzymała ruch Armii Konnej w kierunku Lwowa i pozwoliła innym polskim oddziałom przygotować się do obrony na przedpolu miasta. Ceną była śmierć 318 żołnierzy, w tym wszystkich oficerów. Nie było możliwe ustalenie, ilu z nich poległo, a ilu zostało zamordowanych. Gdy po kilku dniach Zadwórze zostało odbite, ciała były już pochowane. Porąbane zwłoki, często bez głów, szybko rozkładające się z powodu upału były, poza kilkoma przypadkami, nie do zidentyfikowania. Rozpoznano jedynie czterech oficerów, dwóch podoficerów i szeregowca. Zostali pochowani na Cmentarzu Obrońców Lwowa. Bitwa pod Zadwórzem. Obraz Stanisława Kaczora-Batowskiego Tomasz Stańczyk 17 sierpnia 1920 r. w roli Leonidasa wystąpił kpt. Bolesław Zajączkowski, a w Spartan wcieliło się 318 polskich żołnierzy, którzy zginęli w zaciekłym boju w Zadwórzu. Jedni polegli, inni, bezbronni po wystrzeleniu wszystkich nabojów, zostali zamordowani przez czerwonoarmistów. T wrzesień 2015 pod Radziechowem i Chodaczkowem, karta losu się odwróciła. B atalion kpt. Zajączkowskiego wycofywał się 17 sierpnia 1920 w kierunku Lwowa. Do miasta było już tylko trzydzieści parę kilometrów, gdy w miejscowości Zadwórze polscy żołnierze napotkali oddziały 6. dywizji Konarmii. Rozpoczął się bój koło stacji kolejowej. „Wróg zalewa nas od strony dworca wprost ławą ognia. Otwieramy z maszynek ogień na dworzec, bijemy bez przerwy. Granaty wyją i wyją nad głowami, robiąc niemałe spustoszenie w naszych szeregach.” – wspominał Seweryn Faliński, jeden z żołnierzy. Dworzec został zdobyty. Polacy zamierzali przedrzeć się w kierunku Lwowa, do niedalekich lasów koło Barszczowic. Tam łatwiej byłoby stawić opór kawalerii. Niestety, mieli tylko tyle nabojów, co w magazynkach karabinów i ładownicach. Nieprzyjacielska artyleria zniszczyła bowiem wózki amunicyjne. Bolszewicy mieli przewagę liczebną nad polskimi żołnierzami, którym ponadto brakowało wojennego doświadczenia. Mimo to kpt. Zajączkowski nie zamierzał poddawać oddziału, który rozpoczął próbę przebicia się w kierunku lasu. Kazał walczyć, aż zabraknie amunicji. Ostatni nabój przeznaczył dla siebie, wybierając samobójstwo zamiast niewoli, podobnie jak ppor. Antoni Liszka, podchorąży Władysław Marynowski i sierżant Jan Filipów. Nie mogli wiedzieć, że skrócili sobie życie najwyżej tylko o minuty. P o wystrzelaniu wszystkich nabojów polscy żołnierze zostali bezbronni. I wtedy doszło do masakry. To, co się stało, gdy umilkły strzały, opisał w „Dzienniku 1920” naoczny świadek zbrodni, Izaak Babel, redaktor gazety frontowej Konarmii. „Pobojowisko. Jeździłem z wojenkomem wzdłuż pierwszej linii, błagamy, żeby nie zabijać jeńców. Apanasenko umywa ręce, Szeko bąknął – dlaczego nie; odegrało to potworną rolę. Nie patrzyłem im w twarze, przebijali bagnetami, dostrzeliwali trupy na trupach, jednego jeszcze obdzierają, drugiego dobijają, jęki, krzyki, charkot (…) Wyciągają z ukrycia. Apanasenko – nie trać ładunków, zarżnij go. Apanasenko zawsze tak mówi – siostrę zarżnąć, Polaków zarżnąć”. Josif Apansenko był dowódcą 6. dywizji Armii Konnej. Jakow Szeko był szefem jego sztabu. stalono nazwiska 106 poległych. 212 pozostało nieznanymi żołnierzami. Jednym z tych, którego ciała nie zidentyfikowano, był dziewiętnastolatek Konstanty Zarugiewicz. W 1925 r. jego matka wskazała tę spośród trumien z lwowskich pobojowisk, która została złożona w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Jeszcze w 1920 r. w Zadwórzu został usypany mogilny kurhan. Później na jego szczycie stanął obelisk. To miejsce pamięci przetrwało II wojnę światową i czasy sowieckie. „Polskimi Termopilami” nazywano także inne miejsce boju z 1920 r. Na wzgórzu 385 pod Dytiatynem 16 września 1920 r. bronili się żołnierze z 13. pułku piechoty, odpierając kolejne szarże bolszewickiej kawalerii. Wobec przewagi wroga Polacy zaczęli się wycofywać. Do końca została na wzgórzu bateria artylerii i żołnierze osłaniający działa. Tak jak pod Zadwórzem, nie zamierzali się poddawać, walczyli do ostatniego naboju. Ranni zostali dobici przez bolszewickich żołnierzy. t Kurhan i pomnik polskich żołnierzy w Zadwórzu. Fot. Wikipedia/Stanisław Kosiedowski amtego dnia mieszkańcy Warszawy oddychali z ulgą po pełnych napięcia dramatycznych dniach. Od 13 do 15 sierpnia toczyły się ciężkie, zakończone zwycięstwem boje z Armią Czerwoną na przedpolu stolicy, pod Radzyminem, który kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk. 16 sierpnia ruszyło znad Wieprza kontruderzenie, którym dowodził osobiście Naczelny Wódz – Józef Piłsudski. Na północ od Warszawy przeszła do ataku armia dowodzona przez gen. Władysława Sikorskiego. Lecz w tym samym czasie śmiertelne niebezpieczeństwo zawisło nad Lwowem. Zbliżała się do niego Armia Konna Siemiona Budionnego. Komendant obrony Lwowa przed Ukraińcami w listopadzie 1918 r., Czesław Mączyński, organizował w mieście Małopolskie Oddziały Armii Ochotniczej. Jednym z nich był lotny oddział pościgowy mjr. Romana Abrahama, jednego z bohaterów walk listopadowych. 26 lipca oddział liczący 1334 oficerów i żołnierzy wyruszył na front. W skład oddziału wchodził batalion dwudziestodziewięcioletniego kapitana Bolesława Zajączkowskiego, złożony w dużej mierze z lwowskich studentów. Po początkowych sukcesach oddziału pościgowego U Ś wiat wok ó ł M arszałka Legioniści na przerwie strzelców. Tak cudna była ta gra, że nastąpiła cisza bezwzględna. Porwała nas tęsknota”. Grano na skrzypcach, harmonii, a nawet butelkach. Jednym z najbardziej znanych muzykujących legionistów był lekarz I Brygady, Felicjan Sławoj Składkowski. Grał na gitarze, znane było także jego zamiłowanie do śpiewu. Piosenki odrywały żołnierzy od ciężkich przeżyć, ale i nudy. Niektóre teksty zawierały słowa niecenzuralne, miały też na celu jak najmocniej dokuczyć innym formacjom. Wyróżniał się na tym polu Bolesław Wieniawa-Długoszowski, który na swoim koncie miał wiele kwiatków, jak ten: Sapery, sapery Oj wy, chłopy głupie Nosicie na plecach Co piechur ma w d… Komendant Piłsudski nie raz interweniował, aby ukrócić tego rodzaju złośliwostki, które mogły przecież źle wpływać na tak potrzebne więzi koleżeńskie w okopach. 9 Podczas postojów i w czasie pomiędzy walkami, obok nocnych pogawędek, czytania książek, śpiewania, gry w piłkę czy w karty, legioniści spotykali się także z niewiastami, a nawet… „zmieniali” płeć. nego z dowódców. Wydawało mu się, że ma do czynienia z niewiastą. Do czasu… Z decydowaną większość legionistów stanowili młodzi mężczyźni, którzy szukali bliskości płci przeciwnej. Okazji było niemało, szczególnie podczas postojów we wsiach czy miasteczkach. We wsiach matki starały się uchronić córki przez bliższym zaznajomieniem się z legionistami. W miastach funkcjonowały domy publiczne. Zdarzały się więc przypadki chorób wenerycznych wśród legionistów, na co bardzo narzekał i starał się eliminować zdrowotne zagrożenia lekarz I Brygady – Felicjan Sławoj Składkowski. Fot. ze zbiorów MJP L Legioniści nie byli skazani tylko na kuchnię wojskową. Nierzadko mogli liczyć w miejscu stacjonowania na dożywianie przez miejscową ludność. Adam S. Lewandowski W okopach dyskutowano o przyszłości Polski, ale także o przyziemnych sprawach. Seweryn Romin zapisał: „Zaledwie położyliśmy się, zauważyliśmy całe gromady skorków, które przemyślnie ciągnęły ku naszym posłaniom (…). Z jaką godzinę prowadziliśmy rozmowę o skorkach, skorpionach, cobra-capella (…) o termitach brazylijskich i zasnęliśmy z przeświadczeniem, że może być gorzej”. M uzykowanie było wydarzeniem raczej niecodziennym, dlatego zasługiwało na wzmiankę w relacjach legionistów. Oddajmy znów głos podchorążemu Rominowi: „I nagle dźwięki skrzypiec popłynęły nad głowami G rano w karty, a także w kiczkę, czyli palanta. Odbywały się turnieje piłki nożnej pomiędzy drużynami pułkowymi, głównie podczas pobytu na Wołyniu w 1916 r. Do tej tradycji odwołuje się Legia Warszawa (formalnie powołana na początku lat 20.). Meczom chętnie przyglądał się Józef Piłsudski. W Szczypiornie – jednym z obozów, w których internowano legionistów – grano w piłkę ręczną, która od tamtej pory nazywana była w Polsce „szczypiorniakiem”. Podobno jej inicjatorami mieli być Stanisław Grzmot-Skotnicki, późniejszy generał, oraz Antoni Jarząbek. Popularna była gra w karty. Królował poker i ferbel, dające okazję do wygrania pieniędzy od kolegów. G dy zaopatrzenie w żywność dopisywało, rozpoczynała się prawdziwa biesiada. Dodatkowo przygotowywano specjalne atrakcje, np. huśtawkę. Podczas takich zabaw można było zjeść kiełbasę czy napić się wódki, co było rzadkością na froncie. „Po raz pierwszy od 6 miesięcy mieliśmy taką obfitość jadła” – wspomina Seweryn Romin. Często do biesiad dołączała się miejscowa ludność, która w rewanżu z chęcią przyjmowała legionistów w swoich gospodarstwach. Legioniści byli częstowani regionalnymi smakołykami, organizowano także wieczorne potańcówki, gdzie nierzadko „przy oberku aż drzazgi szły z podłogi”. Gdy legunom doskwierała nuda, przychodziły im do głowy pomysły dość niecodzienne. Czasami przebierali się za… kobiety. Jedna z takich sytuacji miała miejsce podczas karnawału, a celem maskarady było ośmieszenie jed- Fot. ze zbiorów MJP W pamiętnikach legionistów znajdziemy nie tylko opisy walk i echa politycznych sporów wokół Legionów, lecz także obraz codzienności po służbie. Po długich kilometrach marszów, legioniści myśleli tylko o odpoczynku i śnie, nie mając siły na nic innego. Jak wspomina Seweryn Romin w „Notatkach legionisty”: „O godzinie 8-mej przystanęliśmy na chwilę (…). Całe gromady żołnierzy leżały bezwładnie na ziemi”. Oddziały potrafiły przejść w ciągu dnia nawet do 50 km, a żołnierze dźwigali ekwipunek o wadze do 30 kg. ektury dostarczały legionistom pisma frontowe, a wyróżniały się wśród nich te o nastawieniu satyrycznym. Najpopularniejsze tytuły to m.in. „Legionista” i „Konferencja Pokojowa”. Pojawiały się w nich krzyżówki i dowcipy. Bibliotekami zajmowali się głównie kapelani. W 6. pułku piechoty było ok. 2 tys woluminów. Najbardziej poczytnymi autorami byli Sienkiewicz oraz Żeromski. Ułan i dziewczyna. Niemal jak na obrazie Kossaka. Z kinematografem – urządzeniem, które dopiero zdobywało popularność, pierwszy raz zetknęli się legioniści na Wołyniu, tuż po Wielkanocy roku 1916. Materiały filmowe przesyłano z Naczelnego Komitetu Narodowego. W trakcie epopei legionowej robiono wiele fotografii. Kilka serii pocztówek z życia Legionów wydał NKN. Jednym z fotografów legionowych był Jan Włodek, który przeszedł niemalże całą drogę Legionów. Jego zdjęcia, wykonywane podczas chwil wolnych od obowiązków, znalazły się później w monografiach o walkach Legionów. Żołnierze Legionów Polskich, jak wszyscy młodzi ludzie, pragnęli się bawić, żartować, biegać za piłką, spędzać czas z sympatiami z mijanych na froncie miejscowości. Tym, co ich wyróżniało, była miłość do Ojczyzny i gotowość poświęcenia życia dla sprawy niepodległości. Właśnie ta idea wyniosła ich na piedestał historii i nikt ani nic nie ma prawa ich stamtąd usunąć. t wrzesień 2015 10 Ś wiat wok ó ł M arszałka Fot. Marcin Szmaja Uczestnicy prac przy odnawianiu grobów legionistów na cmentarzu „Na górce” w Kowlu. Wołyń – czas pamięci o żołnierzach Legionów Katarzyna Rogalska, Łukasz Suska N wrzesień 2015 naszego muzeum Krzysztof Jaraczewski, komendant i dyrektor Centrum Dialogu Kostiuchnówka Jarosław Górecki, zastępca przewodniczącego Maniewickiej Państwowej Administracji Rejonowej Andrij Burak, harcerze oraz okoliczni mieszkańcy. Uczestnicy Harcerskiej Służby Pamięci na Wołyniu, w tym pracownicy naszego muzeum, Katarzyna Rogalska, Zofia Ogonowska, Łukasz Suska i Roman Olkowski, prowadzili prace porządkowe na wojskowym cmentarzu w Kowlu, odświeżono także polskie kwatery na cmentarzu rzymsko-katolickim w tym mieście. Oczyszczone i odnowione zostały cmentarze legionowe w Jeziornej, Wołczecku i Polskim Lasku, Czersku i Trojanówce. Prace remontowe przeprowadzono także na cmentarzu legionowym w Maniewiczach. Uporządkowano otoczenie Słupów Pamięci pod Kostiuchnówką. Ustawiono je w latach 30. XX w. w miejscach związanych z obecnością Józefa Piłsudskiego podczas bitwy. Z okazji uroczystości na cmentarzu w Polskim Lasku otwarta została w Centrum Dialogu Kostiuchnówka, w Sali Tradycji, nowa wystawa czasowa „100 lat Legionów Polskich na Wołyniu”, ze zbiorów Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, przygotowana przez Katarzynę Rogalską i Łukasza Suskę. Otworzył ją dyrektor Muzeum Józefa Piłsudskiego Krzysztof Jaraczewski. t Odnawianie grobów na cmentarzu w Polskim Lasku. Fot. Katarzyna Rogalska a cmentarzu legionowym w Polskim Lasku przybyła nowa mogiła. Przeniesiono do niej szczątki żołnierzy z odnalezionych grobów na cmentarzu w Kostiuchnówce. To efekt już 17. edycji akcji Harcerska Służba Pamięci na Wołyniu, organizowanej przez Centrum Dialogu Kostiuchnówka. Dzięki tej akcji w poprzednich latach uratowane zostało od całkowitego zniszczenia wiele cmentarzy oraz mogił legionowych na Wołyniu, w miejscach walk Legionów Polskich w latach 1915-1916, w tym i najcięższego boju pod Kostiuchnówką. Prace zostały zainicjowane w 1998 r., kiedy na Wołyń przyjechał z harcerzami z hufca ZHP w Zgierzu Jarosław Górecki, dziś komendant i dyrektor Centrum Dialogu. W akcję angażują się polscy i ukraińscy harcerze, a w tym roku wzięła w niej udział także młodzież polska z Kowla, Równego i Zdołbunowa na Ukrainie. W pierwszym tygodniu sierpnia tego roku została przeprowadzona ekshumacja z sześciu odnalezionych grobów na cmentarzu wiejskim w Kostiuchnówce. Spoczywało w nich 239 żołnierzy Legionów Polskich, armii austro-węgierskiej oraz armii rosyjskiej. Z grobów wydobyto m.in buty, frag- menty pasków, ładownic i portfeli, medaliki oraz krzyżyki, prawosławne ikonki podróżne, fragmenty sztućców oraz kilka monet austro-węgierskich i rosyjskich. W pracach pod kierownictwem dr Dominki Siemińskiej, archeologa i konserwatora, z udziałem archeologów z Polski i Ukrainy wzięli udział także harcerze oraz pracownicy naszego muzeum, Katarzyna Rogalska i Łukasz Suska. Ekshumowane szczątki żołnierzy zostały pochowane 21 sierpnia w brackiej mogile na cmentarzu legionowym w Polskim Lasku, w pobliżu Kostiuchnówki. Ustawiony został na niej obelisk, nawiązujący formą do przedwojennych Słupów Pamięci z pobojowiska kostiuchnowskiego. Został wykonany, tak jak i one, z bazaltu z kamieniołomów w miejscowości Bazaltowe (przed wojną Janowa Dolina). Napis na obelisku głosi, że żołnierze polegli pod Polską Górą w latach 1915-1916. Uroczystość pogrzebowa rozpoczęła się harcerskim apelem oraz odśpiewaniem hymnów Polski i Ukrainy. Nabożeństwo ekumeniczne odprawił ks. biskup Witalij Skomarowski z Łucka. W uroczystości wzięły udział delegacje licznych instytucji z Polski i Ukrainy, m.in. Konsul Generalny RP w Łucku Beata Brzywczy, wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska, dyrektor 11 Fot. Zofia Ogonowska Po skończonej pracy przy uporządkowaniu otoczenia Słupa Pamięci na miejscu Reduty Piłsudskiego. Krzysztof Jaraczewski, dyrektor Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku przemawia podczas pochówku żołnierzy w brackiej mogile w Polskim Lasku. Fot. Zofia Ogonowska Fot. Mieczysław Góra Fot. Marja Stelmach Ś wiat wok ó ł M arszałka Uroczystości pogrzebowe w Polskim Lasku. Na zdjęciu bp. Witalij Skomarowski. Ekshumacja na cmentarzu wiejskim w Kostiuchnówce. Z Oleandrów do historii Wspominając sierpień 1914 r. Piłsudski pisał w rozkazie do żołnierzy I Brygady: „Cały świat stanął wtedy do boju. Nie chciałem pozwolić, by w czasie, gdy na żywym ciele naszej ojczyzny miano wyrąbać mieczami nowe granice państw i narodów, samych tylko Polaków przy tym brakowało. Nie chciałem dopuścić, by na szalach losów, ważących się nad naszymi głowami, na szalach, na które miecze rzucono, zabrakło szabli polskiej”. Pierwsza Kompania Kadrowa wymaszerowała z krakowskich Oleandrów 6 sierpnia 1914 r. Składała się z wybranych przez Józefa Piłsudskiego najlepszych członków Związku Strzeleckiego, Strzelca i Polskich Drużyn Strzeleckich. Piłsudski podkreślał, że zaczynał wojnę z garścią ludzi, źle uzbrojonych i źle wyposażonych. Uważał, że była to zbyt mała reprezentacja dwudziestomilionowego narodu. Ale to właśnie ta garść strzelców dała impuls do powstania Legionów Polskich, przez które przewinęło się ponad 30 tysięcy ludzi. Pierwsi żołnierze Legionów nie mieli regularnego przeszkolenia wojskowego. Wątpiono w ich bojową wartość. A jednak legioniści nie zawiedli. Walczyli odważnie i z determinacją, zarówno w ataku, jak i obronie. Już po bitwie pod Łowczów- kiem, w styczniu 1915 r. Piłsudski pisał w rozkazie: „Pięć miesięcy krwawej i ciężkiej pracy dało nam sławę pierwszorzędnego wojska.” Na stronie Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku znajduje się Wykaz Legionistów Polskich 1914-1918. To wyraz hołdu i pamięci o tych, którzy – jak mówił Piłsudski – czynem wojennym budzili Polskę do zmartwychwstania. W zakładce historia publikujemy artykuły poświęcone walkom Legionów i galerie zdjęć. Zachęcamy też do dzielenia się na naszej stronie wiedzą o Legionach Polskich. Zapraszamy do współpracy szkoły, uczelnie, instytuty badawcze, redakcje i wszystkich pasjonatów historii. (t.s.) wrzesień 2015 12 Ś wiat wok ó ł M arszałka Polska w obiektywie. Co na to Marszałek? 12 maja 2015 minęło 80 lat od śmierci Józefa Piłsudskiego. Z tej okazji Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku zorganizowało na Instagramie akcję Co na to Marszałek? A nało o dziedzictwie Marszałka, zachęcając wszystkich, a szczególnie młodsze pokolenia Polaków, do zastanowienia się nad znaczeniem tej niezwykłej postaci w historii i współczesności Polski. Pracownicy i współpracownicy Muzeum pytali przechodniów o to, jak postrzegają postać Józefa Piłsudskiego i jakie mają z nim skojarzenia. Obecność Józefa Piłsudskiego w przestrzeni miejskiej Warszawy jest przejawem fenomenu społecznego, który 80 lat po śmierci Marszałka wciąż trwa. Piłsudski do dzisiaj inspiruje ludzi sztuki i kultury – malarzy, poetów, pisarzy, grafików, dramaturgów. Do jego myśli odwołują się historycy i politycy, ale także internauci na forach. Autorką koncepcji plastycznej muralu jest Katarzyna Bakuła. Jej praca została wyróżniona w konkursie. Ma to symboliczne znaczenie, ponieważ udział w projekcie debiutującej artystki pokazuje, że Marszałek jest inspiracją także dla twórców młodego pokolenia. Mecenasem akcji był Bank Zachodni WBK. (m.s.) Fot. Zygmunt Fit kcja miała pokazać, jak w oczach Polaków wygląda współczesna Polska i pobudzić do refleksji nad tym, z czego dziś dumny byłby Marszałek, co by go zaniepokoiło lub wywołało zdziwienie, a także do namysłu nad tym, co nam się w Polsce podoba, a co chcielibyśmy zmienić. Liczyliśmy, że tak postawione pytania pobudzą Polaków do refleksji, gdzie dziś znajduje się Polska „we wszechświatowych zapasach w dziedzinie organizacji i kultury”, o których pisał Piłsudski. Aby wziąć udział w akcji wystarczyło zrobić zdjęcie i opublikować je na Facebooku lub Instagramie z tagiem #muzeumpilsudski! Internauci z całej Polski nadesłali ponad 500 zdjęć, z których jesienią tego roku powstanie wystawa plenerowa. Obchody 80. rocznicy śmierci Marszałka, a zarazem rocznicowa akcja, rozpoczęły się 12 maja od prezentacji w centrum Warszawy, na tzw. patelni przy Metrze Centrum, wielkoformatowego muralu z wizerunkiem Piłsudskiego. Muralem umieszczonym w miejscu, przez które codziennie przechodzi 100 tys. osób, Muzeum przypomi- Fot. MJP Redakcja: Anna Osiadacz, Marta Rogalska, Tomasz Stańczyk – Zespół Promocji i Komunikacji Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku Projekt, skład i łamanie: Fijn Wydawca: Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, ul. Oleandrów 5, 05-070 Sulejówek | Biuro: ul. Dominikańska 25, 02-738 Warszawa, tel. 22 8420425 [email protected] | www.muzeumpilsudski.pl | www.facebook.com/MuzeumPilsudski | instagram.com/muzeumpilsudski/ wrzesień 2015