Dziękuję
Transkrypt
Dziękuję
O łzach… Niby słony deszcz Niby deszcz marcowy Powoli i cicho wpadają na się Znikają I jak letnie słońce Radość wynurzać zda się Co zmywa z ziemi Szarość niepogody Kroplami pełnymi zadumy A jednak swoistej radości, Finezji, Lekkości Z gracją po sercu spływa Fantazyjna melancholia Zamknięta w przeźroczystych Acz niedocenionych kroplach Mogło być morze, Lecz jest kałuża Morze z kałuży Kałuża z morza Z morza kałuża powstaje Okręty zderzają się na niej Monika Strąk Oczy marzyciela Wiał zimny, przenikliwy wiatr, Wiatr niepokoju On spoglądał przez szklaną taflę okna A mimo tego pisał Wspaniałe wiersze Wiersze tętniące życiem, Patrzył na niebo Jego oczy były niczym morska głębia Lecz nierealne Zwrócone na październikowe Bo w tym matowym świecie niebo Odbijały czarne chmury Jak fale na wzburzonych wodach Istnieje tylko Z morza kałuża powstaje Pustka Już niedługo zacznie padać Łzy deszczu połączą się z jego łzami Łzami samotności Szary świat nie zwraca uwagi na malutkie myszki Takie, jak on Jakub Łuczak Upadły Anioł Me oczy Jak iskry z pożogi W dal spoglądając Drogi szukają Droga zamknięta już nie ma zbawienia Ja nie chcę umierać Lecz we mnie nic nie ma Oczy anielskie Jak gwiazdy niebieskie W dół spoglądają Lecz smutek w nich mają On skrzydła chowając W dół upadając Krzyczy: - Ja nie chcę tu być, Ja pragnę żyć! Upadły mój Anioł Skrzydła zszargane Lecz On na zawsze Będzie mym panem Razem przez wieczność To dla nas przekleństwo Lecz miłość tu wygra Ona zawsze jest żywa! Beata Rustowska Morskie opowieści Słońce pochyla się nad horyzontem Niczym kula płynnego złota Promieniami łaskocze bladą skórę Ogrzewając ją swym słodkim dotykiem Gdy noc dzień zastąpi Księżyc srebrną poświatą oświetli plażę Morze wzburzone fale przysyła Pochłaniając wszystko do cna Śpiew syren stąd słychać Głosem swym wabią żeglarzy na zgubę Statki już puste Niczym muszle bez pereł Opowieści zza mórz Szepce mi wiatr Ziarenka piasku przesypują się przez palce Niczym me myśli zmieszane Wypływa ma dusza W bezkres wszystkiego Statek rozpościera swe żagle Odpływając w zapomnienie Beata Rustowska Nasze ludzkie życie Jakże to ludzkie życie kruche A przede wszystkim nudne I nawet bywa krótkie Więc nie ma czasu na te wszystkie kłótnie Bo piasek w klepsydrze ucieka Niczym bezlitosny zegar Co tę wskazówkę przyspiesza To już ten czas Lecz nikt nie chce odejść z nas Bo boimy się tego Jakże okrutnie nieznanego Co czyha w górze Niczym zwierz co na swą ofiarę poluje Ale co to za życie Gdzie chwile mijają I już nie powracają Może tam będzie lepiej Chodźmy czym prędzej Beata Rustowska Smak świata Wiśnie czerwienią się w blasku letniego słońca Drewniany płotek otacza zadbany ogródek Wierzba płacze nad potokiem A ja biegnę W złote kłosy zbóż Czerwone maki smagają me dłonie Wiatr burzy zadbaną fryzurę Wokół mnie liście drzew grają koncert niezapomniany A ja biegnę dalej Słońce pochyla się ku zachodowi Czerwienią oblewając rozległe pola Jastrząb w górze wiruje Melodię dnia słowik gra Rozpływam się w powietrzu Uciekam stąd Daleko w przestworza świadomości Nie chcę już myśleć Nie chcę już istnieć. Beata Rustowska Miłość do… Pokocham Ja Co mi pozostaje? Mam Cię kochać Nie znać Nie rozumieć Bezgranicznie kochać Tobie dziękować za każde z barwnych wrażeń Ciebie prosić, błagać, przepraszać… A Ty Moje życie Mój dar Mój skarb Nie wiem, co mi dasz Co zabierzesz Kiedy się wzbogacę Kiedy zubożeję Będę szczęśliwa? Czy zostanę garstką niespełnionych marzeń? Dasz mi szansę? Zaraz ją zabierzesz? Nie wiem Monika Strąk „Kochać” to tak wiele znaczy, Każdy to sobie inaczej tłumaczy, Kochać do woli, kochać zbyt skrycie, Kochać za mocno, kochać nad życie, Kochać za oczy, za głos, Kochać za uśmiech, kochać za nos, Kochać za dobro, kochać za chwilę, Kochać za bajkę, kochać za siłę, Kochać na wszystkie miliony sposobów, Bo, aby kochać nie trzeba dowodów. Lena Stets Dziękuję za Dziękuję za każdy dzień, Za każdy uśmiech Twój do mnie. Dziękuję za podmuch wiatru I za powietrze, za przyjaźń Dziękuję za każde słowo, za każdą myśl o mnie. Za opiekę i współczucie. Ale to już koniec. Koniec, bo umieram z braku nadziei, Wiary w to, że wszystko się zmieni Z braku sensu życia… Ola Raszplewicz Która za chwilę miała zasłonić ich zupełnie Burza Niczym płatek śniegu tańczyła w Niczym dwa światy wzajemnie walczące powietrzu Teraz skakały wraz z nutami miłości By opaść w końcu w przepaść Wyczerpując się zupełnie bezdenną Ciemną, niczyją i bardzo senną Ogień zwalczający lód I lód zwalczający ogień Usnąwszy, topiła się w lodowym deszczu Porwani wichrem nie opierali się On widział już smutków trzysta Cienisty rycerz z mrocznej otchłani Zobaczył dziewczę, niczym myśl Wiedzieli o swej pięknej śmierci A mimo tego zaczęli Dreptać ku bramom piekła czysta Co rozjaśniła swym boskim blaskiem Jak lilia i róża Kopułę ognia z czarnych serc Jak biel i czerń Jak kwiecień i październik Porwał ją w taniec, lecz dziewczę już słabe Jak łza co zaraz wyschnie Chłonący ducha serc Biegli naprzeciw nieubłaganej niedoli Znów obudzona do życia po śmierci By odbić jeszcze choć trochę księżycowego światła Jeszcze jedna figura I zakręt mały Tańczyli sekundę przed czarną kurtyną Jakub Łuczak Po tym niepełny ukłon Głucha śmierć Artystka Atramentowa czerń i smutek Czarne serce, ściekające świeżym wypełniały jej oczy atramentem z inicjałami ze snu Brzydka, lecz dobra Nie mogła nic poradzić na to że chłopcy wolą Piękne i puste a nie, Skromne, choć tłuste I wtedy go ujrzała Obiekt jej codziennych westchnień Znów pogrążyła się w marzeniach Naszła ją wena, Wena origami Siedziała samotnie przy ławce Co z tego, że nikt jej nie lubi Na szczęście ma siebie i swoje piękne rysunki Rysunki wszystkiego Jej małego papierowego świata, Bawiła się przy tym Z uśmiechem na ustach Stworzyła swą pierwszą papierową różę Pąk jej gorącej miłości W którym czuła się Jak księżniczka Niestety tak naprawdę wśród innych Nie wstydziła się Dała mu ją nią była, Spojrzał na nią goryczą Choć sama o tym nie wiedziała... Dał jej do zrozumienia, że zrobiła mu pośmiewisko Pisała właśnie Moczyła tępą stalówkę Przykrość potrafi być niezmierzona A żal jest w stanie przerodzić się w nienawiść W atramentowym kałamarzu By następnie stworzyć pierwszą kreskę swojego kolejnego arcydzieła Tańczyła nią, kuła i kręciła Aż otrzymała zamierzony efekt Załamana pobiegła do damskiej łazienki Lecz ktoś w ostatniej chwili chwycił ją za rękę Odwrócił ją i pocałował Poczuła, że żyje ponownie Odrodziła się jak feniks z popiołów Popiołów szarości. Jakub Łuczak Chmura Grzmot i błyskawica Grzmot pełen smutku i nadziei goni Zaklęta miłość Zuchwałą błyskawicę, śmiejącą się Jedno nigdy nie doścignie drugiego Jak mężczyzna goniący niewiastę Jak ciemny księżyc goniący rozświetlone bezczelnie Ona wie, że nigdy jej nie złapie Jest gorąca, przesycona światłością słońce Światłością drwiny Skazani na wieczną zabawę, Kuszącej dalekie grzmoty Zabawę nieszczęśliwej miłości Piękna trwa tylko chwilę Lecz on kiedy traci nadzieje Poruszający się po ciemnym cumulonimbusie* Zaczyna płakać łzami Kroplami dramatycznego deszczu Bawiący się w elektrycznego berka Nie znużeni mnogością przeszkód Tańczący do ostatniego tchu Tchu naelektryzowanego powietrza I w końcu staje się, znikają bezpowrotnie Lecz ona przegrała, Nie pozostawiła po sobie nic, A on zostawił dla słońca wspomnienie Zawsze istnieje koniec i początek Wspomnienie, które słońce wydobyło ze Coś się kończy i coś się zaczyna smutnych głębin oceanu Przemija życie Pamiątkę, która rozjaśnia jeszcze przez Płynie czas Kończy się cierpienie, zaczyna się miłość jakiś czas sklepienie niebieskie Pamiątkę wzbogaconą przez słońce szczęściem Kończy się miłość, zaczyna się cierpienie Siedmioraką nadzieję Świat pędzi cały czas do przodu Symbol szczęścia By nikt nie miał czasu Tęczę Obejrzeć się do tyłu *cumulonimbus – chmura burzowa Tak samo oni igrają ze sobą Jakub Łuczak Piękna pani Leżała w zbożowym polu Mieniącym się jeszcze trochę Śmierci Agonii I żalu Nieśmiałym blaskiem słońca Które wschodziło powoli nad horyzont Komuś, kto zrodzony jest ze smutku I kto smutek ten przejawia Dzień był ponury Malując drzewa Ale ona nie miała już siły Aby wstać Tylko pięć dni dzieli ją od całkowitej Ona odchodzi Pani słońca śmierci Już tu nie zagości Jednak wiedziała, że nim minie rok Dopóki nie umrze wiosna Znów będzie Hasać z energią A teraz przyszła jesień W złocistych łanach i świeżych łąkach I ona umarła Zostawiła po sobie Nim to jednak nastąpi Tylko... Musi ustąpić miejsca komuś innemu Złoty włos By ten mógł się narodzić z jej Jakub Łuczak Oczy marzyciela Łzy deszczu połączą się z jego łzami Wiał zimny, przenikliwy wiatr, Łzami samotności Wiatr niepokoju Szary świat nie zwraca uwagi na On spoglądał przez szklaną taflę okna Patrzył na niebo malutkie myszki Takie, jak on A mimo tego pisał Jego oczy były niczym morska głębia Wspaniałe wiersze Zwrócone na październikowe niebo Wiersze tętniące życiem, Odbijały czarne chmury Lecz nierealne Jak fale na wzburzonych wodach Bo w tym matowym świecie Istnieje tylko Już niedługo zacznie padać Pustka Jakub Łuczak Bieg Płuca rozżarzone, Tak teraz ona się liczy Niczym węgle kamienne Poprzedzona radością, twa ulubiona Rozpalają uczucia By mógł biec dalej i szybciej dziewica Nie często ją spotykasz Dlatego tak jest cenna Zawziętość Uparta, nigdy się nie poddaje U bram zwycięstwa zawsze pozostaje Obchodzisz się z nią ostrożnie Jak kolekcjoner z porcelanową filiżanką Smakujesz i delektujesz się jej Dopełnić każdy cel nakazuje urodziwym blaskiem Co ma się ziścić, gdy ciało się buntuje Nie chcesz jej po prostu połknąć Wiesz, że to marnotractwo Radość Wspaniałą jest brzoskwinią Skończył Słodką, kuszącą wzrokiem Zwyciężył Najlepszą dziewczyną Gorący płomień oddechu, zmienił się Jak gwiazdy rozjaśnia twe własne, zadumane niebo w lodowe tchnienie Na dowód tego, że wygrał usłyszał kilka oklasków I... cichy śpiew wróbla Wygrana Jakub Łuczak Ona Szła prostą, malutką alejką Biegła Nikogo nie ma poza nią Po raz pierwszy w tym zagadkowym W tym dziwnym, malowniczym świecie Tu gdzie nie dociera żaden dźwięk Sen o przyjaźni nigdy się nie ziści Samotna próbuje zmierzyć się z świecie Mgła smutku została rozwiana przez wiatr szczęścia Szczęśliwa, że chociaż raz poznała Uczucie radości ostatecznością Samotnością Teraz stoi pod samotnym drzewem wiśni Już płynie wywołana wspomnieniem Łza z kruchej tafli zamarzniętego oka Nierozgrzana przez płomień miłości Szaleje i kręci się upadając na ścieżkę Z czarnego asfaltu Mleczno różowe płatki otulają jej cerę, włosy i dłonie Czuje ich ciepło Widzi ich barwę Patrzy w przepaść Stojącą tak niewinnie przy przepięknym drzewie Spogląda na stromy klif Nagle przebija ją myśl, ciemna i złowroga Próbuje ją odgonić, lecz ta powraca I widzi ponure fale wbijające się niczym nóż W serce lądu Jak uciążliwa mucha, brzęcząca obok ucha Nie może się oprzeć myśli o ukochanej Uśmiechnęła się przyjaźni Po raz pierwszy w życiu Skoro znalazła sposób... Oby tylko Bóg jej wybaczył Cel uświęca środki Jej własne samobójstwo Jakub Łuczak Ciastko z wisienką na środku Gdy idę do szkoły I burczy mi w brzuchu To jedna myśl tylko W mej głowie się snuje - by kupić ciasteczko w polewie lukrowej Z wisienką na środku, Co pysznie smakuje. I wchodzę codziennie Do cukierenki, By nabyć ciasteczko, O którym marzę. Dziękuję Ci, Pani, Że masz cukierenkę Na drodze, po której łażę Czy to uzależnienie? Nie nazwę tak tego, To po prostu chęć lepszego. Gosia Bożym *** Cisza – zero hałasów, huków, gwaru Jest inaczej niż w realu Pustka – żadnej żywej duszy nie zobaczysz, Pusta przestrzeń tyle dla mnie znaczy Ciemnymi ulicami chodzę nucąc piosenkę Nikt mi nie przeszkadza, nie zaczepia, Nie mówi jak mam przeżyć udrękę Sama w swoim własnym wymyślonym świecie Bez strachu, że z czegoś mnie wyśmiejecie. Asia Chomicka Dziękuję za Dziękuję za Dziękuję za troskę codzienną, Za twarz nawet, gdy smutną piękną, Za ciepło, domowe ciasto, Za gwiazdy, co nigdy nie gasną. I że na świat jesteś bramą Bardzo dziękuję ci mamo. A. Janas Wiersz został wyróżniony w konkursie literackim Śródmiejskiego Festiwalu Młodych Talentów w roku szkol.2009/2010 Katarynka Słowo za słowem, łza za łzą Ale ja już się nie boję jesteś Czas leci, wiatr innymi ze mną. drzewami chwieje. Dziękuję. Los zaszywa łatki, pruje, Igrając z ogniem bawi się w dorosłość. Ale ja już się nie boję jesteś ze mną. Krok za krokiem, plan za planem. Błądzimy po kamieniach, tylko czasami Budując mosty z warkoczy. Zwykłą zapałką wzniecamy nadzieję . Ale ja już się nie boję jesteś ze mną. Sen za snem, dzień za dniem. Z uśmiechem zbieramy w jednym koszyku Jagody, łzy, marzenia. Nijakie cienie zanikają w krzewach. Z. Sadowska kl.2b Wiersz został wyróżniony w konkursie literackim Śródmiejskiego Festiwalu Młodych Talentów Dziękuję za myśl Dziękuję za tę chwilę Dziękuję za to, że żyję Dziękuję za to, że świat jest pełen wad Bo dzięki nim widzę zalety Dziękuję za cały świat Dziękuję za każde miejsce osobno Dziękuję za wodę i ląd Dziękuję za piękno Bo ono daje mi siłę Dziękuję za ludzi Dziękuję za każdego człowieka osobno Dziękuję za to, że każdy ma w sobie coś Co czyni go wyjątkowym Bo dzięki każdemu świat staje się inny M. Marosek Dziękuję za Dziękuję za wiosnę! Za to, że wiosna jest ciepła i radosna! Dziękuję za lato! Kocham spacery wieczorne z tatą! Dziękuję za jesień! Za to, że jest kolorowa! Dziękuję za zimę. Dziękuję za to, że zima, zima jest wyjątkowa! W zimę dzień wydaje się biały A w noc zimową czarny. Bo zima jest jedyna w swoim rodzaju. Dziękuję ci za to! E. Owczarek Dziękuję ci za te wszystkie upokorzenia. Za obelgi i niesłuszne oskarżenia. Dużo płakałam. Ale te łzy nie były wylane na darmo. Przez ciebie albo dzięki tobie, Wiem, co czują ludzie nieszczęśliwi. Po tym co przeszłam, Nie życzę nikomu źle. Nigdy nie potraktuje nikogo tak, Jak ty potraktowałeś mnie Bo to boli. Bardzo boli. H. Śmiałowska Dziękuję za brata, za mamę, za tatę, Dziękuję za piękną pogodę latem, Dziękuję za każdą wesołą chwilę I za to, że moje serce ciągle bije. Dziękuję za moją siostrę cioteczną Nie zawsze oczywiście grzeczną. I za moją świnkę morską, I za psa, którego nigdy nie miałam, I za to, ze na konkursach piosenki śpiewałam, I, że jeszcze się nie rozchorowałam, I, za to, że mogę mówić Dziękuję, I za to wszystko co do ciebie czuję! A. Kocerba