Kreatywnie znaczy taniej

Transkrypt

Kreatywnie znaczy taniej
Kreatywnie znaczy taniej
Robert Wierzbicki, wydawnictwo Wiedza i Praktyka
Kryzys zadomowił się w reklamie, coraz silniej puka także do naszych PR-owych drzwi.
Wielu z nas stanęło lub niebawem stanie przed dylematem, jak działać w
zoptymalizowanych czasach. Lekarstwem na coraz częstsze pytania w stylu „..czy to
musi tyle kosztować..” stawiane przez klientów, zarządy, właścicieli może być
„kreatywność”.
K..reatywnie
W wielu z Was to słowo wzbudza pewnie uśmiech politowania albo przypomina
najnudniejsze spotkaniu firmowe. Umówmy się zatem, że będziemy mówić o tworzeniu
niekonwnwencjonalnych działań, które mają przynieść efekt nie mniejszy niż przy realizacji
standardowych projektów. Pomysłowość i umiejętność odejścia od utartych szlaków
myślowych jest tutaj kluczem, niezależnie od tego, czy mówimy o PR produktowym,
działaniach CSR czy politycznym.
Myśląc o odbiorcy
Załóżmy przez chwilę najprostszy model - naszym zadaniem jest obsługa produktu, który ma
kilkanaście odpowiedników na rynku, a tematem zajmuje się tylko kilu dziennikarzy. Jeżeli
ktoś otarł się o dziennikarstwo wie, że zazwyczaj oznacza to kilkanaście informacji
prasowych w podobnym klimacie, różniących się od siebie nazwą produktu.
W rzeczywistości każde novum odbiegające od normy ma większe szanse powodzenia. Im
bardziej podejdziemy do naszych działań PR „inaczej”, tym mniejsza szansa, że ktoś wpadnie
na ten sam pomysł, a efekt naszych działań może przynieść większy efekt. Pisząc „inaczej”,
mam na myśli nie tylko treść, ale także formę podania informacji, a zwłaszcza ujęcie tematu
i pomysł na umiejscowienie podmiotu w interesującej rzeczywistości.
Tworząc nasze„novum” musimy pamiętać, że nie może być nudno, musi być ciekawie,
a „ciekawie” łatwo osiągnąć przez wyjście poza przyjęte
konwencje. Stan idealny, ale
osiągalny
nasz pomysł na prezentację
- jak przytoczę poniżej - jest wtedy, gdy
rzeczywistości jest na tyle intrygujący i niestandardowy, że gwarantuje nam zainteresowanie
grup docelowych już samym ujęciem tematu. Nie posiadając więc wielkich pieniędzy
możemy konkurować nie tylko pomysłami, ale i niekonwencjonalnym podejściem, a efekt
może zaskoczyć.
Kreatywnie znaczy tanio – „najlepsza praca świata”
Aby nie być gołosłownym przytoczę przykład niekonwencjonalnego podejścia do projektu,
który przyniósł niebywałe efekty mimo stosunkowo niewielkich nakładów finansowych.
Na początku tego roku świat obiegła informacja, że Rada Turystyczna Australijskiego stanu
Queensland ogłosiła konkurs, w którym do wygrania jest praca marzeń – 75 tyś euro (150 tyś
dol. australijskich) do zarobienia w pół roku, w zamian za surfowanie z delfinami, pływanie
wśród raf, wylegiwanie się na plaży, korzystanie z uroków luksusowego domku na wyspie
Hamilton (Wielka Rafa Koralowa). Zadania - prowadzenie bloga z obserwacji fauny i flory,
opisywanie doświadczeń i stanu przyrody.
O konkursie „The best job in the world” informowały chyba wszystkie ważniejsze stacje
telewizyjne i radiowe na świecie, rozpisywała się prasa, kipiał Internet. Do roli „zarządcy
wyspy” zgłosiło się ponad 34 tysiące chętnych, każdy chciały zdobyć wakat i zarobić 75
tysięcy euro „pracując ciężko” 12 godzin miesięcznie. Konkurs wygrał Ben Southall, pracę
rozpoczyna 1 lipca, zainteresowanych odsyłam do bloga, który wkrótce zacznie opisywać
życie na wyspach Wielkiej Rafy Koralowej - http://www.islandreefjob.com/
Projekt podzielony został na kilka etapów, a rywalizacja wzbudzała ogromne zainteresowanie
zarówno konkursem, jak i regionem, bo rzeczywistym celem projektu była promocja wyspy
i zwrócenie uwagi świata na australijską rafę koralową. Efektem było wygenerowanie ruchu
w mediach, który – jak podają władze Queensland – kosztowałby, póki co, od 70 – 100 mln.
dolarów, ale to nie koniec.. bo zwycięzca dopiero zaczyna swoją pracę.
„Best Job in The World” to jeden z ciekawszych przykładów, które są przejawem
kreatywnego podejścia do tematu promocji regionu, przyznaję, że pomysł i jego realizacja
wzbudziły mój podziw, zwłaszcza, że biznesowo patrząc, każdy zainwestowany dolar zwrócił
się kilkadziesiąt razy. Warto jednak zauważyć, że nie wszystko, co kreatywne musi mieć aż
taki rozmach i efekt, czasem zamiast notki prasowej wystarczy wysłać tort z okazji jubileuszu
firmy.
Robert Wierzbicki