Biuletyn 22 - Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
Transkrypt
Biuletyn 22 - Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
ARCHIDIECEZJI POZNAŃSKIEJ Nr 22 BIULETYN MARZEC 2008 Alleluja ! Radujmy się Bogiem ! Radujmy się, że Bóg jest ! Radości żyjącego w nas ciągle zmartwychwstałego Pana Jezusa, naszej nadziei życzy Redakcja Biuletyn u Rys. S. Szachwerdow-Krochmal. N Jeszcze o opłatku 2007 ieregularność ukazywania się naszego Biuletynu, która jest konwencją przez nas przyjętą, powoduje, że oto w numerze wielkanocnym piszemy jeszcze o Opłatku. Sądzę, że jednak dla porządku warto o tych wydarzeniach napisać. ikowie opłatek parafialny na Jun W naszej parafii tradycyjnie Akcja Katolicka i Stowarzyszenie Rodzin Katolickich w dniu piątego stycznia urządziły Opłatek wspólnie. Jest to dobra formuła, cementuje te dwie wspólnoty parafialne. To znacznie ułatwia współpracę na co dzień. Tydzień później odbył się Opłatek diecezjalny, w tym roku zorganizowany przez koło kórnickie. Dla nas, z Poznania, oznaczało to wyprawę poza miasto. Trzeba było przejechać przez uroczy Kórnik, aby na jego skraju znaleźć się w domu sióstr św. Wincentego à Paulo, zwanych ss. Miłosierdzia. Skromny dom w niewielkim ogrodzie przywitał nas serdecznością mieszkanek. W domowej kaplicy, ks. prałat Leonard Poloch, nasz opiekun diecezjalny odprawił mszę św. ubogaconą poruszającą homilią, po czym wszyscy spotkali się na wspólnej kawie z ciastem poprzedzonej składaniem życzeń, bez wstawania od stołu. Po kolei wymienialiśmy swoje życzenia, a reszta popierała głośno wołając – życzymy! Ten sposób się sprawdził. Polecamy. Śpiewom kolęd nie było końca. Towarzyszyła im prawdziwa Boża radość ks. prałat Leonard Poloch – opiekun 2 kościelny SRK AP i akompaniament profesorskiej (Andrzej Urbaniak) gitary. Nastroju dopełniały dzieci niektórych gości opłatkowych, które również brały udział w spotkaniu. Miłym gospodarzom składamy serdeczne „Bóg zapłać”. Maria Wejchan-Judek przy stole opłatkowym w Kórniku O NAPRAWĘ MAŁŻEŃSTWA (20) O płci Każde działanie człowieka rozumnego powinno mieć jakiś sens, cel. Jaki cel postawiłem sobie pisząc ten tekst? By nie być posądzonym o próby manipulowania podaje jawnie. Celem napisania poniższego tekstu jest: Przekaz wiedzy o normach w dziedzinie płciowości i skutkach ich łamania W szczególności są to: Wywołanie refleksji nad płciowością będącą darem i zadaniem. Ukazanie zadań związanych z płcią i wyjątkowości płciowości człowieka. „Zarażenie” marzeniem by współżycie płciowe powróciło na właściwe sobie miejsce, by wszystkie dzieci poczynały się w miłujących się małżeństwach. Refleksja nad własnym postępowaniem w dziedzinie płciowości i wyciągnięcie wniosków dla własnego życia. Rozbudzenie pragnienia dążenia do pełnej dojrzałości wy- rażającej się zdolnością do ofiarnej miłości i brania odpowiedzialności. Uświadomienie konieczności podjęcia osobistego trudu integracji, by uzyskać wolność wewnętrzną i móc osiągnąć szczęście w życiu. Uświadomienie, że nierzadko moda i kultura masowa prowadzą na manowce, zamiast do obiecywanego szczęścia. Celem nadrzędnym jest wzbudzenie tęsknoty do czystości By czytelnik zachwycony pięknem płciowości człowieka (planem Stwórcy) zapragnął życia w harmonii z własną naturą, zapragnął życia w czystości. By tęsknotę tę wprowadził w życie i wytrwale podążał tą drogą. Droga ta bez najmniejszej wątpliwości prowadzi na szczyty szczęścia i... świętości. 3 Czy lepsze jest podporządkowanie działań płciowych rozumowi i woli (czystość, wierność, dozgonność), czy działania bez żadnych norm i hamulców („spontaniczność, wolna miłość”)? Sprawa płciowości (sexu) zawsze wzbudzała, wzbudza i będzie wzbudzać ekstremalne emocje. Zdradza to fakt, że sprawy te są życiowo ważne i... sprawiające niemało trudności, nierzadko przysparzające tragedii życiowych osobistych i rodzinnych. Jedni ochoczo, w duchu hedonistycznego użycia, zachęcają do maksymalnej, jak najwcześniej rozpoczynanej, aktywności seksualnej bez żadnych ograniczeń moralnych jako rzekomo „pewnego” źródła nieograniczonego szczęścia. Część z nich to ci, co przegrali swe życie i chcą się lepiej poczuć, bowiem: „takie czasy, wszyscy tak robią”. (Im więcej złodziei w danej społeczności, tym złodzieje czują się „normalniejsi”.) Lecz są też tacy, którzy wyprowadzają ludzi na manowce świadomie i z pełną premedytacją robią na tym swój brudny interes. Brudny, bo robiony na krzywdzie ludzkiej. Zarabiane na bałaganie seksualnym gigantyczne „judaszowe srebrniki” są fatalnym „kapitałem na wieczność”. Zauważmy, że na ładzie seksualnym, czyli sytuacji gdy jeden mężczyzna łączy się na całe życie z jedną kobietą (małżeństwo) są sobie wierni, cieszą się darem płodności i kochają dzieci, nie da się zarobić brudnych pieniędzy. Niepotrzebne im piśmidła erotyczne, pornografia, antykoncepcja, sterylizacja, ani aborcja, niepotrzebne „panienki” ani agencje „towarzyskie”... Listę przemysłów żerujących na nieładzie seksualnym (najdelikatniej mówiąc) można by jeszcze wydłużać. Są na szczęście inni, którzy propagują szczęściodajną czystość. (np. pismo Miłujcie się i Ruch czystych serc.) Nie tylko propagują, ale również świadczą swym życiem, że warto trwać a w razie upadku powracać 4 do czystości. Życie w czystości jest pełnią szczęścia a nie jakimś niepełnym, ogołoconym z fascynujących doznań seksualnych, smętnym bytowaniem. Przeciwnie głoszą, że pełnię szczęścia, również w wymiarze seksualnym daje życie w monogamicznym dozgonnym, wiernym i wyłącznym oraz płodnym małżeństwie. Można by długo przekonywać o swojej słuszności i przeciągać na swoją stronę czytelników. Jednak próba sprytnego nawet efektownego przeciągnięcia kogoś na swoją stronę bez jego (zainteresowanego) świadomego i wolnego wyboru ma znamiona manipulacji. Zmanipulowana osoba jest jak chorągiewka na dachu. Wystarczy bowiem sprytny zabieg przeciwnika i „poglądy” zmieniają się o 180 stopni. Żadne straszenie chorobami, impotencją, niepłodnością ani nawet piekłem nie mogą przynieść trwałego skutku w człowieku. Człowiek jest istotą rozumną i wolną, stworzoną i tęskniącą całą sobą (świadomie lub nie) do wolności. Jeżeli więc chcemy trwale wpłynąć na postawę człowieka powinniśmy dostarczyć argumentów rozumowych (nie ideologicznych ani pobożnościowych) by on sam rozpoznawszy co dobre, mógł w sposób wolny wybrać swą dalszą drogę. Nie da się bowiem naprawić komuś życia bez jego udziału i akceptacji. Można natomiast i trzeba ukazywać prawdę, która ma moc wyzwalania. Jeżeli ponadto uda się wzbudzić tęsknotę do poznanych wartości to jest duża szansa, że zainteresowany sam pójdzie już dalej dobrą drogą. Tęsknoty, oczekiwania, pragnienia są bowiem największymi motorami pobudzającymi człowieka do aktywności życiowej. Tak więc traktując czytelników poważnie jako wolnych ludzi postanowiłem nikogo na siłę nie nawracać a jedynie przedstawić prawdę o płciowości człowieka. Wierzę, że poważne pochylenie się nad tą Prawdą, któ- ra dla mnie jest wynikiem celowego i świadomego działania Stwórcy pozwoli poznać Prawdę, zatęsknić do Niej i żyć Nią. Oto elementy prawdy o płciowości człowieka Płeć (łac. Sexus). Od poczęcia każda komórka ciała jest określonej płci (chromosomy xx lub xy). Głównym celem istnienia płci jest prokreacja – przekazywanie życia. (Oby zgodnie z rozumem, wolą, odpowiedzialnie i w atmosferze miłości.) U człowieka istnieją dwie płci: kobieca (potencjalne matki) i męska (potencjalni ojcowie). Naturalnym przeznaczeniem każdej kobiety jest matkowanie (nie koniecznie przez rodzenie dzieci) a mężczyzny ojcowanie (w szerokim tego słowa znaczeniu). Przykład pięknego matkowania poza własną rodziną dała Matka Teresa z Kalkuty czy doktor Wanda Błeńska (lekarka z Poznania, która kilkadziesiąt lat pracowała wśród trędowatych w Afryce). Macierzyńska troska o potrzebujących, biednych i słabych wyzwala w kobietach nieprawdopodobne pokłady dobra i gotowości do ofiary czyli miłości. Przykład bezgranicznie ofiarnego ojcowania dał Ojciec Święty Jan Paweł II czy Janusz Korczak (dobrowolnie poszedł do komory gazowej razem z podopiecznymi dziećmi).Również dla mężczyzn wejście w rolę ojca – opiekuna jest silnie mobilizującym wyzwaniem. (Do dziś każdy Kapitan naprawdę ostatni opuszcza tonący okręt.) Heteroseksualizm. Elementem prawidłowo ukształtowanej, dojrzałej osobowości jest heteroseksualizm. Wyraża się on swoistym przyciąganiem przez drugą płeć i naturalnym pragnieniem całkowitego zjednoczenia swego losu z osobą drugiej płci. Jest to niezbędne do zbudowanie nowej jakości zdolnej do zrodzenia i harmonijnego wychowania potomstwa. Żaden pojedynczy człowiek (ani para homoseksualna) nie ma tej zdolności ani w wymiarze cielesnym (płodność), ani psychicznym czy duchowym. Można mówić o pewnej „niekompletności” zarówno mężczyzny jak i kobiety z punktu widzenia potrzeb wychowywanych dzieci. Oboje w wychowaniu są niezastąpieni i niezastępowalni lecz dopiero jako miłująca się trwała kobieco-męska para (małżeństwo) mogą dać dzieciom wszystko, czego one potrzebują dla pełni swego rozwoju. Można więc mówić o komplementarności płci (wzajemne uzupełnianie się) z punktu widzenia procesu zrodzenia i wychowania potomstwa. Jest to podstawowy warunek rozwoju ludzkości. Kobieta i mężczyzna jako para mają to czego nie ma żaden pojedynczy człowiek. Poza prostą sumą cech kobiety i mężczyzny mogą tworzyć relacje osób opartą na wzajemnej, ofiarnej miłości. Właśnie ta wzajemna miłosna relacja jest najważniejszym czynnikiem potrzebnym dla zapewnienia poczucia bezpieczeństwa psychicznego dzieciom (podstawowa potrzeba rozwojowa) i zaspokojenia pragnienia kochania, i bycia kochanym (największa tęsknota i zarazem obawa człowieka). Wzajemna atrakcyjność i przyciąganie się płci jest podstawą zachowania gatunku człowieka. Ludzie we wszystkich zakątkach ziemi odwiecznie łączą się w dwupłciowe pary i przekazują życie dzieciom. Człowiek jako jedyna istota dwupłciowa nie ma zachowań płciowych zdeterminowanych popędem, instynktem czy reakcjami podkorowymi. Człowiek może (i powinien) za pomocą rozumu i woli kontrolować wszystkie swoje działanie (również płciowe). Wymaga to dojrzałości i odpowiedzialności. Odpowiedzialność jest cechą dostępną wyłącznie ludziom. Wymaga rozeznania rozumem (wiem co robię i znam tego skutki) i dojrzałej woli, by świadomie brać na siebie efekty swego postępowania. 5 W przypadku działań płciowych naturalnym skutkiem może być poczęte dziecko. Tak więc działania płciowe z punktu widzenia możliwych skutków powinny podejmować osoby dojrzałe i odpowiedzialne połączone trwałą, miłosną więzią (małżeństwa). Miłość i odpowiedzialność podstawą więzi małżeńskiej. Budowa prawdziwie głębokiej i trwałej więzi wymaga zarówno od kobiety jak i od mężczyzny miłości i odpowiedzialności. Przy czym kształtowanie miłości jako ofiarnej relacji z drugim człowiekiem jest zdecydowanie łatwiejsze dla kobiety. Ona w tej dziedzinie powinna być ekspertem, przewodnikiem, nauczycielem, decydentem (mieć władzę). W relacjach międzyludzkich (zwłaszcza ze słabymi, cierpiącymi, bezbronnymi) objawia się w pełni geniusz kobiety. Domeną mężczyzny jest branie odpowiedzialności za bieg rzeczy. Wymaga to analitycznego rozumu (dla rozeznania przyszłych skutków dzisiejszych działań i decyzji) oraz ukształtowanej woli (by nie ulegać pokusom pójścia na łatwiznę, ucieczki od odpowiedzialności). Nic tak nie mobilizuje prawdziwego mężczyzny do wysiłku jak kobieta, która powierzyła się jego opiece. Zatem mężczyzna dla własnego wzrostu powinien mieć możliwość podejmowania decyzji (ważny element sprawowania władzy) zabezpieczających przyszłość i właściwe kierunki rozwoju całej rodziny. Chodzi tu zarówno o bezpieczeństwo fizyczne i byt materialny jak i o rozwój psychiczny i duchowy wszystkich członków rodziny. To określa zakres jego władzy. Tak więc władzę męża należy pojmować jako służbę rodzinie. Przy czym sprawujący władzę jako najsilniejszy w naturalny sposób bierze na siebie największe ciężary. Jacek Pulikowski CYKL WYCHOWANIE (20) Odpowiedzialność Pojęcie odpowiedzialności pojawiało się często w naszych dotychczasowych rozważaniach na temat wychowania i jest to niewątpliwie cecha, która charakteryzuje dojrzałego człowieka. Świadomość odpowiedzialności i jej zakres zmienia się w zależności od etapu rozwoju fizycznego, emocjonalnego i duchowego człowieka. Można zatem mówić o odpowiedzialności dziecka, ucznia, dziewczyny, młodzieńca jak i dorosłego człowieka. Odpowiedzialność możemy łączyć również z pełnionymi 6 funkcjami w życiu rodzinnym (możemy mówić o odpowiedzialności żony, męża, matki, ojca) czy społeczno-zawodowym (odpowiedzialność urzędnika, nauczyciela, kierowcy, dziennikarza, posła, kapłana itp.). Można zatem powiedzieć, że pojęcie odpowiedzialności jest nierozerwalnie związane z każdą dziedziną naszego życia, a jej brak nie tylko je utrudnia, ale wręcz stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia. Spróbujmy na wstępie udzielić odpowiedzi na pytanie: jak rozwija się rozumienie odpowiedzialności wraz z rozwojem psycho-emocjonalnym człowieka. Upraszczając sprawę można powiedzieć, że z odpowiedzialnością wiążą się cztery podstawowe elementy określające zarazem poziomy jej rozumienia. Są to: • świadomość działania, • celowość działania, • przewidywanie skutków, • gotowość ponoszenia konsekwencji swego działania. Można powiedzieć, że u dziecka pojawia się zrozumienie (świadomość) tego co robi dosyć wcześnie. Nie występuje jednakże jednoznaczne uświadomienie celu podejmowanych działań. Często mają one charakter kopiowania zachowań dorosłych. Zauważając aprobatę dorosłych dziecko powtarza czynności chcąc uzyskać pochwałę lub po to, by spowodować określoną reakcję najbliższych. Można już wtedy mówić o rozumieniu celowości podejmowanych działań. Spełnienie zatem tych dwóch pierwszych warunków nie wymaga jakiegoś szczególnego przygotowania i rodzi się na gruncie obserwacji otaczającego świata i zachowań osób najbliższych. Oczywiście zupełnie inaczej to wygląda w przypadku osób, u których funkcje poznawcze (zmysły) jak i umysłowe są zaburzone. Rzeczywiste problemy zaczynają się już przy trzecim warunku: przewidywaniu skutków swojego działania. W tym przypadku niezbędna jest wiedza i zdolność logicznego myślenia. Jak wiadomo wiedzę zdobywa się nie tylko przez własne doświadczenie, ale również na drodze przekazu od innych osób. Należy szczególnie zaznaczyć, że umiejętność przewidywania skutków nie może wynikać tylko z własnych doświadczeń, gdyż w większości przypadków takie doświadczenia mogłoby się kończyć tragicznie. Zadanie uświadomienia wychowankom skutków podejmowanych działań spoczywa na dorosłych, szczególnie tych, którzy „z urzędu” pełnią funkcje wychowawców: rodziców i nauczycieli. Duże znaczenie mają również przekazy ze strony starszego rodzeństwa i innych członków rodziny jak również osób stanowiących wzorce zachowań dla młodych ludzi. Jak pokazują badania silne oddziaływanie mają w tej mierze media, szczególnie telewizja oraz Internet. Jak już wcześniej podkreślaliśmy (patrz: Biuletyn nr 6,7) propagują one często postawy nie mające nic wspólnego z odpowiedzialnością wykorzystując w tym celu niezwykle skuteczne środki i metody. Nierzadko też takie postawy są propagowane przez znane osoby ze świata rozrywki, wykreowane na idoli młodzieżowych. Jeszcze większe zamieszanie występuje przy czwartym warunku: ponoszenie konsekwencji swojego działania. W wielu sytuacjach młody człowiek szuka sposobu na „łatwe, tanie i przyjemne” rozwiązanie zadań, które przed nim stoją. Najbardziej powszechnym przykładem może być sytuacja w szkole. Spróbujmy ją krótko opisać. Uczeń uczęszcza do szkoły w celu uzyskania wiedzy (wie co robi i zna cel swojego działania!) – zatem oba pierwsze warunki są spełnione. Należy również przyjąć, że zna konsekwencje swojego działania ( czy może raczej jego braku!), tzn. wie, że jeśli pójdzie na lekcje nieprzygotowany, to może otrzymać ocenę niedostateczną. Jeśli rzeczywiście taki „czarny” scenariusz się sprawdzi wówczas szuka winnych takiej sytuacji. Jest rzeczą oczywistą, że wina leży po jego stronie – nie nauczył się więc ponosi konsekwencje tego faktu. Czy jednak zawsze jest gotów przyjąć takie rozumowanie? Niestety bardzo często winą za ten stan rzeczy obarcza nauczycielkę (nauczyciela): „gdyby mnie nie spytała jedynki bym nie dostał!!” Zatem wszystko było klarowne: uczeń wiedział co robi, znał cel działania, przewidywał konsekwencje… ale ponosić ich nie chce. I to jest 7 scenariusz, który niestety powtarza się w życiu ludzi nieodpowiedzialnych i nie dotyczy tylko takich spraw, które łatwo jest naprawić (jak w przykładzie ze szkoły – wystarczy się nauczyć i poprawić złą ocenę). W dorosłym życiu odpowiedzialność jest konieczna ponieważ działanie człowieka bardzo często dotyczy sytuacji, których nie da się cofnąć, czy w prosty sposób zmienić. Konsekwencje naszego działania dotyczą przecież nie tylko nas samych, ale również naszych najbliższych, tych których kochamy i pragniemy ich szczęścia. Różne mogą być sposoby kształtowania postawy odpowiedzialności u wychowanków. Niewątpliwie jednym z elementów tego procesu jest wykształcenie tzw. cywilnej odwagi, czyli zdolności do przyjęcia odpowiedzialności (przyznania się do popełnionego czynu). Jest to jednak tylko częściowe spełnienie czwartego warunku. Niezbędna jest jeszcze rzeczywista możliwość naprawienia, a jeśli to niemożliwe to przynajmniej złagodzenia skutków nieodpowiedzialnego działania. Nie wystarczy wygłosić deklaracji, że przyjmuję skutki swego działania na siebie, ale muszę mieć realne możliwości wykonania tego zobowiązania, gdyż przeciwnym razie taka deklaracja będzie gołosłowna. Postawa odpowiedzialna jest niezbędna w życiu małżeńskim i rodzinnym. Do ról żony, męża oraz matki i ojca niezbędne jest przygotowanie, którego głównym elementem jest właśnie odpowiedzialność. Stąd też w tytule książki kardynała Karola Wojtyły zawarte są dwa słowa MIŁOŚĆ i ODPOWIEDZIALNOŚĆ połączone spójnikiem „i”, który podkreśla ich związek logiczny. Nie można wyobrazić sobie dojrzałej postawy Miłości bez Odpowiedzialności. Te pojęcia są ze sobą związane integralnie. Zadanie jakie stoi przed rodzicami i wychowawcami to przygotowanie młodego człowieka do przyszłych życiowych ról rodzinnych, społecznych i zawodowych w duchu odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka. Andrzej Urbaniak O RODZINIE (20) Nauczanie Sł. Bożego Jana Pawła II o rodzinie: kontynuacja i rozwój nauki społecznej Kościoła 1. Wstęp Cały pontyfikat Sł. Bożego Ojca Świętego Jana Pawła II naznaczony był rodziną, moglibyśmy powiedzieć, iż upływał pod znakiem rodziny. Nie sposób ogarnąć nauczania papieskiego o rodzinie w tak 8 krótkim tekście: encykliki, adhortacje, listy, niezliczone przemówienia - samo tylko ich wyliczenie zajęłoby bardzo wiele czasu. Z konieczności trzeba dokonywać wyboru w tym nieogarnionym bogactwie. Decydując się więc na taki krok chciałbym przede wszystkim podkreślić te wątki w nauczaniu Ojca Świętego, które są Jego oryginalnym wkładem w naukę Kościoła, oraz te, które znajdują echo w życiu rodzin i narodów, szczególnie naszego narodu. W nauczaniu Jana Pawła II o rodzinie istnieje wiele nurtów: od społecznego (np. postulat tzw. płacy rodzinnej w Encyklice Laborem exercens), poprzez pastoralny (np. zadania rodziny w Adhortacji Familiaris consortio), po doktrynalny (obrona życia ludzkiego w Encyklice Evangelium vitae). Warto na wstępie naszych rozważań zastanowić się choćby najkrócej nad pytaniem: czym jest rodzina w nauce Kościoła? Pierwszym z faktów, który musimy sobie uświadomić w związku z tym pytaniem, jest pojęcie rodziny jako wspólnoty naturalnej, pierwotnej w stosunku do jakiejkolwiek innej wspólnoty, w tym także do państwa. Z tytułu swojego charakteru wspólnoty naturalnej, a tym samym wyprzedzającej powstanie wszystkich innych struktur życia społecznego, rodzina posiada sobie tylko właściwe i niezbywalne prawa, których nikt jej nie może nadać, ani też ich pozbawić. To jest ten fundament nauki Kościoła o rodzinie, fundament zakorzeniony w Objawieniu Bożym. Ojciec Święty z mocą podkreślał, iż małżeństwo i rodzina nie są żadnym skutkiem ewolucji ślepych sił przyrody, jak utrzymują niektórzy. To Pan Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, obdarzył ich błogosławieństwem płodności („Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”), nakazał jedność („Opuści mężczyzna ojca i matkę i połączy się z żoną; i będą dwoje jednym ciałem”) i nierozerwalność małżeństwa („Co Bóg złączył, człowiek niech nie waży się rozdzielać”). 2. Teologia „Początku” – teologia ciała Na takim biblijnym tle wyrasta nauczanie Jana Pawła II o rodzinie i o fundamencie ro- dziny - małżeństwie. Wśród tego nauczania na plan pierwszy wysuwa się nie do końca odczytana i doceniona przez odbiorców w tym także teologów - wspaniała i chyba absolutnie oryginalna teologia ciała, głoszona przez Ojca Świętego w czasie audiencji środowych w 1980 roku. Ojciec Święty nakreślił w swych katechezach porywające perspektywy miłości i małżeństwa mężczyzny i kobiety, wyznaczając temu związkowi zaskakujące horyzonty i szlaki, przez nikogo nie odkryte. Ta wspaniała wizja zakorzeniona jest w biblijnym Początku, a punktem wyjścia były dla Ojca Świętego słowa Pana Jezusa, wypowiedziane w dyskusji z faryzeuszami na temat możliwości oddalenia żony w prawie Mojżeszowym. Pan Jezus powiedział wtedy: „Przez wzgląd na zatwardziałość waszych serc pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było”. Ojciec Święty cudownie prowadzi nas w swej katechezie właśnie do owego Początku, to znaczy do czasu sprzed grzechu pierworodnego. Ukazuje ów stan pierwotnej niewinności i szczęśliwości pierwszej ludzkiej pary małżeńskiej, kiedy to Adam i Ewa żyli w pełnej prawdzie, widząc siebie jako obraz Boży i wzajemny dar Boży dla siebie. Zagłębienie się w te rozważania Sł. Bożego Jana Pawła II działa jak olśniewający błysk światła w ciemności, tym bardziej, że Ojciec Święty świadomy klęsk i nędzy wielu współczesnych małżeństw ukazuje im szansę powrotu do Początku. Ciężkie i skomplikowane problemy i fałszywe próby ich rozwiązania są dla Ojca Świętego dowodem tęsknoty za pełnią czystości, prawdy, dobra i piękna w przeżywaniu małżeństwa. Ta tęsknota, jak mówi Jan Paweł II, przechowywana jest „na dnie ludzkiego serca” i ona jest siłą, która może pomóc małżonkom zakorzenić ich miłość na powrót w biblijnym 9 Początku, odkryć w sobie nawzajem obraz wreszcie możliwość (czy tylko możliwość?) Boży, odebrać siebie nawzajem jako dar klonowania – to wszystko stało się lub staje się rzeczywistością. Wobec tego obłędu, Boży. To nauczanie wydaje się ciągle za mało który opanował dzisiaj demokratycznie obecne w teologii małżeństwa, a jest ono wybrane parlamenty i rządzących, Ojciec wielką szansą dla małżeństw - i tych, trwa- Święty z całą mocą przypomina niezmienne jących w nauce Kościoła, i tych poranionych, potępienie tych praktyk przez naukę Kościoktórzy szukają prawdy o sobie na błędnych ła. Z niebywałą stanowczością przypomina wszystkim ludziom prawdę o Człowieku – ścieżkach. Nauka Ojca Świętego o małżeństwie fa- Dziecku Bożym i o wszystkich, wynikająscynuje swoją przejrzystością i czystością. cych z tego faktu konsekwencjach. Ojciec Urokowi i nieprzepartej sile prawdy i pięk- Święty, jak wielcy prorocy biblijni, nie wana w tej nauce zawartej ulega coraz więcej ha się używać najmocniejszych słów, aby młodych ludzi. W wielu krajach tysiące wstrząsnąć ludzkimi sumieniami. Pamiętachłopców i dziewcząt przyrzekają zachować my choćby Jego słowa wypowiedziane pod dziewictwo do małżeństwa. Narasta zrozu- adresem naszego Narodu w Kaliszu w 1997 mienie niszczącej siły wulgarnego erotyzmu, r: „Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, co – także i u nas – owocuje nasilającym się zasługuje na miano barbarzyńskiej”, oraz: oporem przeciwko bezwstydowi, przeciwko „Naród, który zabija własne dzieci, jest napornografii i pornowizji. Umacnia się tęsk- rodem bez przyszłości”. Czy nauka Ojca Świętego w kwestii nota za tym co było „na początku”. I to jest praktyczny owoc nauczania Ojca Świętego. obrony życia dzieci poczętych jest nowością w nauce Kościoła? Myślę, że nowością I to rodzi nadzieję! są zdecydowane reakcje Ojca Świętego na nowe nadużycia w tej dziedzinie, które zdają się nie mieć końca. Jednak podstawowa 3. Ochrona życia ludzkiego myśl o potępieniu wszelkich eksperymentów Drugim, wielkim tematem, który dominuje wokół początków ludzkiego życia zawarta w nauczaniu Jana Pawła II, jest obrona ludz- jest już w jednoznacznym stwierdzeniu Jana kiego życia, szczególnie tego najbardziej XXIII, który w Encyklice Mater et Magistra bezbronnego. Jesteśmy dzisiaj świadkami zakreślił granice moralne tym eksperymenprzerażających manipulacji wokół począt- tom, mówiąc: „Przekazywanie życia ludzków życia ludzkiego. „Produkcja” dzieci po- kiego jest powierzone przez naturę aktowi przez zapłodnienie w warunkach sztucznych, osobowemu i świadomemu i jako takie jest a następnie ich wszczepianie do macicy, pró- podane najmędrszym prawom Bożym, praby wykorzystywania sztucznych macic lub wom niezłamalnym i niezmiennym, które macic zwierząt jako środowiska życia dla wszyscy powinni przyjąć i zachować. Nie poczętego sztucznie człowieka, łączenie ko- można więc używać środków ani metod, mórek rozrodczych ludzkich i zwierzęcych, które mogą być dozwolone w przekazywatzw. „przerywanie ciąży, „hodowla” bliź- niu życia roślin i zwierząt”. Ojciec Święty niaków lub większej liczby dzieci na części czerpie w tej dziedzinie także wiele z nazamienne, przemysłowy przerób ciał zabi- uczania Piusa XII, o czym świadczy częste tych dzieci na kosmetyki lub lekarstwa czy powoływanie się na tego wielkiego Nauczy- 10 ciela doktryny katolickiej. Sam z całą mocą swej władzy apostolskiej i mandatu udzielonego Mu przez Chrystusa, trzykrotnie użył w Encyklice Evangelium vitae formuły uroczystego stwierdzenia doktrynalnego (ex cathedra) w obronie życia człowieka: 1. „Dlatego mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego Następcom, w komunii z biskupami Kościoła Katolickiego, potwierdzam, że bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze aktem głęboko niemoralnym. Doktryna ta, oparta na niepisanym prawie, które każdy człowiek dzięki światłu rozumu znajduje we własnym sercu (por. Rz 2, 14-15), jest potwierdzona w Piśmie Świętym, przekazana przez Tradycję Kościoła oraz nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne” (Evangelium vitae, p. 57, str. 105). 2. „Dlatego mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z biskupami – którzy wielokrotnie potępili przerywanie ciąży, zaś w ramach wspomnianej wcześniej konsultacji wyrazili jednomyślnie – choć byli rozproszeni po świecie – aprobatę dla tej doktryny - oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralny, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem istoty ludzkiej. Doktryna ta, oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła i nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne” (Evangelium vitae, p. 62, str. 115-116). 3. „Poczyniwszy te rozróżnienia, w zgodzie z Magisterium moich poprzedników i w komunii z biskupami Kościoła Katolickiego, potwierdzam, że eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne za- bójstwo osoby ludzkiej. Doktryna ta jest oparta na prawie naturalnym i na słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła oraz nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne” (Evangelium vitae, p. 65, str. 122-123). Widać wyraźnie, że w swym nauczaniu Ojciec Święty jest całkowicie zdeterminowany, i za życia Jana Pawła II nie było na świecie człowieka, który przewyższałby go żarliwością i stanowczością w obronie życia poczętego, niewinnego i bezbronnego. Chyba zbyt mało zdajemy sobie sprawę z charakteru tych wypowiedzi Sł. Bożego Jana Pawła II. Innym przykładem bezkompromisowej postawy Ojca Świętego było publiczne ujawnienie prawdy o tzw. międzynarodowej pomocy humanitarnej dla krajów biednych i powiązanie jej z wprowadzeniem w tych krajach kontroli urodzeń: „Dlatego Kościół potępia, jako ciężką obrazę godności ludzkiej i sprawiedliwości, wszystkie te poczynania rządów czy innych organów władzy, które zmierzają do ograniczenia w jakikolwiek sposób wolności małżonków w podejmowaniu decyzji co do potomstwa. Stąd też wszelki nacisk wywierany przez te władze na rzecz stosowania środków antykoncepcyjnych, a nawet sterylizacji i spędzania płodu, winien być bezwzględnie potępiony i odrzucony. Podobnie należy napiętnować jako wielce niesprawiedliwy ten fakt, że w stosunkach międzynarodowych pomoc gospodarcza udzielana na rzecz rozwoju ludów jest uzależniana od programów antykoncepcji, sterylizacji czy spędzania płodu” (Adhortacja Apostolska Familiaris consortio, p. 30, str. 54-55). Czy to uporczywe wołanie Ojca Świętego w obronie poczętego życia ludzkiego odniosło i odnosi jakieś skutki? Wiemy, że bezskuteczny był dramatyczny apel Ojca Świętego 11 do prezydenta Clintona, aby nie dopuścił do wejścia w życie prawa do tzw. późnej aborcji. Z drugiej jednak strony, ku zaskoczeniu wielu, w naszej Ojczyźnie nauczanie Ojca Świętego znalazło pozytywny odzew w 1993 r. w sprzeciwie wielu szpitali i lekarzy wobec projektu ustawy, pozwalającej na zabijanie dzieci na żądanie ich matek. Pamiętamy, że sprzeciw ten nie ograniczył się tylko do środowiska lekarskiego. Zaprotestowali bowiem także prawnicy i to w osobach swoich najwyższych przedstawicieli. Oparte na prawie naturalnym uzasadnienie werdyktu Sądu Najwyższego, odrzuciło możliwość tzw. aborcji na żądanie i odebrało matce tzw. prawo do dysponowania swoim ciałem czyli prawo do zabicia dziecka. To są konkretne owoce postawy Ojca Świętego, to są także skutki uporczywego przypominania i odsłaniania prawdy o godności ludzkiego życia. Z inspiracji nauczania Ojca Świętego powstały w naszym kraju liczne struktury prawne broniące poczętego życia. Wymieńmy dla przykładu Polską Federację Ruchów Obrony Życia, której głos jest dzisiaj wyraźnie słyszalny w społeczeństwie, o czym świadczy choćby zakres i intensywność protestów społecznych sprzed kilku lat przeciwko tzw. aborcji na żądanie. Wiemy, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w tym względzie w naszym kraju, ale nie można nie zauważać tego co już się dokonało: myślę tu przede wszystkim o wielkiej przemianie świadomości: dzisiaj chyba już nikt nie może powiedzieć, że nie wie, czym naprawdę jest tzw. przerwanie ciąży. Wiemy, jak twarde i bezwzględne formy przybiera walka z życiem ludzkim, jak bogatymi środkami dysponują szerzyciele cywilizacji śmierci. Dlatego trzeba utrwalać owoce nauczania Sł. Bożego Jana Pawła II na wszystkich szczeblach i poziomach życia publicznego i prywatnego. Trzeba wsłuchiwać się w jasny i wyraźny głos Jego następcy Oj- 12 ca Świętego Benedykta XVI: Kościół Święty musi znaleźć wsparcie w każdym z nas. 4. Zadania rodziny W swej znanej Adhortacji Apostolskiej Familiaris consortio, będącej owocem Synodu Biskupów z roku 1980 poświęconego rodzinie, Sł. Boży Ojciec Święty Jan Paweł II zebrał zadania rodziny w czterech głównych kategoriach: pierwsza z nich to tworzenie wspólnoty osób, druga – służba życiu, trzecia – uczestnictwo w rozwoju społeczeństwa i czwarta – uczestnictwo w życiu i misji Kościoła. Warto zwrócić uwagę na trzecie z wymienionych zadań – uczestnictwo w rozwoju społeczeństwa, a szczegółowiej na to, co Jan Paweł II nazwał społecznymi i politycznymi zadaniami rodziny: „Do zadań społecznych rodziny należy również wyrażanie opinii w formie interwencji politycznej: rodziny winny więc zabiegać jako pierwsze o to, ażeby prawa i instytucje państwa nie tylko nie naruszały praw i obowiązków rodziny, ale by je popierały i pozytywnie ich broniły. W tym sensie rodziny powinny coraz lepiej sobie uświadamiać własną rolę współtwórców tak zwanej «polityki prorodzinnej» oraz podejmować odpowiedzialność za przemianę społeczeństwa: w przeciwnym razie one pierwsze padną ofiarą zła, na które patrzyły obojętnie” (Adhortacja Apostolska Familiaris consortio, p. 44, str. 82). Tak wyraźnie sformułowany postulat zarówno samoobrony politycznej rodzin, jak i ich działalności zmierzającej do przemiany społeczeństwa, jest bardzo wyraźnie adresowany i domaga się realizacji. Ojciec Święty mówi jasno, mocno i bez ogródek, i trzeba bardzo serio potraktować ostrze- żenie zawarte w powyższych słowach. Naszym obowiązkiem jest, by to ostrzeżenie dotarło do wszystkich polskich rodzin, by mobilizowało je do aktywności społecznej i politycznej na wszystkich szczeblach życia publicznego. Szczęśliwie i ten postulat Ojca Świętego znalazł pewien odzew w naszym kraju. W ostatnich latach powstało wiele struktur społecznych i politycznych (partie i stowarzyszenia), inspirujących się nauczaniem Kościoła Katolickiego. Dobrym przykładem tego jest działalność diecezjalnych Stowarzyszeń Rodzin Katolickich, które wystawiały i wystawiają kandydatów w wyborach parlamentarnych i samorządowych, zdobywając wiele miejsc w organach przedstawicielskich różnych szczebli. Członkowie organizacji katolickich byli doradcami wojewodów w sprawach rodzin, inicjowali powstawanie komisji do spraw rodzin przy radach samorządowych różnych szczebli. Wreszcie ze Stowarzyszenia Rodzin Katolickich wywodził się niegdyś minister ds. rodziny i wielu urzędników różnych szczebli, m.in. osoby odpowiedzialne w kuratoriach oświaty za różne aspekty wychowania dzieci i młodzieży. To są fakty świadczące o praktycznych skutkach nauczania Ojca Świętego! Adhortacja Familiaris consortio zarysowała także kartę praw rodziny, która następnie - po poszerzeniu i pogłębieniu - stała się odrębnym dokumentem Stolicy Apostolskiej, skierowanym do wszystkich ludzi, instytucji i władz. I znów widzimy owocowanie nauczania Ojca Świętego: wiele organizacji światowych powołuje się na zasady zawarte w Karcie, niektóre partie polityczne i związki zawodowe w naszym kraju tworzyły i tworzą programy polityki prorodzinnej w oparciu o tę Kartę. Znane są w tej dziedzinie osiągnięcia rządu i sejmu z lat 1997-2001. To prawda, że progra- my te są zwalczane przez inne partie i wobec siły sprzeciwu ugrupowań antyrodzinnych pozostają często, niestety, tylko projektami. Jeśli nawet konkretne osiągnięcia w polityce prorodzinnej ulegają likwidacji przez kolejne ekipy rządzące, a inne pozostają w sferze projektów, to nie można pominąć faktu, że wprowadzają one do polityki nowe pojęcia i wartości, które z pewnością wywierają wpływ na sposób myślenia o rodzinie i można mieć nadzieję, że kiedyś ponownie zaowocują. Nauczanie Ojca Świętego dostarcza potężnych argumentów na rzecz „rodzinności” wszelkiej władzy publicznej. Naród jest rodziną rodzin, a jego dobro, dobro wspólne, to przede wszystkim dobro rodzin. I dlatego napawa nadzieją narastanie tej świadomości, że kto nie sprawuje powierzonej mu władzy w interesie rodzin, to nie sprawuje jej również w interesie narodu. A jeśli nie sprawuje jej w interesie narodu, to wtedy trzeba pytać: w czyim interesie? 5. Zakończenie Wielkie i nieprzebrane bogactwo tkwi w nauczaniu Kościoła i nauczaniu Sł. Bożego Jana Pawła II o małżeństwie i rodzinie. Pozostaje nam tylko podjąć zadanie przybliżania tej nauki sobie i innym, i po prostu tą nauką żyć oraz pomagać czynić to innym. Baczmy, byśmy nie przespali „czasu nawiedzenia swego” i pamiętajmy, że tylko polska rodzina Bogiem silna może raz jeszcze ocalić Polskę! Władysław Chałupka 13 MŁODZIEŻOWA INICJATYWA W PARAFII PW ŚW. ANDRZEJA BOBOLI Taniec z gwiazdami Jest wyraźnie powiedziane byśmy swoje talenty mnożyli i dzielili się nimi z drugim człowiekiem. Michał umie grać na gitarze, więc dzieli się tym z innymi w ramach szkółki gitarowej. Rafał umie grać w siatkówkę, więc trenuje drużynę, która stworzyliśmy na zasadzie skrzyknięcia się po wakacjach. Każdy ma w sobie ukryty talent, którego nie wolno zakopywać. Moje 7-letnie doświadczenie z tańcem także musiało więc ujrzeć światło dzienne. Pewnego dnia po prostu postanowiłam, że wykorzystam nabyte niegdyś umiejętności i wiedzę i przeleję ją na innych. Padło hasło „urządzamy lekcje tańca towarzyskiego!”. Początkowo odbywały się w domu, w małej grupie przyjaciół z KSM’u. Lekcje przynosiły zawsze dużo radości i nowych kroków, których moi uczniowie z zapałem się uczyli. W czasie wakacji taniec przypominał nam o sobie na tyle, że organizowaliśmy sobie w wolnym czasie lekcje, mini turnieje i było przy tym mnóstwo radości. Stwierdziłam jednak, że należy z tym iść dalej i po wakacjach za zgodą ks. Proboszcza zaczę- łam prowadzić lekcje w salce przy kościele. Najpierw jeszcze ze starą ekipą, która stała się już grupą zaawansowaną i na imprezach zawsze królowała (i króluje ) na parkiecie. Po tym czasie wypróbowania „szkółki tanecznej”, kiedy to doszliśmy do wniosku, że przynosi owoce, wybiegłam dalej – dając ogłoszenie dla parafian. Razem z Michałem Liberą podjęliśmy kilkuosobową grupkę nowych uczniów, którzy z czasem przyprowadzali jeszcze znajomych. Obecnie ćwiczymy raz w tygodniu, w dwie grupy – początkującą i zaawansowaną. Tworzymy razem układy taneczne, uczymy się ze sobą współpracować na parkiecie (nie jest to takie łatwe! ) i mamy w planach mini pokazy . Taniec przynosi nam wiele radości, no i jest też dobrą aktywnością fizyczną – utrzymującą nas w dobrej formie w każdym tygodniu. Wszystkich chętnych zapraszamy w każdy poniedziałek o godzinie 20.00 – im więcej nas, tym lepiej... bo czasem do tanga trzeba dziesięciorga . Ania Wojtowicz Trzon – czyli osoby, które były od początku i teraz śmigają na parkiecie Od lewej: Marek (który pomaga mi dorywczo nauczać), ja, Michał (drugi trener ), Marta, Michał, Jacek, Gosia i Adam 14 Czasem trzeba uważać, żeby się nie poplątać . Tango obuwiu . Tutaj na na wszędzie i w każdym Jak widać tańczyć moż gitarze brzdąka a my ania na pociąg. Adam na dworcu, w czasie oczekiw pokazujemy skocznego jive 15 Wielkopostna dychotomia Poprzedzający Wielkanoc nowienia, odmawiamy sobie różnych przyokres Wielkiego Postu jemności, walczymy ze złymi przyzwyczajest dla katolików cza- jeniami. Próbujemy pojednać się z Bogiem sem szczególnym. I jed- i ludźmi. nocześnie… szczególnie Jednak, mimo łagodniejszych, dostosowatrudnym! Teoretycznie, nych do „współczesnych warunków” wymawszystko jest jasne. „Na- gań, coraz trudniej przychodzi nam przestrzewrócenie serc” powinno ganie postnych reguł. Przybywa katolików być wsparte przez post, modlitwę i jałmużnę. wewnętrznie rozdartych, zastanawiających Z pogodnym obliczem, bez stękania i narze- się, czy „w dzisiejszych czasach” ma to jeszkania należałoby w tym czasie zrezygnować cze jakikolwiek sens. z drobnych i większych przyjemności, a w to Najprawdopodobniej jest to skutek bodźmiejsce, intensywniej niż zwykle, popraco- ców docierających do nas z „wielkiego świawać nad uzdrowieniem duszy. ta”. Wszechobecna kultura masowa narzuca Przed laty było z tym chyba łatwiej. Choć nam przecież zupełnie inne wzorce. „Musisz wymagania były bardzo rygorystyczne! Przy- to mieć!”, „Podaruj sobie odrobinę luksusu!”, gotowanie do Wielkanocy oznaczało wtedy „Jesteś tego warta!”, „Głodny? Na co czenp. radykalną zmianę jadłospisu. Wielko- kasz?”, „Wszyscy mają mambę...” Gwiazdy postna dieta nie zawierała mięsa i wielu kina i estrady, prasa, radio, telewizja… przeproduktów pochodzenia zwierzęcego. Kró- konują nas o konieczności natychmiastowego lował skromny śledzik. Mimo to, wierni (!) zaspokajania wszelkich potrzeb. mieli wystarczająco dużo sił, aby brać udział Do nachalnie promowanego kultu konw wielkopostnych nabożeństwach, czy przy- sumpcji dochodzi też stopniowa laicyzacja stępować do Sakramentu Pokuty. społeczeństwa. W tych warunkach przeObecnie, rygorystyczne podejście do strzeganie postnych reguł (nawet tych „dzitradycyjnych reguł tego okresu spotykane siejszych”), może wymagać od nas hartu jest już bardzo rzadko. Post nabiera charak- ducha. Pamięć o przodkach, którym niestraszna teru bardziej symbolicznego. Ma być przede wszystkim czasem uzdrowienia duszy. Stara- była czterdziestodniowa „dieta śledzikowa”, my się pamiętać o postnej diecie, jałmużnie, powinna nas wspierać.. modlitwie, podejmujemy szlachetne postaPiotr Tomczyk Zespół redakcyjny: Andrzej Judek, Piotr Tomczyk, Grażyna Urbaniak, Maria Wejchan-Judek Skład komputerowy: Piotr Białecki ([email protected]) Redakcja: 60-177 Poznań ul. Bilewiczówny 25 tel. (061) 868-92-66, e-mail: [email protected] Wydawca: Fundacja „Głos dla Życia”, ul. Forteczna 3, 61-362 Poznań tel. (061) 653-03-91, e-mail: [email protected] 16 Wypościć serce Od kilku lat staram się intensywnie przeżywać Wielki Post. Chcę traktować ten czas jako rzeczywiste przygotowanie się do przeżywania największej radości dla każdego chrześcijanina. Czasem jednak wbrew naszej woli, czas, który chcemy aby był dla nas jakiś szczególny, mija nam tak szybko, że nie zdążymy nawet niczego przemyśleć. Albo kiedy indziej wydaje się być zwykłym tygodniem, miesiącem, bez większych zmian, kiedy już dojdziemy do podsumowań. Łatwo nam wtedy przejść do porządku dziennego, potraktować te dni jak coś, co być musi i niewiele brakuje ku temu, by narzucić sobie dla świętego spokoju niejedzenie słodyczy jako wielkie umartwienie. Ta zwykłość tak szczególnego okresu może budzić rozterki i jakieś wewnętrzne rozdarcie. Bo człowiek chce się odpowiednio przygotować, a czasem po prostu nie wychodzi. Zeszłoroczny Wielki Post był dla mnie czasem wyjścia na pustynię. Realnie chciałam odejść od wszystkiego gdzieś dalej, wyciszyć się, zbliżyć do Pana Boga. Przyjaciele zrozumieli. Niektórzy znajomi pomyśleli, że ich zbywam i nie traktuję poważnie. Mimo to jednak, moje wyjście na pustynię w jakimś stopniu się udało. I jadłam słodycze i oglądałam telewizję, a mimo to, gdzieś w głębi serca totalnie poświęcałam się dobremu przygotowaniu do Zmartwychwstania Jezusa. Umartwieniem stało się dla mnie to, że musiałam bardziej skupić się na modlitwie, podejmować ją z uporem maniaka, kiedy się nie udawała, że czasem klęczałam w ciszy, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. Ale moim celem było znalezienie oazy. A wiedziałam, że do tego potrzebne jest mi wyposzczone serce i wyostrzone spojrzenie. Gdybym była „najedzona i napojona” przeszłabym obok źródła dość obojętnie. Zmagając się jednak na pustyni z moimi słabościami łaknienie oazy było przeogromne. W tym roku nie spodziewałam się nawet, że Wielki Post będzie dla mnie jednym z najcięższych okresów w życiu. Nic nie zapowiadało tego, że będę musiała naprawdę zaprzeć się samej siebie i trwać wiernie przy tym, w co zawierzyłam. Już od samego początku, od Środy Popielcowej i idąc dalej jak domino – każdy dzień był dla mnie ogromną i trudną próbą wierności. Ujmując rzecz brutalnie – mogłabym powiedzieć, że ten czas rzeczywiście był niczym kuszenie Jezusa przez Złego na pustyni. Kiedy tylko wyciągałam się na chwilę na powierzchnię, następował kolejny zmasowany atak złych wiadomości. Zmotywowałam się do prawdziwej walki o utrzymanie się na nogach. I znów modlitwa. I znów jadłam słodycze, oglądałam telewizję. Ale dużo klęczałam i wiele razy pracowałam nad modlitwą. I choć często nie wychodziło zupełnie, to jednak szukałam i szukałam. Ośmielę się więc stwierdzić, że wypościć serce to naładować je naprawdę pokorną i wierną modlitwą. A pokorna i wierna modlitwa często przychodzi w wielkich trudnościach. Trzeba niekiedy naprawdę zostawić wszystko, odejść na bok, zacząć kilka razy. Takie wyposzczone serce ze zdwojoną mocą przyjmie radość Zmartwychwstania Pańskiego, kiedy poranek Niedzielny będzie jawił się lekko i kolorowo. A praca nad modlitwą zbliży nas do Boga i pomoże zrozumieć kolejne etapy naszej chrześcijańskiej wędrówki. Ania Wojtowicz 17 Droga Krzyżowa na placu A. Mickiewicza Pod wieczór ósmego lutego na placu Mickiewicza zaczęła się zbierać grupa ludzi, która wkrótce urosła do sporej gromadki. Okazało się, że to chętni do wzięcia udziału w Drodze Krzyżowej. Po dokładniejszym rozejrzeniu się można było dostrzec porozstawiane wokół placu tabliczki odpowiadające poszczególnym stacjom i transparent, na którym widniała intencja Drogi Krzyżowej, którą była modlitwa za chrześcijan ginących za wiarę w XXI wieku. Wkrótce pojawił się wśród nas ks. prałat Jan Stanisławski, który jak się okazało wraz z ks. Pawłem Minajewem proboszczem parafii polskiego autokefalicznego kościoła prawosławnego poprowadził modlitwę. Rozważania przy stacji I poprowadził były Marszałek Sejmu – Marek Jurek, następne rozważania poprowadzili znani w Poznaniu przedstawiciele władz samorządowych, Stowarzyszeń katolickich oraz posłowie. Przy stacji XIV modliliśmy się przy rozważaniach przeprowadzonych przez europosła p. Marcina Libickiego. Rozważania te oprócz treści religijnej, którą żyjemy zawsze szczególnie intensywnie w okresie Wielkiego Postu uświadomiły nam, jak wielkimi ofiarami okupione jest wyznawanie wiary w Jezusa Chrystusa w wielu miejscach na świecie. Są to np. płonące kościoły w Indiach na Boże Narodzenie, kara śmierci za chrzest w Arabii Saudyjskiej, skazanie na obóz pracy w Korei Północnej, prześladowanie 18 i mordy chrześcijan w Pakistanie, Jemenie, na Malediwach, w Chinach, Jndonezji, na Kubie i w Ameryce Południowej, w Nigierii, Wietnamie, w Sudanie i w krajach muzułmańskich. A my? Mamy absolutną wolność w wyznawaniu i głoszeniu Ewangelii. Z modlitwą możemy wychodzić na ulice naszych miast, nie tylko modlić się w kościołach. Czy my te możliwości doceniamy? Czy z ochotą i radością modlimy się modlitwą dziękczynną? Czy o pomoc do Boga zwracamy się modlitwą błagalną? Czy przekazujemy wiarę naszym dzieciom? Można by stawiać jeszcze wiele tego typu pytań. Myślę, że takie refleksje wzbudziły się podczas Drogi Krzyżowej nie tylko we mnie. Na początku Wielkiego Postu pełni miłości i troski poczas Drogi Krzyżowej ofiarowaliśmy swą modlitwę w intencji męczenników XXI wieku za wiarę. Niech ich cierpienie i męczeństwo przyczyni się do odradzania i umacniania Kościoła na całym świecie. Drogę Krzyżową zakończył ks. Stanisławski. Chwycił za serce poznański akcent w jego słowach. Mianowicie, podkreślił szczególny charakter miejsca, w którym odbyła się Droga Krzyżowa – plac Adama Mickiewicza. To miejsce święte dla Poznania, to miejsce, gdzie przed wojną stał pomnik Najświętszego Serca Jezusowego, który był wotum wdzięczności narodu za odzyskanie niepodległości, pomnik, który Niemcy na początku II wojny zniszczyli. Wiedzieli w jakie miejsce uderzyć, aby najbardziej bolało. Ten plac w pamięci mieszkańców Poznania kojarzy się z powstaniem poznańskim w czerwcu 1956, z obchodami 1000-lecia chrztu Polski w Katedrze i kontr-obchodami państwowymi w tym miejscu. Wreszcie plac ten jest miejscem, gdzie w 1981 roku powstały „Poznańskie Krzyże”, pod którym to pomnikiem klęczał Jan Paweł II odwiedzając Poznań w pielgrzymce. Pod „Poznańskimi Krzyżami” przeszliśmy Drogę Krzyżową z Jezusem Chrystusem pojmując po raz kolejny, że prawdziwa miłość znosi największe cierpienie. Drogę Krzyżową zorganizowała Fundacja św. Benedykta wraz z Centrum Współpracowników Salezjańskich i Komitet w Obronie Praw i Uczuć Religijnych Ludzi Wierzących. Całość koordynował p. Zbigniew Czerwiński. W imieniu wszystkich uczestników ośmielam się złożyć organizatorom serdeczne „Bóg zapłać”. Budujący był udział w modlitwie młodych harcerzy, oni nie tylko się modlili lecz także pełnili służbę. P.S. W Drodze Krzyżowej brała udział przedstawicielka Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Prowadziła ona rozważania przy stacji VI, gdzie Weronika otarła twarz Pana Jezusa. Wykazała ona odwagę, której i nam dzisiaj potrzeba, szczególnie tam, gdzie okazywanie pomocy i współczucie jest źle widziane i oceniane jako objaw słabości. Każdy nasz dobry uczynek jest gestem Weroniki i przynosi ulgę w drodze Chrystusa na Kalwarii. Maria Wejchan-Judek VI stacja - czyta przedstawiciel SRK AP 19 Wielki Post 2008 – oto post, który wybieram! 1 Podejmij post od 1. gniewu i nienawiści. Codziennie daj swym najbliższym dodatkową porcję miłości. 2 Podejmij post od 2. osądzania innych. Zanim kogoś potępisz, przypomnij sobie, jak Jezus odnosi się do twoich upadków. 3. 3 Podejmij post od upadania na duchu. Trzymaj się mocno obietnicy Jezusa, że Bóg ma dla ciebie najlepszy z możliwych planów. 4. 4 Podejmij post od narzekania. 20 Kiedy będziesz miał ochotę narzekać, zamknij oczy i przypomnij sobie małe radości, jakimi obdarowuje cię Jezus. 5. 5 Podejmij post od uczucia żalu do innych i goryczy. Pracuj nad przebaczeniem tym, którzy cię zranili. 6 Podejmij post od 6. wydawania zbyt wielu pieniędzy. Postaraj się ograniczyć swoje wydatki i przeznacz zaoszczędzone w ten sposób pieniądze na ubogich. Koncert charytatywny Już 27 maja b.r. spotkamy się na koncercie charytatywnym organizowanym co roku przez SRK AP. W pierwszej części tradycyjnie wystąpią uczniowie i studenci poznańskich szkół muzycznych. Gwiazdą wieczoru będzie natomiast sekstet wokalny Affabre Concinui. Zespół posiadający ogromną rzeszę wielbicieli od Kanady po Koreę Płd. jest jednak chyba trochę niedoceniany na naszym rynku artystycznym. Affabre Concinui zapraszany już był na koncerty organizowane przez Stowarzyszenie i jego występy były zawsze przyjmowane z dużym entuzjazmem przez zgromadzoną publiczność. Liczymy że w tym roku grupa obchodząca 25-lecie swojej działalności zachwyci nas ponownie swoją niezwykłą interpretacją dobrze znanych często utworów. Koncertowi tradycyjnie już będzie towarzyszyła aukcja dzieł sztuki i rękodzieł, z której dochód, podobnie jak i z całego koncertu będzie przeznaczony na pomoc rodzinom wielodzietnym. Koncert odbędzie się 27 maja b.r. o godz. 17.30 w Auli UAM przy ul. Wieniawskiego 1. Serdecznie zapraszamy! APA Affabre Concinui 21 Wizytacja kanoniczna w naszej parafii Nasza parafia to oczywiście parafia p.w. św. Andrzeja Boboli na Junikowie, bo tak się dziwnie składa, iż do Biuletynu napływają głównie materiały z tej parafii. Prosimy o dostarczanie redakcji materiałów również z innych parafii, co jak myślę , znacznie podniesie atrakcyjność Biuletynu. Z góry dziękujemy. A teraz do rzeczy. Wizytacja odbyła się w poniedziałek 18 lutego br. Parafię wizytował ks. bp Zdzisław Fortuniak. Wizytacja rozpoczęła się Mszą św. o godzinie 9:00. Powitany serdecznie przez Proboszcza ks. kanonika Włodzimierza Koperskiego i przedstawicieli parafian ks. bp koncelebrował Mszę św., podczas której wygłosił kazanie o miłosierdziu Bożym. Wychodziliśmy z kościoła wdzięczni za taki „normalny” kontakt z hierarchą. Ks. bp odwiedził chorych, spotkał się z Kołem Żywego Różańca, z Radą Duszpasterską, Ekonomiczną, Akcją Katolicką i Stowarzyszeniem Rodzin Katolickich. Sądzę, że spotkanie z wymienionymi grupami parafian , oczywiście w obecności ks. Proboszcza i pozostałych księży pozwoliło ks. bp uzyskać aktualny obraz życia w parafii. Ks. bp „wyrywał do odpowiedzi” kolejnych przedstawicieli. Na początek referowało swą działalność Stowarzyszenie Rodzin Katolickich. Usłyszeliśmy trochę historii koła (powstało w 1994 roku) i krótką charakterystykę jego działań tzn. o działaniach formacyjnych opartych głównie na analizie encyklik, adhortacji, listów papieskich, innych dokumentów i źródeł kościelnych. W ostatnim roku podjęliśmy pracę opartą na dziele „O modlitwie” 22 o. Jacka Woronieckiego. Na ostatnim spotkaniu mówiliśmy o roli łaski w modlitwie. Koło SRK podejmuje także inne zadania np. organizuje spotkania z ciekawymi ludźmi (J. Pulikowski – dlaczego ślub kościelny), współorganizuje koncerty charytatywne, współorganizuje uroczyste spotkania przy ognisku 3 Maja, produkując i rozprowadzając flagi narodowe spowodowało, że w święta patriotyczne Junikowo jest odświętnie oflagowane, Koło pomogło w gromadzeniu funduszy na postawienie pomnika papieskiego przy kościele; oddziaływuje na wspólnotę parafialną i nie tylko, poprzez sport – co roku organizowane są w sposób profesjonalny turnieje tenisa ziemnego i stołowego. Koło podejmuje też aktualne inicjatywy polityczno-społeczne np. zbieranie podpisów przed wyborami, czy w sprawie ochrony życia itp. Działalność charytatywna Koła to dwukrotnie w roku organizowane świąteczne paczki żywnościowe dla potrzebujących. Koło SRK w naszej parafii jest zawsze gotowe do pomocy w rozwiązywaniu aktualnych problemów parafialnych. Następnie o działalności POAK opowiadał jego Przewodniczący. Podkreślił fakt dużego podobieństwa działalności AK do działalności SRK lecz różnicę w ich statusie, a także podobnie jak Przewodnicząca koła SRK wyraźnie podkreślił ważną rolę ks. Proboszcza jako opiekuna duchowego obu kół. Ks. Proboszcz regularnie uczestniczy w comiesięcznych zebraniach obu organizacji życzliwie patronując i pomagając. W dalszej części spotkania ks. bp pytał o szereg kwestii parafialnych np. jaka jest rola rady duszpasterskiej w sprawach religijnych. Ks. Proboszcz stwierdził, że rada duszpasterska nic nie poradzi na słabą pobożność parafian. W parafii jest mało dzieci uczęszczających na mszę św., bo rodzice zaniedbują ten obowiązek (dzieci po pierwszej komunii św. przestają brać udział we mszy św.). Z drugiej strony zmieniły się realia i rodzice z powodu braku bezpieczeństwa często obawiają się posyłać dzieci do kościoła. W parafii rozwija się prężne koło KSM oraz jest około 40 ministrantów. Na pytanie o sprawy ekonomiczne ks. bp usłyszał od jednego z uczestników spotkania, że nie ma pieniędzy, lecz ks. Proboszcz radzi sobie w tej sytuacji konsekwentnie dbając o kościół i jego otoczenie. W tym roku na przykład będzie wykonywana elewacja kościoła. Rada ekonomiczna i duszpasterska doradzają i wspierają ks. Proboszcza. Na zakończenie ks. bp wyraził swoją opinię, że parafia się starzeje, jest rozległa terytorialnie, a żywotność parafii idzie przez mniejsze wspólnoty. Może warto pomyśleć o ruchu eucharystycznym czyli krucjacie eucharystycznej dla dzieci i młodzieży. Czasy się zmieniły, występują różnego rodzaju naciski na człowieka, który aby się ostać musi mieć postawę heroiczną i przyjazne bliskie otoczenie. Na końcu ks. bp podziękował uczestnikom spotkania i wszystkich pobłogosławił. Następnie ks. bp wziął udział w wieczornej mszy św., na której bierzmował młodzież. Dzień był dla gospodarza i dla gościa bardzo pracowity, a dla parafian niecodzienny, szczególnie, że w tym dniu w naszej parafii czytano Pismo św. w ramach Maratonu Biblijnego. Maria Wejchan - Judek spotkanie z ks. bp. Zdzisławem Fortuniakiem 23 08 marca 2008 BEZ OPŁAT! NAGRODY! ORGANIZATORZY: Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Urząd Miasta Poznania oraz Rada Osiedla Junikowo Zawody rozgrywane będą w 6 kategoriach: Dzieci, Młodzież, Panie, Panowie, Oldboje i Zawodnicy. Uczestnictwo w turnieju jest całkowicie bezpłatne (ilość miejsc ograniczona, o uczestnictwie decyduje kolejność zgłoszeń). Organizatorzy w każdej kategorii ufundowali atrakcyjne nagrody rzeczowe, medale i dyplomy. Jednocześnie zapraszamy do współpracy firmy i osoby prywatne, które zechciałyby wspomóc w dowolny sposób naszą inicjatywę. Rozpoczęcie turnieju (sobota) 8 marca godz 9.00 Sala gimnastyczna Liceum Ogólnokształcącego nr 11 Poznań, ul. Ściegiennego 134 patroni medialni: Biuletyn SRK AP ZAPISY codziennie pod nr tel. 061-8684-617 Radio „Emaus” (po godzinie 20.00) u Marka Czajkowskiego 24 Gazeta Junikowska