Gazeta Odkrywcza nr 35/36
Transkrypt
Gazeta Odkrywcza nr 35/36
Miesięcznik Stowarz yszenia Histor yczno-Eksploracyjnego Koszalin, styczeń - luty 2014/Nr 35/36 „Żelazny” Autor: Marcin Maślanka jak „Pułkownik Kwiatkowski” ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny” 1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych i warto przy tej okazji opisać jedną z najważniejszych akcji podziemia antykomunistycznego na naszym terenie. Mowa o akcji szwadronu ppor. Zdzisława Badochy „Żelaznego” z 5 Wileńskiej Brygady AK, której dowódcą był mjr. Zygmunt Szyndzielarz „Łupaszka”. Akcja która została przeprowadzona 21 maja 1946 r. w Bobolicach i Poroście. Od początku 1946 r. teren Pomorza Środkowego był miejscem intensywnej działalności żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK. W miastach takich jak Koszalin, Bobolice, Białogard, Szczecinek działały bardzo dobrze zorganizowane siatki składające się z żołnierzy okręgu wileńskiego AK. Przeprowadzono wiele spektakularnych akcji, najmocniej działała grupa wołkowyska AK o kryptonimie „BOA” - Bojowy Oddział Armii. W wyniku zdrady łączniczki 5 Brygady – Reginy Mordas „Reginki”, wiosną 1946 nastąpiły poważne aresztowania członków organizacji. Najmocniejsze uderzenie w strukturę BOA nastąpiło 18 maja 1946r., kiedy funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa z Koszalina i Szczecinka przeprowadzili obławę w Bobolicach. Większość członków organizacji zdążyła uciec i skryła się w lasach w okolicach Gozdu, ale tego dnia UB w Bobolicach aresztowało 40 osób. Część z nich to byli współpracownicy BOA (w tym komendant posterunku MO w Bobolicach – Marcin Bzodek). Jednak większość zatrzymanych to przypadkowi mieszkańcy Bobolic – w raportach UB trzeba było wykazać przecież wielkość rozbitej organizacji. UWAGA Gazeta Odkrywcza publikuje różne informacje (w formie zdjęć i tekstu) jedynie w celu poznania prawdy historycznej, a zawarte w niej treści nie mają na celu propagowania faszyzmu, komunizmu czy jakichkolwiek totalitarnych ideologii. w w w. s h e - o d k r y w c y. p l 2 f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Akcja UB nie pozostała bez odpowiedzi podziemia. Odwet nastąpił bardzo szybko i miał charakter bardzo zaskakujący dla strony komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. 21 maja 1946 r. ok. godz. 15.30 do Bobolic od strony Człuchowa wjeżdża samochód wojskowy koloru ciemnozielonego (Studebaker US-6). Na odkrytej platformie samochodu znajduje się 15 żołnierzy w mundurach wojskowych (kroju angielskiego – battledressy i polskiego). Wjeżdżając do miasta śpiewają Katiuszę – są w bardzo dobrych humorach – dwa dni wcześniej przeprowadzili spektakularną akcję rozbicia w ciągu jednego dnia 7 posterunków MO i UB na terenie Kaszub. Do Bobolic jadą, by zabrać i włączyć do oddziału resztę żołnierzy z oddziału BOA – część z nich już miesiąc wcześniej dołączyła do 5 Brygady. Oddziałem wjeżdżającym do miasta dowodzi młody 21 letni ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny”. Był w Bobolicach w marcu, zna siatkę i ludzi. Nie spodziewa się jednak tego, że dwa dni wcześniej była tu obława UB i siatka rozstała rozbita. Samochód podjeżdża pod siedzibę „Spółdzielni Robotnik” przy ul. Spichrzowej 2 (pod tym legalnym interesem działała siatka „BOA”), nie zastają jednak nikogo z „BOA”, drzwi zamknięte. „Łupaszkowcy” jadą pod adres na ul. Koszalińskiej 44 – tam mieszkała część z żołnierzy wołkowyskiego AK, ale i tutaj również nikogo nie ma. Wzbudza to niepokój dowódcy oddziału. Mają Żołnierze 5 Brygady i BOA, marzec 1946 rok jeszcze jeden adres: sklep Ireny Krakowiak przy ulicy Koszalińskiej 4. Ta 20 letnia, piękna dziewczyna była dobrą znajomą członków BOA, wiedziała czym się zajmują. Znała też „Żelaznego” i część żołnierzy 5 Brygady. Nie została aresztowana 18 maja w czasie obławy UB (aresztowanie Ireny Krakowiak nastąpiło w ostatnich dniach maja 1946 r.). Irena Krakowiak jest zaskoczona widokiem kolegów i to w pełnym umundurowaniu i uzbrojonych po zęby. Pospiesznie informuje ich o tym, że dwa dni wcześniej była obława, że siatka jest rozbita, były aresztowania w mieście, a żołnierze „BOA” uciekli. „Żelazny” dowiaduje się również, że UB wstawiło nową obsadę posterunku UB i MO. Postanawia jednak działać i pokazać siłę przed bezpieką, chce też dokonać odwetu za obławę UB sprzed kilku dni. „Żelazny” wie, że nie może działać ostro i strzelać w mieście, po pierwsze nie chce by ucierpieli przypadkowi ludzie, po drugie strzały mogłyby zwabić żołnierzy sowieckich, których duży garnizon znajdował się w mieście, a z sowietami na regularną bitwę w mieście nie był przygotowany. Musi więc użyć podstępu, by rozbroić UB i MO. Około godziny 16.00. samochód z „łupaszkowcami”podjeżdża pod posterunek milicji na ul. Pocztową 3. Z posterunku wychodzi zaciekawiony milicjant Stanisław Popielarek. Wtedy z szoferki wychodzi ppor. „Żelazny” w mundurze wojska polskiego, a z platformy zeskakuje trzech partyzantów z bronią. „Żelazny” przedstawia się jako wysłannik Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z Warszawy, który wraz z grupą pościgową ma pomóc w zwalczaniu tutejszych band reakcyjnych. Milicjant prosi o wylegitymowanie, na co „Żelazny” podaje mu sfałszowaną legitymację funkcjonariusza MB ze swoim zdjęciem. Milicjant Popielarek zaprasza fałszywego funkcjonariusza MB na posterunek. Jest tam jeszcze jeden milicjant Marian Duda. „Żelazny” daje milicjantom reprymendę za to, że przed posterunkiem jest brudno, że nie trzymają warty, że takie porządki są nie do zaakceptowania, pyta o sytuację w mieście i prosi o zaprowadzenie na posterunek UB. Popielarek wysyła podwładnego – Mariana Dudę. Ten prowadzi Zdzisława Badochę pieszo na placówkę UB przy ul. Polnej 19. Tam funkcjonariusze UB z Koszalina założyli kocioł licząc, że wpadną w niego jeszcze jacyś członkowie podziemia. Dotychczasowy funkcjonariusz UB Tadeusz Pyć, który współpracował z BOA, uciekł 18 maja razem z członkami podziemia do lasu. Funkcjonariusze UB z Koszalina mają nadzieję, że ktoś niepoinformowany o aresztowaniach zechce odwiedzić Tadeusza Pycia i wpadnie w kocioł... Po doprowadzeniu na posterunek UB, znajdujący się tam funkcjonariusze z Koszalina: Kazimierz Porczyk i Edmund Stankiewicz, widząc znajomego otwierają drzwi. Ubowcy są przygotowani na atak. Na stole naprzeciw drzwi stoi rkm – DP 28. i dwie PPSze. „Żelazny” przedstawia się jako funkcjonariusz MBP z Warszawy i daje ostrą reprymendę obu ubowcom za to, że nie trzymają warty przed budynkiem, że na posterunku bałagan, że wizerunek UB i władzy ludowej na tym cierpi, że źle będą ich ludzie postrzegać za takie zachowanie. Ubowcy tłumaczą się jak Żelazny” jak „Pułkownik Kwiatkowski” f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Żołnierze BOA w Bobolicach, maj 1946 rok mogą, ale nie przekonuje to „Żelaznego”, który pyta następnie o dowódcę posterunku o nazwisku Matysek. Ten przed południem, samochodem ciężarowym wraz z innym funkcjonariuszem, udał się do Koszalina, aby zawieźć rekwirowane przez dwa mienie zatrzymanych. (Potem Matysek za przywłaszczenie mienia zostanie zwolniony z UB ). Porucznik „Żelazny” niepocieszony informacją, postanawia zakończyć grę – szybkim ruchem wyciąga dwa pistolety i rozbraja funkcjonariuszy oraz milicjanta Dudę. Funkcjonariusze są zszokowani. Gdy dowiadują się od „Żelaznego” że jest on żołnierzem 5 Brygady pada na nich strach. Wkrótce, zaciekawiony obecnością nowych żołnierzy, wchodzi komendant posterunku MO – Bolesław Pytel. Zostaje on również rozbrojony przez „Żelaznego”. Rozpoczyna się przesłuchanie funkcjonariuszy. W tym czasie pozostali żołnierze 5 Brygady przerywają połączenia telefoniczne i rekwirują broń oraz dokumenty. „Żelazny” wysyła dodatkowo dwóch partyzantów na posterunek MO, żeby i tam zerwali kable telefoniczne, zarekwirowali broń i przyprowadzili dwóch pozostałych milicjantów. Gdy wszyscy są w komplecie i mają zebraną broń, (1 rkm, 2 x PPSz wz.41, 4 x Mauser wz.98, skrzynka amunicji i granatów), „Żelazny” wydaje rozkaz ewakuacji. Do samochodu zostają załadowani wszyscy milicjanci i ubowcy. Szybko ruszają w stronę Porostu. Tam w podobny sposób rozbrojony zostaje miejscowy posterunek MO. Zostaje obstawiona droga Bobolice-Człuchów, a na posterunku odbywa się przesłuchanie funkcjonariuszy UB i milicjantów. Po przesłuchaniu zapada wyrok skazujący obu ubowców na karę śmierci, a trzech milicjantów na karę chłosty – ilość batów zależna od stopnia. Dwóch milicjantów dostaje reprymendy ustne i ostrzeżenia na przyszłość. Mają być uczciwymi i nie prześladować żołnierzy AK. Wyroki na ubowcach mają być wykonane na miejscu, ale z racji krzyku jaki podnieśli obaj funkcjonariusze, zapada decyzja o zabraniu ich z Porostu (wyroki zostały wykonane w okolicach Człuchowa). Milicjantów puszczono wolno i wrócili oni pieszo do Bobolic. Akcja postawiła na nogi UB z Koszalina i Szczecina. Ubowcy nie spodziewali się takiego odwetu i akcji na terenie przez siebie opanowanym i spacyfikowanym. Przez wiele lat mieszkańcy Bobolic opowiadali historię działalności BOA i 5 Brygady w ich okolicach. Z czasem obrosła ona legendą. Artykuł ten napisałem na podstawie lektury akt Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego zgromadzonych w IPN, oraz na podstawie wspomnień żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK biorących udział w akcji. Żelazny” jak „Pułkownik Kwiatkowski” 3 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l List wysłany do UB w Koszalinie po wyroku na Porczyku i Stankiewiczu Z akt UB - zeznania Mieczysława Filipowicza 4 Żelazny” jak „Pułkownik Kwiatkowski” f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Wyrok śmierci na Kazimierza Porczyka i Edmunda Stankiewicza Z akt UB - zeznania Mieczysława Filipowicza ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny” Żelazny” jak „Pułkownik Kwiatkowski” 5 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l 6 f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Z akt UB - zeznania Mieczysława Filipowicza Żelazny” jak „Pułkownik Kwiatkowski” f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Historia pewnej tabliczki – reminiscencje Autor: Robert Korol Historię tej tabliczki, znalezionej na terenie Stalag Luft IV w pobliżu Gross Tychow (obecnie Tychowo), opisywałem już w Gazecie Odkrywczej nr 26 w kwietniu 2013 roku. Korzystałem wtedy jedynie z materiałów znalezionych w Internecie. W tym samym czasie zamieściłem zdjęcie tabliczki i krótką informację na specjalistycznym, amerykańskim serwisie. Czas płynął i prawie o tym zapomniałem gdy niespodziewanie, po wielu miesiącach otrzymałem bardzo interesujący e-mail. Napisał do mnie Tom Wallace z Rochester w stanie Minnesota - syn sierżanta Roberta R. Wallace’a. Był on jednym z członków załogi bombowca B-17 „Latająca Forteca” nr 42-102638 i naocznym świadkiem, opisanej przeze mnie historii, tragicznej śmierci Aubrey’a E.Teague. Pozwolę sobie zacytować obszerne fragmenty tej korespondencji: „…Zaskakujące jest to, że ten napis jest wciąż w na tyle dobrym stanie, że można go przeczytać. Szkoda, że nie znałem, jakichś członków jego rodziny żeby wysłać im link . Mój ojciec był tam tak, jak to jest opisane w artykule w serwisie findagrave. Opowiadał mi, że chłopaki używali do wchodzenia i wychodzenia z baraku częściej okna niż drzwi. Niemcy zabronili im tego robić. W feralnym dniu Teague siedział w oknie a strażnik gestem pokazał mu aby wrócił do środka. Teague pomyślał, że gest strażnika oznacza, że ma zeskoczyć i skoczył na zewnątrz. Z jakiegoś powodu strażnik strzelił do niego. W obozie była bardzo słaba opieka medyczna, lub wcale jej nie było. Teague przeżył dzień lub dwa a następnie zmarł . Został pochowany poza obozem . Załączam zdjęcie, które jest na stronie B- 24 dla Luft Stalag IV. Pokazałem to zdjęcie ojcu około 15 lat temu i tata powiedział, „że to musi być moja głowa” wskazując na człowieka z tyłu trumny. Był on jednym z jeńców wojennych, którzy przenieśli Teague do miejsca pochówku. Wbrew temu, co można przeczytać jeńcy musieli przestrzegać dość dużo przepisów. Ojciec powiedział, że John (Pop) Gingrich znał niemiecki. Pop zawsze upewniał się, że ludzie z jego grupy wiedzieli jakie były niemieckie przepisy …” „…Nie mam żadnych zdjęć mojego ojca z tego okresu. Dołączyłem zdjęcie Ben Little (Benjamin F. Little) innego z członków jego załogi. Ben na tym zdjęciu obchodził swoje 80 urodziny. Zdjęcie pochodzi z artykułu w gazecie z Oklahomy z 2005 roku. Można go znaleźć w Google Benjamina Little Oklahoma 2005 – artykuł o jeńcach wojennych. Ben zmarł zaledwie Historia pewnej tabliczki – reminiscencje 7 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l rok czy dwa lata temu. Wysłałem wiadomość na stronę z jego nekrologiem mając nadzieję, że jeden z członków jego rodziny odpowie ale nikt się nie odezwał. Jak na ironię, w czasie kiedy został napisany artykuł zdarzyło mi się być dokładnie w tej części Oklahomy gdzie prowadziłem badania genealogiczne. Żałuję, że nie mogłem się z nim zobaczyć mimo, że próbowałem się z nim skontaktować. Nigdy nie spotkałem nikogo z członków załogi ojca …” „…Nie mam żadnych zdjęć ani nic innego o moim ojcu. Był on strzelcem pokładowym w dolnej, kulistej wieżyczce w ich samolocie. To była ich czwarta misja. Na poprzednich trzech misjach byli wiele razy trafieni pociskami obrony przeciwlotniczej. Ta miała być całkiem prosta. Na tej konkretnej misji 13 maja 1944 było prawie 200 samolotów i tylko jego Pogrzeb Aubrey E.Teague. Z tyłu trumny widoczna głowa samolot został zestrzelony. Porucznik Dalby zginął w kataRobert R. Wallace’a – ojca autora listu strofie jako jedyny. Zginął, bo nie użył wystarczająco szybko butli z tlenem albo wyskoczył bez spadochronu lub spadochron nie otworzył mu się w prawidłowo. Został pochowany w pobliżu miejsca katastrofy (Greffen, Niemcy), ale później jego ciało zostało sprowadzone do Minnesoty. Pop Gingrich wylądował na drzewie. Gdy tata dostał się do niego Pop myślał, że został ranny i krwawi, bo był cały mokry. Nie był ranny. Po prostu nasikał w spodnie, prawdopodobnie gdy otworzył się jego spadochron. Teraz jest to zabawne, ale przypuszczam, że wtedy nie było to tak śmieszne. Wiele różnych historii można przeczytać o marszu, do którego jeńcy zostali zmuszeni kiedy ewakuowano Stalag Luft IV. Odzwierciedlają one prawie to wszystko, co mój tata zawsze mi mówił. Dodałbym dwa punkty. Po pierwsze, kiedy czytasz „temperatura była poniżej zera” to musiało być w skali Celsjusza. To niemożliwe przetrwać przez dłuższy czas, jeśli to było poniżej zera w skali Fahrenheita. To nie znaczy, że nie było zimno czy też, że było do zniesienia, ale przynajmniej była szansa uratować się. Kolejny punkt. Mój tata zawsze mówił, że Niemcy naprawdę nie mieli lepiej od jeńców i też sporo cierpieli. Oni po prostu zaczęli marsz w lepszej kondycji od jeńców i pewnie mieli lepsze jedzenie. Benjamin F. Little - ostatni z członków załogi B-17 „Latająca Forteca” nr 42-102638 8 Mój tata został wyzwolony w dniu 26 kwietnia 1945 roku i dostał się do obozu Camp Lucky Strike żeby wydobrzeć przed powrotem. Po powrocie do USA został przeniesiony do Midland w Teksasie. Moja matka mieszkała niedaleko tego miejsca i tam się zaręczyli. Ślub wzięli w sierpniu 1945 roku. Mój ojciec poszedł na studia i został inżynierem górnictwa. Pracował dla firmy górniczej wydobywającej rudy żelaza przez 25 lat, a następnie założył własną firmę inżynierską, którą prowadził przez kolejne 20 lat. Odszedł na emeryturę w 1985 roku i przeżył 10 szczęśliwych lat zanim pogorszył mu się stan zdrowia. Zmarł w 2006 roku i został pochowany w Fort Snelling na Narodowym Cmentarzu w St. Paul w stanie Minnesota . Moja mama jest tam pochowana wraz z nim. Wiem, że chciałby zobaczyć zdjęcie tabliczki z grobu Teague. Proszę dbać o tą tabliczkę jeśli wiąż jest ona w waszym posiadaniu…”. Historia opowiedziana przez naocznych świadków ukazuje wydarzenia z przeszłości w innej, ciekawszej perspektywie. Relacja przekazana przez bezpośredniego uczestnika wydarzeń swojej najbliższej rodzinie sprawia, że „suche” fakty nabierają wymiaru personalnego i bardziej osobistego. Powoduje, że poznajemy inne osoby i mniej znane fakty związane z interesującymi nas wydarzeniami. Przez pryzmat pełnych emocji wspomnień młodego człowieka, który stał się mimowolnym uczestnikiem wydarzeń historycznych, jej bohaterowie stają się nam bliżsi i mniej anonimowi. Następnym razem spacerując po terenie byłego obozu jenieckiego Stalag Luft IV pomyślę o tych konkretnych ludziach, młodych amerykańskich lotnikach - członkach załogi B-17, o których losy tak przypadkowo się otarłem. Wspomnę Aubrey’a Teague, który stracił tam swoje młode życie i którego szczątki do dziś spoczywają gdzieś na obrzeżach byłego obozu. Historia pewnej tabliczki – reminiscencje f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Von Scholz Kaserne dawniej i dziś Autor: Łukasz Gładysiak Kiedyś na ich teren wstęp mieli niemal wyłącznie żołnierze, dziś to jedno z białogardzkich osiedli mieszkaniowych. Mimo zawieruchy politycznej i społecznej wywołanej drugą wojną światową, Koszary von Scholza zachowały swój niemal pierwotny stan. Budowę kompleksu koszarowego na tzw. Schleebergu w Białogardzie (Belgard an der Persante), przy ówczesnej Kösliner Strasse (dziś ul. Zwycięstwa), wiodącej w kierunku miejscowości Pomianowo (Pumlow) i Buczek (Butzke), rozpoczęto w połowie lat trzydziestych XX w. Nadano mu nazwę Von Scholz Kaserne, w odróżnieniu od starego zespołu obiektów przy Körliner Strasse (ul. Kołobrzeska), zwanych Artillerie Kaserne lub Husaren Kaserne oraz innego, wzniesionego po narodzinach III Rzeszy – Von Hindersin Kaserne przy Polziner Chausse (ul. Połczyńska). Budowa związana była z tworzeniem zaplecza dla Północno-wschodni skraj planu Białogardu, pododdziałów niemieckiej 32. Dywizji Piechoty (32. opublikowanego w latach trzydziestych XX Infanterie-Division), a konkretnie – sformowanego na w. W centralnym punkcie ilustracji widoczna mocy rozkazu z 15 października 1935 r. 32. dywizjonu przestrzeń z oznaczeniem Koszar von Scholza rozpoznania artyleryjskiego (Beobachtungs-Abteilung 32), (Von Scholz Kaserne). zwanego czasami też 32. dywizjonem pomiarowym. Do dyspozycji składającego się z trzech baterii zgrupowania: 1. Vermessungs-Batterie (pomiary geodezyjne), 2. Schallmess-Batterie (pomiary dźwiękowe) oraz 3. Lichtmess-Batterie (pomiary świetlne), oddano cztery dwupiętrowe bloki mieszkalne z poddaszami użytkowymi, posadowionymi w układzie północno-zachodnim oraz prostopadły do nich, jednopiętrowy gmach komendantury. Na terenie koszar znajdowała się również świetlica, kuchnia ze stołówką oraz garaże-warsztaty dla pojazdów mechanicznych. Centralny punkt obiektu stanowił piaszczysty plac ćwiczeń. Całość otoczono ogrodzeniem, na który składały się ażurowe przęsła z metalu oraz szerokie, betonowe słupy-łączniki. Bramę wjazdową dzielił wysoki cokół, na którym zainstalowano nowe godło Niemiec – spoglądającego na wschód orła, z rozpostartymi skrzydłami, trzymającego w szponach wieniec z Hakenkreuzem. Ulice wewnątrz kompleksu utwardzono za pomocą betonowych płyt. 32. dywizjon rozpoznania artyleryjskiego brał udział w wojnie przeciwko Polsce, działaniach w Europie Zachodniej oraz na terenie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. W schyłkowym okresie drugiej wojny światowej jego żołnierze znaleźli się w Rumunii, ostatecznie kapitulując przed Armią Czerwoną w sąsiednich Węgrzech. Koszary von Scholza, podobnie jak większa część Białogardu, nie zostały w ogóle zniszczone w czasie marcowej ofensywy wojsk radzieckich i 1. Armii Wojska Polskiego na Pomorzu Środkowym. Po kapitulacji III Rzeszy, obiekt zajęli Rosjanie. Opuścili go dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych. Aktualnie teren kompleksu przekształcono w osiedle mieszkaniowe, część garaży natomiast wykorzystano w związku z działalnością gospodarczą. Jedyny budynek, który od lat trzydziestych ubiegłego stulecia uległ gruntownej przebudowie to znajdująca się w północno-wschodniej części koszar świetlica. Nie ulega wątpliwości, że jednostka stacjonująca w czasach niemieckich przy ul. Zwycięstwa należy do najsłabiej zbadanych spośród wszystkich pododdziałów, tworzących słynną Löwenkopf-Division, czyli 32. Dywizję Piechoty. Zaprezentowane fotografie, zachowane w archiwum Studia Historycznego Huzar, wykonane zostały najpewniej w okresie 1938-1939 r., podczas wydarzeń z udziałem cywilnych mieszkańców Białogardu, połączonych z powszechnymi w tym czasie w całych Niemczech, pokazami sprawności armii. Wykonane aparatem małoobrazkowym, wywołane zostały na dwóch rodzajach papieru fotograficznego: Agfa Lupex oraz Mimosa Sunotyp. Jak wynika z zachowanych na rewersach odbitek pieczęci czynności te wykonano w laboratorium białogardzkiej Löwen Drogerie. Kieszonkowy album je zawierający odnalazł się w 2013 r. w jednej z prywatnych kolekcji w Poznaniu. Dzięki zestawieniu ich ze ujęciami wykonanymi w styczniu 2014 r. zaobserwować można w jak niewielkim stopniu koszary przy niegdysiejszej Kösliner Strasse w Białogardzie się zmieniły. Von Scholz Kaserne dawniej i dziś 9 w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Żołnierze 32. dywizjonu rozpoznania artyleryjskiego biegną północno-wschodnią ulicą Koszar von Scholza, prawdopodobnie w czasie improwizowanego alarmu. Jak wynika z fotografii wykonanej w styczniu 2014 r., do dnia dzisiejszego przetrwał zarówno budynek, w którym w latach trzydziestych prawdopodobnie znajdowała się kuchnia ze stołówką oraz betonowa nawierzchnia ulicy. 10 Von Scholz Kaserne dawniej i dziś f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Żołnierze oraz ludność cywilna na placu ćwiczeń Koszar von Scholza. W tle widoczny zachowany do czasów współczesnych budynek kuchni-stołówki. 11 Von Scholz Kaserne dawniej i dziś w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Kaskaderski pokaz motocyklowy dla żołnierzy Wehrmachtu oraz ludności cywilnej. Rampa ustawiona została przy południowo-wschodnim skraju placu ćwiczeń Koszar von Scholza. Współcześnie jego miejsce zajmuje asfaltowy parking oraz boisko. 12 Von Scholz Kaserne dawniej i dziś f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Prezentacja panowania nad motocyklem przygotowana dla żołnierzy Wehrmachtu oraz ludności cywilnej na terenie Koszar von Scholza. Za linią publiczności widoczne są fragmenty gmachu komendantury oraz dwóch bloków mieszkalnych. Wszystkie te obiekty, podobnie jak utwardzona przy pomocy płyt betonowych ulica przetrwały do czasów współczesnych. 13 Von Scholz Kaserne dawniej i dziś w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Prezentacja panowania nad motocyklem przygotowana dla żołnierzy Wehrmachtu oraz ludności cywilnej na terenie Koszar von Scholza. Za linią publiczności widoczne są fragmenty gmachu komendantury oraz dwóch bloków mieszkalnych. Wszystkie te obiekty, podobnie jak utwardzona przy pomocy płyt betonowych ulica przetrwały do czasów współczesnych. 14 Von Scholz Kaserne dawniej i dziś f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Kaskaderski pokaz motocyklowy na ulicy równoległej do południowo-wschodniego skraju placu ćwiczeń Koszar von Scholza. Bloki, w których niegdyś mieszkali żołnierze 32. dywizjonu rozpoznania artyleryjskiego Wehrmachtu, dziś stanowią element osiedla mieszkaniowego. 15 Von Scholz Kaserne dawniej i dziś w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Jedna z najciekawszych fotografii w zbiorze związanym z białogardzkimi Koszarami von Scholza. Kobieta w historycznym stroju 1. przybocznego pułku huzarów (Leibhusaren-Regiment 1), którego tradycje odziedziczyły pododdziały 32. Dywizji Piechoty Wehrmachtu stacjonujące w mieście. W tle widoczny budynek stołówki, jedyny, gruntownie przebudowany obiekt kompleksu. 16 Wszystkie zdjęcia pochodzą z archiwum Studia Historycznego Huzar Von Scholz Kaserne dawniej i dziś f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Prezentacje Karty pocztowe wydane staraniem SHE Odkrywcy - GRH Köslin upamiętniające Infaterie-Regiment von der Goltz Nr. 54. (reprint) 17 PREZENTACJE: SHE Odkrywcy/GRH Köslin w w w. s h e - o d k r y w c y. p l f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Nadesłane przez czytelnika Dzwonek Górna część dzwonka rowerowego reklamuje firmę Timm Friedrich – Fahrradhandlung – Zanow. Mieściła się ona w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku w Sianowie przy Breitestrasse 15 (Szeroka). W dzisiejszym Sianowie ulica nosi nazwę Armii Polskiej. pokrętło Część pokrętła prawdopodobnie od kaloryfera. Emcken Adolf – Ingenieur (inżynier), specjalista od Zentralheizungen (centralne ogrzewanie). Biuro firmy Emckena mieściło się w latach trzydziestych przy Junkerstrasse 2 (Mickiewicza). Jego miejsce zamieszkania to Bergstrasse 60 (Zwycięstwa). 18 Nadesłane przez czytelnika f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l Tabliczka Tabliczka z nieznanego urządzenia wykonanego w firmie, której właścicielem był Köhn Willi - Schlossermeister (ślusarz). Firma zajmowała się wytwarzaniem elementów kominów (nasad kominowych), skrzynek, pojemników na śmieci. Willi Köhn gwarantuje jakość wykonania. D.R.P. to skrót Deutsches Reichspatent (Niemiecki Urząd Patentowy). Oznaczał, że firma używająca tego skrótu była bezpośrednim właścicielem patentu. Inny często spotykany skrót D.R.G.M. oznaczał że firma nie była bezpośrednim właścicielem patentu, ale miała prawo z niego korzystać po wniesieniu opłat patentowych. Siedziba Firmy Köhna mieściła się w latach trzydziestych przy Gartenheim 2b (obręb ulic Rybackiej, Spokojnej… Dawny Koszalin Fotografie znalezione w internecie Kaplica św. Gertrudy (Die Gertraudenkapelle) obok teatru 19 Nadesłane przez czytelnika / Dawny Koszalin w w w. s h e - o d k r y w c y. p l Autor/fotografia: Sławomir Stefek f o r u m . s h e - o d k r y w c y. p l Köslin i Koszalin Zdjęcia przedstawiają budynek przy ulicy Szpitalnej 2 (dawniej Lazarettstrasse 8), w którym od roku 1950 do dnia dzisiejszego mieści się Zakład Opieki Zdrowotnej MSW zwany „polikliniką”. Historia tego neogotyckiej budynku sięga końca dziewiętnastego wieku. Wzniesiono go na potrzeby szpitala miejskiego w latach 1895-1896 (te daty widnieją w górnej części ryzalitu, nad głównym wejściem do budynku). Poza funkcją szpitala miejskiego, w latach 1914-1945 jako Dom Miejski, był siedzibą różnych instytucji m.in. Gminy Miejskiej, Nadleśnictwa, Powszechnej Miejskiej Kasy Chorych, Miejskiego Urzędu Budowlanego, Koszalińskiej Czytelni Ludowej, przedszkola. Lazarettstrasse ulica Szpitalna 20 Gazeta Odkrywcza Redaktor naczelny: Mariusz Król [email protected] Adres redakcji: 75-448 Koszalin, ul. Kołłątaja 3/7 www.gazeta-odkrywcza.pl [email protected] Współpracownicy obecnego wydania: Romuald Kowalczyk, Sławomir Stefek, Robert Korol, Marcin Maślanka, Łukasz Gładysiak - Studio Historyczne „Huzar”. Korekta: Joanna Kowalczyk. Layout i opracowanie graficzne: Mariusz Król. Wydawca: Stowarzyszenie Historyczno-Eksploracyjne „Odkrywcy” w Koszalinie. Drogi Czytelniku! Jeśli jesteś w posiadaniu ciekawych zbiorów lub materiałów dotyczących historii i chciałbyś tę historię, wspomnienie czy odkrycie ocalić od zapomnienia - skontaktuj się z redakcją. Przedruk i kopiowanie zamieszczonych materiałów - wyłącznie za zgodą redakcji. Zastrzegamy sobie prawo redagowania nadsyłanych artykułów.