Dzień 8. Pozwolić, by Bóg sam nas oczyszczał

Transkrypt

Dzień 8. Pozwolić, by Bóg sam nas oczyszczał
Dzień 8.
Pozwolić, by Bóg sam nas oczyszczał
Wyobraź sobie, że właśnie dowiedziałeś się, iż cierpisz na śmiertelną chorobę, której według
aktualnego stanu medycyny nie da się wyleczyć. Po przeprowadzeniu dokładnych badań lekarz
informuje cię o diagnozie, stwierdza przy tym jednoznacznie, że jedyne na co możesz liczyć, to cud.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, jaka byłaby twoja reakcja? Prawdę mówiąc, są jedynie dwie
możliwości – w takiej sytuacji człowiek albo załamuje się i wpada w rozpacz, albo zaczyna gorąco się
modlić, żeby Bóg zechciał okazać swoje miłosierdzie i sprawił cud uzdrowienia. Od chorób ciała
znacznie groźniejsze są choroby duszy – mogą one sprowadzić na nas konsekwencje o wiele gorsze
od śmierci fizycznej, która przecież i tak jest nieunikniona. Ich skutkiem może być śmierć duchowa,
czyli wieczne potępienie. (…) Śmieciomania jest chorobą śmiertelną – może skończyć się
potępieniem, gdyż żadnymi dostępnymi środkami nie jesteśmy w stanie się z niej wyleczyć. (…) Co
możesz zrobić, kiedy Boski Lekarz odsłania ci stan twojej duszy pokazując, że cierpisz na chorobliwe
przywiązanie do śmieci, a jednocześnie objawia, że na tę chorobę jest tylko jedno lekarstwo – sam
Bóg? Masz wówczas dwa wyjścia – albo wzgardzić lekarstwem i w ten sposób skazać się na powolne
konanie, albo przyjąć je z wdzięcznością i stosować jak najczęściej. Jeżeli wybierzesz to drugie
rozwiązanie, może zacząć spełniać się cud – cud leczenia cię ze śmiertelnej choroby poprzez
jednoczenie twojej duszy z Bogiem. (ks. T. Dajczer, „Aby Chrystus w nas wzrastał” )
Izraelitom wędrującym przez pustynię do Ziemi Obiecanej nie brakowało niczego, co
niezbędne do życia. Nie musieli troszczyć się o jutro, gdyż sam Bóg się o nich troszczył. Jeżeli
wystawiał ich On na próby głodu i pragnienia, to nie dlatego, aby ich zniszczyć. Trudne doświadczenia
miały uwolnić naród wybrany od bożków i nauczyć zdawania się na Boga Jedynego. W naszym życiu
jest podobnie. Bóg nie chce, byśmy żyli w nędzy, pragnie dać nam wszystko, czego potrzebujemy.
Problem leży w ocenie, co jest nam rzeczywiście potrzebne. Są w nas roszczenia w sferze
materialnej, które sprawiają, że pojęcie godziwego standardu życia nieustannie ewoluuje. Chętnie
zwiększamy zakres swoich oczekiwań i pragnąc oprzeć się na dobrach materialnych łatwo poddajemy
się ukrytej eskalacji roszczeń. Kiedy na przykład możemy zmienić samochód na lepszy, dochodzimy
do wniosku, że posiadanie dobrego samochodu jest rzeczą godziwą. Jeżeli mamy już duże mieszkanie,
sądzimy, że rzeczą godziwą są starania o wybudowanie sobie domu. A jeśli Bóg zaczyna się temu
sprzeciwiać i uniemożliwia nam realizację kolejnych roszczeń – czy to przez trudności w pracy, czy
przez kłopoty zdrowotne, czy w inny sposób – czujemy się wręcz skrzywdzeni. (…) Tymczasem Ojciec
Niebieski usuwa tylko to, co może być przeszkodą w drodze do naszego zbawienia. On nas kocha i
wie najlepiej, czego nam potrzeba. [O tym jak wielką przeszkodą do zbawienia jest chciwość pisze w
bardzo mocnych słowach św. Teresa z Avila: „Częstokroć za pieniądze kupujemy sobie piekło i
nabawiamy się za nie ognia nieugaszonego i karania bez końca. O, gdyby wszyscy zechcieli uznać, że
to tylko błoto na nic nieprzydatne”. Dzieła, t. I, s.279.]Gdybyśmy zdając się na Boga przyjęli wszelkie
ogołocenia z wdzięcznością i widzieli w nich Boży dar, wówczas stopniowo zaczęłyby się w naszym
życiu realizować słowa Chrystusa Pana: „Jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,30).
Ks. T. Dajczer, Oparcia na wierze – prawdziwe i złudne)
Człowiek z natury ukierunkowany jest na szukanie poczucia bezpieczeństwa, a tym samym na
szukanie oparcia w kimś, a nawet w czymś. Zwykle więc, dopóki nasze życie nie jest ukierunkowane na Boga,
gromadzimy coraz to więcej różnorodnych ludzkich oparć, i tak budujemy sobie własne systemy zabezpieczeń
– systemy, dzięki którym czujemy się bardziej ważni i niezależni, a zatem rzeczywiście „zabezpieczeni”, ale...
przed zdaniem się na Boga. Stąd też takie nasze oparcia muszą być w coraz większym stopniu burzone; nie po
to jednak, by pozbawiać nas poczucia bezpieczeństwa. Bóg chce jedynie, byśmy wyzwalając się z tego, co nas
wewnętrznie niszczy, zaczęli szukać innych, autentycznych oparć. (Ks. T. Dajczer, Komunia życia z Maryją).