Terapeuta Uzależnień - Zawód, służba czy powołanie ?
Transkrypt
Terapeuta Uzależnień - Zawód, służba czy powołanie ?
Terapeuta Uzależnień - Zawód, służba czy powołanie ? Stanisław Witek Rok: 2001 Czasopismo: Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia Numer: 5 Byłem świadkiem panelu o powyższym temacie odbywającym się podczas szkoły letniej 2001 w Szczyrku. Temat interesujący, myślę też, że ważny. Dyskusja toczyła się wartko wśród kilku zaproszonych osób. Tylko po co w takim razie zaproszono resztę uczestników spotkania? Zastanawiałem się, czy naprawdę jest tak, że osób biorących udział w dyskusji nie interesowały poglądy reszty obecnych? Przez ok. 1,5 godziny nikt poza siedzącymi przy stole nie został dopuszczony do głosu, a szkoda, bo dyskusja w wybranym gronie miała charakter czysto akademicki i ograniczyła się niemal wyłącznie do rozważań nad znaczeniem słów "zawód", "służba" i "powołanie". Kiedy w końcu po 1,5 godzinie prowadzący spotkanie zwrócił się do sali odzew był znikomy (jak sądzę - z powodu zmęczenia bezczynnością i narastającej irytacji). Dotrwałem do końca, ale wyszedłem szczerze mówiąc zniesmaczony i rozczarowany zaproponowaną formułą. Nie byłem jedynym niezadowolonym, gdyż przed zakończeniem spotkania bardzo wiele osób spośród słuchaczy opuściło salę. Myślę, że wielu spośród siedzących na sali, terapeutów uzależnień praktyków miało podobnie jak ja własne obserwacje i przemyślenia odnośnie tego tematu nie ograniczające się do warstwy leksykalnej, żałuję, że nie usłyszałem ich opinii. Ponieważ ja także nie zabrałem głosu w dyskusji spróbuję nadrobić to teraz. Uważam, że sposób w jaki każdy człowiek myśli o swojej pracy kształtuje jego postawę wobec niej i w decydującym stopniu wpływa na sposób jej wykonywania. Jest to szczególnie wyraźne w pracy z ludźmi, a w pracy związanej z pomaganiem znacząco wpływa na relację z klientem. Podkreślam, że wnioski, które chcę przedstawić są poglądami całkowicie subiektywnymi, opartymi na prywatnych przemyśleniach i obserwacjach. Zacznę od postawy z którą całkowicie się nie identyfikuję - od POWOŁANIA Napisałem to słowo dużymi literami, bowiem efektem takiego myślenia jest często przeświadczenie o jedynie słusznej racji tego, kto to powołanie wypełnia, o jego szczególnym "darze" lub wyjątkowości. Wielokrotnie spotykałem się z takim myśleniem o swojej roli w relacji pomagania, głównie (choć wcale nie wyłącznie !) wśród terapeutów uzależnionych. Prowadzi to także do traktowania wykonywanej pracy jako misji do spełnienia (w skrajnych przypadkach krucjaty) - bywa, że za każdą cenę, w tym za cenę indywidualności klienta, który powinien realizować plan wyznaczony przez terapeutę, a jego słowa traktować jak dekalog. Efektem tego często jest indoktrynowanie klienta przez terapeutę, narzucanie mu jedynie słusznych przekonań, także tych wykraczających poza sferę uzależnienia i - w przypadku kiedy klient protestuje do odrzucania klienta jako "trudnego", "przemądrzałego" czy "pysznego". Taka postawa terapeuty obraca się często wobec niego samego, przy takim sposobie myślenia 1/3 Terapeuta Uzależnień - Zawód, służba czy powołanie ? o wykonywanej pracy bardzo łatwo o frustrację w kontakcie z klientem i nieporozumienia merytoryczne w zespole. Łatwo o poczucie krzywdy, przekonanie o niedocenianiu i braku zrozumienia. Przy powszechnych trudnościach finansowych w Służbie Zdrowia przekonanie o realizowaniu powołania może być formą gratyfikacji emocjonalnej dla terapeuty ale chyba nie o to chodzi, aby dowartościowywać się w pracy, a o to aby skutecznie pomagać. Kolejna postawa to Służba - myślę, że zawód terapeuty rzeczywiście w jakimś stopniu jest służbą. W końcu służę moim klientom pomocą w rozwiązywaniu ich problemów, służę im także swoimi umiejętnościami i wiedzą, ale określenie "służba" ma dla mnie także dość wątpliwe konotacje. Służenie to układ podległości i zależności. Często obserwuję wśród terapeutów (zwłaszcza młodych stażem) takie właśnie myślenie o swojej roli w relacji z klientem - "muszę być "dla" klienta" "zawsze dyspozycyjny wtedy kiedy klient chce i potrzebuje" , jeżeli klient ma problemy to muszę mu pomóc w ich rozwiązaniu" itd. Efektem tego jest nie dbanie o siebie, rezygnacja z własnego czasu, wypoczynku, komfortu pracy itd. -skutkuje to (w związku z przemęczeniem) - mniejszą efektywnością pracy, prowadzi do szybkiego wypalenia zawodowego . Postawa taka prowadzi często też do "przeopiekowania" pacjenta, do robienia za niego rzeczy, które świetnie (i z pożytkiem dla swojego zdrowienia) mógłby robić samodzielnie. Łatwo przy takim myśleniu doprowadzić do sytuacji "ubezwłasnowolnienia" klienta, do zdjęcia z niego poczucia odpowiedzialności za jego własne zdrowienie. Dla mnie praca, którą wykonuję to mój zawód. Nie zgadzam się z tym, co powiedział jeden z uczestników dyskusji, że nie można porównywać naszej pracy z pracą np. stolarza. Myślę, że można. W każdym zawodzie są artyści i partacze, pracownicy wyróżniający się i przeciętni. Uważam, że tak jest zarówno w zawodzie stolarza jak i terapeuty. O tym kim kto jest decydują umiejętności praktyczne, wiedza, poziom rzetelności i odpowiedzialności pracownika, a także indywidualne predyspozycje i wyposażenie osobiste człowieka wykonującego określony zawód. Nie bez powodu mówi się że niektóre meble mają duszę, a inne są tandetnym produktem przemysłowym. Nie słyszałem natomiast aby mówiono o jakimkolwiek stolarzu, że wypełnia powołanie czy pełni służbę wobec społeczeństwa. W zawodzie, w którym pracuję niewątpliwie ogromnie ważną sprawą jest odpowiedzialność i rzetelność, ale nie przekonuje mnie argument że jest to wyjątkowa cecha tego zawodu, bo chodzi w nim o człowieka. Czy w innej sytuacji jest np. mechanik naprawiający hamulce w autobusie ? Dla mnie praca, którą wykonuję to mój zawód, zawód który wybrałem i wykonuję go (jak sądzę) z pasją i zaangażowaniem. Staram się być w nim coraz lepszy , podnoszę swoje kwalifikacje, staram się być uważnym wobec klienta z którym pracuję i skutecznym w pomaganiu mu w wychodzeniu z uzależnienia, ale nie widzę powodów, aby przydawać temu co robię jakichś specjalnych walorów, czy przypisywać sobie unikalnych cech, lub umiejętności. Myślę, że taka postawa plus systematyczna superwizja mojej pracy są z korzyścią dla klienta, a i mnie służy mocne chodzenie po ziemi. Wiem w jakiej branży pracuję, znam jej trudności i ograniczenia, akceptuję je (choć bez entuzjazmu) i ceniąc sobie swoją pracę unikam wielu niepotrzebnych frustracji i rozczarowań. Kończąc chciałbym zaproponować kontynuację tego tematu, myślę, że to co napisałem to tylko skromna przymiarka do rozważań na temat poruszony w tytule, a sądząc choćby po wypowiedziach w czasie panelu zdań na zaproponowany temat może być tyle ilu uczestników dyskusji. 2/3 Terapeuta Uzależnień - Zawód, służba czy powołanie ? Autor jest certyfikowanym instruktorem terapii uzależnienia. Pracuje w Orodku Leczenia Uzaleznień w Pruszkowie. powrót 3/3