Ogród nieplewiony – Tożsamość pomorska
Transkrypt
Ogród nieplewiony – Tożsamość pomorska
W stronę tożsamości pomorskiej Wszystko zależy od ludzi. Jeśli poczują, że są sobie bliscy, że chcą sobie pomagać, współpracować, że są nawzajem wobec siebie zobowiązani, że chcą przekształcać swoje miejsca na ziemi, budować wspólną pomyślność, to wiele będzie możliwe, a przede wszystkim możliwa będzie raczej lepsza niż gorsza przyszłość. Czy Województwo Pomorskie ma tożsamość, a raczej, czy mieszkańcy naszego województwa mają poczucie wspólnoty regionalnej, nie tylko z powodu granic administracyjnych, ale poczucie wspólnoty żyjące w ich świadomości? Naukowcy odczytali z kości, że neandertalczycy wymarli z powodu nieufności i niechęci do siebie samych oraz do innych. Żyli w grupach około dziesięcioosobniczych, a w ciągu swojego żywota spotykali (z niechęcią) przeciętnie pięćdziesięciu dalekich krewnych. Nie za mały mózg powolny w kojarzeniu i niezdolny do wyobrażenia sobie czegokolwiek, nie niezgrabne dłonie niezdatne do produkowania coraz skuteczniejszych narzędzi, lecz zamknięcie w małych grupkach niechętnych sobie wzajem było powodem ich kresu, kresu, który w jakimś sensie otworzył świat nam, ludziom myślącym (i otwartym). W przypadku Kaszubów i Kociewiaków poszukiwanie tożsamości jest raczej poszukiwaniem tego, co nie zostało zgubione. W przypadku Pomorza praca nad tożsamością jest jak najbardziej wskazana. Nie tylko Kaszubom i Kociewiakom potrzebna jest otwartość na siebie wzajem, na dzisiejszych mieszkańców Pomorza i przyszłość. Kaszubi i Kociewiacy trwali na przekór burzom dziejowym niby trzciny na wietrze. Padały księstwa i królestwa, przemijali ciemiężcy, a oni trwali. Pochylali się, lecz nie łamali, ginęli prawie, lecz się odradzali, trwali jakby na przekór losowi w swych zapadłych zamkach, w ostojach nigdy nie ostatnich. Trwali w zgodzie z zasadą Machiavellego cytowanego przez Mickiewicza „czasem sposobem lwa, a czasem lisa”. Nie zawadzi też spytać dzisiaj Kaszubów i Kociewiaków, czy nadal mają problem „bosych antków”. Czy godni zaufania są tylko swoi? Czy obcy będzie obcym jeszcze w drugim pokoleniu? „Mały słownik języka polskiego” pod redakcją Stanisława Skorupki, Haliny Auderskiej i Zofii Łempickiej Państwowego Wydawnictwa Naukowego z roku 1969 wyjaśnia znaczenie słowa tożsamość w następujący sposób: „bycie tym samym; to, że ktoś jest taki sam lub że coś jest takie samo, identyczne, jednakowe”. Tożsamość poglądów i zwyczajów rodziny, grupy, społeczności czy regionu można przez analogię opisać jako poczucie identyczności, wspólności tego samego kanonu tradycji w praktyce lub świadomości. 1 Tradycję zaś opisać należy jako przekazywane z pokolenia na pokolenie treści kulturowe (obyczaje, poglądy, wierzenia, sposoby myślenia i zachowania, normy postępowania) uznawane przez zbiorowość, np. regionalną, za ważne i doniosłe dla teraźniejszości i przyszłości. Region zaś to obszar odznaczający się swoistymi cechami (np. geograficznymi, etnograficznymi, gospodarczymi) wyróżniającymi go spośród innych obszarów. Są też nowsze wyjaśnienia tych słów, przyznając to, wyjawię, dlaczego pozwoliłem sobie na ich przypomnienie. Otóż w każdej rozmowie, dyskusji, analizie potrzebna jest jasność pojęć, zdefiniowanie ich, które pozwoli uniknąć nieporozumień. Co do tożsamości i tradycji pewno wątpliwości nie ma, lecz słowo-termin „region” wymaga przynajmniej określenia, w jakim znaczeniu będzie na potrzeby tej dyskusji używane. W stronę jakiej wspólnoty regionalnej mamy się udać? Odpowiedź brzmi: w stronę regionu administracyjnego, dzisiejszego Województwa Pomorskiego. W stronę regionu takiego, jak go rozumie Unia Europejska albo raczej takiego, jaki UE zapisała w swych dokumentach, szczególnie finansowych. To ostatnie zdanie mogłoby być powodem całkiem sporej dyskusji, ale zostawmy to, bo ona już od dawna trwa i skończona nie jest. Czy przyszła Europa będzie Europą regionów czy Europą ojczyzn? W „Popularnej encyklopedii powszechnej” (2003 r.), w dodatku do niej „Atlasie Polski” w tomie 1 „Przyroda, społeczeństwo, gospodarka” na stronie 18. zamieszczono mapę „Terytoria i grupy etniczne”. Pośród nazw głównych terytoriów etnograficzno-kulturowych znajdujemy Pomorze, Wielkopolskę, Kujawy, Dolny Śląsk, Górny Śląsk, Małopolskę, Mazowsze, Podlasie, Mazury i Warmię. Na Pomorzu zapisano też jako ważniejsze grupy etniczne Kaszubów, Kociewiaków i Słowińców. Pośród zaś nazw głównych terytoriów etnograficzno-kulturowych zachowanych w tradycji historycznej i geograficznej między innymi prócz Ziemi Lubawskiej jest też Region Rzeszowski. Można by rzec niezłe zamieszanie. Analizując tę mapę dojść można do wniosku, że chcąc uniknąć powszechnego identyfikowania regionów etnicznych z regionamiterytoriami, np. Kaszuby, Kociewie, Kujawy, Podhale, pomieszano wszystko z wszystkim, otwierając tym samym nowe rozumienie regionów wyłącznie jako regionów administracyjnych. Może zresztą taki wniosek jest nie do końca uprawniony. Skupmy się na Pomorzu. Spytajmy wpierw, cóż to jest tożsamość Pomorza. Pomorze geograficznie to niewielka część kontynentu europejskiego, tak, jak na przywołanej wcześniej mapie, obszar położony na brzegu Morza Bałtyckiego między dolnym biegiem Odry i Wisły i rozciągającego się do doliny Noteci i Kanału Bydgoskiego. 2 Województwo Pomorskie to część terytorium Państwa Polskiego, część Pomorza, specyficzna geologicznie, klimatycznie, przyrodniczo, itd., związana z Morzem Bałtyckim, w tym w sporej części z Zatoką Gdańską. Warto tu i być może w innym miejscu spytać, czy dostatecznie tę morskość w myśleniu strategicznym o przyszłości wykorzystujemy. Województwo Pomorskie to część Pojezierza Pomorskiego, region piasków i lasków, ale też Żuław, ale też Doliny Wisły, ale też Borów Tucholskich, itd. Pomorze, w tym Pomorze Gdańskie, ma nieprostą, acz ciekawą historię. Z pokorą ustępując historykom, odnotowuję tylko, że nie zawsze Polska z należytą uwagą zajmowała się tą jej częścią. Po książętach pomorskich, po Krzyżakach i królach polskich przyszły czasy zaboru pruskiego i wreszcie w pełni naprawdę Polska, choć na krótko, bo druga wojna światowa to wcielanie Pomorza do Rzeszy, terror i nie po raz pierwszy na siłę zniemczanie. Po wojnie na nowo Polska, lecz inna, nie do końca wolna i dzisiaj w końcu wolna, demokratyczna prawdziwie, samorządowa, szukająca swej tożsamości. Wojny, kolejne zmiany przynależności państwowej, rola Gdańska jako miasta hanzeatyckiego, osadnictwo polskie, niemieckie, holenderskie, szkockie, itd., wszystko to mniej lub bardziej odcisnęło ślad na Pomorzu. Etnicznie Województwo Pomorskie zamieszkują rdzenni Kaszubi i Kociewiacy. Powiślanie i Żuławianie, to w znikomej tylko części ludność rdzenna, tak jak i Gdańszczanie, czy szerzej mieszkańcy Metropolii Trójmiejskiej. Po roku 1945 wielu ludzi, wygnańców Jałty znalazło na Pomorzu nowe miejsce do życia. Do dzisiaj można to zauważyć. W drugim i trzecim pokoleniu już nie zawsze pamiętając, skąd przyszli, słusznie w pełni czują się Pomorzanami. Prócz tego na Pomorzu zaznaczają wyraźnie swoją obecność z różnym nasileniem mniejszości narodowe, takie jak: ukraińska, niemiecka, tatarska, czy też żydowska. Administracyjnie Województwo Pomorskie, ograniczając skalę historyczną do wieku XX, to Prusy, Polska, Niemcy, Wolne Miasto Gdańsk i Polska. Przedwojenne Województwo Pomorskie z siedzibą w Toruniu różniło się bardzo od dzisiejszego. Po wojnie też pierwsza siedziba Województwa Pomorskiego była w Toruniu, potem powołano niemałe Województwo Gdańskie i małe Województwo Gdańskie, teraz mamy spore Województwo Pomorskie. Te zmiany, zwane reformami administracyjnymi, robiono z powodów politycznych, w nosie mając tradycje i budowanie tożsamości regionalnej. Od jakiegoś czasu mamy modę pogranicza, choć we współczesnym świecie normą staje się wielokulturowość. Pomorze to obszar wciąż zmieniających się granic, przenikania kultur, dawniej życia obok siebie i razem Polaków, Niemców, Żydów, Szkotów, Flamandów. 3 Po drugiej wojnie światowej ludzie ze wschodnich kresów, ale też z Wielkopolski, Małopolski i Mazowsza tworzyli na Pomorzu nowe społeczeństwo. Dzisiaj dzieci tych nowych Pomorzan nie czują już swej kresowości, czy też nie pamiętają o swych hrubieszowskich, kaliskich, czy też ostrołęckich korzeniach. Dzisiejszym pograniczem dla Kociewia jest tylko i wyłącznie graniczenie z Kaszubami, w sensie granicy regionu etnicznego, kultury, a ostatnio nie odrębnej gwary a języka. Dziś gwara kociewska nie jest już powszechna, ale tu i ówdzie słychać jeszcze ten nasz polski język domowy, sąsiedzki, regionalny. Doceniamy wartość naszej gwary, chociaż wiemy, że dbając o to, żeby całkiem nie zginęła, nie możemy przywracać jej siłą, bowiem nic niewarta jest miłość narzucona. Dzisiaj mamy trzy województwa pomorskie: Pomorskie, Zachodnio-Pomorskie i Kujawsko-Pomorskie. Te trzy z fragmentem Warmińsko-Mazurskiego z grubsza wypełniłyby kryterium „główne terytorium etnograficzno-kulturowe”, gdyby je bezkrytycznie przyjąć. Pamiętając to wszystko, co wyżej, można podjąć pracę nad ustaleniem tożsamości współczesnej wspólnoty obywatelskiej Pomorza. Państwo, jego instytucje, podziały administracyjne nie muszą być doskonałe, ale musza być trwałe i akceptowane. Co współczesne, obowiązujące prawo samorządowe mówi o wspólnocie obywatelskiej? W ustawie z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym w rozdziale 1 w artykule 1 w punkcie 1 czytamy, że „Mieszkańcy gminy tworzą z mocy prawa wspólnotę samorządową”. W punkcie 2 tego samego artykułu wyjaśnia się, że gmina to wspólnota samorządowa i odpowiednie terytorium. W artykule 4 punkcie 3 znajdujemy zapis „Ustalenie i zmiana granic gmin dokonywane są w sposób zapewniający gminie terytorium możliwe jednorodnie ze względu na układ osadniczy i przestrzenny, uwzględniając więzi społeczne, gospodarcze i kulturowe oraz zapewniający zdolność wykonywania zadań publicznych”. Prawem, jego literą, ustawą tożsamości nie ustanowi się. Prawie wszyscy godzą się z opinią, że samorządy gminne udały się. Zgadzając się z tą opinią, żądać trzeba, aby dać im pieniędzy, bo mają za mało, a wyjątkowo skutecznie potrafią je wydawać. Co do powiatów wciąż jest wahanie, a niesłusznie. Są potrzebne, przyjęły się, bo nigdy tak naprawdę nie zniknęły ze świadomości i praktyki, przynajmniej w XX wieku. Można się tu zastanowić nad kompetencjami powiatów, ale w celach porządkowych, a nie centralizujących. Co do województw też wszyscy się godzą, że i ten etap reformy 4 samorządowej udał się, z tym, że w województwach mamy do czynienia z widoczną dwuwładzą, rywalizującą ze sobą. Pamiętając, że podstawą układu samorządowego jest rozdzielność kompetencji, trzeba pracować nad formami ich współpracy. Państwo zaś musi dla własnego dobra zapomnieć o kuszącej centralizacji, pamiętając o tym, że prócz samorządów tak naprawdę nie ma innych organizmów-instytucji, z których i dzięki którym żyje państwo. Nad tożsamością należy pracować, ale póki sama się nie pojawi, jest tylko postulatem. O ile powołanie gminy, powiatu, czy województwa ustawą jako czynność administracyjnego podziału nie podlega dyskusji, o tyle powołanie wspólnoty mieszkańców aktem prawnym jest tylko faktem życzeniowym. Wspólnota to przecież wytwór sam w sobie, powstający w czasie, dochodzący do poczucia wspólnoty poprzez wspólne działanie, tradycję, kulturę, świadomość. Tożsamość wspólnoty nie może w żaden sposób być ustanowiona administracyjnie czy nakazana prawem. Nie jestem zobowiązany do naukowej powagi, toteż pozwolę sobie na przypuszczenie, ze tożsamość można opisać porównując ją do cebuli. Pierwsza warstwa, a może i druga, decydują o barwie, wieńczą kształt. Ta warstwa (warstwy) zewnętrzna to tożsamość narodowa-krajowa, polska. Druga to tożsamość regionalna lub regionalno-etniczna, pomorska i kociewska. Trzecia to tożsamość sublokalna (np. powiatowa albo Ziemia Skarszewska). Czwarta to tożsamość gminna, czy też miejska, wiejska. Piąta to tożsamość dzielnicy, części wsi, wybudowania, ulicy. Szósta to tożsamość ojcowizny, rodziny szerokiej i siódma w końcu to tożsamość rodziny – mąż, żona, dzieci, rodziny najbliższej, domowej. Może znalazłem tych tożsamości za dużo Grass w „Blaszanym bębenku” opisuje siedem spódnic babci, ciepłych spódnic, w których można się ukryć, które w fałdach i kieszeniach kryją niejedną tajemnicę, które przyciągają, łączą. Przywołując wiele tożsamości, które nakładają się na siebie, tworząc coraz to nowe, będąc nieodrodnym składnikiem jedna drugiej, chcę odnieść tę podwójną, potrójną (itd.) tożsamość do współczesności pomorskiej. Prawdziwe to bogactwo. Czy potrafimy je wykorzystać? Czy cenimy pomorski szacunek dla życia rodzinnego, porządek, solidność, solidarność nie tylko w nieszczęściu, odpowiedzialność i pracowitość. Wartością bez wątpienia pozytywną jest też tradycyjna religijność. Religijność otwierająca serca, nie uwikłana w fobie i politykę. Jak zatem osiągnąć cel, którym, jak tu się postuluje, ma być wspólnota regionalna. Może kluczem jest zrównoważenie rozwoju gospodarczego, kulturowego, społecznego. 5 Zrównoważenie, które jednak nie może mieć na celu ujednolicenia, zatarcia, wygubienia różnic. Niech pozostaną różnice, ale też niech wytworzy się zespół cech wspólnych w świadomości Pomorzan. Zrównoważeniem społecznym, które jest równym traktowaniem grup etnicznych, subregionów, powiatów i gmin. Traktowaniem przez kogo? Przez władzę demokratycznie wyłonioną ze społeczności województwa czyli przez samych siebie wzajem. Czy istnieje tożsamość pomorska? I tak i nie, najtrafniej byłoby powiedzieć, że tworzy się, powstaje. Może jest tak, jak w przypadku grupy etnicznej - istotą jest świadomość. Mówię, że jestem Pomorzaninem, tak jak mówię z dumą, że jestem Kociewiakiem. Taką mam świadomość, tak czuję. Andrzej Grzyb 6