plik pdf

Transkrypt

plik pdf
JAZ DA KO N NA
JAZDA KONNA
Zapraszamy miłośników koni na
naukę jazdy konnej! Do dyspozycji jeźdźców mamy kilka koni, dla
jeźdźców o różnym poziomie
umiejętności. Nasze konie to
między innymi spokojny wilekopolak Derwisz, przyjazna klacz
fryzyjska Poem, żywiołowy Nikolas, łaciata Dakota i piękna
Karmen.
NIKOLA S
Stajnia położona jest w Budzyniu
nieopodal Krakowa. Bardzo łatwo
można do niej dojechać zarówno
samochodem, busem (spod Nowego Kleparza, Dębnik lub Salwatora) jak i autobusami MPK
(spod Salwatora). W bliskiej odległości od
stajni znajduje się zalew Kryspinowski, lasek Wolski oraz piękne, rozległe łąki. Miejsca te niezwykle zachęcają do wyjazdów
w tereny, które pozwalaj mile spędzać
czas wraz z końmi.
POEM
Cennik:
1h – 40zł
0,5h na lonży – 40zł
1h w terenie – 50zł
DERWI SZ
Kontakt:
Tel. 604 566 640
www.CzteryKopyta.pl
Str. 1
Redakcja
W E T E RY N A R I A
Witam serdecznie!
Z przyjemnością przekazuję w Wasze
ręce kolejny, ósmy numer magazynu
Cztery Kopyta. Co miesiąc staramy się
udoskonalić jakąś część magazynu. W
tym miesiącu swoją premierę będzie
miała nasza nowa strona internetowa,
która – mamy nadzieję – okaże się
przyjazna dla Was. W tym numerze na
szczególną uwagę zasługuje artykuł dotyczący Teatru Koni Zingaro,
który zagościł w Poznaniu w dniach 13-28 maja. Jak co miesiąc życzę
Wam miłej lektury i jak największej ilości przydatnej Wam wiedzy.
Agata Obidowicz
SPIS TREŚCI
Weterynaria: Nowoczesne metody cz.2
Sport: Polo
Sprzęt jeździecki: Sprzęt do pracy cz.2
Sprzęt jeździecki: Hacele
Fundacja Pegasus
Wydarzenia: Zingaro - Battuta
Naturalna praca z ziemi: Wariacje cz.2
Festyn Integracyjny: Zaproszenie
Rasy koni: Kuc Kaspijski
Ukochany koń: Jasmina
Polska Kawaleria: Wieniawa cz.1
Artysta: Simon Schmitd
Recenzje: Zaklinacz Koni
Arabski Świat: Wyścigi cz.2
Jeździectwo: Łopatka do wewnątrz
Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest
ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.
Str. 2
WS PÓ Ł P RACA
CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w tworzeniu magazynu napisz do nas na adres:
[email protected]
R E K LA MA
Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem:
[email protected]
R E DA KCJA
Red. Naczelna: Agata Obidowicz
Redaktorzy: Monika Piech, Piotr Dobrowolski, Karolina Motyl, Agnieszka Litwa, Anna Kuzio, Ashley i Kaja Walkowskie, Agnieszka i Olaf Maronowie
Korekta: Anna Popis-Witkowska
Okładka: Irek Julkowski
Skład tekstu: Agata Obidowicz
www.CzteryKopyta.pl
Nowoczesne metody
rehabilitacji, leczenia
i pielęgnacji koni
Cz. 2
Akupunktura (z łacińskiego: acus –
igła, pungere – nakłuwać) jest metodą leczenia zapoczątkowaną i rozwijajną w Chinach. Akupunktura została
wymyślona stosunkowo dawno, jednak powszechnie stosowana jest od
niedawna. Obecnie jest jedną z najbardziej rozpowszechnionych metod
terapeutycznych na świecie i należy
do Tradycyjnej Medycyny Chińskiej
(TCM). Akupunktura może być stosowana jako osobna terapia lub jako
wspomaganie medycyny konwencjonalnej. Akupunktura opiera się na zasadzie równowagi pomiędzy dwoma
równoważącymi się biegunami – Yin i
Yang. Zdrowie, w zrozumieniu medycyny chińskiej, polega na współdziałaniu biegunowych sił Yin i Yang. Zachwianie równowagi pomiędzy tymi
dwoma biegunami prowadzi do choroby, a zaburzenia powstałe na jego
skutek nazywane są nadmiarem lub
niedoborem. W polu sił Yin i Yang powstaje energia uniwersalna Qi, zwana
także energią życiową. Energia życiowa odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie narządów wewnętrznych,
www.CzteryKopyta.pl
a jej spowolniony lub zatrzymany
przepływ oznacza chorobę. Dalszym
rozwinięciem systemu Yin/Yang była
teoria pięciu elementów. Chińczycy
twierdzili, że świat składa się z pięciu
praelementów, którymi są ziemia,
metal, woda, drzewo, ogień. Następnie każdemu z nich przypisali po jednym głównym narządzie ciała:
* serce – ogień;
* śledziona – ziemia;
* płuca – metal;
* nerki – woda;
* wątroba – drzewo.
Zauważono także, że pomiędzy tymi
narządami istnieją takie same powiązania, jak pomiędzy elementami, do
których zostały one przypisane. Zatem mogą one działać w stosunku do
siebie wspomagająco lub uzupełniająco, ale nigdy destrukcyjnie. Teoria ta
w sposób symboliczny tłumaczy, że
wszystkie zjawiska w przyrodzie są ze
sobą powiązane, wywierają na siebie
wpływ i podlegają ciągłym przemianom. Przemianom tym ulega także
Qi.
Str. 3
W E T E RY N A R I A
Qi krąży wewnątrz organizmu oraz w
kanałach energetycznych (tzw. meridianach – drogach przepływu energii)
i wychodzi na powierzchnię skóry w
wielu tzw. punktach akupunkturowych (PA).
* Punkty tonizujące
(pobudzające) – nakłuwanie powoduje pobudzenie.
* Punkty sedatywne (hamujące)
– nakłuwanie powoduje rozproszenie
energii Qi i uspokojenie (hamowanie)
czynności narządu związanego z tym
PA.
* Punkty źródłowe – nakłuwanie
tych punktów samodzielnie lub połą-
W E T E RY N A R I A
czone z nakłuwaniem punktów tonizujących powoduje pobudzenie, a sedatywnych – ma działanie hamujące.
* Punkty spustowe łączące (Lo)
– nakłuwanie pozwala na uzyskanie
równowagi energetycznej między połączonymi w pary meridianami Yin i
Yang.
* Punkty zgodności tylnej (Shu)
– punkty te znajdują się na grzbiecie.
Ich nakłuwanie jest stosowane w leczeniu przewlekłych chorób. W przypadków chorób ostrych wskazane jest
łączenie nakłuwania punktów Shu i
Mu.
* Punkty zgodności przedniej
(Mu) – to inaczej punkty alarmowe.
Są niezwykle wrażliwe w przypadku
ciężkich, przewlekłych schorzeń.
* Punkty kardynalne – nakłuwanie
tych punktów powoduje przeniesienie
nadmiaru energii w inne miejsca.
* Punkty kluczowe (Xi) – magazynują energię, której można używać w
czasie niedoboru.
Podczas nakłuwania niezwykle ważny
jest materiał, z jakiego jest wykonana
igła (dostępne są złote, srebrne, stalowe oraz miedziane, a każda posiada
inne właściwości), średnica i długość
igły, szybkość nakłucia, głębokość, na
jaką wprowadzamy igłę, kierunek nakłucia (zgodny lub niezgodny z przebiegiem meridianu), amplituda obrotów igły, czas, na jaki pozostawiamy
igłę w ciele, liczba stosowanych igieł
oraz liczba zabiegów i częstotliwość
ich przeprowadzania.
Chiński schemat punktów do akupunktury u konia z XIV wieku
Str. 4
www.CzteryKopyta.pl
Akupunktura stosowana jest w leczeniu schorzeń urologicznych, bólach
stawów i grzbietu, schorzeniach aler-
www.CzteryKopyta.pl
gicznych oraz w gastroenterologii.
Przydaje się także w zwalczaniu schorzeń neurologicznych, ortopedycznych
(dysplazja, zapalenia kości i stawów,
schorzenia kręgosłupa) i leczeniu stanów spastycznych mięśni szkieletowych i gładkich (kolka nerkowa, kolka
jelitowa, szczękościsk). Dodatkowo
akupunktura ma właściwości stymulujące układ odpornościowy, w związku
z czym może być stosowana w przypadku wystąpienia chorób zakaźnych.
Ziołolecznictwo
to jedna z gałęzi
Tradycyjnej Medycyny
Chińskiej
(TCM), było stosowane już 2000 lat
temu, a wiedza na
jego temat jest
stale pogłębiana i
rozszerzana. Obecnie zioła używane
są także w medycynie nowoczesnej.
Chińskie zioła mogą być używane zarówno do leczenia chorób, jak i do łagodzenia ich objawów czy do utrzymania prawidłowej kondycji. Niezwykle ważne jest używanie prawidłowo
dobranych ziół, a to może zrobić jedynie osoba, która jest specjalistą w
tej dziedzinie. Ze stosowanych w Polsce ziół można wymienić:
* Tymianek pospolity – wpływa łagodząco na schorzenia i podrażnienia
błon śluzowych. Stosowany jest m.in.
w zapaleniach górnych dróg oddechowych, suchym kaszlu, ogólnym
Str. 5
W E T E RY N A R I A
S PO RT
osłabieniu, nerwowości i intensywnym poceniu. Ma działanie m.in.
przeciwpotne,
przeciwgorączkowe,
pobudza czynności wydzielnicze nabłonka dróg oddechowych. Naparu
nie wolno podawać źrebnym klaczom.
POLO
Najdroższa dyscyplina jeździecka
* Liście wawrzynu łagodzą podrażnienia dróg oddechowych. Najczęściej
stosuje się je w mieszance z tymiankiem, w proporcjach 2:1, podczas
przeziębień.
Tekst Karolina Motyl
* Jeżówka (Echinacea) stosowana
jest u koni mających skłonności do
przeziębień. Najlepiej podawać ją jesienią, ponieważ działa stymulująco
na układ odpornościowy oraz zwiększa liczbę czerwonych krwinek w organizmie.
Polo to fascynująca, a zarazem najdroższa gra ze wszystkich sportów
jeździeckich. Sam Książę Walii oszalał
na punkcie tej gry.
Zastanówmy się nad historią polo.
Dawno temu – bo aż 2000 lat p.n.e.
– polo podbiło Persję. W grze uczestniczyły również kobiety, które dorównywały zręcznością i umiejętnościami
mężczyznom. Idąc tropem polo, udajemy się do połowy XIX wieku. Tam
odnajdujemy grających w polo brytyjskich oficerów, którzy przejęli tę grę
od Hindusów, a następnie rozpowszechnili w Europie. Był to rok 1870. Ta elitarna gra przyjęła się w wielu
krajach.
Wszystkie zioła w postaci naparu lub
kropli podaje się wraz z paszą. Obecnie ziołolecznictwo nie jest zbytnio
powszechną metoda stosowaną w leczeniu koni. Prawdopodobnie wynika
to z małej wiedzy na ten temat (a co
za tym idzie – z obawy o małą skuteczność lub szkodliwość ziół) oraz z
nikłej liczby profesjonalistów, którzy
się tym zajmują. Leczenie ziołami zyskuje coraz więcej zwolenników w
krajach Ameryki, gdzie stosowane
jest do wspomagania leczenia nowoczesnymi metodami.
Odpowiedzmy sobie na pytanie: dlaczego polo to tak fascynujący sport?
Wszystko sprowadza się do tego, że
dwie drużyny, które złożone są z 4
jeźdźców, usiłują za pomocą drewnianego kija (młotka) wbić piłkę do
Agata Obidowicz
Str. 6
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
bramki przeciwnika. Gra toczy się z
zawrotną szybkością. Wierzchowiec
zawodnika porusza się galopem.
Zwroty, zmiany tempa, zatrzymania i
ponowne ruszenia – wszystko to jest
błyskawiczne. Polo to sport bardzo
wyczerpujący, dlatego regulamin gry
ogranicza udział konia w rozgrywce
do
co
najwyżej
dwóch
7,5minutowych (ale nie sąsiadujących)
części meczu. Podczas przerw dokonuje się zmian koni. Polo wymaga posiadania co najmniej dwóch wierzchowców. Jest to jeden z powodów
czyniących z polo kosztowny sport.
Mecz zazwyczaj odbywa się na trawiastym boisku o wymiarach 275x 180 m. Zawodnicy wbijają piłkę do
bramki o szerokości 7,20 m i wysokości 3 m. Sama piłka wykonana jest ze
sprasowanego bambusa, a jej masa
wynosi ok. 130 g, zaś średnica – 10
cm. Rozgrywka polo trwa niecałą godzinę. Tak jak wcześniej pisałam,
mecz podzielony jest na 7,5minutowe części, które w języku hippicznym nazywamy chukkers lub
chukkas. Co można powiedzieć o
chwytach dozwolonych i tych, które
eliminują z gry? Najważniejszym elementem polo jest tzw. „pilnowanie”
przeciwnika, co polega na uniemożliwieniu odebrania, podania lub przechwycenia piłki przez przeciwnika.
Wolno spychać jadącego obok gracza, ale nie dopuszcza się zajeżdżania
drogi ani jazdy zygzakiem przed prze-
Str. 7
S PO RT
ciwnikiem. Przewinienie to
także przecięcie umownej linii pomiędzy zawodnikiem
atakującym a piłką. W polo
ustalono
nawet
„pierwszeństwo
przejazdu”
na boisku, co motywowane
było bezpieczeństwem zawodników, no i widowiskowością. Gracze mogą podczas gry krzyżować młotki
oraz podstawiać je w taki
sposób, aby uniemożliwić lub
utrudnić uderzenie piłki. Co
jest bezwzględnie karane?
Nieczyste zagrania, np. straszenie
młotkiem.
Wyposażenie do tego sportu również
nie należy do najtańszych. Przede
wszystkim zawodnikom potrzebne są
konie – i to nie jeden, ale nawet pięć,
sześć lub więcej. Każdy z wierzchowców musi być doskonale wyszkolony,
aby podołał trudom polo i aby można
było zamienić konie podczas meczu.
Żeby kupić dobrego kuca do polo,
trzeba niestety wyłożyć z sejfu małą
fortunę. Do kosztów należy również
doliczyć transport nie jednego, ale kilku koni, co także nie jest najtańsze.
Aby przewieźć tyle koni, potrzebna
jest cała flota pojazdów.
W ostatnich czasach, ponieważ koszty
związane z polo są naprawdę ogromne, poczyniono próby uczynienia tego
Str. 8
S PO RT
kolanach ochraniacze, zaś na głowie
kask. Często spotykać sięmożna z
tym, że koń, który uczestniczy w rozgrywce polo, ma zawiązany ogon, co
uniemożliwia zaplątanie się go w kije
zawodników .
sportu dostępnym dla szerszego grona osób. Polo „dla ubogich” to np.
arena-polo, które rozgrywane jest na
mniejszym boisku (100 x 50 m), a i
liczba graczy jest mniejsza niż w elitarnej wersji tego sportu. Junior-polo
zaś to uproszczona gra rozgrywana
na kucach. Została ona stworzona
specjalnie dla nastoletnich jeźdźców.
Jeżeli posiadamy halę, możemy uprawiać indoor-polo, w Australii zaś popularny jest polo-cross. Tam zamiast
drogiego sprzętu używa się gumowych piłek i młotków, które przypominają rakiety tenisowe z długą rączką. Podczas meczu polo koń powinien
mieć założone na nogi ochraniacze,
których nadrzędnym celem jest
ochrona ścięgien i stawów przed urazami. Drugim celem ochraniaczy jest
rozróżnienie barw klubowych. Zawodnik, tak jak i koń, powinien mieć na
www.CzteryKopyta.pl
Polo jest grą popularną głównie w
Anglii. Tam sport ten otoczono prawdziwym kultem, dlatego później Anglicy rozpowszechnili go na cały
świat. Doskonałe drużyny wywodzą
się również z Ameryki, Szwajcarii i Argentyny. W Polsce tradycja polo sięga
dwudziestolecia
międzywojennego.
Sport ten był domeną głównie kawalerzystów – ułanów z 15 Pułku w Poznaniu i szwoleżerów z 1 Pułku w
Warszawie. Przedwojenne tradycje
www.CzteryKopyta.pl
reprezentuje powstały w 2002 roku
Polski Klub Polo z siedzibą w Bukszy
nieopodal Warszawy. Obecnie w Polsce istnieje niewiele klubów polo. Są
to m.in.: na południowych obrzeżach
Warszawy we wsi Obręb – Buksza, a
we wsi Jaroszowa Wola – Warsaw Polo Club. Na północnych obrzeżach
Warszawy znajduje się Żurawno Polo,
a pod Poznaniem – Ocieszyn Polo.
Mam nadzieję, że nikogo nie zniechęciły do polo ogromne koszty, a nasz
kraj wkrótce zyska wspaniałych zawodników i znajdzie się w czołówce
państw uprawiających ten sport. Polo
to naprawdę fascynująca gra, która
nigdy nie nudzi nie tylko zawodników,
ale i widzów.
Str. 9
SPRZĘ T JĘŹDZIECKI
SPRZĘ T JĘŹDZIECKI
Sprzęt do pracy
z koniem
Cz.2
Kolejnymi patentami są różnego rodzaju wodze pomocnicze. Należy pamiętać, że służą one jedynie do pracy
okresowej, nie wolno ich stosować
ciągle, gdyż powodują one nieodwracalne szkody zarówno w psychice, jak
i w układzie mięśniowym konia
(usztywnienie, napięcie). Wodze pomocnicze wymagają od jeźdźca dużego doświadczenia, wiedzy na temat
ich działania i celu użycia, delikatnej
ręki, elastycznego dosiadu i wyczucia
jeździeckiego, ponieważ są to patenty, z którymi trzeba obchodzić się
bardzo ostrożnie i rozważnie. Ich użycie powinno mieć na celu pokazanie
koniowi odpowiedniego ustawienia
głowy i szyi, przyjęcie wędzidła i
utrzymywanie kontaktu. Nie wolno
ich stosować w momencie, w którym
na siłę chcemy zatrzymać lub ganaszować wierzchowca.
* Czarna wodza jest najbardziej
znaną i najpowszechniej stosowaną
wodzą pomocniczą. Składa się z
dwóch rzemieni o długości ok. 2,75
m. Może być przypięta na dwa różne
Str. 10
sposoby: do popręgu po bokach
(działanie łagodniejsze) lub do popręgu pomiędzy przednimi nogami zwierzęcia (działanie ostrzejsze). Następnie przeprowadza się ją od strony zewnętrznej przez kółka wędzidłowe do
ręki jeźdźca. Siła działania tego patentu zależy od ręki jeźdźca. Przydatna jest przy pracy na łukach i nie powinna działać stale, lecz tylko w momencie, w którym chcemy skorygować konia. Nieprawidłowe użycie powoduje ganaszowanie za pomocą ręki, a nie napychania na wędzidło.
Prawidłowo użyta czarna wodza powinna działać jedynie przejściowo i
www.CzteryKopyta.pl
być wspomagana poprzez popędzanie
i napychanie konia na wędzidło, dopóki ten usztywnia się w szyi i potylicy lub w ganaszach. Aby uzyskać rozluźnienie, należy lekko wysunąć zewnętrzną dłoń do przodu. Należy pamiętać także, iż patent ten nie powinien być stosowany obustronnie. W
momencie, w którym uzyskane zostanie obustronne rozluźnienie konia,
należy zaprzestać stosowania tej pomocy. Nie wolno także jej stosować w
celu nadania właściwej postawy przy
użyciu siły, gdyż takie okrucieństwo
nie dość, że wyrządza krzywdę zwierzęciu, ale także doprowadza do jego
oporu. Jeżeli zorientujemy się, że stosowanie czarnej wodzy nie odnosi zamierzonego skutku już po paru minutach pracy, to znaczy, że nie umiemy
się nią posługiwać. W takim przypadku dużo lepiej będzie z niej zrezygnować niż narażać konia na cierpienie i
nieprzyjemne odczucia.
* Wodze pessoa stosowane są do
pracy z ziemi. Posiadają cztery możli-
wości ustawiania. Jest to patent, w
którym ruch tylnych nóg konia powoduje przesuwanie się wędzidła w jego
pysku (piłowanie). Im bardziej odstawiony jest zad konia, tym mocniej
działa wędzidło. Jest to patent bardzo
bolesny i nie ma przy nim mowy o
elastycznym i delikatnym kontakcie z
pyskiem wierzchowca.
* Wodze draw są jedynym patentem, który zmusza konia do zadzierania głowy. Silnie usztywniają konia i
powodują chodzenie z odwrotnie wygiętym krzyżem.
* Wodze kohleria działają podobnie do czarnej wodzy w momencie, w
którym koń zaczyna zadzierać głowę.
Kiedy ustawienie jest prawidłowe, nie
wywierają żadnego nacisku. Wadą tego patentu jest to, że nie pozwala on
na wyciąganie nosa do przodu, nawet
w momencie, w którym zwykła wodza
jest luźno puszczona.
Kolejnym patentem czy też pomocą
jeździecką zależną od ręki jest bat.
Baty możemy podzielić na grupy pod
względem ich użytkowości: do lonżowania, ujeżdżeniowy oraz skokowy.
* Bat do lonżowania posiada długi
trzon, na końcu którego znajduje się
długi sznurek bądź rzemień. Stosuje
się go do poganiania lub zwalniania
konia w trakcie treningu na lonży. Należy pamiętać, że nie służy on do bicia
www.CzteryKopyta.pl
Str. 11
SPRZĘ T JĘŹDZIECKI
zwierzęcia, ale do zmiany tempa lub
chodu.
* Bat ujeżdżeniowy
ma zazwyczaj długość
od 80 cm wzwyż. Stosuje się go w przypadku, gdy koń nie chce
reagować na impuls zadawany łydką. W takiej
sytuacji należy szybko
uderzyć nim konia tuż
za popręgiem. Uderzenie powinno być krótkie
i dość mocne, ale bez
świstu, który może
przerazić konia. Siła
uderzenia powinna być
dobrze wyważona. Bat
nie ma wywołać bólu, lecz odpowiednią reakcję konia.
* Bat skokowy (palcat) ma długość
od 60 do 80 cm. Posiada pętelkę,
którą zakłada się na rękę, co zapobiega zgubieniu go podczas jazdy. Na
końcu nie ma sznureczka (jak bat
ujeżdżeniowy), ale płaską łapkę.
Można go używać zarówno podczas
skoków przez przeszkody, jak i jazdy
w terenie. Należy pamiętać, że nie
wolno nadużywać bata, można stosować go jedynie w sytuacjach, w których jest niezbędny.
Inną pomocą stosowaną do popędzania koni są ostrogi. Nie powinny być
one używane przez początkujących
Str. 12
SPRZĘ T JĘŹDZIECKI
jeźdźców, gdyż nie panują oni wystarczająco nad swoimi ruchami i mogą skrzywdzić konia. Ostrogi stosowane są w momencie, w którym jeździec chce wzmocnić nacisk łydek.
Ich zastosowanie należy wspomóc
także działaniem krzyża. Należy pa-
HACELE
Nareszcie nadeszła długo oczekiwana
wiosna i rozpoczyna się sezon zawodów WKKW i otwartych w skokach
przez przeszkody. Trenując i startując
na otwartym terenie, powinniśmy zaopatrzyć się w hacele. Na ogół podkowy mają już gotowe otwory na hacele, ale warto o tym powiedzieć podkuwaczowi, żeby nie było niespodzianki. Standardowo otwory są wielkości 3/8", ale bywają też mniejsze
dla małych kuców.
miętać, że nadmierne stosowanie tego patentu może całkowicie znieczulić
konia na działanie łydek. Korzystając
z ostróg, trzeba wiedzieć, że ukłucie
powinno trwać krótko, zawsze tuż za
popręgiem. Żeby nie wyrządzić koniowi krzywdy, należy lekko zgiąć kolano, a palce stóp skierować trochę w
dół i do zewnątrz. Szczególną ostrożność przy stosowaniu tej pomocy należy stosować u koni wrażliwych na
dotyk oraz u klaczy w rui.
Przypomnę, że hacele to metalowe
bolce wkręcane w spód podkowy,
które z jednej strony zakończone są
gwintem, a z drugiej wystającym
„łebkiem”. Hacele bardzo przydają się
podczas treningów, gdy kłusujesz i
galopujesz po trawie, na której Twój
koń może się poślizgnąć, czy po deszczu, kiedy grunt jest bardziej śliski.
Hacele najczęściej używane są w
WKKW, skokach, powożeniu, rzadziej
w ujeżdżeniu.
Pamiętaj, że w czasie, gdy pracujesz
z koniem, zarówno z ziemi, jak i jeżdżąc na nim, powinieneś chronić jego
nogi. Do tego celu stosuje się różne
rodzaje ochraniaczy i owijek.
Hacele pozwalają koniowi skakać
pewniej na śliskim podłożu. Często
zastanawiamy się, jakich haceli użyć,
jeśli pada deszcz lub jeśli nie pada,
na podłoże trawiaste lub piaszczyste,
na kros. Przede wszystkim musimy
Agata Obidowicz
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
wiedzieć, po jakim podłożu będziemy
jeździć, gdyż od tego zależy rodzaj
używanych haceli.
Rodzaje haceli:
1. Hacele na drogę (ogólnie na podłoże twarde, na drogi szutrowe, zbitą
suchą ziemię).
2. Hacele na trawę (na podłoże śliskie, pod którym jest dość twardo).
3. Hacele na błoto (podłoże miękkie).
Str. 13
SPRZĘ T JĘŹDZIECKI
Nie ma między nimi bardzo wyraźnych granic. Hacele na drogę są krótkie, 4- lub 6-kątne, tępe. Hacele na
trawę są dłuższe, ostro zakończone,
aby mogły się wbijać w twardy grunt.
Hacele na błoto są grube i długie,
czasem ostro zakończone, a czasem
zaokrąglone
lub
płaskie. Są jeszcze
hacele, które rzadko używane są w
jeździectwie – na
lód (krótkie, ostro
zakończone) oraz
na śnieg (w kształcie litery H).
Wkręcanie haceli
Wkręcanie haceli jest łatwe, ale wymaga pewnej wprawy. Jeżeli w otworach podków są zaślepki, należy je
wyjąć za pomocą kopystki lub innego
narzędzia. Następnie otwory trzeba
przeczyścić i usunąć brud i resztki
ściółki. Po oczyszczeniu warto otwory
nagwintować gwintownikiem – hacele
będzie łatwiej wkręcić. Hacele wkręcamy na początku ręką i dociągamy
kluczem do haceli. Nie należy dokręcać zbyt mocno, bo mogą być później
problemy z odkręceniem po treningu.
Konserwacja haceli i otworów w
podkowach
Po jeździe hacele wykręcamy (nie
wolno konia zostawiać w boksie na
Str. 14
SPRZĘ T JĘŹDZIECKI
hacelach – nie tylko może się pokaleczyć, ale długotrwałe stanie na hacelach spowoduje naciągnięcie ścięgien
i nienaturalne obciążenie stawów).
Hacele należy oczyścić szmatką, przesmarować środkiem WD-40, który
usunie wodę. Warto mieć dla haceli
osobne pudełko, gdyż łatwo się gubią, jeśli są przechowywane luzem.
Dobrze jest mieć komplet (z nadwyżką) kilku rodzajów haceli i dla każdego rodzaju przeznaczyć osobne opisane pudełko. Po wykręceniu haceli
czyścimy jeszcze otwory w podkowach i zakładamy zatyczki. Są różne
ich rodzaje – gumowe, wciskane w
otwór, bawełniane lub wkręcane
niby-hacele
z
płaskim
łbem.
Dzięki zatyczkom
otwory
będą
zawsze czyste i
dużo sprawniej
wkręcimy hacele.
Sprzęt do wkręcania haceli
Zestawem minimum jest kopystka,
szczotka do czyszczenia otworów i
klucz do haceli. Jednak warto zaopatrzyć się w bardziej „profesjonalny”
zestaw, czyli przyrząd do czyszczenia
otworów na hacele (specjalnie wyprofilowany haczyk), gwintownik do
czyszczenia gwintu otworów, klucz do
haceli (świetnie nadaje się klucz nastawny), pudełko do przechowywania
www.CzteryKopyta.pl
haceli, szmatkę do wytarcia haceli z
oleju lub brudu.

Staraj się mieć kogoś do pomocy
przy wkręcaniu i wykręcaniu haceli.
Nigdy:
Nie wypuszczaj konia na wybieg na
hacelach.
 Nie zostawiaj konia w stajni na hacelach.
 Nie przewoź konia na hacelach.
 Nie używaj haceli, gdy koń kuleje.
 Nie daj się nadepnąć – może to się
skończyć poważną kontuzją.

Przyrząd do czyszczenia haceli
Zawsze:
Używaj haceli parami – jeden hacel
z każdej strony kopyta.
 Po wewnętrznej stronie wkręcaj hacele tępe, ostre wkręcaj w otwory
zewnętrzne.
 Zakładaj
koniowi
ochraniacze
(kalosze), gdy jeździsz na hacelach.
 Hacele wkręcaj bezpośrednio przed
jazdą, a wykręcaj zaraz po niej.
 Zakładaj najmniejsze możliwe hacele
na dane warunki. Lekki poślizg jest
lepszy niż blokowanie nogi konia, co
może prowadzić do poważnych kontuzji. Wybieraj hacele, które w całości zagłębią się w grunt. Jeśli wejdą
tylko częściowo, to koń nie będzie
mógł równomiernie obciążać nogi.

www.CzteryKopyta.pl
Kilka uwag końcowych
Używając haceli, musimy zadbać o to,
żeby podkowy były dobrze przymocowane do kopyt. Duże hacele łatwiej
powodują zgubienie podkowy niż małe. Jeśli masz wątpliwości, jakich haceli użyć – wybierz te mniejsze lub
zapytaj trenera. Jeśli wybierasz się na
zawody, to wyczyść otwory i je zamknij zaślepkami dzień wcześniej. W
dniu zawodów będzie dużo łatwiej
wkręcić hacele – zwłaszcza w zdenerwowaniu czy pośpiechu. Jeśli koń nie
chodził na hacelach, to na początek
wybierz najmniejsze możliwe i pooprowadzaj go trochę, zanim na niego wsiądziesz.
Olaf Maron
www.blogkonie.pl
Str. 15
FU N DACJA P EGASUS
FU N DACJA P EGASUS
Nie jesteśmy bezsilni, nie bądźmy obojętni
dzieci i młodzież mogą na co dzień
obcować z końmi. Bezpośredni i stały
kontakt ze zwierzętami, opieka nad
nimi, tworzące się więzi emocjonalne
sprawiają, że każdy – niezależnie od
wieku, płci, pozycji społecznej czy
wykształcenia – czuje się szanowany
i potrzebny.
FUNDACJA PEGASUS
Co robimy?
Od 2002 r. ratujemy życie koniom
przeznaczonym na śmierć, zapewniając im rehabilitację i schronienie.
Uratowane zwierzęta przygotowujemy do odpowiedzialnej pracy z dziećmi, organizując cykliczne zajęcia
edukacyjne z zakresu ekologii.
Organizacja Pożytku Publicznego
Od 2004 r. posiadamy status organizacji
pożytku
publicznego
(OPP). Zapewnia to przejrzystość
naszych działań oraz zewnętrzny
nadzór nad realizowanymi zadaniami.
Misja
Naszym wspólnym pragnieniem jest,
aby szacunek okazywany zwierzętom
oraz zapewnienie im godnych warunków życia zostały na stałe wpisane w
zbiór zasad moralnych każdego człowieka. Dlatego Fundacja PEGASUS,
oprócz interwencji, prowadzi edukację społeczną, w szczególności dzieci
Str. 16
i młodzieży, rozwijając wciąż nowe
jej aspekty. Staramy się stale być
obecni w przestrzeni miejskiej,
uczestnicząc w przedsięwzięciach organizowanych na terenie Warszawy
oraz w innych miastach Polski, i w
ten sposób docierać z naszym przekazem do jak najszerszej grupy społeczeństwa, uwrażliwiając ją na przypadki łamania podstawowych praw
zwierząt.
Edukacja
Poprzez szeroko rozwijane działania
edukacyjne
Fundacja
PEGASUS
uświadamia znaczenie wzajemnych
relacji między ludźmi, zwierzętami a środowiskiem.
W ośrodkach Fundacji PEGASUS
www.CzteryKopyta.pl
Współpraca Fundacji PEGASUS ze
szkołami podstawowymi, gimnazjami, liceami, ośrodkami kultury, szkołami wyższymi, ośrodkami dla osób
niepełnosprawnych w całej Polsce
pokazuje, że RAZEM MOŻEMY
WIELE. Niemal każdy podopieczny
naszej Fundacji zawdzięcza swe nowe życie pewnej szkole czy uczniowi,
którzy nie byli obojętni na jego los i
zdecydowali się działać. Łącząc nasze
siły, pomogliśmy koniom w całej Polsce: od Podhala, skąd pochodzi Granit, po Szczecin, skąd jest Brysia, od
krańców zachodnich, skąd przyjechały Fanny Morgan i Taggia, po Dancing Queen z Mazur.
satą ich wcześniejszych, przykrych
doświadczeń z człowiekiem.
Fundacja PEGASUS
Adres do korespondencji:
02-523 Warszawa 8,
skrytka pocztowa 91
Siedziba: ul. Ekologiczna 14/5, 02798 Warszawa
www.pegasus.org.pl
Adres e-mail:
[email protected]
Telefony: 0 668 61 34 04; Fax: (22)
834 97 54
Rok rejestracji: 2002
Rok uzyskania statusu OPP: 2004
KRS: 0000119251
REGON: 015261720
Nasze ośrodki
Konie uratowane podczas naszych interwencji trafiają do naszych stajni
wokół Warszawy i na Mazurach,
gdzie – otoczone troskliwą i fachową
opieką – dochodzą do zdrowia i uczą
się zaufania do człowieka. Przemoc,
znęcanie się lub zaniedbanie pozostawiły trwały ślad u niektórych z naszych podopiecznych. Spokojna przyszłość jest więc najlepszą rekompen-
www.CzteryKopyta.pl
Str. 17
WY D A R Z E N I A
WY D A R Z E N I A
W dniach 13-28 maja w ramach Fundacji Międzynarodowego Festiwalu
Teatralnego Malta w Poznaniu gościliśmy teatr konny Zingaro. Wioska Zingaro powstała nad poznańskim jeziorem Malta. Prace nad jej przygotowaniami trwały wiele tygodni, gdyż wymagały profesjonalnych przygotowań.
Ekipa budowlana musiała wyrównać
teren, zbudować fundamenty i postawić namiot (wyglądający jak gigantyczna cerkiew) mieszczący 1200
osób, doprowadzić wodę, postawić
stajnie dla 37 koni oraz budynki do
rozgrzewania i treningu koni, a także
przygotować pomieszczenia przeznaczone na biura oraz garderoby. Dodatkowo dla gości teatru powstał namiot recepcyjny z kasami biletowymi,
kawiarenką oraz sklepikiem z materiałami o zespole. W efekcie końcowym wioska Zingaro zajęła około 2
hektarów i miała swój niepowtarzalny
cygańsko-cyrkowy klimat.
Str. 18
Teatr konny Zingaro został założony
w 1984 roku we Francji. Jego nazwa
– jak tłumaczy założyciel formacji,
Bartabas – po hiszpańsku znaczy Cygan. Obecnie Zingaro jest największym i najlepszym teatrem konnym
na świecie, a na spektakle przychodzą nie tylko miłośnicy koni, ale także
teatru, muzyki i tańca. Teatr ten jest
tym bardziej wyjątkowy, że konie w
nim traktowane są na równi z ludźmi.
Są jego częścią, są artystami, a nie
jedynie posłusznym narzędziem w rękach człowieka. Warto tutaj wspomnieć, że w początkowych latach
działalności teatru konie w nim występujące były głównie rekrutowane z
rzeźni, gdyż skromny budżet nie pozwalał na zaangażowanie koni rasowych. Swoje przedstawienia teatr wystawia przez 2-3 lata i później już nigdy do nich nie wraca, a pamiątką po
tym, co kiedyś było wystawiane, są
nagrania filmowe. Miejsce starych
projektów zastępują nowe. Ta ulotność i przemijanie jest jedną z charakterystycznych cech Zingaro. Prace
nad każdym nowym projektem rozpoczynają się od doboru odpowiedniej
muzyki, a dopiero na samym końcu
opracowany zostaje aspekt techniczny.
Bartabas, założyciel i autor Zingaro,
urodził się 2 czerwca 1957 roku i pochodzi z regionu paryskiego. Niewiele
o nim wiadomo, ponieważ wszystkie
informacje na temat jego osoby owiane są tajemnicą. On sam najchętniej
opowiada o swoim życiu związanym z
końmi. Idea teatru powstała z połączenia miłości do teatru oraz tych niesamowitych zwierząt. W swojej działalności Bartabas nawiązuje do życia
objazdowych teatrów cygańskich, które podróżują po świecie z całym swoim dobytkiem. Swoim stylem życia
chce pokazać ludziom, jak duże znaczenie ma dla Romów przemierzanie
świata i jak kontakt z różnymi kulturami pozwala im ewoluować. To właśnie
z tych podróży i różnorodnych kultur
z całego świata Zingaro czerpie inspiracje do spektakli, które odwoływały
się już między innymi do tradycji
arabskiej, japońskiej oraz hinduskiej.
niektóre fragmenty melodii wygrywanych przez orkiestry dęte i fanfary albo miarowe wybijanie rytmu podczas
polowań. Po włosku słowo „battuta”
oznacza „żart”.
Spektakl ten miał
swoją premierę w 2006 roku w Istambule. Później pokazywany był w Francji, Szwajcarii, Luksemburgu, Belgii
oraz Hong Kongu. „Battuta” jest także
największym i szczególnym projektem
teatru, gdyż angażuje aż 37 koni i ponad 50-osobowa ekipę. W tym spektaklu Bartabas nawiązuje do historii
oraz legendy Cyganów, pokazuje ich
życie poprzez pryzmat wolności rozumianej jako uwolnienie od trosk, ryzyka o to, co przyniesie jutro, zmiany i
tempa życia. Aby jak najlepiej oddać
to pod postacią przedstawienia, Bartabas udał się do Rumunii w celu poznania tamtejszej muzyki i obyczajów.
Tam także poznał i namówił do
współpracy muzyków, którzy obecnie
z nim występują. O „Battucie” Bartabas mówi, że jest ona „wędrówką w
świat dzieciństwa, w którym przeplatają się, niczym w kołowrotku zdarzeń
(...) strony komiksów, najważniejsze
W tym roku mieliśmy okazję podziwiać najnowsze dzieło Zingaro –
„Battuta”. Tytułowe słowo oznacza lub
www.CzteryKopyta.pl
Str. 19
WY D A R Z E N I A
momenty filmów kowbojskich, fragmenty filmów Texa Avery'ego, Braci
Marx czy nawet Rene Claire z jego legendarnymi pościgami; zdjęcia rodzinne lub ślubne, na których widzimy niewzruszone panny młode, ubrane na biało, marzące o nieznanym,
wszystko to zaś przyprawione jest
ostrym sosem muzycznym, tak jak lubił to sam Fellini. Bohaterowie tych
wspomnień biegną obok koni w dobrze skrojonych i dopasowanych surdutach z krzyżującymi
się szelkami, dziewczyny natomiast, ubrane w
koronkowe sukienki w
kolorze krwi, przypominają bardziej poszukiwaczy złota lub też tancerki Feria z Sewilli niż
Cyganów z Europy Centralnej”.
WY D A R Z E N I A
„Opera konna”, która we Francjo
została
nazwana
„hippiczno-liryczną epopeją”.
Odnosiła się ona do kultury
berberyjskiej, gregoriańskiej
oraz historii mitycznego konia
poddającego się ludzkiej tresurze. Spektakl ukazuje symboliczną walkę pomiędzy dwoma plemionami (z północy i
południa) oraz różnice w ich
podejściu do koni. Drugim z
kolei
spektaklem
było
„Chimere” (1996), które opowiadało
o cywilizacji hinduskiej. Jego akcja
rozgrywała się na równinie pustynnej
Tharu. Kolejnym projektem było
„Eclipse” (1998), opowiadające stare
azjatyckie legendy. Przedstawienie to
było walką kontrastów światła i cienia, czerni i bieli, łagodności i brutalności, a całość rozgrywała się pomiędzy statycznymi obrazami. „Eclipse”
zostało uznane za najbardziej wyszu-
cym tajemnicze misterium przedstawieniu Bartabas stawia pytania o
ludzką kondycję oraz związki człowieka z naturą. W dniach 5-8 maja w
poznańskim kinie Muza można było
obejrzeć filmy z czterech pierwszych
spektakli Zingaro.
Na własne oczy…
O Zingaro i „Battucie” dowiedziałam
się zupełnie przypadkiem. Ulotka o
spektaklu wypadła mi z programu telewizyjnego, który przeglądałam w
Pierwszym spektaklem
Zingaro była „Opera
Equestre” (1993), czyli
Str. 20
kany estetycznie spektakl Zingaro.
Kolejne
dzieło
teatru
to
„Triptyk” (2000), którego akcja toczy
się do muzyki Pierre'a Boluez. Ważnym elementem tego projektu jest
taniec indyjskich wojowników wzorowany na giętkich ruchach zwierząt.
Taniec, muzyka i konie utworzyły atmosferę pogańskich rytuałów. Ostatnią sztuką przed „Battutą” była
„Loungta” (2005), czyli „Konie wiatru”. Nawiązuje ona do tradycji Indii i
Tybetu. Przed realizacją tego projektu
Bartabas odwiedził te kraje, gdzie
przyglądał się religijnemu życiu mnichów, poznawał ich kulturę, obyczaje
oraz muzykę. W tym przypominają-
www.CzteryKopyta.pl
pracy. Już same zdjęcia z
tej
reklamy
wywołały we
mnie zachwyt,
więc decyzja o
tym, czy jechać, czy nie,
zapadła praktycznie
bez
zastanowienia. Udało mi
się kupić bilety na wybrany
dzień, a miejsca miałam w
idealnym, trzecim rzędzie. Całą
ośmiogodzinną podróż do Poznania
zastanawiałam się i wyobrażałam sobie, co mogę tam zobaczyć, jednak te
wyobrażenia były niczym w porównaniu z tym, co zaserwował mi Zingaro.
Na miejscu byłam godzinę wcześniej.
Namiot, w którym odbywają się spektakle, był niezwykle imponujący i
przypominał trochę gigantyczną cerkiew z czterema kopułami. Czekając
na „godzinę zero”, dosłownie dreptałam w miejscu, a kiedy w końcu
wpuszczono nas na widownię, moim
oczom ukazał się przepiękny i wzruszający obraz. Kilkanaście oświetlonych na niebiesko koni stało swobodnie na środku areny wkoło fontanny,
a w tle grała cicha, cygańska muzyka
połączona z kobiecym śpiewem.
Końscy aktorzy czekali, żeby
zacząć swój spektakl, aż wszyscy
Str. 21
WY D A R Z E N I A
widzowie zajmą swoje miejsca.
Przedstawienie było swojego rodzaju
dialogiem dwóch orkiestr – dętej i
smyczkowej. Pełne dynamiki, energii i
ryzykownych akrobacji, zapierało
dech w piersiach. Zaczęło się łzami
wzruszenia, a skończyło łzami ze
śmiechu i radości, gdyż przedstawienie było pełne komicznych i zabawnych scen. Na scenę wjeżdżały dziwaczne pojazdy, człowiek przebrany
za niedźwiedzia uczył się woltyżerki,
mężczyzna czarował kobiety swoim
ciałem, a stary Cygan z długą brodą
walczył o wdzięki pięknej panny młodej. Wszystko to nawiązywało do najwyższej wartości Cygan, czyli wolności. Wolność symbolizowały konie pędzące dzikim galopem, biały ptak
podrywający się do lotu oraz niesamowita muzyka. Bardzo trudno jest
opisać ten spektakl słowami, trzeba
to było po prostu zobaczyć i przeżyć.
Agata Obidowicz
Str. 22
WY D A R Z E N I A
Poczuj magię Zingaro…
Od kilku tygodni z niecierpliwością
czekałam na to, by na własne oczy
przekonać się, na czym polega magia
Zingaro. 17 maja moim oczom ukazała się wioska Zingaro nad Jeziorem
Maltańskim. Ruszyłam do namiotu recepcyjnego. Pierwsza lektura otrzymanych folderów. Wiem już, że pomysł realizacji „Battuty” pojawił się
po wizycie Bartabasa w Rumunii i po
poznaniu tamtejszej muzyki. Cygańska historia i poczucie wolności Cyganów ma tu być kanwą… Modlę się w
duchu, by choć przez moment nie
przypominało to Ciechocinka i artystów spod znaku Dżianniego i don
Wasyla… Ale jakoś dziwnie jestem
spokojna... Czytam dalej, że wolność,
rozumiana jako uwolnienie się od troski o to, co przyniesie
dzień jutrzejszy, niesie ze
sobą element ryzyka. Ry
zyko, niebezpieczeństwo
– w jeździectwie wyraża
ne są przez prędkość koni
w galopie. Przecież właśnie obraz galopującego
www.CzteryKopyta.pl
konia metaforycznie kojarzy się nam ze swobodą i wolnością. Dlatego
myślą
przewodnią
„Battuty” jest szybkość,
gwałtowne tempo i
zmiana. Foldery obiecują, że Bartabas zabierze
nas w podróż – wędrówkę w świat dzieciństwa, w którym przeplatają się ze sobą niczym
w kalejdoskopie, w niekończącym się kołowrotku zdarzeń, utracone obrazy i
wspomnienia. Brzmi interesująco…
Kilkanaście minut po 19:00 kieruję się
do głównego namiotu. Jeszcze informacje o bezwzględnym zakazie robienia zdjęć, filmowaniu, zasadach bezpieczeństwa – i wkraczam w świat
Zingaro. Namiot tonie w mroku… Najpierw słyszę szum wody, rechot żab,
a w nozdrzach czuję zapach świeżego
drewna…. Moim oczom ukazuje się
scena-arena spowita w mroku… Jej
centralny punkt stanowi ogromy słup
wody. Ta niesamowita fontanna jest z
widzami od początku do końca spektaklu, niczym metafora biegnącego i
nieustannie odradzającego się życia.
Nasze oczy przyzwyczajają się do
mroku. Zauważamy, że koło fontanny
znajdują się konie… Liczę… Jest ich
16! W tym jeden biały! W ultrafiolecie
wygląda jak zjawa… Z ust
wszystkich widzów wydobywają się ochy i achy zachwytu!
Przemarsz Cyganów jest
preludium tego, co będzie
się działo przez najbliższy
czas… Muzycy z dwóch kapel rumuńskich – smyczkowej Taraf de Transylvania i
dętej Fanfara Shukar – nawiązują kontakt z widzami i
www.CzteryKopyta.pl
Str. 23
WY D A R Z E N I A
Tempo i napięcie rośnie – na scenie
pojawia się następnie 11 koni – jeden
kary i 10 izabelowatych. Biegną swobodnie, podążając za swoim karym
przewodnikiem. Odsłona trzecia to
charakterystyczny element wszystkich
spektakli Zingaro – koń w galopie, a
na nim jeździec trzymający za nogi
podrywającego się do lotu ptaka. Gęś
jest mechaniczna, nie ma tu mowy o
żadnym maltretowaniu zwierząt, o
czym przekonamy się jeszcze… Kolejna scena to plastyczna wizja, kołowrót, zamęt prędkości, zapierające
dech w piersi popisy zdolności jeźdźców, wspaniałe konie. Trzech aktorów
daje nam popis niesamowitej woltyżerki. Jak oni to robią? Niesamowite!!! Pełny galop i przejście pod brzuchem konia! Nie próbujcie tego sami.
Szaleni jeźdźcy przy wtórze dialogu
dwóch orkiestr znikają, a na scenie
pojawia się tajemnicza panna młoda
na białym koniu. Majestatycznie porusza się na białym, przepięknym koniu. Raz, dwa… Zmiana nogi w galopie co dwa tempa… To dresaż na najwyższym poziomie. Zachwyt budzi
długi na kilka metrów welon przytrzy-
Str. 24
WY D A R Z E N I A
mywany tylko przez jeden balonik
przytwierdzony na jego końcu. Szaleństwa ciąg dalszy… Pojawiają się
kolejni jeźdźcy – w dobrze skrojonych
i dopasowanych surdutach, konwersują we dwóch na zadzie konia. Karkołomne salto na galopującym rumaku! Buzie same otwierają się z zachwytu! I znów pojawia się tajemnicza panna młoda, tym razem powiewają za nią dwa welony – jej ręce niczym skrzydła unoszą się w powietrzu. Życie typowe dla awanturników.
Chwila oddechu, jest pięknie… Tempo
wzrasta, gdy dwie amazonki, goniąc
się wzajemnie, zbierają pranie. Jest
w tym tyle radości i swobody… Następnie 6 jeźdźców daje nam popis
fantastycznej woltyżerki – to mistrzowskie pokazy umiejętności niczym z filmów kowbojskich. Teraz coś
dla pań… Przystojny aktor, oczywiście
na grzbiecie galopującego wierzchowca, daje nam wysmakowany pokaz…
striptizu. Wyrafinowany pomarańczowy surdut ląduje na ziemi… Mężczyzna zostaje w cudnym trykociku w
panterkę – niczym plażowy dandys z
lat 20… Kobiety są oczarowane, piszczą jak na przedstawieniu Chippendalesów! O nie, nie ma w tym nic z tandety… Aktor przebiega przez fontannę
i… zostawia niedosyt! Co będzie dalej?! Wirtuoz skrzypiec nawiązuje dialog z orkiestrami. Nie byłoby w tym
nic dziwnego, gdyby nie to, że aktor
gra na skrzypcach, stojąc na końskim
grzbiecie! I znów pojawia się panna
www.CzteryKopyta.pl
młoda… Majestat i ten widok!!! Muzyka staje się coraz szybsza i jesteśmy
świadkami porwania pięknej Cyganki
przez młodzieńca. Nie jest tak łatwo,
dziewczynę przechwytuje ojciec. Ona
ucieka do ukochanego, miłość czy
może namiętność zwycięża. Na koniec Cyganka wybiera nie mężczyznę,
lecz konie – dwa dzikie wierzchowce… Wariacji muzycznych ciąg dalszy… Była już gra na skrzypcach… Teraz aktor gra na tubie, na koniu oczywiście! Pojawia się znów panna młoda. Pokaz dresażu – tym razem jesteśmy oczarowani kilkoma wysmakowanymi piruetami wykonanymi w galopie... Galopada goni galopadę. Pojawia się nasza znajoma zakochana para. Ona przytulona do niego, pędzą
przed siebie. Goni ich czterech jeźdźców z ojcem na czele. W dłoniach
dzierżą miotłę, widły, karabin. Oj…
Młodzi coś przeskrobali… A może to
zakazana miłość?
Na arenie pojawiają się dwa płoty i
korowód koni – amazonka na białym
koniu prowadzi za sobą
4 kare rumaki. Swobodnie skaczą po kolei przez
przeszkodę. Kare nie
mają na sobie nawet
kantarów!
Czerwień
spowija scenę, na której
za chwilę ujrzymy białego fryza i parę jeźdźców.
Ona wykonuje przepiękne akrobacje. Za chwilę
www.CzteryKopyta.pl
przegalopuje przed nami znajoma para zakochanych – trzymając się za ręce, pokonują razem przeszkody. Za
nimi niczym wiatr pędzą 4 kare wierzchowce. Następnie 7 panów zachwyca nas jazdą na 14 koniach…
Na arenie pojawia się niedźwiedź...
Po chwili zauważamy, że niedźwiedź
to przebrany aktor. Jego kostium robi
niesamowite wrażenie, jest dopracowany do perfekcji (ma nawet pazury i
kaganiec na pysku). Koleżanka siedząca obok oddycha z ulgą („Jakby
wzięli prawdziwego niedźwiedzia, toby przegięli!” – mówi). Niedźwiedź
zawsze obecne był w taborach cygańskich, więc i tu nie mogło go zabraknąć. Misia uczymy jeździć konno… Nie jest to łatwe, bo misio ma
charakterek… Na naszych twarzach
pojawia się uśmiech… Okazuje się, że
miś ma jednak talent i za chwilę wyprostowany, z lekkością baletnicy balansuje na grzbiecie rumaka i robi sobie żarty ze swojego „trenera”.
Str. 25
WY D A R Z E N I A
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
nostalgiczna. Czy to już
koniec??? Ostatni akcent – jeździec i podrywający się do lotu ptak
z trzeciej sceny… Obaj
zamykają klamrą całe
przedstawienie…
Krótkie wyrównanie nawierzchni w
stylu mafijno-sycylijskim i na arenę
wpada kawalkada najdziwniejszych
pojazdów – furmanek, karoserii starych citroenów, kariolek i ich dziwnych pasażerów. Widzimy osobę w
trakcie kąpieli lub jedzenia krwistego
befsztyka, palaczkę fajki, graczy w
karty, tragarza kartonów uciekającego przed ptasią grypą, karawan z nieboszczykiem, wóz z anteną satelitarną, wóz weselny. A na końcu tej dzikiej gonitwy zakonnica szarżująca na
ślicznym osiołku!
Osiemnastu jeźdźców,
w tym cztery kobiety,
pokazuje się po raz
ostatni widzom. Oklaskujemy ich,
wspaniałe konie (było ich razem 38) i
osiołka. Od braw bolą ręce. Dziękujemy Zingaro owacjami na stojąco… I
tylko powrót do rzeczywistości jakiś
taki…. dziwny. Wracamy z krainy czarów…
Iwona Szkop
Zdjęcia: Wojtek Barzewski,
REPORTAGE.PL
Zamieszczone za zgodą i dzięki
uprzejmości www.malta-festival.pl
Po tej feerii barw przez
arenę przebiega jeździec na karym koniu w
towarzystwie 9 izabelowatych,
następnie
amazonka wraz z 14
karymi towarzyszami.
Nadchodzi noc... Konie
chłodzą się w fontannie...
Przedstawienie
dobiega końca... Muzyka robi się łagodna i
Str. 8
www.CzteryKopyta.pl
Wariacje cz. 2
Czyli kolejny zestaw przykładowych
ćwiczeń mogących pomóc w wygimnastykowaniu
konia i sprawić, że praca stanie się zabawna.
Gdy już opanujesz prowadzenie konia
po prostej, możesz poprosić o okrążanie. Idealnie jest, gdy Ty stoisz w
miejscu i nawet nie obracasz się, tylko przekładasz linę za sobą, a koń
biega po okręgu w wyznaczonym
chodzie (później możesz też wymagać jednolitego tempa, zmian chodu,
zatrzymań, zmian kierunku), nie
zmienia obwodu koła, nie wyrywa się,
nie zwalnia i nie przyspiesza. Jednym
słowem – zna swoje obowiązki. Okrążanie można rozłożyć na 3 podstawowe czynniki: odesłanie, przyzwolenie
na ruch i przywołanie. Odesłanie polega na wysłaniu konia na koło. Patrzymy w kierunku, w którym ma iść
koń, np. w prawo, wystawiamy prawą
rękę, a gdy to nie skutkuje, działamy
CS – najpierw „bijemy powietrze” a
potem szturchamy konia. Oczywiście
wszystko rozkładamy na równe fazy.
Działanie CS na konia powinno być
skierowane na kłąb lub tuż za nim.
Początkowo możemy iść razem z koniem, lekko zakręcając, jednak stopniowo zmniejszamy okrąg, po jakim
poruszamy się, a gdy już nie musimy
się ruszać – przestańmy obracać się
za koniem. Przyzwolenie polega na...
www.CzteryKopyta.pl
naszej bierności. Nie możemy przeszkadzać, nawet gdy koń idzie bardzo
ekonomicznym kłusem – bo jednak
jest to kłus. O ile chód pozostaje ten
sam i koń porusza się po okręgu – to
nic innego nas nie interesuje. Gdy
koń jednak zwalnia – przerywamy
grę, odangażowujemy zad energicznie i wysyłamy – z większą energią,
jeśli koń zwolnił lub zatrzymał się, lub
z mniejszą, jeśli przyspieszył. Przywołanie to też odangażowanie zadu, tyle
że bardziej delikatne, mniej energiczne. Wykonane wtedy, gdy koń mija
nasze ramię (jeśli idzie w prawo –
prawe ramię, i odwrotnie). Ten rodzaj
odangażowania jest nagrodą – tak
więc powinniśmy być uśmiechnięci,
rozluźnieni, delikatni.
Dążymy do tego, aby koń ruszał z
miejsca stępem lub kłusem, bez poganiania utrzymywał chód i kierunek.
Na długiej linie (7 m) możemy dodać
galop, na krótkiej (3,7 m) możemy
też pokombinować. Poukładać drągi,
iść przed siebie, wymagając, aby koń
cały czas okrążał nas. Inne rodzaje
urozmaiceń to wyższy poziom. Uwaga! Nigdy nie prośmy o więcej niż 8
Str. 27
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
okrążeń – to dla konia zbyt nudne,
taka liczba okrążeń wymaga lepszego
zgrania, większych możliwości, jeśli
chodzi o urozmaicanie.
Kolejnym ćwiczeniem mogą być chody boczne. Możemy wprowadzić je
na 3 sposoby – podczas
okrążania w stępie obracać się z koniem i poprosić o ruch w bok poprzez podniesienie energii, pomagamy sobie CS,
tak aby koń zrobił krok
w bok. Możemy ustawić
konia przodem do płotu,
aby ograniczyć ruch w
przód, i wtedy zacząć,
lub też przestawać przód
i zad na zmianę i płynnie
połączyć to w jeden
ruch.
Możemy
użyć
dwóch technik – albo
tzw. „wycieraczki”, czyli
Str. 28
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
machania CS z zadu
na łopatkę, z wykonywaniem przy tym
ruchu, podobnego
do ruchu wycieraczki w aucie, lub samemu „iść na łopatkę”, a CS odsyłać
zad. I jedno, i drugie jest poprawne.
Dodatkowo możemy poprosić o ustąpienie poprzez nacisk za popręgiem.
Warto przećwiczyć wszystkie techniki
i sposoby wprowadzania gry. Oczywiście nagradzamy małe kroki i starania
konia. Ta gra sprawi, że koń będzie
bardziej zrównoważony fizycznie i
psychicznie, skupiony i lepiej wygimnastykowany.
www.CzteryKopyta.pl
Inne ćwiczenie to częściowo poprzednio opisane przeciskanie. Możemy
poprosić o skok, przejście przez drąg
albo między nami a płotem. Technika
odsyłania jest podobna jak w okrążaniu, z tą różnicą, że nie wskazujemy
kierunku ruchu, wyciągając rękę, ale
raczej przesuwamy ją blisko ciała, delikatnie prostując i jakby „ciągnąc”
nią konia, oczywiście w stronę ruchu.
Koń powinien iść po prostej, kończymy również uprzejmym odangażowaniem zadu. Możemy wykorzystać
wspomniane drągi i przeszkody, również w formie labiryntu. Ale też folię,
bramę, rów... Możemy prosić o przejście pomiędzy czymś, nad czymś
(skok lub przejście nad przeszkodą)
lub pod czymś (np. folią rozwieszoną
między drzewami), ale też połączyć
wszystko i np. poprosić o wejście do
przyczepy. To ćwiczenie świetnie
www.CzteryKopyta.pl
sprawdza się przy pokonywaniu naturalnej dla koni klaustrofobii.
Następny pomysł trudno nazwać ćwiczeniem. To... spacer. Tak, spacer.
Wielu ludzi nie docenia więzi, jaka
nawiązuje się podczas spacerów w
terenie i wspólnego spędzania czasu
na „nicnierobieniu”. Najlepszy będzie
spacer z możliwością popasu. Możemy też inne, już znane ćwiczenia
przerobić w terenie – to jeszcze bardziej zwiększy zdyscyplinowanie konia, a trudny teren będzie świetną
okazją do gimnastyki. Można poprosić
o okrążanie na lekkim zboczu, można
prosić o przeciskanie w lesie, na napotkanych mostach itp. Możliwości
jest bardzo dużo – wszystko zależy
od naszej wyobraźni.
Agnieszka Litwa
Str. 29
F E S TY N I N T E G R A CY J NY
R A SY K O N I
NAZWA: Kuc Kaspijski
ŚREDNI WZROST: od 100 do 120 cm
RODZAJE MAŚCI: głównie gniada lub karogniada
MIEJSCE POCHODZENIA: Iran
TYP: gorącokrwisty
UŻYTKOWANIE: głównie kłusak
CHARAKTER: przyjazny dla ludzi i innych
koni
Ta ważna rasa została odkryta w Iranie w 1965 r. przez Amerykankę
Louise Firouz. Chociaż z powodu niewielkiego wzrostu zwierzę zalicza się
do kuców, tak naprawdę jest miniaturowym koniem, który pokrojowo stanowi niemal replikę konia typu 4. Powszechnie uważa się, że kuc kaspijski
wraz z dzikim koniem azjatyckim są
dwiema najstarszymi końskimi rasami
na świecie. Prawdopodobnie jest spokrewniony z miniaturowym koniem z
W momencie powtórnego odkrycia
kuca kaspijskiego występował on w
znacznym rozproszeniu. Na szczęście
zaczęto czynić próby odtworzenia rasy, początkowo w Iranie, w stadninie
Norozabad, a od 1976 r. również w
Anglii, gdzie założono stadninę. Dzięki troskliwej opiece i pracy hodowlanej sytuacja uległa poprawie.
Przedsprzedaż biletów wygląda następująco. Należy wysłać maila na adres
fundacji: [email protected] z informacją zawierającą imię i nazwisko,
liczbę biletów normalnych, płatnych po 25zł, liczbę biletów ulgowych po 12 zł,
adres na który mam przesłać bilety. Potwierdzam mailem i zaraz po zaksięgowaniu pieniędzy na rachunku: 65 1440 1299 0000 0000 0720 7166 wysyłam
bilety pocztą na wskazany adres.
Serdecznie zapraszamy!
Agnieszka Kumor
Str. 30
www.CzteryKopyta.pl
Mezopotamii, który żył tu od 3000 r.
p.n.e. do VII wieku n.e. Obecnie są
prowadzone badania mające wyjaśnić, czy kuc kaspijski jest przodkiem
współczesnych ras gorącokrwistych,
wliczając w to arabską. Przeprowadzone w 1969 r. analizy szkieletu dorosłego osobnika wykazały jednak
wiele różnic. Dotyczą one budowy
czaszki, długości kości dolnych partii
kończyn w stosunku do ogólnych rozmiarów oraz struktury kłębu i kopyt.
Kuc kaspijski jest wyjątkowym stworzeniem o cudownym charakterze.
Nawet wypuszczenie naraz kilku ogie-
www.CzteryKopyta.pl
Str. 31
R A SY K O N I
rów nie powoduje konfliktów. Jest na
tyle zrównoważony, że może być wykorzystywany przez dzieci, świetnie
nadając się dla nich również pod siodło. Kuc kaspijski niezwykle pięknie
się porusza, dzięki czemu jest pożądany jako kuc pokazowy. Bardzo
szybko adaptuje się do pracy w zaprzęgu. Jego szczególne, skośne
ustawienie łopatek i długość kończyn
sprawiają, że ma bardzo wydłużoną,
swobodną i płynną akcję, niespotykaną u zwierząt tych rozmiarów. Eksterierowo kuc posiada proporcje i pokrój miniaturowego konia wysokiej
U K O C H A NY K O Ń
jakości. Głowa jest szlachetna, z bardzo małymi uszami, podobna do tej,
jaką mają araby. Do tego muskularna
szyja, wąski grzbiet i masywny zad.
Nogi są mocne, z niezwykle twardymi
kopytami, które rzadko wymagają kucia. Najczęstsze maści to gniada lub
skarogniada, a wzrost waha się pomiędzy 100 a 120 cm.
Ashely i Kaja Walkowskie
Moje początki jeździeckie można
śmiało nazwać najgorszymi z możliwych – stajnia o zerowym poziomie,
zabiedzone konie... Potem było lepiej,
uczyłam się jeździć, a nie tylko wozić
tyłek, miałam kontakt ze źrebakiem...
I rosło we mnie poczucie własnej
wiedzy, tego, że „poradzę sobie z
każdym koniem”. Rosła chęć posiadania konia. To marzenie stawało się
coraz bardziej rzeczywiste, aż... spełniło się. Któregoś dnia wraz z rodzicami przeglądałam oferty sprzedaży koni i natrafiłam na ogłoszenie o sprzedaży Jasminy. Pojechaliśmy i wróciliśmy z koniem, 9-miesięczną klaczą.
Nie wiem do dzisiaj, co mi się w niej
spodobało. Wyglądała jak włochaty
osioł. Ale była już moja.
Str. 32
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Plan był taki – źrebak przyzwyczai się do mnie, ja do
niego i jakoś to będzie. Niestety, rzeczywistość okazała
się brutalna. Nie wystarczyły
dobre chęci i marchewki, aby
konia wychować. Co gorsza –
w okolicy pojawiali się nieodpowiedni ludzie, doradzający
metody siłowe. I tak ze źrebaka Jasmina wyrastała na
konia, który nie akceptował
pryskania wodą i kowala,
gryzł, czasem kopał, nałogowo wyrywał się. Życie nie było takie różowe, jak w marzeniu o własnym koniu. Do tego moja klacz jest alergikiem,
latem wyciera ogon i grzywę.
Niestety, jest to praktycznie nieuleczalne. Miałyśmy bardzo wiele problemów. Oczywiście obwiniałam... konia.
Do czasu, gdy zetknęłam się z naturalnym jeździectwem. Początek był
dość niewinny – zobaczyłam zdjęcie
jeźdźca i konia: bez wędzidła, bez
ogłowia, a nawet bez kantara! Już
wtedy wiedziałam, że tak chcę, tylko... czy to możliwe z koniem, który
w porywach nawet atakował ludzi?
Okazało się możliwe!
Razem z Jasminą zaczęłyśmy zgłębiać
tajniki programu PNH, potem doszły
również inne szkoły NH. I „nagle” z
rozwydrzonego konia zrobił się koń
wierzchowy. Nieatakujący, znoszący
kowala (co prawda tylko jednego,
Str. 33
U K O C H A N Y K OŃ
swojego „księcia”), koń, na którego
można wsiąść. Ujeżdżanie odbyło się
bez użycia wędzidła. To nasza historia
w wielkim skrócie...
U K O C H A NY K O Ń
wiele, rozwiązałyśmy ogrom
problemów... Zwykle to ona
pokazywała mi, którędy mam
iść. Nigdy nie był i ciągle nie
jest to koń łatwy, na którego
wsiada się i już. Ciągle ma
swój charakter, czasem lekko
nieprzewidywalny, ale zwykle
jednak to wspaniały klacz,
która wybaczyła mi moje błędy
i ciągle cierpliwie pokazuje prawidłową drogę w relacji z nią.
Nigdy nie będzie to idealny koń
rekreacyjny, na którym bez
względu na humor będzie można jechać w teren czy nawet w
ogóle wsiąść, nigdy nie będzie
to idealny koń ujeżdżeniowy,
świetny skoczek... Ale to nie jest ważne. Po 4,5-letniej znajomości z tą
wspaniałą klaczą nauczyłam się jednego – nie jest sztuką kupić świetne-
go konia, sztuką jest samemu stać się
świetnym jeźdźcem i przez to sprawić, że koń będzie dla nas idealny. A
niewątpliwie tak jest – jesteśmy do
siebie bardzo podobne. Obie lubimy
czasem pokazać rogi i zrobić coś komuś na złość, lubimy komuś dokuczyć, ale przede wszystkim nie ufamy
byle komu – i u niej to widać. Niewiele jest poza mną osób, które na niej
siedziały – nie każdy jest w stanie samodzielnie na nią wsiąść, już nie
wspominając o problemie z weterynarzem! Ale... Mimo jej wad, tej nieprzewidywalności, częstych humorków, niekiedy wręcz płochliwości, mimo rozbudowanego własnego zdania
– jest to najwspanialszy koń pod
słońcem. Mimo moich łez, gdy
wszystko się waliło – udało nam się
dogadać. Czasem myślę, jak by to
było, gdybym zamiast Jasminy kupiła
dorosłego, już zrobionego konia.
Pewnie uniknęłam kilku upadków,
pewnie mogłabym sobie pohasać w
terenie, ale... Dzisiaj nie zamieniłabym Jasminy na żadnego innego konia. Za dużo razem przeszłyśmy, za
dużo nas łączy. Niestety, czasem trzeba popełnić błąd, aby czegoś się nauczyć. Popełniłam błąd, kupując młodego konia, nie mając odpowiedniego
doświadczenia, ale tego, czego się
przy tym nauczyłam, nie są w stanie
opisać słowa. Udało nam się.
Agnieszka Litwa
Jaka jest Jasmina?
Sprzeczna i kontrastowa. Ciągle zadziwia
mnie ten koń, czasem
swoją inteligencją i delikatnością, zrozumieniem, jakie wobec
mnie wykazuje, czasem
stanowczością,
gdy bardzo stanowczo
pokazuje
mi
błąd
(niejednokrotnie kończyło się to dla mnie
upadkiem). Przeszłyśmy razem naprawdę
Str. 34
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 35
PO LS KA KAWA L E R IA
PO LS KA KAWA L E R IA
drogi kolejowej w Galicji Wschodniej i
przeniósł się wraz z rodziną do Maksymówki. Tam też 22 lipca 1881 r.
(choć mówi się też o 21 i o 24 lipca)
przyszedł na świat jego najmłodszy
syn, któremu nadano imiona Bolesław Ignacy Florian.
Wieniawa Cz. 1
„Exegi monumentum aere perennius” –
napisał kiedyś Horacy… „Wystawiłem
sobie pomnik trwalszy od spiżu”. Niewiele jest osób, którym za życia postawiono pomnik…
„Exegi monumentum aere perennius”
– n a p i s a ł k i e d y ś H o r a c y…
„Wystawiłem sobie pomnik trwalszy
od spiżu”. Niewiele jest osób, którym
za życia postawiono pomnik… Gen.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski nie
doczekał się go i po śmierci. Był jednakże postacią niejako pomnikową.
Istniał bowiem w świadomości warszawiaków i innych Polaków jako postać niemalże z cokołu. Któż nie kojarzy Warszawy z Kolumną Zygmunta? Tak przedwojenna Warszawa nieodłącznie kojarzyła się i z Wieniawą.
Wrósł w jej klimat, stał się jego nieodłącznym elementem. Cała Polska
znała Wieniawę, cała Polska go uwielbiała, choć nie brakowało i tych, którzy żywili do niego zgoła skrajnie odmienne uczucia. Kim był zatem ten, o
którym pisano „ulubieniec Cezara,
pierwszy kawalerzysta Rzeczpospolitej”?
W dzisiejszym powiecie gorlickim, w
województwie małopolskim, nad rzeką Białą Tarnowską, położona jest
wieś Bobowa. Liczy sobie 2 800
mieszkańców i znana jest z tego, że
Str. 36
jest jedną z dwóch (obok Koniakowa)
miejscowości, w których wyrabia się
koronki metodą klockową. Po dziś
dzień stoi w Bobowej XVII-wieczny
dwór, zwany zamkiem, jako że wedle
Generał Wieniawa
www.CzteryKopyta.pl
Bobowa - widok współczesny
legendy został postawiony na gruzach starego zamczyska, z którego na
czele swej chorągwi rycerz Gryf wyruszył pod Grunwald. Jakimś pewnie
zrządzeniem losu kolejni mieszkańcy
Bobowej zapisywali chlubną kartę w
dziejach polskiej historii. Ze ściany
gabinetu właściciela okolicznych włości, z pozłacanej ramy, spoglądał jego
ojciec, w mundurze rotmistrza 3. Pułku Ułanów Powstania Listopadowego.
Niedaleko wydają się padać jabłka od
jabłoni w Bobowej, jako że i dziedzic
w ślady rodziciela poszedł i w wieku
lat 19 walczył z zaborcą w Powstaniu
Styczniowym. Powrócił z niego i zapisał się na Politechnikę Lwowską, na
której uzyskał dyplom inżyniera. Rozpoczął tedy praktykę w zawodzie,
pojmując jednocześnie za żonę tę,
która oczekiwała go wiernie, gdy z
szablą w dłoni walczył o niepodległość, Józefinę Struszkiewiczównę.
Będąc już ojcem czworga dzieci,
otrzymał zadanie przeprowadzenia
www.CzteryKopyta.pl
Do Bobowej, położonej wśród sądeckich lasów, rodzina Długoszowskich
sprowadziła się w dwa lata po urodzeniu Bolesława. Tam dorastał pośród powstańczych opowieści ojca,
jak to idąc tyłem po śniegu, mylił Moskala, jak ze spalonej stodoły szarżą
na bagnety przebijał się przez kordon
wrogiego wojska. Tam też pod okiem
Pana Daszkiewicza, starego wiarusa,
który pod generałem Bemem służył,
sześcioletni Bolek pobierał pierwsze
lekcje jazdy konnej i uczył się miłości
do konia. Dzieciństwo upływało mu
na zabawach, odwiedzinach mieszkającej w okolicy rodziny: chrzestnego,
po którym nosił imiona Ignacy Florian, i babci Teofili Struszkiewiczowej.
Wzrastał tedy Wieniawa pośród pokrytych lasami wzgórz, w sielskiej atmosferze. Do tychże wzgórz powracać będzie przez całe swoje życie, początkowo ze Lwowa, gdzie ojciec wyprawił go, by pobierał nauki w gimnazjum, potem, po latach zawieruchy
wojennej, z dalekiej Warszawy. Przyjdzie gościć rodzinnemu domowi Komendanta w swoich progach. O tych
wzgórzach zielonych wspomni kiedyś
w wierszu „Ale najbardziej kocham…”.
Str. 37
PO LS KA KAWA L E R IA
PO LS KA KAWA L E R IA
leśnymi ścieżkami. A po wakacjach powrót do szkoły, zwykle do tej samej klasy. Orłem
w nauce Wieniawa bowiem na
tym etapie edukacji nie był.
Ale milsze mi chmury, co skądś i gdzieś płyną,
Zwiedził wszystkie lwowskie
Wicher strojny w nieznanych krain aromaty,
gimnazja, aż ich zabrakło i –
Klucz żurawi wieczorem na niebie skrzydlaty
chciał nie chciał – trzeba było
I jaskółek lot chyżych, gdy w błękitach giną.
zmienić miasto. Wybór padł
na Chyrów i tamtejszą szkołę
Kocham w morzach zielonych zgubione żaglowce,
jezuitów, ale wkładali oni wieGlos Araba na pustyni sławiący Allacha
dzę nie tylko do głowy, ale i
I posępne, rozparte na Egiptu piachach
rózgą w zgoła inną część ciaNieme sfinksy, tajemnic odwieczne grobowce.
ła, długo więc Wieniawa miejsca tam nie zagrzał, najzwyKocham ludzi samotnych marzenia samotne,
czajniej w świecie dając nogę.
Pragnienia, co się rodzą w młodych chłopiąt
Ostatnią gimnazjalną przystasercach,
nią okazał się nie tak odległy
Na aksamitnej nocy żałobnych kobiercach
Nowy Sącz, w którym to w
Gwiazd powoli gasnących losy nieodwrotne.
dniu 21 czerwca 1900 r. BoleAle najbardziej kocham, kocham aż boleśnie,
sław Ignacy Florian Wieniawa
Słodki nie słyszanego nigdy dźwięk imienia,
Długoszowski otrzymał świaGłos ten, którego czasem domyślam się
dectwo dojrzałości. Na szkolne
brzemienia
zmagania wnuka jedynie dziaI oczy raz widziane… kiedyś… dawno… we śnie. dek Florentyn patrzył wyrozumiałym okiem. Sprawił mu w
Wraz z pójściem do gimnazjum za- wieku 14 lat dubeltówkę i zorganizokończyło się beztroskie dzieciństwo wał polowanie. Kiedy jednakże na
Wieniawy. Odtąd przez sześć dni w rozświetloną słońcem polanę wybiegł
tygodniu czas wypełniały mu lekcje okazały jeleń, zachwycony nim chłogreki, łaciny, algebry, fizyki, chemii. A piec nie był w stanie pociągnąć za
wkoło przecież tyle pokus! Gramatyka spust, opuścił strzelbę i pozwolił mu
grecka okazywała się powodem, dla ujść. Został za to zrugany przez
którego na letnie wakacje wracał dziadka, tak że następnego dnia to
Wieniawa do domu z duszą na ramie- piękne zwierzę musiało paść z ręki
niu. Ojcowski gniew udawało się jed- młodego adepta sztuki łowieckiej. Po
nakże jakoś przeżyć i można było takiej inicjacji nastąpiło myśliwskie
znów na koń wskoczyć, pogalopować śniadanie, przy którym dziadek wręKochane moje rodzinne pagóry i łany,
Na miedzach szmaragdowych rosochate grusze,
Kwieciste majowego sadu pióropusze
I jesienią brzozowy gaj wiatrem czesany.
Str. 38
www.CzteryKopyta.pl
czył wnukowi kielich jarzębiaku z
przykazaniem wypicia. Pierwszy kieliszek wódki w życiu Wieniawy… I nie
ostatni. Oj, nie ostatni !
Po zdanej maturze i wakacjach w Bobowej Wieniawa ku zaskoczeniu
wszystkich oświadcza, iż zamierza zostać lekarzem i podjąć studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie. Dziwić to
może tym bardziej, iż w trakcie do-
Wpis na studia medyczne
tychczasowej edukacji nie zdradzał
Bolesław szczególnego zapału do nauki, a studia medyczne to przecie takie, na których czasu spędzonego
www.CzteryKopyta.pl
nad książką bywa znacznie więcej niż
wolnego. Tym niemniej radość w domu jest ogromna. Po pomyślnie zdanych egzaminach wraca zatem Wieniawa do Lwowa i rozpoczyna naukę.
To, o dziwo, przychodzi mu z łatwością i daje dużo satysfakcji. Dowodem
najlepszym niech będzie fakt, iż z
większości egzaminów, jakie przyszło
mu zdawać, uzyskał ocenę celującą.
Jakże odmienne to od niedawnej
gimnazjalnej udręki. Odkrywa też
Wieniawa Lwów na nowo, poznaje
smaki życia towarzyskiego. Jest stałym bywalcem Teatru Miejskiego,
Opery, Operetki. Podziwiane wystawy
malarstwa Styki, Kossaka, Siemiradzkiego budzą w nim ambicje malarskie, które niedługo pocznie realizować. Rozpoczynają się szaleństwa na
balach i w lokalach, rozliczne miłostki
i romanse, z których przez całe życie
będzie słynął. Zawiera też przyjaźnie,
które przetrwają następne lata i odżyją na nowo w Warszawie. Pośród jego
znajomych zaczynają się pojawiać takie nazwiska, jak Kasprowicz, Staff,
Przybyszewski, Makuszyński, Miciński,
Wyspiański. Było to towarzystwo, które bynajmniej za kołnierz nie wylewało, ale… w owym czasie spełniał jeszcze Wieniawa toasty wodą sodową z
sokiem. Niedługo też poznaje Marię
Balasits, córkę profesora prawa, rektora Uniwersytetu Lwowskiego. Była
to panna o romantycznym spojrzeniu,
uroczym uśmiechu i dużych oczach.
Wkrótce też następują zaręczyny,
Str. 39
PO LS KA KAWA L E R IA
które spełnienie
swe mają uzyskać w ślubie,
planowanym po
zakończeniu
studiów Wieniawy. Para z nich
znakomita, jako
że ona profesorska
córka,
on ziemianin z
Wieniawa w cza- rodziny o wspasach studiów we niałym rodowodzie i nazwisku.
Lwowie
Rok 1906 przynosi tedy uzyskanie przez Bolesława
tytułu doktora wszechnauk lekarskich, po którym wybiera on specjalizację okulistyczną i rozpoczyna praktykę u profesorów Burzyńskiego i Macheka.
Nadszedł jednakże ów wieczór, bal
kotylionowy, na którym padło hasło
„Panie wybierają!”. Nim jednak cicha i
skromna Maniusia zdążyła podnieść
się z krzesła, przed Wieniawą pojawiła się okazała blondynka, zapraszając
do walca. Okazała się nią być córka
lekarza ze Słotwiny (dzisiejszej dzielnicy Brzeska), Stefania Calvas. W
trakcie długiego straussowskiego walca zdążył się Bolesław dowiedzieć, że
studiuje śpiew w szkole muzycznej i
zamierza zostać śpiewaczką operową.
Miała jeszcze jeden zamiar, którego,
sunąc z Wieniawą po sali, mu nie
zdradziła… Zapragnęła zdobyć go dla
Str. 40
PO LS KA KAWA L E R IA
siebie, nie zważając na narzeczeństwo i matrymonialne plany. A że była
przedsiębiorcza i konsekwentna, na
jesieni tegoż samego, 1906 roku para
stanęła przed ołtarzem kościoła parafialnego w Brzesku. Wieniawa liczył
sobie wówczas 25 lat, jego małżonka
była o 3 lata młodsza. Miesiąc miodowy spędziła młoda para w Wiedniu,
po czym powróciwszy do Lwowa,
doktor Długoszowski podjął pracę w
klinice profesora Burzyńskiego, jego
świeżo poślubiona małżonka zaś powróciła do lekcji śpiewu. W życiu
Wieniawy rozpoczął się okres zupełnie sprzeczny z jego naturą. Od rana
praca, obiad i kolacja w domu w towarzystwie żony, tak samo jak wszelkie wyjścia towarzyskie. O balach nie
było mowy, jako że spotkać na nich
można było skrzywdzoną Maniusię.
Żadnych wyjść na bilard do Schneidera w towarzystwie Kasprowicza,
Staffa czy Makuszyńskiego. Nuda! I
tak upływają dwa lata, w trakcie których Stefania kończy konserwatorium
i marzy o dalszej nauce u Jana Reszke w Paryżu. Wieniawa zgadza się
natychmiast, pakowanie i likwidacja
lwowskiego życia zajmują chwilę i już
małżonkowie siedzą w pociągu do Paryża. Jeszcze tylko dłuższy, bo roczny
przystanek w Berlinie – i wysiadają
na d’Orsay.
Paryż otwiera nowy etap w życiu Wieniawy. Zaczyna on od zwiedzania stolicy świata, po czym udaje się z wizy-
www.CzteryKopyta.pl
tami do znajomych z czasów
lwowskich
jeszcze. Żeby
lekarskie studia nie poszły
na
marne,
wstępuje
na
Sorbonę
w
charakterze
wolnego słuchacza,
nade Bronisława Berenwszystko jed- son - druga żona
nak zaczyna się
Wieniawy
realizować na
innej płaszczyźnie – swój malarski talent wzbudzony podczas wspomnianych już wizyt na wystawach Kossaka
i Styki rozwija na Akademii Colarossi.
Jego nienaganny strój doktora nie pasuje jednakże do atmosfery uczelni,
zaopatruje się tedy w niezbędną garderobę na pchlim targu, zwieńczając
ją hiszpańskim sombrero. Efekt tego
jest taki, że własna żona go nie poznaje, gdy wraca do domu, nie odmawia mu jednak, że w nowym wcieleniu mu do twarzy. Wieniawa zapuszcza z czasem dłuższe, sięgające za
uszy włosy i… Zaczyna się… Młode
panienki i mężatki poczynają oglądać
się za zabójczo przystojnym młodym
artystą. Na Akademii poznaje Bolesław miejscowych artystów polskiego
pochodzenia, w których środowisko
szybko wsiąka i zyskuje sympatię. Z
jednym wyjątkiem… Miała na imię
Bronisława i była żoną polskiego
www.CzteryKopyta.pl
prawnika Leona Berensona. Dla niej
Wieniawa był zmanierowanym kabotynem, uganiającym się za naiwnymi
studentkami. Uczucia niechęci Bolesław żarliwie odwzajemniał, jako że
Bronisława psuła mu skutecznie randki, ostrzegając panienki przez żonatym uwodzicielem. Któż by wtedy pomyślał, w jak nieoczekiwany sposób
ich losy splotą się ze sobą kilka lat
później…
Paryskie życie przynosi kolejne znajomości i przyjaźnie. Bolesław zaczyna
pisywać korespondencje do warszawskiego tygodnika „Świat”, budzi się
jego translatorska pasja – poczyna
przekładać nocami z francuskiego
Baudelaire’a. W doborowym towarzystwie, znaczonym takimi nazwiskami,
jak Żeromski czy Reymont, bierze
udział w tworzeniu nowej instytucji
wspierającej sztukę – Towarzystwa
Artystów Polskich. Wieniawa zawiera
coraz to nowsze znajomości, udziela
się towarzysko, organizuje bale i zabawy. Sielankę przerywa 19 marca
1912 r. poranna depesza z wiadomością o śmierci ojca. Długoszowscy
wracają na tydzień do Polski, po czym
po powrocie rzucają się w wir pracy.
Każde z osobna, oddalając się coraz
bardziej od siebie… Aż przyszła piękna, słoneczna wiosna 1912 r. Wieniawa szkicując na zajęciach w Akademii
Colarossi, podniósł głowę i rozejrzał
się po sali. Ujrzał nagle zjawisko dotąd mu nieznane. Miało skupiony wy -
Str. 41
PO LS KA KAWA L E R IA
Zosia Katarzyńska - Zuzia Paniąteczko
raz twarzy, zamyślone oczy, czarną
grzywkę zakrywającą czoło i było niesłychanej urody. Podszedł tedy Wieniawa na przerwie chcąc zagadnąć
najlepsza francuszczyzną, na jaką
umiał się zdobyć. W odpowiedzi usłyszał jednakże śmiech… Młodziutka
Zosia Katarzyńska była Polką, warszawianką, która przyjechała do Paryża
na studia malarskie. Wiele romansów
miał Wieniawa za sobą, jednakże nigdy nie zaznał prawdziwej miłości, tej
od pierwszego wejrzenia, co to podobno raz w życiu tylko się zdarza.
Zosia była właśnie tą pierwszą, która
zawładnęła jego sercem bez reszty.
Przeżył z nią młodzieńcze chwile
uniesień, kiedy to śmiejąc się, spacerowali, trzymając się za ręce, poprzez
Montmartre, Montparnasse, gdy czekał na nią z bukiecikiem kwiatów, a
ona przybiegała rozpromieniona.
Pewnego dnia przyszła ubrana w sukienkę w niezapominajki, a na głowie
miała czepek, po czym Wieniawa zaczął ją nazywać „Panienką z okien-
Str. 42
PO LS KA KAWA L E R IA
ka.”. A gdy wzbraniała się przed pocałunkiem, mówiąc, że do tego trzeba
być zakochanym na śmierć i życie, a
nie może tego jeszcze o sobie powiedzieć, nazwał ją „Cnotliwą Zuzanną”,
aż wreszcie Zuzią. I tak zrodziła się
Zuzia Paniąteczko, która przylgnęła
do Zosi na tyle, że nikt już później nie
pamiętał, jak się naprawdę nazywała.
W pamięci wszystkich pozostała już
na zawsze Zuzią Paniąteczkiem. W
przytoczonym na początku wierszu
„Ale najbardziej kocham…”, choć na
początku mowa o rodzinnych stronach Wieniawy, to do Zuzi właśnie te
oczy raz widziane, we śnie, należały.
W jednej z rozmów Zuzia zrugała
Wieniawę, że zwiedził tyle europejskich stolic, a nie był nigdy w Warszawie. Oświadczył jej tedy, że do
stolicy za paszportem nigdy nie wróci, co najwyżej jako żołnierz, na koniu, przy szabli. Jak się okaże później,
obietnicy dotrzyma…
Jesienią 1913 r. Stanisław Smogulecki, jeden ze współzałożycieli Towarzystwa Artystów Polskich, zaprasza z tajemniczą miną Wieniawę i kilkudziesięciu kolegów do swojego studia. Na
spotkaniu
pojawia
się
SirkaSieroszowski, który oznajmia zebranym, że zawiązał się polski ruch niepodległościowy, z niejakim Józefem
Piłsudskim na czele, który organizuje
koła Związku Strzeleckiego w kraju i
za granicą. Do paryskiego koła zapisali się wszyscy obecni. Wieniawa
www.CzteryKopyta.pl
jakby odmłodniał. Zrzuciwszy balast
doktora medycyny, literata i małżonka, z wigorem rzuca się w wir ćwiczeń, musztry i przysposobienia wojskowego. Aż przychodzi styczeń 1914
roku, w którym to do Paryża przyjeżdża Piłsudski. W Sali Towarzystwa
Geograficznego zgromadziło się około
500 osób, w tym i Wieniawa, który
tak później wspomni mówcę: „Z oczu
jego jasnych, lecz zaciemnionych
chmurą krzaczastych brwi, z gestów
jego wyrazistych, w których nierzadko
prawa dłoń ściśnięta w pięść spadała
z groźnym hukiem na stół, z jego głosu niskiego, wychodzącego jakby z
podziemia, zarówno, jak z treści jego
słów wiązanych w zdania proste, a
olśniewająco logiczne i przekonujące
szła na salę dziwnie zniewalająca, a
budująca moc”. Ze spotkania tego
wychodzi Wieniawa głęboko przeświadczony, że dopiero teraz odnalazł
sens życia i prawdziwe powołanie.
Jeszcze tego samego dnia pisze list
do brata z prośbą o przesłanie mu
egzemplarza regulaminów wojskowych. Tę przełomową chwilę najlepiej
w tym samym liście do brata scharakteryzował sam: „Od dziś uważam się
za żołnierza, bo nareszcie mam wodza”. W istocie, wieczór ten zaważy
na całym dalszym życiu Wieniawy. Z
wodzem swym pozostanie aż do swojej śmierci. Wiara w Komendanta pogłębia się jeszcze w dniu następnym,
kiedy to Piłsudski wizytuje paryski oddział Strzelców. Polityka i wojsko po-
www.CzteryKopyta.pl
chłaniają Wieniawę odtąd bez reszty.
Czasu nie starcza mu już nie tylko dla
żony, ale i dla jego Zuzi Paniąteczka.
W czerwcu 1914 r. zostaje wydelegowany na kurs strzelecki do Krakowa.
Udaje mu się wytłumaczyć powody
swojej decyzji Zuzi, rozumie je i żona,
z którą Wieniawa długo rozmawia.
Ich rozwód nastąpiłby prędzej czy
później, wyjazd na wojaczkę był zatem dobrym oficjalnym powodem
rozstania. Długoszowscy rozeszli się
w przyjaźni, która przetrwała i późniejsze czasy. Kilka lat później Stefania Calvas de Długoszowska, jak się
tytułowała, wyjdzie za mąż za kolegę
– Belniaka Wieniawy – Stanisława
Grzmota-Skotnickiego, tego samego,
który we wrześniu 1939 r. dowodzić
będzie Pomorską Brygadą Kawalerii i
który wyda rozkaz wykonania manewru opóźniającego wroga, znanego
potomnym jako szarża pod Krojantami. Na Paryskim dworcu Gare du Nord żegnał Wieniawę i strzeleckich
kompanów tłum przyjaciół. Gdzieś
nieco z boku połyskiwały czarne
oczęta Zuzi Pamiąteczka. Ich miłość
była taka poetycka, taka paryska, że
jakże inaczej mogła się skończyć, jeżeli nie wyjazdem ukochanego na
wojenkę. Wraz z oddalającym się peronem Gare du Nord zostawała w tyle
beztroska paryska przeszłość. Otwiera się nowy rozdział w życiu Wieniawy…
Dotarłszy szczęśliwie do kraju (którego
Str. 43
P O L S K A K A W A L E R I A / A R TY S T A
PO LS KA KAWA L E R IA
rego, pamiętać należy, wtedy wciąż
na mapach nie było), jedzie prosto do
Bobowej, odwiedzić matkę i rodzinne
strony. Po kilku dniach lenistwa i beztroski pakuje jednakże walizę i spieszy do Krakowa, gdzie od razu wstępuje w szeregi Związku Strzeleckiego.
Jako że zajęcia nie zajmują nazbyt
wiele czasu, zawiera nowe znajomości. Wśród nowych kompanów pojawia się m.in. dziennikarz i artysta malarz Edward Rydz-Śmigły, któremu
przyjdzie za kilkanaście lat dostąpić
zaszczytu objęcia buławy Marszałka
Polski, jak i opuścić ją we wrześniu
1939 r. zaleszczycką drogą, kiedy to
żołnierz polski wciąż walczył, krwi nie
szczędząc, wierząc w zwycięstwo. Jako że w towarzystwie pojawia się kilku poetów, Wieniawa trafia, zdaje
się, w odpowiednie towarzystwo.
Pewnego wieczoru, na przedstawieniu
„Snu nocy letniej”, ujrzał kobietę, której uroda trafiała w jego gusta –
przystojna, czarnooka brunetka. Nazywała się Helena Sulima. Urzeczony
Wieniawa wybiegł przed teatr i wykupił u pobliskiej kwiaciarki wszystkie
róże, jakie ta miała, po czym obsypał
nimi aktorkę, zapraszając jednocześnie na kolację. Przyjęcie zaproszenie
rozpoczęło płomienny romans tych
dwojga, który przerwany został powrotem Heleny do Warszawy, gdzie
występowała na stałe. Sulima poważnie zakochała się w Wieniawie i długo
jeszcze później żywić będzie nadzieję
na małżeństwo z nim. Jak wielokrot-
Str. 44
nie powtarzała, gotowa była dla niego porzucić teatr. Do Krakowa przyjechała tymczasem Stefania, jednak bynajmniej nie w celu reaktywowania
małżeństwa. Przeciwnie, powzięła
starania o jego unieważnienie, co nie
przeszkodziło jej w utrzymywaniu
nadal serdecznych stosunków z niewiernym notorycznie mężem.
owego lipcowego, upalnego dnia 192 r. na dachu domu przy Riverside
Drive w Nowym Jorku, jako że pomimo skończonych 60 lat czuł się wciąż
żołnierzem i choć nosił generalskie
lampasy, to choćby jako szeregowiec
chciał stanąć w szeregu, gdy ojczyzna
wzywała. Nie dano mu jednakże…
Piotr Dobrowolski
Wypadki na świecie nabrały tymczasem tempa. W Sarajewie od kuli zamachowca padł austriacki następca
tronu, arcyksiążę Franciszek Ferdynand, wraz z małżonką. Wojna, którą
Piłsudski przewidywał, stała się faktem. Wydano pierwsze rozkazy mobilizacyjne Związku Strzeleckiego. 28
lipca 1914 roku szeregowiec Bolesław
Wieniawa Długoszowski stawił się w
koszarach, otrzymując przydział do
drugiego plutonu drugiej kompanii,
stacjonującej na krakowskich błoniach, w obozie zwanym Oleandry.
Kasztanowe włosy ustąpiły łatwo pod
naporem końskiej maszynki do strzyżenia, strój paryskiego artysty zastąpiła drelichowa kurtka i spodnie, owijacze i ciężkie buciory. Świat ten, jakże odległy od tego, w którym dotychczas się obracał, wydawać mógł się
nie do zniesienia dla Wieniawy. Ten
jednakże pokochał go od pierwszego
wejrzenia, a wojaczka stała się chlebem powszednim przez następnych
kilka lat. Żołnierzem zresztą Wieniawa nie przestanie się czuć nigdy. Między innymi dlatego właśnie stanie
www.CzteryKopyta.pl
Simon Schmitd
Nazywam się Simon Schmitd. Mieszkam w przepięknym Allgäu w południowej Bawarii. Moimi głównymi zainteresowaniami są sztuka, fotografia
i historia.
Moje zamiłowanie do gatunku fantasy
wyrosło na bazie twórczości Tolkiena,
„Władcy pierścieni” reżyserowanym
przez Petera Jacksona, a także dzięki
zadziwiającym ilustracjom tworzonym
przez Johna Howe i Alana Lee.
www.CzteryKopyta.pl
Str. 45
RECENZJE
A R TY S T A
„Mam pewien problem – kiedy pracuję nad koniem, chcę znać jego przeszłość. Zwykle koń sam mi to zdradza. Ale bywa tak skołowany, że potrzebuję pomocy. Może nie chcesz o
tym mówić. Jeśli tak – zrozumiem. Ale
jeśli mam wybadać, co się dzieje w
jego łbie, byłoby mi łatwiej, gdybym
wiedział, co się wtedy stało…”.
Poza tymi artystami, których wspomniałem, zainspirowali mnie nieco
„starsi” mistrzowie, a mianowicie: Alfons Maria Mucha, Albrecht Dürer,
Caspar David Friedrich, James Mallord William Turner, El Greco, Francisco Goya i wielu innych.
Moim środkiem pracy są farby wodne
i akrylowe, a także czasami węgiel i
kreda.
Obecnie studiuję informatykę, jednak
moje zamiłowanie do sztuki pozostało niezmienne, nadal staram się poświęcać rysowaniu i malowaniu tyle
czasu, ile tylko mogę. Po zakończeniu
studiów informatycznych chciałbym
Str. 46
podjąć dalsze kształcenie – tym razem w kierunku malarstwa.
Moje inspiracje:
 John Howe,
 Alan Lee,
 Albrecht Dürer,
 Alfons Maria Mucha,
 Francisco Goya,
 Pavel Tatarnikov,
 El Greco,
 Caspar David Friedrich,
 Ted Nasmith,
 Michael Kaluta.
Z języka angielskiego
przełożyła Anna Kuzio
www.alarie.de
www.CzteryKopyta.pl
Film został nakręcony na podstawie
bestsellerowej powieści Nicholasa
Evansa.
w poślizg na ostrym zakręcie… Judith
ginie na miejscu, Grace traci nogę, a
jej ukochany koń Pielgrzym odnosi
straszliwe obrażenia, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, zmienia się nie
do poznania. Staje się narowisty i zachowuje tak, jakby nienawidził ludzi.
Wydaje się, że jedynym wyjściem będzie jego uśpienie… Jednak matka
Grace, Anne MacLean (Kristin Scott
Thomas), wpływowy nowojorski wydawca, nie zgadza się na uśpienie
okaleczonego Pielgrzyma, czując, że
tylko zachowując go przy życiu, może
pomóc córce otrząsnąć się po przebytej tragedii i zapobiec kryzysowi grożącemu rozpadem jej rodzinie. W tym
samym czasie przypadkowo dowiaduje się o istnieniu legendarnego
„zaklinacza koni”, Toma Bookera
(Robert Redford), tajemniczego mężczyzny obdarzonego cudownym talen-
W
pewien
spokojny
śnieżny poranek czternastoletnia Grace MacLean
(Scarlett Johansson) i jej
przyjaciółka Judith wyruszają na konną przejażdżkę.
Postanawiają
wybrać się do położonego nieopodal lasu. Na
nieuczęszczanej drodze
znajdującej się w środku
lasu dochodzi do tragicznego wypadku: dziewczynki dostają się pod
koła czterdziestotonowej
ciężarówki, która wpadła
www.CzteryKopyta.pl
Str. 47
A RA B S K I ŚW IAT
RECENZJE
gu miesięcy spędzonych na farmie
„zaklinacza” Grace odzyskuje radość
życia, a jej koń poddaje się w końcu
zaklęciom Toma. Jego magii ulega
także Annie, która zakochuje się w
niezwykłym kowboju.
em uzdrawiania psychicznie poturbowanych zwierząt. Bez większego namysłu Anne postanawia zabrać córkę
i konia na drugi koniec kraju, do odległej Montany. Nie wie jednak, że ta
podróż zmieni całe jej życie… W cią-
Str. 48
Jest to historia opornej, stopniowej
rehabilitacji nieszczęsnego zwierzęcia,
a tym samym – jego małoletniej właścicielki, a zarazem historia miłości
pomiędzy matką dziewczynki a zaklinaczem. Muzyka jest dobrze wkomponowana w tło. Film daje dużo do
myślenia i wzbudza emocje – tak samo jak doskonała gra aktorska.
Monika Piech
www.CzteryKopyta.pl
Wyścigi cz.2
MIEJSCE I WARUNKI TRENINGU
Po podjęciu decyzji o poddaniu konia
próbie dzielności należy zastanowić
się, gdzie go trenować. Obecnie istnieje w Polsce kilka ośrodków prywatnych, których właściciele zatrudniają
trenera oraz jeźdźców i przygotowują
konie do wyścigów w miejscu prowadzenia hodowli. Takie rozwiązanie wymaga dość kosztownych inwestycji i
na pewno nie opłaca się komuś, kto
ma jednego czy dwa konie. Większość
koni trenowana jest w stajniach publicznych, którymi kierują trenerzy
prowadzący samodzielną działalność
gospodarczą. Wertując stare roczniki
„Jeźdźca i Hodowcy”, natrafiłam na
uwagę Stanisława Wotowskiego, którą chciałabym przytoczyć: „Panują u
nas pewne uprzedzenia do publicznych trenerów i trzeba czasu, żeby
właściciele się do nich przekonali, bo
wielu z nich, chociaż w gorszych warunkach, przedkłada trzymanie koni w
www.CzteryKopyta.pl
domu”. Jak widać – trzeba naprawdę
dużo czasu, skoro i dzisiaj, po siedemdziesięciu latach, wspomniane
uprzedzenia, poparte często brakiem
możliwości finansowych, skłaniają
niektórych hodowców do mniej lub
bardziej dramatycznych prób treningu
amatorskiego, co dość rzadko kończy
się sukcesem – przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę mało który
właściciel, nawet jeśli ma odpowiednie przygotowanie merytoryczne, może zapewnić swojemu koniowi systematyczną pracę pod siodłem, na
określonym dystansie, w grupie koni i
bez względu na warunki atmosferyczne.
Namawiam do korzystania z usług
profesjonalnych stajni, które gwarantują odpowiednie miejsce utrzymania
i treningu, etatową obsługę, dostępność dżokejów, podkuwaczy i lekarzy
weterynarii ze specjalizacją w hipiatrii.
Str. 49
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
Pozostaje trudne pytanie – jak wybrać stajnię i trenera? Aktualną listą
licencjonowanych trenerów dysponuje Polski Klub Wyścigów Konnych.
Dość obiektywną oceną stajni jest
miejsce trenera w rankingu publikowanym co roku w „Wiadomościach
Wyścigowych” – oficjalnym biuletynie
PKWK, ale nie zawsze odległe miejsce
w klasyfikacji świadczy o złej pracy,
czasami jest wynikiem początkowych
trudności z budowaniem swojej kariery, czasem świadomego ograniczania
liczby koni w stajni, a czasem po prostu braku zdolności menedżerskich.
Umiejętność pozyskiwania właścicieli i
koni jest dzisiaj nie mniej ważna niż
sam trening, bo to „koń trenera wywyższy i koń poniży”, jak pouczali starzy służewieccy fachmani, a właściciel
pozwoli się utrzymać. Z moich doświadczeń wynika, że większość właścicieli trafia do określonych trenerów
po prostu z polecenia osób, które z
usług danego trenera już korzystały i
Str. 50
były zadowolone. Nie spotkałam się też z wyborem
stajni w oparciu tylko o
warunki finansowe, gdyż
przeważnie nie różnią się
one od siebie w sposób
znaczący. Obecnie miesięczna stawka za utrzymanie konia w treningu
na Służewcu oscyluje koło
tysiąca złotych. Za powyższą kwotę można spodziewać się prawidłowej opieki
i pielęgnacji, żywienia, treningu, a
czasami również standardowego kucia. Na ogół dodatkowo trzeba zapłacić za profilaktykę weterynaryjną i leczenie konia oraz za specjalistyczne
odżywki. Oczywiście warunki można
negocjować, ale zbytnie odchylenie w
dół nakazuje pewną rezerwę, gdyż
jakość usługi może być również niższa. Najlepiej podpisać z trenerem
umowę, zawierającą oprócz warunków płatności szczegółowe ustalenia
dotyczące wycofania konia z treningu
z powodu braku zdrowia, sprzedaży
itp.
Bez względu na umowę z trenerem –
należy liczyć się z regulaminowymi
opłatami za zgłoszenie konia i barw
co roku do PKWK (aktualnie po 100
złotych), każdorazowo za zapis (1,5%
pierwszego miejsca), doprowadzenie
konia do gonitwy (w ubiegłym roku
25 złotych) i dosiad jeźdźca w gonitwie (przed rokiem 45 złotych), wyco-
www.CzteryKopyta.pl
fanie konia z gonitwy (w ubiegłym roku od 0,5% do 3% pierwszego miejsca, w zależności od powodu) i jednorazowym kosztem uszycia kurtki dla
dżokeja (około 150 złotych). Właściciel konia otrzymuje od organizatora
premię startową, pokrywającą koszt
dosiadu dżokeja i doprowadzenia konia do wyścigu oraz premię transportową w wypadku dowożenia konia na
gonitwę spoza Służewca. Z nagrody,
którą wygrywa koń, właściciel otrzymuje 85%, dżokej 5%, a trener z załogą stajni 10%. W szczególnych
przypadkach można tego podziału dokonać inaczej, na przykład zwiększając udział stajni za zmniejszenie odpłatności za utrzymanie.
sień poprzedzająca rok, w którym koń
ma biegać. Niektórzy właściciele próbują odwlec ten moment do wiosny,
ale oszczędność w tym wypadku może być złudna, ponieważ „surowy”
koń potrzebuje minimum 6 miesięcy
nieprzerwanej pracy, zanim będzie
mógł wystartować w gonitwie. Łatwo
policzyć, ile sezonu, zaczynającego
się dla trzylatków w maju, traci koń
zaczynający trening w marcu. Czasami właściciel podejmuje się wstępnego przygotowania konia. Jest to sprawa do ustalenia z trenerem, ale trzeba pamiętać, że jeżeli trener ma ograniczoną liczbę boksów, to raczej wybierze konia, który od początku roku
będzie na ten boks zarabiać.
Czasami dobrym rozwiązaniem jest
wydzierżawienie konia przez hodowcę
osobie, która będzie przez ustalony
okres utrzymywać konia w
stajni wyścigowej w zamian
za ustaloną wartość nagród, ale znalezienie takiego dzierżawcy jest coraz
trudniejsze, gdyż niełatwo
zawrzeć umowę, której realizacja satysfakcjonowałaby obie strony przez dłuższy
czas.
Małgorzata Łojek
www.traf-stajnia.com
Po szczęśliwym wyborze
trenera i ustaleniu warunków płatności należy jeszcze ustalić termin przywozu
konia. Tradycyjnie jest to je-
Dżokej i jego koń po wyścigu (pokryci błotem
z nawierzchni hipodromu)
www.CzteryKopyta.pl
Str. 51
J EŹ DZ I ECTWO
J EŹ DZ I ECTWO
przednia zewnętrzna noga i tylna wewnętrzna poruszają się w jednej linii.
Zad konia porusza się po śladzie, a
przód jest od śladu odstawiony pod
kątem ok. 30o.
Wykonanie
Łopatkę do wewnątrz można wykonywać w stępie lub w kłusie. Jadąc w
kłusie, należy jechać dosiadem ćwiczebnym. Pomoce stosowane w czasie łopatki do wewnątrz:
Bardziej zaawansowanym niż ustępowanie od łydki ćwiczeniem jest łopatka do wewnątrz. Łopatka do
wewnątrz należy do chodów bocznych, tak jak trawers, renwers i ciąg.
W chodach bocznych koń musi być
prawidłowo zgięty wokół wewnętrznej łydki. I tak również jest w łopatce
do wewnątrz. Jest to ćwiczenie, które
poprawia przepuszczalność i wygimnastykowanie konia. Służy również
prostowaniu konia. Koń w łopatce do
wewnątrz porusza się zgięty w kierunku przeciwnym do wygięcia, jego
kopyta kreślą 3 linie, przy czym
Str. 52
* należy obciążyć wewnętrzną kość
kulszową,
* wewnętrzna łydka zostaje na popręgu i odpowiada za zgięcie konia w
żebrach i ruch do przodu i w bok,
* zewnętrzna łydka jest nieco cofnięta (podobnie jak w ustępowaniu od
łydki) i pilnuje, żeby koń nie wypadał
zadem,
* wewnętrzna wodza razem z wewnętrzną łydką odpowiada za zgięcie
konia, ręka powinna być blisko kłębu
– nie odstawiona lub przełożona
przez kłąb na drugą stronę szyi,
* zewnętrzna ręka ogranicza zgięcie
szyi, delikatnie wskazuje kierunek ruchu, lecz nie jest aktywna, powinna
być minimalnie odsunięta od kłębu.
w stępie, a dopiero po opanowaniu
tego ćwiczenia przejść do ćwiczeń w
kłusie. Żeby ułatwić wykonanie zadania, najlepiej wykorzystać zgięcie konia w narożniku lub na wolcie. Wychodząc z narożnika lub wolty na długą ścianę czworoboku, łatwo utrzymać zgięcie i wskazać koniowi pomocami kierunek poruszania się do przodu i w bok. W momencie, gdy koń
zrobi kilka kroków w bok, należy znowu wjechać na woltę i następnie wyprostować. W późniejszym okresie
można konia prostować bezpośrednio
po wykonaniu łopatki do wewnątrz
przez wprowadzenie przodu z powrotem na ślad.
Należy pamiętać, żeby ćwiczenia wykonywać na obie strony, a koń musi
poruszać się cały czas do przodu i bez
utraty rytmu. W przypadku utraty rytmu ćwiczenie należy przerwać i po
chwili rozpocząć ponownie. Pamiętajmy również o przygotowaniu konia do
wykonania ćwiczenia poprzez półparadę.
Częste błędy
* Utrata impulsu i rytmu;
* wypadanie zewnętrzną łopatką spowodowane zbyt dużym zgięciem szyi;
* jeździec zbyt mocno działa wewnętrzną wodzą;
* koń wypada zadem i jest zbyt mało
zgięty wokół wewnętrznej łydki.
Olaf Maron
www.blogkonie.pl
Rozpoczynając uczenie konia łopatki
do wewnątrz, nie należy wymagać
zbyt wiele. Należy zacząć od ćwiczeń
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 53

Podobne dokumenty