Pielgrzymka do Fatimy

Transkrypt

Pielgrzymka do Fatimy
Parafia pw. Dobrego Pasterza w Lublinie
Pielgrzymka do Fatimy
W dniach od 12 do 17 lipca odbyła się pielgrzymka do Fatimy z naszej parafii. Jej uczestnikami byli nie tylko
parafianie, ale także pielgrzymi z Wilkołaza, Stopnicy, Krakowa, Hrubieszowa, Tomaszowa i Lublina. Pilotem i
przewodnikiem był Pan Bogusław Murlak, a opiekunem duchowym ks. proboszcz Florian Gruca SCJ.
Poniżej zamieszczamy kilka wspomnień i relację fotograficzną z pielgrzymki.
„Kto tu przyjechał – wróci tu na pewno”
„Nareszcie własnymi oczami mogliśmy zobaczyć to, o czym się tak dużo mówi i pisze”.
Te dwa cytaty dają odpowiedź na pytanie: czy warto odwiedzić Fatimę i inne miejsca w Portugalii? Wszyscy
wiemy, iż Fatima to miejsce kultu i objawień Najświętszej Maryi Panny. Tu w roku 1917 od maja do października 13.
każdego miesiąca trzem pastuszkom objawiała się Matka Boża. Ogromna ilość pielgrzymów przybywających z całego
świata, modlitwy różańcowe i procesje stwarzają atmosferę zadumy.
strona 1 / 5
Parafia pw. Dobrego Pasterza w Lublinie
Pielgrzymka do Fatimy
W tym miejscu i w takich momentach człowiek zapomina o wszystkich troskach dnia codziennego. Oprócz tego
świętego miejsca, jakim jest Fatima, w Portugalii znajduje się mnóstwo zabytków. Wiele z nich jest obiektami
najwyższej, światowej klasy. W czasie tej pielgrzymki dzięki naszemu przewodnikowi mieliśmy okazję odwiedzić je i
poznać ich historię. Zakon Chrystusa, wcześniej Zakon Rycerzy Templariuszy w Tomar. Mieszają się w nim różne
style: gotycki, romański, manueliński i renesansowy.
Drugą perłą tych okolic jest Mosteiro de Santa Maria da Vitória w Batalha – wybudowany przez króla Joao po
zwycięstwie nad Kastylijczykami, co zapewniło 200 lat niezależności Portugalii. Spotkać tu można jedyne na świecie
niedokończone kaplice – nie ma sufitu, ani sklepienia. Błękit nieba, plus bogactwo rzeźb tworzy niepowtarzalny styl.
Godne uwagi są również: kościół i królewskie opactwo Świętej Maryi w Alcobaça, które wpisane są przez
UNESCO na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego.
Zwiedzając środkową część Portugalii nie można nie zatrzymać się w Nazaré, które dzieli się na dolne i górne. W
niżej położonej części miasta znajduje się plaża obmywana falami oceanu. Specjalnością restauracji są grilowane
sardynki (sprawdziliśmy to osobiście).
Na wysokości 110 m nad skarpą wznosi się Ermida da Memória, kapliczka ku czci Najświętszej Pani z Nazaré,
która cudem uratowała od śmierci jednego z dostojników.
Trzeci dzień pielgrzymki był równie wzruszający i pełen zadumy. Droga do wioski, w której mieszkali
pastuszkowie, poprzedzona była niewielkimi kapliczkami. Wspólnie odprawiliśmy przy nich drogę krzyżową. Piękne
stacje i krajobraz nie pozwoliły przeżyć tego inaczej. Nie czuliśmy zmęczenia i upału (ponad 40 stopni C).
Rodzinna wioska Aljustrel przenosi nas do początku XX wieku. Świetnie zachowane domy, zarówno Łucji jak i
Franciszka i Hiacynty. Przeżyciem niezwykłym było spotkanie członka rodziny Franciszka i Hiacynty. Jest to starszy
człowiek, pełen radości i uśmiechu, który potrafi stworzyć wokół siebie niepowtarzalną atmosferę.
Na pewno pielgrzymka ta pozostawi na długo w pamięci chwile spędzone w Sanktuarium na modlitwie oraz
wspaniałe obrazy kamienistych pagórków i wciskającego się w głąb lądu oceanu.
Drogi czytelniku! Nie myśl, że czytając to przeżyjesz to, co my. Obrazy i te przeżycia zarezerwowane są dla
tych, którzy odwiedzą Fatimę.
Uczestniczka z Lublina
Przybyłam na fatimską pielgrzymkę z różańcem w ręku, z imieniem Matki Bożej na ustach, z pieśnią
dziękczynienia Bogu w sercu i z licznymi prośbami.
Pielgrzymka na sam kraniec Europy to niezwykłe wydarzenie w moim życiu, trudne do opisania.
Piszę te słowa w trakcie pobytu w Fatimie. Przed chwilą wróciłam z drogi krzyżowej, gdzie w zieleni dębów i
drzew oliwkowych wznoszą się białe kapliczki – 14 stacji i najnowsza piętnasta przedstawiająca zmartwychwstanie
Chrystusa.
Nie chcę wrażeń i przeżyć duchowych pielgrzyma mieszać z wrażeniami turystki. Jestem oszołomiona i
strona 2 / 5
Parafia pw. Dobrego Pasterza w Lublinie
Pielgrzymka do Fatimy
zachwycona.
Dla nas, katolików odwiedzenie Fatimy, gdzie Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom, jest głównym celem
wędrówki. Pani jaśniejsza od słońca – jak mówiły dzieci – wybrała to miejsce, aby wezwać nas, świat, do nawrócenia,
pokuty, modlitwy i do ofiarowania się Jej Niepokalanemu Sercu. Codziennie o zmroku przed bazyliką Matki Bożej
Różańcowej, gdzie usytuowana jest niewielka Kapliczka Objawień – serce sanktuarium, wraz z pielgrzymami z całego
świata uczestniczyłam w modlitwie różańcowej, a później przy blasku świec w procesji fatimskiej.
Przesłanie pokoju i nadziei jest tak silne, że wyjadę bogatsza na duchu. Odjadę z radością, ale i tęsknotą.
Przyjm nasza Matko moją modlitwę, pobłogosław i umocnij w dobrych zamiarach. Udziel nam swego
błogosławieństwa o Pani i okaż miłosierną miłość.
Danuta – uczestniczka pielgrzymki z parafii wilkołaskiej
„Matko Najświętsza do Serca Twego,
Mieczem boleści wskroś przeszytego,
Wołamy wszyscy z jękiem, ze łzami,
Ucieczko grzesznych módl się za nami”.
W związku z przejściem na emeryturę planowałam za finansową odprawę z zakładu pracy zafundować sobie
wycieczkę zagraniczną. Kiedy podczas styczniowej niedzielnej Mszy Św. dowiedziałam się o pielgrzymce do Fatimy –
nie wahałam się ani chwili. Portugalia to piękny i katolicki kraj, a kult Matki Boskiej Różańcowej z Fatimy wykracza
daleko poza granice tego państwa. Wyjazd miał nastąpić w lipcu (12-17.07.2006 r.). Szybko minęło kilka miesięcy i w
dniu 13 lipca br. wraz z całą „grupą lubelską” stanęłam przed figurą „Naszej Pani” (jak mawiają tubylcy) w Kaplicy
Objawień w Sanktuarium Matki Boskiej. Tak jak większość pielgrzymujących i ja także pojechałam podziękować za
opiekę nad moją rodziną, za to, że wszyscy jesteśmy zdrowi, mamy pracę i dach nad głową. Prosiłam także o dalszą
opiekę, zwłaszcza nad synową, która spodziewa się dziecka. Za to także dziękowałam Matce Najświętszej, bo o byciu
babcią marzyłam w skrytości serca od kilku lat.
Wyjazd oraz pobyt w Fatimie pozwolił mi na inne spojrzenie na dotychczasowe życie, na problemy, które teraz
wydają mi się „problemikami”. W naszej grupie było dwóch panów niepełnosprawnych – częściowo sparaliżowanych –
na wózkach. Trzeba było widzieć ich ogromne cierpienie fizyczne oraz spokój i pogodę ducha z jaką przyjmowali
wszelkie niedogodności, czy ogromne upały (do 50 st. C w cieniu). Jak byli wdzięczni wszystkim tym, dzięki którym
mogli tę pielgrzymkę odbyć i zwiedzić wiele miejsc, czy uczestniczyć we Mszach Św. i procesjach różańcowych
późnymi wieczorami na terenie Sanktuarium.
Czy trzeba było jechać do Fatimy? Myślę, że tak być musiało. Podróż w grupie nieznanych osób, wspólna
modlitwa z tysiącami wiernych z całego świata, spotkanie ludzi niepełnosprawnych i czas na refleksję nad
dotychczasowym życiem. Teraz wiem, że nie wolno marnotrawić czasu na rzeczy błahe, nieistotne – życie jest na to
zbyt krótkie. Im częściej dostrzegamy bliźniego, wiemy, że nie jesteśmy sami. Im więcej damy – tym więcej będzie nam
dane. Czy to takie trudne? Dla wielu, niestety – najtrudniejsze.
Bronisława G.
strona 3 / 5
Parafia pw. Dobrego Pasterza w Lublinie
Pielgrzymka do Fatimy
Każdy myślący człowiek wie, co to jest FATIMA. Dla wyznawcy rzymskokatolickiej wiary jest to miejsce
święte, cudowne. To miejsce odwiedzała Matka Boga i ludzi. Matka Boża ukazywała się pastuszkom, przekazując im
życzenie swego SYNA, bo wynikła konieczność ratowania ludzkiego plemienia przed zagładą i potępieniem. Przed
gniewem Bożym świat i teraz potrzebuje ratunku. Może bardziej niż w roku 1917, ale żeby zasłużyć na
MIŁOSIERDZIE BOŻE to trzeba wierzyć i odmawiać różaniec. Trzymając w garści różaniec, czujemy oparcie i
nadzieję. Nic wtedy nie jest już straszne.
Piszący te słowa jest paralitykiem, od urodzenia przykutym do wózka. Wymaga specjalnej troski w
najdrobniejszych szczegółach. Duszę ma rogatą, buntowniczą. Przeżycia ostatniego okresu sprawiły, że wnętrze miał
popękane, jak stary, gliniany garnek. Żeby być człowiekiem, żeby zachować człowieczeństwo w wątłym ciele,
konieczne było pokazać się u cudownego lekarza. Najcudowniejszym lekarzem jest Matka Boża. Matka Boża od
dawna wiedziała, że potrzebuję pomocy i w sposób cudowny (tak to czuję) wezwała mnie do siebie dnia 12.07.2006 do
Fatimy.
Wszelkie plany Boże realizują się przez ludzi. Mój plan wyjazdu do Fatimy zaczął się realizować w autokarze na
trasie Kraków - Lublin, kiedy wracałem ze spotkania z Ojcem Świętym Benedyktem XVI. W luźnej rozmowie
prowadzonej w autokarze z Panem Bogusiem Murlakiem dowiedziałem się, że są wolne dwa miejsca w grupie
pielgrzymkowej do Fatimy. Na wieść o tym, zacząłem głośno wzdychać. Tak głośno, że mój opiekun - Wenancjusz
zaniepokoił się o moje samopoczucie. Musiałem tłumaczyć się i podawać powody moich jęków. Wtedy zapadła
decyzja: jedziemy razem do Fatimy! Bez zastanowienia wyraziłem zgodę.
Dopiero później, już w Lublinie, w kilka dni po powrocie z Krakowa przyszła refleksja. Przyszły wątpliwości i
pytania: skąd pieniądze? czy wytrzymasz? czy się opłaca?
Nie wiedziałem jeszcze wtedy o tym, że te wszystkie pytania i wątpliwości pochodzą od złego ducha. Postawiłem
wszystko na jedną kartę i zacząłem przygotowania. Diabeł wiedział, gdzie się wybieram i poddał mnie jeszcze jednej
próbie. Na 48 godzin przed wyjazdem zginęły mi z mojego pokoju wszystkie dokumenty, portfel i ostatnie 130 zł.
Myślałem, że dostanę zawału. W nocy nie mogłem spać. Nie mogłem modlić się. Trzymałem tylko w ręku różaniec.
Mimo napięcia (całe ciało bolało i szarpały mną torsje) byłem dziwnie spokojny. Rano przyszła policja, a pod wieczór
przyniesiono mi dokumenty w komplecie. Na tej podstawie twierdzę, że cudem poleciałem do Fatimy. Bogu niech będą
dzięki. Podróż z Warszawy do Lizbony samolotem. Bardzo atrakcyjna, bo lot nocny. Wysokość lotu: 10.000 metrów.
Czas lotu 3 godz. 20 minut. Odległość 4000 km.
Przewodnik - Pan Boguś – kochany, złoty człowiek – „zrobił” taki klimat w naszej grupie, że od razu poczułem
się jak w rodzinie. Wszyscy otoczyli mnie troskliwą opieką. Każdy pchał mój wózek. Dzięki temu byłem wszędzie,
gdzie cała grupa 50 osób. Tworzyliśmy jedno. Dźwigano mnie w specjalnej siatce.
Czułem się jak złapany wieloryb. Dotąd mi żal tego, że musieli tyle dźwigać. Najbardziej wzruszające było
wspólne odprawianie Drogi Krzyżowej i uczestniczenie w procesji ze świecami. Kwatera wygodna, choć winda mała,
do pokoju drzwi tak małe, że trzeba było je wyjmować, żeby wózkiem dojechać do łóżka. Wszystkie te trudności
pokonywaliśmy ze śmiechem, bo przecież pątnik nie narzeka.
Odwiedziłem też kilka lokali gastronomicznych, gdzie kazałem sobie podawać specjały kuchni Portugalskiej i
piwo. Przepyszne są sardynki prosto z paŹtelni z sałatą skropioną oliwą. Nie znaczy to, że obiadokolacje w pensjonacie
Św. Pawła były złe. Tylko ja mam wilczy apetyt i trudno było wytrzymać od godz. 9.00 do 19.00. Trzeba było się
dożywić. Bardzo urocze panie, które sprzedawały owoce na ulicy z czystej sympatii, za jeden uśmiech, obdarowały
mnie owocami.
Bogu należy dziękować za to, że mieliśmy wśród nas swojego Kapłana. Ksiądz Florian odprawiał codziennie
Mszę Św. wszędzie, gdzie się tylko dało. Nawet i na lotnisku. W ten sposób czuliśmy opiekę Bożą (św. Krzysztof), a ja
miałem większą śmiałość do tego, aby przez cały czas pobytu „zawracać” głowę Matce Bożej swoimi sprawami.
Nigdy bym nie miał takiej możliwości, gdyby nie dobroć ludzi, których przy okazji tej pielgrzymki poznałem.
Wszystkim, dzięki którym mogłem przeżyć spotkanie z Matką Bożą w Fatimie niech Bóg wynagrodzi dobrym
strona 4 / 5
Parafia pw. Dobrego Pasterza w Lublinie
Pielgrzymka do Fatimy
zdrowiem i pomyślnością w życiu. A ja zapewniam o dozgonnej, wdzięcznej pamięci w modlitwie.
Andrzej Szymczakowski
Zapraszamy do galerii
strona 5 / 5

Podobne dokumenty