tajemniczy-wylot---------jakub-stodulski

Transkrypt

tajemniczy-wylot---------jakub-stodulski
Tajemniczy wylot
Pewnego ranka mój przyjaciel Bodzio 478 i ja wylecieliśmy na nikomu nieznaną
planetę, którą nazwałem Slurm w celu pobrania próbek tytanu Slurmowego.
Niestety mieliśmy awarię już na starcie i zatrzymaliśmy się na księżycu. Postanowiliśmy
odwiedzić robokarczmę i wylecieć na Slurm. Gdy przy lądowaniu nasz statek zawadził o
górę, rozbiliśmy tylną część steru i nie mieliśmy czym wrócić.
- Jak myślisz, co powinniśmy zrobić – zapytałem Bodzia.
- Możesz zbierać próbkę, a ja polecę na zwiad.
Tak postanowiliśmy. Zebrałem odpowiednie materiały badawcze i umieściłem je
w komorze ze szkła i tytanowymi drzwiczkami. Gdy zabierałem się do obiadu, zobaczyłem
pędzącego ku mnie przyjaciela, który mówił:
-Zagłada, pięć dni.
-Uspokój się i powiedz, co się stało.
-Magiczny kopiec rudy zebrany przez nową gildię robotów zostanie wysadzony i zniszczy
planetę.
Po zebraniu odpowiednich danych i obliczeń, mogłem dokładnie obliczyć, ile czasu jeszcze
pozostało. Było to dokładnie 4 dni 21 godzin i 39 minut. Ustawiłem sobie zegarek na 4 dni 21
godzin i 30 minut. Postanowiłem, że spróbuję zebrać odpowiednią ilość robotów, które będą
chciały współpracować i wylecimy na inną planetę, którą widziałem przy lądowaniu.
Po złożeniu robotonu wsiedliśmy do niego. Złapałem za kierownicę i wcisnąłem pedał gazu
jak najbardziej do ziemi. Jechaliśmy 900km/h. i jako dobry kierowca udało mi się omijać
Obsydianowe góry. Byliśmy na miejscu w 5 minut. W tym czasie Bodzio, który dzięki swoim
8 rękom zrobił mi metalowy kostium, w kształcie robota. Był ciasny, ale całkowicie mi
odpowiadał. Wreszcie przydała mi się zdolność wykonywania tańca robota, którym to
wywabiłem niektórych mieszkańców poza miasto. Po ujawieniu mojego prawdziwego celu
misji większość robotów nie uwierzyła mi w moje słowa, które mówiłem tak szczerze że
niektórym robotom aż olej wyciekał z oczu. Postanowiłem zostać jeszcze na wyspie przez
jeden dzień.
Gdy w robohotelu zamówiliśmy dwa pokoje, jeden z patroli złapał mnie i uprowadził.
Zostało wtedy 4 dni i 2 godziny. Siedziałem tam 4 dni i dzięki prowiantowi, który był ukryty
w schowku przetrwałem je . Nagle ujrzałem grupkę maszyn. Okazało się że mój przyjaciel nie
marnował czasu, lecz zbierał roboty do odlotu. Po uwolnieniu i obezwładnieniu jednego
robota-strażnika, poprzez odkręcenie mu głowy śrubokrętem, wbiegliśmy wszyscy jak
najprędzej do ich statku i wylecieliśmy. Nagle przypomniałem sobie o moim statku. Żal mi
było go zostawiać. Gdy byliśmy nad nim niespodziewanie Bodzio i reszta robotów utworzyli
gigantyczną sieć w którą złapali mój statek.
Po wylądowaniu na planecie, którą nazwaliśmy wspólnie Robotoplanetiod, zobaczyliśmy
wszyscy wielki wybuch, który był tak silny że aż przewalił nas wszystkich na ziemię. Żal mi
było poległych robotów. Bodzio został przywódcą planety, a ja dostałem nagrodę Nobla za
tytan slurmowy.
Autor: Jakub Stodulski.