Jamo STUDIO S 628 HCS

Transkrypt

Jamo STUDIO S 628 HCS
KINO DOMOWE Zestawy głośnikowe 5.0 – 2500 zł
TEST
Jamo STUDIO S 628 HCS
System S 628 HCS, a zwłaszcza jego kolumny główne,
wygląda imponująco. Nie jest to wynaturzony wynalazek jakiejś nieznanej firmy, lecz projekt poważnego
sztabu inżynierów, który z łatwością mógłby opracowywać konstrukcje hi-endowe, czemu w przeszłości firma
Jamo dała kilka razy mocne dowody. Jednak wybrała
kurs na masową produkcję i nic w tym gorszącego,
a wręcz przeciwnie – możemy bowiem kupować mądre
koncepcje i rzetelną technikę za umiarkowaną cenę.
I
nformacja o nowych konstrukcjach Jamo i całych zestawach wielokanałowych dotarła do nas jeszcze podczas wakacji. Na samym początku nie
były dostępne największe kolumny tej serii – S 628 HCS, a tylko odrobinę
mniejsze S 626 HCS – więc wolałem chwilę poczekać, bo miałem ogromną ochotę pokazać w pełnej krasie, na co stać Jamo w tak niskich zakresach
cenowych. Zestaw stworzony wokół S 626, czyli S 626 HCS (Home Theatre
System), jest oczywiście trochę tańszy (o 500 zł), ale biorąc do porównań S 628
HCS byłem pewny, że planując test w zakresie 2000–2500 zł bardziej ucieszę
czytelników, możliwe też stanie się spotkanie z kolumnami, które wyglądają
tak, jakby same kosztowały znacznie więcej niż cały zestaw.
Nie jest to jednak żadna niespodzianka – takie kolumny dobrze już znamy
z oferty Jamo, a nawet z naszych testów. Prawie dokładnie takie same –
testowane trzy lata temu – S 608. Układ elektroakustyczny uległ niewielkim
zmianom, konfiguracja przetworników jest taka sama – razem z wysokotonową kopułką na froncie pojawiają się aż trzy średniotonowe, a 10-calowy
woofer wylądował z boku. Taka konstrukcja jest rzadko spotykana, ale jej
racjonalność nie może być kwestionowana. Opisując zjawisko w skrócie:
większy (głośnik niskotonowy) potrafi więcej, a ustępując z przedniej ścianki
pozwala utrzymać jej umiarkowaną szerokość. Takie ustawienie sprawdza
się najlepiej przy niskiej częstotliwości podziału (między sekcją niskotonową
a średniotonową), co wymaga mocnego średniotonowego – ten jednak ze
względu na szczupłość przedniej ścianki przecież nie może być duży, a wąska
odgroda dodatkowo obniża efektywność w zakresie kilkuset herców – potrzebny potencjał musi więc stworzyć kilka mniejszych przetworników. Często
widzimy w podobnych układach dwa, ale i trzeci jest nie od parady, na pewno
się przyda, pomoże w dobrej integracji basu i sekcji średniotonowej.
W nowej serii, w stosunku do poprzedniej, wprowadzono ważne zmiany
w estetyce. Tak jak wcześniej, większość powierzchni (duże ścianki boczne)
jest pokryta drewnopodobnym winylem, ale teraz, obok wersji czarnej i wiśniowej, pojawia się też biała (dostarczona do naszego testu), coraz modniejsza
w Europie, ale w Polsce przebijająca się jeszcze nieśmiało; co jeszcze ważniejsze – zamiast błyszczącej czerni (quasi-piano-black), mamy front pokryty
czarną warstwą „gumowanego” tworzywa. Co za ulga! Ja wiem, że wszelkie
imitacje lakieru fortepianowego wciąż dobrze się sprzedają, ale nowa wersja
wygląda nowocześniej i schludniej.
Wróćmy do techniki. Tak mocna konstrukcja, jak S 628, może oczywiście
pracować jako samodzielna para stereofoniczna, może też być solidną
podstawą systemu 5.0, czyli takiego, w którym nie ma aktywnego subwoofera.
System S 628 HCS to nie jest tylko zbiór modeli z jednej serii, w kompletowaniu którego zrezygnowano z subwoofera, ustępując grupie klientów, która go
nie chce – ten system naprawdę subwoofera nie potrzebuje. Stawiając sprawę
inaczej – jeżeli uważamy, że subwoofer w kinie zawsze być musi, nie myślmy
o S 628 HCS, bo kiedy mamy subwoofer, to po co nam tak wielkie kolumny z przodu? Producent sam wspomina w prezentacji systemu S 628 HCS
o możliwości jego uzupełnienia subwooferem (rekomendowany SUB 260), ale
ja, myśląc o dodaniu takowego, wycofałbym się jednak na z góry upatrzone
pozycje, czyli do systemu S 626 HCS, gdzie kolumny główne są nieco mniejsze
(z 8-calowymi wooferami).
56
grudzień 2013
www.audio.com.pl
Głośnik centralny jest już standardowy, z parą 10-cm nisko-średniotonowych w układzie symetrycznym. Nie miałbym nic przeciwko, aby
centralny, towarzyszący „takim” kolumnom głównym, był ponadstandardowy – miał większe przetworniki, choćby takie, jak średniotonowe
w S 628; rozumiem wybór producenta, dyktowany nie tyle oszczędnościami, co domniemanym ograniczonym miejscem w podtelewizorowej szafce klienta, chociaż w kontekście nadzwyczajnego potencjału
S 628, jest to jakiś kompromis. I wcale nie idę dalej, nie postuluję, aby
„surroundy” były mocniejsze niż są – to tylko „surroundy”, moc do nich
dostarczana jest o wiele mniejsza niż do centralnego i nie zajmują
się tak „odpowiedzialnymi” sygnałami jak dialogi. Układ dwudrożny
bazuje tutaj na takich samych typach przetworników, jakie zastosowano
w konstrukcji centralnej, nie oszczędzano nawet na wysokotonowym;
przy umiejętnym zestrojeniu zwrotnic powinno to zapewnić dobrą
integrację brzmienia całego systemu, spójną barwę i płynność efektów
przestrzennych – oczywiście wiele zależy też od prawidłowego skalibrowania systemu, co leży już w gestii użytkownika.
R E K L A M A
Odważny,
czarno-biały
kontrast
dostarczonej
wersji kolorystycznej,
pozbawiony
jakichkolwiek
akcentów
„lakieru
fortepianowego”, określa
nowoczesną
estetykę,
odważną,
a zarazem
wolną od
przesady.
10-calowe
przetworniki
niskotonowe mogą
zostać skierowane
albo do wewnątrz,
albo na zewnątrz
– nie należy z góry
przesądzać, jakie
ustawienie da lepsze
efekty, gdyż wiele
zależy od warunków
w konkretnym pomieszczeniu, a także od
skręcenia kolumn (lub
nie) w stronę miejsca
odsłuchowego.
www.audio.com.pl
grudzień 2013
57
KINO DOMOWE Zestawy głośnikowe 5.0 – 2500 zł
TEST
Laboratorium Jamo STUDIO S 628 HCS
LAB
rys. 2. S 628, charakterystyka modułu impedancji.
Można się spodziewać, że tego typu
systemy będą podłączane najczęściej do
amplitunerów AV, a te, jak wiemy, przynajmniej wedle ostrzeżeń ich producentów,
zwykle nie akceptują obciążenia 4-omowego, najchętniej przyjmują 8-omowe, ewentualnie 6-omowe. Z kolei większość kolumn
na rynku jest faktycznie 4-omowa, (chociaż
w katalogach prawie wszystkie przedstawiają jako 8-omowe...), lecz dopóki są
podłączane do „normalnych” wzmacniaczy
stereofonicznych, nie ma problemu. Okazuje
się zresztą, że zwykle nie ma też problemu,
gdy podłącza się je do wspomnianych amplitunerów – chociaż „oficjalnie” nie należy
tego robić. Tak czy inaczej, z zestawem
Jamo możemy słuchać i spać spokojnie, bo
wszystkie jego elementy można zakwalifikować dokładnie tak, jak zrobił to producent
w swoich danych – jako konstrukcje znamionowo 6-omowe; w przypadku centralnego
S 62 CEN i efektowych S 662 pozwalają na
to minima o wartości odpowiednio 4,5 oma
i 5 omów, odnotowywane przy ok. 150 Hz,
natomiast kolumny główne S 628 są jeszcze
mniej wymagające – minimum impedancji w zakresie niskotonowym ma wartość
6 omów, więc można by się nawet zgodzić
na zakwalifikowanie ich do znamionowo
8-omowych – w praktyce nie sprawią kłopotu żadnemu wzmacniaczowi, tym bardziej,
że ich czułość jest wysoka, sięga do 89 dB
(przy 6–8 omowej impedancji to naprawdę
świetny wynik).
58
rys. 1. S 628, charakterystyka przetwarzania na różnych osiach.
Charakterystyka przenoszenia kolumn
głównych pokazuje wzmocniony i nisko rozciągnięty zakres niskich tonów (spadek -6 dB przy
35 Hz), wąskopasmowe osłabienie w okolicach
6 kHz i tylko lekkie rozejście się przebiegów
z różnych osi przy 3 kHz; średniotonowa część
pasma wygląda bardzo dobrze, warto zwrócić
uwagę na utrzymywanie wysokiego poziomu
w kierunku niskich częstotliwości, żadnego
osłabienia przy kilkuset hercach – tak procentuje nie tylko dobre zestrojenie układu, ale
też zastosowanie silnej sekcji średniotonowej,
złożonej aż z trzech przetworników. Również rozpraszanie wysokich tonów nie budzi
zastrzeżeń. Maskownica „szarpie” charakterystykę dość wyraźnie, oczywiście chodzi
o maskownicę frontową, którą w związku z tym
wypada zdjąć, osłona głośnika niskotonowego
może pozostać założona bez żadnej szkody
dla brzmienia.
Głośnik surroundowy S 622 nie może się
już pochwalić ani wysoką mocą, ani wysoką
czułością, ani bardzo szerokim pasmem, ani
wyrównaną charakterystyką – ze swoimi możliwościami nie aspiruje do tytułu wysokiej klasy
minimonitorka, ale w przeznaczonej mu w tym
systemie roli „surroundu” będzie się spokojnie
grudzieńrys.2013
3. S 62 CEN, charakterystyka przetwarzania na różnych osiach.
wyrabiał, trzeba też przyznać, że ze spadkiem -6 dB przy ok. 75 Hz ma odrobinę basu.
Z kolei centralny S 62 CEN można
pochwalić za utrzymanie dobrego poziomu
i wyrównania zakresu średnich częstotliwości również pod kątem 15O w płaszczyźnie
poziomej, czemu pomogło lekkie wyeksponowanie tego zakresu na osi głównej (co
w centralnym, mającym odtwarzać dialogi,
nie zaszkodzi), dopiero pod kątem 30O
pojawia się szeroka i głęboka zapadłość –
sytuacja typowa dla układów symetrycznych
zorientowanych poziomo, czyli właśnie dla
głośników centralnych. Podobnie jak w kolumnach głównych i efektownych, widać
wąskopasmowe osłabienie przy 6–7 kHz
(najprawdopodobniej to cecha samego głośnika wysokotonowego, a nie jego integracji
ze średniotonowym) i szkodliwy wpływ
maskownicy, który jednak łatwo usunąć...
zdejmując ją i odkładając na bok. Głośnik
centralny ma też przewagę nad efektowym
pod względem zasięgu (w zakresie basu)
i wyrównania charakterystyki (na osi głównej), a także wyraźnie góruje nad nim czułością, zbliżając się wartością tego parametru
do kolumn głównych; to ważna i dobra wiadomość, zawsze pamiętajmy, że centralny
jest o wiele ważniejszy niż efektowe.
Mocne punkty tego systemu ulokowano tam, gdzie są potrzebne, a słabości
pozostawiono tam, gdzie nie będą odczuwalne.
www.audio.com.pl
rys. 4. S 62 CEN, charakterystyka modułu impedancji.
rys. 5. S 622, charakterystyka przetwarzania na różnych osiach.
S 628
S 62 CEN
S 622
Impedancja znamionowa [Ω]*
8
6
6
89
85
83
Czułość (2,83 V/1 m) [dB]*
150
80
80
Moc znamionowa [W]**
Spadek -6 dB [Hz]
35
70
75
Wymiary (wys. x szer. x głęb.) [cm] 113,5 x 19 x 38 13,3 x 40 x 21 24 x 13,5 x 21
Masa [kg]
25,5
5,2
3,2
* parametry zmierzone, ** dane producenta
Gniazdo umieszczono
wygodnie – nisko, natomiast
wyprowadzony do tyłu bas-refleks wielu
przyjmie z obawami... przesadnymi względem realnego zagrożenia nadmiernym
wzmocnieniem niskich tonów. Dziwić
może jednak, dlaczego producenci
(bo również Taga i Wharfedale) nie biorą
pod uwagę tej fobii... Może to tylko
specyfika polskiego rynku?
rys. 6. S 622, charakterystyka modułu impedancji.
R E K L A M A
www.audio.com.pl
grudzień 2013
59
KINO DOMOWE Zestawy głośnikowe 5.0 – 2500 zł
ODSŁUCH
TEST
Potężne S 628 samym swoim wyglądem,
wielkością i arsenałem głośników mogą
rodzić ambiwalentne odczucia. Tak już jest na
tym rynku – różne są upodobania i uprzedzenia, różne nurty „edukacji”, ścieżki doświadczeń, sukcesów i pomyłek, a przede wszystkim
zasoby cudzych opinii, jakie sobie przyswoiliśmy, nabierając z czasem przekonania, że
to nasze własne badania doprowadziły nas
do określonych wniosków i poglądów. A lepiej
mieć zawsze oczy i uszy otwarte, chociaż
jeszcze lepiej... byłoby mieć w testach oczy
zamknięte i nie widzieć, czego słuchamy –
o ile faktycznie chcemy „wyczyścić” brzmienie
z wszelkich naleciałości. Chociaż podczas
używania sprzętu w domu nie będziemy
przecież zakładać na oczy opaski, więc może
lepiej od razu zmierzyć się z „całokształtem”
i wszystkimi wrażeniami, na jakie się decydujemy...
Duże i niedrogie kolumny zapalają
u audiofila lampkę ostrzegawczą, bo przecież
przy tej cenie, przyzwoicie ponoć mają prawo
grać tylko skromne maluchy, nawet niepróbujące zmagać się z basem. Z drugiej strony,
już nieraz kolumny Jamo pokazały, nawet
te najtańsze i najbardziej „efektowne” (czyli
wyglądające podejrzanie), że firma nie traci
kontaktu z pryncypiami solidnego, porządnego, zrównoważonego brzmienia, jakby wciąż
pamiętała – oczywiście, że pamięta... jak
stroi się zaawansowane, również hi-endowe
kolumny. Chwała jej za to – wyglądem i ceną
przyciąga uwagę Kowalskiego, ale brzmieniem nie schlebia „tanim gustom”, lecz pokazuje, jak powinny grać przyzwoite kolumny.
To zresztą całkiem rozsądne – bo fałszywe
60
grudzień 2013
jest mniemanie, że ludzie mniej zamożni,
a także patrzący z apetytem na duże kolumny,
generalnie uwielbiają przebasowiony i przejaskrawiony dźwięk. Tak jak wszyscy, chcą
jak najlepsze brzmienie i ich upodobania nie
muszą być skrajnie odmienne... Spójrzmy na
drugi skraj sceny – czy ludzie, którzy kupują
sprzęt za sto tysięcy, zawsze są wytrawnymi
audiofilami? Wcale nie i równie dobrze to
oni mogą oczekiwać na potworny bas, skoro
już wydali majątek, to niech wszyscy znajomi
usłyszą...
Do rzeczy! S 628 nie grają tak blisko jak
Obsidiany i tak gorąco jak Tagi; średnica
Jamo jest chłodniejsza, spokojniejsza, lecz
ogólna równowaga – bardzo dobra! S 628
są najlepiej wyważone nie tylko w charakterystyce tonalnej, ale też w punktacji za
wszystkie ważne aspekty brzmienia. Jest tutaj
wszystko, co być powinno, na co najmniej
dobrym poziomie, bez żadnych przegięć, ale
i bez niedoborów. Frapujący jest bas – ma siłę
„drzemiącą”, niby czekającą tylko na dobre
okazje, aby pokazać, że ten system może obyć
się bez subwoofera, a zarazem słychać jego
groźne pomruki na tyle często, żeby nie tylko
cieszyć się świadomością posiadania kolumn,
które potrafią więcej niż inne w tym zakresie
ceny – ale wzmocnić muzykę zdrowym podkładem. Ten bas jest dobrze „zebrany” i chociaż
trochę zaokrąglony, to wyrabia się w pokazywaniu poszczególnych dźwięków – co pewnie
wynika z zapasu dynamiki, jakim dysponuje.
Całe brzmienie jest zintegrowane, chociaż bez
masywności na przełomie niskich i średnich
częstotliwości, Jamo nie zamieniają swojej siły
w ciężkość, grają dość szybko i konturowo. Nie
dokuczają żadne dudnienia ani „zachmurzenia” basu, nie rzuca się on cieniem na
średnicę. Ktoś może postawić zarzut,
że średnica zbyt nieśmiało wychodzi
do przodu, ale nie można stwierdzić, że
jest wycofana i osłabiona – że nie ma
w tym zakresie specjalnego ożywienia
i podgrzania, nie ma więc czegoś „ekstra”, natomiast jest wykonany program
obowiązkowy dobrego zrównoważenia.
Góra jest ładna i ciekawa – delikatna,
sypka, cały czas obecna, „okraszająca” brzmienie drobniutkim
detalem, blachy perkusji mają
większe niż zwykle bogactwo wybrzmień w stosunku do siły i blasku uderzenia – słychać zawsze
dużo, lecz są niekłopotliwe, bez
natarczywości, za to z efektowną
i przekonującą przejrzystością.
Cały system wielokanałowy
pokazuje coś nowego – lekkie
schłodzenie średnicy kolumn
głównych nie przeszkadza
osiągnięciu bardzo dobrej komunikatywności dialogów, które
przecież idą przez kanał i głośnik
centralny. Ten w swojej roli spisuje
się wyśmienicie, słychać też bardzo dobre
zgranie całego frontu, scena jest bardzo naturalna i głęboka – można to było zaobserwować już przy materiale muzycznym, ale wraz
ze ścieżkami filmowymi objawia się wyraźniej.
Malutkie S 622 grają jeszcze inaczej, chociaż w całym systemie ich dźwięk wpisywał się
bezproblemowo. Niskiego basu nie ma i nie
będzie, powiedzmy sobie szczerze, „średniego” basu też jest niewiele, jednak już w okolicach 100 Hz charakterystyka zdaje się stabilizować; nie są to ani malutkie satelitki, których
bez pomocy subwoofera nie da się słuchać,
ani regularne „monitorki”, które skromny, bo
skromny, ale jakiś plumkający basik mają – to
coś pomiędzy. Oznacza to tyle, że ustalono
niezłą równowagę pomiędzy słabością basu
a uspokojeniem góry, przez co dźwięk nie jest
notorycznie rozjaśniony, za to środek został
wypromowany i często dźwięk jest podawany
bardzo do przodu, w zupełnie innej manierze
niż z kolumn głównych. Wokale są więc wyeksponowane, wyraziste, co prawda nie mają
prawdziwego fundamentu, ale też nie krzyczą
i nie dzwonią – o silny bas nie walczono, lecz
udało się sporo zrobić w zakresie „dolnego
środka”, który do pewnego stopnia nadrabia
słabość samego dołu pasma, stabilizując całe
brzmienie. Oczywiście nie da się ukryć, że nie
są to głośniczki pełnopasmowe, ale da się
tego słuchać.
Wracając do całego systemu, warto
powtórzyć, że koncepcja zestawu 5.0 (bez
subwoofera) w takim wydaniu, jakie proponuje Jamo, w zasadzie nie ma wad, jakie można
by wskazywać w tym zakresie cenowym.
Wszystko dobrze przemyślano, skomponowano, zestrojono i przedstawiono za cenę, której
spokojnie warte są same kolumny przednie.
STUDIO S 628 HCS
CENA: 2400 ZŁ
DYSTRYBUTOR: KONSBUD HI-FI
www.konsbud-hifi.com.pl
Wykonanie
Duże, nowoczesne, solidne, estetyczne kolumny
frontowe – ich widok nikomu wstydu nie przyniesie,
a technika pozwala na poważne osiągnięcia brzmieniowe. Trzy wersje kolorystyczne: wiśniowa, czarna
i biała, już bez wysokiego połysku, za to z przyjemnymi, „gumowanymi” elementami. Efektownie, ale bez
jarmarku. Proporcjonalne, dopasowane wizualnie
i konstrukcyjnie elementy dookólne, surroundy z wieszakiem. Porządna robota.
parametry
Wysokie impedancje znamionowe (8 omów kolumny
główne, 6 omów pozostałe), bardzo wysoka efektywność kolumn głównych i zrównoważona, stabilna
i nisko rozciągnięta charakterystyka (-6 dB przy
35 Hz). Centralny utrzymuje dobry poziom średnich
częstotliwości w relatywnie dużym, jak na konfigurację
symetryczną, zakresie kątów.
BRZMIENIE
Bardzo porządne, bez żadnych wyraźnych klimatów,
ze spójnym, dynamicznym basem, neutralnym, raczej
chłodnym środkiem i selektywną, dopracowaną górą
pasma. Z każdym materiałem – czy to muzycznym, czy
filmowym – system stanie na wysokości zadania.
www.audio.com.pl

Podobne dokumenty