Na dzieje ludzkości można patrzeć w różnorodny sposób. Można je

Transkrypt

Na dzieje ludzkości można patrzeć w różnorodny sposób. Można je
Na dzieje ludzkości można patrzeć w
różnorodny sposób. Można je widzieć
jako historię narodu, czy świata, można
obserwować zmieniający się poziom życia
ludzi lub śledzić rozwój ludzkiej myśli,
postęp nauki. Jednak wspólnota Kościoła,
do której należymy stosuje jeszcze inny
klucz do historii. Fundamentalnym wydarzeniem, które właśnie stało się kluczem
do chrześcijańskiego rozumienia dziejów
ludzkości, jest wcielenie się Jezusa Chrystusa: „Oto Dziewica pocznie i porodzi
Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel,
to znaczy Bóg z nami” (Iz 7,14).
To wielkie wydarzenie zapisało się w
polskiej kulturze jako bardzo radosne i
rodzinne święto, pełne ludzkiego ciepła i
dobroci. Każdy człowiek już od małego
dziecka oczekuje tego szczególnego dnia
w roku, kiedy wszystkie spory i waśnie
odchodzą na bok, dobroć i ciepłe słowa
goszczą w ludzkich sercach, a wszyscy
stają się po prostu lepsi.
Tymczasem obok teologicznych prawd
i pięknej tradycji pojawia się poważny problem. Zamiast przygotowywać się na
przyjście Chrystusa poprzez duchowe wysiłki, mające na celu wspomóc nas w późniejszym dobrym przeżyciu świąt wcielenia, my już na początku adwentu, zastanawiamy się co zrobić, aby nasz stół wigilijny był najładniejszy i co kupić najbliższym
na „gwiazdkę”. Oczywiście nie ma nic
złego w tym, że chcemy, aby święta miały
ładną i wyjątkową oprawę. Piękne jest
44
także to, że chcemy obdarować bliskie
nam osoby świątecznym upominkiem,
jednak źle jest, jeśli szał zakupów bierze
górę. Zapominamy o tym najważniejszym… Obserwujemy coraz to większą
komercjalizację świąt Bożego Narodzenia.
Już na początku listopada w witrynach
sklepów widzimy migocące na choinkach
światełka, kolorowe stroiki, a w supermarketach piękne polskie kolędy płynące
wprost ze stoisk z kasetami i płytami. To
wszystko stwarza jeszcze przed adwentem
atmosferę świąt, a my powoli do tego się
przyzwyczajamy. Tymczasem to jest poważny problem! Wystarczy, że słyszymy
świąteczne piosenki, widzimy kolorową
choinkę, wokół niej, na sklepowych półkach, mnóstwo karteczek z napisem
PROMOCJA, i zapominamy o duchowości, o czystości serca, a ktoś robi na tym
pieniądze. To wszystko jest prowokacją
do robienia zakupów i wprowadza w nas
wewnętrzny zamęt. Tworzy sztuczną,
świąteczną aurę.
Także media bardzo wcześnie pokazują nam świąteczne obrazki. Wszystkie
chwyty marketingowe działają na prostej
zasadzie. Przy każdej możliwej okazji jesteśmy zalani informacjami o produkcie.
Każda firma zatrudnia najlepszych ekspertów i płaci dużo pieniędzy, aby wzbudzić maksymalne zainteresowanie swoim
wyrobem. Ważny jest zysk i statystyki
sprzedanego towaru, a na człowieka patrzy się jak na konsumenta, któremu moż-
na coś sprzedać. Dlatego to robi się reklamy ukazujące wspaniały, barwny świat.
Ludzie przytłoczeni szarą codziennością
rządni są odmiany i bardzo szybko pochłaniają kolorowe i sympatyczne obrazy
ukazywane przez reklamę. Człowiek po
obejrzeniu takiej dawki „najlepszych produktów” gna do sklepu. A gdzie w tym
wszystkim miejsce na ludzką miłość, rodzinne spotkania, zwykłe serdeczne rozmowy? Kiedyś było inaczej!
Można powiedzieć, że Boże Narodzenie przeniesiono do sklepu. Dawniej piekło się ciasta, przygotowywało karpia i
inne świąteczne potrawy całymi dniami.
Wszystkie przygotowania łączyły rodzinę i
wytwarzały wspaniały klimat świąt. Teraz
to wszystko można kupić w supermarkecie. Te wszystkie tradycje tworzone jeszcze przez naszych pradziadów odchodzą
na bok, gdzieś giną. Wynika to z tego, że
ludzie nie potrafią już ze sobą, tak po prostu, być. Nie potrafią ze sobą rozmawiać.
Zobaczmy jak trudno jest nam szczerze
złożyć komuś życzenia. Często mówimy
jakieś szablonowe słówka typu: zdrowia,
szczęścia i dużo pieniążków. Z czego to
wynika? Nie spędzamy już ze sobą czasu.
Jesteśmy pochłonięci codziennością.
Rzadko kiedy rodzina je razem obiad, czy
kolację. Każdy sam układa sobie dzień,
tak, aby jemu było wygodnie. Może to
właśnie jest jedną z przyczyn tego, że zamiast całą rodziną przygotowywać święta,
my wolimy całą ją zabrać do hipermarketu, aby każdy pobiegł do innej półki i zajął
się swoimi sprawami. Gdzieś się w tym
wszystkim pogubiliśmy, zatraciliśmy prawdziwego ducha tych świąt.
Hieronim Kajsiewicz napisał w swoich
kazaniach: „…Aby oswobodzić ducha
upadłego spod jarzma ziemi i ciała, drugi
Adam postanowił się oblec w tę ziemię i
stać się ciałem - człowiekiem, aby zbawić i
naprawić człowieka, aby wszelkie ciało
oglądało zbawienie Boże… Szatan skusił
pierwszych ludzi, mówiąc: Bogami będziecie. A oto Bóg stał się człowiekiem,
jak mówi święty Augustyn: Aby człowiek
został Bogiem…”
Trzeba nam pamiętać, że Chrystus
przyszedł na świat dla nas, dla naszego
zbawienia. Zrobił to z miłości do człowieka, aby ten nie poszedł na wieczne
zatracenie. Przygotujmy zatem naszego
ducha, nasze serca, do tego wielkiego wydarzenia i świętujmy je po Bożemu. Nie
biegajmy jak szaleńcy po sklepach, szukając coraz to bardziej wymyślnych prezentów, bo wystarczy, że w Boże Narodzenie
zaczniemy ze sobą rozmawiać, że w drugiej osobie zobaczymy człowieka. I zastanówmy się, co tak naprawdę świętujemy.
45