Życie organizowane - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Życie organizowane - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Życie organiczne dostosowuje się do środowiska, zjawisko dokonujące się
całkowicie w ramach materii. Metodologia nauk rozwijała się w XX wieku w
kilku nurtach. Spośród nich na uwagę zasługują: psychologowie nauki
(Popper i Lakatos), socjologowie nauki (Merton, Kuhn). /Carlos Castrodeza,
El naturalismo biológico de Kuhn en la estructura de las revoluciones
científicas (E.R.C.), Universidad Complutense de Madrid, Los filósofos y
biología, “Thémata”, Num. 20, 1998, 219-228, s. 219/. W latach 70-tych XX
wieku wielu biologów przyjęło radykalnie materialistyczny światopogląd i
mechanistyczne, fizyczne rozumienie biologii. Podobnie było z socjologią
(bioantropologia społeczna). Człowiek według tej wizji w całości jest tylko
materią. W tym procesie przemian światopoglądowych Kuhn miał wiele do
powiedzenia. Biologia coraz bardziej przyjmuje teorię ewolucji, w sensie
darwinowskim, rozumianej jako dostosowywanie się (swoista entropia) części
materii (w organizmach żywych, ale życie to tylko odpowiedni dynamizm
złożonych struktur materialnych) do materii, która tą część otacza
(środowisko naturalne zmienne). Przeciwnikami darwinizmu fizycy (Lord
Kelvin, James Clerc Maxwell), którzy uważali, że dobór naturalny jest
niezgodny z prawami fizyki, a także przedstawiciele medycyny
eksperymentalnej (Claude Bernard, Louis Pasteur), którzy teorię Darwina
traktowali jako tautologię /Tamże, s. 220/. Później Popper przedstawił
darwinizm jako aprioryczny program metafizyczny, czyli nie naukowy. Rudolf
Carnap, Ludwik Wittgenstein głosili, że teoria selekcji naturalnej nie ma nic
wspólnego z filozofią. Dopiero w latach 50-tych XX wieku (Ernest Nagle), a
zwłaszcza w latach 70-tych pojawił się wyraźny przełom w kwestii uznania
naukowości teorii ewolucji (Willard van Orman Quine). Quine uważał cała
filozofię, a w szczególności filozofię nauki za wytwór psychiki ludzkiej, a nie
wynikiem rozumowania według obiektywnie istniejących (niezależnie od
człowieka) praw logiki. Sama psychologia też byłaby tylko odzwierciedleniem
działania psychiki ludzkiej. Hilary Putnam (1982) ostro się mu przeciwstawił.
Epistemologia stała się wychwalaniem działania struktury umysłu ludzkiego,
stała się doksologią. Kuhn jest bardziej naturalistą niż Quine /Tamże, s.
221.
+ Życie organiczne materii. „Blake, który z radością włożył czapkę jakobina,
rozczarował się szybko na wieść o okrucieństwach rewolucyjnego terroru”
/E. Kozubska, J. Tomkowski, Mistyczny świat Williama Blake’a,
Wydawnictwo warsztat Specjalny, Milanówek 1993, s. 75/. „Jednak w
ostatnich trzydziestu latach życia Blake tracił stopniowo zainteresowanie dla
wydarzeń politycznych. Irytował go nawet nadmiar obecnych w Boskiej
Komedii aluzji. Sądził, że mistyki nie da się pogodzić z dziedziną polityki. […]
W całej twórczości Wiliam Blake wypowiada się przeciwko wszelkim formom
represji […] Również osiemnastowieczny, a mówiąc dokładniej, oświeceniowy
system myślenia i poznania jest przez niego odczuwany jako represyjny”
/Tamże, s. 78/. „U Blake’a symbol znika, opadają wszelkie zasłony i
oglądamy byty takie, jakimi są w rzeczywistości. Materia nieorganiczna nie
istnieje, cały wszechświat pulsuje życiem. A ponieważ wszystko, co żyje, jest
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
święte i wieczne, znika też bolesny dystans między ludzkim „ja” i resztą
uniwersum” /Tamże, s. 79/. „Jednak typowe dla chrześcijaństwa
przeciwstawienie czasu i wieczności nie znajduje zastosowania w pismach
Blake’a. Okruchy czasu przedostają się do wieczności, która okazuje się
budowlą wzniesioną na „ruinach czasu”. Żaden element historii ludzkiej nie
ginie w otchłani wieków. Zachowują swą tożsamość jednostki i narody,
zwierzęta i rośliny, przedmioty i kształty. Czas bowiem „Miłosierdziem
wieczności”, a nie następstwem grzechu” /Tamże, s. 80/. „W poematach
Blake’a, z których każdy odnosi się do wieczności, nie odczuwa się w
zasadzie działania czasu. Wieczność zachowuje każdą minutę, każde
zdarzenie; przeobrażając się w „ruiny czasu”, jednoczy wszystkie epoki. […]
Spojrzenie poety łączy elementy czasu mitycznego i historycznego w
kompletną wizję. Powraca nieustannie pamięć o Złotym Wieku pokoju,
opowieść o szczęśliwej, lecz utraconej Arkadii” /Tamże, s. 81.
+ Życie organiczne popychane do transformacji przez energię zawartą w nich,
Lamarc. Ewolucjonizm Darwina krytykował Nietzsche F. za jego reakcjonizm,
za powracanie do form mniej doskonałych poprzez dostosowywanie się do
środowiska. Według Nietzsche’go człowiek powinien być coraz potężniejszy.
Podziwiał on Lamarc’a, ponieważ ten mówił o istnieniu w bytach ożywionych
mocy twórczej, energii popychającej do transformacji. Dostosowanie się do
środowiska, konformizm, uważał za słabość, czcił aktywną moc uzdalniającą
do doskonalenia się, do przekraczania wszelkich znanych do tej pory granic.
Linię tę, podkreślającą ewolucję ciągłą, skierowaną jednoznacznie ku bytom
coraz doskonalszym, kontynuuje Deleuze G. Ewolucja ma swój cel, którego
Darwin nie dostrzegał, dlatego jego teoria jest reakcyjna, i mechanicystyczna
/C. Rojas Osorio, La virtualidad de la vida. Presencia de la biología de
Deleuze, „Théma” (Universidad de Sewilla) Num. 20, 1998, 241-249, s. 244/.
Deleuze posługuje się filozofią Bergsona, który obnażał i zwalczał
mechanicyzm ewolucji. Ewolucja darwinowska zmierza do ujednolicenia
wszystkiego, poprzez dopasowywanie się wszelkich organizmów do
środowiska. Teoria zaproponowana przez Nietzsche’go dostrzega proces
dywersyfikacji, przeciwstawny do ujednolicania. Wielość narasta poprzez
dynamiczną walkę o przetrwanie. Genealogia Nietzsche’go burzy jednolitość,
anuluje diachroniczną kontynuację. Rozwój nie jest ciągły, dokonuje się za
pomocą przeskoków. Skutkiem nie jest narastanie entropii, lecz przeciwnie,
pojawianie się coraz większego pluralizmu sił i napięć, które działają
okazjonalnie, momentalnie, dokonując kolejnej dywersyfikacji. Synteza tej
wielości nie jest możliwa. Świat jest areną walki przeróżnych sił /Tamże, s.
245/. Wszyscy wymienieni traktują świat jako jeden żywy organizm. Wielość
oznacza aktualizację, konkretyzację całości w danym miejscu i czasie,
przybranie konkretnej formy danej części jednego, wielkiego organizmu
/Tamże, s. 246/. Całość świata, w każdej jego części, ma moc wirtualną
przybrania jakiejś konkretnej formy. Przyszłość odsłoni wszystkie te
możliwości. Autokreacjonizm wewnętrzny świata polega na uaktualnianiu
możliwości. W całości są zapisane różnorodne formy, które konkretnie
zaistnieją w przyszłości (preformizm) /Tamże, s. 248/. Potencja przemienia
się w akt, możliwość w istnienie realne. Metafizyka starożytna była
statyczna, według niej może pojawiać coraz więcej bytów, ale tylko według
tych samych gatunków, które pojawiły się na początku świata. Nowożytność
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wniosła nową perspektywę, w której pojawiają się nowe gatunki /Tamże, s.
249.
+ Życie organiczne potrzebuje przestrzeni dla rozwijania się. Przestrzeń
kształtowana jest przez człowieka. „Świat społeczny jest nasycony
znaczeniami i wartościami, a przestrzeń naturalna adaptowana do ludzkich
wyobrażeń i potrzeb. Każdy żywy organizm wymaga do życia pewnej
przestrzeni. Również człowiek dąży do oznaczenia i utrzymania dla siebie
przestrzeni niezbędnej do egzystencji. To wyraz ludzkiego terytorializmu,
rozbudowanego i przekształconego kulturowo. Człowiek zmienia przestrzeń
naturalną w przestrzeń społeczną poprzez nadanie jej znaczeń i odniesienie
do wartości. Sposób, w jaki się to dokonuje, zależy od dominującego w danej
kulturze obrazu świata i konstytuującego go typu waloryzacji
światopoglądowej. Możemy wyodrębnić trzy modelowe typy waloryzacji,
magiczny, religijny i nowożytny. Wyznaczają one modele kulturowego obrazu
świata /A. Pałubicka, Kulturowy wymiar ludzkiego świata obiektywnego,
Poznań 1990/. W magicznym obrazie świata przestrzeń jest jakościowa,
niejednorodna i konkretna. Poszczególne fragmenty stanowią niepodzielne i
odrębne jakościowo miejsca, np. las, góra, polana, rzeka itp. Dla człowieka
jest to przestrzeń niepewna, niestabilna, o zmiennych jakościach. Miejscami,
uznawanymi za korzystne dla człowieka, są te, które zapewniają mu
egzystencję, a więc bezpieczne schronienie oraz pożywienie. W magicznych
wyobrażeniach są one „zasiedlone” przez istoty sprzyjające życiu. Miejsca
szczególnie niedostępne dla człowieka stanowią siedzibę duchów i demonów,
które potencjalnie zagrażają jego egzystencji. W magiczno-religijnej
waloryzacji miejsca te należą do sfery sacrum (H. Swienko, Magia z życiu
człowieka, Warszawa 1983, s. 115)” /D. Niczyporuk, Przestrzeń w
kulturowym obrazie świata, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S.
Symiotiuk, G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Marii CurieSkłodowskiej, Lublin 1998, 45-60, s. 45.
+ Życie organiczne zlewa się z życiem na przykład kamieni, minerałów, to
znaczy przyrody „nieożywionej”. „Analiza podobieństwa i związków
niemieckiego neoromantyzmu z rosyjskim modernizmem (w szerokim sensie,
w jakim używamy tego pojęcia) zaprowadziłyby nas zbyt daleko, są to jednak
związki (np. kręgu Wiaczesława Iwanowa i George-Kreis) i podobieństwa
uderzające. W filozofii wspólne dziedzictwo oświeceniowej i romantycznej
mistyki i filozofii przyrody; w przyrodoznawstwie protektorat Haecklowskiego,
niezwykle na przełomie wieków popularnego monizmu, zaprzeczającego
dualizmowi materii i ducha, a zarazem czynnie sprzyjającego rozwojowi
eugeniki i teorii antropologii rasowej, miło więc widzianego przez nazistów; w
utopijnych mitach na przykład tak czytelny w wywodach Gorskiego związek
idei Kosmosu i Erosa, proklamowany w Niemczech przez Hansa Blühera,
Alfreda Schulera czy innych im podobnych, a w Rosji żywy choćby od czasów
Sołowjowa: bardzo też niepokojące parantele. Dostrzegając je można
zrozumieć samobójcze zapamiętanie, z jakim przyjaciel Mandelsztama
Benedikt Liwszyc w młodości (m. in. wraz z Chlebnikowem i z Majakowskim)
– członek głównej grupy rosyjskich futurystów, powtarzał pod ich i swoim
adresem zarzut uprawiania „rasowej teorii sztuki”. […] Jednym z twórców
związanych z tą grupą kubofuturystów był Michaił Matiuszyn (1861-1934),
najstarszy bodaj wiekiem przedstawiciel międzynarodowej awangardy.
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Muzyk, malarz, mąż wybitnej poetki i malarki Jeleny Guro, należał do
najbliższych przyjaciół, współpracowników i ideowych powierników między
innymi Chlebnikowa i Kazimierza Malewicza. […] podstawową ideą
Matiuszyna było „wewnętrzne zjednoczenie człowieka z uniwersum” w
systemie postrzegania świata jako organicznej całości. W świecie
organicznym nie mogą istnieć samodzielnie drzewo, kamień, człowiek. Mogą
się pojawiać i istnieć tylko w systemie całości, w powszechnym wzajemnym
powiązaniu i ruchu, aż po związek powszechny organicznej objętości Ziemi z
nieskończoną przestrzenią” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek
do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrzeja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 171/. „cała
widzialna forma prostych ciał i form to tylko ślad wyższego organizmu. Dla
Matiuszyna nie ma ścisłych granic między życiem organicznym a życiem na
przykład kamieni, minerałów, to znaczy przyrody „nieożywionej”. W nich
także jest ruch, wzrost, rozwój tkanki i niewidzialna więź ze środowiskiem.
„Kamienie – to moi ojcowie” – pisał. […] Matiuszyn wierzy w bezgraniczne
możliwości człowieka. […] Dla swej idei nowego wymiaru przestrzeni znajduje
potwierdzenie w świecie organicznym […] można uchwycić skrytą więź
wszystkiego, co żywe, dostrzec, że wszystko jest względne, że znika ciążenie i
pojawia się odczucie nowego wymiaru przestrzeni, w którym nie ma góry,
dołu ani boków, to znaczy kierunek jest obojętny. Pojęcie owego czwartego
wymiaru pochodzi od amerykańskiego matematyka i teozofa Charlesa
Howarda Hintona, spopularyzowanego w Rosji przed Wielką Wojną przez
teozofa-mistyka Piotra Uspienskiego, za którego książką Tertium Organum
(powoływał się na nią również Florenski P., a na Zachodzie – Maeterlinck)
przyjęli je w 1911 Matiuszyn i Guro” /Tamże, s. 172.
+ Życie organizmu ludzkości możliwe dzięki miłości. Noosfera wyzwala różne
energie unifikacyjne. „najpierw granulują się, kanalizują i polaryzują siły
poznawcze w kierunku jednej wizji ogólnoludzkiej, jednego światopoglądu,
wspólnej wiedzy, ideologii, teorii. Słowem powstaje „organizm jednoświadomy” (un super-organisme uniconscient). Ale prawdziwym sokiem czy
„krwią” socjalizacji staje się dopiero miłość, dzięki której następuje
wewnętrzny kontakt i pełne zespalanie się centrów ludzkich w większe
zespoły: pojawia się niejako „współ-tchnienie” (la con-spiration, za F. Le Roy),
które jest jednym wspólnym czuciem i działaniem, a nawet nadawanie
różnym monadom myślącym, przyciągającym się wzajemnie, jednej „duszy”
(l’unanimisation). […] Totalizacja nie jest totalitaryzacją. Totalitaryzacja
dokonuje się dla niego na podłożu sił somatycznych, totalizacja na podłożu
sił psychicznych. Stąd w funkcjonowaniu samych soków ewolucji
kształtującej się noosfery zachodzi obecnie wyraźne przesuwanie się
wektorów od sił mechanicznych i somatycznych ku siłom duchowym i
personalnym. […] Stosownie do nowych sytuacji i potrzeb noosfera
wyposażana jest sukcesywnie w cały szereg nowych „zmysłów”. Każdy zmysł
odpowiada pewnemu aspektowi rozwoju psychicznego, dawniej takie zmysły
łączyły się z etapem kultury rolnej (zmysł geometrii, statyczności, posiadania
itp.). Obecnie narasta stopniowo nowy zestaw zmysłów: ruchu, czasoprzestrzeni niezmierzonej, organicznego związku, przyszłości, całości itp.
Ważniejsze znaczenie Teilhard przypisuje „zmysłowi historii”, czyli możności
dostrzegania zmiany w czasie i przestrzeni, zwłaszcza zmieniania się
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
człowieka. Doniosłe są również inne zmysły: „zmysł ewolucji”, czyli zdolność
odczuwania rodzenia się tego, co nowe; „zmysł ludzki”, czyli uświadomienie
sobie przez myśl ziemską, że stanowi zorganizowaną całość rozwijającą się i
odpowiedzialną za przyszłość; „zmysł kosmiczny”, czyli poczucie ścisłej więzi
człowieka z kosmosem, oraz „zmysł personalizacji”, czyli zdolność chwytania
wspólności wszystkich centrów myślących” Cz. S. Bartnik, Fenomen Europy,
Lublin 1998, s. 172.
+ Życie Organizmy żywe syntetyzują związki, które są bez wyjątku
prawoskrętne. Pojęcia przestrzeni i powierzchni w chemii. „W krystalochemii
problemem był stary spór geometryczny: jak najciaśniej upakować elementy
podstawowe (atomy, jony lub cząsteczki traktowane jako sztywne kule) w
dostępnej przestrzeni. Układy krystalograficzne rozpatrywano pod względem
ścisłości upakowania. Wśród struktur zapewniających maksymalne
upakowanie
znaleziono
dwie,
jak
się
wydawało
geometrycznie
równocentryczne: sześcienna powierzchniowo centrowaną (f.c.c) i ściśle
upakowaną heksagonalną (h.c.p)” /A. Kuczumow, Pojęcia przestrzeni i
powierzchni w chemii, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G.
Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin
1998, 121-128, s. 121/. Niejasne było, dlaczego różne substancje zawsze
preferują tylko jeden z tych układów, a nie krystalizują na zmianę w układzie
f.c.c. lub h.c.p. Dopiero współczesne, bardzo subtelne od strony rachunkowej
oceny zmian entropii w przejściach fazowych ciecz-ciało stałe /L. V.
Woodcock, „Nature” 387, 141 (1997); R. car, „Nature” 387, 115 (1997)/
pozwoliły wyjaśnić preferencję związków do jednej z dwóch, geometrycznie
równocennych możliwości. W ostatnich latach problem upakowania
rozszerzono, gdyż rozważa się stopień zapełnienia dostępnej przestrzeni w
układach nieuporządkowanych, np. bezpostaciowych, koloidalnych i innych.
Pomocna w rozwiązaniach jest geometria fraktalna, która rozszerzyła pojęcie
wymiaru na wielkości niecałkowite i pozwala podać wymiar ułamkowy, który
jest niejako miarą stopnia wykorzystania obszaru zajętego przez związek
chemiczny. W innych słowach – można to potraktować jako miarę stopnia
gąbczastości przestrzeni. / Jeżeli rozważamy uporządkowanie wewnętrzne
związków, to w zakresie chemii połączeń organicznych oraz związków
kompleksowych wielką rolę odgrywa symetria względem odbicia. W
syntezach czysto chemicznych nie ma żadnej preferencji dla lewo- czy
prawoskrętności. Te same związki syntetyzowane poprzez organizmy żywe są
bez wyjątku prawoskrętne (odmiany α). Proponowane są różne wyjaśnienia
dla tego faktu /M. Gdaniec, Geneza aktywności optycznej w przyrodzie –
hipotezy/. Jest zaskakujące, że dopiero w ostatnim czasie udało się
udowodnić, iż można zsyntetyzować heliksowe struktury aminokwasowe ze
składowych typu β /B. L. Iverson, „Nature”387, 113 (1997)/ i że mogą one
być stabilne” Tamże, s. 122.
+ Życie Organizmy żywe zbudowane są z cząsteczek organicznych. „Pytanie:
dlaczego życie oparte jest na L-aminokwasach i D-monosacharydach, a nie
na D-aminokwasach i L-monosacharydach. Chcielibyśmy wiedzieć, jaka jest
geneza chiralnej jednorodności naszej biosfery. Problem ten, nurtujący świat
naukowy od dawna, zaowocował wielu teoriami, które ogólnie zaliczyć
możemy do dwóch kategorii: biotycznych i abiotycznych. […] Według drugiej
grupy teorii, teorii abiotycznych, początek samoreplikujących się układów,
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
na których oparte jest życie, mógł mieć miejsce tylko w środowisku o
absolutnej czystości, jednorodności enancjomerycznej. W racemicznym
środowisku prymitywnej Ziemi musiało nastąpić wcześniejsze globalne
złamanie symetrii lustrzanej. Poszukuje się więc mechanizmów, czynników
abiotycznych, które prowadziłyby do asymetrycznych odstępstw w
środowiskach achiralnych lub racemicznych, jak również mechanizmów
wzmacniania tych odstępstw do wielkości, które byłyby użyteczne w ewolucji
biotycznej. Jedna grupa rozpatrywanych mechanizmów to mechanizmy
losowe, które zakładają, że w procesach fizycznych, prowadzących do
złamania symetrii lustrzanej na poziomie cząsteczkowym, enancjomery D i L
miały jednakowe szanse wyodrębnienia się z racemicznego lub prochiralnego
środowiska” M. Gdaniec, Geneza aktywności optycznej w przyrodzie –
hipotezy, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.),
Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, 97-104,
99. „Pytanie o to, gdzie, kiedy i na skutek jakiego mechanizmu wytworzyła
się w przyrodzie jednorodność chiralna, pozostaje do dnia dzisiejszego bez
ostatecznej odpowiedzi” Tamże, s. 104.
+ Życie organizowane jest w sposób doczesny. Świat bez Boga jest
antyludzki, obojętnie, jaka forma bezbożności jest aktualizowana. Dziś walka
z Bogiem jest mniej spektakularna, ale nie mniej perfidna. „Komunizm, jaki
znamy z Rosji, był tylko szczególnie ostrą i zbrodniczą postacią choroby
powszechnie toczącej Zachód. Powoli odcina ona współczesnego człowieka od
jego wiecznego przeznaczenia i zamyka w kręgu spraw doczesnych.
Unieważnia bezwarunkowe nakazy moralne i pozostawia bezbronnym wobec
chwilowych wybuchów masowej histerii i rozpaczy. Upadek ustroju nie
wiązał się, niestety ze zrozumieniem, iż tylko religijna, oparta na
niezmiennym prawie, cywilizacja jest godna wyboru. Obalenie komunizmu
przyjęliśmy przede wszystkim jako wyzwolenie jednostki, jako możliwość
dostępu do pełnych wystaw Babilonu. W tym sensie choroba została
zwyciężona tylko pozornie. Zbrodniarze nie zostali ukarani. Ci, którzy
tolerowali krzywdę i współuczestniczyli w zamazywaniu rzeczywistego oblicza
reżimu, cieszą się wpływami i uznaniem. Czy nie dlatego, że wybraliśmy
spokój i bezpieczne przetrwanie, zamiast wymierzenia sprawiedliwości?”.
Świat odchodzi od Boga. „Czas przyszły nie jawi mi się więc jako epoka
zwycięstwa Ducha. Niestety, nie widzę sposobu, aby powrót idei religijnej
mógł nastąpić na masową skalę. Całe nasze życie zorganizowane jest w
sposób doczesny. Język, symbole, skojarzenia, moda, gdy, muzyka, reklama,
dominująca retoryka – zwracają naszą uwagę ku teraźniejszości. Nasza
wyobraźnia rozpięta jest między „dziś” i „jutro”. Zapomnieliśmy o Niebie i
piekle, o walce z mocami ciemności, o zwyciężaniu pokus i śmiertelnym
niebezpieczeństwie zatracenia. Słowa te stały się w naszych uszach
niejasnymi alegoriami, hasłami bez pokrycia, śladem dawnej epoki
niedojrzałości” /P. Lisicki, Szantaż serca, „Fronda” 13/14 (1998) 228-254, s.
231/. „Zamiast walczyć o duszę i nadprzyrodzoną prawdę, pogrążyliśmy się
w eschatologicznym optymizmie. Bóg, o ile w ogóle w Niego wierzymy, nie
wzbudza już świętej bojaźni i grozy. Zaiste, jesteśmy niepoprawnymi
optymistami, przeświadczonymi, że wszystko będzie dobrze. Pod tym
względem nie ma wielkiej różnicy między ateistami a chrześcijanami. Jedni i
drudzy żywią mglista nadzieję, że cokolwiek by ich nie spotkało po śmierci,
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nie może to być bolesne. Albo wygaszenie i nicość, albo bardziej przyjemna
kontynuacja losu ziemskiego” /Tamże, s. 232.
+ Życie organizowane na nowo w nowożytności. „Przejście od historii
średniowiecznej do historii nowożytnej jest wyznaczone trzema zasadniczymi
faktami /A. Saitta, Guía de la historia moderna, tłum. Hiszp., México 1989,
s. 7-11/: pierwszy miał miejsce na planie gospodarczo-społecznym i polega
na rozwoju wczesnej formy prekapitalizmu, za sprawą powstania nowej
techniki finansowej i bankowej oraz napływu nowych metali szlachetnych z
Ameryki; drugi, w ściślejszym znaczeniu polityczny, to powstanie silnych
konglomeratów państwowych w oparciu o połączone terytoria i
biurokratycznej centralizacji, tworzących tak zwane państwa narodowe;
trzeci jest z dziedziny całkowicie duchowej i polega na pojawieniu się nowej
filozofii, lub lepiej: nowego sposobu życia i nowej cywilizacji, które znane są
jako humanizm i renesans. […] Wiele dyskutowano o relacjach między
Średniowieczem a Renesansem i humanizmem. Dla niektórych autorów, jak
Szwajcar Jacob Christoph Burckhardt (1818-1897), który opublikował swą
pracę w 1860, miało miejsce wyraźne oddzielenie Średniowiecza i tego, co
nastąpiło później. Dla Konrada Burdach, który tworzył tuż po I wojnie
światowej, między Średniowieczem a następnymi wiekami istniała całkowita
ciągłość /Zob. ogólna wizja tej dyskusji, w: C. Vasoli, Umanesimo e
rinascimento, t. VII, Storia della critica, Palermo 19762/. Teza o zerwaniu
cieszyła się akceptacją idealistów /Zob. Fr. Meincke, El historismo y su
génesis, tłum. Hiszp., México 1982, zwłaszcza 497-511/. Zaś teza o ciągłości
została dobrze przyjęta przez zwolenników historyzmu. Na przykład Niemiec
Wilhelm Dilthey (1833-1911), twórca nowoczesnego historyzmu, twierdził w
swych wydanych pośmiertnie wykładach o historii filozofii, iż «nowoczesne
narody weszły stopniowo w wiekach XIV i XV, w okres dojrzałości. W tymże
okresie, gdy rozpadły się już średniowieczne systemy” /J. I. Saranyana,
Okres scholastyczny, w: J. L. Illanes, J. I. Saranyana, Historia teologii,
(Historia de la Teología, wyd. 2, Madrid 1996), tł. P. Rak, red. nauk. T.
Dzidek, wyd. M, Kraków 1997, 27-236, s. 172.
7

Podobne dokumenty