AMEN 2 - Oaza Przemyska

Transkrypt

AMEN 2 - Oaza Przemyska
MODLITWA WIERNYCH
Zanieśmy teraz do Boga naszą wspólną modlitwę, prosząc Go o potrzebne dary, by
światło Bożego słowa dotarło do serc i umysłów ludzi, i wszystkich otwarło na przychodzące w Chrystusie zbawieni.
1. Pismo święte jest księgą życia; prośmy, by Kościół wyjaśniając słowo Boże, prowadził ludzi do pełnego życia w Chrystusie.
2. Pismo święte jest podstawą głoszenia Dobrej Nowiny; prośmy za Ojca Świętego, następcę Piotra, aby odważnie głosił Chrystusa i wzywał świat do pokuty i nawrócenia.
3. Pismo święte zawiera prawo Boże, prośmy aby ci, którzy sprawują władze troszczyli
się o dobro wszystkich ludzi, zwłaszcza najbardziej potrzebujących.
4. Pismo Święte jest źródłem pociechy i nadziei, prośmy za chorych i pogrążonych w
smutku, aby w Słowie Bożym odnaleźli radość i prawdziwy pokój.
5. Pismo święte zostało przekazane Kościołowi; prośmy, aby wierni w czasie liturgii
chętnie słuchali Chrystusa, który przez Kościół naucza i prowadzi.
6. Pismo święte odsłania tajemnicę przyszłego życia; prośmy, aby zmarli... otrzymali to
życie, które obiecuje Bóg w swoim słowie.
7. Pismo święte odpowiada na wszystkie nasze pytania i problemy; prośmy, aby Chrystus
oświecił nasze umysły, byśmy zrozumieli sens Jego śmierci i zmartwychwstania.
Boże, który swą miłość do ludzi odsłaniasz na kartach Pisma świętego, wysłuchaj nas i przemień. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Wydawca:
Diakonia Liturgiczna Ruchu Światło-Życie
Archidiecezji Przemyskiej
Kolegium redakcyjne: ks. Maciej Kandefer, Ilona Bury, Justyna Bujnik
Adres do korespondencji: ks. Maciej Kandefer ul. Radziszewskiego 7
20-039 Lublin
tel. 0-608 62 32 41
e-mail: [email protected]
DO UŻYTKU WEWNĘTRZNEGO
Biuletyn Diakonii Liturgicznej
Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskie j
NR 2
Lato
2001
Dzięki Bogu udało się wypełnić nasze przedświąteczne zamierzenia i tuż przed rozpoczęciem rekolekcji wakacyjnych oddajemy drugi numer naszego periodyku (teraz nasz
Amen można tak nazywać). Cieszymy się miłym przyjęciem naszej inicjatywy i włączeniem się coraz szerszej liczby osób w współtworzenie
tego pisma.
Zgodnie z zapowiedzią cały
ten numer poświęcamy posłudze lektora oraz miejscu Pisma Świętego w
liturgii i naszym życiu. W ten sposób
także i my pragniemy w skromny
sposób włączyć się w trwający w naszej archidiecezji ROK BIBLII.
Jako Diakonia Liturgiczna
chcemy najpierw sami wsłuchać się
w to „co mówi Duch do Kościołów”.
Poprzez piękne i pełne czci proklamowanie tego Słowa podczas liturgii
pragniemy podejmować swoistą diakonię ewangelizacji. Ponieważ wartość Słowa Bożego najlepiej oddaje
osobiste świadectwo dlatego w tym
numerze sporo osobistych wypowiedzi.
Rozpoczynają się wakacje.
Warto może przypomnieć sobie i
uświadomić, jakie posługi powinni
podejmować członkowie diakonii
liturgicznej w czasie rekolekcji . Są
to przede wszystkim:
troska o przygotowanie Eucharystii wg wskazań Soboru Watykańskiego II, instrukcji
i Ogólnego Wprowadzenia do
Mszału Rzymskiego (miejsce
sprawowania, służba ołtarza),
czuwanie nad starannym przygotowaniem lektorów, komentatorów, kantorów i scholi ,
troska o odpowiednia oprawę
muzyczna liturgii;
przygotowanie stacji Dnia
Wspólnoty: Wigilii modlitewnej,
celebracji na rozpoczęcie, Eucharystii, godziny jedności; przygotowanie pieśni i całej oprawy
muzycznej,
dbanie o
przygotowanie
i poprawne prowadzenie modlitw
liturgicznych (jutrzni, nieszporów, godziny czytań)
pomaganie w przygotowaniu celebracji i nabożeństw ;
odpowiedzialność za potrzebne
materiały: podręczniki, modlitewniki, śpiewniki,
prowadzenie szkoły liturgicznej
W tym roku zwróćmy
szczególną uwagę na szacunek
wobec księgi Słowa Bożego i staranne przygotowanie czytań na
każde zgromadzenie liturgiczne.
Pamiętajmy, że „jesteśmy
Ludem Bożym zgromadzonym
przez słowo Boże. Przyjmujmy to
słowo Boże z radością i codziennie
na nowo przyrzekajmy Bogu, że
chcemy je uczynić słowem życia, że
chcemy według niego postępować.” ( ks. F. Blachnicki)
REDAKCJA
co więcej wymaga od innych pogrążenia się w
takim samym cierpiętnictwie. Życie z czymś takim
było kolejnym ciężarem. Od pewnego czasu
wiedziałem, że potrzebuję rekolekcji. Tym bardziej że nie mogłem być na Oazie Rekolekcji
Diakonii z powodu operacji taty. Kiedy dowiedziałem się o możliwości wyjazdu na Triduum do
Starej Wsi, bardzo się ucieszyłem.
To, co przeżyłem podczas tych rekolekcji
trudno opisać w kilku słowach. Były to jedne z
najpiękniejszych rekolekcji w moim życiu. Mogłem wreszcie oderwać się od źródła swoich
problemów, znaleźć czas i trochę się nad sobą
zastanowić. Właśnie w Starej Wsi znalazłem taki
pewny grunt, na którym mogłem się oprzeć.
Uświadomiłem sobie na czym polegają moje
problemy i poprosiłem Boga o dar radości. Na
rezultaty nie musiałem długo czekać. On oświecił
mnie wewnętrznie, rozjaśnił wszystkie, nawet
najciemniejsze zakątki mojego wnętrza i pozwolił
świadomie podjąć decyzję. Tak się akurat złożyło, choć ponoć w chrześcijaństwie nie ma przypadków, że to co przeżywałem doskonale skomponowało się z programem rekolekcji. Te święte
dni, zwłaszcza dzień spoczynku Pana, Wielka
Sobota, wywarły na mnie niezatarte wrażenie.
Najpierw obrzęd effetha, potem świadome wyznanie wiary. Na koniec nabożeństwo o imieniu
chrześcijańskim oraz odnowienie Chrztu św.
podczas liturgii Wigilii Paschalnej. To wszystko
było jak gdyby drogowskazem na mojej drodze
do zbawienia, znakiem widocznym pomimo wielu
trudności.
Po prostu zobaczyłem, że Chrystus zawisł na
krzyżu, nie po to, żeby na tym krzyżu pozostać,
ale po to, żeby zmartwychwstać trzeciego dnia.
Liturgia Wigilii Paschalnej była kulminacyjnym
punktem tych pięknych rekolekcji. Kiedy zabrzmiało radosne „Alleluja!”, w moim sercu zagościła tak długo oczekiwana radość, która jest
moim udziałem nadal i, mam nadzieję, będzie już
zawsze. Wydawało mi się, że jestem już kimś: w
końcu animator, po trzecim stopniu, to nie byle
kto. Ale dopiero podczas tych świąt odzyskałem
pokój ducha i chęć objawienia radosnego orędzia
światu.
Wydaje mi się, że każdy członek Ruchu powinien w swoim życiu znaleźć czas na przeżycie
właśnie takich rekolekcji. O tym, jak wielką rolę
odgrywają one w oazowej formacji przekonałem
się dopiero w trakcie ich trwania. Za to wszystko
czego Pan we mnie dokonał podczas dni swojej
Męki i Zmartwychwstania oraz za to, że działa we
mnie cały czas, niech Mu będzie cześć i chwała
przez wszystkie wieki.
an. Krzysztof M.

Pomimo tego, że zawsze byłam osobą
wierzącą i należę już od sześciu lat do Ruchu
Światło-Życie, to tak naprawdę nigdy w pełni
świadomie, nie przeżyłam tego świętego czasu
– jakim jest Triduum Paschalne. Dopiero w tym
roku, na rekolekcjach w Starej Wsi zrozumiałam
jaki sens mają te dni, w których nasz Zbawca,
Jezus Chrystus oddał za nas życie i zwyciężając śmierć – zmartwychwstał. Te niezwykłe dni,
były dla mnie czasem, który rozjaśnił mi wiele
spraw dotyczących Męki Pańskiej i pogłębił
moją dotychczasową wiarę. Podczas tych rekolekcji, we wspaniałej wspólnocie, mogłam się
choć odrobinę poczuć jak uczestnik tamtych
wydarzeń, które miały miejsce ok. 2000 lat
temu. Zrozumiałam, a może raczej odkryłam na
nowo prawdę o tym, że to nie jacyś tam ludzie
zabili Chrystusa, ale zrobiłam to ja i ciągle
przez swoje grzechy ranię Tego, który za mnie
oddał swoje życie.
Rekolekcje te miały charakter nieustannego wgłębiania się w tajemnicę Bożej Miłości,
która najpełniej objawia się w czasie Eucharystii, a to właśnie w Mszy św. Jezus każdorazowo składa za nas bezkrwawą Ofiarę. Przez
adoracje Jezusa Ukrzyżowanego i modlitwę
brewiarzową, mogłam prawdziwie przeżyć Misterium Męki Pańskiej, która dotychczas była
dla mnie rodzajem religijnego folkloru, pewną
martwą tradycją, a nie, jak być powinno – żywą
tajemnicą, której odkrywanie trwa nieustannie,
każdego dnia. Szczególnie głęboko podczas
tych rekolekcji przeżywałam liturgię, która w
czasie tych dni jest naprawdę bogata i we
wszystkich znakach i symbolach zawiera ważne
treści dotyczące planu Bożego. Wszystkie nabożeństwa, obrzędy liturgiczne były przeważnie
mi znajome, spotkałam się z nimi na poprzednich Triduach Paschalnych w moim życiu, jednak właśnie na tych rekolekcjach stały się one
dla mnie naprawdę czymś pięknym i żywym.
Przez ten święty czas zrozumiałam, że
odnowienie przyrzeczeń chrztu św. podczas
liturgii Wigilii Paschalnej jest jednym z najważniejszych wydarzeń paschalnych i stanowi moje
wewnętrzne zmartwychwstanie. Dzięki tym
niezwykłym rekolekcjom, udało mi się z wiarą
przeżyć dni, które dla każdego katolika powinny
mieć najwyższą wartość. Dotarło do mnie, że
Święta Paschalne to nie tylko Wielka Niedziela i
Poniedziałek Wielkanocny, ale że okres tych
świąt zaczyna się już w Wielki Czwartek i dlatego już od tego dnia powinnam zacząć moje
wewnętrzne świętowanie.
Te rekolekcje były dla mnie czasem
ogromnej łaski, gdyż sprawiły, że ta wielka
radość ze zmartwychwstania Jezusa, jak nigdy
dotąd, tak naprawdę ogarnęła moje serce. I za
to wszystko, co Bóg sprawił w moim wnętrzu
podczas tych rekolekcji, za prawdziwą radość,
niech Chrystus będzie pochwalony!
an. Agnieszka S.
S
z
W ostatnim numerze zapraszaliśmy wszystkich chętnych do
przeżycia Triduum Paschalnego w
formie rekolekcji. Spośród kilkudziesięciu uczestników tego
świętego
czasu
poprosiliśmy
niektórych o pisemne podzielenie się z nami tym, co tam
przeżyli.
Do głoszenia Słowa
Bożego powołani są przede
wszystkim biskupi, kapłani i
diakoni. Wy zaś jako lektorzy
Słowa Bożego będziecie im pomagali w wypełnianiu tego
obowiązku. We wspólnocie Ludu Bożego otrzymujecie szczególny urząd: macie pomagać w
głoszeniu wiary, która ma swe
korzenie w Słowie Bożym. Będziecie czytali Słowo Boże w
zgromadzeniu liturgicznym.
Będziecie również głosić orędzie zbawienia ludziom, którzy
go jeszcze nie znają. W ten
sposób przy waszej pomocy ludzie mogą dojść do poznania
Boga Ojca i posłanego przezeń
Syna, Jezusa Chrystusa i osiągnąć życie wieczne.
Przekazując innym ludziom Słowo Boże, posłuszni
Duchowi Świętemu sami je
przyjmujcie i pilnie rozważajcie, abyście w nim znajdowali
radość i moc. Waszym codziennym życiem głoście naszego
Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
z obrzędu wprowadzenia do posługi lektora
Jestem ogromnie wdzięczna Bogu za to, że pozwolił mi tegoroczne święta Zmartwychwstania Pańskiego przeżywać we wspólnocie Ruchu ŚwiatłoŻycie w Starej Wsi. Gdy dowiedziałam się jaki będzie
program tych rekolekcji, a mianowicie – większość
czasu wypełniała Liturgia Godzin, nie przypuszczałam, że modlitwy te niosą ogromne bogactwo wiary
oraz że pozwolą mi głębiej poznać i wejść w Mękę i
Śmierć naszego Pana.
Przez większość czasu moje serce przepełniała
myśl o Miłości Boga. Zrozumiałam, że życie, a w
szczególności Krzyż Chrystusa były dowodem na to,
że Bóg jest Miłością, On dał wzór miłości, oraz przykazał mi kochać innych tak, jak On ukochał mnie. Tę
prawdę Bóg pozwolił mi odkryć w Wielki Piątek, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, kiedy
podeszłam do krzyża i oddałam Jezusowi wszystkie
moje małe sprawy.
Najważniejszym momentem Triduum była liturgia
Wigilii Paschalnej, która zaczęła się późnym wieczorem w Wielką Sobotę, a zakończyła po północy.
Mimo zmęczenia radowałam się jeszcze długo razem ze wspólnotą śpiewając przy kominku. Oprócz
zadumy i modlitwy nie zabrakło w moim sercu radości z przebywania ze wspaniałymi ludźmi pokazującymi swoją postawą drogę do Jezusa.
Nadszedł najważniejszy dzień w roku liturgicznym: dzień, w którym Jezus na zawsze pokonał
śmierć. Ubogacające było wspólne śniadanie wielkanocne, gdzie mogłam poczuć się jak członek wielkiej
rodziny. Z wielką radością wyjechałam do swojej
parafii, aby tam głosić, że Chrystus zmartwychwstał i
jest żywy pośród nas.
an. Barbara D

W Ruchu Światło-Życie jestem od trzech
lat. Swoją drogę formacyjną zacząłem od I stopnia
ONŻ. Dziś z pewnym sentymentem wspominam
tamte wydarzenia, to wszystko co się wtedy we mnie
wydarzyło i jaki wpływ miało na moje dalsze życie.
Jednak im bardziej wzrastałem w Ruchu, tym bardziej zdawałem sobie sprawę ze swoich słabości. Ta
świadomość mnie przygnębiała, sprawiała że powoli
traciłem tę radość, tak typową dla chrześcijanina. Z
politowaniem zacząłem patrzeć na ludzi radosnych,
tzn. takich jak ja kiedyś, sam zagłębiając się w swego rodzaju cierpiętnictwie. Taki stan pozwala pogodzić się z krzyżem dnia codziennego, ale nie pozostawia miejsca na radość,
W naszej archidiecezji przeżywamy
obecnie rok duszpasterski poświęcony Biblii.
Odbywa się w parafiach wiele rekolekcji biblijnych, o czytaniu Biblii i życiu słowem Bożym głosi się wiele homilii i katechez, organizuje konkursy biblijne, wystawy starych i
nowych egzemplarzy Biblii, sympozja naukowe o tematyce biblijnej. W ten nurt duszpasterstwa naszego lokalnego Kościoła włącza
się oczywiście Ruch Światło-Życie poprzez
wierną realizację swojego charyzmatu jakim
jest formacja biblijna rozumiana jako wdrażanie swoich członków do życia słowem Bożym
pojmowanym jako Słowo Życia. Tym słowem
Bożym karmimy się podczas indywidualnej
lektury Pisma Świętego, medytujemy je w
Namiocie Spotkania.
Szczególnym miejscem naszego
słuchania Słowa Bożego jest liturgia. Tutaj,
gdy czyta się Pismo Święte głos Boży rozlega się wyjątkowo donośnie i uzyskuje niepowtarzalny walor. Wiemy dobrze, że trudno
znaleźć drugi ruch, który tak jak oazy byłby
skierowany ku liturgii i tak dobrze rozumiał jej
miejsce w życiu Kościoła i każdego indywidualnego człowieka. Ruch nie tylko wychowuje do świadomego, czynnego i pełnego
uczestnictwa w liturgii, ale także do podejmowania w liturgii odpowiedzialnych posług.
Bardzo ważną i piękną posługą
podejmowaną w liturgii jest posługa lektora.
Przepisy liturgiczne pozwalają, aby pełnili ją
mężczyźni i kobiety. Jest rzeczą wiadomą,
że kto jak kto, ale uczestnicy Ruchu Światło
– Życie spełniają tę posługę w parafiach bardzo często, dobrze i chętnie. W ten sposób
małżonkowie i młodzi ludzie dają świadectwo
wiary i zaangażowania w życie liturgiczne
Kościoła.
W roku Biblii zrodziła się inicjatywa, aby w czasie Pielgrzymki Ruchu
Światło-Życie do Archikatedry Przemyskiej celebrować obrzęd błogosławieństwa do posługi lektora. To błogosławieństwo mogą przyjąć pełnoletni
mężczyźni i kobiety, którzy pragną spełniać tę posługę w liturgii. Pięknym świadectwem będzie gdy to błogosławieństwo
będą przyjmować razem mąż i żona jako
wspólnota związana świętym sakramentem małżeństwa.
Warunkiem przyjęcia tego błogosławieństwa z rąk Arcybiskupa Metropolity jest pragnienie spełniania posługi
lektora w zgromadzeniu liturgicznym,
odpowiednie predyspozycje głosowe i
przede wszystkim odpowiednia formacja.
Za odpowiednią formację dla rodzin
uznajemy uczestnictwo w pierwszym i
drugim stopniu rekolekcji wakacyjnych,
zaś dla młodych przeżycie pełnej formacji
Ruchu.
Nie należy oczywiście przyjęcia tego
błogosławieństwa pojmować jako stworzenia pewnej ściśle zamkniętej grupy
uprawnionej do czytania słowa Bożego w
liturgii, wyizolowanej ekipy, która jedynie
będzie posiadała prawo do spełniania
posługi lektora w liturgii. Zadania pobłogosławionych do posługi należy widzieć
szerzej - nie tylko czytać słowo Boże w
liturgii, ale także pomagać innym w przygotowaniu się do spełniania tej posługi na
rekolekcjach wakacyjnych i w parafii.
W takim kontekście wydaje się,
że najbardziej odpowiednimi do przyjęcia
błogosławieństwa do posługi lektora będą
osoby zaangażowane w diakonię liturgiczną, która nie tylko spełnia diakonię w
liturgii, ale także wychowuje do pełnienia
diakonii.
Szczerze zachęcam i bardzo
proszę wszystkich członków Ruchu Światło – Życie małżonków i osoby wolne o
zgłaszania swojego pragnienia spełniania
posługi lektora i przyjęcia błogosławieństwa. Jeśli ktoś był już błogosławiony do
posługi w parafii może być błogosławiony
po raz drugi. Proszę diakonie liturgiczną
w rejonach o dotarcie z tą propozycją do
znanych Wam odpowiednich osób. Zgłoszenia należy przesyłać pisemnie na
adres: Ks. Piotr Kandefer, ul. Pelczara 4,
37 – 700 Przemyśl, do dnia 7 sierpnia
2001 roku.
Ufam, że celebracja w bazylice
Archikatedralnej będzie czasem pięknego
świadectwa naszej postawy diakonijnej
jaką przyjmujemy wobec Słowa Bożego.
W nadziei spotkania
Ks. Piotr Kandefer
Moderator Ruchu Światło – Życie
Gdy pięć lat temu weszliśmy wraz
z mężem do kręgu Domowego Kościoła uzmysłowiłam sobie że z pewnością będziemy niejednokrotnie powoływani do różnych
posług. Bardzo fascynowała mnie posługa
świeckich podczas Eucharystii. Byłam pełna
podziwu dla ich odwagi i umiejętności. Często pojawiało się pytanie - „skąd oni wiedzą,
jak się zachować?, kiedy wyjść do czytania ?” Tymczasem trwanie w ruchu przybliżyło nas do ołtarza. Niekiedy wymagało od
nas aktywnego włączenia się w liturgię Mszy
Świętej. Unikałam bardzo posługi lektora.
Wydawało mi się, że wyjście do ambonki i
czytanie lekcji gdy wszyscy na mnie patrzą,
to ponad moje siły. Wszystko, tylko nie to.
Tak było kiedyś.
Dziś mogę powiedzieć , że
choć może moje doświadczenia
lektorskie nie są zbyt wielkie, to
jednak przeżycia z tym związane
są bardzo duże, pełne cudownych
odkryć. Bóg naprawdę sprawia to,
co często w oczach ludzi wydaje
się niemożliwe. Pewnego dnia
postanowiłam, że ilekroć zostanę
wskazana do posługi lektora przyjmę to bez wymówek, z pokorą. Pan uświadomił mi, że nie ma
znaczenia moje wyjście do ambonki, to, że patrzą na mnie ludzie . Ważne jest tylko to, że Bóg chce przez
moje usta przemawiać słowami Świętej Księgi do swego ludu. Traktuję to jak wybranie,
jak łaskę, jak podjęcie i realizowanie woli
Bożej w Ruchu i w Kościele.
Pierwsze moje wyjście do czytania
lekcji na Mszy Świętej - było, że tak się wyrażę, z marszu bez przygotowania. Nie zostawiono mi wyboru. Otrzymałam lekcjonarz do
ręki i zaczęła się Msza Święta. Dziękuję Bogu za to. Okazało się, że to nie jest coś czego
nie mogłabym zrobić. Ogromną radością było
dla mnie, gdy jedna z osób uczestniczących
we Mszy Świętej dzieliła się, że słowa czytania były dla niej szczególne. Cieszyła się
gdyż dzisiaj otrzymała od Boga światło na
które czekała. Zrozumiałam, że diakonia
liturgiczna - w tym lektora, to właśnie ta
odpowiedź Piotra na pytanie Jezusa: Czy
kochasz mnie więcej? Podejmowanie każdej
posługi oznacza zawsze to więcej. Panie, Ty wiesz,
że Cię miłuję .Ważna jest postawa gotowości. A że
stres, że czasami drżą ręce i głos, to naprawdę niewielka ofiara. Staram się nie zaniedbać niczego, co
zależy po ludzku ode mnie. Modlę się przede
wszystkim do Ducha Świętego. Jemu powierzam
swoją posługę. Proszę, by moje słowa były wypowiedziane wyraźnie, aby pomagały słuchającym
odczytać Bożą myśl zawartą w lekcji. Staram się,
jeśli to możliwe, przeczytać i przemyśleć tekst
wcześniej. Łatwiej wówczas opanować stres i przekazać innym treść Bożego Listu. Najczęściej sama
zapamiętuję te słowa na miesiące, a nawet lata.
Zawsze fragmenty ,które odczytuję na Mszy Świętej jako lektor, są dla mnie szczególne. Mają niesamowitą moc sprawczą w moim życiu.
Zdarzyło się kiedyś, że wskazana tuż
przed Mszą Św. do odczytania lekcji
- w myśli prosiłam Boga: Panie
powiedz mi.... Po otwarciu lekcjonarza - nie mogłam uwierzyć. Lekcja
zaczynała się od słów: To o co prosicie otrzymacie.
I rzeczywiście
wkrótce otrzymałam. Bogu dziękuję
za każdą posługę. Za ten dar, że
świeccy mogą być tak aktywni w
Kościele. To wielki zaszczyt i wyróżnienie, że mogą Go współtworzyć. Czuję się przez to bardziej
odpowiedzialna za to wszystko co w
Nim się dzieje; za zbawienie nie
tylko siebie, swojego męża czy dzieci, ale również
innych tzw. obcych ludzi. Widzę ogromny sens w
każdej posłudze świeckich przy ołtarzu. Ta współpraca z kapłanem w sprawowaniu świętego misterium jest jednocześnie budowaniem jedności
wszystkich wiernych w Kościele. Pomaga innym
głębiej wejść w świat liturgii, ale przede wszystkim
to sam posługujący przeżywa liturgię z zupełnie
innej perspektywy. Jest w Niej zanurzony, świadomy i wyczulony na każdy znak, słowo. Uwrażliwiony na tę Niezgłębioną Tajemnicę Bożej Miłości uświęcającej świat.
Uwielbiam Boga za to , że mimo tylu
naszych niedoskonałości - czyni z nas swoje narzędzie. Jego powołania są dla nas zawsze tajemnicą.
Obyśmy nigdy nie zamykali naszych serc na słowa:
Pójdź za mną.
Danusia i Emil Dudek
i zaczyna czytać bez zaczekania na odpowiednią
dyspozycję wiernych, ten ryzykuje, że nie usłyszą
oni początku tekstu i nie będą w stanie zrozumieć
całego przesłania słowa Bożego. Nie można się
wówczas dziwić, że pozostały czas będą oni spędzać na kaszleniu i wycieraniu nosa.
Niezwykle ważne jest tempo mówienia. Spokojne tempo mówienia wraz z odpowiednią długością pauz i dobrą wymową, służy zrozumieniu
słów i zdań przez słuchaczy, pozwala im przyswoić sobie ich sens i pobudza pamięć do przyjęcia następnych treści. Jeżeli mówi się zbyt szybko, nie uwzględniając pauz, wówczas fale dźwiękowe naszego głosu nakładają się na fale odgłosu, czyli echa, odbijającego się od ścian kościoła
i powstaje w ten sposób zupełnie niezrozumiała i
niejasna mieszanina dźwięków. Pauzy należą
zatem integralnie do tej czynności, jaką jest czytanie. Im trudniejszy tekst, tym zachowanie
przerw jest bardziej potrzebne. Pauzy są również
niezbędne dla samego lektora, bowiem one pozwalają mu podczas wdechu "wyprzedzić" oczami następne zdanie, jakby "zobaczyć" jego treść,
aby mógł je zaraz głośno i z odpowiednią tonacją
wypowiedzieć. Większość lektorów czyta zbyt
szybko, nie zwracając uwagi na konieczne pauzy.
Źródłem tego pośpiechu jest zapewne zdenerwowanie, a mówiąc dokładniej - niewłaściwe oddychanie. Oddychać należycie - to oddychać powoli, spokojnie i głęboko, jak podczas snu. Oddychać winniśmy nie samą klatką piersiową lecz
przeponą. Aby czytać z zachowaniem należytego
tempa, ze spokojem i bez pośpiechu, należy zaczerpnąć głęboki oddech przed samym rozpoczęciem czytania.
Odczytując tekst biblijny, należy nawiązać ze
słuchaczami kontakt, zbudować pomost pomiędzy sobą a nimi. Dokonuje się to nie tyle za pośrednictwem słów, ile poprzez spojrzenie. Słuchacze winni w spojrzeniu lektora odczuć, że zwraca
się on właśnie do nich, obejmuje swoim wzrokiem
i sercem wszystkich zgromadzonych w kościele;
nawet tych siedzących w ostatniej ławce, czy
stojących pod chórem. Nie wystarczy jednak zwykłe, machinalne, automatyczne zerknięcie na
słuchaczy, mając przy tym w dodatku spuszczoną
głowę. Trzeba zwrócić się do nich tak, aby nasze
oczy nawzajem się spotkały. Tylko wtedy wierni
odczują naprawdę, że lektor pragnie właśnie do
nich mówić.
Najbardziej przyjemnym dla słuchających jest
takie czytanie, gdy lektor wypełniając swoją funkcję, mówi i śpiewa głosem piersiowym, to znaczy,
gdy rozpoczyna naturalną głęboką tonacją głosu i
podobnie też kończy. Duża przestrzeń sakralna
zwykle kusi nas do podniesienia swojego głosu,
by był on donośniejszy i bardziej przenikał całą
przestrzeń. Pamiętać jednak trzeba, że wysoki
głos męczy, natomiast głos piersiowy, niski i głęboki - uspokaja ich.
Staranna wymowa ułatwia słuchaczom zrozumienie i przyjęcie tekstu oraz sprawia wrażenie,
że lektor bierze go na serio i poważnie traktuje
funkcję, którą wypełnia. Z drugiej strony, wymowa
nie może posiadać żadnego zakłócającego obciążenia; powinna być wolna od wszelkiej sztuczno-
ści i zmanierowania; nie może też być
zniekształcona przez gwarowe naleciałości i błędy.
Korzystanie z mikrofonu i aparatury
nagłaśniającej również wymaga pewnych
umiejętności, których trzeba się nauczyć.
Mikrofon jest bardzo delikatnym i wrażliwym urządzeniem, które rejestruje dosłownie wszystko i przez wzmacniacz
przenosi dalej. Rejestruje także to czego
ludzkie ucho umyślnie albo też przez nieuwagę nie dosłyszy: każdy głęboki oddech, każdy błąd językowy, każde dialektyczne zabarwienie językowe, seplenienie, każdy szelest towarzyszący przewracaniu stronicy i wreszcie tykanie zegarka
ręcznego, gdy przybliżymy go do mikrofonu. Nie należy stać zbyt blisko mikrofonu,
ale w odległości ok. 30 cm. Wówczas
można usłyszeć naturalny, a nie zniekształcony głos lektora. Jeszcze przed
rozpoczęciem celebracji liturgicznej należy mikrofon ustawić na odpowiednią wysokość, tak aby uniknąć manipulacji nim
podczas nabożeństwa, co wywołuje hałas
i rozprasza słuchaczy.
Gdy wszystko zostanie wykonane...
należy pamiętać, że jesteśmy tylko nieużytecznymi sługami, ponieważ cel naszego wysiłku, jakim jest dotarcie ze słowem Bożym do ludzkich serc, ażeby je
przemienić i podnieść na duchu, nie może
być osiągnięty przez nas, lecz tylko przez
Niego, przez Pana, który zechciał przyjąć
nas do swojej służby. Starajmy się ją pełnić jak najpiękniej, zawsze wpierw nasłuchując, co Bóg przez swoje Słowo pragnie
nam samym powiedzieć.
Opr. na podstawie art.. R. Zerfassa - MK
Konstytucja o liturgii nr 29
Czytanie jest sztuką, której uczymy się
przez całe życie. Każdy z nas ma już jakieś doświadczenie w tej dziedzinie. Może nie jeden raz
stawaliśmy przed większym lub mniejszym zgromadzeniem, aby odczytać fragment Pisma Świętego. Warto przypomnieć sobie kilka podstawowych zasad umożliwiających nie tylko odpowiednie odczytanie tekstu, ale także jego usłyszenie.
Nie można odczytywać innym tego, czego
sami nie rozumiemy. Do czytania wyznaczonego
tekstu, trzeba się gruntownie przygotować. Do
tego zaś potrzebny jest czas. Lekceważymy
słowo Boże i ludzi, którzy nas słuchają, jeśli spodziewamy się, że potrafimy to słowo odczytywać
bez uprzedniego przygotowania. Powinniśmy
więc już w przeddzień służby liturgicznej głośno
odczytać wyznaczony tekst. Dopiero wówczas,
gdy czyta się głośno, zauważyć można ukryte
bogactwo tekstu biblijnego - jego piękno i moc.
Integralną cechą czytania jest wczuwanie się
w słuchaczy. Czytać coś komuś - znaczy po
prostu udzielać się, dzielić się czymś ze słuchaczami.
Przygotowanie tekstu biblijnego do odczytania
rozpoczyna się od podzielenia go na pewne
części. W ten sposób uzyskujemy dobrą orientację i pewność, że właściwie go zrozumieliśmy.
Podczas czytania słowo zawierające istotną
myśl, posiadające największe znaczenie, powinno być zaakcentowane, czyli odpowiednio podkreślone. Ono bowiem nadaje zdaniu jednoznaczny sens, warunkuje poprawne odczytanie
intencji autora tekstu oraz właściwe przyjęcie
treści przez słuchaczy. Gdy akcentuje się w zdaniu zbyt wiele słów, wówczas trudno się zorientować, co w zdaniu jest najważniejsze. Akcent
bardzo rzadko leży na przymiotnikach, przeczeniach i na końcu zdania. W modlitwie powszechnej należy unikać także nużącego akcentowania
czasowników.
Przecinek nie jest jednoznaczeniowym
(zawsze takim samym) znakiem przystankowym.
Niekiedy trzeba go przeczytać szybko, jakby
przeoczyć, a czasami należy go potraktować tak
poważnie, jak kropkę albo średnik. Również przy
dwukropku oraz cudzysłowiu przeważnie nie
należy się dłużej zatrzymywać, jeśli pragniemy
czytać tekst tak, jak się go mówi.
Podczas czytania musi być zachowana także
melodyka zdania. Razem z akcentem i odpowiednim tempem, nadaje ona czytanym zdaniom
koloryt i dźwięk (właściwe brzmienie).
Każde zdanie zawiera w sobie swoistą melodię. Dostrzega się to przede wszystkim wtedy,
kiedy pragniemy coś mocniej zaakcentować.
Melodia wypowiadanego zdania jest sposobem akcentowania, podkreślania tego, co
najistotniejsze, pozwala mówcy przekazać
właściwy sens tekstu. Słowo akcentowane w
zdaniu prawie zawsze wymawiamy nie tylko
nieco głośniej, lecz także trochę wyżej,
względnie niżej niż pozostałe.
Melodia nadaje zdaniu jednoznaczny i wyraźny sens i jest środkiem łączącym i porządkującym poszczególne części zdania. Zwykle w
pierwszej połowie zdania głos się podnosi wywołujemy przez to napięcie, zaś w drugiej
zniżamy głos, rozładowując tym samym napięcie. Im bardziej różnorodna jest fala intonacyjna, tym bogatsza i elastyczniejsza jest nasza mowa.
Słucha się nie tylko uszami lecz również
oczami. Dlatego lektor wypełniając swoją posługę, winien zwracać szczególną uwagę na
sposób chodzenia, stania, układ rąk, styl ubioru oraz na stosunek do samej księgi Pisma
św., którego słowo będzie proklamował. Wcale nie jest sprawą drugorzędną, w jaki sposób
przemierzamy drogę od swojego miejsca do
ambony, jak przy niej stajemy, czy niesiemy z
szacunkiem i pewnym dostojeństwem lekcjonarz mszalny, z którego proklamowane będą
święte teksty. Wypełniając posługę lektora
należy też dbać o schludność i pewną elegancję ubioru.
Nasz oddech jest strumieniem, który unosi
słowa. Spokojny, cichy oddech czyni lektora
spokojnym i opanowanym, a to udziela się
także słuchaczom. Tempo mówienia i pauzy
regulują się jakby same.
Nie wolno rozpoczynać odczytywania tekstu zbyt szybko, zanim słuchacze nie zajmą
pozycji siedzącej po zakończonej modlitwie
dnia (kolekcie) i dopóki nie zapanuje w kościele zupełna cisza. Kto nie zachowuje tej zasady
Dla każdego lektora wzorem postępowania jest
przede wszystkim Pismo św. Ewangelista zanotował:
„Przyszedł [Jezus] również do Nazaretu, gdzie był
wychowywany. W dzień szabatu udał się swoim
zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza” (Łk 4,16—17). Taki
był zwyczaj w synagogach żydowskich. Po zesłaniu
Ducha św. gdy powstały Ewangelie, Listy Apostolskie
i inne księgi Pisma św., zrodziła się potrzeba odczytywania ich wiernym różnych miast. Św. Paweł pisze:
„Zaklinam was na Pana, aby list ten został odczytany
wszystkim braciom” (Tes 5,27).
Wzmianki o lektorach mamy już w pismach
pochodzących z pierwszych wieków chrześcijaństwa.
Spotykamy się tam z opisem, w jaki to sposób otaczano opieką lektorów. Wymagano od nich przykładnego życia, a zwłaszcza bohaterskiej postawy i wytrwania w wierności podczas prześladowań. Do obowiązku lektora należało czytanie Pisma św. Dokumenty z III w. mówią, że nie wystarczy samo wyznaczenie kogoś
na lektora, lecz biskup musi mu
udzielić promocji. Na Wschodzie
chrześcijańskim lektorat, co do
istotnych obowiązków, utrzymał
się do naszych czasów na pozycji
pierwotnej. Na Zachodzie tymczasem od V w. zaczął tracić na
znaczeniu. Jego funkcję przejęły
wyższe stopnie: subdiakon czytanie epistoły, a diakon czytanie
Ewangelii. Lektorat natomiast,
podobnie jak późniejsza tonsura,
pozostał wstępnym stopniem w
drodze do święceń kapłańskich.
Od czasów papieża Grzegorza
Wielkiego lektorami w Rzymie byli po większej części
chłopcy i młodzieńcy, jako przeznaczeni do stanu
duchownego. Niekiedy powierzano im jeszcze czytania służby Bożej i inne drobne posługi. Kandydaci na
lektorów nie byli dobierani według wieku, choć spotykamy wzmianki, aby promocji nie udzielać przed 18tym rokiem życia danego kandydata.
Od V w. żądano opinii od ludu o kandydacie na
lektora. Biskup po otrzymaniu pozytywnej opinii,
wobec ludu udzielał mu promocji. Od VI w. powstawały specjalne szkoły dla lektorów, w których powstawały organizacje zrzeszeniowe. Już w następnym
wieku wśród lektorów spotyka się wielkich myślicieli i
przyszłych założycieli zakonów. Już wtedy żądano od
lektorów pogłębionego życia wewnętrznego, a więc
kładziono nacisk na życie według Pisma św.
W średniowieczu kandydatów do lektoratu poddawano specjalnym egzaminom i wprowadzano w urząd
w czasie nabożeństwa stacyjnego przez prostą
modlitwę święceń. Pod koniec X w. rytuał święceń
lektoratu uległ rozbudowie. Biskup udzielał tych
święceń przez wręczenie lekcjonarza, a w modlitwie
towarzyszącej tej ceremonii prosił, aby lektorzy
przez ustawiczne czytanie stali się zdatnymi do
wykonywania swego powołania i stosownie do napomnienia Bożego tak kształtowali swoje życie, aby
byli błogosławieństwem dla Kościoła. Według dzisiejszego rytuału wprowadzenie w posługę lektora odbywa się przez wręczenie Biblii ze słowami; „Przyjmij
księgę Pisma świętego i wiernie przekazuj słowo
Boże, aby coraz mocniej działało w sercach ludzkich”. Słowa te wskazują na samą istotę funkcji
lektora.
Kiedy wprowadzono do liturgii języki narodowe,
zezwolono na czytanie Pisma św. osobom świeckim,
bez względu na wiek i stan. Biorąc pod uwagę szacunek i godność Pisma św., biskupi wyrazili życzenie, by do tej funkcji przygotowywać raczej starszą młodzież i
dorosłych.
Ogólne wprowadzenie do Mszału
rzymskiego na temat funkcji
lektora mówi, że „ustanowiony
jest do wykonywania czytań z
Pisma św., z wyjątkiem Ewangelii. Może on podawać intencje
modlitwy powszechnej, a gdy nie
ma psalmisty, może także wykonać psalm między czytaniami.
Lektor ma własną funkcję w
czasie sprawowania Eucharystii i
powinien ją spełniać osobiście,
choćby byli obecni duchowni
wyższych stopni" (nr 66).
Gdy nie ma diakona, wtedy lektor w czasie procesji na wejście może nieść księgę Ewangelii.
Po przyjściu do prezbiterium składa księgę na ołtarzu i zajmuje miejsce wśród ministrantów. Czytania
Pisma św. poprzedzające Ewangelię lektor wykonuje
na ambonie. Tam również może on wykonać psalm
między czytaniami, gdy nie ma psalmisty. Lektor
może również wykonać antyfonę na wejście i na
Komunię, gdy nie ma odpowiedniego śpiewu wiernych, ani też nie recytuje się antyfon podanych w
mszale (OWMR 148—152).
Wykonując swoją posługę lektor powinien w tej
czynności wyrazić „taką umiejętność, taką prostotę i
zarazem dostojeństwo, ażeby w samym już sposobie czytania czy śpiewania liturgicznego odzwierciedlił się charakter świętego tekstu” (Jan Paweł II,
Rzym, 24 lutego 1980 r.).
Posługa lektora
w tradycji
Kościoła
opr. ks. Maciej Kandefer
„Błogosławieni ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je”
„Z okazji intronizacji Pisma
Świętego błogosławię Rodzinie, która
przystępuje do lektury i modlitwy Słowem
Bożym. Niech wspólne poznawanie i
miłowanie Chrystusa wydaje owoce
świętości w chrześcijańskim życiu.”
Błogosławieństwo tej treści
otrzymaliśmy po przeżyciu trzydniowych
rekolekcji biblijnych, które zostały przeprowadzone w naszej parafii pw. Ducha
Świętego w Przeworsku, w dniach 26-28
kwietnia 2001 roku. Pismo Święte przybliżał nam i objaśniał ks. Bogdan Ruśnica.
Bardzo ucieszyliśmy się oboje z mężem i
pragnęliśmy uczestniczyć w całości w
tych rekolekcjach, tym bardziej, że jako
członkowie Ruchu Światło-Życie jesteśmy zobowiązani do systematycznego
rozważania Słowa Bożego.
Z wielkim wzruszeniem słuchałam słów
księdza rekolekcjonisty, który bardzo
trafnie, bardzo dosłownie i dosadnie łączył nasze codzienne życie, nasze postawy i zachowania ze słowami Pana
Jezusa, proroków ze Starego Testamentu czy przepowiadaniem apostołów. Po
raz kolejny zastanawiałam się nad swoim życiem. W duchu powtarzałam: Panie
Jezu, Ty jesteś moim Panem, moim Królem, Ty bądź, proszę, zawsze w moim
domu, w moim życiu na pierwszym miejscu! Na koniec gorące postanowienie, by
zawsze gorliwie czytać i słuchać słów
zawartych w Piśmie Świętym, które stało
się dla mnie najwspanialszym Poradnikiem.
W niedzielę 29 kwietnia na
zakończenie rekolekcji, podczas każdej
Mszy Świętej wszystkie chętne rodziny
podchodziły do ołtarza, by tam z rak kapłana otrzymać błogosławieństwo własnym Pismem Świętym.
Radość nasza była tym większa, że wszyscy byliśmy w komplecie tj.
czwórka naszych dzieci (troje studiuje) i
my oboje z mężem. To był dla nas wielki
i bardzo wzruszający moment.
Panie Jezu – niech Imię Twoje
będzie uwielbione w naszych sercach, w
sercach naszych dzieci teraz i na wieki.
Stefania i Zbigniew Winiarz
parafia pw. Św. Ducha w Przeworsku
„Drogowskaz na ścieżkach życia”
Jesteśmy czteroosobową rodziną i
od sześciu lat trwamy w kręgach Domowego
Kościoła. Integracji naszej rodziny bardzo
pomogły wspólne spotkania i modlitwy. Ciągle jest jednak wiele do zrobienia. Trochę
odstaje od modlitwy dorosły syn, szesnastoletnia córka natomiast coraz chętniej uczestniczy we wszystkich działaniach.
Zobowiązaliśmy się wspólnie czytać Pismo
Święte, ale ciągle przerasta to możliwości
mojej rodziny. Udało nam się znaleźć czas
zaledwie kilka razy. Pozostajemy więc przy
starych nawykach, każde z nas czyta Pismo
Święte w dogodnym dla siebie czasie. Najmniejszymi osiągnięciami może pochwalić
się syn.
Jestem inicjatorem i koordynatorem
modlitewnych poczynań i mam przykre
uczucie niedopełnienia zobowiązań dotyczących wspólnego czytania i rozważania Pisma Świętego w rodzinie. Będę pracować
nad tym, choć być może niewiele uda mi się
poprawić.
Każde z nas stwierdza,
że czytanie
W Piśmie
świętym
Pisma Świętego przyczynia
się do znajduzacieKościół nieustannie
śnienia więzi rodzinnych,
otwarcia
je swój
pokarmnai innych
swoją
ludzi. Jak gdyby mimowolnie
moc, ponieważzmienił
przyjmujesię
w
stosunek mój i mojej
do wartości
nimrodziny
nie tylko słowo
ludzkie,
materialnych. Ta niewyczerpalna
ale to, czym jest onoKsięga
rzeczyMądrości jest drogowskazem
naBoże.
skomplikowiście: Słowo
wanych i coraz bardziej
zagmatwanych
„W księgach świętych Ojścieżkach życia. Mnie
ciec, osobiście
który jest wczytanie
niebie,
Biblii pomogło w poczuciu
godności,
spotyka się
miłościwiepełni
ze
człowieczeństwa. Uczy
mnie
teżi prowadzi
pokory zi
swoimi
dziećmi
ubogaca moją miłość
do
Boga,
rodziny
i
nimi rozmowę”
świata. Moja rodzina szczęśliwie uniknęła
KKK 104
wielkich wstrząsów, tragedii, ale każde z nas
przeszło już przez dotkliwy, osobisty kryzys.
Nie wyobrażam sobie bym mogła przez te
wyboje przejść bez udziału modlitwy, Eucharystii, Komunii i Pisma Świętego. Pismo
Święte to ogromna wartość w życiu ludzi.
W imieniu własnym i rodziny Maria
„Jest rzeczą konieczną, aby
48. Świadomość głębokiego związku liturgii słowa i liturgii eucharystycznej w spralektorzy wykonujący swoją
wowaniu Mszy świętej będzie prowadzić
posługę, choćby nie zostali
wiernych do tego, aby uczestniczyli w niej
ustanowieni specjalnym
od samego początku, aby to uczestnictwo
obrzędem, byli naprawdę
było uważne i w miarę możności przygotowane przez zdobyte wcześniej głębsze poodpowiedni i starannie
znanie Pisma Świętego; stąd też będzie płyprzygotowani,
a to w tym celu,
nąć pragnienie rozumienia tekstów czytaażeby
wierni,
słuchając
czytań
nych w liturgii oraz gotowość dania na nie
słowa Bożego, rozbudzali w
odpowiedzi przez śpiew.
W ten też sposób wierni mogą dawać na
sobie żywe i serdeczne
słowo Boże usłyszane i rozważane czynną
umiłowanie Pisma Świętego”.
odpowiedź, pełną wiary, nadziei i miłości,
przez modlitwę i ofiarowanie samych siebie, nie tylko podczas sprawowania liturgii, intencji modlitwy powszechnej, zwłaszcza
jeśli mają być śpiewane, należy powierzyć
lecz także całym życiem chrześcijańskim.
kantorowi albo lektorowi lub komuś innemu.
POSŁUGI
54. Inny kapłan, diakon i lektor ustanowioW LITURGII SŁOWA
49. Tradycja liturgiczna powierza funkcję ny do pełnienia właściwej mu posługi, gdy
czytania urywków biblijnych we Mszy wstępują na ambonę celem czytania słowa
świętej usługującym: lektorom i diakonom. Bożego we Mszy świętej z ludem, winni
Gdy nie ma diakona lub innego kapłana, być ubrani w przysługującą im szatę litursam celebrans odczytuje Ewangelię, a w giczną. Ci zaś, którzy pełnią posługę lektorazie nieobecności lektora — wszystkie ra jednorazowo lub nawet stale, mogą
wstępować na ambonę w codziennym stroczytania.
50. Do diakona w mszalnej liturgii słowa ju, z zachowaniem jednak różnych zwyczanależy odczytywanie Ewangelii, w razie jów miejscowych.
potrzeby wygłaszanie homilii oraz podawa- 55. „Jest rzeczą konieczną, aby lektorzy
nie ludowi intencji modlitwy powszechnej. wykonujący swoją posługę, choćby nie
51. „W sprawowaniu Eucharystii lektor zostali ustanowieni specjalnym obrzędem,
posiada właściwą sobie funkcję, którą on byli naprawdę odpowiedni i starannie przysam powinien w zasadzie wypełniać, cho- gotowani, a to w tym celu, ażeby wierni,
ciażby byli usługujący wyższego stopnia”. słuchając czytań słowa Bożego, rozbudzali
Należy mieć w poszanowaniu posługę lek- w sobie żywe i serdeczne umiłowanie Pitora powierzoną obrzędem liturgicznym. sma Świętego”.
Przygotowanie to winno być przede
Jeśli są lektorzy ustanowieni, winni wykonywać przysługującą im funkcję, przynajm- wszystkim duchowe, ale konieczne jest
niej w niedziele i święta, zwłaszcza w cza- także przygotowanie techniczne. Duchowe
sie głównej Mszy świętej. Można im będzie przygotowanie zakłada formację przynajmtakże powierzyć obowiązek służenia pomo- niej w dwóch dziedzinach: biblijnej i liturcą w ułożeniu liturgii słowa, a w razie po- gicznej. Formacja biblijna zmierza do tego,
trzeby przygotowania innych wiernych, aby lektorzy potrafili rozumieć czytania w
którzy na mocy czasowego upoważnienia ich własnym kontekście oraz w świetle
wiary pojmować istotną treść orędzia objawykonują czytania we Mszy świętej.
52. Zgromadzenie liturgiczne potrzebuje wienia. Formacja liturgiczna winna zapewlektorów, chociażby nie zostali do tej funk- nić lektorom pewną znajomość sensu
cji ustanowieni. Należy się więc starać o to, struktury liturgii słowa oraz związków
aby były pewne odpowiednie osoby świec- między liturgią słowa i liturgią eucharykie, gotowe do wykonywania tej posługi. styczną.
Przygotowanie techniczne ma na celu
Jeżeli jest więcej lektorów i istnieje potrzeba kilku czytań, wypada rozdzielić je mię- przyswojenie lektorom umiejętności publicznego czytania zarówno żywym głodzy nich.
53. We Mszach bez diakona wygłaszanie sem jak i przy pomocy współczesnych
urządzeń nagłaśniających.
Wprowadzenie
teologiczno-pastoralne
do Lekcjonarza mszalnego
fragmenty
ZADANIE WIERNYCH
W LITURGII SŁOWA
44. Słowo Chrystusa gromadzi lud Boży,
zapewnia wzrost i pożywienie. „W szczególności odnosi się to do liturgii słowa w odprawianiu Mszy świętej, jednoczącej w sobie
ściśle obwieszczanie śmierci i zmartwychwstania Pańskiego, odpowiedź słuchającego ludu i samą ofiarę, przez którą Chrystus
utwierdził Nowe Przymierze w Krwi swojej,
a w której to ofierze uczestniczą wierni modlitwą i przyjmowaniem sakramentów”. Albowiem „nie tylko podczas czytania tego, „co
zostało napisane dla naszego pouczenia” (Rz
15,4), lecz także gdy Kościół modli się, śpiewa lub działa, wiara uczestników wzrasta, a
dusze wznoszą się ku Bogu, aby Mu oddać
duchowy hołd i otrzymać obfitszą łaskę.
45. Także dzisiaj zgromadzenie chrześcijan
w liturgii słowa, przez słuchanie wynikające
z wiary, przyjmuje od Boga słowo przymierza, na które winno z wiarą odpowiedzieć,
aby coraz bardziej stawało się ludem Nowego Przymierza.
Lud Boży ma duchowe prawo obfitego czerpania ze skarbca słowa Bożego: urzeczywistnia się to przez korzystanie z Lekcjonarza
mszalnego, homilie i działalność duszpasterską.
Uczestnicząc w sprawowaniu Mszy
świętej, wierni powinni słuchać słowa
Bożego z taką wewnętrzną i zewnętrzną
czcią, która by ich prowadziła do wzrostu duchowego życia i pozwoliła im coraz głębiej wnikać w sprawowane misterium.
46. Aby wierni mogli ochotnym duchem
sprawować pamiątkę Pańską, powinni
uwrażliwić się na jedną obecność Chrystusa tak w słowie Bożym — „albowiem
gdy w Kościele czyta się Pismo Święte,
wówczas On sam mówi” — jak też
„zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi”.
47. Aby słowo Boże mogło być przyjęte
i wprowadzone w życie chrześcijan, domaga się ono żywej wiary, która z kolei
budzi się nieustannie przez słuchanie
głoszonego słowa Bożego.
Pismo Święte bowiem przede wszystkim
w proklamacji liUczestnicząc w
turgicznej
sprawowaniu
Mszy
staje się
świętej, wierni
źródłem
powinni słuchać
życia
i
m o c y ,
słowa Bożego z
zgodnie ze taką wewnętrzną i
ś wi a d e c zewnętrzną czcią,
t w e m
Apostoła, która by ich prowadziła do wzrostu
że Ewangelia jest
duchowego życia i
mocą Bo- pozwoliła im coraz
żą ku zbagłębiej wnikać w
wieniu dla
sprawowane
każdego
misterium.
wierzącego,
dlatego umiłowanie Pisma Świętego jest
źródłem siły i odnowienia dla całego
ludu Bożego. Trzeba więc, aby wszyscy
chrześcijanie nieustannie otwierali się na
radosne słuchanie słowa Bożego. Kiedy
słowo Boże jest głoszone przez Kościół i
wprowadzane w praktykę życia, oświeca
ono wiernych pod działaniem Ducha
Świętego i pociąga do przeżywania całego misterium Chrystusa Pana. Słowo
Boże owocnie przyjmowane pobudza do
nawrócenia serca i do życia jaśniejącego
wiarą, tak w wymiarze osobowym jak i
wspólnotowym, jest bowiem podtrzymaniem chrześcijańskiego życia i źródłem
modlitwy całego Kościoła.
W Ewangelii św. Mateusza (7,21-27) Chrystus pokazuje dwa sposoby słuchania
albo czytania słowa Bożego.
Jeden z nich chwali i ukazuje
jako wzór, a drugi gani i każe nam wystrzegać się go.
Pierwszy sposób polega na słuchaniu i wypełnianiu słów
Chrystusa, a drugi na słuchaniu i niewypełnianiu. Człowiek może słowa Boże czytać i wypełniać, albo: czytać i
nie wypełniać.
kamy zadowolenia, sensacji.
Tak możemy postępować ze
słowem ludzkim. Ze słowem
Bożym natomiast musimy się
spotykać jak z Bogiem samym, jak z żywym Bogiem; to znaczy z bojaźnią, z wiarą i z miłością wsłuchiwać się w to, co
Bóg chce nam powiedzieć, żeby to czynić, żeby
Jego słowo wprowadzać w życie. Postępując w
ten sposób, poprzez słowo Boże budujemy dom
swojego życia. Budujemy go na skale, bo budujemy na prawdzie, która jest z Boga, i na woli Boga, który ma dla nas swoje plany.
W Starym Testamencie jedno i to samo słowo
hebrajskie «dabar» -oznaczało słowo i przykazanie. «Dabar Jahwe» - to znaczy słowo, które jest
przykazaniem. Słowo-przykazanie - jedno i to
samo słowo. Dziesięć przykazań na przykład
nazywano «Dziesięć Stów» - bo są to właśnie
słowa przez Boga przekazane po to, żeby je
wprowadzać w życie, żeby je wypełniać.
Dlatego starajmy się słowo Boże czytać w ten
sposób, uczmy się też właściwego obchodzenia
się ze słowem Bożym. Nie sądźmy, że sami z
siebie jesteśmy zdolni to czynić, bez korzystania
z doświadczenia i kierownictwa Kościoła. Kościół otrzymał słowo Boże po to, żeby go strzegł.
Słowo Boże nie jest dane wszystkim ludziom
indywidualnie; ono zawsze było dane Kościołowi. W Starym Testamencie było dane ludowi
Bożemu i teraz jest dane ludowi Bożemu Nowego Przymierza, i Kościół strzeże tego słowa.
Dlatego też Kościół ma prawo i obowiązek pouczać, jak z tym słowem się obchodzić. Bez Kościoła czytanie słowa Bożego staje się dla ludzi
niebezpieczne. Nie ma herezji, nie ma sekty,
która by się nie opierała na słowie Bożym. (...)
Pismo święte jest tak bogate, tyle jest w nim
różnych słów, różnych form nauczania, że gdy
człowiek nie jest kierowany przez Ducha Świętego i nie jest kierowany też przez Kościół, to znajdzie to, co chce znaleźć, znajdzie potwierdzenie
własnych swoich poglądów, własnych zachcianek. I zawsze powoła się na Pismo święte, ale za
tym się kryje tylko jego własna wola. Dlatego
kiedy przystępujemy do słuchania słowa Bożego
czy do czytania Pisma świętego, musimy zawsze
mieć przed oczyma pouczenie Chrystusa o budowie domu na skale i na piasku. Wtedy słowo
Boże stanie się światłością naszego życia i będzie
nas prowadziło do coraz pełniejszego odczytania
woli Bożej dla swojego życia osobistego, dla
naszej wspólnoty i dla wszystkich ludzi.
Słowo Boże jest słowem Boga, to znaczy, że Bóg
jako Osoba daje nam swoje słowo. Dlatego słowa
Bożego nie można czytać tak, jak się czyta słowo
ludzkie. Słowo ludzkie można czytać dla zaspokojenia ciekawości, dla pomnożenia swojej wiedzy. Słowo Boga natomiast musi być przyjęte jako słowo
Osoby Bożej, która dając nam swoje słowo, domaga
się od nas, żebyśmy temu słowu podporządkowali
swoje życie. Czytanie słowa Bożego to sprawa poważna, bo czytać a nie wypełniać, słuchać a nie wypełniać, to lekceważyć Boga. Spotkanie ze słowem
Bożym musimy potraktować jako sprawę najpoważniejszą w naszym życiu, dlatego potrzebne jest odpowiednie usposobienie. Jest to usposobienie wiary.
Słowo Boże przyjmujemy wiarą. Wiara zawiera w
sobie gotowość posłuszeństwa. Wiara nie jest tylko
wiedzą o Bogu, pomnażaniem jej. Wiara nie jest
zdobywaniem wiadomości, dla zaspokojenia swojej
ciekawości. Nie polega też na przeprowadzaniu spekulacji w oparciu o Pismo święte, o słowo Boże.
Wiara to spotkanie z Bogiem, który przez swoje
słowo objawia nam Siebie. Objawia nam swoje plany
i swoją wolę. Dlatego gotowość poddania słowu
Bożemu swojego życia, postępowania zgodnie z tym
słowem, pozwala nam dopiero we właściwy sposób i
z pożytkiem czytać słowo Boże.
W naszym Ruchu to właśnie czynimy sprawą
najważniejszą. Można by powiedzieć, że cały Ruch
Światło-Życie nie jest właściwie niczym innym niż
próbą właściwego spotykania się ze słowem Bożym.
Nasz znak Światło-Życie to wyraża. Słowo Boże jest
światłem które nie może być nigdy oddzielone od
życia. To znaczy, że to, co poznajemy umysłem jako
słowo Boże, musimy przyjmować wolą jako prawo
Boże.
I wtedy będziemy mieli życie. Chrystus obiecuje
życie nie temu, kto zna Pismo święte, kto wiele czyta
i wiele wie, ale temu, kto idzie za tym światłem.
„Kto idzie za Mną - mówi Chrystus - nie chodzi w
ciemności, ale będzie miał światło życia" (J 8, 12).
Iść to znaczy podejmować wysiłek woli, to znaczy
czynić to, co słowo Boże nam pokazuje jako zasadę
postępowania, jako prawdę, którą musimy czynić w
miłości.
Ks. Franciszek Blachnicki
Nie można spotykać się ze słowem Bożym lekkomyślnie i tak jak spotykamy się z inną książką. Carlsberg, 2 grudnia 1982 r.
Czytamy, dyskutujemy, uprawiamy spekulacje, szu-
Historia liturgii dostarcza wielu
interesujących świadectw wyjątkowego szacunku, jakim wyznawcy Boga, który w Chrystusie ukazał najpełniej swoją miłość do
świata i człowieka, otaczali księgę radosnej
nowiny zbawienia.
Niedawno ukazała się nowa księga liturgiczna, wydaną przy współpracy wydawnictw:
Apostolicum i Pallottinum. Jest to pierwsze
w Polsce wydanie Ewangeliarza w języku
ojczystym. W zbiorach polskich bowiem
zachowało się tylko osiem Ewangeliarzy,
oczywiście w języku łacińskim, z czego trzy
zaginęły
Nowa księga Ewangelii jest przede
wszystkim powrotem do tradycji, do jakże
bogatej, wręcz królewskiej drogi, jaką przebyła. Księga Ewangelii zwana ewangeliarzem lub ewangelistarzem może być bowiem przedmiotem różnych refleksji.. Nas
interesuje przede wszystkim traktowanie
Ewangeliarza w ramach liturgii.
Diakon, a w braku diakona lektor,
niesie Ewangeliarz w procesji do ołtarza i
umieszcza na środku ołtarza. Z ołtarza niesiemy Księgę Życia uniesioną w górę, podczas śpiewu Alleluja przez całą społeczność.
Warto zauważyć, że Alleluja nie musi być
powtarzane za kantorami, jeśli melodia jest
znana; zgromadzenie liturgiczne wspólnie
podejmuje śpiew (por. Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego, 37 a). W procesji niesie się dwie świece i kadzielnicę. Odczytanie odbywa się zgodnie ze znanymi
przepisami. Po odczytaniu i ucałowaniu
księgi:
1. albo zanosi się ją na specjalne stałe
miejsce, widoczne, zaznaczone, gdzie
umieszcza się ją otwartą,
2. albo kładzie się ją na ołtarzu z boku,
3. albo, jak w niektórych kościołach,
umieszcza się ją na ambonie tak skonstruowanej, że przewidziane jest miejsce na
Ewangeliarz,
Ewangeliarz kładziony na ołtarzu na zakończenie Mszy zabiera się i niesie w procesji jak na początku Mszy.
Ewangeliarza można i należy używać także poza Mszą świętą w liturgii: w nabożeństwach pokutnych, słowa Bożego, można go
nieść w procesji w uroczystość Ciała i Krwi
Pańskiej oraz wykorzystywać w działaniach
pozaliturgicznych, w grupach dzielenia się
Ewangelią, w spotkaniach modlitewnych.
.
Ambona, mówiąc najogólniej,
to miejsce nieco podwyższone w tym
celu, aby przemawiający był widoczny
dla słuchaczy (grec. ambon — szczyt
wzgórza; nazwy łac.: subbestum, pulpitum, auditorium, gradus, dicterium
salutarium, tribunal; w jęz. pol. kazalnica, od kazania). Na tak rozumianej
ambonie znalazł się Ezdrasz, czytający Ludowi Wybranemu Słowo Boże
(Neh 8, l—5). W starożytności chrześcijańskiej często za ambonę służyło
zwykłe podium, dostawiane okazyjnie.
Tak było w okresie katakumbowym
(św. Cyprian; Konstytucje Apostolskie).
Gdy po edykcie mediolańskim (r. 313)
zaczęto budować wielkie bazyliki, w
których gromadziły się ogromne rzesze wiernych, okazała się potrzeba
stałego podwyższenia, aby głosiciel
Słowa Bożego był dobrze słyszany. W
tym czasie często ambonę lokalizowano w ten sposób, ze jedna jej część
była w prezbiterium, a druga w nawie.
W okresie romańskim, ambona zajmuje miejsce w nawie, tuż za prezbiterium, dotykając bocznej ściany lub filara. Od XI w. stosowano często drugą
ambonę do czytania Ewangelii. W
okresie gotyku wprowadzono trzecią
ambonę w nawie do przepowiadania
Słowa Bożego, które przedtem wygłaszano z podwyższonego miejsca w
apsydzie. W okresie baroku dwie ambony służyły do prowadzenia dysput
teologicznych. Ambona staje się coraz
bardziej ozdobna, rozbudowana i odsunięta od ołtarza (zawieszona wysoko w nawie).
Po Soborze Watykańskim II,
ambona wraca z nawy w bliskie sąsiedztwo ołtarza, aby został podkreślony związek Liturgii Słowa z Liturgią Eucharystyczną. „Godność Słowa
Bożego wymaga, by w kościele było
ono głoszone z miejsca, na którym w
czasie liturgii słowa spontanicznie skupia się uwaga wiernych. Z zasady powinna to być stała ambona, a nie zwykły, przenośny pulpit. Ambona odpowiednio wkomponowana we wnętrze kościoła powinna być tak umieszczona, by czytający i mówiący byli do-
brze widziani i słyszani przez wiernych" (OWMR 272). Zatem ambona,
obok ołtarza i miejsca przewodniczenia, jest trzecim miejscem, które ma
ściągać na siebie, i to spontanicznie,
uwagę wiernych. Liturgia Słowa, wykonywana z ambony, nie jest tylko częścią wstępną do części zasadniczej,
jaką jest liturgia eucharystyczna, ale
ściśle się z nią łączy i stanowi z nią
jeden akt kultu. I dlatego ambona powinna z ołtarzem stanowić jakąś jedność, chociaż musi być od ołtarza oddalona, aby można było swobodnie
ołtarz obejść w czasie okadzenia i aby
w uroczystym sprawowaniu liturgii rozwinęła się procesja z księgą (uczestniczą w niej: ministrant z kadzielnicą,
akolici ze świecami i diakon z Ewangelia), od ołtarza do ambony.
Kultyczny charakter liturgii Słowa domaga się, aby ambona nie była
jedynie ruchomym pulpitem (często
zupełnie złączonym z ołtarzem), ale by
stanowiła poważny element wnętrza
kościelnego, umieszczony na stałe, tak
jak główny ołtarz. Z tej też samej racji,
wi er ni p o wi n ni n i e t ylk o s ł yszeć ..wykonawców" liturgii Słowa, ale
także ich widzieć. Musi zatem, ambona, zajmować nieco wyższy poziom niż
wierni słuchający Słowa Bożego (ale
nie ponad głowami, jak dawniej) i musi
też być blisko nich, by nie było poczucia dystansu pomiędzy głosicielem Słowa Bożego, a odbiorcami, gdyż to nie
sprzyja dialogowi.
Nie wszystkie elementy liturgii
Słowa powinny być wykonywane z ambony. „Z ambony czyta się lekcje,
psalm responsoryjny oraz orędzie wielkanocne; można też stąd wygłaszać
homilię i odmawiać modlitwę powszechną, czyli modlitwę wiernych. Nie
wypada, aby na ambonie spełniali swe
funkcje: komentator, kantor i kierownik
chóru" (OWMR 272). Przez ten podział
dokonano rozróżnienia między właściwym Słowem Bożym zawartym w Piśmie św., a słowem ludzkim. To pierwsze trwa na wieki, nigdy nie przeminie,
chociaż przeminie niebo i ziemia (por.
Mt 24, 35) i jest całą Prawdą, a słowo
ludzkie jest przemijające i zwykle nieudolnie wyraża odwieczne prawdy Boże.
ks. Władysław Głowa
(przedruk fragm. art..
z Kroniki Diecezji Przemyskiej)
Rozmowa w jednym z pokoi na ulicy Zamkowej 5 w Przemyślu
Tomku, kilka miesięcy temu uroczystym
obrzędem
zostałeś
przez ks. biskupa dopuszczony do posługi lektora. To może być dla wielu
osób dziwne, bo przecież wcześniej na
pewno wielokrotnie już odczytywałeś
z ambony Słowo Boże?
Tak, to pragnienie Służby Bożej przy
ołtarzu zawsze odkąd pamiętam było bardzo
mocne. I kiedy wreszcie mogłem być tam
gdzie był kapłan i ministranci byłem bardzo
szczęśliwy. Bycie ministrantem a później
lektorem przynosiło mi szczególną chlubę i
stało się moim życiem. Gdy miałem czternaście lat mogłem wreszcie czytać Słowo Boże.
Byłem wtedy dumny z tego, że ja również
mogę to robić, co wielu starszych lektorów.
Wiele razy odczytywałem w czasie Eucharystii fragmenty Pisma Świętego. Teraz jednak
jestem do tego jeszcze bardziej zobowiązany
i pragnę to robić jeszcze lepiej.
Opowiedz nam jak przygotowałeś
się do tego obrzędu?
Tuż po obłóczynach, wraz z moimi kolegami z III roku i naszym ojcem duchownym
ks. Markiem, zacząłem przygotowania do
przyjęcia posługi lektora. Nie chodzi tu tylko, jak by się mogło wydawać, o przeczytanie
lekcji w odpowiednim momencie Mszy Świętej. To byłoby za proste. Droga do odczytania
Słowa powinna wieść poprzez moje serce. To
ja muszę najpierw to słowo usłyszeć i na nie
odpowiedzieć. Wtedy będę prawdziwym głosicielem. Czytanie słowa Bożego zakłada Jego przyjęcie i świadectwo mojej przynależności do Niego. Takie wnioski ukazuje mi
codzienne poranne rozmyślanie Słowa Bożego. Ostatnim etapem tego przygotowania
były rekolekcje na zakończenie których przyjąłem posługę lektora.
Co czujesz kiedy stajesz przed
ludźmi, aby czytać słowo Boże?
Tak już jest, że wszystko co jest
wysokie widać zawsze z każdego miejsca.
Podobnie jest z lektorem, który czyta
Słowo Boże. Mówiąc szczerze to zawsze
będąc przy ambonie czuję tremę, chcę
dobrze i wyraźnie przeczytać każde zdanie. Mając świadomość, że wszyscy na
mnie patrzą, muszę pokazać, że to, co
czytam w danym momencie, zasługuje
na uwagę słuchaczy. Moim szczególnym
pragnieniem jest czytać Słowo Boże tak,
aby ukazać je wszystkim jako Słowo, które jest żywe.
Jeszcze jedno, bardzo osobiste
pytanie: Czym dla Ciebie, kleryka,
jest Księga Pisma Świętego?
Biblia była i jest dla mnie zawsze
wielkim skarbem. Dziś jako kleryk dopuszczony do posługi lektora przyjmuję
Słowo Boże ze świadomością, że to Pan
Bóg kształtuje przez Pismo Święte moje
powołanie i całe moje życie. Posługa lektora przypomina powołanemu kim jest i
Kogo ludziom będzie głosił. Cieszy fakt
wybrania i łaska głębszego poznawania
Słowa Bożego.
Czego życzyłbyś tym wszystkim,
którzy pełnią posługę lektora w
czasie liturgii?
Głosiciel Słowa powinien być
świątynią Boga, miejscem w którym On
zawsze przebywa. Musimy wciąż o tym
pamiętać i tak do tej posługi podchodzić,
dlatego wszystkim lektorom życzę, aby
stawali się prawdziwymi głosicielami.
Niech Słowo Boże stanie się dla Was całym życiem.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Wszyscy życzymy Ci, aby poprzez
kontakt ze Słowem Bożym coraz
bardziej umacniała się Twoja zażyłość z Chrystusem.
O istnieniu Pisma Świętego wiedziałam od najmłodszych lat, ale nigdy tak naprawdę nie interesowałam się nim. Owszem,
już w dorosłym życiu brałam je do ręki z okazji świat, ale szybko odkładałam, bo było dla
mnie trudne.
Prawdziwe i szokujące zatchnięcie z tą
Księgą nastąpiło na rekolekcjach ewangelizacyjnych. Dopiero wtedy dotarło do mojej
świadomości to, że nie jest to taka zwykła
książka, ale List Boga do ludzi – czyli do
mnie. Pamiętam, że z wielkim wzruszeniem
czytałam fragmenty Pisma Świętego na spotkaniach w grupach. Wtedy to tak naprawdę
uświadomiłam sobie, że Bóg mnie kocha taką
jaką jestem i że pragnie stałego kontaktu ze
mną a ja Go tak mało poszukuję. Jednak po
rekolekcjach, gdy fascynacja minęło znowu o
Nim zapomniałam. Dopiero, gdy po roku
czasu wstąpiłam do Domowego Kościoła,
systematycznie co dzień zaczęłam brać Pismo
Święte do ręki i czytać. Nie było to łatwe. Na
początku wręcz bardzo trudne, zrozumieć
Boga – Jego mądrość, przyjąć Jego Słowo w
życie, kiedy chciałoby się żyć po swojemu mto nie takie łatwe. Zaczęłam czytać je najpierw poznawczo, a później sięgnęłam po
Słowo Boże do modlitwy osobistej.
Zrozumiałam, że Boga nie tylko mam
poznać, ale powinnam szukać Go w moim
życiu, powinnam wsłuchiwać się w Jego głos.
Odtąd Pismo Święte stawało się coraz bardziej bliższe memu sercu i chociaż wciąż nie
jest dla mnie łatwe, to jakaś siła ciągnie do
niego. Tak jak organizm domaga się pokarmu
i my po niego sięgamy, tak dusza domaga się
również Pokarmu, którym jest Słowo Boże.
Czytając Pismo Święte uświadomiłam sobie,
że Bóg wcale nie jest tak daleko, ale jest kochającym Ojcem, który przebacza, poucza,
upomina a potem sądzi.
Kiedyś mój mały synek zadał mi pytanie: Mamo, po co my żyjemy? Trudno odpowiedzieć dziecku na takie pytanie. Powiedzia-
łam mu, że Bóg stworzył świat, ziemię i
stworzył człowieka, by na niej żył, był
szczęśliwy i mądrze rządził światem? On
zaś zadał następne pytanie: Skąd mamy
wiedzieć jak mądrze rządzić? Odpowiedziałam mu, że cała mądrość zawarta jest w
Piśmie Świętymi dlatego powinniśmy je
czytać. Czytając Pismo Święte nie tylko
poznaję Boga, ale poznaję prawdę o sobie,
poznaję ideał do którego mam stawać się
podobna i do którego mam dążyć. To Słowo mnie kształtuje, jest dla mnie światłem i
prowadzi mnie do świętości.
Czytałam różne książki, które dostarczały mi różnych emocji, ale nie dawały
mi pokoju wewnętrznego. Ile razy mam
jakiś problem, sięgam po Pismo Święte i
chociaż ono nie od razu rozwiązuje moje
problemy, to daje jednak pokój wewnętrzny, nadzieję i kieruje moje myśli ku tym
sprawom, które Bóg uważa dla mnie za
najważniejsze. Zagłębiając się w lekturę
Pisma Świętego odzyskałam poczucie własnej godności, zrozumiałam, że w życiu nie
są ważne pozycje społeczne i tytuły, ale to
jak wykonujemy zwykłe codzienne czynności i jak przyjmujemy Boży plan w naszym
życiu.
Będąc kiedyś na oazie wakacyjnej
otrzymałam od Ducha Świętego słowa z
Pisma Świętego z księgi Izajasza (43,12,4): Nie lękaj się, bo Cię wykupiłem. Wezwałem cię po imieniu, tyś moim. Gdy pójdziesz przez wody Ja będę z tobą. Ponieważ
drogi jesteś w moich oczach nabrałeś wartości i ja cię miłuję”
Od tamtej pory słowa te słyszę ciągle w podświadomości i one prowadzą
mnie tam gdzie sama o własnych siłach nie
odważyłabym się pójść.
Uświadomiłam sobie również, że
pomimo pracy nad sobą ciągle jestem słabym człowiekiem, ale Słowa Pisma Świętego mówią mi, że moc w słabości się doskonali. Słowo Boże daje moc, poucza, pociesza, daje nadzieję, a czasami karci. Kiedy
nie rozumie słów, które Bóg do mnie kieruje nie zrażam się tym, wiem , że Bóg jest
wielka tajemnicą i jeżeli nie mogę Go odbyć i zrozumieć w danym słowie to tylko
dlatego, że On chce bym Go ciągle szukała.
Pismo Święte jest niewyczerpalnym
skarbcem mądrości Bożej, więc proszę
Boga o łaskę, bym z tych skarbów mogła i
potrafiła korzystać do końca mojego życia.
Maria Kowalik
S ZACUNEK
W OBEC K SIĘGI
S ŁOWA B OŻEGO
We Wprowadzeniu do lekcjonarza czytamy między innymi: „Księgi, z
których bierze się czytania słowa Bożego,
usługujący, wykonywane przez nich czynności, miejsca i inne rzeczy - wszystko to
budzi u uczestników pamięć o obecności
Boga przemawiającego do swego ludu.
Należy więc zadbać i o to, aby księgi
będące w czynności liturgicznej znakami i
symbolami nadziemskiej rzeczywistości
były naprawdę godne, ozdobne i piękne..
Ponieważ zwiastowanie orędzia Ewangelii zawsze stanowi szczyt Liturgii słowa,
tradycja liturgiczna tak zachodnia, jak i
wschodnia podtrzymywała stale pewne
rozróżnienie między księgami czytań.
Księgę Ewangelii sporządzano z wielką
starannością, przyozdabiano i otaczano
oznakami czci w odróżnieniu od innej czy
innych ksiąg czytań. Ze wszech miar wypada więc, aby i w naszych czasach w
katedrach i przynajmniej w większych i
liczniejszych parafiach i kościołach był
pięknie przyozdobiony Ewangeliarz, oddzielny od księgi innych czytań.” Na przestrzeni historii zmieniały się i ubogacały
różne konkretne formy oddawania czci
księdze Pisma Świętego. Spróbujmy pokrótce je przybliżyć.

Używanie światła
„Twoje słowo jest lampą dla moich
stóp i światłem na mojej ścieżce”. – czytamy w Księdze Psalmów. Świeca jest
symbolem Chrystusa, który jest Światłością świata. Także ci, którzy słuchają
Słowa Bożego mają stawać się światłem.
Już święty Hieronim nakazywał zapalanie
świec podczas czytania Ewangelii, i to
nawet, gdy dzień był słoneczny. Nie posługiwano się więc światłem tylko w celach praktycznych, aby ułatwić czytanie w
ciemności. Światło przy Ewangeliarzu jest
według Hieronima przede wszystkim znakiem radości płynącej z obecności Boga
w słowie, a nie jedynie czci dla księgi. We
Mszy papieskiej diakonowi towarzyszyło
dwóch akolitów ze świecami, ale np. w liturgii w rycie galijskiej w pochodzie z Ewangeliarzem niesiono siedem świeczników.

Procesje z Ewangeliarzem
Wyjątkowym szacunkiem otaczano Ewangeliarz niesiony w procesji do ołtarza i na
miejsce przepowiadania. Pochód z księgą
Ewangelii porównywano z przyjściem Chrystusa na ziemię.
Już w księgach z VII wieku spotykamy opis
uroczystych procesji papieża do kościołów
stacyjnych. Niesiono wtedy potrzebne księgi: subdiakon niósł księgę listów apostolskich, archidiakon - Ewangelie, używano
wtedy szczególnie kosztownie oprawionych
ksiąg. W zakrystii akolici w okrytych płótnem
rękach podtrzymywali księgę, kiedy wyznaczony do czytania zaznaczał perykopę według wskazań archidiakona. Akolita niósł
księgę do ołtarza, subdiakon kładł ją na
ołtarzu. Charakterystyczną sprawą było
noszenie księgi poprzez płótno - świętości
nie można było dotykać gołymi rękami; taki
był zwyczaj dworu cesarskiego, świadczy o
tym także sztuka starochrześcijańska. Po
odczytaniu Ewangeliarz składano do specjalnego futerału i akolita zanosił go do siedziby papieża na Lateranie. Opisane formy
czci odnosiły się do księgi jako nosicielki
słowa Bożego.
 Śpiew przed proklamacją Ewangelii
Śpiew ten jest powitaniem Chrystusa
obecnego w Ewangelii, chwałą Chrystusa,
który przychodzi. Alleluja wskazywało na
Chrystusa zwycięskiego, królewskiego, dlatego wersety, które następowały po Alleluja,
dobierano z psalmów królewskich. Alleluja
było śpiewem radości z obecności Pana,
prowadziło do stanu, w którym zbędne stają
się słowa, cały człowiek otwiera się na słuchanie Ukochanego. Stąd charakterystyczna uwaga w Mszale posoborowym, że
Alleluja winno być śpiewane, a gdy nie ma
warunków, można je opuścić.
 Używanie kadzidła
Innym przejawem czci dla obecności Chrystusa w Ewangelii jest używanie kadzidła,
które niesiono w procesji z Ewangeliarzem.
Kościół w pierwszych wiekach unikał kadzidła w liturgii ze względu na pogańskie zwyczaje. Od IV wieku chrześcijanie na Wschodzie stosowali kadzidło w kościele Grobu
Pańskiego podczas wigilii niedzielnej podczas czytania Ewangelii o Zmartwychwstaniu. Od XI wieku stosuje się już powszechnie okadzenie Ewangelii przed i po czytaniu, początkowo okadzano tylko celebransa
po przeczytaniu Ewangelii. Gestowi okadzania towarzyszyła modlitwa upraszająca
Boga, by napełnił serca zgromadzonych
nadprzyrodzoną wonią w celu słuchania
Ewangelii i wprowadzania jej w życie. W XI
stuleciu okadza się księgę przed odczytaniem i po nim. W niektórych krajach przyjął
się zwyczaj wchodzenia z trybularzem w
zgromadzonych, by mogli być ogarnięci
pobłogosławionym dymem ka. W odnowionej liturgii zasypania kadzidła dokonuje
główny celebrans w czasie śpiewu Alleluja.
Jeśli jest Ewangeliarz, który w obrzędach
wstępnych został przyniesiony przez diakona lub lektora jest rzeczą bardzo odpowiednia, aby został wzięty z ołtarza Diakon lub
kapłan z Ewangeliarzem idzie wtedy do
ambonki za ministrantem z dymiąca kadzielnicą i po pozdrowieniu i zapowiedzi
tytułu okadza księgę.
 Postawy uczestników liturgii słowa
Bożego
Szacunek wobec Zmartwychwstałego
Pana, który przemawia w Ewangelii, podyktował postawę stojącą i milczącą. Taka
postawa była odzwierciedleniem zwyczaju
słuchania rozkazów cesarskich właśnie w
takiej pozycji.. Papież Anastazy I (399-401)
zarządził, by słuchający stojąc, pochylali się
podczas czytania Ewangelii, zwróceni ku
Ewangelii. Zwyczaj ten obowiązywał do XIII
wieku. Na ten czas odkładali laski (nie było
ławek, a laskami podpierali się ludzie starsi
i słabi), zdejmowali płaszcze, odkładali
broń, zdejmowali rękawiczki, władcy ściągali korony a rycerze wyciągali szable
(prezentowanie broni).

Ucałowanie Ewangeliarza
Niektóre elementy szacunku dla Ewangeliarza pochodzą z wieków średnich. W ucałowaniu księgi (XI wiek) nie chodziło o wyra-
żenie emocji, lecz o znaczenie kultyczne.
Ewangeliarz całowali duchowni, chociaż w
krajach północnych podawano go (od VII
wieku) do ucałowania wszystkim zgromadzonym; z czasem ograniczono to do duchowieństwa. Jedynie liturgia koptyjska i
etiopska do dziś pozostają wierne zwyczajowi ucałowania Ewangeliarza przez
wszystkich zgromadzonych. W związku z
ucałowaniem Ewangeliarza liturgia galijska,
nie lubiąca ciszy, rozbudowała obrzęd,
polecając subdiakonowi wypowiadanie
stów: „To jest prawo Boże”; całujący księgę
odpowiadał: „Wierzę i wyznaję” (zwyczaj
stosowany w Paryżu). Z tego obrzędu do
dziś zachowało się ucałowanie Ewangeliarza przez czytającego (diakon lub prezbiter) i wypowiedzenie prośby: „Niech słowa
Ewangelii zgładzą nasze grzechy” (od X
wieku). Wyrażenie to podkreśla dynamiczność słowa Bożego. Stosowano także inne
formuły.
 Czynienie znaku krzyża
W XI - XIV wieku u upowszechnił się zwyczaj unoszenia i ukazywanie Ewangeliarza
Od XII-XIII wieku czyniono księgą znak
krzyża. Gest ten przywraca nowe Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego w mszach
sprawowanych pod przewodnictwem biskupa.. W IX wieku przyjmuje się zwyczaj czynienia znaku krzyża na czole podczas podawania tytułu Ewangelii - „słowa Ewangelii świętej według...”, a od XI wieku na czole, ustach i klatce piersiowej, a także na
księdze. Czynił to sam diakon, a następnie
przejęli zgromadzeni, którzy nie czynili
jednak znaku krzyża na księdze. Znaki te
interpretuje się jako otwarcie wszystkich
zmysłów na słuchanie Ewangelii.
Liturgia poprzez różnego rodzaju
gesty, znaki i symbole pragnie ukazywać
znaczenie i wartość Słowa Bożego.
„Kościół zawsze czcił Pismo Święte, podobnie jak czci Ciało Pana. Nie przestaje
ukazywać wiernym Chleba życia branego
ze stołu Słowa Bożego i Ciała Chrystusa” (Konstytucja o Objawieniu Soboru Vat
II). Szacunek wyrażany Słowu Bożemu w
czasie liturgii wzywa nas do zajęcia także
odpowiedniej postawy wobec księgi Pisma
Świętego, z której korzystamy w codziennym naszym życiu.
opr. ks. Maciej Kandefer