AMEN 2 - Oaza Przemyska
Transkrypt
AMEN 2 - Oaza Przemyska
MODLITWA WIERNYCH Zanieśmy teraz do Boga naszą wspólną modlitwę, prosząc Go o potrzebne dary, by światło Bożego słowa dotarło do serc i umysłów ludzi, i wszystkich otwarło na przychodzące w Chrystusie zbawieni. 1. Pismo święte jest księgą życia; prośmy, by Kościół wyjaśniając słowo Boże, prowadził ludzi do pełnego życia w Chrystusie. 2. Pismo święte jest podstawą głoszenia Dobrej Nowiny; prośmy za Ojca Świętego, następcę Piotra, aby odważnie głosił Chrystusa i wzywał świat do pokuty i nawrócenia. 3. Pismo święte zawiera prawo Boże, prośmy aby ci, którzy sprawują władze troszczyli się o dobro wszystkich ludzi, zwłaszcza najbardziej potrzebujących. 4. Pismo Święte jest źródłem pociechy i nadziei, prośmy za chorych i pogrążonych w smutku, aby w Słowie Bożym odnaleźli radość i prawdziwy pokój. 5. Pismo święte zostało przekazane Kościołowi; prośmy, aby wierni w czasie liturgii chętnie słuchali Chrystusa, który przez Kościół naucza i prowadzi. 6. Pismo święte odsłania tajemnicę przyszłego życia; prośmy, aby zmarli... otrzymali to życie, które obiecuje Bóg w swoim słowie. 7. Pismo święte odpowiada na wszystkie nasze pytania i problemy; prośmy, aby Chrystus oświecił nasze umysły, byśmy zrozumieli sens Jego śmierci i zmartwychwstania. Boże, który swą miłość do ludzi odsłaniasz na kartach Pisma świętego, wysłuchaj nas i przemień. Przez Chrystusa, Pana naszego. Wydawca: Diakonia Liturgiczna Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskiej Kolegium redakcyjne: ks. Maciej Kandefer, Ilona Bury, Justyna Bujnik Adres do korespondencji: ks. Maciej Kandefer ul. Radziszewskiego 7 20-039 Lublin tel. 0-608 62 32 41 e-mail: [email protected] DO UŻYTKU WEWNĘTRZNEGO Biuletyn Diakonii Liturgicznej Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Przemyskie j NR 2 Lato 2001 Dzięki Bogu udało się wypełnić nasze przedświąteczne zamierzenia i tuż przed rozpoczęciem rekolekcji wakacyjnych oddajemy drugi numer naszego periodyku (teraz nasz Amen można tak nazywać). Cieszymy się miłym przyjęciem naszej inicjatywy i włączeniem się coraz szerszej liczby osób w współtworzenie tego pisma. Zgodnie z zapowiedzią cały ten numer poświęcamy posłudze lektora oraz miejscu Pisma Świętego w liturgii i naszym życiu. W ten sposób także i my pragniemy w skromny sposób włączyć się w trwający w naszej archidiecezji ROK BIBLII. Jako Diakonia Liturgiczna chcemy najpierw sami wsłuchać się w to „co mówi Duch do Kościołów”. Poprzez piękne i pełne czci proklamowanie tego Słowa podczas liturgii pragniemy podejmować swoistą diakonię ewangelizacji. Ponieważ wartość Słowa Bożego najlepiej oddaje osobiste świadectwo dlatego w tym numerze sporo osobistych wypowiedzi. Rozpoczynają się wakacje. Warto może przypomnieć sobie i uświadomić, jakie posługi powinni podejmować członkowie diakonii liturgicznej w czasie rekolekcji . Są to przede wszystkim: troska o przygotowanie Eucharystii wg wskazań Soboru Watykańskiego II, instrukcji i Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego (miejsce sprawowania, służba ołtarza), czuwanie nad starannym przygotowaniem lektorów, komentatorów, kantorów i scholi , troska o odpowiednia oprawę muzyczna liturgii; przygotowanie stacji Dnia Wspólnoty: Wigilii modlitewnej, celebracji na rozpoczęcie, Eucharystii, godziny jedności; przygotowanie pieśni i całej oprawy muzycznej, dbanie o przygotowanie i poprawne prowadzenie modlitw liturgicznych (jutrzni, nieszporów, godziny czytań) pomaganie w przygotowaniu celebracji i nabożeństw ; odpowiedzialność za potrzebne materiały: podręczniki, modlitewniki, śpiewniki, prowadzenie szkoły liturgicznej W tym roku zwróćmy szczególną uwagę na szacunek wobec księgi Słowa Bożego i staranne przygotowanie czytań na każde zgromadzenie liturgiczne. Pamiętajmy, że „jesteśmy Ludem Bożym zgromadzonym przez słowo Boże. Przyjmujmy to słowo Boże z radością i codziennie na nowo przyrzekajmy Bogu, że chcemy je uczynić słowem życia, że chcemy według niego postępować.” ( ks. F. Blachnicki) REDAKCJA co więcej wymaga od innych pogrążenia się w takim samym cierpiętnictwie. Życie z czymś takim było kolejnym ciężarem. Od pewnego czasu wiedziałem, że potrzebuję rekolekcji. Tym bardziej że nie mogłem być na Oazie Rekolekcji Diakonii z powodu operacji taty. Kiedy dowiedziałem się o możliwości wyjazdu na Triduum do Starej Wsi, bardzo się ucieszyłem. To, co przeżyłem podczas tych rekolekcji trudno opisać w kilku słowach. Były to jedne z najpiękniejszych rekolekcji w moim życiu. Mogłem wreszcie oderwać się od źródła swoich problemów, znaleźć czas i trochę się nad sobą zastanowić. Właśnie w Starej Wsi znalazłem taki pewny grunt, na którym mogłem się oprzeć. Uświadomiłem sobie na czym polegają moje problemy i poprosiłem Boga o dar radości. Na rezultaty nie musiałem długo czekać. On oświecił mnie wewnętrznie, rozjaśnił wszystkie, nawet najciemniejsze zakątki mojego wnętrza i pozwolił świadomie podjąć decyzję. Tak się akurat złożyło, choć ponoć w chrześcijaństwie nie ma przypadków, że to co przeżywałem doskonale skomponowało się z programem rekolekcji. Te święte dni, zwłaszcza dzień spoczynku Pana, Wielka Sobota, wywarły na mnie niezatarte wrażenie. Najpierw obrzęd effetha, potem świadome wyznanie wiary. Na koniec nabożeństwo o imieniu chrześcijańskim oraz odnowienie Chrztu św. podczas liturgii Wigilii Paschalnej. To wszystko było jak gdyby drogowskazem na mojej drodze do zbawienia, znakiem widocznym pomimo wielu trudności. Po prostu zobaczyłem, że Chrystus zawisł na krzyżu, nie po to, żeby na tym krzyżu pozostać, ale po to, żeby zmartwychwstać trzeciego dnia. Liturgia Wigilii Paschalnej była kulminacyjnym punktem tych pięknych rekolekcji. Kiedy zabrzmiało radosne „Alleluja!”, w moim sercu zagościła tak długo oczekiwana radość, która jest moim udziałem nadal i, mam nadzieję, będzie już zawsze. Wydawało mi się, że jestem już kimś: w końcu animator, po trzecim stopniu, to nie byle kto. Ale dopiero podczas tych świąt odzyskałem pokój ducha i chęć objawienia radosnego orędzia światu. Wydaje mi się, że każdy członek Ruchu powinien w swoim życiu znaleźć czas na przeżycie właśnie takich rekolekcji. O tym, jak wielką rolę odgrywają one w oazowej formacji przekonałem się dopiero w trakcie ich trwania. Za to wszystko czego Pan we mnie dokonał podczas dni swojej Męki i Zmartwychwstania oraz za to, że działa we mnie cały czas, niech Mu będzie cześć i chwała przez wszystkie wieki. an. Krzysztof M. Pomimo tego, że zawsze byłam osobą wierzącą i należę już od sześciu lat do Ruchu Światło-Życie, to tak naprawdę nigdy w pełni świadomie, nie przeżyłam tego świętego czasu – jakim jest Triduum Paschalne. Dopiero w tym roku, na rekolekcjach w Starej Wsi zrozumiałam jaki sens mają te dni, w których nasz Zbawca, Jezus Chrystus oddał za nas życie i zwyciężając śmierć – zmartwychwstał. Te niezwykłe dni, były dla mnie czasem, który rozjaśnił mi wiele spraw dotyczących Męki Pańskiej i pogłębił moją dotychczasową wiarę. Podczas tych rekolekcji, we wspaniałej wspólnocie, mogłam się choć odrobinę poczuć jak uczestnik tamtych wydarzeń, które miały miejsce ok. 2000 lat temu. Zrozumiałam, a może raczej odkryłam na nowo prawdę o tym, że to nie jacyś tam ludzie zabili Chrystusa, ale zrobiłam to ja i ciągle przez swoje grzechy ranię Tego, który za mnie oddał swoje życie. Rekolekcje te miały charakter nieustannego wgłębiania się w tajemnicę Bożej Miłości, która najpełniej objawia się w czasie Eucharystii, a to właśnie w Mszy św. Jezus każdorazowo składa za nas bezkrwawą Ofiarę. Przez adoracje Jezusa Ukrzyżowanego i modlitwę brewiarzową, mogłam prawdziwie przeżyć Misterium Męki Pańskiej, która dotychczas była dla mnie rodzajem religijnego folkloru, pewną martwą tradycją, a nie, jak być powinno – żywą tajemnicą, której odkrywanie trwa nieustannie, każdego dnia. Szczególnie głęboko podczas tych rekolekcji przeżywałam liturgię, która w czasie tych dni jest naprawdę bogata i we wszystkich znakach i symbolach zawiera ważne treści dotyczące planu Bożego. Wszystkie nabożeństwa, obrzędy liturgiczne były przeważnie mi znajome, spotkałam się z nimi na poprzednich Triduach Paschalnych w moim życiu, jednak właśnie na tych rekolekcjach stały się one dla mnie naprawdę czymś pięknym i żywym. Przez ten święty czas zrozumiałam, że odnowienie przyrzeczeń chrztu św. podczas liturgii Wigilii Paschalnej jest jednym z najważniejszych wydarzeń paschalnych i stanowi moje wewnętrzne zmartwychwstanie. Dzięki tym niezwykłym rekolekcjom, udało mi się z wiarą przeżyć dni, które dla każdego katolika powinny mieć najwyższą wartość. Dotarło do mnie, że Święta Paschalne to nie tylko Wielka Niedziela i Poniedziałek Wielkanocny, ale że okres tych świąt zaczyna się już w Wielki Czwartek i dlatego już od tego dnia powinnam zacząć moje wewnętrzne świętowanie. Te rekolekcje były dla mnie czasem ogromnej łaski, gdyż sprawiły, że ta wielka radość ze zmartwychwstania Jezusa, jak nigdy dotąd, tak naprawdę ogarnęła moje serce. I za to wszystko, co Bóg sprawił w moim wnętrzu podczas tych rekolekcji, za prawdziwą radość, niech Chrystus będzie pochwalony! an. Agnieszka S. S z W ostatnim numerze zapraszaliśmy wszystkich chętnych do przeżycia Triduum Paschalnego w formie rekolekcji. Spośród kilkudziesięciu uczestników tego świętego czasu poprosiliśmy niektórych o pisemne podzielenie się z nami tym, co tam przeżyli. Do głoszenia Słowa Bożego powołani są przede wszystkim biskupi, kapłani i diakoni. Wy zaś jako lektorzy Słowa Bożego będziecie im pomagali w wypełnianiu tego obowiązku. We wspólnocie Ludu Bożego otrzymujecie szczególny urząd: macie pomagać w głoszeniu wiary, która ma swe korzenie w Słowie Bożym. Będziecie czytali Słowo Boże w zgromadzeniu liturgicznym. Będziecie również głosić orędzie zbawienia ludziom, którzy go jeszcze nie znają. W ten sposób przy waszej pomocy ludzie mogą dojść do poznania Boga Ojca i posłanego przezeń Syna, Jezusa Chrystusa i osiągnąć życie wieczne. Przekazując innym ludziom Słowo Boże, posłuszni Duchowi Świętemu sami je przyjmujcie i pilnie rozważajcie, abyście w nim znajdowali radość i moc. Waszym codziennym życiem głoście naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. z obrzędu wprowadzenia do posługi lektora Jestem ogromnie wdzięczna Bogu za to, że pozwolił mi tegoroczne święta Zmartwychwstania Pańskiego przeżywać we wspólnocie Ruchu ŚwiatłoŻycie w Starej Wsi. Gdy dowiedziałam się jaki będzie program tych rekolekcji, a mianowicie – większość czasu wypełniała Liturgia Godzin, nie przypuszczałam, że modlitwy te niosą ogromne bogactwo wiary oraz że pozwolą mi głębiej poznać i wejść w Mękę i Śmierć naszego Pana. Przez większość czasu moje serce przepełniała myśl o Miłości Boga. Zrozumiałam, że życie, a w szczególności Krzyż Chrystusa były dowodem na to, że Bóg jest Miłością, On dał wzór miłości, oraz przykazał mi kochać innych tak, jak On ukochał mnie. Tę prawdę Bóg pozwolił mi odkryć w Wielki Piątek, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, kiedy podeszłam do krzyża i oddałam Jezusowi wszystkie moje małe sprawy. Najważniejszym momentem Triduum była liturgia Wigilii Paschalnej, która zaczęła się późnym wieczorem w Wielką Sobotę, a zakończyła po północy. Mimo zmęczenia radowałam się jeszcze długo razem ze wspólnotą śpiewając przy kominku. Oprócz zadumy i modlitwy nie zabrakło w moim sercu radości z przebywania ze wspaniałymi ludźmi pokazującymi swoją postawą drogę do Jezusa. Nadszedł najważniejszy dzień w roku liturgicznym: dzień, w którym Jezus na zawsze pokonał śmierć. Ubogacające było wspólne śniadanie wielkanocne, gdzie mogłam poczuć się jak członek wielkiej rodziny. Z wielką radością wyjechałam do swojej parafii, aby tam głosić, że Chrystus zmartwychwstał i jest żywy pośród nas. an. Barbara D W Ruchu Światło-Życie jestem od trzech lat. Swoją drogę formacyjną zacząłem od I stopnia ONŻ. Dziś z pewnym sentymentem wspominam tamte wydarzenia, to wszystko co się wtedy we mnie wydarzyło i jaki wpływ miało na moje dalsze życie. Jednak im bardziej wzrastałem w Ruchu, tym bardziej zdawałem sobie sprawę ze swoich słabości. Ta świadomość mnie przygnębiała, sprawiała że powoli traciłem tę radość, tak typową dla chrześcijanina. Z politowaniem zacząłem patrzeć na ludzi radosnych, tzn. takich jak ja kiedyś, sam zagłębiając się w swego rodzaju cierpiętnictwie. Taki stan pozwala pogodzić się z krzyżem dnia codziennego, ale nie pozostawia miejsca na radość, W naszej archidiecezji przeżywamy obecnie rok duszpasterski poświęcony Biblii. Odbywa się w parafiach wiele rekolekcji biblijnych, o czytaniu Biblii i życiu słowem Bożym głosi się wiele homilii i katechez, organizuje konkursy biblijne, wystawy starych i nowych egzemplarzy Biblii, sympozja naukowe o tematyce biblijnej. W ten nurt duszpasterstwa naszego lokalnego Kościoła włącza się oczywiście Ruch Światło-Życie poprzez wierną realizację swojego charyzmatu jakim jest formacja biblijna rozumiana jako wdrażanie swoich członków do życia słowem Bożym pojmowanym jako Słowo Życia. Tym słowem Bożym karmimy się podczas indywidualnej lektury Pisma Świętego, medytujemy je w Namiocie Spotkania. Szczególnym miejscem naszego słuchania Słowa Bożego jest liturgia. Tutaj, gdy czyta się Pismo Święte głos Boży rozlega się wyjątkowo donośnie i uzyskuje niepowtarzalny walor. Wiemy dobrze, że trudno znaleźć drugi ruch, który tak jak oazy byłby skierowany ku liturgii i tak dobrze rozumiał jej miejsce w życiu Kościoła i każdego indywidualnego człowieka. Ruch nie tylko wychowuje do świadomego, czynnego i pełnego uczestnictwa w liturgii, ale także do podejmowania w liturgii odpowiedzialnych posług. Bardzo ważną i piękną posługą podejmowaną w liturgii jest posługa lektora. Przepisy liturgiczne pozwalają, aby pełnili ją mężczyźni i kobiety. Jest rzeczą wiadomą, że kto jak kto, ale uczestnicy Ruchu Światło – Życie spełniają tę posługę w parafiach bardzo często, dobrze i chętnie. W ten sposób małżonkowie i młodzi ludzie dają świadectwo wiary i zaangażowania w życie liturgiczne Kościoła. W roku Biblii zrodziła się inicjatywa, aby w czasie Pielgrzymki Ruchu Światło-Życie do Archikatedry Przemyskiej celebrować obrzęd błogosławieństwa do posługi lektora. To błogosławieństwo mogą przyjąć pełnoletni mężczyźni i kobiety, którzy pragną spełniać tę posługę w liturgii. Pięknym świadectwem będzie gdy to błogosławieństwo będą przyjmować razem mąż i żona jako wspólnota związana świętym sakramentem małżeństwa. Warunkiem przyjęcia tego błogosławieństwa z rąk Arcybiskupa Metropolity jest pragnienie spełniania posługi lektora w zgromadzeniu liturgicznym, odpowiednie predyspozycje głosowe i przede wszystkim odpowiednia formacja. Za odpowiednią formację dla rodzin uznajemy uczestnictwo w pierwszym i drugim stopniu rekolekcji wakacyjnych, zaś dla młodych przeżycie pełnej formacji Ruchu. Nie należy oczywiście przyjęcia tego błogosławieństwa pojmować jako stworzenia pewnej ściśle zamkniętej grupy uprawnionej do czytania słowa Bożego w liturgii, wyizolowanej ekipy, która jedynie będzie posiadała prawo do spełniania posługi lektora w liturgii. Zadania pobłogosławionych do posługi należy widzieć szerzej - nie tylko czytać słowo Boże w liturgii, ale także pomagać innym w przygotowaniu się do spełniania tej posługi na rekolekcjach wakacyjnych i w parafii. W takim kontekście wydaje się, że najbardziej odpowiednimi do przyjęcia błogosławieństwa do posługi lektora będą osoby zaangażowane w diakonię liturgiczną, która nie tylko spełnia diakonię w liturgii, ale także wychowuje do pełnienia diakonii. Szczerze zachęcam i bardzo proszę wszystkich członków Ruchu Światło – Życie małżonków i osoby wolne o zgłaszania swojego pragnienia spełniania posługi lektora i przyjęcia błogosławieństwa. Jeśli ktoś był już błogosławiony do posługi w parafii może być błogosławiony po raz drugi. Proszę diakonie liturgiczną w rejonach o dotarcie z tą propozycją do znanych Wam odpowiednich osób. Zgłoszenia należy przesyłać pisemnie na adres: Ks. Piotr Kandefer, ul. Pelczara 4, 37 – 700 Przemyśl, do dnia 7 sierpnia 2001 roku. Ufam, że celebracja w bazylice Archikatedralnej będzie czasem pięknego świadectwa naszej postawy diakonijnej jaką przyjmujemy wobec Słowa Bożego. W nadziei spotkania Ks. Piotr Kandefer Moderator Ruchu Światło – Życie Gdy pięć lat temu weszliśmy wraz z mężem do kręgu Domowego Kościoła uzmysłowiłam sobie że z pewnością będziemy niejednokrotnie powoływani do różnych posług. Bardzo fascynowała mnie posługa świeckich podczas Eucharystii. Byłam pełna podziwu dla ich odwagi i umiejętności. Często pojawiało się pytanie - „skąd oni wiedzą, jak się zachować?, kiedy wyjść do czytania ?” Tymczasem trwanie w ruchu przybliżyło nas do ołtarza. Niekiedy wymagało od nas aktywnego włączenia się w liturgię Mszy Świętej. Unikałam bardzo posługi lektora. Wydawało mi się, że wyjście do ambonki i czytanie lekcji gdy wszyscy na mnie patrzą, to ponad moje siły. Wszystko, tylko nie to. Tak było kiedyś. Dziś mogę powiedzieć , że choć może moje doświadczenia lektorskie nie są zbyt wielkie, to jednak przeżycia z tym związane są bardzo duże, pełne cudownych odkryć. Bóg naprawdę sprawia to, co często w oczach ludzi wydaje się niemożliwe. Pewnego dnia postanowiłam, że ilekroć zostanę wskazana do posługi lektora przyjmę to bez wymówek, z pokorą. Pan uświadomił mi, że nie ma znaczenia moje wyjście do ambonki, to, że patrzą na mnie ludzie . Ważne jest tylko to, że Bóg chce przez moje usta przemawiać słowami Świętej Księgi do swego ludu. Traktuję to jak wybranie, jak łaskę, jak podjęcie i realizowanie woli Bożej w Ruchu i w Kościele. Pierwsze moje wyjście do czytania lekcji na Mszy Świętej - było, że tak się wyrażę, z marszu bez przygotowania. Nie zostawiono mi wyboru. Otrzymałam lekcjonarz do ręki i zaczęła się Msza Święta. Dziękuję Bogu za to. Okazało się, że to nie jest coś czego nie mogłabym zrobić. Ogromną radością było dla mnie, gdy jedna z osób uczestniczących we Mszy Świętej dzieliła się, że słowa czytania były dla niej szczególne. Cieszyła się gdyż dzisiaj otrzymała od Boga światło na które czekała. Zrozumiałam, że diakonia liturgiczna - w tym lektora, to właśnie ta odpowiedź Piotra na pytanie Jezusa: Czy kochasz mnie więcej? Podejmowanie każdej posługi oznacza zawsze to więcej. Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję .Ważna jest postawa gotowości. A że stres, że czasami drżą ręce i głos, to naprawdę niewielka ofiara. Staram się nie zaniedbać niczego, co zależy po ludzku ode mnie. Modlę się przede wszystkim do Ducha Świętego. Jemu powierzam swoją posługę. Proszę, by moje słowa były wypowiedziane wyraźnie, aby pomagały słuchającym odczytać Bożą myśl zawartą w lekcji. Staram się, jeśli to możliwe, przeczytać i przemyśleć tekst wcześniej. Łatwiej wówczas opanować stres i przekazać innym treść Bożego Listu. Najczęściej sama zapamiętuję te słowa na miesiące, a nawet lata. Zawsze fragmenty ,które odczytuję na Mszy Świętej jako lektor, są dla mnie szczególne. Mają niesamowitą moc sprawczą w moim życiu. Zdarzyło się kiedyś, że wskazana tuż przed Mszą Św. do odczytania lekcji - w myśli prosiłam Boga: Panie powiedz mi.... Po otwarciu lekcjonarza - nie mogłam uwierzyć. Lekcja zaczynała się od słów: To o co prosicie otrzymacie. I rzeczywiście wkrótce otrzymałam. Bogu dziękuję za każdą posługę. Za ten dar, że świeccy mogą być tak aktywni w Kościele. To wielki zaszczyt i wyróżnienie, że mogą Go współtworzyć. Czuję się przez to bardziej odpowiedzialna za to wszystko co w Nim się dzieje; za zbawienie nie tylko siebie, swojego męża czy dzieci, ale również innych tzw. obcych ludzi. Widzę ogromny sens w każdej posłudze świeckich przy ołtarzu. Ta współpraca z kapłanem w sprawowaniu świętego misterium jest jednocześnie budowaniem jedności wszystkich wiernych w Kościele. Pomaga innym głębiej wejść w świat liturgii, ale przede wszystkim to sam posługujący przeżywa liturgię z zupełnie innej perspektywy. Jest w Niej zanurzony, świadomy i wyczulony na każdy znak, słowo. Uwrażliwiony na tę Niezgłębioną Tajemnicę Bożej Miłości uświęcającej świat. Uwielbiam Boga za to , że mimo tylu naszych niedoskonałości - czyni z nas swoje narzędzie. Jego powołania są dla nas zawsze tajemnicą. Obyśmy nigdy nie zamykali naszych serc na słowa: Pójdź za mną. Danusia i Emil Dudek i zaczyna czytać bez zaczekania na odpowiednią dyspozycję wiernych, ten ryzykuje, że nie usłyszą oni początku tekstu i nie będą w stanie zrozumieć całego przesłania słowa Bożego. Nie można się wówczas dziwić, że pozostały czas będą oni spędzać na kaszleniu i wycieraniu nosa. Niezwykle ważne jest tempo mówienia. Spokojne tempo mówienia wraz z odpowiednią długością pauz i dobrą wymową, służy zrozumieniu słów i zdań przez słuchaczy, pozwala im przyswoić sobie ich sens i pobudza pamięć do przyjęcia następnych treści. Jeżeli mówi się zbyt szybko, nie uwzględniając pauz, wówczas fale dźwiękowe naszego głosu nakładają się na fale odgłosu, czyli echa, odbijającego się od ścian kościoła i powstaje w ten sposób zupełnie niezrozumiała i niejasna mieszanina dźwięków. Pauzy należą zatem integralnie do tej czynności, jaką jest czytanie. Im trudniejszy tekst, tym zachowanie przerw jest bardziej potrzebne. Pauzy są również niezbędne dla samego lektora, bowiem one pozwalają mu podczas wdechu "wyprzedzić" oczami następne zdanie, jakby "zobaczyć" jego treść, aby mógł je zaraz głośno i z odpowiednią tonacją wypowiedzieć. Większość lektorów czyta zbyt szybko, nie zwracając uwagi na konieczne pauzy. Źródłem tego pośpiechu jest zapewne zdenerwowanie, a mówiąc dokładniej - niewłaściwe oddychanie. Oddychać należycie - to oddychać powoli, spokojnie i głęboko, jak podczas snu. Oddychać winniśmy nie samą klatką piersiową lecz przeponą. Aby czytać z zachowaniem należytego tempa, ze spokojem i bez pośpiechu, należy zaczerpnąć głęboki oddech przed samym rozpoczęciem czytania. Odczytując tekst biblijny, należy nawiązać ze słuchaczami kontakt, zbudować pomost pomiędzy sobą a nimi. Dokonuje się to nie tyle za pośrednictwem słów, ile poprzez spojrzenie. Słuchacze winni w spojrzeniu lektora odczuć, że zwraca się on właśnie do nich, obejmuje swoim wzrokiem i sercem wszystkich zgromadzonych w kościele; nawet tych siedzących w ostatniej ławce, czy stojących pod chórem. Nie wystarczy jednak zwykłe, machinalne, automatyczne zerknięcie na słuchaczy, mając przy tym w dodatku spuszczoną głowę. Trzeba zwrócić się do nich tak, aby nasze oczy nawzajem się spotkały. Tylko wtedy wierni odczują naprawdę, że lektor pragnie właśnie do nich mówić. Najbardziej przyjemnym dla słuchających jest takie czytanie, gdy lektor wypełniając swoją funkcję, mówi i śpiewa głosem piersiowym, to znaczy, gdy rozpoczyna naturalną głęboką tonacją głosu i podobnie też kończy. Duża przestrzeń sakralna zwykle kusi nas do podniesienia swojego głosu, by był on donośniejszy i bardziej przenikał całą przestrzeń. Pamiętać jednak trzeba, że wysoki głos męczy, natomiast głos piersiowy, niski i głęboki - uspokaja ich. Staranna wymowa ułatwia słuchaczom zrozumienie i przyjęcie tekstu oraz sprawia wrażenie, że lektor bierze go na serio i poważnie traktuje funkcję, którą wypełnia. Z drugiej strony, wymowa nie może posiadać żadnego zakłócającego obciążenia; powinna być wolna od wszelkiej sztuczno- ści i zmanierowania; nie może też być zniekształcona przez gwarowe naleciałości i błędy. Korzystanie z mikrofonu i aparatury nagłaśniającej również wymaga pewnych umiejętności, których trzeba się nauczyć. Mikrofon jest bardzo delikatnym i wrażliwym urządzeniem, które rejestruje dosłownie wszystko i przez wzmacniacz przenosi dalej. Rejestruje także to czego ludzkie ucho umyślnie albo też przez nieuwagę nie dosłyszy: każdy głęboki oddech, każdy błąd językowy, każde dialektyczne zabarwienie językowe, seplenienie, każdy szelest towarzyszący przewracaniu stronicy i wreszcie tykanie zegarka ręcznego, gdy przybliżymy go do mikrofonu. Nie należy stać zbyt blisko mikrofonu, ale w odległości ok. 30 cm. Wówczas można usłyszeć naturalny, a nie zniekształcony głos lektora. Jeszcze przed rozpoczęciem celebracji liturgicznej należy mikrofon ustawić na odpowiednią wysokość, tak aby uniknąć manipulacji nim podczas nabożeństwa, co wywołuje hałas i rozprasza słuchaczy. Gdy wszystko zostanie wykonane... należy pamiętać, że jesteśmy tylko nieużytecznymi sługami, ponieważ cel naszego wysiłku, jakim jest dotarcie ze słowem Bożym do ludzkich serc, ażeby je przemienić i podnieść na duchu, nie może być osiągnięty przez nas, lecz tylko przez Niego, przez Pana, który zechciał przyjąć nas do swojej służby. Starajmy się ją pełnić jak najpiękniej, zawsze wpierw nasłuchując, co Bóg przez swoje Słowo pragnie nam samym powiedzieć. Opr. na podstawie art.. R. Zerfassa - MK Konstytucja o liturgii nr 29 Czytanie jest sztuką, której uczymy się przez całe życie. Każdy z nas ma już jakieś doświadczenie w tej dziedzinie. Może nie jeden raz stawaliśmy przed większym lub mniejszym zgromadzeniem, aby odczytać fragment Pisma Świętego. Warto przypomnieć sobie kilka podstawowych zasad umożliwiających nie tylko odpowiednie odczytanie tekstu, ale także jego usłyszenie. Nie można odczytywać innym tego, czego sami nie rozumiemy. Do czytania wyznaczonego tekstu, trzeba się gruntownie przygotować. Do tego zaś potrzebny jest czas. Lekceważymy słowo Boże i ludzi, którzy nas słuchają, jeśli spodziewamy się, że potrafimy to słowo odczytywać bez uprzedniego przygotowania. Powinniśmy więc już w przeddzień służby liturgicznej głośno odczytać wyznaczony tekst. Dopiero wówczas, gdy czyta się głośno, zauważyć można ukryte bogactwo tekstu biblijnego - jego piękno i moc. Integralną cechą czytania jest wczuwanie się w słuchaczy. Czytać coś komuś - znaczy po prostu udzielać się, dzielić się czymś ze słuchaczami. Przygotowanie tekstu biblijnego do odczytania rozpoczyna się od podzielenia go na pewne części. W ten sposób uzyskujemy dobrą orientację i pewność, że właściwie go zrozumieliśmy. Podczas czytania słowo zawierające istotną myśl, posiadające największe znaczenie, powinno być zaakcentowane, czyli odpowiednio podkreślone. Ono bowiem nadaje zdaniu jednoznaczny sens, warunkuje poprawne odczytanie intencji autora tekstu oraz właściwe przyjęcie treści przez słuchaczy. Gdy akcentuje się w zdaniu zbyt wiele słów, wówczas trudno się zorientować, co w zdaniu jest najważniejsze. Akcent bardzo rzadko leży na przymiotnikach, przeczeniach i na końcu zdania. W modlitwie powszechnej należy unikać także nużącego akcentowania czasowników. Przecinek nie jest jednoznaczeniowym (zawsze takim samym) znakiem przystankowym. Niekiedy trzeba go przeczytać szybko, jakby przeoczyć, a czasami należy go potraktować tak poważnie, jak kropkę albo średnik. Również przy dwukropku oraz cudzysłowiu przeważnie nie należy się dłużej zatrzymywać, jeśli pragniemy czytać tekst tak, jak się go mówi. Podczas czytania musi być zachowana także melodyka zdania. Razem z akcentem i odpowiednim tempem, nadaje ona czytanym zdaniom koloryt i dźwięk (właściwe brzmienie). Każde zdanie zawiera w sobie swoistą melodię. Dostrzega się to przede wszystkim wtedy, kiedy pragniemy coś mocniej zaakcentować. Melodia wypowiadanego zdania jest sposobem akcentowania, podkreślania tego, co najistotniejsze, pozwala mówcy przekazać właściwy sens tekstu. Słowo akcentowane w zdaniu prawie zawsze wymawiamy nie tylko nieco głośniej, lecz także trochę wyżej, względnie niżej niż pozostałe. Melodia nadaje zdaniu jednoznaczny i wyraźny sens i jest środkiem łączącym i porządkującym poszczególne części zdania. Zwykle w pierwszej połowie zdania głos się podnosi wywołujemy przez to napięcie, zaś w drugiej zniżamy głos, rozładowując tym samym napięcie. Im bardziej różnorodna jest fala intonacyjna, tym bogatsza i elastyczniejsza jest nasza mowa. Słucha się nie tylko uszami lecz również oczami. Dlatego lektor wypełniając swoją posługę, winien zwracać szczególną uwagę na sposób chodzenia, stania, układ rąk, styl ubioru oraz na stosunek do samej księgi Pisma św., którego słowo będzie proklamował. Wcale nie jest sprawą drugorzędną, w jaki sposób przemierzamy drogę od swojego miejsca do ambony, jak przy niej stajemy, czy niesiemy z szacunkiem i pewnym dostojeństwem lekcjonarz mszalny, z którego proklamowane będą święte teksty. Wypełniając posługę lektora należy też dbać o schludność i pewną elegancję ubioru. Nasz oddech jest strumieniem, który unosi słowa. Spokojny, cichy oddech czyni lektora spokojnym i opanowanym, a to udziela się także słuchaczom. Tempo mówienia i pauzy regulują się jakby same. Nie wolno rozpoczynać odczytywania tekstu zbyt szybko, zanim słuchacze nie zajmą pozycji siedzącej po zakończonej modlitwie dnia (kolekcie) i dopóki nie zapanuje w kościele zupełna cisza. Kto nie zachowuje tej zasady Dla każdego lektora wzorem postępowania jest przede wszystkim Pismo św. Ewangelista zanotował: „Przyszedł [Jezus] również do Nazaretu, gdzie był wychowywany. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza” (Łk 4,16—17). Taki był zwyczaj w synagogach żydowskich. Po zesłaniu Ducha św. gdy powstały Ewangelie, Listy Apostolskie i inne księgi Pisma św., zrodziła się potrzeba odczytywania ich wiernym różnych miast. Św. Paweł pisze: „Zaklinam was na Pana, aby list ten został odczytany wszystkim braciom” (Tes 5,27). Wzmianki o lektorach mamy już w pismach pochodzących z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Spotykamy się tam z opisem, w jaki to sposób otaczano opieką lektorów. Wymagano od nich przykładnego życia, a zwłaszcza bohaterskiej postawy i wytrwania w wierności podczas prześladowań. Do obowiązku lektora należało czytanie Pisma św. Dokumenty z III w. mówią, że nie wystarczy samo wyznaczenie kogoś na lektora, lecz biskup musi mu udzielić promocji. Na Wschodzie chrześcijańskim lektorat, co do istotnych obowiązków, utrzymał się do naszych czasów na pozycji pierwotnej. Na Zachodzie tymczasem od V w. zaczął tracić na znaczeniu. Jego funkcję przejęły wyższe stopnie: subdiakon czytanie epistoły, a diakon czytanie Ewangelii. Lektorat natomiast, podobnie jak późniejsza tonsura, pozostał wstępnym stopniem w drodze do święceń kapłańskich. Od czasów papieża Grzegorza Wielkiego lektorami w Rzymie byli po większej części chłopcy i młodzieńcy, jako przeznaczeni do stanu duchownego. Niekiedy powierzano im jeszcze czytania służby Bożej i inne drobne posługi. Kandydaci na lektorów nie byli dobierani według wieku, choć spotykamy wzmianki, aby promocji nie udzielać przed 18tym rokiem życia danego kandydata. Od V w. żądano opinii od ludu o kandydacie na lektora. Biskup po otrzymaniu pozytywnej opinii, wobec ludu udzielał mu promocji. Od VI w. powstawały specjalne szkoły dla lektorów, w których powstawały organizacje zrzeszeniowe. Już w następnym wieku wśród lektorów spotyka się wielkich myślicieli i przyszłych założycieli zakonów. Już wtedy żądano od lektorów pogłębionego życia wewnętrznego, a więc kładziono nacisk na życie według Pisma św. W średniowieczu kandydatów do lektoratu poddawano specjalnym egzaminom i wprowadzano w urząd w czasie nabożeństwa stacyjnego przez prostą modlitwę święceń. Pod koniec X w. rytuał święceń lektoratu uległ rozbudowie. Biskup udzielał tych święceń przez wręczenie lekcjonarza, a w modlitwie towarzyszącej tej ceremonii prosił, aby lektorzy przez ustawiczne czytanie stali się zdatnymi do wykonywania swego powołania i stosownie do napomnienia Bożego tak kształtowali swoje życie, aby byli błogosławieństwem dla Kościoła. Według dzisiejszego rytuału wprowadzenie w posługę lektora odbywa się przez wręczenie Biblii ze słowami; „Przyjmij księgę Pisma świętego i wiernie przekazuj słowo Boże, aby coraz mocniej działało w sercach ludzkich”. Słowa te wskazują na samą istotę funkcji lektora. Kiedy wprowadzono do liturgii języki narodowe, zezwolono na czytanie Pisma św. osobom świeckim, bez względu na wiek i stan. Biorąc pod uwagę szacunek i godność Pisma św., biskupi wyrazili życzenie, by do tej funkcji przygotowywać raczej starszą młodzież i dorosłych. Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego na temat funkcji lektora mówi, że „ustanowiony jest do wykonywania czytań z Pisma św., z wyjątkiem Ewangelii. Może on podawać intencje modlitwy powszechnej, a gdy nie ma psalmisty, może także wykonać psalm między czytaniami. Lektor ma własną funkcję w czasie sprawowania Eucharystii i powinien ją spełniać osobiście, choćby byli obecni duchowni wyższych stopni" (nr 66). Gdy nie ma diakona, wtedy lektor w czasie procesji na wejście może nieść księgę Ewangelii. Po przyjściu do prezbiterium składa księgę na ołtarzu i zajmuje miejsce wśród ministrantów. Czytania Pisma św. poprzedzające Ewangelię lektor wykonuje na ambonie. Tam również może on wykonać psalm między czytaniami, gdy nie ma psalmisty. Lektor może również wykonać antyfonę na wejście i na Komunię, gdy nie ma odpowiedniego śpiewu wiernych, ani też nie recytuje się antyfon podanych w mszale (OWMR 148—152). Wykonując swoją posługę lektor powinien w tej czynności wyrazić „taką umiejętność, taką prostotę i zarazem dostojeństwo, ażeby w samym już sposobie czytania czy śpiewania liturgicznego odzwierciedlił się charakter świętego tekstu” (Jan Paweł II, Rzym, 24 lutego 1980 r.). Posługa lektora w tradycji Kościoła opr. ks. Maciej Kandefer „Błogosławieni ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je” „Z okazji intronizacji Pisma Świętego błogosławię Rodzinie, która przystępuje do lektury i modlitwy Słowem Bożym. Niech wspólne poznawanie i miłowanie Chrystusa wydaje owoce świętości w chrześcijańskim życiu.” Błogosławieństwo tej treści otrzymaliśmy po przeżyciu trzydniowych rekolekcji biblijnych, które zostały przeprowadzone w naszej parafii pw. Ducha Świętego w Przeworsku, w dniach 26-28 kwietnia 2001 roku. Pismo Święte przybliżał nam i objaśniał ks. Bogdan Ruśnica. Bardzo ucieszyliśmy się oboje z mężem i pragnęliśmy uczestniczyć w całości w tych rekolekcjach, tym bardziej, że jako członkowie Ruchu Światło-Życie jesteśmy zobowiązani do systematycznego rozważania Słowa Bożego. Z wielkim wzruszeniem słuchałam słów księdza rekolekcjonisty, który bardzo trafnie, bardzo dosłownie i dosadnie łączył nasze codzienne życie, nasze postawy i zachowania ze słowami Pana Jezusa, proroków ze Starego Testamentu czy przepowiadaniem apostołów. Po raz kolejny zastanawiałam się nad swoim życiem. W duchu powtarzałam: Panie Jezu, Ty jesteś moim Panem, moim Królem, Ty bądź, proszę, zawsze w moim domu, w moim życiu na pierwszym miejscu! Na koniec gorące postanowienie, by zawsze gorliwie czytać i słuchać słów zawartych w Piśmie Świętym, które stało się dla mnie najwspanialszym Poradnikiem. W niedzielę 29 kwietnia na zakończenie rekolekcji, podczas każdej Mszy Świętej wszystkie chętne rodziny podchodziły do ołtarza, by tam z rak kapłana otrzymać błogosławieństwo własnym Pismem Świętym. Radość nasza była tym większa, że wszyscy byliśmy w komplecie tj. czwórka naszych dzieci (troje studiuje) i my oboje z mężem. To był dla nas wielki i bardzo wzruszający moment. Panie Jezu – niech Imię Twoje będzie uwielbione w naszych sercach, w sercach naszych dzieci teraz i na wieki. Stefania i Zbigniew Winiarz parafia pw. Św. Ducha w Przeworsku „Drogowskaz na ścieżkach życia” Jesteśmy czteroosobową rodziną i od sześciu lat trwamy w kręgach Domowego Kościoła. Integracji naszej rodziny bardzo pomogły wspólne spotkania i modlitwy. Ciągle jest jednak wiele do zrobienia. Trochę odstaje od modlitwy dorosły syn, szesnastoletnia córka natomiast coraz chętniej uczestniczy we wszystkich działaniach. Zobowiązaliśmy się wspólnie czytać Pismo Święte, ale ciągle przerasta to możliwości mojej rodziny. Udało nam się znaleźć czas zaledwie kilka razy. Pozostajemy więc przy starych nawykach, każde z nas czyta Pismo Święte w dogodnym dla siebie czasie. Najmniejszymi osiągnięciami może pochwalić się syn. Jestem inicjatorem i koordynatorem modlitewnych poczynań i mam przykre uczucie niedopełnienia zobowiązań dotyczących wspólnego czytania i rozważania Pisma Świętego w rodzinie. Będę pracować nad tym, choć być może niewiele uda mi się poprawić. Każde z nas stwierdza, że czytanie W Piśmie świętym Pisma Świętego przyczynia się do znajduzacieKościół nieustannie śnienia więzi rodzinnych, otwarcia je swój pokarmnai innych swoją ludzi. Jak gdyby mimowolnie moc, ponieważzmienił przyjmujesię w stosunek mój i mojej do wartości nimrodziny nie tylko słowo ludzkie, materialnych. Ta niewyczerpalna ale to, czym jest onoKsięga rzeczyMądrości jest drogowskazem naBoże. skomplikowiście: Słowo wanych i coraz bardziej zagmatwanych „W księgach świętych Ojścieżkach życia. Mnie ciec, osobiście który jest wczytanie niebie, Biblii pomogło w poczuciu godności, spotyka się miłościwiepełni ze człowieczeństwa. Uczy mnie teżi prowadzi pokory zi swoimi dziećmi ubogaca moją miłość do Boga, rodziny i nimi rozmowę” świata. Moja rodzina szczęśliwie uniknęła KKK 104 wielkich wstrząsów, tragedii, ale każde z nas przeszło już przez dotkliwy, osobisty kryzys. Nie wyobrażam sobie bym mogła przez te wyboje przejść bez udziału modlitwy, Eucharystii, Komunii i Pisma Świętego. Pismo Święte to ogromna wartość w życiu ludzi. W imieniu własnym i rodziny Maria „Jest rzeczą konieczną, aby 48. Świadomość głębokiego związku liturgii słowa i liturgii eucharystycznej w spralektorzy wykonujący swoją wowaniu Mszy świętej będzie prowadzić posługę, choćby nie zostali wiernych do tego, aby uczestniczyli w niej ustanowieni specjalnym od samego początku, aby to uczestnictwo obrzędem, byli naprawdę było uważne i w miarę możności przygotowane przez zdobyte wcześniej głębsze poodpowiedni i starannie znanie Pisma Świętego; stąd też będzie płyprzygotowani, a to w tym celu, nąć pragnienie rozumienia tekstów czytaażeby wierni, słuchając czytań nych w liturgii oraz gotowość dania na nie słowa Bożego, rozbudzali w odpowiedzi przez śpiew. W ten też sposób wierni mogą dawać na sobie żywe i serdeczne słowo Boże usłyszane i rozważane czynną umiłowanie Pisma Świętego”. odpowiedź, pełną wiary, nadziei i miłości, przez modlitwę i ofiarowanie samych siebie, nie tylko podczas sprawowania liturgii, intencji modlitwy powszechnej, zwłaszcza jeśli mają być śpiewane, należy powierzyć lecz także całym życiem chrześcijańskim. kantorowi albo lektorowi lub komuś innemu. POSŁUGI 54. Inny kapłan, diakon i lektor ustanowioW LITURGII SŁOWA 49. Tradycja liturgiczna powierza funkcję ny do pełnienia właściwej mu posługi, gdy czytania urywków biblijnych we Mszy wstępują na ambonę celem czytania słowa świętej usługującym: lektorom i diakonom. Bożego we Mszy świętej z ludem, winni Gdy nie ma diakona lub innego kapłana, być ubrani w przysługującą im szatę litursam celebrans odczytuje Ewangelię, a w giczną. Ci zaś, którzy pełnią posługę lektorazie nieobecności lektora — wszystkie ra jednorazowo lub nawet stale, mogą wstępować na ambonę w codziennym stroczytania. 50. Do diakona w mszalnej liturgii słowa ju, z zachowaniem jednak różnych zwyczanależy odczytywanie Ewangelii, w razie jów miejscowych. potrzeby wygłaszanie homilii oraz podawa- 55. „Jest rzeczą konieczną, aby lektorzy nie ludowi intencji modlitwy powszechnej. wykonujący swoją posługę, choćby nie 51. „W sprawowaniu Eucharystii lektor zostali ustanowieni specjalnym obrzędem, posiada właściwą sobie funkcję, którą on byli naprawdę odpowiedni i starannie przysam powinien w zasadzie wypełniać, cho- gotowani, a to w tym celu, ażeby wierni, ciażby byli usługujący wyższego stopnia”. słuchając czytań słowa Bożego, rozbudzali Należy mieć w poszanowaniu posługę lek- w sobie żywe i serdeczne umiłowanie Pitora powierzoną obrzędem liturgicznym. sma Świętego”. Przygotowanie to winno być przede Jeśli są lektorzy ustanowieni, winni wykonywać przysługującą im funkcję, przynajm- wszystkim duchowe, ale konieczne jest niej w niedziele i święta, zwłaszcza w cza- także przygotowanie techniczne. Duchowe sie głównej Mszy świętej. Można im będzie przygotowanie zakłada formację przynajmtakże powierzyć obowiązek służenia pomo- niej w dwóch dziedzinach: biblijnej i liturcą w ułożeniu liturgii słowa, a w razie po- gicznej. Formacja biblijna zmierza do tego, trzeby przygotowania innych wiernych, aby lektorzy potrafili rozumieć czytania w którzy na mocy czasowego upoważnienia ich własnym kontekście oraz w świetle wiary pojmować istotną treść orędzia objawykonują czytania we Mszy świętej. 52. Zgromadzenie liturgiczne potrzebuje wienia. Formacja liturgiczna winna zapewlektorów, chociażby nie zostali do tej funk- nić lektorom pewną znajomość sensu cji ustanowieni. Należy się więc starać o to, struktury liturgii słowa oraz związków aby były pewne odpowiednie osoby świec- między liturgią słowa i liturgią eucharykie, gotowe do wykonywania tej posługi. styczną. Przygotowanie techniczne ma na celu Jeżeli jest więcej lektorów i istnieje potrzeba kilku czytań, wypada rozdzielić je mię- przyswojenie lektorom umiejętności publicznego czytania zarówno żywym głodzy nich. 53. We Mszach bez diakona wygłaszanie sem jak i przy pomocy współczesnych urządzeń nagłaśniających. Wprowadzenie teologiczno-pastoralne do Lekcjonarza mszalnego fragmenty ZADANIE WIERNYCH W LITURGII SŁOWA 44. Słowo Chrystusa gromadzi lud Boży, zapewnia wzrost i pożywienie. „W szczególności odnosi się to do liturgii słowa w odprawianiu Mszy świętej, jednoczącej w sobie ściśle obwieszczanie śmierci i zmartwychwstania Pańskiego, odpowiedź słuchającego ludu i samą ofiarę, przez którą Chrystus utwierdził Nowe Przymierze w Krwi swojej, a w której to ofierze uczestniczą wierni modlitwą i przyjmowaniem sakramentów”. Albowiem „nie tylko podczas czytania tego, „co zostało napisane dla naszego pouczenia” (Rz 15,4), lecz także gdy Kościół modli się, śpiewa lub działa, wiara uczestników wzrasta, a dusze wznoszą się ku Bogu, aby Mu oddać duchowy hołd i otrzymać obfitszą łaskę. 45. Także dzisiaj zgromadzenie chrześcijan w liturgii słowa, przez słuchanie wynikające z wiary, przyjmuje od Boga słowo przymierza, na które winno z wiarą odpowiedzieć, aby coraz bardziej stawało się ludem Nowego Przymierza. Lud Boży ma duchowe prawo obfitego czerpania ze skarbca słowa Bożego: urzeczywistnia się to przez korzystanie z Lekcjonarza mszalnego, homilie i działalność duszpasterską. Uczestnicząc w sprawowaniu Mszy świętej, wierni powinni słuchać słowa Bożego z taką wewnętrzną i zewnętrzną czcią, która by ich prowadziła do wzrostu duchowego życia i pozwoliła im coraz głębiej wnikać w sprawowane misterium. 46. Aby wierni mogli ochotnym duchem sprawować pamiątkę Pańską, powinni uwrażliwić się na jedną obecność Chrystusa tak w słowie Bożym — „albowiem gdy w Kościele czyta się Pismo Święte, wówczas On sam mówi” — jak też „zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi”. 47. Aby słowo Boże mogło być przyjęte i wprowadzone w życie chrześcijan, domaga się ono żywej wiary, która z kolei budzi się nieustannie przez słuchanie głoszonego słowa Bożego. Pismo Święte bowiem przede wszystkim w proklamacji liUczestnicząc w turgicznej sprawowaniu Mszy staje się świętej, wierni źródłem powinni słuchać życia i m o c y , słowa Bożego z zgodnie ze taką wewnętrzną i ś wi a d e c zewnętrzną czcią, t w e m Apostoła, która by ich prowadziła do wzrostu że Ewangelia jest duchowego życia i mocą Bo- pozwoliła im coraz żą ku zbagłębiej wnikać w wieniu dla sprawowane każdego misterium. wierzącego, dlatego umiłowanie Pisma Świętego jest źródłem siły i odnowienia dla całego ludu Bożego. Trzeba więc, aby wszyscy chrześcijanie nieustannie otwierali się na radosne słuchanie słowa Bożego. Kiedy słowo Boże jest głoszone przez Kościół i wprowadzane w praktykę życia, oświeca ono wiernych pod działaniem Ducha Świętego i pociąga do przeżywania całego misterium Chrystusa Pana. Słowo Boże owocnie przyjmowane pobudza do nawrócenia serca i do życia jaśniejącego wiarą, tak w wymiarze osobowym jak i wspólnotowym, jest bowiem podtrzymaniem chrześcijańskiego życia i źródłem modlitwy całego Kościoła. W Ewangelii św. Mateusza (7,21-27) Chrystus pokazuje dwa sposoby słuchania albo czytania słowa Bożego. Jeden z nich chwali i ukazuje jako wzór, a drugi gani i każe nam wystrzegać się go. Pierwszy sposób polega na słuchaniu i wypełnianiu słów Chrystusa, a drugi na słuchaniu i niewypełnianiu. Człowiek może słowa Boże czytać i wypełniać, albo: czytać i nie wypełniać. kamy zadowolenia, sensacji. Tak możemy postępować ze słowem ludzkim. Ze słowem Bożym natomiast musimy się spotykać jak z Bogiem samym, jak z żywym Bogiem; to znaczy z bojaźnią, z wiarą i z miłością wsłuchiwać się w to, co Bóg chce nam powiedzieć, żeby to czynić, żeby Jego słowo wprowadzać w życie. Postępując w ten sposób, poprzez słowo Boże budujemy dom swojego życia. Budujemy go na skale, bo budujemy na prawdzie, która jest z Boga, i na woli Boga, który ma dla nas swoje plany. W Starym Testamencie jedno i to samo słowo hebrajskie «dabar» -oznaczało słowo i przykazanie. «Dabar Jahwe» - to znaczy słowo, które jest przykazaniem. Słowo-przykazanie - jedno i to samo słowo. Dziesięć przykazań na przykład nazywano «Dziesięć Stów» - bo są to właśnie słowa przez Boga przekazane po to, żeby je wprowadzać w życie, żeby je wypełniać. Dlatego starajmy się słowo Boże czytać w ten sposób, uczmy się też właściwego obchodzenia się ze słowem Bożym. Nie sądźmy, że sami z siebie jesteśmy zdolni to czynić, bez korzystania z doświadczenia i kierownictwa Kościoła. Kościół otrzymał słowo Boże po to, żeby go strzegł. Słowo Boże nie jest dane wszystkim ludziom indywidualnie; ono zawsze było dane Kościołowi. W Starym Testamencie było dane ludowi Bożemu i teraz jest dane ludowi Bożemu Nowego Przymierza, i Kościół strzeże tego słowa. Dlatego też Kościół ma prawo i obowiązek pouczać, jak z tym słowem się obchodzić. Bez Kościoła czytanie słowa Bożego staje się dla ludzi niebezpieczne. Nie ma herezji, nie ma sekty, która by się nie opierała na słowie Bożym. (...) Pismo święte jest tak bogate, tyle jest w nim różnych słów, różnych form nauczania, że gdy człowiek nie jest kierowany przez Ducha Świętego i nie jest kierowany też przez Kościół, to znajdzie to, co chce znaleźć, znajdzie potwierdzenie własnych swoich poglądów, własnych zachcianek. I zawsze powoła się na Pismo święte, ale za tym się kryje tylko jego własna wola. Dlatego kiedy przystępujemy do słuchania słowa Bożego czy do czytania Pisma świętego, musimy zawsze mieć przed oczyma pouczenie Chrystusa o budowie domu na skale i na piasku. Wtedy słowo Boże stanie się światłością naszego życia i będzie nas prowadziło do coraz pełniejszego odczytania woli Bożej dla swojego życia osobistego, dla naszej wspólnoty i dla wszystkich ludzi. Słowo Boże jest słowem Boga, to znaczy, że Bóg jako Osoba daje nam swoje słowo. Dlatego słowa Bożego nie można czytać tak, jak się czyta słowo ludzkie. Słowo ludzkie można czytać dla zaspokojenia ciekawości, dla pomnożenia swojej wiedzy. Słowo Boga natomiast musi być przyjęte jako słowo Osoby Bożej, która dając nam swoje słowo, domaga się od nas, żebyśmy temu słowu podporządkowali swoje życie. Czytanie słowa Bożego to sprawa poważna, bo czytać a nie wypełniać, słuchać a nie wypełniać, to lekceważyć Boga. Spotkanie ze słowem Bożym musimy potraktować jako sprawę najpoważniejszą w naszym życiu, dlatego potrzebne jest odpowiednie usposobienie. Jest to usposobienie wiary. Słowo Boże przyjmujemy wiarą. Wiara zawiera w sobie gotowość posłuszeństwa. Wiara nie jest tylko wiedzą o Bogu, pomnażaniem jej. Wiara nie jest zdobywaniem wiadomości, dla zaspokojenia swojej ciekawości. Nie polega też na przeprowadzaniu spekulacji w oparciu o Pismo święte, o słowo Boże. Wiara to spotkanie z Bogiem, który przez swoje słowo objawia nam Siebie. Objawia nam swoje plany i swoją wolę. Dlatego gotowość poddania słowu Bożemu swojego życia, postępowania zgodnie z tym słowem, pozwala nam dopiero we właściwy sposób i z pożytkiem czytać słowo Boże. W naszym Ruchu to właśnie czynimy sprawą najważniejszą. Można by powiedzieć, że cały Ruch Światło-Życie nie jest właściwie niczym innym niż próbą właściwego spotykania się ze słowem Bożym. Nasz znak Światło-Życie to wyraża. Słowo Boże jest światłem które nie może być nigdy oddzielone od życia. To znaczy, że to, co poznajemy umysłem jako słowo Boże, musimy przyjmować wolą jako prawo Boże. I wtedy będziemy mieli życie. Chrystus obiecuje życie nie temu, kto zna Pismo święte, kto wiele czyta i wiele wie, ale temu, kto idzie za tym światłem. „Kto idzie za Mną - mówi Chrystus - nie chodzi w ciemności, ale będzie miał światło życia" (J 8, 12). Iść to znaczy podejmować wysiłek woli, to znaczy czynić to, co słowo Boże nam pokazuje jako zasadę postępowania, jako prawdę, którą musimy czynić w miłości. Ks. Franciszek Blachnicki Nie można spotykać się ze słowem Bożym lekkomyślnie i tak jak spotykamy się z inną książką. Carlsberg, 2 grudnia 1982 r. Czytamy, dyskutujemy, uprawiamy spekulacje, szu- Historia liturgii dostarcza wielu interesujących świadectw wyjątkowego szacunku, jakim wyznawcy Boga, który w Chrystusie ukazał najpełniej swoją miłość do świata i człowieka, otaczali księgę radosnej nowiny zbawienia. Niedawno ukazała się nowa księga liturgiczna, wydaną przy współpracy wydawnictw: Apostolicum i Pallottinum. Jest to pierwsze w Polsce wydanie Ewangeliarza w języku ojczystym. W zbiorach polskich bowiem zachowało się tylko osiem Ewangeliarzy, oczywiście w języku łacińskim, z czego trzy zaginęły Nowa księga Ewangelii jest przede wszystkim powrotem do tradycji, do jakże bogatej, wręcz królewskiej drogi, jaką przebyła. Księga Ewangelii zwana ewangeliarzem lub ewangelistarzem może być bowiem przedmiotem różnych refleksji.. Nas interesuje przede wszystkim traktowanie Ewangeliarza w ramach liturgii. Diakon, a w braku diakona lektor, niesie Ewangeliarz w procesji do ołtarza i umieszcza na środku ołtarza. Z ołtarza niesiemy Księgę Życia uniesioną w górę, podczas śpiewu Alleluja przez całą społeczność. Warto zauważyć, że Alleluja nie musi być powtarzane za kantorami, jeśli melodia jest znana; zgromadzenie liturgiczne wspólnie podejmuje śpiew (por. Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego, 37 a). W procesji niesie się dwie świece i kadzielnicę. Odczytanie odbywa się zgodnie ze znanymi przepisami. Po odczytaniu i ucałowaniu księgi: 1. albo zanosi się ją na specjalne stałe miejsce, widoczne, zaznaczone, gdzie umieszcza się ją otwartą, 2. albo kładzie się ją na ołtarzu z boku, 3. albo, jak w niektórych kościołach, umieszcza się ją na ambonie tak skonstruowanej, że przewidziane jest miejsce na Ewangeliarz, Ewangeliarz kładziony na ołtarzu na zakończenie Mszy zabiera się i niesie w procesji jak na początku Mszy. Ewangeliarza można i należy używać także poza Mszą świętą w liturgii: w nabożeństwach pokutnych, słowa Bożego, można go nieść w procesji w uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej oraz wykorzystywać w działaniach pozaliturgicznych, w grupach dzielenia się Ewangelią, w spotkaniach modlitewnych. . Ambona, mówiąc najogólniej, to miejsce nieco podwyższone w tym celu, aby przemawiający był widoczny dla słuchaczy (grec. ambon — szczyt wzgórza; nazwy łac.: subbestum, pulpitum, auditorium, gradus, dicterium salutarium, tribunal; w jęz. pol. kazalnica, od kazania). Na tak rozumianej ambonie znalazł się Ezdrasz, czytający Ludowi Wybranemu Słowo Boże (Neh 8, l—5). W starożytności chrześcijańskiej często za ambonę służyło zwykłe podium, dostawiane okazyjnie. Tak było w okresie katakumbowym (św. Cyprian; Konstytucje Apostolskie). Gdy po edykcie mediolańskim (r. 313) zaczęto budować wielkie bazyliki, w których gromadziły się ogromne rzesze wiernych, okazała się potrzeba stałego podwyższenia, aby głosiciel Słowa Bożego był dobrze słyszany. W tym czasie często ambonę lokalizowano w ten sposób, ze jedna jej część była w prezbiterium, a druga w nawie. W okresie romańskim, ambona zajmuje miejsce w nawie, tuż za prezbiterium, dotykając bocznej ściany lub filara. Od XI w. stosowano często drugą ambonę do czytania Ewangelii. W okresie gotyku wprowadzono trzecią ambonę w nawie do przepowiadania Słowa Bożego, które przedtem wygłaszano z podwyższonego miejsca w apsydzie. W okresie baroku dwie ambony służyły do prowadzenia dysput teologicznych. Ambona staje się coraz bardziej ozdobna, rozbudowana i odsunięta od ołtarza (zawieszona wysoko w nawie). Po Soborze Watykańskim II, ambona wraca z nawy w bliskie sąsiedztwo ołtarza, aby został podkreślony związek Liturgii Słowa z Liturgią Eucharystyczną. „Godność Słowa Bożego wymaga, by w kościele było ono głoszone z miejsca, na którym w czasie liturgii słowa spontanicznie skupia się uwaga wiernych. Z zasady powinna to być stała ambona, a nie zwykły, przenośny pulpit. Ambona odpowiednio wkomponowana we wnętrze kościoła powinna być tak umieszczona, by czytający i mówiący byli do- brze widziani i słyszani przez wiernych" (OWMR 272). Zatem ambona, obok ołtarza i miejsca przewodniczenia, jest trzecim miejscem, które ma ściągać na siebie, i to spontanicznie, uwagę wiernych. Liturgia Słowa, wykonywana z ambony, nie jest tylko częścią wstępną do części zasadniczej, jaką jest liturgia eucharystyczna, ale ściśle się z nią łączy i stanowi z nią jeden akt kultu. I dlatego ambona powinna z ołtarzem stanowić jakąś jedność, chociaż musi być od ołtarza oddalona, aby można było swobodnie ołtarz obejść w czasie okadzenia i aby w uroczystym sprawowaniu liturgii rozwinęła się procesja z księgą (uczestniczą w niej: ministrant z kadzielnicą, akolici ze świecami i diakon z Ewangelia), od ołtarza do ambony. Kultyczny charakter liturgii Słowa domaga się, aby ambona nie była jedynie ruchomym pulpitem (często zupełnie złączonym z ołtarzem), ale by stanowiła poważny element wnętrza kościelnego, umieszczony na stałe, tak jak główny ołtarz. Z tej też samej racji, wi er ni p o wi n ni n i e t ylk o s ł yszeć ..wykonawców" liturgii Słowa, ale także ich widzieć. Musi zatem, ambona, zajmować nieco wyższy poziom niż wierni słuchający Słowa Bożego (ale nie ponad głowami, jak dawniej) i musi też być blisko nich, by nie było poczucia dystansu pomiędzy głosicielem Słowa Bożego, a odbiorcami, gdyż to nie sprzyja dialogowi. Nie wszystkie elementy liturgii Słowa powinny być wykonywane z ambony. „Z ambony czyta się lekcje, psalm responsoryjny oraz orędzie wielkanocne; można też stąd wygłaszać homilię i odmawiać modlitwę powszechną, czyli modlitwę wiernych. Nie wypada, aby na ambonie spełniali swe funkcje: komentator, kantor i kierownik chóru" (OWMR 272). Przez ten podział dokonano rozróżnienia między właściwym Słowem Bożym zawartym w Piśmie św., a słowem ludzkim. To pierwsze trwa na wieki, nigdy nie przeminie, chociaż przeminie niebo i ziemia (por. Mt 24, 35) i jest całą Prawdą, a słowo ludzkie jest przemijające i zwykle nieudolnie wyraża odwieczne prawdy Boże. ks. Władysław Głowa (przedruk fragm. art.. z Kroniki Diecezji Przemyskiej) Rozmowa w jednym z pokoi na ulicy Zamkowej 5 w Przemyślu Tomku, kilka miesięcy temu uroczystym obrzędem zostałeś przez ks. biskupa dopuszczony do posługi lektora. To może być dla wielu osób dziwne, bo przecież wcześniej na pewno wielokrotnie już odczytywałeś z ambony Słowo Boże? Tak, to pragnienie Służby Bożej przy ołtarzu zawsze odkąd pamiętam było bardzo mocne. I kiedy wreszcie mogłem być tam gdzie był kapłan i ministranci byłem bardzo szczęśliwy. Bycie ministrantem a później lektorem przynosiło mi szczególną chlubę i stało się moim życiem. Gdy miałem czternaście lat mogłem wreszcie czytać Słowo Boże. Byłem wtedy dumny z tego, że ja również mogę to robić, co wielu starszych lektorów. Wiele razy odczytywałem w czasie Eucharystii fragmenty Pisma Świętego. Teraz jednak jestem do tego jeszcze bardziej zobowiązany i pragnę to robić jeszcze lepiej. Opowiedz nam jak przygotowałeś się do tego obrzędu? Tuż po obłóczynach, wraz z moimi kolegami z III roku i naszym ojcem duchownym ks. Markiem, zacząłem przygotowania do przyjęcia posługi lektora. Nie chodzi tu tylko, jak by się mogło wydawać, o przeczytanie lekcji w odpowiednim momencie Mszy Świętej. To byłoby za proste. Droga do odczytania Słowa powinna wieść poprzez moje serce. To ja muszę najpierw to słowo usłyszeć i na nie odpowiedzieć. Wtedy będę prawdziwym głosicielem. Czytanie słowa Bożego zakłada Jego przyjęcie i świadectwo mojej przynależności do Niego. Takie wnioski ukazuje mi codzienne poranne rozmyślanie Słowa Bożego. Ostatnim etapem tego przygotowania były rekolekcje na zakończenie których przyjąłem posługę lektora. Co czujesz kiedy stajesz przed ludźmi, aby czytać słowo Boże? Tak już jest, że wszystko co jest wysokie widać zawsze z każdego miejsca. Podobnie jest z lektorem, który czyta Słowo Boże. Mówiąc szczerze to zawsze będąc przy ambonie czuję tremę, chcę dobrze i wyraźnie przeczytać każde zdanie. Mając świadomość, że wszyscy na mnie patrzą, muszę pokazać, że to, co czytam w danym momencie, zasługuje na uwagę słuchaczy. Moim szczególnym pragnieniem jest czytać Słowo Boże tak, aby ukazać je wszystkim jako Słowo, które jest żywe. Jeszcze jedno, bardzo osobiste pytanie: Czym dla Ciebie, kleryka, jest Księga Pisma Świętego? Biblia była i jest dla mnie zawsze wielkim skarbem. Dziś jako kleryk dopuszczony do posługi lektora przyjmuję Słowo Boże ze świadomością, że to Pan Bóg kształtuje przez Pismo Święte moje powołanie i całe moje życie. Posługa lektora przypomina powołanemu kim jest i Kogo ludziom będzie głosił. Cieszy fakt wybrania i łaska głębszego poznawania Słowa Bożego. Czego życzyłbyś tym wszystkim, którzy pełnią posługę lektora w czasie liturgii? Głosiciel Słowa powinien być świątynią Boga, miejscem w którym On zawsze przebywa. Musimy wciąż o tym pamiętać i tak do tej posługi podchodzić, dlatego wszystkim lektorom życzę, aby stawali się prawdziwymi głosicielami. Niech Słowo Boże stanie się dla Was całym życiem. Bardzo dziękuję za rozmowę. Wszyscy życzymy Ci, aby poprzez kontakt ze Słowem Bożym coraz bardziej umacniała się Twoja zażyłość z Chrystusem. O istnieniu Pisma Świętego wiedziałam od najmłodszych lat, ale nigdy tak naprawdę nie interesowałam się nim. Owszem, już w dorosłym życiu brałam je do ręki z okazji świat, ale szybko odkładałam, bo było dla mnie trudne. Prawdziwe i szokujące zatchnięcie z tą Księgą nastąpiło na rekolekcjach ewangelizacyjnych. Dopiero wtedy dotarło do mojej świadomości to, że nie jest to taka zwykła książka, ale List Boga do ludzi – czyli do mnie. Pamiętam, że z wielkim wzruszeniem czytałam fragmenty Pisma Świętego na spotkaniach w grupach. Wtedy to tak naprawdę uświadomiłam sobie, że Bóg mnie kocha taką jaką jestem i że pragnie stałego kontaktu ze mną a ja Go tak mało poszukuję. Jednak po rekolekcjach, gdy fascynacja minęło znowu o Nim zapomniałam. Dopiero, gdy po roku czasu wstąpiłam do Domowego Kościoła, systematycznie co dzień zaczęłam brać Pismo Święte do ręki i czytać. Nie było to łatwe. Na początku wręcz bardzo trudne, zrozumieć Boga – Jego mądrość, przyjąć Jego Słowo w życie, kiedy chciałoby się żyć po swojemu mto nie takie łatwe. Zaczęłam czytać je najpierw poznawczo, a później sięgnęłam po Słowo Boże do modlitwy osobistej. Zrozumiałam, że Boga nie tylko mam poznać, ale powinnam szukać Go w moim życiu, powinnam wsłuchiwać się w Jego głos. Odtąd Pismo Święte stawało się coraz bardziej bliższe memu sercu i chociaż wciąż nie jest dla mnie łatwe, to jakaś siła ciągnie do niego. Tak jak organizm domaga się pokarmu i my po niego sięgamy, tak dusza domaga się również Pokarmu, którym jest Słowo Boże. Czytając Pismo Święte uświadomiłam sobie, że Bóg wcale nie jest tak daleko, ale jest kochającym Ojcem, który przebacza, poucza, upomina a potem sądzi. Kiedyś mój mały synek zadał mi pytanie: Mamo, po co my żyjemy? Trudno odpowiedzieć dziecku na takie pytanie. Powiedzia- łam mu, że Bóg stworzył świat, ziemię i stworzył człowieka, by na niej żył, był szczęśliwy i mądrze rządził światem? On zaś zadał następne pytanie: Skąd mamy wiedzieć jak mądrze rządzić? Odpowiedziałam mu, że cała mądrość zawarta jest w Piśmie Świętymi dlatego powinniśmy je czytać. Czytając Pismo Święte nie tylko poznaję Boga, ale poznaję prawdę o sobie, poznaję ideał do którego mam stawać się podobna i do którego mam dążyć. To Słowo mnie kształtuje, jest dla mnie światłem i prowadzi mnie do świętości. Czytałam różne książki, które dostarczały mi różnych emocji, ale nie dawały mi pokoju wewnętrznego. Ile razy mam jakiś problem, sięgam po Pismo Święte i chociaż ono nie od razu rozwiązuje moje problemy, to daje jednak pokój wewnętrzny, nadzieję i kieruje moje myśli ku tym sprawom, które Bóg uważa dla mnie za najważniejsze. Zagłębiając się w lekturę Pisma Świętego odzyskałam poczucie własnej godności, zrozumiałam, że w życiu nie są ważne pozycje społeczne i tytuły, ale to jak wykonujemy zwykłe codzienne czynności i jak przyjmujemy Boży plan w naszym życiu. Będąc kiedyś na oazie wakacyjnej otrzymałam od Ducha Świętego słowa z Pisma Świętego z księgi Izajasza (43,12,4): Nie lękaj się, bo Cię wykupiłem. Wezwałem cię po imieniu, tyś moim. Gdy pójdziesz przez wody Ja będę z tobą. Ponieważ drogi jesteś w moich oczach nabrałeś wartości i ja cię miłuję” Od tamtej pory słowa te słyszę ciągle w podświadomości i one prowadzą mnie tam gdzie sama o własnych siłach nie odważyłabym się pójść. Uświadomiłam sobie również, że pomimo pracy nad sobą ciągle jestem słabym człowiekiem, ale Słowa Pisma Świętego mówią mi, że moc w słabości się doskonali. Słowo Boże daje moc, poucza, pociesza, daje nadzieję, a czasami karci. Kiedy nie rozumie słów, które Bóg do mnie kieruje nie zrażam się tym, wiem , że Bóg jest wielka tajemnicą i jeżeli nie mogę Go odbyć i zrozumieć w danym słowie to tylko dlatego, że On chce bym Go ciągle szukała. Pismo Święte jest niewyczerpalnym skarbcem mądrości Bożej, więc proszę Boga o łaskę, bym z tych skarbów mogła i potrafiła korzystać do końca mojego życia. Maria Kowalik S ZACUNEK W OBEC K SIĘGI S ŁOWA B OŻEGO We Wprowadzeniu do lekcjonarza czytamy między innymi: „Księgi, z których bierze się czytania słowa Bożego, usługujący, wykonywane przez nich czynności, miejsca i inne rzeczy - wszystko to budzi u uczestników pamięć o obecności Boga przemawiającego do swego ludu. Należy więc zadbać i o to, aby księgi będące w czynności liturgicznej znakami i symbolami nadziemskiej rzeczywistości były naprawdę godne, ozdobne i piękne.. Ponieważ zwiastowanie orędzia Ewangelii zawsze stanowi szczyt Liturgii słowa, tradycja liturgiczna tak zachodnia, jak i wschodnia podtrzymywała stale pewne rozróżnienie między księgami czytań. Księgę Ewangelii sporządzano z wielką starannością, przyozdabiano i otaczano oznakami czci w odróżnieniu od innej czy innych ksiąg czytań. Ze wszech miar wypada więc, aby i w naszych czasach w katedrach i przynajmniej w większych i liczniejszych parafiach i kościołach był pięknie przyozdobiony Ewangeliarz, oddzielny od księgi innych czytań.” Na przestrzeni historii zmieniały się i ubogacały różne konkretne formy oddawania czci księdze Pisma Świętego. Spróbujmy pokrótce je przybliżyć. Używanie światła „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce”. – czytamy w Księdze Psalmów. Świeca jest symbolem Chrystusa, który jest Światłością świata. Także ci, którzy słuchają Słowa Bożego mają stawać się światłem. Już święty Hieronim nakazywał zapalanie świec podczas czytania Ewangelii, i to nawet, gdy dzień był słoneczny. Nie posługiwano się więc światłem tylko w celach praktycznych, aby ułatwić czytanie w ciemności. Światło przy Ewangeliarzu jest według Hieronima przede wszystkim znakiem radości płynącej z obecności Boga w słowie, a nie jedynie czci dla księgi. We Mszy papieskiej diakonowi towarzyszyło dwóch akolitów ze świecami, ale np. w liturgii w rycie galijskiej w pochodzie z Ewangeliarzem niesiono siedem świeczników. Procesje z Ewangeliarzem Wyjątkowym szacunkiem otaczano Ewangeliarz niesiony w procesji do ołtarza i na miejsce przepowiadania. Pochód z księgą Ewangelii porównywano z przyjściem Chrystusa na ziemię. Już w księgach z VII wieku spotykamy opis uroczystych procesji papieża do kościołów stacyjnych. Niesiono wtedy potrzebne księgi: subdiakon niósł księgę listów apostolskich, archidiakon - Ewangelie, używano wtedy szczególnie kosztownie oprawionych ksiąg. W zakrystii akolici w okrytych płótnem rękach podtrzymywali księgę, kiedy wyznaczony do czytania zaznaczał perykopę według wskazań archidiakona. Akolita niósł księgę do ołtarza, subdiakon kładł ją na ołtarzu. Charakterystyczną sprawą było noszenie księgi poprzez płótno - świętości nie można było dotykać gołymi rękami; taki był zwyczaj dworu cesarskiego, świadczy o tym także sztuka starochrześcijańska. Po odczytaniu Ewangeliarz składano do specjalnego futerału i akolita zanosił go do siedziby papieża na Lateranie. Opisane formy czci odnosiły się do księgi jako nosicielki słowa Bożego. Śpiew przed proklamacją Ewangelii Śpiew ten jest powitaniem Chrystusa obecnego w Ewangelii, chwałą Chrystusa, który przychodzi. Alleluja wskazywało na Chrystusa zwycięskiego, królewskiego, dlatego wersety, które następowały po Alleluja, dobierano z psalmów królewskich. Alleluja było śpiewem radości z obecności Pana, prowadziło do stanu, w którym zbędne stają się słowa, cały człowiek otwiera się na słuchanie Ukochanego. Stąd charakterystyczna uwaga w Mszale posoborowym, że Alleluja winno być śpiewane, a gdy nie ma warunków, można je opuścić. Używanie kadzidła Innym przejawem czci dla obecności Chrystusa w Ewangelii jest używanie kadzidła, które niesiono w procesji z Ewangeliarzem. Kościół w pierwszych wiekach unikał kadzidła w liturgii ze względu na pogańskie zwyczaje. Od IV wieku chrześcijanie na Wschodzie stosowali kadzidło w kościele Grobu Pańskiego podczas wigilii niedzielnej podczas czytania Ewangelii o Zmartwychwstaniu. Od XI wieku stosuje się już powszechnie okadzenie Ewangelii przed i po czytaniu, początkowo okadzano tylko celebransa po przeczytaniu Ewangelii. Gestowi okadzania towarzyszyła modlitwa upraszająca Boga, by napełnił serca zgromadzonych nadprzyrodzoną wonią w celu słuchania Ewangelii i wprowadzania jej w życie. W XI stuleciu okadza się księgę przed odczytaniem i po nim. W niektórych krajach przyjął się zwyczaj wchodzenia z trybularzem w zgromadzonych, by mogli być ogarnięci pobłogosławionym dymem ka. W odnowionej liturgii zasypania kadzidła dokonuje główny celebrans w czasie śpiewu Alleluja. Jeśli jest Ewangeliarz, który w obrzędach wstępnych został przyniesiony przez diakona lub lektora jest rzeczą bardzo odpowiednia, aby został wzięty z ołtarza Diakon lub kapłan z Ewangeliarzem idzie wtedy do ambonki za ministrantem z dymiąca kadzielnicą i po pozdrowieniu i zapowiedzi tytułu okadza księgę. Postawy uczestników liturgii słowa Bożego Szacunek wobec Zmartwychwstałego Pana, który przemawia w Ewangelii, podyktował postawę stojącą i milczącą. Taka postawa była odzwierciedleniem zwyczaju słuchania rozkazów cesarskich właśnie w takiej pozycji.. Papież Anastazy I (399-401) zarządził, by słuchający stojąc, pochylali się podczas czytania Ewangelii, zwróceni ku Ewangelii. Zwyczaj ten obowiązywał do XIII wieku. Na ten czas odkładali laski (nie było ławek, a laskami podpierali się ludzie starsi i słabi), zdejmowali płaszcze, odkładali broń, zdejmowali rękawiczki, władcy ściągali korony a rycerze wyciągali szable (prezentowanie broni). Ucałowanie Ewangeliarza Niektóre elementy szacunku dla Ewangeliarza pochodzą z wieków średnich. W ucałowaniu księgi (XI wiek) nie chodziło o wyra- żenie emocji, lecz o znaczenie kultyczne. Ewangeliarz całowali duchowni, chociaż w krajach północnych podawano go (od VII wieku) do ucałowania wszystkim zgromadzonym; z czasem ograniczono to do duchowieństwa. Jedynie liturgia koptyjska i etiopska do dziś pozostają wierne zwyczajowi ucałowania Ewangeliarza przez wszystkich zgromadzonych. W związku z ucałowaniem Ewangeliarza liturgia galijska, nie lubiąca ciszy, rozbudowała obrzęd, polecając subdiakonowi wypowiadanie stów: „To jest prawo Boże”; całujący księgę odpowiadał: „Wierzę i wyznaję” (zwyczaj stosowany w Paryżu). Z tego obrzędu do dziś zachowało się ucałowanie Ewangeliarza przez czytającego (diakon lub prezbiter) i wypowiedzenie prośby: „Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy” (od X wieku). Wyrażenie to podkreśla dynamiczność słowa Bożego. Stosowano także inne formuły. Czynienie znaku krzyża W XI - XIV wieku u upowszechnił się zwyczaj unoszenia i ukazywanie Ewangeliarza Od XII-XIII wieku czyniono księgą znak krzyża. Gest ten przywraca nowe Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego w mszach sprawowanych pod przewodnictwem biskupa.. W IX wieku przyjmuje się zwyczaj czynienia znaku krzyża na czole podczas podawania tytułu Ewangelii - „słowa Ewangelii świętej według...”, a od XI wieku na czole, ustach i klatce piersiowej, a także na księdze. Czynił to sam diakon, a następnie przejęli zgromadzeni, którzy nie czynili jednak znaku krzyża na księdze. Znaki te interpretuje się jako otwarcie wszystkich zmysłów na słuchanie Ewangelii. Liturgia poprzez różnego rodzaju gesty, znaki i symbole pragnie ukazywać znaczenie i wartość Słowa Bożego. „Kościół zawsze czcił Pismo Święte, podobnie jak czci Ciało Pana. Nie przestaje ukazywać wiernym Chleba życia branego ze stołu Słowa Bożego i Ciała Chrystusa” (Konstytucja o Objawieniu Soboru Vat II). Szacunek wyrażany Słowu Bożemu w czasie liturgii wzywa nas do zajęcia także odpowiedniej postawy wobec księgi Pisma Świętego, z której korzystamy w codziennym naszym życiu. opr. ks. Maciej Kandefer