04.manipulacja zamia..

Transkrypt

04.manipulacja zamia..
Kształt wojny IV generacji jest nadal mgławicowy. W dotychczasowych
dyskusjach przewiduje się, że będzie to raczej starcie idei i informacji niż
stechnicyzowanych środków rażenia. Prognozuje się, że będzie to wojna bez
linii frontu.
MANIPULACJA ZAMIAST ARMAT (DOK.)
Według zaleceń Mao, wzorowanych na doświadczeniach Lenina, partyzanci powinni tworzyć
zjednoczony front różnych ugrupowań politycznych i organizacji społecznych i tą drogą budować
sieć powiązań propagandowo-wywiadowczych, dzięki którym każdy członek społeczeństwa
zostanie wpisany w wysiłek wojenny. Równolegle należy prowadzić dwutorową kampanie
propagandową, prowadzącą z jednej strony do erozji woli politycznej przeciwnika oraz
zniechęcenia jego sojuszników do udzielania pomocy, a z drugiej - do zjednania sobie przyjaciół i
sojuszników.
Przemyślenia Mao rozwinęli Ho Chi Minh i generał Vo Nguyen Giap i wykorzystali je w praktyce
podczas wojny wietnamskiej. Ho Chi Minh uważał, że czynnikami decydującymi o przebiegu i
wyniku wojny są międzynarodowa sytuacja polityczna oraz światowa opinia publiczna. Dlatego
poszedł dalej niż Mao i zbudował sieć powiązań międzynarodowych, dzięki którym mógł
wywierać wpływ na społeczeństwo amerykańskie i zmieniać jego stosunek do wojny. Manipulując
umiejętnie mediami i akcjami partyzanckimi, Ho i Giap potrafili zaprezentować konflikt wietnamski
jako problem niemożliwy do rozwiązania przez Stany Zjednoczone i tym samym zniechęcić
Amerykanów do szukania dróg zwycięstwa. Ho i Giap nie dążyli do militarnego pokonania
przeciwnika. Skruszyli jego wolę walki pośrednio poprzez oddziaływanie światowej opinii
publicznej i w ten sposób zmusili USA do wycofania się.
Nikaragua: dlaczego wygrali sandiniści
W Nikaragui Front Wyzwolenia Narodowego im. Sandino (FSLN) nawet nie planował zwycięstwa
militarnego. Zamierzał przejąć realną władzę, stojąc w cieniu, drogą wywierania wewnętrznego i
zewnętrznego nacisku na rząd prezydenta Anastasia Somozy. W ocenie płk. Johna
Waghelsteina, analityka działań wywrotowych z Instytutu Studiów Strategicznych, sandiniści
obalili Somozę i przejęli władzę, ponieważ stworzyli inspirowany przez siebie ruch organizacji
politycznych, który zdobył szerokie poparcie wewnątrz kraju i gorącą sympatię za granicą.
Zadbali przy tym, żeby ich zagranicznych sympatyków nie można było powiązać z Kubą,
Związkiem Sowieckim czy państwami bloku wschodniego. Legitymację moralną uzyskali,
powołując się na teologię wyzwolenia, modną wówczas wśród części duchownych Kościoła
katolickiego w Ameryce Łacińskiej. Po takich przygotowaniach wzięli szturmem opinię publiczną
Stanów Zjednoczonych, manipulując umiejętnie lewicującymi dziennikarzami amerykańskich i
światowych mediów, aż do podsuwania im nie tylko tematów, ale nawet gotowych tekstów.
Osobną kampanię (wzorowaną w sporej mierze na działaniach Kominternu) prowadzili
wykładowcy i mówcy wykreowani przez sandinistów na autorytety moralne i naukowe. Odwiedzali
oni amerykańskie organizacje akademickie, społeczne i kościelne, tłumacząc "drugie dno"
informacji napływających z Nikaragui i apelując o naciski na kongresmenów zasiadających w
Waszyngtonie w komisjach odpowiedzialnych za kwestie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej
USA.
Utworzona przez sandinistów sieć propagandowa skutecznie wytworzyła obraz Frontu
Wyzwolenia jako organizacji demokratycznej, opierającej się krwawemu reżimowi Somozy.
Wielokierunkowe oddziaływanie tej sieci doprowadziło do zbudowania szerokiej koalicji wewnątrz
i na zewnątrz Nikaragui, która otorbiła i sparaliżowała ekipę Somozy. Militarnie miała ona nadal
przewagę nad sandinistami, ale straciła wolę walki, wolała oddać władzę i uciec z kraju.
Sandiniści przejęli władzę, odsunęli niedawnych sojuszników i zdławili protestujących, którym
marzyła się prawdziwa demokracja. Zachowali jednak międzynarodową sieć zwolenników, dzięki
której sparaliżowali poparcie dla opozycyjnych Contras, montowane w Waszyngtonie przez
administrację prezydenta Ronalda Reagana. Sandiniści tak skutecznie opanowali umysły
"różowych" intelektualistów Europy Zachodniej, że kiedy druzgocąco przegrali wybory,
prezenterzy dzienników telewizyjnych BBC założyli czarne krawaty przed podaniem rezultatów
głosowania.
Intifada, czyli wstęp do wojny IV generacji
Wnikliwie analizowanym, chociaż jeszcze nie do końca rozpracowanym konfliktem o
charakterystyce zbliżonej do wojen IV generacji jest palestyńska intifada. Dysponujące
zdecydowaną przewagą militarną, stechnicyzowane izraelskie siły zbrojnie zostały w niej
pokonane przez zgraję nastolatków z kamieniami. Intifada rozpoczęła się spontanicznie 9 grudnia
1987 roku i w ciągu kilku dni rozszerzyła się na całe terytorium okupowane. Po kilku tygodniach
miała już kierownictwo na trzech niezależnych poziomach. Lokalnie protestem kierowały
"komitety sąsiedzkie". Adaptowały one do swoich warunków ogólne wytyczne centralnego
ośrodka koncepcyjnego - Zjednoczonego Narodowego Dowództwa Powstania. Oddziaływanie na
zewnątrz i do wewnątrz społeczności palestyńskiej zapewniali naukowcy, dziennikarze i politycy.
Wymienione tu trzy środowiska istniały przed intifadą, ale działały oddzielnie. Protest połączył ich
wysiłki. Komitety sąsiedzkie zaopatrywały manifestujących na ulicach w wodę, żywność i
organizowały pomoc medyczną dla rannych. Zjednoczone Dowództwo luźno koordynowało
działalność komitetów, natomiast środowisko intelektualistów skoncentrowało się na
oddziaływaniu na światową opinię publiczną - przede wszystkim amerykańską i izraelską. W
sumie wypracowano strategię: ograniczonej przemocy (zakaz używania materiałów
wybuchowych i broni palnej), maksymalnego wykorzystania środków masowego przekazu
(przede wszystkim telewizji), podział terenu konfliktu na strefę niebezpieczną dla przeciwnika
(tereny okupowane) oraz strefę względnego spokoju (terytorium Izraela). Odrzucenie przemocy i
eksploatacja mediów sprawiły, że w ciągu kilku miesięcy Izrael, który cieszył się dotychczas
powszechną sympatią, jako mały naród zagrożony przez otaczających go wrogów, zaczął być
postrzegany jako brutalny okupant stosujący powszechnie terror wobec dzieci. Natomiast
koncepcja dwóch stref przekonała wielu Izraelczyków, że korzystniej jest wycofać się i żyć na
terenach, gdzie panuje spokój. Trudno jeszcze mówić o rezultatach intifady, ale - jak się wydaje Palestyńczycy osiągnęli dzięki niej więcej, niż w prowadzonych wcześniej tradycyjnych
działaniach zbrojnych.
Net-wojna
Kształt wojny IV generacji jest nadal mgławicowy. W dotychczasowych dyskusjach przewiduje
się, że będzie to raczej starcie idei i informacji niż stechnicyzowanych środków rażenia.
Prognozuje się, że będzie to wojna bez linii frontu. Zanika bowiem rozgraniczenie na to, co
"wojskowe" i to, co "cywilne". Naprzeciw tradycyjnych sił zbrojnych stają nieuzbrojeni cywile, a
nawet uzbrojeni przeciwnicy szukają schronienia wśród ludności cywilnej, która ponosi we
współczesnych konfliktach wyższe straty niż regularni, "frontowi" żołnierze. W wymiarze wojny IV
generacji trudno będzie o tradycyjny cel, który można obezwładnić i zniszczyć ogniem. Walka
toczyć się będzie przede wszystkim w sferze informacji, nowym polem walki będzie ludzka
świadomość, a powodzenie będzie zależne od opanowania zasobów wiedzy i informacji
przeciwnika. Będzie to konflikt zwany czasami "net- wojną", polegający na zakłócaniu, niszczeniu
lub wypaczaniu wiedzy posiadanej przez społeczność będącą obiektem ataku lub na
manipulowaniu tą wiedzą. Dotyczy to zarówno wiedzy o sobie, jak i o świecie zewnętrznym.
Informacyjny atak może koncentrować się na obywatelach danego kraju lub tylko na jego elicie
rządzącej i kręgach opiniotwórczych, które po "przełknięciu" informacji podsuniętej potajemnie
przez przeciwnika (lub skonsumowanej za wynagrodzeniem) wtórnie niejako manipulują
współobywatelami.
Propaganda głównym orężem współczesnej wojny
Naczelnym celem wojny IV generacji jest bowiem podporządkowanie sobie innych społeczeństw
środkami nie powodującymi zniszczeń fizycznych. Przejęcie nad nimi kontroli w możliwie
niezauważalny sposób, potajemnie, najczęściej przy pomocy zwerbowanej w tym społeczeństwie
agentury wpływu. Wykorzystuje się przy tym szeroko kanały dyplomatyczne, propagandę,
oddziaływanie psychologiczne, dywersję polityczną, kulturalną i obyczajową, a także
manipulowanie historią i lokalnymi mediami, infiltracje sieci komputerowych, baz danych itp.
Działanie musi być wielokierunkowe i masowe, bowiem dla przejęcia kontroli nad średnim krajem
(rozmiaru Polski) konieczne jest posiadanie około 1,5 miliona ludzi o podobnych poglądach,
uplasowanych w aparacie władzy i administracji państwowej, gospodarce, szkolnictwie, służbach
państwowych itp. Inaczej mówiąc: do opanowania kraju drogą wojny IV generacji potrzebnych
jest półtora miliona wyszkolonych zwolenników albo świadomych lub półświadomych agentów.
Bez uciekania się do przymusu fizycznego i zniszczeń substancji, tak liczną grupę podobnie
myślących ludzi można ukształtować jedynie drogą sterowania społecznego. Przy czym w
przypadku podboju innego narodu zadaniem dla prowadzących działania wojenne IV generacji
jest doprowadzenie do samozniszczenia się tej społeczności. Do takiej zmiany sposobu myślenia
społeczeństwa i takiego otumanienia warstwy rządząco-opiniotwórczej, żeby bez większego
oporu sama oddała kontrolę nad własnym krajem i ludnością.
Obrona przed taką agresją jest trudna i skomplikowana, zwłaszcza kiedy przeciwnik naciera
skrycie i umiejętnie. Najpierw bowiem trzeba rozpoznać, że jest się obiektem ataku, potem należy
uzyskać społeczne poparcie dla przeciwdziałania agresji, a to może być prawie niemożliwe, gdyż
współobywatele zostali już świadomościowo rozbrojeni. Dopiero po otrzymaniu społecznego
poparcia można ruszyć do kontrnatarcia, zbrojnym w informacje i wiedzę opartą na solidnym
fundamencie porządku moralnego i troskliwie kultywowanych własnych, tradycyjnych wartości. r
Rafał Brzeski
Dr Rafał Brzeski specjalizuje się w zagadnieniach dotyczących działalności służb specjalnych.
Tłumacz książki Christophera Andrew Archiwum Mitrochina.