Miętus Mirosław

Transkrypt

Miętus Mirosław
Mirosław Miętus
8 sierpnia 2008
Czy faktycznie mamy do czynienia z globalnym
spiskiem klimatycznym?
Komentarz dr hab. Mirosława Miętusa do raportu pt. 'Idzie zimno' i odpowiedź
prof. dr hab. Zbigniewa Jaworowskiego.
Prof. dr hab. Zbigniew Jaworowski, przeciwnik hipotezy globalnego ocieplenia i jego
antropogenicznych przyczyn opublikował na łamach Polityki (nr 2008/15) artykuł
zatytułowany „Idzie zimno!", w którym bardzo szybko i niezwykle gładko rozprawił się z
hipotezą współczesnego globalnego ocieplenia i jego antropogenicznymi przyczynami.
Autor znalazł swoistego wroga w ubiegłorocznym współlaureacie Pokojowej Nagrody
Nobla - Międzyrządowej Grupie Ekspertów ds. Zmiany Klimatu (IPCC ang.
Intergovernmental Panel on Climate Change) i w jego kolejnej, 4. Okresowej Ocenie
Zmiany Klimatu. Profesor Jaworowski niezwykle sprawnie obnaŜa przed Czytelnikami
jednego z najbardziej opiniotwórczych tygodników w Polsce międzynarodowy spisek
zawiązany pod koniec lat 80-tych XX w. przez liczącą ponad 10 000 osób grupę
nieuczciwych pseudonaukowców w celu wyłudzenia środków na pseudonaukowe badania
oraz doprowadzenia do realizacji niezwykle kosztownego programu ograniczenia
konsumpcji energii z paliw kopalnych. Grupa ta, niczym średniowieczni alchemicy i
magowie, opracowała, jak z lekcewaŜeniem mówi Autor, „przepowiednie", które jego
zdaniem naleŜy odłoŜyć do lamusa. I nie ma tutaj Ŝadnego znaczenia fakt, Ŝe IPCC
przygotowuje swoje okresowe raporty w oparciu o rezultaty badań naukowych
prowadzonych m.in. w zakresie fizyki i chemii atmosfery, meteorologii, klimatologii,
oceanologii, glacjologii i geologii we wszystkich krajach na świecie i publikowanych przez
renomowane czasopisma naukowe w oparciu o pozytywne recenzje środowiska
naukowego. W kaŜdym kolejnym raporcie IPCC analizuje i syntetyzuje wyniki badań
przeprowadzonych po opublikowaniu poprzedniej wersji raportu. Liczba cytowań tylko w
przypadki raportu Pierwszej Grupy Roboczej, odpowiedzialnej za omówienie naukowych
podstaw zmiany klimatu, przekracza kilka tysięcy. Tymczasem Prof. Jaworowiski na
dowód słuszności własnych tez oraz pseudonaukowości i magiczności raportów IPCC
przytacza kilkadziesiąt prac, faktycznie opierając swoje zarzuty wobec IPCC na zaledwie
kilku pracach i kilkunastu liczbach. Nieobeznany z problematyką ani z zasadami dyskusji
w środowisku naukowym Czytelnik moŜe ulec złudzeniu, Ŝe Autor tekstu ujawnia
faktycznie jakiś kolosalny spisek, a doświadczane przez Czytelnika od kilkudziesięciu lat
anomalie klimatyczne są wyłącznie iluzjami, w które uwierzył pod wpływem mediów i
naukowców-szarlatanów.
Czas więc zweryfikować fakty podawane przez prof. Jaworowskiego. Czy rzeczywiście
ujawniają wielką manipulację świata pseudonaukowców? Czy faktycznie rację ma prof.
Jaworowski? JuŜ samo porównanie ilościowe kontrargumentów, którymi posłuŜył się
Autor artykułu „Idzie zimno!" powinno włączyć sygnał alarmowy. CzyŜby w grupie
kilkudziesięciu tysięcy specjalistów w zakresie nauk o Ziemi znalazła się grupka zaledwie
kilkunastu osób, którzy znają prawdę i potrafią wyjaśnić zmienność systemu
klimatycznego? Wróćmy jednak do podawanych przez autora danych liczbowych oraz
przytaczanych publikacji naukowych. Prof. Jaworowski powołując się na czołowe ośrodki
badań klimatu jakimi są Hadley Center (Brytyjskie Biuro Meteorologiczne w Exeter) i
Climate Research Unit (Uniwersytet Wschodniej Anglii w Norwich) podaje, Ŝe styczeń
2008 był wyjątkowo zimny i aŜ o 0,75°C chłodniejszy niŜ rok temu. Zajrzyjmy więc do
źródła owej informacji. JuŜ na stronie głównej CRU (http://www.cru.uea.ac.uk/)
znajdujemy informację, która przeczy przytaczanym przez prof. Jaworowskiego danym.
OtóŜ okazuje się, Ŝe w roku 2007 temperatura przy powierzchni Ziemi była o 0,4˚C
1
wyŜsza od średniej wieloletniej a nie niŜsza od niej, jak podawał Autor wspomnianego
artykułu. Nie występuje więc ochłodzenie, proces ocieplenia utrwala się. Jednocześnie
CRU podaje, Ŝe rok 2007 był 8. w rankingu najcieplejszych lat od momentu prowadzenia
systematycznych pomiarów instrumentalnych. Cieplejszymi była jedynie lata 1998, 2005,
2003, 2002, 2004, 2006 i 2001.
Na
serwerze
tego
samego
centrum
(http://www.cru.uea.ac.uk/cru/climon/monthly/2008/1/) znajdujemy informacje, Ŝe
styczeń 2008 roku był takŜe cieplejszy niŜ zwykle, temperatura przy powierzchni globu
była o 0,075˚C wyŜsza niŜ średnia (na półkuli północnej była wyŜsza o 0,088˚C). Cieplej
było równieŜ w lutym i w marcu. Gdzie jest więc owe ochłodzenie? Analogiczne dane
podaje cytowane przez Autora artykułu amerykańskie National Climatic Data Center
(NCDC). W raporcie dotyczącym charakterystyki stanu systemu klimatycznego w styczniu
2008
roku
(http://www.ncdc.noaa.gov/oa/climate/research/2008/jan/global.html)
czytamy, Ŝe globalna temperatura powietrza nad lądami i oceanami była w styczniu
wyŜsza od średniej aŜ o 0,18˚C (o 0,10˚C na półkuli północnej i o 0,28˚C na półkuli
południowej). Jednocześnie specjaliści amerykańscy piszą, Ŝe w styczniu br. cieplej niŜ
zwykle było w Europie, północnej Azji, we wschodnich i centralnych częściach USA i na
większości terytorium Australii. Chłodniej niŜ zwykle było natomiast na Środkowym
Wschodzie, w Centralnej Azji, południowo-wschodnich Chinach, zachodniej części USA i w
zachodniej Alasce.
W tym samym raporcie znajdujemy informacje, Ŝe pomimo to, iŜ środkowa troposfera
była w styczniu 2008 chłodniejsza niŜ zwykle to nadal utrzymuje się dodatni trend
temperatury wynoszący 0,05˚C/dekadę oraz ochładzanie się stratosfery (zgodne zresztą
z teorią globalnego ocieplenia). Jest prawdą, Ŝe półkula północna była w styczniu pokryta
śniegiem na obszarze niespotykanym od momentu rozpoczęcia systematycznego
monitorowania jej zasięgu tj. od roku 1967, jednak na obszarze Stanów Zjednoczonych
obszar pokryty śniegiem tylko nieznacznie przekraczał normę klimatyczną. Jest równieŜ
faktem, Ŝe w styczniu zasięg lodu morskiego w Arktyce był największy od 4 lat. JednakŜe
prof. Jaworowski przemilczał fakt, Ŝe nadal był on mniejszy od średniej wartości
wieloletniej, co utrwaliło obserwowany od szeregu lat trend zmniejszania się zasięgu lodu
morskiego na półkuli północnej (-3,7 proc./dekadę). Zasięg lodu morskiego w rejonie
Antarktyki był z kolei największy od momentu rozpoczęcia regularnego monitoringu w
tym rejonie. Było to jednak związane z bardzo częstym w ostatnim okresie odrywaniem
się olbrzymich fragmentów lodowców szelfowych i ich dryfowaniem z wiatrem i prądami
morskimi. W tekście artykułu jego Autor przywołuje wyniki pracy prof. Przybylaka, w
której to znajduje się stwierdzenie o braku wyraźnego ocieplenia w Arktyce do początku
lat 90-tych XX w. Dlaczego jednak prof. Jaworowski nie przytoczył wyników późniejszych
prac prof. Przybylaka, w których jej autor wskazuje na występujące ocieplenie Arktyki,
trudno jest mi odpowiedzieć. CzyŜby sceptycznie nastawiony prof. Jaworowski nie znał
owych prac? A moŜe wnioski z nich wypływające są niewygodne dla tez Pana Profesora?
Autor mówi teŜ o zmianach poziomu morza, wskazując rzekomo za IPCC, Ŝe proces ten
związany jest z topnieniem lodowców pod wpływem gazów cieplarnianych. Nic bardziej
mylnego! CzyŜby prof. Jaworowski nie przeczytał uwaŜnie 4. raportu IPCC? PrzecieŜ wg
IPCC głównym powodem obecnie obserwowanego wzrostu poziomu wszechoceanu jest
wzrost objętości górnych warstw oceanu. Jak pokazują najnowsze badania z
wykorzystaniem np. dryfterów ocean znacząco ogrzał się nawet do głębokości 3000 m, co
w konsekwencji doprowadziło do wzrostu objętości wody i podniesienia się poziomu
morza. Topnienie lodowców wpłynęło na wzrost poziomu wszechoceanu znacznie słabiej,
dopiero topnienie czaszy lodowej Grenlandii i Antarktyki przyspieszy tempo podnoszenia
się poziomu morza i stworzy bardzo powaŜne zagroŜenie dla licznych obszarów
nadmorskich. Obecnie mamy do dyspozycji dwa niezaleŜne systemy obserwacji zmian
poziomu morza.
2
Pierwszy, tradycyjny, bazujący na pomiarach poziomu morza przez wodowskazy lub
mareografy, a drugi satelitarny. Pierwszy system ma blisko 250-letnią historię i wymaga
bardzo precyzyjnej niwelacji geodezyjnej oraz uwzględnienia ruchów eustatycznych.
Pokazuje on jednoznacznie, Ŝe poziom mórz i oceanów podnosi się. Drugi system
bazujący na obserwacjach prowadzonych przez satelity TOPEX/POSEIDON pokazuje
współczesne zmiany poziomu morza oraz bardzo silne przestrzenne ich zróŜnicowanie.
Jednocześnie prof. Jaworowski przytacza przykład Malediwów, gdzie poziom morza nie
podniósł się, a nawet obniŜył aŜ o 30 cm w ciągu ostatnich 30 lat. Najprawdopodobniej
Autor artykułu zaczerpnął swoją wiedzę na ten temat z opublikowanej w 2003 roku
pracy, której autorzy jednocześnie podają prawdopodobne wyjaśnienie przyczyn tego
zjawiska. Jest nim zwiększone w rejonie archipelagu parowanie, zaleŜne m.in. od wzrostu
temperatury i prędkości wiatru w warstwie przywodnej. Czy jest to zatem konsekwencja
globalnego
ocieplenia,
czy
teŜ
nie?
Jednocześnie,
wg
oficjalnych
danych
wyspecjalizowanych agend rządu Malediwów, wyspy są systematycznie zalewane przez
morze, fale wdzierają się do 60 proc. domostw. Czy więc poziom morza podnosi się w
rejonie archipelagu, czy teŜ nie?
Na podstawie przytoczonych faktów prof. Jaworowski neguje uzasadnianą przez IPCC
hipotezę o globalnym ociepleniu spowodowanym działalnością człowieka. Nawiązuje do
modeli klimatu Autor stara się je ośmieszyć przytaczając nieprawdziwe informacje o
błędnym opisywaniu przez nie podstawowych cech ziemskiej atmosfery jak np. spadku
temperatury powietrza wraz z wysokością. Proces ten przecieŜ związany jest w tym, Ŝe
im dalej od powierzchni Ziemi, tym atmosfera (zwłaszcza jej dolna warstwa zwana
troposferą, sięgająca do wysokości 10-15 km od powierzchni Ziemi) jest rzadsza, słabiej
pochłania zarówno bezpośrednie krótkofalowe promieniowanie Słońca, jak i zwrotne
długofalowe promieniowanie Ziemi. W warstwie bezpośredni leŜącą nad troposferą,
nazywaną stratosferą (sięgająca do 45-50 km od powierzchni Ziemi) temperatura
początkowo jest stała. Dopiero od poziomu około 30km następuje z kolei systematyczny
wzrost temperatury z wysokością co związane jest z występowaniem w tej warstwie
ozonu, który silnie absorbuje promieniowanie Słońca. Autor artykułu zarzuca równieŜ
specjalistom pracującym na rzecz IPCC, Ŝe nie potrafią odwzorować innych cech klimatu
ani nie potrafią prawidłowo powiązać zmian temperatury ze zmianami koncentracji CO2 w
atmosferze.
Czy jednak moŜliwe jest przeprowadzenie pełnego dowodu na związek pomiędzy
działalnością człowieka a zmianami temperatury przy powierzchni Ziemi i w górnych
warstwach atmosfery? OtóŜ nie jest to moŜliwe! Nie jest bowiem moŜliwe
przeprowadzenie obecnie pełnego i bezpośredniego dowodu o wpływie człowieka na
klimat, gdyŜ taki dowód wymaga czasu, którego niestety nie mamy. Dlatego
przeprowadza się dowód pośredni, polegający na modelowaniu ewolucji ziemskiego
systemu klimatycznego w 2 etapach, róŜniących się między sobą o jeden proces. Tym
procesem jest antropogeniczna emisja CO2. Okazuje się, Ŝe seria globalnej temperatury
powietrza przy powierzchni globu otrzymana jako efekt obliczeń wielu modeli,
uwzględniających jedynie długookresowe naturalne czynniki zmieniające klimat tj. tzw.
cykle Milankowicza, aktywność słoneczną oraz naturalną zmienność koncentracji CO2
wynikającą m.in. z procesów biologicznych oraz wymiany pomiędzy oceanem a atmosferą
i lądem a atmosferą nie pokrywa się z serią obserwacyjną. Nie wykazuje ona wyraźnego,
współczesnego ocieplenia klimatu. W drugim etapie w procesie modelowania pojawia się
dodatkowy strumień CO2 związany z antropogeniczną emisją. Wówczas zgodność serii
otrzymanej w efekcie modelowania z serią pomiarową jest duŜa. PowyŜszy proces
nazywany jest atrybucją przyczyn.
Autor szydzi sobie takŜe z modeli opisujących klimat, a przecieŜ odzwierciedlają one
aktualny stan naszej wiedzy o procesach zachodzących w systemie klimatycznym. Modele
matematyczne stanowią najbardziej zaawansowane narzędzia badawcze jakich uŜywają
naukowcy w wielu dyscyplinach, w tym równieŜ w zakresie przewidywania cykli
słonecznych, o których wspomina prof. Jaworowski. JednakŜe Profesor przemilczał fakt,
3
Ŝe modele uŜywane przez specjalistów zajmujących się cyklami słonecznymi takŜe nie
dają identycznych rezultatów i dopiero po analizie wyników otrzymanych w szeregu
ośrodkach badawczych naukowcy ustalają, na zasadzie konsensusu, przebieg cyklu,
termin jego rozpoczęcia i zakończenia, termin kulminacji, intensywność itp. Stosują więc
metodologię analogiczną do praktykowanej przez IPCC, które analizuje liczne scenariusze
klimatyczne (a nie przepowiednie ani prognozy) i określa najbardziej prawdopodobny
przebieg w przypadku danego scenariusza emisyjnego.
W tym miejscu naleŜy powiedzieć, Ŝe w przypadku określenia spodziewanej ewolucji
systemu klimatycznego nie mówi się o prognozie, tak jak w przypadku pogody, ale o
scenariuszu klimatycznym. Powstaje on bowiem w wyniku uwzględnienia w modelu
klimatycznym tzw. scenariusza emisyjnego, który jest efektem rozwoju społecznoekonomicznego współczesnego świata. Scenariusze rozwoju opracowują m.in.
demografowie, socjologowie, ekonomiści i finansiści, inŜynierowie. Jednak modele
klimatu róŜnią się w sposób zasadniczy od modeli pogody, które są niestabilne po
kilkunastu dniach prognoz. Ta zasadnicza róŜnica wynika z faktu, Ŝe w modelach klimatu
bilans strumieni musi się równowaŜyć (zerować) w skali roku, podczas gdy w modelach
pogody występuje bardzo duŜa zmienność strumieni z dnia na dzień.
Wracając do cykli słonecznych i cytowanej przez Autora artykułu pracy Hathawaya z roku
2006 warto zaznaczyć, Ŝe jest to jedna z 45 prognoz cyklu słonecznego nr 24, które
specjaliści NASA brali pod uwagę publikując ostateczna prognozę. Prognoza ta była
jednak kilkakrotnie korygowana, zmieniano m.in. termin rozpoczęcia cyklu. Jednocześnie
naukowcy z NASA, z Goddard Institute, są zgodni co do tego, Ŝe obecnie Słońce jest w
minimum swojej aktywności, najbliŜsze maksimum jego aktywności spodziewane jest ok.
roku 2012. Ponadto uwaŜają oni, Ŝe Słońce moŜe modyfikować temperaturę powietrza
przy powierzchni Ziemi o ±0.1˚C, co związane jest z faktem, Ŝe w okresie
maksimum/minimum jego aktywności do powierzchni Ziemi dociera ok. 1.3W/m2
więcej/mniej energii. Zmiany aktywności Słońca są zdaniem fizyków Słońca skupionych w
NASA odpowiedzialne za wzrost temperatury globalnej przy powierzchni Ziemi o ok.
0.15˚C tj. o 20 proc. całkowitej zmiany jaką obserwujemy w ostatnich 150 latach.
Jednocześnie fizycy Słońca nie zgadzają się z przywoływanym przez Jaworowskiego
Archibaldem w zakresie przebiegu tzw. Małej Epoki Lodowcowej, a w szczególności
Minimum Maudera oraz spodziewanego wpływu aktywności Słońca na klimat. Zdaniem
fizyków w okresie niemal całkowitego braku aktywności, w latach 1650-1715, wyraźne
ochłodzenie występowało jedynie na półkuli północnej, na obszarze Europy, gdzie zimy
były dłuŜsze i chłodniejsze o około 1˚C niŜ obecnie. Potwierdzają to jednak nieliczne dane
instrumentalne (serie temperatury: Centralna Anglia, Uppsala, De Bilt, Berlin) oraz
szereg danych „proxy", zwłaszcza dokumenty. Być moŜe wkrótce do tych serii dołączy
seria temperatury z Gdańska. Odnaleziono bowiem liczne manuskrypty zawierające
zapiski na temat przebiegu pogody w tym mieście począwszy od 1655 roku a więc od
początku minimum Maudera. Zdaniem specjalistów z NASA w przyszłości aktywność
słoneczna moŜe być nieco większa lub mniejsza, ale moŜe ona co najwyŜej modulować
zmiany temperatury w zakresie ±0,2˚C.
RównieŜ w przypadku średniowiecznego optimum klimatycznego nazywanego przez wielu
Medieval Warm Period nastąpiła zmiana poglądów, której prof. Jaworowski nie zechciał
zauwaŜyć. Formułując przed dziesięcioleciami hipotezę o niezwykle ciepłym początku
drugiego tysiąclecia, wybitny brytyjski klimatolog Lamb, dysponował jedynie
informacjami z kilku źródeł o róŜnej jakości i dokładności. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat
liczba danych „proxy", a więc pochodzących z pozainstrumentalnych pomiarów
temperatury (np. analizy pierścieni drzew, odwierty i pomiary temperatury w nich,
dokumenty i inne) bardzo istotnie wzrosła. Pozwoliło to na rekonstrukcję zmian
temperatury w okresie drugiego tysiąclecia oraz odrzucenie, jako nieuzasadnionej,
hipotezy o niezwykle ciepłym średniowieczu. Fakt ten został odnotowany przez IPCC juŜ
w Trzeciej Okresowej Ocenie Zmiany Klimatu w roku 2001. Dziwne, Ŝe Autor artykułu
„Idzie zimno!" ani przywoływany przez niego Archibald tego nie zauwaŜyli.
4
Konfrontacja informacji zawartych w artykule prof. Zbigniewa Jaworowskiego z faktami,
tj. publicznie dostępną informacją oraz tysiącami publikacji naukowych pokazuje
wyraźnie, Ŝe Ŝadnego spisku „pseudonaukowców" nie ma, a argumenty potwierdzające
rzekomy spisek niestety nie są rzetelne.
Jest prawdą, Ŝe w odległej przeszłości było na Ziemi nawet cieplej niŜ teraz i planeta
przetrwała. JednakŜe wówczas była ona najprawdopodobniej niezamieszkana przez
człowieka, a zmiany klimatyczne zachodziły powoli w skali tysiąca lat a nawet dłuŜej.
Tymczasem współczesne ocieplenie jest zauwaŜalne od ok. 150 lat. W tym czasie
populacja ludzka wzrosła do ponad 7 mld osób. Czy wobec tego stać nas na bierność?
Czy moŜemy sobie pozwolić na czekanie a jedynym przeciwdziałaniem będzie oddanie
pola naturze? Czy moŜe lepiej podjąć działania umoŜliwiające spowolnienie tempa
globalnego ocieplenia i opóźnienia momentu wystąpienia kulminacji zdarzeń
negatywnych? Odpowiedz jest jednoznaczna. NaleŜy podjąć takie działania! Per saldo jest
to działanie na naszą korzyść.
dr hab. Mirosław Miętus
Profesor nadzwyczajny w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, kierownik Zakładu
Klimatologii, ekspert Światowej Organizacji Meteorologicznej, współpracownik IPCC,
wyróŜniony przez IPCC dyplomem uznających jego istotny wkład w uzyskanie przez IPCC
Pokojowej Nagrody Nobla w 2007 r. oraz Profesor nadzwyczajny w Uniwersytecie
Gdańskim, Wydział Biologii, Geografii i Oceanologii, kierownik Katedry Meteorologii i
Klimatologii.
Odpowiedź prof. Zbigniewa Jaworowskiego
Motto:
Climatologyf is a science. Climatism is an ideology. Climatologists are scientists.
Climatists are social or political organizers who abuse climatology in the service of
ideologues. Climatology was and still is an investigation of nature. Climatism is the
exploitation of the fear of nature to gain power, wealth and social esteem. Anonim
„Kolosalny międzynarodowy spisek"
W artykulef "Idzie zimno" nie wspomniałem o „kolosalnym międzynarodowym spisku", o
którym pisze prof. Miętus. Widocznie taka idea narzuca mu się z faktów, które
przedstawiłem. Właściwie po niemal kaŜdej prelekcji o klimacie otrzymuję pytania w tej
sprawie, choć jej nie poruszam. Dość dobrze omawia ją Wikipedia.
O spisku otwarcie mówił Marice Strong, twórca traktatu z Kioto, Sekretarz Generalny
konferencji „Szczyt Świata" w Rio de Janeiro w r. 1992, Asystent Specjalny Sekretarza
Generalnego ONZ Kofi Anana. Otwierając tę konferencje stwierdził: "What if a small
group of world leaders were to conclude that the principal risk to the Earth comes from
the actions of rich countries? And if the world is to survive, those rich countries would
have to sign an agreement reducing their impact on the environment. Will they do it? The
group's conclusion is "no." The rich countries won't do it. They won't change. So, in order
to save the planet, the group decides: Isn't the only hope for the planet that the
industrialized civilizations collapse? Isn't it our responsibility to bring that about? This
group of world leaders form a secret society to bring about an economic collapse."
(Locke, 2001). Wikipedia wymienia Stronga jako jednego z głównych uczestników spisku
ogrzewaczy klimatu, obok Kofi Anana, Al. Gora, Georga Sorosa, Michaiła Gorbaczowa,
Jacqua Chiraca, ONZ, Grupy Bilderberg, Klubu Rzymskiego i ruchów ekologicznych
(Wikipedia, 2008), a zalecany przez Stronga ekonomiczny kolaps, sztucznie wywoływany
wraz z bessą rynków finansowych, spadkiem produkcji Ŝywności i sztucznym wzrostem
cen paliw, właśnie zaczyna się realizować.
Ideologia, prezentowana przez Stronga, przedstawiciela najwyŜszych władz ONZ, jest
prawdopodobnie bardziej niebezpieczna niŜ wszystkie poprzednie aberracje intelektualne
ludzkości. Wyjaśnia ona mizantropijne motywy postępowania IPCC, części klimatologów,
5
polityków i mediów. Problem klimatu juŜ kilkadziesiąt lat temu został upolityczniony i
stracił charakter czysto naukowy, słuŜąc celom ideologicznym, politycznym i biznesowym.
Źródła tej ideologii moŜna znaleźć w opracowaniu przygotowanym w r. 1967 (po 4 latach
pracy piętnasto-osobowego zespołu amerykańskich uczonych) znanym jako „Report from
the Iron Mountain" (Lewin, 1967). Raport dyskutował długoterminowe perspektywy
nadchodzącego kresu wojen i konieczności wprowadzenia ich substytutów, celem
uniknięcia zagroŜeń wynikających z pokoju. Proponował m.in. utworzenie globalnych sił
policyjnych, wprowadzenie współczesnego niewolnictwa, eugeniki, nowych quasireligijnych mitów o planetarnych zagroŜeniach oraz wyolbrzymioną ochronę środowiska.
Myśli zawarte w tym raporcie, oddające ówczesne opinie elit intelektualnych i
politycznych Stanów Zjednoczonych, stały się zaląŜkiem ciągu zdarzeń prowadzących do
gwałtownego rozwoju ruchów ekologicznych i obecnej histerii klimatycznej. Wkrótce
potem Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił „National Environmental Protection Act"
(1969), a w r. 1970 Prezydent Nixon powołał US Environmental Protection Agency,
pierwsze w świecie ministerstwo środowiska. Miałem w tym ministerstwie kilka wykładów
i przez 10 lat z jego pomocą finansową prowadziłem badania skaŜeń atmosfery globu.
Raport z Iron Mountain został początkowo utajniony przez prezydenta Lyndona Johnsona,
ale po kilku latach opublikowano go jako „przeciek". Natychmiast stal się bestsellerem.
Jednym z najwaŜniejszych zaleceń raportu, mających stać się substytutem wojen i
umoŜliwić zaakceptowanie rządu światowego, jest koncentracja uwagi społeczeństwa na
skaŜeniu środowiska planety i „fikcyjnych globalnych wrogach". Zadanie to zrealizował
Klub Rzymski w swoim, wydanym w 3 mln egzemplarzy, mizantropijnym reporcie
„Granice Wzrostu"(Meadows et al., 1972). Nie przeszkodziło to publikacji drugiego
wydania tego dzieła pod zmienionym tytułem „Ludzkość w Punkcie Wzrotnym"(Mesarovic
and Pestel, 1976). Jego niesłychanie groźne motto: „Świat ma raka, a tym rakiem jest
człowiek", powszechnie przyjęli zieloni, wraz z zaleceniami ograniczania wszystkiego,
eufemistycznie nazwanymi „zrównowaŜonym rozwojem". W czasopiśmie „Nature" raport
ten określono jako niedorzeczny (ludicrous study) (Beckerman, 1994), a jego wszystkie
przewidywania katastroficznych skutków skaŜeń i niedoborów okazały się fałszywe.
W osiemdziesiątych latach, po trzech dekadach spadku temperatury przy ciągle
wzrastającej emisji dwutlenku węgla, zaczęło robić się cieplej. To stało się pretekstem do
przemianowania CO2, „gazu Ŝycia", z którego zbudowane jest wszystko co Ŝyje na
Ziemi, na najgorsze skaŜenie powodowane przez człowieka, rzekomo zagraŜające
planecie. W r. 1988 James Hansen z NASA, czołowy przedstawiciel klimatycznego lobby,
ogłosił w Kongresie Amerykańskim jako udowodniony fakt, Ŝe Współczesne Ocieplenie
klimatu (WO) spowodował produkowany przez człowieka CO2 oraz, Ŝe konieczne jest
natychmiastowe podjęcie radykalnych kroków zaradczych jeŜeli chcemy uniknąć
nieodwracalnych katastrofalnych zmian klimatu. To wezwanie sprzed 20 lat stało się
mantrą klimatystów. Recytuje ją profesor Miętus.
Politykę zastraszania społeczeństwa niekończącą się serią groźnych zmór - wszystkich
wyimaginowanych, konsekwentnie kontynuuje trzeci raport Klubu Rzymskiego (King and
Schneider, 1991). Oświeca on nas w następujący sposób: „In searching for a new enemy
to unite us, we came up with the idea that pollution, the threat of global warming, water
shortages, famine and the like would fit the bill ... All these dangers are caused by
human intervention ... The real enemy, then is humanity itself". Tak więc stworzony
został ów zalecany przez Raport z Iron Mountain „fikcyjny wróg globalny", tym
niebezpieczniejszy, Ŝe dla walki z nim odwołano się do altruistycznych instynktów ludzi
dobrej woli, co umoŜliwiło światowy zasięg propagującej go ideologii. Upieczono przy tym
dwie pieczenie: mamy niebezpiecznego wroga planety, ludzki CO2, dla którego
zwalczenia gotowi jesteśmy poświęcić swój dobrobyt i rozwój, a jednocześnie
wymierzono niemal śmiertelny cios w światowy system energetyki, będącej podstawą
cywilizacji przemysłowej, przyczyny rozwoju „światowego raka" - jest to cios wymierzony
wprost w ludzkość, w owego „the real enemy - rzeczywistego wroga".
6