Kamerun - Podzieliliœmy sie na powitanie orzechem Koli
Transkrypt
Kamerun - Podzieliliœmy sie na powitanie orzechem Koli
Podzieliliśmy sie na powitanie orzechem Koli Figuil, 26.04.1990 Kamerun Miałem szczęście towarzyszyć ekipie - fundatorów pierwszej oblackiej misji w Nigerii (o tej fundacji pisaliśmy w nr 3/90 MD, str. 45 - przyp. red.). Cała ekipa przygotowywała się do wyjazdu u nas, na północy Kamerunu. Wyruszyło nas w dniu 20 lutego z Garoua ośmiu - mikrobusem „Toyota”, załadowanym solidnie przeróŜnymi bagaŜami. Nasi pionierzy wyruszyli kiedyś w taką podróŜ całą karawaną wozów z zaprzęgiem wołów. Przy przejściu granicznym ze strony Kamerunu nie było Ŝadnych problemów. WyjeŜdŜamy z uśmiechem na ustach. Pierwsze przejście w Nigerii było jeszcze znośne, chociaŜ tzw. sprawy papierkowe zajęły nam sporo czasu. Potem jednak musieliśmy „sforsować” aŜ 8 tzw. barier drogowych (z kontrolami) na szosie między Belel i Yola. Na przejechanie pierwszych 70 km potrzebowaliśmy 7 godzin. Mają swoisty sposób zatrzymywania pojazdów. Mianowicie, w poprzek szosy leŜy solidna belka najeŜona trzema rzędami gwoździ. Potem juŜ nie było tych kontroli, ale za to wiele głębokich dziur w asfalcie. Przez dłuŜszy czas jechaliśmy przepiękną doliną rzeki Benoue - tej samej, która przepływa przez Garoua. Nocleg wypadł w mieście Wukari, gdzie spotkaliśmy jedynego białego człowieka: ordynariusza diecezji Yola, Patryka F. Sheehana - dwumetrowego Irlandczyka. W Nigerii jest aktualnie mało turystów - składają się na to róŜne przyczyny, zwłaszcza gospodarcze. Od miasta Makurdi, a zwłaszcza od Enugu, rozpoczyna się urocze południe Nigerii, bogate w zieleń, a zwłaszcza dobre plantacje. Są to tereny zamieszkałe przez grupę etniczną Ibo, spokrewnioną z naszymi Bamileke w Kamerunie. Ibo są bardzo pracowici. W ciągu tygodnia nie spotyka się na drogach nikogo w eleganckim ubraniu - z krawatem. Nawet ci, którzy uczęszczają do szkół, w chwilach wolnych pracują fizycznie na plantacjach lub w drobnym przemyśle. W stosunku do Kamerunu wszystko jest tam o wiele tańsze. Wieczorem 21 lutego dotarliśmy do miejsca przeznaczenia: do miasteczka Orlu, w stanie IMO-Biafra. Serdeczne przyjęcie zgotował nam tamtejszy ordynariusz Gregory Ochiagha, w otoczeniu sporej grupy miejscowego kleru. Najpierw odbyła się znamienna ceremonia powitania według tradycji ludów Ibo, polegająca na dzieleniu się orzechem Koli. Orzeszki Koli przechowuje się w kaŜdej rodzinie w małym naczyńku, na rzeźbionej w drewnie tacy. Gospodarz domu bierze ją w ręce i podaje gościowi. Ten przenosi ją do góry na znak przyjętego daru. Następnie oddaje ją gospodarzowi, który odmawia modlitwę i błogosławi orzeszek, by za jego pośrednictwem Bóg wzmocnił pomiędzy obecnymi braterstwo, przyjaźń i miłość. Potem dzieli orzeszek Koli i kaŜdy z obecnych spoŜywa swój kawałek dla przypieczętowania tego wydarzenia. O. Prowincjałowi J. Lamy ofiarowano cały orzech, aby zabrał go ze sobą, jako symbol braterstwa pomiędzy ludem Ibo i Zgromadzeniem Misjonarzy Oblatów. PoniewaŜ mnie przedstawiono jako „brata” PapieŜa, otrzymałem równieŜ cały orzech, bym go zabrał do Rzymu jako znak jedności Ibo z Kościołem powszechnym. Przez następne dwa dni zapoznawaliśmy się z Kościołem Lokalnym. Podziwialiśmy jego pręŜną organizację. Wszyscy kapłani w diecezji, a jest ich blisko 90, są Nigeryjczykami. Podobnie 8 braci oraz 52 sióstr zakonnych. Po tzw. wojnie biafrańskiej (1967-1970), wszyscy misjonarze zagraniczni musieli te tereny opuścić. W wielu wioskach, ludzie od 20 lat nie spotkali białego człowieka. Byliśmy w centrum zainteresowania. Zwłaszcza dzieci i młodzieŜ krzyczała podczas naszego przejazdu przez wioski: „Oniotcha”, tzn. biały. Wspólnoty parafialne są bardzo Ŝywe. Same przejmują stronę finansową parafii, zajmują się budową kościoła czy mieszkania dla kapłana i jego utrzymaniem. Sytuacja polityczna Nigerii jest niespokojna. Prezydent, który jest wyznawcą islamu, próbuje wprowadzić prawo islamskie „charia”, przeciw czemu wszystkie Kościoły chrześcijańskie ostro protestują. Chrześcijan jest ponad 40% ludności. NajwaŜniejszym zadaniem, przed którym stają teraz misjonarze, to nauka języka Ibo. Biskup oczekuje od oblatów przede wszystkim świadectwa Ŝycia wspólnotowego, pracy nad formacją katechetów i głoszenia rekolekcji. 24 lutego poŜegnaliśmy naszą ekipę - fundatorów w Orlu. Polecają się naszym i Waszym modlitwom. śyczymy im, aby w sąsiedniej Nigerii mogli wnet jak najowocniej pracować. Przekazując Wam, Drodzy Czytelnicy „Misyjnych Dróg”, garść wspomnień z tej podróŜy, proszę Was w ich imieniu o modlitwę w ich intencji, aby dobry Bóg za wstawiennictwem naszej Matki Niepokalanej im hojnie błogosławił. Z serdecznym pozdrowieniem. Jankowicz Stanisław OMI