Pierre Laniau - czarodziej gitary

Transkrypt

Pierre Laniau - czarodziej gitary
Nr 112, 16 XI 1983
Pierre Laniau - czarodziej gitary
Coraz
częściej gościmy na białostockich estradach francuskich muzyków. Dzieje się tak za sprawą
białostockiego Ośrodka Polskiego Komitetu Współpracy z Alliance Française kierowanego przez Barbarę
Głowacką, entuzjastkę kultury kraju, który dla wielu Polaków bywał drugą ojczyzną. Dzięki aktywności tego
Ośrodka odwiedzili Białystok tacy wspaniali artyści jak Erik Berchot, znany nam laureat ostatniego Konkursu
Chopinowskiego, Loic Mallié obdarzony wielkim talentem improwizatorskim wirtuoz organista, flecista Roger
Bernolin i wreszcie w pierwszych dniach listopada, młody gitarzysta Pierre Laniau.
Organizatorzy (oprócz Ośrodka Alliance Française: Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego,
Państwowa Filharmonia, Muzeum Okręgowe i Zespół Placówek Kształcenia Artystycznego) wykorzystali
pobyt artysty nader wszechstronnie. Podczas trzech kilkugodzinnych spotkań z uczniami, studentami i
pedagogami szkół i ognisk muzycznych Pierre Laniau przeprowadził lekcję z wyróżniającą się uczennicą
Agnieszką Grzyb, przesłuchał klasę gitary białostockiego pedagoga Bogdana Klepackiego, opowiadał o
szkolnictwie i życiu koncertowym we Francji, odpowiadał na wiele pytań.
Największe zainteresowanie wzbudziły trzy recitale: w sali koncertowej Białostockiej Filharmonii oraz w
muzealnych obiektach Tykocina (Synagoga) i Supraśla (Refektarz). Pierre Laniau wszędzie przyjmowany był
niezwykle gorąco, wręcz owacyjnie. Wszelkie rekordy pobiła publiczność zgromadzona w przepięknym i
cudownym akustycznie Refektarzu w Supraślu zmuszając artystę do pięciokrotnego bisowania. Z tych
wszystkich bisów wykonanych na trzech koncertach można by w sumie ułożyć jeszcze jeden recital.
Trudno byłoby wyobrazić sobie inną reakcję, bo Pierre Laniau grał
naprawdę arcymuzykalnie i z urzekającą swobodą. Program recitali
obejmował przekrój pięciu wieków europejskiej muzyki poczynając od
renesansowych wariacji Luisa de Narvaéza a kończąc na światowym
prawykonaniu Pięciu Impromptus Piotra Mossa, polskiego kompozytora
młodszego pokolenia.
W grze Pierre'a Laniau uderza niesłychane wyczulenie na możliwości
kolorystycznego niuansowania brzmienia gitary. Artysta w sposób
doskonały wykorzystuje swe olbrzymie możliwości nie nadużywając ich
nigdy dla samego popisu, a przeciwnie — podporządkowując je z żelazną
logiką nadrzędnym celom ekspresji. I właśnie ekspresji, jako ostatecznemu
celowi muzyki, służą wszystkie środki jego wyrafinowanego warsztatu, i
kolorystyczne, i dynamiczne, i cudowne, naturalne frazowanie. Wszystko
w jego grze jest przemyślane do najdrobniejszego szczegółu a
jednocześnie wszystko jest swobodne, niewymuszone.
Dziesięciostrunowa gitara w rękach Laniau brzmiała jak wiele różnych
instrumentów: w muzyce hiszpańskiego renesansu — jak lutnia lub
vihuela, w Tambourin Rameau — jak rokokowy klawesyn (kapitalne
zmiany rejestrów, zwłaszcza w ostatniej fazie tej miniatury — rejestr lutniowy), w Preludium d-moll Jana
Sebastiana Bacha — jak wczesny fortepian, w Fudze a-moll — jak organy, w Adagio i Rondo Fernanda Sor jak
orkiestra kameralna, a przecież zawsze to była gitara. W czarodziejskich rękach Pierre'a Laniau gitara otwierała
zupełnie nie znane nam horyzonty brzmieniowe i wyrazowe. Jakże wspaniale malarskie i wyrafinowane
zupełnie nie do opisania — były ostatnie bisy: dwa Preludia Heitora Villi-Lobosa (zagrane, niestety, tylko w
Supraślu).
Pierre Lania u jest propagatorem twórczości zupełnie u nas niegrywanego Erika Satie. Mogliśmy po raz
pierwszy konfrontować z muzyką podręcznikową wiedzę o tym ekstrawaganckim, francuskim kompozytorze,
inspiratorze, tzw. "Grupy Sześciu" z Dariuszem Milhaudem. Francisem Poulenkiem i Arturem Honeggerem na
czele. Muzyka ta okazała się pozbawiona jakichkolwiek dziwactw, pełna za to melancholii, swoistego czaru,
nie bez szczypty ironii. Wykonania trzech Gnossiennes i kabaretowego przeboju fin de siecłe'u Ła Diva de
l'Empire Erika Satie wzbudzały entuzjastyczne reakcje słuchaczy. Miałem okazję porównać żywe wykonanie z
płytą (EMI — Pathé Marconi); płyta doskonała, nagrana systemem cyfrowym, lecz Laniau żywy —
niezrównany, znacznie ciekawszy. Artysta chętnie sięga po repertuar współczesny zjednując mu i sobie
słuchaczy mistrzowską i żywą grą. Dlatego odniosły sukces zarówno kompozycje Maurycego Ohany, jak też
wspomniane Impromptus — Piotra Mossa.
Interesujące spotkania z artystą i niezapomniane koncerty przybliżyły nam kulturę francuska.
STANISŁAW OLĘDZKI