„TO NIE SEN” O tym, że jestem w ciąży dowiedziałam się ze
Transkrypt
„TO NIE SEN” O tym, że jestem w ciąży dowiedziałam się ze
„TO NIE SEN” O tym, że jestem w ciąży dowiedziałam się ze zwykłego testu dostępnego w każdej aptece. Test kupiłam zupełnie bez jakiegoś pomyślunku, przy okazji robiąc zakupy w sklepie. Po prostu stwierdziłam, że kiedyś się przyda. Mój (ówczesny) narzeczony a obecny mąż parę razy pytał mnie kiedy to ja właściwie miałam ostatnia miesiączkę. Nie należę do dziewczyn, które skrupulatnie prowadzą kalendarzyki menstruacyjne, nie pamiętałam zatem kiedy ostatnio była u mnie "ciotka z ameryki z czerwoną walizką" i za każdym razem wykręcałam się (zupełnie nie specjalnie), że pewnie jakieś 2 tygodnie temu. Jednej soboty szykując się na zajęcia (jestem studentką studiów niestacjonarnych)ze zwykłej ciekawości zrobiłam test. Oczywiście byłam przekonana, że jak dziesiątki wcześniejszych (tak, tak miałam jobla na tym punkcie), które robiłam kilka miesięcy wcześniej, wynik będzie negatywny. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby test był wykonany błędnie. Proszę sobie wyobrazid moje zdziwienie, kiedy wyszłam spod prysznica, spojrzałam na umywalkę, na której leżał test z dwiema szalenie mocnymi kreseczkami.... Oszalałam! Nie wiedziałam, czy mam się śmiad, czy płakad, więc robiłam jedno i drugie na raz, a że była 6 rano, to obudziłam mojego śpiącego starszego brata. To On pierwszy po mnie dowiedział się o tym, że będę miała maleoką fasolkę w brzuszku... Nie czekając ani chwili wysłałam do Radka (tak się nazywa mój mąż)mms-a z wizerunkiem maleokich bucików niesionych przez bociana w dziobie. Nie mieszkaliśmy jeszcze wtedy razem, więc chciałam jak najszybciej poinformowad Go, że będzie tatusiem. Czekałam, czekałam i nic... W koocu zniecierpliwiona zadzwoniłam do Niego a On śpiącym głosem nakrzyczał na mnie, że Go budzę, bo On jeszcze śpi (jest strasznym śpiochem, bo dużo pracuje a najchętniej spałby cały dzieo). Zapytałam szybciutko tylko, czy dostał mms-a, a On zaprzeczył. Powiedziałam: "Kochanie, jest nas dwoje." On oczywiście zaśmiał się i powiedział: "no tak, ja i Ty, ale o co chodzi?" Więc powtórzyłam poprawiając się: "Jest mnie dwoje." Chwila ciszy... Ponownie powiedziałam, znów inaczej: "zrobiłam test, jest mnie dwoje..." Znów cisza... Pomyślałam sobie: Co On zasnął przy tym telefonie? Po chwili odezwał się zaspanym głosem: "to sprawdź to jeszcze raz i do mnie zadzwoo." Szybciutko zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Asi. Wsiadłam w samochód, pojechałam do 3 różnych aptek, po 3 różne testy i pojechałyśmy razem z Asią na Uczelnię. W uczelnianych toaletach (wiem, że to szalenie właściwe miejsce) ponownie zrobiłam wszystkie 3 testy i podałam Asi, która miała mi mówid, czy wynik jest pozytywny, czy negatywny. Za każdym razem, z coraz większym uśmiechem, powiedziała: „tu zdecydowanie jesteś w ciąży”. Nie czekając ani chwili zadzwoniłam do Radka, który oczywiście spał, a ja wstrętna kobieta śmiałam Go obudzid ;)… Powiedziałam szybko: „wszystkie pokazały to samo”, myśląc, że mój Mężczyzna się domyśli o czym mówię. Dziwiło mnie Jego pytanie: „ale co pokazało to samo?”. Powiedziałam, że testy, które kazał mi powtórzyd, żeby sprawdzid czy na pewno jestem w ciąży. Znów chwila ciszy… i nagle stwierdzenie: „a to mi się nie śniło…?”. Wybuchłam śmiechem. Rzecz jasna Radek wykrzyczał mi swoją radośd do telefonu. Jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy do moich rodziców a potem do Mamy Radka. Następnego dnia miałam umówioną wizytę u wspaniałego ginekologa, który potwierdził, że jestem w ciąży i to nie w takiej super wczesnej, ale w dobrze wykrywalnym 5 tygodniu.