Giant Terrago 2 Disc KTM Ultra Fire
Transkrypt
Giant Terrago 2 Disc KTM Ultra Fire
odstający od ziemi na metr i siedemdziesiąt kilka centymetrów, jak i tacy powyżej metra osiemdziesięciu. Rower prowadzi się stabilnie i nie jest szybki w zakrętach, przy większych prędkościach trzeba mocno pracować pochyleniami ramy, aby pokonywać kręte singletracki. To może być policzone za wadę, ale tylko wtedy, gdy będziemy próbowali go wykorzystać w ostrym ściganiu XC. W maratonach, wyścigach wieloetapowych czy eksploracji taka charakterystyka sprawdzi się doskonale i będzie wręcz pomocna. Tym bardziej, że dzięki krótkiemu tylnemu trójkątowi rower bardzo dobrze podjeżdża. Większość podjazdów można pokonać z siodełka, ale jak braknie przełożenia (szkoda, że kaseta nie ma koronki 34), to łatwo przejść do pozycji stojącej, w której rower nadal bardzo pewnie trzyma się gruntu i pnie się pod górę. Na pewno mają w tym swój udział szerokie opony Bontrager dobrze spisujące się w terenie. Pozwalają ostro wchodzić w zakręty i pewnie czuć się na sypkich nawierzchniach. Dopiero na twardych podłożach czuć spore opory toczenia, jakie generują. Opony też swoje ważą, co między innymi zdecydowało o tym, że to nie Fisher, ale Felt może się pochwalić najlżejszym zestawem kół z tarczami. Ale gdy porównamy koła pozbawione ogumienia i kaset, to okazuje się, że to jednak te z Fishera są lżejsze o prawie 100 g. To zasługa lepszych piast i lżejszych obręczy Bontrager. Testerzy pozytywnie podkreślali także miękkie, wygodne siodło. To kolejny argument za tym, że Marlin został stworzony po to, aby spędzać na nim wiele godzin i pokonywać długie dystanse. Giant Terrago 2 Disc Pozycja wygodna, lekko wyprostowana, najszersza w teście kierownica zapewnia najwygodniejszy, szeroki i pewny chwyt. Duża ilość podkładek o łącznej wysokości 4 cm pod mostkiem dodatkowo pozwala w szerokim zakresie dopasować zajmowaną pozycję do indywidualnych preferencji. Naszym zdaniem najlepiej zacząć mając podzielone je po połowie nad i pod mostkiem. Wtedy pozycja jest najbardziej uniwersalna: ciągle sportowa, ale mimo to wygodna. My nazywamy ją maratońską, ponieważ pozwala efektywnie pedałować a zarazem nie męczy, gdy na siodle pozostajemy wiele godzin. Mimo geometrii prawie idealnie odpowiadającej standardom sportowych rowerów XC, Terrago prowadzi się bardzo neutralnie, szybko, ale nie nerwowo reaguje na ruchy kierownicą - idealna sprawa na długie dystanse, gdzie nie można cały czas koncentrować się na prowadzeniu. Rower wyposażony jest w dobre terenowe opony Kenda, które także zadziwiająco lekko toczą się po asfalcie. Może dzięki temu podczas przyspieszania nawet nie czuć bardzo dużej masy kół. A właśnie ich nadmierna waga to praktycznie jedyny mankament Gianta. Winę upatrujemy w tajemniczych obręczach, ponieważ opony jako komplet nie odbiegają znacznie od reszty, a nawet są lżejsze od tych z Fishera czy KTM. a piasty to ten sam model, co w lżejszych kołach Fishera. Jak wspominaliśmy wcześniej w Terrago zastosowany został napęd o największym zakresie przełożeń który zadowoli zarówno maratończyka, jak i turystę. To kolejne potwierdzenie faktu, że Giant to świetnie dopracowany, bardzo uniwersalny rower. KTM Ultra Fire W swoim charakterze i - co za tym idzie - przeznaczeniu, KTM jest bardzo podobny do Bergamonta. To ewidentnie sportowy rower, dobrze sprawiający się w ściganiu. Co ciekawe, w obu rowerach zastosowano podobny, naszym zdaniem niedobry, zabieg. Chodzi o sztuczne wyprostowanie pozycji na rowerze. W Bergamoncie uzyskano to poprzez wstawienie kierownicy o dużym wygięciu natomiast Porównanie geometrii kierownic, ta z prawej pochodzi z KTM i ma klasyczne ukątowanie. Kąt wygięcia do tyłu wynosi 5°. Zbliżoną geometrię miały kierownice z pozostałych testowych rowerów z wyjątkiem Bergamonta, którego kierownicę widać z lewej strony. W niej kąt wygięcia do tyłu wynosi aż 20°, co jest praktycznie niespotykane w rowerach MTB 52 bi k eB oar d #5 maj 2008 w KTM poprzez mostek o dużym kącie wznosu. Dwie drogi, ale efekt zbliżony do tego, jakby do bolidu F1 ktoś wmontował siedzenie od traktora. Zabieg ten przesuwa środek ciężkości do tyłu i efekty na stromych podjazdach da się bez trudu zauważyć. Ultra Fire ma tendencję do odrywania przedniego koła i myszkowania. Aby to niwelować, trzeba na siodle bardzo mocno przesuwać się do przodu. Na szczęście w przypadku obu rowerów tę niekonsekwencję łatwo naprawić. W ten sposób oba rowery odzyskają swój drapieżny, w pełni sportowy charakter. Bo mimo iż geometria na to nie wskazuje, KTM jest szybki w zakrętach i błyskawicznie reaguje na ruchy kierownicą. Sztywna rama bardzo pomaga przy ostrych sprintach zarówno po asfalcie jak i w terenie. Przesiadając się z innych rowerów na KTM miało się wrażenie, że ten rower ma jakiś dodatkowy napęd wspomagający, tak łatwo szedł do przodu. Na pewno udział w tym mają opony semi-slick, w które go wyposażono. Niskie opory toczenia i niezła przyczepność to ich zaleta, ale tylko w suchych warunkach, na gorszą pogodę potrzebny będzie drugi komplet opon. Ultra Fire, jako jedyny w teście, ma 24-biegowy napęd, jednak jest on na tyle dobrze zestawiony, że żadnemu z testerów nie brakowało biegów. Mało tego, jego jakość pracy była na tyle dobra, że niektórzy dopiero po pewnym czasie orientowali się Tekst: Paweł Kisielewski, zdjęcia: w istnieniu różnicy. bikeBoard Na stronie www.bikeBoard.pl możecie znaleźć więcej zdjęć akcji i detali rowerów.