zly-meski-rod

Transkrypt

zly-meski-rod
Pani Stefania Serduszko, wielka jak góra i dobroduszna jak anioł, pochylała się nad kilkunastoletnią
Kasią. Wianek, który Kasia uplotła z kwiatów był tak przejmująco piękny, że z wielkich i łagodnych oczu
Pani Stefanii pociekły łzy.
− Dziecko! Jaką ty masz rękę do kwiatów! To jest po prostu niepojęte... - wyszlochała Pani Stefania
wzruszona i z niemalże matczyną troską pogłaskała Kasię po głowie.
Tak, to były momenty, kiedy Pani Stefania czuła, że jej życie i jej praca mają sens! Od niemalże
trzydziestu lat Pani Stefania Serduszko pracowała we wiosce Dębe, jako nauczycielka. Zajmowała się
wszystkimi mieszkającymi tu dziewczętami. Dziewczęta całymi dniami spędzały czas z Panią Stefanią.
Często biegały po pobliskim lesie, śpiewając anielskimi głosami, nie potrzebując Red Bulla, by dodawał im
skrzydeł. Na ich ramionach siadały ptaki i akompaniowały ich radosnym pieśniom.
Nasza wspaniała nauczycielka uczyła swoje podopieczne dwóch najważniejszych według niej
rzeczy: jak pielęgnować kwiaty i jak pielęgnować uczucia. Wspólnie analizowały uczucia, oswajały je,
rozmieniały na najdrobniejsze cząsteczki. Pani Stefania żałowała tylko, że uczuciami tymi jej wychowanki
będą musiały obdarzyć przedstawiciela rodu męskiego.
Bo cóż to był za nieokrzesany ród!
Stefania Serduszko dobrze wiedziała, czym grozi relacja uczuciowa z mężczyzną! W swojej
młodości wypłakała setki łez i wiele razy z mozołem sklejała swoje pęknięte serce.
I jeszcze do tego ta legenda!
W tych stronach z wielką trwogą przekazywano ją sobie z pokolenia na pokolenie. Mowa była o
tajemniczym mężczyźnie, który poślubi dziewczynę z tych okolic i uczyni ją nieszczęśliwą do końca jej dni.
Nie dziwmy się więc Pani Stefani, że za każdym razem, gdy myślała o tej legendzie, patrząc na swoje
niewinne podopieczne przechodził ją dreszcz. Może to było tylko takie ludzkie gadanie, a może jednak nie?
Może któregoś dnia któraś z nich będzie cierpiała przez legendarnego złego mężczyznę?
***
Kasia była wzorową uczennicą pani Stefanii. Z natury była spokojna i łagodna, kochała kwiaty. To z
jednej strony radowało serce Pani Serduszko, z drugiej strony jednak ją martwiło. Bo może Kasia była zbyt
łagodna? A może jej uczuciowość skierowana ku kwiatom wybuchnie tak samo, kiedy na jej drodze pojawi
się mężczyzna? Co prawda, z kwiatami mężczyźni mieli niewiele wspólnego, ale jednak ją to martwiło.
Mądra i troskliwa kobieta przez swoje czarne myśli nie spała co drugą noc. Obracała się tylko z boku
na bok, jakby mogła swoją imponującą posturą zgnieść swoje obawy i zmartwienia, które spały razem z nią.
Gdyby tylko wiedziała, jak bliska była prawdy, nie spałaby zapewne wcale i być może nawet by nie
jadła...