prawdziwymi historiami ofiar
Transkrypt
prawdziwymi historiami ofiar
PRAWDZIWE PRZYPADKI PRZYPADEK NR 1 – ŹRÓDŁO: http://bezpiecznapraca.eu/historie EDWARD I JERZY – ZAGINĘLI W NIEMCZECH Dwaj bracia, Edward i Jerzy, wyjechali do pracy do Niemiec. Wyjechali busem, w dziesięcioosobowej grupie. Mieli wrócić po tygodniu. Kiedy się nie pojawili, rodzina rozpoczęła poszukiwania i zaalarmowała Itakę. Rodzina nie wiedziała, gdzie szukać zaginionych. Bracia nie powiedzieli, do jakiej miejscowości się wybierają, rodzina nie wiedziała też, kto rekrutował ich do pracy i jaka to miała być praca. Sytuację pogarszał fakt, że bracia nie znali niemieckiego, ani nie mieli pozwolenia na pracę. Nie wzięli też ze sobą numerów telefonów do konsulatu, ani do nikogo, kto w razie problemów mógłby im pomóc na miejscu. Po kilku tygodniach dwie osoby z grupy wróciły do Polski. Okazało się, były one przetrzymywane pracowały za darmo po 12 godzin. Powiedziały, że pozostali są zmuszani przez Romów do pracy i brania kredytów, ale nadal nie było wiadomo, dokąd grupa została wywieziona. Według informacji od mężczyzn, którym udało się uciec, grupa została rozdzielona, a bracia trafili do obozu pracy. Gdy do kraju dotarł kolejny kolega zaginionych, któremu udało się wyrwać z miejsca, gdzie był uwięziony, pojawiły się kolejne informacje. Okazało się, że Polacy przetrzymywani są jakieś 100-200 km za Berlinem. Są zastraszeni, boją się zeznawać przeciwko Romom, którzy ich więzią i zmuszają do pracy. Ustalenie dokładnego miejsca pobytu uwięzionych jest trudne, ponieważ są oni przewożeni busami nocą, tak żeby trudno było się zorientować, do jakiej miejscowości trafiają. ITAKA poszukiwała zaginionych na terenie Niemiec. W polskich sklepach zawisły plakaty, a komunikaty o zaginięciu zostały opublikowane w mediach polonijnych. Nagłośnienie sprawy pomogło. Szajka przetrzymująca braci przestraszyła się i wypuściła Edwarda i Jerzego PRZYPADEK NR 2 – ZMUSZANIE DO KRADZIEŻY W SKLEPACH Adam i Anna Adam i Anna zbierali pieniądze na organizację ślubu, od dłuższego czasu poszukiwali pracy. Spotkali przed Powiatowym Urzędem Pracy pośrednika, który zaproponował pracę w przetwórni ryb na południu Szwecji. Po przyjeździe powiedziano im, że muszą zaczekać na dopełnienie procedur rejestracji pracowników. Przez miesiąc mieszkali w opuszczonym ośrodku na przedmieściach Sztokholmu wraz z czterema innymi osobami z Łotwy. Żywność dostarczał im nie mówiący po polsku ani angielsku mężczyzna o ciemnej karnacji, który nie odpowiadał na jakiekolwiek pytania. Po miesiącu pod obiekt podjechał samochód z czterema mężczyznami, poinformowali oni, że nikt nie dostał zezwolenia na pracę i muszą spłacić dług za miesięczne zakwaterowanie i wyżywienie, oceniony został on na równowartość 200 euro dziennie, co dało do spłaty ponad 6 000 euro. Powiedziano, że aby zabezpieczyć spłatę rekwiruje się dokumenty, na poczet długu zabrano im także telefony komórkowe i wszystkie posiadane pieniądze. Następnego dnia mężczyźni przyjechali ponownie, poinformowali, że aby odpracować dług muszą kraść w sklepach towar i przekazywać je kierowcy czekającemu w centrum miasta, wszystko co ukradną ponad 200 euro dziennie miało iść na poczet spłaty długu. Przez tydzień wypełniali posłusznie polecenia i kradli głównie markowe ubrania i kosmetyki, dwukrotnie zareagowały bramki i musieli uciekać przed ochroną. Po tygodniu na swoich siennikach zobaczyli zdjęcia dokumentujące ich kradzież i informację po angielsku – jeżeli z kimkolwiek się skontaktujecie policja dostanie zdjęcia, a wy spędzicie kilka lat w więzieniu. W niedzielę nie udało im się ukraść wystarczająco dużo towaru, Adam został dotkliwie poturbowany. Zdecydowali się uciec, następnego dnia w dużym centrum handlowym wymknęli się przez parking, spytali przechodniów o adres ambasady RP. Przed ambasadą jeden z „opiekunów” próbował ich zatrzymać, wbiegli do placówki i próbowali wytłumaczyć swoją sytuację. Po kilku minutach czterej „opiekunowie” wbiegli ambasady i próbowali wyciągnąć Adama i Annę, zareagowała uzbrojona ochrona. Adam i Anna są już bezpieczni, złożyli zeznania, nie spotkała ich jako ofiar handlu ludźmi odpowiedzialność za popełnione pod przymusem kradzieże. ZMUSZANIE DO PROSTYTUCJI – Basia Basia wyjechała do pracy we Włoszech na zaproszenie znajomej ze szkoły. Odnalazły się na portalu społecznościowym. Znajoma zaoferowała pomoc w poszukiwaniu pracy i bezpłatne mieszkanie na początek. Zamieszkały razem i po jakimś czasie koleżanka oznajmiła, że znalazł dla niej pracę. Kiedy okazało się, że to prostytucja, Basia powiedziała, że nie chce tego robić, ale jej koleżanka stwierdziła, że nie ma mowy o rezygnacji i że Ania ma u niej spory dług, bo nie płaciła za mieszkanie i jedzenie. Dziewczyna nie miała wyjścia i zgodziła się, zwłaszcza, że koleżanka groziła, że jak odmówi albo ucieknie, to naśle na nią Albańczyków z mafii, którzy urządzą ją tak, że rodzona matka jej nie pozna. Aneta zgodziła się na prostytucję – myślała, że szybko spłaci dług i wróci do domu, ale kwota długu ciągle rośnie…. Przedstawione powyżej historie inspirowane są autentycznymi wydarzeniami, niektóre wydarzenia i dane identyfikujące osoby zostały zmienione.