Duchowość versus religia
Transkrypt
Duchowość versus religia
Sinistri Ignis Sanctum ONA Nexion Duchowość versus religia „Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna” - Seneka Młodszy Religia, jako twór przeznaczony dla ogółu, oznacza akceptację autorytetu, zmurszałej struktury Kościoła lub Świątyni i ujednoliconego, zestandaryzowanego dogmatu, nacechowanego roszczeniami do autentyczności. Rozpatrując w szerszym kontekście można stwierdzić, że dogmatyzm związany z wiarą zaimplementowaną tylko z zewnątrz i nie popartą własną dedukcją, niszczy samodzielność i krytyczność myślenia, a w konsekwencji prowadzi do zablokowania na ścieżce samorozwoju. Podejście do świata całkowicie nieprzepuszczone przez filtr rozumu prowadzi do zabobonów i nieokrzesanych emocji. Tego typu wiara, jeśli nie tylko z przyzwyczajenia, zazwyczaj wynika z lęku przed rzeczywistością i jest próbą jej obłaskawienia, ugłaskania przez słabsze jednostki. Może być namiastką celu, który pojawia się jako alternatywa, kiedy niemożliwym jest samospełnienie na innej płaszczyźnie. Czasami może też być ucieczką w świat wyimaginowanych zasad po przebytej traumie. Wiara nie podparta obiektywizmem i nie wynikająca z własnych przeżyć, doznań, przemyśleń, jest przejawem słabości, zagubienia, tchórzostwa, nie zaś siły i woli mocy. Ciężko wręcz nazwać ją wiarą, gdyż jako twór podany na talerzu i wdrukowany w psychikę przez nadpisany danej grupie społecznej kościół, jest tylko zbiorem wyuczonych przemyśleń i substytutem przeżyć w wymiarze egzoterycznym, a z prawdziwą duchowością i doznawaniem świata na głębszym, ezoterycznym poziomie, ma niewiele wspólnego. Ślepa wiara jest chorobą życia społecznego i ogromnym ograniczeniem jego szans rozwojowych. Zarówno religia jako mem, czy kościół jako instytucja, która go reprezentuje, nie uczą duchowości, nie pokazują magicznej natury wszechświata, nie tłumaczą jego funkcjonowania. Prezentują jedynie formę gotową, łatwą, podkolorowaną i niestety nieprawdziwą, a odbiorca, który sam nie wykaże się chęcią samodzielnego zgłębienia istoty sprawy, żyje w ca łkowitej nieświadomości odnośnie prawdziwej natury wszechrzeczy, nie odkrywszy, co go omija, często aż do śmierci. Trzeba jednak zauważyć, że nie każda grupa jednocząca się w kościół w celu intensyfikacji przeżyć, jest duchowości pozbawiona. Do zaakceptowania są instytucje religijne, które, same pozostając funkcjonalnie w sferze Causal, zachęcają do posz ukiwań i samodzielnego rozwoju duchowego. Najczęściej jednak kościół nie tylko nie pokazuje, ale stara się ściśle kontrolować samozwańczy pęd niektórych jednostek w dążeniu do poznania i uprawiania praktyk duchowych. Przez wieki były to specjalnie wyznaczone i zaufane osoby/grupy, które do tych praktyk mogły mieć dostęp i tylko pod ich kontrolą, połączoną z namaszczeniem autorytatywnych instancji w obrębie danej tradycji religijnej, wolno było zapoznawać się duchowością. Przykładem może być tu średniowieczny zakaz czytania Pisma Świętego w samotności. W kościele katolickim po dziś dzień „czuwa” nad wiernymi, wyznaczona przez papieża, Kongregacja Nauki Wiary, która nie jest niczym innym niż wielokrotnie przefarbowaną świętą inkwizycją. Czym jest więc duchowość i czemu wszelakiej maści kościoły i ich reprezentanci z taką lubością i zaciekłością uzurpują sobie prawo do rządu dusz w tej sferze? Duchowość jako pojęcie wieloznaczne może być rozpatrywana w trzech, przenikających się i w sumie trudnych do oddzielenia obszarach: teologicznym, filozoficznym i psychologicznym. Podejście teologiczne (nie mylić religijne), często wykorzystując epitet „wyższy”, podkreśla nadnaturalną istotę duchowości. Bazuje na pojęciach Boga, Szatana, lepszego/drugiego życia... Podejście filozoficzne koncentruje się na poszukiwaniach natury idei „ducha” będącego jądrem duchowości. Podejście psychologiczne akcentuje charakter subiektywny przeżyć i doświadczeń duchowych, gdzie częstym ich elementem jest szerokopojęty mistycyzm, przejawiający się w postaci różnych stanów zmienionej świadomości. Efektami uprawiania mistycyzmu jest specyficzna twórczość, niecodzienne czasami dokonania, czy, chociażby rozwój wewnętrzny. Pojawia się, więc pytanie: co było pierwsze duchowość jako przekaz z innego wymiaru, z Acausal, czy potrzeba duchowości powstała w nas, jako wyraz dążenia człowieka do tworzenia i obcowania ze sferą sacrum? Jakkolwiek rozumiana duchowość, czy to jako transmisja z zewnątrz, czy jako forma subiektywnych poszukiwań, jest naturalna dla gatunku ludzkiego. Jest synonimem człowieczeństwa, gdyż wskazuje na wyższy poziom rozwoju osobniczego – ten z poziomu Self, czy Beyond Self. Dotychczasowe spojrzenie na duchowość zazwyczaj kierowało uwagę na sprawy religii, ezoteryczne, czy te z zakresu filozofii. Przyglądając się jednak bliżej można zauważyć, że te tematy są całkiem odległe od rzeczywistej duchowości. Dotyczą one, bowiem bardziej nawiązania do świata niż do duchowości samej. Utwierdzają nas w działalności obyczajowej, tej powiązanej z tradycją, tej, która utarła się i, z której trudno wybrnąć. Tymczasem duchowość jest wyżej. Duchowość jest też ściśle powiązana z samoświadomością. Samoświadomość to świadomość siebie. To zobaczenie nie tylko swojego odbicia w lustrze, ale najpierw siebie samego w świadomości. To myślenie o sobie w ten sposób, dzięki któremu każdy z nas wie najpierw, że istnieje. Wraz z upływem czasu zdaje też sobie sprawę, że ma wciąż tę samą samoświadomość, jest tym samym kimś od zawsze. Samoświadomość ociera się o naszą duchowość. Tu w samoświadomości formułowane są wszelkie myśli i nazywane emocje, które w sobie nosimy. Kontemplując je zachodzi w nas zgoda bądź negacja pewnych wartości, powstają przekonania i poglądy, rodzi się duchowość. Rozwój duchowy jest rozwojem indywidualnym. Podczas gdy kościoły nawołują do kolektywnego i wspólnego „biesiadowania” w imię duchowego pseudo rozwoju, my ucząc się duchowości, napotkane po drodze doznania przypisujemy tylko sobie. Możemy o nich opowiadać, ale nie jesteśmy w stanie się nimi podzielić. Pewnym niebezpieczeństwem może okazać się próba nadmiernej konkretyzacji przeżyć i chęć stworzenia z nich schematu. Kiedy pojawia się mitologizacja pojęć, niebezpiecznie szybko dochodzi do przeistoczenia duchow ości w religię i do utracenia tej pierwszej. Dlatego nie jesteśmy też w stanie nauczyć kogoś duchowości ani nikt nie jest w stanie opowiedzieć nam czym ona jest, gdyż jako pewien typ idei jest odbierana czysto intuicyjnie. Jest transferem energii z Acausal i w naszym świecie materializuje się jako nasza wewnętrzna potrzeba, dążenie do czegoś transcendentalnego, do sacrum. Nawet, jeśli przyjmiemy, że transcendentalny charakter przysługuje temu, co zawsze jest już przez nas zakładane. Świadomie hodowana duchowość jest wyrazem niepodległości umysłu i ducha, jest stygmatem jednostki niezależnej i niepoddającej się modelowaniu, dlatego też jej widoczne objawy budzą tak duży sprzeciw instytucji, które chcąc posiąść całkowitą kontrolę nad stadem, całkiem logicznie zakładają, że im stado mniej świadome, bardziej otumanione i tępe, tym łatwiejsze do ulepienia. Kościół notorycznie uzależnia wyznawców poprzez nie mające pokrycia obietnice i groźby i za pomocą kija i marchewki tłumaczy nam duchowość tak jak chce, żeby była postrzegana. Satanizm, jako jeden z nielicznych, umiejętnie duchowość uprawia. Jest domeną indywidualistów, więc nie ma niebezpieczeństwa poddania kogoś pod wpływ własnego modus operandi. Z jednej strony „zmusza” do rozwoju duchowego, z drugiej - sam jest wyrazem i potrzebą rozwiniętego, do pewnego już stopnia, ducha. O ile duchowość jest „przymusem” jednostek poszukujących, to satanizm, będący często zarazem jej genezą i następstwem, jest również z nią zbieżny. Jest zgodny z wolą wszechświata: źródła jego podstawowych założeń leżą jakby poza nami i są na drodze rozwoju duchowego przez nas odkrywane, w przeciwieństwie do religii, która na odwrót, ma wymiar czysto psychologiczny, jest stworzona przez ludzi i dla ludzi po to żeby po swojemu wyjaśnić niepojęte – próbuje tłumaczyć bogactwo kolorów na bazie tylko bieli i czerni. Jeśli możemy wykazać sprzeczność założeń pewnych typów religii w stosunku do duchowości, to, paradoksalnie, możemy przedstawić założenia ukazujące niewykluczanie się tejże duchowości i rozumu, w szczególności duchowości i nauki. Metodą naukową można nazwać całokształt sposobów badawczego docierania do prawdy i sposobów na jej przedstawianie. Teoria, natomiast, zanim zostanie uznana, musi wykazać się zgodnością z doświadczeniem, które jest wymogiem, aby uznać daną teorię za prawdziwą / obowiązującą. Jeszcze wcześniej mamy hipotezę, która, aby być teorią naukową, musi, poza poprawnymi przewidywaniami, spełniać kryteria falsyfikowalności, czyli, że musi w ramach tej teorii istnieć wynik lub wyjaśnienie badanego zjawiska, które umożliwia stwierdzenie, że hipoteza jest błędna. Sama nauka jest więc nie tylko całością wiedzy uzyskanej przez człowieka w ciągu trwania cywilizacji, ale także sposobem zdobywania tej wiedzy i opracowaniem samego procesu poszerzania wiedzy, który musi spełniać określone warunki aby można było określić go mianem naukowego. To głównie ten proces, a nie tylko przedmiot badań, odróżnia naukę od innych grup założeń typu religie, filozofie, mistyka czy teorie para-naukowe. Jeśli metodę naukową uznamy, na podstawie jej procesu kształtowania, za w miarę „pewną” to jednocześnie, z tego samego powodu, możemy stwierdzić jej nadmierną arbitralność i ślepotę na całą masę zagadnień i pytań, które leżą po prostu poza zasięgiem jej zainteresowań oraz używanych przez nią metodologii. W samym jej łonie znajdziemy cały szereg teorii nie dających się wytłumaczyć w sposób stricte naukowy. Podążając w głąb ścisłego, naukowego świata, w którym każda część podlega mechanistycznemu ujęciu, odkrywamy rzeczy takie jak niemożność pogodzenia zupełności i niesprzeczności matematycznego ujęcia czegokolwiek wynikającego z twierdzenia Gödla, arbitralność doboru aksjomatów przy konstruowaniu dowolnej dziedziny matematyki czy modalny realizm, który ukazuje istnienie jako pojęcie o niemożliwym do ścisłego zdefiniowania znaczeniu. Zaraz za granicą nauki, pomiędzy nią a nicością, istnieje olbrzymi obszar mniej lub bardziej skonkretyzowanej rzeczywistości, który tylko po części poddaje się wyodrębnianiu pojęciowemu i zdecydowanie, w procesie poznawczym, metody naukowe nie wiodą tu roli przewodniej. Balansowanie na granicy metafizyki oraz nauki może przypominać łączenie wody z ogniem. Duch i materia splecione powinny być ze sobą w harmonijnym uścisku, bo każde z nich zawiera drogę do drugiego. Dlatego docierając, z drugiej strony, metodą na poznanie innej części naszego świata może okazać się oświecenie duchowe. Przeciętny mundan, przez większość swojego życia jest pogrążony we śnie: rodzi się, rozmnaża, przejmuje od otoczenia pewne normy postępowania i tradycję religijną, wypełnia swoje obowiązki i egzystuje z dnia na dzień, potem umiera, a wszystko to na jednym wydechu, bez refleksji i świadomości własnego wyrdu. Przebudzenie z tego snu równa się poznaniu prawdy o swoim duchowym powołaniu. Doświadcza on wówczas swoistej inicjacji: zachodzi proces przemiany jego indywidualności i osobowości. Dla zaspokojenia własnej ciekawości, zaczyna dążyć do poznania świata duchowego (bóstwa, numinosum, własnej jaźni). Proces taki nosi nazwę gnozy. Gnoza - to odpowiednik greckiego terminu gnosis - poznanie, wiedza. Inaczej rzecz ujmując - człowiek doświadczywszy na początku siebie, swojego ego, swojego ducha i ciała, po ich (swojej) przemianie – poznaje i doświadcza całości świata duchowego. To z kolei prowadzić powinno do internalizacji i zrozumienia jedności świata Bezprzyczynowego i Przyczynowego, światła i mroku. Celem jest pojęcie „zbieżności przeciwieństw” / unio oppositorum i przekroczenie Otchłani. Al-lat Sinistri Ignis Sanctum ONA Nexion 125 Year of Fayen