Skarb znaleziony w Zagrodnie - Złotoryjski Portal Internetowy
Transkrypt
Skarb znaleziony w Zagrodnie - Złotoryjski Portal Internetowy
ZBotoryjski Portal Internetowy http://zlotoryja.info/portal/informacje/?komentarz.informacja.1824 Strona 1/3 Skarb znaleziony w Zagrodnie admin, poniedziaBek 17 wrzesieD 2007 - 10:07:23 TytoD rozsypuje si po ceracie. Bernard Manecki skrca papierosy, cho rce dr| mu coraz bardziej. To nerwy. Zawsze tak jest, gdy prosz go, by przypomniaB sobie tamt histori. W poBowie czerwca 1945 roku Zagrodno dopiero zajmowali pierwsi polscy osadnicy. Bernard Manecki miaB 16 lat. Rosyjskich |oBnierzy, którzy na dziedziDcu szkoBy palili ksi|ki, pamita jakby to byBo wczoraj. Mo|na w nim byBo konia usma|y – wspomina. – OgieD buchaB ogromny. W[lizgnB si do opuszczonego przez Niemców domu nauczyciela. Talerze ze sple[niaB, niedojedzon zup jeszcze staBy na stoBach. Porozrzucane sprzty walaBy si pod nogami. ChodziB po otwartych na o[cie| pokojach, szukajc papieru, z którego daBoby si skrci papierosy. To si nie nadaje na papierosy Na pierwszym pitrze do koDca wojny mieszkaBa |ona hitlerowskiego oficera, dowodzcego |oBnierzami na froncie wschodnim. ZostaBa po niej biblioteczka. Bernard przegldaB ksi|k po ksi|ce, macajc która nadawaBaby si na skrty, a| dostrzegB le|cy osobno na szafce gruby jak Biblia plik kartek. Przewizane sznurem, pociemniaBe stronice byBy zapisane odrcznym pismem. Bernard nie umiaB czyta po polsku, nie wiedziaB co znalazB, ale wziB znalezisko pod pach i wróciB do domu, by pokaza ojcu. – Tato pierwszy poznaB, |e przyniosBem rkopis „Pana Tadeusza” – opowiada staruszek. – PopatrzyB. „Nie, synku, to si nie nadaje na papierosy. To co[ bardzo wa|nego”. I poszli[my do wójta. Wójt Jan Krowicki zabraB rkopis. Nazajutrz zawiózB go do powiatowej rady, do ZBotoryi. Czasy byBy takie, |e nikt specjalnie nie dbaB ani o ksi|ki, ani o pokwitowania. – I tak [lad po moim znalezisku zaginB – wspomina pan Bernard. – Dopiero po pewnym czasie dowiedziaBem si, |e rkopis istnieje, dotaró do wrocBawskiego Ossolineum. Bankiet bez Maneckiego W 2005 roku, gdy Aleksander Kwa[niewski z Leszkiem Millerem brylowali na warszawskim bankiecie z okazji 150. rocznicy [mierci Adama Mickiewicza, Bernard Manecki siedziaB w[ciekBy przed telewizorem w Zagrodnie. Pewnie tak jak teraz wycigaB z metalowej papiero[nicy skrta za skrtem. – Zapomniano o mnie, a przecie| gdybym nie zabraB Ruskim „Pana Tadeusza”, to ten narodowy skarb, którym szczyci si caBa Polska, spBonBby w ognisku razem z innymi ksi|kami – mówi staruszek. – Wiem, |e te kartki s warte fortun. Nie chc pienidzy, tylko odrobin wdziczno[ci – dodaje, patrzc gBboko w oczy. Ten |al siedzi w nim od lat. WyrzuciB go z siebie dopiero niedawno, podczas powiatowej akademii, na której wóadza wrczaBa medale pierwszym osadnikom. – Znaleziono dwa rkopisy: jeden w Saragossie, drugi w Zagrodnie. Tylko za ten drugi nikt nigdy nawet nie podzikowaB – westchnB do mikrofonu i wróciB na swoje miejsce. Cygara dla milicjantów Ojciec Bernarda Maneckiego byB zarzdc w niemieckich gospodarstwach. Przed wojn za spadek po pradziadzie kupiB sobie wóasne, w Osieku koBo OBawy. Ale w 1937 roku Hitler wywóaszczyB z niego caB rodzin i kazaB przenie[ si do WrocBawia. Dwaj starsi bracia Bernarda poszli do niemieckiej armii i zginli gdzie[ pod Stalingradem. Gdy Rosjanie przekroczyli Odr, Maneccy tuBali si po lsku, uciekajc przed wojskiem. Gubili si i odnajdywali, nieraz ocierajc o [mier, a| pod koniec maja 1945 roku dotarli do Zagrodna. Wie[ nazywaBa si jeszcze z niemiecka Adelinem (Adelsdorfem). ZatrzymaB ich uzbrojony milicyjny patrol z biaBo-czerwonymi opaskami na rkach. – Mieli[my ze sob skrzynk z cygarami – opowiada pan Bernard. – Ojciec kruszyB je sobie do fajki, bo nie byBo co pali. Milicjanci zaproponowali handel: konia za nasze cygara. SBu|yB nam potem ten siwek trzy lata w Zagrodnie. ZBotoryjski Portal Internetowy http://zlotoryja.info/portal/informacje/?komentarz.informacja.1824 Strona 2/3 MiBo[ z Kresów We wsi przed Maneckimi byBy tylko dwie polskie rodziny: Gorczycowie i SzelepajBowie. PeBnomocnik rzdu, który akurat przyjechaB do Zagrodna, przekonaB ojca Bernarda, by zamiast wraca do Osieka zaopiekowaB si porzuconymi przez Niemców stadami krów. Na dodatek trzeba byBo pilnie jecha furmankami po repatriantów z Kresów, którzy przyjechali kolej na dworzec w Chojnowie. To w tym transporcie przyjechaB spod Buczacza pierwszy wójt Zagrodna Jan Krowicki z rodzin. Bernardowi spodobaBa si jego córka, Janina. Pokochali si. Maneccy zajli jedno z gospodarstw i zadomowili si w Zagrodnie. Wyprawa do Adelina W monografii Grodzca Mariusz Olczak, historyk Archiwum PaDstwowego, cytuje pochodzc z 1960 roku opowie[ Bogdana Horodyskiego o wyprawie warszawskich i krakowskich bibliotekarzy do Zagrodna. Wspóln ekspedycj zwabiBy na Dolny lsk pogBoski, |e pod koniec wojny Niemcy wywiezli do Adelina ksigozbiór Biblioteki Publicznej Miasta StoBecznego Warszawy. Zbiory miaBy rzekomo le|e w spichrzach i stajniach folwarku, nale|cego do hrabiego von Pfeil. „By mo|e – pisze Mariusz Olczak – wiadomo[ci do Warszawy dotaróy po tym, jak do wóadz gromadzkich w Zagrodnie ludno[ zaczBa na przeBomie maja i czerwca 1945 roku przynosi egzemplarze polskich ksi|ek”. Bibliotekarze w latrynie W lipcu i sierpniu 1945 roku, w folwarku von Pfeilów, bibliotekarze znalezli nie tylko skrzynie z napisami „Staatsbibliothek Warschau”, ale te| zbiory Biblioteki Narodowej Ossolineum i Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Setki tysicy ksi|ek i starodruków. Horodyski w swej relacji „Pana Tadeusza” nie wymienia, z emfaz wspomina za to o rkopisach Juliusza SBowackiego. Skarby walaBy si w[ród ekskrementów. Stacjonujcy w majtku rosyjscy |oBnierze traktowali bezcenne ksigi jak papier toaletowy. Nie|yjca ju| Zofia Piotrowska-WarczygBowa, która uczestniczyBa w ekspedycji, opowiadaBa Mariuszowi Olczakowi, |e zu|yte do celów sanitarnych pergaminy, karty starodruków i rkopisów wiatr roznosiB po polach. „Przy latrynach oraz w okolicznych doBach znajdywano m.in. edykty królewskie, z miejsca czyszczone z wszelkiego brudu” – powtarza jej relacj autor „Grodzca”. Z Zagrodna do stolicy wywieziono 241 skrzyD, 455 worków i ponad 1,6 tys. paczek ze zbiorami Biblioteki Narodowej, Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, Ossolineum. Do tego trzeba doliczy kilka skrzyD rkopisów Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, m.in. z ocalaBymi preludiami Fryderyka Chopina. Wszystko bujda – Niemo|liwe – zaprzeczaj zgodnie tym relacjom Janina i Bernard Maneccy. Latem 1945 roku chodzili do majtku von Pfeilów na zabawy ludowe. Stajni wypeBnionych ksi|kami, jak twierdz, nie byBo. A tym bardziej zBo|onej z bibliotekarzy komisji, która przyjechaBa do Zagrodna ratowa skarby kultury. – Mój ojciec byB wójtem. MusiaBby wiedzie o obcych, którzy krc si po jego wiosce – argumentuje Janina Manecka, córka Jana Krowickiego. Bernard znaB w Zagrodnie ka|dy dom. Jako ciekawy wszystkiego, wychowany na wrocBawskiej ulicy, chBopak spenetrowaB te| folwark von Pfeilów, gdzie wedBug Mariusza Olczaka zmagazynowano ksi|ki. – Malutki, skromny dworek – opowiada, ukBadajc [wie|o zrobione skrty w metalowej papiero[nicy. – W [rodku sala, du|y parkiet, par komnat. Stajnie, owszem, ale puste. Ta caBa komisja to bujda. Wy[cie mnie zrujnowali Bernard Manecki ma 77 lat. Pije lekk kaw z mlekiem, pali zrobione wóasnorcznie papierosy, doglda pszczóB. Lubi posiedzie z wdk przy stawku przed domem. Wci| [wietnie mówi po niemiecku, wic mieszkaDcy Zagrodna kieruj do niego turystów zza Odry. Tak poznaB hrabin von Pfeil, która po otwarciu granic przez Gierka, przyjechaBa z pretensjami do Polaków: „Wy[cie mnie zrujnowali, wszystko zabrali”. Tylko go rozzBo[ciBa. Potem spotkaB jej syna, lekarza. W jedn noc opró|nili butelk zachodniej wódki i si zaprzyjaznili. Wic w |yciu bywa ró|nie. Mo|e i za tego „Pana Tadeusza” kto[ kiedy[ Bernardowi Maneckiemu podzikuje jak trzeba. ZBotoryjski Portal Internetowy http://zlotoryja.info/portal/informacje/?komentarz.informacja.1824 Strona 3/3 zródBo: Panorama Legnicka