Konkurs - Jacek Sołtysiak
Transkrypt
Konkurs - Jacek Sołtysiak
Najwybitniejszy Wielkopolanin minionych wieków - komu przyznałbym/przyznałabym ten tytuł ? Nasz region, Wielkopolska jest Ojczyzną wielu zasłużonych przede wszystkim dla Polski postaci. Naród zawdzięcza nam władców kraju, artystów, naukowców, działaczy narodowych, publicystów. Wybierając najwybitniejszego wśród wybitnych Wielkopolan, moim zdaniem należy zwrócić uwagę na wiele aspektów. Po pierwsze – zasługi dla regionu, kraju i Europy. Po drugie – znaczenie działalności w przyszłości. Po trzecie – wpisanie w obraz typowego Wielkopolanina, czyli człowieka, którego zawdzięcza sukcesy ciężkiej pracy, a także m. in. otwartość na innych i poświęcenie dla ogółu. Oceniając wiele postaci pod tym względem doszedłem do wniosku, że za najwybitniejszego rodowitego Wielkopolanina należy uznać Józefa Strusia, szesnastowiecznego lekarza, humanistę, którego badania stały się podstawami medycyny. Józef Struś urodził się w 1510 r. w Poznaniu przy ulicy Wrocławskiej. Był synem bogatych mieszczan. Jego ojciec Mikołaj był piwowarem, którego żoną była Elżbieta, córka poznańskiego burmistrza. Dzięki dobrej sytuacji materialnej rodziców Józef od najmłodszych lat mógł się kształcić. Swoją edukację rozpoczął w szkole miejskiej znajdującej się przy kolegiacie św. Marii Magdaleny, następnie w latach 1521 – 1525 kontynuował naukę w poznańskiej Akademii Lubrańskiego. Chcąc rozwijać się dalej udał się do Krakowa, gdzie na Uniwersytecie Jagiellońskim studiował medycynę. Podczas studiów napisał poemat na część jednego ze swoich wykładowców – Cypriana z Łowicza. W 1529 r. uzyskał stopień bakałarza (odpowiednik dzisiejszego licencjata), po czym na krótko wrócił do Poznania by słuchać nauk wybitnego niemieckiego humanisty Krzysztofa Hegendorfera, który objął w Akademii Lubrańskiego katedrę sztuk wyzwolonych. Podczas pobytu w rodzinnym mieście tworzył utwory poetyckie, niektóre na cześć potężnego rodu Górków i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Latalskiego.. Napisał również komentarze do Astrologii Lukiana z Samosaty. W 1531 r. uzyskał tytuł magistra na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pragnąc zostać lekarzem udał się rok później na studia medycyny do włoskiego miasta Padwa. Już wtedy zaczął tłumaczenie dzieł Galena i Hipokratesa. Dzięki znaczącym protektorom, a także pracowitości i wyjątkowym zdolnościom, jeszcze w trakcie studiów w 1535 r. otrzymał tytuł wicerektora uczelni, a pod koniec roku po zdaniu egzaminów został doktorem medycyny. Wykłady na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Padwie opierał głównie na dziełach Galena, rzymskiego lekarza i anatoma żyjącego w II w. Wówczas rozpoczął również badania nad tętnem. W 1537 r. Struś zakończył studia we Włoszech i na prośbę biskupa Jana Chojeńskiego już jako uznany lekarz powrócił do Krakowa, gdzie jakiś czas wykładał na tamtejszej uczelni, jednak gdy po śmierci kanclerza i zwolnieniu przez to katedry medycyny nie otrzymał jej, przeniósł się do Poznania, gdzie przyjął propozycję pracy jako nadworny lekarz Andrzeja Górki. Pracując przy magnacie zyskał bardzo dobrą opinię, sam Górka polecił go Zygmuntowi Staremu. Na prośbę króla Struś wraz z księżniczką Izabellą Jagiellonką udał się na Węgry, gdzie prowadził dalszą działalność lekarską, prowadził badania nad tętnem, nadal objaśniał, pisał komentarze i tłumaczył dzieła Galena, które wydał w Wenecji. Przez krótki okres czasu był zarządcą jednej z węgierskich prowincji. Jego dobre imię wybiegało poza granice. Jako wybitny lekarz trafił na dwór sułtana Sulejmana II, którego zastał w ciężkiej chorobie. Strusiowi udało się go wyleczyć, za co dostał sowitą nagrodę. Powrócił do Poznania w 1941 r. jako światowej sławy lekarz. Trwale związał się z Górkami, leczył mieszkańców miasta. W przerwach podróżował wraz z Andrzejem Górką po Polsce (jeździł często na sejmy) i po Europie. W Poznaniu zakupił kilka nieruchomości, przez co stał się jednym z najbogatszych patrycjuszy. Liczne podróże, a także działalność społeczna opóźniały ukończenie prac nad jego życiowym dziełem. Wreszcie w 1555 r. w drukarni Oporina, w Bazylei wydał wynik 20-letnich badań: „Sphygmicae artis iam mille ducentos annos perditae et desideratae libri V”., czyli w skrócie „O tętnie”. W dziele wyróżnił podstawowe pięć typów tętna, ich znaczenie diagnostyczne oraz zaznaczył wpływ temperatury i stanu nerwowego na tętno. Swoimi obserwacjami w nim zawartymi zapisał się na stałe w historii medycyny. Z jego traktatu korzystało wielu znanych medyków, m. in. William Harvey, który w XVII w. opisał krwioobieg. Sława Józefa Strusia sprawiła, że przez dwie kadencje, w latach 1557 – 1559 pełnił funkcję burmistrza Poznania. W 1559 r. został mianowany na nadwornego lekarza króla Zygmunta II Augusta. Był wówczas określany jako najsławniejszy lekarz w Europie, którym Akademia Padewska szczyciła się jako profesorem publicznym nauki lekarskiej. Konsultował się z nim w sprawach zdrowotnych król Hiszpanii, Filip II. Józef Struś w obliczu sławy nie zapomniał nigdy o zwykłych ludziach, którzy potrzebowali pomocy, podczas plag w mieście zawsze osobiście zajmował się chorymi. Zmarł zaraziwszy się podczas niesienia pomocy w czasie epidemii dżumy w rodzinnym mieście w 1568 r. Pochowany został w podziemiach nieistniejącej dziś kolegiaty św. Marii Magdaleny w grobowcu z alabastru, który za zasługi został przyznany mu kilka lat wcześniej przez radę miejską. Na zasługi Strusia można spojrzeć z wielu perspektyw. Spójrzmy najpierw na znaczenie jego badań. Już podczas studiów na uniwersytecie w Padwie interesował się wpływem tętna na organizm ludzki. Prowadząc aktywną praktykę lekarską zapisywał i analizował swoje obserwacje, które przekazywał również przez lata podczas wykładów. Opierał je głównie na dziełach Galena, który w starożytnym Rzymie leczył cesarza Kommodusa, ale zajmował się także opieką medyczną nad szkołą gladiatorów. Miał też dostęp do zwłok poległych na arenie. Wyniki sekcji i jego wiedza chirurgiczna obowiązywały aż do XVI wieku. Struś tłumaczył jego prace, ale opatrywał je też własnymi komentarzami i poprawkami błędów, które dziś śmieszą (Galen np. utrzymywał, że krew powstaje z trawienia pokarmów w wątrobie, natomiast źródło żółci widział w śledzionie). Strusiowi wiele dały obserwacje dokonane podczas pobytu na Węgrzech. W swoich zapiskach wspomina: "Spotkałem w Budzie, na Węgrzech, w czasie mej bytności u królowej Izabeli, żołnierza z Włoch, którego puls był zawsze omdlewający. Pochodziło to nie z jego natury, ale z ran, które kiedyś otrzymał. Rany te dotyczyły także ścian tętniczych. On sam powiedział mi to, gdy ujrzał, że dotknąwszy jego pulsu, zamyśliłem się. Albowiem stan pulsu i stopień choroby nie odpowiadały sobie". Każda taka obserwacja jeszcze bardziej zaciekawiała i mobilizowała Strusia do pracy nad tętnem i krwią. W 1540 r. do lekarza trafili posłowie tureccy. Ich wybitny dowódca, twórca potęgi Imperium Osmańskiego Sulejman II, zwany Wspaniałym był pogrążony w ciężkiej chorobie. „Nie pozwól, by zaszło nasze Słońce”1 – Między innymi taki słowami przekonywali wysłannicy tureckiego dworu do pomocy Józefa Strusia, któremu w Konstantynopolu udało się wyleczyć sułtana. Z tego okresu pochodzą kolejne zapiski lekarza: "Gdy byłem u cesarza tureckiego Solimana, wezwano mię do pewnego wojownika tureckiego dotkniętego ostrą gorączką. Przez cały czas choroby puls był didolus. Ale później gdy chory wyzdrowiał, dykrotyzm pozostał. Jednak uleczenie - nie ulegało wątpliwości. Jakiż więc był powód tego objawu? Nie umiem tego wyjaśnić, ale jest to dowód, że puls może być nienormalnym nawet wtedy, gdy dana jednostka jest zupełnie zdrową"1. Efektem badań Józefa Strusia było wydanie wspomnianego już dzieła: „O tętnie” w Bazylei, które to zrewolucjonizowało wiedzę o krwi i jej przepływie. Wyróżnił podstawowe typy tętna, ich znaczenie diagnostyczne oraz zaznaczył wpływ temperatury i stanu nerwowego na tętno. Książka była hitem. Pierwszego dnia sprzedano 800 egzemplarzy - w tamtych czasach był to nakład ogromny. Nauki w niej zawarte miały również ogromny wpływ na medycynę, stały się podstawą. Kierował się nimi Wiliam Harvey, który jako pierwszy, w 1628 r. opisał m. in. budowę i funkcjonowanie krwiobiegu. Wykazał że skurcz serca jest pochodzenia mięśniowego, a serce tłoczy krew. Struś dzięki swojemu życiowemu dziełu, a także dzięki praktycznej „nieomylności” w sztuce lekarskiej stał się medyczną legendą europejską jeszcze za życia. Nie było wówczas i przez wiele następnych lat lekarza, który miałby taką wiedzę na temat układu krwionośnego i tętna. Konsultowali się z nim władcy wielu mocarstw, przyjął on jednak funkcję nadwornego lekarza u króla Zygmunta Augusta. Według zachowanego do dziś pokwitowania jego pensja wynosiła 100zł. Należy wspomnieć, że przykładowy cieśla zarabiał wówczas 6 zł, a dobry koń kosztował ok. 200zł. W Poznaniu Struś cieszył się ogromnym szacunkiem, poznaniacy widzieli w nim lekarza doskonałego, który mimo obowiązków pomorze każdemu w potrzebie. Po powrocie z Wawelu (za którym nie przepadał) do swojego rodzinnego miasta prowadził aktywną praktykę lekarską. Zaufanie społeczne do jego osoby rosło, co skutkowało wyborem Strusia na burmistrza. W XVI wieku dżuma wielokrotnie atakowała Poznań. Za każdym razem Józef Struś leczył chorych. Sam raz uszedł z życiem będącym zarażonym, jednak w 1568 r. za drugim razem „czarna śmierć” go dopadła. Ja już wspomniałem, został pochowany w podziemiach kolegiaty św. Marii Magdaleny w grobowcu z alabastru przyznanym mu jeszcze za życia przez radę miejską. Już wówczas w oczach mieszkańców był najwybitniejszy wśród wybitnych, pozostając przy tym prostym człowiekiem. Józef Struś – typowy Wielkopolanin. Człowiek, który osiągnął sukces dzięki ciężkiej pracy i chęci poznania. Nigdy nie osiadł na laurach, był niezwykle wszechstronny, patrzył w przyszłość. Gdy dorobił się sporych pieniędzy, głównie na dworze królewskim zainwestował w nieruchomości, dzięki czemu zwielokrotnił zarobione pieniądze. Wiele z nich przeznaczał na książki, wówczas bardzo drogie, dzięki którym w dalszym ciągu rozwijał się, miał taką potrzebę nawet po wielkim sukcesie „Sphygmicae artis iam mille ducentos annos perditae et desideratae libri V”. Jednak najniezwyklejsze w tej niezwykłej postaci jest to, że obok wielkich sukcesów zawsze pamiętał o swoich „poznańskich braciach”. Niestety nie można powiedzieć, że współcześni Wielkopolanie pamiętają o tej ważnej postaci. Patrząc na całokształt jego działalności z pewnością można uznać go za najwybitniejszego Wielkopolanina od X do XXI wieku mimo tego, że obecnie niewielu o nim pamięta. Jacek Sołtysiak Przypisy: 1 Włodziemierz Bugiel „Nowinki lekarskie”, 1908 r. Bibliografia: 1 Antoni Gąsiorowski, Jerzy Topolski „Wielkopolski słownik biograficzny”, Warszawa- Włodziemierz Bugiel „Nowinki lekarskie”, 1908 r. Poznań 1983 r,, PWN