Fragment książki "Eliksir Paracelsusa"
Transkrypt
Fragment książki "Eliksir Paracelsusa"
www.podgwiazdami.pl Fragment książki "Eliksir Paracelsusa" Wszyscy otrzymali wyraźne instrukcje i nikt nie mógł ich nie usłuchać. Ulicę dniem i nocą obserwowało niestrudzone oko. Do drzwi nie należało pukać, żeby nie powodować hałasu. Swoich ludzi rozpoznawano po specjalnym ubiorze - czarnym płaszczu z kapturem. Elsa podeszła do drzwi tajnego przybytku i już po kilku sekundach była wewnątrz. Szła po krętych korytarzach do gabinetu wielkiego magistra. Drzwi były ciężkie i okute miedzianymi płytami. Pod drzwiami i między ich skrzydłami nie było najmniejszej szczeliny. Miedziane płyty i drewno były idealnie dopasowane, żeby do komnaty nie przeniknął najmniejszy promień światła. Spoza drzwi nie dolatywały żadne dźwięki, mimo że za nimi działo się wiele bezwstydnych i nieprzystojnych rzeczy. Elsa weszła do komnaty, w której nie było ani jednego okna, bowiem sala znajdowała się w podziemiach. Nie było w niej prawie żadnych mebli. W centrum stał kamienny ołtarz i wokół niego drewniane ławy. Ściany komnaty były udrapowane czarnym aksamitem z wyszytymi na nim kabalistycznymi znakami. Sala oświetlona była słabym światłem lamp olejowych i z trudem można było zobaczyć, co się w niej dzieje. Należało najpierw przyzwyczaić wzrok, żeby stwierdzić, że w komnacie znajduje się jeszcze jedna osoba, która stoi obok ołtarza. Elsa uczyniła kilka kroków, po czym zatrzymała się i rozejrzała. Z półmroku doszedł do niej głos Alberta: - Witam cię niewolnico naszej władczyni Hekate. Po coś przyszła, nie wzywałem cię przecież? Usłyszawszy ten cichy, lecz władczy głos, Elsa upadła na kolana. - O wielki magistrze, przyszłam do ciebie błagać o obronę i pomoc. - Mów, słuchamy cię - chłodno powiedział Albert. - Zgrzeszyłam i popełniłam jeden błąd. Przeze mnie zginęła wierna służąca władczyni Hekate. Ciemna figura za ołtarzem nerwowo poruszyła się. Albert zrobił kilka kroków do przodu. - Kto to był? - Stara Matylda, która pomagała mi w pewnej sprawie. www.podgwiazdami.pl Albert podszedł jeszcze bliżej, ujął Elsę za ramię i nachylił się nad nią. Spojrzał jej w twarz, a ją ogarnęło przerażenie nie do opisania. Kłujące piwne oczy wielkiego magistra jak gdyby prześwietliły ją na wylot. - Musisz mi opowiedzieć szczegółowo o tym, co się zdarzyło. Elsa z przestrachem zachlipała i w końcu załkała. Albert pogładził ją po głowie i fałszywie miękkim głosem powiedział: - Opowiedz mi o wszystkim. - Kocham mężczyznę, a Matylda usiłowała mi pomóc. Dała mi potrzebny specyfik i gwoździe, które musiałam wbić w ślad pozostawiony przez ukochanego. Uczyniłam to, lecz wczoraj Matyldę znaleziono martwą, a w jej oko i serce były wbite te gwoździe. - Człowiek, który mógł to spowodować, jest niechybnie świetnie wprowadzony w wielkie magiczne tajemnice - Albert zamyślił się. - Ja, zdaje się, wiem, kto mógł to uczynić - potwierdziła Elsa. - Mów - groźnie zasyczał wielki magister. - Mój ukochany ma potężnego przyjaciela, jest nim Herr Grinberg. Na wspomnienie tego nazwiska Albert drgnął. Jego rysy wykrzywiła wściekłość. - To znienawidzone nazwisko dobrze jest mi znane - zaczął nerwowo chodzić po sali. Widać było, że wielki magister jest wyprowadzony z równowagi, a nawet przestraszony. Elsa bała się wypowiedzieć słowo. Kiedy Albert nieco się opanował i zatrzymał się, zaczęła błagać. - Co mam robić, wielki Albercie. Jestem beznadziejnie chora z miłości. - Nie, mylisz się, moja córko. Był już Albert Wielki i Młodszy Albert, a ja jestem Albert Największy, albowiem swoją sztuką przewyższyłem tych adeptów. Nie zapominam o tym wszystkim dobrym, co robią niewolnicy Hekate dla swej władczyni. Pomogę ci. Tylko Elsa i Albert wiedzieli, co skrywa się za tymi słowami. Właśnie dzięki Elsie niewolnicy Hekate pozbyli się swego zaciekłego wroga, męża Elsy, sędziego Herstena, którego sami nie mogli dosięgnąć. Elsa dała mu środek, od którego sędzia oszalał i nocą, jak zombi, wylazł przez okno, gdzie już na niego czekali słudzy mroku. Pochwycili nieszczęsnego i długo męczyli, a potem zabili. - Czego chcesz? - zapytał Albert. - Chcę go mieć i pragnę, żeby sprawczyni mojej krzywdy umarła. - To nie trudno zrobić, lecz do tego celu musisz mi zdobyć jeden skarb i kilka włosów z głowy twej krzywdzicielki. - Zdobędę te włosy, nawet jeśli będę musiała je wyrwać z paszczy dyszącego www.podgwiazdami.pl ogniem smoka - namiętnie powiedziała Elsa. - Lecz nie wiem, jak mam zdobyć ten skarb. - To nic. Opowiem ci.