Recenzje książek

Transkrypt

Recenzje książek
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
-1-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
- Spis treści Od redakcji
Wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia!
Temat numeru: Naturalne Planowanie Rodziny
Dlaczego Naturalne Planowanie Rodziny? (Anna Kuźniar)
Są ekologiczne, ekonomiczne i uczą odpowiedzialności – rozmowa z Barbarą Wiater
rzeszowskim Diecezjalnym Doradcą Życia Rodzinnego
Nasz Patronat
Zapraszamy na V Niezależne Naukowe Spotkanie Młodych w Rzeszowie!
Listy Czytelników (odpowiedzi Redakcji)
Maryja jest zasmucona
Co z tym „trzymaniem kciuków”
Rozmowa Tolle
„W pisaniu nie wracam do przeszłości” – rozmowa z polskim poetą, Markiem Czuku
Felietony
Jestem w sekcie i proszę dać mi święty spokój! (Sławomir Zatwardnicki)
Refleksje po pierwszym starcie wyborczym (Paweł Pomianek)
Zacznij już teraz! (Paweł Królak)
Apteka dała nowość, czyli Dr Dent i napastliwi akwizytatorzy (Bartosz Buczacki)
Pożyjemy, zobaczymy… (komentarz powyborczy Stefana Sękowskiego dla Tolle.pl)
Ciąg dalszy
-2-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Recenzje
Pokazałaś, co to znaczy żyć! – Anna Kuźniar
(recenzja książki: Listy do Miriam. Część I)
O pielęgnowaniu ducha – Bartosz Buczacki
(recenzja książki: Kształcenie charakteru. Wskazówki praktyczne)
Co robić kiedy dziecko płacze? – Agnieszka Gromadzka
(recenzja książki: Kiedy dziecko płacze)
Radosne chwile z przyjaciółmi – Sylwia Boguta
(recenzja książki: Gry i zabawy na podwórku)
Świat, który trwa – Ewa Kuźniar
(recenzja książki: Dzieci z Bullerbyn)
Jak postrzegasz rzeczywistość? – Joanna Nowakowska
(recenzja książki: Uwięziony umysł. Opowieści o ludziach z autyzmem)
Czy jest nadzieja na ocalenie? – Justyna Królak
(recenzja książki: Ocalenie)
Działy tematyczne
Kultura
Warto czytać! Subiektywne top ten polskiej literatury science fiction, cz. II
(Michał Wolski)
Życie duchowe
Rodzaje modlitwy (Justyna Królak)
Zdrowie
Wady kolan: koślawość, szpotawość (Anna Kuźniar)
Podróże
Polskie zabytki: Zamek na Wawelu (Agnieszka Kasperczyk-Bac)
Kulinaria
Po prostu zupa (Anna Łabudzińska)
-3-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Drodzy Czytelnicy!
Kolejny numer naszego Biuletynu i znów sporo nowości!
Ponownie więc z ogromną radością mogę stwierdzić, że nasz
Biuletyn rozwija się z miesiąca na miesiąc.
I nie chodzi mi tylko o to, że z każdym numerem Biuletyn Miłośników Dobrej Książki jest
coraz bardziej kolorowy. Przede wszystkim chodzi mi o to, że mamy coraz bogatszą ofertę
czytelniczą. W dzisiejszym numerze aż trzy nowości: dodatkowy wywiad (w związku z tym
powstała nowa rubryka Rozmowa Tolle), listy od Czytelników z odpowiedzimi Redakcji
(bardzo cieszymy się, że zechcieliście Państwo napisać do nas o refleksjach związanych ze
swoimi odczuciami na temat treści zamieszczanych na naszej stronie i w naszym Biuletynie)
oraz dwie okolicznościowe relacje (zwłaszcza istotna dla nas jest ta ze ślubu naszego Szefa).
Wprowadziliśmy również do Biuletynu kilka nowości technicznych. W kilku miejscach
wprowadziliśmy linki, które po przeczytaniu artykułu pozwolą na szybkie przeskoczenie do
kolejnego tekstu lub powrót do spisu treści. Jeden z felietonów umieściliśmy w kolumnach.
Chcielibyśmy poznać Państwa zdanie: czy ułatwia to odbiór tekstu. Jeśli tak, w kolejnych
miesiącach będziemy starali się podążać właśnie w kierunku takiego rozmieszczenia
graficznego tekstu.
Nasz dzisiejszy temat numeru to Naturalne Planowanie Rodziny. Gorąco polecam zarówno
artykuł Anny Kuźniar jak i wywiad z p. Barbarą Wiater. NPR to niezwykle istotna kwestia,
którą należy w dzisiejszej rzeczywistości bardzo silnie promować. O tym dlaczego warto,
dowiecie się Państwo z poniższych tekstów.
Oczywiście nie mogliśmy pominąć w naszym Biuletynie tematu, który elektryzował nasze
społeczeństwo w ostatnich tygodniach, czyli wyborów parlamentarnych. Polecam gorąco
komentarz powyborczy Stefana Sękowskiego oraz swój tekst, w którym przedstawiam kulisy
swojego startu wyborczego. Warto również zwrócić uwagę na ciekawy felieton debiutanta w
naszym gronie – Bartosza Buczackiego.
-4-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Siedem recenzji, które publikujemy w naszym Biuletynie zostało opublikowanych na naszej
stronie we wrześniu i październiku bieżącego roku. Spośród nich wyróżnia się pierwsza
recenzja Pokazałaś, co to znaczy żyć! napisana przez Annę Kuźniar, którą w pewnym sensie
możemy uważać za dziesiejszą gwiazdę numeru.
Wśród zróżnicowanych artykułów z działów tematycznych zapewne każdy znajdzie coś dla
siebie. Osobiście w tym tygodniu szczególnie polecam artykuł Anny Łabudzińskiej Po prostu
zupa. Autorka posiada ten atut, że potrafi pisać w sposób porywający o rzeczach z natury
mało porywających, a ten tekst jest rzeczywiście pod tym względem bardzo szczególny.
Paweł Pomianek
redaktor naczelny
[email protected]
***
Wielkie wydarzenie w redakcji Tolle! Kliknij
-5-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Życzymy wszystkiego co najlepsze
na nowej drodze życia!
W sobotę 20 października br. w kościele
pw. św. Józefa w Lublinie
Justyna Smerecka i Paweł Królak
zawarli przed Bogiem sakramentalny
związek małżeński
Justyno, Pawle!
Życzymy Wam, by ta Miłość, którą sobie
ślubowaliście była Waszą siłą do kroczenia
przez życie i pokonywania wszelkich trudności.
Niech Święta Rodzina będzie dla Was zawsze najdoskonalszym Wzorem do
naśladowania a Jej obecność stale Wam towarzyszy. Niech Pan obficie udziela
Wam swoich łask!
Życzy Redakcja Tolle et lege
-6-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
TEMAT NUMERU
NATURALNE PLANOWANIE RODZINY
Dlaczego Naturalne Planowanie Rodziny?
ANNA KUŹNIAR
Drodzy Czytelnicy! Czy wiecie, że naturalne planowanie
rodziny (NPR) nie ma nic wspólnego z mało skutecznym
kalendarzykiem małżeńskim? Czy zdajecie sobie sprawę,
że nieregularne cykle nie stanowią u kobiety żadnej
przeszkody
w
prawidłowym
stosowaniu
NPR?
Jeśli
pragniecie poznać bliżej zalety najbardziej efektywnej, prozdrowotnej, a przy
tym najtańszej metody regulacji poczęć – zachęcam do przeczytania niniejszego
artykułu!
-7-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Czym jest NPR?
Naturalne
ziny
U kobiety występują naprzemiennie
planowanie
(NPR)
to
rod-
umiejętność
obserwowania, zapisywania i oceny
zmian zachodzących w organizmie
kobiety podczas cyklu miesiącz-
cykliczne okresy płodności i niepłodności z
charakterystycznymi objawami, które dają
się zauważyć (śluz, temperatura). Para
małżeńska obserwując i oceniając te
objawy, ma możliwość ustalenia czy u żony
występuje okres płodności czy niepłodności.
kowego.
U kobiety występują naprzemiennie cykliczne okresy płodności i niepłodności z
charakterystycznymi objawami, które dają się zauważyć (śluz, temperatura). Para małżeńska
obserwując i oceniając te objawy, ma możliwość ustalenia czy u żony występuje okres
płodności czy niepłodności. Jeśli małżonkowie pragną dziecka, podejmują współżycie w
okresie największej płodności, jeśli natomiast chcą odłożyć poczęcie, powstrzymują się w tym
czasie od kontaktów płciowych.
By to wspólne przeżywanie
płodności odbywało się w
pełnej jedności, zaleca się, by
mąż aktywnie włączał się w
obserwacje cyklu żony np.
przez codzienne podawanie
żonie termometru czy zapisywanie pomiaru temperatury na kartach obserwacji.
Przykładowa karta obserwacji;
fot. pochodzi z książki J. Rötzera, Sztuka planowania rodziny
Dzięki temu małżonek ma nie
tylko
aktualne
informacje
i wie, w którym dniu cyklu znajduje się jego żona, ale tym samym wchodzi na partnerską
drogę współodpowiedzialności.
Współcześnie istnieje wiele nowoczesnych metod NPR opracowanych przez wybitnych
naukowców z różnych ośrodków badawczych na całym świecie. Najbardziej znanymi są
-8-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
metody: termiczna (ścisła lub poszerzona), objawowa (Billingsa) oraz objawowo-termiczna.
Metoda objawowo-termiczna rozpowszechniona jest w wielu modyfikacjach: wg Rötzera, wg
Kippley'a, wg Teresy Kramarek, podwójnego wskaźnika (angielska) itp.
Jak wspomniałam we wstępie, polecana metoda objawowo-termiczna różni się zasadniczo od
systemu znanego przez wiele lat pod nazwą „metody kalendarzykowej”. Metoda ta nie
uwzględniała w dostatecznym stopniu nieregularności cykli kobiety, czemu towarzyszył
wysoki wskaźnik zawodności, który zniechęcił wiele małżeństw. Obecnie wiedza na temat
płodności jest już o wiele większa i pozwala na wyznaczenie czasu płodności bez względu na
jego długość. Kalendarzyk należy więc traktować jako metodę historyczną i mało skuteczną.
NPR – dlaczego warto?
Nie
sposób
zaprzeczyć,
że
przemysł
medyczny odniósł wielki sukces propagując
w społeczeństwach zachodnich sztuczne
formy regulacji urodzeń. Każdy myślący
człowiek
dostrzega,
że
kampania
antykoncepcyjna nie przebiera w środkach.
Pierwszym aspektem branym pod
uwagę są wartości wymierne, czyli
materialne. Druga grupa przyczyn
koncentruje się wokół wartości
niewymiernych – duchowych.
Skąd w takim razie bierze się rosnące zainteresowanie metodami naturalnymi? Na podstawie
wypowiedzi ankietowanych osób stwierdzono, że przyczyny tej decyzji mają przynajmniej
cztery podłoża.
Pierwszym aspektem branym pod uwagę są wartości wymierne, czyli materialne. Chodzi tu o
takie dziedziny jak: ekologia, estetyka, zdrowie fizyczne, szacowanie kosztów, skuteczność.
Druga grupa przyczyn koncentruje się wokół wartości niewymiernych – duchowych, takich
jak: samoświadomość, właściwa postawa wobec dziecka, rozwój osobowy, autorytet moralny
danej osoby oraz religia. Trzecia grupa dotyczy moralnej oceny antykoncepcji i jej następstw.
Natomiast centralnym elementem grupy czwartej jest budowanie więzi małżeńskiej. Jak więc
można łatwo zauważyć, z pojęciem naturalnego planowania rodziny wiąże się mnóstwo
zagadnień.
-9-
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Poniżej przybliżę nieco niektóre z wymienionych aspektów przemawiających za naturalnym
planowaniem rodziny:
➢
Ekologia – zainteresowanie NPR zrodziło się wraz z rosnącą świadomością ludzi w
zakresie ochrony przyrody. Jak wiemy, doustne środki antykoncepcyjne czy
mechaniczne środki domaciczne są nie tylko szkodliwe dla zdrowia kobiety, ale
również są czynnikiem zakłócającym jej naturalną równowagę. Dlatego zwolennicy
działań proekologicznych powinni tym bardziej popierać naturalne planowanie
rodziny, gdyż krytyka tej formy byłaby po prostu wyraźną niekonsekwencją.
➢
Estetyka – to pojęcie zawsze kojarzy się nam z czymś czystym i pięknym. NPR także
zawiera się w tym terminie, ponieważ pozostawia w akcie cielesnym miejsce na jego
naturalne piękno. A co pozostawiają kondomy, błony dopochwowe czy pianki?
Trudno nie zauważyć, że antykoncepcja nie tylko wypacza sam akt małżeński, ale
także
odbiera
mu
naturalną
harmonię i spontaniczność.
➢
Koszty – NPR nie pociąga za sobą
wydatków! W tym przypadku nie
trzeba kupować tabletek, środków
mechanicznych itp. Jedyny wydatek
to zakup termometru i kompetentnego
metody.
➢
podręcznika
do
nauki
Termometr, zeszyt i długopis. Komplet atrybutów
potrzebnych by rozpocząć obserwacje.
Skuteczność – to kwestia, na której zależy zapewne wszystkim bez wyjątku. Tu
posłużę się danymi statystycznymi wg J. Rötzera, B. Vincenta, M. Wade’a, F.J. Rice’a i
R.H. Hatchera. Niech poniższa tabela posłuży za komentarz.
Czytaj dalej
- 10 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Ocena skuteczności metody naturalnej regulacji poczęć oraz sztucznych
metod regulacji urodzeń (poczęcia mogące wystąpić w ciągu pierwszego
roku wśród 100 płodnych kobiet przy prawidłowym stosowaniu metody)
Rodzaj metody
Skuteczność
Objawowo-termiczna
0,0-0,2
Pigułka kombinowana
0,34
Metoda kalendarzowa z testem
temperatury
0,93
Prezerwatywa ze środkiem
plemnikobójczym
➢
Postawa
1,0
Minipigułka progesteronowa
1,0-1,5
Spirala
1,0-3,0
Prezerwatywa
3,0
Diafragma ze środkiem
plemnikobójczym
3,0
Pianki
3,0
Metoda owulacyjna
5,67
Stosunek przerywany
9,0
Metoda kalendarzowa
13,0
wobec
dziecka
(wartość
życia)
–
współczesna
popularność
antykoncepcji zrodziła pytanie, czy wartość planowania rodziny jest większa niż samo
życie. Jak wynika z badań, podstawą działania spirali jest niedopuszczenie
siedmiodniowej istoty ludzkiej do zagnieżdżenia się w macicy i tym samym
spowodowanie jej śmierci. Niemalże to samo możemy powiedzieć o pigułce.
Producenci przyznają, że pigułka może mieć silniejsze działanie poronne niż hamujące
owulację. Tak więc mamy tu do czynienia bardziej z metodami powodującymi
sztuczne poronienia niż z regulacją poczęć. A to nierozerwalnie łączy się z kwestiami
moralnymi i zabijaniem niewinnych dzieci. Dlatego wobec alternatywy, jaką jest NPR,
niezrozumiałe jest stosowanie pigułki czy wkładki przez osoby, które wyrażają troską o
życie nienarodzonych.
➢
Rozwój osobowy – przy tym punkcie trzeba jasno powiedzieć, że naturalne metody
stawiają wymóg samokontroli. Z początku może się niektórym wydawać, że to
- 11 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
zakrawa na poważną wadę NPR. Czy jednak tak jest naprawdę? Samokontrola to
nieodłączny element rozwoju osobowego człowieka. Każdy, kto opanował tę
umiejętność, zyskuje sobie nie tylko szacunek wobec samego siebie, ale także
szacunek otoczenia. Samokontrola w dziedzinie seksu daje perspektywę wolności.
Wolności wyboru w kwestii podjęcia współżycia lub jego zaniechania.
➢
Religia – z punktu widzenia religii chrześcijańskiej antykoncepcja jako sztuczna
ingerencja w ludzką naturę jest przekroczeniem piątego przykazania „Nie zabijaj”,
ponieważ wiąże się ze świadomym i celowym uszkodzeniem funkcji zdrowego
organizmu. Przykazanie to łączy się nierozerwalnie z przekonaniem, że chrześcijanin
nie należy do siebie, lecz do Chrystusa: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią
Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do
samych siebie? Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w
waszym ciele” (1 Kor 6, 19-20). I w tym wypadku NPR również stanowi
niepodważalną wartość.
➢
Umacnianie więzi małżeńskiej – niewątpliwie NPR wymaga od małżonków
szerszego i głębszego pojmowania małżeńskiej miłości. Fakt, że oboje aktywnie i
świadomie uczestniczą w codziennym rozpoznawaniu płodności, prowadzi nie tylko
do wzrostu wzajemnego szacunku małżonków, ale przede wszystkim staje się okazją
do szczerych rozmów i otwartego dialogu, dzięki któremu małżonkowie żyją razem, a
nie obok siebie.
Jak zacząć?
Najlepszym sposobem nauczenia się naturalnego planowania rodziny jest udział w
specjalnym kursie prowadzonym przez poradnie rodzinne lub np. przez Ligę Małżeństwo
Małżeństwu. Na takich zajęciach uczestnicy pod opieką instruktorów NPR gruntowanie
poznają metodę objawowo-termiczną oraz jej zastosowanie w rozmaitych sytuacjach, np. po
porodzie, przy pracy na zmiany, w okresie premenopauzalmym czy nieregularności cykli. W
przypadku LMM czas trwania kursu wynosi cztery półtoragodzinne spotkania co miesiąc lub
intensywny kurs weekendowy (od piątku do niedzieli). Opłata kursowa wynosi obecnie 95 zł.
- 12 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Organizatorzy w ramach tej opłaty zapewniają podręcznik Sztuka naturalnego planowania
rodziny, zeszyt ćwiczeń oraz specjalny zeszyt obserwacji cyklu. Więcej informacji można
znaleźć bezpośrednio na stronie LMM - http://npr.pl/.
Inną formą opanowania metody NPR
Jeśli już wiemy, że naturalne planowanie
jest samodzielna nauka w domu na
rodziny jest jedną z najbardziej
bazie podręcznika. I w tym miejscu
efektywnych form regulacji poczęć, nie
przyszedł czas, by podzielić się swoim
jest obciążone żadnymi skutkami
własnym doświadczeniem :-). Jeszcze
zagrażającymi zdrowiu fizycznemu ani
nie jestem mężatką, ale już niedługo
psychicznemu, a dodatkowo pobudza
stanę z ukochanym przed ołtarzem.
rozwój osobowy człowieka i rozwija
Moja
historia
kilkanaście
lat
z
NPR
temu,
zaczęła
kiedy
się
jako
dojrzałość małżeńską – to czy mamy się
jeszcze nad czym zastanawiać? Do dzieła!
nastolatka natknęłam się na artykuł
państwa Wołochowiczów. Nie ukrywam, że już wtedy zaintrygował mnie ów temat. Parę lat
później będąc uczestniczką Ruchu Światło-Życie poznałam osoby, które stosowały metody
naturalne. Dzięki ich świadectwu podjęłam decyzję, że chcę aktywnie przygotować się do
małżeństwa właśnie ucząc się metody objawowo-termicznej. Dziś mogę powiedzieć, że nie
żałuję tej decyzji. Nauczyłam się rozpoznawania płodności, wyjaśniłam tez zasady NPR
mojemu narzeczonemu. Teraz stojąc u progu naszego wspólnego życia wierzymy, że ta wiedza
stanie się naszym skarbem.
Ucząc się metod naturalnego planowania rodziny korzystałam z poniższych podręczników:
➢
John i Sheila Kippley: Sztuka naturalnego planowania rodziny
➢
Josef Rötzer: Sztuka planowania rodziny
Jako lekturę uzupełniającą do powyższych publikacji mogę zdecydowanie
zarekomendować książkę Być kobietą Ingrid Trobisch. Naprawdę warto!
- 13 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Do dzieła!
Pamiętajmy! Dla pomyślnego stosowania naturalnego planowania rodziny korzystne będą
takie czynniki jak: odpowiednia motywacja, właściwe uczenie i zrozumienie metody oraz chęć
współdziałania.
Jeśli już wiemy, że naturalne planowanie rodziny jest jedną z najbardziej efektywnych form
regulacji poczęć, nie jest obciążone żadnymi skutkami zagrażającymi zdrowiu fizycznemu ani
psychicznemu, a dodatkowo pobudza rozwój osobowy człowieka i rozwija dojrzałość
małżeńską – to czy mamy się jeszcze nad czym zastanawiać? Do dzieła!
Anna Kuźniar
Źródło:
John i Sheila Kippley, Sztuka naturalnego planowania rodziny, Piaseczno 2002.
A jakie są Twoje doświadczenia związane ze stosowaniem Naturalnych
Metod Planowania Rodziny? Co o nich sądzisz? Napisz do nas na adres
[email protected]
a
Twój
komentarz
najbliższym numerze naszego Biuletynu!
***
- 14 -
zostanie
opublikowany
w
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Są ekologiczne, ekonomiczne i uczą
odpowiedzialności
Z BARBARĄ WIATER
RZESZOWSKIM
ŻYCIA RODZINNEGO
NATURALNYCH METODACH PLANOWANIA
O
DIECEZJALNYM DORADCĄ
RODZINY ROZMAWIA PAWEŁ POMIANEK.
Paweł
Pomianek:
pomiędzy
Jaka
metodą
jest
naturalną
podstawowa
promowaną
różnica
przez
środowiska kościelne a metodami antykoncepcyjnymi?
Barbara Wiater: Naturalne Planowanie Rodziny określone skrótem NPR jest metodą
promowaną nie tylko przez Kościół. Są to metody opracowywane przez środowiska świeckie i
promowane jako pomocne w diagnozowaniu w wielu środowiskach medycznych. Nie zaliczają
się do metod antykoncepcyjnych, ponieważ nie ingerują w płodność kobiety. Pozwalają
natomiast poznać siebie i uczą odpowiedzialnego rodzicielstwa. Nie szkodzą zdrowiu
fizycznemu i nie zwalniają z odpowiedzialności i z władzy nad kierowaniem własnym
działaniem.
Metody pozwalają na
NPR zakłada w swojej metodyce solidne poznanie
obserwację płodności i
metody, nauczenie akceptacji prawa naturalnego,
niepłodności każdego dnia.
pozwala na świadome planowanie poczęcia dziecka,
Przede wszystkim pomagają
świadomej decyzji o liczbie dzieci, zachowaniu
świadomie począć dziecko i
roztropnych odstępów pomiędzy dziećmi, poznaniu
wypracować harmonijny styl
fizjologii małżonków. Pomaga również w diagno-
życia dający wewnętrzną
zowaniu chorób dróg rodnych, jak w leczeniu i diag-
wolność, pokój i radość.
nozowaniu niepłodności, czego nie możemy oczekiwać
Zabierają jedynie 5-6 minut
od antykoncepcji.
dziennie! Nie kosztują!
- 15 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Warto zapamiętać: antykoncepcja nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością za siebie i za
innych.
— Dlaczego warto stosować metodę naturalną?
— Czy warto? Zależy jaka jest nasza postawa. Jeśli trzeba się „zabezpieczyć” przed agresorem,
jakim jest dziecko, to nie proponuję. Wtedy to nie jest problem metody, tylko problem
osobowości.
NPR proponuje się małżonkom, gdzie jest jeden partner, współpraca i współdziałanie. Jestem
przekonana, że warto, ponieważ jest ekologiczna, nie ingeruje w zdrowie kobiety, pozwala
uczyć się odpowiedzialności, jak wyżej wyjaśniałam.
Metody pozwalają na obserwację płodności i niepłodności każdego dnia. Przede wszystkim
pomagają świadomie począć dziecko i wypracować harmonijny styl życia dający wewnętrzną
wolność, pokój i radość. Zabierają jedynie 5-6 minut dziennie! Nie kosztują!
Dają możliwość obserwacji w różnych okresach naszego życia np. po porodzie, w okresie
premenopauzy, po odstawieniu antykoncepcji, w czasie trwania przewlekłych chorób, które są
przeciwwskazaniem dla antykoncepcji. Jak nie trudno zauważyć, nie pozostawiają kobiety
samej w danej sytuacji.
—
Jaka
jest
skuteczność
metody
naturalnej
w
stosunku
do
metod
antykoncepcyjnych?
— Każda metoda jest zawodna i może dojść
do poczęcia dziecka. NPR jest metodą, która
powala świadomie planować poczęcie i
świadomie je odkładać ze względu na
warunki fizyczne, psychiczne, ekonomiczne i
duchowe.
- 16 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Człowiek powinien być otwarty na życie. Jest powołany i obdarzony zaufaniem Boga, kiedy
zostaje zaproszony do stwarzania życia. Życie jest darem i zadaniem – nauczał nas Jan Paweł
II. Chorobą dzisiejszej cywilizacji jest lęk przed dzieckiem. Niektóre osoby robią wszystko,
aby uniknąć poczęcia. Natomiast badania skuteczności metod wykonywane przez ośrodki
promujące metody wykazują 99,7 % skuteczności, przy czym 0,3 % pozostawiają na błędy w
nauczaniu i nieprawidłową interpretację przez użytkowników.
— Mówienie o skuteczności metody naturalnej według niektórych wiąże się z
zagrożeniem
stosowania
tej
metody
jako
po
prostu
kolejnej
metody
antykoncepcyjnej.
— Wracamy tu ciągle do osobowości, do tego, co jest w człowieku, w jego głowie, jakie jest
jego nastawienie. Jeśli szukamy tylko metody antykoncepcyjnej, to znajdziemy ją również w
eNPeeRze.
Świat poszukuje metod, które dałyby 100% pewność wyeliminowania płodności u kobiety jak
i u mężczyzny. Nie dziwią więc artykuły np. pani psycholog Corinne Maier – Francuzki, która
podała 40 powodów przeciw dziecku. Oto kilka: poród to prawdziwa tortura; będziecie
musiały walczyć o swoje prawo do rozrywki; zerwiecie kontakty z przyjaciółmi; będziecie
Człowiek powinien być otwarty
musiały nauczyć się języka prawdziwych idiotów, by
na życie. Jest powołany i obda-
móc porozumieć się ze swoimi dziećmi; dzieci zabiją
rzony zaufaniem Boga, kiedy
waszą namiętność. Trzeba dodać są to argumenty
zostaje zaproszony do stwa-
uwłaczające godności nie tylko kobiety. A skoro takie
rzania życia. Życie jest darem
myślenie wpuszcza się do obiegu prasowego nie dziwi
i zadaniem – nauczał nas Jan
człowieka, iż NPR wykorzystywany jest jako metoda
Paweł II.
antykoncepcyjna.
— Czy metodę naturalną może stosować każda kobieta? Czasami można usłyszeć
głosy, że metoda jest przeznaczona tylko dla kobiet o regularnym cyklu. Być
może ci, którzy tak mówią, uważają, że Kościół ciągle poleca tzw. metodę
kalendarzykową, która jest absolutnym przeżytkiem i dziś nikt poważny jej nie
zaleca.
- 17 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
— Metodę Naturalnego Planowania mogą stosować wszystkie kobiety. Choroby, stres,
nieregularny tryb życia mogą zmieniać obraz obserwacji, ale jednocześnie dają możliwość
odczytania wykresów.
Często ludzie swoją niechęć do metod oceniają stwierdzeniem, iż mają nieregularne cykle i
nie widzą możliwości zastosowania NPRu. Są to błędne drogi myślenia, ponieważ jeśli
przeanalizujemy to nieregularność wiąże się z nieprawidłowością działania danego narządu.
Tu natomiast chodzi o to, że kobiety posiadają różne długości cykli i są one charakterystyczne
dla danej kobiety.
O tym jak funkcjonuje organizm, jaki jest jego działanie zapisane jest w naszym zapisie
genetycznym. Skoro jesteśmy tak różne to poznając siebie możemy analitycznie diagnozować
swoją płodność na podstawie czynników określonych przez metody wypracowane w kilu
ośrodkach na świecie.
Natomiast kalendarzykowe obliczenia się nie sprawdziły i minął ich czas.
— Jest chyba jednak tak, że nie jest tak łatwo nauczyć się metody naturalnej.
Potrzeba wielu miesięcy, by opanować tę sztukę rozpoznawania swojego ciała,
swojego cyklu. Dlatego chyba dobrze jest, jeśli młode kobiety zaczynają naukę
metody na długo przez zawarciem związku małżeńskiego.
— Metody NPR nie są trudne do nauczenia, ponieważ mamy dzisiaj łatwy dostęp do
odpowiednio przygotowanej literatury, internetu, mamy metody opracowane na CD. W
każdej diecezji mamy również nauczycieli i instruktorów NPR. Jeśli człowiek chce przyjąć
dany styl życia, to może nauczyć się metod bez problemu.
Metod można się uczyć dużo wcześniej przed zawarciem małżeństwa, polecam je
nastolatkom, które maja autentycznie problem z nieprawidłowościami w cyklach. Obserwacje
- 18 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
pomogą im w zdiagnozowaniu ich płodności, określeniu poziomu hormonów, ich
prawidłowego działania. Dane z obserwacji są niekiedy pomocne w zmianie stylu życia,
ponieważ niektóre działania powodują wyniszczanie organizmu. Ma tu na myśli nadludzkie
przemęczenia ludzi młodych (praca – niekiedy dwie, nauka, rodzina), bezmyślne zażywanie
leków, wspomaganie się środkami różnego pochodzenia i działania, nieodpowiedni sposób
żywienia. Czynniki te działają niekorzystnie na płodność.
— Często podkreśla się, że małżonkowie powinni dokonywać wspólnie
obserwacji związanych z cyklem kobiety. Dlaczego tak ważne jest, by mąż
uczestniczył w tym procesie?
— Nie chodzi w metodach o wspólne obserwacje, bo nie wiem jak można wspólnie mierzyć
temperaturę lub obserwować śluz, ale chodzi tu o współpracę w odczytywaniu obserwacji.
Poczucie wstydu, potrzeba intymiści nawet w małżeństwie pozostaje, dlatego dobrze jest
kiedy mężczyźni akceptują ten nowy styl życia oraz pomagają odczytać karty i biorą
współodpowiedzialność za decyzje poczęcia dziecka w małżeństwie.
— Właśnie mniej więcej to rozumiem przez wspólne prowadzenie obserwacji.
Pan Jacek Pulikowski mówi, że bardzo ważne jest by to mężczyzna odczytywał
wyniki z termometru, on zapisywał je do zeszytu. Wtedy nie może zwolnić się od
odpowiedzialności.
— Tak. Wspólne podejmowanie decyzji, co do planowania współżycia w oparciu o obserwacje
czyni obojga odpowiedzialnymi za wspólne działania. Świadomość płodności i niepłodności
pozwala zadecydować o stylu życia małżonków. Mężczyzna nie może być zwalniany z
odpowiedzialności za ich wspólną płodność.
Do poradni rzadko przychodzą młodzi ludzie dobrowolnie, aby uczyć się
NPR–u, dlatego myślę iż potrzeba wielu świadectw, otwartości osób
które praktykują dobre pomysły na życie, piszą o nich zachęcając
pozostałych lub wątpiących rówieśników do dobrych wyborów w życiu.
- 19 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Zgadzam się z p. Pulikowskim, ale ja po 27 latach małżeństwa jestem przekonana, że będzie
bardzo dobrze, kiedy rano mąż obudzi i przypomni o termometrze a potem zrobi dobrą kawę.
Poczucie intymności jest naturalną potrzebą człowieka.
— Pracuje Pani w rzeszowskiej, diecezjalnej poradni rodzinnej. Jakie osoby
zgłaszają się najczęściej do poradni? Czy są to tylko narzeczeni przygotowujący
się do zawarcia sakramentu małżeństwa, czy może równie często małżonkowie
borykający się z problemami osobistymi i rodzinnymi?
— Do poradni, w której dyżuruję, przychodzą narzeczeni, którzy uczą się metod, małżonkowie
z problemami, pojedyncze osoby zatroskane o rozpadające się małżeństwa, młodzi ludzie
poszukujący prawdy i drogi w życiu. Przychodzą rodzice zatroskani o swoje dzieci, szukający
pomocy. Przychodzą również młodzi małżonkowie szukający pomocy po odstawieniu
antykoncepcji, osoby odsyłane od konfesjonału w sprawach czystości małżeńskiej.
Do poradni rzadko przychodzą młodzi ludzie dobrowolnie, aby uczyć się NPR–u, dlatego
myślę iż potrzeba wielu świadectw, otwartości osób które praktykują dobre pomysły na życie,
piszą o nich zachęcając pozostałych lub wątpiących rówieśników do dobrych wyborów w
życiu.
Życzę również całej Redakcji, aby podejmując odważne tematy rozwijała się ku prawdzie i
wolności osiągając sukcesy zawodowe i rodzinne.
— Bardzo dziękuję za rozmowę, za ciepłe słowo i w imieniu całej Redakcji Tolle
et lege, również życzę sukcesów w pracy! Miejmy nadzieję, że coraz więcej
młodych ludzi będzie prezentowało postawę otwarcia na życie i będą oni mogli
odkrywać wartość metod naturalnych.
***
- 20 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Serdecznie zapraszamy na
V Niezależne Naukowe Spotkanie Młodych
Już
23
listopada
Ogólnokształcącego
2007
im.
roku,
Jana
tym
Pawła
razem
II
w
Sióstr
Auli
Liceum
Prezentek
w
Rzeszowie, przy ul. ks. Jałowego 1 odbędzie się po raz piąty Niezależne
Naukowe Spotkanie Młodych. W tym roku tematem naszych rozważań będzie
wartość współżycia. Poniżej prezentujemy szczegółowy program sympozjum.
Szczegółowy program V Niezależnego Naukowego Spotkania Młodych:
Temat główny: Wartość
współżycia
23 listopada 2007 r,
Aula Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Pawła II Sióstr Prezentek,
Rzeszów, ul. ks. Jałowego 1.
Patronat medialny
Prowadzenie całości: Paweł Pomianek
16.00 Rozpoczęcie i wprowadzenie
16.30 Alicja Piecuch, Współżycie – wspaniały dialog Miłości
17.00 dr Urszula Dudziak, Naturalne Planowanie Rodziny
receptą na szczęście małżeńskie
18.00 Przerwa
18.30 dr Andrzej Guzik (ginekolog), Skuteczność metod Naturalnego Planowania
Rodziny a antykoncepcja i środki wczesnoporonne
19.00 Dyskusja
20.00 Eucharystia
- 21 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
W trakcie całej imprezy książki – zwłaszcza dotyczące tematyki Naturalnego Planowania
Rodziny oraz wartości współżycia – będą rozprowadzać przedstawiciele Tolle et lege, które
objęło po raz drugi patronat medialny nad NNSM. Jeśli ktoś z naszych Klientów byłby
zainteresowany poznaniem członków naszej Redakcji, taka okazja również będzie. Na
sympzojum będą bowiem obecni niemal wszyscy jej członkowie.
Oto zdjęcia z zeszłorocznego IV NNSM, podczas którego Tolle et lege wyraźnie zaznaczyło
swoją obecność:
Paweł Królak (dyrektor Tolle) zadaje pytanie
jednemu z prelegentów
Bogaty asortyment Tolle et lege
Justyna Smerecka (dziś Królak) na stanowisku
***
- 22 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
LISTY CZYTELNIKÓW
Maryja jest zasmucona
Dzień dobry!
Serdecznie pozdrawiam redakcję Biuletynu Tolle et lege. Jestem czytelnikiem Waszego biuletynu
od dłuższego czasu. Zawsze bardzo chętnie czytam artykuły oraz recenzje zamieszczone na łamach
biuletynu. Również i dziś ucieszyłem się widząc w skrzynce przesłany biuletyn. Dziś też podczas
porannej modlitwy uświadomiłem sobie, że kocham Marię Matkę Bożą. Kiedy kontemplowałem
jej dzieje, jej posłuszeństwo i poświęcenie chciałem, aby również inni mogli cieszyć się postawą tej
Błogosławionej niewiasty.
Widząc treści Maryjne chętnie zabrałem się do lektury felietonów dotyczących różańca. Z
przykrością muszę stwierdzić, iż jestem mocno rozczarowany. Maria pewnie też jest zasmucona (o
ile zdaje sobie z tego sprawę) z faktu, że nakłania się ludzi do oddawania jej chwały, do długich
modlitw kierowanych do niej, a nie do jedynego pośrednika, którym jest Jezus Chrystus. Dlaczego
nie koncentrujecie się na Jego osobie? Proszę zwrócić uwagę, że cały Stary Testament jest
chrystocentryczny. Nowy natomiast opowiada o cudownej nowinie zbawczego dzieła Jezusa
Chrystusa. Opowiadać ewangelie to opowiadać o Mesjaszu. To On jest Bogiem i źródłem łask. On
jest również „Bogiem zazdrosnym”, jak wielokrotnie wypowiadają się autorzy biblijni. Nie będzie
tolerował oddawania chwały człowiekowi!
Rozumiem, że odmawiając różaniec powinniśmy koncentrować się na Chrystusie, ale jak to w
praktyce wygląda? Większość ludzi wzywa Marię, aby zajęła się sprawami dnia codziennego.
Natomiast ja uważam, że powinniśmy się w szczerej i gorącej modlitwie zwrócić wprost w
wyciągnięte ręce Ojca przez Jego Syna. W artykule pojawiło się stwierdzenie, że „różańcem można
przesunąć górę” podczas gdy Pismo mówi, iż wiarą. I to nie wiarą w cudowność Matki Bożej, ale
wiarą w Jezusa Chrystusa i Jego cudowną moc. Maria stała pod krzyżem Chrystusa potrzebując,
jak każdy człowiek zbawienia. Proszę Was zatem abyście i wy w to miejsce odsyłali ludzi a nie
obiecywali im, że w różańcu odnajdą „wyjście z katastrofy, ożywienie niepłodnego łona, wyjścia z
narkomani...” Tylko Jezus ma moc uzdrowienia, wyzwolenia z kajdanów grzechu. Niech Jemu
będzie chwała i przed Nim zgina się wszelkie kolano.
Piotr Pałys
- 23 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Odpowiedź Redaktora Naczelnego:
Drogi Panie Piotrze!
Bardzo dziękuję za Pańskiego maila! Poświęcił Pan trochę czasu, by sformułować swoje myśli i
poruszył Pan rzeczywiście bardzo istotne sprawy.
Powiem szczerze, że doskonale Pana rozumiem! Kilka lat temu bowiem moje zamiłowanie do
mariologii i do samej osoby Maryi rozpoczęło się od silnej kontestacji, od odrzucenia gorszącej
mnie wówczas naszej ludowej pobożności maryjnej. Mam jednak taki zwyczaj, że gdy coś mnie
denerwuje, to tego nie przekreślam, tylko szukam jakiejś innej, lepszej drogi. I zacząłem szukać u
źródła, czyli w dokumentach Kościoła – tam, gdzie z rzeczy teologicznych możemy czerpać ze
spokojem. Odnalazłem tam piękną, prawdziwą mariologię, stawiającą Maryję zawsze niżej od
Chrystusa, podkreślającą Jego jedyne pośrednictwo, o którym Pan wspomina. Jednocześnie
znalazłem Maryję bliską każdemu człowiekowi, Maryję – Wzór godny naśladowania. I powiem
szczerze, że rozkochałem się w Maryi...
Natomiast powiem Panu szczerze, że im głębiej wchodzę w nauczanie Kościoła o Maryi, tym –
chociaż dostrzegam coraz więcej nadużyć w pobożności maryjnej – mam większy dystans i
szacunek również dla tych praktyk prostego ludu. Pan podchodzi do Maryi bardzo roztropnie, ja
też tak podchodzę, ale niech Pan zauważy, że dawniej taka wiedza, jaką obaj posiadamy, nie była
tak dostępna. Pan Bóg zna najlepiej historię każdego człowieka, jego doświadczenia i
uwarunkowania. On ocenia nasze braki, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności. Nasze
spojrzenie jest często jednostronne, ubogie. Przestrzegałbym przed silną kontestacją pobożnych
babć, które w swojej prostej wierze koncentrują się na Maryi.
Natomiast z zarzutami dotyczącymi tekstów z Biuletynu absolutnie się nie zgadzam. Widać czytał
Pan jednak teksty o różańcu chyba mało uważnie albo wybiórczo, bo nasze teksty są silnie
chrystocentryczne. Zwłaszcza ja w swoim artykule kilkakrotnie podkreślam, że różaniec jest
chrystocentryczny. Właśnie dlatego ma tak wielkie znaczenie – bo wraz z Maryją modlimy się do
Chrystusa.
Ale też wbrew temu, co Pan napisał, Maryi również należy oddawać cześć. Tak chciał Chrystus i
jego Kościół, który obdarzył Ją największą chwałą i największymi przywilejami spośród ludzi.
Oczywiście ta cześć ma być całkowicie inna niż ta, którą oddajemy Bogu, ale pewien rodzaj czci
jest obecny i jak najbardziej godziwy.
- 24 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Co do tekstów, które Pan cytuje, to nie pochodzą one z żadnego artykułu, ale z wywiadu. W
wywiadach wypowiedzi autora są zawsze jego prywatnymi poglądami i nie może Pan nimi
obciążać Redakcji Tolle. Czy wyobraża Pan sobie, że moglibyśmy wyciąć fragmenty wypowiedzi
kogoś, z kim przeprowadzamy wywiad, dlatego, że nam się nie podobają? Nie ulega wątpliwości,
że Ksiądz Adam Rybicki jest postacią wybitną. Natomiast powiem szczerze, że na takie treści, jakie
zawarł on w swoich wypowiedziach, a które Pan przytoczył, na pewno sam bym się nie odważył.
Pamiętajmy jednak, że Ksiądz Doktor ma inne, być może głębsze, doświadczenia. Jak już
mówiłem, rozumiem jednak Pański sprzeciw wobec samych sformułowań.
Jeszcze raz gorąco dziękuję za wyczerpujący list. Mam nadzieję, że moja odpowiedź również
będzie zadowalająca.
Serdecznie pozdrawiam!
Paweł Pomianek
***
Co z tym „trzymaniem kciuków”
Jest pan redaktorem naczelnym księgarni internetowej, która Chwała Bogu posiada prawdziwy
apologetyczny zbiór. Piszę do Pana by jednak zamanifestować. Dostrzegłem sprzeczność w
przesłaniu waszej księgarni. No bo skoro sprzedajecie ludziom książki, które pokazują świat
okultyzmu, magii – amulety itp., to zastanawiam się co znaczy ten tekst z „trzymaniem kciuków”
przez p. Ziemkiewicza. Przecież kciuki nie przyniosą wam powodzenia. Może to szczegół, ale kole
w oczy.
Tomek
Odpowiedź Redaktora Naczelnego:
Szanowny Panie Tomaszu!
- 25 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Dziękuję za to spostrzeżenie. Wyjaśnię innym Czytelnikom, że chodzi o tekst, który pojawia się u
nas na stronie głównej na górnym panelu wymiennie z innymi wypowiedziami o nas naszych
rozmówców oraz Czytelników, a brzmi on dokładnie tak: „[Tolle et lege] Bardzo mi się podoba.
Trzymam kciuki za wasze powodzenie. Rafał Ziemkiewicz”.
Rozumiem, że chodzi Panu o to, że trzymanie kciuków na dobrą sprawę możemy zaliczyć do
świata przesądów. Generalnie oczywiście zgadzam się z Panem i powiem szczerze, że uprzedziłem
Pana. W Biuletynie z lipca 2007 roku opublikowaliśmy mój felieton pt. „Trzymam kciuki!”, który
dość gruntownie omawiał sprawę: kiedy trzymanie kciuków jest, a kiedy nie jest przesądem.
W tym jednak kontekście w wypowiedzi p. Ziemkiewicza nie widzę absolutnie nic zdrożnego.
Zapewnienie o trzymaniu kciuków jest bowiem tylko i wyłącznie dobrym słowem pod naszym
adresem, oznaczającym, że red. Ziemkiewicz uznaje naszą działalność za bardzo pozytywną i
zapewnia, że nas jak najbardziej popiera. Taki głos – wbrew Pańskiej opinii – ma swoje znaczenie
i jest niezwykle cenny. Cieszy nas, że ktoś taki wypowiada się o nas w ciepłych słowach.
Paweł Pomianek
***
Przejdź do wywiadu z Markiem Czuku
Wróć do spisu treści
- 26 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
ROZMOWA TOLLE
„W pisaniu nie wracam do przeszłości”
Z MARKIEM CZUKU,
POLSKIM POETĄ, CZŁONKIEM
TWÓRCZOŚCI, MARZENIACH I LITERATURZE ROZMAWIA
STOWARZYSZENIA PISARZY POLSKICH,
O JEGO
SYLWIA BOGUTA.
Sylwia Boguta: Chciałam na wstępie spytać o debiut literacki. Czy Pana pierwsze
wydane utwory długo czekały na opublikowanie, jak to wyglądało i co popchnęło
Pana ostatecznie do ich wydania?
Marek Czuku: Zacząłem pisać w stanie wojennym, był rok 1982. Trzy lata później
debiutowałem w prasie, a po kolejnych czterech – książką. Na początku nie zdawałem sobie
sprawy z tego, na czym polega tzw. życie literackie, nie myślałem o publikacjach ani o
spotkaniach autorskich. Pisałem z jakiejś wewnętrznej, nie całkiem dla mnie jasnej potrzeby i
nie miałem pojęcia, co to jest i czy jest coś warte. Dopiero gdy daleka krewna z Torunia
zachęciła mnie do wysłania wierszy na konkurs w Grudziądzu, w którym zupełnie
niespodziewanie dostałem nagrodę, pomyślałem, że to jest coś poważniejszego. Starałem się
wtedy dotrzeć do osób, które zajmowały się
tym samym i gdzieś to moje pisanie
wydrukować. A ponieważ wszędzie są dobrzy
Pisałem z jakiejś wewnętrznej, nie
całkiem dla mnie jasnej potrzeby
i nie miałem pojęcia, co to jest
ludzie, w końcu udało mi się zaistnieć.
i czy jest coś warte. Dopiero gdy
—
Jak
recenzentów
traktuje
Pan
dotyczące
opinie
daleka krewna z Torunia zachęciła
swojej
mnie do wysłania wierszy na
twórczości?
konkurs w Grudziądzu, w którym
zupełnie niespodziewanie
— Cieszę się z każdej recenzji, szanuję
dostałem nagrodę, pomyślałem,
krytyków, ale mam pewien dystans zarówno
że to jest coś poważniejszego.
do opinii zbyt pochlebnych, jak i nadmiernie
- 27 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
krytycznych. Najbardziej cenię wyważone, wielowymiarowe filologiczne analizy, w których
każda teza jest należycie uzasadniona.
— Pana przedostatni tomik poetycki jest zatytułowany Ars poetica. Skąd taki
tytuł, skoro wiersze zawarte w nim (może poza tytułowym) nie mówią
bezpośrednio o tym, czym jest „sztuka poetycka” oraz o tym, jak się tworzy
poezję? A czym dla Pana jest sztuka poetycka?
— Tytuł w sposób oczywisty nawiązuje do tradycji, ale same wiersze są jakby „z różnych
parafii”. Chciałem w ten sposób wskazać różne drogi prowadzące do poezji, a jednocześnie
zwrócić uwagę na zamieszanie (taki „groch z kapustą”), jakie panuje teraz w literaturze. A
czym jest sztuka poetycka? Dobrze to oddaje triolet Jerzego Jarmołowskiego:
a co jest poezja – a kto ją tam wie
a czymże poeta – a kto go tam zna
Literatura często płaciła wysoką cenę
a co śni poeta w chryzantemy śnie
za zbytnią doraźność, co odbywało się
bo co chryzantema – to kto ją tam wie
kosztem ponadczasowości. To duża
i kto komu śni się i kto w czyim śnie
sztuka pisać o sprawach uniwersal-
i co chryzantema śni w poety snach
nych bez nieznośnego patosu, a jed-
a co jest poezja – a kto ją tam wie
nocześnie opierać się na konkrecie.
a czymże poeta – a kto go tam zna
— Większość Pana wierszy jest mocno osadzona w codzienności. Z czego to
wynika? Czy według Pana ten sposób wyrazu lepiej trafia do czytelnika i czy
poezja uciekająca od rzeczywistości jest według Pana mniej wartościowa?
Rozumiem, że znajdujemy się tu również w kręgu pytań o obowiązki poety? I
skąd w Pana wierszach tyle ironii?
— Rzeczywiście, sporo moich wierszy dotyczy, także pośrednio, hic et nunc. Myślę, że za
wiele. Literatura często płaciła wysoką cenę za zbytnią doraźność, co odbywało się kosztem
ponadczasowości. To duża sztuka pisać o sprawach uniwersalnych bez nieznośnego patosu, a
jednocześnie opierać się na konkrecie. Zgadzam się z Panią, że przesadzam z ironią, ten
- 28 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
środek wyrazu działa przecież na zasadzie „kij ma dwa końce”. Przyznam, że marzy mi się
krystaliczna czystość przekazu. Ale to również wyższa szkoła jazdy.
— Określany jest Pan przez niektórych jako poeta postmodernistyczny. Czy
zgadza się Pan z tym określeniem? Na czym, jeśli tak, według Pana polega ten
postmodernizm? Na pisaniu o postmodernistycznej rzeczywistości czy może na
postmodernistycznym pisaniu?
— Postmodernistyczna jest rzeczywistość, a więc chcąc nie chcąc uczestniczymy w tym
zbiorowym stanie ducha. Pojawiło się to po drugiej wojnie, a nasiliło po upadku komunizmu i
nie chce puścić. To jest pojęcie-worek; można powiedzieć, że – dajmy na to – barok też był
mocno postmodernistyczny. Już sam fakt pisania i obrania takiej, a nie innej postawy
twórczej wiąże się – co najmniej – z odniesieniem do postmodernizmu. A czy czuję się
postmodernistą? Chyba nie. To wszystko wynika z przekory.
— Przywiązuje Pan dużą wagę do formy swoich wierszy. Jakie zabiegi literackie i
artystyczne lubi Pan najbardziej? Który z poetów lub grup literackich jest Panu
najbardziej bliski, jest autorytetem?
— Lubię, gdy uda mi się tak skondensować sensy i obrazy, aby w efekcie dało się to czytać na
różne sposoby, a przy tym wszystko „trzymało się kupy”. Trzeba też bardzo uważać na
zachowanie pewnego minimum zrozumiałości, bo co z tego, że wiersz będzie nowatorski i
bardzo mądry, skoro nikt go nie przeczyta. Od dawna mam słabość do Gałczyńskiego i
Leśmiana, doceniam wielkość Kochanowskiego i Mickiewicza, lubię poezję kobiet (ze
współczesnych np. Julii Hartwig, Adriany Szymańskiej, Anny Piwkowskiej czy Marzeny
Brody).
— Jest Pan bardzo skromny w mówieniu o sobie i rzadko pojawia się Pan na
spotkaniach. Z czego to wynika? Czy to jakiś rodzaj buntu przeciw kulturze, w
której wszyscy o wszystkich chcą wiedzieć wszystko?
- 29 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
— Skromnie przyznam, że skromność jest moją dużą zaletą. Pojawiam się wszędzie tam, gdzie
jestem zapraszany (widocznie nie jestem na topie). Bunt z kolei mam we krwi i wypiłem go z
mlekiem matki... A serio: nie czuję się dobrze w dzisiejszych czasach w ich wymiarze
społecznym (demokracja, wolny rynek, władza, pieniądze, media, kultura masowa itp. itd.).
Zawsze byłem indywidualistą i czułem wręcz organiczny wstręt do stadnych zachowań.
— Czy któreś z Pana dzieł ma dla Pana szczególną wartość. Tomik, wiersz
darzony szczególnym sentymentem?
— Zawsze myślę o tym, co ma dopiero powstać. W pisaniu nie wracam do przeszłości.
— Niektóre z Pana wierszy, jak np. Róbta co chceta, są już omawiane na lekcjach
języka polskiego, co Pan o tym myśli? Czy godzi się Pan z określeniem
„moralizator”?
— Akurat za tym wierszem nie za bardzo przepadam z powodu jego publicystyczności. Ale
właśnie dlatego zdobył pewną popularność, także w internecie. Nie lubię też nachalnego
moralizowania, czasem trzeba jednak powiedzieć, co się tak naprawdę myśli o świecie.
— Jak Pan myśli, w jakim kierunku pójdzie polska poezja w najbliższych latach?
— To wielka niewiadoma. I to jest piękne, że nie można tu niczego przewidzieć.
— Mała rada dla młodych twórców –
Myślę, że zawsze trzeba być sobą, być
co
w zgodzie z własną osobowością,
oryginalności, pisać we własnym stylu,
niepowtarzalnością. Nie silić się na
ale być dalekim od przesady i nie-
coś, co jest sprzeczne ze mną, choć
zrozumiałości?
może dać mi krótkotrwałą korzyść.
niemożliwe? Jaki stosunek ma Pan do
zrobić,
by
uniknąć
A
tradycji literackiej?
- 30 -
może
pułapek
jest
to
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
— Myślę, że zawsze trzeba być sobą, być w zgodzie z własną osobowością, niepowtarzalnością.
Nie silić się na coś, co jest sprzeczne ze mną, choć może dać mi krótkotrwałą korzyść.
Podobno wszystko już było, ale nie było mnie i mojego świata. A tradycję trzeba znać, aby
móc powiedzieć cokolwiek nowego.
— Ostatnie moje pytanie będzie dotyczyło Pana „literackich” marzeń. Czy takie
są? Czy może realizuje je Pan na bieżąco?
— O największym celu literackim, jakim jest wypracowanie własnego, czystego języka, już
mówiłem. To ogólnie, a tak na teraz marzy mi się powieść, której pomysł noszę w sobie już od
dawna, tylko nigdy nie mam czasu go zrealizować.
— Redakcja Tolle et lege z całego serca życzy Panu spełnienia tego marzenia!
Serdecznie dziękuję za rozmowę.
***
Skocz do felietonów
Wróć do spisu treści
- 31 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
- FELIETONY Z cyklu: Łaski zwyczajne
Jestem w sekcie i proszę dać
mi święty spokój!
SŁAWOMIR ZATWARDNICKI
Stopniowo odkrywałem tę straszliwą prawdę, że zostałem
zmanipulowany. Dałem się uwieść i przyjąłem propozycję, którą mi złożył.
Dopiero wtedy otworzyły mi się oczy. I pozostały otwarte do dziś, a mimo tego
głośno nie wołam o pomoc! Chcę pozostać członkiem tej sekty do końca życia.
Jak wszystkie osoby, które trafiają do sekt,
kiedy przytulałem jej drobne ciałko, ogarniało
byłem nieświadomy „tego, że kontakt został
mnie takie błogie uczucie! Po powrocie ze
zainscenizowany” i podobnie jak oni wszyscy,
szpitala zostałem zaskoczony miłością, którą
moi
z
zauważyłem w swoim sercu – miłością nie tylko
wypranymi mózgami, nie zorientowałem się „w
do córeczki, ale w jeszcze większym niż do tej
charakterze obmyślonej (...) metody nawracania
pory stopniu również do żony. Dziś wiem, że
zmanipulowani
i szkolenia” (Sekty albo
nowe ruchy religijne –
bracia
i
siostry
„Brainwashing” zawisł na włosku, ale
zastosowano wobec nas
jedną z „technik na-
się nie urwał. Udało mi się otrząsnąć z
cisku: bombardowanie
zamieszania wprowadzonego lekturą
miłością” (Sekty albo
dany. A już na pewno
tekstów, z których korzystałem przy
nowe ruchy religijne –
nie mogłem się spo-
pisaniu tego felietonu- świadectwa.
raport
raport
której
watykański),
zostałem
pod-
dziewać, że ta miła i bez-
watykański),
ale zrobiono to w tak
bronna osóbka, którą pieszczotliwie nazywamy
sprytny sposób, że miłość ta bombardowała nas
„Oksiunią”, że to właśnie ona okaże się tak
od środka i nie córka nas, ale my ją zalewaliśmy
dobrze przygotowana do werbowania mnie i Oli.
miłością! Nie ma co ukrywać: poddaliśmy się
temu bombardowaniu i zostaliśmy pokonani.
Wydawało mi się, że panuję nad sytuacją.
Nawet nie musiała się do mnie uśmiechać, to ja
Pierwsze przewijanie i ścieranie smółki zajęło
śmiałem się do niej, a kiedy od czapki
mnie na tyle, że nie myślałem o niczym innym, a
- 32 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
odkształciło się na chwilę jej ucho, śmialiśmy się
czuwań nocnych, ilu doświadczają rodzice-
razem z Olą rozczuleni tym widokiem.
nowicjusze.
Dobrze nas poznał i wiedział, co wykorzystać,
Wiem, że nie jesteśmy jeszcze na skraju
żeby skutecznie przywiązać nas do sekty. Nie
wyczerpania. Gdyby tak było, zastosowano by
musiał nawet sam niczego robić, po prostu
względem nas tzw. ukryty system nagród i kar.
wykorzystał ją, żeby pokazać, kto tu jest
„Modelowanie zachowania za pomocą kar i
Gospodarzem. Bo już po kilku dniach, może
nagród może odbywać się bez świadomości
nawet po kilkunastu godzinach, wszystko stało
osoby, która temu procesowi podlega. Komuś,
się jasne i wiedzieliśmy, że to nie my panujemy
kto
nad
zrozumienia nierzadko wystarczy okazać w
sytuacją.
Nastąpiła
bezwarunkowa
potrzebuje
wsparcia,
sposób
próbach niereagowania na ten płacz, który
spojrzenia, poświęcenia większej lub znikomej
rozpoczynał się od cichutkiego postękiwania, by
ilości czasu) aprobatę lub dezaprobatę wobec
wkrótce rozwinąć się w modulowany jak sygnał
pewnych zachowań. Nowicjusz, nie zdając sobie
karetki
którego
sprawy, że w zaplanowany sposób został
dochodziło drganie dolnej wargi, cieniutkiej jak
„popchnięty” do wykonania nowej czynności lub
płatek kwiatka.
zaniechania innej, przypisuje wszelkie zmiany
dźwięk,
do
we
własnych
(za
pomocą
i
kapitulacja z naszej strony; po kilku nieudanych
pogotowia
niewerbalny
akceptacji
postawach
gestu,
osobistym
i
Zapowiedziano nam co prawda obowiązkowe
niezależnym decyzjom” (Raport o niektórych
nocne wstawania co dwie-trzy godziny, ale tak
zjawiskach związanych z działalnością sekt w
miało być tylko na początku tego swoistego
Polsce).
nowicjatu, który rozpoczęliśmy. Okazało się
jednak (a minęło już wtedy kilka tygodni), że
Domyślni Czytelnicy pewnie rozumieją, o czym
czas pomiędzy karmieniami, który miał się
myślę: tak, to uśmiech, który pojawi się na
stopniowo wydłużać, pozostał na tym samym
twarzy Oksanki. On sprawi, że gotowi będziemy
poziomie.
rekrutowanych
wstawać dwa razy częściej i z jeszcze większą
osób polega na wprowadzaniu ich w błąd co do
radością zmieniać usmarowane kupą pieluchy.
istotnych aspektów funkcjonowania grupy, jej
Bo to, że damy się nabrać na taki pozawerbalny
faktycznych
przekaz, jest dla mnie oczywiste. Nawet teraz,
„Dezinformowanie
celów
i
norm
postępowania”
(Raport o niektórych zjawiskach związanych z
kiedy
działalnością sekt w Polsce). Najgorsza w tym
świadomie, a tylko ćwiczy przez sen, rozczula
wszystkim okazała się nieregularność; nigdy nie
tym swoich rodziców. Zresztą nie tylko to: już
wiesz, kiedy włączy się dzwonek alarmowy
sam widok małych nóżek, nagich czy w
wzywający do stanu gotowości. A przecież ani w
śpioszkach,
wojsku takie alarmy nocne nie zdarzają się
pokąpielową czapkę, jest nie do opisania!
codziennie, ani w żadnym zakonie nie ma tylu
- 33 -
dziecko
nie
albo
uśmiecha
główeczki
się
jeszcze
otulonej
w
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Kiedy
zwątpienie
zaczyna
brać
górę
nad
publicznego
ujawniania
nowoprzyjętych,
pozytywnym nastawieniem, Guru posługuje się
nieprzemyślanych jeszcze poglądów. Następnie
szantażem emocjonalnym, który „jest wpisany
zachęca się go do dzielenia się poznaną wiedzą z
w strukturę sekty. Stanowi normę postępowania
rodziną i przyjaciółmi, a wynikłe z tego powodu
z
celu
nieporozumienia i konflikty są tłumaczone jako
podporządkowania ich wymogom grupy. Z
dowód na trwanie bliskich osób w niewiedzy i
czasem prowadzi do silnego uzależnienia od jej
fałszu. Naturalną konsekwencją opisywanych
środowiska. Jedną z technik szantażu jest
wydarzeń staje się wówczas odsunięcie się od
wzbudzanie strachu przed wyimaginowanym
tych osób i jeszcze silniejsze emocjonalne
wrogiem (...) i karą za opuszczenie grupy”
związanie się ze współczłonkami sekty, którzy
(Raport o niektórych zjawiskach związanych z
zostają
działalnością sekt w Polsce). Zapowiedział
przeżywanych trudnościach”.
członkami
o
niższym
stażu
w
już
jedynymi
powiernikami
w
przecież: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z
tych braci moich najmniejszych, Mnieście
I rzeczywiście – zauważyliśmy z Żoną, że
uczynili” (Mt 25,40). I rzeczywiście, kiedy tylko
ktokolwiek próbował z nami rozmawiać, od razu
patrzę na Oksanki małą osóbkę, widzę w niej
kierowaliśmy rozmowę na córkę i wszystkie
„brata najmniejszego” płci żeńskiej, którego
zajęcia związane z opieką nad nią, i bardzo
krzywdzę. Wtedy pojawiają się: „Poczucie, że
szybko okazywało się, że tylko my ekscytujemy
wymagania przerastają możliwości, skłonność
się tym, co przeżywamy, i że tak naprawdę,
do płaczu” (nie zauważyłem, czy żonie też drga
pomimo grzecznościowego potakiwania, nikt,
wtedy dolna warga?) oraz „poczucie winy gdy
kto nie wychowuje własnych dzieci, nie rozumie
się
wbrew
tego, o czym mówimy, i patrzy na nas jakbyśmy
standardom...”, a są to według Bidermana znaki
byli z innego świata. Poskutkowało: mąż i żona
ostrzegawcze tzw. „prania mózgu” (Tabela
stali się dla siebie jedynymi powiernikami.
odmawia,
lub
postępuje
przymusu według Bidermana).
Wtedy tłumaczyłem sobie to tym, że te
Żeby kontrola była skuteczna, trzyma się nas w
wszystkie praktyki, którym zostaliśmy poddani,
izolacji. Nie ma czasu ani dla znajomych, ani na
były konieczne dla naszego oświecenia, że bez
czytanie gazet. Za to nigdy nie jesteśmy
nich bylibyśmy jak ci na zewnątrz, nic nie
pozostawieni sami sobie. Na ramieniu Oli śledzi
pojmujący. Tak myślałem, nie wiedząc jeszcze,
ją w kuchni, a raz zdarzyło się nawet dziecku nie
że myślę jak „człowiek, który wchodzi w obręb
puścić mamy samej do toalety. Dodatkowo, o
działania grupy psychomanipulacyjnej (tzw.
czym dowiedziałem się z Raportu o niektórych
sekty), (...) w system totalitarny (silnej kontroli
zjawiskach związanych z działalnością sekt w
życia prywatnego, rodzinnego, zaangażowania
Polsce, aby podtrzymać nasze rodzicielskie
społecznego), ale (...) interpretuje go w inny
zaangażowanie,
sposób, niż zrobiłby to podczas pierwszych
„technikę
adepta
zastosowano
małych
bardzo
kroków”:
szybko
wobec
nas
„Początkowego
zachęca
się
kontaktów
do
z
grupą”
(Czym
jest
psychomanipulacja?). Psychologia społeczna
- 34 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
takie działanie nazywa „techniką niskiej piłki” –
obowiązkowa (wrażliwe czujniki zainstalowane
według tej teorii zmanipulowany człowiek
w brzuszku Wielkiej Córki czuwają!).
trzyma się oferty, „która (...) okazuje się mniej
korzystna, niż wyglądała na początku” (Raport
Ach,
o
z
powtarzalne, a mimo tego nigdy nie wiesz, w
działalnością sekt w Polsce), podobnie jak ktoś,
jakim czasie nastąpi każda z tych powtarzalnych
komu rzucono nisko piłkę, a on kiedy ją złapał,
czynności. Od czasu do czasu nasz Guru
musi wyprostować się z piłką w ręce. Nasza
dopuszcza też różnego rodzaju niespodzianki,
„piłka” rośnie jak na drożdżach i waży już ponad
jak na przykład dzisiaj, kiedy w czasie Mszy
pięć kilo.
Świętej
niektórych
zjawiskach
związanych
życie
tuż
w
sekcie
przed
jest
Komunią
ekscytująco
niemowlę
zwymiotowało się zalewając część siebie (to nie
Następny mały krok
na tym, że
nowość) i część wózka (tego jeszcze nie było).
„początkujący członek grupy angażuje się (...) w
Rozmyślałem chwilę (niedługo, myślenie jest
wiele nowych zajęć i praktyk (często zmniejsza
przecież zabronione) nad tym, jak to możliwe,
się wtedy ilość godzin snu). Wszystko to
że On woli ograniczać bezpośrednie spotkania z
powoduje,
przeciążeniu
nami w czasie audiencji osobistej, której przed
psychofizycznemu i osłabieniu, co w połączeniu
narodzinami córki udzielał nam codziennie w
z
lub
czasie modlitwy i że proponuje nam (propozycja
ćwiczeniami wywołującymi odmienne stany
nie do odrzucenia) chować się z nią w bocznej
świadomości, oraz szczególną dietą, znacznie
kaplicy w czasie, kiedy sam jest obecny na
obniża jego zdolności do krytycznego myślenia i
ołtarzu? Cóż za genialny taktyk z naszego Guru!
zwiększa podatność na sugestię” (Raport o
Bo przecież okazuje się, że to wszystko i tak
niektórych
prowadzi do celu, którym jest postawienie nas w
że
polega
ulega
wielogodzinnymi
on
medytacjami
zjawiskach
związanych
z
działalnością sekt w Polsce). Pobladła twarz
mojej
Żony
zewnętrznym
i
jej
podkrążone
wyrazem
są
psychicznego
Nie pomyślałbym wtedy, że wszystko, dosłownie
zmęczenia, dzięki któremu Guru może z
wszystko było planowanym działaniem, które
mniejszymi
oporami
miało zwiększyć naszą podatność na sugestię.
wprowadzać nas dalej w tajniki życia sekty.
Nawet kołysanie dziecka i rytmiczne kiwanie się
Tylko On i ona wiedzą, ile kosztuje nocne
na boki, kiedy nocą zamiast spać otwiera ono
wstawanie i karmienie, a potem całodzienna
swoje zaciekawione oczy (wszystko jest tak
opieka, po której zamiast wytchnienia następuje
dopracowane, że nawet ta ciekawość nie jest
kolejna niedospana noc, a po niej dzień
udawana, ale naturalna!), okazały się jednym ze
wypełniony znowu na zmianę: zmienianiem
sposobów wprowadzenia nas w „odmienne
pieluch i karmieniem. Jestem w o tyle lepszej
stany świadomości”, które może dokonywać się
sytuacji, że ani nie karmię, ani nie muszę
„za pomocą monotonnego powtarzania jednej
stosować diety, która dla matek w sekcie jest
lub kilkunastu sylab, ćwiczeń oddechowych,
z
naszej
tego
oczy
całkowitej zależności od Niego!
strony
długotrwałej
- 35 -
koncentracji
na
określonym
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
bodźcu
wzrokowym
słuchowym,
Przeszliśmy etap tzw. rozmrażania. Zwątpiliśmy
wizualizacji, odliczania, rytmicznego tańca, co
w dotychczasowy styl życia i własną wizję
może spowodować pewne zmiany w percepcji
rzeczywistości. Szczęśliwi, chociaż – jak nam się
własnego ciała i zewnętrznej rzeczywistości a
wydawało – zmęczeni, w rzeczywistości byliśmy
także zwiększyć podatność na sugestię” (Raport
doprowadzeni do załamania psychicznego; było
o
z
ono skutkiem ograniczenia ilości snu, diety
działalnością sekt w Polsce). Tak rozkołysani
dostosowanej do karmienia piersią (a właściwie
wykonywaliśmy Jego rozkazy automatycznie.
do
niektórych
lub
zjawiskach
związanych
zdolności
cienkiego
Indoktrynacja,
której
zostaliśmy
poddani,
trawiennych
Oksanki)
intelektualnego
i
oraz
jelita
bardzo
bombardowania
emocjonalnego,
któremu
objęła wszystkie dziedziny życia i zostały one
byliśmy poddani w takim tempie, że nie
podporządkowane
nadążaliśmy
jednemu
nadrzędnemu
tego
trawić.
Zresztą,
na
celowi. Nasz czas został całkowicie wypełniony i
samodzielne refleksje, nawet gdyby nie były one
przestał być naszym czasem. Zarówno on (czas),
zabronione, nie tylko nie było czasu, ale i
jak i one (sfery życia) zostały poddane władzy
możliwości – nigdy przecież nie byliśmy sami. A
jednego Pana, a my zostaliśmy zamknięci w
i po co myśleć, skoro racja zawsze jest po Jego
getcie domowym, bez kontaktu ze światem
stronie?
zewnętrznym. Charakter manipulacji, której
ulegliśmy,
pokrywa
charakterem
Po tym etapie rozpoczął Guru formowanie
manipulacji występującej w tzw. „instytucjach
naszej (?) nowej tożsamości, która miała
totalnych”
przez
zastąpić dotychczasowy model zachowania,
pochodzenia
sposób myślenia i odczuwania. Trzeci etap
kanadyjskiego, E. Goffmana). Byłaby więc
„prania mózgu”, którego celem miało być
instytucja rodziny „instytucją totalną”? W
utrwalanie i pogłębianie rozpoczętych w nas
każdym
której
zmian oraz zachęcanie do coraz większego
zostaliśmy poddani, spełnia kryteria izolacji
zaangażowania, już-już miał nastąpić, kiedy
stosowanej w sektach – według Bidermana
udało mi się skorzystać z nieopanowanego
pojawia się ona wtedy, kiedy „tylko jakaś grupa
(jeszcze?) przez sektę internetu i tam właśnie
żąda
(...)
przeczytać o trzech etapach „przymusowej
przywołując go do porządku gdy tak nie jest;
perswazji” Edgara Scheina (Pranie mózgu
jest krytyczna bądź okazuje dezaprobatę jeśli
("przymusowa perswazja")). „Brainwashing”
ktoś angażuje się w więzi z przyjaciółmi i
zawisł na włosku...
(pojęcie
amerykańskiego
razie
całego
się
z
sformułowane
socjologa
na
pewno
wolnego
izolacja,
czasu
członka
rodziną poza grupą, zachęca do zachowania
tajemnicy prosząc by członkowie nie dzielili się
Zarówno dzięki wiedzy uzyskanej w internecie,
z innymi tym co widzieli...” (Tabela przymusu
jak i dzięki temu, że otrzymałem pozwolenie na
według Bidermana).
pracę poza siedzibą sekty (podaję adres sekty:
„Domowy Kościół Zjednoczeniowy Świętych Dni
Poporodowych”,
- 36 -
Zabrze,
ul.
Tatarkiewicza
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
7a/2), mogę z pewnej perspektywy przyjrzeć się
Tak więc „brainwashing” zawisł na włosku, ale
procesowi, któremu zostaliśmy poddani. Staram
się nie urwał. Udało mi się otrząsnąć z
się także popatrzeć na Guru bez złości i emocji,
zamieszania wprowadzonego lekturą tekstów, z
na chłodno. Zadaję sobie pytania: jak to się
których
dzieje, że On tak dużo wymaga od swoich
felietonu- świadectwa:
wyznawców?; że pragnie podporządkowania
1)
sobie całego życia i aby to osiągnąć, nie waha się
raport watykański;
użyć tak drastycznych metod?; za kogo się
2)
uważa?; za Boga?
związanych z działalnością sekt w Polsce;
korzystałem
przy
pisaniu
tego
Sekty albo nowe ruchy religijne –
Raport
o
niektórych
zjawiskach
3)
Tabela przymusu według Bidermana;
Zaraz, zaraz... ale On przecież jest Bogiem! Tym,
4)
Czym jest psychomanipulacja?;
któremu oddałem kiedyś swoje życie i dałem
5)
Model Manipulacja-Totalność;
pozwolenie na wszystko; więc może i na „pranie
6)
Pranie
mózgu”? Bo może tylko w ten sposób Jego łaska
perswazja”).
mózgu”
(„przymusowa
mogła do mnie dotrzeć, a bez zastosowania
psychomanipulacji nie mogłaby we mnie zajść
Sławomir Zatwardnicki
http://confessiones.salon24.pl
metanoia?!
Treści zawarte w powyższym artykule są prywatnymi poglądami autora.
Skomentuj ten tekst: czy uważasz, że autor posunął się za daleko w swoim
porównaniu, czy może tekst uważasz za ciekawy a pomysł zastosowanego przez
autora porównania za nowatorski. Napisz do nas na adres [email protected]
a Twoją wypowiedź opublikujemy w kolejnym numerze naszego Biuletynu.
Czy rozmieszczenie tekstu w kolumnach ułatwiło Ci percepcję tekstu? Twój głos
weźmiemy pod uwagę podczas składania kolejnych numerów naszego Biuletynu.
Napisz: [email protected]
***
- 37 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Refleksje po pierwszym
starcie wyborczym
PAWEŁ POMIANEK
O tym jak ułożyła się scena polityczna po wyborach i czego możemy się obecnie
spodziewać,, w swoim felietonie pisze Stefan Sękowski. Ja pragnę się z
Państwem
podzielić
moimi
osobistymi
doświadczeniami
ze
swego
debiutanckiego startu w wyborach.
Od roku działam w lubelskim oddziale Stowarzyszenia KoLibra i propozycję startu
otrzymałem właśnie jako czołowy działacz tej wolnorynkowej organizacji. Poparcia udzieliła
mi – jak nietrudno się domyślić – Unia Polityki Realnej. Jako że UPR startowało w tym roku
wraz z Ligą Polskich Rodzin i Prawicą Rzeczpospolitej, znalazłem się właśnie na liście
komitetu LPR w okręgu lubelskim (nr 6). Po przydzieleniu miejsc okazało się, że zostałem
ustawiony na znakomitym, ostatnim (jeśli ktoś miał ochotę na mnie głosować, to nie mógł się
pomylić). Warto nadmienić, że startowałem jako kandydat nieprzynależący do żadnej partii.
Od samego początku doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie ma żadnych szans dostania się
do Sejmu. Zdecydowałem się jednak kandydować z powodów, które dokładnie omówiłem na
swoim blogu. Mówiąc najkrócej, ponieważ całkowicie popierałem projekt połączenia sił przez
trzy wyżej wymienione partie oraz dla nabycia pewnych doświadczeń, dla podglądnięcia od
wewnątrz kandydacko-kampanijnego świata.
Zdecydowałem się kandydować
Dziś – oceniając już na spokojnie –
ponieważ całkowicie popierałem
uważam, że decyzja o starcie była jak
projekt połączenia sił przez trzy
najbardziej słuszna. Mogłem zobaczyć
prawicowe partie oraz dla nabycia
sam na sobie, jak kampania wpływa na
pewnych doświadczeń, dla
psychikę człowieka w kontekście walki
wyborczej. Miałem okazję doświadczyć od
podglądnięcia od wewnątrz
kandydacko-kampanijnego świata.
- 38 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
wewnątrz, jak funkcjonuje Unia Polityki Realnej. A ponadto miałem okazję porozmawiać z
kilkorgiem ludzi na ulicy, posłuchać jak różne jest ich myślenie. I o tym po krótce chcę
napisać.
Do tej pory nieraz dziwiłem się, że np. dla Jarosława Kaczyńskiego Donald Tusk jest
większym złem niż np. Wojciech Olejniczak. Dziwiłem się, że Giertych posuwa się do
absolutnie przesadzonych twierdzeń, żeby tylko zdeprecjonować Kaczyńskiego, z którym
przecież światopoglądowo tak wiele go łączy. Tym razem na własnej skórze doświadczyłem,
jak szybko człowiek skupia się na krytyce tego, kto światopoglądowo jest najbliższy. Z jednego
prostego powodu: to z nim walczy się o elektorat. Jako że mój komitet musiał walczyć o to, by
odebrać jak najwięcej głosów PiS-owi – poza oczywiście programem pozytywnym, który
opracowałem – szybko skupiłem się na krytyce słabych stron partii Kaczyńskich, które
znaleźć przecież nietrudno.
Na własne oczy ujrzałem też, jak fatalnie funkcjonuje jedyna wolnorynkowa partia w Polsce.
Trzeba przyznać, że to niestety – przynajmniej na lubelszczyźnie – całkowita amatorszczyzna.
UPR przyjęła taką taktykę, że w każdym mieście będą promowali jednego kandydata. U nas
miała to być p. adwokat Ewa Ostańska-Mulherron. Początkowo włączyłem się w promocję
naszej liderki, jednak szybko okazało się, że pomysł z wystawieniem na najwyższym miejscu
pani Mulherron był totalną pomyłką centralnych władz UPR. Jest to bowiem osoba bez
wyrazu, która nie włożyła żadnej energii w promocję swojej osoby. Naturalny kandydat
lubelskiego UPR Jakub Knap otrzymał niestety dalsze miejsce i mimo zaangażowania i
świetnych predyspozycji nie mógł uzyskać dla UPR/LPR dobrej ilości głosów.
Miałem również możliwość zobaczyć, jak głęboko jest to zaślepione środowisko. Niestety,
poza ludźmi zdrowo patrzącymi, jak wspomniany Kuba Knap, większość to osoby totalnie
bujające w obłokach, które uważają, że dla UPR nie ma żadnej alternatywy, a gdy ktoś z
wolnorynkowców próbuje zaangażowania w innej partii, jest według nich po prostu zdrajcą.
Poza tym wydaje im się, że UPR najlepiej w wyborach poradzi sobie samo – już pojawiają się
głosy, że ma szansę dostać się do Parlamentu Europejskiego za dwa lata, potrzeba tylko
trochę zaangażowania. Warto dodać, że o zaangażowaniu to oni jedynie dużo gardłują...
- 39 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
No i wreszcie nastroje ludzi na ulicach... Rozdając ulotki doświadczyliśmy z jednej strony
wiele ciepłych gestów czy słów. Np. gdy rozdawaliśmy ulotki na Placu Litewskim w Lublinie,
podjechał do mnie na rowerze jeden człowiek przed trzydziestką i powiedział, że jego głos to
UPR ma zawsze, ale gdybyśmy mu dali jakieś ulotki, spróbuje przekonać rodzinę. Innym
razem, gdy szliśmy już z flagami UPR do domu, zaczepił nas starszy jegomość, który oznajmił,
że do tej pory zawsze głosował na UPR i zapytywał, z których miejsc startujemy.
Były jednak również inne sytuacje: jeden pan chciał nas poszczuć psem, bo Giertych
wprowadził mundurki, a na jego psa mundurka nie ma. Inni z kolei sprytnie prosili o więcej
ulotek „dla mamy, dla taty”, a w chwilę później je niszczyli. Trzeba było na takowych bardzo
uważać.
Cóż... O swoich doświadczeniach z kampanii mógłbym napisać jeszcze niejedno. Myślę
jednak, że wystarczająco nakreśliłem jej obraz. Na koniec chciałbym jeszcze napisać o
wynikach, które uzyskaliśmy – ja i mój komitet. Niestety, wybory skończyły się dla nas
całkowitą klęską. 1,30% głosów – tego nie przeczuwałem nawet w najgorszych snach. Złożyło
się na to wiele przyczyn, o których pisałem na blogu.
Gdy rozdawaliśmy ulotki na Placu
Litewskim w Lublinie, podjechał
na rowerze jeden człowiek przed
trzydziestką i powiedział, że jego
głos to UPR ma zawsze, ale
Natomiast swój osobisty wynik oceniam
całkiem przyzwoicie. Otrzymałem bowiem 57
głosów (warto zauważyć, że stało się tak
praktycznie zupełnie bez osobistej kampanii –
nie włożyłem w swój start wyborczy ani
grosza), a przecież znajomych z prawem głosu
gdybyśmy mu dali jakieś ulotki,
mam w Lublinie niezbyt wielu (pochodzę
spróbuje przekonać rodzinę.
przecież z Rzeszowa). O takiej liczbie głosów
być może zadecydowała moja kampania internetowa, a może po prostu dogodne miejsce na
liście. Ten przyzwoity wynik pozwolił mi na zajęcie 15. miejsca w swoim komitecie w okręgu
lubelskim. Przebojem wdarłem się więc do pierwszej połówki, a mój wynik okazał się lepszy
choćby od jednego z kandydatów Ligi, którego ulotkę sam otrzymałem na ulicy.
- 40 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Udało mi się też wybadać mały skandal. W lokalu wyborczym przy ul. Bolesława Śmiałego 4 w
Lublinie głosowało na mnie na 100% co najmniej trzy osoby. Tymczasem mój oficjalny wynik
to... dwa głosy. Być może więc mój wynik rzeczywisty jest jednak jeszcze ciut lepszy. Tego
niestety już się nie dowiem.
Konstatując: dla mnie jako dla publicysty to doświadczenie absolutnie ubogacające. Warto
było zobaczyć pewne rzeczy od środka, warto było poznać pewne środowiska, porozmawiać z
różnymi ludźmi. Choćby dla samej pracy dziennikarskiej jest to na plus – szersze
perspektywy, bardziej rzeczowe komentarze.
Paweł Pomianek
***
Przejdź do kolejnego felietonu
Wróć do spisu treści
- 41 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Zacznij już teraz!
PAWEŁ KRÓLAK
Mogę się założyć, że w życiu miałeś mnóstwo
naprawdę dobrych pomysłów na sukces, np. na
własny biznes. Może duża część z nich wciąż jest w
Twojej głowie w sferze marzeń i planów. Tyle, że wciąż je odkładasz na później, a
potem zwyczajnie nie udaje się ich zrealizować. Co konkretnie zrobić, by Twoje
pomysły doczekały się urzeczywistnienia?
Nawet nie wyobrażasz sobie, ile dotychczas w moim młodym życiu miałem pomysłów, które
mogłyby doprowadzić mnie do sukcesu. I za każdym razem zabrakło albo wystarczającej
stanowczości, albo wytrwałości, albo... za dobrze chciałem się przygotować. I tak z tymi
przygotowaniami przesadziłem, że ostatecznie nic robić nie zacząłem.
Większość z tych pomysłów zakończyła się tylko na fazie „pomysłów”, nie doczekała się
realizacji. Gdy teraz pomyślę, co by było, jakbym trzy lata temu zrobił to, co powinienem,
zamiast czekać... Sam sobie w brodę pluję :-)
Warto zdawać sobie sprawę z bardzo ważnej prawdy. Odkryłem ją całkiem niedawno w czasie
lektury „Sztuki rozpoczynania” Guy'a Kawasaki'ego. Otóż okazuje się, że najlepiej zacząć... od
razu. Zupełnie na nic nie czekać.
Warto zdawać sobie sprawę
Dla przykładu: masz doskonały pomysł na
z bardzo ważnej prawdy. Odkryłem
biznes. Chcesz otworzyć np. znakomity serwis
ją całkiem niedawno w czasie
internetowy, który będzie jedyny w swoim
lektury „Sztuki rozpoczynania”
rodzaju i w perspektywie przyniesie Ci
Guy'a Kawasaki'ego. Otóż okazuje
ogromne zyski. Prawie każdy ma naprawdę
się, że najlepiej zacząć... od razu.
dobre pomysły. Ale żeby na pomyśle się nie
Zupełnie na nic nie czekać.
skończyło, aby go zrealizować, powinieneś
zacząć... dokładnie teraz. Nie za rok, nie za miesiąc, nie jutro, ale dokładnie teraz.
- 42 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Dlaczego teraz? A odpowiedz sobie na pytanie: dlaczego czekać? Pewnie wydaje Ci się, że
przez ten czas zdobędziesz odpowiednie umiejętności, wiedzę i zrealizujesz pomysł lepiej, jeśli
wcześniej dobrze się przygotujesz. Błąd!
Oczywiście pomijam przypadek, gdy ktoś chce brać się za coś, na czym się zupełnie nie zna.
Nie śmiałbym Cię podejrzewać o takie zachowania. Zakładam, że jeśli masz dobry pomysł, to
jest to coś, w czym choćby w podstawowych kwestiach orientujesz się całkiem dobrze.
Chcę, żebyś to dobrze zrozumiał: ja nie twierdzę, że do skutecznej realizacji dobrego pomysłu
nie potrzebujesz żadnej wiedzy czy umiejętności. Wprost przeciwnie. Ale znacznie łatwiej
zdobędziesz tę wiedzę i umiejętności realizując pomysł niż przygotowując się do niego.
Wydaje mi się, że szczególnie odpowiedzialne za taki stan rzeczy są dwie sprawy. Po pierwsze:
nawet najlepsza wiedza teoretyczna nie zastąpi doświadczenia. A nie zdobędziesz
doświadczenia z książek – ono pojawi się dopiero wtedy, gdy pomysł zaczniesz realizować.
Drugą kwestią natomiast jest motywacja: nieporównywalnie łatwiej znaleźć motywację do
poszerzania swojej wiedzy (choćby właśnie lektury dobrych książek z tej branży) i rozwijania
się, jeśli to wszystko jest Ci potrzebne „na wczoraj”, bo już realizujesz swój pomysł. Jeśli
natomiast wiedza miałaby służyć Ci dopiero w przyszłości – znacznie trudniej się
zmotywować do jej zdobywania. Dodatkowo działając dokładnie wiesz, jakiej wiedzy czy
umiejętności potrzebujesz i na takiej się skupisz. Wyłącznie planując – możesz się zwyczajnie
w tym zagubić i skupić się na rzeczach, które okażą się zupełnie nieistotne.
Dlatego podkreślam jeszcze raz: zacznij realizować swój pomysł już teraz. Posługując się
przytoczonym wcześniej przykładem: zamiast planować przez rok, zacznij już dziś zakładać
ten serwis internetowy, na który masz pomysł. Po pierwsze: zobaczysz jak bardzo
potrzebujesz wiedzy, więc będziesz mieć silną motywację do jej zdobycia. Po drugie: zamiast
przez rok planować, zdobędziesz rok bezcennych doświadczeń. No i po trzecie: przez ten rok
istnienia serwisu uzyskasz mnóstwo informacji zwrotnych od odwiedzających. Dzięki tym
informacjom serwis po roku będzie lepszy niż gdybyś sam choćby najlepiej go rozplanował.
- 43 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Krótko mówiąc: lepiej zacząć już dziś – zrobić coś nawet słabszego i przez rok to ulepszać, niż
przez rok planować, aby wypuścić na rynek „superdopracowany” pomysł. Nie mając
informacji zwrotnej i opierając się tylko na własnych planach z całą pewnością nie zrobisz
tego lepiej.
Jeśli chcesz, by projekt się udał – zacznij
Jeśli masz pomysł – bierz się już
od rzeczy najprostszej: spisz wszystkie
teraz
etapy, wszystkie czynności, które musisz
za
jego
realizację.
Jeśli
będziesz czekać na lepsze czasy lub
wykonać, by on powstał. A potem już
liczyć
teraz zacznij robić pierwszą z nich...
na
to,
że
w
przyszłości
będziesz wiedzieć więcej lub mieć
lepsze możliwości, to najprawdopodobniej nigdy nie zrealizujesz swoich pomysłów. Tak jak ja
zmarnowałem kilkanaście naprawdę dobrych projektów. A z perspektywy czasu widzę, że
udały się te, w których zacząłem działać od razu, bez czekania i zbędnych przygotowań.
Pozostaje jedno „ale”. Myśląc o realizacji pomysłu „już teraz”, ogarnia Cię pewnie przerażenie.
Przecież ten pomysł jest tak duży. Jak to zrobić „już teraz”?
Jeśli chcesz, by projekt się udał – zacznij od rzeczy najprostszej: spisz wszystkie etapy,
wszystkie czynności, które musisz wykonać, by on powstał. A potem już teraz zacznij robić
pierwszą z nich...
Paweł Królak
***
Wróć do spisu treści
- 44 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Apteka dała nowość, czyli Dr Dent
i napastliwi akwizytatorzy
BARTOSZ BUCZACKI
Dobiegała połowa sierpnia. Jak wielu młodych ludzi w
tym
czasie,
przeżywałem
uroki
i
trudy
pierwszej
poważniejszej pracy zarobkowej. Od ponad miesiąca zajmowałem się sprzedażą
podręczników szkolnych. Moje stoisko znajdowało się na rogu Mickiewicza i
Żeromskiego, w samym sercu zielonogórskiego deptaku. Miałem więc nie tylko
niezłe miejsce na handel, ale również doskonały punkt obserwacyjny. Pewnego
dnia zjawiła się w okolicy grupa delikwentów, która baczniej zwróciła moją
uwagę…
Byli ubrani w garnitury albo eleganckie żakiety. Panie miały głębokie torebki, panowie dość
pojemne walizki. Wszyscy nienaturalnie pobudzeni i uśmiechnięci do granic przyzwoitości.
Wiedziałem już, że coś się święci. I nie musiałem długo czekać. Kilka wzajemnych uwag, jakaś
krzątanina wokół kartonu z towarem i towarzystwo wkroczyło do akcji. Pierwsi zagadnięci
przechodnie znajdowali się kilka metrów dalej, nie miałem więc możliwości podsłuchania
treści rozmów. Zdążyłem jednak zorientować się, że chodzi o „wyjątkową” i „niezwykle
wydajną” pastę do zębów. Parę minut później „łowy” przerzuciły się bliżej mojego stoiska.
Dzień
dobry
Państwu
(w
tym
Pierwsi zagadnięci przechodnie znajdowali
momencie następował uroczysty gest
się kilka metrów dalej, nie miałem więc
wręczenia tajemniczego identyfikato-
możliwości podsłuchania treści rozmów.
ra)! Przed kilkoma dniami pojawił się
Zdążyłem jednak zorientować się, że chodzi
w aptekach „koncentrat w formie
o „wyjątkową” i „niezwykle wydajną” pastę
pasty
do zębów. Parę minut później „łowy”
wymawiany
przerzuciły się bliżej mojego stoiska.
waniem wszystkich mięśni twarzy).
do
zębów”
osobno,
(każdy
człon
z zaangażo-
Cena produktu wynosi 49 zł i za
- 45 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
niecałe dwa tygodnie pojawi się w większości sklepów. U nas jednak można kupić go już teraz
za jedyne 10 zł. Tak - 10, nie 49 (kiwnięcie palcem). Producentowi zależy na rozreklamowaniu
towaru, stąd tak niska cena. Państwu proponuję pastę familijną. Wystarczy tylko kapka na
koniec szczoteczki i trochę wody, żeby koncentrat się zapienił. Przy takim użytkowaniu nasz
produkt starcza na rok czasu dla jednej osoby. Państwa, widzę, jest trójka. Doskonale.
Proponuję zatem trzy pasty w cenie dwóch. To taki prezent od producenta dla rodzin
(producent musiał być wyjątkowo hojny, bo jak się później okazało, raczył „prezentami”
również zakochanych, a i dla singli miał zawsze coś w zanadrzu).
W całej tej prezentacji oprócz jawnych kłamstw i oszustw zastanowiło mnie kilka mniej
widocznych szczegółów: po co klientowi wręcza się identyfikator, a następnie wyrywa mu się
go z ręki dając w zamian pastę? Dlaczego domniemana cena produktu wynosi w „aptekach”
49 zł, a nie 50? Czy towar o ładnie brzmiącej, amerykańskiej nazwie Dr Dent nie może być
sprzedawany jako pasta albo koncentrat po prostu, a nie jedno i drugie w zależności od wątłej
jakości humoru jego agitatorów?
Po chwili namysłu w głowie ułożyła mi się większa całość: identyfikator, podobnie jak
ubiór, hiperartykulacja i powoływanie się na aptekę miał zapewne stanowić „element
obiektywny” prezentacji. Nadto mógł spełniać jeszcze inną funkcję – pozwalał zatrzymać
klienta (ten myślał początkowo, że to jakaś ulotka) i zobowiązać go do poświęcenia swojej
uwagi. Stąd zaś już kilka kroków do transakcji. Kiedy bowiem klient połyka pierwszy haczyk,
dużo ciężej wyplątać się mu z zarzuconych sieci, a gdy – nie daj Bóg – ma usposobienie
melancholika lub flegmatyka, łatwo może ulec złudzeniu, że swą odmową sprawi drugiej
osobie przykrość. Nasi uliczni naciągacze to wszak specjaliści od szantażu emocjonalnego.
Również cena produktu wydała mi się nieprzypadkowa. W dobie super- i hipermarketów
sumy zaokrąglone mogą przecież uchodzić za mniej prawdopodobne. Tę intuicję potwierdza
zresztą dalsza część prezentacji, w której mowa o tym, że na pojawienie się produktu w
sklepach mamy czekać niecałe dwa tygodnie.
- 46 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Naprzemienne stosowanie nazw: pasta i koncentrat mogło z kolei być próbą
zabezpieczenia się przed jakimś trzeźwiejszym odruchem, który kazałby klientowi przyjrzeć
się uważniej pudełku, na którym stało jak byk „pasta do zębów” i ani słowa o koncentracie.
Tego typu sztuczek i wybiegów było zresztą dużo więcej. Same prezentacje nie były czymś
sztywnym i w zależności od poszczególnych osób, i nie wiem czego jeszcze wprowadzały nowe
warianty. Nie mógłbym chyba odmówić sobie przytoczenia i analizy jednego z tych
wariantów, które udało mi się wyłowić, a które okazało się absolutnym majstersztykiem.
Brzmiał on mniej więcej tak: Czy znajdzie Pani te kilka drobnych, czy tak jak inni zapłaci
Pani grubymi? W tej mistrzowskiej konstrukcji mamy do czynienia z podwójną manipulacją.
Pierwszą z nich nazwałbym pozorem wyboru albo fałszywą alternatywą (według tak
postawionego pytania klient teoretycznie nie może nie kupić towaru). Druga zaś znana jest w
psychologii jako społeczny dowód słuszności i polega na niezbyt wyszukanym, acz
powszechnym myśleniu: wszyscy mają
Wróciłem do swoich książek. Jakaś
Mambę – mam i ja.
kobieta kupowała właśnie dwa
zestawy dla swoich córek. Dorzuciłem
Jak bardzo muszą być zdeterminowani
ludzie,
którzy
układają
tego
trzy apaszki gratis i uśmiechnąłem się
typu
bez napinania mięśni. W duchu
konstrukcje. Ile energii wkłada się w to,
podziękowałem Bogu za swoją pracę.
by ograbiać innych z ich energii? Kiedy w
połowie sierpnia oddawałem się tym wszystkim myślom, nie minęły jeszcze „niecałe dwa
tygodnie”, a moja koleżanka ze stoiska nie wróciła jeszcze z apteki, by potwierdzić i tak już
pewną diagnozę. Wróciłem do swoich książek. Jakaś kobieta kupowała właśnie dwa zestawy
dla swoich córek. Dorzuciłem trzy apaszki gratis i uśmiechnąłem się bez napinania mięśni. W
duchu podziękowałem Bogu za swoją pracę.
Bartosz Buczacki
***
- 47 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Komentarz powyborczy Stefana Sękowskiego specjalnie dla Tolle.pl !!!
Pożyjemy, zobaczymy…
STEFAN SĘKOWSKI
Od wyborów parlamentarnych minął już ponad tydzień.
Dyskusje nad ich wynikiem i konsekwencjami powoli
gasną, nadal często jednak pojawia się pytanie o to, czy
jesteśmy zadowoleni z werdyktu wyborców czy nie. Przyznam się, że nie wiem,
czy jestem zadowolony. Wynika to z faktu, iż nie mam pojęcia, czego mam się
spodziewać po nowym rządzie.
Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi wskazują na to, iż powstanie koalicja Platformy
Obywatelskiej z Polskim Stronnictwem Ludowym. Ale tak naprawdę nie wiadomo, jakie
założenia rząd Donalda Tuska będzie realizował. Obie partie różnią się bowiem
zdecydowanie, jeśli chodzi o program. Co prawda PO o swoich założeniach mówi jak najmniej
tylko może, a nawet zaprzecza, gdy przeciwnicy polityczni (jak Aleksander Kwaśniewski w
debacie z D. Tuskiem) cytują fragmenty programi, a PSL już dawno pokazała, że
współpracować może z kim chce i na jakichkolwiek warunkach programowych. Jednak mało
kto uważa, iż ta koalicja będzie łatwa.
Fakt, iż te dwie partie są niejako skazane
na koalicję ze sobą (a raczej to Platforma
Wynik wyborów, w których PO
jest skazana na współpracę z ludowcami),
zdecydowanie wygrała ukazuje, iż ta
wynika
z
kilku
powodów.
partia musi z konieczności być
Przede
wszystkim obie partie centroprawicowe –
częścią rządu, chyba że pozostałe
PO oraz Prawo i Sprawiedliwość –
trzy ugrupowania zaproponują tzw.
ugrupowania
najbliższe
„wariant litewski”, czyli koalicję
programowo, od dwóch lat prowadzą ze
wszystkich przeciwko zwycięzcy.
sobą
teoretycznie
regularną
wojnę.
Partia
braci
- 48 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Kaczyńskich okazała się być niezdolną do koalicji z kimkolwiek prócz siebie samej, odrzucając
pod koniec skróconej kadencji 2005-2007 nawet względy nieboszczek Ligi Polskich Rodzin i
Samoobrony. Partia Tuska jest w podobnej sytuacji. Wynik wyborów, w których PO
zdecydowanie wygrała ukazuje, iż ta partia musi z konieczności być częścią rządu, chyba że
pozostałe trzy ugrupowania zaproponują tzw. „wariant litewski”, czyli koalicję wszystkich
przeciwko zwycięzcy. PO zaś – przynajmniej w warstwie werbalnej – jest partią
konserwatywno-liberalną, zaś to drugie, brzydkie słowo na L jest w Polsce synonimem
satanizmu, który zarówno PiS, PSL, jak i LiD stanowczo odrzucają.
Dodatkowo koalicja z postkomunistami (jako że Partia Demokratyczna zdobyła jedynie 3
mandaty, jej obecność nie ma większego znaczenia) nie wchodzi w rachubę nie tyle może z
przyczyn programowych, co bardziej z zaszłości historycznych – klub, w którego skład
wchodzi wielu działaczy opozycji demokratycznej z czasów PRL, tacy ludzie jak Antoni
Mężydło, Stefan Niesiołowski czy Andrzej Czuma, mógłby po podpisaniu umowy koalicyjnej
po prostu się rozpaść. Dysydenci platformerscy zaś założyliby własne ugrupowanie lub zasilili
PiS.
Podział mandatów w Sejmie VI kadencji
rys. http://wybory2007.infor.pl
W takiej sytuacji współpraca z PSL była
jedynym możliwym wyjściem – podobnie
jak PiS nie miał dwa lata temu innego
wyjścia,
niż
wejść
w
konszachty
z
Lepperowcami i eLPeeRowcami. Jednak
jest to rozwiązanie tymczasowe. Obie partie
bowiem, jak już pisałem, różnią się od
siebie zdecydowanie, przynajmniej w kwestiach gospodarczych. A te są najistotniejsze, mimo
że nie wzbudzają takich emocji jak aborcja, legalizacja marihuany czy adopcja dzieci przez
pary homoseksualne.
Taka koalicja będzie musiała się pilnować i albo jeden partner przekabaci drugiego, by
porzucił dotychczas głoszone poglądy albo rząd nie będzie robił nic (co nie byłoby takie złe
zważywszy na fakt, iż przedsiębiorcy równie mocno nienawidzą skomplikowanego prawa, jak
i tego, że się ono ciągle zmienia). Nie będzie więc reformy systemu ubezpieczeń społecznych,
- 49 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
finansów publicznych i służby zdrowia. Być może przejdzie likwidacja wielu biurokratycznych
procedur – tylko totalny abnegat typu Elżbieta Jakubiak albo urzędnik z dziada pradziada
może stwierdzić, iż nie jest to istotna sprawa. Ale i na to bym nie liczył. Zarówno PSL, jak i
politycy będący dziś w PO od narodzin III RP w Polsce rządzili, a efektem tych rządów była
raczej inflacja, niż deflacja procedur. Słowem, prawdopodobnie czeka nas dalszy ciąg rozrostu
państwa, ewentualnie ślimaczące się reformy tu i ówdzie ucinające jego macki.
Pisząc komentarz powyborczy powinienem pełen pasji wykładać swoje poglądy na temat tego,
co będzie, a czego nie będzie. Nie jestem jednak wróżką, a i ta mogłaby się pogubić w
domysłach, co też ci bezpłciowi politycy mądrego lub niemądrego spłodzą (pewnie nic, jak na
bezpłciowych przystało). Będzie pewnie grzeczniej i bardziej zgodnie. W. Pawlak i D. Tusk
będą różnić się pięknie od siebie i brzydziej od J. Kaczyńskiego, który będzie atakował każdą
Czytelnikom Biuletynu Tolle et Lege
reformę jako recydywę komunizmu i
życzę, by nie emocjonowali się
Rywinlandu, a L. Kaczyński jako taką –
zbytnio zaistniałą sytuacją i nie
wetował.
obdarzali jej ani zbytnimi obawami,
ani nadziejami. Zamiast gorączkować
się tym, polecam przeczytać dobrą
książkę, których wiele znajdziecie
Podchodzę
więc
do
nowej
sytuacji
politycznej ze stoickim spokojem zdając
sobie sprawę z tego, że wiele musi się
zmienić, by wszystko zostało tak jak było.
państwo na stronie księgarni.
Tak więc – pożyjemy, zobaczymy. A
czytelnikom Biuletynu Tolle et Lege życzę, by nie emocjonowali się zbytnio zaistniałą sytuacją
i nie obdarzali jej ani zbytnimi obawami, ani nadziejami. Zamiast gorączkować się tym, czy
Waldemar Pawlak zostanie ministrem gospodarki, czy jednak sportu i transportu w nowym
superresorcie, polecam przeczytać dobrą książkę, których wiele znajdziecie państwo na
stronie księgarni.
Stefan Sękowski
***
- 50 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
- RECENZJE Listy do Miriam. Część I
Lutgard van Heuckelom
http://www.listy-do-miriam.tolle.pl/
Pokazałaś, co to znaczy żyć!
ANNA KUŹNIAR
„Kochana córeczko! Twoja szczególna historia rozpoczęła się 22 września 1986
roku. I choć miałaś już wtedy czternaście i pół roku, ten dzień po operacji nagle i
gwałtownie zapoczątkował Twoje nowe istnienie…” Tak rozpoczynają się Listy
do Miriam – listy matki żegnającej się ze swoją śmiertelnie chorą córką.
Miriam – najmłodsza z trójki rodzeństwa, nazywana przez rodziców „prezentem od niebios”.
Była dla nich „oddechem po ruchliwej siostrzyczce i energicznym braciszku”. Przez
czternaście kolejnych lat dziewczynka wyrosła na radosną i towarzyską nastolatkę. Był to
złoty czas, kiedy jej młode życie rozkwitało i rwało się do świata. Jej matka pisze: „Myśleliśmy
że, przyszłość jest w naszych rękach.
Miriam zaczyna trzecią klasę szkoły
Mieliśmy tyle nadziei, tyle marzeń.
średniej. Pewnego dnia zaczyna widzieć
Jednak
prawdzie
życie
miało
się
dopiero rozpocząć…”
badania zapada złowroga cisza.
Zaczęło się prozaicznie, od wymiotów.
Diagnoza:
zapalenie
podwójnie. Idzie do okulisty – w trakcie
wyrostka
robaczkowego. Operacja. W niedługim
Natychmiastowe skierowanie do szpitala.
Kompleksowe badania. Diagnoza: guz
móżdżku. Rozpoczyna się walka na czas,
walka o życie…
- 51 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
czasie po zabiegu dolegliwości wracają. Lekarz stwierdza, że to normalne po operacji, więc nie
trzeba się martwić. Miriam zaczyna trzecią klasę szkoły średniej. Pewnego dnia zaczyna
widzieć podwójnie. Idzie do okulisty – w trakcie badania zapada złowroga cisza.
Natychmiastowe skierowanie do szpitala. Kompleksowe badania. Diagnoza: guz móżdżku.
Rozpoczyna się walka na czas, walka o życie…
Przez cały okres choroby Miriam jej matka prowadziła zapiski. Jak sama przyznała, robiła to
dla siebie samej, gdyż dzięki pisaniu mogła utrzymać się na powierzchni. Pisała o wszystkim:
o tym jak ta sytuacja wpływała na rodzinę i przyjaciół córki, o przedwczesnym dojrzewaniu
Miriam, o uczuciu osamotnienia, o radzeniu sobie z bólem i o więzi, jaka wytworzyła się
między nią a chorym dzieckiem. Ta intymna korespondencja trwała cztery lata. Miriam
odeszła do Pana 28 marca 1990 roku w kilka dni po swoich osiemnastych urodzinach.
Odeszła tak jak chciała: spokojnie, w otoczeniu rodziny, bez dramatów, histerii czy zbędnego
zamieszania.
Muszę przyznać, że lektura choćby ze względu na swój charakter jest dość przejmująca i
wzruszająca. Nie jest to jednak książka tylko o umieraniu, bo jej przesłaniem jest życie. Sama
autorka w ostatnim liście pożegnalnym pisze: „Kochana córeczko, byłaś prawdziwym cudem!
Twoja choroba i śmierć nie poszły na marne. Wyzwoliłaś prawdziwą falę życzliwości.
Przekraczającą wszelkie granice i podziały, ogarniającą i młodych i starych. Być może było to
przesłanie, ukryte w Twoim istnieniu od samego początku. Żegnaj kochanie. Pokazałaś nam,
co to znaczy ŻYĆ”.
Zachęcam do przeczytania tej szczególnej książki. Być może stanie się ona wsparciem dla
tych, którzy są w podobnej sytuacji lub przyda się komuś, kto chce zrozumieć, co dzieje się w
rodzinie osoby chorej na raka. Wydaje się, że podobną nadzieję wyrażała autorka pisząc:
„Teraz pozwalam książce żyć własnym życiem. Wszystko ma przecież pewien sens, czyli
również ta opowieść dotrze na pewno do tych, którzy będą jej potrzebować”.
Anna Kuźniar
- 52 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Kształcenie charakteru. Wskazówki praktyczne
Mieczysław Kreutz
http://www.ksztalcenie-charakteru.tolle.pl/
O pielęgnowaniu ducha
BARTOSZ BUCZACKI
Mieczysław Kreutz należał od gatunku ludzi, których dziś się już właściwie nie
spotyka. Zawsze opanowany, schludny, o nienagannych manierach i wielkiej
dystynkcji, a przy tym nieco anachroniczny i dziwaczny. Przypominał trochę
profesora Dębickiego z Emancypantek. I taka też jest jego książka – niekiedy
trąci myszką, niekiedy wywołuje opór, zawsze jednak kryje w sobie jakieś
niebywałe szlachectwo, coś co sprawia, że mamy tę wysoką pewność, jaką mieli
nasi przodkowie wypowiadając słowa: Homo frugi omnia recte facit (Człowiek
zacny czyni wszystko dobrze).
System ten został skonstruowany w
oparciu o osobiste doświadczenia autora
i dokonania wielu różnych dziedzin,
zwłaszcza psychologii woli i tayloryzmu.
Jego zasadniczą konstantą jest ustawiczny
namysł nad własnym postępowaniem.
Pierwsze dwa rozdziały książki są
swoistym prologiem, w którym Kreutz
omawia
dotychczasową
literaturę
przedmiotu. Jego zdaniem dominująca
w
tych
książkach
perspektywa
teoretyczna może mieć co prawda
doniosłe znaczenie poznawcze, na niewiele jednak przydaje się w konkretnym działaniu. Sam
stawia sprawę zupełnie inaczej – od strony czysto praktycznej. Właściwie rozumie on
kształcenie charakteru jako kierowanie postępowaniem, abstrahując od ukrytych dyspozycji,
które uważa za hipotetyczne i trudne do zbadania. W ten sposób zgrabnym ruchem omija
szereg zawikłanych zagadnień terminologicznych i metodologicznych, przechodząc do tego,
co dla nas najważniejsze – do nakreślenia bardzo szczegółowego systemu pracy nad sobą.
- 53 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
System ten został skonstruowany w oparciu o osobiste doświadczenia autora i dokonania
wielu różnych dziedzin, zwłaszcza psychologii woli i tayloryzmu. Jego zasadniczą konstantą
jest ustawiczny namysł nad własnym postępowaniem. Zdaniem Kreutza rozmyślanie jest
jednym z najważniejszych środków kształcenia charakteru, ponieważ dostarcza naszemu
postępowaniu motywów i hamulców oraz utrzymuje nas w stanie gotowości, nie pozwalając
zapomnieć o wyznaczonych celach.
Spośród
różnych
rodzajów
rozmyślań,
autor
wyszczególnia
i
bardzo
dokładnie
charakteryzuje: namysł wstępny, stanowiący coś w rodzaju życiowej deklaracji,
rozmyślania codzienne na które składa się m.in. analiza potknięć i przewidywanie
przyszłych trudności oraz rozmyślania ogólne, pozwalające spojrzeć na własne życie z
wyższego piętra, tak by w szeregu celów doraźnych nie zagubić celu ostatecznego.
Z rozmyślaniem wiążą się u Kreutza również pozostałe składniki pracy nad sobą, takie jak
kontrola własna, troska o zapewnienie sobie najlepszych możliwych warunków
czy budująca lektura. Ten ostatni składnik wydaje mi się szczególnie interesujący. Autor
poświęca mu cały dziewiąty rozdział. Swoje rozważania zaczyna w nim od przestrogi przed
czytaniem powieścideł erotycznych i suterenowych romansów. Jak sam mówi „nie można
bawić się błotem i nie zawalać się”. Następnie podaje własne propozycje lekturowe, w których
oprócz poezji i powieści, szczególne miejsce przyznaje historycznym pamiętnikom i
wspomnieniom. Niezwykle cenne mogą się też okazać wskazówki dotyczące robienia wypisów
z przeczytanych lektur.
Na koniec chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na niewątpliwe walory tej książki, jakimi są
jasność myślenia i precyzja terminologiczna. W artykule o profesorze Kreutzu T.
Tomaszewski napisał, że profesor „nigdy nie unikał konsekwencji związanych z zajmowaniem
stanowiska jasnego i wyrażonego w sposób jednoznaczny”. Niech te słowa będą najlepsza
rękojmią, że w omawianej książce nie znajdziemy – tak częstych dziś – pustych frazesów, a
jedynie konkretne wskazówki. A więc co, jak i kiedy należy czynić, by stać się człowiekiem
pięknym.
Bartosz Buczacki
- 54 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Kiedy dziecko płacze
Nessia Laniado
http://www.kiedy-dziecko-placze.tolle.pl/
Co robić kiedy dziecko płacze?
AGNIESZKA GROMADZKA
Nessia Laniado, popularna autorka poradników dla rodziców, znowu próbuje
pomóc tym, którzy mają małe dzieci. Tym razem podejmuje się ona omówienia
problemu nieustannie płaczących maluchów. I jak sądzę, całkiem nieźle jej to
wychodzi.
Kiedy dziecko płacze, rodzice często tracą kontrolę nad własnymi nerwami i co gorsza... sami
zaczynają płakać. Tymczasem warto sobie uświadomić, że płacz jest jednym ze sposobów
wyrażenia przez malca własnych emocji, potrzeb, wreszcie pragnień. Z tego powodu nie
powinniśmy
się
denerwować,
tylko
Warto sobie uświadomić, że płacz
próbować odczytać, czego tak naprawdę
jest jednym ze sposobów wyrażenia
nasze dziecko potrzebuje.
przez malca własnych emocji,
Książka
Laniado
składa
się
z
kilku
potrzeb, wreszcie pragnień.
rozdziałów, a każdy z nich porusza odrębne
kwestie. Na początku autorka wyjaśnia bardzo rzetelnie, dlaczego dzieci tak często płaczą.
Wyróżnia ona także kilka rodzajów płaczu. Co ciekawe, czyni to na podstawie rozróżnienia
tonu głosu maluchów. Okazuje się, że dzieci mogą być niezadowolone z wielu powodów,
przede wszystkim przez chorobę, frustrację, głód, samotność, a czasami nawet z przyczyny
aktywności intelektualnej.
- 55 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Kolejne rozdziały przynoszą propozycje rozwiązania problemu, wśród których znajdziemy
m.in. zachętę do włączania dziecku przed snem muzyki relaksacyjnej. Najlepiej ponoć działa
na nie klasyka.
Przyznaję, że podobał mi się ten poradnik. Książka jest napisana fajnym, prostym językiem, a
także zawiera wiele ciekawych przykładów zaczerpniętych z życia realnego. Ponadto posiada
ona ten charakterystyczny dla wszystkich prac Laniado element humoru, dzięki któremu
odbiór tekstu nie sprawia żadnego kłopotu. Daję plusa autorce również za sięgnięcie po
opinie innych znanych psychologów oraz posłużenie się wynikami najnowszych badań
specjalistycznych. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni po przeczytaniu tej książki.
Agnieszka Gromadzka
***
Gry i zabawy na podwórku
Marsilio Parolini
http://www.gry-i-zabawy-na-podworku.tolle.pl/
Radosne chwile z przyjaciółmi
SYLWIA BOGUTA
Każdy z nas pamięta chociażby jedną ulubioną zabawę z dzieciństwa – z
kolegami, rodzeństwem, czy chociażby z rodzicami. Pamiętamy je, ponieważ
zabawa jest integralną częścią wieku dziecięcego, punktem w wychowaniu
bardzo ważnym i niezbędnym. Niestety w obecnych czasach gry ruchowe często
są odstawiane na dalszy plan, zastępują je telewizja, komputer. A szkoda, bo
- 56 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
ruch połączony z zabawą, to jedna z lepszych form wspomagających rozwój
maluchów.
Jeżeli więc chcielibyście poznać lub przypomnieć sobie ciekawe zabawy i gry, książka Marsilio
Parolini jest pozycją po którą naprawdę warto sięgnąć. Korzyści z takich zabaw są olbrzymie.
Po pierwsze co ruch, to ruch, po drugie gry ruchowe to sposób na przełamanie barier i
nieśmiałości, to nauka pracy w grupie, odpowiedzialności, zaangażowania i zdrowej
rywalizacji. Po trzecie jest to również wspaniała recepta na nauczenie szacunku dla drugiej
osoby i nawiązywanie kontaktów międzyludzkich.
Książeczka ma niewielki format, przez co jak najbardziej można ją zabrać na tytułowe
„podwórko”. Trzeba jednak dodać, że opisane zabawy można również wprowadzać w życie w
domu. Oczywiście w odpowiednim
Znajdziecie tu gry tradycyjne jak i wiele
pomieszczeniu.
nowych, wszystkie opisane zwięźle i kla-
Znajdziecie tu gry tradycyjne (czasem
rownie. Do opisów wykonane są kolorowe
pod inną nazwą, niż przyjęte jest
ilustracje, przez co książeczka staje się
w Polsce)
bardzo atrakcyjna dla samych dzieci.
jak
i
wiele
nowych,
wszystkie opisane zwięźle i klarownie.
Do opisów wykonane są kolorowe ilustracje, przez co książeczka staje się bardzo atrakcyjna
dla samych dzieci. Każda z zabaw opisana jest na oddzielnej stronie. Poza tym autor zadbał o
szatę graficzną, która jeszcze bardziej pomaga w percepcji.
Same zabawy przeznaczone są z reguły dla od dwojga do dwanaściorga graczy, przy czym
możliwe są modyfikacje. Pomysłów na zabawę jest 25, więc całkiem sporo, a w obrębie każdej
można również dokonać pewnych zmian. Zabawy nie wymagają szczególnie wyszukanych
akcesoriów, a jedynie te podstawową jak np. piłka.
Książeczka jest przydatna dla wszystkich, którzy chcą w ciekawy sposób zapełnić czas
dzieciom, ale może być również miłym prezentem dla samych dzieci.
Sylwia Boguta
- 57 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Dzieci z Bullerbyn
Astrid Lindgren
http://www.dzieci-z-bullerbyn.tolle.pl/
Świat, który trwa
EWA KUŹNIAR
Właśnie w tym roku, dokładnie czternastego listopada, przypada setna rocznica
urodzin szwedzkiej pisarki, Astrid Lindgren. Ta zmarła w 2002 roku, znana
autorka książek dla dzieci w każdym wieku, była osobą nietuzinkową, jak na
swoje czasy niepokorną. Pisaniem książek zajęła się przez przypadek, w latach
drugiej wojny. Najpierw na prośbę córki wymyślała i spisywała historie o
przygodach Pippi Langstrump, a potem wzięła udział w konkursie na powieść
dla dziewcząt i tam zdobyła nagrodę.
W następnym roku na ten sam konkurs trafiła powieść o Pippi i Dzieci z Bullerbyn, które
ukazały się drukiem w 1947 roku, a więc sześćdziesiąt lat temu. Pippi wygrała, potem
przyszedł czas na inne książki, a pisarka została pracownikiem wydawnictwa Rabén i Sjögren,
Lisa, Lasse, Bosse, Anna, Britta, Olle i mała
Kerstin z osady Hałasowo nie dorastają. Ich
życie wciąż trwa, toczy się, oddycha w zamkniętym tomie. Można w każdej chwili powrócić do tych samych krajobrazów i odnaleźć
te same wrażenia. Niewiele książek zdaje
ten egzamin niedojrzałości.
które organizowało konkursy. Takie
były początki.
Pamiętam
z
dziecięcych
lektur
Karlssona z dachu, Pippi, wtedy Fizię
Pończoszankę, która wydała mi się
dość
dziwaczną
osobą,
Nilsa
Paluszka i innych. Ale najbardziej
ulubioną i wielokrotnie czytaną lekturą zostały bezkonkurencyjne Dzieci z Bullerbyn. W
czasach mojego dzieciństwa książki były dostępne tylko w bibliotekach. Kupno poszukiwanej
- 58 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
pozycji graniczyło z cudem. Warto było mieć znajomą panią bibliotekarkę, która przechowała
książkę, a później przez dowolnie długi okres przedłużała termin zwrotu. Przeczytane tomy
były przecież wciąż potrzebne. Powracałam do lektury ulubionych rozdziałów, wybranych
fragmentów. Szczególnym uhonorowaniem dla ulubionej powieści było jej czytanie podczas
jedzenia, najczęściej w trakcie śniadania. To nieeleganckie i niekulturalne zachowanie, ale
jakże przyjemne, kiedy można smakować jednocześnie dwie tak różne potrawy…
Dzieci z Bullerbyn ukazały się w Polsce po raz pierwszy w 1957 roku, pięćdziesiąt lat temu, w
opracowaniu graficznym Hanny Czajkowskiej. W niektórych edycjach wydawcy powracają do
tych czarno-białych rysunków, może ze względu na liczne grono dorosłych czytelników
szukających dawnych lektur. Bez wątpienia jest to realistyczna bajka o spełnionym
dzieciństwie. Ale czy dzieciom są potrzebne opowieści z codzienności?
Istnieją książki, które się nie starzeją, choć opisywana w nich rzeczywistość nie przystaje do
obecnego świata. W Bullerbyn nie było nawet telefonu, a co tu mówić o zdobyczach techniki
czy elektroniki. Jednak ta książka żyje i wzrusza, drzemie w niej kraina swobody, przyjaźni,
wiecznej zabawy. I nieposkromionej szczerości uczuć. Dzieci wierzą w sens słów: zawsze,
nigdy i na pewno. Nawet wtedy, gdy gniew, który miał być na wieki, mija w ciągu godziny.
Chcą być lepsi, mądrzejsi, silniejsi nawzajem od siebie, ale też muszą mieć się z kim bawić.
Rodzice nie przeszkadzają, nie sprawiają kłopotów, są tylko po to, by zapewnić dzieciom
poczucie bezpieczeństwa. Życie jest tak proste i przyjemne, że można być zmarzniętym,
przemokniętym, niewyspanym i… szczęśliwym. Bawią się w najlepsze wykorzystując do tego
rekwizyty, które tylko przypominają wymarzone przedmioty. Myślę, że Astrid Lindgren
doskonale pamiętała najpiękniejsze dary dzieciństwa i niewątpliwie wielu z nich
doświadczyła. Jej bohaterowie nie są pozbawieni charakteru, przecież dokuczają sobie,
bywają nieznośni. Bo są naprawdę dziećmi.
Lisa, Lasse, Bosse, Anna, Britta, Olle i mała Kerstin z osady Hałasowo nie dorastają. Ich życie
wciąż trwa, toczy się, oddycha w zamkniętym tomie. Można w każdej chwili powrócić do tych
samych krajobrazów i odnaleźć te same wrażenia. Niewiele książek zdaje ten egzamin
niedojrzałości.
Ewa Kuźniar
- 59 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Uwięziony umysł. Opowieści o ludziach z autyzmem
Peter Szatmari
http://www.uwieziony-umysl-opowiesci-o-ludziach.tolle.pl/
Jak postrzegasz rzeczywistość?
JOANNA NOWAKOWSKA
Autor książki Peter Szatmari jest wybitnym lekarzem psychiatrą od lat
zajmującym się terapią osób autystycznych lub z zespołem Aspergera. Daje nam
jednak do rąk książkę tak piękną, prostą i urzekającą, że trudno uwierzyć, iż
można
pogodzić
olbrzymią
wiedzę
teoretyczną,
praktykę
z
pięknym
przystępnym dla laika stylem.
Każdy rozdział jest poświęcony
Kanadyjskie małżeństwo poruszone
analizie
migawką telewizyjną z rumuńskich
poznajemy
przypadku.
Stephena,
I
tak
Hether,
domów dziecka podejmuje decyzję:
Justina, Sharon i kilkoro innych
uratujemy jedno z tych dzieci! I ratują
wieloletnich pacjentów poradni dra
Szatmariego. Już sama tytulatura
rozdziałów naprowadza na trop, że
Sophie, dziewczynkę, która oprócz
zaniedbań związanych z głodem i brakiem
autor jest związany emocjonalnie
opieki okazuje się cierpieć na autyzm.
z pacjentami, nie tracąc przy tym, tak pożądanego u lekarzy, profesjonalizmu i obiektywizmu.
Nie są oni dla niego numerem z ubezpieczalni czy tylko „ciekawym przypadkiem
medycznym”. To pełnowartościowi ludzie, więcej Szatmari pokazuje, że tzw. „normalni” mogą
się wiele od chorych na autyzm nauczyć.
Ta książka, podobnie jak film Levinsona Rain Man, popularyzuje problematykę życia osób
dotkniętych autyzmem. Burzy też stereotyp, według którego ludzie dotknięci autyzmem bądź
cierpiący na zespół Aspergena to sawanci (osoby chore umysłowo, ponadprzeciętnie
- 60 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
inteligentne bądź uzdolnione). Objawów jest tyle, ile osób chorych, są wśród nich geniusze, są
też osoby nieradzące sobie z podstawowymi funkcjami życiowymi. Media bardzo często
utwierdzają i tak mocno ugruntowany stereotyp, że autyści to osoby cały dzień kiwające się na
krzesłach. Nasza ludzka natura z kolei każe nam unikać z drżeniem wszystkich, którzy wydają
nam się inni, dziwni, chorzy itp.
Teza postawiona w tej książce poraża, a jednocześnie daje nadzieję: „Wszystko zależy od tego,
jak widzisz rzeczywistość”. To znaczy wszyscy, którzy stykają się z osobami o często
destrukcyjnych i niezrozumiałych społecznie zachowaniach, winni próbować zrozumieć
perspektywę osoby „innej”. Swoją drogą jest to niezwykła rada dla wszystkich: spróbować z
pełną empatią spojrzeć na rzeczywistość oczyma drugiego człowieka. Bo nieznane, obce,
niezrozumiałe zawsze budzi lęk, a ten wyzwala mechanizmy obronne i koło się zamyka...
Książka zadziwia opisami heroizmu ludzi wychowujących dzieci z autyzmem bądź zespołem
Aspergena. Pozwala nam śledzić proces oswajania się rodzin z diagnozą, wchodzenia w
terapię, cieszenia się z nieistotnych, z punktu widzenia tzw. normalnych ludzi, zwycięstw. Nie
sprzedaje nam taniej bajki typu: chore dziecko, wczesna i trafna diagnoza, lata terapii, miłość
i wsparcie rodziny i... oto po latach zdrowe, uleczone całkowicie dziecko samodzielnie
wkracza w świat. Nic z tych rzeczy.
Na koniec króciutki opis historii, która odbiera mowę ze wzruszenia: kanadyjskie małżeństwo
poruszone migawką telewizyjną z rumuńskich domów dziecka podejmuje decyzję: uratujemy
jedno z tych dzieci! I ratują Sophie, dziewczynkę, która oprócz zaniedbań związanych z
głodem i brakiem opieki okazuje się cierpieć na autyzm. I kochają ją razem z jej
„dziwactwami”: miłością do piór ptasich, gałęzi i czerwonych sukienek. Ale o nich nie
usłyszymy w serwisach internetowych, bo kogóż mogą obchodzić tysiące zwykłychniezwykłych ludzi, których miłość codziennie ratuje ten świat przed obłędem tzw.
normalności, którą wyznacza kariera, pieniądz i władza...
Joanna Nowakowska
- 61 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Ocalenie
Karen Kingsbury, Gary Smalley
http://www.ocalenie.tolle.pl/
Czy jest nadzieja na ocalenie?
JUSTYNA KRÓLAK
Powieść Ocalenie jest pierwszą częścią historii pewnej amerykańskiej rodziny.
Kochający się i oddani sobie rodzice, przez całe swe życie oddani Bogu,
przekazali swoim dzieciom wiarę, ukazali znaczenie Boga w życiu człowieka,
rodziny. Jednak drogi ich dzieci rozeszły się niekoniecznie w oczekiwaną
stronę...
Główną bohaterką pierwszej części jest Kari. Ma za sobą udane małżeństwo i przymierza się
właśnie do założenia poradni dla małżeństw, które borykają się z różnymi trudnościami.
Marzy o pomaganiu takim małżeństwom razem ze swoim mężem, profesorem uniwersytetu.
Tymczasem jeden telefon wykonany przez
zazdrosnego faceta sprawia, że wkrótce to
jej małżeństwo będzie potrzebować takiej
pomocy...
spotyka się z niezrozumieniem ze strony
najbliższych.
Kari
ma
nadzieję
na
ocalenie, a tę nadzieję pokłada w Bogu.
Może tą nadzieją na ocalenie okaże się
pojawia...
udane małżeństwo i przymierza się
właśnie do założenia poradni dla
małżeństw, które borykają się z różnymi
Postawa Kari wydaje się być przesadzona,
dziecko,
Główną bohaterką jest Kari. Ma za sobą
które
niespodziewanie
się
trudnościami. Marzy o pomaganiu takim
małżeństwom razem ze swoim mężem,
profesorem uniwersytetu. Tymczasem
jeden telefon wykonany przez
zazdrosnego faceta sprawia, że wkrótce
to jej małżeństwo będzie potrzebować
takiej pomocy...
- 62 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
W świecie zmagań bohaterki zjawia się jednak przystojny mężczyzna, jej dawna miłość, a
uczucia wciąż są obecne, choć ukryte. Może w takim razie zrezygnuje, wykorzysta nadarzającą
się okazję, by mieć możliwość życia w miłości, już bez doświadczanego od dłuższego czasu
bólu, cierpienia...
Czemu pozostanie wierna Kari... A raczej komu? Czy dokona słusznej decyzji? Czy serce
przezwycięży pokusę i pójdzie za głosem nadziei na ocalenie? Czy w końcu ta nadzieja na
ocalenie okaże się realna, przyniesie prawdziwe ocalenie? Odpowiedź? Zobacz: powieść
Ocalenie.
Justyna Królak
***
Przejdź do działów tematycznych
Wróć do spisu treści
- 63 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
- DZIAŁY TEMATYCZNE Kultura
Redaguje: Michał Wolski
Warto czytać!
Subiektywne top ten polskiej
literatury science fiction, cz. II
Zafascynowani obcą sztuką i kulturą zapominamy częstokroć, że obok nas żyli
lub żyją twórcy, którzy niejednokrotnie dorównują artystom zagranicznym, a
czasem nawet ich przewyższają. Dlatego też kolejny artykuł zachęcający do
czytania
postanowiłem
zgodnie
z
obietnicą
poświęcić
najwybitniejszym
książkom polskich autorów science fiction.
Oto druga część mojego zestawienia: pozycje od 4 do 7.
4. Marek S. Huberath, Miasta pod skałą (2005).
Marek S. Huberath jest obok Jacka Dukaja jednym z najbardziej
oryginalnych współczesnych pisarzy polskich. Można by rzec, że
konsekwentnie podąża własną drogą artystyczną, kreując światy
niedostępne dla innych.
Miasta pod skałą, powieść pisana przez dziewięć lat, jest szczytowym osiągnięciem autora.
Huberath w książce będącej połączeniem fantasty i filozoficznej przypowieści o charakterze
biblijnym (te słowa nie są bezzasadne) snuje fascynującą opowieść o walce dobra ze złem. O
dwuznaczności zła, przebiegłości jego sług, o zafałszowaniu świata przez złudne omamy.
- 64 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Młody profesor Humphrey Adams odkrywa w Watykanie tajne wejście do podziemi.
Schodząc w dół trafia do miasta rządzonego przez przewodniczącego Nero, miasta niby
zwyczajnego, zwyczajnego jednak przerażającego. Miejsca, gdzie kruki wydziobują oczy
przechodniom, wino podaje się w
czaszkach dzieci, a kobiety mają
ruchome tatuaże. Okazuje się, że nie
jest to jedyne podziemne miasto.
Bohater wstępuje niżej, szczebel po
szczeblu, odkrywając tajemnicę pod
skałą.
Huberath w książce będącej połączeniem fantasty i filozoficznej przypowieści
o charakterze biblijnymsnuje fascynującą opowieść o walce dobra ze złem.
O dwuznaczności zła, przebiegłości jego
sług, o zafałszowaniu świata przez
złudne omamy.
Marek S. Huberath przedstawia alegoryczne powstanie rodzaju ludzkiego, metaforyczną
historię kuszenia człowieka przez szatana. Niektóre opisy nawiązują do apokaliptycznego
malarstwa Hieronima Boscha wywołując u czytelnika dreszcze na plecach. Poza głęboką
analizą historii rodzaju ludzkiego autor prezentuje galerię intrygujących postaci, ich czyny i
działania. Każdy szczegół w powieści jest dopracowany i stanowi fragment większej
układanki. Nie jest to powieść łatwa, prosta i przyjemna. Wymaga ona od czytelnika dużego
zaangażowania. Warto podjąć podróż za autorem. Jest to niezapomniane przeżycie.
Inne książki autora, które polecam: Gniazdo światów, Balsam długiego pożegnania.
5. Adam Wiśniewski-Snerg, Według łotra (1978).
Adam Wiśniewski-Snerg, jeden z najbardziej oryginalnych, ale i
niedocenianych polskich autorów s-f jest najbardziej znany ze swej
powieści Robot. Wybrałem jednak książkę Według łotra z powodów
osobistych. Była to pierwsza pozycja tego autora, z którą się zetknąłem, a
od pierwszej strony specyfika prozy Snerga wywarła na mnie kolosalne
wrażenie.
- 65 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Według łotra to opowieść o człowieku, który przemieszczając się po mieście zaczyna
zauważać, że wszystko, co go otacza jest sztuczne – ludzie przypominają manekiny bełkoczące
bezsensowne głoski, domy to dekoracje teatralne, a jedzenie to plastikowe atrapy. Wkrótce
okazuje się, że otaczający bohatera świat to wielka scena filmowa, na której rozgrywa się
przedstawienie, w którym ma on odegrać jedną z głównych ról.
Książka Wiśniewskiego-Snerga to krzyk
rozpaczy
w
człowieczeństwa.
świecie
pozbawionym
Opis
rzeczywistości,
Według łotra to opowieść o
człowieku, który przemieszczając się
po mieście zaczyna zauważać, że
gdzie mamy do czynienia z kukłami
odgrywającymi
swoje
role
jest
wszystko, co go otacza jest sztuczne –
prze-
ludzie przypominają manekiny
rażający. Sztuczne odruchy i wyreżyse-
bełkoczące bezsensowne głoski, domy
rowane gesty przytłaczają. Proza Snerga
to dekoracje teatralne, a jedzenie to
przypomina czasem atmosferą książki
plastikowe atrapy. Wkrótce okazuje
Philipa K. Dick’a, co dla fanów gatunku
się, że otaczający bohatera świat to
stanowić powinno najlepszą zachętę do
wielka scena filmowa.
lektury.
Inne powieści autora, które polecam: Robot.
6. Jacek Dukaj, Inne pieśni (2003).
Jak wspomniałem powyżej opisując książkę Marka S. Huberatha, Jacek Dukaj należy do
autorow niezwykle oryginalnych. Praktycznie każda jego powieść czy opowiadanie skrzy się
od pomysłów, które nie przyszłyby do głowy nikomu innemu.
Inne pieśni zachwycają nie tylko fabułą, ale i pomysłem na stworzenie świata. Otóż świat
(akcja dzieje się w Europie, Azjii Afryce) w książce Dukaja oparty jest na teoriach Arystotelesa
– dotyczących Formy i Materii. Każda Materia składa się z czterech żywiołów zmieszanych ze
sobą w odpowiednich proporcjach, które określa Forma. W świecie tym trwa nieustanne
starcie Form – jeśli ktoś o słabej Formie dostanie się pod anthos (koronę oddziaływania)
kogoś o Formie silniejszej, staje się poddanym mocniejszego.
- 66 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Głównym bohaterem powieści jest Hieronim Berbelek, niegdyś wybitny strateg i dowódca
wojskowy, który po starciu z wcieleniem zła – Czarnoksiężnikiem (co ciekawe, rządzącym
terenami dzisiejszej Rosji i pragnącym podbić świat) utracił swą Formę i zajmuje się
kupiectwem. Wskutek zbiegu wydarzeń Berbelek wyrusza na swoistą Odyseję, by odzyskać
utraconą Formę i zyskać...
...Nie będę zdradzał Czytelnikom losów głównego bohatera powieści. Napiszę o tym, co mnie
urzekło w tej powieści. Po pierwsze: opis świata – spełnienie arystotelejskiej filozofii, po
drugie – kwestie społeczne i ekonomiczne – wolny handel, pochwała działania w dążeniu do
samorealizacji. Po trzecie – to kolejna opowieść o ścieraniu się dobra ze złem, tym razem
jednak nie do końca jednoznacznie zarysowane są granice, a może raczej – łatwo jest te
granice przekroczyć. No i umiejętność Dukaja w kreowaniu akcji i wyrazistości bohaterów
oraz mieszanina gatunkowa – od typowej przygodówki (safari w Afryce) przez fantasty (obraz
Księżyca) do elementów s-f (technologia). Warto zanurzyć się w świat Jacka Dukaja.
Inne powieści autora, które polecam: Czarne oceany, Xavras Wyżryn, Perfekcyjna
niedoskonałość.
7. Jacek Piekara, Przenajświętsza Rzeczpospolita (2006).
Bardzo kontrowersyjna książka. Wizja naszej ojczyzny nakreślona piórem Jacka Piekary jest
przerażająca. Wszechobecna korupcja, obozy resocjalizacyjne dla niepokornych, skażenie
środowiska, gromady chciwych polityków rozdrapujących między sobą resztki majątku,
upadek praw i moralności, a wszystko pod przykrywką teokratycznego totalitaryzmu.
Kardynał niewierzący w Boga, policja polityczna zastraszająca niewiasty w celach
erotycznych. Splugawiona Rzeczpospolita – tak mógłby nazwać Piekara swoją powieść. Wizja
stosunków społecznych przejaskrawiona, jak to w dystopii bywa, przeraża, ale powoduje też
stawianie przez czytelnika pytań.
Piekara oskarża współczesną klasę polityczną. Niektóre postaci mają odpowiedniki w
rzeczywistości, np. poseł Lepki (zbieżność postaw i zachowań, szczególnie podczas seks-afery,
- 67 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
z przewodniczącym pewnej partii na literę S). Na cenzurowanym stawia autor zarówno Unię
Europejską, środowiska tzw. „salonu”, jak i przedstawicieli środowiska przypominających
Radio Maryja.
Autor rysuje fikcyjną wizję, w której Polska odkryła na swym terytorium złoża ropy. W jednej
chwili możemy stać się światowym mocarstwem. Są jednak siły, które za wszelką cenę nie
chcą do tego dopuścić. Politycy kłamią, mamią społeczeństwo, intryga goni intrygę, osobisty
interes jej ważniejszy niż dobro zdewastowanej ojczyzny. Ponura to wizja, ale jakże znajoma,
chciałoby się rzec.
Ważnym elementem powieści jest fakt, że niektóre postaci potrafią, mimo otaczającego ich
bagna, zachować twarz i zasady moralne.
Inne książki autora, które polecam: cykl o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie: Sługa
Boży, Młot na czarownice, Miecz aniołów, Łowcy dusz.
Michał Wolski
W tym miesiącu polecam szczególnie:
Fundacja cz.6
Isaac Asimov
http://www.fundacja.tolle.pl/
Paradyzja
Janusz Zajdel
http://www.paradyzja.tolle.pl/
Zobacz więcej
- 68 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Życie duchowe
Redaguje: Justyna Królak
Rodzaje modlitwy
I Ze względu na cel modlitwy wyróżniamy:
1.
Modlitwę uwielbienia – jest to forma modlitwy, której celem
jest uwielbienie Boga. W niej człowiek uwielbia Boga dla Niego samego, dlatego, że On jest, że
jest Panem i Stwórcą. Uwielbia Jego majestat, doskonałość, wielkość. Taką formę modlitwy
widać:
•
w niektórych psalmach: sławiących Boga lub wzywających narody do uwielbiania Go;
•
w modlitwie liturgicznej: „Chwała na wysokości Bogu” podczas Mszy św. czy w hymnie
odmawianym w brewiarzu „Ciebie Boga wysławiamy”;
•
w modlitwie „Ojcze nasz”: „święć się imię Twoje”.
2. Modlitwę dziękczynienia – jej celem jest
dziękowanie Bogu za otrzymane dary. Człowiek
mając świadomość otrzymania darów od Boga,
dziękuje Mu za nie. W każdej Eucharystii, która
oznacza
właśnie
„dziękczynienie”,
kapłan
Modlitwa medytacyjna jest to
przylgnięcie do poznanej prawdy.
Główną rolę odgrywa tu sfera
afektywno-wolitywna.
wypowiada słowa: „Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu”, na co lud odpowiada: „Godne to i
sprawiedliwe”. Św. Paweł w swych listach wzywa do dziękczynienia:
•
„W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie
względem was” (1 Tes 5,18);
•
„Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając podczas niej wśród dziękczynienia (Kol
4,2).
3. Modlitwę przebłagania – jej celem jest przeproszenie Boga za popełnione grzechy,
zaniedbania, niewykorzystane łaski. Modlitwa ta wyraża naszą skruchę, uniżenie przed
Bogiem i żal z powodu grzechów. Ta forma modlitwy obecna jest:
•
w modlitwie „Ojcze nasz”: „odpuść nam nasze winy”;
- 69 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
•
w modlitwie liturgicznej: „Spowiadam się… że bardzo zgrzeszyłem…” (Confiteor),
„Panie, zmiłuj się nad nami”.
4. Modlitwę prośby – jej celem jest prośba skierowana do Boga o różne rzeczy. Gdy
prosimy o coś Boga, wyrażamy swą zależność od Niego, Jego wyższość. W kierowaniu próśb
do Boga ważna jest ufność, pokora i poddanie się woli Bożej, gdyż Bóg jako nieskończenie
dobry i mądry wie lepiej, czego nam tak naprawdę potrzeba. Pan Jezus zachęca nas również:
„Proście, a będzie wam dane” (Mt 7,7). Trzeba pamiętać, że istnieje hierarchia próśb:
„najpierw Królestwo, następnie to, co jest konieczne, by je przyjąć i współdziałać w jego
przyjściu” (KKK 2632).
II Ze względu na podmiot modlitwy (tego, kto się modli) wyróżniamy:
1. Modlitwę liturgiczną – jest to modlitwa Kościoła, publiczny akt ludu Bożego. Włączamy
się w tę modlitwę poprzez:
•
udział w Eucharystii oraz przyjmowanie sakramentów św. i sakramentaliów;
•
udział w różnych obrzędach, które są wyrazem modlitwy Kościoła;
•
Liturgię godzin (brewiarz).
2. Modlitwę prywatną – oznacza ona po prostu osobiste obcowanie z Bogiem sam na sam,
osobistą rozmowę z Nim. Sobór Watykański II naucza w tej kwestii: „Życie duchowe nie
ogranicza się jednak do udziału w samej liturgii. Choć bowiem chrześcijanin powołany jest do
wspólnej modlitwy, powinien także wejść do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do
Ojca, a nawet, jak uczy Apostoł, powinien modlić się nieustannie” (Konstytucja o liturgii
świętej Sacrosanctum Concilium, nr 12).
III Ze względu na sposób modlenia się wyróżniamy:
1. Modlitwę ustną.
2. Modlitwę myślną.
Niezależnie od tego podziału wyróżnia się także:
1. Modlitwę werbalną (słowną) – wypowiadana jest zarówno głośno, jak też w myślach.
- 70 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
2. Modlitwę dyskursywną (rozważanie lub rozmyślanie) – to rozważanie jakiejś
prawdy. Odprawiana jest zazwyczaj w myślach, rzadziej ustnie. Podczas tej modlitwy główną
rolę odgrywa intelekt.
3. Modlitwę medytacyjną – jest to przylgnięcie do poznanej prawdy. Główną rolę odgrywa
tu sfera afektywno-wolitywna.
Justyna Królak
W tym miesiącu polecam szczególnie:
Modlić się gdzie, jak, kiedy, dlaczego
Alessandro Pronzato
http://www.modlic-sie-gdzie.tolle.pl/
Jak modlić się w „gwarze miasta”?
Pierre-Marie Delfieux
http://www.jak-modlic-sie-w-gwarze.tolle.pl/
Jak pomagać duszom czyśćcowym? Modlitwa
S. Anna Czajkowska WDC; s. Irena Złotkowska WDC
http://www.jak-pomagac-duszom-czysccowym.tolle.pl/
Zobacz więcej
- 71 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Zdrowie
Redaguje: Anna Kuźniar
Wady kolan:
koślawość, szpotawość
W różnych okresach życia dziecka kształtowanie się
kończyn dolnych i stóp jest nieco odmienne. Znajomość tych fizjologicznych
odchyleń pozwala nie tylko ustrzec się przed zbędną, a więc szkodliwą
ingerencją terapeutyczną, ale także przed przeoczeniem wczesnego stadium
wady.
Zacznijmy jednak od samego początku. W okresie noworodkowym obserwujemy nieznaczną
szpotawość kolan dziecka oraz zgięciowe ustawienie stawów biodrowych i kolanowych. Czy
wszystko jest zatem w porządku? Oczywiście! Jest to bowiem czysta fizjologia, która pozostała
po ułożeniu wewnątrzmacicznym. I takie ustawienie nóżek dziecka utrzymuje się zazwyczaj
do ok. 3 roku życia. Gdy dziecko wchodzi w okres przedszkolny, fizjologiczna szpotawość
przechodzi w fizjologiczną koślawość, która zanika zwykle sama ok. 10 roku życia, nieco
szybciej u dziewczynek niż u chłopców. Pojawienie się koślawości czy szpotawości w okresie
pokwitania może mieć już charakter trwały!
I – kolana koślawe
II – kolana szpotawe
Koślawość kolan (nogi w kształcie litery X) – występuje, gdy przy złączonych i
wyprostowanych kolanach, między kostkami przyśrodkowymi tworzy się odstęp powyżej 4-5
cm.
- 72 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Większe predyspozycje do tej wady mają dzieci z obniżonym napięciem mięśniowym.
Koślawość kolan sprawia, że dzieci mają tendencję do stawania w rozkroku. Takieustawienie
nóg zwiększa obciążenie wewnętrznych brzegów stóp, przez co utrudnia kształtowanie się
prawidłowego sklepienia stopy i prowadzi do płaskostopia.
Gdy dziecko wchodzi w okres
Zgłoś się do lekarza, gdy:
➢
dziecko
ma
wyraźnie
koślawe
kolana;
➢
koślawość się pogłębia.
Korekcja koślawości
Leczenie zachowawcze jest uzależnione od
przedszkolny, fizjologiczna szpotawość
przechodzi w fizjologiczną koślawość,
która zanika zwykle sama ok. 10 roku
życia, nieco szybciej u dziewczynek niż
u chłopców. Pojawienie się koślawości
czy szpotawości w okresie pokwitania
może mieć już charakter trwały!
przyczyny istopnia zaawansowania wady. Dziecko, które ma skłonności do koślawości kolan:
1.Nie powinno długo chodzić ani stać w rozkroku.
2.Nie może w czasie zabawy przebywać w siadzie klęcznym między piętami, z podudziami i
stopami skierowanymi na zewnątrz.
3.Powinno jak najczęściej siedzieć w tzw. siadzie skrzyżnym („po turecku”).
4.Powinno zredukować nadwagę (jeśli istnieje).
5.Może stosować wkładki lub obuwie z podwyższonym obcasem po stronie wewnętrznej, ale
tylko przy zaleceniu przez lekarza.
Zalecenia: gimnastyka korekcyjna, pływanie kraulem, jazda na rowerze, masaż klasyczny,
terapia manualna.
Przeciwwskazania: łyżwiarstwo, jada na nartach technikami kątowymi (pług, łuk).
Przykładowe ćwiczenia:
➢
siad ugięty, kolana rozchylone na zewnątrz, podeszwy stóp stykają się ze sobą. Opad
tułowia w przód z równoczesnym ugięciem ramion w stawach łokciowych i chwytem
dłońmi stóp, łokcie szeroko rozstawione na zewnątrz rozpychają kolana;
- 73 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
➢
leżenie tyłem, ręce w górze, kończyny dolne ugięte w stawach kolanowych, stopy
złączone, skłon tułowia w przód z równoczesnym rozchyleniem kolan na zewnątrz,
stopy pozostają złączone;
➢
siad ugięty, kolana rozchylone na zewnątrz, podeszwy stóp stykają się ze sobą, ręce
ugięte w stawach łokciowych i wsparte dłońmi na kolanach - naciskanie dłońmi na
kolana;
➢
leżenie tyłem, kończyny dolne ugięte w stawach kolanowych, między stopami piłka
gumowa, ramiona wyprostowane w górze, przenos piłki w tył za głowę i chwyt piłki
dłońmi, powrót do leżenia, tułów z kończynami dolnymi ugiętymi w stawach
kolanowych, ramiona z piłką pozostają wyprostowane za głową, skłon tułowia w przód
z rękami wyciągniętymi przed siebie - włożenie piłki gumowej między stopy;
➢
siad ugięty podparty, klaskanie podeszwami stóp;
➢
siad skrzyżny, ramiona wzdłuż tułowia, przejście do leżenia tyłem i powrót;
➢
siad prosty, piłka między kolanami, ręce oparte za plecami, wznos bioder w górę –
przejście do podporu tyłem;
➢
leżenie tyłem nogami do ściany, piłka między kolanami – marsz stopami po ścianie w
linii pionowej;
➢
w staniu tyłem do drabinek stanie zwieszone;
➢
unoszenie nogi zgiętej w stawie kolanowym w górę na zewnątrz, zmiana nóg;
➢
w staniu, piłka między kolanami, podskoki trzymając piłkę kolanami.
Szpotawość kolan (nogi w kształcie litery O) – rozpoznajemy, gdy przy złączonych i
wyprostowanych kolanach tworzy się między kolanami odstęp większy niż 4-5 cm. Kolana
szpotawe zazwyczaj zniekształcają całe nogi, ale czasami wygięcie dotyczy tylko podudzi (nogi
pałąkowate).
Najczęstszą przyczyną szpotawości jest krzywica (niedobór witaminy D), ale wadę te spotyka
się również u dzieci z nadwagą, które zbyt wcześnie rozpoczęły chodzenie (brak fazy
raczkowania). Do powstania kolan szpotawych usposabia również długie siedzenie w pozycji
ze skrzyżowanymi nogami („po turecku”). Wada nasila się szczególnie w okresie
intensywnego wzrostu i jest zwykle obustronna.
- 74 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Zgłoś się do lekarza, gdy:
➢
nóżki dziecka są wyraźnie szpotawe;
➢
wygięcie obu nóżek jest niesymetryczne;
➢
dziecko utyka bądź skarży się na bóle nóg.
Korekcja szpotawości
Leczenie zachowawcze jest uzależnione od przyczyny i stopnia zaawansowania wady.
Dziecko, które ma skłonności do szpotawości kolan:
1.Powinno unikać wysiłków i obciążeń w pozycji stojącej.
2.Nie może w czasie zabawy przebywać w tzw. siadzie skrzyżnym („po turecku”).
3.Powinno jak najczęściej siedzieć ze złączonymi kolanami i rozstawionymi stopami.
4.Powinno zredukować nadwagę (jeśli istnieje).
5.Może stosować wkładki lub obuwie z podwyższonym obcasem po stronie zewnętrznej, ale
tylko przy zaleceniu przez lekarza.
Zalecenia: gimnastyka korekcyjna, łyżwiarstwo, jada na nartach technikami kątowymi
(pług, łuk), masaż klasyczny, terapia manualna.
Przeciwwskazania: pływanie kraulem, jazda na rowerze.
Przykładowe ćwiczenia:
➢
siad ugięty podparty, stopy rozstawione, naprzemienne skręcanie ugiętych kończyn
dolnych do wewnątrz z równoczesnym dotknięciem kolan do podłoża;
➢
leżenie przodem na ławeczce, ramiona wyciągnięte i chwyt za obrzeże ławki, Nogi
poza ławką. Wykonanie nogami wyprostowanymi w stawach biodrowych i
kolanowych ruchów nożycowych;
➢
siad ugięty podparty, między kolanami piłka gumowa, zgniatanie kolanami piłki;
➢
siedząc na ławeczce, woreczek między kolanami, próbujemy prostować nogi;
➢
leżenie tyłem, rozkrok, złączenie kończyn dolnych przez ugięcie w stawach
kolanowych do wewnątrz, stopy na zewnątrz;
- 75 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
➢
w siadzie skulnym ręce w bok zgięte w stawie łokciowym, opad tułowia w tył,
woreczek między kolanami;
➢
leżenie tyłem, woreczek między kolanami, rysowanie kółek w lewą i w prawą stronę;
➢
w staniu w lekkim rozkroku, ugięcie kolan (półprzysiad) z równoczesnym zbliżeniem
kolan do siebie przez naciskanie dłońmi na boczne okolice kolan;
➢
w staniu tyłem do drabinek (ściany), unoszenie nogi zgiętej w stawie kolanowym w
górę w skos przez nogę przeciwną;
➢
podskoki obunóż na materacu, ręce oparte na skrzyni (stole), woreczek między
kostkami, kolana związane.
Anna Kuźniar
Źródła:
Borkowska M., Gelleta- Mac I., Wady postawy i stóp u dzieci, Warszawa 2004.
Kasperczyk T., Wady postawy ciała. Diagnostyka i leczenie, Kraków 2004.
Wilczyński J., Korekcja wad postawy człowieka, Starachowice 2001.
W tym miesiącu polecam szczególnie:
Wady postawy i stóp u dzieci
Maria Borkowska, Izabela Gelleta-Mac
http://www.wady-postawy-i-stop-u-dzieci.tolle.pl/
Ćwiczenia kręgosłupa dla dzieci
Hans-Dieter Kempf, dr med. Jurgen Fischer
http://www.cwiczenia-kregoslupa-dla-dzieci.tolle.pl/
Zobacz więcej
- 76 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Podróże
Redaguje: Agnieszka Kasperczyk-Bac
Polskie zabytki
Zamek na Wawelu
Zamek Królewski na Wawelu to jeden z najwspa-nialszych
polskich zabytków. Jest narodową instytucją gromadzącą w sobie wspaniałe
zbiory sztuki oraz przepiękne pamiątki historyczne i kulturalne. Jest również
jednostką mającą osobowość prawną, zarejestrowaną w Rejestrze Narodowych
Instytucji Kultury.
Zamek znajduje się na Wzgórzu Wawelskim, a Wawel to jurajska skała wapienna położona na
lewym brzegu Wisły, która dominuje nad krakowską panoramą. Wzgórze zostało
uformowane około 150 milionów lat temu i od zarania polskiej historii było centralnym
ośrodkiem władzy świeckiej i duchownej. Dla polskich władców zamek był rezydencją od
połowy XI do początku XVII wieku.
Zamek znajduje się na Wzgórzu
Dla
najmłodszych
zwiedzających
Wawelskim. Wzgórze zostało uformowa-
najciekawsza jest wycieczka do Smoczej
ne około 150 milionów lat temu i od za-
Jamy. Przed grotą widnieje pomnik
rania polskiej historii było centralnym
wawelskiego smoka, o którym głoszą
ośrodkiem władzy świeckiej i duchownej
wczesnośredniowieczne legendy. Pierwsza i chyba najbardziej znana mówi, iż smoka
wawelskiego pokonał szewczyk Skuba, który podłożył mu wypchanego siarką barana. Smok
go pożarł, a siarka w jego brzuchu spowodowała ogromne pragnienie. Smoka tak bardzo
paliło w gardle, że „wypił pół Wisły” i pękł. Druga legenda głosi, że smok zgładzony został w
700 r. n.e. przez syna króla Kraka.
- 77 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Innym
historycznym
obiektem
odwie-
dzanym przez turystów na Wawelu jest
Dzwon Zygmunta. Jest to najsłynniejszy i do
niedawna
Ufundowany
największy
został
polski
przez
dzwon.
Zygmunta
Starego, przedostatniego dziedzica z dynastii Jagiellonów zasiadającego na polskim
tronie. Dzwon wykonany został w 1520 roku
przez ludwisarza Hansa Behema z NorymZamek na Wawelu;
fot. ze zbiorów prywatnych autorki
bergii. Na wieży został umieszczony 9 lipca
1521 roku, a swój pierwszy głośny triumf
miał 13 lipca 1521 roku, kiedy to Kraków usłyszał jego bicie. Charakterystyczne dla dzwonu
jest to, iż przy dzisiejszej mechanice zachował on swój starodawny mechanizm, to znaczy
uruchamiany jest on ręcznie, przez zespół ośmiu-dwunastu ludzi. Przywilej rozhuśtania tego
dzwonu ma tylko 35
dzwonników,
żących
do
nalestowa-
rzyszenia o nazwie
Bractwo
Dzwonni-
ków Zygmunta.
Dzwon
Zygmunta
nie bije często, tylko
w wyjątkowych sytuacjach,
Zamek na Wawelu; widok od strony Wisły
jakimi
są
uroczystości kościel-
ne lub państwowe, a także najważniejsze wydarzenia w życiu Polski lub Kościoła katolickiego.
Przykładem takich wyjątkowych chwil, kiedy bicie dzwonu rozległo się z wawelskiego
wzgórza, był dzień 2 kwietnia 2005 roku, gdy umarł polski papież, Jan Paweł II. Także po
mszy odprawionej 30 kwietnia 2004 roku w intencji przystąpienia Polski do Uniii
Europejskiej rozległo się bicie dzwonu Zygmunta.
- 78 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Warto także zwiedzić Wawelską Katedrę pw. św. Wacława i św. Stanisława, która jest
uważana za najcenniejszy sakralny obiekt w Polsce. Jest zarówno wspaniałym zabytkiem, jak i
miejscem świętym, o szczególnym znaczeniu dla narodu polskiego.
Inną historyczną atrakcją są Groby Królewskie znajdujące się pod Katedrą Wawelską. W
grobach pochowani są pierwsi władcy odrodzonego Królestwa Polskiego (po 1320) aż do
śmierci króla Jana Olbrachta (1501). Poszczególne krypty połączone są korytarzami
ułatwiającymi zwiedzanie. Droga dla turystów zaczyna się od Krypty św. Leonarda i kolejno:
Krypta Stefana Batorego, Krypta rodziny Władysława IV, Krypta Zygmuntowska, Krypta
Zygmunta Starego, Krypta Wazów, Krypta pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, Wyjście z
grobów.
Agnieszka Kasperczyk-Bac
Źródła:
www.wawel.krakow.pl
www.wikipedia.pl
www.dziedzictwo.ekai.pl
W tym miesiącu Tolle et lege poleca szczególnie:
Wyspy zagubione w czasie
Teresa Miazgowska
http://www.wyspy-zagubione-w-czasie.tolle.pl/
Zobacz więcej
Sprostowanie:
W poprzednim numerze z powodu przeoczenia, pod tekstem p. Agnieszki Kasperczyk-Bac pt. Małopolska
jest fajna! Miechów nie umieściliśmy wykazu stron internetowych, z których autorka korzystała w trakcie
pracy nad artykułem. Poniżej zamieszczamy zaległy zestaw:
http://www.mik.krakow.pl/skarabeusz/?zabytek=9
www.poszukiwania.pl
www.wrotamalopolski.pl
www.sanktmiechow.kielce.opoka.org.pl
- 79 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Kulinaria
Redaguje: Anna Łabudzińska
Po prostu zupa
W wielu domach zupa jest głównym i podstawowym
posiłkiem w ciągu dnia. Ważne jest więc, żeby była
treściwa,
pożywna,
posiadała
odpowiednie
wartości
energetyczne i smakowe.
Zupa jako potrawa znana jest każdemu od najmłodszych lat. Mamy swoje ulubione zupy,
które moglibyśmy jeść często, są zupy, których nie lubimy i nie jadamy, otrząsając się słysząc
samą ich nazwę. Do takich niezbyt cieszących się popularnością zup należy krupnik, za
którym nie przepadają zwłaszcza dzieci (choć są często zmuszane do jego zjadania). A szkoda,
bo jest to bardzo pożywna i zdrowa zupa, a żeby była „zjadliwsza” - wystarczy niewiele
dodatków i będzie całkiem odmieniona i chętniej spożywana.
Zupy są potrawami o płynnej konsystencji, a ich głównym
składnikiem jest wywar. Może to być wywar z gotowanych na
wodzie kości, warzyw, grzybów, owoców. Taki wywar jest
następnie odpowiednio uzupełniany w zależności od rodzaju
zupy. Wszystkie zupy można podzielić na trzy rodzaje – zupy
czyste, podprawiane i mleczne. Najbardziej popularne wśród
czystych zup są bulion, czysty barszcz, czysta pomidorowa i grzybowa. Gotowane są na
wywarach z włoszczyzny, kości i mięsa lub na wywarze z grzybów, jak jest w przypadku zupy
Przesoloną zupę uda się uratować,
wkładając duży, obrany plasterek
ziemniaka.
grzybowej.
Następnie
są
doprawiane
przyprawami według uznania i podawane z
różnymi dodatkami – kluskami, grzankami,
pasztecikami oraz innymi.
- 80 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
Chcąc uzyskać zupę bardziej zagęszczoną, treściwszą i o wyższej wartości energetycznej,
można ją podprawić mąką, zasmażką, śmietaną, żółtkiem lub różnymi zaprawami, często
gotowymi, dostępnymi w sklepach.
Chociaż wydawać się może, że ugotować zupę to nic trudnego, warto skorzystać z kilku
praktycznych porad, które sprawią, że przygotowana przez nas zupa może być jeszcze
smaczniejsza i chętniej spożywana. A oto kilka takich wskazówek:
➢
Sporządzając wywar z kości należy je najpierw starannie wypłukać, zalać zimną wodą i
wolno doprowadzić do zagotowania, następnie przez 3,5 godziny gotować na małym
ogniu, dodać włoszczyznę i z nią gotować przez 45 minut, a następnie przecedzić.
➢
Najsmaczniejszy i bardzo aromatyczny jest rosół z mięsa wołowego z dodatkiem
kawałków cielęciny lub drobiu. Aromat rosołu podnosi również przyrumieniona na
blasze lub patelni, rozkrojona na połówki cebula. Klarowność rosołu uzyskamy
odstawiając go po ugotowaniu i zalewając kilkoma łyżkami zimnej wody, a następnie
zlewając i przecedzając.
➢
Przy sporządzaniu takich zup jak kapuśniak, grochówka, fasolówka ważne jest
uzyskanie odpowiedniego ich smaku i aromatu. Można to osiągnąć przez dodanie np.
żeberek, kiełbasy, wędzonego boczku.
➢
Ważnym dodatkiem do zup, szczególnie podnoszącym ich walory smakowe są
przyprawy. Oprócz popularnej soli, której należy używać z umiarem i dodawać
dopiero po ugotowaniu, stosuje się pieprz, liście laurowe, ziele angielskie, czosnek
oraz podawaną bezpośrednio przed spożyciem posiekaną zieloną natkę pietruszki i
koperek.
➢
Sporządzając zasmażkę zagęszczającą zupę należy pamiętać, że ilość tłuszczu i mąki
zależy od rodzaju zupy. Do zupy ziemniaczanej, fasolowej lub grochowej należy
dodawać mniejszą ilość mąki (w tych zupach występuje składnik zagęszczający),
natomiast do zup gotowanych na wywarach, np. pomidorowej, ilość mąki w zasmażce
powinna być większa. Nie można również zapominać, że zasmażka bardziej
zrumieniona powoduje rzadszą zaprawę i mniej zagęści zupę.
➢
Zup zagęszczonych wcześniej żółtkiem lub jajkiem nie można ponownie gotować, gdyż
się zwarzą. Częstym problemem jest także warzenie się śmietany dodawanej do zup –
- 81 -
Biuletyn Miłośników Dobrej Książki nr 11 (12) – listopad 2007
www.biuletyn.tolle.pl
można tego uniknąć, mieszając ją z dwoma łyżkami mleka. Śmietanę należy dodawać
do zupy przed samym podaniem i do takiej ilości zupy, jaka ma być spożyta w danym
dniu.
➢
Krupnik nie może być solony w czasie gotowania, gdyż ściemnieje. Jego smak
znacznie się poprawi, gdy włożymy kilka suszonych prawdziwków.
➢
Przesoloną zupę uda się uratować, wkładając duży, obrany plasterek ziemniaka.
➢
Zupy owocowe mogą być przygotowane z owoców świeżych, suszonych lub
mrożonych. Znakomitym dodatkiem do nich są goździki, cynamon, wanilia, skórka
cytrynowa (w niewielkich ilościach).
Ważną uwagą na koniec jest przypomnienie, że wszystkie zupy należy przygotowywać w ilości
wystarczającej na spożycie w danym dniu. Są wtedy najsmaczniejsze. Odgrzewane tracą swoje
walory smakowe, a często i zdrowotne.
Przygotowując zupy według tych wymienionych wskazówek, możemy mieć pewność, że nasz
trud zyska uznanie w oczach, a właściwie – w podniebieniach naszych domowników. Zupy
będą chętnie zjadane i dostarczą wszystkim wielu cennych składników odżywczych –
węglowodanów, białka, witamin, pobudzą ponadto apetyt i wydzielanie soków trawiennych,
potrzebnych dla prawidłowego trawienia.
Anna Łabudzińska
Źródło:
T. Barowicz, M. Dyba, Sekrety Kuchni, Warszawa 1989.
W tym miesiącu polecam szczególnie:
100 i więcej przepisów na chłodniki i zimne zupy
Teresa Miazgowska
http://www.100-i-wiecej-przepisow-na-chlodniki.tolle.pl/
Zobacz więcej
- 82 -